Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

The Hangover Part II (Kac Vegas w Bangkoku)

N!KO – Kontynuacja przeboju sprzed 2 lat. Po wiekopomnym wieczorze kawalerskim w Las Vegas, Phil (Bradley Cooper), Stu (Ed Helms), Alan (Zach Galifianakis) i Doug (Justin Bartha) ruszają do Bangkoku na ślub Stu. Pan młody mając świadomość tego, do czego doszło poprzednim razem, postanawia zachować wszelkie środki ostrożności. Zaczyna od zaplanowanego późnego śniadania, a z czasem przekona się, że życie nigdy nie układa się zgodnie z planem…

Pierwszą kwestią jest „gratulacja” dla tłumaczy. Pisałem o tym przy okazji jedynki, gdzie poniosło ich z Polskim tytułem. Dwa lata później, musieli wypić piwo, które sobie sami wyważyli. „Kac Vegas” brzmiało kiepsko, a „Kac Vegas w Bangkoku” nawet nie wymaga zgryźliwego komentarza. W oryginale part 2 przywodzi na myśl „Ojca Chrzestnego” i brzmi bardzo fajnie, a u nas… Przechodząc do filmu trzeba podkreślić, że śmiesznie się złożyło, bo kiedy przy okazji „Kung Fu Pandy 2” pisałem błędy, jakie są robione w kontynuacjach, nie spodziewałem się, że dostane tego kolejny przykład tak szybko. Owszem, obawy co do tego filmu w moim przypadku były, a i byłem pewien, że nie dorówna bardzo dobrej jedynce (9/10). Wypisywałem czarne wizje pokroju – „Co wymyślą? Doug znowu zaginie?”. Brzmiało to na tyle niedorzecznie, że nie chciałem nawet dopuszczać do siebie myśli, iż będzie to prosty skok na kasę, bazujący na przemieleniu scenariusza jedynki. Niestety, tak było. Wygląda to trochę jak ponury remake, który został amatorsko stworzony przez Tajlandzkie studio, pragnące swojego filmu o wieczorze kawalerskim na bazie Amerykańskiego hitu. Nie mówię, że jak ktoś za to złapie, to nie będzie się śmiał (okazji będzie mniej), ale podobieństwa do jedynki biją po oczach. Taki brzydszy brat bliźniak. O ile Vegas było ładne, kolorowe i zakręcone, bo momentalnie każdy sobie marzył o takim ostatnim dniu radości przed ślubem, tak Bangkok jest brzydki, szary i ponury, a wszyscy planujący atrakcje dla swojego znajomego mającego stanąć przed ołtarzem, będą omijać to miejsce szerokim łukiem. Śmiało można było to nazwać „Kac Vegas w alternatywnym świecie”. Niektóre historie nie potrzebują kontynuacji, bo wydają się na starcie bezcelowe, ale na naszym globie pieniądze są najważniejsze – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-236849
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

Season of the Witch - fabuła filmu średnio mnie ciekawiła, ale liczyłem na coś przy czym nie będę się nudzić, a to w filmach z Nicolasem Cagem często jest duży pozytyw, bo akcji jest dużo. W tym wypadku było zbyt wiele dłużyzn, a tytułowe "Polowanie na czarownice" zamieniło się w film drogi z niewieloma ciekawymi momentami. Cage na pewno aktorsko dał rade, ale akurat w tej produkcji najbardziej przypadła mi do gustu postać Felsona grana przez Rona Perlmana, która miała w sobie wiele humoru co uratowało wiele scen. Końcówka bez wyraźnego happy endu może i na plus, ale sam pomysł rozwiązania głównej zagadki za bardzo przekombinowany i liczyłem na coś bardziej realnego niż na klimat fantasy. 4/10

 

Besouro - jest film rodem z Brazylii i opowiada o początkach capoeiry w tym kraju na podstawie życia Manuele Henrique Pereiry. Wszystko zaczyna się całkiem nieźle, Brazylia to ciągle kraj w którym bardzo ważnym aspektem życia jest niewolnictwo, a capoeira staje się zakazana, bo władza traktuje ją jako rodzaj walki, a nie taniec. Tak jak pierwsze 30 minut, które wprowadza do historii jest ciekawe tak później akcja zdecydowanie zwalnia, a cała historia capoeiry oparta jest na losach tytułowego bohatera, który przyjął ksywkę Besouro. Ta produkcja miała solidny potencjał, ale zbyt wiele fragmentów zostało przekombinowane i widać było, że reżyser nie ma konkretnego planu na to jak rozwiązać całą tą historie i popsuta końcówka idealnie to pokazuje. Zmarnowany potencjał, bo myślę, że można było z tego wyciągnąć wiele więcej, ale za niektóre świetne sceny tańca/walki naciągam trochę ocenę. 5/10

 

Ghost Rider - kolejna produkcja z Cagem, która dość długo czekała na to aż ją obejrzę no i doczekała się. Już powoli mam dość oglądania tych wszystkich ekranizacji komiksów, ale akurat w tym przypadku zupełnie nie byłem świadomy o czym będzie ta historia i mimo niepochlebnych opinii przystąpiłem do oglądania. Tytułowy Ghost Rider zawarł pakt z diabłem i przez to umarł jego ojciec, a on sam mimo ciągłego ocierania się o śmierć cały czas cieszył się pełnią życia robiąc karierę motocyklisty-kaskadera, który wiedział jednak, że pewnego dnia będzie musiał spełnić zachciankę Mefistofelesa. Ogólnie gdy akcja na dobre się rozkręciła to jakoś specjalnie na mnie nie działała i pozostało mi cieszyć się z małych pozytywów jak piękna Eva Mendes czy całkiem fajna rola Sama Elliotta. Niestety szkoda, że film nie potoczył się inaczej i Ghost Rider nie mierzył się z Mefistofelesem tylko z Black Heartem, ale w miarę znośna końcówka trochę podreperowała ogólne wrażenie. 5/10

 

Sex Drive - podchodziłem do tej produkcji z dużym dystansem, bo widziałem już tego typu filmów tony, ale jednak bawiłem się całkiem nieźle. Ian to prawiczek, który przez internet umówił się z gorącą laską i postanawia do niej jechać zabierając ze sobą przyjaciela i przyjaciółkę. Jak nie trudno się domyślić po tytule cała podróż będzie ze sobą niosła wiele przygód, a niektóre sceny naprawdę potrafiły mnie rozbawić co w tego typu filmach jest już bardzo rzadkim wypadkiem. To co również mi się spodobało to zróżnicowane postacie, których było całkiem sporo i w wielu scenach był to mocny aspekt tego filmu. Oczywiście koniec był już o wiele słabszy i niestety zahaczył o romantyczność, ale mimo tego było całkiem nieźle i chyba głównie ze względu na to, że miło się zaskoczyłem film dostanie taką, a nie inną ocenę. 6/10

 

Source Code - jako fan tego typu filmów postanowiłem odwiedzić kino, żeby obejrzeć tą produkcje i nie zawiodłem się. Duncan Jones(syn Dawida Bowie) zrobił kolejny dobry film z elementami sci-fi w tle. Pierwszy był "Moon" który pod względem dramaturgii naprawdę potrafił widza wkręcić i dostał ode mnie 7/10. Teraz Duncan dostał większy budżet i gwiazdorską obsadę i trzeba przyznać, że spisał się na medal, bo zrobił film trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Colter Stevens(Jake Gyllenhaal) budzi się w pociągu i jest zupełnie kimś innym, tak zaczyna się ten film i powiem szczerze, że miałem duże wątpliwości jak potoczy się dalsza akcja, ale po paru minutach już tych wątpliwości nie było. Okazało się, że Colter bierze udział w eksperymencie nazywanym Source Code, który może przenieść człowieka do alternatywnej rzeczywistości na 8 minut i ma być w przyszłości główną bronią przeciw terroryzmowi. Colter bierze udział w pierwszej misji, czyli znalezienia bomby w pociągu, która wybuchnie po 8 minutach, ale wiele prób nie przynosi oczekiwanych skutków, a w filmie systematycznie pojawia się kilka naprawdę ciekawych pobocznych wątków, które potrafią zaciekawić tak samo jak główny element fabuły. Jak fan takiego kina wyszedłem z sali bardzo zadowolony i polecam to osobom, które lubią tego typu produkcje. 8/10

 

Charlie St. Cloud - jako, że nie przepadam za szufladkowaniem aktorów ze względu na ich jedne z pierwszych ról tak chciałem zobaczyć jak spisze się w tego typu produkcji Zac Efron znany głównie z trylogii High School Musical, której nie widziałem i przyznaje się bez bicia. Charlie St. Cloud to młody chłopak, który świetnie radzi sobie na łodzi i wygrywa różnego rodzaju wyścigi, a co za tym idzie dostaje się na renomowaną uczelnie. Niestety cały świat Charliego przewraca się do góry nogami, kiedy w wypadku samochodowym ginie jego młodszy brat, a on sam zostaje cudownie ocalony. Od tamtego momentu Charlie się załamuje i pozostaje skryty w sobie i posiada także inną ciekawą zdolność...widzi swojego zmarłego brata i spotyka się z nim codziennie o tej samej porze ucząc go gry w baseball. Wszystko zmienia się gdy do życia Charliego wkrada się Tess, czyli znajoma z dawnych lat. Ogólnie film momentami zawodzi, a sam Efron średnio spisuję się w dramatycznych scenach filmu i proponowałbym mu zmianę wizerunku przynajmniej na potrzeby filmu, bo tutaj wyszło to średnio. Szkoda też, że większej roli nie dostała Kim Basinger, bo jej relacje z synem mogłyby dodać filmowi wiele pozytywów tak jak mała rola Raya Liotty. Ogólnie film kierował się w skale typowego średniaka, ale naprawdę zaskakująca końcówka sprawiła, że oceniam to oczko wyżej. 6/10

 

Breach - film oparty na prawdziwej historii Roberta Hanssena, agenta FBI podejrzanego o zdradę swojego państwa i szpiegowanie dla Rosjan i Sowietów. Młody Eric O'Neill(w tym wypadku dość średni Ryan Phillippe) dostaje niespodziewany awans i zostaje przeniesiony od razu do kwatery głównej FBI żeby pracować razem z Hanssenem(fajna rola Chris Coopera) początkowo nawet nie wiedząc w co się pakuje. Z czasem film zamienia się w całkiem niezły thriller, ale z minuty na minute widać, że reżyser niezbyt poradził sobie z tą historią którą napisało życie, bo zdecydowanie za mało jest później momentów w których akcja by przyspieszyła i ma się wrażenie, że wszystko toczy się w jednym tempie mimo, że film nie ubłagalnie zbliżał się ku końcowi. To właśnie była największa wada tej produkcji, bo pod względem budowania emocji w tego typu historii powinno być o wiele lepiej, a wyszło jak wyszło. Nie wiem czy właśnie taki był Robert Hanssen o którym trochę poczytałem po zakończeniu seansu, ale Chris Cooper chyba wyciągnął wszystko co tylko możliwe z tej postaci. 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-236863
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Priest (Ksiądz)

N!KO - Postapokaliptyczny thriller sci-fi, którego akcja dzieje się w alternatywnym świecie. Od wieków walczą tu ze sobą ludzie i wampiry. Historia toczy się wokół legendarnego wojownika z ostatniej Wampirzej Wojny, który teraz żyje wśród innych księży w „kościele” (Paul Bettany). Gdy jego bratanica zostaje porwana przez zgraje krwiopijców, zrywa on ze swoją przysięgą i na przekór swoim przełożonym wyrusza w pogoń. Podczas krucjaty dołącza do niego chłopak dziewczyny (Cam Gigandet).

Kolejny raz widać zamiłowanie Scotta Charlesa Stewarta (reżyser) do aktora, desperackiej walki ludzkości, i religii. Myślałem, że „Księdza” z filmem „Legion” (2/10), łączy tylko Paul Bettany, ale niestety, podobieństw było więcej. Tam mieliśmy walkę z aniołami, tutaj są wampiry. Tam Bóg stracił nadzieje w ludzkość, tutaj mamy walecznych księży z krzyżami na czołach. Czy Stewart wyciągnął jakieś wnioski z poprzedniej klapy? Niewiele. Sceny akcji są na pewno ciekawsze od tamtych, ale to chyba tylko dlatego, że tą produkcję kręcili z zamiarem konwersji na 3D. Krzyże latają niczym shurikeny, a wampiry legną seriami. Do całej papki został jeszcze dodany składnik westernu, który nijak nie pasował do reszty. Bettany jest tak samo nijaki jak był w Legionie, i nie mam pojęcia, na jakiej podstawie jest on wrzucany notorycznie do ról głównych. Widocznie panowie się bardzo dobrze znają, albo Paul robi to za grosze. Zaskoczyła mnie obecność Christophera Plummera, ale był on jednowymiarową postacią, która została mocno zepchnięta na drugi plan. Stylizacja wampirów to nic kreatywnego, bo na dobrą sprawę skupili się tylko na głównym czarnym charakterze. Dialogi miał on rozpisane przyzwoicie, i dzięki temu był jaśniejszym punktem historii. Pozostali ciągle smucą przy nużącej muzyczce w tle – 3/10

 

---------

 

 

 

 

Jak Się Pozbyć Cellulitu

N!KO – Współtwórca „Lejdis” i „Testosteronu” powraca z pomysłem na pozbycie się irytującej niedoskonałości skóry. Dwie przyjaciółki - Ewa (Dominika Kluźniak) i Maja (Maja Hirsch) – podczas wizyty w SPA, spotykają masażystkę Kornelię (Magdalena Boczarska), która zdradza im mroczną opowieść. Dziewczyny szybko znajdują wspólny język i postanawiają uprzykrzyć życie natrętnym facetom.

W dupy se kremy wcierają, a żeby o rozum zadbać to nie. Dobre podsumowanie tutejszych bohaterek. Głównie chodzi o te kremy, bo rozumu nie posiada w tym filmie nikt. Faceci zostali zepchnięci do roli, nic nie widziałem, nic nie słyszałem, ogólnie mało rozgarnięty jestem. Kobiety dominują ich, co pewnie wywoła uśmiech na twarzy feministek. W końcu ta grupa kobiet ma gdzieś równouprawnienie, a ich cechą jest niechęć do płci męskiej. Komediowych walorów jest tutaj troszkę więcej niż w standardowej polskiej produkcji z tego gatunku, ale to głównie za sprawą Wojciecha Mecwaldowskiego. Ostatnio zaczął robić karierę, i nic nie wskazuje na to, że zwolni tempo. Podczas sceny, gdy zastaje swoją kochankę z innym facetem w hotelowym pokoju, doprowadził mnie prawie do łez. Główne bohaterki są mocno przekolorowane, i rzucają głupie, absurdalne teksty. Plusem w minusie jest to, że film obrał tą drogę od początku do końca, więc jak komuś takie gagi odpowiadają, to nie zmarszczy się w połowie produkcji. Trochę to się prezentuje jak seria skeczy, ale jest to całkiem zjadliwe. Boczarska raczej nie daje rady rozbawiać, ale na nią przynajmniej można popatrzeć, więc też ma podstawy na udział w tym filmie. Z chęcią bym zobaczył film zatytułowany „Jak się pozbyć komedii romantycznych”, bo może po rozwiązaniu takiego problemu, będziemy dostawać więcej takich produkcji jak ta – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-237763
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

The Hangover Part II (Kac Vegas w Bangkoku) - dwa lata trzeba było czekać na drugą część hitu o przygodach czwórki znajomych w przededniu ślubu jednego z nich. Tym razem padło na Stu. Pozwolę sobie w tym przypadku pominąć fabułę tego filmu, a skupić się na własnych przeżyciach. Nie jestem zwolennikiem robienia następnych części filmu, który okaże się hitem, ponieważ nigdy nie udaje się przebić tego pierwszej części. No i ta część tylko to potwierdza, ponieważ daleko jej było do jedynki. Ale nie znaczy to, że była tragedia. Całość można uznać za zjadliwą, może nieco ponad tego, więc nie żałuję czasu spędzonego na zobaczenie tego filmu. Minus właściwie był jeden i to dosyć duży - fabuła była niemalże kopią pierwszej części. Oczekiwania były spore, zapewne wiele osób nie będzie zadowolonych, ale dla mnie nie było wcale źle - 6/10.

 

Warto odnotować, że pojawiły się pogłoski już o... trzeciej części. Doczytałem się informacji, że tym razem mają odwiedzić Europę, a konkretniej Amsterdam. Wiadomo z czym się kojarzy Holandia (związki homoseksualne i możliwość ich zalegalizowania), więc nie zdziwię się, jeśli w trzeciej części historia toczyć się będzie wokół postaci Alana.

Edytowane przez Menez
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-237902
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Take Me Home Tonight

N!KO – Późne lata 80, kiedy Wall Street jest na szczycie, i wydawać się może, że każdy obywatel czerpie z niego jakieś profity. Zniesmaczony materializmem, który go otacza, Matt Franklin (Topher Grace), porzuca swoją dobrze płatną pracę na rzecz stanowiska w lokalnej wypożyczalni filmów. Wokół niego sprawy również nie mają się dobrze, jego najlepszy kumpel Barry (Dan Fogler) został właśnie wyrzucony z roboty, siostra Wendy (Anna Faris) jest podrywana przez aroganckiego Kyle’a, a na horyzoncie pojawia się dawna miłość Tori Frederking (Teresa Palmer).

Jedna szalona noc, podczas której wiele z problemów się skumuluje. Najważniejsza jest jednak dawna, nieosiągalna miłość. W końcu nie można powiedzieć takiej kobiecie jak Tori, że pracuje się w jakiejś wypożyczalni. Trzeba naciągnąć pewne fakty dla dobra podrywu. Przy kłamstwach rzadko się kończy na jednym, bo zwykle ciągnie on za sobą masę konsekwencji. Matt wraz ze swoim otyłym przyjacielem wpadają w niekończący się wir wydarzeń. Od „pożyczenia” samochodu z salonu, przez prochy, aż po seks w obecności podejrzanego typa w czarnej skórze. Z racji osadzenia fabuły w takim okresie, ma się tutaj wrażenie oglądania młodzieżowej komedii sprzed lat. Jest dwóch nieudaczników, kobieta marzeń, i jedna wielka impreza, podczas której może się wydarzyć wszystko. Poza Anna Faris nie ma tu wybitnie rozpoznawalnych aktorów, ale dają sobie radę. Nawet lepiej od wyżej wymienionej, której zwolennikiem nie jestem. Teresa Palmer wykonuje w 200% swoje zadanie, bo jest ucztą dla oczu każdego męskiego widza, ale podrywanie jej przez kłamiącego nieudacznika, jest poprowadzone w najbardziej oklepany sposób z możliwych. Historia nie zwalnia tempa przez cały film, i chwała jej za to. Ma nawet w sobie kilka poważnych motywów na linii Matt – Ojciec. Kiedyś komedie były ciekawsze, więc skoro ta mi je przypominała, to można wydedukować, że nie mam poczucia straconego czasu. Warto złapać w wolnej chwili, jeśli się lubi klimaty amerykańskich imprez – 6/10

 

--------

 

 

 

 

Your Highness

N!KO – W kartach historii czytamy o wielu dzielnych bohaterach, którzy byli piekielnie przystojni, ratowali księżniczki, walczyli ze smokami, czy podróżowali bez wody. Jednak za każdym z tych wielkich, kryje się młodszy, nienadający się do niczego brat. Takim duetem jest właśnie Fabious (James Franco) i Thadeous (Danny McBride) (po imionach od razu wiadomo, który jest skazany na bycie tym odważnym). Kiedy zły czarnoksiężnik Leezar (Justin Theroux) porywa narzeczoną następcy tronu, jego tępy brat musi mu towarzyszyć w epickiej misji ratunkowej, która ocali całe królestwo. Werbują do tego celu wykręconą drużynę, w której skład wejdą błazen Courtney (nie wiem jak ten człowiek się nazywa, ale ma plastusiową mimikę twarzy) i Isabel (Natalie Portman).

Satyra w klimatach lochów i smoków. Gdyby “Boski Chillout” spłodził potomka z “Dungeons & Dragons”, to wyszłoby im dokładnie to. Wielka średniowieczna misja, która została okraszona wieloma dowcipami o męskich narządach i ćpaniu. Wolę, gdy żarty są błyskotliwe, a przy tekstach trzeba wytężyć trochę mózg. Tutaj jest dosłowny humor o masturbacji (nawet jest jedna przeprowadzana na jakimś małym stworzeniu…) itp. Momentami to przypomina te niekończące się parodie, jak „Wielkie Kino”, czy „Disaster Movie”. Natalie Portman gra gorącą (to akurat nie jest zaskoczenie) i niesamowicie waleczną wojowniczą księżniczkę, która nie popuszcza nikomu. W zasadzie poza anatomią ma mało z kobiety, więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że grała średniowieczną krypto lesbijkę. Franco i McBride robią co mogą, ale ten drugi zawsze występuje w tego typu produkcjach. Liczyłem na coś, czemu bliżej będzie to „Facetów w Rajtuzach”, ale dostałem płytkie gagi, których głupota mnie tylko zmusiła do uśmiechu politowania. Leezar trochę się wyróżnia, i w zasadzie uratował te 100minut przed większą porażką – po prostu rzadziej się ponosi na prezentowane w tym filmie dowcipy – 3/10. Jeśli nie ukończyłeś jeszcze 17 roku życia, to pewnie śmiało możesz dopisać +2 do oceny…

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-237949
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

Huśtawka - Michał (Wojciech Zieliński) jest dentystą. Ma dom, piękną i mądrą żonę Annę (Joanna Orleańska) oraz dziecko. Ma również kochankę (Karolina Gorczyca) i staje przed trudnym zadaniem: wybrać rodzinę czy może nową miłość. Pierwotnie stara się pogodzić obie rzeczy, ale wszystko zmienia się w momencie, kiedy obie kobiety chcą być tymi "jedynymi". Przy ocenie tego filmu koniecznie trzeba zwrócić uwagę na świetnie dobraną ścieżkę dźwiękową, która to idealnie wpasowała się do tej opowieści. Natomiast sam obraz nie zaskakuje tematyką: mężczyzna staje przed wyborem, targają nim różne rozterki i tak naprawdę sam nie wie, czego chce naprawdę. Mówiąc najogólniej - temat naprawdę często wałkowany w kinie. Tutaj zostało to przedstawione w luźnej formie, zatem nikt nie powinien się zmęczyć. Warto jednak wspomnieć o tym, że zakończenie nie jest podane na tacy i w efekcie autorzy interpretację pozostawili otwartą (za co należą im się wielkie brawa). Oprócz tego, nie dostrzegłem niczego specjalnego, dlatego wydaje mi się, że 4/10 nie jest oceną krzywdzącą. Edytowane przez Menez
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-237979
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Jackass 3.5

N!KO – Podczas montowania trzeciej części trzeba było zrezygnować z wielu scen. Z racji wieku pewnie żal im było tego tak zostawiać, więc targnęli się raz jeszcze na dodatkowy zarobek. Jackass 3.5, to naturalnie nic innego, jak zlepek tych niewykorzystanych akcji.

Można zauważyć, że chłopaki się znają na rzeczy, bo faktycznie numery, które pojawiły się tutaj, były po prostu za słabe na kinowy ekran. Oprócz serii standardowego wariactwa z ich strony, dostajemy trochę wywiadów, w których ekipa dzieli się życiem podczas kręcenia. Notoryczne polowania na jakiś numer. Każdy musi mieć oczy dookoła głowy, bo jak podejrzanie brakuje jednego z nich przez dłuższy okres czasu, to można być pewnym, że coś wymyślił. Proponuje po to złapać, tylko zagorzałym fanom – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-237992
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jak Się Pozbyć Cellulitu

N!KO – Współtwórca „Lejdis” i „Testosteronu” powraca z pomysłem na pozbycie się irytującej niedoskonałości skóry. Dwie przyjaciółki - Ewa (Dominika Kluźniak) i Maja (Maja Hirsch) – podczas wizyty w SPA, spotykają masażystkę Kornelię (Magdalena Boczarska), która zdradza im mroczną opowieść. Dziewczyny szybko znajdują wspólny język i postanawiają uprzykrzyć życie natrętnym facetom.

W dupy se kremy wcierają, a żeby o rozum zadbać to nie. Dobre podsumowanie tutejszych bohaterek. Głównie chodzi o te kremy, bo rozumu nie posiada w tym filmie nikt. Faceci zostali zepchnięci do roli, nic nie widziałem, nic nie słyszałem, ogólnie mało rozgarnięty jestem. Kobiety dominują ich, co pewnie wywoła uśmiech na twarzy feministek. W końcu ta grupa kobiet ma gdzieś równouprawnienie, a ich cechą jest niechęć do płci męskiej. Komediowych walorów jest tutaj troszkę więcej niż w standardowej polskiej produkcji z tego gatunku, ale to głównie za sprawą Wojciecha Mecwaldowskiego. Ostatnio zaczął robić karierę, i nic nie wskazuje na to, że zwolni tempo. Podczas sceny, gdy zastaje swoją kochankę z innym facetem w hotelowym pokoju, doprowadził mnie prawie do łez. Główne bohaterki są mocno przekolorowane, i rzucają głupie, absurdalne teksty. Plusem w minusie jest to, że film obrał tą drogę od początku do końca, więc jak komuś takie gagi odpowiadają, to nie zmarszczy się w połowie produkcji. Trochę to się prezentuje jak seria skeczy, ale jest to całkiem zjadliwe. Boczarska raczej nie daje rady rozbawiać, ale na nią przynajmniej można popatrzeć, więc też ma podstawy na udział w tym filmie. Z chęcią bym zobaczył film zatytułowany „Jak się pozbyć komedii romantycznych”, bo może po rozwiązaniu takiego problemu, będziemy dostawać więcej takich produkcji jak ta – 5/10

 

Ja pierdolę, piszę tego posta jako ostrzeżenie dla ludzi szanujących swój cenny czas - unikajcie tego gniota jak ognia! Film jest tak głupi że aż w dupie boli i pewnie publika w kinach zanosiła się śmiechem kiedy laski rzucały teksty typu "kurwa!" i "ja pierdolę!" :roll: Fabuła debilna, teksty chyba jeszcze gorsze, aktorstwo na żenującym poziomie (nie wystawiłem 1/10 tylko za rolę Mecwaldowskiego i ciało Boczarskiej) a sposoby na rozbawienie widza na poziomie gimnazjalnym (nie obrażając gimnazjalistów). Dawno nie oglądałem filmu (nawet z gatunku "polska komedia") który by mnie tak zażenował i sprawił, że co chwila patrzyłem ile jeszcze zostało do końca. Moja ocena: 2/10 (tylko i wyłącznie z powodów, które wymieniłem powyżej) i naprawdę nie było tu nic więcej, co mogłoby ją podciągnąć choć trochę w górę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238157
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ja pierdolę, piszę tego posta jako ostrzeżenie dla ludzi szanujących swój cenny czas - unikajcie tego gniota jak ognia! Film jest tak głupi że aż w dupie boli i pewnie publika w kinach zanosiła się śmiechem kiedy laski rzucały teksty typu "kurwa!" i "ja pierdolę!" Fabuła debilna, teksty chyba jeszcze gorsze, aktorstwo na żenującym poziomie (nie wystawiłem 1/10 tylko za rolę Mecwaldowskiego i ciało Boczarskiej) a sposoby na rozbawienie widza na poziomie gimnazjalnym (nie obrażając gimnazjalistów). Dawno nie oglądałem filmu (nawet z gatunku "polska komedia") który by mnie tak zażenował i sprawił, że co chwila patrzyłem ile jeszcze zostało do końca. Moja ocena: 2/10 (tylko i wyłącznie z powodów, które wymieniłem powyżej) i naprawdę nie było tu nic więcej, co mogłoby ją podciągnąć choć trochę w górę.

 

:grin: Hell Yeah. Dawno (albo i nigdy) Cie nie widzialem w takim stanie. Powiem Ci, ze bywaly gorsze gnioty z polskich komedii (Świety Interes), a ja sie dalem zlapac na tych pare glupich tekstow. Mecwaldowski mi sie w ogole podobal, a scene o ktorej wspominalem bym z checia zobaczyl raz jeszcze. Najbardziej mnie zamulila koncowka, na czele z Kotem... To bylo cos, czego moj umysl nie ogarnal. Schodzac jednak z tematu... Jak to sie stalo, ze Ty za to zlapales? Dziewczyna?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238163
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

:grin: Hell Yeah. Dawno (albo i nigdy) Cie nie widzialem w takim stanie. Powiem Ci, ze bywaly gorsze gnioty z polskich komedii (Świety Interes), a ja sie dalem zlapac na tych pare glupich tekstow. Mecwaldowski mi sie w ogole podobal, a scene o ktorej wspominalem bym z checia zobaczyl raz jeszcze. Najbardziej mnie zamulila koncowka, na czele z Kotem... To bylo cos, czego moj umysl nie ogarnal. Schodzac jednak z tematu... Jak to sie stalo, ze Ty za to zlapales? Dziewczyna?

 

Taaak... byłem na tyle kretynem, by zapytać moją Panią: "jest już do zassania Jak pozbyć się Cellulitu, Ty chyba kiedyś chciałaś to obejrzeć?" :twisted: i oczywiście niemal dwie godziny z niedzielnego popołudnia poszły mi się kochać :roll:

Co do mojej irytacji, to nie spodziewałem się zbyt wiele po tym filmie a dostałem niemal zero absolutne. Typowy skok na kasę, bo ludziska i tak pewnie poszli do kin no i kasiorka się summa sumarum zgadzała.

Liczyłem, że ten film będzie czymś w klimacie "Lejdis" (który notabene podobał mi sie o wiele bardziej niż "Testosteron") a dostałem knota, który proponowanym "poczuciem humoru" obrażał moją inteligencję (sorry, ale jak przez niemal 2 godziny zaśmiałem się z 3-4 razy to maks). Na dokładkę jeszcze nagi Kot podciągający się na drążku (słaba próba nawiązania do "Czerwonego Smoka") i idiotyczne zakończenie, które było tylko kropką nad "i" tego gniota :roll:

 

P.S. "Świętego Interesu" nie oglądałem, bo już z samego opisu trącił na milę kałem. Mam mocno rozwinięty instynkt samozachowawczy i szerokim łukiem omijam produkcje, które z samego założenia skazane są na porażkę. W tym przypadku ("Jak się pozbyć Cellulitu") instynkt niestety mnie zawiódł :roll:

 

P.S.2 Wystawiłeś temu potworkowi 5/10 a więc musiałem napisać co o tym filmie sądzę (choć z reguły opisuję tylko filmy, które oceniłem od 7/10 w górę). Może uda mi się kogoś przed nim "uratować" :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238213
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Ja ci -Raven- polecam Projekt Dziecko
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238217
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ja ci -Raven- polecam Projekt Dziecko

 

Dzięki. Jak będę chciał walnąć barana w ścianę podczas oglądania, to skusze się z moją Panią na któryś z jej seriali (np. "M jak Miłość"). Czysty zysk - nie będę musiał specjalnie zasysać filmu, oszczędzę miejsca na twardzielu a efekt będę mia ten sam, tylko w formie "instant" :twisted:

 

A tak na serio, powtarzam to co napisałem powyżej:

 

P.S. "Świętego Interesu" nie oglądałem, bo już z samego opisu trącił na milę kałem. Mam mocno rozwinięty instynkt samozachowawczy i szerokim łukiem omijam produkcje, które z samego założenia skazane są na porażkę.

 

"Projektu Dziecko" nie oglądałem właśnie z tego powodu i oglądać nie zamierzam (dlatego też często dziwię się np. N!KO, że sięga po pewne filmy, które z samego założenia, opisu, pomysłu, czy formy - nie mają prawa dociągnąć do oceny powyżej max 3/10, kiedy naprawdę jest od zajebania świetnej klasyki, czy nawet solidnych średniaków wartych obejrzenia. W końcu 6/10 to nie to samo co zaciskanie zębów przy produkcji ocenianej 2-3/10 :wink:)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238244
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

"Projektu Dziecko" nie oglądałem właśnie z tego powodu i oglądać nie zamierzam (dlatego też często dziwię się np. N!KO, że sięga po pewne filmy, które z samego założenia, opisu, pomysłu, czy formy - nie mają prawa dociągnąć do oceny powyżej max 3/10, kiedy naprawdę jest od zajebania świetnej klasyki, czy nawet solidnych średniaków wartych obejrzenia. W końcu 6/10 to nie to samo co zaciskanie zębów przy produkcji ocenianej 2-3/10 )

 

Sado-maso :wink: Ja po prostu jestem main-streamowcem. Jak mi cos media wpoja, to mi to siada w glowie, i przy przegladaniu filmowych nowosci za to po prostu łapie. Stworzyłem tutaj temat o zwiastunach, żeby za jego pośrednictwem zapamiętać kilka mniej rozreklamowywanych tytułow. Tam bodajze padly slowa o "Hannie", ktora zamierzam zaraz odpalic.

Jesli chodzi o "Projekt Dziecko", to ja Ci Raven polece go w ten sposob... "Cellulit" ocenilem na 5 (zlapalem sie na troche tekstow, co jest rzadkoscia w Polskich komediach), Ty dales 2 (rowniez sprzeczac sie tutaj nie mam zamiaru). "Dziecko" ocenilem na 1, Ty trzymaj sie z daleka.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238263
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

"Projekt Dziecko, czyli mężczyzna potrzebny od zaraz" to jeden z najgorszych filmów jakie w życiu widziałem, a widziałem ich już sporo. Odradzam nawet największym maniakom, którzy oglądają prawie wszystko!
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238264
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Mam nadzieje że w natłoku postów moja polecanka nie zabrzmiała poważnie. :twisted:
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/54/#findComment-238280
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KL
    • Attitude
    • MattDevitto
    • HeymanGuy
      Mówicie o @ KL ? That makes us two... ROH on Honor Club 09.01.2025 Trish Adora vs. Harley Cameron: No dobra, Trish Adora jest w dobrej formie. Już samo jej wejście z STP w narożniku robiło wrażenie. Harley Cameron próbowała, nie powiem, że nie. Pokazała zwinność i niezły timing, ale kiedy Trish odpaliła swój Lariat Hubman, to było jak... bum, end of story. To jeden z tych finisherów, które robią wrażenie i sprawiają, że czujesz moc przez ekran. Mam wrażenie, że Trish powoli zmierza w stronę czegoś większego – może tytułu? Byłoby przyzwoicie, bo to jedna z tych osób, które naprawdę zasługują na spotlight. Blake Christian vs. Serpentico: Blake Christian jest jak błyskawica w ringu – szybki, techniczny, po prostu niesamowity, od zawsze robił na mnie wrażenie. Serpentico, wiadomo, zawsze daje dobre show, ale tu nie miał większych szans. Ta Meteora na koniec? Coś pięknego. W sumie spodziewałem się szybkiego zakończenia, ale mimo to walka była widowiskowa. Dla fanów lucha libre myślę, że jak najbardziej do polecenia. Boulder vs. Griff Garrison: Powiem tak: jak tylko zobaczyłem Bouldera w akcji, to wiedziałem, że Griff będzie miał ciężki wieczór, przypomina mi trochę Mastiffa z brytyjskiej sceny indy, ale trochę mu do niego brakuje. Griff próbował walczyć sprytem, ale kiedy masz przed sobą człowieka tak dużego jak Boulder, to wiesz, że to się nie skończy dobrze. Boulder Dash to absolutna demolka – oglądając to, miałem wrażenie, że Griff dosłownie wbił się w matę. Z jednej strony szkoda mi Griffa, bo ma potencjał, ale Boulder? On jest po prostu maszyną, którą można lepiej wykreować niż się to robi teraz. Billie Starkz vs. Brittany Jade: Billie Starkz to dla mnie taki powiew świeżości, mimo że trochę już występuje w Tonylandzie (AEW) i Tonylandzie v2 (ROH). Oglądam jej karierę od jakiegoś czasu i za każdym razem mnie czymś zaskakuje. Brittany Jade dała radę, ale Billie... lubię bardzo jej styl. Gładkie, perfekcyjne wykonanie, aż chce się oglądać więcej. Mam nadzieję, że Billie dostanie niedługo większy program, bo dziewczyna ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się jej kibicować. Queen Aminata vs. Rachael Ellering: Queen Aminata to ma fajny gimmick, ma spory potencjał – i to widać. Rachael próbowała, ale Aminata od początku wyglądała, jakby miała plan na tę walkę. . Aminata ma ten vibe dominatorki, która może zamieszać w każdej dywizji. Myślę, że to tylko kwestia czasu, aż zacznie walczyć o główne tytuły, czy to w ROH czy AEW. Throwback: Sumie Sakai vs. Hazuki (2018): Nie zwykłem komentować Throwbacków z gal, ale tu zrobię wyjątek, do ROH z tamtych m.in. lat mam spory sentyment, w sumie głównie z tego sentymentu powstaje ten komentarz, dość pozytywny, bo nie potrafię patrzeć na tą perełkę jaką jest ogół Ring of Honor złym okiem, nawet jak Tony Khan robi sobie z tego Velocity, Heat, Main Event, Superstars, nazywajcie to jak chcecie, pewnie rdzennym fanom się nawet nie chce na to patrzeć, bo szkoda sobie psuć pogląd i wspomnienia. Wspomnienia, wspomnienia... jak tylko zobaczyłem, że dostaniemy ten klasyk z 2018 roku, od razu się uśmiechnąłem. Hazuki z Kagetsu i Haną Kimurą w narożniku – to był ten czas, kiedy Women of Honor naprawdę rozkwitało i się dobrze zapowiadało. Walka była świetna, Sumie Sakai to absolutna legenda, szanuję za uśmiech w stronę starszych (choć są starsi) fanów. MxM Collection vs. The Dawsons: MxM Collection jest kolejnym świetnym duetem, który WWE puściło bez żalu. Mansoor i Mason Madden mają w sobie coś świeżego, co od razu przyciąga moją uwagę. The Dawsons to takie trochę noname'y, ale szczerze? Cieszę się, że MxM wygrali.  Mam nadzieję, że zobaczymy ich w większym programie w tej dywizji w bliższej przyszłości, pewnie skończą w AEW. Red Velvet vs. Jazmyne Hao: Red Velvet to całkiem przyzwoita mistrzyni ROH TV. Jazmyne Hao miała swoje momenty, ale Velvet to zupełnie inny poziom. Jej Right Jab to cios, który wygląda na równie groźny, co skuteczny, choć czy w tej walce nie pomyliła jej się ręka i czy nie użyła przypadkiem Left Jab? Walka była dobra, choć przewidywalna – mam nadzieję, że Red Velvet wkrótce dostanie bardziej wymagającą rywalkę o swój pas, bo obijać placki to każdy może. Shane Taylor Promotions vs. Gates of Agony: Uwielbiam Shane Taylor Promotions, ta ekipa to definicja dobrej chemii w ringu, a zwłaszcza Lee Moriarty. Gates of Agony próbowali zdominować siłą, ale Shane i Lee pokazali, że technika i strategia zawsze wygrywają. O'Connor Roll Bridge? Klasyk, ale działa, i to jak! Mam nadzieję, że Shane Taylor Promotions dostaną większe wyzwania, bo potencjał mają ogromny, a już za długo stoją w miejscu. Jericho/Rock'n'Roll Express: Na koniec – prawdziwa uczta dla fanów nostalgii. Chris Jericho jako część „The Learning Tree”? No powiedzmy, że w ROH nie wygląda to tak źle jak w AEW, mniejsza konkurencja może xD Z pasem ROH wygląda na większy deal w ROH, niż w AEW, niby proste ale Tony chyba tego nie ogarnia. Jego promo było idealnym balansowaniem między arogancją, a czystą rozrywką - typowy Y2J. Kiedy Rock N Roll Express weszli na ring publika nawet się ożywiła, dla odmiany. Ich atak na Jericho i Keitha to ukłon w stronę starej szkoły wrestlingu, który zawsze działa, przynajmniej na mnie. Widok Mortona i Gibsona triumfujących na koniec gali całkiem przyjemny, ale nie ma się co przyzwyczajać. Chris musi zacząć występować w ROH TV jeśli ma być choć trochę wiarygodnym ROH Champem. Co mogę powiedzieć? ROH dało nam wszystko, czego można oczekiwać od takiego formatu gali jaki od nich dostajemy: nie takie złe walki, rozwój jakichś tam historii i trochę nostalgii dla starszych fanów. Każda walka miała coś tam do zaoferowania, a momenty takie jak atak Rock N Roll Express czy nawet ten throwback z '18 roku sprawiły, że to nie był zwykły odcinek tygodniówki typu squashe i wywiady bez celu. Czekam na przyszły tydzień w sumie, bo QT Marshall vs. Komander o bodajże pas ROH TV zapowiada się nawet dobrze. Jeśli ROH dalej będzie trzymać taki poziom i konsekwentnie go podnosić, to może wreszcie coś zacznie się dziać. Sypnę klasykiem w takim razie od kolegi, którego wyżej oznaczyłem. OGLĄDAJCIE RING OF HONOR!
    • Grins
      Zapomniałem że gala jest u Turbiniarzy, no to obstawiam że Punk wygra w tym roku Royal Rumble już nie będzie lepszej okazji, w zeszłym roku miał wygrać, w tym roku już tego dokona. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...