Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

-Raven-, dzięki za radę, z Milczeniem trochę popłynąłem, aż sam byłem zdziwiony, że tyle tego było ale jakoś nie pasowało mi coś usuwać. Ograniczę opisy fabuły, cóż pisania recenzji filmów dopiero się uczę, jeszcze kilka Oscarowych produkcji przede mną więc w ciągu ~10 najbliższych dni postaram się poprawić warsztat, dzięki za wskazówki :)

 

Sebu, Scorsese zapewne miał jakiś plan ale moim zdaniem on mu nie wyszedł. Porównanie do Czasu Apokalipsy mocno na wyrost, tu już nie chodzi o historię, czy realia w jakich film przedstawiono ale w Czasie, mamy mocarną końcówkę i świetną rolę Brando, tutaj tego nie ma. W końcówce Milczenia, mamy dwukrotnie zmienie tempo, raz przyśpiesza z tym łamaniem Jezuity a potem w telegraficznym skrócie przemienia film w relację jakiegoś kupca, na którego podstawie powstała książka. Poza tym Czas Apokalipsy moim zdaniem cierpi na ten sam problem co Milczenie, jest za długie :) (Oglądałem tylko wersję reżyserską Apocalypse Now i prawie umarłem).

 

Nie wiem, ja nie odebrałem tego filmu jako zmierzenia się trudami wiary. Historia jest zbyt jednowymiarowa, Jezuici chcą nawracać Japończyków, ale polegają bo jest opór władz i grunt jest średnio podatny, te przysłowiowe bagno. Nie bardzo wiem o jakich przeszkodach mówisz, w Czasie Apokalipsy to było jasne, tutaj nie ma żadnej drogi, ba nawet nie ma poszukiwań, bo Ferrerę znajduje przypadkiem. A co do wyboru drogi, mieli kilka wyborów typu 0-1, jechać do Japonii lub nie, narażać ludzi lub nie, wyrzec się wiary lub nie i jakiejkolwiek decyzji by nie podjęli efekt byłby taki sam, Chrześcijanizm nie mógł rozpowszechnić się w Japonii. Nie widzę metafory w misji z góry skazanej na porażkę.

 

[ Dodano: 2017-02-19, 02:20 ]

[ Dodano: 2017-02-19, 00:58 ]

hidden-figures-poster2781e.jpg

 

Hidden Figures

 

Historia traktuje o trójce Afroamerykanek, które w latach 60. pracują w NASA. Ich praca jest żmudna i monotonna, dokonują obliczeń mających na celu przybliżyć Amerykanów do zwycięstwa w wyścigu o kosmos. Teoretycznie ich praca ma niewielki wpływ na cała operację, w końcu są wykorzystywane jako mało wydajny komputer, ale czy na pewno?

 

Ukryte działania to typowa historia o tym jak czarnym było trudno w Ameryce w latach 60., wtedy gdy budziły się ruchy mające na celu walkę o równouprawnienie obywateli. Jeśli chodzi o klasyczne sceny mamy tu wszystko, niechęć władz, osobne toalety, księgarnie, muzykę gospel i niedzielną mszę, nawet Martin Luther King nam mignął czy Czarna Pantera. Dosłownie, jest wszystko (wątek miłosny też)!

 

Jednak Hidden Figures przedstawia w dość płynny sposób ciekawą historię, trójki kobiet, które przezwyciężają uprzedzenia rasowe. Jedna chce zostać inżynierem, druga jest niedoceniana a jej wkład w kluczowe obliczenia marginelizowany natomiast trzecia jest na tyle przezorna i zaradna, że sama się dokształca by zdobyć wymarzoną posadę.

 

To co trzyma ten film, to dość dobra historia i niezłe role (paradoksalnie nominowana do Oscara, Spencer była imho najsłabsza, ale co znaczy wyrobione nazwisko). Monae ma potężny (debiutancki) rok, dwie role w dwóch Oscarowych produkcjach a Henson była najlepsza, bo jej postać była najważniejsza, choć na nominację nie zasłużyła (konkurencja jest dość mocna, a Streep chyba jest przyspawana do jednego ze slotów).

 

Ukryte działania to dość lekka, podkoloryzowana historia, która stara się pokazać, że czarni mieli ogromny wpływ na cały program lotów. Nie będę polemizować, ale zgaduję, że kilka osób nie jest w stanie znacząco wpłynąć na rezultat całego programu.

 

Bezpieczna produkcja, którą spokojnie można obejrzeć, spokojnie można dać z 3 nominacje, coby murzyni nie bojkotowali kolejnych Oscarów ale bez dwóch zdań, nie ma nad czym się rozpływać. Ot solidny film, dobrze wykonany, który niesie ze sobą jakieś pozytywne przesłanie, ku pokrzepieniu Afroamerykańskich serc.

 

Ocena: 7/10

Edytowane przez Susek
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-417931
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Suburra (2015)

 

"Ostia, w pobliżu Rzymu. Ma tu powstać włoskie Las Vegas, o nazwie Suburra. W plątaninie skorumpowanych interesów powstaje projekt budowlany. Zaangażowanych jest kilka stron: państwo (nawet parlamentarzyści i ministrowie), Watykan, oraz kilka rodzin związanych z mafią. Jak sępy wokół trupa, wszyscy walczą o swój udział. Jednak zgodzili się pracować dla wspólnego interesu. Celem jest pokój. Ale dla kogo? Brutalna konfrontacja różnych aspirantów jest jednak nieunikniona. W okresie ostatnich ośmiu śmiertelnych dni, domek z kart zaczyna się rozpadać."

 

Niby tematyka to żadna nowość, czyli korupcja i mafijne rozgrywki, ale wszystko podane jest w takiej oprawie, że ponad 2 godziny przed ekranem mijają w oka mgnieniu, bez nawet jednego spojrzenia na zegarek.

O fabule za wiele nie można powiedzieć bez spoilerów. Ogólnie jest to historia kilku osób, których losy przeplotą się - czy chcą tego czy nie - w bezlitosnej walce o wpływy, gdzie nikt nie bierze jeńców. Świetnie pokazane jest jak jedno, wydawać by się mogło błahe wydarzenie, powoduje prawdziwy efekt domina, który pogrąży niemal cały Rzym w chaosie i morzu krwi. Pewne sytuacje wywołują inne sytuację i z niewielkiej "śnieżki" robi się prawdziwa kula śniegowa, miażdżącą wszystkich na swej drodze.

To co wyróżnia "Suburrę" to kapitalny, gęsty klimat, który niemal można kroić nożem. Tutaj wręcz czuć ten zapach moralnej zgnilizny, spowijającej cały Rzym, miasto gdzie nie ma pozytywnych bohaterów, są tylko ci źli i ci jeszcze gorsi. Kapitalnie podkreśla to metaforyczna, finałowa scena (spokojnie, to żaden spoiler) gdzie widzimy potężny deszcz z zaciekłością atakujący ulice Wiecznego Miasta, tak jakby chciał zmyć z niego cały ten brud, ale mu się nie udaje - zalane studzienki odpływowe kanałów wybijają, zalewając ulice ściekami zmieszanymi z deszczówką...

Do zdecydowanych pozytywów filmu należą tu też pełnokrwiste, świetnie zarysowane postacie (+ niemal każda staje na wysokości zadania od strony aktorskiej), wielowątkowa, intrygująca fabuła, klimatyczne zdjęcia oraz prowadzenie akcji, która zaczyna sie powoli, ale jak już nabiera tempa, to łapie widza za gardło i nie puszcza aż do samego końca. Ewidentnie widać, że to kino europejskie (Francja i Włochy), bo Amerykanie nie przepadają za takim fatalizmem w kreśleniu postaci oraz przedstawianiu wydarzeń.

"Suburra" to jednak nie tylko same plusy. To co mi nie podeszło, to nie zawsze pasująca muzyka (czasami mocno mi się "gryzła" z tym co oglądałem), oraz finisz, który niestety mocno zahaczył o sztampę i był przewidywalny. Mimo to, po seansie miałem uczucie, że oto zobaczyłem naprawdę mocną rzecz, a przy filmach o tej tematyce, które mają tak solidną konkurencję, to prawdziwy komplement. Moja ocena: 7/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-417966
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

John Wick: Chapter Two / John Wick 2

Legendarny super zabójca John Wick (Keanu Reeves) znów musi porzucić spokojną emeryturę. Jego dawny wspólnik potrzebuje pomocy w walce z podziemną organizacją włoskich zabójców. Związany ślubami krwi John nie może odmówić. Pojawienie się na włoskiej ziemi Johna Wicka będzie dla mafii jak wybuch Wezuwiusza. Krew poleje się niczym lawa, a najwięksi twardziele będą błagać o litość.

 

Chciał odpocząć, to wciągnęli go z powrotem. John, po skutecznym odzyskaniu swojego wozu, dostał niespodziewaną wizytę z Włoch. Trzeba pozbyć się kobiety ze szczytu tamtejszej mafii. Misja samobójcza prowadzi bohatera do Rzymu, gdzie poznajemy całą morderczą organizację.

 

Ta organizacja to jedno wielkie zamieszanie. Ten dowodzi tu, tamten tam, a pełno w niej azyli, gdzie morderstwa są zakazane, a mordercy na zlecenie zostaną przyjęci jak króle. O ile logiki w niej bym się nie doszukiwał, to została fajnie wykorzystana. Pozwala diametralnie zmienić tempo filmu, narzucając trochę komedii.

 

Pierwszy John Wick zaskoczył (6/10). Film, mimo bycia prostym kinem akcji, zrobił sporą furorę. Sequel kontynuuje trend więcej i szybciej, a co za tym idzie – absurdalniej. 50 trupów w minutę? Proszę bardzo. Wyłącz mózg i baw się dobrze. Tamto było trudne do przełknięcia, to jest trudniejsze. Głupie, ale Keanu będzie przy tym wyglądał cool. Wstrzelił się z tą rolą.

 

Skłamałbym pisząc, że źle się to ogląda. Fani dostaną to, na co się nastawiali. Mnie ta akcja bez trzymanki drażniła, ale za to podobało mi się wszystko inne. Wstyd się przyznać, ale dialogi, choć tak skomplikowane jak tutejsze strzelanie, dawały mi sporo frajdy. Gadka Neo z Morfeuszem – wspomnienia - czy pogadanka przy barze Wicka z Commonem – przyjemne. Nawet język migowy pozwolili zaakceptować. Stylowe i kiczowate – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-417980
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

PolandJa

Najdziksze historie zdarzają się ludziom w najmniej odpowiednich momentach. "PolandJa" to pełna humoru opowieść o tym, jak (nie) radzimy sobie z rzeczywistością, która nas otacza. Akcja filmu rozgrywa się w ciągu 24 godzin, podczas których bohaterowie przeżywają pasmo zabawnych perypetii, radykalnie zmieniających ich życie. Jest ostro, zabawnie i wzruszająco.

 

Sam opis budził spore obawy. Czyta się to, jak klasyczny przykład jakiegoś szeregu skeczy, bez głównego wątku. Ogląda się, niestety, podobnie. Trochę ten rzuci śmiesznym tekstem, potem tamten, a sensu w tym niewiele. Jedynie miejsce, w którym sporo tych dziwnych wydarzeń ma miejsce, się powiela. Kebabownia. Tudzież Turecka restauracja, jak kto woli. A uśmiechnięci sprzedawcy odegrają tu większą rolę niż krojenie mięsa.

 

Gdzieś tam, w tym ciągu mniej lub bardziej – częściej mniej niż mniej - śmiesznych żartów, przewija się wątek imigrantów. Czy są potrzebni, czy powinno się tępić? Raz Turek dostaje po głowie, tylko dlatego, że jest Turkiem – przedstawiony jako biedny protagonista – a potem wybuchają bomby, do których, jak mówi bohater, mamy się przyzwyczaić. Jak na komedię, pełno tu niechęci. Czy to niechęci do pracownika, czy do córki, czy do zwierzęcia. Do widza zresztą też. Ogląda się kiepsko. Bez składu. Niby przekaz, ale nigdy nie trafia do naszych systemów.

 

Zaśmiałem się kilka razy, nie ukrywam. Zestaw Domagała, Radziwiłowicz i Szyc, ratują to marnych lotów widowisko. Choć nie do końca jestem przekonany, czy z tych dwóch ostatnich miałem się w ogóle śmiać, bo to smutne historie. Ale się śmiałem. Inni też. Ignoranci? – 3/10 (naciągane nawet)

 

A wiecie, kiedy śmiałem się najmocniej? Jak film, w kinie (!), się zaciął. Serio. Buforowanie?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418068
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Trespass Against Us

Rozdarty pomiędzy lojalnością wobec ojca a chęcią dobrej przyszłości dla swych dzieci, Chad (Michael Fassbender) próbuje wyrwać się z rodziny, która od lat prowadzi kryminalne życie.

 

Skromne Angielskie miasteczko, gdzie każdy zna każdego. Na obrzeżach, w przyczepach, mieszkają Cutlerowie. Cała rzesza wiejskich złodziei. Wszystkie zbrodnie i rozboje to ich sprawka. Policja pozostaje bezradna. Chcą ich złapać na gorącym uczynku, ale zawsze są o kilka kroków z tyłu. Na czele rodziny stoi Colby (Brendan Gleeson). Nainteligentniejszy i prawdopodobnie jedyny oczytany. Dyryguje rodziną jak żołnierzami swojej jednostki. Jego dorosły syn, Chad, zaczyna miewać inne plany, co do swojej przyszłości. Jest w nim sporo rodzinnego szaleństwa, ale chciałby, żeby dzieci zahaczyły o odpowiednią edukację i nie były takie jak on. Do tego potrzebna będzie przeprowadzka. Tylko czy ktoś zaufa Cutlerowi?

 

Przy tak mocarnej obsadzie – Fassbender i Gleeson wystarczą – liczyłem na więcej. Dramat wyszedł z tego podręcznikowy, nigdy nie zaskakujący żadnym elementem. Są kłótnie, ale nie idzie z nimi żadne napięcie. Fassbender dawno nie był mi tak obojętny, a Gleeson – choć lepszy – nie dał się szczególnie zapamiętać. Przykro stwierdzić, ale z tym materialem, byli do zastąpienia. Na papierze wyglądało to wszystko o wiele lepiej. Ta destrukcyjna familia szybko staje się przewidywalna – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418173
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Fist Fight / Ustawka

Andy Campbell (Charlie Day), pracuje w liceum jako nauczyciel języka angielskiego. Bohater nie potrafi sobie poradzić z młodzieżą na swoich lekcjach. Wszystko się pogarsza, gdy zachodzi za skórę swojemu koledze po fachu, Ronowi Stricklandowi (Ice Cube). Zostaje przez niego wyzwany na "solówkę", która ma się odbyć po lekcjach.

 

Ice Cube radzi sobie coraz lepiej w komediach. Nawet jak jest wkurwiony i jego postaci daleko do żartu, to zazwyczaj bawi najbardziej. Nie sili się na głupotę słowną, nie pajacuje. To zdecydowanie jego nisza, w którą tutejszy Ron Strickland idealnie się wpasowuje. Jest jak osiłek wśród nauczycieli. Terroryzuje szkołę, i choćby wszyscy byli narażeni na jakiegoś psikusa ze strony uczniow, przed nim wszyscy czują respekt. Po drugiej stronie lalusiowaty Charlie Day, który jeśli coś udowodnił, to brak charyzmy do dźwigania filmu w pojedynkę. Zwykle był pociesznym głupkiem w tle, i tak też powinno zostać. Za duży ciężar na jego barkach. Zwyczajnie w świecie nudzi.

 

Jeśli na szybko wyobrazicie sobie, jak ten film będzie przebiegał, to pewnie traficie. On tu absolutnie nie stara się niczym zaskoczyć. Słabo zostało wykorzystane „Rated R”. Niby dla dorosłych, ale głównie po to, żeby penisy były rysowane przez licealistów wszędzie. Zdarta płyta, nic śmiesznego.

 

Może gdyby Campbella grał ktoś inny (Sudeikis?). A tak film mocno przeciętny. Złapał trochę wiatru w żagle pod koniec, jednak i tak nie dopłynął do portu – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418240
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

Fences_(film).png

 

Fences

 

Oscary tuż tuż, zatem czas na kilka nieco krótszych recenzji.

 

Fences, swoją drogą ciekawe jak przetłumaczą ten tytuł, Płoty? Ja poszedłbym w kierunku Barykad. Anyway Fences opowiada historię Troy'a (Washnington) i Rose (Davies) Maxonów. Czarnoskórego małżeństwa, żyjącego w USA w latach 50, które musi się zmierzyć z realiami tego świata.

 

Film jest dość trudny w odbiorze, opiera się głównie na dialogach. Zawsze lubiłem takie obrazy, w których ważniejsze od szeregu lokacji w jakich dzieje się akcja, jest interakcja pomiędzy aktorami. A siłą Fances są przede wszystkim kreacje, głównych aktorów.

 

Tory to postać kompletna, w jednej scenie potrafisz go szanować za próbę walki z systemem i otaczającym go światem, w drugiej potrafi rozbawić swoim niesamowitym talentem do opowiadania historii. Z drugiej strony widać, że to tyran, despota i życiowy frustrat, który twardą ręką rządzi w domu. Ciężko u niego znaleźć jakąś empatię wobec swoich synów, jednak w trakcie filmu dochodzimy do wniosku, że życiowe przeżycia sprawiły, że stał się takim człowiekiem.

 

Rola Rose również jest bardzo dobra. Jest to postać kobiety w latach 50., która była skazana na łaskę i niełaskę męża. W końcu sama nie miała wiele do powiedzenia, nie miała jak się przeciwstawić działaniom męża a dla niego i dzieci poświęciła swoje marzenia/ambicje ...

 

Dwie bardzo mocne role i nie zdziwię, się jak oboje zgarną po statuetce.

 

Ocena: 8/10

 

Hacksaw_Ridge_poster.png

 

Hacksaw Ridge

 

Hacksaw Ridge to dość ciekawa produkcja. Przede wszystkim dawno nie widziałem dobrego filmu wojennego, a po drugie i może ważniejsze, jest to wielki powrót na salony Mela Gibsona.

 

Hacksaw Ridge, to tytułowa przełęcz na Okinawie, której zdobycie było celem 87 dywizji piechoty, której medykiem był Desmond Doss (Garfield).

 

Film rozkręca się dość powoli, chociaż pierwszą część filmu ratuje znakomita kreacja Hugo Weavinga (Thomas Doss). Naprawdę nie wiem dlaczego Akademia nie doceniła tej roli, bo to mój MVP tego filmu. (Vaughn też był niezły, ale Weavinga nie pobił).

 

Hasksaw Ridge to teoretycznie film wojenny, chociaż wojnę oglądamy w drugiej połowie filmu. W pierwszej części poznajemy Doss'a. Jego trudne relacje z ojcem, alkoholikiem (Weaving) - weteranem I WW, który nie potrafi się otrząsnąć po tej traumie. Doss odnajduje swoją miłość, pielęgniarkę Dorothy, wszystko zdaje się układać sielankowo aż Desmond postanawia wstąpić do wojska.

 

Dopiero w tym momencie zaczyna się właściwy film. Okazuje się, że Doss odmawia noszenia broni przez co skazuje się na sąd wojskowy. Przed więzieniem ratuje go ojciec, za wstawiennictwem generała, w końcu uszanowując poglądy religijne młodego Doss'a. W tym momencie warto napisać, że wiara, nieustępliwość i nieugiętość Doss'a zrobiła nam mnie większe wrażenie, niż ta u postaci zagrana przez Garfielda w "Milczeniu" Scorsese. Tutaj niby zwykły koleś, tam misjonarz Jezuita a Desmond swoimi przekonaniami zjada Ojca Rodrigues'a na śniadanie.

 

Sceny walki są świetne, chyba najlepsza zdjęcia wojennej bitwy jakie zrobiono. Znacznie to podbija odbiór filmu i wzrasta szacunek dla Doss'a za to co zrobił, w końcu przez wiele godzin ratował swoich kolegów na terytorium wroga, nawet pod ostrzałem artylerii. A przecież nie miał przy sobie żadnej broni ...

 

Bardzo dobry film, ale chyba w niczym nie jest lepszy od La La Landu.

 

Ocena: 8/10

 

http://www.goldenglobes.com/sites/default/files/styles/portrait_medium/public/films/hell_or_high_water.jpg?itok=X2qvnfre

 

Hell or High Water

 

Niby prosta historia, dwóch braci napada na banki, bo potrzebują kasy. Jeden z nich jest byłym skazańcem, który 10 lat spędził za kratkami (Ben Foster), drugi jest rozwiedziony i ma dwóch synów (Chris Pine). Ich tropem rusza strażnik Hamilton (Jeff Bridges), dla którego może to być ostatnia duża sprawa przed emeryturą.

 

W zasadzie historia dość oklepana, ile razy oglądaliśmy bystrego emerytowanego detektywa/policjanta, który jako jedyny potrafi złapać przestępców ...

 

Głównym atutem filmu są motywacje głównych bohaterów do kradzieży. Toby (Pine), chce wykupić ranczo matki, które zostanie przejęte przez bank jeśli nie spłacą kredytu/hipoteki, która została wzięta w celu leczenia matki, natomiast Tanner (Foster), po prostu lubi pakować się w kłopoty ...

 

Plan napadów był idealny, obrabiają małe oddziały lokalnego banku, gdzie nie ma kamer, ludzi, zgarniają małe kwoty by nich nie namierzyli, po czym pieniądze wymieniają w odległym kasynie.

 

Jeśli chodzi o Pine'a to fajnie zobaczyć go w jakiejś ciekawszej roli, bo ostatni Star Trek to był jakiś dramat. Bridges ostatnimi lat często zgarniał nominację, jego rola też dość ciekawa, wielowymiarowa, choć trzeba przyznać, że już gdzieś to widziałem ...

 

Na spory + za końcówkę, bo finalnie nie wiadomo jak ta historia się skończyła.

 

Ocena: 8/10

 

Nieprzypadkowo rozdałem dziś 3x8, choć każdy z tych filmów był inny. Jakbym miał je pozycjonować to wyszłoby:

- Hacksaw Ridge

- Fences

- Hell or High Water

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418266
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gdzieś mi wcięło tekst o Włoskim filmie "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie", a można go już wypatrzeć na liście Top. Fabuła jest dość prosta, ale chwytliwa i trafna. Kilka par spotyka się na kolacji, po czym, kiedy wszyscy pewnie twierdzą, że nie kryją przed sobą żadnych sekretów, pada propozycja gry. Wszyscy wykładają swoje smarfony na stół i od tego momentu, kazdy sms i każda rozmowa, są jawne. Łatwo się można domyślić, że wyjdą na jaw rzeczy, które nigdy nie powinny. A niektóre potajemne umowy między przyjaciółmi, mogą odbić się czkawką. Polecam zerknąć (7/10). W zasadzie tylko końcówka mi się nie podobała - z czasem dopiero uczę się ją akceptować. Można mieć też poważne wątpliwości na starcie, bo całośc długo się rozkręca.

 

Nie wiem N!KO co Ci nie podeszło w kwestii zakończenia, ale dla mnie idealnie wpasowało się w całość:

 

 

Ostatnimi scenami reżyser pokazuje jak zakończyłoby się to przyjacielskie spotkanie, gdyby nie głupi pomysł zagrania w tą głupią grę z komórkami. Związki by ocalały, a przyjaciele byliby nadal przyjaciółmi. Niby reżyser daje widzowi wybór na zasadzie: "sam zdecyduj co lepsze - gorzka prawda, czy słodkie kłamstwo", ale praktycznie jasno mówi przez to zakończenie: "jeżeli nie chcesz żeby Twój mały światek wypierdolił się na plery, to jeżeli masz coś na sumieniu - morda w kubeł i zachowaj to tylko i wyłącznie dla siebie".

Idealna końcówka - cynicznie realistyczna i bez żadnych gówien, typu: "wybaczmy sobie i spróbujmy od nowa".

 

Edytowane przez -Raven-
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418309
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

-Raven-

 

 

Ja mam zaś trochę odwrotną teorię, tj. nic się tak naprawdę nie wydarzyło. Eva pyta w ostatniej scenie Rocco dlaczego ich powstrzymał i warto zwrócić uwagę na to, że był on jedyną osobą w całym towarzystwie, która nie miała nic na sumieniu. Wszystko działo się na zasadzie "co by było gdyby", a wszyscy jak żyli tak dalej będą żyć w kłamstwie, co zresztą zgadzałoby się z tym co napisałeś o trzymaniu mordy w kubeł. No ale domyślam się, że to celowy zabieg reżyserski żebyśmy sobie mogli wybrać jedną z opcji. :)

 

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418328
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Sebu:

 

 

Rocco też miał swoje na sumieniu, ale stosunkowo najmniej. Picował się za plecami matki córce, akceptując jej związek z nowym bojkiem i kupując jej nawet gumki przed wyjściem z nim na randkę, gdzie w rozmowach z żoną udawał, że popiera jej twardą postawę wobec młodej. Poza tym - nie był też szczery z żoną i nie przyznał się jej, że poszedł jednak na terapię, pomimo że od zawsze miał prześmiewczy stosunek do tego typu rozwiązań. Oczywiście miał stosunkowo "najmniej za paznokciem" z całej grupy, ale mimo to - do końca "czysty" to on jednak nie był.

 

Co do Twojej teorii, to jest ona równie dobra i adekwatna jak i moja, bo reżyserowi chodziło o to, by pokazać widzowi dwa różne skutki tego samego spotkania (a jedna i druga interpretacja prowadzi dokładnie do tego samego). Jednak jeżeli bym musiał postawić na jedną interpretację, to powiedziałbym, że opcja dziejąca się "naprawdę", to ta, która zajęła więcej czasu antenowego :wink:

 

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418333
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie wiem N!KO co Ci nie podeszło w kwestii zakończenia, ale dla mnie idealnie wpasowało się w całość

 

 

Na pierwszy rzut oka mnie bolało, potem mi przeszło. Widać wolałbym prawdę, do samego końca. Ostatnio też oglądałem taką mniejszą produkcję, gdzie zjawisko astronomiczne namieszało w głowach. W końcu to jest sprawca tego, że takie zakończenie reżyser zaoferował - a ja się zawsze na takie rzeczy lekko krzywie. "Coherence" się tamto nazywało. Trochę inne klimaty, ale też spoko.

 

W ogóle jaką ocenę dałeś?

 

Wspominacie o tym, że Rocco jest pytany, czemu ich powstrzymał. Tam chyba bardziej wymowne były te kolczyki, o które pytał, czy są nowe, a ona je dostała od tego podrywacza, który bodajżę je dostał z powrotem, jak się okazało, że działa na kilka frontów.

 

 

 

Porady na Zdrady

Zdradzona w dniu ślubu Kalina (Magdalena Lamparska) i porzucona przez chłopaka Fretka (Anna Dereszowska), rozkręcają nietypowy biznes, który raz na zawsze ma rozwiązać problemy z męską wiernością. Postanawiają pomagać kobietom i na zlecenie testować lojalność ich partnerów. Wszystko idzie dobrze do chwili, gdy Kalina ma uwieść Macieja (Mikołaj Roznerski) – coacha i specjalistę do spraw damsko-męskich. Jego żona Beata (Weronika Rosati) podejrzewa go o zdradę i chce mieć na to niezbite dowody. Kalina doceniając klasę "przeciwnika", bierze się do pracy ze zdwojoną energią. Jednak tym razem cały plan bierze w łeb. Maciej nie jest jak inni mężczyźni, których z łatwością udało się przyłapać na zdradzie. Serce dziewczyny – mimo podjętych postanowień – znów zaczyna bić mocniej, a wielka miłość to tylko kwestia czasu

 

Produkcja TVN. Wystarczyło mi tyle, żeby już zacząć żałować seansu. Nie musiałem oglądać reszty – ta jedna reklama mnie zmroziła. To zwykle zwiastuje kiepsie aktorstwo, telewizyjne dramaty, nachalny product placement, a wypuszczenie tego do kin, jest zwyczajnym skokiem na kasę. Wszystko się sprawdziło.

 

Przyznaje – uśmiechnąłem się kilka razy. Głównie w przypadku czegoś, co już sprezentowali w zwiastunie. Oprócz znanych gagów – Krzysztof Czeczot (Antek), okazał się zbawieniem przed totalną kompromitacją. Zwykły, prosty kręt, który tonie w swoich kłamstwach. Robi to jednak na tyle zabawnie, że szybko staje się komediowym kołem ratunkowym.

 

Cała romantyczna polewa bazuje na tekturowych postaciach, z którymi nikt utożsamiać się nie będzie. Są tak idealni, że aż nieprawdziwi. Dialogi są drewniane, sceny kiczowate, ogląda się to z ogromnym grymasem na twarzy. Cierpienie porównywalne do „Greya”. Cisza na sali kinowej ustała dopiero po informacji, że to koniec filmu. Tam Karolak dał skecz, który dla niektórych okaże się lepszy niż cała reszta. Mogli sprzedawać bilet na te 2-minuty, a satysfakcja byłaby pewnie większa – zawsze to czasu straconego mniej - 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418344
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Widać wolałbym prawdę, do samego końca.

 

Teoretycznie prawda była do samego końca (wsio się rozjebało), a końcowe sceny to tylko pokaz reżysera "co by było gdyby do tej gry nie doszło". Przynajmniej wg mojej interpretacji :wink:

 

W ogóle jaką ocenę dałeś?

 

http://forum.wrestling.pl/viewtopic.php?p=470698#470698

 

 

 

Edytowane przez -Raven-
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418374
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Mała posucha. Dopiero jutro późnym wieczorem powinienem zrecenzować "Logana". Dziś luźniej. Bardzo luźno. I krótko! The Jetsons and WWE - Robo WrestleMania. Kolejna animacja we współpracy z Imperium Vince'a. Vince'a, któremu bliżej teraz do podkładania głosu w bajkach, niż do wystepów na RAW. Tu też znalazł dla siebie miejsce, ale co cieszy, sporo nowych gwiazd dostało szanse. Jest Rollins, Reigns, Usosi czy choćby Big Show, jako główne zło. W ogóle scena, gdzie Romek przed podpisaniem autografu ładuje trademarkowo swój karabin/rękę, jest najlepszą rzeczą, jaką "zrobił" od początku swojej przygody z głównym rosterem :wink: Pocieszne to. Nawet Jetsonowie przypomnieli o sobie w zabawny sposób - kreskówka, która przewidziała większość sprzętu jaki teraz mamy. Może przesadzam, ale to chyba najlepsza bajka od WWE. A jak nie najlepsza, to jedna z lepszych. "Surf Up 2", to było nieporozumienie. Tu wrócili na właściwe tory. Nie mówie, że puściłbym to każdemu dzieciakowi, ale dzieciakowi, który ogląda wrestling - pozycja obowiązkowa. Ode mnie -6/10

 

W bajce Alicia Fox wygrywa jakąś walkę. Alicia Fox daje 10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418497
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Logan / Logan: Wolverine

W niedalekiej przyszłości zmęczony życiem Logan (Hugh Jackman) opiekuje się schorowanym Profesorem X (Patrick Stewart) w kryjówce przy granicy meksykańskiej. Wysiłki Logana, by ukryć się przed światem i ochronić swoje dziedzictwo, zostają zniweczone, gdy pojawia się młoda mutantka (Dafne Keen), ścigana przez mroczne siły.

 

Mimo, że nie jest to jakaś bezpośrednia kontynuacja, ani żadnej dwójki w tytule nie uświadczymy, to znajomość postaci, jak i ich przeszlości, jest na dobrą sprawę mocno wskazana. Napotkamy liczne nawiązania w dialogach, a i sympatia do postaci pomoże w odbiorze całości. Wypada wiedzieć, jaki Wolverine był kiedyś, by zrozumieć, co się z nim dzieję teraz. Nieobeznanym nie polecam. Obejrzycie całkowicie inny film.

 

„Logan” nie jest filmem zorientowanym stricte na superbohaterską rozrywkę. Jest czymś całkowicie odmiennym. Nazwałbym go nawet dramatem, który pokazuje herosów mocno osłabionych, wrażliwych. Poznających wartości, których wcześniej nie znali.

 

Inny niekoniecznie znaczy lepszy. Osobiście trochę tęskniłem za jakąś rozrywką, bo tempo tu zabija. Większość czasu spędzimy w samochodzie, opiekując się starszym Xavierem, i małą Laurą. W tych dialogach są perełki, ale jest też sporo posuchy. Szybsze tempo ujrzymy dopiero w scenach walki, które cechuje spora brutalność. Pazury Wolverine’a często lądują w czyjejś czaszce, a reżyser się z tym nie kryje – to plus.

 

Odpowiedzialni za ten ponury stan rzeczy są „Ci źli”. Znów powtórzę, że film o superbohaterach, może być tak dobry, jak jego czarny charakter. A tu mamy trzech. Słaby, słabszy i ten, który wpada tylko obwieścić swój plan. Jednego imienia praktycznie nie poznamy na całej przestrzeni filmu – nie żebyśmy jakoś tego łaknęli, bo słaby, ale cholernik jest od pierwszych scen (!) – a drugi imienia na dobrą sprawę nie ma, a jest czymś, czego w filmach szczerze nienawidzę. Wystarczy. Bez spoilerów.

 

Hugh Jackman i Patrick Stewart, są świetni. Tu nie ma zaskoczenia. Szkoda, że żegnają się z tymi postaciami, ale żegnają się w sposób godny. Mała Keen też dała radę. Na twarzy ma wypisaną niewinną, ale zadziorną dziewczynkę, co było kombinacją docelową.

 

Kilka emocjonalnych momentów było – przyznaje – jednak uległbym przesadnym sentymentom, jakbym obwieścił „Logana” jakimś wybitnym dziełem. Dobre kino, ale tylko dla danego targetu. Jakby było pół godziny krótsze, to nikt by nie rozpaczał. Ponad 2h na taki materiał, to zdecydowanie za długo – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418591
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  806
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  30.03.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Już planowałam pominąć sobie Jetsonów, ale po recenzji Niko skuszę się na kupno, jak to będzie możliwe w Polsce. Póki co i tak najbardziej mi się podobały obie animacje ze Scooby Doo.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/216/#findComment-418624
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Mr_Hardy
      Kouki Amarei wypada z akcji na długi czas 😞 z powodu zerwania więzadła krzyżowego przedniego.        
    • Attitude
      Śmiało można mówić, iż premierowe Raw na Netflixie to spory sukces, przynajmniej pod względem zainteresowania. Netflix przekazał, że epizod z 6 stycznia międzynarodowo zebrał 4,9 miliona widzów. W samych Stanach Zjednoczonych show oglądało 2,6 miliona osób. Te statystyki robią wrażenie, bowiem to wzrost aż o 116% względem najchętniej oglądanego odcinka Raw z 2024 roku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ostatni epizod poniedziałkowej tygodniówki był mocno promowany. I sporo osób było zainteresowanych tym, jak będzie to teraz wyglądać na Netflixie. Wkrótce przekonamy się, czy te liczby to będzie mniej więcej stały trend. Eric Bischoff w najnowszej odsłonie swojej audycji "83 Weeks" odniósł się do reakcji publiczności podczas wspomnianego Raw na pojawienie się Hulka Hogana. Rzuciło się w uszy, to jak ikona została wybuczana w Intuit Dome. Bischoff próbował wyjaśnić tę sytuację. Zwrócił uwagę, że wiele osób, których nie było do tej pory w Kalifornii nie jest świadome, jak politycznie nastawiony jest ten stan. A po ostatnich wyborach prezydenckich w USA, Hogan i Donald Trump są jakby "zrośnięci" ze sobą w oczach wielu. Bischoff przyznał, iż Hulk może być rozczarowany. Ale nie powinien być zaskoczony czy zszokowany taką, a nie inną reakcją publiczności na jego osobę. Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • MattDevitto
      Spadek w jakości kart niestety już był zauważalny w poprzednich miesiącach - szkoda, że z ciekawej, trochę innej federacji od reszty powstaje kolejny identyczny produkt.
    • Grins
      Co ten Lauderdale odpierdala... Może do Allie nic nie mam ale Effy to dno a nie zawodnik, nie chciałem tego widzieć może i dobrze że nie ma już tyle czasu tego śledzić, teraz gdy Gage odszedł z GCW raczej już nie będę tak zerkał na ten produkt tym bardziej jeśli ktoś taki jak Effy jest brany pod uwagę jako Main Eventer gali, pojebało totalnie Brett'a że stawia na ten odpad.   
    • Mr_Hardy
      Private Party te panie do świętowania mogli wybrać ładniejsze... Haha, fajny trolling z wejściem Stricklanda. Te zawiedzione miny 🤣. Genialny motyw z przerzucaniem Ricocheta między Archerem i Hobbsem. 🤣 Harley nie dość, że bardzo ładna, to jeszcze przezabawna. Śmiechłem ja Dax Harwood poślizgnął się i wywinął orła. Przewijałem kilkukrotnie. Bardzo fajne Dynamite, pełne dynamicznej akcji. Te niecałe dwie godziny minęły mi bardzo szybko. Super się to oglądało!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...