Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

This Means War (A więc wojna)

N!KO – Dwóch szpiegów CIA – Foster (Chris Pine) i Tuck (Tom Hardy) – zaczynają działać przeciwko sobie, gdy dowiadują się, że są zauroczeni tą samą dziewczyną (Reese Witherspoon). Stają do walki o blond piękność, gdzie wszystkie gadżety Jamesa Bonda są dozwolone.

„A więc wojna” to komrom z dodatkiem akcji, w którym trzeba przetrwać pierwszą fazę, by dojść do - w miarę - rozrywkowej części. Początek to przykre narzekania o samotności głównych bohaterów, i wątpie by ktokolwiek chciał na to paCZeć. W zasadzie można śmiało przeskoczyć do momentu, gdy bohaterowie dowiadują się o dziewczynie swojego kumpla i zaczynają „wojnę”, bo i tak za wiele nie stracicie. W telegraficznym skrócie – Pine to podrywacz, którym ona nie jest z początku zainteresowana, a Hardy to skromny chłopak – od dawna samotny – który wpada jej w oko od pierwszego wejrzenia. Rywalizacja zapowiada się na zdrową, ale z racji zawodu Panowie nie mogą sobie odpuścić ciosów poniżej pasa. Zaczynają się wzajemnie szpiegować, i kolejne, kreatywne podejścia są najzabawniejsze z tego wszystkiego – na pewno bardziej niż stworzona do tego przyjaciółka głównej bohaterki (nie wiem czemu, w każdym tego typu filmie, jest taka postać).

Jeśli chodzi o aktorów, to wszyscy trzymają poziom, i miło wiedzieć, że Reese jeszcze się udziela za kamerą. Mam jednak nieodparte wrażenie, że Tom Hardy został z góry ograniczony przez scenariusz. Postać Pine’a jest o wiele ciekawsza. Jego relacja z dziewczyną jest bardziej skomplikowana (co za tym idzie, ciekawsza), i nie idzie po linii prostej jak ta po przeciwnej stronie barykady.

Wydawać się może, że ten film ma być przystępny dla obu płci – idealny dla par – ale gdy coś chcę być dobre dla wszystkich, to przeważnie nie jest dla nikogo. Ani to nie jest efektowny film sensacyjny, ani chwytający za serce komrom. Kilka niewinnych uśmiechów za sprawą Pine’a, to i tak więcej niż „brzydsza” płeć mogła oczekiwać. Wielkiego cierpienia - podczas tego wypadu do kina z ukochaną - być nie powinno – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-278830
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Na pierwszy ogień poszło "Widmo wolności" hiszpańskiej legendy kina Luisa Bunuela i od pierwszej minuty miałem mieszane uczucia. Momentami wydawało mi się, że film jest przereklamowany, ale gdy tylko głębiej zacząłem się zastanawiać się nad jakąś sceną to od razu zrozumiałem, że trzeba na ten surrealizm spojrzeć z przymrużeniem oka. Nie wiem czy moje porównanie będzie celne, ale jako fan Monty Pythona kilka razy mocno się ubawiłem właśnie podczas scen, które były tak głupie, że aż śmieszne co z miejsca skojarzyło mi się z brytyjską grupą komediową.

 

Akurat w tym filmie śmiechem i groteską maskowane są dość poważne treści, które dają mocno do myślenia, jeżeli spojrzy się trochę głębiej, pod "warstwę komediową" (vide: scena z sądem nad snajperem, czy przyjęcie na sedesach). Surrealizm jest tutaj tylko pretekstem do głębszych rozważań, choć można niektóre sceny odczytywać powierzchownie i wtedy będą potrafiły wyłącznie rozbawić.

 

Drugi film, który zobaczyłem to dzieło kolejnej legendy, ale tym ze Szwecji, czyli oczywiście Ingmara Bergmana. "Namiętności" to typowy dramat psychologiczny w którym emocje związane z bohaterami aż wylewają się z ekranu. Bergman świetnie potrafił przekazać to co dzieje się w ich głowach, a gdy doda się do tego bardzo przekonujące aktorstwo Liv Ullmann i Maxa von Sydowa to mamy obraz idealnie odtworzonych pod względem psychologicznym postaci. Kino jeszcze cięższe, ale od typowych odmóżdżaczy to mamy Hollywood.

 

Mógłbyś Bonku skrobnąć kilka słów o treści filmu i tematyce, którą porusza (bo jakoś na FW jest ona potraktowana bardzo po macoszemu)?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-278854
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

Akurat w tym filmie śmiechem i groteską maskowane są dość poważne treści, które dają mocno do myślenia, jeżeli spojrzy się trochę głębiej, pod "warstwę komediową" (vide: scena z sądem nad snajperem, czy przyjęcie na sedesach). Surrealizm jest tutaj tylko pretekstem do głębszych rozważań, choć można niektóre sceny odczytywać powierzchownie i wtedy będą potrafiły wyłącznie rozbawić.

 

Wiesz, nie śmiałbym posądzać Bunuela o film bez drugiego dna i zdaje sobie sprawę, że dużo zależało od mojego nastawienia do tej produkcji. W każdym razie było kilka momentów w których widać było coś głębszego, ale jednak po paru scenach mój odbiór przechylił się w stronę komedii. Sceny w których małżeństwo ogląda zdjęcia, które dziewczynka dostała od jakiegoś obcego mężczyzny bankowo nawiązywały do pedofilii, ale kiedy zobaczyłem na tych fotkach jakieś budowle to myślałem, że się przewrócę. Albo scena w motelu, gdzie jeden z gości zaprasza innych mieszkańców do siebie(w tym mnichów), a potem jest tam biczowany przez swoją kobietę na oczach zdziwionych "widzów". :twisted: Więc tak jak napisałem wcześniej, drugie dno jest tutaj fajnie wplecione, ale jednak wstawki komediowe podobały mi się o wiele bardziej. :wink:

 

Mógłbyś Bonku skrobnąć kilka słów o treści filmu i tematyce, którą porusza (bo jakoś na FW jest ona potraktowana bardzo po macoszemu)?

 

Miejsce akcji filmu to jakaś wyspa(szwedzka prawdopodobnie :twisted: ) na której poznajemy głównego bohatera, pisarza Andreasa. Jego z pozoru spokojny żywot zakłóca pewna kobieta, która chce skorzystać z telefonu i która wygląda na bardzo przygnębioną. Anna, bo tak się nazywała straciła niedawno w wypadku męża i syna, a jej życie zamieniło się w absolutny dramat. Od tego momentu poznajemy głębiej bohaterów, ich losy i przede wszystkim to co dzieje się z nimi w środku, to jak bardzo potrzebują kogoś do rozmowy i to jak bardzo poszukują bliskości. Nie wszystko jest dopowiedziane, nie wszystko jest jednoznaczne, ale emocje przekazywane przez aktorów świetnie oddają klimat jaki towarzyszył tamtym czasom i tamtym, konkretnym wydarzeniom. Oprócz tego Bergman wplótł do filmu 3(jak dobrze pamiętam) wstawki z wypowiedziami aktorów(von Sydow, Ullmann, Josephson) którzy nawiązują do elementów fabuły. Myślę, że ten zabieg dodał jeszcze temu filmowi ciekawego uroku i idealnie wkomponował się w klimat. Zresztą jak mnie pamięć nie myli to podobny zabieg miał miejsce w polskim "Tataraku" Wajdy z Jandą w roli głównej, ale nasza wersja wypada jednak gorzej przy tej Ingmarowskiej. Ciekaw jestem jak oceniłbyś ten film, bo jednak jako fan dramatów widziałeś już wiele filmów o takich podłożach i równie dobrze możesz go zjechać jako nudny, bez wyrazu itp. :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-278869
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Ghost Rider: Spirit of Vengeance

N!KO – Gdy tylko wydawało się ludziom, że Nicolas Cage wyszedł na prostą – kilka niezłych produkcji z rzędu – powstała kontynuacja jednego z jego bardziej wstydliwych kreacji. Nie wiem czemu po „sukcesie” jedynki (3/10), Nicolas nie odmówił udziału.

Johnny Blaze ukrywa się we wschodniej Europie, gdzie w spokoju chcę ograniczyć swoje tytułowe alter ego. Skutecznie udaje mu się unikać złych ludzi, dopóki na horyzoncie nie pojawia się sam szatan (... serio?). Pokonanie go oznacza dla Johnny’ego zdjęcie klątwy jaka nad nim ciąży, a by tego dokonać musi chronić potomstwo diabła (... nawet nie będę komentował)

Za kamerą stanęli goście od „Adrenaliny”, czyli ludzie, którzy przespali lekcje fabularnej spójności. Ich filmy mają być szybkie, i ... bez sensu. To oczywiście zdało egzamin we wcześniej wspomnianym przeboju z Jasonem Stathamem, ale każda kolejna próba stworzenia czegoś podobnego – „Adrenalina 2” – kończy się zawodem. Dno już udało się im osiągnąć tym filmem, więc boję się słyszeć o ich kolejnych produkcjach.

Ghost Rider 2 nie trzyma się „kupy”, i jest szeregiem zbędnych scen, z paroma tekstami Cage’a, które mogą nieznacznie ubarwić seans. Niestety, nie wiem ile takich werbalnych perełek musiałoby znaleźć tu miejsce, żeby podciągnąć ocene. W głowie zostają same przykre sceny. Chociażby 15-sekundowe wytłumaczenie, dlaczego diabeł stąpa po ziemi w ludzkiej formie – tam chociażby pojawia się zdjęcie Jerryego Springera (!) Takich wstawek – już bez celebrytów – jest niestety więcej. Ja bym chciał poznać osobę, która zobaczyła finalny produkt i stwierdziła, że to ma potencjał... Łatwiej by mi było podejść do tego, jak do jakiejś parodii. Wtedy mogłoby się okazać całkiem zabawne. Szkoda, że „gagi” były dziełem przypadku...

Cage błąka się po ekranie, jakby był naćpany, a – poza dwoma nazwiskami – wydawało się, że otaczają go amatorzy. Postać samego jeźdźca została przekonwertowana do jakiejś beznadziejnej sadystycznej formy – nieudolnie przypominającej Jokera z „Mrocznego Rycerza” – 1/10 ! Wyścig o najgorszy film 2011 jest już zakończony, ale podejrzewam, że gdybym odświeżył pamięć, to „czacha” mogłaby przejąć żółtą koszulkę lidera.

 

[ Dodano: 2012-02-24, 18:04 ]

 

 

 

Woman In Black (Kobieta w Czerni)

N!KO – Harry Potter – a dokładniej Daniel Radcliffe – wciela się w młodego prawnika, którego zadaniem jest ogarnięcie, i przygotowanie do sprzedaży, cholernie starego domu, w którym ewidentnie „coś się dzieje”. Stara rudera jest unikana przez loalnych mieszkańców, ale widzom na odkrycie tajemnicy przyjdzie trochę poczekać. Najpierw trzeba przeboleć nudny – i cholernie wolny – wstęp, gdzie sztampa wychodzi z ekranu z większą częstotliwością od zjaw. „Woman in Black” to prosty w budowie horror, z wyskokowymi momentami, które mają w zwyczaju straszyć tylko kobiety i dzieci. Ciężko odmówić klimatu, ale wstyd, żeby tak mało się w filmie działo przez okrągłą godzinę.

Radcliffe wydaje się mocno zagubiony, i to na pewno nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Powinni dwa razy przemyśleć jego kandydature, bo ciężko o emocje u tego Pana. Lepiej mu było w pelerynie – tej niewidzialnej.

Podobnież jest to remake jakiegoś przeboju, a to podpowiada mi, by niektórych pomysłów po prostu nie ożywiać. Czas leci, a kinematografia już nie jedno widziała. „Kobieta w Czerni” mogła wprawiać w osłupienie w latach 80’, ale nie ma w sobie takich wartości, by jakieś trzy dekady później osiągnąć taki sam sukces – 3/10

 

 

 

 

Recoil

N!KO – Szybka wzmianka o „Recoil”, gdyż jest to najnowszy film ze Stone Coldem. Steve nie rozwija się na razie w ogóle, ale też ciężko to robić przy takich produkcjach. Wątpie, żeby on jeszcze czymś widzów zaskoczył, ale na pewno jest wystarczająco dobry/charyzmatyczny, by dawać mu takie mniejsze role jak w „Niezniszczalnych” – tzn. chodzi o te trochę większe (drugoplanowe), bo tam to był na dobrą sprawę statystą.

Austinowi towarzyszy tu Danny Trejo, i jeszcze garść rozpoznawalnych twarzy. Film opowiada historie mściciela, który po utracie bliskich rusza w poszukiwanie morderców, jak i innych zbrodniarzy, którzy wymknęli się stróżom prawa. Te Kanadyjskie straight 2 dvd nie są dziełami sztuki, ale jeśli miałbym wybrać najlepszy, to chyba padłoby na to. SCSA to prawdziwy bad-ass, a dialogi są chwytliwe – nic wyszukanego, ale w prostocie siła. Piękna scena pierwszej konfrontacji „Grzechotnika” z „Maczeta”, pozwoliła przeboleć seans bez większych jęków.

Wciąż przeciętniak, ale to w końcu klasa C, która za często ponosi się na tandetne chwyty – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-278949
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Los Abrazos Rotos/Przerwane Objęcia (2009)

Raczej nieczęsto oglądam hiszpańskie filmy, choć może to mój błąd. „Przerwane objęcia” ukazują sytuację, w której Lena (Penelope Cruz) zmuszona jest do dość klasycznego wyboru między mężczyznami. Z jednej strony reżyser, którego kocha (z wzajemnością), z drugiej zaś negatywnie nastawiony do jej ambicji, zazdrosny, ale bogaty milioner (trudno o niebogatego milionera ;)), który zrobi wszystko, by główną bohaterkę zatrzymać przy sobie.

 

Wg opisów jest to thriller, moim zdaniem bliżej temu filmowi do dramatu, typowe dla thrillerów napięcie, czy gęsia skórka raczej jest niespotykana przy tej produkcji- przynajmniej na mojej skórze. W samym filmie zaciekawił mnie motyw filmu, w filmie, który się odbywa w filmie. Już pędzę z tłumaczeniem- otóż spora część akcji toczy się na planie filmowym (pierwsza powierzchnia), ale jakby tego było mało- dodatkowo dość nieprzyjemny w odbiorze pan kręci dokument o tejże produkcji. Nie zrozumieliście? Nie dziwię się, czas zobaczyć. A zobaczyć w sumie warto, nawet jak ktoś nie jest fanem niby fantastycznego reżysera (choć sam nic wielkiego nie dostrzegłem, może dlatego, że i zbyt wielu dzieł Almodovara nie widziałem) to zawsze przyjemnie ogląda się Penelopę Cruz, zwłaszcza w takim wydaniu.

6/10

 

The King’s Speech/Jak zostać królem (2010)

Zawsze lubiłem filmy zakrawające o historię i podobnie było z „Mową Króla”, jak powinien być tłumaczony oryginalny tytuł. Pewnie każdy wie, ale film traktuje o Jerzym II, który stał się królem Anglii w dość niecodziennych okolicznościach, jakby problemów było mało- czasy są bardzo trudne, a król się jąka.

 

Niby nic wielkiego, jąkanie stało się dość powszechną chorobą, jednak wciąż trudno wyobrazić sobie przywódcę, króla, który ma poprowadzić naród przez trudne czasy wojny, a nie potrafi powiedzieć poprawnie zdania do swoich poddanych. Może to nie sprawiałoby aż takich problemów w odległych czasach, ale początki XX wieku to przecież rozwój radia, skrzynki przez którą króla słyszeć mógł zwykły Kowalski (a właściwie zwykły Johnson, czy inny Simpson) i to bez wychodzenia z domu. Cóż, jak nie trudno się domyślić, Jerzy musi coś z tym zrobić, ale co by to było, gdyby nie kobiety… I tak oto ówczesna królowa Elżbieta (Helena Bonham Carter) po wielu próbach poznaje Logue’a, który jest ostatnią deską ratunku.

 

Fabuła dość oryginalna, choć przewidywalna. Na plus zdecydowanie gra aktorów, ale nie tylko Colina Firtha (który za tę rolę zgarnął masę nagród, z Oscarem włącznie), ale także Goeffrey’a Rush’a. Wiele osób uważa, że Bonham Carter również zagrała świetnie, moim zdaniem była to postać przedstawiona poprawnie, ale bez szału. Co mogę więcej powiedzieć- trudno o lepszą rekomendację, niż 4 Oscary, które ten film zdobył!

8/10

 

Eyes Wide Shut/Oczy szeroko zamknięte (1999)

Kubrick to dość kontrowersyjny reżyser, ale na ogół doceniany i uważany za jednego z lepszych w swoim fachu. W sumie trudno mi to oceniać, ale na razie większość filmów, które miałem przyjemność oglądać oceniam zdecydowanie wysoko, więc także jestem bliżej tych pozytywnych opinii. Oficjalnie „Eyes wide shut” opowiada o problemach młodego małżeństwa, ale co uważniejsi widzowie znajdą drugie dno.

 

Tak, drugie dno też jest dość często spotykane w filmach Stanley’a, zresztą spotkałem się z wieloma teoriami spiskowymi dotyczącymi tejże produkcji, ale do wszystkiego dojdziemy w odpowiednim czasie. Otóż sam wyczuwałem jakieś drugie dno, ale nie odkryłem go w stu procentach, dopiero wertowanie filmwebowego forum przyniosło zamierzony efekt i rozbudziło zarówno wyobraźnię, jak i nieco podwyższyło ocenę. Polecam to każdemu po obejrzeniu- podrzucę link pod koniec. Miłośników teorii spiskowych dodatkowo ‘jara’ fakt, że Stanley Kubrick zginął (w wyjaśnionych, lub nie okolicznościach) trzy dni po premierze, innym ciekawym faktem jest to, że „Oczy szeroko zamknięte” były kręcone w całkowitej tajemnicy przed światem.

 

Na duży plus zasługuje gra aktorów. Tom Cruise znów stworzył świetną kreację, coraz bardziej go lubię, jeszcze parę tak dobrych filmów i wskoczy do mojej osobistej topki! Ponadto Nicole Kidman grała dobrze, a jeśli nie grała to przynajmniej wyglądała, na plus także gra aktorów drugoplanowych- nie będę wymieniał ich osobiście, ale razem stworzyli naprawdę świetne tło dla głównych aktorów. Na koniec obiecany link i zdecydowanie polecam ten film.

http://www.filmweb.pl/film/Oczy+szeroko+zamkni%C4%99te-1999-749/discussion/o+czym+jest+ten+film,1790601

 

8/10 + fav.

 

Invictus/Invictus- Niepokonany (2009)

Kolejny z serii dramatów sportowych w wideotece Visiona. Opowieść o przyjaźni jaka pojawiła się między Nelsonem Mandelą, a kapitanem reprezentacji Republiki Południowej Afryki w rugby, Francois Pienaarem.

 

Cóż, tu już takich zachwytów zdecydowanie nie będzie, przynajmniej nie z mojej strony. O ile Morgan Freeman i Matt Damon poprawnie odegrali swoje role (zwłaszcza ten drugi zaskakuje formą, jak na 40-latka naprawdę godna pozazdroszczenia), ale film się strasznie dłużył. Owszem, fabuła sama w sobie jest dość ciekawa i teoretycznie powinna wciągać, ale moim zdaniem film można by spokojnie skrócić o ~30 minut i film nie straciłby na tym ani

trochę uroku. Z drugiej strony jednak niektóre sceny były wydłużone, ale miało to na nie pozytywny wpływ. Wydaje się, że dziadzio Eastwood ma w pamięci jeszcze stare, kilkugodzinne westerny i trochę przedobrzył.

 

Podsumowując film jest niezły, ale szału nie robi, jeśli chcecie obejrzeć coś o sporcie, to polecam raczej „Remember the Titans”. Największym plusem „Niepokonanego” poza grą aktorską są ciekawe cytaty, których jednak nie było zbyt wiele.

 

6/10

 

Heat/Gorączka (1995)

Filmy sensacyjne nie są zbyt częstymi gośćmi na playliście SubEdita zainstalowanego na moim komputerze, ale takiej obsady nie mógłbym odpuścić. Al. Pacino i Robert de Niro w jednym filmie, a jakby komuś jeszcze było mało to ‘dorzucam’ młodziutką Natalie Portman- dla mnie kompletna bomba.

 

Michael Mann nie przedstawił nam niczego specjalnego jeśli chodzi o fabułę, ot grupka policjantów ściga grupkę przestępców. Tak to wygląda początkowo. Potem wszystko się nieco rozkręca, bohaterzy zaczynają przybierać nieco ostrzejszych barw, niektóre sytuacje zaczynają się mieszać. No właśnie, może za bardzo mieszać, bo reżyser zapomniał o kilku kwestiach ostatecznie. Pewnie nikogo nie zaskoczy zanotowanie In plus gry aktorskiej, bo trudno, żeby taki tercet (choć pozostali aktorzy również są popularni- choćby Val Kilmer) zagrał źle. Reżyseria jak już mówiłem nie zachwyca, zdjęcia są całkiem ładne, muzyka raczej też, choć nie zapadła mi w pamięci.

 

Ogólnie film zdecydowanie polecam, nawet jeśli ktoś nie przepada za takim kinem, bo po prostu warto, ot, choćby móc napisać swoją własną opinię i nawiązać jakąkolwiek polemikę.

 

7/10

 

Lie with me/Seks to nie wszystko (2005)

Seks to nie wszystko? What?! No cóż, sam byłem zaskoczony, gdy znalazłem ten film na swoim dysku, ale nie wypada odmawiać, więc włączyłem. Czas mijał mi dość szybko, nie wiem, czy dlatego, że film jest lekki, czy dlatego, że miałem dobry dzień.

 

Dość dziwny wytwór opowiadający o relacjach raczej luźno podchodzących do życia, seksu i miłości ludzi. Na minus Eric Balfour- nie trawiłem tego typa przez cały film. Na plus dość zabawne wstawki i właśnie w/w lekkość produkcji. Zarówno reżyser, jak i aktorzy nie wysilili się, a już tym bardziej nie błysnęli, choć były momenty, w których Lauren Lee Smith wyglądała przyzwoicie. Ogólnie nic wielkiego, ot film do obejrzenia i zapomnienia.

 

4/10

 

Lost City Raiders/Jeźdźcy z zaginionego miasta (2008)

Nie będę się rozpisywał. Włączyłem, bo akurat szedł w TV i o tym, jak ten film słaby był może świadczyć fakt, że już po pół godzinie seansu zasnąłem. Zwykle nie wystawiam ocen, jeśli zdarza mi się zasnąć na filmie, a staram się go dokończyć dnia następnego (choć nie zdarza mi się na ogół takie zasypianie), ale tym razem to ta produkcja telewizyjna mnie uśpiła, gdyż wcześniej byłem dość rozbudzony. Plusów raczej się nie doszukuję, poza ładnymi zdjęciami i kilkoma przyzwoitymi paniami trudno czegokolwiek szukać.

 

1/10

 

Beef (2003)

„Beef” to dokument o rapie. W sumie można powiedzieć, że to dokument o hip-hopie, bo w niektórych momentach wychodzi poza tematykę stricte muzyczną.

 

Jeśli jesteś słuchaczem rapu, to zdecydowanie polecę, jeśli nim nie jesteś- myślę, że też nudzić się nie będziesz, a dowiedzieć się trochę można. Dodatkowo można posłuchać wywiadów i starych, dobrych, czarnych brzmień. Dokument ten skupia się głównie na bitwach fristajlowych, beefach (więc i dissach), a w późniejszym etapie także na wojnach gangów, głównie między wschodnim, a zachodnim wybrzeżem, ale innych także.

Można stwierdzić, że jest to skrót historii amerykańskiego rapu od lat osiemdziesiątych/dziewięćdziesiątych do ~2001,2002.

 

Powtórzę się, ale film ten jest sporym zastrzykiem wiedzy- zarówno dla laików, jak i jest świetnym uzupełnieniem wiedzy dla tych bardziej doświadczonych. Polecam szczególnie wszystkim dzieciaczkom wychowanym na grópsonach (i innych kolegach z MaxFlo), czy innych B.R.O, co by przekonali się czym jest prawdziwy rap i hip-hop, jak to ujął kiedyś bodaj Tet- nie jest to żadne klepanie się po plecach, a napierdalanie po mordach. Pisjou.

 

7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279222
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

The Vow (I że Cię nie opuszcze)

N!KO – Ideał nastolatek – Channing Tatum – i marzenie nastolatków – Rachel McAdams – zostają wrzuceni do jednego romansidła. Wydawać się może, że tu nie potrzeba fabuły, bo i tak się sprzeda.... Wystarczy ich posadzić w ładnej scenerii, gdzie woda będzie beztrosko lizać kamieniste dno strumyka, i pierwsze miejsce w box-officie gwarantowane.

Paige (McAdams) traci pamięć po wypadku i zapada w śpiączkę. Po przebudzeniu nie pamięta nawet swojego męża Leo (Tatum), który od teraz musi na nowo walczyć o jej serce – oczywiście, żeby go pokochała, bo na „Mortal Kombat” liczyć nie można. Oczyma targetu – kobiety/dziewczyny/dziewczynki/baby – historia idealna. Zważywszy, że wiadomo jak się skończy...

Całość przebiega zaskakująco przyjemnie, bo okazuje się, że dziewczyna pamięta wcześniejszy okres swojego życia, i nie był on nijak związany z Leo. Ostatnie przebłyski to inne studia, inny chłopak, dobre stosunki z rodzicami, więc czemu ufać temu obcemu stojącemu obok? Rodzice nie mieli o jego istnieniu pojęcia, a w głowie wciąż uczucie do poprzednika. Z tym cały czas boryka się Rachel McAdams, i jak najbardziej można ją w tej roli kupić. Wyraz twarzy przypomina kota na pustyni, który nie ogarnia tej kuwety. Tatum jest jak Tatum, czyli nic specjalnego – uśmiechnie się, to i tak pewnie by mu małolatki Oscara dały.

Nie wyobrażam sobie, żeby kobieta wyszła z tego seansu jakoś szczególnie załamana. Jeśli tak będzie, to albo nigdy nie lubiła komedii romantycznych – faceci gratulują gustu – albo... nie jest kobietą – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279232
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Bad Teacher/Zła kobieta (2011)

Miała być lekka, łatwa i przyjemna komedia, typowo głupia komedia. Film teoretycznie ma opowiadać o złej kobiecie (czy wg. oryginalnego tytułu złej nauczycielce), ale opowiada złą historię. Nauczycielka zbierająca kasę na nowe cycki, ORLY?

 

Fabuła jest tragiczna, jak już powiedziałem, jak na komedię gagi również nieciekawe, czasami odnosiłem wrażenie, że są to żarty nie tworzące żadnej całości, inna sprawa, że zwykle były ucinane w najciekawszym momencie- w końcu jesteśmy w gimnazjum! Aktorzy też się nie popisali, choć w sumie to mnie nie dziwi zważywszy, że jedną z głównych ról grał Timberlake, za którym nie przepadam. Cameron Diaz też nie wygląda już tak, jak parę lat temu, choć przyznam, że nie ma tragedii. Dodatkowo taka mała ciekawostka w postaci komentarza, na który natknąłem się dość przypadkowo na FilmWebie:

"dotrwałam do połowy filmu, ale tylko dlatego że zajęłam się wyjadaniem czekoladek z nadzieniem kokosowym z bombonierki i nie zawuazyłam, że już połowa minęła;/"

 

Filmu zdecydowanie nie polecam, nawet na luźny wieczór ze znajomymi or sth, jedyna atrakcja, która jednocześnie podniosła moją ocenę to cycki w ~połowie filmu i scena z Cameron Diaz myjącą samochód, nic więcej.

2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279365
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Goon

N!KO – Film oparty na prawdziwej historii, gdzie Seann William Scott wciela się w ochroniarza, i czarną owce uczonej rodziny. W oczach najbliższych Doug to życiowy nieudacznik, ale ma jeden atrybut – umie przywalić jak nikt inny. Knockoutujące uderzenie prowadzi go na... lodowisko (nietypowo).

Fabuła kazała mi myśleć, że to historia Krzysztofa Oliwy, który wartości hokejowe miał zbliżone do głównego bohatera. Doug nie umie jeździć na łyżwach, nie umie operować kijem, jedyne co mu wychodzi, to niszczenie rywali. Ja jednak w prawdziwość tej historii średnio wierze. Prowadzone jest to na wzór jakiegoś turnieju sztuk walki z ubiegłej dekady. Wielki terminator niszczący wszystkich (w tej roli Liev Schreiber), i ten żółtodziób, który był do niedawna tylko fanem. Oczywiste jest, że na koniec będą walczyć, i wiadomo, kto kogo posklada jak origami. Dopisać do tego, że w przeszłości ten antagonista zdemolował obecnego kolege z drużyny, i mamy cliche pełną gębą...

Wszystko wyłożone na tacy, więc pozostaje liczyć na gagi. Tutaj znowu postawiono na sztampe, czyli kolorową drużynę. Wybuchowa mieszanka charakterów, która prawdopodobnie rozbawi niewielu. Seann William Scott gra tutaj człowieka niezwykle miłego, a to marnowanie jego talentu do bycia dupkiem. Najwyższy czas znikać z tych nędznych komedyjek, i ruszać na plan nowego American Pie. Stifler okazał się życiową rolą, i taki powrót może przypomni mi, za co lubie tego aktora – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279443
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Hugo

 

Sceptycznie nastawiony do tego filmu(dzięki N!KO, chociaż brałem pod uwagę możliwość, że znowu zaniżył ocenę).Czy się pozytywnie rozczarowałem?Tak.Czy był to film, który zasłużył na 11 nominacji Oscarowych?Nie.Hugo jest to film ewidentnie skierowany do rodzin z młodszymi dziećmi(do 12 lat może), chociaż przez większość filmu nie znudziłem się.Jasne, jest trochę niedociągnięć(tzw. plot holes), ale który film ich dzisiaj nie ma?Trochę elementów fantastyki, trochę smutnej rzeczywistości, przyzwoita gra aktorska młodych aktorów(ale tylko przyzwoita, kto wie, może z wiekiem się poprawią), nawet Christopher Lee zalicza mały epizod(szkoda tylko, że tak mało czasu dostał).Jak każdy taki film kończy się dobrze, ale przynajmniej nie razi amerykańską formularnością(zły początek, dobry środek, zła końcówka, dobre zakończenie).Film polecam młodszym użytkownikom, ale nie zniechęcam do niego starszych.Film solidny, ale tylko(nie zasłużył na nominację do Best Picture, bo takich filmów było dużo i parę było lepszych) 7+\10

 

Serpico

 

Po długim czasie obejrzałem film biograficzny(oglądając film nie wiedziałem, że takowy jest, dopiero na końcu się dowiedziałem).Zacznę od minusa(tylko był jeden), mianowicie tempo filmu.Pierwsza godzina ciągnie się i ciągnie, że miało się częściowo wrażenie, że film trwał 2 h już, a dopiero 40 minut minęło.To jedyny minus tego filmu, bo reszta to same pozytywy.Pięknie opowiedziana historia(aż szokujące jest, co ten prawdziwy Serpico musiał przechodzić w swoim życiu i że był pewien swoich decyzji, bo dzisiaj to rzadko się takich ludzi spotyka), jedna z najlepszych ról Pacino w jego karierze(zaryzykuję stwierdzenie, że lepsza od Ojca Chrzestnego-btw. czy on tylko bandziora i policjanta potrafi grać?), efektywne wykorzystanie bardzo małego budżetu(1.000.000$), w końcu reżyseria niesamowita.Serpico to w moich oczach klasyk, jak ktoś lubi takie opowieści o rycerzu w białej zbroi, to musi to obejrzeć.8+\10(tylko za to, że pierwsza połowa się dłużyła)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279450
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

Co ja ostatnio widziałem...aha...jakieś polsko francuskie gówno, no tak:)

Sponsoring Małgorzaty Szumowskiej.

Anemiczna i flegmatyczna dziennikarka ,wyrafinowanego"pismadła dla kobiet z klasą przygotowuje reportaż o call girls- takich bardziej prywatnych kurewkach szukających sponsorów. I tak poznaje dwie panienki, które wybrały taką pracę i styl życia. Pierwsza z nich to zgrabna Francuzeczka, która boi się żyć w biedzie patrz- skromne życie w bloku z rodzicami. Druga jest Polka, która przyjechała do Paryża na studia i swoimi usługami musi zarabiać na mieszkanie itd.

Film totalnie spłacał temat. Druga z prostytuujących się bohaterek została przedstawiona jako cycata maciora z Polski lubiąca pić, a problemy egzystencjalne głównej bohaterki zabijają cały dynamizm tego filmu.

Po co go oglądać? By znaleźć motyw na sprawdzanie swojego męża, czy aby przypadkiem nie sika jakieś dziwce na piersi

 

Może jakaś lepsza pozycja, godna polecenia, czyli Żelazna Dama, przecudownie zrobiona biografia byłej pani premier Wielkiej Brytanii. Niesamowicie połączenie rozważań na temat starości, samotności z uzupełnieniem dobrze przedstawionej podstawy historycznej, ukazującej całą karierę liderki Partii Konserwatywnej. Mnie ten film wzruszył, dał do zastanowienia, przeanalizowania. Nie tylko obrazu wielkiej polityki, lecz miejsca człowieka w danym momencie jego życia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279468
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

No i po Oscarach. Jak oceniacie tegoroczną ceremonię? Mnie w tym roku mało interesowało, kto zgarnie najważniejsze statuetki. Oprócz "Artysty" nie było filmu, który wbiłby mnie w fotel i siedział w głowie na długo. Oscary za film i pierwszoplanową rolę męską uważałem za pewniaki i obstawiłbym w ciemno. Za reżyserię byłem zdziwiony, stawiałem tutaj na Allena. Za moment gali uważam zgarnięcie przez Meryl Streep trzeciej statuetki w karierze. Niesamowita, wybitna wręcz kreacja w mocno przeciętnym filmie. Boska Meryl, przez lata pomijana znów jest na tronie. Jeśli chodzi o drugi plan - Oscar dla kogoś z obsady "Służących" to kolejny łatwo do przewidzenia werdykt. Za rolę męską ściskałem kciuki za Nolte'go, który "Warriorem" przypomniał o sobie (po profesorsku zagrana scena z hotelowego pokoju), niemniej cieszy mnie wygrana Plummera. To taki "ostatni dzwonek" dla tego 82-letniego aktora.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279524
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Do końca trzymałem kciuki za "Spadkobierców" i "Moneyball", ale zwycięzca był do przewidzenia. Nie jestem z tego powodu jakoś szczególnie zły, bo lepszy "Artysta" niż "Czas wojny" (nie wiem skąd w ogóle wzięła się nominacja dla Spielberga), "Służące" (solidnie zagrany, ale mnie nie porwał), czy "Drzewo życia" (w tym przypadku nominacja należała się jedynie za zdjęcia). Po cichu liczyłem też na drugą statuetkę dla Scorsese (dwie to i tak za mało), ale najwyraźniej w tym roku film niemy był nie do ogrania i Hazanaviciusowi tez coś się dostało.

 

Bardzo przewidywalnie niestety w tym roku, chyba największe zaskoczenie to aż pięć statuetek dla Hugo (oczywiście w tych mniej prestiżowych kategoriach, ale i tak cieszy), i kolejny Oscar dla Allena (myślałem że i w tej kategorii "Artysta" nie będzie miał sobie równych). Jeżeli film Hazanaviciusa miał gdzieś przegrać, to w kategoriach aktorskich. Miałem nadzieje na zwycięstwo kogoś z dwójki Pitt/Oldman (Pierwsza nominacja? Wstyd.), ewentualnie Clooney. Szkoda też trochę Goslinga i Fassbendera (PODOBNO genialna kreacja we "Wstydzie"). Ten rok należał do tej dwójki, a Akademia zupełnie ich pominęła. Streep wygrać musiała, uratowała "Żelazną Dame" od bycia gniotem totalnym. Na szczęście obeszło się też bez niespodzianek w kategorii "film nieanglojęzyczny" - "Rozstanie" to film genialny, numer jeden jeśli chodzi o poprzedni rok.

 

Pierwszy raz, kiedy oglądałem Oscary na żywo. Już na Globach najbardziej denerwowały mnie reklamy, niestety tutaj nie było lepiej. Pewnie bym napisał, że następnym razem się nie zdecyduje, ale patrząc na to jak zapowiada się ten rok (Batmany, Hobbity, Prometeusze, western Tarantino + Daniel Day-Lewis miejmy nadzieję wraca do gry)...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279531
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Machine Gun Preacher (Kaznodzieja z Karabinem)

N!KO – Historia Sama Childresa (w tej roli Gerard Butler), byłego skazańca, który odnajduje... Boga. Wszystko zostało oparte o prawdziwą historie, i jakkolwiek ciężko będzie to zrobić – mamy w to wierzyć. Childres to degenerat, śmiało mogący stać jako definicja zła wcielonego. Po wyjściu z więzienia dochodzi do jego wewnętrznej przemiany. Nawraca się na chrześcijaństwo i zaczyna nieść pomoc innym. Rodzina to jednak za mało, więc rusza do Sudanu, gdzie jego oczom ukazuje się inny świat. Swego rodzaju „piekło”, gdzie najmłodsi są zmuszani do wczesnej transformacji w maszyny do zabijania. Sam nie ma zamiaru stać z boku, i nie omieszka użyć swoich zbrodniarskich umiejętności do walki jako „kaznodzieja z karabinem”. Nie wiem kto wpadł na ten tytuł, ale podejrzewam, że widząc taki napis na plakacie, ludzie zaczną wymijać to szerszym łukiem, niż piszący to tutaj unika religii.

W dobie internetu pewnie nie jest to możliwe, ale najlepiej oglądałoby się to bez opisu czy zwiastunu. Nie wiedząc nic, łatwiej byłoby się wkręcić, bo film zawraca (tudzież nawraca) o 180stopni. Początek jest najczarniejszy z możliwych. Butler klnie, rabuje, dźga nożem i ćpa na porządku dziennym, by skończyć w kościele, i tamtejszej wodzie święconej. Ujęcia już przestają być tak ciemne, a bohater wkracza na dobrą drogę. Razi mnie jednak płytkość tej przemiany. Nie kupuje wrzucenia kogoś do wody, i totalnego oświecenia w mgnieniu oka. Motyw ten zajmuje na taśmie parę minut, i Gerard z nieogolonego, nieuczesanego beja, staję się porządnym mieszkańcem z gustownie zaczesaną czupryną. Przez takie potraktowanie tematu, zaczynam wątpić w to, że wcześniej wspomniane ujęcia są zabiegiem celowym. Tak jak wątpie by zabiegiem celowym było połączenie religii i zabijania. Pewnie moje ateistyczne poglądy się odzywają, ale dla mnie to nieodłączne elementy zapisane na kartach historii. W filmie ma to być raczej „dobre zabijanie”, to pozytywne, które ludzie często nazywają „w imię Boga” (tak.. ja też nie wiedziałem, że jest jakieś „dobre zabijanie”). Jestem pewny, że większość chrześcijan nawet nie załapie, że pod nos została im podstawiona taka mieszanka. Zamiast tego będą łykać to wszystko (jak młode pelikany), i wzruszą się mocą przemiany jaką niesie ze sobą chrześcijaństwo oraz ich „cesarz”. Podejście do tego filmu powinno być najpierw skonfrontowane z poglądami. Aktorów się nie czepiam. Scenerii się nie czepiam. Wojenki o wolność po mnie nie spływają, gdy są robione z wielkim rozmachem, a tutaj go zabrakło. Skromnie, i dla określonego grona ludzi. Dobre pomysły są marnowane, na rzecz tych wzniosłych – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279549
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wyniki w najważniejszych kategoriach dość łatwe do przewidzenia. Streep obecnie to jedna z największych aktorek na świecie i dostając tak wyrazistą rolę - szła po Oscara niemal na pewniaka. Nie dziwią mnie nagrody dla "Artysty", który obok "Służących" był na prawdę ciekawą pozycją, przy zajebistych średniakach, nominowanych w tym roku.

Chyba żadna wygrana w najważniejszych kategoriach jakoś za specjalnie mnie nie zaskoczyła. Cieszy mocna dominacja "Artysty", bo ten film akurat w tym roku nie miał zbytniej konkurencji w wyścigu o najważniejsze trofeum.

Żenadą była postawa naszej Hollandowej, która przejebała (co było na 99,99% pewne) i nie potrafiła z klasą znieść porażki. O to co nasza krajanka sypnęła:

 

"- Mieliśmy troszkę pecha, że taki dobry film jak "Rozstanie" był naszym konkurentem. Dawno uważałam, że może się zdarzyć, iż przegramy z tym bardzo dobrym filmem. Nie jest to wstyd. (Reżyser nagrodzonego irańskiego filmu Asghar) Farhadi to bardzo utalentowany artysta, a jego film mówi coś bardzo głębokiego o sytuacji człowieka dziś, Akademia to doceniła - powiedziała Holland polskim dziennikarzom po gali oscarowej.

- Jestem w lepszej sytuacji niż Martin Scorsese. Przegrałam z naprawdę dobrym filmem, a nie jakąś idiotyczną wydmuszką (filmem "Artysta" ). Akademia popełniła dziś harakiri, bo następny show (transmisja z ceremonii ) będzie miał o 20 procent mniejszą oglądalność"

 

Dla mnie - totalna żenua i pokaz kompletnego braku klasy :roll:

 

Na szczęście obeszło się też bez niespodzianek w kategorii "film nieanglojęzyczny" - "Rozstanie" to film genialny, numer jeden jeśli chodzi o poprzedni rok.

 

No właśnie... Mógłby mnie ktoś spróbować przekonać do tego filmu? Wiem, że na forach ludzie umierają z zachwytów, ale film totalnie mierzi mnie pod kątem treści (z opisu), a poza tym jest bardzo długi (a w takich przypadkach nie lubię ryzykować).

Podobny stosunek miałem też do "Służących", ale na szczęście kumpela przekonała mnie do niego i nie żałuję, bo film był bardzo dobry (7/10), zwłaszcza pod kątem aktorskim. Bardzo możliwe, że także do "Rozstania" sam się po prostu negatywnie nastawiam.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279552
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Dla mnie - totalna żenua i pokaz kompletnego braku klasy :roll:

A dla mnie to odwaga, bo to jedyna osoba która miała odwagę powiedzieć prawdę o wygranym w kategorii najlepszy film - Tak, "Artysta" to na prawdę film który na oscara nie zasługiwał (Bo to ze Cała Akademia ubzdurała sobie ze wracamy do przeszłości i nagradzamy film niemy zeby było oryginalnie to jest właśnie żenua." ). Po za tym miała racje co do tego ze przegrała z lepszym filmem niż Scorsese czy Malick? Bo nie ulega wątpliwości ze Artysta < Rozstanie. Artysta nie miała prawa wygrać bo po za oryginalnością niczym nie przekonywał - nawet sam główny aktor (być może był to zart) tego "dzieła" wspomniał ze jednym z powodów dla którego mogą wygrać to PIES :?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/72/#findComment-279557
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KPWrestling
      Ten pojedynek to szansa na rehabilitację przed gdyńską publicznością po nieudanym starcie w turnieju. Zarówno Leon Lato, jak i Eryk Lesak, przegrali swoje walki ćwierćfinałowe w boju o tytuł pretendenta do mistrzostwa KPW. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj pozostają w dobrej dyspozycji. Eryk toczył bardzo wyrównany bój z Filipem Fuxem i momentami wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Leon Lato po listopadowej porażce zaliczył z kolei wygraną na włoskiej ziemi, pokonując Lello Boy Jonesa na gali Wrestling Megastars Main Event. Czy Eryk Lesak jako ten większy i silniejszy zdominuje przeciwnika i nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł, trzymając go w walce na swoich warunkach? Czy też Leon Lato wykorzysta szybkość, spryt i fantazję, zaskakując Lesaka i dopisując kolejne zwycięstwo do swoich statystyk? Jedno jest pewne - dla obu liczy się tylko zwycięstwo i zrobią w ringu wszystko, by je odnieść. Eryk Lesak vs. Leon Lato Instagram: heelesak leon.lato Gala Wrestlingu: KPW Arena 27 24 stycznia 2025 Nowy Harem Gdynia Ostatnia pula biletów: https://kpw.kupbilecik.pl/ Przeczytaj na oficjalnym fanpage KPW.
    • KL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...