Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 560
  • Reputacja:   583
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

@ Mr_Hardy  poinformował wczoraj w SB, że do sieci wyciekła surówka nagrań Collision w Cardiff.

Oficjalna premiera dopiero w sobotę, ale zachęcony dobrym Dynamite postanowiłem odpalić te gale. Publika zdawała się tutaj być jeszcze bardziej żywa, czego owocem były bardzo zabawne walki.

Big Bill vs Hook - gdzie Bill okazał się nieoczekiwanym faworytem, dopingowano go jakby był The Rockiem (serio) i nic sobie nie robili z jego heelowych zagrywek. Wszyscy mieli tam całkowicie wywalone na Hooka... :diabel: Bill wygląda jak gwiazda i powinien dostać mocny push. Należy mu się.

Podobnie było w walce Jeff Jarrett vs Ariyu Daivari. Wszyscy uwielbiali Jarretta i gromko chantowali "Double J... Double Double J" ... Poezja :D Szczególnie jak sie pamięta jakim znienawidzonym heelem był kiedyś. ;)

Ostatni 6 man o awans do walki Ladder na All In wypadł przyzwoicie, ale dla tych dwóch walk opisanych wyżej wręcz trzeba odpalić ten odcinek. Polecam!

 

  • Lubię to 2

  • Posty:  395
  • Reputacja:   211
  • Dołączył:  01.02.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

11 godzin temu, IIL napisał(a):

Podobnie było w walce Jeff Jarrett vs Ariyu Daivari. Wszyscy uwielbiali Jarretta i gromko chantowali "Double J... Double Double J" ... Poezja :D

Cholera, teraz cały czas tylko to nucę ... :D

Lalalalalala Dobl Dobl Dżej Dobl Dżej Dobl Dobl Dżeeej !!! :D

  • Haha 1
  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 560
  • Reputacja:   583
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

AEW Collision 6/09/2024

 

  • Mark Briscoe vs Lance Archer bardzo dobre. Dużo bleedingu i Mark pokazał serce do walki. 
  • Squash The Outrunners. Uwielbiam ten gimmick!
  • Dobry segment Willow i Statlander.
  • Squash Grizzled Young Veterans. Nie oglądałem ich wcześniej i jak na razie wcale ich nie kupuje. 
  • Cassidy pokazał się z dobrej strony w walce kwalifikacyjnej do mistrzostwa International. Jego oponent na razie zrobił takie wrażenie, że nawet jego ring nameu nie pamiętam :P
  • Shida vs Purazzo dobre. Shida zawsze odwala dobra robotę. Purazzo od debiutu wciąż nie nowe się odnaleźć. 
  • Fajny segment z Mercedes Mone po walce. Jej gimmick wydawał mi się na początku bardzo cringowy, ale coraz bardziej mi się podoba. 
  • All Star Tag match wypadł nawet ok, ale jak na taki skład oczekiwało się więcej. Bucksi jakby całkowice zatracili swoją aurę. 
  • Lubię to 1
  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  1 828
  • Reputacja:   629
  • Dołączył:  28.01.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ostatnio niewiele wpisów w tematach dotyczących AEW, więc coś wrzucę na zachętę, zwłaszcza że wizualnie dostaniemy ładną dla oka walkę:

AEW-Collision-11-2-24-645x370.jpg

Cytat

AEW Women's Championship: Mariah May (c) vs. Anna Jay

Dia De Los Muertos Match: Thunder Rosa vs. Harley Cameron

Kyle Fletcher vs. Komander

Jon Moxley to appear


  • Posty:  372
  • Reputacja:   156
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

Brzmi to jak naprawdę interesujący powrót dla Julii Hart w AEW! Po długiej nieobecności, po kontuzji i operacji, to świetnie, że wraca do akcji. Winietka, którą pokazali na Collision, naprawdę robi wrażenie – ten klimat pełen niepokoju i mrocznego vibe'u jest mega. Cała koncepcja z zabiciem starego "ja" przy pomocy strzały z łuku to coś, co idealnie pasuje do jej transformacji z niewinnej cheerleaderki w mroczną postać w House of Black. Ciekawe, jak dalej rozwiną tę historię i jak Julia będzie się prezentować po takim powrocie.

Bardzo mi się podoba, że AEW stawia na takie kreatywne i tajemnicze podejście do postaci, zamiast po prostu wracać do tego samego. Czekam na jej powrót na ring i na to, jak będzie rozwijać swoją nową, mroczną tożsamość.


  • Posty:  372
  • Reputacja:   156
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

W osobnym poście pozwole sobie machnąć opinię na temat gali, bo nie mogę już usunąć poprzedniego.

AEW Collision 09.11.2024 

House of Black vs. Iron Savages: No, w zasadzie było tak, jak można się było spodziewać. HOB totalnie zdominowali, a Iron Savages zostali sprowadzeni do roli „mięsa armatniego.” Sam fakt, że sędzia w pewnym momencie przestał pilnować tagów, mówi wszystko – nie miało to być wyrównane starcie, tylko szybka pokazówka HOB. Trochę szkoda, bo potencjał na dobrą walkę był, ale najwyraźniej cel był jeden: dać HOB łatwą wygraną i podkręcić ich hype. Wejście House of Black to naprawdę top w AEW – klimat, muzyka, światła, wszystko robi robotę, każdy aspekt ich wejścia. Iron Savages nadal brzmią jak karykatura – zmiana ich imion kompletnie nie miała sensu, no ale cóż, pewnie w tym też był jakiś „pomysł.” I największy highlight chyba to, jak Malakai patrzył na Jamesona podczas promo – dosłownie miał na twarzy ten wyraz „czy naprawdę muszę tego słuchać?” Coś więcej niż squash, ale do konkretów było daleko. 

Outrunners vs. Top Flight: Fajnie, że tutaj poszli bardziej na wyrównane starcie niż na szybki squash jak w poprzednim przypadku. Stawką była szansa na Fatal 4-Way na Full Gear, więc trochę emocji na szali. Ciekawe, że to Outrunners dostali większy pop od publiki – niby obie drużyny są babyface’ami, ale wygląda na to, że Turbo Floyd i Truth Magnum lepiej złapali kontakt z widownią. Mecz zaczął się standardowo, ale jak tylko obie ekipy wrzuciły wyższy bieg, naprawdę pokazali, co potrafią. Typowa wymiana ciosów, tagi, trochę przekomarzania się – klasyka, ale pod koniec dostaliśmy solidne, szybkie tempo. Moment z Dantem i Dariusem, którzy prawie trafili Leilę Grey podczas suicide dive’a, pokazał nam odrobinę napięcia między braćmi, co jest ciekawe na przyszłość. Darius ewidentnie zmienia styl, mniej high-flying, więcej grounded, i to widać. Ale to Outrunners wyszli na tym lepiej – Turbo się „Hulk-up’ował,” weszli w tryb double-teamingu i wygrali. Dzięki Bogu, Top Flight pozbyło się tych pilotek – serio, te stroje to nie był najlepszy pomysł. Outrunners odświeżyli Atomic Drop! Kiedyś ten ruch był dosłownie wszędzie, a teraz to rzadkość – miły powrót do klasyki. Fajnie widzieć Dariusa w trochę bardziej technicznym stylu, może chcą mu nadać więcej charakteru.

Roderick Strong vs. Beast Mortos: Całkiem solidna walka, nie spodziewałem się, że będą aż tak fizycznie podchodzić do sprawy! Widać, że Strong idzie po swoje i jest zdeterminowany, żeby dostać tę szansę na walkę z MJF-em, a Mortos mu w tym nie pomagał. W sumie, motyw z próbą przeciągnięcia Mortosa do The Undisputed Kingdom dodaje ciekawego napięcia – Mortos ewidentnie jest pod wrażeniem oferty, ale też nie zamierza odpuszczać w ringu. No i ta dynamika, jak Strong najpierw mówi mu, że go potrzebuje, a potem wraca do walki — drama level: wrestling. Match-up był dość wyrównany, Mortos miał chwilami przewagę, ale Strong ma ten swój styl comebacków, który zawsze wciąga. Wynik raczej przewidywalny, bo wiadomo, że AEW buduje Stronga pod pojedynek z MJF-em, ale szacunek dla Mortosa za mocne przeciwstawienie się. No i ten nagły atak Lance’a Archera zaraz po walce! Wiadomo, że AEW lubi takie niespodziewane wejścia po gongu, ale Archer? Tu mi się wydaje, że będą z tego niezłe zamieszania. Strong zgolił wąs przy przejściu na babyface’a – wygląda to trochę absurdalnie, ale hey, wrestling logic! Mortos z pięknym powerslamem z narożnika – prawie mógłby tym wykończyć walkę, gdyby miał więcej momentum. A Archer z tą muzyką? Faktycznie, potrzeba mu czegoś mocniejszego i mroczniejszego, bo gość wygląda jak totalny bad-ass, a wchodzi przy czymś, co kompletnie nie oddaje jego klimatu.

Kris Statlander vs. Local Talent: Typowy squash. Chociaż wiadomo, że jak ktoś doświadczony walczy z kimś nieznanym, to zwykle idzie na szybkie zwycięstwo. Statlander weszła, zrobiła swoje, i zanim się obejrzeliśmy, było po wszystkim. Chyba nawet nie zdążyła się spocić! ? Ale całość nabrała sensu dopiero, gdy pojawiła się Mercedes Mone, bo to już są konkrety do storyline'u. Wejście Mone i natychmiastowy atak na Kris? To zwiastuje naprawdę ciekawy feud. Właściwie cały segment to był bardziej setup pod dalszą historię niż pełnoprawna walka. Ale jeśli faktycznie zmierzają do walki Statlander vs. Mone, to możemy się szykować na coś epickiego. Mercedes przyciąga uwagę, ma status gwiazdy, i w AEW na pewno dostanie możliwość rozbłysnąć.

TNT Title Match - Jack Perry (c) vs. Action Andretti: Starcie miało wszystko, czego można by oczekiwać. Perry zaczął z zaskakująco „czystym” podejściem, ale wystarczyła chwila, żeby jego heelowe zapędy wyszły na wierzch. Rake’owanie oczu, większa agresja – ten gość chyba jednak czuje się lepiej po ciemnej stronie mocy. Andretti miał swoje momenty, a 450 Splash, który prawie dał mu zwycięstwo, był naprawdę imponujący. Gość lata po ringu z taką lekkością, że aż się chce zobaczyć więcej. Ale Perry to jednak chytry lis i ostatecznie udało mu się wyjść z tego zwycięsko, broniąc tytuł. Zabawnie, że nawet nie zdążył otworzyć ust z promo, a już mu Daniel Garcia przerwał – AEW wie, jak utrzymać tempo. No i moment, w którym Perry ochlapał kamerę wodą podczas wejścia – czyżby kolejny element jego „niedbałego” charakteru? ? Andretti miał w locie przy leapfrogu wysokość godną Olimpijczyka – ten koleś ma potencjał na przyszłość.

AR Fox vs. Nick Wayne: Zaczęło się od promo Wayne’a, który poszedł na totalny hejt, mówiąc, że dobrze, że ojciec Foxa nie żyje, bo przynajmniej nie zobaczy, co zaraz się wydarzy. Aż mi się ciarki przeszły – AEW nie boi się odważnych linii dialogowych, ale to naprawdę było na granicy. Fox od razu zareagował i zaatakował Wayne’a podczas wejścia, co tylko dodało paliwa do tego starcia. Walka sama w sobie miała niezłe tempo i mnóstwo akcji. Wayne i Fox mają podobny styl – szybki, pełen high-flying moves, więc to naprawdę dobrze wyglądało, chociaż kilka momentów było ciut nieczystych, jakby obaj chcieli za dużo, za szybko. Wayne ostatecznie wykończył Foxa swoim nowym finisherem – double underhook destroyerem – i to był mocny akcent na zakończenie. Ale AEW nie zostawiło nas tylko z wygraną – po walce Sabian przytrzymał Foxa, żeby Nick mógł przyczepić mu zdjęcie do głowy zszywaczem. Totalny heel move, ale jakże satysfakcjonujący w tej sytuacji! Fox to totalny magik w ringu – gość działa na poziomie lepszym niż 99% rosteru, a mimo to booking w AEW kompletnie go nie wspiera. Szkoda, bo mógłby być w topie. Moment, kiedy Fox został „przycięty” na barykadzie, też wyglądał boleśnie. Mam nadzieję, że facet miał jakąś ochronę...? Wayne chyba faktycznie coś zrobił sobie w zęby – co chwila sprawdzał usta, więc może faktycznie stracił zęba lub poluzował.

AEW World Trios Title - The Death Riders (c) vs. Conglomeration:  To była uczta dla fanów szybkich, intensywnych walk. Kyle O'Reilly i Wheeler Yuta otworzyli z szybkim tempem i pełną synchronizacją, a później akcja tylko przyspieszała. AEW ma tę specyficzną cechę, że w triosach sędziowie przymykają oko na reguły – wiadomo, chodzi o widowisko, a nie detale. I tutaj to się sprawdziło, bo mieliśmy czystą rozwałkę. Cała szóstka naprawdę dała z siebie wszystko, żeby zakończyć Collision mocnym uderzeniem, ale trudno było uwierzyć, że Conglomeration mogłoby odebrać tytuły Death Riders. To bardziej był mecz dla publiczności niż dla faktycznego rozstrzygnięcia. Warto też wspomnieć o dodatkowych wątkach – wejście Moxleya i Shafir pod koniec tylko podkręciło atmosferę, a pojawienie się Orange’a Cassidy’ego było wisienką na torcie. OC nie tylko rzucił wyzwanie, ale od razu przechodzi do akcji i atakuje Yutę Orange Punchem. No i tak zakończyliśmy show – Death Riders w odwrocie, uciekający przez tłum. AEW wie, jak wywołać chaos, który zostawia fanów z apetytem na więcej. Claudio z kartkami przypiętymi do kurtki? Ciekawe, ale chyba nie miało to większego sensu, bo napisów nie dało się rozczytać. Mark Briscoe z dive’em z krzesła na całą ekipę – wyglądał niesamowicie i jeszcze wylądował jak kot. Totalny pro. Cassidy z perfekcyjnym Orange Punchem – trafienie w punkt, a reakcja publiki mówi sama za siebie.

W dwie godziny AEW faktycznie zmieściło sporo, ale nie wszystko było na równym poziomie. Szybkie squash matche – jak ten Statlander – przeszły bez większego echa, i można je spokojnie pominąć, bo niewiele wnosiły. Natomiast cała reszta? Było na co popatrzeć! Main Event z Death Riders i Conglomeration to był główny punkt programu, pełen energii i akcji, która przyciągnęła uwagę. Dla fanów czystej walki to pewnie właśnie to starcie zgarnie tytuł „Match of the Night,” ale dla mnie Perry vs. Andretti też mocno dał radę, podobnie jak Top Flight z The Outrunners. Co ciekawe, największy „hype” gali pojawił się przez materiał wideo zapowiadający powrót Julii Hart. AEW zgrabnie zagrało na jej mrocznym wizerunku i połączyło go z cheerleaderką, co dało naprawdę ciekawy efekt. Wygląda na to, że jej powrót będzie miało coś wyjątkowego – trochę kontrastów, trochę mroku, a przy tym wciąż coś świeżego. Ogólnie Collision miało swoje lepsze i słabsze momenty, ale na pewno warto zobaczyć dwa tytułowe pojedynki i zerknąć na zapowiedź Hart. AEW nie rozczarowuje, choć tym razem to bardziej „porządna robota” niż coś epickiego.

  • Lubię to 2
  • Haha 1

  • Posty:  218
  • Reputacja:   30
  • Dołączył:  26.12.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jakiś czas temu z kol. @ IIL  w temacie o Dynamite rozmawialiśmy o dużych halach rezerwowanych przez AEW, które obecnie niestety wypełnione są w połowie. Wówczas IIL wpadł na pomysł speciali w mniejszych, ale renomowanych arenach. Być może poza zaobserwowaniem naszego admina przez Johna Cenę na X, Tony Khan czyta jego posty na atti :lol: Podobno w grudniu Collision zawita do pięknego Hammerstein Ballroom! 

  • Haha 1

  • Posty:  4 560
  • Reputacja:   583
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Wygląda to trochę na odbicie się na NXT w ECW Arena, ale i tak zapowiada się pysznie. 

Również ROH Final Battle ma być ułożone obok Collision. To mi się podoba... :tony:


  • Posty:  4 560
  • Reputacja:   583
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Ale to jest dobre :P

 

 

 

  • Lubię to 1
  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  1 828
  • Reputacja:   629
  • Dołączył:  28.01.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Przyjemna walka Jamie z Willow i chociaż początkowo pokręciłem troszkę noskiem na sam wynik to zbyt długo to nie trwało, bo to, co się stało później już po walce zdecydowanie zasmucone serduszko zadowoliło.

Ona wróciła:

Spoiler

 

Zajebiście:classic_love::classic_smile:

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  4 560
  • Reputacja:   583
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Dosyć ciekawe rozdanie na następnym Collision - The Learning Tree vs Rated FTR.

GgQsq_XW4AAkc7W?format=jpg&name=large

Sprawdziłem na cagematchu kiedy ostatni raz Copeland i Jericho walczyli sobą:
image.png

Lista wszystkich walk:

WWW.CAGEMATCH.NET

Internet Wrestling Database

 

Ostatnie 10 single matchy:
image.png

Lista wszystkich single matchy:

WWW.CAGEMATCH.NET

Internet Wrestling Database

 


  • Posty:  395
  • Reputacja:   211
  • Dołączył:  01.02.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

35 minut temu, IIL napisał(a):

Dosyć ciekawe rozdanie na następnym Collision - The Learning Tree vs Rated FTR.

Vibe niczym Hulk Hogan vs Ric Flair z TNA w 2010 roku... :lol: 

image.png.93393c52b51de3f16f278fc538f14336.png

Tak bardziej serio, to Edge vs Jericho na WM XXVI było całkiem spoko. :P 

Edytowane przez DarthVader

  • Posty:  161
  • Reputacja:   94
  • Dołączył:  09.06.2024
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie ma to jak zacząć dzień od dobrego wrestlingu. Na początek Collision – walka o pas TNT. Panowie wykręcili świetną walkę. Daniel wygrywa w ostatniej chwili przed upływem czasu. Jeff Jarrett bez problemu pokonał Aarona Solo, który z tymi kucykami, czy jak to się nazywa, przypomina Pinkiego Sancheza.

Nie no, te kurtki Rusha i Actiona są beznadziejne. Te giga kolce źle wyglądają, ale połączenie ich w tag team było dobrym pomysłem, lecz nie dawałbym im pasów. Co, jeśli Rush znowu po raz setny ogłosi zakończenie kariery? 🤣

Uuu, mocne słowa Hangamana w kierunku Danielsa. Fajny segment.

Bardzo dobrze, że Lio z Actionem odpłacili się Dante za to, że przez niego przegrali. W tym konflikcie jestem po stronie Rusha i Actiona, mimo że bracia Martin mają po swojej stronie Leilę Gray😍.

Solidna tygodniówka, nie ma co tu się więcej rozpisywać. Jeszcze co do Copelanda – mam nadzieję, że już więcej nie popełni takiej głupoty, jaką zrobił, rozwalając nogę. Mógł wtedy zrobić zwykłego splasha.

Po cholerę ten gówno ekran na barierkach? Już myślałem, że się tego pozbyli, a znowu to montują. Strata pieniędzy na niepotrzebną rzecz w wrestlingu.

Edytowane przez Mr_Hardy
  • Lubię to 2

  • Posty:  372
  • Reputacja:   156
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

AEW Collision - 04.01.2025 r.

TNT Championship Match - Daniel Garcia (c) vs. Mark Briscoe: Walka miała naprawdę sporo dynamiki i świetnej chemii między oboma zawodnikami. Daniel Garcia i Mark Briscoe naprawdę się postarali, zarówno jeśli chodzi o akcje w ringu, jak i budowanie story. Czuć, że mieli solidny plan na walkę. To, jak Briscoe starał się wymusić walkę poza ringiem, a Garcia nie dawał się na to złapać, było świetnym elementem tego starcia, dość rzadko spotykanym. Dużo się działo – od klasycznych suplexów, przez hardcorowe akcje na zewnątrz, aż po naprawdę zacięte wymiany ciosów. Myślę, że ta walka miała wszystko, żeby wciągnąć, choć może nie była aż tak emocjonalna jak inne występy Briscoe. Mimo to, solidna robota z obu stron. Widać, że to solidne otwarcie na wydarzenie TNT-Max, i choć było dużo akcji, to jakieś większe napięcie między nimi mogłoby jeszcze podkręcić ten pojedynek. Może nie arcydzieło, ale dobra walka, na której dało się dobrze bawić, jestem zadowolony z reignu Garcii, więc głupotą byłoby krojenie go z pasa na Collision. 3,5/5

Moxley jest główną postacią w Death Riders, wyrażając swoją frustrację i gniew w sposób, który zawsze robi wrażenie. Jego słowa o „przedstawicielach tej formy sztuki” dla swojej generacji mają głęboki sens – Moxley, jako lider, podkreśla, jak istotne są wartości, które reprezentuje, i jak to wchodzi w konflikt z działaniami FTR i ich nowych sojuszników. Moxley skupia się na tym, że „przetrwanie ma swoją cenę”, co wskazuje na bezwzględność i gotowość do ponoszenia ofiar w imię ich celów. To ma sens, biorąc pod uwagę, że jego postać zawsze była na krawędzi – zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Słowa o „Piekle na Ziemi” brzmią jak zapowiedź czegoś naprawdę niebezpiecznego, a to, że nie ma zamiaru ich powstrzymywać, ale ostrzega, że nic dobrego ich nie czeka. Widać, że ta historia zmierza w stronę bardzo brutalnych i osobistych konfrontacji, a Moxley to doskonale podkreśla, nie szczędząc żadnych słów. Jest w tym także pewna legenda Moxleya, który powtarza te motywy o przetrwaniu i wojnie na najwyższym poziomie. To wszystko sugeruje, że nadchodzi prawdziwa burza, gdzie Rated FTR i inni mogą wkrótce poczuć prawdziwą moc Death Riders. 

Jeff Jarrett vs. Aaron Solo: Jeff Jarrett, legenda wrestlingu, w 2025 roku zdominował Aarona Solo w prawdziwie squashowym stylu. Nawet nie było potrzeby robić z tego długiej walki – po prostu zdominował swojego rywala, co w tym przypadku miało sens, biorąc pod uwagę charakter tej konfrontacji. Solo, atakując Jarretta od tyłu, próbował zrobić coś zaskakującego, ale Jarrett szybko pokazał, kto tu rządzi, wracając do swojego klasycznego stylu. Strut, Enziguri, wszystko to zaprezentował w swoim pełnym, charakterystycznym stylu. Wszystko działo się w ekspresowym tempie, i choć nie było tu miejsca na wielką historię czy rozbudowaną akcję, to jednak jako część całości wypadło to całkiem przyjemnie. Po prostu klasyczny Jeff Jarrett – bez zbędnych ceregieli, z efektywnym i szybkim zakończeniem. Jeśli miałbym to ocenić, to właściwie można powiedzieć, że to była taka zabawa w nostalgię i przypomnienie, że Jeff Jarrett to nadal gość, który może zmieść kogoś z ringu w kilka minut, gdy tylko zechce. Świetnie się to oglądało, chociaż ocena techniczna raczej nie ma tu wielkiego znaczenia – to było czyste, szybkie i zabawne. Tylko nie wiem, czy w 2025 roku nadal mamy ochotę na takie squashowe walki emerytów.

AEW World Tag Team Championship Match - Private Party (c) vs. Lio Rush & Action Andretti: Cóż, ta walka po prostu nie dała rady. Zaczęło się bez jakiegoś większego vibe’u, a publiczność też nie była zbyt zaangażowana. Rush & Andretti, choć mają potencjał, nie potrafili wciągnąć tłumu i coś tam brakowało w ich dynamice. Były momenty, które mogły się podobać, jak ten Gin & Juice czy Arabian Moonsault, ale generalnie wszystko wyglądało na trochę wymuszone.Szczególnie ta akcja, gdzie Rush i Andretti stali na górnej linie i potem zrezygnowali z wejścia do ringu... dlaczego? Po prostu nie miało to sensu i ściągnęło całą energię z meczu. A końcówka z rollupem Zaya? Tak, technicznie okej, ale po prostu za szybka i "zimna". I jeszcze Top Flight w tłumie – pojawili się, rzucili popcornem, ale to nic nie zmieniło w kontekście samej walki. Zamiast tego po prostu czuliśmy, że to wszystko jest jakieś niepełne, jakby brakowało jakiejś większej historii.W sumie, nie było tragicznie, ale nie było też dobrze. 2,5/5

Cope i Jericho to dwaj tytani w wrestlingu, więc każda ich interakcja ma swoją wagę, ale czy tutaj było to czuć? Cope, mówiąc o swojej przeszłości i statusie 11-krotnego mistrza, wprowadza tę pewność siebie, która doskonale pasuje do jego postaci – nic nie jest w stanie go zatrzymać w drodze po kolejne złoto. Z kolei Jericho – jak zwykle – był pełen sarkazmu i tego swojego stylu. Z jednej strony to trochę zabawne, ale też podkreśla, jak te dwie postacie różnią się pod względem osobowości. Interakcja między nimi była w miare dobrze napisana – Cope nie zapomniał o przeszłości, a Jericho próbuje go zignorować, jak za starych czasów. A ta drobna kłótnia o to, kto jest prawdziwym mistrzem świata, to prawdziwa wisienka na torcie, bo nie chodzi tylko o pasy, ale o ego tych dwóch. 

Toni Storm vs. Deonna Purrazzo /w. Taya Valkyrie: To było całkiem solidne starcie, ale rzeczywiście miało swoje problemy, szczególnie z reakcją publiczności. Toni Storm i Deonna Purrazzo to obie znakomite zawodniczki, które technicznie zawsze dostarczają, ale brak zaangażowania ze strony tłumu trochę podciął skrzydła tej walce. Z drugiej jednak, brakowało jakiejś emocjonalnej iskry, która mogłaby wciągnąć widownię. Historia wokół Storm i jej "amnezji" jest intrygująca, ale wydaje się, że publiczność jeszcze nie do końca wie, jak reagować na jej nową postać. To powoduje dziwny dysonans – Storm pracuje ciężko, by jej postać była wielowymiarowa, ale brakuje wyraźnego kierunku, w którym zmierza. Czy jest bohaterką? Czy antybohaterką? To nie jest jeszcze jasne. Storm wygrywa po rollupie, co wydaje się mało satysfakcjonującym zakończeniem, biorąc pod uwagę ich wysiłek w całej walce. Ten finish, choć sensowny fabularnie, nie dostarczył tego momentu „wow”, który mógłby zreanimować martwą publiczność. Technicznie było dobrze, dziewczyny dały z siebie wszystko, ale problem z reakcją publiczności i trochę nijakie zakończenie sprawiły, że walka nie osiągnęła pełnego potencjału. Jeśli Storm ma dalej rozwijać swoją postać, to musi być jasno określona, żeby fani wiedzieli, co czują wobec niej – inaczej takie starcia będą wpadać w pułapkę obojętności. 2,75/5

Hangman, w tej wersji zgorzkniałego i bezczelnego antybohatera, wypadł fenomenalnie. Jego wypowiedź o Danielsie jako "starym człowieku, który trzyma się sportu, który go dawno zostawił" była brutalna, ale idealnie pasowała do tonu jego postaci. To, że Page otwarcie odrzuca wsparcie Daniels'a i wbija mu tak głęboko nóż w plecy, tylko pokazuje, jak mocno przesunął granice swojej postaci. Daniels z kolei – wow, ten atak był nieoczekiwany i intensywny! Headbutty i jego własna krew to wizualny znak, że stary "Fallen Angel" jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Fakt, że Daniels wykrzykuje, że jest „Fallen Angel, do cholery!” przypomina, dlaczego jego postać była kiedyś tak uwielbiana i dlaczego wciąż ma coś do udowodnienia, nawet po tylu latach. Cała ta wymiana zbudowała doskonały fundament dla ich potencjalnej rywalizacji. Hangman jako młodszy, bardziej zdeterminowany, choć arogancki pretendent, kontra Daniels, który chce przypomnieć, dlaczego jest legendą w tym biznesie. Ich starcie może być nie tylko walką o ego, ale też o szacunek, który Daniels czuje, że mu się należy, a który Page odrzuca. 

Anthony Bowens wypadł autentycznie sfrustrowany. To, że od razu przeszedł do konfrontacji z Maxem Casterem, pokazuje, że ich relacje są na krawędzi – szczególnie gdy wyraźnie wskazał, że Billy Gunn był jedyną osobą trzymającą ich razem. To zdanie o tym, że „Billy jest jedynym powodem, dla którego Bowens nie uderzył Castera w twarz,” naprawdę wybrzmiało mocno. Caster, jak to Caster, wydaje się żyć we własnym świecie, uważając się za lidera grupy. Jego reakcja na zarzuty Bowensa – w zasadzie zignorowanie tego, co się dzieje – tylko jeszcze bardziej podkreśliła podział w ich dynamice. Billy Gunn jako brakujący element – jego nieobecność jest wyraźnie odczuwalna. Jeśli Billy faktycznie ma dość tej sytuacji, to pytanie brzmi: czy The Acclaimed mogą przetrwać bez niego jako mediatora? I co się stanie, jeśli Bowens rzeczywiście „straci cierpliwość”? Ten segment zapowiada bardzo osobistą i emocjonalną historię, w której fani będą chcieli wiedzieć, czy The Acclaimed mogą się pozbierać, czy też ich drogi się rozejdą. Chemia między Bowensem i Casterem zawsze była mocną stroną tej grupy – teraz widzimy, jak to napięcie przeradza się w konflikt.

High Speed Collision 4-Way - Brian Cage vs. Komander vs. Mortos vs. Dante Martin: Każdy uczestnik miał swoje momenty, ale Brian Cage od samego początku wydawał się być tym, który kontrolował przebieg wydarzeń. Cage dominował swoją siłą i fizycznością, a jego pop-up Samoan Drop i military press z jedną ręką naprawdę wyróżniały się wśród bardziej zwinnych i akrobatycznych manewrów innych uczestników. Komander był niesamowity, jak zwykle. Jego springboardy były czystą perfekcją, a Springboard Destroyer i tornado DDT to momenty, które zapadają w pamięć. Zrobił doskonałą robotę jako high-flyer w tym starciu, zapewniając widowiskowe sekwencje, które świetnie kontrastowały z brutalnymi ciosami Cage'a i Mortosa. Mortos, mimo że był trochę w tle, miał kilka świetnych chwil, jak Destination Hellhole na Martinie, który wydawał się być jednym z większych momentów walki. Dante Martin był dynamiczny, jak zwykle, ale jego wyeliminowanie przez Lio Rusha i Andretti'ego nieco pokrzyżowało mu plany. Zakończenie z Cage'em wykańczającym wszystkich swoimi charakterystycznymi ciosami – Discus Lariat i zmodyfikowany Gory Bomb – było satysfakcjonujące i pokazało, dlaczego jest tak dominującą postacią w takich walkach. Jeśli lubicie spotfesty, to było coś, co warto obejrzeć. 3/5

FTR, którzy przepraszają Rock N’ Roll Express za spike piledriver, a jednocześnie traktują to jak żart, pokazali, jak bardzo balansują między szacunkiem dla legend a byciem totalnymi sukinsynami. Ricky Morton i Robert Gibson wypadli świetnie jako legendarne postacie, które są już tak przyzwyczajone do wrestlingowych absurdów, że traktują to jak kolejny dzień w biurze. Outrunners pojawiający się po to, by „odebrać pieniądze na paliwo z lat 80.”? To był moment zabawny, idealnie wpisujący się w ich karykaturalny styl. Cash Wheeler próbujący zainicjować zakopywanie topora tylko po to, by doprowadzić wszystkich do symbolicznego „Sunavabitch Handshake” to wisienka na torcie tego segmentu. Nie ma tu wielkiego znaczenia fabularnego ani głębszej historii, ale segment był czystą rozrywką, która pokazała, że wrestling może być zabawny i autoironiczny.

The Learning Tree vs. Rated FTR: Walka zaczyna się od fałszywego napięcia między Cope'em a Jericho, co było sprytnym sposobem na podgrzanie atmosfery bez natychmiastowego starcia tych dwóch legend. Keith i Big Bill mieli swoje momenty, zwłaszcza Bill, który wyróżniał się dominującymi akcjami i pewnością w ringu. Chokeslam na Cashu na Daxa? Piękne. Środek walki był idealnie skrojony, by podkreślić każdą z postaci – od efektownych interwencji Cope'a, przez niezawodną technikę FTR, aż po brutalność i spryt Keith'a oraz Big Billa. Impaler kontra Codebreaker? To była czysta magia i dowód na to, jak kreatywnie można wykorzystać klasyczne ruchy w nowych konfiguracjach. W końcowych momentach widzieliśmy, dlaczego FTR to mistrzowie występowania w tych wieloosobowych pojedynkach. Powerplex z dodatkowym splashem od Cope'a to przykład perfekcyjnego wykorzystania dynamiki drużynowej. A finałowe Shatter Machine i Spear w szybkim tempie? To był znak firmowy Rated FTR. Segment po walce podkręcił nieco - Moxley, mający Rock N' Roll Express związanych backstage, to czyste, bezkompromisowe heelowe zagranie. Outrunners próbujący pomóc i dostający solidne lanie od Yuty i Shafir. Death Riders uciekający w ostatniej chwili, zostawiając Rated FTR wściekłych i bezsilnych, perfekcyjnie zamyka wieczór. FTR znowu pokazali, jak świetnie prowadzą takie walki a Big Bill i Keith świetnie wypadli jako zagrożenie. Cope i Jericho dostali swoje chwile, ale nie przeciągano ich segmentów, co wyszło na korzyść walki. 3,5/5

Gala rozpoczęła się z przytupem dzięki świetnemu pojedynkowi Garcii i Briscoe, który wyraźnie ustawił poprzeczkę na samym początku. Niestety, reszta show nie zdołała już nawiązać do tego poziomu aż do samego ME. Obrona pasów przez Private Party wypadła poniżej oczekiwań, podobnie jak Storm vs. Purrazzo, które mimo starań obu zawodniczek nie zdołało porwać ani widowni, ani mnie. Do tego dodajmy przeciętne segmenty z Death Riders, które tym razem bardziej nużyły niż budowały napięcie. Martwa publika na pewno nie pomogła, ale trudno zrzucić na nich całą winę, bo to był dość nijaki produkt – szkoda, zwłaszcza że to debiutancki odcinek na TNT-Max. Na szczęście ME był naprawdę udany, a dodatkowe punkty przyznam za promo Hangmana i Danielsa po Dynamite – chociaż przyznam, że mini-program z Fallen Angelem jakoś mnie nie ekscytuje jednak, to już nie ten Daniels co choćby w TNA czy ROH.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Szukałem sobie kto tu jest z Australii z żeńskiego rosteru i... właśnie się burwa dowiedziałem uwaga uwaga: ŻE Z AUSTRALII JEST... NIA JAX XD To nie ściema. Tak czy siak - jeśli chcą postawić na rodowiankę to nie mają innej opcji jak Toni.
    • KyRenLo
      AEW Dynamite: Maximum Carnage Women’s Casino Gauntlet Match Elegancko. Rewanż za All In 2024 na horyzoncie? W sumie mogą to zostawić na Texas, a tutaj dać wygrać Kris lub Willow. Zobaczymy.
    • KyRenLo
      Sheamus: W takim razie dużo zdrowia i tego pasa Intercontinental do kolekcji.
    • HeymanGuy
      NJPW New Year's Dash 2025 Gala rozczarowała w porównaniu z tradycją New Year’s Dash, gdzie zwykle widzowie mogą liczyć na niespodziewane zestawienia, debiuty czy zaskakujące zwroty akcji. Brak tych elementów sprawił, że wydarzenie straciło część swojego uroku.  Satoshi Kojima & Hiroyoshi Tenzan & Yuji Nagata vs. Shoma Kato & Daiki Nagai & Katsuya Morishima: Klasyczny pojedynek młodych lwów z weteranami. Młodzi zawodnicy zaprezentowali się solidnie, szczególnie Kato i Nagai, ale wynik był oczywisty. Weterani wzięli górę, co jest typowe dla takich starć. Standardowy opener, który bardziej uczy niż bawi. 1.75/5 Boltin Oleg vs. Josh Barnett: Krótkie, techniczne starcie. Dla fanów grapplingu mogło być interesujące, ale brakowało większych emocji. Oleg pokazał techniczne umiejętności, ale walka bardziej przypominała trening niż pełnoprawny pojedynek. Z wielu wrestlerów na świecie Josh Barnett jest tym, którego najbardziej nie chciałbym spotkać w ciemnej ulicy, chłop mnie przeraża. 2/5 Shota Umino & Tomoaki Honma & El Phantasmo & Master Wato & Jado vs. United Empire: Dynamiczne starcie z rozwijaniem wątku lidera United Empire. Jeff Cobb i TJP byli kluczowymi postaciami, zresztą ja zawsze ich obu lubiłem gdzie by nie byli i co by nie robili, tu nie mogło być inaczej. Przyzwoita walka, choć krótka. Zjednoczone Imperium zaczyna nabierać nowych rumieńców. 2/5 House of Torture vs. Hiroshi Tanahashi & Tiger Mask & Togi Makabe & Toru Yano: Standardowy chaos związany z House of Torture. Walka była chaotyczna, a kontynuacja feudu z Tanahashim zaczyna nużyć. Przeciętna walka, która nie wnosi wiele nowego, jak większość tych multitagów w sumie. 1.75/5 Just Four Guys vs. Bullet Club War Dogs: Słusznie kolega @ Mr_Hardy zauważył w poście nt. Wrestle Dynasty bodajże, albo WK nie pamiętam. Nazwa/stajnia Bullet Club powinna umrzeć śmiercią naturalną, a tak to męczymy ich nazwy i mieszamy z jakimiś spontanicznymi stajniami. Samo War Dogs by tu lepiej się sprawdziło. Konflikt Taichiego i Sanady był głównym punktem walki, ale nie rozwinął się znacząco. Bullet Club War Dogs nadal wyglądają jak dominująca frakcja. Zarysowano dalsze feudy, ale walka nie wyróżniała się w żaden sposób. 1.75/5 Kenta & Taiji Ishimori vs. El Desperado & Kushida: Solidny pojedynek z dużą ilością akcji. Kushida pokonując Kentę wyraźnie zasygnalizował swoje ambicje w stosunku do tytułu Never Openweight. Jeden z jaśniejszych punktów gali, z obiecującymi zapowiedziami przyszłych starć. 2/5 Bullet Club War Dogs vs. Los Ingobernables de Japon: Znakomity face-off Kidd vs. Tsuji, który skradł show w tej walce. Reszta starcia była nieco chaotyczna, ale dobrze pchnęła rozwój zdarzeń w BC. Mocny akcent, choć Kidd zasługuje na większe pojedynki solowe, zwłaszcza po tym co pokazał z Omegą. 2.25/5 Los Ingobernables de Japon vs. Funky Sauce: Starcie komediowe z kilkoma efektownymi momentami Alex Zayne’a. Brakowało jednak głębszego celu tej walki. Starcie przyjemne, ale zbędne w kontekście całej gali. 1.75/5 Chaos vs. TMDK: Najlepszy pojedynek wieczoru. Zróżnicowana akcja, rozwój feudu Goto vs. ZSJ oraz innowacyjne momenty, zwłaszcza w końcowej fazie. Mocne zakończenie przeciętnej gali, z dobrze poprowadzonymi wątkami. 2.75/5 New Year’s Dash 2025 pozostawiło mieszane uczucia. Brak niespodzianek (a z tym kojarzy mi się ta gala najbardziej) i zaskakujących momentów osłabiły magię tej gali, która tradycyjnie służy jako start nowych historii. Ogólny brak rozwoju dla kluczowych postaci, jak David Finlay czy Will Ospreay (który miał przecież wolne), był rozczarowaniem. Plusy: Rozwój fabularny w United Empire i Bullet Club. Techniczne starcie Chaos vs. TMDK. Pojedyncze świetne momenty w niektórych walkach. Minusy: Brak wielkich zaskoczeń i debiutów. Słaba dramaturgia i wątłe budowanie nowych rywalizacji. Wygląd gali bardziej jak podsumowanie niż początek nowego rozdziału. Ocena końcowa: 3/5 Gala, która nie spełniła oczekiwań fanów liczących na zaskoczenia i intensywne emocje. Można ją potraktować jako rozgrzewkę przed większymi wydarzeniami, tylko widzę lekki paradoks, bo ta gala dzieje się właśnie po wielkich galach jakimi były Wrestle Kingdom i Wrestle Dynasty.  
    • Kaczy316
      Lecimy z Monday Night Raw! Pierwsze Raw na Netflixie NEW ERA IS HERE! LET'S GOOOOOO!!!   Zaczynamy od pięknego wideo promo do którego narrację zrobił sam Triple H i wygląda to oraz brzmi świetnie Oj tak piękne to było i Triple H jest w ringu, ring wygląda jak taki z MMA, ale no cóż życie idzie się przyzwyczaić, a nawet trzeba będzie. Dokładnie tak ARE YOU READY?! Oj nie szczędzili dzisiaj na pyro i dobrze! Hunter dobrze zaczął Raw tak jak zwykle zaczyna NOWĄ ERĘ! Ale przechodzimy do głównej części show.   THE ROCK IS HERE BAY BAY!!!!!! No w sumie za dużo ciekawego na początku nie mówi, mówi o Netflixie o WWE i wygłasza potem podziękowania dla chyba szefa Netflixa, dla Rhodesa nawet, widać, że teraz wyszedł jako główny udziałowiec TKO, zapowiedział, że będzie oglądał Tribal Combat z Romanem i Solo no i w sumie tyle jakby nic nowego się nie dowiedzieliśmy OK xD Ale tak to powinno wyglądać, solidny segment i tak to musiało wyglądać, trzeba było o tym opowiedzieć.   OJ TAK ZACZYNAMY Z GRUBEJ RURY! SOLO SIKOA VS ROMAN REIGNS! ALE TO BĘDZIE FIGHT!!!! DAJCIE MNIE TO! Kurde faktycznie nie ma reklam, niesamowite uczucie w końcu, w sensie jest napis "Continues" i potem zaciemnienie ekranu, ale jak wracamy do akcji w ringu to zaczyna się od tego samego momentu gdzie się skończyło, więc dziwnie zrobione, ale mi to odpowiada, brak reklam = walki nie ucierpią. Tribal Combat? Nikt nie może przerwać walki i ingerować? Hehe dobre sobie, to samo miało być przy Jey vs Roman z SummerSlam, ale tutaj też spodziewałem się, że właśnie tak to się skończy no Roman odkopał po ingerencji Jacoba i Tamy i ataku na niego, Solo odkopał po ingerencji Samiego i Jimmy'ego i wykonaniu na nim finisherów dobra lecimy dalej, bardzo fajnie to wygląda. Wooooo nawet KO się pojawił i walnął Stunnera Romualdowi, ale i tak ten odkopał xD JEST I ON KODEUSZ!!!! Co tu się dzieję w tej walce xDDD. Dobra walka była bardzo emocjonalna bardzo psychologiczna, a i ringowo panowie nie odstawali, fajnie to wyglądało, Solo pokazany mocarnie, szkoda, że Reigns jeszcze mocarniej, ale no jest jak jest, Solo odkopał po kilku finisherach, Roman po jeszcze większej ilości finisherów ostatecznie to Romuald wygrywa jak każdy się raczej spodziewał, ale cicha nadzieja na ingerencję The Rocka była, bardzo dobra około 22 minutowa walka, ale jest i on THE ROCK! No zobaczmy co tu się wydarzy, chociaż pewnie jedynie przytuli Romualda no i prawie tak się stało, po prostu założył mu Ula Fale i zbił z nim pione, Roman wraca na stare śmieci jako Tribal Chief, a story z Solo już chyba zakończone, więc teraz lecimy z story z Rockiem bądź Punkiem, we will see, jedno jest pewne Reigns znowu jest oficjalnym Tribal Chiefem i ciekawe co dalej z Solo, bo ten tym pojedynkiem imo nie został zakopany, bardzo dobrze sobie poradził i jak dla mnie kolejny raz pokazał, że nadaję się na Main Event, więc liczę na dalsze inwestowanie w niego, a resztę opinii napiszemy po robocie, bo czasu nie ma xD.   The New Day w towarzystwie Jackie Redmond na trybunach i w sumie robią to samo od kilku tygodni czy tam nawet od miesiąca, wychodzą i zbierają heat, mówiąc rzeczy, za które zgarniają heat czyli obrażają miasto albo coś, takie typowe heelowe zagrywki, tak jakby nic konkretnego imo, spodziewałem się, że Hunter będzie z tym przeginał i już powoli się to zaczyna, te same segment, żadnych konkretów.   OJ TAK JOHN CENA!!!! WELCOME BACK! WELCOME BACK! WELCOME BACK! No wyszedł i w sumie powiedział to co chyba każdy się spodziewał, polizał trochę dupy fanom i netflixowi, porozmawiał o historii związanej z nim samym, a potem przeszedł do swojego pożegnalnego touru i mówi o swojej ostatniej walce na WM, że ciekawe z kim zawalczy i że może zdobędzie 17 raz tytuł mistrza świata. Ooooo ale powiedział coś bardzo mnie pocieszyło, chociaż tak się bawi, że nie wiadomo czy to prawda, bo powiedział, że nie zamierza wygrywać 17 tytułu mistrza świata, ale potem mówi coś zupełnie odwrotnego, więc ciężko stwierdzić xD A no to jednak po ptokach, Cena jednak chcę wygrać RR, więc jednak będzie pogoń za 17 tytułem światowym, nie jestem zbytnio tego fanem, ale może to odszczekam, zobaczymy jak to wyjdzie wszystko, segmencik bardzo przyjemny i fajnie zobaczyć Lidera Cenation z powrotem w ringu jak na razie na micu, ale będzie i akcja w przyszłości oj tak.   Wideo promo Logana Paula ok.   Liv vs Rhea oj tak dajcie mnie to! LET'S GO RHEA! Powiem tak bardzo dobry prawie 12 minutowy pojedynek, bo chyba tyle trwał, walka mi się w miarę podobała, w sensie no spodziewałem się czegoś innego i trochę lepszego, ale nie czuję się zawiedziony, Panie sprostały moim oczekiwaniom Rhea wygrała, czego chcieć więcej? Dom, który chcę przytulić Ripley xDDD A ta mu zasunęła w cojones i potem cyk Riptide, w końcu świetnie to wyglądało i mam nadzieję, że to koniec tego story, jo Cię chwyca jaki piękny początek roku dla kobiecej dywizji na Raw rządzi Rhea, na SD Tiffany, piękny rok się zapowiada oj piękny MAMI ALWAYS ON TOP! CO JEST?! ANDRZEJ?! Piękna sprawa American Bad Ass wbija, okrąża ring i wychodzi razem z Ripley fajny moment dostała Rhea.   Pearce z Bayley na backu czyżby Bayley na Raw? Maybe, Gigachad jeszcze mu przerywa wywiad i w sumie tyle, Gigachad chyba walkę będzie miał z jakimś Luchadorem ciekawe kim xD. Miz i Jackie wśród publiczności no w sumie nic ciekawego imo. The Rock na backu świętuję.   Lecimy Jey Uso vs Drew McIntyre, z tego co słyszałem to jest jakoś 6:0 dla Drew, ale sam nie sprawdzałem, nie zdziwi mnie jak będzie 7:0 xDDD, plus jest taki, że oni nie zawodzą, więc liczę na solidny pojedynek, jeszcze brawl przed walką. Lekko ponad 10 minut bardzo dobrego pojedynku, ale....te czasy mnie bolą, jednak Jey wygrał sprytem, bo sprytem, ale jednak! Także zyskał ten chyba jeden punkt w walce z Drew, walka po prostu bardzo dobra według mnie, jakby no nic więcej solidne bardzo dobre starcie i Jey w końcu wygrywa z Drew.   Wideo promo Gunthera, bo zabrakło czasu na.....Mistrza Świata od strony Raw, za to znalazł się czas na mistrza świata z SD xD.   Na backu Heyman i Roman, Paul się pyta kiedy może chyba zrobić coś w stylu Acknowledgement Ceremony? Chyba tak to zrozumiałem i Roman mówi January 27 i znika za drzwiami z logiem WWE 2k25, czyżby Roman miał być na okładce? Albo w ogóle całe Bloodline? Maybe we will see, może być ciekawie. Rhea i Priest na trybunach z Jackie MAMI IS ALWAYS ON TOP! Dowiadujemy się też, że dostaniemy Balor vs Priest w przyszłym tygodniu i to w Street Fighcie no i git mi się podoba.   O Hulkster i jakiś typ, ktoś ważny kiedyś, ale kompletnie zapomniałem jak on się nazywa meh nic nie powiedział ważnego.   Next Week: Dakota Kai vs Lyra Valkyria o tytuł Women's Intercontinental oj tak to chcę zobaczyć, już dzisiaj chciałem to zobaczyć, ale no jest jak jest, za tydzień też będzie git, oby zwyciężczyni była odpowiednia. Sheamus vs Ludwig Kaiser oj kolejna bardzo dobra walka się szykuję. Gigachad vs Jakiś Luchador, no jak utrzymują to w tajemnicy to błagam niech będzie to Pentagon, a nie Rey czy Dragon, w sensie walka pewnie byłaby kozacka tak samo, ale po prostu będzie to zawód jak dla mnie. Finn Balor vs Damian Priest w Street Fighcie to już pisałem chcę zobaczyć i to feeeeeestttt, dlaczego przyszły tydzień zapowiada się lepiej niż ten pod względem walk? xDDD, nowe match cardy są świetne.   Lecimy ME Seth Rollins vs CM Punk, obniżę trochę oczekiwania, bo na razie poza Tribal Combat to lekko się zawodzę xD. Rollins wygląda genialnie, Seth chyba dostał ogólnie lepszą reakcję niż Punk na wejściu, ale mogę się mylić. Nie wiem czy Punk nie zbotchował Curb Stompa xDDD, ale takie miałem wrażenie. Punk terminatorzy, gość odkopuję po 2 GTS, Pedigree na stół komentatorski i Pedigree w ringu i ostatecznie i tak wygrywa pojedynek, świetna walka, jak na razie kandydat do walki roku według mnie i zaraz wpisujemy go na listę, Punk musiał tu wygrać, jest obecnie mega promowany i ma iść na Romualda na WM, więc nie dziwie się, że tutaj dali mu wina, Rollins i tak to sobie odbiję, jemu nie zaszkodzi taka porażka, a pewnie jeszcze nie raz zawalczą ze sobą, bo nie chciałbym, żeby to była ich jedyna walka, za dobrze się to ogląda i liczę na lepszą rywalizację, bo ta obecnie została zbyt przyspieszona i nawet się Panowie nie rozkręcili, więc chcę jeszcze jedną ich walkę co najmniej, ale żeby jeden z nich był heelem, bo czuję, że wtedy to by się dopiero działo, niemniej jednak świetny pojedynek i ja polecam.   Plusy: Świetne otwarcie wideo promem i Triple H'em w ringu Rock zrobił swoje jako główny udziałowiec lub po prostu właściciel nie wiem do końca kim on tam jest xD Tribal Combat i bardzo dobry booking Solo Segment Johna Ceny i zapowiedź udziału w Royal Rumble Matchu Liv vs Rhea i Ripley odzyskująca tytuł Jey vs Drew Main Event   Neutral: The New Day robi to samo od kilku tygodni   Minusy: Hulkster zabierający czas innym i nie mówiący czegoś interesującego Trochę zawód jeśli chodzi o niespodzianki/zaskoczenia i ogólnie taka niezbyt emocjonująca ta premiera na Netflixie, dużo włażenia w dupe oficjelom   Podsumowanie: No co mogę powiedzieć xD, jak dla mnie poza Openerem i ME to standardowy solidny tygodniówkowy poziom, trochę za duży hype wokół tego zrobili i za duże oczekiwania jak dla mnie, a ja jak dziecko dałem się zwabić tym i miałem wygórowane oczekiwania przez to, tygodniówka była bardzo dobra, ale mam wrażenie, że po prostu nie sprostali hypowi jaki stworzyli, no bo co tu się wydarzyło? Tribal Combat to powtórka z WM 40 i ingerencja bardzo wielu zawodników, a ostatecznie i tak wygrał ten co miał wygrać 0 zaskoczeń 0 pociągnięcia story do przodu, bardziej zakończenie, którego każdy się spodziewał potem dostajemy dwie solidne walki, ale dość tygodniówkowe i wygraną Ripley, której się każdy spodziewał chyba i walkę Drew z Jeyem, obydwie walki były za krótkie według mnie, praktycznie 0 jakichś mocnych segmentów, same przywitania i odzywki do fanów i promowania po prostu WWE na Netflixie, Cena też zrobił po prostu to co miał zrobić, zapowiedział udział w RR Matchu, jak dla mnie to mógł to zrobić nawet podczas jakiegoś wideo promo i wyszło by na to samo, a czas by dostali Jey z Drew albo Rhea z Liv, brak Gunthera czy Brona jak dla mnie odczuwalny, Samiego mi tutaj też brakowało, Priesta przy czymś większym niż hypeman Ripley, więc powiem tak bardzo dobra tygodniówka i gdyby to był zwykły odcinek to byłbym usatysfakcjonowany i to bardzo, ale średnia premiera na Netflixie, za mało czegoś po prostu jakichś zaskoczeń, ważnych/mocnych wydarzeń, których nie ujrzysz na byle jakiej tygodniówce, nie mówię, że ich nie było, bo Tribal Combat dowiózł i jako jedyny był mocnym wydarzeniem na tej gali według mnie, ale reszta? No tak niezbyt już niestety, ale jest jak jest, także pod względem premiery na Netflixie to zawód dla mnie, a jako tygodniówka to świetna gala i satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...