Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

1920:Bitwa Warszawska

 

Poszedłem sobie dzisiaj na 1920:Bitwa Warszawska.Czemu nie,lepsze to niż siedzieć w domu i kuć do szkoły.Po filmie pomyślałem sobie:Czy warto było naprawdę te 30 złotych(bilet + popcorn) na coś takiego?Nie warto było.

 

Po pierwsze cała historia opowiedziana w filmie jest tak prosta,tak nieskomplikowana i niestety tak niezborna,że to nie wyszło.

Po drugie dobór aktorów jest fatalny.Natasza Urbańska......proszę pani,pani się nie nadaje do filmów.Nie wiem co się stało,że pani dostała tą rolę.Borys Szyc......przereklamowany i wypadł tutaj średnio.Jedyne pochwały przypadają dla Daniela Olbrychskiego i Adama Ferencego(moim zdaniem M.V.P. filmu,tylko kurdę szkoda,że tak krótko występował DAMN IT).Z takim budżetem można było kogoś zdecydowanie lepszego ściągnąć i obsadzić nimi role.

Po trzecie,niektóre sceny naprawdę nic nie wnoszą i można by je wyciąć(zapalenie świeczki dla zmarłej Rosjanki),albo są tak żałośnie zagrane,że pożal się boże(scena ze Stalinem i Leninem na końcu-na pewno tak to wyglądało,tak........OMG)

Po czwarte,to całe 3D to nienajlepszy pomysł był.Czasami wypadało dobrze,a czasami sceny się rozmazywały.Tak być nie może.

 

Jedyne,co mi się naprawdę w filmie podobało,to sceny batalistyczne.Hoffman jak nikt inny potrafi takie sceny robić i to wychodzi nieziemsko.Tak,napisałem,że w 3D się obraz rozmazywał,ale to tylko czasami.Poza tym było epicko i dało się odczuć ten klimat wojny

 

Podsumowując,nie wydawajcie tych pieniędzy na ten film,bo nie warto.Zainwestujcie w coś innego.To nie jest Trylogia,to jest komercyjny szajs.

 

5\10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-258485
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Johnny English Reborn (Johnny English Reaktywacja)

N!KO – Rowan Atkinson znów wciela się w agenta, który nie zna ograniczeń logicznych. Johnny English jest potrzebny, by stanąć przeciwko tajemniczej grupie zabójców, a to oznacza, że dostaliśmy ciąg dalszy komedii przygodowej, gdzie Jaś Fasola gra James’a Bonda (Johnny English – 5/10). Agent wraca do misji po wpadce jaką zaliczył w Mozambiku, ale fabuła to i tak tło do serii absurdalnych gagów, które śmieszą oczywiście z różnym skutkiem.

Z początku miałem silne obawy, bo szkolenie się u mnichów widziałem już setki razy, i liczne nawiązania do tego mnie zaczynają po prostu irytować Poza tym, już chyba nie jestem aż tak podatny na mimikę twarzy angielskiego komika, albo on lekko wypadł z formy (co nie znaczy, że nie potrafi rozsmieszyc). Jedynka miała swój urok w tym calym idiotyźmie. Nieudacznik – będący ostatnią deską ratunku - robił karierę jako agent specjalny. Tutaj już mamy doświadczonego – aczkolwiek wciąż tępego – członka tajnych służb. English jest pewny siebie, a role „głównej niemoty” przejął jego odgórnie narzucony partner, Tucker (Daniel Kaluuya). Imię tego agenta jest pewnie nieprzypadkowe, bo wyraźnie zostało zaczerpnięte od gwiazdy „Godzin Szczytu”, a tych produkcji ciężko ze sobą nie skojarzyć na tym etapie. Kaluuya jest anonimowy szerszej publiczności, i po tym co zobaczyłem... nie prędko się to zmieni. Brakuje mu tego komediowego zmysłu, jaki chociażby posiada Rowan, czy właśnie Chris Tucker. Na temat pozostalych postaci się boję wejść, bo na samą myśl o niezwykle zwinnej, Azjatyckiej babci, mnie skręca od środka (bynajmniej nie ze śmiech).

Żałuję, że ponieśli się na takie oklepane motywy. Bez nich ocena byłaby wyższa. Spokojnie można przy tym spędzić czas, a jeśli jest ktoś fanem tego rodzaju gagów (sam wolę komedie ukrytą w dialogach), to nie powinien się zawieść – nie potrzebna mu znajomość jedynki. Genialny jest satyrystyczny motyw z pościgiem, gdzie zobrazowana jest głupota filmowych uciekinierów (facet przeskakuje przez siatke, a goniący otwiera spokojnie drzwi, itp.), ale większość zabiegów pozostawiła u mnie kamienną twarz – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-258998
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Arena

N!KO – „Arena” skupia się na brutalnych walkach współczesnych gladiatorów. Ludzie emocjonują się tą rozrywką za pośrednictwem internetu i decydują, czy uroczy, zakapturzony kat, ma zabić przegranego. Więźniem tego show staje się David Lord (Kellan Lutz), który prowadził do tej pory normalne życie strażaka. Wypadek na drodze sprawia, że traci on ciężarną ukochaną. Wszystko jest mu obojętne. Zaczyna się od próby samobójczej, a kończy na nadużywaniu alkoholu w Meksyku i walkach w tamtejszych barach. Idealny nabytek dla organizacji. Wszystko rozwija się w oklepany sposób, gdzie utalentowany fighter nie chce brać w tym udziału, a czarny charakter widzi w nim zbyt duży potencjał by przepuścić okazję na ubarwienie swojego programu. Czemu w ogóle sięgam po produkcję o turnieju na śmierć i życie, która ewidentnie spóźniła się o kilkanaście lat? Samuel L. Jackson! Kilkukrotnie udowonił by nie lekceważyć go, pomimo, że jest częścią jakiegoś „straight 2 dvd”.

Kellan Lutz robił wszystko, co w jego mocy (a nawet więcej, bo mocno przesadzał, gdy ślina mu ciekła z pyska, albo się zbędnie napinał), ale z takim materiałem ciężko się szarpać. Prawdziwa walka, jest między widzem, a przyciskiem odpowiedzialnym za przewinięcie do przodu. Samuel L. Jackson dał z siebie niewiele. Miał ewidentnie gdzieś końcowy efekt tego dzieła, ale jego granie na „pół gwizdka”, to i tak dla większości nieosiągalny pułap.

Niestety, ten film już widzialem kilkukrotnie. Wy wszyscy też go zapewne widzieliście, bo nie było tu nic innowacyjnego. Jedynie brutalne efekty były mocno przekolorowane. Robione jakby na rodzaj gry komputerowej, co nie było zbyt trafnym zabiegiem. Ciężko było na to patrzeć. Choreografia walk pozostawia wiele do życzenia, a myślenie jest tutaj gwarancją łapania się za głowę. Nie pojmuję jak strażak potrafił niszczyć, każdą rzuconą mu przypadkową bronią. Rozumiem, że umiał się bić, ale to chyba nie jest równoznaczne z obsługiwaniem katany, czy innej broni białej? Najśmieszniejsze, że w filmie skupionym na brutalnych walkach, większość starć dostajemy w telegraficznym skrócie. Wszystko na rzecz rodzącego się uczucia – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259363
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 660
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.04.2011
  • Status:  Offline

"Na krawędzi" (1993)

 

Ratownik górski Gabe (Sylvester Stallone) jest uczestnikiem nieszczęśliwego wypadku w górach w którym zginęła dziewczyna jego najlepszego przyjaciela. Czując się odpowiedzialnym za śmierć dziewczyny, Gabe wyjeżdża. Wraca prawie rok później. Na ratunek wzywa ich grupa wspinaczy górskich, będących mordercami i złodziejami, którzy w górach "zgubili" 100 milionów dolarów i potrzebują przewodnika. Zdobywca trzech Oscarów, za dźwięk, efekty dźwiękowe oraz efekty wizualne.

 

Wieczorem siedzę, nudzę się, widzę, że zaczyna się "jakiś" film na TVP, więc postanowiłem obejrzeć, a więc pomyślałem, że to na pewno będzie akcja, gdyż główną rolę gra Sylvester Stallone. Był dobrym charakterem, to także było pewne, że dobro zwycięży. Chociaż, że praktycznie od początku byłem pewien jak to się skończy, to i tak obejrzałem to. Dużo nierealnych akcji, typu: Sylvek wskakuje bez bluzki pod lód i pływa pod nim, czy pół goły wspina się po górach na mrozie. Ale to jest przecież właśnie kino! Dodam, że ładne efekty, jeśli chodzi o wybuchy bomb, czy samolotów. Bardzo ciekawy film, oglądałem pare filmów ze Stallonem, i powiem, że to jest na drugim miejscu, jeśli chodzi o NAJLEPSZE FILMY JEGO JAKIE WIDZIAŁEM, na pierwszym stawiam oczywiście Rambo. Moja ocena to solidna ósemka! Jak kiedyś będzie leciał w TV jeszcze raz, to na pewno z chęcią obejrzę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259379
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline

Pluję na twój grób / Bez litości / I Spit on Your Grave:

Film bardzo dobry, bardzo się mi spodobał. Gdzieś na wioskę mało zaludnioną przyjeżdża kobieta z miasta. Przyjeżdża tam w celu codziennych treningów atletycznych ćwiczy min. biegi. Akcja rozpoczyna się od zepsucia pewnego urządzenia w łazience nie pamiętam dokładnie, ale była to chyba wanna. Hydraulik cierpiący na jakąś ciężką chorobę podjął się zadania i naprawił je głównej bohaterce, która z radości pocałowała go. W filmie nie zabrakło również bandy wieśniaków z wielkim ego, którzy wbili jej do domu i lekko nad nią się znęcali. Kazali ssać pistolet, skończyło się to wszystko na scenie erotycznej gwałtu, było 6 gości i każdy ją zaliczał jak tylko chciał włącznie z szeryfem. Po zakończeniu kobieta uciekła wskakując do rzeki... Po kilku dniach powróciła, aby się odegrać łapała ich i testowała na nich tortury. No mogę jedną opisać z nich, aby jeszcze bardziej zachęcić do obejrzenia. Jednemu gościowi wsadziła strzelbę do du.., spust przywiązany był do ręki drugiego gościa za pomocą sznurka i... musicie resztę sami zobaczyć. Na prawdę film rewelacja, szczególnie polecam. Ocena 10/10.

 

Ps.Dzięki N!KO za wstawienie opisu filmu Arena muszę go obejrzeć :) .

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259434
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ps.Dzięki N!KO za wstawienie opisu filmu Arena muszę go obejrzeć .

 

Na własne ryzyko...

 

 

 

 

Uwikłanie

N!KO – Komisarz Smolar (Marek Bukowski) i prokurator Szacka (Maja Ostaszewska), zajmują się zbrodnią popełnioną podczas grupowej terapii. Wszystko jest oparte na jakiejś książce, która mam nadzieję nie jest tak płytka jak ekranizacja. Intryga się kręci dość powoli, a większość postaci (na czele z prokurator) jest po prostu żałosnych. Nie lubię tego słowa, ale inne określenie znaleźć było trudno. Gdyby tylko reżyser nie poniósł się na jakiś wątek miłosny (dwójka szukająca prawdy miała nikogo nie interesujący romans), czy też na notoryczne pokazywanie nam miasta z lotu ptaka, to może by to trwało o pół godziny krócej, a tempo zdawałoby się żwawsze.

Szacka to rozkrzyczana, irytująca baba, która prawdopodobnie jest krypto-lesbijką, a jej mąż/narzecony (Piotr Adamczyk) i stary kochanek, mają nas zbić z tego tropu. Komisarz notorycznie przeklina, piję i rzuca żarty niskich lotów. Przebłyski film miewa, gdy pojawia się Andrzej Seweryn. W „Różyczce” był bardzo dobry, a tutaj – z tak kiepską konkurencją – jest jak słońce w ciemnym tunelu.

Komedii tworzyć nie możemy. Kryminałów też nie bardzo. Kom-romy wyglądają tak samo. Przykro się patrzy na Polską kinematografie. Wszyscy aktorzy powinni odstąpić z części gaży i przekazać na rzecz Andrzeja Seweryna. Nawet w takim czymś, facet jest niesamowity – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259526
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Lars VonTier- Melancholia

 

po co bylo 1godz filmu, ktora tak naprawde nic nie wznosila? I czmeu tak prymitywnie rozwiazana 2czesc filmu?

 

Pierwsza część to zewnętrzne ukazanie skutków melancholii (a raczej ostrej depresji) blond-siostry i "apokalipsy", podczas której blondzia "umiera" dla społeczeństwa i większości rodziny (rujnuje wesele, olewa męża, bzyka się z jakimś przypadkowym mośkiem, wygarnia to co myśli szefowi, tracąc dobrze płatną pracę + zachowuje jak zombie. Zrywa niemal wszystkie więzy łączące ją z bliskimi i wchodzi na drogę autodestrukcji).

Druga część to niekoniecznie dosłowna "zagłada Ziemi". Wg mnie jest to raczej metaforycznie przedstawiona "zagłada" świata (zniszczenie Ziemi = koniec świata Blondyny) i "wewnętrzna, duchowa śmierć" Blondzi, której życie i świat nie wytrzymuje zderzenia z ciężką depresją (nie bez przyczyny planeta nosi nazwę "Melancholia"), co przy okazji staje się "śmiertelną katastrofą" dla jej najbliższej rodziny (dlatego też w końcowej scenie giną wszyscy, ponieważ choroba zabija nie tylko duchowo blond-siostrę, ale staje się też "śmiertelnym ciosem w serce" jej najbliższych).

Świetna jest scena kiedy Planeta Melancholia wchłania Planetę Ziemię (czyli choroba całkowicie opanowuje Bondzie, niszcząc jej cały świat i świat jej bliskich)

 

Daje

4/10

 

Moja ocena: 6/10, ale film zdecydowanie nie dla wszystkich. Jeden z gatunku tych, które bardziej należałoby poczuć niż obejrzeć. Znalazłem świetny wpis w necie, który doskonale obrazuje moje uczucia po obejrzeniu ostatniego filmu von Triera:

 

"To będzie moja prywatna myśl, nie mająca na celu wywołania żadnej burzy krzyków, obelg, czy kłótni na forum:

Otóż obejrzałam film von Triera 2 dni temu. Nie przemówiło do mnie kompletnie NIC! Dodam, że uwielbiam "Dogville" i "Przełamując fale", ale w filmie "Melancholia" nic nie zdawało się mieć sensu! Byłam znudzona, zniesmaczona i wściekła, że na własne życzenie marnuję czas. Część dotycząca wesela to jakaś kpina. Jedynie genialny wątek relacji między Justine i rodzicami mnie zaciekawił. Ale poza tym? Masakra!! Jako kobieta nie umiałam pojąć, w jakim celu reżyser wymyślił coś tak nierealnego i pozbawionego sensu!

Część druga, Claire, też wynudziła mnie kompletnie!

Pytam się więc:

dlaczego mija drugi dzień, a ten film nie daje mi spokoju?? Coś mnie wciąż niepokoi w związku z tym obrazem, choć nie umiem tego nazwać. Po wyłączeniu filmu byłam przekonana, że to stos bzdur. A jednak... Nie umiem przestać o nim myśleć, wracają do mnie poszczególne sceny i choć wciąż są zlepkiem jakichś bredni to łapię się na tym, że rozważam obejrzenie go drugi raz.

Oglądam filmy od dobrych 20 lat, ale takiego dziwacznego nastroju nie pozostawił po mnie chyba żaden :)

Może więc jednak jest w tym jakiś artyzm!

Pozdrawiam :)"

 

Sam bym lepiej tego nie ujął...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259693
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Moja ocena: 6/10

Przegladając forum "Drive" na FW, natknąłem się na Twój profil (wtedy nie byłem jeszcze pewien ze to Twój, teraz jestem) i pamiętam, że jeszcze w południe Melancholię oecnioną miałeś na 4/10. Skąd ta zmiana? :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259704
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

-Raven- napisał/a:

Moja ocena: 6/10

 

Przegladając forum "Drive" na FW, natknąłem się na Twój profil (wtedy nie byłem jeszcze pewien ze to Twój, teraz jestem) i pamiętam, że jeszcze w południe Melancholię oecnioną miałeś na 4/10. Skąd ta zmiana? :)

 

Natomiast po samym obejrzeniu filmu wystawiłem od razu 3/10 :D No właśnie zmiana stąd, o czym pisałem wcześniej (przytoczony cytat z sieci). Film - pomimo, że zupełnie nie zrobił na mnie wrażenia przy pierwszym podejściu - tak mi jakoś zapadł w głowie, że cały dzień o nim myślałem. Zacząłem sobie układać własną interpretację i zastanawiać się nad detalami. Po powrocie z roboty zafundowałem sobie drugi seans i odebrałem "Melancholię" już zupełnie inaczej, dlatego też moja ocena tego filmu tak mocno "ewoluowała" :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259708
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Real Steel (Giganci ze Stali)

N!KO - Charlie Kenton to były bokser, który idąc z biegiem czasu, zajął się prowadzeniem robotów podczas walk. Świat poszedł do przodu i teraz brutalność maszyn jest na topie. Kentonowi nie układa się najlepiej – tonie w długach i na dokładke traci swojego podopiecznego w walce z bykiem. Zaraz po stracie dowiaduje się o kolejnej - choć już mniej bolesnej – jego była dziewczyna umiera, a jemu przypada opieka nad 11letnim synem, którego praktycznie nie zna. Charlie nie należy do przyjemniaczków i sprzedaje prawa do opieki za potężną sumę, która otworzy mu drogę do kolejnego stalowego giganta. Przyszli rodzice Maxa Kentona (Dakota Goyo) wyjeżdżają do Europy na wakacje, a dzieciak trafia na kilka dni do prawdziwego ojca.

Należy wspomnieć, że to film Disneya, więc rozszyfrowanie wszelkich niuansów fabularnych przychodzi samo. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że kolejny raz się „złapałem” na taką sportową historyjkę. Dobrze wiedziałem jak to się rozegra, ale wkręciłem się w losy upartej dwójki. Hugh Jackman dostaje idealną dla siebie role, i spełnia pokładane w nim oczekiwania. W życiu jego postaci wszystko kręci się wokół pieniędzy, i nic innego nie ma znaczenia. Ciekawe jest jednak to, że Dakota Goyo stał na równi z Jackmanem. Dzieciaka można bardzo łatwo przyrównać do dziewczyny z zeszłorocznego Prawdziwego Męstwa (True Grit), bo oboje mają cięte języki, i są o wiele za mądrzy na swój wiek. To najwyraźniej złoty środek na zaistnienie dla mlodych aktorów.

Wszystko – jak na Disneya przystało - ma morał, który rozwija się wraz z kolejnymi sukcesami na arenie. Sceny walk są z początku trochę chaotyczne, ale rozwijają się w najlepszym z możliwych kierunków. Dodać do tego nutkę komedii, i wyszedł niezły film. Widocznie w dobie popularności Transformersów i MMA, taka produkcja nie była bez sensu. Ogromna kampania reklamowa przynosi na razie skutek, gdyż „Real Steel” jest najczęściej odwiedzanym filmem w Amerykańskich kinach. Cieszy to, że nie jest to aż taka papka, jaką mogli nam tu spokojnie wcisnąć. Mimo prostych środków, produkcja ma za zadanie złapać za serce i przypomnieć wszystkim Rocky’ego – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-259710
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Thor

 

Zrealizowany na podstawie kultowego komiksu o Thorze, władcy pioruna, synu Odyna, wydana została w 1962 roku. Thor, który walczy za pomocą Mjollnira, młota wykonanego z tajemniczego metalu, wygnany zostaje z Asgardu, siedziby najwyższych bogów, na Ziemię. Tutaj pozbawiony zostaje wszystkich swoich boskich atrybutów i jako dr Donald Blake, ma nauczyć się pokory i posłuszeństwa. O swojej przeszłości przypomina sobie dopiero kiedy przez przypadek znajduje Mjollnira. Tak rozpoczyna się jego walka o bezpieczeństwo ludzkości.

 

Nie spodziewałem się po tej produkcji zbyt wiele, prawdę mówiąc nigdy nie interesowałem się losami superbohaterów (z pominięciem Batmana), ale kurde.. jeżeli już robimy takie filmy i każemy ludziom denerwować się w okularach (całe szczęście, że mnie to nie dotyczy. Nie pamiętam ani jednego momentu, który kwalifikowałby sie pod 3D. Ani jednego), to niech tam tych scen akcji będzie jak najwięcej. Najbardziej denerwuje mnie to, kiedy nastawiony na kino akcji otrzymuję próbę wywołania u mnie jakichś emocji, współczucia głównemu bohaterowi czy innych tego typu rzeczy (ten sam problem jest ze "Spidermanem"), przecież wiadomo jak to w takich obrazach wychodzi. Dlatego też nikogo nie ździwię jak napiszę, że największym plusem są sceny walk (szczególnie ta pierwsza, w.. no wlaśnie - już zapomniałem jak się to nazywało - nieważne, chodzi o krainę zamieszkałą przez Lodowych Olbrzymów), które podnoszą trochę ocenę tego "dzieła". Aktorsko - mimo dwóch wielkich gwiazd w obsadzie - jest średnio (Portman nie pasują zwyczajnie takie role, tak było w "Gwiezdnych wojnach", tak jest i teraz, a Hopkinsa jest zwyczajnie za mało). Największą zagadką jest jednak dla mnie obsadzenie w głównej roli Chrisa Hemswortha (W "Avengers" pojawią się Samuel L. Jackson, Robert Downey Jr, Scarlett Johansson, a obok nich... mr. nobody), który do nadzwyczajnie utalentowanych raczej nie należy. Ponad przeciętność wybija się według mnie jedynie grający Lokiego Tom Hiddleston (nazwisko również mi nieznane, ale w tym przypadku przynajmniej umiejętności są). =5/10 i ocena byłaby wyższa, gdyby pokusili się o więcej akcji.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-260025
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Trespass

N!KO – Kyle (Nicolas Cage) i Sarah Miller (Nicole Kidman) to zamożne małżeństwo. Nie brakuje im niczego, poza czasem dla siebie. Kyle ciągle pracuje i zaniedbuje domowe obowiązki. Od samego początku widać odległość jaka ich dzieli. Jeśli jakiekolwiek uczucie tam było, to na pewno wygasło. Cierpi na tym również córka, która wyraźnie nie może znaleźć wspólnego języka ze starszyzną. Ich bogactwo jest łakomym kąskiem dla lokalnej szajki złodziei. Ekipa nie jest jednak przypadkowa, bo w tym domu każdy ma jakąś tajemnicę, która nie może ujrzeć światło dziennego. Zaczyna się walka z przestępcami, ale i obrona swoich sekretów.

Cage i Kidman dają radę, co wcale nie jest takie oczywiste. Szczególnie Nicolas ma tendencje do kiepskich ról, w jeszcze słabszych filmach. Tutaj jednak od początku czuć ich dystans, ale i obawę, by druga osoba nie poznała ich tajemnicy. O ile wiemy, co skrywa Sarah, to Kyle pozostaje zagadką do końca. Nic na tacy nie jest wyłożone, a i on sam potrafi kręcić i nami, i przestępcami. Jednak w największą gierkę gra reżyser (Joel Schumacher – odpowiedzialny za „Telefon”), bo fabuła jest bardziej złożona niż by się to mogło wydawać. Zwrotów akcji i powiązań między bohaterami, jest więcej, niż byłem w stanie przewidzieć, a to bardzo często jest wielkim plusem. Bardzo często, bo niekiedy zwroty wydają się wymuszone. Tutaj przekombinowali tylko końcówkę, ale cała reszta była zjadliwa.

Niezła fabuła i dobra gra aktorska powinna zadowolić większość. Elias (Ben Mendelsohn), to rewelacja od pierwszych minut, ale jego brat (Cam Gigandet), jest rozdarty emocjonalnie przez cały film, co jest małą bolączką, gdyż jest to najsłabszy aktor. Gdyby zadbali o kogoś lepszego, a nie tylko stawiali na „ładną buźkę”, to byłoby jeszcze lepiej – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-260281
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 660
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.04.2011
  • Status:  Offline

Teksańska masakra piłą mechaniczną: Następne pokolenie

 

Czwarta już część horroru "Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną".

Grupka przyjaciół powraca nocą z balu maturalnego. Niestety jadąc przez ciemny las uderzają w inny samochód, którego kierowca doznaje poważnych obrażeń. Pech chce, że ich auto zostało również poważnie uszkodzone, nastolatki zmuszone są więc szukać pomocy na piechotę. Jeden z nich pozostaje pilnować miejsca wypadku, a pozostała trójka wyrusza szukać telefonu, by wezwać karetkę do nieprzytomnego mężczyzny i pomoc drogową. Na ich nieszczęście w okolicy mieszka przerażający morderca zwany "Skórzaną Twarzą", który wraz ze swą psychopatyczną, kanibalistyczną rodzinką, urządza sobie nocne polowania na ludzi z piłą łańcuchową w ręku...

 

A więc, zacznijmy od tego, jest sobotnia noc, w TV jak to w TV nic nie ma, aż tu nagle pojawia się "horror" "Teksańska masakra piłą mechaniczną", pomyślałem sobie, że obejrzę, tyle o tym filmie słyszałem, ale nigdy nie oglądałem. Okej, oglądam, oglądam, w końcu pomyślałem sobie, czy to coś ze mną jest nie tak, czy ten film jest taki.. "Masakra piłą mechaniczną." ?! Dwa razy użyta piła i to, żeby jeszcze ktoś zginął od niej.:wink: Nie wiem jak tam z wcześniejszymi częściami (po tej, nie mam ochoty oglądać), ale ta wydaję się koszmarna, krótko mówiąc głupia, chyba, że to ja jestem głupi. Jest jakaś kobieta/mężczyzna chuj wie ze skórzaną twarzą z piłą w ręku i wydziera się non-stop, facet robot(?), który cieszy się jak głupi i leje swoich po mordzie i jeszcze inni. Rozumiem, film o świrach, ale bez przesady, do tego jeszcze zajebista, trzymająca dech w piersiach straszna końcówka. Na polu, "skórzana twarz" macha piłą i wrzeszczy po czym napisy. Pytałem innych, co o tym myślą i mają podobne zdanie. Dla mnie, tragedia, nie horror. Zaczynało się dobrze, zgubieni w lesie, ciemno, ale później jak się akcja "rozkręciła", że tak to ujmę to było tylko gorzej. Ja w ogóle nie mogłem zrozumieć co tam się do cholery działo, jakaś "rodzina", w której leją się po pyskach, przyduszają. Jakiś mężczyzna w garniaku przychodzi i liże ofiarę po twarzy. Ciągle oglądałem w przekonaniu - "zaraz się coś wydarzy, na pewno." Niestety - nie wydarzyło się. Może zostanę "zjechany", ale moja ocena - 2/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-260333
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Dream House (Dom Snów)

N!KO – Podobnież każdy dom ma swoje wspomnienia. Do nowego lokum wprowadza się Will Atenton (David Craig) wraz z całą familią – żona (Rachel Weisz) i dwie córki. Szybko jednak ich bajka się kończy, gdy dowiadują się, iż w tym miejscu doszło 5lat temu do masakry, gdzie cała rodzina została zamordowana. Podejrzany o wszystko jest mąż, który uszedł tego dnia z życiem. Ślad po nim zaginął, ale ktoś notorycznie szpieguje nowych lokatorów. Will zaczyna interesować się tą sprawą by chronić swoich bliskich, a pomaga mu w tym sąsiadka Ann Paterson (Naomi Watts)...

To wszystko jednak kompletnie nie ma znaczenia, bo jeśli ktoś się zapędził i wcisnął „play” w filmiku wyżej, to popsuł sobie cały film. Nie wiem co za kolonia intelektualnie trędowatych była odpowiedzialna za taki zwiastun, ale najważniejszy zwrot fabularny został wyłożony na tacy. Nie przypuszczałem, że tak to się rozwinie, bo i kto by sobie podkładał taką świnię. Psuję to całą – i tak mało satysfakcjonującą – frajdę z oglądania. Craig robi co tylko może, by wyciągnąć z tego jak najwięcej, i trzeba przyznać, że wychodzi z tarczą. Cała reszta wyraźnie od niego odstaje, ale Weisz i Craig są prawdziwym małżeństwe, więc i na ekranie jest między nimi chemia widoczna. Szkoda, że zostali wykorzystani jako para, w takim gniocie. Reżyser (Jim Sheridan) podobnież chcę, by jego nazwisko zostało zdjęte z tej produkcji. Nijak nie chce się z tym wiązać, bo ostateczna edycja nie odpowiada jego wizji. Jeśli te same osoby były odpowiedzialne za zwiastun, to się temu Panu nie dziwię... Wszystko jest zlepkiem już wcześniej wykorzystywanych motywów, na które można wpaść bez zajawki – 2/10

 

Niestety - nie wydarzyło się. Może zostanę "zjechany", ale moja ocena - 2/10.

 

Dałem tyle samo, wiec bez obaw.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-260425
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Bail Enforcers

N!KO – Przyznam, że poniosłem się na to tylko ze względu na Trish Stratus. Inaczej bym ominął to szerokim łukiem, bo wszystko co z tym związane śmierdzi kałem. Praca kamery, zdjęcia, aktorzy, historyjka... W Kanadzie (tam też powstało) pewnie się to jakoś sprzeda, bo ludzie będą zainteresowani poczynaniami Trish. 7-krotna mistrzyni Div z WWE, jest przed kamerą lepsza od RVDego, ale to nie znaczy zbyt wiele. Jestem ciekaw, jakby się sprawdziła w czymś ambitniejszym. Na pewno bliżej jej do komedii, bo rzucając żartami wydaje się naturalna, a gdy przychodzi pokazać jakieś inne emocje, to jest kiepsko. Szczególnie początkowa scena, kiedy to cała trójka jest w tarapatach. Stratus ma przy skroni pistolet, a mine ma zamyśloną...

Fabuła przedstawia grupę łowców nagród, która „staje na odcisk” lokalnej mafii. Tyle! Zamknąłem to w jednym zdaniu. Niczego więcej nie wypada oczekiwać. Plus za nieudane sceny przy napisach końcowych. – 2/10

 

 

 

 

The Son of No One

N!KO - Oficer Jonathan White (Channing Tatum) zostaje przetransferowany do robotniczej dzielnicy Queens, gdzie dorastał. Ma jednak jeden wielki sekret, który nie nękał go przez wiele lat. Tajemnica powoli zaczyna się ujawniać za sprawą lokalnych mediów. Ciała dwóch osób z 1986 roku nigdy nie zostały odnalezione, a White wie o tym więcej niż się wydaje jego przełożonemu - Kapitan Marion Mathers (Ray Liotta). Jako młody chłopak był odpowiedzialny za te zbrodnie, ale Detektyw Charles Stanford (Al Pacino) pomógł mu to wszystko zatuszować. Motyw ściągnięty z „Wyścigu z czasem”, w którym główną rolę grał Denzel Washington (8/10), a główny bohater jest zmuszony tropić siebie.

Przez cały seans przeplatają się dwie historie. Dorosły White, który z polecenia szefa stara się rozwiązać sprawę, i młody White, który właśnie dopuścił się tej zbrodni. Świeżo przeniesiony ofier dostaje tajemnicze listy wskazujące na fakt, że ktoś nie tyle się przejmuje losem zmarłych, ale wie kto dopuścił się tej zbrodni i stara się mu uprzykrzyć życie. Cała sytuacja sprawia, że Jonathan zaniedbuje swoją rodzinę.

Channing Tatum mógł się pokazać w czymś poważnym, ale nie sprostał wyzwaniu. Wygląda tak samo, jak w każdym innym filmie, tylko ograniczone zostały sceny, kiedy biega bez koszulki... Al Pacino i Ray Liotta to główne punkty, na które warto zwracać uwagę. Przewyższają resztę o kilka klas, ale żałuję, że tego pierwszego jest tak mało. O dziwo jeden z młodszych aktorów – kolega głównego bohatera (Brian Gilbert) - pokazał się z niezłej strony, i był lepszy niż jego filmowy (starszy) odpowiednik, Tracy Morgan. W ogóle nie wiem, co ich ponioslo, że wzięli specjalistę od komedii do takiej tematyki. Ciężko było go kupić.

Historia jest niezła, ale główny fabularny zwrot pozostawia sporo do życzenia. Postacie są jednowymiarowe, i ich charakterom nie poświeca się zbyt wiele czasu – 5/10

 

 

 

 

The Three Musketeers 3D (Trzej Muszkieterowie 3D)

N!KO – „Kąpany w gorącej wodzie” D'Artagnan (Logan Lerman) dołącza do legendarnych trzech muszkieterów – którzy już zapomnieli o swoich podbojach, i oddelegowali się na emeryturę – by pokonać Milady (Milla Jovovich) i jej przełożonego (Orlando Bloom).

Pierwsza informacja jest smutna, bo reżyserem jest Paul WS Anderson, czyli sztywny twórca ostatnich Residentów, starego Mortal Kombat, czy Obcy kontra Predator (TAK! To on odpowiada za tego gniota). Widać, że Paul lubuje się w wykupywaniu licencji, i wpychaniu wszędzie swojej żony, Pani Jovovich. Może na ślubnym kobiercu zawarli pakt, ale to nie wychodzi jego produkcjom na dobre. Od razu powiem, że „Trzej Muszkieterowie” to nie taka zła rozrywka. Owszem, jest przesadnie używany trojwymiar, a to oznacza masę zbędnych zwolnień czasu, ale jest tutaj dobrze wyważona nuta komedii. Za sprawą Muszkieterów – na czele z Porthosem – można się uśmiechnąć na parę tekstów, o których szybko zapomnialem, gdy na ekranie pojawiała się Milady. Ona odpowiada za akcje, w których łapie się za głowę. Jak na film jej męża przystało - Milla skacze, walczy, próbuje grać, a wszystko w zwolnionym tempie!

Jeśli chodzi o Trzech Muszkieterów, to nie byłem w stanie rozpoznać żadnego z aktorów, ale bywają momenty, że są oni spychani na dalszy plan, a wszystko kręci spisek Milady i reszty przekolorowanych złoczyńców. Orlando Bloom wyglada jak wyciągnięty z kreskówki, a Christoph Waltz nie powinien tu w ogóle grać. To pierwszy film od czasu Bękartów Wojny, w których „Hans Landa” nie knockoutuje swoich kolegów w każdej scenie. Dobra passa została przerwana. Nie jest to bynajmniej wina Waltza, po prostu materiał nie był wysokich lotów – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/64/#findComment-261328
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KPWrestling
      Ten pojedynek to szansa na rehabilitację przed gdyńską publicznością po nieudanym starcie w turnieju. Zarówno Leon Lato, jak i Eryk Lesak, przegrali swoje walki ćwierćfinałowe w boju o tytuł pretendenta do mistrzostwa KPW. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj pozostają w dobrej dyspozycji. Eryk toczył bardzo wyrównany bój z Filipem Fuxem i momentami wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Leon Lato po listopadowej porażce zaliczył z kolei wygraną na włoskiej ziemi, pokonując Lello Boy Jonesa na gali Wrestling Megastars Main Event. Czy Eryk Lesak jako ten większy i silniejszy zdominuje przeciwnika i nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł, trzymając go w walce na swoich warunkach? Czy też Leon Lato wykorzysta szybkość, spryt i fantazję, zaskakując Lesaka i dopisując kolejne zwycięstwo do swoich statystyk? Jedno jest pewne - dla obu liczy się tylko zwycięstwo i zrobią w ringu wszystko, by je odnieść. Eryk Lesak vs. Leon Lato Instagram: heelesak leon.lato Gala Wrestlingu: KPW Arena 27 24 stycznia 2025 Nowy Harem Gdynia Ostatnia pula biletów: https://kpw.kupbilecik.pl/ Przeczytaj na oficjalnym fanpage KPW.
    • KL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...