Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Circle / Krąg

Mae Holland (Emma Watson) zostaje zatrudniona w Kręgu – najpotężniejszej na świecie firmie internetowej. Jest zafascynowana jej nowoczesnością, rozmachem oraz osobą wizjonerskiego założyciela – genialnego Eamona Baileya (Tom Hanks). Z czasem praca w Kręgu pochłania dziewczynę bez reszty, a jej rola w korporacji ewoluuje w niepokojący sposób. Stając się pionkiem w przewrotnej grze Baileya, Mae nie dostrzega zagrożeń, jakie rodzi miejsce zatrudnienia. Dopiero gdy odkrywa przerażającą prawdę o Kręgu, zrobi wszystko, by wyrwać się z macek organizacji. Nie ma jednak pojęcia, jak daleko sięgają wpływy pracodawców i ich potęga inwigilacji.

 

Interesujący temat. Mieli mnie już przy pierwszym zwiastunie, kiedy podjęli się tematu mediów społecznościowych, i tego, jak zbierają one informacje o swoich użytkownikach, o nas. Circle poszło krok dalej, bo wprowadziło totalną inwigilację, kamuflowane kamery i inne urządzenia nowej generacji. Na pierwszy rzut oka fikcja, po chwilowym zastanowieniu – nieodległa przyszłość? Świadome wyzbycie się prywatności, któremu poddaje się zafascynowana Mae. Obraz osoby zaślepionej wielkimi ideami, które tylko rodzą jeszcze większe problemy, i napełniają brzuchy szefów wielkich korporacji. A żeby dać się zaślepić, co całkiem przyjemnie wychodzi Emmie Watson, potrzebny jest charyzmatyczny mówca. Tom Hanks był strzałem w „10”, choć na przestrzeni całego filmu, nie ma go wcale tak dużo. Żałuję, ale może dzięki temu każde kolejne wystąpienie, każda kolejna jego scena, aż tak wyróżniała się na tle reszty.

 

Reszty, która, mimo fajnych założeń, jest dość bezemocjonalna. Akcja wlecze się grając te same, zdarte nuty. Ton, jaki jest przedstawiony na starcie, trzyma się nas do końca. Nie czułem żadnego momentu. Wylali fundamenty i porzucili projekt budowy. Finał w ogóle do mnie nie trafił, bo choć wydawać się może, że pokonał „zło”, to problem tylko pogrążył.

 

Postaci drugoplanowe troszkę kuleją. Zatrudnienie Boyegi wyglądało pewnie fajnie na plakacie i w zajawkach, ale gość nie zrobił tu nic. Wpisał się w bezemocjonalną fabułę, klepiąc to samo od początku do końca. Jedyne przejawy jakiegoś charakteru pokazał przy poznaniu głównej bohaterki, a to i tak dość naciągany komplement. O przyjacielu Mae (Ellar Coltrane), nawet nie chcę wspominać, bo gość, choć dla historii kluczowy, jest bardzo płytki i nieciekawy. Depresja siostrzyczki? Bez odpowiedzi. Po prostu była – a to głupie, bo wysoko postawiona w szeregach firmy, nagle sobie znika „just like that”. Czy Wy przypadkiem nie mieliście mieć oka na wszystkim?

 

5/10 – bo założenia są spoko, główna bohaterka da się lubić, ale ma to spore ubytki i nigdy nie wykorzystuje swojego potencjału.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422265
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Raw / Grave

Wszyscy w rodzinie Justine (Garance Marillier) są lekarzami weterynarii i zdeklarowanymi wegetarianami. Justine w wieku 16 lat jest znakomitą, obiecującą uczennicą. Kiedy zaczyna studia, trafia w sam środek dekadenckiego, bezlitosnego i kuszącego niebezpieczeństwem świata. W pierwszym tygodniu otrzęsin, próbując dostosować się do środowiska, w które trafiła, łamie rodzinną tradycję i po raz pierwszy próbuje surowego mięsa. Wkrótce przyjdzie jej zmierzyć się z nieoczekiwanymi konsekwencjami swego postępowania, co więcej, zacznie odkrywać swoje prawdziwe - demoniczne "ja".

 

Odnieśmy się do tego, co sprawiło, że w ogóle za to złapałem – mdlejący ludzie na festiwalu. Jak dla mnie przesada. Ktoś mocno wrażliwy może nie mógł na te kanibalskie akcje patrzeć, ale ja przesiedziałem spokojnie, bez nerwowych ruchów. W zasadzie im bardziej ta pogoń za mięsem się zaczynała, tym moje zainteresowanie słabło. To dziwne, bo lubie mięso.

 

Radykalne poglądy często do tego prowadzą. Ktoś jak jest przyduszony do jednego, to jak zostanie spuszczony ze smyczy, zaczyna szaleństwo. A to jakiś religijny fanatyk zaczyna strzelać z kałasznikowa do przechodniów, a to jakaś nastolatka zaczyna zjadać ludzi. Wychodzi na to, że jakbym spróbował piwa, to zaraz spałbym na dworcu.

 

„Raw” jest dość... surowe. Spokojnie dążące do swoich celów, bez fajerwerków i, niestety, bez większych emocji. Taki indy horrorek, który nie straszy. Przemiana głównej bohaterki jest dla mnie troszkę na wyrost. Mało wiarygodna. Wierzę, że taka spokojna dziewczyna może stać się aż taką psychopatką, ale sam film średnio to zobrazował. Przyznaje, finał mi się podobał. Możliwe, że jest najlepszą sceną filmu. A teraz idę zjeść jakiegoś stejka – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422466
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Wizard of Lies / Arcyoszust

Historia Berniego Madoffa (Robert De Niro), którego piramida finansowa ograbiła z pieniędzy kilkanaście tysięcy indywidualnych inwestorów.

 

Historia nie tyle wielkiego przekrętu, co tragedii rodziny, która została zdradzona przez swoją glowę. Bernie nie oszukiwał tylko inwestorów, on kłamał wszystkich. Musiał, jeśli jego przekręt miał się udać. Tylko im bardziej z tego chciał wyjść, tym głębiej się zakopywał. „Arcyoszust” HBO, stawia pytania, czy przypadkiem Madoff nie skończył za dobrze trafiając do więzienia? Czy prawdziwe cierpienie nie spadło na bliskich i współpracowników, na których relacje z oszustem odbily się niemiłosiernie. Nie wszyscy są zdolni radzi sobie z taką presją.

 

To naprawdę solidny film, z którym mam jeden zasadniczy problem. Ciągle słyszę, jakim oszustem byl Bernie. Ciągle słyszę, jak łatwo bylo mu zaufać, i jakie umiejętności interpersonalne posiadał. Znam to tylko z opowieści, bo film tego nie obrazuje. Nigdy nie pokazuje nam Arcyoszusta w akcji, nawet nie nakreśla należycie całej piramidy, a jeśli, to tylko luźno się nią posiłkuje. Zwiastun dawał nadzieję na odrobinę inne podejście, które za sprawą bardzo dobrego Roberta De Niro, byłoby jeszcze ciekawsze do sprawdzenia. Niestety.

 

Pewnie dlatego ostudziłem emocje i zostawiłem temu 6/10, choć oglądało się naprawdę dobrze, a oparcie tego na prawdziwej historii dodaje uroku. HBO zainwestowało w wielkie nazwiska sprzed lat i się nie przejechali. Obok De Niro stoi Michelle Pfeiffer, i choć delikatnie odstaje, to trzyma swoją postać nad poziomem wody. Osobiście trudno mi było nie sympatyzować z Hankiem Azarią, w roli Franka Dipascaliego, który był prawą ręką Berniego (scena o rodzajach kobiet – najlepsza w filmie :wink: )

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422520
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Pirates of the Caribbean: Salazar’s Revenge / Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Nikczemny kapitan Salazar (Javier Bardem) wraz ze swoją załogą piratów-zjaw ucieka z Diabelskiego Trójkąta i poprzysięga zemstę na wszystkich piratach. Nieuniknionej zagładzie próbuje zapobiec Jack Sparrow (Johnny Depp). Dowódca "Czarnej Perły" wyrusza w podróż, by odnaleźć Trójząb Posejdona, mistyczny artefakt dający władzę nad morzami, i użyć go w walce przeciwko Salazarowi.

 

Atrybuty „Piratów” pozostały bez zmian – Jack Sparrow i muzyka. To dalej najmocniejsze ogniwa, które pobudzą nawet z najnudniejszych scen. Johnny Depp może nie uratuje tego statku przed utonięciem, ale przynajmniej proces zatapiania będzie ciekawszy. Tu też rzuci kilka genialnych tekstów, przypominając, że tego pijanego pirata ciężko nie lubić.

 

Nowe postaci, to jakaś ponura kopia rodziców. Praktycznie nie ma już Orlando Blooma i Keiry Knightley, to luki po nich zapełnili Brenton Thwaites i Kaya Scodelario. Ta druga ładna, ten pierwszy pewnie też, tylko poza tym nie mieli do zaoferowania nic. Odbębnili obowiązkowy wątek miłosny, coś tam poskakali, niekiedy próbowali żartować – słabiutko.

 

Javier Bardem dawno nie był tak nijaki. To sztuka wziąć tak genialnego aktora, z tak genialny głosem, i zrobić z niego czarny charakter, który nie budzi żadnego zainteresowania. Salazar nie był ciekawy przy pierwszym wejściu, i trzymał się tego poziomu do ostatnich chwil. A jeśli o ostatnich chwilach mowa, to film serwuje nam jedną z bardziej męczących batalii dobra ze złem, która ciągnie się przez jakieś 45minut. Pamiętając słowa Sparrowa: Zapamiętacie ten dzień, jako ten, w którym prawie ... ... usnąłem w kinie – naciągane 4/10 – powinno być oczko niżej, ale przyszła do głowy „czwórka”, bo widocznie tak lubię Jacka.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422555
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

War Machine / Machina wojenna

Pełna czarnego humoru opowieść wojenna na miarę naszych czasów. Scenarzysta i reżyser David Michôd (Królestwo zwierząt) opowiada elektryzującą historię awansu i dymisji generała U.S. Army, przeplatając fakty z prześmiewczą fikcją i zachęcając widzów, by zadali sobie ważne pytanie: gdzie dzisiaj przebiega granica pomiędzy rzeczywistością a parodią rzeczywistości? To historia urodzonego lidera, którego pewności siebie nic nie było w stanie zmącić, i który pewnym, marszowym krokiem zmierzał ku coraz gęstszym oparom absurdu. Głównym bohaterem opowieści jest jedna z najbardziej kontrowersyjnych wojskowych postaci obecnej generacji: charyzmatyczny czterogwiazdkowy generał Stanley McChrystal (w tej roli Brad Pitt), którego błyskotliwy awans na dowódcę sił NATO w Afganistanie przerodził się w nagłą dymisję po nieco zbyt szczerym wywiadzie prasowym.

 

Zabawe. Nie bardzo, ale pocieszne. Jak przypomnę sobie te nieudolne Netflixowe komedyjki, to „Machina Wojenna” tylko zyskuje w moich oczach. Ma sporo pomysłów, ale nigdy nie egzekwuje należycie głównego wątku. Nigdy nie poczułem tej niewiarygodnej przygody świeżo powołanego generała. Podobało mi się tylko jego podejście.

 

Brad Pitt trochę zbyt przejaskrawiony. Rozumiem, że udawał postać prawdziwą (nie znam), ale granica została przekroczona. Zrobiło się mało naturalnie z tym akcentem. Brzmi to momentami, jak najgorsza na świecie interpretacja George’a Clooneya. Ale to i tak Pitt, który nawet w takiej formie przewyższa o trzy głowy całą resztę ekipy. Zgraja bezpłciowych bohaterów, którzy mimo solidnej zapowiedzi na starcie, nigdy nie zostaną zapamiętani.

 

Próżno tu mówić o fabule. Czułem, że oglądam szereg skeczy. Dobrych, ale to wciąż pozostawia delikatny niesmak, bo emocji nie było zadnych. Nic nie zagrało w środku, trzymało tylko uśmiech – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422654
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wonder Woman

 

Wonder Woman

Diana (Gal Gadot), córka królowej Amazonek, opuszcza mistyczną wyspę Themyscirę w celu zamieszkania ze zwykłymi ludźmi. Kobieta wyszkolona w starożytnych sztukach walk i obdarzona orężem od bogów postanawia walczyć podczas pierwszej wojny światowej z Aresem. Nieustraszona wojowniczka w trakcie swoich przygód otrzymuje pseudonim Wonder Woman i staje się najpotężniejszą bohaterką na Ziemi.

 

Gal Gadot, to prawdziwa Wonder Woman. Nie, że jakoś przesadnie dobrze wcieliła się w główną bohaterkę, bo to akurat wyszło jej mocno średnio, ale jest zwyczajnie cudowną kobietą. Wygląda obłędnie dobrze i zasługuje na wszelkie pochwały w tej materii. Powód dla którego tak podkreślam wygląd aktorki, czego nie zwykłem robić często, jest jeden – niewiele lepszych pozytywów w tym filmie znajdę.

 

Może to niechęć do uniwersum DC, może to miałkość ich bohaterów, a może te filmy są po prostu bez polotu. Zamiast czerpać rozrywkę pełnymi garściami, ja mam tendencje do ziewania. Pierwszy i trzeci akt „Wonder Woman”, to festiwal nudy. Świat Amazonek tylko fajnie wygląda, a zwieńczenie i przygotowania do ostatniej batalii, to seria efekciarskich walk. Zachwycać się można tym wizualnie, bo cała reszta kuleje i nie budzi żadnych emocji. Nie rozumiem skąd ten zachwyt tym filmem - jaki to on nowatorski na tle produkcji o genezie powstania superbohatera. Jedyna zmienna, to rozterki protagonistki, kto tam jest naprawdę zły, a kto dobry. I czy w ogóle są jacyś dobrzy ludzie na nowym dla niej świecie? Trwało to chwilę, ale dawało radę. Albo ja już się doszukuję plusów tego wszystkiego. Toniesz? Łap brzytwę!

 

Drugi akt trafił do mnie najbardziej, bo był nieco stonowany, urokliwy, zabawny i bazował na chemii Gadot i Chrisa Pine’a, która dała się odczuć. Ich pogawędek chciało się słuchać, bo każde jedno trafiło do świata, który jest dla nich zagadką. To tworzy fundament pod komedię, komedia generuje uśmiech na mojej twarzy, a uśmiech na twarzy fakt, że nie ziewam.

 

Antagoniści też dali radę. Nic wyjątkowego, czy godnego zapamiętania, ale aktorsko solidnie. Tylko tam wizerunek był dla mnie zbyt... kiczowaty. Gdzieś te granice smaku przekroczyli – i to u wszystkich. Ale to nie pierwszy raz w tym uniwersum. Zakładam, że nie ostatni.

 

Naciągane 5/10. Mocno się wahało między tym, a oceną niżej. Finalnie szalę przeważyła warstwa wizualna – nie, nie efekty specjalne, a krajobrazy i aktorka (!) – oraz te małe nawiązania do nadchodzącego Justice League, które wyszły przyjemnie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422762
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 240
  • Reputacja:   515
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Też nie chce mi się wierzyć, że Wonder Woman to taki dobry film. Można wiedzieć NIKO jak oceniłeś inne produkcje od DC?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422802
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Też nie chce mi się wierzyć, że Wonder Woman to taki dobry film. Można wiedzieć NIKO jak oceniłeś inne produkcje od DC?

 

Suicide Squad 6/10

Batman v Superman 5/10

Superman Man of Steel 4/10

 

 

How to be a Latin Lover

Porzucony po 25-latach małżeńswa, Maximo (Eugenio Derbez) musi znaleźć sobie nowe miejsce na ziemi... albo nową żonę. Dotychczas trudnił się tylko w jednym – uwodzeniu zamożnych kobiet.

 

Za szybko. Za szybko film wchodzi w zakręt prowadzący przez trasę wszystkich innych komedyjek o poznawaniu wartości rodziny. Takie rzeczy, choć relacje rodzą się w bólach, nie mają wiele śmiesznego do zaoferowania. Mają szczytniejsze cele, niż rozbawianie widza. Eugenio Derbez szybko staje się karykaturą latynoskiego kochanka, uderzając w każdy stereotyp. Słabo, bo przyznam, że jako podrywacz mnie bawił. Teksty kiczowate, ale sprzedane w zabawny sposób.

 

Salma Hayek zabijała atmosferę. Jak już nawet mały dawał radę, kiedy Maximo uczył go swoich sztuczek, to zaraz wpadała jego matka i cały nastrój siadał. Podobnie się działo przy niektorych postaciach drugoplanownych, które są mocno przerysowane, nieśmieszne (Rob Riggle WTF)

 

Nierówne. Im dalej, tym bardziej te śmieszne żarty schodzą na dalszy plan, a prym wiedzie dziecinada dorosłych – 4/10 – co jak na niszową komedię, nie jest aż tak złym wynikiem

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422809
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Rock and a Hard Place / Między Rockiem a kowadłem

Dokument HBO z udziałem Dwayne’a Johnsona opowiadający o eksperymentalnym programie, który daje amerykańskim więźniom szansę na nowe życie.

 

Na ten udział The Rocka bym się nie napalał. Promocje oparli na plecach gościa, który pojawił się tu dwa razy – na początku i na końcu. Dwie wypowiedzi to największy zawód, bo szczerze na jego motywacyjne gadki gdzieś tam po cichu liczyłem.

 

Dokument skupia się na więźniach, którzy walczą o umorzenie wyroków, oraz na opiekunach, którzy swoim wojskowym podejściem starają się im wpoić nowe wartości. Przyznaje, że fajny patent, i aż dziwiłem się, jakimi idiotami byli Ci, którzy nie chcieli się podporządkować. Z drugiej strony, skoro to dokument, to wolałbym, żeby po roku od kręcania odwiedzili swoich podopiecznych z kamerą. Żeby nakreślili ilu z nich faktycznie skończyło dobrze, a ilu wróciło na swoją starą ścieżkę. Bo nie chce mi się wierzyć, że skuteczność jest stuprocentowa. Paru ciemniejszych typów tam nie trudno było wyhaczyć. Za mało też ich tyrania. Zamiast pokazywać ich męczarnie, często skupiają się na telefonach z rodziną. Niby tam widać ich łzy, że nie mogą być ze swoimi, niby tam się łamią, czyli szczerych emocji trudno odmówić, ale mogli lepiej wyważyć to wszystko. Szala szybko przechylała się w stronę chwalenia, jak to dzielnie sobie chłopacy radzą i jak to dumni są ich trenerzy. A Ci trenerzy, to najlepsze, co mogło być zobrazowane. Lepsi, niż teoretyczne gwiazdy dokumentu. U nich widać pasję i upór, by odmienić życie obcych ludzi, którzy się wykoleili

 

5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422837
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Baywatch / Słoneczny Patrol

Filmowa wersja kultowego serialu lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Pełna widowiskowych akcji ratowniczych, humoru i, cóż, pięknych ludzi, komedia w reżyserii Setha Gordona („Złodziej tożsamości” i „Szefowie wrogowie”). Na ekranie zobaczymy m.in. Dwayne’a „The Rocka” Johnsona, Zaca Efrona, Alexandrę Daddario i Priyankę Choprę. Mitch Buchannon (The Rock), do spółki z nową gwiazdą plaży (Efron), wpadają na trop intrygi, która zagraża dalszemu istnieniu ich plaży.

 

Negatywne recenzje widziałem wszędzie – dosłownie, zero pozytywnych. O tym, że wszystko co najlepsze jest w zwiastunie, też słyszałem. Nie chciało mi się wierzyć. Zaślepiony sympatią do głównego duetu, podchodziłem bardzo pozytywnie, by teraz potulnie przytaknąć wszystkim narzekającym... Tak, wszystkie najśmieszniejsze sceny już widzieliście. Cała reszta żartów jest obleśna i wyjątkowo nieudolnie wykorzystuje swoją kategorię wiekową ®. Biega tu taki grubasek, Ronnie (Jon Bass), którego bym najchętniej pobił. A jak już by leżał, to jeszcze bym dobił, zanim przyjme kolejną propozycje zagrania w komedii. Zero humoru, tylko pajacowanie. Zero komediowego timingu, tylko tłuszcz. Nie wiem, po co ktoś go tu wrzucił. Wszyscy żartują i taki bohater-klaun (jako zabawna odskocznia) nie jest potrzebny. To „Słoneczny Patrol”, tu każdy powinien być piękny...

 

... I na dobrą sprawę, poza tym nieudacznikiem, to casting uznaje za udany. Nikt nic wybitnego tu nie zagra, same przekolorwane charaktery, ale Priyanka Chopra. Priyanka Chopra. Kiepska jako czarny charakter, ale Priyanka Chopra.

 

Film balansuje, gdzieś między parodią samych siebie, z premedytacją nadużywając slow-motion (w sposób w ogóle nie śmieszny, niestety), a jakimś pseudo filmem akcji, z intrygą pisaną na kolanie, gdzie głupota przewyższa idiotyczne zwolnienia czasu. Dziewczyna nagrała film, źli goście połamali telefon, bohaterowie narzekają, że nie ma dowodów. Czy takie rzeczy nie zapisują się na karcie? Tia...

 

Uroda i szczątkowo prezentowana charyzma The Rocka i Efrona, ratują to przed totalną katastrofą. Ktoś tu topielcowi dorobił betonowe buty w postaci efektów specjalnych. Zgroza. Telewizja by się wstydziła, jak Wiedźmin smoka. Przykro mi się zrobiło – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422870
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  806
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  30.03.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Po Twojej ocenie WW Niko martwię się o inny film, który jest w fazie produkcji scenopisarskiej, bo ma tego samego scenarzystę, a mówię tu o Lobo ;-;
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422876
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Po Twojej ocenie WW Niko martwię się o inny film, który jest w fazie produkcji scenopisarskiej, bo ma tego samego scenarzystę, a mówię tu o Lobo ;-;

 

Wspołczuje.

 

 

The Mummy / Mumia

Komandos marynarki wojennej, Nick Morton (Tom Cruise), wyrusza z zespołem do Iraku, by odnaleźć ukrywającą się w bunkrze grupę terrorystów. Na miejscu odkrywa starożytny grobowiec, gdzie czyha ukryte niebezpieczeństwo.

 

Premierowy weekend: „Mumia” i „Słoneczny Patrol”. Nie jest to najlepszy czas na wyjście do kina...

 

Innym się udaje, więc kolejne studio postawiło dolary na wielkie (kolejne!) Uniwersum. Tym razem zbierają do wora wszystkie klasyczne potwory, więc należy się przygotować na Frankensteiny, Dracule, i im podobne dziwadła (Dzwonnik z Notre Dame?). Startują z Mumią, której pokaz szybko da Wam znać, że jest częścią większej całości. Tu liźnie historię tej potężnej istoty, która gania Toma Cruise’a, by zaraz objawić całą korporację, na czele której stoi Dr. Jekkyl (Russell Crowe). Fabularnie nie wychodzi to nikomu na dobre, bo o jakichkolwiek emocjach można zapomnieć. Jedynie płytki wątek miłosny, napędzający to leniwe widowisko.

 

Przygody może niesie ze sobą niewiele, ale polubiłem głównego bohatera. To dziwne, bo nikt nie stara się zrobić z niego herosa, a wręcz postać negatywną. Po prostu trafił w moje gusta przy pierwszym spotkaniu, więc tak już wypadało trzymać za niego kciuki. I to mimo faktu, że film szybko zjeżdża na niewłaściwe tory. O ile pierwsze 15-20 minut, to rozrywkowa mieszanka akcji i humoru, z prezentacją charakterow, jakiej mogłem oczekiwać, tak później wszystko przybiera obleśną formę. Nigdy nie byłem fanem wizji i wspominek, a te zaczynały atakować coraz częściej. Klątwa, kabaretowe stwory (bo przy tak luźnym podejściu twórców, one nie mogą być traktowane poważnie), zero grozy. Antagonistka zazwyczaj wolno sobie kroczy, a zagrożenia z niej niewiele. Zakochana jakaś.

 

Jekkyl i Hyde, zdają się być jednym z kluczowych puzzli tej układanki. Niby fajnie, bo Russell Crowe, który i tu zagrał przyzwoicie, ale polecam się nie nastawiać na złe wcielenie jego postaci. Zawód totalny. Pompując tak gigantyczne pieniądze, wypada oczekiwać czegoś więcej.

 

„Mumia” sprzed kilkunastu lat, jest kinem zdecydowanie przystępniejszym, które do dziś miło wspominam. O nowej wersji szybko zapomnę. Przynajmniej chciałbym. Mocny start – i ta myśl, na co wszyscy krytycy narzekają – a potem okrutny zjazd z kiepską fabułą i gadającymi trupami na czele. Ktoś ładnie to podsumował, że „Mumia” zdecydowanie została stworzona pod fanów, nie krytyków. I może to prawda. Każdy skok na kasę zakłada zagranie na nosie jakiegoś frajera – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422893
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  806
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  30.03.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tez bardzo dobrze wspominam starą Mumię. Jak byłam na Strażnikach Galaktyki widziałam trailer i zastanawiałam, czy nie iść na film. Czekałam tylko na twoją ocenę. Dzięki, przynajmniej kasę sobie zaoszczędzę ;)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422895
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tez bardzo dobrze wspominam starą Mumię. Jak byłam na Strażnikach Galaktyki widziałam trailer i zastanawiałam, czy nie iść na film. Czekałam tylko na twoją ocenę. Dzięki, przynajmniej kasę sobie zaoszczędzę ;)

 

50% ceny biletu proszę przelać na konto... :wink:

 

 

Unforgettable

Rozwiedziona kobieta (Katherine Heigl) postanawia zmienić w piekło życie nowej wybranki swojego byłego męża (Rosario Dawson).

 

Przerost formy nad treścią, to bardzo popularne hasło, ale mam wrażenie, że nigdy nie pasowało do filmu bardziej. Postaci robią jakieś bzdetne podjazdy internetowe, a wszystko jest otoczone atmosferą grozy, jakby zaraz Freddy Krueger miał rozszarpać stado nastolatków. Źle się na to patrzy.

 

Cała „intryga” jest kiepska, wolna, a aktorzy za bardzo się nie starają, żeby ją przyspieszyć. Heigl ma wiecznie tą samą minę, i nigdy nie jest to mina psychopatki, na jaką ją kreują.

 

Wszystko świetnie funkcjonuje, jako poradnik, jak nie kręcić thrillerów z romantyczną polewą. Bo ani nie czułem romansu, ani thrillera. Momentami zdałoby egzamin, jako parodia takich filmów. I jeszcze ta ostatnia scena... „Niezapomniane” doznanie filmowe – 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422912
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Sleight

Bo (Jacob Latimore) to młody uliczny magik, który chcąc zapewnić godny byt swojej młodszej siostrze po śmierci rodziców, musi wdać się w ciemne interesy z lokalnymi handlarzami. Kiedy wpadnie w tarapaty, będzie musiał wykorzystać wszystkie znane mu sztuczki.

 

Tak prosty, jak i skuteczny. „Sleight” nie jest tym, czym na początku się wydaje. Pomimo powolnego budowania historii, reżyser potrafi zaintrygować postacią głównego bohatera. Sztuczki nigdy nie są otoczone jakąś magią. Nawet jak wydają się niewiarygodne, to nigdy nie są jako takie przedstawione. Tonacja filmu jest przyziemna i mroczna (większość scen ma miejsce w nocy), co mi przypasowało.

 

Aktorsko nikt tu jaj nie urwie. Latimore wypada w porządku, jego dziewczyna jest lekko drewniana, a czarny charakter przyzwoity, choć czasu ekranowego dostaje tak mało, że ciężko mu wystawiać jakieś noty.

 

W USA na plakacie widnieje jedno zdanie – połączenie „Kroniki” i „Iron Mana”. Trafniej się nie dało. Ale to trzeba obejrzeć, żeby zauważyć (bez spoilerów). Ja bawiłem się dobrze, mimo, że zanim się to rozkręciło, to już szykowano napisy końcowe – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/221/#findComment-422923
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Śmiało można mówić, iż premierowe Raw na Netflixie to spory sukces, przynajmniej pod względem zainteresowania. Netflix przekazał, że epizod z 6 stycznia międzynarodowo zebrał 4,9 miliona widzów. W samych Stanach Zjednoczonych show oglądało 2,6 miliona osób. Te statystyki robią wrażenie, bowiem to wzrost aż o 116% względem najchętniej oglądanego odcinka Raw z 2024 roku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ostatni epizod poniedziałkowej tygodniówki był mocno promowany. I sporo osób było zainteresowanych tym, jak będzie to teraz wyglądać na Netflixie. Wkrótce przekonamy się, czy te liczby to będzie mniej więcej stały trend. Eric Bischoff w najnowszej odsłonie swojej audycji "83 Weeks" odniósł się do reakcji publiczności podczas wspomnianego Raw na pojawienie się Hulka Hogana. Rzuciło się w uszy, to jak ikona została wybuczana w Intuit Dome. Bischoff próbował wyjaśnić tę sytuację. Zwrócił uwagę, że wiele osób, których nie było do tej pory w Kalifornii nie jest świadome, jak politycznie nastawiony jest ten stan. A po ostatnich wyborach prezydenckich w USA, Hogan i Donald Trump są jakby "zrośnięci" ze sobą w oczach wielu. Bischoff przyznał, iż Hulk może być rozczarowany. Ale nie powinien być zaskoczony czy zszokowany taką, a nie inną reakcją publiczności na jego osobę. Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • MattDevitto
      Spadek w jakości kart niestety już był zauważalny w poprzednich miesiącach - szkoda, że z ciekawej, trochę innej federacji od reszty powstaje kolejny identyczny produkt.
    • Grins
      Co ten Lauderdale odpierdala... Może do Allie nic nie mam ale Effy to dno a nie zawodnik, nie chciałem tego widzieć może i dobrze że nie ma już tyle czasu tego śledzić, teraz gdy Gage odszedł z GCW raczej już nie będę tak zerkał na ten produkt tym bardziej jeśli ktoś taki jak Effy jest brany pod uwagę jako Main Eventer gali, pojebało totalnie Brett'a że stawia na ten odpad.   
    • Mr_Hardy
      Private Party te panie do świętowania mogli wybrać ładniejsze... Haha, fajny trolling z wejściem Stricklanda. Te zawiedzione miny 🤣. Genialny motyw z przerzucaniem Ricocheta między Archerem i Hobbsem. 🤣 Harley nie dość, że bardzo ładna, to jeszcze przezabawna. Śmiechłem ja Dax Harwood poślizgnął się i wywinął orła. Przewijałem kilkukrotnie. Bardzo fajne Dynamite, pełne dynamicznej akcji. Te niecałe dwie godziny minęły mi bardzo szybko. Super się to oglądało!
    • Mr_Hardy
      EDIT: Oj nie w tym temacie. Proszę skasować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...