Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

Luzak15, bez jaj. Knowing to do bólu naiwny film, bez żadnej tajemnicy. Może inaczej- na początku zagadka jest i to nawet niezła: mała dziewczynka do "kapsuły czasu" wrzuca kartkę z jakimiś numerkami, a pisząc je zachowywała się jakby opętał ją demon. To było ciekawe, ale zagadka rozwiązuje się po (z tego co pamiętam) pół godzinie i dalej mamy zwykłą amerykańską akcje, gdzie jeden goni drugiego, drugi pierwszego, trzeci chce się dowiedzieć coś o czwartym, czwarty okazuje się ojcem drugiego, a trzeci córką pierwszego. Z 2012, oprócz motywu końca świata (inaczej przedstawionego), nie ma nic wspólnego, ale owszem, zgadzam się, że film z Cagem bije na głowę bieganinę Cusacka. Dodatkowo na plus dla Zapowiedzi nietypowe zakończenie. Obie produncje dostały u mnie 3/10- pierwszy chyba za tą zagadkę na początku, drugi za efekty. Żadnego z nich nie polecam ;)

 

ps. Czy tylko mnie irytuje to, że niektórzy kopiują z portali filmowych wielkie opisy filmów, a od siebie ledwo skrobną jedno zdanie?

ps2. Dzisiaj obejrzę swój pierwszy film od ponad dwóch miesięcy :D Jutro zapewne recenzja ;)

"Chciałbym tak zawszę, rzucić plik na brudne biurko,

Od dziś, mam nowe motto, żyję dziś, umrę jutro,

Za długo wierzyłem, że inna może być codzienność,

Kapitalizm ma to w dupie i nie zmienia nic w wzajemność"


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

The Greatest (Najlepszy) - Dramatyczna historia pewnego małżeństwa , które po stracie nastoletniego syna pogrążone jest w głębokiej rozpaczy. Niespodziewanie wokół pary pojawia się dziewczyna , wprowadzając przy tym totalny chaos i niepokój w ich życiu.

 

N!KO - Średni film 4/10 ... ... tak mniej wiecej przedstawiaja sie recenzje niektorych z was, wiec postanowilem, ze skorzystam z tej opcji... ... a tak calkiem powaznie to obsada w postaci Pierce'a Brosnana i Susan Sarandon polaczone z interesujacym opisem spowodowaly, ze oczekiwalem zbyt duzo. Film zaczyna sie od utraty syna w wypadku. Ostatnie slowa jakie wypowiedzial to to, ze kocha swoja dziewczyne z ktora siedzial w samochodzie. Ta sama dziewczyna zjawia sie po paru dniach u progu drzwi zalamanej rodziny (przezyla, zeby zaraz ktos nie doszukiwal sie historii paranormalnej) mowiac, ze... jest w ciazy. Problem tkwi w tym, ze atmosfera w domu wcale nie sprzyja ciezarnej kobiecie. Ojciec mial romans i szerokim lukiem postanawia omijac wszystkie tematy zwiazane ze zmarlym synem. Matka coraz bardziej sie podlamuje i nie wie jak sobie poradzic z ta dramatyczna sytuacja twierdzac, ze to jego dziewczyna powinna zginac nie on. Do tego jeszcze dochodzi brat, ktory ma problem z narkotykami i alkoholem. Ocena chyba ucierpiala przeze mnie. Z poczatku doszukiwalem sie jakiejs tajemnicy, ktora wywroci fabule do gory nogami. Od tego, ze ona wcale nie jest w ciazy do innych tego typu rozwazan. Dzieki temu sie jakos wkrecilem, by wkoncu dotrwac do.. malo satysfakcjonujacej koncowki. Jest dramaturgia, ale gdyby historia miala jakis ciekawy zwrot byloby o niebo lepiej. Fanom takich historyjek moze sie spodobac, bo Pierce i Susan trzymaja poziom.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 055
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2006
  • Status:  Offline

Niko, Raven na waszym wykazie zajebistych filmów z typu "must see" nie widziałem filmu The Snatch (Przekręt). Chyba małe przeoczenie z Waszej strony, prawda? :D

4143166924a5dc43430e70.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  majonez napisał(a):
Niko, Raven na waszym wykazie zajebistych filmów z typu "must see" nie widziałem filmu The Snatch (Przekręt). Chyba małe przeoczenie z Waszej strony, prawda?

 

Ja tam dalem swoje "dziesiatki", dziesiatke w miare obiektywna i dziesiatke imdb (Snatch jest na 132 miejscu). W moich wszystkich filmach z DVD juz Przekret sie znalazl :smile:

Roznie mozna to rozpatrywac. Polecajac Przekret mozna rownie dobrze wymienic "Lock, Stock and Two Smoking Barrels", co wedlug wielu jest lepszym filmem Ritchiego. Osobiscie wole Snatch za pamietna role Pitta, a i Statham mi sie tam upodobal na dobre. W zwiazku z tym, ze nie przepadam za "angielskimi klimatami" (takie zboczenie, bo za czesto tam bywalem) Przekret dostal ode mnie 8, a Lock, Stock... 7. Polecam napewno bo mam na DVD, ale nie wymieniam tego jednym tchem z moimi filmami mafijnymi :)

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  majonez napisał(a):
Niko, Raven na waszym wykazie zajebistych filmów z typu "must see" nie widziałem filmu The Snatch (Przekręt). Chyba małe przeoczenie z Waszej strony, prawda? :D

 

"Przekręt" to klasyka w swoim gatunku, ale gatunek ten - pomimo, że lubię sobie od czasu do czasu obejrzeć ciekawą "gangsterkę" - nie należy do filmów, bez których nie potrafiłbym żyć :wink: Dla mnie Snatch to max 7-7,5/10. Przez przeoczenie to w swoim spisie nie podałem np. "Ojca Chrzestnego" (I - 10/10, II - 10/10, III - 9/10), co jest wręcz niewybaczalne (nie miałem go po prostu ocenionego na FilmWebie, skąd przekopiowałem listę).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

The A-Team (Druzyna A) - Grupa weteranów wojny w Iraku zostaje wrobiona w zabójstwo i postanawia za wszelka cenę odzyskać dobre imię. Kinowa wersja bijącego rekordy popularności komediowego serialu TV, wyreżyserowana przez Joe Carnahana (autora "Asa w rękawie" oraz "W cieniu chwały").

 

N!KO - Nie bylem fanem serialu, ale z tego co mi wiadomo, powiazanie obu tych produkcji jest dosc luzne. Fabula w Druzynie A schodzi mocno na drugi plan i nie ma o czym pisac. Intryga jest, ale nie jest to nic szczegolnego. Film opiera sie na nadzwyczajnych akcjach i wplecionych w to komediowych dialogach. Calkiem milo spedzilem przy tym czas, a ekipa zebrana do odtworzenia glownych rol zdala egzamin. Nie na najwyzsza ocene, bo o ile Liam Neeson (Hannibal), Bradley Copper (Face) i Sharlto Copley (Murdoch) spisali sie dobrze.. tak Quinton Jackson (BA) juz troche kulał. Nie byla tu tak wyrazna wina Rampage'a o dziwo, choc swoja droga to dziwne, ze "aktorowi" tak niedoswiadczonemu dali role.. a) najpopularniejsza z serialu i b) postaci, ktora przechodzi w filmie wewnetrzna przemiane. Ten drugi punkcik to najbardziej przykry widok z calego filmu. Owszem nie podobaly mi sie tez przesadzone sceny akcji, ale na nie bylem przygotowany. W bezposrednim starciu z dosc podobnym filmem... nieoficjalnie ochrzczonym "Druzyna B", czyli "The Losers", produkcja na bazie serialu wypada lepiej. Copley i Cooper potrafia rozsmieszyc i o ile pierwszy ma taka role.. tak drugi mnie osobiscie bawil jako podrywacz. W zwiazku z tym, ze to film glownie z targetem na meska czesc publicznosci to i "ktos dla oka" musial sie znalezc i padlo na Jessice Biel. Bajka dla duzych chlopcow. 6/10

 

---------------------------------------------

 

Shrek Forever After (Shrek 4) - Czym zajmują się ogry, kiedy już rozprawią się ze straszliwym smokiem, poślubią piękną królewnę i ocalą królestwo teścia? Shrek został pantoflarzem. Małorolni nie uciekają już przed nim z krzykiem. Dziś proszą, żeby podpisał im się na widłach. Tęskniąc za czasami, kiedy "żył jak na ogra przystało", Shrek nieopatrznie zawiera pakt z podstępnym Rumplesnickim i ląduje w rządzonej przez niego, spaczonej, alternatywnej wersji Zasiedmiogórogrodu. Tu na ogry się poluje, a Shrek i Fiona nigdy się nie spotkali. Czy Shrekowi uda się odwrócić zaklęcie, uratować przyjaciół i odzyskać ukochaną?

 

N!KO - Zielony ogr... ... ... znowu! Pierwsza czesc Shreka to chyba najlepsza animacja jaka widzialem (8). Od tamtejszych gagów zdobyla sobie rzesze fanów, ktorzy wyczekuja kolejnych czesci. Dwojka juz sporo gorsza od jedynki, ale wciaz trzymala znosny poziom (5), a trzecia odslona byla bardzo bliska dna (2). Ciezko bylo podejsc po poprzedniczce do kolejnej historii wesołej gromady robionej wyraznie na sile. Trojka miala wiele zartow jawnie zerżnietych z jedynki, ktore tworcy lekko zmodyfikowali. Fabuly tamtego czegos juz nawet nie pamietam i jakos latwiej odtworzyc te ogladane wczesniej. Czworka na cale szczescie uratowala sie calkiem niezlym pomyslem i nie okazala sie straconym czasem. Shrek podirytowany tym, ze kazdy dzien wyglada tak samo i wiekszosc otaczajacych go znajomych to wrzody na dupie marzy o tym, by przez jeszcze jeden dzien byc typowym ogrem. Tutaj pojawia sie nowa postac w serii Rumpelstiltskin (imie ma przednie), ktory lubuje sie w magicznych podstepach i w zamian za dzien bycia ogrem Shreka, chce jeden dzien z jego przeszlosci. Nasz zielony ogr jednak nie jest swiadom, ze tuz przed wydarzeniami z jedynki i tym jak uratowal Fione, maly Rumpelstiltskin, byl bliski dobicia targu z rodzicami ksiezniczki. W zamian za wladze nad krolestwem uratuje ich corke ze strasznej klatwy. Wszystko przerwal posłaniec informujacy Króla, ze Fiona zostala uratowana, wiec wszystko by bylo dobrze, gdyby Shrek sie nie urodzil. Plan sie udaje, a Shrek poczatkowo zadowolony ze swojej przemiany dowiaduje sie o podstepie i probuje temu naturalnie zaradzic, jak to na bajke przystalo. Motyw przewodni jest taki, ze jego byli znajomi nigdy go nie poznali. Osiol i Kot w Butach znowu ukradli show. Pierwszy ucieka przed zielonym monstrum, ktore podaje sie za jego przyjaciela, a drugiemu... sie lekko utylo. Troche sie posmialem, ale tez wylapalem kilka wczesniej wykorzystanych motywow... nie poruszajac juz tematu, ze z nikczemnym karłem Shrek juz mial do czynienia w jedynce i byl on postacia barwniejsza od ! Rumpelstiltskina ! ... Szkoda, ze powstala trojka, bo psuje cala serie. Przy czworce widac, ze choc troche posiedzieli i nie mialo sie wrazenia, ze robione to bylo az tak na sile. Mimo to mam nadzieje, ze to naprawde bedzie FINAL Chapter, bo ilez mozna... 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  350
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.05.2009
  • Status:  Offline

Dobry, zły i brzydki

Zaczęło się od przypadkowego buszowania po YT w celu wyszukania jakiegoś fajnego filmu. Los chciał, że trafiłem akurat na trailer filmu "The good, The Bad, The Ugly", który niesamowicie mi się spodobał. Uważałem filmy o dzikim zachodzie jako nudne i przewidywalne, jednak ten zwiastun jest niesamowity, jak całe dzieło Leone zresztą. Świetne połączenie muzyki z obrazem. Jeśli kogoś zaciekawiłem tym filmem - uprzedzam oglądanie trailera na własną odpowiedzialność, zawarte w nim jest dość sporo spoilerów kluczowych momentów.

 

Ale przejdźmy do samego filmu - bohaterami filmu są trzej mężczyźni: Zły (Angel Eyes) - bezwzględny łowca nagród, Brzydki (Tuco) - wielokrotny przestępca i Dobry (Blondie) - łowca głów z zasadami. Wszyscy trzej usiłują dotrzeć do ukrytego przez wojsko skarbu. Sam początek filmu może zwykłego, przeciętnego kinamaniaka troszkę przynudzić - wędrówki przez pustynię, wizyty w róznych domach. Natomiast tak od połowy filmu to jest za przeproszeniem istny rozpierdol. Ciągle jakieś zwroty akcji, towarzysząca nam muzyka niesamowicie zgrywa się z opowieścią na ekranie. Warto zaznaczyć doskonałą grę aktorską głównych bohaterów - Clint Eastwood bardzo fajnie utożsamiał się z postacią cichego rewolwerowca "z klasą". Cechą odznaczającą Sergio Leone od innych reżyserów z jego branży był brak jednoznacznego pozytywnego bohatera, co oznacza, że "Blondie" grany własnie przez Eastwooda nie był taki cukierkowy. Dam coś na przykładzie wrestlingu - Jeff Hardy i Stone Cold. Oboje są face'ami, jednak odbiera się ich zuuuuuupełnie inaczej. Lee Van Cleef grał typowego, heelowego bandytę, badassa... Angel Eyesa. "When I'm paid, I always follow my job through" - jego główne motto. Postać Eliego Wallacha - Tuco była takim tweenerem, raz zachowywała się w porządku, raz coś jej odbijało. Pewne jest jednak, że była zabawna i głupkowata.

Zdjęcia również robią wrażenia, można naprawdę poczuć klimat dzikiego zachodu.

Końcowy pojedynek... wręcz epicki. Przedłużany ile się da, zbliżenia na oczy, na kabury od pistoletów, znów na oczy, potem ujęcie z daleka... coś niesamowitego. Całemu starciu towarzyszy również wspaniała otoczka dźwiękowa. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć samą końcówkę (czego zdecydowanie nie polecam) to zapraszam na youtube.

 

Troszkę o wcześniej wspomnianej muzyce. Już na samym początku seansu wita nas główna muzyka towarzysząca nam praktycznie przez cały czas. Myślę, że powinniście skojarzyć, bo melodia jest dość znana.

Prześwietny kawałek, znany za pewne coponiektórym fanom zespołu Metallica, a także wrestlera sceny niezależnej, Eddiego Kingstona - Ecstasy of Gold w filmie gra tylko jeden raz, ale za to w kluczowym momencie, świetnie wpasowuje się do rozgrywanych na ekranie wydarzeń.

 

Słówko podsumowania całego filmu: arcydzieło! Najlepszy film, jaki oglądałem w moim całym życiu. Prawie 3 godziny świetnego kina. Tego się po prostu nie da wyrazić słowami... kto tego nie widział, ten tak naprawdę nie wie, co oznacza zwrot "film doskonały" ;) .

 

Za garść dolarów

"Dobry, zły i brzydki" tak mnie zachwycił, że postanowiłem sięgnąć po inną, pierwszą część tzw. "Dolarowej trylogii" Sergio Leone - "A Fistful of dollars". Samotny wędrowiec przybywa do miasteczka leżącego przy granicy z Meksykiem. Zastaje tu dwie rodziny przemytników, które się zwalczają. Postanawia wkroczyć do gry... Dobra część na rozpoczęcie przygody z westernami - trwa "tylko" 1,5 godziny, jest więcej strzelanin niż w TGTBTU. Całość jest o wiele bardziej humorstyczna od części trzeciej opisywanej przeze mnie wcześniej, rewolwerowiec grany przez Clinta często rzuca jakimiś ironicznymi, "czarnymi" żartami.

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

Niestety, przynajmniej w moim przypadku muzyka nie wpada tak bardzo w ucho. Co prawda dobrze zgrywa się z obrazem na ekranie, ale "nie gra mi cały czas po głowie".

Zwrotów akcji, jak to już zwykło w westernach bywać jest sporo.

Końcowy pojedynek, podobnie jak w opisywanym wcześniej filmie - PRZEŚWIETNY.

  Pokaż ukrytą zawartość

 

Warto było czekać na tą scenę przez cały film.

 

Całość wyszła bardzo dobrze, aczkolwiek słabiej od "The Good, The Bad, The Ugly". Warto również zaznaczyć, że jest to remake "Straży przybocznej" w reżyserii legendarnego, japońskiego reżysera, czyli oczywiście Akira Kurosawy.

 

Za kilka dolarów więcej

"For a few dollars more" to druga część "dolarowej trylogii", a także ostatnia, która została mi do obejrzenia. Na początku pozytywny zaskok - Lee Van Cleef gra w filmie! Bardzo dobrze udało mu się wczuć w rolę Angel Eyesa. Tym razem grał jednak "tego dobrego".

Pułkownik Douglas Mortimer i tajemniczy, małomówny Manco trudnią się tą samą profesją - są łowcami nagród. Gdy z więzienia ucieknie groźny bandzior przezwiskiem Indio, obaj panowie staną do polowania na tę cenną a niebezpieczną zdobycz, co nieuchronnie doprowadzi do konfrontacji między nimi, wszystko zaś wskazuje że konieczna będzie współpraca. Właściwie w opisie zostało juz cała fabuła opowiedziana, przynajmniej ta część spoiler-free. Oczywiście główne postacie były świetne wykreowane, a także grane.

Muzyka tym razem powraca już, że tak powiem "do mojej głowy" ;) Świetnie skomponowana przez najprawdopodobniej najwybitniejszego twórcę muzyki filmowej - Ennio Morricone.

Zastosowany został bardzo ciekawy patent - "Kiedy muzyka się skończy, spróbuj mnie zastrzelić". To właśnie słowa głównego bandziora z filmu, Indio, który posiadał zegarek z melodyjką. Kiedy się kończyła, dawał szansę, by się zastrzelić.

Przywykłem już, że reżyser opisywanych przeze mnie westernów robi świetne końcowe pojedynki. W tym przypadku nie było inaczej. Rzekłbym nawet, że równie epicko, co w części trzeciej.

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Ogólnie film wyszedł odrobinę słabiej niz TGTBU, aczkolwiek lepiej niż FoD. Kolejne, udane spędzone 2 godziny.

 

Dawno temu w Ameryce

Słynna gangsterska saga. Akcja opowieści rozpoczyna się w 1922 roku, kiedy Noodles (Robert De Niro) poznaje Maxa (James Woods). Chłopcy zaczynają się przyjaźnić. Po kilku latach kierują własnym gangiem.

 

Epicka opowieść Sergio Leone dziś uważana jest za jedno z najważniejszych dzieł w historii kinematografii, choć w czasach, w których wchodziło na ekrany, uznawane było za najgorszy film roku. Prawie 4 godziny seansu nie poszły na marne. Zaraz po obejrzeniu, czułem się jakby film ten trwał co najmniej 2 razy krócej. Po wielu przeczytanych opiniach na temat na temat ostatniego dzieła w dorobku Leone, zarówno tych pochlebnych, jak i tych mniej, postanowiłem w końcu się za to wziąć. I nie żałuję ani sekundy poświęconej na to przedsięwzięcie. Film ten jest idealną mieszanką gatunku gangsterskiego i dramatu, lecz przede wszystkim, jak już w swoich filmach przyzwyczaił mnie Sergio - jest on EPICKI i ŻYCIOWY. Momenty wesołe, sielankowe przeplatają się z tymi drastycznymi i okropnymi. Nie brak tu, jak przystało na dramat z prawdziwego zdarzenia, wstrząsających momentów takich jak gwałty, bójki, strzelaniny, zemsty. Główne postacie grane przez De Niro i Woodsa były bardzo wyraziste i tragiczne. Aż dziw, żaden z aktorów nie dostał nominacji do Oskarów (nie wspominając już o tym, że w ogóle "Dawno temu w Ameryce" nie miało żadnej nominacji...). Wszystkiego dopełnia fenomenalna (jak zwykle) muzyka Ennio Morricone w najlepszych latach jego kariery.

 

Niekwestionowane arcydzieło. Tyle mogę powiedzieć. Film o niezwykłym klimacie, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam przede wszystkim fanom wychwalanego "Ojca Chrzestnego". Nie tylko ze względu na tematykę i fabułę. Najwięcej smaczku dodaje tutaj fakt, że do ekranizacji powieści Puzo jako pierwszy przymierzany był właśnie Sergio Leone. :) 10/10

 

Pewnego razu na Dzikim Zachodzie

Brett McBain szykuje wspaniałą ucztę ku czci mającej właśnie przyjechać, świeżo poślubionej żonie. Jednakże zdesperowani bandyci zabijają jego oraz trójkę dzieci. Jak się okazuje za tym wszystkim stoi niejaki Frank, jeden z bandziorów związanych z koleją, która zamierzała zbudować tutaj swój trakt. Pomocy wdowie Jill udziela tajemniczy człowiek zwany Harmonijką.

 

Był gangsterski dramat, jest i western, zostajemy jednak przy tym samym reżyserze. Na początek krótka historia: po wielkim sukcesie "Dolarowej Trylogii", którą recenzowałem bodajże stronę lub dwie temu, Sergio Leone postanowił nakręcić pierwszy w swojej karierze film gangsterski - "Dawno temu w Ameryce", którego recenzję macie z kolei troszkę wyżej :) Fani tego reżysera byli jednak mocno tym faktem zawiedzieni. Zaprotestowali, wysyłali do niego masę listów, w których pisali, że pozwolą mu nakręcić "Once upon a time in America" dopiero, gdy zrobi kolejny western. Leone zgodził się. Mało tego - postanowił wydać kolejną trylogię, zwaną "Amerykańską", która miałaby opowiadać właśnie o historii tego państwa. Rozpoczynałaby się ona na "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", następnie byłoby "Za garść dynamitu" (którego niestety nie dane było mi jeszcze obejrzeć), a kończyłaby się właśnie na "Dawno temu w Ameryce".

 

Jeśli chodzi o film to właściwie tak, jak przy okazji każdego dzieła Włocha: dla przeciętnych nuda, dla wymagających uczta. Fabuła rozwijała się powoli, podobnie jak w niektórych walkach wrestlingowych, zazwyczaj uważanych za najlepsze: na początku trochę submissionów, gierek psychologicznych, a potem zaczyna się ostry brawl i spotfest. Początek mógł ludzi, którzy westernami się nie interesuję trochę zanudzić, lecz ostatnia godzina filmu przypadnie do gustu KAŻDEMU. Aktorzy po raz kolejny dobrani wzorcowo - Bronson w roli "Harmonijki" sprawuje się wspaniale. Jego mimika, sposób mówienia, zachowanie idealnie pasują do najprawdopodobniej najbardziej tajemniczej postaci w historii kinematografii. Fonda zagrał równie fenomenalnie w - uwaga - JEDYMEJ "CZARNEJ" ROLI W JEGO KARIERZE! Wielka szkoda, wydawałoby się, że Henry jest do tego wprost stworzony. Przeszywające spojrzenie, podobnie jak w przypadku Charlesa - sposób mówienia i mimika naprawdę zasługują na stojące owacje. Muzykę do filmu skomponował niezawodny Ennio Morricone, więc o jej jakości wspominać raczej nie muszę, ale powiem, że soundtrack do filmu jest tak samo interaktywną jego częścią, jak postacie, czy lokacje.

Podsumowując, kolejne fenomenalne dzieło S.L., i jednocześnie jeden z lepszych filmów który dane mi było obejrzeć. Krótka piłka - 10/10

 

[REC] 2

Druga część horroru [Rec] zaczyna się w chwili, gdy funkcjonariusze hiszpańskiej jednostki antyterrorystycznej GEO wraz z lekarzem wchodzą do domu opanowanego przez ludzi zarażonych nieznaną odmianą wirusa, przez którego stają się żądnymi krwi bestiami. Cała akcja jest nagrywana przez kamerki, które maja agenci. Ich cel to przejęcie kontroli w budynku.

 

Po świetnej jedynce czekałem ponad pół roku, by wreszcie obejrzeć część drugą. Na początku miałem iść do kina, jednak ten plan nie wypalił. Następnie miałem "załatwić sobie" z internetu - wtedy nie było jednak żadnych napisów, nawet angielskich. Ostatecznie zaliczyłem ten film ze 3 tygodnie temu. I...

OGROMNIE się zawiodłem. Liczyłem na kontynuację w tym samym stylu, w którym zrobiona była część pierwsza. Tutaj jednak nie mieliśmy ani żadnego klimatu, ani jump scenek, ani tak na prawdę niczego fajnego, czy też intrygującego. Jedyne, co ratuje ten film to sceny egzorcyzmów, które były bardzo dobre, no i bądź co bądź - poprzednia część, która wypadła o wiele korzystniej. Bardzo nie podobało mi się też zakończenie, i co za tym idzie, rozwiązanie zagadki całej "śmierci" reporterki.

Ogólnie tragedii nie było, ale spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. Powiedzmy... 5/10.

 

Mam nadzieję, że brak recenzji któregokolwiek z wyżej opisywanych filmów (oprócz reca 2) w tym temacie to tylko czysty przypadek bądź moje niedopatrzenie? :D Jeśli nie to łapcie prędko za te dzieła, bo na prawdę poświęcić na nie te kilka godzin.


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Invictus (2009)

 

"Republika Południowej Afryki, upadek apartheidu. Po dwudziestu siedmiu latach więzienia Nelson Mandela (Morgan Freeman) opuszcza Robben Island. Wkrótce bierze udział w wyborach i zostaje prezydentem. Kraj jest słaby ekonomicznie i wyczerpany podziałami rasowymi. Pewnego dnia Mandela ogląda mecz rugby z udziałem narodowej reprezentacji. Springboksi są znienawidzeni przez czarnoskórych obywateli jako symbol dawnego ustroju. Na domiar złego odnoszą same porażki i nikt nie stawia na ich powodzenie w nadchodzących Mistrzostwach Świata, których gospodarzem ma być RPA. Prezydent dostrzega jednak w turnieju idealną okazję do zjednoczenia narodu..."

 

Po raz kolejny (po "The Blind Side") piszę o filmie, który nieomal olałem ze względu na mało interesujący mnie temat (rugby), co byłoby niesamowitym błędem.

"Invictus", pomimo że rugby gra tam istotną rolę, nie jest absolutnie filmem o tej grze ale raczej o samym RPA i o niesamowitym polityku oraz człowieku, jakim jest Nelson Mandela.

Gdyby ten film nie był na faktach, moja ocena poleciałaby z miejsca o 2 oczka niżej, jako przesłodzona bajeczka o czymś co nie ma prawa się zdarzyć w dzisiejszym, brutalnym świecie. Bo czy prawdopodobnym jest, że więziony przez 27 lat facet (Mandela) po wyjściu na wolność i objęciu prezydentury w RPA, wyzbywa się nienawiści do swoich dawnych oprawców (czasem nawet ich broni przed nietolerancją ze strony czarnej społeczności) i dla dobra Państwa - potrafi podjąć z nimi dialog i współpracę a nawet zarazić co niektórych swoim idealizmem i wiarą w lepsze jutro dla całego narodu?

Do tego dochodzi jeszcze sama drużyna rugby... Zbieranina przeciętniaków, którym nikt nie daje większych szans niż ćwierćfinały. Mandela dostrzega fakt, że rugby (i sukces drużyny w mistrzostwach) może być tym elementem, który zbliży do siebie zwaśniony (afrykanerzy i czarnoskóra społeczność) naród. Postanawia zrobić wszystko, aby drużyna Kapitana Pinaara odniosła sukces i scaliła naród... Czy takie coś miałoby szanse na powodzenie?

 

Powiem tak - "Invictus" to świetny dramat i brawurowo zagrana rola Morgana Freeman'a w roli Nelsona Mandeli. Film przez to, że jest na faktach - niesie ze sobą tak niesamowitą dawkę optymizmu i wiary w dokonanie niemożliwego, że nawet taki cynik jak ja (nielubiący nieżyciowych, przesłodzonych filmów) dał się mu porwać :wink:

Polecam wszystkim "Niepokonanego". Moja ocena to solidne 7,5/10. Nie pozwólcie żeby tak dobry dramat przemknął Wam koło nosa ze względu na związek z mało popularnym sportem (ja przez to nieomal a bym sobie odpuścił ten obraz), bo tak na prawdę to nie on tam jest najważniejszy a służy tylko za pretekst do przemycenia o wiele ważniejszych treści...

 

  N!KO napisał(a):
Tutaj pojawia sie nowa postac w serii Rumpelstiltskin (imie ma przednie)

 

N!KO - imię "Rumpelstiltskin" to żadna nowość a już na pewno żaden wymysł twórców Shreka. Jest to postać z baśni braci Grimm, opowiadającej o ubogim młynarzu, który chcąc zyskać poważanie u króla, wmawia mu, że jego córka potrafi zmienić słomę w złoto. Jeden z ministrów władcy postanawia uwięzić dziewczynę i karze jej zamienić zgromadzoną we dworze słomę w cenny kruszec. Niestety, córka młynarza nie potrafi tego zrobić. Wtedy z pomocą przychodzi jej karzeł Rumpelstiltskin. W zamian za wsparcie dziewczyna obiecuje oddać mu swoje pierworodne dziecko...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

O prosze. Wysoko jak na Invictus dales Raven. Jak pytales to pamietam, ze bardziej bylem przychylny Ci polecic Blind Side nizeli Invictus. Zreszta sam BS mnie jakos bardziej wkrecil. Co do Rumpelstilskina to widze, ze caloksztalt postaci wzieli i nie jest to przypadkowa zbieznosc imion. Shrek to taka animacja.. wkoncu przewinal sie tez tam Kot w Butach i wiele innych. W kazdym badz razie i tak trafny wybor jesli chodzi o "tego zlego".

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  Cytat
O prosze. Wysoko jak na Invictus dales Raven. Jak pytales to pamietam, ze bardziej bylem przychylny Ci polecic Blind Side nizeli Invictus.

 

Invictus - 7,5/10, The Blind Side - 8/10 (u mnie wyjściowa ocena dla filmu to 5/10, czyli "typowy przeciętniak", później - w zależności od czynników - idzie ona w górę lub w dół. Nie oceniam aż tak rygorystycznie jak Ty, N!KO :wink:). W każdym z tych przypadków ocena poszła o jakieś 1-2 oczka w górę za to, że film był kręcony na faktach (w przeciwnym wypadku nie kupiłbym tak mało życiowo prawdopodobnego scenariusza :D).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  38
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.06.2010
  • Status:  Offline

Cocaine Cowboys (Kokainowi kowboje)

Jaram się. Ciekawa i umiejętnie opowiedziana historia o tym, jak Miami z miasta biednego jak jakaś wiocha z Alabamy w kilkanaście lat przeobraziło się w piękną i bogatą metropolię, a wszystko dzięki ogromnemu hajsowi z narkotyków. Jak ci mobsterzy to wszystko pokminili to koniec. A Griselda Blanco? Aż dreszcz po plecach przebiega, taka baba. Polecam.


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Toy Story 3 - Andy stał się już dużym chłopcem i wybiera się na studia. Pragnie zabrać wraz ze sobą swą ulubioną zabawkę z dzieciństwa Kowboja Chudego, a resztę jego podopiecznych mama chłopca postanawia oddać do miejskiego przedszkola. W obawie o los swoich przyjaciół Chudy postanawia ich nie opuszczać. W przedszkolu zabawki nawiązują nowe znajomości, oraz napotykają na niebezpieczeństwo ze strony niesfornych przedszkolaków. Od tej pory Chudy wraz z przyjaciółmi robią wszystko by się stamtąd wydostać i wrócić do domu.

 

N!KO - Rzadko sie zdarza, ze wszystkie czesci trylogii stoja na wysokim poziomie. Ciezko juz bywa z "dwojka", ale sytuacje, kiedy i "trojka" jest dobra mozna policzyc na palcach u jednej reki... i napewno wypada wymienic Toy Story. Animacja, ktora jest odpowiedzialna za popularyzacje tego gatunku powraca. Widac, ze nie byla tworzona na sile, bo tworcy kazali czekac fanom ponad dekade i nie spieszyli sie z wydaniem najnowszej (ostatniej) odslony. Mialem mimo wszystko lekkie obawy. Glownie ze wzgledu na fakt, ze jest to Toy Story 3...D, a te filmy maja tendencje do niepotrzebnych scen, tworzonych tylko po to, by gloryfikowac trojwymiarowa technologie. Na cale szczescie z obcowania z Toy Story wyszedlem bez szwanku i moge zapewnic wszystkich, ktorzy maja zamiar obejrzec, ze sie nie zawioda. Fabularnie wlasciciel juz dorosl i wybiera sie na studia, wiec zabawki juz od dluzszego czasu leza w pudle. Od poczatku mamy desperackie proby zmuszenia Andyego by sie nimi pobawil .. oraz decyzje o ucieczce (pierwsze uciekaja popularne "zolnierzyki", ktore pozegnaly sie tekstem "Misja wykonana. Andy jest dorosly, a jak pojawia sie worek na smieci to my wojskowi ladujemy w nim pierwsi"). Odgorna decyzja mamuski mowi o segregacji starych zabawek i oddanie niepotrzebnych... potrzebujacym. Tym sposobem za wyjatkiem lidera Chudego, plastikowa gromada trafia do osrodka, gdzie czekaja na nich.... krwiozercze i bezwzgledne dzieci. Na tym przerwe opowiesc fabuly i dam wam sie z nia zapoznac samemu. Trzeba podkreslic, ze jest to najbardziej mroczna czesc serii i poza humorem mamy troche dramatu. Swietnie nie jest, ale jest bardzo dobrze i na rowni z poprzednimi czesciami, a skoro tamtym dalem jednakowe oceny ... tak i ta otrzymuje 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Transporter 3 - Frank Martin (Jason Statham) wciela się po raz trzeci w "transportera", który tym razem przenosi się do Paryża, by kontynuować swoją pracę kuriera nie zadającego pytań. Nowe zlecenie, które otrzymuje od niejakiego Johnsona (Robert Knepper) jest dość nietypowe - córka ukraińskiego urzędnika Valentina(Natalya Rudakova) musi zostać bezpiecznie przetransportowana Marsylii do Odessy. Ta trasa nigdy jeszcze nie była tak niebezpieczna.

 

Longer - Może i jestem trochę zacofany, bo premiera tego filmu była 2 lata temu, ale dopiero dziś znalazłem czas na obejrzenie tego filmu akcji. Film Oliviera Megatona, od początku jest trzymany w napięciu, co oczywiście jest dobrym posunięciem, gdyż mało kto w filmach akcji lubi oglądać happy początki. Cieszy mnie również to, iż nawet w takim filmie akcji, w którym cały czas widzimy pistolety, szybkie auta oraz kobiety są chwile zabawne, a chodzi mi oczywiście o to wyjście z jeziora Franka Martina. Bardzo dobrze zostały przedstawiony pościgi aut, lecz trochę za dużo było fantazji, chociażby wtedy, gdy auto jechało na dwóch kołach pomiędzy dwoma tirami. Dość dobry motyw z tymi opaskami na rękach. Mam drobne zastrzeżenia co do muzyki, która moim zdaniem w poprzednich częściach była znacznie lepsza. Jeżeli jest ktoś taki kto nie oglądał tego filmu to musi go zobaczyć, bo na prawdę warto spędzić 105minut i pooglądać właśnie ten film. Ostatecznie mogę spokojnie stwierdzić, że film jest najlepszy z wszystkich wcześniejszych części. A ocena to: 8/10.


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Toy Story 3, cóż moge dodać do wypowiedzi N!KO. Chyba jedynie to że nie zawiodłem sie jak to przeważnie bywa na kolejnych odsłonach takich filmów. Zdecydowanie wszystkim polecam, nie tylko dzieciakom ale też starszym, z kumplami uznaliśmy że był to wspaniały powrót wspomnieniami do dzieciństwa, którego Toy Story są napewno cześcią !

 

8,5/10 sie należy ! ;-)


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  N!KO napisał(a):
Unthinkable - "Unthinkable" to thriller psychologiczny skupiający się wokół zagrożenia jakie niosą dla Stanów Zjednoczonych bomby jądrowe podłożone przez jednego terrorystę (Michael Sheen) w trzech miejscach na terenie USA. Mając tylko dwa dni nim zostaną zdetonowane, niezależny, stosujący brutalne metody przesłuchań tajniak "H" (Samuel L. Jackson) oraz agentka FBI Helen Brody (Carrie-Anne Moss) muszą zdecydować jak daleko się posuną by je odnaleźć.

 

N!KO - Kolejny "Straight 2 DVD" przede mna sie znalazl. W poprzednim siegnalem bo wrestler wystepowal w roli glownej, a tutaj? Samuel L Jackson. Taka gwiazda w produkcji bezposrednio trafiajacej na plyty DVD? Dziwne. Chociaz napewno wiele osob sie ze mna zgodzi jak napisze, ze Sam ostatnio zanizyl loty i nie trafial na jakies wybitne produkcje, wiec przed wlaczeniem tego mialem na uwadze by sie nie napalac przypadkiem.... a po seansie? Po seansie dalej nie moge uwierzyc, ze to jest Straight 2 DVD. Cholernie dobry film. Samuel L. Jackson wraca do formy. Film praktycznie caly kreci sie wokol przesluchania, ale trzyma w napieciu do ostatniej minuty. Metody przesluchan czlowieka nazywanego "H".. wrazliwych pewnie odrzuca od monitorow. Posuwa sie do rzeczy.. "nie do pomyslenia". Jednak na pierwszy plan dla mnie wysuwaja sie w filmie dialogi i kwestie (czesto zabawne/ironiczne) Jacksona. Cenie sobie cos takiego. Polecam zobaczyc w wolnej chwili po sprawdzeniu minutowego trailera na YT, a na chwile obecna daje i tak niebotyczne jak na tego typu produkcje 7/10 .. choc nie wykluczam, ze jeszcze zrewiduje swoj poglad i dam oczko wyzej bo zabraklo naprawde niewiele. Cholera wie czy to w ogole bedzie dostepne do nabycia w Polsce. (...na imdb srednia ocen to aż 8.9, choc tylko na 76 glosow, ale to chyba potwierdza, ze to nie jakies moje widzimisie)

 

Potwierdzam. Film na prawdę konkretny, momentami kojarzący się z "Seven" (postać czarnego charakteru). Moja ocena to 7,5/10. Zastanawiałem się nad 8/10, ale niestety błędy logiczne (facet ma kilka dni na złamanie kolesia torturami i totalnie "wolną rękę" a nie potrafi tego zrobić.. Jaaasne :lol: kilka numerów opatentowanych przez Wielką Inkwizycję i KAŻDY by się złamał. Nie ma bata! Poza tym - czy w USA nie znają czegoś takiego jak "serum prawdy"? To powinien być w ogóle pierwszy krok, w celu wydobycia prawdy) i tendencyjne postawienie sprawy (reżyser zamiast pozostawić możliwość odpowiedzi widzowi, ewidentnie pokazuje swoje stanowisko w pewnych sprawach).

Poza tymi kwiatkami jest to naprawdę świetny, trzymający w napięciu thriller, poruszający bardzo istotną kwestię - jak daleko można się posunąć w walce z terroryzmem, zanim przekroczy się pewną, cienką granicę i stanie takim samym barbarzyńcą jak agresorzy...

Świetna rola Samuela L. Jacksona, który w końcu - po całym zalewie średnich drugoplanowych rólek - pokazuje swój warsztat aktorski w pełnej krasie.

Dla wielbicieli thrillerów - pozycja obowiązkowa :wink:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • DarthVader
      Póki co średnio i może John robi robotę z technicznego punktu widzenia, ale cała otoczka to jeden wielki średniak – po takim przytupie na początku z Rockiem na EC wypisanie Johnsona z tej historii to był spory let down. Walka z Ortonem na zwykłym Backlash bez większej historii to porażka. Punk w Arabii Saudyjskiej to już w ogóle kosmos. Średniak. Może jakoś zaskoczą jeszcze pod koniec tego emerytalnego tournee, ale biorąc pod uwagę kreatywną depresję po boomie z Bloodline słabo to widzę.  
    • KyRenLo
      Spoko, chociaż Mariah Monroe pasowałoby bardziej, no ale rozumiem w tej sytuacji WWE.
    • KyRenLo
      Goldberg: Goldberg leci po pas. To się teraz wyjaśniło, dlaczego Gunther zdobył tytuł.
    • KyRenLo
      Oddałem głos na opcję : Średnio - nic specjalnego. Zakładałem, że to będzie coś bardzo przyjemnego w oglądaniu, a tak naprawdę najlepiej to się oglądało sam moment, gdy to nastąpiło. Dalej było różnie. Lepsze i gorsze momenty. Takie 5na10, gdybym miał to oceniać po swojemu na teraz.
    • PTW
      HANNAH TAYLOR IS READY FOR PRIME TIME! Tak jest! Brytyjska gwiazda zaszczyci nas swoją obecnością już na najbliższej gali 28 czerwca! Wytatuowana piękność z Liverpoolu trenowana przez Zacka Gibsona z Grizzled Young Veterans to niezwykle barwna, kreatywna osobowość, która w ringu potrafi zaskoczyć każdego! My także zaskoczymy Was przy okazji tej gali wiele razy, więc miejcie oczy i uszy otwarte, a w tak zwanym międzyczasie - powitajcie Hannę Taylor! <3 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...