Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE PPV - Hell in a Cell 2017


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Usos vs New Day – mam trochę mieszane uczucia co do tej walki, bo widziałem lepsze od strony ringowej starcia tych tagów. Tutaj postawiono w 90% na hardcore made in WWE, przez co ucierpiała trochę strona ringowa, która dla mnie jest akurat najważniejsza. Żeby nie było – tak, to była dobra walka i nie zdziwię się jeżeli zaraz się okaże, że na tym PPV nie będzie lepszej, ale oglądając to czułem, że Vince chce napierdolić tam jak najwięcej hardcore’owych myków, a sam stricte wrestling jest tam tylko na doczepkę (a ja wolę żeby to jednak hardcore stanowił dodatek, a nie odwrotnie). Nie zmienia to faktu, że oglądało się to nieźle, bo te Tagi poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzą (ewidentna chemia), a i niektóre near falle były bardzo zacne..

Cieszy zmiana Mistrzów (wolę Usosów ze Złotem, bo New Day miało jakiś czas temu w chuj długi run z pasami i powinni od nich dłużej odpocząć), chociaż trudno się oprzeć wrażeniu, że Panowie podbijają sobie tutaj statystyki. O dziwo, w tym przypadku jakoś specjalnie nie kuje mnie to po oczach (zbyt mało ogólnie ważne pasy żeby było to bezczelnie wkurwiające).

 

2. Randy Orton vs Rusev – nuda, sztampa i spoilery. Rusev tak gnoił Randala przez 90% starcia, że nie było możliwości aby finalnie to wygrał. No i… nie wygrał. Szkoda chłopa, bo ma potencjał, a Vinnie go uwala w każdej ważniejszej walce. Niestety McMahon pewnie musiał zadośćuczynić Ortonatorowi te wszystkie joby z Mahalem.

 

3. AJ Styles vs Baron Corbin vs Tye Dillinger – dobrze, że dorzucili tu Dillingera, bo dodał kolorytu i zapewnił najciekawsze momenty tego starcia, kiedy walczył „jeden na jeden” ze Stylesem. Kiedy w ringu pojawiał się Korba, wszystko zaczynało się pierdolić i włączała się zamuła.

Ogólnie walka miała swoje momenty, ale drugi raz nie chciałbym jej obejrzeć. Wygrana Corbina co najmniej dziwna. Już wcześniej się śmiałem z tego jak „pokarali” Enzo za jego postawę na zapleczu. Jak widać na przykładzie Barona, warto być sobą (czyli chujkiem) i mieć wyjebane na wszystkich, a push jak ma być to i tak będzie :roll:

 

4. Charlotte vs Natalya – jak spierdolić zestawienie dwóch lasek z jednymi z najlepszych skilli w WWE? A no zajebać im booking walki bazujący na sprzedawaniu „kontuzji”, który potrafi zabić najlepsze starcie + zafundować dobitkę w postaci kretyńskiego finiszu (Mistrzyni mając jak na widelcu „kontuzjowaną” przeciwniczkę, która nie może wręcz chodzić, zamiast zatargać ją do ringu i dobić, bierze krzesło, obija na oczach sędziego, wyłapuje DQ i jeszcze ma z tego zaciesz… No przecież to debilizm w czystej postaci!).

 

5. Jinder Mahal vs Shinsuke Nakamura – Artysta tak prał Hindusa i kontrował jego wszelkie ofensywy, że wręcz nie mógł tego w ostatecznym rozrachunku wygrać. Za mocno go tu rozpisali (coś jak Ruseva). Sama walka nie urwała niczego, z dupą włącznie. Ot, klasyczne starcie Mahala, z tym że tutaj dali mu czysto pocisnąć Japończyka (już po odesłaniu na backstage przydupasów Mistrza), co jasno pokazuje, że akcje Gendera u Vince’a stoją nadal solidnie.

Swoją drogą Nakamura to prawdziwy ewenement. Koleś kompletnie bez mic skillsów (i w gimmicku niedojeba), z chujowym wyglądem (na pierwszej lepszej siłce jest 50% osób lepiej „zrobionych” od niego) – co przecież dla McMahona stanowi podstawę CV u zawodnika – dostaje permanentny push i walczy o Złoto :shock: Chyba mamy tu do czynienie z syndromem Daniela Bryana i Vinnie w końcu słucha „głosu ludu”, który Japończyka kupuje jak ciepłe buły, z tym że nawet Danielson był lepiej zbudowany i miał w chuj lepsze gadane od Artysty.

 

6. Bobby Roode vs Dolph Ziggler – robienie z Roode’a face’a to prawdziwa zbrodnia, podobnie jak w przypadku Ortona. Widać, że chłopina się męczy.

Sama walka to typowy przerywnik na kibel przed main eventem (który notabene sam pewnie kiblem się okaże), bo jakoś obaj zawodnicy nie pokazali nic zbyt specjalnego, odwalając swoje po schematach. Roode nie zaprezentował się za bardzo w debiucie, a Zyga ma już chyba wyjebane i chce tylko dopełnić kontrakt. Szkoda, bo obaj mają potencjał i na papierze takie starcie powinno skraść show.

 

7. Shane McMahon vs Kevin Owens – ja pierdolę, jakie to było żmudne i męczące. 40 minut walki ciągnącej się jak wóz z węglem oraz oczekiwania żeby Shane się w końcu spierdolił z tej klatki i dal mi wreszcie iść spać. Najgorsze w tym wszystkim, że nie dostaliśmy tu nic nowego. McMahon pokazał swoje stare triki, które oglądaliśmy już dziesiątki razy, a sam skok ze szczytu klatki był kopią tego co dostaliśmy na WrestleManii, tak więc spokojnie można było by sobie to odpuścić.

Jako bonus dostaliśmy zrobienie pizdy z Owensa, który w panice ucieka do klatki przed Zabojcą-Shane’em, a finalnie musi się posiłkować pomocą Zayn’a, żeby wygrać z niemal martwym po upadku Komisarzem.

Powiem szczerze, że walczyłem ze snem podczas tego main eventu bardziej zażarcie niż zawodnicy ze sobą w klatce :roll:

 

Reasumując – po czym stwierdzić, że produkt Vince’a leży i kwiczy? Po tym, kiedy odpalając najnowsze PPV z ulubioną rozrywką i widząc, że trwa ono o 30 minut dłużej niż zwykle, zaczynasz bluzgać pod nosem na McMahona kradnącego Twój cenny czas, zamiast cieszyć się na bonusowe 30 minut więcej wrestlingu.

Cóż mogę powiedzieć o HIAC? Ano tyle, ze była to przeraźliwie długa i przeraźliwie słaba gala, z fatalnym, usypiającym main eventem i jedną dobrą walką w openerze, po którym na spokojnie można było iść w kimę i nie mieć za grosz moralniaka, że się olało resztę. Moja ocena: 1,5/6 i najsłabsze PPV roku w WWE.

 

[ Dodano: 2017-10-10, 17:10 ]

Czy tak trudno zrozumieć, że Jinder nie nadaję się na mistrza? Co to da że jest Heat na niego, może o to Vince'owi chodzi, ale on broni za każdym razem mistrzostwo kantem.

 

Zabawię się tutaj w adwokata diabła, ale Mahal wcale nie wygrywa jakimiś wielkimi kantami jak na heela. Ortona zgarował przez głupotę Randala, który zajmował się ratlerkami Hindusa lekceważąc Champa, a ten mu wtedy odpalał z zaskoczenia finiszer i zamiatał Vipera (quasi-czyste wygrane). Z Nakamurą można powiedzieć, że wygrał czysto jak Hajzer po użyciu Vizira. Finisz nastąpił już po wyjebaniu przez sędziego pomagierów Gendera, tak więc ten pocisnął czysto skosa za pomocą swojego finiszera.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426787
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Arkao

    5

  • grzegorz

    4

  • -Raven-

    4

  • Grins

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  87
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tag-Team Match - ****

Randy Orton vs Rusev - ** 3/4*

Natalya © vs Charlotte - **

Ginger Mahal © vs Shiunsuke Nakamura - ***

AJ Styles © vs Baron Corbin vs Tye Dillinger - ***

Bobby Roode vs Dolph Ziggler - ** 1/4*

HIAC Match - *** 1/2*

 

 

Opener wypadł bardzo dobrze, dynamicznie i jak na realia WWE nawet brutalnie. Ponownie doszło do zmiany mistrzów, ale tutaj to nie wadzi. De facto innych tag-team'ów na SD nie ma, więc feud między tymi drużynami to jedyne, co ta dywizja od SD ma do zaoferowania. Najlepsze jest to, że na tym feudzie korzystają obie strony, co jest bardzo dobre. Teraz czekamy na następną walkę. Może 2 out 3 Falls Match? Może Iron Man Match? Zobaczymy.

 

Walki Ruseva z Ortonem, Charlotte z Natalyą i Zigglera z Roodem po prostu się odbyły. Ot, taki tygodniówki poziom. To, co łączy te trzy walki, to debilne końcówki w każdej z nich. Do zapomnienia cały zestaw.

 

Triple Threat Match wypadł mocno przeciętnie. Pierwsza połowa była baaaaaaaaaaaaaardzo nudna, dopiero druga połowa się rozkręciła. Dziwi zwycięstwo Corbina. Dopiero co Baron jobbował w zasadzie każdemu, by tak z dupy pas przejąć. A przecież Corbin miał być pokarany przez kreatywnych przez swoje postępowanie na zapleczu i generalnie brak progresu w ringu i za mikrofonem. Swoją drogą ciekawa sprawa: Braun jest pasa, a pas ma Amore albo właśnie taki Corbin. Taki paradoks. Przynajmniej Styles zanadto nie ucierpiał. A i z Tye'a jakiś pożytek był. Ktoś musiał przecież elegancko jobbnąć.

 

Niezwykła sprawa! Właśnie obejrzeliśmy najlepszą walkę Mahala po powrocie! Nadal była co najwyżej w miarę solidna, ale w porównaniu do siermięgi z Ortonem i wcześniejszych walk z Nakamurą to jakiś krok do przodu. Jobber nadal będzie miszczem, więc ciemność nadal na SD panować będzie. Teraz ma być Styles. Szkoda AJ'a.

 

I ME...dziwna walka walka. Z jednej strony sporo postów, ale z drugiej one wszystkie już były. Z jednej strony dostali ogrom czasu, z drugiej przez długie minuty działo się niewiele. Z jednej wygrał KO, ale z drugiej w zasadzie nic nie zyskał. Aby wygrać potrzebował pomocy swego nemesis, czyli Samiego Zayna. I to w sumie będzie jedyny, właściwy plus tej wojny. Może dla Zayna wreszcie pojawi się jakiś konkretny pomysł, bowiem jego brak gimmick'owości i kreowanie go na ringowego debila działał mi bardzo na nerwy.

 

Generalnie bardzo przeciętna gala. Trzy walki tygodniówkowe, opener dobry, ME dziwaczny. Gala do zapomnienia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426788
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  89
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.10.2013
  • Status:  Offline

Tam nie mogą podłożyć czegoś miękkiego... Wątpię żeby Shane w takim wieku ryzykował, ma żonę i dzieci, rodzina na bank na pierwszym miejscu..

To że taki Mankind zgodził się na zajebisty spot w Hell in a Cell Matchu, to nie utwierdza że każdy zawodnik ma takie jaja jak Foley, który zgubił zęby i prawie się połamał...

 

1. Oczywiście, że mogą podłożyć coś miękkiego, nie oglądałeś walki Cactus Jacka i Triple H'a z No Way Out 2000 albo Undertakera i Edge'a z SummerSlam 2008?

 

2. Spot Mankinda nie był planowany, Mark Calaway wiele lat temu wspominał w wywiadzie, że był w szoku, kiedy klatka załamała się po Chokeslamie, to samo mówił później Jim Ross. Nikt, absolutnie nikt się tego nie spodziewał.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426792
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

2. Spot Mankinda nie był planowany, Mark Calaway wiele lat temu wspominał w wywiadzie, że był w szoku, kiedy klatka załamała się po Chokeslamie, to samo mówił później Jim Ross. Nikt, absolutnie nikt się tego nie spodziewał.

 

Ja myślę, ze Grins'owi chodziło tu raczej o sam finalny bump, kiedy to Taker zrucił Mankinda ze szczytu klatki na stół komentatorski (sam Mark opowiadał w wywiadach że długo ze sobą walczył żeby to zrobić i wielokrotnie pytał Foleya, czy jest pewny, że faktycznie chce zrobić coś tak szalonego)

Edytowane przez -Raven-
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426797
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  89
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.10.2013
  • Status:  Offline

Dwa zdania wcześniej użytkownik Grins napisał o "środkowym spocie na ring", poza tym Shane przecież wylądował na stole komentatorskim podobnie jak Mankind, nie rozumiem zatem dlaczego mielibyśmy odnosić się do bumpa, który swoją drogą odbył się na początku walki, a nie w jej finale.

 

Nie jest to zresztą ważne. Sednem sprawy jest fakt, że Shane i Kevin narobili fanom apetytu na ostrzejszą akcję ze szczytu klatki i tego nie zrobili (oczywiście ukłony dlaMcMahona, że zdecydował się na powtórkę skoku sprzed 1,5 roku).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426799
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Shane przecież wylądował na stole komentatorskim podobnie jak Mankind,

 

Nie, no akurat w tej kwestii jest jebitna różnica. Shane sobie wycelował i gładko skoczył sobie w dół, prosto na stół. Foley natomiast został zrzucony przez Takera, który "nadał mu prędkość początkowa" i w chuj trudniej było tu kontrolować "lądowanie" po tak bezwładnym locie. Spot Mankinda był w cholerę bardziej niebezpieczny, a sam Taker - jak wspominał - srał po nogach, że pchnie Foley'em za mocno lub zbyt lekko, przez co chłopina źle wleci na ten stół i się połamie w pizdu.

Edytowane przez -Raven-
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426800
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  847
  • Reputacja:   303
  • Dołączył:  30.12.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dwa zdania wcześniej użytkownik Grins napisał o "środkowym spocie na ring", poza tym Shane przecież wylądował na stole komentatorskim podobnie jak Mankind, nie rozumiem zatem dlaczego mielibyśmy odnosić się do bumpa, który swoją drogą odbył się na początku walki, a nie w jej finale.

 

Nie jest to zresztą ważne. Sednem sprawy jest fakt, że Shane i Kevin narobili fanom apetytu na ostrzejszą akcję ze szczytu klatki i tego nie zrobili (oczywiście ukłony dlaMcMahona, że zdecydował się na powtórkę skoku sprzed 1,5 roku).

 

Jeśli nie mylę to mieli coś tam podłożone pod tym stolikiem jak na Wm 32...

Wątpię żeby Shane był aż tak szalony i skoczył bez żadnego zabezpieczenia pod stolikiem...

Foley centralnie zleciał z klatki jak worek ziemniaków i to tak konkretnie przypierniczył w stolik że aż komentatorów wygięło i nie wiedzieli co się dzieje...

A tutaj ta akcja była zaplanowana, na bank coś mieli podłożone pod tym stolikiem, wątpię żeby Shane skoczył na surowca, wiemy jaka jest polityka dzisiejszego WWE.

 

A co do samego Foley'a ten facet to legenda Hardcore'u, było kilku takich w WWE, jeden również jest w głównym rosterze, niby szaleniec a tak go skrócili że do Foley'a nie ma podjazdu, wiadomo o kogo chodzi...

Akcja z No Way Out była planowana, co przyczyniło się do tego że Triple H rozliczył się z Foley'em i posłał go jakby najwcześniejszą emeryturę uczyniając siebie największym skurwysynem WWF w 2000 roku, Foley zawsze ryzykował z tego słynął, jednakże Shane wykonywał akcje wysokiego ryzyka...

Ogółem Shane jedyny spot który musiał odczuć i to porządnie to ten na King of The Ring 2001 Kiedy Kurt rzucił nim o szklany napis King of The Ring 2001 no i ewentualnie na Backlash 2001 kiedy skoczył centralnie na Big Showa, który ogółem musi być miękki.

 

A co do końcówki walki Edge'a z Undertaker'em, to w sumie jedna z najlepszych końcówek Hell in a Cell Matchu, bo Mark posłał Edge'a totalnie do pod ziemia przy czym niby Edge spłonął w tej dziurze, jeśli mnie pamieć nie myli to było chyba finalne starcie tej dwójki...

 

Jestem niemal pewny że żadne AA, czy tam nawet Power Bomb na środku klatki nie będzie wykonalny, na chwilę obecną w WWE...

To jest po prostu nie możliwe, wszystko co jak co, ale to nigdy, każdy Hell in a Cell wygląda tak samo jeśli chodzi o inne zestawienie...

To tylko Shane, dostaje takie przepustki, wątpię żeby taki no nie wiem Bray Wyatt skoczył z klatki na przykład na Romana Regins'a :D wyobraźcie to sobie...

 

Ogółem koncepcja walki Hell in a Cell jest już słaba, kiedyś było to coś przełomowego, ta stypulacja miała duże znaczenie, człowiek który był znany z takich walk zakończył podajże karierę w Kwietniu, a kolejny buja się jako burmistrz również odchodząc na emeryturę...

Ich czas się skończył, jak i tej stypulacji moim zdaniem, bo tylko oni potrafili odwalić majstersztyk w tej stypulacji, ewentualnie jeszcze Triple H...

Ale obecny roster i osoby Main Eventujące, nie nadają się do tego kompletnie...

Są tak rozpisywani, że ta walka i stypulacja jest po prostu nudna.

 

Nie żeby coś poniżej w Spoilerze.

 

 

Już chyba każdy z nas wie że za miesiąc czeka na debiut War Games i to w NXT :D

Kiedyś była mowa że wykorzystają to w głównym rosterze, czemu mnie to nie dziwi że tego nie wykorzystali? No jasne Vince i jego duma...

A więc stało się Triple H przygarnął to pod siebie, facet zna się czasami na rzeczy, a więc śmiało mogę stwierdzić, że spalą to całe Hell in a Cell od Smackdown i tylko popiół z tego zostanie, patrząc na skład walki.

 

 

 

[/b]

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426802
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 134
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.07.2015
  • Status:  Offline

No to czas na paręnaście słów od siebie:

 

 

1. Usos vs New Day – Pomijam że sobie podbijają statystyki. Walka świetna. Pokazali kawałek brutalności (co prawda nie porównywalnej nawet w 0.0000000000000001% pokazanej w walce Killshota z Dante Foxem) Zdziwiło mnie że Kofi nie zawalczy, no ale skoro Xavier się wyleczył z kontuzji to trzeba go wykorzystać. Bardzo dobry początek Hiacynty, no ale co z tego, jak potem było stopniowo coraz gorzej (punkt krytyczny osiągnięty był w walce o rzekomo najważniejszy tytuł WWE, ale o tym potem)

 

2. Randy Orton vs Rusev – nuuuuuda panowie nuda. To już wolę oglądać walkę jakichś dwóch "no-name'ów" z NJPW walczących w zwykłych gaciach i butach niż tę "walkę" żmii z brutalem z bułgarii. Po co wygrana Ortonowi? Dla nas to chyba po chuj, no ale to Orton, musi wygrać.

 

3. AJ Styles vs Baron Corbin vs Tye Dillinger – Tye dorzucony w sumie na ostatnią chwilę, i chyba już wiadomo po co on tam był. Fakt że dodał kolorytu tej walce, bo przecież Corbin wirtuozem w ringu nie jest, no ale nie tylko taka była rola Dillingera w tej walce. Skoro Styles miał byś skrojony z pasa, a pamiętajmy że zostawiali jego walki tylko do Dark Matchy, to jednak chujowo by wyglądało jakby Styles'a odliczył kolo który przejebał gładko zarówno walizkę MITB jak i walkę z Jaśkiem na Summerslam. No ale niech mu będzie temu Baronowi, najwyżej poziom kolejnego pasa spadnie na samo dno (patrz WWE Championship) Ciekawe ile rutinoscorbin poparaduje z tytułem (swoją drogą dzięki Baron, dzięki tobie przypomniałem bratu że ma łyknąć tabletkę Rutinoscorbinu :roll:)

 

4. Charlotte vs Natalya – Z jednej strony zakończenie dobre bo jednak w stylu heela, ale z drugiej strony potencjał ringowy nie wykorzystany. Że jabłecznikowa i Natalka są dobre w ringu to wiemy, ale tutaj tego nie wykorzystano, a na dodatek sam finisz był i dobry i chujowy,bo skoro Nattie ma rywalkę w garści to na jaki chuj-wafel atakuje jej nogę krzesłem? Rozumiem że miała dość tego, i chciała wygrać jak najszybciej, no ale ech.... Z tego musi być rewanż, i wtedy wyczuwam zwycięstwo Charlotty,która zwycięstwo opłaci kontuzją, co z kolei wykorzysta Carmelitanka (Carmella) i skroi Charlotte z tytułu.

 

5. Jinder Mahal vs Shinsuke Nakamura – No i tutaj ewenement tej gali, czyli bryndza jakiej nawet w samiuśkich górach pan nie kupisz. Ta walka to był dramat dla oczu. Ja rozumiem że Mahal gra heela (chujowo,ale niech będzie) że ma kantować i tak dalej, no ale czemu oni w każdej walce rozpisują go tak samo? Walka trwa pyk pyk pyk -> kontra rywala -> rywal blisko finiszera -> wpierdzielają się bracia -> bracia wywalani -> finiszer mahala -> koniec walki i do domu. No ale teraz do rzeczy. Co w tej walce było dobrego? W sumie chyba nic, bo jak na takie coś to była zbyt długa. Nakamurę fani uwielbiają jak pojebani, a Vince go jeszcze uwala i to czysto! Tak czysto, ponieważ od czasu wywalenia braci Singh do odliczenia minęło paręnaście sekund, w trakcie których Nakamura skontrował finiszer rywala, potem samemu coś tam wykonał, później nie trafił z własną Kinshasą wobec czego dostał Khallas i przegrał. Także czysta przegrana Nakamury boli tym bardziej. Teraz niech jak najszybciej Styles skroi tego "Hindusa" z pasa, bo główny tytuł WWE stacza się coraz bardziej.

 

6. Bobby Roode vs Dolph Ziggler – Najlepiej nie było. Typowa walka przed głównym starciem i w sumie tyle. Zrobili swoje, Bobby nawet nie wymierzył finiszera, Ziggler odlicza swoje ostatnie dni w fedce,no i tyle w sumie/

 

7. Shane McMahon vs Kevin Owens – Nie było najgorzej, bo nawet padło parę akcji na szczycie klatki, no ale reszta tak jakoś nie przypadła mi do gustu. Skok Shane'a z klatki to powtórka z WM-ki. Owens spierdziela przed rywalem nawet ze szczytu klatki zamiast tam go zmasakrować by następnie jebnąć nim jak szmacianą lalką. Był stół, śmietnik i tak dalej, ale jednak coś gdzieś poszło nie tak. Nawet ten heel-turn Samiego mnie nie zdziwił, ponieważ na fejsie pisałem że nie zdziwię się jak Sami pomoże Kevinowi, wobec czego sam sobie spierdoliłem OMG Moment.

 

Podsumowanie: Piszę na szybko bo mam jeszcze RAW do opisania w komentarzu + obejrzeć do końca King of pro wrestling, dlatego galę uznaję za nieciekawą. No bo co tutaj było godne polecenia? 7 walk w karcie (nie licząc pre-show którego wynik był oczywisty) z czego jedna ciekawa, a co do drugiej (main event) to zdania są mocno podzielone.

Dlatego tegoroczną hiacyntę uznaję za nieciekawe PPV, na które przeznaczono nawet dodatkowe 30 minut, a które w sumie nie podniosło poziomu tego show. Tyle ode, dziękuję :-)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426803
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 631
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.11.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Usos vs New Day – mam trochę mieszane uczucia co do tej walki, bo widziałem lepsze od strony ringowej starcia tych tagów. Tutaj postawiono w 90% na hardcore made in WWE, przez co ucierpiała trochę strona ringowa, która dla mnie jest akurat najważniejsza. Żeby nie było – tak, to była dobra walka i nie zdziwię się jeżeli zaraz się okaże, że na tym PPV nie będzie lepszej, ale oglądając to czułem, że Vince chce napierdolić tam jak najwięcej hardcore’owych myków, a sam stricte wrestling jest tam tylko na doczepkę (a ja wolę żeby to jednak hardcore stanowił dodatek, a nie odwrotnie). Nie zmienia to faktu, że oglądało się to nieźle, bo te Tagi poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzą (ewidentna chemia), a i niektóre near falle były bardzo zacne..

Cieszy zmiana Mistrzów (wolę Usosów ze Złotem, bo New Day miało jakiś czas temu w chuj długi run z pasami i powinni od nich dłużej odpocząć), chociaż trudno się oprzeć wrażeniu, że Panowie podbijają sobie tutaj statystyki. O dziwo, w tym przypadku jakoś specjalnie nie kuje mnie to po oczach (zbyt mało ogólnie ważne pasy żeby było to bezczelnie wkurwiające).

 

7. Shane McMahon vs Kevin Owens – ja pierdolę, jakie to było żmudne i męczące. 40 minut walki ciągnącej się jak wóz z węglem oraz oczekiwania żeby Shane się w końcu spierdolił z tej klatki i dal mi wreszcie iść spać. Najgorsze w tym wszystkim, że nie dostaliśmy tu nic nowego. McMahon pokazał swoje stare triki, które oglądaliśmy już dziesiątki razy, a sam skok ze szczytu klatki był kopią tego co dostaliśmy na WrestleManii, tak więc spokojnie można było by sobie to odpuścić.

Jako bonus dostaliśmy zrobienie pizdy z Owensa, który w panice ucieka do klatki przed Zabojcą-Shane’em, a finalnie musi się posiłkować pomocą Zayn’a, żeby wygrać z niemal martwym po upadku Komisarzem.

 

Co do tag teamów... trochę ciężko, by skupili się na stronie czysto ringowej, skoro to przecież Hell in a Cell Match. Z definicji musi być brutalniejszy niż poprzednie walki. Od początku poszli w spoty i dobrze, niejako to reasumuje ich cały feud. Przywalanie się, że Hell in a Cell Match nie był dobry ringowo jest trochę nie na miejscu według mnie.

 

Nie zgodzę się co do opinii odnośnie main eventu. Rzeczywiście to, że był cholernie długi jest minusem, ale nie uważam, że było męczące. Poszli w brawl na szczycie klatki za co u mnie mają propsy, bo od dawna tego nie widzieliśmy. Powtórzenie akcji z WMki? A co miał zrobić, Star Pressa ze szczytu klatki? :P No i sorry, ale Owens "nie posiłkował się pomocą Zayna". Jasno to sprzedali, że Kevin miał nie wiedzieć o obecności Samiego, a i jego mina potem pokazywała zaskoczenie. Jasne, mógł zeskoczyć sam ze stołu, bo miał dość sporo czasu... ale najwidoczniej jak już chcieli wplątać Zayna w to wszystko, to nie mieli innego pomysłu na to.

 

A co do oceny PPV, to spokojnie znajdą się słabsze jak jakieś Fastlane'y, Battlegroundy, czy Backlashe. Tutaj miałeś dwie przyzwoite walki (TT i TTM) i main event, który jak widać wywołuje różne emocje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426805
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

Tutaj technika jednego zdania można nie zadziałać ale postaram się ją udoskonalić. Dobrze, że Raven opisuje PPV mam od kogo zgapić kolejność walk :)

 

New Day v Usos - Nie grzeją mnie feudy, w których rywalizacja przez kilk(kilkanaście?) tygodni rozgrywa się między tymi samymi zawodnikami. Jeśli widzę co tydzień te same mordy w tych samych segmentach to mi to obrzydza historię przez co nie jestem nią zainteresowany. Ringowo najlepszy pojedynek gali.

 

2. Orton v Rusev - Rusev nie wygrał walki przez Acolyte grubo od ponad roku. Za to sprzedaje RKO jak złoto.

 

3. Triple Threat - Akceptuję ten wynik tylko jeśli Styles pójdzie feudować wyżej. Dodanie kogoś w ostatniej chwili zawsze śmierdzi ... Chociaż mogli zakomunikować o tym pod koniec tygodniówki ... Kiedyś tak robili ...

 

4. Natalya v Charlotte - Szkoda, miały tyle lepszych starć ...

 

5. Mahal v Nakamura - Kitajec przychodzi do NXT jako wielka gwiazda, w NXT nią był. Zrobili z niego jakiegoś dziwaka, który macha łapami jakbym miał jakiegoś Tourert'a zamiast ciągnąć 'King of Strong Style'. Kolejny epizod z cyklu jak WWE spierdoliło ogromny potencjał. Na ten moment Mahal jest ciekawszy, więc niby powinien trzymać pas ... Choć run Mahala jest groteską, dramatem i komedią w jednym.

 

6. Roode v Ziggler - Chyba największym plusem tego starcia było wyjście Zigglera bez theme songu. Jedyna rzecz, na którą zwróciłem uwagę, bo niestety to nie koniec tego programu.

 

7. Shane v Owens - Można by tu napisać rozprawkę o tym jak złe dla kondycji biznesu jest to, że Shane bookuje się na jakiegoś terminatora w średnim wieku ale to naprawdę jest głupie ... Zawalczy raz na pół roku i nagle wielki kozak bo spada z 6-7 metrów na jakiś obiekt? Albo kozak bo w każdej walce robi te same spoty? Pojedynek nie był ani zbyt ciekawy ani niczego nie wypromował a co gorsza, większe gadanie jest o tym jaki to ten Shane kozak. RAW/SD te programy zawsze były o McMachonach i nadal tak jest. Niestety to nie jest dobre gdzie bardziej promuje się emeryt, part timer niż obecny roster.

 

Ten kto wpadł na pomysł nazywania PPV od gimmick matchy powinien spłonąć na stosie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426810
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Co do tag teamów... trochę ciężko, by skupili się na stronie czysto ringowej, skoro to przecież Hell in a Cell Match. Z definicji musi być brutalniejszy niż poprzednie walki. Od początku poszli w spoty i dobrze, niejako to reasumuje ich cały feud. Przywalanie się, że Hell in a Cell Match nie był dobry ringowo jest trochę nie na miejscu według mnie.

 

A wg mnie jest. HIAC to nie Street Fight żeby od razu wyjeżdżać z różnymi "pomocami" i na tym opierać całość walki. Każde HIAC zaczynało się stricte ringowo, normalną walką, która dopiero w późniejszej fazie stawała się brutalniejsza (użycie ścian klatki czy różnych "obiektów"), aby najczęściej kończyć się jakimś dużym spotem lub bump'em. Poza tym walki spod znaku HIAC przyzwyczaiły mnie do tego, że "dodatkowe bronie" zdarzają się tam sporadycznie (najczęściej brutalność budowana jest na akcjach ze schodkami, czy wbijaniem rywala w klatkę), a tutaj oparli na tym cały skrypt, przez co starcie przypominało bardziej Street Fight czy inny No Holds Barred niż klasyczną walkę spod znaku Hell In A Cell.

 

Nie zgodzę się co do opinii odnośnie main eventu. Rzeczywiście to, że był cholernie długi jest minusem, ale nie uważam, że było męczące. Poszli w brawl na szczycie klatki za co u mnie mają propsy, bo od dawna tego nie widzieliśmy. Powtórzenie akcji z WMki? A co miał zrobić, Star Pressa ze szczytu klatki? :P No i sorry, ale Owens "nie posiłkował się pomocą Zayna". Jasno to sprzedali, że Kevin miał nie wiedzieć o obecności Samiego, a i jego mina potem pokazywała zaskoczenie. Jasne, mógł zeskoczyć sam ze stołu, bo miał dość sporo czasu... ale najwidoczniej jak już chcieli wplątać Zayna w to wszystko, to nie mieli innego pomysłu na to.

 

Jeżeli nie mieli pomysłu na coś oryginalnego ze szczytu klatki, to mogli po prostu olać tego bump'a i zakończyć walkę w inny sposób (za co w końcu płaca "kreatywnym" jak nie za pomysły?). Serio kogoś jeszcze jara oglądanie jak Shane po raz kolejny zabija się ze szczytu klatki? To było zajebiste za pierwszym razem. Każdy kolejny to tylko trwonienie zdrowia McMahona, aby zafundować widzom kolejne deja vu.

Pisząc o "posiłkowaniu się" Zayn'em chodziło mi o to, że rozpisali Keva na niemotę która nie potrafi sama załatwić non-wrestlera-kaskadera i musiał mu w tym pomóc Sammi. Czy Owens o tym wiedział, czy nie - to bez znaczenia. Wyszedł na pizdę, bo nie potrafił sam tego zrobić.

 

A co do oceny PPV, to spokojnie znajdą się słabsze jak jakieś Fastlane'y, Battlegroundy, czy Backlashe. Tutaj miałeś dwie przyzwoite walki (TT i TTM) i main event, który jak widać wywołuje różne emocje.

 

Akurat dla mnie wymienione przez Ciebie gale były lepsze od HIAC i oceniałem je wyżej. TTM miał tylko momenty, a więc dobrą walką bym tego nie nazwał. Main event to nudy i dłużyzna, tylko po to by odwalić spot, który już oglądaliśmy. Jedna dobra walka (TT) na siedem będących w karcie, to dla mnie po prostu dramat. Gdybym zabulił za takie PPV to po prostu chuj by mnie strzelił.

Edytowane przez -Raven-
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45638-wwe-ppv-hell-in-a-cell-2017/page/3/#findComment-426861
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      Już w AEW nie mógł korzystać z tego ring name prawa ma bodajże AAA podobnie jak do Penatgon Dark ma Lucha Underground dlatego w AEW pojawił się chwilowo jako Penta Oscuro. Sam debiut fajny, ale theme song mógłby być lepszy. Co do singlowych szans nie wiem czy większych nie ma jego młodszy o 5 lat brat Rey Fenix starcie dwóch Reyów tam są $$$. Spoko iż mówią , że był mistrzem w TNA czy Lucha Undergrund co było około 7 lat temu a nie wspominają o tytułach w AEW( czyli kolejne lata kariery nic nie robił i dlatego jest jednym z największych obecnie wolnych agentów) tak wiem, że to ich rywal, ale to tak jakby np pozyskać np. Roberta Lewandowskiego a wspomnieć , że strzelał gole dla Lecha Poznań a sukcesy w Barcelonie czy w Monachium olać bo to nasi rywale w lidze mistrzów a Lech to nam buty może czyścić. Skoro podają już takie ciekawostki statystyczne to mogliby być rzetelni mimo wszystko. A Pat wspominając, że oglądał go w Tv przyznał sie do oglądania konkurencji czytaj AEW
    • TheRealE9
      Jako wielki fan Pentagona z czasów LU ... ciężko mi się go ogląda w tej mainstreamowej formie. Debiut na Netflixie wypadł na pewno zdecydowanie lepiej, niż jego występy u Khana (ot kolorowy luchador z tag-teamu). Cieszy ciut mroczniejsza forma prezentowania postaci, cieszą małe elementy brutalniejszego charakteru, cieszy fakt, że nie uwalili mu połowy repertuaru. Git ! 👍 Jednak dla mnie to nadal nie to ... przed oczami ciągle mam chu*a łamiącego ręce przeciwnikom/przeciwniczkom na lewo i prawo. Ah ... 😪 Bądź, co bądź - debiut na plus. 
    • HeymanGuy
      Jakieś ramy czasowe ustalamy, czy do końca kariery? Chętnie się napiję
    • CzaQ
      Założę się o browara, że nie ;P Nawet nie liźnie głównego pasa. IC/US to max.  A przegrany postawi piwo na kolejnym zlocie Atti jeśli takowy się odbędzie.   ....poza tym nie wiemy czy nie ma jakichś problemów ze wzwodem  
    • MattDevitto
      Juan Cena mówi to panom coś? Vince go uwielbiał....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...