Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Pokot

Kiedyś budowała mosty w Syrii, teraz uczy angielskiego w wiejskiej szkole, czyta w gwiazdach i rozmawia ze zwierzętami. Pewnej śnieżnej nocy Janina Duszejko (Agnieszka Mandat-Grabska) odnajduje ciało sąsiada-kłusownika. Jedyne ślady wokół jego domu to tropy saren... W niewyjaśnionych okolicznościach giną kolejne lokalne osobistości. Wszystkich łączyła ta sama pasja - polowanie. Policja szuka sprawcy. Duszejko rozpoczyna swoje własne śledztwo, które prowadzi ją do zaskakujących wniosków. Czy to możliwe, że myśliwi stali się zwierzyną?

 

Spokojny (nudny!) ton, szybko przerwała mi rozmowa z księdzem, który mówi, że zwierzęta to nie ludzie, nie można ich chować. Zostały stworzone by być niżej. Dawno tak nabuzowany nie byłem przy filmie. Normalnie siedziałem i ubliżałem postaci na ekranie pod nosem. Dobrze, że nie mialo to miejsca na moich oczach... A klechom dostaje się tu mocno. Obrazowani są jako postaci mocno negatywne – dla mnie super. Fajnie, że Agnieszka Holland nie boi się o tym otwarcie mówić. Pokazuje bestialskie mordy na zwierzętach w małych miejscowościach i bezradność tych, którzy się o czworonogów troszczą. Główna bohaterka walczy w naprawdę słusznym celu. Może gdyby nie ten natłok jej zamiłowania astrologią, to bym ją odbierał jeszcze lepiej. Mogli już nie dobierać jej takich zapędów, jak zbieranie kości i sierści zabitych zwierząt, w nadziei, że można je będzie klonować. Wielu pomyśli, że wariatka, a to w końcu nasza protagonistka. Niejednowymiarowa, ale za kimś się opowiedzieć wypada. Warto, żeby ten ktoś nie był aż tak odrealniony.

 

Obrazowane założenia mi pasują. Ale poza przekazem i ładnymi obrazkami, niewiele tu pochwalam z pełnym przekonaniem. Intryga mnie nie wkręciła, aktorsko też było bez rewelacji. Plus przy Mandat-Grabskiej, to trochę mało.

 

Końcówka wyciągnięta z kompletnie innej bajki. Płytka. Całość nie jest jakimś wielkim kinem, ale czymś, co wypada zobaczyć i wyrobić sobie własne zdanie. Recenzje będą pewnie bardzo mocno podyktowane podejściem do postawionych zagadnień, więc żadna nikomu nie pomoże – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-423816
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Volta

Bruno Volta (Andrzej Zieliński) to prawdziwy „kiler” w rozwiązywaniu zagadek i przeglądaniu ludzi na wylot. Pewnego dnia jego zmysł kombinowania i zarabiania zostaje postawiony w stan pełnej gotowości. Jego znacznie młodsza partnerka Agnieszka (Aleksandra Domańska) w niecodziennych okolicznościach poznaje dziewczynę o imieniu Wiki (Olga Bołądź). Nowa znajoma znajduje w ścianie starej kamienicy tajemniczy i niezwykle drogocenny przedmiot. Volta nie może przepuścić wartej miliony okazji. Wspólnie z „cwaniakowatym” ochroniarzem Dychą (Michał Żurawski) postanawia zagrać vabank i jest gotowy na wszystko, aby wejść w posiadanie niezwykłej rzeczy. Nie będzie to jednak łatwe, bo niewinnie wyglądająca Wiki to w istocie godny rywal, a nie jakaś tam „słaba płeć”!

 

Król komedii jest tylko jeden! Tak brzmi hasło promujące film. Nie dodali, że we współpracy z TVN, o najwyższej władzy nie może być mowy. O śmiechu też nie bardzo. Pozytywnie podchodziłem do „Volty”. Zwiastun był przyjemny, komedie kryminalne lubie – wypadało sprawdzić. Już przy napisach początkowych zobaczyłem charakterystyczne logo, i cały entuzjazm momentalnie opadł. Jak się okazało – słusznie.

 

Volta jest słabą komedią. Bo tak tylko można napisać o filmach, które swoje najlepsze sceny potrafią upchnąć w zajawce. Jak się śmialiście na zwiastunie, to tylko z tych scen będziecie się śmiać w kinie. Cała reszta kuleje, a często nawet nie stara się zmusić nas do śmiechu. Chyba, że ktoś za zabawne uznaje zwijanie się kadru, godne Windows Movie Makera, by przenieść akcje w inne miejsce. A trochę tego bezsensownego skakania jest.

 

Volta jest słabym kryminałem, którego intryga częściej uczy historii, niżeli ciekawi swoją złożonością. Jest korona, jest zamieszanie. Bohaterowie wzajemnie sobie ją kradną, potwierdzając znikomą wartość przedstawianej akcji. Jak już ktoś się zainteresuje, to dostanie podkręconą piłkę, w postaci scen „historycznych” z „życia korony Kazimierza Wielkiego”. Ani ciekawe, ani zabawne. Wybija z rytmu.

 

Gdzieś tam w tle jest światełko. Braciak ma na nazwisko, Jacek na imię. Gość jest najzabawniejszą postacią – tak jak w zwiastunie – i jego relacje ze spin-doctorem Bruno Voltą, to przyjemna dawka rozrywki. Aż chciałoby się, żeby film opowiadał o tej kampanii, a nie gonitwie za regaliami. To fajny pastisz dzisiejszej polityki, który patrząc po reakcji ludzi, zdał egzamin jako jedyny. Nawet Andrzej Zieliński fajnie wypadał jako spin-doctor, bo jako gangster już niekoniecznie – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-423821
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The House / Dom wygranych

Kiedy Scott (Will Ferrell) i Kate Johansen (Amy Poelher) tracą pieniądze przeznaczone na studia swojej córki Alex, podejmują desperackie próby odzyskania ich, aby umożliwić dziewczynie spełnienie marzenia o uniwersytecie. Przy pomocy swojego sąsiada Franka (Jason Mantzoukas) postanawiają założyć nielegalne kasyno w piwnicy jego domu.

 

Dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem. Głupkowatą komedię z Willem Ferrellem. Ilość udanych gagów, jest zbliżona do ilości tych żałosnych. Od jakiegoś czasu to standard u starego Willa, grającego w kółko tego samego idiotę. Od Amy Poehler wypadało oczekiwac więcej. Kobieta ma talent, ale gdyby bazować tylko na tym filmie, to nigdy więcej nie dostałaby żadnej roli w pełnometrażowym filmie. Dawno nie widziałem tak kiepskiej postaci. Willa można nie lubić, ale wciąż może rozbawić. Jej się to nie udało ani razu. Sukces, jeśli spojrzeć na to, ze jest tu główną bohaterką... ... ...

 

Sceny związane z kasynem dawały radę. Nawiązania do klasyków kina generowały uśmiech, i nawet sztampowa kreacja lokalnego mafiozy, choć mocno drugoplanowa (trzecio?), była przyjemnym dodatkiem – szczególnie, że w tej roli wystąpił znany, niekoniecznie komediowy aktor. Problemem były wszystkie wątki poboczne, ktore miały nas zaangażować. Próba wysłania córki na studia, gdzieś tam zaginęła i nikt o niej nie wspominał, próba odzyskania żony przez ich przyjaciela, to strata czasu, a złowieszcze władze miasta, to chodząca katastrofa. Motyw odgrzany już tyle razy, że głodujące dzieci z Boliwii by się skrzywiły.

 

Słabo, ale kilka razy głośno się zaśmiałem. Da się przy tym odrobinę wyluzować. Jak lokalny nieudacznik zaczyna się kreaować na ponurego Rzeźnika, który jest gotów odrąbać kończyny dłużnikom – ja się bawię dobrze! Tyle Ci wyszło Will – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-423872
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Norman: The Moderate Rise and Tragic Fall of a New York Fixer

Norman Oppenheimer (Richard Gere) jest eksploatatorem w Nowym Jorku. Krętaczem, z dobrym sercem, który usilnie stara się pomóc innym. Obiecuje spotkania z osobami, których nie zna zbyt dobrze lub które poznał przed chwilą. Pewnego dnia spotyka młodego polityka (Lior Ashkenzi), który jest w trudnym momencie swojego życia. Z czasem, jego kariera się rozpędza.

 

„Choć raz obstawiłem właściwego konia” – stwierdził Norman, kiedy jego znajomy sprzed lat, któremu sprezentował buty, właśnie został mianowny ministrem. Wiadomo, że jego życie nabierze rozpędu. Jego imię teraz znał będzie każdy, i każdemu będzie mógł pomóc.

 

O ile fajnie się śledzi tę Normanową układankę, bo jego sieć kontaktów jest imponująca, tak za mało nakreślona jest jego osoba. Na ekranie jest ciągle, a mam wrażenie, że go nie znam. Robi różne przysługi różnym ludziom, jednak nigdy nie czulem, że mam pełną odpowiedź – dlaczego? Pomaga by pomagać? Rozumiem scenariuszowe założenia tego biedaka, który popadł w jakąś manię, i z braku własnego życia, wciska się siłą na salony, ale emocjonalnie nie sposób się z nim utożsamiać. To mocno utrudnia zaangażowanie. Widzę, jak niejednoznaczna jest to jednostka, ale nie wiem, czy aż tak ciekawa, jak chcieliby tego twórcy. Niby jest sympatycznym i nieszkodliwym starszym Panem, ale notorycznie kłamie wszystkich wokół.

 

Richard Gere i Lior Ashkenzi dają fajne kreacje. Ich relacja jest wiarygodna. Nawet jak ich drogi się rozchodzą, to czuć, że naprawdę się lubią. Słabość głównego bohatera pochodzi raczej z tego, że zawsze mógł się powołać na tego „zwycięskiego konia”, ale już Askhenzi miał wypisane na twarzy, jak bardzo docenia przyjacielski gest sprzed lat.

 

Scanariusz mi się podoba. Szczególnie tytułowy upadek, i to, jak do niego doszło. Ciężko tu mówić o oklepanych schematach. Wątek został poprowadzony ciekawie. Trochę wyklarowało się, jak inni podchodzą do działań gościa, który chce uszczęśliwiać innych. Samolubnie powiem, że sam mam uśmiech po seansie z „Normanem” – 7/10 (nieco naciągane, ma swoje niedoskonałości, ale dawno mi tak szybko nie zleciał 2h film)

 

Na szybko lista Top 20 z 2017. Po nieco ponad pół roku, więc pod koniec ponad połowa pewnie z niej zleci:

20. Captain Underpants: The First Epic Movie

19. Sleight

18. Okja

17. My Name is Lenny

16. T2: Trainspotting

15. Going in Style / W starym dobrym stylu

14. Lego Batman

13. Konwój

12. Beauty and the Beast / Piękna i Bestia

11. The Wizard of Lies

10. Szybcy i Wsciekli 8

9. Logan

8. John Wick 2

7. A Cure for Wellness / Lekarstwo na życie

6. Norman

5. Gifted / Obdarowani

4. Get Out / Uciekaj

3. Guardians of the Galaxy Vol.2

2. Split

1. Baby Driver

 

Najgorszych będzie tylko 10. Akurat tu mam nadzieję, że pod koniec roku lista będzie wyglądać tak samo :wink:

10. Baywatch / Słoneczny Patrol

9. Transformers: Ostatni Rycerz

8. The Promise / Przyrzeczenie

7. Ciemniejsza strona Greya

6. Song to Song

5. The Shack / Chata

4. Szatan kazał tańczyć

3. Unforgettable

2. Arsenal / Pakt krwi

1. Everything, Everything / Ponad wszystko

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-423955
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 256
  • Reputacja:   257
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

N!KO widziałeś już Historie zemsty z Nicolasem Cagem? Poziomem może być jeszcze niżej niż Arsenal. Czy on zagra jeszcze w jakimś dobrym filmie? Tracę już nadzieję. W tym roku ma wyjść film, w którym grała też Eva Marie.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-423963
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

N!KO widziałeś już Historie zemsty z Nicolasem Cagem? Poziomem może być jeszcze niżej niż Arsenal. Czy on zagra jeszcze w jakimś dobrym filmie? Tracę już nadzieję. W tym roku ma wyjść film, w którym grała też Eva Marie.

 

Nie widziałem. Świadomie unikam Cage'a. Nie wiem, jak trafiłem na Arsenal. O ile mnie pamięć nie myli, to to miało premiere w polskich kinach :sad:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-423970
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

War of the Planet of the Apes / Wojna o Planetę Małp

Cezar i jego małpy uwikłane zostają w zbrojny konflikt z armią ludzi, na czele której stoi bezwzględny Pułkownik (Woody Harrelson). Małpy ponoszą straszliwe straty, podczas gdy Cezar zmaga się z mrocznymi instynktami i wyrusza w drogę, by pomścić swych pobratymców. Gdy Cezar i Pułkownik stają twarzą w twarz, dochodzi do spektakularnej bitwy, w której stawką jest przyszłość obu gatunków i całej naszej planety.

 

Obie poprzednie części dostały 7/10. O „Wojnie” mówiło się, że jest najlepsza. Powiedziałem „sprawdzam”. Blefowali...

 

Ok, oddzielmy to, co było dobre wcześniej, i jest dobre też teraz. Wizualnie film może się podobać. Małpy wyglądają jak ludzie, na czele z Cezarem, który znów jest tu najbarwniejszą postacią. Główny bohater potrafi zaimponować mądrąścią, jaką posiadł przez te wszystkie lata. Słucha się go dobrze, choć...

 

... drażni mnie mała liczba dialogów. Ja wiem, że to małpy, że gadają na migi, a człowiek jest skazany na napisy. Ogółem wszystko się trzyma przysłowiowej kupy, ale mnie męczy. U mnie dialogi w filmach nadają wszystkiemu dynamiki. Jak są naturalne i dobrze napisane, to ciężko mi się znudzić danym filmem. Jak ich jest mało, to wszystko się dłuży. I tak się ta „Wojna”, wojenka, bitwa raczej, ciągnęła na całej szerokości. Na start podpadła mi wizja filmu drogi, gdzie mala grupa podrózuje. Bez ciekawych, najlepiej totalnie niepasujących do siebie charakterów, to jest skazane na wolne tempo. Było tak wolno, że nawet prosty „comedy act”, w postaci nowej, zabawnej małpki, był dla mnie zbawieniem.

 

Całość zmienia swoje oblicze w drugiej połowie. Nieco ciekawszej, nadającej temu lepszego tempa, ale też pozostawiającej trochę do życzenia. Woody Harrelson był dobry, ale jego postać nijaka. Dobrze, że wzięli tak dobrego aktora, który wyciągnął nad powierzchnie wody tego antagonistę. W innym wypadku mógłby tonąć w każdej scenie. Pojawiły się też niedopowiedzenia w małpiej grypie, która atakuje ludzi, a objawia się to głównie przy kolejnym desperackim zabiegu filmowym - małej ludzkiej dziewczynki, którą przygarniają małpy. Tak żeby łopatologicznie nakreślić nam, że włochaci są dobzi, a Nasi z karabinami są prawdziwymi zwierzętami – takich nieśmiałych podpowiedzi było jeszcze kilka, ale nie wymieniam, po prostu wyglądały tanio.

 

Kiedy miało dojść do handlu emocjami, a ja miałem się przejmować dramatem na ekranie, to głowa już była gdzieś indziej. Zaczynałem punktować niedoskonałości i już nic nie było w stanie mnie zatrzymać. No bo jak już się czepiam, że kilkunastu profesjonalnych żołnierzy nie może trafić małpy biegnącej po polu, gdzie wszędzie wybuchają jeszcze jakieś granaty, to wiadomo, że jest kiepsko. Bo to zabieg typowy dla kina akcji, więc powinienem przymknąć oko – takiego Johna Wicka niszczącego wszystkich wokół akceptuje w pełni. Ale to żadne porównanie, i John Wick jest dobrym filmem. „Wojna o Planetę Małp” jest tylko ok. I to też wiele zawdzięcza temu, że miała bardzo solidne fundamenty – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424024
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Spider-Man: Homecoming

Młody Peter Parker/Spider-Man (Tom Holland), poszukuje swojego nowego ego superbohatera. Zafascynowany przygodą z Avengersami, wraca do domu, gdzie mieszka wraz z ciotką May (Marisa Tomei). Cały czas pozostaje pod czujnym okiem swego mentora – Tony’ego Starka (Robert Downey Jr.). Próbuje wrócić do normalnego życia, unikając myśli, że jest kimś więcej niż tylko "Spider-Manem z sąsiedztwa". Jednak kiedy pojawia się Vulture (Michael Keaton), nowy groźny wróg, wszystko, co dla Petera ważne, staje się zagrożone.

 

Bohater z sąsiedztwa wraca... znowu. Trzeci Spider-Man z ostatnich lat. Jeden miał lepsze filmy (no, pierwsze dwa), ale nie lubiłem tamtego Petera (bo Tobey to gówniany aktor – true story). W drugim lubiłem Petera, ale niekoniecznie filmy rzuciły na kolana. Teraz wszystko jest ok. Tylko ok, aż ok, zależy od oczekiwań. Tom Holland na pewno jest bliższy docelowemu modelowi Pajęczaka, który jest nastolatkiem, i tak jak ma problemy z superłotrami, napotyka je również w szkole. Od początku narzucają nam tę młodzieńczą pasję i niespożytą energię – skutecznie! Znajdzie się też sporo komedii, ale tu nie zawsze trafiają w gusta. Holland jest spoko, ale jego kolega, Ned, to uosobienie najgorszych żartów i najsłabsza postać całego filmu. Grubasek, który ma bawić – doprawdy oryginalne. Ja z dzieciństwa żadnego superziomka nie pamiętam. A już na pewno nie takiego, który mocno Peterowi musi pomagać.

 

To w sumie nie jedyna zmiana, jakiej się twórcy dopuścili. Vulture też nie jest do końca tym, którego pamiętam. Prawda jest jednak taka, że ten którego pamiętam, nie nadaje się na przerzucenie na wielki ekran. A zmodyfikowana wersja z pomocą Michaela Keatona jest... bardzo dobry antagonistą. Takim, którego motywu rozumiemy, i mimo, że mogą być one oklepane, tak on nam nie da tego odczuć. Całości bardzo pomaga pewien zwrot akcji w trzecim akcie, który tylko ubarwia batalię tutejszego dobra i zła. Ich dialogi mają chemię, a to w sumie najważniejsze.

 

Robert Downey Jr, też przelał na film sporo uroku. Zepchnęli gdzieś na bok ciocię May (Marisa Tomei), której na dobrą sprawę mogłoby nie być. Nie wnosi nic.

 

Sporo fajnych motywów, w większości dobre kreacje, humor. Spider-Man Homecoming dostaje 7/10, choć przyznaje, że jest to najbardziej naciągana z „siódemek”, jakie rozdałem w tym roku. Pewnie wzięla się z sympatii do samej postaci.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424036
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

To the Bone / Aż do kości

Ellen (Lily Collins), 20-letnia anorektyczka, rozpoczyna niekonwencjonalną terapię, która jest dla niej początkiem trudnej, choć momentami też zabawnej drogi do samopoznania.

 

Mieszanka dramatu z romansem o komediowym zabarwieniu. Nie poniósłbym się na nazwanie tego komedią, bo próżno tu szukać typowych dla tego gatunku momentów. Ellen ma ciężkie życie. Biologiczna matka okazala się lesbijką, a życie z ojcem, którego nigdy nie ma w pobliżu, i jego nową rodziną, to niekoniecznie dobra alternatywa. Udaje się ją namówić na terapie, pod okiem doktora Keanu Reevesa, gdzie dzieciaki z problemami mogą być pod ciągłą obserwacją. Tam poznaje Luke’a (Alex Sharp), który swoim sposobem bycia zaczyna jej pomagać. Emocjonalnie potrafi to zagrać odpowiednie nuty. Głownie za sprawą sympatycznego Keanu i dobrej roli Lily Collins. Do Alexa Sharpa, trudno mi było się przekonać.

 

Emocje pochodzą z dialogów, bo samymi chorobami naprawdę ciężko się przejmować. One są, ale gdzieś tam z boku, na drugim planie. Nie czułem, żeby film podjął temat anoreksji, a już na pewno nie podjął tematu walczenia z nią. Końcówka mocno mi zniesmaczyła ten film. W ogólnym rozrachunku, to dramat, który prosi się, by luźno go traktować (czyli dla mnie nie-dramat). Informuję, że sceny mogą być drastyczne, ale takich nikt nie uświadczy. Coś jakby stacja telewizyjna dla nastolatków, wzięła na warsztat nieodpowiednie dla młodych tematy i starała się osłodzić je kilogramami cukierków – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424058
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Blind

Popularny powieściopisarz, Bill Oakland (Alec Baldwin), traci w wypadku samochodowym żonę oraz wzrok. Po kilku latach poznaje Suzanne (Demi Moore), która na mocy wyroku sądu musi przychodzić do niego trzy razy w tygodniu, aby czytać mu książki i gazety. Z biegiem czasu między dwójką bohaterów rodzi się uczucie.

 

Ta miłość wcale nie jest taka ślepa. Bywa bardziej wiarygodna od wielu swoich konkurentów. Szkoda, że przywdziała tak tanie szaty. Ubrana w łachy, ważące niewiele w najgorszym ciucholandzie. Takie kino klasy B, które gdzieś tam ma swoje wyższe aspiracje (metki Armaniego?). Tutaj wyższymi aspiracjami jest dobra rola Baldwina, oraz ciągle urodziwa Demi Moore. Ich relacja ma swój urok, w jego mądrość łatwo mi było uwierzyć. Tylko wszystko inne jest brzydkie i tandetne. Takie zwyczajne, kompletnie nie pasujące do głębokich teorii o miłości. Te początkowe rozmowy mi się podobały, ale im bliżsi sobie byli, tym film tracił. Zaczął być karykaturą. Nie wiem nawet czego. Jakiś gangstersko kiczowaty, zazdrosny mąż, przyjaźń z bystrym chłopakiem krocząca donikąd, zdrada męża z kimś tak oczywistym, że aż przykre by musieli to komukolwiek objawiać jako jeden z głównych zwrotów akcji. A i tych rozmów było mniej, a i przebłyski z przeszłości głównego bohatera tak pokraczne, że aż godne wyśmiania – 4/10 - bo Baldwin do mnie mocno trafił. Jak nie spodoba się w zwiastunie, to uciekać w drugą stronę i notę obniżyć o... ... 4

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424119
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Dunkirk / Dunkierka

Alianccy żołnierze z Belgii, Wielkiej Brytanii, Kanady oraz Francji zostają otoczeni przez niemiecką armię i ewakuowani podczas najbardziej zaciekłej bitwy II Wojny Światowej.

 

Zdaje sobie sprawę, że pisze to często, ale nigdy nie robie tego bez przyczyny – to nie jest film dla każdego. „Dunkierka” na dobrą sprawę nie ma fabuły. A już na pewno historia nie jest typowa dla kina (nie ma typowych dla niego elementów). „Dunkierka” nie ma też dialogów, czy głównego bohatera. Są wyróżniające się postaci, ale główna rola przypadła samej wojnie. To ona tu dyktuje warunki. Z całą swoją brutalnością i bezradnością żołnierzy. Oni chcą tylko wrócić do domu, co niestety nie będzie takie proste. Wojna tu robi wrażenie, a Nolan jest bardzo konsekwentny, by przedstawić ją najwierniej, jak to możliwe. Nigdy nie porzuca swoich założeń. Na sam koniec może mamy jeden inspirujący tekst, ale przez większość czasu będą nadlatywać bombowce, będą latać kule, będą liczne krzyki i śmierć.

 

Jeśli już podjąć się wyzwania opowiedzenia o fabule (czego naprawdę nie uważam za konieczne przy tym filmie) to mamy trzy przecinające się historie. Jedna piechoty, druga powietrzna i trzecia na morzu. Pływacka misja ratunkowa pod dowództwem Marka Rylance’a, podobała mi się najbardziej. Tam dostaliśmy trochę wstrząsów pourazowych u żołnierzy, najbardziej nakreślone zostały postaci (w zasadzie tylko one zostały jakkolwiek nakreślone), a i najwięcej było dialogów (może stąd moja sympatia). Bohaterstwo tej ekipy jest godna pochwały. Podobnie ma się sprawa z lotnictwem, gdzie króluje Tom Hardy. Tam jednak trzeba trochę poczekać na rozwój wydarzeń. Z początku nie oferują wiele, a finalnie niewykluczone, że to losem pilota będziemy najbardziej przejęci. Piechota miała w sumie najtrudniej. Kule nadciągały ze wszystkich stron. Tam najfajniej nakreśla się kunszt samego Nolana, bo główny wojak nawet nie da się zbytnio zapamiętać. Jeden dobry moment, reszta to tylko podziwianie widoków.

 

Nie sądziłem, że film bez kluczowych dla mnie elementów kinematografii (historia, bohater, dialogi) może podobać mi się tak bardzo. Wiedziałem od początku, że trudno przejść obojętnie obok samego reżysera, czy bardzo klimatycznej muzyki, ale ciężko było się zaangażować. Bo z kim miałbym się zżyć? Komu kibicować? Losem którego bohatera miałem się przejąć? A jednak przy ostatnich scenach łykałem wszystko, jak młody pelikan żabę – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424262
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Big Sick / Choróbsko

Kumail (Kumail Nanjiani), dobrze rokujący komik, poznaje Emily (Zoe Kazan). Chwilę później dziewczyna zachoruje na ciężką dolegliwość, któtra doprowadza ją do śpiączki. Kumail musi nawigować między byciem komikiem, a tragiczną chorobą.

 

Miał nakreślić różnice kulturowe, ale nigdy nie czułem, żeby przekraczał granice. Jak ktoś ogląda stand-upy, to tutaj może się srogo zawieść, oczekując podobnych pocisków z obu stron. Zdarzają się odważniejsze teksty, przypominające o 9/11, ale odczuwałem humorystyczny niedosyt.

 

Nawet się cieszyłem, że Emily zachorowała. Ich relacja miała dość dynamiczne dialogi, ale przynudzali. To nie Woody Allen, wbrew temu, czym chcieli reklamować się twórcy. A z jej brakiem, przed szereg wyszli jej rodzice, których relacja z Kumailem miała o wiele lepszy wydźwięk. Film nabrał rozpędu - Ray Romano w roli ojca brylował. On żartował, oni nie łapali. Różnica nie tyle kulturowa, co pokoleniowa. Sprawdzało się w każdym przypadku. Zaczęło mi się podobać.

 

Jak na mocno zakurzony gatunek komedii romantycznych, „Big Sick” wypada dobrze. Nie jest żadnym powiewem świeżości, złożony jest ze znanych materiałów, ale potrafi wywołać uśmiech na twarzy – to wystarczy. Jak to u Judda Apatowa, który maczał w tym palce, spokojnie mógłby być z 20-minut krótszy. A i w ten związek naprawdę jest cięzko uwierzyć. Emily, mimo choroby, trudno polubić. Na tym polu się wyłożyli – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424319
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

 

Basen

 

Sarah Morton to autorka popularnych kryminałów. Pewnego dnia przychodzi na rozmowę do swojego Wydawcy. Ten doradza jej aby pojechała odpocząć do jego domu, znajdującego się na południu Francji. Pisarka opuszcza więc deszczowy Londyn, aby udać się do miejsca o nieco lepszej pogodzie. Podczas pobytu znajduje dwie inspiracje do napisania nowej książki - basen i córkę Wydawcy, której nagłe przybycie zaburzy spokój Angielki.

 

Całkiem niezły thriller. Akcja rozwija się trochę powoli, ale kiedy dochodzi do spotkania Pisarki z córką Wydawcy, to wszystko zaczyna nabierać rumieńców. Ciekawa konfrontacja dwóch stanowisk - z jednej strony spokojnego i wyważonego, z drugiej szalonego i spontanicznego - początkowo skutkuje niechęcią, jednak z czasem przeradza się w przyjaźń, gdzie jedna kobieta chce poznać drugą. Przyjaźń ta jest jednak okraszona nutką zazdrości, a zazdrość ta doprowadza do tragedii, o której finalnie nikt ma się nie dowiedzieć.

 

Film może nie jest wybitny, ale całkiem przyjemnie można spędzić te 100 minut, zwłaszcza że historia opowiedziana jest dosyć sprawnie. Miałem zagwozdkę jaką notę dać temu filmowi. Po zobaczeniu średniej oceny na FW, nie odbiegnę daleko od niej i dam 6,5/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424346
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Wakefield

W wyniku załamania nerwowego mężczyzna (Bryan Cranston) opuszcza swoją żonę i przez kilka miesięcy mieszka na poddaszu.

 

Howard idzie na strych, i nikt nie jest w stanie go odszukać? Trochę absurdalny sposób na przedstawienie adwokata, który porzuca swoje luksusowe życie na rzecz zaniedbania, żywienia się ze śmietnika i spania na materacu. Wszystko, by obserwować swoją rodzinę, z którą relacja stanowi drugą oś fabularną filmu. On sobie patrzy, a w między czasie opowiada. Czy z opowieści wynika, że jego pozornie idealne życie było fatalne? No nie, tak bym tego nie nazwał. Jednak przyznaje, że podejrzanie łatwo przyszła familii akceptacja jego braku. Nawet te poszukiwania nie były jakieś zaawansowane. Zresztą, nie mogły być, bo film by się posypał – STRYCH! Wątpie też, by przedstawienie tego w taki sposób, było założeniem twórców. Za bardzo skupili się na Cranstonie. To teatr jednego aktora, więc Ci przezywający prawdziwy dramat, tak naprawdę nigdy nie są słyszalni. Cięzko współczuć. Ciężko też poprzeć działania głównego bohatera.

 

Największy problem miałem z końcówką. Kręciłem się z Howardem w kółko, czasami miałem poczucie wtórności, ale wiedziałem, że zwieńczenie może mocno ubarwić całość. Może sprawić, że ten eksperyment stanie się bardziej wartościowy... Nie wyszło. W głowie nasiliły się tylko wcześniejsze niedoskonałości. Cranston robi co może, ale ten scenariusz mocno kuleje, a i emocji w nim nie ma – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424383
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

 

Bez mojej zgody

 

Sara i Brian, to szczęśliwe małżeństwo. Ona jest prawnikiem, on strażakiem. Ma już syna Jesse'yego. Następna rodzi się Kate i sielanka się kończy, ponieważ okazuje się dosyć szybko, że dziewczynka jest chora na raka. Sara porzuca więc swoją karierę, aby walczyć o zdrowie i życie córki. Podczas jednej z kolejnych wizyt w szpitalu, lekarz opiekujący się dzieckiem stwierdza, że jednym z "lekarstw" może być krew pępowinowa i nieoficjalnie podsuwa rodzicom pomysł na kolejne dziecko. Jednak aby wszystko się zgadzało, ma być to dziecko z próbówki.

Tak "powstaje" Anna. Wydaje się, że sytuacja stabilizuje się i mniej lub bardziej świadomie młodsza siostra pomaga starszej. Do czasu. W wieku 11 lat Anna dowiaduje się, że ma oddać Kate nerkę. Wtedy się buntuje i postanawia zawalczyć o własne ciało.

 

Dramat pełną gębą, podczas oglądania którego co bardziej delikatne jednostki mogą uronić łzę i to nie jedną, a co najmniej kilka. Film, który (można by napisać, że) porusza istotne dylematy moralne. Jednym z nich jest kwestia in vitro i tego na jak dużo możemy sobie pozwolić, aby nie podążyć w kierunku eugeniki (Anna, moim zdaniem,, jest takim "przypadkiem"). Inna kwestia to stosunek matki do takiego dziecka (Moim zdaniem film nie pokazuje czy jest to miłość, czy tylko instrumentalne traktowanie). Wreszcie pytanie o to kim jestem i czy nawet jeżeli inni nie rządzą moim ciałem, to czy ja mogę/powinienem oddać "fizyczną" część ciała innej osobie. Film krąży wokół takich tematów, ale jednak żadnego nie rozwiązuje jakoś całościowo. Dlaczego ? Momentami jest zbyt ckliwy (czy motyw ze szpitalną miłością Kate był potrzebny ?).

Co do aktorów, ci którzy byli istotni faktycznie dali radę. Tak Abigali Breslin (Anna), jak i Alec Baldwin (reprezentujący Annę prawnik, Campbell Alexander). Oddzielne zdanie należy się Cameron Diaz. Nie będę się rozwodził, nad tym jaki poziom aktorstwa reprezentuje, bo nie jestem tego w stanie autorytatywnie ocenić. Kojarzyłem ją głównie ze średniej jakości komedyjek. Po tym jednak co obejrzałem w Adwokacie (dzięki Nikodem) i tym filmie, muszę napisać, że jako "bura suka" potrafi wypaść autentycznie.

 

Podsumowując. Film ma swoje minusy, ale ma też plusy. W jakim stopniu jest tożsamy z literackim pierwowzorem ? Nie wiem. To, że jest to ekranizacja powieści Jodi Picoult, dowiedziałem się dopiero po seansie. Jeżeli chodzi o taki gatunek, film aby był dobry musi mnie "sponiewierać", dać jakąś podstawę do rozmyślań. Ten taki był. Pomimo wspomnianych powyżej niedoskonałości, zamierzam sobie kupić go na DVD. Moja ocena to 8/10.

Edytowane przez filomatrix
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/224/#findComment-424389
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Spadek w jakości kart niestety już był zauważalny w poprzednich miesiącach - szkoda, że z ciekawej, trochę innej federacji od reszty powstaje kolejny identyczny produkt.
    • Grins
      Co ten Lauderdale odpierdala... Może do Allie nic nie mam ale Effy to dno a nie zawodnik, nie chciałem tego widzieć może i dobrze że nie ma już tyle czasu tego śledzić, teraz gdy Gage odszedł z GCW raczej już nie będę tak zerkał na ten produkt tym bardziej jeśli ktoś taki jak Effy jest brany pod uwagę jako Main Eventer gali, pojebało totalnie Brett'a że stawia na ten odpad.   
    • Mr_Hardy
      Private Party te panie do świętowania mogli wybrać ładniejsze... Haha, fajny trolling z wejściem Stricklanda. Te zawiedzione miny 🤣. Genialny motyw z przerzucaniem Ricocheta między Archerem i Hobbsem. 🤣 Harley nie dość, że bardzo ładna, to jeszcze przezabawna. Śmiechłem ja Dax Harwood poślizgnął się i wywinął orła. Przewijałem kilkukrotnie. Bardzo fajne Dynamite, pełne dynamicznej akcji. Te niecałe dwie godziny minęły mi bardzo szybko. Super się to oglądało!
    • Mr_Hardy
      EDIT: Oj nie w tym temacie. Proszę skasować.
    • KyRenLo
      Seth Rollins:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...