Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Dostęp do pełnej zawartości forum wymaga zalogowania się. Możesz przyśpieszyć proces logowania lub rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach.

    W przypadku problemów z dostępem do konta prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum(@)wrestling.pl

     

Filmy ostatnio widziane


Sothiz

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

 

Cloverfield Lane 10

 

Michelle rozstaje się z chłopakiem i rusza w drogę, w trakcie której ma wypadek. Kiedy dochodzi do siebie, wie tylko że jest uwięziona. Z czasem dowiaduje się że jest w schronie, który nie wiadomo jak szybko opuści, ponieważ ziemia została zaatakowana. Towarzyszami niedoli są Howard (właściciel schronu) i Emmett (który ten schron budował).

 

To co dzieje się w schronie, zajmuje prawie cały film. Nie ma tu jakiegoś wielkiego napięcia, ani szybkiej akcji, jednak narracja postępuje sprawnie i całkiem dobrze się to ogląda. Jedyne zastrzeżenie jakie można mieć, to że pod koniec

kiedy główna bohaterka opuszcza schron, to niszczy UFO czy w ogóle cały statek koktajlem mołotowa

. Gdyby nie to, byłoby 5. Tak wystawię 4,5/10.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Pamiętam, że na Filmwebie ten film był powiązany z innym - "Projekt: Monster". Podejrzewam, że gdybym nie obejrzał go w pierwszej kolejności, to bawiłbym się dużo lepiej i zakończenie pewno mocno by mnie zaskoczyło. A tak to cały czas miałem gdzieś tę świadomość w głowie, że to nawiązanie nie może być przypadkiem.

 

Druga sprawa, że do tego filmu kampania promocyjna była kapitalna - fikcyjne strony internetowe, artykuły itp. Nie żebym to śledził, ale w którejś z dyskusji na Filmwebie ktoś to wszystko przedstawił i naprawdę nie pozostało mi nic innego jak skierować ukłon do osób odpowiedzialnych za całą tę otoczkę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gdyby nie to, byłoby 5. Tak wystawię 4,5/10

 

Też narzekałem na końcówkę Cloverfield Lane 10. Tylko ja, mocno narzekając na nią, wystawiłem 7/10 :wink: Pamiętam, że film długo się trzymał na mojej liście top zeszłego roku. Finalnie skończył na 20 miejscu. Tam klimat i Goodman robili kolosalną robotę. Niebawem kolejny Cloverfield

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

To nawet zawyżasz średnią z FW. Sama akcja w schronie jest niezła, ale że aż tyle dasz, to się nie spodziewałem (chyba, że po prostu przegapiłem Twoją reckę tutaj).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

To nawet zawyżasz średnią z FW. Sama akcja w schronie jest niezła, ale że aż tyle dasz, to się nie spodziewałem (chyba, że po prostu przegapiłem Twoją reckę tutaj).

 

Może czytałeś, a nie pamiętasz :wink: To w końcu 23 marzec 2016 roku

Na IMDB jest średnia 7.2, a Metascore u krytyków to 76/100. Filmweb najostrzejszy

 

8-lat minęło od filmu „Cloverfield”. Możecie pamiętać – w polsce znany jako „Projekt Monster” – to katastroficzne filmidło, gdzie ulice amerykańskiego miasta zostały zaatakowane przez potwora. Dla wielu, na tamten czas nowatorski film – dla mnie mocno przereklamowany. Mniejsza z tym. „10 Cloverfield Lane”, ma miejsce w tym uniwersum, jednak ma z poprzednikiem niewiele wspólnego. Fabułe widać powyżej, i naprawdę ciężko ugryźć ją z innej strony nie wdając się w spoilery. Trójka ludzi zamknięta w schronie, gdzie John Goodman rości sobie prawo bycia Bogiem. Uratowałem Was – słuchajcie mnie. A ten Bóg ma ewidentnie niepokolei w głowie. To jak emocjonalnie niestabilny jest Goodman, to esencja tego filmu. Ciężko przewidzieć jego działania, ciężko też rozgryźć jego intencje. Czy on mówi prawdę? Czy może świat ma się dobrze, a to tylko jakiś psychopata, który mnie więzi?

Budują napięcie, jak w najlepszych thrillerach. Aż chce się kibicować młodej Winstead – też bardzo dobrze zagrała – choć sami do końca nie wiemy, czy ma ona rację. Jesteśmy kręceni przez twórców, razem z główna bohaterka – stąd pewnie ta moja więź z tą postacią. I ten kroczący za nami znak zapytania, to filar całości. Tempo jest dobre, co chwilę zyskujemy nowe fakty, a potencjalnie zwykła scena, potrafi się przeobrazić w coś większego.

I tak przyjemnie zbudowany film, dostaje za prosty i momentami zbyt komiczny finał. To tak jakby mnie obdarli z tych wszystkich emocji, którymi byłem karmiony przez ponad godzinę produkcji. Przy promocji używają zdania, że potwory przybierają różne formy. Myślałem, że chodzi im o Goodmana, a tym najobrzydliwszym potworem było zakończenie. Wciąż badzo dobre kino, ale ta końcówka... – 7/10

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Polka King

Jan Lewan (Jack Black), muzyk polskiego pochodzenia, pragnie zasmakować amerykańskiego snu i nakłania fanów do zainwestowania w piramidę finansową.

 

„Polka King” ma w sobie ten Netfilxowy pierwiastek. Patrzysz i widzisz, że to dzieło stworzone do TV. Coś z góry budzące uboższe wrażenie. Coś co może się obronić tylko historią, a ta jest tu całkiem sympatyczna. Polak robi furorę w USA. Żyje prawdziwym amerykańskim snem. Z tego co wiem, film mocno trzyma się faktów, co czyni go jeszcze przyjemniejszym do śledzenia. Koniec jest z góry znany, ale nawet Jan o nim doskonale wiedział, kiedy wyciągał pieniądze od swoich darczyńców.

 

Obsada jest mocno przeciętna, ale wyróżnia się ten, który powinien się wyróżniać. Jack Black wypadł tak dobrze, że naprawdę ciężko wyobrazić sobie kogoś lepszego do tej roli. Kogoś kto nie tylko udźwignie Polski charakter za oceanem, ale poradzi sobie też wokalnie. Fajnie, że postarał się rzucić kilka słów po polsku od czasu do czasu. Takich tekstów powinno być więcej.

 

Film na swoje nieszczęście jest reklamowany jako komedia, a prawdę powiedziawszy komedia z tego żadna. Polskość jest jedynym żartem. Poza – to ja Polak w USA, przynoszę lekką wieś ze wschodu, nie uświadczyłem wiele gagów. Można się uśmiechnąć tylko okazjonalnie.

 

I mimo, że to przestępca, to jakoś temu gościowi kibicowałem. Potrafi zarazić swoim optymizmem i wiarą w swoją osobę – Niezły (5/10)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Post / Czwarta władza

Dwoje wydawców dziennika „The Washington Post” Katherine Graham (Meryl Streep) i Ben Bradlee (Tom Hanks) staje na czele bezprecedensowego starcia amerykańskiej prasy z najwyższymi władzami, walcząc o prawo do ujawnienia szokujących tajemnic, przez cztery dekady ukrywanych przez najwyższe władze USA.

 

Spielberg, Hanks i Streep – chyba większość oczekuje złota.

 

Przyznaje na starcie – zauroczył mnie ten wątek. Może to nie miłość od pierwszego wejrzenia (wolno się rozkręca), ale przy bliższym poznaniu byłem oczarowany. To jak ludzie odpowiedzialni za Washington Post zawzięcie walczą o prawo do publikacji takich rzeczy było inspirujące. To jak trudne decyzje podejmują po drodze jest imponujące. To grupa idealistów, którzy muszą omijać tony przeszkód, żeby zrobić coś, co w ich rozumowaniu jest oczywiste. Jeśli jednak przyjrzeć się drugiej stronie medalu, to trudno odmówić słuszności. To jest piękne w „The Post” – jest pełne fajnych postaci, które mają przed sobą masę niejednoznacznych decyzji. Jeśli zrobią jedno, coś innego się posypie. Jeśli chcą to uratować, muszą jakoby zdradzić siebie. Walka serca z rozumem.

 

A na ringu trudno o lepszych bokserów niż Hanks i Streep. To zawsze gwarancja jakości, choć nie ukrywam – momentami widziałem zgrane nuty. Takie role, jakich Tom i Meryl dali już naście. Wciąż dobrzy, ale na kolana mnie nie rzucili. Hanks miewał momenty, Streep doceniamy dopiero na ostatniej prostej. Ja swoich faworytów upatruje na drugim planie. Bob Odenkirk dał naprawdę fajną rolę. Przebił się do świadomości odbiorcy, mimo tytanów stojących w pierwszym rzędzie. To zresztą cecha Spielberga, u którego nawet jak masz jedną scenę, czy jeden tekst, to on naprawdę wyciśnie z tego maksimum. Takich cichych bohaterów jest dzięki temu kilku.

 

Świetnie rozegrane przez Spielberga. Wyczułem, że w trzecim akcie wcale nie starał się pompować tego, co było oczywiste, a skupił się na rozterkach poszczególnych postaci i solidnych argumentach po obu stronach. Tak, żeby to widz sam miał zagwozdkę, co by zrobił w danej chwili. Doceniam też obrazowanie maszyn drukujących gazetę. Wiem, brzmi to kretyńsko, ale są to krótkie wstawki, które pokazały piękną stronę tego wszystkiego. W punkt.

 

Idę wysoko. Nie wiem tylko, czy „The Post” klasyfikować jako film z 2017 (limitowana premiera / festiwal), czy już z 2018, kiedy wychodzi na szersze wody. Zwykle przymykałem oczy na festiwale, więc tego wypada się trzymać. W każdym bądź razie - i tu i tu byłby blisko topu – 8/10

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

LBJ

Historia Prezydenta Stanów Zjednoczonych Lyndona Bainesa Johnsona (Woody Harrelson). Od młodych lat w Texasie, po Bialy Dom.

 

Charakteryzacja Harrelsona troszke mnie irytowała. Ewolucja Woody’ego w LBJa, zatrzymała się w połowie drogi. Takie miałem wrażenie patrząc na tę twarz. Słucha się go całkiem przyjemnie, ale nie generuje większych emocji. Nie jest to wina samego aktora, którego poza wszystkim co wymieniłem, ciężko się czepić.

 

Niekoniecznie czułem ten film. Skacze po osi czasu bez większego sensu. Nie widziałem tu nic więcej, niż rozsypanych puzzli, które ktoś złośliwy rozwalił przy edycji filmu. Ta scena tu, ta tam, teraz machnijmy zamach na JFK, potem jak coś obgadywali. Często takie zabiegi mają konkretny cel. Jeśli tu był, to sorry, nie zauważyłem. Później już się naprostowała chronologia, jakoby utwierdzając mnie w przekonaniu, że wszystko w pierwszej połowie było na nic.

 

Nachodziły mnie myśli – po co ten film powstał? To nie jest najlepszy znak przy oglądaniu. W zasadzie to jeden z gorszych. Całość to LBJ, jego pogaduchy wieczorne z żoną (bezpłciowa rola), ból dupy z innymi politykami. Nie przenieśli mnie do tamtych czasów. Nie pokazali, jak trudny był to okres dla USA. Siedziałem cały czas w zamkniętych pokojach. Klaustrofobia – 4/10 - W sumie naciągane, bo zdarzyło się ziewnąć. W podobnym okresie wychodził inny film o LBJ – stworzony dla telewizji „All Way In”. Lepszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Commuter / Pasażer

Dla agenta ubezpieczeniowego Michaela Woolricha (Liam Neeson) każdy dzień wygląda tak samo – praca i powrót pociągiem do domu. Wszystko zmienia się, gdy w czasie jednej z podróży poznaje tajemniczą kobietę. Nieznajoma, która wydaje się wiedzieć o Michaelu dosłownie wszystko, zleca mu niezwykłe zadanie. Zanim pociąg dotrze do celu, mężczyzna ma zlokalizować i wskazać osobę, która tego dnia nie powinna się w nim znajdować. Jeśli tego nie zrobi, ucierpi zarówno on sam, jego rodzina, jak i pozostali współpasażerowie. Nie mając wyboru, Michael postanawia rozwiązać zagadkę. Z każdą minutą i przebytym kilometrem stawka rośnie, a mężczyzna przekonuje się, że stał się pionkiem w szalenie niebezpiecznej intrydze.

 

Jaume Collet-Serra i Liam Neeson, to jakiś nieśmiały Hollywoodzkie bromans. W pare lat stworzyli razem “Tożsamość”, “Nocny pościg” i “Non-stop”. Dwa pierwsze całkiem udane (przynajmniej dla mnie – 6/10) i ostatni potworek (2/10). W „Non-Stop”, Neeson musiał znaleźć mordercę w samolocie. W „Pasażerze”, Neeson musi znaleźć niepasującą osobę w pociągu. Samolot zmienił się w pociąg - powalająca kreatywność.

 

Niestety, to nie jest jedyne podobieństwo do wyżej wymienionego. „Pasażer” nie potrafi wygenerować intrygi godnej śledzenia, im dłużej się wlecze, tym bardziej jest głupszy, i dopuszcza się czegoś , co wydaje się wręcz niemożliwe – sprawia, że Liam nie jest „cool” i jego postać jest Ci totalnie obojętna. Czy muszę pisać więcej? Strata czasu – 2/10 - Film podnosi się z kolan tylko przez krótkie segmenty. Zazwyczaj leżysz twarzą w bagnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Grupa znajomych postanawia uczcić urodziny przyjaciela w wyjątkowy sposób. Wynajmują nowy, tajemniczy escape room, wokół którego krążą niepokojące opowieści. Gdy docierają na miejsce, zostają rozdzieleni i trafiają do innych pomieszczeń. Sytuacja, którą biorą za niewinny żart, zaczyna budzić w nich stopniowo coraz większe przerażenie. Okazuje się, że muszą w ciągu godziny wydostać się z labiryntu pokojów-zagadek. Tylko w ten sposób mogą uratować porwaną przyjaciółkę i ocalić własne życie. Oprócz rozwiązywania makabrycznych łamigłówek, ich zadaniem będzie odkrycie tożsamości mężczyzny, który ich uwięził.

 

Zwiastun nie był tragiczny. Lubie takie thrillery. Przywoływali „Piłę”, przywoływali „Cube”, ale to są klasyki tego gatunku. Patrząc na kierunek Hollywood – chybe nie do podrobienia. Zazwyczaj biorą się za to świeży ludzie – tak reżyserzy, jak i aktorzy – zapominając totalnie o najważniejszym – klimacie. „Escape Room” miewa tego zalążki, na starcie, ale to tylko w sytuacji, jak jesteś w stanie się pogodzić z prostotą tutejszych bohaterów. Oni nie mieli być ciekawi, mieli być ładni. Jest ładna blondynka (nawet dwie), ładna brunetka, jakiś główny bohater, jakiś przystojny latino lover i nieudacznik w okularach (bo taki też musi zawsze być). Zestaw oklepany do bólu. I sobie ta grupka zaczyna rozwiązywać zagadki – fajnie. Człowiek sobie pogłówkuje z nimi, choć tylko tyle, na ile pozwolą Ci twórcy. A na tym polu nie pozwalają na wiele (na nic?) Zazwyczaj pokazana jest jakaś łamigłówka, a ta szóstka wpada na jej rozwiązanie. Często wyłapując wskazówki totalnie z powietrza i niewiarygodnie łatwo. A jak zaczynają ginąć, to film już jest na takim etapie, że zbliża się jego koniec – yyy może emocje? Wybijani są seriami, aż do jednego z bardziej kretyńskich i zdecydowanie najmniej klimatycznych finałów, jakie widziałem od dawna. Jeśli jest jakieś 10 przykazań thrillerów, a w nich czego unikać, to właśnie takie końcówki powinny załapać się na conajmniej 2 podpunkty. 2... trafne – 2/10

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Pitch Perfect 3

Teraz, kiedy opuściły już mury college'u i dopadły je problemy dorosłości, trzeba czegoś więcej, by wróciły. Ale wracają: dziewczyny z uwielbianej na całym świecie serii "Pitch Perfect"! Po sukcesie podczas Mistrzostw Świata dziewczyny z The Barden Bellas odkrywają, że niełatwo będzie żyć z muzyki. Co więcej, każda z nich idzie w swoją stronę. Ot, życie. Kiedy jednak otrzymują szansę na ponowne połączenie sił podczas międzynarodowego tournée, nie wahają się.

 

Seria utrzymuje, że dalej jest komedią, ale już od drugiej odsłony ciężko tu było o uśmiech. Za gagi odpowiada Rebel Wilson, która wiecznie jedzie na tym samym schemacie grubej i szalonej. Mnie przyprawia o odruchy wymiotne. Może ludzi śmieszy ten sam dowcip po raz tysięczny. Zdjęła praktycznie cały ciężar z barków uroczych komentatorów, a to filmowi szkodzi. To oni tutaj rozdawali (a w trzeciej wciąż powinni rozdawać) śmieszne karty.

 

Fabuła prowadzi Bellaski do dorosłości. Już dogoniła ich proza życia, ale gdzieś tam jeszcze marzą o wspólnym śpiewaniu. Ma to swoje przyzwoite momenty, kiedy uświadamiają sobie o pewnych sprawach, ale ma tez takie, które są zwyczajnie żałosne. Tak bardzo, że jakikolwiek entuzjazm w człowieku zostaje zmiażdżony. Postawienie okrutnie oklepany czarny charakter, oraz dodanie tu akcji rodem z sensacyjnych komedii było lekko mówiąc karkołomne. Wyszła ... nawet nie parodia. To jakaś filmowa zbrodnia.

 

Muzycznie, a to w sumie najważniejsze, dalej jest to bardzo przyjemne. Uszy się cieszą, kiedy wjeżdżają kolejne covery. Kendrickowa króluje wtedy nie tylko jako fajna dziewczyna, ale i dobra wokalistka. Dzięki niej „Pitch Perfect” osiągnęło sukces, i dzięki niej trzecia odsłona wciąż bywa strawna – 4/10 (mocno naciągane, bo jak sobie przypomnę akcje na statku...) – Dodam tylko małą prywatę – Ruby Rose <3 To tyle. Dlaczego jej tu było tak mało #smutny

 

http://www.fromthemovie.com/wp-content/uploads/2017/08/Cross-drop-earrings-Ruby-Rose-in-Pitch-Perfect-3-2017-600x600.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

12 Strong

Walka Thora z Hulkiem jest bardziej wiarygodna. Hemsworth porzucił (na chwilę) Avengersów, podmieniając ich na kilku solidnych aktorów – z Michaelem Shannonem na czele. Ci przywdziali wojskowy trykot i polecieli do Afganistanu, jako pierwsza odpowiedź po ataku na World Trade Center. Niewielu pewnie o ich istnieniu wiedziało, a oni sami zapewne woleliby być uhonorowani czymś lepszym, niż „12 Strong”. To reprezentant gatunku macho żołnierzy niszczących wszystko. Bez większych emocji – bo i Afganistan wywołuje coraz mniejsze – ale i bez rozrywki. Trochę smutno patrzeć na tak utalentowanych gości, którzy duszą się w tych kreacjach. Skrępowani kiepskim scenariuszem, który na sale kinowe mógł trafić tylko w biednym styczniu. Biegają, krzyczą, strzelają, a w tle coś wybucha. Nikomu nie zrobi dobrze – 3/10 (zanim polecieli na misję, to mi się to nawet podobało)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

All the Money in the World / Wszystkie pieniądze świata

Miliarder Jean Paul Getty (Christopher Plummer, NIE-Kevin Spacey) jest znany z nieustępliwego charakteru i skąpstwa. Gdy grupa nieznanych sprawców porywa jego ukochanego wnuka i żąda wielomilionowego okupu, Getty odmawia zapłacenia choćby dolara. Zrozpaczona matka porwanego – Gail (Michelle Williams) robi wszystko, by skłonić teścia do zmiany zdania, ale bez skutku. Czas ucieka, a porywacze zaczynają tracić cierpliwość. Życie chłopca wisi na włosku i nic nie wskazuje na to, że uda się jeszcze zapobiec tragedii. Wtedy do drzwi Gail puka tajemniczy mężczyzna twierdząc, że jest wysłannikiem Jean Paula Getty’ego, specjalizującym się w sprawach „nie do rozwiązania”…

 

Plummer, nie Spacey. Trudno oglądać ten film, nie rozmyślająć, jak lepszy by był, gdyby Kevin zachował rolę Getty’ego, do której prawdę powiedziawszy był stworzony. Plummer wypadł nieźle, trzeba mu przyznać, ale to wciąż nie Kevin Spacey. Bezwzględność tej postaci była momentami przerażająca. Facet był gotów zrobić wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Nie ważne czym handlował lub co negocjował.

 

Kamienna twarz Wahlberga była tutaj dobrym wyborem. W niektórych rolach mu to pomaga. Fletcher Chase, jako twardy negocjator, kimś takim właśnie był, a nam pozostaje żal, że tych scen negocjacyjnych nie ma więcej. Za często z porywaczami rozmawiała targana emocjami matka, w którą wcieliła się Michelle Williams. Wypadła conajwyżej poprawnie, nigdy nie rozczulając swoją rozpaczą. Do zastąpienia przez każdego (łącznie ze Spaceyem :wink: )

 

„Wszystkie pieniądze świata” ogląda się bardzo dobrze przez świetną mieszankę charakterów. Techniki negocjacyjne potrafią zaskoczyć na wielu płaszczyznach. Te mniej oczywiste bawią nawet bardziej. Takich rzeczy też życzyłbym sobie więcej, bo podkręconych piłek było trochę za mało, żeby utrzymać pełne zainteresowanie pod koniec. Trzeci akt trochę męczący. Poza jednym dialogiem wręcz nudny – 7/10

 

Top 2017 (aktualizowane, jak dojdzie do zmian)

20. It / To

19. Wind River

18. Shot Caller

17. Last Flag Flying

16. All the Money in the World

15. Coco

14. Strażnicy Galaktyki vol. 2

13. Dunkierka

12. Get Out! / Uciekaj!

11. Molly's Game / Gra o wszystko

10. Gifted / Obdarowani

9. Najlepszy

8. Thor Ragnarok

7. Split

6. Blade Runner 2049

5. Mother!

4. John Wick 2

3. Wonder / Cudowny chłopak

2. Borg/McEnroe

1. Baby Driver

 

Lista prawie końcowa, bo zostało tylko Hostiles i Only the Brave (Phantom Thread już 2018)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wielowątkowa opowieść, w której zwykli ludzie wpadają w wir nieoczekiwanych zdarzeń, co radykalnie odmieni ich życie. Atrakcyjna autorka kryminałów na randce spotyka swojego byłego. Wracające z wakacji małżeństwo wybiera najgorsze miejsca w samolocie. Nastolatek po raz pierwszy pali trawkę i przeżywa totalny odlot. Młoda dziewczyna ryzykuje, że koleżanki zdemaskują ją jako gwiazdę porno. Panna młoda z pomocą psiego psychologa rodzi na własnym weselu, a w tym czasie kelner próbuje uratować planetę. Brawurowa komedia, w której nic nie jest tym czym się wydaje, a codzienność zamienia się w czyste wariactwo.

 

Poza wiarygodnymi dialogami (często w wykonaniu mniej znanych aktorów), oraz w miarę zgrabnym powiązaniem wszystkich wątków, „Atak paniki” ma niewiele do zaoferowania. Ani nie ma jakiejś historyjki, która królowałaby nad innymi, wyróżniając się czymkolwiek, ani niespecjalnie można tu mówić o komedii pełną gębą, bo i z czasem wątki stają się mocno depresyjne. Tylko kiedy ja (najwyraźniej) miałem się nimi przejmować – patrzyłem na zegarek. Srogo mnie to wymęczyło. Nawet jakby mnie ktoś zapytał „o czym jest ten film”, to miałbym problem z jednoznaczną odpowiedzią. A jako widz lubię handel emocjami. To mi nie dało nic. Kilka razy się uśmiechnąłem, ale na tę chwilę niekoniecznie pamiętam z czego. Skaczą po scenach, jak ja w tej „recenzji” po wątkach. Zanim się akcja rozkręci, to przeskakuje w inne miejsce. Zabieg celowy, ale i chybiony. Ktoś chyba chciał za bardzo artystycznie do wszystkiego podejść, zapominając o tych, którym przyjdzie to oglądać. Ludzie wychodzili z kina w połowie. Nawet widziałem spory niesmak po scenie otwierającej, którą ja akurat uznaje za bardzo intrygującą/dobrą.

 

Nie chce mi się o tym pisać. Bohaterowie osiągają granice swojej wytrzymałości, z najróżniejszych powodów. Moja cierpliwość na próbę nie została wystawiona, ale mocno mijam się z pozytywnym szumem medialnym, jaki się wokół tej „komedii” wytworzył. Jakiś cymbał cisnący z matką, bo mu w grze coś nie wyszło, to niekoniecznie mój rodzaj humoru. Nieudacznik na usługach szefa – też średnio. Małolaty jarające zioło? Trafnie, bo sami twórcy chyba nie wiedzą, po co ich tam wrzucili (zjazd?). A na dziewczynę masturbującą się w internecie całkiem miło popatrzeć. Nie jak to robi - twarz miała ładną – 4/10

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Den of Thieves

Podczas ryzykowanego skoku na Bank Rezerwy Federalnej, grupa śmiałków ściera się z elitarnymi funkcjonariuszami policji w Los Angeles.

 

Dawno tak dobrze się nie bawiłem na prostym filmie akcji. Bo to prosta opowieść o policjantach i złodziejach, ale tutejsi policjanci, to niekoniecznie banda lokalnych bohaterów. Gerard Butler, jako lider grupy, twierdzi nawet, że to oni są tymi złymi. Nie są policjantami, którzy zakują kogoś w kajdanki, oni strzelą mu między oczy. Sam Gerard praktycznie kradnie każdą scenę w jakiej się znajduje. Jest charyzma, są dobre teksty, i gdzieś tam w tle wątek nieszczęśliwej rodziny (mało ważny, jeśli mam być szczery). Po drugiej stronie tak pięknie nie ma, bo Pablo Schreiber czy 50 Cent, to niekoniecznie aktorzy z najwyższej półki. Jeszcze Schreiber swoją milczącą kreacją coś ugrywa, ale raper jest tylko po to, żeby przyciągnąć przed ekran z plakatu. Pierwsza połowa filmu, to rozrywka na bardzo przyzwoitym poziomie.

 

Druga – niekoniecznie. Druga połowa filmu pokazuje nam skok na bank, więc czysta akcja wchodzi na pierwszy plan. A że to film styczniowy (klasy B?), to i nic zjawiskowego nasze oczy nie ujrzą. Co gorsza, zajmuje to całą godzinę czasu. Butler już nie wozi się po mieście, już nie gada, już nie miesza w głowach swoich przeciwników. Wszystko siada na dupie, a Ty patrzysz na zegarek. Cholerna szkoda. Zostawiam 6/10, bo tak dobrze się oglądało postać Butlera (me gusta!). Zakładam, że do tego wrócę. Może nauczę się akceptować całą (konieczną) resztę filmu, która przymykała oczy. A jak nie, to przynajmniej posłucham tekstów Gerarda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KyRenLo
    • Grins
      Dobrze że są jeszcze te babki, chociaż to zapadnie w pamięci, chociaż mi bardziej zapadał Undertakerowa  Nie wiem czemu ale odkąd Hunter piastuje większą władzę nad działem kreatywnym to te drafty są chujowe, to już za czasów Vince'a wyglądało to inaczej  Ale chuj to tylko draft, jeśli rozegrali to w ten sposób to najwidoczniej mają już plany na najbliższe miesiące, ja to mam dylemat kto w tym roku zgarnie walizkę, ja bym się nie zdziwił jakby Solo rzeczywiście wygrał neseserek, jego booking i te wtopy nie co sugerują że być może on jest typowany jako kandydat, w sumie nawet miałoby to sens. 
    • MattDevitto
      Kiedyś to były drafty, teraz to już nie ma draftów A tak na poważnie średnio im to wyszło, zerknąłem tylko, ale i tak miałem poczucie, że mogłem zobaczyć jedynie jakie były picki na reddicie. Największy plus? Torrie Wilson
    • PTW
      www.loteriaptw.pl - Wygraj1200-konnego Nissana GT-R oraz inne niesamowite nagrody! www.ptw.kupbilecik.pl - Wpadaj do Legionowa na niesamowitą galę pro wrestlingu! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      Ale ten draft był mdły, mimo ładnej oprawy i stage'u nie było tu nic szczególnego, żadnych dużych zmian, Roman zawinął mandżur i ruszył w świat i nie wiadomo kiedy wróci i do jakiego brandu wróci... Mistrzowie zostają na SmackDown i nie ma żadnych zmian, bez sensu totalnie, ale cóż... Muszę przyznać że jedno z najsłabszych SD od WrestleManii.  Jednak to Carlito zaatakował Dargon Lee, no kto by się spodziewał... W sumie to dobrze, że tak to się skończyło i nie okazało się że to Andrade zaatakował Dargona, w sumie Andrade może w roli face'a coś zyskać ostatnio to nawet coś wygrał chyba na RAW w Tag Teamie z Rico. wątpię żeby Carlito dołączył do stajni Escobra, coś czuje że puszczą go solo a atak uzasadni tak że Rey go wiecznie olewał od powrotu, dlatego to zrobił, jakiś tam sens jest tego programu ale dupy to nie urwie.  Najlepsze co mogli zrobić to połączyć Ortona z Owensem, ta dwójka ma chemię między sobą, ten projekt może być czymś lepszym od RK-Bro, widać że panowie razem się dogadują w ringu i połączenie ich w tag team na dłuższy czas gdy nie mają co robić, będzie strzałem w dziesiątkę! Ja nie będę narzekał, mi się dobrze to ogląda, a ich potyczka z Bloodline może być na prawdę interesującą, w sumie ja bym im dał prędzej czy później pasy tag team'owe, jeśli ten projekt będzie na dłużej.  Carmelo Hayes wbija do niebieskich z buta, w sumie szybki transfer, w NXT są tacy którzy czekają na swój debiut od dawna, w sumie jestem zaskoczony że rzucili od razu murzynka od razu na taką grubą rybę jaką jest Cody...  Nie no Jaxowa na SmackDown i od razu wbija i atakuje Bayley, oby nie przeszło im nawet przez myśl aby uraczyć ją jakimś tytułem, oby była tylko jakimś tymczasowym zapychaczem a nie czymś długoterminowym, Bayley powinna się pobujać z pasem przynajmniej do SummerSlam. Jade i Bianca idą na pasy Tag Team'owe... W sumie może i dobrze że nie rzucają Jade od razu na główny z tytułów, niech się murzynka oswoi z klimatem WWE, niech nabierze jakiegoś doświadczenia od Biancki i będzie git, ja bym im dał jakiś krótki run z tymi pasami, a później rozpad pyk Jade turnuje na Biance i mamy gotowy program na SummerSlam. Przedraftowali Kiana James, ale za to Nikkite Lynos dalej trzymają w NXT, mogliby ją przedraftować byłoby na co popatrzeć bo ona akurat to ma sprzęt od tyłu   AJ Styles jako przystanek dla Cody'ego, no w sumie tutaj coś w tej walce się wydarzy, mam wrażenie że tutaj rzeczywiście dostaniemy powrót Bo Dallasa, sorry Uncle Howdy'ego i jego nowej stajni, mocno teasowali dzisiaj jego powrót i chyba rzeczywiście mocno się przykładają do tego powrotu, do tego fajna opcja z tym Quizem  Szczerze? te zapowiedzi są o wiele bardziej mroczniejsze niż wtedy gdy Bray wracał... Coś czuje że postać Dallasa będzie pełna gniewu i to mi się podoba.  Cedric Alexander  ... i w sumie to tyle co mogę napisać, bo szkoda tak dobrego zawodnika.  Michelle McCool jak nie Michelle, na początku jej nie poznałem, ale oczywiście nie zabrakło chantów " Undertaker "  Bron Breakker trafia na RAW chyba się szykuje jego program z JD, tylko że on miał konflikt z Dominikiem który jest niby kontuzjowany... Zobaczymy co dla niego mają.  Tak jak pisałem powyżej ten draft mocna średniawka, nic ciekawego, w sumie mogłoby go wgl nie być. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...