Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

American Pastoral / Amerykańska sielanka

W spokojnej dzielnicy zwyczajna, amerykańska rodzina prowadzi szczęśliwe życie do momentu, kiedy w mieście dochodzi do zamachu terrorystycznego, a główną podejrzaną staje się córka przykładnej rodziny.

 

Szybko zapomniałem o obiecującym początku. Tam, zaczęła się zawiązywać ciekawa akcja, która z każdym kolejnym elementem angażowała coraz mniej. Do uszycia reszty materiału, wykorzysane zostały grube nici. Wyszedł brak doświadczenia reżysera, który nie budował żadnego napięcia. Ewan McGregor powinien zostać przed kamerą, bo stojąc dodatkowo za nią zwyczajnie się nie sprawdził.

 

Kobiece role kulały. Tak córka, jak i matka, nie sprostały wyzwaniu. Dakota Fanning jest irytująca i wydaje się wcale nie wierzyć w to, co głosi. Jennifer Connelly sprawdza się tylko na polu wizualnym. Wygląda jak ta piękność, za która wyszedł utytułowany sportowiec w postaci McGregora. Dopóki nie mówi nic, wydaje się idealna do roli.

 

Nie jest to jakieś przesadnie bolesne doświadczenie, ale widać o wiele większy potencjał niż to, co zobaczyłem. Ewan McGregor dobrze przedstawił siebie, słabo całą resztę – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416506
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Live by Night / Nocne życie

W czasach prohibicji syn szanowanego kapitana bostońskiej policji (Brendan Gleeson) - Joe Coughlin (Ben Affleck) odcina się od swojego tradycyjnego wychowania. Mężczyzna jest przestępcą, który cieszy się życiem poza prawem, pracując dla miejscowego mafiosa Tima Hickeya (Titus Welliver). Gdy Joe kradnie pieniądze i dziewczynę (Sienna Miller) wroga swojego szefa - Alberta White'a (Robert Glenister), rozpoczyna serię tragicznych wydarzeń.

 

Ben Affleck, to dobry reżyser. Nie schodzi poniżej określonego poziomu. Nakręcił mało, ale każdy film niósł ze sobą jakość – „Gdzie jesteś Amando?”, „Miasto Złodziei” i „Operacja Argo”. Najwyzszy czas na chłodny prysznic. Affleck, nie schodziŁ poniżej określonego poziomu, aż do „Nocnego życia”. Na papierze, połączenie jego rezyserii i gangsterskiej tematyki, to coś szytego na moją miarę. I tak jak jestem frajerem na mafijne historie, tak tutaj miałem coś quasi-mafijnego. Tutejsze bandziory w garniakach, to jacyś przebierańcy. Wszystko jest mdłe, bez wyrazu, nawet nie silące się na emocje, choć nazywa siebie dramatem. Dostałem natłok oklepanych motywow, pomieszanych w mało zgrabną całość. A głównym elementem – miłość.

 

Tak jak lubię (lubiłem?) Afflecka za kamerą, tak nienawidzę go przed nią. Było kilka odstępstw od normy, jak chociażby nowy Batman, ale conajwyżej mógł liczyć na to, że mi nie będzie przeszkadzał. „Nocne życie” przypominają, jak kiepskim jest aktorem. Totalny brak charyzmy, przez co Joe Coughlin, nigdy nie ozył na ekranie. Nudny z niego bohater.

 

Starałem się polubić tutejszych bossów, ale choć mieli potencjał, to zwykle ograniczali się do tekstów pokroju „Ty idź i Ty go zabij” – ciężko ich zapamiętać. Najwyraźniej, żeby nie wiem, jak aktorzy się starali, to ktoś nawalił już przy płodzeniu scenariusza. Nie doczytałbym do końca. Też Affleck pisał.

 

Przebłyski wartościowego filmu. Nie mam zamiaru wymieniać kolejne, ale bywają. Podpowiadały, że to nie będzie takie złe. Było – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416530
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Znamy już nominacje do Oscarów, zatem pora na recenzje filmów nominowanych.Dzisiaj mamy na tapecie Manchester by the Sea.

 

https://youtu.be/YH38Lgmzklo

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416546
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Split

Mężczyzna o mnogiej osobowości porywa trzy nastolatki. Okazuje się, że jedna z jaźni zaczyna dominować nad innymi.

 

To musi być mokry sen niektórych aktorów, żeby w jednym filmie zagrać kilka postaci i pokazać wahlarz swoich możliwości. McAvoy wychodzi z tego zabiegu obronną ręką, sprawiając, że grany przez niego Kevin Wendell, to postać niezwykle intrygująca, której genezę i przede wszystkim rozwój, chcemy poznać. Kim jest obecnie? Dominującym Dennisem, artystą Barrym, czy może Patricią? Nie tylko strój się zmienia, ale i mimika. Co jak jedna osobowość, spróbuje udawać inną dla swoich korzyści?

 

Sam motyw na historię dawał ogrom możliwości. Przyznam, że choć sprytnie z tego wybrnęli, to niekoniecznie mi się podobała końcówka. Wszystko się wyjaśniło, ale gdzieś przy nadchodzącej nowej osobowości Kevina, zacząłem tracić zainteresowanie. Zwyczajnie, przestała być to moja bajka. Z fajnego filmu psychologicznego, stało się to dość prostym sci-fi.

 

„Split”, to thriller pokroju niedawnego „Cloverfield Lane 10”, opierający się na swoim głównym bohaterze, którego prawdziwe oblicze staramy się rozgryźć. Może nie zaskakuje innowacjami, ale buduje wokół siebie świetną atmosferę i ciężko się od niego oderwać. Finalnie, okazał się to mój ulubiony film Shyamalana. I tak, napisałem jego nazwisko poprawnie, po raz pierwszy od kilku lat. Zaslużył – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416550
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Nowy film Shyamalana i być może powrót do formy z początku kariery.Tutaj moje 3 zdania na ten temat.

 

https://youtu.be/Wu9zgLHMj-Q

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416599
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Miss Sloane

Elizabeth Sloane (Jessica Chastain) jest najlepiej opłacaną i najskuteczniejszą lobbystką w Waszyngtonie. W świecie wielkiej polityki i brudnych pieniędzy, gdzie korupcja i szantaż są na porządku dziennym, nie ma sobie równych i zawsze pozostaje o krok przed konkurencją. Sprawy komplikują się, gdy pod wpływem osobistych doświadczeń, Elizabeth zwraca się przeciwko dotychczasowym pracodawcom. Wspierana przez biznesmena Rodolfo Schmidta (Mark Strong) i zespół młodych talentów, wypowiada wojnę amerykańskim producentom broni. Szybko staje się jasne, że w starciu z najgroźniejszym przeciwnikiem w karierze, za wygraną przyjdzie jej zapłacić naprawdę wysoką cenę.

 

Zawsze bądź krok przed przeciwnikiem. Planuj. Takie motto chodzi za Elizabeth przez całe jej życie. Brudna zawodniczka, która użyje każdej techniki, by osiągnąć swoj cel. Jednostka niegodna zaufania, ale taka, którą chcesz mieć po swojej stronie. Ta druga zazwyczaj przegrywa. Chastain wypada bardzo dobrze. Pewna siebie, zadziorna i faktycznie mądrzejsza od wszystkich wokół. Pięknie steruje tą machiną.

 

Polityczny wyścig zbrojeń od zaplecza. Zbieranie informacji, próba zorganizowania głosów. Jedni i drudzy mają swoje zagrywki, które są skuteczne i ogląda się je bardzo dobrze. Często zaskakują kreatywnością w ustawianiu pionków na tym polu. Pani Sloane potrafi zaskoczyć, a ja tą batalię wielkich umysłów śledziłem z przyjemnością.

 

Czemu „Miss Sloane” nie zbiera zbyt pochlebnych recenzji? Dla Stanów temat broni zawsze budzi kontrowersje. Zwolennicy pewnie za samą tematykę karcą ten film, choć na to absolutnie nie zasłużył. Dla mnie to solidny kawałek kina, którego największym problemem jest to, że wrzuca Cię na głęboką wodę od samego początku. Potrzebowałem jakieś pół godziny, żeby na dobre się wkręcić. Z początku wszystko było z innej bajki, niezrozumiałe. Pod koniec łykałem każdą zagrywkę, choćby była nieco naciągana – 7/10

 

Top 20 2016

20. Cloverfield Lane 10

19. Bone Tomahawk

18. Denial

17. Miss Sloane

16. Don't Breathe

15. Moonlight

14. Jestem Mordercą

13. A Monster Calls

12. Christine

11. Hacksaw Ridge

10. Manchester by the Sea

9. Captain America: Civil War

8. The Jungle Book

7. War Dogs

6. Kubo and the Two Strings

5. Hell or High Water

4. Fences

3. Nocturnal Animals

2. Deadpool

1. La La Land

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416712
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Lion / Lion. Droga do domu

Film został zainspirowany prawdziwą historią o nadzwyczajnej odwadze i wielkiej sile miłości. Pięcioletni chłopiec gubi się na ulicach Kalkuty, tysiące kilometrów od domu. Napotkanym ludziom nie jest w stanie powiedzieć o sobie wiele. Nie zna nazwiska ani adresu rodziny. Zdany wyłącznie na siebie, musi stawić czoła zagrożeniom czekającym na ulicach wielomilionowego miasta. W najmniej oczekiwanym momencie jego los odmienia para Australijczyków. 25 lat później, już jako mężczyzna, wyrusza na poszukiwanie utraconego domu i rodziny.

 

Niedawno, bodajże przy pisaniu o „La La Land”, wspomniałem, że moje serce z kamienia najwyraźniej nie jest. Wracamy teraz do wersji poprzedniej. „Lion”, jako film, który wzrusza wszystkich, mnie nie ruszył. Raczej emocje, którymi miałem być karmiony, były tak oczywiste, że tylko sympatia do postaci mogła sprawić, że trafią. A że sympatii wielkiej do Saroo nie było, to efekt dość płytki. Nie będę demonizował, bo historia jest warta uwagi, tylko nie okazała się niczym specjalnym. Próżno szukać tu niezapomnianych kreacji. Są poprawni, ale nie wyjątkowi. Ani nominowana Kidman, ani Patel, ani mały Saroo. Jakbym mial wymienić jedną scenę, gdzie faktycznie obrazują kunszt najwyższej rangi, to przemilczałbym temat. Ten film po prostu jest tak zbudowany, że niektórych sam opis może wzruszyc. Wystarczy sama myśl o takiej przygodzie życia małego chłopca, i już zachwalają pod niebiosa. „Lion” wbrew pozorom wcale taki emocjonalny nie jest. Ma emocjonalne momenty, które przychodzą na koniec, ale cała reszta jest bez szaleństw. Aż ciężko mi uwierzyć, że temu małemu wszystko tak łatwo się udawało. Że wiedział, którzy ludzie nie są zbyt przychylni, a którym warto zaufać. Intuicja godna najczujniejszych, a to przecież dziecko, które nie wie nic o życiu, ani o władaniu sztućcami. Scenografia tez mi jakoś szczególnie do gustu nie przypadła. Znalazłbym ładniejsze filmy. Chyba, że ktoś ma słabość do Indii. Mi się nie podobają – bo Australia została spłycona do czterech ścian, Google Earth i wspominkach z dzieciństwa. Najpiękniejsze jest to, że choć film zakorzeniony w danym regionie, to nikt tu nie tańczy jak w Bollywood. – 5/10 (naciągane)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416745
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

http://movie-release-date.com/wp-content/uploads/2016/11/La-La-Land-2016-movie-poster.jpg

La La Land

 

La La Land, niekwestionowany zwycięzca Złotych Globów, największy faworyt nadchodzącej gali Oscarów, bez wątpienia jest to film, wobec którego nie można przejść obojętnie. Dawno nie byłem tak zmieszany po seansie. Niby mi się podobało, ale tak do końca nie wiem co ...

 

To co najbardziej rzuca się w oczy, to ogromna kreatywność reżysera. Dawno nikt tak oryginalnie nie podszedł do konceptu tworzenia filmu. Widać, że to jego dzieło i strzelam, że Damien Chazelle ma ogromne szanse na Oscara.

 

Sama historia jest niby prosta, dwoje młodych ludzi, którzy gonią za marzeniami. W końcu ich losy się łączą i okazuje, się że dzięki miłości udaje im się realizować ich marzenia, przynajmniej po części. Niby brzmi jak typowa sztampa, ale barwne kreacje aktorskie Goslinga i Stone sprawiły, że z miejsca polubiłem głównych bohaterów.

 

Muzyka, piosenki tutaj widzę pewnego Oscara. Elementy musicalu podali w odpowiedniej dawce, z początku więcej, później gdy film stawał się poważniejszy, dobiegał końca skończył się ten optymistyczny wydźwięk filmu.

 

Tak naprawdę gdyby nie zakończenie, La La Land byłby przyjemnym filmem, przy którym miło można spędzić czas. Obejrzeć, zapomnieć i tyle, jednak mimo, że mamy tutaj do czynienia z komedią romantyczną, finał nie jest do końca szczęśliwy. Mia, zostaje sławną aktorką, Sebastian otwiera swój klub Jazz'owy. Wydaje się, że oboje spełnili swoje marzenie, jednak kosztem ich miłości.

 

Ostatnie z wykonań "City of Stars" prezentuje nam alternatywną wersję historii, takie co by było gdyby ... Gdyby on zrobić coś ... gdyby czegoś nie zrobił ... Taka paralela życia każdego z nas. Jak inaczej wyglądałoby życie każdego z nas gdyby zrobił w życiu 1-2-3 rzeczy inaczej ...

 

Dobry film, z wieloma kreatywnymi scenami / ujęciami, dobrą muzyką, piosenkami, grą aktorską a w dodatku z życiowym przesłaniem.

 

Ocena: 8,5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416758
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Resident Evil The Final Chapter / Resident Evil Ostatni Rozdział

Kolejna odsłona kultowej filmowej serii opartej na jednej z najpopularniejszych w historii gier komputerowych. Piękna i niebezpieczna Alice (Milla Jovovich) zmierzy się z kolejnymi wrogami, którzy zagrażają światu. Również ona nie może czuć się bezpieczna. Pierwsza część filmu miała premierę w 2002 roku, od tego czasu seria zdobyła serca fanów na całym świecie, przynosząc prawie miliard dolarów dochodu. Fenomen serii opiera się na wybuchowej mieszance kina akcji, science fiction, horroru, thrillera i specyficznego poczucia humoru.

 

5, 2, 2, 4, 1, ?

 

Każdy dobrze wie, z czym to się je. Najgorsze jest to, że jak na przepełniony efekciarstwem akcyjniak, sceny walk są tak bardzo złe. Tego się nie da oglądać. Kamera się trzęsie, skacze z miejsca na miejsce – nikt nie wie, co się dzieje. Absurd, żeby tworzyć film akcji, gdzie akcja, to jego najgorszy element.

 

Dobrze, że przypomnieli poprzednie części, choć coś mi się obiło o uszy, że i to pozmieniali dla dobra ostatniej odsłony – szopka? Ta tonie w głupkowatych motywach, gdzie tak naprawdę próżno mówić o skutkach poprzednich czynów. Jak ktoś umarł, to tu żyć może. Bo klon.

 

Przyznam, że końcówka mi się zaczynała podobać. Chyba chwila słabości, ale zdawała się spinać to poprawną klamrą, by potem twórcy stali się ofiarami swoich pomysłów i w nich utonęli. Mieli coś dobrego i przeforsowali. Zaczęli to upychać wszędzie, przez co traciło to na wartości. A i dalej niezrozumiałe są decyzje niektórych. Próżno się doszukiwać logiki?

 

A teraz największy plus! To już jest koniec, nie ma już nic. A racej nie będzie, jeśli wierzyć twórcom. Ja już tych końców widziałem ze dwa lub trzy, ale ten ma być oficjalny – jak zresztą wskazuje podtytuł. Średnia ocen serii? 2,6. Ostatnia część zamyka Resident Evil z oceną – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-416858
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

The Girlfriend Experience/Dziewczyna Zawodowa (2009)

 

Fabuła rozgrywa się na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w USA w 2008 roku. Historia przedstawia 5 dni z życia Chelsea – ekskluzywnej call-girl z górnego Manhattanu. Główna bohaterka zarabia 2000 $ za godzinę w zamian za co oferuje swoim klientom nie tylko sex, lecz także rozmowę. Jej życie wydaje się być uporządkowane – prowadzi własny interes i ma oddanego chłopaka, który akceptuje jej styl życia. Chelsea nie przewidziała jednak, że praca, której istotą są spotkania z najróżniejszymi osobami, niesie ze sobą duże ryzyko.

 

Ten film Stevena Soderbergha, to nie jest jakieś wielkie kino. Reżyser w 75 minut przedstawiam nam kilka dni z życia ekskluzywnej prostytutki, Chelsea (Sasha Grey). Żaden z tych aspektów nie wpływa na atrakcyjność obrazu. Pomimo tak krótkiego czasu można się zanudzić. Nie dowiadujemy skąd wzięła się Chelsea, jaka jest charakterystyka jej pracy, nawet samego seksu jest jak na lekarstwo. Obserwujemy natomiast powstawanie dziennika, dbanie o własny interes i kłótnie z chłopakiem. Film jest gorszy od serialu z 2016 roku. O ile tutaj wszystko potraktowane jest po łepkach, tak tam kwestie są szerzej rozpisane i bardziej uporządkowane chociaż i tak całość nie powala. Całość oceniam na 2/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-417057
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej

Michalina Wisłocka (Magdalena Boczarska) napisała książkę, która zmieniła wszystko. Ale zanim "Sztuka kochania" podbiła rodzimy rynek księgarski i zrewolucjonizowała seksualność PRL-u, jej autorka musiała przejść długą drogę. Słynna ginekolog poświęciła lata na przełamywanie konserwatywnej obyczajowości i przepychanki z bezduszną cenzurą. Opowieść o powstaniu "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej to historia rewolucji seksualnej w wersji PRL.

 

Jakoś tego nie czuję. Jeśli to był dramat, to w ogóle nie trafił w żadne nuty. Scen, które jakoś emocjonalnie do mnie doszły, była jedna. Cała reszta to dość mocno pocięta na krótkie skecze opowieść, o Pani naukowiec-ginekolog, która przy pijackim ognisku zaczęła myśleć o napisaniu książki. A potem tę książkę próbowała przepchnąć.

 

Dość odważnych scen seksu nie ma aż tak wiele, żeby ktoś się miał zgorszyć. Sztuki w tej tytułowej sztuce też niewiele. Brakło odwagi, żeby ugryźć temat. Za każdym razem, kiedy się pojawiał kwitowali to żartem. Bliżej temu do komedii, niż dramatu. Przyznam, że kilka razy się uśmiechnąłem, raz zaśmiałem, i to przez Szyca – co do teraz wydaje mi się nieprawdą.

 

Aktorsko wypada to dość przyzwoicie. Jak na polskie kino, to aż zaskakująco mało „wybijaczy z rytmu” – czyt. tak żałosnych, że żebyś nie wiem, jak się wkręcił w film, to swoją nieudolnością wyleją wiadro zimnej wody na Twoją głowę. Nawet Eryk Lubos zdołał zagrać kochanka, co z jego aparycją nie jest jakoś przesadnie łatwe – co zresztą główna bohaterka mu wypomina przy pierwszym kontakcie. A zrobił to wiarygodnie, więc chwała mu za to. Boczarska jest kopnięta, ale potrafi być uwodzicielska. Patrząc na charakterystykę postaci, którą starali się sprzedać – dobry casting.

 

Ogółem cierpiałem. Głównie ze względu na miałkość opowieści. Ona sama w sobie, na papierze, może słaba nie jest, ale w praktyce opowiedzieli ją bardzo kiepsko. Bez większych emocji. Bo jeśli chodzi o PRL, to już lepiej „Powidoki” sobie z nim poradziły – a tam przypomnę, narzekałem – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-417059
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Edge of Seventeen

Życie Nadine (Hailee Steinfeld) staje się jeszcze bardziej nie do zniesienia, gdy jej najlepsza przyjaciółka zaczyna spotykać się z jej bratem. Dziewczyna postanawia popełnić samobójstwo.

 

Nastolatka wkracza w dorosłość. Napotyka problemy, z którymi jeszcze nie miała do czynienia. Momentami przypominało mi to „Najlepsze, Najgorsze Wakacje”, które z tego prostego, nastoletniego „feel good movie”, wyszło z tarczą. „Edge of Seventeen” tak dzielnie przez temat nie przeszło, ale nie jest filmem bezwartościowym.

 

Hailee Steinfeld wypada w swojej roli przyzwoicie, ale jej postać jest tak żałosna, że momentami aż ciężko w nią uwierzyć. To po prostu życiowy nieudacznik, któremu nic się nigdy nie udało. Większość czasu tupie nogami i nie wie, jak sobie poradzić z daną sytuacją. Mentora ma świetnego, ale niekoniecznie pomocnego. Woody Harrelson to najjaśniejszy punkt widowiska, a jego interakcja z bohaterką jest ciekawa.. na swój anemiczny i pozbawiony życia sposób.

 

Mialem jednak wrażenie, że już to widziałem. Jakieś 83x. Te wszystkie nuty są już mocno zużyte. Aż dziwne, że ktoś potrafi je jeszcze rozczytać i próbować sprzedać jako swoje. Miłosne rozterki Nadine, to postawienie na tajemniczego starszaka, choć obok czai się ktoś lepszy – oryginalne, nie? Do rozczytania przy pierwszym kontakcie z postaciami. Brakuje zaskoczenia, a widz traci zainteresowanie. Miły film, do zapomnienia – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-417132
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Monster Trucks

Jedynym marzeniem Trippa (Lucas Till) jest ucieczka od codzienności i trudnych warunków, w jakich przyszło mu dorastać. Zafascynowany motoryzacją chłopak z części złomowanych aut konstruuje swoją własną wersję popularnego Monster Trucka. W pobliskiej rafinerii dochodzi tymczasem do wypadku; z podziemnych głębin na powierzchnię ziemi wydostaje się niezwykłe stworzenie. Silne, szybkie i inteligentne. Dzięki niemu Tripp znajduje sposób wydostania się z miasta w towarzystwie niezwykłego nowego przyjaciela…

 

Laurka dla filmów lat 80. Familjnie, przygodowo, z naciskiem na najmłodszych. Jest nietypowy przyjaciel, potwór, są książkowi źli ludzie, papierowi jak kartki, na których zostali spłodzeni, jest też przystojny, lekko szurnięty marzyciel, który robi nam za głównego bohatera. Monster Trucki same w sobie nie były najwyraźniej niczym zjawiskowym, więc posiadacze marki podkreślili aspekt monster. Ciężko im nie przyznać racji, bo jakoś film o samych potężnych samochodach nie rokuje na wielki przebój, a tak przynajmniej dzieci mają frajdę. Potwor lubi żłopać ropę, więc robi za silnik samochodu.

 

Komediowe zabarwienie jest dla najmłodszych. I to tych bardzo młodych. Potwór, choć słodki, robi sporą rozwałkę w całym mieście. To w zasadzie szczyt humoru. Okazjonalne uśmiechy i samochodowe cuda – wdrapywanie się na dach podczas ucieczki - są tak odległe od mojego gustu, że nawet o nich nie wspominam.

 

Może gdybym się śmiał – czyt. dobrze bawił, to bym puścił płazem te oklepane motywy i fabułę. A tak cierpiałem. Rozumiałem przeznaczenie filmu, a jeszcze bardziej to, jak bardzo nie jest to dla mnie. I to nie tak, że nie lubię tych „laurek” dla kina mojego dzieciństwa – to po prostu nie było to. Poziomem odstaje, a człowiek bardzo szybko traci zainteresowanie. Zero emocji, same pierdoły. Lucas Till wypadł nieźle, a nie wypada lekceważyc takich aktorów, bo jak dziś pamiętam jakieś seriale na Nickelodeon, w których grał Miles Teller. Reszta obsady ma sporo znanych/kojarzonych nazwisk, co samo w sobie jest wyczynem – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-417147
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Founder / McImperium

Ray Kroc (Keaton) to charyzmatyczny biznesmen, który od lat walczy o swoje pięć minut sławy. Jednak każdy jego pomysł przeradza się w klęskę, a szanse na realizację marzeń maleją z dnia na dzień. Niespodziewanie otrzymuje zamówienie od nieznanej mu restauracji w Kalifornii. Poznaje braci McDonaldów, którzy wymyślili nowatorski system serwowania jedzenia w 30 sekund od złożenia zamówienia. Ray, zachwycony rewolucyjnym pomysłem, namawia braci do stworzenia sieci restauracji w całych Stanach Zjednoczonych. W miarę rozrastania się fastfoodowego imperium, Ray chce mieć coraz więcej władzy. Jak wiele poświęci, aby zbudować najbardziej rozpoznawalną markę na świecie i stać się jedną z największych osobowości XX wieku?

 

Wytrwały. Żeby osiągnąc sukces, musisz być wytrwały. Nie pomoże inteligencja czy talent, kiedy nie ma wytrwałości w dążeniu do celu. Taka wytrwałość cechuje Raya, kiedy zamierza zbudować Imperium fast foodów, które trwa po dziś dzień. Kroc nie jest jednak naszym typowym protagonistą. Nie jest rycerzem w lśniącej zbroi dla braci prowadzących lokalny, burgerowy interes. To natarczywy typ, który chce jak najwięcej, jak najszybciej. Keaton w tej roli wypada wiarygodnie. Jego monologów, choć trącą typowym akwizytorem, chce się słuchać.

 

Biznesowa część nie ma w sobie zbyt wielu smaczków. Oglądasz to jak solidne kino, z którego niewiele wyniesiesz. Przybliżysz sobie postaci, jednak to samo by Ci dała Wikipedia, gdybyś chciał do niej zajrzeć. Sceny szybko stawały się identyczne, problemy wtórne. Tu brak pieniędzy, tam brak zgody braci, a przy okazji wyhaczenie jakiegoś gościa, którego cechuje Rayowa wytrwałość. Ci wypadają najśmieszniej przed napisami końcowymi, kiedy twórcy piszą, co osiągnęli, jakby w filmie zajmowali więcej niż jedną scenę. Nie starczyło na nich czasu, bo całość ustąpiła miejsca wątkowi miłosnemu. Nieśmiałemu i cholernie niedopracowanemu. Jak już coś robić, to nie na pół-gwizdka.

 

McDonaldowie mieli patent, ale zero głowy do biznesu na wielką skalę. Gdyby nie Kroc, pewnie by nie bylo tylu restauracji McDonaldsów, a już na pewno by nie było o nich filmu. Zgłodniałem – 6/10 (naciągane)

 

***

 

 

Rings

Młoda kobieta, martwiąc się o swego chłopaka, zafascynowanego informacjami o tajemniczym wideo, po obejrzeniu którego giną ludzie, decyduje się obejrzeć film za niego. Wkrótce odkrywa przerażającą prawdę: informacje są prawdziwe, a wideo zawiera tajemniczy przekaz...

 

„Ring” liczy sobie już kilkanaście lat. Zleciało. Pamiętam, jaki to był hit. Jak wszyscy bali się dziewczynki wyłażącej z telewizora. Horror nad horrory, mawiali. Ja nigdy fanem nie byłem, tak jak nie jestem fanem gatunku. Ale skoro musical jest najlepszym filmem 2016, a też ich nie trawię, to może najwyższy czas na horror?

 

Oczywiście gdybam, bo jeśli jest czas na horror, to na pewno nie jest nim trzecia część „Ringu” (tak swoją drogą nazywał się Azjatycki oryginał z 1998). Bo straszak, który w swoim repertuarze ma przedawnioną historyjkę, sceny wyskokowe i robaki, dużo robaków, to nie jest materiał na żadne przerażające doznanie.

 

Minęło kilkanaście lat, a ludzie nauczyli się unikać dziewczynki ze studni. Jeden profesor postanawia prowadzić na jej temat badania, a ze studentów tworzy „osłony”. Jeśli zrobisz kopię filmiku i puścisz komuś innemu, to teraz on jest ścigany, a Ty masz wolne. Pomysł, który tylko z pozoru wygląda intrygująco, a rozsypuje się zanim postanowi rozwinąc skrzydła. Dalej nie do końca wiem, o co w nim chodziło, i jak to funkcjonuje – jak na moje, ostra głupota. To jednak tylko start przygody, bo zaraz kopii stworzyć się nie da. Nasza bohaterka musi być wyjątkowa. Zaczyna poszukiwanie prawdy. Tym razem prawdy nie tyle na temat dziewczynki, a jej pochodzenia.

 

Brakuje tu klimatu. Śledztwo głównej bohaterki ma intrygujące momenty, ale to tylko nasze respiratory. Jakoś musimy utrzymać się przy życiu – nie usnąć! Dostrzec w nich można było niezły film. Zaczęło się to składać w zgrabną całość, a potem obnażyło swoje tandetne oblicze, kiedy okazało się, że jeden z większych zwrotów akcji jest w zwiastunie. Poważnie. Nie powiem, ktore to sceny, ale jak już widzieliście trailer, to macie tam sporą część końcówki. Idiotyzm naczystszej postaci. Tak jakby sami nie wierzyli w sukces swojego filmu, i wrzucili do trailera wszystko to, co mogło wzbudzić zainteresowanie. Dziewczynka się już zestarzała, z kaset VHS mało kto korzysta. Najwyższy czas odłożyć ją na półeczkę i niech się kurzy – 3/10

 

***

 

 

Don't Knock Twice / Baba Jaga

Gdy młoda dziewczyna puka do drzwi opuszczonego domu, przywołuje do życia złowieszczą istotę.

 

Jest stara wyszydzana baba, której dzieci robią na złość pukając do jej drzwi. Kiedy dzieciak od nich ginie, podejrzana jest tylko jedna. Kilkanaście lat później, już nastoletnie dziecko puka ponownie, a koszmar powraca.

 

Porównując do „Rings” – a muszę porównać, bo widziałem oba tego samego dnia – przyznaje, że za „Don’t Knock Twice” siedzieli bardziej utalentowani ludzie. Mimo braku głośnego tytułu, widać tu mądre ujęcia kamer, które potrafią przyprawić o małą niepewność. Budują klimat, zamiast atakować scenami wyskokowymi – to się chwali. Niestety, gdzieś w tym budowaniu klimatu zapominają o... wszystkim innym. Jak z początku zaczynało mnie to intrygować, to zaraz brakowało pomysłów i nie działo się nic. Śledztwo głównej bohaterki i jej matki jest nudne, a rozwiązanie jeszcze głupsze

 

Raz, dwa, trzy... Baba Jaga patrzy.... ... ... ... ... Rzadko - 4/10

 

***

 

 

Bleed for This

Inspirująca historia światowego mistrza bokserskiego Vinny’ego Pazienzy (Miles Teller), który po tragicznym wypadku samochodowym, nie jest pewien, czy będzie mógł znowu walczyć.

 

Kiedy poznajemy Paza, przegrywa on kolejną walkę. Jego mocne odwodnianie w celu zrobienia wagi, zaczyna coraz mocniej odciskać się na jego zdrowiu. Lekarze i manager mówią, że to koniec, już nie powinien walczyć. Paz jednak jest zawzięty, naciska. Trener Kevin Rooney (Aaron Eckhart) wywraca wszystko do góry nogami. Zawalczysz, ale przeskakujesz dwie wagi wyżej. Zabieg ryzykowny, ale chyba nie tak, jak kolejne ścinanie wagi.

 

„Bleed for This”, to przede wszystkim historie o dążeniu do wyznaczonego celu. Do byciu zawziętym, nie słuchaniu, jak inni mówią „nie walcz”. Paz po udanym przeskoku dwie wagi wyżej, został poważnie raniony podczas wypadku na drodze. Ma wybor – bezpieczniejasza operacja, gdzie już nigdy nie zawalczysz, ale na pewno będziesz chodził, lub ta bardziej ryzykowna, gdzie nie ma żadnych gwarancji, ale przy udanym leczeniu jest szansa swobodnego poruszania się w ringu. Z jego charakterem – opcja jest tylko jedna.

 

Nie jest to film wybitny. Widać, czemu ominęły go nominacje do Oscara. Świetnie się zaczyna i genialnie kończy. Z początku bardzo przypadł mi do gustu obraz bokserskiej polityki. Kombinowania, czy przypadkiem nie uwalić Vinny’ego, żeby sobie darował, czy kłótnie trenera z ojcem boksera. Miało to swój urok, który mocno przyhamował wypadek. Główny filar filmu okazał się dość bezbarwny. Zapętlił tę samą scenę, gdzie Vinny prosi o brak wyrozumiałości i nie traktowanie go jak niepełnosprawnego. Wiadomo, że to największa walka, jaką musiał stoczyć, ale nie czułem tego. Poczułem za to ostatni wywiad. Nie wiem, czy do każdego tak trafi, ale Paz, jak i poprawny występ Milesa Tellera, zyskał nim ogromną wartość – 7/10 (naciągane, ale ładniejszą klamrą tego spiąć nie mogli)

 

Top 20 2016

20. Cloverfield Lane 10

19. Denial

18. Miss Sloane

17. Don't Breathe

16. Moonlight

15. Christine

14. Jestem Mordercą

13. Hacksaw Ridge

12. Perfetti Sconosciutti

11. A Monster Calls

10. Manchester by the Sea

9. Captain America: Civil War

8. The Jungle Book

7. War Dogs

6. Kubo and the Two Strings

5. Hell or High Water

4. Fences

3. Nocturnal Animals

2. Deadpool

1. La La Land

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-417205
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

20th Century Women

Historia trzech kobiet, które odkrywają miłość i wolność w południowej Kalifornii w latach siedemdziesiątych.

 

Wszystkie strony wskazują podobny opis, choć na pierwszy plan szybko wysuwa się Jamie (Lucas Jade Zumann). Chłopiec w okresie dojrzewania, który wychowuje się w domu pełnym kobiet. A że mamy do czynienia z okresem, gdzie dochodzi do kulturowej przemiany, to poprawne wychowanie chłopaka będzie bardzo trudne.

 

... To już. Ja na to mówię – film o życiu. A, że życie niektórych nudne, to i nie wszystkie filmy z tego „gatunku” znajdą do mnie drogę. Ten nie znalazł. Eksperymenty seksualne – uuu – alkohol, narkotyki – uuu, uuu - nietypowe warunki domowe – uuu – i Annette Bening – choć dobra, to nie ma o czym mówić. Niewiele płynie z tego wartości. Nigdy nie uderza w widza emocjonalnie. Chyba, że ktoś się wychowywał w tamtych czasach i zostanie uderzony nostalgią.

 

Jest nisza na takie artystyczne nic. Ładnie i nijako. Jedni powiedzą arcydzieło, inni będą ziewać. Lubię przegadane filmy, ale z tej rozmowy chciałem się wypisać – 4/10

 

***

 

Gdzieś mi wcięło tekst o Włoskim filmie "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie", a można go już wypatrzeć na liście Top. Fabuła jest dość prosta, ale chwytliwa i trafna. Kilka par spotyka się na kolacji, po czym, kiedy wszyscy pewnie twierdzą, że nie kryją przed sobą żadnych sekretów, pada propozycja gry. Wszyscy wykładają swoje smarfony na stół i od tego momentu, kazdy sms i każda rozmowa, są jawne. Łatwo się można domyślić, że wyjdą na jaw rzeczy, które nigdy nie powinny. A niektóre potajemne umowy między przyjaciółmi, mogą odbić się czkawką. Polecam zerknąć (7/10). W zasadzie tylko końcówka mi się nie podobała - z czasem dopiero uczę się ją akceptować. Można mieć też poważne wątpliwości na starcie, bo całośc długo się rozkręca.

 

PS: Zakładam, że zaraz Hollywood się połasi i nagra swoją wersję. Jak z zapowiadanym Tonim Erdmannem, gdzie ma wystąpić Jack Nicholson. I jak tylko pojawiła się ta informacja, to zrezygnowałem z seansu Europejskiego oryginału. Chcę wersję z Jackiem.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/214/#findComment-417392
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Szkoda, bo to moja jedna z ulubionych zawodniczek w Marigold
    • Mr_Hardy
      Kouki Amarei wypada z akcji na długi czas 😞 z powodu zerwania więzadła krzyżowego przedniego.        
    • Attitude
      Śmiało można mówić, iż premierowe Raw na Netflixie to spory sukces, przynajmniej pod względem zainteresowania. Netflix przekazał, że epizod z 6 stycznia międzynarodowo zebrał 4,9 miliona widzów. W samych Stanach Zjednoczonych show oglądało 2,6 miliona osób. Te statystyki robią wrażenie, bowiem to wzrost aż o 116% względem najchętniej oglądanego odcinka Raw z 2024 roku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ostatni epizod poniedziałkowej tygodniówki był mocno promowany. I sporo osób było zainteresowanych tym, jak będzie to teraz wyglądać na Netflixie. Wkrótce przekonamy się, czy te liczby to będzie mniej więcej stały trend. Eric Bischoff w najnowszej odsłonie swojej audycji "83 Weeks" odniósł się do reakcji publiczności podczas wspomnianego Raw na pojawienie się Hulka Hogana. Rzuciło się w uszy, to jak ikona została wybuczana w Intuit Dome. Bischoff próbował wyjaśnić tę sytuację. Zwrócił uwagę, że wiele osób, których nie było do tej pory w Kalifornii nie jest świadome, jak politycznie nastawiony jest ten stan. A po ostatnich wyborach prezydenckich w USA, Hogan i Donald Trump są jakby "zrośnięci" ze sobą w oczach wielu. Bischoff przyznał, iż Hulk może być rozczarowany. Ale nie powinien być zaskoczony czy zszokowany taką, a nie inną reakcją publiczności na jego osobę. Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • MattDevitto
      Spadek w jakości kart niestety już był zauważalny w poprzednich miesiącach - szkoda, że z ciekawej, trochę innej federacji od reszty powstaje kolejny identyczny produkt.
    • Grins
      Co ten Lauderdale odpierdala... Może do Allie nic nie mam ale Effy to dno a nie zawodnik, nie chciałem tego widzieć może i dobrze że nie ma już tyle czasu tego śledzić, teraz gdy Gage odszedł z GCW raczej już nie będę tak zerkał na ten produkt tym bardziej jeśli ktoś taki jak Effy jest brany pod uwagę jako Main Eventer gali, pojebało totalnie Brett'a że stawia na ten odpad.   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...