Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Hej, nigdzie nie pisałem, że nie przyjmuję Twojego zdania do wiadomości ;P.Mamy na temat tego filmu różne poglądy i jest OK.Do Ciebie przykładowo nie trafił, do mnie tak.Nie jest tak, że 1 film trafi do wszystkich(naprawdę rzadkie przypadki).Także krytykę przyjąłem do wiadomości, ale jednak zostanę przy swojej interpretacji.Coś czuję, że gdy wsadzę tutaj(z myślą o Tobie, czyli specjalnie) reckę "Odyseji", a czuję że do mnie trafi, to chyba nie obejdzie się bez podobnej dyskusji.

 

A propo tych motywów.Nie wiem czy zauważyłeś, ale film jest pewnego rodzaju pastiżem gatunków.Mamy tutaj i dramat i sci-fi i komedię i melodramat i thriller.Multum, dosłownie prawdziwy atlas... czyżbym znowu coś odkrył?:D.Nie, tak tylko się raczej droczę.Ale może coś w tym jest.


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Hej, nigdzie nie pisałem, że nie przyjmuję Twojego zdania do wiadomości ;P.Mamy na temat tego filmu różne poglądy i jest OK.Do Ciebie przykładowo nie trafił, do mnie tak.Nie jest tak, że 1 film trafi do wszystkich(naprawdę rzadkie przypadki).Także krytykę przyjąłem do wiadomości, ale jednak zostanę przy swojej interpretacji.Coś czuję, że gdy wsadzę tutaj(z myślą o Tobie, czyli specjalnie) reckę "Odyseji", a czuję że do mnie trafi, to chyba nie obejdzie się bez podobnej dyskusji.

 

Spokojnie. Odyseja to temat, którego odkopywać nie mam zamiaru. Nawet nie śmiałbym tego robić, bo z pamięci go wyparłem. Poza tym, poruszam temat opinii, tylko i wyłącznie, gdy ktoś da 10/10, a ja 1/10. W innym wypadku, jest to trochę bezcelowe. Chyba, że - tak jak tutaj - jestem ciekaw tej wizji.

 

Niekoniecznie tam odnosiłem się do tego, że Ty mojej opinii nie akceptujesz. Tamten tekst, obrazował sytuacje, gdy ktos coś wielbi, i nie dopuszcza do siebie zdania - "mogli coś popsuć" (no bo przecież przy ocenie 10/10, nie dopuszczałeś - logiczne). Oczarowany filmem, dopisałeś sobie ideologie, tak jak matka wypowiadająca się o swoim dziecku. Co mu powie... że jest debilem? Kocha go, to sobie wmówi, że jest oryginalny :wink: Z perspektywy osoby, która z Tobą rozmawia i dalej nie wie, skąd ten wniosek, o tym, że znamie, to walka o wolność w tym filmie. Jak inaczej mam do tego podejść? Ciągle chcę się dowiedzieć więcej. Podobnie ma się sprawa z fundamentalnym pytaniem, jeśli odrzuciliśmy reinkarnacje, to o czym jest ten film?

 

A propo tych motywów.Nie wiem czy zauważyłeś, ale film jest pewnego rodzaju pastiżem gatunków.Mamy tutaj i dramat i sci-fi i komedię i melodramat i thriller.Multum, dosłownie prawdziwy atlas... czyżbym znowu coś odkrył?:D.Nie, tak tylko się raczej droczę.Ale może coś w tym jest.

 

Zauważyłem, ale to nijak nie działa w jego obronie. Prosty przykład, jak ktoś robi wszystko, to tak naprawdę nie robi dobrze nic. Jeśli dostaje pełną palete gatunków, to czy któryś rozwinie skrzydła? Nie. Będzie po prostu zbłąkaną owieczką, czy też taką "papką". Tym tylko utwierdziłeś mnie w moim przekonaniu.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Frankenweenie

Jedynym przyjacielem Victora, jest jego pies Sparky. Niefortunny incydent sprawia, że kundel zostaje potrącony przez samochód, a młody – zainspirowany lekcją fizyki - próbuje go wskrzesić. W prostych słowach, Burtonowska wariacja na temat Frankensteina. Tym ciekawsza, że w 1984, Tim nakręcił ją w krótszej formie, więc wraca do starego pomysłu.

Jest doktor, jest potwór, jest nawet garbaty pomocnik, a zewsząd wypływa Burtonowski klimat. Wszelkie drobnostki, które budziły skojarzenia z hitem sprzed lat, były strzałem w „10”. Każdy dopatrzy się ich nawet więcej, za co wypada chylić czoła. Tim zrobił familijnego Frankensteina, nie odchodząc całkowicie od grozy i typowych dla historii scen – wręcz składając im hołd. Postać psa budzi sympatie, gdyż jest okraszona sporą dawką humoru. Swego rodzaju ułatwienie dla widza, bo cała reszta jest mroczna, a czarno-biały obraz, ubarwić ich nie może. Nauczyciel fizyki, to chyba najciekawsza kreacja w tegorocznych animacjach!

Często to powtarzam, ale im dalej, tym gorzej. Ostatni akt, to dla mnie zbyt duży ukłon w stronę starych horrorów. Trzeba zachować balans. W końcu jak się za bardzo pochylisz, to zaliczasz upadek. Motywy nie straszą, nie budzą emocji, tylko psują opowiadaną historię Więź psa i jego Pana, gdzieś znika, na rzecz walki ze złymi siłami. Gdy triumfalnie wraca, robi to w ckliwym stylu. Gdyby Burtona nie poniosło, to pewnie doceniłbym bardziej całość. Tak jest tylko – bądź aż – nieźle - 5/10

 

Poza tym...

School Ties (Więzy przyjaźni) – 3/10 - Koleś (Brendan Fraser) trafia do nowej szkoły, gdzie ma wesprzeć lokalną drużynę futbolową. Niestety, wiążę się to z ukrywaniem prawdziwej tożsamości. Oni są uprzywilejowani, on pochodzi z biednej rodziny. Oni są chrześcijanami, on żydem. Szkoda, że tylko tematyka zachęca. Jest zły nauczyciel, jest dziewczyna, a ta religia, lądują gdzieś w tle i wypływa pod koniec. Aktorsko, tylko Matt Damon wypada przyzwoicie. Reszta myślami jest chyba w innym miejscu – wnioskując po twarzach – i ciężko się przejmować ich losami.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Dredd

W przyszłości, Ameryka to pustkowie. Na wschodnim wybrzeżu leżą ruiny metropolii – Mega City One – gdzie panują kryminaliści. Jedyne prawo stanowią „Sędziowie” – policja, będąca sędzią, ławą przysięgłych i katem. Czołowym agentem jest tytułowy Dredd (Karl Urban), który – do spółki z utalentowanym rekrutem – rusza skończyć tyranie gangu, opierającego swą potęgę, na nowym narkotyku zwanym „Slo-Mo”.

Teatr jednego aktora. Nowy Dredd, to „badass”, jakiego nie powstydziłby się Clint Eastwood. Stoi na straży miasta, jak symbol, a twórcy nigdy nie pokazują jego twarzy. Kule fruwają, krew się leje, czas zwalnia i... to całkiem niezła, odmóżdżająca rozrywka! Wszystko od początku jest typowym filmem akcji. Nikt się nie silił na żadne wielkie konspiracje. Duet wchodzi na teren wroga, gdzie zostają odcięci od wyjścia. Muszą się przedzierać przez wszystkie przeszkody, a robią to w widowiskoym stylu. Tyle! Nic więcej, nic mniej. Pochwały, za brak towarzyszącego mi często uczucia, oglądania gry komputerowej – postać idzie z punktu A do B. Najwyraźniej przyczyniły się do tego proste – lecz zabawne – dialogi.

Fabuła jest szczątkowa, ale to co jest prezentowane, niestety lekko razi. Narkotyk „Slo-Mo”, sprawia, że praca mózgu zwalnia, co jest wytłumaczeniem na nadużywanie tego zabiegu na ekranie – sprytnie wybrnęli, co nie zmienia faktu, że i tak tego za dużo! Antagonistka stojąca za tym, jest jak najbardziej w porządku, ale partnerka Dredda, to „pocałunek śmierci”. Dziewczyna to medium – czyta w myślach – a tam gdzie nadprzyrodzone moce, Niko się krzywi. Owszem, niekiedy też potrafili tym ubarwić swoje dzieło – chwała im za to - ale w większości scen, patent zawodzi.

Oscara nie będzie, jest ogrom kiepskich efektów, w powietrzu czuć niski budżet, ale ma to swój urok. Zaliczyłem mały powrót do przeszłości. Jeśli ktoś szuka brutalnego filmu akcji, w starym stylu, to jest Wasz cel – 6/10

 

 

 

 

Flight (Lot)

Prawdopodobnie słyszeliście o historii pilota, który wylądował na brzuchu, uszkodzonym samolotem i uratował tym samym pasażerów. „Flight” został odpowiednio zmodyfikowany, zadając pytanie, czy wciąż byłby on bohaterem, gdyby pilotował pod wpływem alkoholu. Whip Whitaker (Denzel Washington), jednego dnia jest wielbiony, by następnego dowiedzieć się, że grozi mu dożywocie – 6osób nie przeżyło lotu, i ktoś musi za to beknąć.

Historia nie tyle skupia się na wypadku i rozprawie po nim. Na pierwszy plan wychodzą ludzkie słabości i zdanie sobie sprawy ze swoich problemów. Brawurowy lot, to na pewno emocjonująca scena, ale do największych dramatów dochodzi przed lodówką, kiedy pojawia się pytanie – pić, czy nie pić? Whip traci kontrole nad swoim życiem, tak jak stracił kontrole podczas tego ferelnego lotu. Na miejscu głównego bohatera, gdybym zewsząd słyszał te głosy pasażerów, wielbiące Boga, że żyją, wziąłbym miotacz ognia i wpadł ich uświadomić, w jak wielkim są błędzie. Nikt inny nie mógł tak wylądować tym samolotem, a mimo to, facet ma na karku przesłuchanie, które może go wpakować za kratki. Emocjonalny rollercoaster. Jak tylko chcesz zmienić swoje życie, inne problemy wciągają Cię w stare nałogi.

Denzel dźwiga cały film na swych barkach. Jest jedyną postacią, która ma znaczenie. Wszyscy inni, to zbędne tło – może poza Goodmanem - których imion nikt nie zapamięta. Odpowiednia mimika, okazjonalna łezka, i widz wierzy w postać, a Akademia może przyznać nominacje.

O ile finał jest satysfakcjonujący, a Washington pokazuje swój geniusz, tak środek może wydawać się wolny dla wielu. Wpakowali go w jakiś mało prawdopodobny romans, z dziewczyną z niższych sfer, a i kilka scen wydawało sie zbędnych, mogąc obrazić inteligencje na to wrażliwych – parę dni po wypadku, pokazuje się z adwokatem, w środku dnia koło wraku, choć jest poszukiwany przez wszystkie możliwe media. Niektóre wątki pozostaną nierozwiązane, ale z drugiej strony, takie też jest życie – 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Mam pytanie.

Obejrzałem sobie dziś Hit and Run i mam pytanie co powoduję, że taki koleś jak Bradley Cooper czyli

A - Usadowiony finansowo do końca życia

B - Aktor który dzięki Kav Vegas może sobie wybierać i przebierać w propozycjach

C - Facet który grał ostatnio u boku choćby De Niro główną role...

 

decyduję się grać w tego rodzaju filmach (Nie mówię, że to jakiś chłam, bo sam dałem 4/10) których jedynym przeznaczeniem jest DVD bo i kina raczej niechętnie je przygarniają? Oczywiście chodzi mu tu głównie o to, że ani z tego filmu nie będzie dużych pieniędzy (bynajmniej nie takich które by dały Cooperowi gaże choć 1/10 z Kac Vegas), ani nie ma ten film jakiegoś oryginalnego czy ciekawego sceniariusza, gdzie gwiazdy w takich wypadkach chcą nawet "charytatywnie grać" i liczy się dla nich wyzwanie aktorskie.

 

Skąd ten fenomen? :)

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Oprócz kasy i prestiżu liczy się też przyjemność samego grania i czasu spędzonego na planie. Wiem, że dla wielu aktorów jest to też bardzo ważny aspekt tego biznesu i dlatego czasami wybierają pozycje, które dla ich fanów wydają się dziwne. Wspomniany De Niro jest tego idealnym przykładem, chociaż w jego przypadku sytuacja posunęła się aż za daleko, bo teraz to rzadko kiedy wybiera te dobre scenariusze kosztem tych złych.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Tylko z De Niro podejrzewam (jak i z Al Pacio szczególnie gdy obaj się w XXI wieku na planie spotykali) filmy miały być hitami (no bo jak tu nie być hitem z takim nazwiskiem), więc i on dostawał sporą gaże...a taki Hit & Run z góry był komedią niskich lotów...

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Często scenariusz może prezentować się lepiej, niż finalny produkt. Innym razem, odpowiadac za coś może Twój przyjaciel - pewnie z Daxem Shepard się waflują - i głupio nie wesprzeć jego projektu. A finalnie, nikt w oferty mu nie zagląda, więc nie wiadomo, jak z nimi stał. Dla aktorów to jest chleb, więc żeby wyżywić rodzinę, ponoszą się na takie gnioty. Ja nie byłem tak łaskawy dla "Hit and Run" - gówno w najczystszej postaci.

 

 

 

 

The Hobbit: An Unexpected Journey (Hobbit: Niezwykła podróż)

Zanim powstała historia, o pierścieniu, który nic nie robi – dodajmy, że miał na prezentacje sporo czasu – w Shire żył młody Bilbo (Martin Freeman). Odwiedzony przez zapomnianego przyjaciela Gandalfa (Ian McKellen), wyrusza w podróż z ekipą krasnali, którzy planują odbić swoje miasto ze szponów złego smoka, Smauga.

Najpierw rozwieje te spekulacje o wydłużeniu małej książki, na trzy, obszerne filmy. Peter Jackson, musiał sobie z tym poradzić zaskakująco dobrze, bo ja – nie czytając Tolkiena - nie czułem, że coś jest sztucznie przeciągne. A jeśli jest, to na pewno nie bardziej, niż w poprzednich ekranizacjach, jak chociażby „Drużyna Pierścienia”. Porównanie nie jest przypadkowe, bo obie są pierwszymi epizodami trylogii, i w obu głównie chodzą lub uciekają przed złem.

Mając to za sobą, dodam, że aktorzy jakoś szczególnie nie zawodzą, a wizualnie, Śródziemie imponuje. I co? I tak, coś nie gra! Domniemam, że fani dalej nimi pozostaną, i nie zdziwie się, jak będą wychwalać ten film, tak jak to robili z „Władcą” – to będzie dla nich, jak powrót do domu (jakkolwiek dziwnie to brzmi) - ale moje problemy, mogą wynikać nie tyle z produkcji Jacksona, co samej książki.

Nie wiem, co jest bardziej patetyczne – heroiczne bitwy, czy teksty Gandalfa. Wszystkie macanki mieczem były przewidywalne, a żadna nie budzi właściwych emocji. Przy żadnej nie czułem napięcia, bo to jest skutecznie rozładowywane przez... ...wszystkich wokół. Czy tam każdy jest kawalarzem? Każda postać – może poza Dębową Tarczą – miała swoje kabaretowe „5min”. Nie tylko objawiane w słodkich tekstach, ale i niekiedy w mimice godnej „Looney Tunes”. Nie sądziłem, że piszę się na coś takiego, a jednym z gatunków nowego „Hobbita”, jest nieudolna komedia. Może nie miałbym z tym wielkiego problemu, gdyby tymi samymi żarcikami, nie sypali antagoniści. Jeśli w dobrej drużynie będzie dowcipniś, to spoko - on pewnie będzie miał najwięcej fanów - ale jeśli ktoś, kto ma zagrozić naszej wesołej kompanii, tak naprawdę sprawia, że widz ma chichotać – w książce też tak było? – to jak mam się go lękać? Trolle - przed którymi Bilbo ma uratować konie - dostają czas na mały stand-up, siedząc nad wielkim garem, a gruby król goblinów, rzuca śmiesznym tekstem umierając – WTF!

Pominę już ten humor, bo jeśli on do kogoś trafi, to nikt nie będzie zniesmaczony, ale takich drobnostek, wyłapałem jeszcze kilka. Nie były to rzeczy, które demonizują ten film, ale na pewno zapisują się w mojej – specyficznej – głowie, bardziej od pozytywów. Mały romans Galadriel (Cate Blanchett) z poczciwym Gandalfem, mnie lekko brzydził – ewidentnie z nim flirtowała – a walka skalnych tytanów, podłamała. Wyglądało trochę jak „Rock 'em Sock 'em Robots”, na dużym ekranie. Do czego to prowadziło? Chyba tylko do zaprezentowania efektów – kolejny raz, nie wina Jacksona, bo domniemam, że sobie tego nie dopisał. Dopisać jednak sobie mógł sam początek, gdzie chciał połączyć swoją poprzednią Tolkienowską trylogię, z nową – stary Bilbo piszę książkę, a Elijah Wood (Frodo) biega przed szykowaną imprezą (czyt. początek „Drużyny”). Też prowadziło to do nikąd.

Wypunktowałby człowiek ten film bardziej, ale to nie zmieni faktu, że na słabą ocenę nie zasługuje. Poza wcześniejszymi plusami, jak aktorzy, czy Śródziemie – które są potężniejsze od tych irytujących pierdół – dostajemy Golluma w najlepszej formie. Scena z zagadkami, to przynajmniej ten jeden moment, w którym mogłem siedzieć przykuty do ekranu, i gwarantuję, że każdy się wkręci, próbując rozwiązać łamigłówki. Byłem nawet gotowy przyznać temu 6/10 – film dobry - ale końcówka z orłami, to szczyt idiotyzmu – kolejny raz, pewnie wina Tolkiena. Jak widzę ten sam, tani chwyt, kilkukrotnie w ciągu minuty, to nie jestem skłonny wybaczyć – 5/10

 

Poza tym...

360 – 3/10 – Mamy kilka powiązanych ze sobą historii, i... niewiele poza tym. Wszystko jest powolne. Zabrakło tu twistów, zabrakło tu ciekawszych łączeń. Jednak w takich scenariuszach, człowiek podświadomie liczy, na jakiś przełomowy moment, w którym przytakniemy, że dobrze to poprowadzili. Tutaj tego nie ma. Spłynie po większości, a przed katastrofą, bronią tego aktorzy – jak chociażby Hopkins.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Ja dopiero wczoraj obejrzałem Blow i muszę przyznać, że nie porwał mnie jakoś specjalnie. Oczywiście jest dobrym filmem, ale jakbym miał ocenić to góra 6/10.

  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Korzystając ze świątecznej przerwy w każdy wieczór staram się napuścić sobie jakiś film. Ostatnio widziałem Edwarda Nożycorękiego (8/10) i Iluzjonistę (8/10). Wczoraj postanowiłem obejrzeć Tekkena.

O czym Tekken jest - każdy powinien wiedzieć chociaż w malutkiej części. Ziemia znajduje się pod rządami ośmiu korporacji. Film skupia się na jednej konkretnej - Tekkenie. Młody chłopak o imieniu Jin po śmierci matki postanawia wziąć udział w turnieju Żelaznej Pięści. Jednak zwycięstwo w turnieju chce wykorzystać do zemsty na prezesie firmy, którego posądza o śmierć matki.

Na co się nastawiłem? Na walki na wysokim poziomie i ciekawą historię "głównego" bohatera tej serii - Jina Kazamy. Co dostałem? Walki z naciąganymi efektami i średnią historię, która średnio mi pasowała do samego klimatu gry Tekken. Średnio mi pasowało połączenie zawodników z Turnieju. Mialiśmy tam Dragunova, Eddiego czy Miguela, których swobodnie twórcy filmu mogli zastąpić bardziej znanymi postaciami (Paul, Xiaou czy też Hwoarang). Liczyłem na to, że film będzie bardziej nawiązywał do gry. A tu nagle się okazuje, że Christie nie trenuje capoeiry, tylko MMA. Ale to tylko błachostki. Słabo poprowadzony motyw Briana. Miałem nadzieję, że wszyscy się dowiedzą, że był on cyborgiem. Skończyło się żałośnie, bo dostał po tyłku i tyle. No i chyba największa wada filmu - mało walk. Powinno być ich zdecydowanie więcej.

Przyjąłem sobie, że filmy oceniam nie tylko ze względu na efekty, fabułę, szybkość i ciekawość akcji czy umiejętności aktorskie - bo się na tym nie znam. Oceniam film według tego, czy mi się podobał, czy też nie. Gdybym pominął swój gust i chciał wystawić ocenę tego filmu, to prawdopodobnie dałbym 5/10. Ale jestem fanem serii Tekken, postacie w filmie były dość podobne do obrazów z gry i po prostu wkręciłem się w ten film (choć jak dla mnie mógłby być dłuższy i zawierać więcej walk). Dlatego moja ocena dla tego filmu to 7/10. Sam się zastanawiam dlaczego aż tyle, ale po prostu film mi się podobał, a Christie Monteiro i jej tyłek cały czas gdzieś mi krąży w myślach :D.

1047920915357ecfbacc6b.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Life of Pi (Życie Pi)

Pi Patel, syn właściciela zoo, mieszka z rodziną w Indiach. Pewnego dnia, ojciec postanawia wyjechać do Kanady i sprzedać zwierzaki. Płynąc przez Ocean, napotykają burzę - taka "jebut" z piorunami - z której cało wychodzi tylko kilku pasażerów – Pi, hiena, orangutan, zebra i tygrys. Zaczyna się walka o przetrwania...

...a dokładniej, odcinek specjalny Robinsona Crusoe, na użytek stacji Animal Planet. To co napisane wyżej, wszyscy zdołali wynieść ze zwiastuna. Nie dziwie się, że akurat na ten aspekt postawili, bo ta podróż, jest najmocniejszym elementem. Przyjemnie patrzeć, jak zwierzęta się zachowają na tej ocalałej łódce, jak ujarzmić tygrysa, czy po prostu, jak przetrwać na środku Oceanu. Nasz mały Hindus, Bear Gryllsem może nie jest, ale potrafi momentami zaciekawić, mimo oczywistego braku dialogów – te pojawiają się w momencie, gdy jako dojrzały facet, opowiada tę historię, przyjezdnemu pisarzowi.

Najgorsze nadchodzi, gdy objawia się prawdziwy przekaz. Przekaz, który ukryli w zwiastunie, a wyjeżdżają z nim już na starcie, i staję się on „paliwem” całej historii. Religia. Miewałem tu wrażenie, jakby ktoś mnie zdzielił w twarz pismem świętym, czego raczej się nie spodziewałem – atak z partyzanta. Nie trać nadziei, Bóg nad Tobą czuwa. Subtelni, co do tych nawiązań na pewno nie byli. Przynajmniej miło, że uwzględnili większą ilość tych wyimaginowanych przyjaciół, choć mimo bycia Hindusem, główny bohater wierzy w Jezusa - ... tia.

Jeśli komuś przeszkadza „Bollywoodzki klimat”, to może być spokojny. Ilość typowych dla kultury tańców czy śpiewów, jest mocno ograniczona, więc nawet ja nie musiałem leżeć w kącie w pozycji embrionalnej, czekając na koniec występu. Zwolennicy Discovery Channel, pewnie będą czerpać satysfakcje z tej przyrodniczej wycieczki. Ludzie religijni, pewnie będą pochwalać wartość merytoryczną tej biorgrafii „Pi”. Osobiście, nie wyniosłem nic, oczka zaświeciły się na kilka sekund, a później walczyłem z samym sobą, żeby wytrzymać do końca – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Oglądał już ktoś Lincolna? (dopiero w weekend znajde czas) bo przyznam, że dziwi mnie ocena na IMDB.

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Wszystkie części Władcy Pierścieni oglądałem w kinie, także chciałem podtrzymać oglądanie filmów z tego Universum na dużym ekranie i wczoraj byłem na seansie Hobbita. Niestety mam mieszanie uczucia. Nie mówię, że film był bardzo zły, ale jednak czegoś mu brakowało.

Jedną z rzeczy której mi brakowało, to brak wyrazistych postaci. Władca Pierścieni wręcz obfitował w takie postacie. Tutaj fajni byli tylko Gandalf i Thorin Dębowa Tarcza. Nawet główny bohater Hobbit był dla mnie jakiś taki nijaki, choć w jego przypadku uważam, że właśnie ma taki być, by potem urosnąć do rangi bohatera wyprawy (co też się stało na koniec). O reszcie bohaterów wyprawy praktycznie się zapomina, bo nie wyróżniają się jakoś znacząco, a tak jak wspomniał N!KO, przez różne żarty odbieramy ich wszystkich tak samo (chociaż same żarty mi nie przeszkadzały ;) ).

Jeśli już jesteśmy przy komentarzu N!KO, to podpisuję się pod słowami na temat bitew. Kompletny brak emocji w ich trakcie. No i co to za kompania, którą za każdym razem musi ratować Gandalf?

 

Znajoma która czytała książkę i była na filmie powiedziała mi, że pierwsza część kończy się w połowie książki. Ta część nie była jakoś przeciągana (a tego się obawiano), ale obawiam się, że takie będą następne części. Też wracając do porównań z WP, to tam w kolejnych częściach były epickie bitwy, które bardzo poprawiały ocenę filmu. Tutaj raczej nie zapowiada się na jakąś epicką bitwę i to też mnie martwi, bo trzy filmy i każdy o przygodach tej grupki? To może się nie udać.

 

Żeby nie było, że tylko narzekam, to powiem, że ogólnie polecam ten film, bo nie jest zły. Niestety tak huczne zapowiedzi i jaranie się nim z każdej strony spowodowały, że moje oczekiwania były spore. Fani filmów fantasy na pewno już mają zaplanowane oglądanie tego filmu, a co z resztą? Możecie się wybrać na niego, choćby dla naprawdę imponujących krajobrazów. Ocena 7/10


  • Posty:  10 275
  • Reputacja:   289
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Hobbita jeszcze nie oglądałem, ale nie dziwcie się motywom komediowym i lightową formą filmu w porównaniu do Władcy. Tolkien pisząc Hobbita, z samego założenia tworzył bajkowo-baśniową historyjkę kierowaną do młodszych odbiorców. Dopiero pisząc Władcę Pierścieni, robił to bardziej "4 real", typowo w kanonie klasycznego fantasy, gdzie nie brak krwi, śmierci, brutalności i poruszanych poważnych zagadnień. Hobbitowi lekką formę nadał sam Tolkiem, tak więc nie ma co się spodziewać, że film będzie inny.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Ale we Władcy Pierścieni (mówię tu o filmie) też było sporo motywów humorystycznych, zwłaszcza ze strony Gimliego. Zresztą, jakby nie patrzeć krasnoludy prawie zawsze odpowiadają w fantasy za lekko humorystyczne motywy, a skoro w Hobbicie było ich aż tylu, to pewnie stąd taka ilość humoru :P
Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE Backlash 2025
      Dyskusje na temat wydarzenia WWE Backlash 2025!
        • Dzięki
      • 32 odpowiedzi
    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 051 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 713 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 107 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 187 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 606 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 896 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: NJPW Best Of The Super Junior 32 - Dzień 7 Data: 20.05.2025 Federacja: New Japan Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Takasaki, Gunma, Japan Arena: G Messe Gunma Publiczność: 842 Format: Live Platforma: NJPWWorld.com Karta: Wyniki: Powiązane tematy: New Japan Pro Wrestling - dyskusja ogólna
    • PTW
      Alex Brave MA DZIŚ URODZINY! Z tego miejsca składamy najserdeczniejsze życzenia na poczet człowieka, który wykonał wielką pracę by przejść od adepta poprzez sędziego aż do wymarzonego debiutu zawodniczego, a obecnie... no cóż, można za nim nie przepadać, ale należy docenić ogromny progres, zwycięstwa i (chyba przede wszystkim) ringowe cwaniactwo! Tak więc Panie Brave, 100 lat i wszystkiego co najlepsze, ale jednocześnie nieśmiała prośba - zrób nam Pan prezent i nigdy więcej Brave Show, zgoda? ^_^ Dziś wieczorem ogłoszenie kolejnego meczu na galę 31 maja - będzie latane :) Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Bastian
      Milutko, że Roxanne Perez weszła do MITB, i to kosztem Becky Lynch, która - jak widać - nadal będzie tłuc się z Valkyrią. Przyjemna walka Irlandki, Prodigy i Natalyi. Ripley kontra cudem uratowana przed zwolnieniem Zoey Stark i wracająca po 100 latach przerwy Kairi Sane. Kto to ugra, ciekawe...  Stark w pierwszej walce od 100 lat i jeszcze kontuzja, pech...  Rhea wygrywa, oprócz niej w MITB Bliss, Perez, być może Flair. Walizka pasuje do Roxanne idealnie, a wygrana w takim składzie to już byłby potężny kop dla niej. Jak już się tak rozpływam nad Perez to czas na łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Nie wiem, czy jej obecność w Judgment Day to dobry pomysł. Wygląda to na potencjalny face turn Liv Morgan po powrocie i feud z RP, choć uważam, że po tej jej roli w filmie, dobrą opcją byłby helowy gimmick Hollywood Morgan. No i JD do rozpadu, z tej stajni już się chyba nic nie wyciśnie. Dużo o paniach, bo u panów nuda i dłużyzna. 150 osób kręci się wokół Jeya i WHC, podobnie z tą nową stajnią Rollinsa. Śmierdzi to finałem i War Games.  Rusev niedawno zadebiutował, a już znika na tygodnie. Jak już nie było na niego pomysłu i miał od początku być jednym z wielu to mogli z niego zrobić np. przydupasa helowego Ceny, przynajmniej Jaś odhaczyłby kolejny punkt obowiązkowy w byciu tym złym.   
    • Kaczy316
      Lecimy z ostatnim Monday Night Raw przed Saturday Night's Main Event!   Zaczynamy od Loganika uuuu no czyli zaczynamy dość dobrze. Myślałem, że to będzie jakieś mocne dobre promo, a tutaj typowo heelowe i nic ciekawego, w sensie mówi do publiczki to czego ona nie chce zbytnio czyli, że wygra tytuł, że pokona Jeya i zdobędzie tytuł World Heavyweight i zrobi to 12 lat szybciej niż Jey, na szczęście wszystko przerywa Gunther! Nie wiem, dziwny był ten segment, Gunther mówił coś o braku szacunku do niego ze strony Logana Paula, dobrze, że na koniec wbił Jey Uso i wywalił Superkicka dla Paula, Logan mnie na micu strasznie nudzi przez dłuższy czas, gość wbija i jedynie mówi to co publice się nie podoba i zwraca się głównie do publiki, takie zagrywki działają na początku, ale szybko się nudzą przynajmniej mi, segment dobry, ale dziwny dla mnie.   Giulia na SD to Roxanne oficjalnie na Raw! Ulala i od razu walka kwalifikacyjna do walki o walizkę! Dwie walki dzisiaj kwalifikacyjne kobiet, Roxanne vs Becky vs Natalya oraz Rhea vs powracająca Kairi Sane! vs Zoey Stark ulala będzie się działo! Na Backu Jey spotyka Heymana i Paul fajnie tutaj wypadł, jak praktycznie zawsze w sumie.   Pentagon i Styles vs JD McDonagh i Balor, to może być bardzo dobry pojedynek. Lekko ponad 17 minut genialnego starcia, kurde aż sam nie wierzę, że to starcie było na Raw i wyszło tak niesamowicie, ciężko dzisiaj będzie to przebić, AJ i Pentagon wyglądają bardzo dobrze jako Tag Team i ciekawi mnie czy pociągną to dalej, ja bym zobaczył takie połączenie na dłużej zdecydowanie, ale niestety Pentagon i Styles przegrywają, bo Gigacha.....znaczy El Grande Americano znowu atakuję naszego kochanego Luchadora i Balor z JD wygrywa i nawet Finn zdobywa pin ulala, ale walka genialna polecam mega.   Rollins na backu ostrzega w pewnym sensie Logana i wspomina WM 39, że możemy dostać powtórkę z tej WM tylko tym razem z tytułem World Heavyweight ON THE LINE!   Pierwsza walka kwalifikacyjna dzisiaj! Becky vs Natalya vs Roxanne Perez! Liczę oczywiście na Perez i mam nadzieję, że się nie zawiodę! Kurde no kolejna świetna walka 14,5 minuty bardzo dobrego starcia, które oglądało się z mega przyjemnością i mamy powrót Lyry, która przeszkodziła Becky w wygraniu tego starcia i to tak mocno, Becky próbowała wrócić do walki, a Lyra NIE NIE NIE WRACAJ TU KOLEŻANKO! I cyk nawalanka, ale ten feud mi się podoba Lyra jest obecnie tak genialna do oglądania, a Roxanne sobie wygrywa i jest w walce o walizkę! Jak dla mnie to powinna to wygrać, mam nadzieję, że tak się stanie.   Sami na backu sobie gada z Jeyem. Ulala Akira dostanie Ruseva, a wbija jeszcze Gigachad i American Made dostanie szansę na walkę o tytuły World Tag Team za tydzień, dobre wieści, a Gigachad jest wkurzony trochę, bo Julius i Brutus coś dostali, a On z Ivy nic i chcę coś od Pearca, ale ostatecznie nic nie dostaję.   Sheamus vs Grayson, walka raczej poprzednich nie pobiję, ale też może być mega przyjemna. CO JEST Austin Theory dostał najlepszą reakcje swojego życia przy walce, w której nawet nie uczestniczy xDDDD On w ogóle dostał jakąkolwiek reakcję od jakichś dwóch lat xDDD szkoda tylko, że nie wiem za co, bo była reklama i po reklamie nagle słyszę głośne chanty "Austin Theory" xD. Prawie 12 minutowa walka, która była tak samo bardzo dobra i mega przyjemna do oglądania, kolejna tygodniówka na której walki oddają i to niesamowicie, czekam na kolejne pojedynki, Sheamus tutaj wygrywa, a Theory ma beke, że jego ziomek obrywa xD, ajj fajnie się oglądało dzisiaj Austina.   Co to za jakiś wywiad z no namem. No teraz mamy prawilny wywiad z Guntherem, znaczy miał być, ale od razu wbił Seth Rollins, ale Seth nas okłamał, mówił, że Gunther był bardzo dobrym Championem, no niestety nie był Seth nie był. No lekka kłótnia się wywiązała z tego.   Pora na kolejną walkę kwalifikacyjną! Rhea vs Zoey vs powracająca Kairi Sane! Oj kolejny pojedynek, co może oddać zdecydowanie! Kairi imo tutaj mogłaby wygrać, Ripley ta walizka byłaby tak samo potrzebna jak Becky, One tego nie potrzebują i w walce też nie muszą być. Kurde początek walki i jedna z pierwszych walk Zoey i już wypadła z akcji i to chyba był wypadek przy pracy i jakaś prawdziwa kontuzja, nie wyglądało to na nic planowanego, po reklamach mamy już jedynie walkę pomiędzy Ripley i Kairi, dalej to może być dobra walka, ale szkoda Stark, ale no cóż zdarzają się wypadki. No po prawie 10 minutowej walce wygrywa Ripley, dobry pojedynek, ale widać, że Panie były trochę pogubione, ale no nic dziwnego, walka po prostu była w porządku jak na to co się stało, wydaję mi się, że Kairi miała to wygrać, ale jak Zoey odpadła to nie chcieli podkładać Ripley, chociaż może się mylę.   Co jest? Roxanne Perez w Judgment Day? Kurde ciekawie się zapowiada, Balor wprowadza nową zawodniczkę do formacji i to akurat kobietę pod nieobecność Liv oj coś czuję, że Morgan nie będzie zadowolona, Roxanne nawet dała prezenty swoim nowym przyjaciołom, ale Raquel dalej się to nie podobało.   Next Week: Kolejne walki kwalifikacyjne do Money In The Bank Ladder Matchy, no właśnie dzisiaj żadnych walk męskich nie było o dołączenie do tego Ladder Matchu, może za tydzień będą. Akira Tozawa vs Rusev, no może być niezły comedy match xD. Ulala American Made vs The New Day vs War Raiders o pasy World Tag Team, zapowiada się dobrze. Kolejne Raw zapowiada się w porządku, w sumie poza Triple Threatem o tytuły World Tag Team to jest po prostu ok, szczególnie, że walk kwalifikacyjnych jeszcze nie znamy to ciężko coś powiedzieć.   Lecimy z main eventem! Jey Uso vs Bron Breakker! No Ci Panowie dawali bangerki w walkach o IC Title, więc teraz też na to liczę! Prawie 16 minut tak samo bardzo dobrego pojedynku pod koniec oczywiście Heyman zaczął się wtrącać i nawet chciał się bić z Uso xD, śmiesznie to wyglądało, ale ostatecznie Seth zaatakował poza ringiem Jeya i mamy DQ, pojedynek naprawdę fajny i przyjemny, atak na Jeya kontynuowany, ale na ratunek wbija Sami Zayn! Seth i Bron gotowi, a Zayn niepewny, lecz pojawia się też CM Punk! Mamy spory brawl, a Jey był w ringu i jeszcze Logan na sam koniec go rozwalił xD, fajna walka, feudy podbudowane, czekam na Saturday Night's Main Event!   Plusy: Segment otwierający Pentagon i AJ vs Finn Balor i JD McDonagh Roxanne vs Becky vs Natalya Waller vs Sheamus i przyjemna postać Austina Ripley vs Kairi Main event   Podsumowanie: Oj to Raw walkami stało zdecydowanie, każda walka poza tą gdzie Zoey musiała zostać wycofana z walki to były na co najmniej bardzo dobrym bądź świetnym poziomie, ale Rhea vs Kairi mogły dać gorszy pojedynek, bo trochę się pozmieniało i trzeba było improwizować i tak bardzo dobrze z tego wyszły, bo to, że walka była gorsza niż reszta nie znaczy, że była zła, bo była dobra, ogólnie fajne Raw, ostatnio te tygodniówki są świetne dla mnie i tą też polecam, to widzimy się na SD i na Saturday Night's Main Event!
    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Monday Night RAW #1669 Data: 19.05.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: Online Stream Lokalizacja: Greenville, South Carolina, USA Arena: Bon Secours Wellness Arena Format: Live Platforma: Netflix Komentarz: Michael Cole & Pat McAfee Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...