Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Kontuzja Mercury'ego i Carlito, tryouty w WWE, autobiografi


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 872
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2004
  • Status:  Offline

* Na WWE.com znalazl sie artykuł, w którym Joey Mercury mówi o swojej kontuzji z Armageddon (a raczej jej skutkach): "Mam 5 szwów w środku nosa i policzka oraz 15 szwów na zewnątrz nosa i policzka, spuchnięte oko i ciągle krwawie z nosa i oka". Dla ciekawskich fotka Joey'a po wyjściu ze szpitala:

http://www.ww...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/index.php?strona=viewnews&id=996
  • Odpowiedzi 17
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Przemk0

    3

  • Luk

    3

  • Ganzes

    1

  • Bonkol

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Na gali może wyglądało to fajnie :P , ale Joey wygląda na prawdę bardzo źle.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  2 861
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.09.2004
  • Status:  Offline

  Bonkol napisał(a):
Joey wygląda na prawdę bardzo źle

 

Przyznam szczerze ze nie czytajac newsa a patrzac na zdjecie na pierwszy rzut oka nawet go nie poznalem.

Take me down to the paradise city

Where the grass is green and the girls are pretty

114037126847768c6792b79.jpg


  • Posty:  674
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.03.2006
  • Status:  Offline

To była teksańska masakra drabiną metalową !! Jeszcze ta krew zaczeła mu lecieć z nosa ( może i nietylko ) jak z kranu . To było zajebiste , ale teraz zobaczymy kiedy mu się wszystko zagoi...
S-C-A-R-F-A-C-E

64787592946bd5e84039a4.gif

Evertonian - a co nie jest udawany ???

Wrestlig oglądałem jakieś 5-8 lat temu - WCW, które leciało na TNT, DSF a nawet jakieś starocie na Polsacie 2 pokazywali. Pamiętam że śmiali się tam z niektórych dziadkw typu Luger czy Bret Hart którzy przekraczali 40 -stkę. Niedawno przypadkowo natrafiłem na jakąś TNA w Eurosporcie i totalne zaskoczenie - Sting, Scott i Rick Steiner, przecież oni już chyba 50 tki dobiegają!! Widać z tego wyraźnie że najlepsze czasy tego "sportu" to era WCW w 2 połowie lat 90 - tych, a teraz nie bardzo mają pomysły na nowe twarze i "historie".


  • Posty:  5 909
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

petter, takie osoby jak Sting czy Steiner sa sciagane do TNA tylko po to zeby przyciagnac publicznosc ktora tych wrestlerow zna i kojarzy. Mimo ze sa starzy to spelniaja pozytywna role.. Sting podlozyl sie Abyssowi, a Steiner podlozyl sie Samoa Joe czyli wrestlerom ktory dopiero beda zdobywac status gwiazdy.

 

Zreszta skoro uwazasz ze nie ma nowych twarzy to co powiesz o AJ Stylesie czy Danielsie czy Samoa Joe.. Zdobywaja oni pasy w TNA, swieca triumfy.. mimo ze sa mlodymi zawodnikami.. Co powiesz o storyline z LAX ? slucham ? :>

5030302694ac1c2a0d14d2.jpg

Przemko, niewiele mogę napisać bowiem po kilkuletniej przerwie dopiero ze 2 razy natknąłem się na TNA, więc z tych co wymieniłeś kojarzę tylko Abyssa i Samoa Joe. Ten pierwszy to dla mnie taka kalka Kane'a którego kojarzę z WWE (jakoś zawsze uważałem że tej federacji daleko było do WCW, była bardziej na show z mięśniaczkami nastawiona) zaś ten drugi to taki grubasek bez wyrazu, coś chyba kreują go na niepokonanego ale gdzie mu tam do Goldberga... Jest jeszcze jakiś Christian Cage, ale też nie mam do niego przekonania. Z tego co widziałem to Jeff Jarret oraz Scott Steiner (mój ulubiony zapaśnik) biją na głowę pozostałych pod względem zachowania i w ogóle to dla ich fajnych wybryków da to się oglądać. Bo np Sting się stoczył strasznie, ja go lubiłem pod koniec lat 90 tych, potem już pod koniec WCW robił lipę z tym całym Vampiro, a teraz zgrywa wielką gwiazdę i więcej gada niż działa. Te młode wilczki, czyli mięśniaczki po solarkach w gaciach , co się w Lugera chyba zapatrzyli, no to sorry ale dno...

Ja na to patrzę jak na show, ma się coś dziać, dlatego z przyjemnością oglądałem w akcji kiedyś NWO jak robili po kilka zadym na każdej gali. Jak teraz Steinera nie ma to lipnie trochę ich widze.

Po prostu jak taki Big Poppa Pump krzyknie w wywiadzie że komuś skopie tyłek, a następnie dla frajdy przyłoży jeszcze Normankowi Smileyowi na przykład to to jest to właśnie i takiemu komuś można nawet uwierzyć, natomiast jak wejdzie jakiś Cage ze swoim kumplem w czapeczce i gada jaki to on jest wielki i niedobry no to sorry ale mnie to jakoś nie przekonuje, rozumiesz...

  • Posty:  5 909
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

petter, po pierwsze nie jestes wstanie ocenic obiektywnie zawodnikow wystepujacych teraz np: w TNA, po obejrzeniu 2ch odcinkow na Eurosporcie. Jasnie ze Steiner do ciebie przemawia bardziej niz Samoa Joe na pierwszy rzut oka.. bo Steinera znasz, ogladales go w wielu feudach.. i jest dla ciebie przez to wiarygodny.. (I wlasnie dla takich jak Ty sprowadza sie takich dziadkow jak Steiner, Sting itd..). Miales ogromna przerwe, a wrestling to nie pilka nozna.. tutaj zeby zrozumiec produkt trzeba swoje obejrzec.. Wrestling sie zmienil.. NWO umarlo juz dawno.. mimo ze bylo reaktywowane nawet w WWE.. i po czesci w TNA pod nazwa Kings of Wrestling.. Ciebie jara jeszcze NWO bo na nim sie zatrzymales.. niestety dla reszty gdyby NWO zostalo reaktywowane to bylyby tylko odgrzewane kotlety..

 

Zalezy ci na zadymach ? Ogladaj LAX i to co oni robia..

 

Nazwanie Samoa Joe grubaskiem bez wyrazu jest nieco uderzeniem kula w plot bo nawet przeciwnicy TNA powiedza Ci ze Samoa Joe to bez watpienia jeden z najciekawszych zawodnikow jacy sie pojawili w ostatnich latach. Wedlug Pro Wrestling Illustrated.. Samoa Joe to 34 wtestler na swiecie w 2004 roku.. 22 w 2005 i.. 4rty!! w 2006.. AJ Styles tez w czolowce od wielu lat.. ale jego to nawet nie kojarzysz..

 

ps: nie chce burzyc tutaj jakiegos twojego markowego obrazu.. ale Goldberg wcale dobrym wrestlerem nie byl..

5030302694ac1c2a0d14d2.jpg

NWO próbowano kilka razy reaktywować, zawsze nieudanie - nawet pod koniec WCW. Według mnie dlatego nieudanie, bowiem symbolem NWO był Hogan - jego charyzmatyczny lider. To był jedyny wrestler który nadawał się do szefowania organizacji, dlatego NWO to najsłynniejsza grupa w historii wrestlingu. Można Hogana lubić lub nie, ale tylko on swoim zachowaniem, charyzmą oraz pozycją w tym świecie uczynił z NWO kultową już organizację. Dlatego bez niego żadna reaktywacja się nie uda, bowiem była to jedyna paka z prawdziwym liderem, a nie zbiór kilku lepszych bądź słabszych kolesi którzy jakoś się tam nazwali i próbują wspólnie coś zdziałać. Do tego jeszcze każdy w tym starym NWo był na swój sposób oryginalny - czy to jajcarz Scott Hall, czy demolujący cieniasów Scott Norton, czy zawsze "spokojnie" obserwujący walkę Disciple. Teraz takich ludzi brakuje. Patrzę na stronę WWE i co widzę - królują Booker oraz Chris Benoit - też już starzy wyjadacze.

Goldberga można lubić lub nie, ale był chyba najsilniejszy i nawytrzymalszy, a jego pojedynki ze Stingiem (np na Slamboree) to dla mnie ścisła czołówka walk jakie widziałem.

Jeszcze jedno: w Eurosporcie była relacja z TNA PPV. Hala z ludźmi mniej więcej taka jaką kojarzę z WCW Thunder, czyli taka 2 liga WCW. Gdzie temu do Nitro, które robiło gale w największych halach w USA na kilkanaście tys ludzi, nie mówiąc już o PPV, które biły rekordy popularności. To najlepiej obrazuje dzisiejszą rzeczywistość w tym względzie. Nie mówię tu o WWE, która zawsze miała swoją publiczność, nawet w erze WCW.


  • Posty:  1 872
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2004
  • Status:  Offline

  Cytat
Goldberga można lubić lub nie, ale był chyba najsilniejszy i nawytrzymalszy, a jego pojedynki ze Stingiem (np na Slamboree) to dla mnie ścisła czołówka walk jakie widziałem.

 

Mark, mark, mark!!1!!!!1!!


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

  petter napisał(a):
To był jedyny wrestler który nadawał się do szefowania organizacji, dlatego NWO to najsłynniejsza grupa w historii wrestlingu. Można Hogana lubić lub nie, ale tylko on swoim zachowaniem, charyzmą oraz pozycją w tym świecie uczynił z NWO kultową już organizację. Dlatego bez niego żadna reaktywacja się nie uda, bowiem była to jedyna paka z prawdziwym liderem, a nie zbiór kilku lepszych bądź słabszych kolesi którzy jakoś się tam nazwali i próbują wspólnie coś zdziałać.

 

Po pierwsze, dla mnie dużo bardziej charyzmatyczny był Kevin Nash, który doskonale sprawdziłby się w roli lidera nWo w czasach WCW. po drugie, w WWE Hogan był liderem zreaktywowanego nWo i tez wyszło z tego wielkie g...Po trzecie, w historii wrestlingu było wiele stajni z bardziej charyzmatycznymi i lepszymi wrestlerami, niż Hogan, chociażby 4 Horsemen z Flair'em, a mimo wszystko bardziej słynne jest nWo, czyli nie chodzi tu wcale o lidera i jego charyzmę...

 

  petter napisał(a):
Goldberga można lubić lub nie, ale był chyba najsilniejszy i nawytrzymalszy, a jego pojedynki ze Stingiem (np na Slamboree) to dla mnie ścisła czołówka walk jakie widziałem.

 

no to musiałeś widzieć mało walk w życiu...

 

  petter napisał(a):
Nie mówię tu o WWE, która zawsze miała swoją publiczność, nawet w erze WCW.

 

widać, że coś Ci się poważnie myli, bo to WCW zawsze goniło WWF (wtedy), a nie na odwrót. WCW przebiło WWF dosłownie na chwilę i taka jest prawda. Później ratingi znowu przechyliły się na stronę WWF (gdy rozkręcała się era Attitude) i WCW znowu zostało trochę w tyle. Ehh, trzeba poznac chociaż troszeczkę historii, żeby wypowiadac się w pełni obiektywnie...

Do It Like A BOSS !

52212044855de371531fdf.jpg


  • Posty:  5 909
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

petter, musisz przyjac niestety ze masz zbyt male obeznanie w temacie aby sie wypowiadac obiektywnie. Inaczej kazda twoja wypowiedz przyjmujemy nieco z usmiechem politowania. Tak jak Scythe napisal byla reaktywacja NWO w WWE z samym jego tronem.. z Hoganem, Nashem i Hallem i co nic nie wyszlo.. odgrzewane kotlety jak juz wspominalem.

 

TNA ma malo ludzi na galach ? No jasne.. bo to mloda federacja.. nie majaca jeszcze potencjalu zeby jezdzic co PPV po stanach. W tej hali co ich widziales miesci sie ok. 1tys osob.. Gdy PPV odbylo sie w Detroit to hala juz byla wieksza i przyszlo juz ok. 4tys osob. TNA ma dopiero kilka lat i dopiero baza ich fanow rosnie.. wiec nie wiem czego oczekujesz..

 

[ Dodano: 2006-12-21, 16:11 ]

  petter napisał(a):
najsilniejszy i nawytrzymalszy

 

Zdaje sobie sprawe ze takie pojecia to pojecia wzgledne w wrestlingu jako ze jest on ustawiany :D

5030302694ac1c2a0d14d2.jpg

Nie no, jasne że w porównaniu do was to mało wiem o wrestlingu, jednak trzymam się generalnie swojego: najlepsze, najciekawsze gale to były gale WCW z lat 90 - tych. Tak samo dla mnie super była właśnie ta walka Stinga z Goldbergiem (walki między nimi były jak dla mnie najlepsze, także m in ta z gali Nitro). Ja wiem że wierni fani się odezwą że no 2 lata temu dużo lepsze walki były na WWE np Undertaker kontra Stone Cold czy coś takiego. Oglądałem walkę Rocka z Hoganem - była dobra, ale jednak wiadomo było od początku że Rock wygra, bo Hogan miał odejść w chwale ustępując miejsca młodszemu. Dzięki takim posunięciom walki tracą na atrakcyjności, np teraz czytałem że spekulujecie czy undertakerowi pozwolą wygrać ostatnią walkę czy też nie. I jaka tu przyjemność oglądania jak się okaże wcześniej że ktoś ustalił że ma wygrać czy nie.

Ja po prostu uważam że lata kiedy WCW było popularne to było coś - najciekawsze walki, najlepsi wrestlerzy (mam tu na myśli dobrze dobranych ludzi, a nie pedałków w majtkach wywijających salta bo tak na to patrzę - kogo jak kogo ale mnie przekonwywać nie musicie że to jest udawane), najlepszy klimat.

A Goldberg tak czy siak imponował siłą i posturą.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • PTW
      KTO JEST WIĘKSZYM SIGMĄ? Istnieje szansa, że odpowiedź na to pytanie poznamy już jutro, a tymczasem Emanuel El G Wrestling Page mocno sugeruje, że SigmaBoy PTW nie tylko nie będzie miał z nim szans w walce, ale ma też niedobory w złożach sigmy... Który z wojowników zapracuje na pierwsze zwycięstwo w PTW? Młody Sigma, czy bardziej doświadczony najeźdźca z Włoch? GALA JUŻ JUTRO, MACIE OFICJALNE POZWOLENIE ŻEBY SIĘ EKSCYTOWAĆ :D Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • -Raven-
      1. Jamie Hayter vs. Mercedes Moné - mocno średnia walka (zwłaszcza jak na te z Moneciarą w składzie), z bardzo dobrym finiszem. Szefowa Mercedesa została rozpisana za mocno, przez co często walka była bardzo jednostronna. Wkurwia to tym bardziej, że przecież rozpisano jej wygraną. Mocny finisz, gdzie chwilami można było się łudzić, że Hejterka to jednak ugra. Jednak nic z tego. Samochodówka oczywiście musiała zaorać kolejną rywalkę i zdobyć kolejne trofeum. Wkurwia mnie babsko straszliwie, ale nie tak heelowo (jak powinna), ale tak po prostu, normalnie - po ludzku. Mam tylko nadzieję, że nie planują zrobić z niej pierwszej laski w AEW z dwoma babskimi pasami : 2. FTR (Cash Wheeler and Dax Harwood) (with Stokely) vs. Daniel Garcia and Nigel McGuinness - słabiutka walka, przez większość czasu oparta o gnojenie Nigela i niedopuszczanie Garcii do ringu, czyli bookingową sztampę. Jedyne zaskoczenie, to to, że finalnie to Daniel jobnął, bo spodziewałem się, że od tego tu będzie Angol. Uśpiło mnie to starcie i kilkukrotnie musiałem cofać, co nie jest najlepszą rekomendacją. 3. Mark Briscoe vs. Ricochet - kolejny zmarnowany potencjał przez durny booking. Pomimo niezłych spotów i fajnych motywów komediowych, Maras przez 90% walki wycierał sobie buty Łysolem, żeby ten na koniec wygrał po dwóch akcjach z nożyczkami... Kto to kurwa rozpisuje??? Podkupili bookerów z WWE? 4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley and Shelton Benjamin) (c) (with MVP and MJF) vs. The Sons of Texas (Dustin Rhodes and Sammy Guevara) - walka z dupy, o randze tygodniówki, a oglądało się ją całkiem spoko. Nie była zbyt długa, były zmiany przewag, fajnie rozpisany Dustin (który z wiekiem jest jak wino) i nie przynudzała. Żaden tam wypas, ale mimo wszystko, dostałem więcej niż się spodziewałem (choć za wiele się nie spodziewałem). 5. Kazuchika Okada (c) vs. "Speedball" Mike Bailey - pierwsza, naprawdę dobra walka na tym PPV. Mocno kibicuję Karate Kid'owi od czasów TNA i tutaj także błyszczał, a walka nabierała kolorów, kiedy Bailey zaczynał ją prowadzić (bo Okada standardowo potrafił ją ringowo zamulić). Zajebiste kontry, zmiany przewag i solidnie rozpisany pretendent, który - pomimo, że nie miał prawa tego wygrać - zafundował nam kilka niezłych near falli. Fajnie się to wszystko oglądało. Akurat na Bitch'a Bailey jest obecnie za krótki (pod kątem wypromowania), ale mam nadzieję, że finalnie dostanie w AEW push adekwatny do jego skillsów. 6. "Timeless" Toni Storm (c) (with Luther) vs. Mina Shirakawa - no żesz ja pierdolę! Przecież za takie rozpisywanie walk powinny być instant wyjebki z roboty. Sikawa robi miękkim dzyndzlem Sztormiaczkę przez niemal całą walkę, kontruje, obija, ogólnie niemal ośmiesza w ringu, żeby Antośka na sam koniec miała reaktywację i po odpaleniu jednego finiszera, skradła wygraną??? To musiał bookować ten sam kretyn, co rozpisywał walkę Rico z Briscoe. Widać tą samą spierdolinę mózgową i zero pojęcia o co chodzi w tym biznesie 7. Kenny Omega, Swerve Strickland, Willow Nightingale, and The Opps (Samoa Joe, Powerhouse Hobbs, and Katsuyori Shibata) vs. Death Riders (Jon Moxley, Claudio Castagnoli, Marina Shafir, and Wheeler Yuta) and The Young Bucks (Matthew Jackson and Nicholas Jackson) - mam z tą walką duży problem. Z jednej strony 3/4 było mega chujowym chaosem, pełnym słabego brawlu i okraszonym jakimiś debilnymi przyśpiewkami i odpustową muzą lecącą w tle (serio???), co wymęczyło mnie w chuj i spowodowało permanentne odliczanie do końca. Jednak pozostała 1/4, a zwłaszcza to co działo się stricte w ringu, potrafiło diabelnie wkręcić i sprawić, że momentami można było zamarkować. Te wariackie spoty, szaleństwo i konkretny hardcore - prawie uratowały to starcie. "Prawie" robi jednak różnicę. Nie wiem czy Joe miał jakąś kontuzję, ale nie było go tu niemal widać, gdzie to on powinien poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa (powinni go uwiarygodnić), żeby na następnym PPV, mógł gładko jobnąć Mox'owi, w walce "jeden na jeden". Dziwnie to wyglądało, że Kapitan Teamu stosunkowo (do reszty) gówno tutaj zrobił. 8. The Paragon (Adam Cole, Kyle O'Reilly, and Roderick Strong) vs. The Don Callis Family (Konosuke Takeshita, Kyle Fletcher, and Josh Alexander) (with Don Callis) - nie wiem co było nie tak z tą walką, ale za cholerę nie potrafiła mnie wkręcić. Ringowo było spoko (bo oba teamy, to świetni zawodnicy), ale czułem jakby każdy odpierdalał tam swoje, bez jakiejś większej ringowej chemii. Finisz też był jak cała walka... Po prostu był, ot tak, bez jakiejkolwiek finezji. Szkoda, bo potencjał by tutaj na prawdziwego killera, a dostaliśmy walkę jakich wiele... na tygodniówkach. Swoją drogą Cole ładnie poleciał w dół w kwestii pushu. Od main eventera do udupienia w tagach. Wygląda jakby kompletnie nie mieli obecnie na niego pomysłu. 9. "Hangman" Adam Page vs. Will Ospreay - byłem podjarany wizją tej walki jak ksiądz proboszcz przed wizytą w Smyku. Finalnie powiem tak - było bardzo dobrze, ze świetnie rozpisanymi zawodnikami, kozackimi kontrami i mnóstwem near falli. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie spodziewałem się po taki składzie jeszcze więcej. Jedna rzecz była tam dla mnie jak kamyk w zajebiście wygodnych butach, a mianowicie tempo stracia. Kiedy Kowboj prowadził pojedynek, było chwilami wolno jak w walkach Reignsa, z tą jednak różnicą, że Adaś potrafi robić to na pełnej kurwie (co pokazał nie raz) w przeciwieństwie do Pięknego. Ktoś znowu rozpisał to po chuju, bookując Hangmana z "zaciągniętym ręcznym" :roll: Szkoda, bo mogli skrócić to o te 10 minut, ale pozwolić obu wcisnąć gaz do dechy, a wtedy ponowne ojcostwo już by mi nie groziło, bo urwałoby mi jaja Nigdy nie czytam innych opinii przed napisaniem własnej, ale podejrzewam, że za wynik pewnie AEW dostało mocne zjeby. Ja tam nie narzekam. Od zawsze mocno kibicuje Wisielcowi (bardzo lubię jego postać oraz ringowe skille) i cieszy mnie push dla niego. Podejrzewam, że wygrał, bo chcą jeszcze zostawić pas u Moxa (Adaś niestety nie da tutaj rady), a jak już Ospreay dostanie swoją szansę na Złoto - to ją wykorzysta. Swoją drogą Angol jest trochę rozpisywany jak Omega - potrafi przegrać z teoretycznie słabiej promowanym rywalem, ale potrafi też wygrać dosłownie z każdym, co zapewne wkurwia jego fanów, ale też powoduje, że przy jego starciach, nie można być do końca niczego pewnym. Reasumując - kolejne już PPV od AEW, które jak na ich możliwości, to dupy nie urywa. Od chuja niewykorzystanego potencjału i bookerskiej fuszerki. Tak na dobrą sprawę, to były tylko 2 bardzo dobre walki (main event i Okada z Bailey'em) i 2, które były spoko (walka o pas tagów oraz Anarchy). Cała reszta zassała w mniejszym lub większym stopniu, co jak na umiejętności AEW (a pokazali nie raz, że potrafią montować kurewsko dobre PPV's) jest jednak mocno rozczarowujące. Moja ocena: 3-/6.  
    • PTW
      GALA JUŻ W SOBOTĘ, KTO OKAŻE SIĘ PROTAGONISTĄ KOMIKSU NAPISANEGO W NASZYM RINGU? :) To tylko mała zajawka tego, co wydarzy się 31 maja w ramach pro wrestlingowej extravaganzy zatytułowanej PTW: Dzień Dziecka. Kto napisze kolejny rozdział epickiej historii, a kto utonie w falach zapomnienia? Bądź z nami i przeżywaj losy swoich ulubionych bohaterów! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...