Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Możesz przyśpieszyć proces logowania bądź rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach. 

Kapitan Planeta


Juppozo

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 633
  • Dołączył/a:  09.09.2004
  • Status:  Offline

Wydarzyło się zaraz po gali...

 

Widzimy Jupitera ubranego w czarną koszulkę Revolution, dżinsy i czarne sportowe buty, kroczącego po korytarzu na zapleczu hali EWF w Poznaniu. Jupiter zatrzymał się przy automacie z FelkoColą, wyciągnął dwuzłotówkę z kieszeni i pewnym ruchem wrzucił ją do otworu na monety. Następnie przycisnął przycick „Cola”... 3 sekundy później na dole maszyny wyturlał się chłodny napój w czerwonej puszce. Jupiter wziął ją do ręki, otworzył i napił się... Już miał odchodzić, kiedy niepewnym ruchem oczu dokładniej przyjrzał się automatowi. Zerknął w prawo, zerknął w lewo....

 

Jupiter: Yyyyy....

 

Znowu rozejrzał się czy nikogo nie ma w pobliżu i bardzo cichutko szepnął...

 

Jupiter: Abrakadabra.

 

Czekał na jakiekolwiek drgnięcie bądź najmniejszą reakcję osławionego automatu. Nic takiego się jednak nie stało.

 

Jupiter: Automacie otwórz się?

 

Znowu nic...

 

Jupiter: Eeeee... Oni wszyscy są nienormalni. To jest zwykły automat, a ja wydurniam się jak zwykły pajac.

 

Jupiter machnął ręką, odszedł kilka kroków dalej i dalej zaczął sączyć swój napój....

Kilkanaście sekund później dało się usłyszeć dziwny odgłos, takie jakby wielkie i długie „brzdęęęęk”... Jupiter odwrócił się i w tym momencie jego głowa została poczęstowana z wielkim impetem jakimś przedmiotem. Jupiter padł na ziemię, cola się rozlała na podłodze, a kamera zrobiła przybliżenie na ów przedmiot... Była to puszka z PCWColą... Jupiter leżąc schwycił się za głowę z lekkim sykiem i powiedział.

 

Jupiter: I tak nie wierzę w te bzdury. To zwykły przypadek... Czysty przypadek. Nie dam się znienormalnić jak Ci schizofrenicy. W końcu kto jest najlepszym wrestlerem na świecie?

 

W tym momencie, skrzydło automatu otworzyło się z wielkim hukiem, i widać było wyłaniające się ze środka maszyny kilkanaście ludzkich głów krzyczących w niebogłosy:

 

JUUUUUPIIITEEEER!!!!

 

Tak szybko jak drzwi się otworzyły, tak szybko się zamknęły. Znowu zapadła głęboka cisza, a Jupiter z niedowierzaniem patrzał w stronę automatu.

 

Jupiter: O kurwa... Chyba potrzebuję lekarza.

 

Transmisja zostałą przerwana reklamami...

 

 

Słoneczny wiosenny dzień... Ciepło i ogólna radość życia dająca się we znaki wszystkim ludziom spacerującym po centrum Przemyśla (jeśli takowe wogóle istnieje) oznaczała, że długo oczekiwana wiosna nadeszła. Drzewka rozkwitają, trawka się zieleni, promyki słońca otulają swoim ciepłem wszystkie żywe stworzenia i inne takie pierdoły :D

Teraz najważniejszym momentem jest Jupek wsiadający do swojego samochodu. Czarne BMW serii 5, oślepiało wprost swoim błyszczącym w słońcu lakierem. Jupiter w ciemnych okularach wsiadł, przekręcił kluczyk i ruszył z miejskiego parkingu. Szybkim tempem kamera przeniosła się tuż obok Jupitera, na siedzenie pasażera i pokazywała twarz jedynego pogromcy nowego mistrza :D... Jupiter mówił do siebie

 

Jupiter: Mower... Przez Ciebie prysło moje marzenie, mój główny cel ostatnich tygodni... EWF World Title został zgarnięty przez Scythera, tylko i wyłącznie dlatego, że dwukrotnie Twoje beznadziejne interwencje popsuły mi szyki. Kto jest teraz właścicielem pasa? Człowiek, który jest jego niegodzien... Człowiek, którego w zdrowym pojedynku pokonałem... jako jedyny... Wszystko przez Ciebie Mower... Wylazłeś na światło dzienne niczym wkurwiająca szczypawka wychodząca spod zawilgociałych kamieni w najmniej oczekiwanych momentach... Niczym zwykła menda, którą trzeba wyplenić jak najszybciej, bo może zawszawić całą okolicę... Mower zniszczyłeś moje marzenie, teraz ja po prostu zniszczę Ciebie. Wiem, że najpierw będę jednak musiał dzierżyć Twoją obecność koło mnie na najbliższej gali... Na dodatek Twoja pożal się boże osoba, będzie musiała wypełniać moje rozkazy, aby FTW Title już w najbliższym czasie ponownie zawisnął na moim ramieniu... Chcesz tego czy nie, podoba Ci się to czy nie, jednak mus to mus... Ja też nie jestem zbyt zadowolony z takiego przebiegu sytuacji. Chciałem stanąć w ringu naprzeciwko Ciebie i Shamblera, a nie stawać po tej samej stronie. Aby w końcu pokazać wam obojgu, kto tutaj rządzi i kto jest naj the best... Bo to właśnie ja, Jupiter, niezniszczalny Kapitan Planeta, jestem jedynym i naturalnym przywódcą oraz namiestnikiem, który może podbić rękawicę stając się kapitanem naszego dziwnego tworu, który niestety muszę nazywać „jednogalowym teamem”. Mower będziesz na najbliższej gali moim żołnierzykiem, który będzie musiał odrobić choć w kilku procentach błędy, które popełniłeś na ostatniej gali, zachowując się jak przygłupawy ostatni samuraj wszystkich upośledzonych tego świata... Wkurwiłeś mnie tym, a podobno to ja wkurwiam wszytskich... Chyba to już jest taka poznańska domena, że poznaniak wkurwia resztę... Wszyscy zazdroszczą tego miasta, rodzinnych stron, pyr i Starego Marycha... Każdy chciałby się tu urodzić, jednak nie każdy miał takie szczęście, więc teraz starają się wyładować swoją frustrację na mnie... A Ty Mindi przeszedłeś samego siebie... Wkurwiłeś wkurwiacza., poznańskiego lwa, kosmicznego wojownika i międzyplanetarną hienę gotową pożreć w całości każdą padlinę szwendającą się na zapaśniczym podwórku... po prostu przegiąłeś pałę... I to gdzie... W Poznaniu, w moim rodzinnym mieście... w moim domu... To miał być jawiększy dzień w moim życiu i każdy z moich największych fanów miał w nim uczestniczyć... To była taka piękna perspektywa... Poznań – Jupiter – World Title... Te puzzle właśnie tak miały być ułożone... Jednak czarna owca wielkopolskiej sceny się wtrąciła... Niczym Mezo... jeden wielki wstyd... Patrzę – Mower... myślę – Mezo... Próbujesz gangsterki, ale za nic w świecie Ci to nie wychodzi... Tak jak jemu nieszczęsne Hiphopolo... Teraz już jestem pewny, że Twoje niby-poznańskie korzenie nie są prawdziwe... Jesteś jednym z tych eksportowanych wieśniackich chłopców, którzy mieszkając w 200 osobowej osadzie miał szansę wybić się w wielkim mieście... Zaczynałeś pewnie na dworcu zachodnim, jak większość typków podobnych do Ciebie, sprzedając po kiblach swoje ciało napalonym podróżującym... Pierwsza kasa, pierwsze doznania, pierwsze wzloty i pierwsze optymistyczne myśli czucia sie w końcu kimś więcej niż tylko wieśniakiem... Chcąc ukryć ten stan rzeczy, określiłeś się później mianem rodowitego poznaniaka... Jednak prawdziwej wieśniackiej natury i charakteru nie ukryjesz Mower... Zdradziłeś się... Świniopas zawsze pozostanie tylko świniopasem, Mezo Mezem, a Mower wieśniakiem... Wiem, że chodziło Ci między innymi o to, aby zyskać na popularności. Kolejny nic nie znaczący, malutki i zapomniany wrestler, za wszelką cenę chcący się wybić ponad swoje możliwości... I to dzięki komu? Oczywiście dzięki mnie... Bo Jupiter znaczy popularność. Nieważne jak będziesz działał. Po prostu kręć się koło Jupka, a popularność sama przyjdzie. No i się Tobie udało. Ludzie Cię rozpoznają, ludzie Cię nienawidzą, a w poznańskich McDonald’sach, już myślą nad zmianą nazwy kanapki WieśMac na MowerMac... Wiadomo... tani chwyt marketingowy. Ja osobiście takiej kanapki do ust bym nie wziął... No bo z gównem mam jeść? Bleeee... Odrażająca perspektywa... Jedyne co pozostaje to zniszczyć i unicestwić... Tak z Tobą zrobię Mower... Zapamiętasz moje imię do końca życia... Bo sprowadzę Cię tam, gdzie Twoje pierwotne miejsce... Na samo dno...

 

Nagle monolog przerwał kobiecy głos dochodzący z tylniej kanapy auta.

 

Głos: Gadasz do siebie. Śmiesznie...

 

Jupiter z całym impetem dał po hamplach, a pisk opon przeraźliwie przerwał sielankowo-wiosenną ciszę. Szybko odwrócił się do tyłu.

 

Jupiter: Kto Ty kurwa jesteś??

 

Jupiter przed oczami miał kobietę, która najwidoczniej była pasażerką już od samego początku przejażdżki.

 

Głos: Nazywam się Hasmik „Ofelia” Wiśniewska i zgodnie z rozporządzeniem zarządu EWF mam Ci towarzyszyć do następnej gali Jupiterze. Swoją drogą, dziewczyny miały rację hihi... Jesteś jeszcze bardziej przystojny na żywo... hihi...

 

Jupiter: Eee... To Ty jesteś tą od kiełbasek?

 

Ofelia: Tak Jupiterze. Mogę Ci mówić tak wprost po imieniu? Jak Ty w ogóle masz naprawdę na imię? No bo chyba nie urodziłeś się Jupiterem prawda? A jeśli tak?... Hmmm... Nie wierzę. Na pewno rodzice dali Ci jakieś normalne imię. Coś jak Stefan, Maciej, Bożydar... Sama nie wiem. Jak tak patrzę na Ciebie to kojarzysz mi się z imieniem Krzysztof. Znałam kiedyś jednego Krzyśka. Boże jaki on był przystojny! Kochałam się w nim od drugiej klasy podstawówki. Zresztą wiesz, wszystkie się w nim kochałyśmy. I Baśka, Grażynka, Maryśka, druga Bożenka... Ach to były czasy! A Krzysiek chodził wtedy z taką pierdalniętą Matyldą. Wszystkie chciałyśmy jej kiedyś nastukać po mordzie. Więc wyobraź sobie, że raz się zaczaiłyśmy na nią po szkole. Ciemno było, a my...

 

Jupiter przerwał wywód Ofelii.

 

Jupiter: Słuchaj laska. Nie obchodzi mnie żaden Krzysiek, żadna Matylda. Chcesz abym był miły to przestań gadać.

 

Ofelia: Ty zawsze jesteś miły Jupiterze. Taki wycukierkowany osobnik, na tle tej mętnej i ponurej zgrai bandytów. No jest jeszcze Chris... Ach... On jest taki wspaniały. Te jego muskuły, opalone ciało, bujna fryzura... Co ja bym dała za jedną noc z nim... Ale by mi dziewczyny zazdrościły... Ach... Chris to jest po angielsku Krzysiek nie? No właśnie. Zasadziliśmy się wtedy na Matyldę. Było ciemno, a my poubierane w czarne dresy, czarne czapki. No wiesz. Tak żeby nas nikt nie rozpoznał hihi...

 

W tym momencie Jupiter szepnął „ach te kobiety”, odwrócił się, wrzucił „jedynkę” i przy potwornym jazgocie Ofelii ruszył w dalszą drogę...

 

 

40000 tysięcy słów Ofelii później...

 

Jupiter nadal wpuszcza jednym a wypuszcza drugim uchem, co do niego mówi nowa znajoma – Ofelia. Twarz Jupka wyraźnie mówiła już „dosyć tej paplaniny”, lecz jego wysoka kultura osobista nie pozwalała powiedzieć tego otwarcie...

 

Ofelia: A Shambler? To Twój stary kolega nie? Jak go potraktujesz? Ostatnio wygrał z Tobą i nie chciałabym aby stała Ci się jakaś krzywda...

 

W tym momencie Jupiter kieruje twarz w stronę kamery, czasami zerkając na drogę, ale mówiąc głównie w stronę Shamblera...

 

Jupiter: Shambler to drugi z moich poddanych na kolejnej gali. Wygrałeś ze mną na ostatniej gali, jednak myślę o tym w kategorii małej bitwy, która pozbawiła mnie cennych punktów, aczkolwiek wojny nie wygrałeś. Wojna dopiero się zaczyna Szamb... Dwie stare legendy z PCW... Ty i Ja... Ja i Ty... Zdziwiło mnie to, że to właśnie Ty ukrywałeś się pod maską onanisty... Spodziewałem się kogoś innego... Jakiegoś bardziej zasłużonego dla tej federacji kolesia, który rzeczywiście swoją marką i legendą wzbudzi u mnie respekt i wielki szacunek. Powiem w ten sposób... Szacunek do Ciebie mam, przede wszystkim za to, że zawsze się utrzymywałeś w dobrej formie i w wyższych federacyjnych szeregach. Jednak nie tylko takie rzeczy pamiętam. Pamiętam też, że gdy przychodziłeś do PCW jako świeże mięso armatnie, ja już byłem schyłkiem pierwszego etapu wielkiej kariery. Miałem na koncie największe tytuły, renomę, posłuch... Ty byłeś zapatrzony w main eventerów... Chciałeś być tacy jak oni... chciałeś być taki jak ja... Potem odszedłem z wiadomych przyczyn... śmierć Silverkinga, później śmierć El Mariachiego... Byłem na życiowym zakręcie, jednak wciąż miałem na tyle krzepy, aby swoje frustracje wyładowywać na ringu... Tobie też się dostawało... Chyba nie masz mi tego za złe co Szambiozo?... Gdy mnie już nie było w PCW, gdy został po mnie tylko kawałek historii, Ty nareszcie mogłeś rozwinąć skrzydła... Obserwowałem Cię i nie tylko Ciebie... Widziałem jak stajesz się legendą prawie mojego pokroju... Teraz po Twoim powrocie, wszyscy dopatrują się w nas obu powiewu starej szkoły PCW, lecz prawda jest inna... Ja jestem jak najnowsze Audi A6, odnowione, lepsze, bardziej efektowne i jeszcze bardziej efektywne. Stary model po wielkim liftingu i z nowy silnikiem. Udoskonalony, z większymi możliwościami i wtapiającą się w najnowszą technologię... Ty natomiast jesteś jak poczciwa stara Syrenka... Znana ze zdjęć i opowiadań starszych pokoleń, chcąca jeszcze raz pojeździć drogami polskiego wrestlingu. Niestety zamiast wspaniałego dźwięku ryczącego silnika z turbodoładowaniem, wydajesz stary pierdzący dźwięk psującego się i zardzewiałego motoru... Jesteś legendą bez przyszłości... Nic Ci nie pomoże... Już samo Twoje zangielszczone imię pracownika firm oczyszczających mówi samo za siebie... Beznadziejny i bezwartościowy produkt przeszłości... Na najbliższej gali jednak musisz walczyć ramię w ramię z wielkim Jupiterem. Twoje zadanie to pomóc mi w dojściu do pasa FTW. Tego szczebla nie da się obejść, więc już niedługo, ładnie uznasz mnie za swojego kapitana, a następnie poprosisz o jak najniższy wymiar kary od Kapitana Planety... Wtedy moje litościwe serce albo się nad Tobą zlituje albo nie... To wtedy będzie zależeć tylko od tego, czy będę miał dobry humor...

 

 

Dzień przed galą... Hotelowy pokój w Przemyślu, wieczór...

 

Jupiter: Smakuje Ci? Nie mieli marynowanych ostryg, ale to podobno też jest dobre. Ja w zasadzie nie lubię owoców morza.

 

Ofelia: Ty chyba w ogóle nie lubisz owoców co? 4 kotlety schabowe, frytki i kiełbasa z grilla na zagrychę. Jesz jak koń!

 

Jupiter: Trzeba mieć siły na walkę. Tylko dobre mięsko daje tyle witalności mojemu organizmu. Przecież jutro walczę z niebyle kim.

 

Ofelia (wpatrzona w Jupka jak w obrazek): Boisz się ich? Przecież taki mocarz jak Ty mógłby sam ich pokonać jedną ręką.

 

Jupiter (uśmiechając się): Nasi przeciwnicy są na pewno ciężkim orzechem do zgryzienia. Sam fakt, że w ich szeregach walczy Chris, który pokonał mnie na ostatniej gali w walce o EWF World Title już świadczy o sile tego zespołu. Okoliczności oczywiście były zupełnie nie do przyjęcia, to fakt, ale Chris wygrał i szacunek dla mojego kompana z Revolution. Z Jazzowkim nastomiast na gali w Gruzji pokonaliśmy obu zwycięzców Hardcore Battle Royal czyli smutnego Vaclava i nożownika Whipeda... Na dodatek jest od nowym EWF Evolution Champem... Do tego dochodzi Tool... Stary EWF champ, który ostatnio coś rozmienia się na drobne... Niby wyciągał pomocną dłoń do Bubby, niby nareszcie widać było po nim, że może zacząć wznosić się na federacyjne wyżyny czystą walką, jednak on zawsze miał w sobie coś mrocznego i tajemniczego... Reasumując, ich team wygląda nawet imponująco i dlatego nie należy uważać mojej pseudo drużynki za faworytów. Jednak wiem, że mój wrodzony talent i siła przebicia pozwolą pokonać ich w czystej walce. W końcu poradziłem sobie ze zwycięzcą turnieju o EWF World title.. w końcu nie przegrałem też z drugim tego turnieju, wielkim braciszkiem nowego mistrza, a zarazem panem „wielkie ego, jaki to ja nie jestem wspaniały” Psycho łajnem... To właśnie ja jako jedyny nie przegrałem z Children of Sensi, więc mam prawo uważać się za człowieka, który bez interwencji i wpieprzania się w nie swoje sprawy osób trzecich, może wygrać z każdym w tej federacji... Jupiter jeszcze będzie na szczycie... To jest nieuniknione jak przebiegunowanie się Ziemi, jak coroczna pielgrzymka islamistów do Mekki i jak niechybne wyginięcie kumaka amazońskiego... Wszystko przyjdzie z czasem... Teraz jest moment, w którym oprócz wkurwiania wszystkich, kroczę pewnie i spokojnie po odzyskanie pasa FTW Title... Ciebie też wkurwiam??

 

Ofelia (rzucając flirtowny uśmieszek): Wręcz przeciwnie Jupiterku...

 

Jupiter: Hehe... Wracając do tematu... Widzisz Ofelio... Sytuacja w tej walce jest typową dla EWF. Beznadziejny rozkład, przymierza na siłę i kretyński booking. Jednak do tego już zdążyłem się przyzwyczaić. Każdy zdrowo myślący człowiek widzi i wie już na pierwszy rzut oka, że Tool i ja powinniśmy się zamienić miejscami... Wtedy mój team były zgrany, niezwyciężony i co najważniejsze, propagujący czysty i fantastyczny wrestling, którym rozkoszują się najwięksi znawcy tego tematu... Revolution, rozszerzone o Nasa Jazzowskiego, byłoby rozpędzoną lokomotywą mknącą do celu z najwyższą możliwą prędkością. Wtedy tacy ludzie jak Tool, Shambler czy Mind Mower musieliby się zastanowić i to dwukrotnie, czy jest w ogóle sens wychodzić naprzeciw tej mknącej z wielkim rozpędem maszynie. Takie spotkanie groziłoby tylko i wyłącznie zderzeniem czołowym, które pozabijałoby przeciwników na miejscu. Niestety jednak, na przekór wszystkim i wszystkiemu, nasza szanowna Pani Esmeralda, która ma swoje wizje i swój własny wyimaginowany świat musiała postąpić wbrew zdrowemu rozsądkowi.... Takie jest życie, takie są reguły i nie da się nic z tym zrobić... Ja po jednej stronie z Shamblerem i Mowerem, jesteśmy jak parowóz... Stary kocioł, czarny i brudny węgiel oraz maszynista próbujący poskładać to wszystko do kupy... Będę musiał być kierownikiem tego parowozu i będę musiał sobie dać jakoś z tym radę. Niczego nie obiecuję moim kibicom, ale jednego jestem pewien. Dam z siebie wszystko, aby moi fani byli zadowoleni i aby dostali czego chcą... mojego zwycięstwa...

 

Ofelia: Na pewno wygrasz... Tak dobrze bije Ci z oczu, że jak dla mnie nie ma innej możliwości niż Twoje zwycięstwo.

 

Jupiter: Nie uprzedzajmy faktów. Będzie ciężko. Muszę teraz się zrelaksować i nabrać sił na jutro...

 

Obraz znikł. Ciemność spowiła transmisję, ale dalej można było usłyszeć głosy obojga rozmówców...

 

Ofelia: Co powiesz na masaż?

 

Jupiter: Ciekawa propozycja...

 

Ofelia: Ja zawsze składam tylko ciekawe...

 

Jupiter: Przejdziemy do sypialni?

 

Ofelia: Och Ty niedobry (chichocze)

 

Jupiter: Nie gaś światła...

 

Ofelia: Ach...

 

Jupiter: Och...

 

Dalsza transmisja uległa rozłączeniu, jako że dzieci też oglądają ten program...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 298
  • Dołączył/a:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Dobry RP. Co najważniejsze czyta się bardzo przyjemnie i lekko, bez zbędnego czytania niektórych zdań po kilka razy, aby zrozumieć ich sens. Cały czas trzymasz się swojego stylu i mi osobiście bardzo to się podoba. :) Nie daj się namówić na heelturn !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  786
  • Dołączył/a:  21.09.2005
  • Status:  Offline

Jupiter: Przejdziemy do sypialni?

 

Ofelia: Och Ty niedobry (chichocze)

 

Jupiter: Nie gaś światła...

 

potrójne :lol: poczytaj poradnik hustlera , madzia . :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 864
  • Dołączył/a:  09.01.2008
  • Status:  Offline

Fakt lekko się czyta, poniżej zostawiam kilka cytatów.

 

Jupiter: I tak nie wierzę w te bzdury. To zwykły przypadek... Czysty przypadek. Nie dam się znienormalnić jak Ci schizofrenicy. W końcu kto jest najlepszym wrestlerem na świecie?

 

W tym momencie, skrzydło automatu otworzyło się z wielkim hukiem, i widać było wyłaniające się ze środka maszyny kilkanaście ludzkich głów krzyczących w niebogłosy:

 

JUUUUUPIIITEEEER!!!!

 

:twisted: jednak zdrowy nie jesteś ;P

 

Zaczynałeś pewnie na dworcu zachodnim, jak większość typków podobnych do Ciebie, sprzedając po kiblach swoje ciało napalonym podróżującym... Pierwsza kasa, pierwsze doznania, pierwsze wzloty i pierwsze optymistyczne myśli czucia sie w końcu kimś więcej niż tylko wieśniakiem...

 

Ja wiem tylko, że śmierdzi tam okrutnie od tego pieprzonego menelstwa. ;P

 

Ludzie Cię rozpoznają, ludzie Cię nienawidzą, a w poznańskich McDonald’sach, już myślą nad zmianą nazwy kanapki WieśMac na MowerMac... Wiadomo... tani chwyt marketingowy. Ja osobiście takiej kanapki do ust bym nie wziął... No bo z gównem mam jeść?

 

:lol: :lol: to mi się podoba ;P

 

A teraz coś innego:

 

Tak szybko jak drzwi się otworzyły, tak szybko się zamknęły. Znowu zapadła głęboka cisza, a Jupiter z niedowierzaniem patrzał w stronę automatu.

 

Teraz już wiem na 2000% że jesteś z Poznania. ;P

 

Erp ogólnie przyjemny ale moim zdaniem Camp i Nasjazz napisali lepiej. ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 334
  • Dołączył/a:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Czytam Twoje erpy Jupek i dochodzę do wniosku, że Ciebie trzeba jakoś specjalnie podkurwiać co galę, żebyś tworzył rzeczy wybitne. Tym razem trochę tego zabrakło, niestety. RP jest bardzo dobry, czyta się go jednym tchem, ale brakuje magicznego elementu ”coś” ;)

 

A co do tego, że będziesz kapitanem, to się jeszcze zobaczy, panie Makplaneta :)

 

Pozdro ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 926
  • Dołączył/a:  25.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Rp solidny, orbitujący na poziomie, do którego nas przyzwyczaiłeś, Jupozo. Pochwalę za instynkt odkrywczy w sprawie automatu, PCW to faktycznie musi być jakiś mityczny artefakt dający super bonusy, skoro sam Gandalf Biały postanowił zbadać sprawę. Tylko jak Drużyna Pierścienia otworzyła ostatnim razem jakieś drzwi pod dyktando Gandalfa, to skończyło się to dla niego strasznie kiepsko, lotem w najgłębsze czeluści krasnoludzkiej kopalni. :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...