Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

"2012" - jestem świeżo po seansie w kinie, więc na szybko coś skrobnę (dosłownie w paru zdaniach, bo więcej dopiszę później w nieco większym poście). Udałem się specjalnie na ten film do kina, bowiem dla mnie, jest to jeden z najważniejszych filmów tego roku (mimo wszystko). Wziął się za niego sam Roland Emmerich. O tematyce nie muszę tutaj nic praktycznie pisać, bowiem problematyka teorii związanych z rokiem 2012 jest każdemu powszechnie znana. Tak więc, udałem się do kina i...rozczarowałem się. Przeczuwałem, że może być chwilami dość denny i co najmniej śmieszny, ale chwilami twórcy przechodzili sami siebie. "2012" bynajmniej złym filmem nie jest, ale na pewno rozczarowującym. Pod względem realizacji, efektów specjalnych kopie tyłki i to ostro. Brak mi jednak w nim pewnego poprowadzenia fabuły, większej "głębi", która jest zauważalna w wielu filmach katastroficznych (w tym także w "Pojutrze", przez wielu krytykowanym). Odniosłem wrażenie, że Emmerichowi i spółce zależało tylko na tym aby w sposób maksymalny ukazać globalną apokalipsę związaną z przebiegunowaniem Ziemi i nic poza tym. W mojej osobistej opinii, osoby które przed obejrzeniem tego filmu miały stosunek do "teorii 2012" taki, że uważali, że to głupoty, to na pewno po tym filmie będą mieli nadal taki sam stosunek, jeśli nie gorszy. Z kolei osoby, które zainteresowały się tą teorią, na pewno ten film nie przekona do większego drążenia tego tematu. "2012" to typowe kino katastroficzne, przepełnione "upiększaczami" made in hollywood, niezłą grą aktorską popartą świetnym epizodem Woody'ego Harrelson'a (który moim zdaniem miał się nijak do całej, poważnej fabuły filmu). Zrobiono z tego swoistą papkę, która jednym może się podobać a drugim nie. Mnie to tak średnio się podobało. Fakt, 2,5 godziny filmu z jednej strony bardzo szybko przeleciały, mimo wszystko nie były aż tak czasem straconym, jednakże jedyne co mi pozostanie w pamięci, to trailery świetnie zapowiadającego się "Avatara" oraz "Nostalgii Anioła".

 

Ocena filmu: 6/10

 

Ps. Szerzek o "2012" i innych produkcjach jakie ostatnio widziałem, niebawem :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-157814
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

Ja jakoś nie mogę powiedzieć o 2012 dobrego słowa. Film jest typowo amerykański- żeby się na nim bawić trzeba wyłączyć myślenie. Ale nie tak trochę tylko całkowicie. Bo jak inaczej można zrozumieć amerykańskiego bohatera, który pięknie przemawia o humaniźmie i chce uratować setkę ludzi podczas gdy w tym samym czasie giną miliardy i nimi się nie przejmuje? W filmie głupota goni głupotę, ale to tak głupią że aż zamykałem oczy żeby tego nie widzieć. Inna sprawa to efekty specjalne. Owszem są dobre, a nawet bardzo dobre, ale jak mam się nimi zachwycać kiedy dookoła kicz wylewa się z ekranu hektolitrami? Rozpadająca się ziemia (zawszę) centymetr za samochodem głównego bohatera jest tego najlepszym przykładem. Efekty zrobiły swoje i oceniam film na 3/10, ale poza nimi nie ma w filmie absolutnie nic (nawet żarty są żenujące). Chyba jestem za mądry na tego typu filmy ;P

 

EDIT://

Sorry, zapomniałem o jednym- Sasza wymiata :D Tylko on zdołał mnie rozśmieszyć :D

Edytowane przez luki
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-157857
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Ja ostatnio obejrzałem film pt: ''Dzień niepodległości'', ale muszę przyznać, że nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Z początku całkiem fajnie się zapowiadał i w ogóle, ale potem jak te potwory zaczęły wyłazić to już za dużo fantastyki było jak dla mnie. Dobrze, że przynajmniej Will Smith dobrze zagrał w tym filmie. Ocena za film to maksymalnie, a zarazem minimalnie 3/10.

 

W piątek również oglądałem film pt: ''Gothica''. Na początku wszystko ładnie, ciekawa fabuła, ale potem te wszystkie tajemnice się trochę nudne robią, a tak nie powinno być. Oglądając ten film czasami się trochę bałem, ale to tylko dlatego, że się u mnie w pokoju drzwi ruszały :). Jedynie końcówka była trochę inna jak na horror i za to plus. Ocenka to: 5/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-157863
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

Ja jakoś nie mogę powiedzieć o 2012 dobrego słowa. Film jest typowo amerykański- żeby się na nim bawić trzeba wyłączyć myślenie. Ale nie tak trochę tylko całkowicie. Bo jak inaczej można zrozumieć amerykańskiego bohatera, który pięknie przemawia o humaniźmie i chce uratować setkę ludzi podczas gdy w tym samym czasie giną miliardy i nimi się nie przejmuje? W filmie głupota goni głupotę, ale to tak głupią że aż zamykałem oczy żeby tego nie widzieć. Inna sprawa to efekty specjalne. Owszem są dobre, a nawet bardzo dobre, ale jak mam się nimi zachwycać kiedy dookoła kicz wylewa się z ekranu hektolitrami? Rozpadająca się ziemia (zawszę) centymetr za samochodem głównego bohatera jest tego najlepszym przykładem. Efekty zrobiły swoje i oceniam film na 3/10, ale poza nimi nie ma w filmie absolutnie nic (nawet żarty są żenujące). Chyba jestem za mądry na tego typu filmy ;P

 

Idąc na "2012" byłem gotowy, że na wiele scen będę musiał mocno przymknąć oko i tak w rzeczywistości było. Zgadzam się z twoją opinią w niemalże w 100% bowiem wiele scen (ucieczka samochodem, czy później perypetie Antonovem) były mocno przesadzone. Dla porównania "Pojutrze", pomimo, że również chwilami przesadzony bardziej mi się podobał, mniej było typowych zagrywek a'la hollywood. Prawda jest taka, że po obejrzeniu pierwszego trailera, który sprowadził się do ukazania Tybetu zalewanego przez "wielką wodę" miałem wrażenie, że film będzie bardziej poważny i Emmerich tym razem powstrzyma się od serwowania bohaterskich czynów. Niestety, zrobił zgodnie z przypuszczeniami i to jest największa bolączka tego filmu. Dlatego też w porównaniu tych dwóch filmów, zdecydowanie bardziej korzystny był dla mnie ten drugi. Ocena "6" jaką dałem "2012" sprowadza się głównie do tego, że to mimo wszystko naprawdę dobre kino i czas spędzony na seansie nie uważam za stracony. Jednakże sam film ma praktycznie się nijak do kina katastroficznego serwowanego wiele lat wstecz, gdzie przynajmniej moim zdaniem, ostatnim dobrym przedstawiciele tego gatunku był "Twister".

 

 

Ja ostatnio obejrzałem film pt: ''Dzień niepodległości'', ale muszę przyznać, że nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Z początku całkiem fajnie się zapowiadał i w ogóle, ale potem jak te potwory zaczęły wyłazić to już za dużo fantastyki było jak dla mnie. Dobrze, że przynajmniej Will Smith dobrze zagrał w tym filmie. Ocena za film to maksymalnie, a zarazem minimalnie 3/10.

 

Ja o tym filmie mam zupełnie inne zdanie. W tamtych czasach (a to już w sumie 15 lat jak minęło od premiery), film praktycznie na każdym wywarł kolosalne wrażenie. Ja "Independence Day" uważam za jeden z najlepszych filmów s-f w ostatnim 20-leciu. Fakt, też momentami mocno przesadzony (wizja "Strefy 51" to jedna z największych bolączek tego filmu), z mocno zaznaczanym czynem bohaterskim, tym razem Willa Smith'a. Film jednak moim zdaniem przegrywa z "District 9", nie tylko pod względem budżetu (do teraz ciężko uwierzyć, że Dystrykt powstał za "jedyne" 30 mln zielonych), ale także nieco innej wizji odwiedzin Ziemi przez "przyjaciół" z kosmosu. Jednak prawda jest taka, że "Dzień niepodległości'' ma w sobie coś naprawdę przyciągającego, do tego stopnia, że raz na jakiś czas lubię do niego wracać.

 

Podsumowując. Z Rolandem Emmerichem jest tak, że jest to bardzo przewidywalny reżyser. Trzeba mu oddać, że zrobił kilka świetnych filmów, jednak jego ostatnie produkcje niczym nowym nie zaskakują oprócz efektów specjalnych. Chwilami oglądając to co nam serwuje, odnoszę wrażenie, że pomysły w jego głowie po prostu się wyczerpały i cały czas jedzie na pewnych, sprawdzonych schematach. Niestety, w dzisiejszych czasach kiedy od kina wymaga się pewnej świeżości (vide wspomniany "District 9"), Emmerich praktycznie serwuje nam odgrzewane kotlety podane jedynie w nieco zmienionej formie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-157898
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Funny People - W ciągu ostatnich kilku lat, scenarzysta i reżyser Judd Apatow ("40-letni prawiczek", "Wpadka") pokazał, że nie ma żadnych tabu - od utraty dziewictwa poczynając, a na cudzie narodzin kończąc. O swoim trzecim filmie mówi tak, "Staram się zrobić bardzo poważny film, który będzie dwukrotnie zabawniejszy od moich poprzednich. Życzcie mi szczęścia!" W filmie "Funny People", historii słynnego komika, który ociera się o śmierć, występują Adam Sandler, Seth Rogen i Leslie Mann.

 

N!KO - Komedie od Judd Apatow'a jakos mnie nie zachwycaly a ma swoja rzesze fanow... Kolejny raz w jego komedii widzimy Seth'a Rogena, ktory tez jakos do mnie nie przemawia ... bardzo przecietny komediowy aktor ktory teraz ma swoje 5min ii do tego dorzucony zostal w roli glownej Adam Sandler ktorego przedstawiac nie trzeba. Lubie stand-up'y a w sumie jest to tematyka tego filmu i musze przyznac, ze ten motyw wyszedl smiesznie i mozna sie niezle przy tym bawic niestety film jest z gatunku Komedia/Dramat i jak dochodzi do momentow typowego dramatu czyli choroby glownego bohatera swiatowej slawy komika George'a Simmonsa (Sandler) juz tak rozowo nie jest i film sporo tracil w moich oczach. Dwie i pol godziny jak na taki film to zdecydowanie za dlugo i potrafi nudzic przy koncu i to tez pozostawia lekki niesmak. Jesli mialbym oceniac gagi i inne smieszne typowo komediowe momenty czy chociazby te zarty ze stand-up'ow bardzo mozliwe, ze skusilbym sie nawet na 8 (bylo az tak dobrze) ... niestety ocenic film wypada jako calosc wiec trzeba zejsc na ziemie i dac jedynie (lub az) 6/10 ... i tak wypada polecic bo to wyrozniajaca sie "komedia" tego roku

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-158003
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 334
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Z ostatnio obejrzanych "nowości":

 

2012 - cudo. Film "katastroficzny", w którym ostatnią kwestią wypowiadaną na ekranie jest "Tato, ja już nie sikam w pieluchomajtki" :lol: :lol: Klasyk porównywalny chyba tylko z "Hasta la vista, baby" :D Po filmie nie spodziewałem się wiele, bo dla mnie obrazy takie jak "2012" to filmy, w których wszystko co najważniejsze jest zawarte w trailerze. I rzeczywiście - było co najmniej średnio i schematycznie. Wiadomo - fajtłapowaty przeciętniak, który jest po rozwodzie i nie układa mu się z synem, a tylko nieco lepiej idzie mu z córką (Dzień dobry, "Wojno światów"), lekko wyalienowany naukowiec, który jako pierwszy dostrzega śmiertelne zagrożenie (chociaż tym razem wszyscy mu akurat wierzą :P), dramatyczna walka z czasem, a przy tym dużo patosu. Właśnie - patos i efekty specjalne. Obu tych rzeczy było w filmie zdecydowanie za dużo. Początkowo efekty robiły na mnie jeszcze jako takie wrażenie, ale kiedy byłem w połowie kilkunastominutowej sekwencji niszczonego miasta i rozpadajacych się wieżowców (Al-Kaida powinna wystąpić do producentów ze sprawą sądową o plagiat :D) zacząłem się trochę nudzić. To samo ze scenami "uczuciowymi" - wiadomo, rodzina najważniejsza, ale w kilku momentach następowały totalne przegięcia (niestety, to kanon gatunku), np. w momencie, gdy główni bohaterowie są już na statku, niestety, znajdując się w dolnej części pokładu praktycznie toną. Główny bohater postanawia więc temu zaradzić, jednak zanim zabierze się do roboty, musi przylizać swoją byłą żoną i przytulić dzieciaki. Kurwa, stary, masz wody prawie po czubek głowy i chcesz się przytulać?!? :D

Film jest niestety nieco za długi, końcówka to już trochę zieeew. Ale ma swoje plusy: świetna rólka Woody'ego Harrelssona, nikt lepiej nie zagrałby nawiedzonego świra, zaskoczył mnie też Cusack, do tej pory raczej kojarzony przeze mnie z kinem obyczajowym (Hi-Fidelity) i mdłymi komedyjkami romantyczni. No i ok, przyznaję, jest tam kilka zabawnych tekstów: (-What a big plane! - It's Russian :D). Ale summa summarum, znacznie lepiej bawiłem się na Dniu Niepodległości. I w sumie szkoda, bo w sumie scenariusz i pomysł na film naprawdę niegłupi: Kalendarz Majów, koniec świata, Chińczycy budujący Arki Noego v. 2.0.No, ale niestety twórcy przedobrzyli...

Dlatego trzymajac się legendy N!KO daję filmowi notkę 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-158069
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

2012 - Film twórców "Dnia Niepodległości". Obraz ten to wielkie widowisko ze wspaniałymi efektami specjalnymi, błyskotliwym montażem i akcją trzymającą w napięciu od pierwszych chwil. Przed wiekami Majowie pozostawili ludzkości kalendarz, który dokładnie wskazywał datę końca świata i mówił o zjawiskach, które miału mu towarzyszyć. Od tamtego czasu astrologowie odkryli starożytne teorie, numerolodzy wzory, które je potwierdzają, a geolodzy stwierdzili, że Ziemia od dawna jest skazana na taki scenariusz. Nawet rządowi naukowcy nie mogą zaprzeczyć faktom - w 2012 roku Ziemię czekają kataklizmy o niebywałej skali. Przepowiednia, której początek dali Majowie została dobrze udokumentowana, przedyskutowana, rozłożona na czynniki i sprawdzona. W 2012 roku nastąpią zjawiska, o których dobrze wiedzieliśmy - byliśmy przecież ostrzegani przed tysiącami lat.

 

N!KO - Woooo 2012 ... film Emmericha ktory juz nie raz nas probowal zachwycic destrukcja i zagladami swiata. W ogole nie dalem sie wkrecic w ten film od poczatku wiedzialem, ze bedzie przereklamowany i nic w nim specjalnego nie bedzie ... wkoncu porusza temat kolejnego juz końca świata (jakby tak zliczyc te wszystkie "końce" świata to juz tyle ich przetrwalem, ze moge smialo nazywac sie Supermanem). Film jest cholernie dlugi z czego pierwsza godzina to spokojne przynudzajace wprowadzenie historii i przedstawienie kolejnych postacie a pozniej zaczyna sie totalna idiotyczna demolka wszystkiego co mozliwe okraszona efektami specjalnymi ... Niestety mnie to tez juz przynudzalo bo ilez moge ogladac cos takiego... Wrazliwy naukowiec, Prezydent USA wraz z corka starajaca sie ocalic dziela sztuki, przecietna amerykanska rodzina i ... Woody Harrelson, ktory juz ktorys raz z rzedu ukradl film w ktorym gra. Martwi mnie, ze w filmie traktujacym o katastrofie ludzkosci (raczej powinien kierowac sie w strone dramatu co mu opornie idzie) najbardziej zapada w pamieci badz co badz komediowo-wariacka rola Harrelsona.. To chyba swiadczy o tym jak marnie zostala zobrazowana historia. Szybkie porownanie tego z poprzednimi filmami Emmericha Dzien Niepodleglosci (Ocena: 5) > 2012 ... Pojutrze (5) > 2012 ... do takiego porownania moge jeszcze dorzucic moze juz nie film Emmericha ale jakos mi sie skojazyl z 2012 mianowicie Wojna Swiatow z T.Cruise (2) ... ale w tym przypadku nieznacznie 2012 wychodzi zwyciesko ... ... 2012 - 3/10. Na koniec dodam, ze podpisuje sie pod ta wypowiedzia ktora przeczytacie wyzej.

Z Rolandem Emmerichem jest tak, że jest to bardzo przewidywalny reżyser. Trzeba mu oddać, że zrobił kilka świetnych filmów, jednak jego ostatnie produkcje niczym nowym nie zaskakują oprócz efektów specjalnych. Chwilami oglądając to co nam serwuje, odnoszę wrażenie, że pomysły w jego głowie po prostu się wyczerpały i cały czas jedzie na pewnych, sprawdzonych schematach. Niestety, w dzisiejszych czasach kiedy od kina wymaga się pewnej świeżości (vide wspomniany "District 9"), Emmerich praktycznie serwuje nam odgrzewane kotlety podane jedynie w nieco zmienionej formie

 

---------------------------------------------------------------

 

Saw 6 - Agent specjalny Peter Strahm nie żyje, a detektyw Hoffmann stał się niepokonanym następcą Jigsawa. Jednak, kiedy FBI zbliża się do Hoffmanna, jest on zmuszony do ustawienia nowej śmiercionośnej gry, a wielki plan Jigsawa wreszcie zostaje zrozumiany.

 

N!KO - Na poczatek krotkie przypomnienie poprzednich ocen serii. Saw (9), Saw 2 (6), Saw 3 (4), Saw 4 (4), Saw 5 (4) ... I tak serial z Piłą jest kontynuowany jak co roku .. przyznam szczerze, ze tyle razy sie pogubilem w historii, ze juz nie pamietam kto jest kto wszystko mi sie miesza dopiero przy wstawkach z przeszlosci, ktorymi tworcy nas karmia sobie to wszystko ukladam i przypominam. Owe wstawki z Tobin Bellem w roli glownej to najlepsze momenty tej czesci ... jakos Tobin mi niesamowicie podpasowal w tej roli i jest jednym z moich ulubionych filmowych mordercow (choc Hannibal Lecter to niepodwazalny numero uno). Niestety tworcy cierpia na brak pomyslow i to czuc ... pulapki juz nie zaskakuja wrecz przeciwnie potrafia momentami przynudzic i najlepszym patentem na ogladanie tej serii od czesci 3 badz 4 jest taki, ze ogladamy poczatkowa pulapke (zwykle najciekawsza) po czym idziemy spac budzac sie na ostatnie 10min gdzie w szybkim telegraficznym skrocie wszystko sie uklada i fabula serii idzie o krok do przodu. Pierwsza czesc byla najlepsza (pozniej juz rezyser sie zmienil) i po niej juz zadna nie zaslugiwala na wielkie uznanie ... "Szostka" trzyma podobny poziom jest krwawo bo od czesci 3 Piła podchodzi pod film Gore .. flaki fruwaja wszedzie krew sie leje .. bol krzyk i cierpienie a fetor ze zmarlych jedzie tak bardzo, ze czujemy tego efekty skupiajac sie na sztucznie podtrzymywanej fabule... Ilez mozna ja sie pytam ?! Wszystko wskazuje na to, ze Piła doczeka sie kolejnej (oby lepszej) odslony. Teoretycznie Ci co podobaly im sie czesci 3,4,5 nie powinni sie zawiesc .. ale za to, ze coraz sztuczniej to przedluzaja i z kazda kolejna czescia ma sie wrazenie, ze sie juz to widzialo "szostka" otrzymuje oczko mniej od swoich średnich poprzedniczek. 3/10

 

-----------------------------------------------------------

 

Post Grad (Absolwentka) - Komedia z bohaterką przebojowego serialu TV "Kochane kłopoty" Alexis Bledel w roli absolwentki college'u, która po zakończeniu nauki ponownie zamieszkuje z rodzicami do czasu, aż zdecyduje się, co chce robić w życiu. W pozostałych rolach: Michael Keaton ("Batman") i Carol Burnett (serial TV "Gotowe na wszystko"). Reżyseria: Vicky Jenson ("Shrek", "Rybki z ferajny").

 

N!KO - Czemu sie zdecydowalem to obejrzec? Nie wiem... Obecnie ubolewam nad tym bo sklasyfikowane jest to jako komedia... typowo smieszne akcje mozna policzyc na palcach u jednej reki... w zasadzie wystarczy tylko srodkowy palec. Nie jest to film zrobiony tragicznie... ale nie ma w nim nic co by bylo dobre :grin: Do najciekawszych momentow dochodzi gdy na ekranie widzimy aktorow ktorzy dostali doslownie swoje 5min w tym filmie i wystepuja w jednej scenie.. Tylko tam mozna sie usmiechnac bo postacie glowne sa bardzo ... bardzo marne ... no na sile Michael Keaton dawal rade podciagac poziom jesli chodzi o traktowanie tego filmu jako Komedia bo najwyrazniej w gatunku zapomnieli dodac trzech magicznych literek Rom... ... 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-158531
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Oglądałem ostatnio mocno ryjący psychę dramat "Gdzie jest Nancy?" Film jest przerażającym studium depresji spowodowanej samotnością i skłonnościami sado-masochistycznymi, ale po kolei...

Reżyser przedstawił (podobno opartą na faktach) historię małżeństwa Alberta i Nancy - pary która nie potrafi już ze sobą rozmawiać. Nancy określa ich miłości jako wyschnięty, zasuszony kwiat. Uciekający w pracę Mąż, nie zauważa bólu jaki nosi w sobie Nancy. Kobieta jako mała dziewczynka była molestowana przez Wujka, mężczyzna zadawał jej ból mówiąc iż jest to objaw miłości. Także w dorosłym życiu Nancy przejawia skłonności sado-masochistyczne (często tnie się różnymi ostrymi przedmiotami, preferuje brutalne S-M w seksie), nie wyobrażając sobie innej formy miłości. Ona nie umie czuć nic innego poza bólem i odrazą do samej siebie. Nancy myślała iż szczęśliwe małżeństwo uleczy jej ból, a spotkała się tylko z obojętnością ze strony meża.

Pewnego dnia kobieta znika. Albert nie spieszy sie z odszukaniem żony, nie zawiadamia też policji. W tym czasie Nancy spotyka się z poznanym wcześniej przez internet Loisem, który obiecał pomóc jej w "definitywnym rozwiązaniu wszystkich jej problemów". Powoli zaczynamy zdawać sobie sprawę po co Nancy spotkała się z mężczyzną...

 

Przyznam szczerze, że film potrafi zmasakrować psychicznie. Postawiłbym go obok takich pozycji jak "Kanibal z Rothenburga", "Jack Ketchum's Girl Next Door", "In a Glass Cage", czy "Lilija 4-Ever". W podobny sposób "kopie oglądającego w twarz" i na długo pozostaje w głowie po seansie.

Wizja zagubionej, molestowanej w dzieciństwie dziewczyny ("Mój wujek kochał się ze mną pierwszy raz kiedy miałam 7 lat. Porozrywał mnie i bardzo bolało, ale wiem, że robił to z prawdziwej miłości! Dlatego, że mnie kochał", mówi z przekonaniem bohaterka...), która zadaje sobie ból, bo nie zna poza nim niczego innego (na pytanie psychologa dlaczego się tnie, odpowiada: "bo tylko wtedy cokolwiek czuję..."), odrzuconej przez mężczyznę (mąż), który wydawał się być jej ostatnią deską ratunku (i nadzieją na normalne życie) przed pogrążeniem się w szaleństwie, dziewczyny, która osuwa się po równi pochyłej w otchłań psychozy, mknąc w dół, niczym meteoryt na spotkanie z ziemią - nie pozwala przejść obojętnie obok tego obrazu. Jeżeli dodamy do tego bardzo dobrą grę aktorską (zwłaszcza Marii Bello w roli Nancy) i świetną, stanowiącą mroczne dopełnienie obrazu - muzykę (niesamowicie depresyjne i klimatyczne tony), otrzymamy bardzo dobry film, który daje do myślenia i pokazuje jak bardzo można być samotnym nawet wśród innych ludzi oraz jak bardzo można zostać okaleczonym psychicznie przez najbliższe nam osoby. Polecam.

 

P.S. Tak na prawdę, to ten wpis powinien się znaleźć w topicu "Dramaty", ale od dawna mój wpis tkwi tam jako ostatni...

Longer, do roboty! :D Założenie tego typu topic'a do czegoś zobowiązuje i wypadałoby, żeby autor od czasu do czasu dorzucił coś do tematu, bo umrze on nam tu śmiercią naturalną ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-158958
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

The Final Destination (Oszukac Przeznaczenie 4) - Nick wraz z grupą przyjaciół wyrusza na tor, aby śledzić weekendowe wyścigi samochodowe. Nagle dochodzi do przerażającego wypadku – samochód wyścigowy uderza w widownię z prędkością 180 km/h. Rozmiary masakry przekraczają wszelkie wyobrażenie – ludzkie ciała rozdarte na strzępy, głowy odcinane płonącymi kołami, potężne eksplozje i w końcu katastrofa – cały stadion wali się na głowy tych, którzy przeżyli. Główny bohater odkrywa, że była to tylko wizja czegoś, co stanie się za chwilę. W najwyższym pośpiechu ucieka ze stadionu, zabierając ze sobą 12 innych osób. Lecz śmierć powraca, by dokończyć dzieła – ocaleni giną kolejno w najbardziej nieprawdopodobnych wypadkach.

 

N!KO - Flashback ... Oszukac Przeznaczenie (8), Oszukac Przeznaczenie 2 (5), Oszukac Przeznaczenie 3 (2) ... seria ma ewidentnie tendencje znizkowa do czego wiekszosc takich serii nas przyzwyczaja i nie inaczej jest tym razem.. Tak !! Panie i Panowie po bardzo slabej czesci trzeciej tworcy dali rade zrobic jeszcze gorsza czesc 4 ktora jawnie chcieli wyciagnac na sile robiac akcje pod trojwymiar. Koncepcje tych filmow znamy wiec nie musimy sie rozpisywac.. wizja.. ludzie sie ratuja ale musza zginac bo takie jest przeznaczenie.. proba rekonstrukcji zdarzen i okreslenia kolejnosci w jakiej beda ginac .. blah blah blah ... w "czworce" naliczylem w sumie jedna zmiane .. niewielka ale powiedzmy, ze na sile bym mogl ja podac nie mniej bylby to spoiler a tego nie praktykuje. Postacie sa zagrane tragicznie.. ma sie naturalnie wrazenie, ze sie to juz wszystko ogladalo.. no wlasnie.. wiec po co siegamy po to skoro wiemy juz jak to sie potoczy? Teoretycznie z czystej ciekawosci by zobaczyc jak innowacyjne sceny zabojstw przyjdzie nam zobaczyc tym razem.. niestety niczym nie zachwycili i mimo, ze jestem dosc swiezo po obejrzeniu tego to juz bym mial problem z wymienieniem chocby trzech (wszystko raczej bawi widza i splywa po nim szybko a ten odlicza minuty az to sie skonczy)... Tworcy zarzekaja sie, ze jest to FINAL Destination czyli czesc ostatnia i juz dalej nie bedziemy musieli sie meczyc (ilez razy my to slyszelismy w przypadku roznych filmow) ...wiec wypada na wszelki liczyc na to by film nie zarobil zbyt wiele by tworcow nie ponioslo na kolejna katorge z przeznaczeniem. 1/10

 

Next - Galerianki

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159113
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

Millennium- mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

niesamiowity thriller z domieszka dramatu psychologicznego, poruszający w sposób ekstrymany relacje sadomasochistyczne między kobietą a mężczyzną. Scenariusz na podstawie prozy Stiega Larssona. Niesamowita historia, niesamowita kreacja Noomi Rapace, głównej bohaterki- polecam, choć nie jest to kino sielankowe, że tak napiszę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159159
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Galerianki - Galerie handlowe – współczesne świątynie konsumpcji, kolorowe wystawy, błyszcząca biżuteria, drogie kosmetyki i najmodniejsze ciuchy. W takich miejscach Milena i jej przyjaciółki spędzają wolny czas. Za zakupy płacą im bogaci mężczyźni, którzy w zamian za seks obdarowują nastolatki upominkami - czasami jest to tylko zwykła, różowa opaska do włosów. Wkrótce do grupy koleżanek dołącza nowa dziewczyna – Alicja. Początkowo czuje się wyobcowana, ale już wkrótce zaczyna się do nich upodabniać. Między Alicją i Mileną zaczyna tworzyć się silna więź. W tym samym czasie w Alicji zakochuje się jej rówieśnik – Michał. Dla Mileny chłopak stanie się rywalem.

 

N!KO - mieszane mam uczucia co do tego filmu... niby sprawdzil sie jako dramat dzisiejszych nastolatek.. a raczej małolatek (wkoncu idzie je spotkac na kazdym kroku.. moze nie koniecznie tak zarabiaja ale stroj, styl i slownictwo to zywcem z tego filmu) .. ale z drugiej strony bawily mnie akcje tych "dam"... Jedno jest pewne film jest bardzo krotki a dluzy sie jak cholera i wszyscy po obejrzeniu zwiastunu juz moga poczuc sie spelnieni i darowac sobie reszte .. a jesli widzieli wczesniejsza wersje Galerianek chociazby na YT, ktora trwala 30min i byla lepsza od kinowego hitu moga ta produkcje smialo pominac... Ciezko jest przebolec kiepska rezyserie 3/10

 

-----------------------------------------------------------------------------

 

30.11

Milosc na Wybiegu - Komedia romantyczna Krzysztofa Langa "Miłość na wybiegu" to polski odpowiednik hollywoodzkiego przeboju z Meryl Streep "Diabeł ubiera się u Prady". Główna bohaterka to 20-letnia Julia (Karolina Gorczyca), która wprost z nadmorskiej miejscowości przenosi się do Warszawy, gdzie trochę przez przypadek odnosi sukces jako modelka. Teraz chciałaby, by kariera szła po jej myśli - marzy o sesjach zdjęciowych, wyjazdach do Paryża, Londynu i Rzymu, o sławie i blichtrze. Los płata jej jednak figla, gdy poznaje przystojnego fotografa Kacpra (Marcin Dorociński) z wieloletnim doświadczeniem. Mężczyzna zbyt dobrze poznał ten świat i chce z nim na zawsze zerwać. Czy jako para dojdą do porozumienia? A może czeka ich dramatyczne rozstanie?

 

N!KO - Polski odpowiedni Diabel ubiera sie u Prady jakos 2x gorszy od hollywoodzkiego .. choc to i tak nie obrazuje roznicy pomiedzy kinem naszym a tym najlepszym.. no ale nie o tym. Na plakacie widnialo zdanie reklamujace film "Diabel ubiera sie NIE TYLKO u Prady" a ja po obejrzeniu tego mam nadzieje, ze Polacy beda robic NIE TYLKO komedie romantyczne bo ich mamy natlok i mozna sie w tym wszystkim juz pogubic i po tygodniu juz nie wie sie ktora byla ktora.. Nie jest to film az tak tragiczny jak tegoroczne polskie "hiciory" .. "Zamiana" czy "Idealny Facet Dla Mojej Dziewczyny" ale jest to film slaby czego mozna bylo sie spodziewac z wyrozniajacym sie Karolakiem ale nie na tyle by ktos mial po to siegac... 2/10

 

Next - Bad Lieutenant: Port of Call New Orleans, American Pie 7

Edytowane przez N!KO
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159338
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 484
  • Reputacja:   15
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jak większość obejrzałem ostatnio 2012 i mi się film podobał... nie żałuje spędzonych godzin w kinie. Może była to kwestia mojego nastawienia, bo nie spodziewałem się niczego ambitnego. Poszedłem zobaczyć dobre efekty i akcje która nie zwalnia choćby na minutę. Na durne sceny z pieluchomajtkami oraz przytulaniem przymknąłem oko. Zdenerwował mnie jednak fakt iż jeden z głównych bohaterów i córka prezydenta zbudowali swoją miłość na grobach 99% ludzi naszego świata, mógł się reżyser opanować i zostawić ich uczucie do siebie w pewnym niedomówieniu.. a nie strzelać scenę gdy lecą w ślinę prawie pod koniec filmu.

 

Oglądałem ostatnio oczywiście kilka innych filmów.. ale tylko jeden jest warty poświęcenia mu kilku słów :

 

Sekretarka - Secretary (2002)

 

Lee jest młodą dziewczyną po przejściach. Niedawno wyszła z ośrodka psychiatrycznego. Pomimo swych wątpliwości i braku stabilizacji psychiczno-emocjonalnej postanawia żyć normalnie i znaleźć sobie pracę. Zostaje zatrudniona jako sekretarka w kancelarii adwokackiej. Z upływem pracodawca wymaga od Lee czegoś więcej, niż tylko parzenia kawy i pisania na maszynie. Między pracodawcą a sekretarką rodzi się dziwne uczucie...

 

Z czystym sumieniem polecam, świetny film z znakomitymi rolami James Spader'a i Maggie Gyllenhaal. Dobrze ukazane napięcie seksualne między bohaterami w oparach zainteresowań S/M jakie oboje mają. "Ostra" scena pod koniec znamionująca o bezgranicznej miłości głównej bohaterki, może niektórych zniechęcić... ale dla innych będzie to wisienka na torcie w tym filmie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159345
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

American Pie 7: Book of Love - Fabuła koncentruje się na tytułowej "Księdze Miłości", którą fani serii pamiętają z pierwszej części "American Pie", w której księga trafia w ręce Kevina (Thomas Ian Nicholas), przekazana mu przez jego starszego brata. Znajdują się w niej mądrości na temat seksu, które każdy nastolatek powinien znać i co roku przekazywana jest kolejnemu uczniowi liceum.

 

N!KO - Flashback poprzednich czesci z ktorych 3 pierwsze to te prawdziwe American Pie a pozostale to "straight to dvd", ktora przynosza wstyd tej serii... American Pie (9), American Pie 2 (10), American Pie 3: Wesele (8), American Pie 4: Band Camp (4), American Pie 5: Naked Mile (2), American Pie 6: Beta House (2) ... Na wstepie odrazu odpowiem twierdzaco na dwa nurtujace mnie pytania przed tym filmem .. TAK trzyma poziom czesci 4-6 i TAK w tej czesci tez uswiadczymy nieudolna kopie (kuzyna) Stifflera (Stiffmeister byl tylko jeden grany przez Seann Williama Scotta w czesciach 1-3.. byla to postac tak idealna, ze teraz tworcy nie moga sie z nia rozstac i nie wyobrazaja sobie filmu American Pie bez "czlonka jego rodziny") z tym, ze w tej czesci "Stiffler" jest jeszcze bardziej sztuczny niz w czesciach poprzednich i aktor, ktory go gral powinien smialo szukac nowej pracy... Szkoda, ze seria tak sie sprzedala i teraz ludzie kojaza te haniebne czesci od czworki ... dobrze, ze Eugene Levy jako Mr.Levenstein rowniez jest w filmie jako jedyna postac bedaca w kazdej czesci. Smialem sie podczas tego ledwie pare razy i moze nie jest to dno strasznie nie mniej jednak jest to film slaby i jesli sa ludzie ktorzy lubia te jak ja to nazywam haniebne czesci American Pie (slyszalem, ze tacy istnieja.. przynajmniej egipcjanie umieszczaja ich na hieroglifach) na tej tez sie nie zawioda... 3/10

 

PS: Jakies kilka miesiecy temu byly plotki, ze powstanie prawowita kolejna czesc American Pie ze stara obsada ale obecnie cos wszystko ucichlo.

 

Next: Bad Lieutenant: Port of Call New Orleans

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159355
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  406
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2008
  • Status:  Offline

Jako że ostatnim filmem obejrzanym przeze mnie w kinie był film 2012 wystarczy tylko zgodzić się w pełni z wypowiedzią SPoP-era ocena 5/10.

Zabieram się teraz za Pojutrze.

 

Mam pytanie:

Posiada może ktoś linki do,bądź film La Machine (wyst.Gerard Depardieu)??

sorry z góry za off.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159402
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Bad Lieutenant: Port of Call New Orleans (Zly Porucznik) - Tytułowy bohater - porucznik Terence McDonagh, pracuje w Nowym Orleanie, w wydziale dochodzeniowo - śledczym. Jest osobą nie stroniąca od narkotyków, łapówek, alkoholu i innej zakazanej prawem działalności. Moralny upadek nie przeszkadza mu jednak egzekwować sprawiedliwości na swój sposób, często naginając prawo. McDonagh stopniowo popada w długi, uzależnienie i zatargi z lokalnymi gangami.

 

N!KO - Na wstepie wypada nadmienic, ze nie jest to ani sequel ani nawet remake starego Zlego Porucznika gdyz filmy mocno od siebie odbiegaja ... zapozyczona zostala tylko nazwa i trzeba to traktowac jako oddzielny film. Produkcja jak dla mnie kompletnie pozbawiona fabuly .. wszystko opiera sie na tytulowym Zlym Poruczniku.. ja rozumiem, ze on jest postacia glowna i ma problemy ze soba ale bez przesady nie musza nas o tym upewniac co 5min. Wkolko to samo.. wredny policjant z bolem plecow... Film to typowy sredniak (ma swoje momenty) i z czasem sie rozkreca.. co jest akurat dobre biorac pod uwage to, ze Nicolas Cage mial ostatnio pecha do scenariuszy i filmy z nim byly przewaznie bardzo slabe (moze poza bardzo przecietnym Next .. az wstyd to wyrozniac) wkoncu mielismy Ghost Rider, Knowing czy Skarb Narodow 2 (ktory nie dorastal do piet jedynce) no bo juz strach mi wspominac dwie mega produkcje jakimi byly Kult i Bangkok Dangerous ktorych Cage bedzie chyba zalowal do konca zycia. Kiedys Cage byl gwarancja dobrego filmu.. nic jakiegos wielkiego ale robil filmy, ktore latwo zapadaly w pamiec jak Face/Off, Snake Eyes, Kiss of Death, 60 Sekund, The Rock czy Con Air... Wracajac do Zlego Porucznika to szkoda, ze Val Kilmer i Eva Mendez schodza na bardo daleki plan bo tak jak wspomnialem film opiera sie tylko i wylacznie na tytulowym bohaterze... 4/10

 

---------------------------------------------------------------------------

 

Rewers - Akcja filmu, rozgrywa się w dwóch planach czasowych – we wczesnych latach pięćdziesiątych oraz współcześnie. Główną bohaterką jest Sabina (Agata Buzek), "szara myszka", która właśnie przekroczyła trzydziestkę. W jej życiu wyraźnie brakuje mężczyzny. Matka (Krystyna Janda) wie o tym najlepiej, dlatego próbuje za wszelką cenę znaleźć dla swojej córki odpowiedniego kandydata na męża. Całą sytuację kontroluje babcia (Anna Polony), ekscentryczna dama o ciętym języku, przed którą nie uchowa się żadna tajemnica. W przedwojennej kamiennicy pojawiają się kolejni adoratorzy. Żaden z nich nie wzbudza jednak zainteresowania Sabiny. Pewnego dnia, "jak spod ziemi", zjawia się uroczy, inteligentny i diabelsko przystojny Bronisław (Marcin Dorociński). Jego obecność rozpocznie serię zaskakujących zdarzeń, które ujawnią drugą stronę kobiecej natury...

 

N!KO - Jak bardzo "wielcy" krytycy filmowi wychwalali ten film. Jakiz to on piekny cudny i wspanialy. Wiadomo, ze gdy dochodzi do takiego wychwalania to juz wszystko potrafia wybaczyc i wiele wyolbrzymic. Osobiscie nie zauwazylem tam niesamowicie zagranych rol itp zjawisk. Owszem wszystko bylo poprawne ale tylko poprawne i niczym tu sie zachwycac nie ma. Martwi mnie, ze tlo filmu mialo zobrazowac straszliwe lata stalinizmu co KOMPLETNIE sie rezyserowi nie udalo. Przynajmniej ja nie widze grozy tamtych czasow chociazby w obawie przed zachowaniem monety... Wpleciony watek wspolczesny to pomylka i tyle na ten temat bo szkoda sie rozpisywac. Mimo, ze jest to czarna komedia nie starajcie sie siegac po to dla smiechu bo sie ostro przejedziecie. Nie jest to napewno film dla kazdego a ja sam mialem silne obawy czy w ogole to ogladac, a po 15minutach naprawde sie sobie dziwilem, ze jednak sie zmusilem. Slabo troche, ze to Polski kandydat na Oscara na ktorego szans zwyczajnie nie ma (chociaz tamtejsze "epickie" filmy w 65% sa przecietnymi produkcjami) bo ciezko mi dostrzec tam cos ponad przecietnosc. Troche sie z czasem rozkreca, a potem znowu jest marnie. Przecietne to i tyle .. zwykle takie sredniaki dostaja oceny 4 i 5 ale ten wyjatkowo dostanie tylko trojke... Rewers - 3/10

 

-----------------------------------------------------------------

 

Law Abinding Citizen (Prawo Zemsty) - Clyde Shelton (Gerard Butler) jest przykładnym mężem i ojcem oraz uczciwym człowiekiem, którego żona i córka zostają brutalnie zamordowane podczas włamania do ich domu. Kiedy zabójcy zostają schwytani, sprawę dostaje głodny sukcesu prokurator z Filadelfii, Nick Rice (Jamie Foxx). Nick proponuje jednemu z podejrzanych złagodzenie wyroku w zamian za zeznania przeciwko wspólnikowi.

Mija dziesięć lat. Człowiek, który uniknął kary za morderstwo zostaje znaleziony martwy, a do winy bez wahania przyznaje się Clyde Shelton. Po czym bez ogródek uprzedza Nicka: albo ten naprawi błąd w systemie sprawiedliwości, przez który ucierpiała jego rodzina albo kluczowe osoby związane z tamtym procesem zginą.

Niebawem Shelton zaczyna spełniać swoje groźby, aranżując zza krat więzienia serię wyjątkowo szatańskich zabójstw, których nie da się przewidzieć ani powstrzymać. Na Filadelfię pada strach, kiedy znane osobistości, jedna po drugiej giną z polecenia Sheltona, a władze są bezradne wobec jego bezwzględnych poczynań.

Kolejnym ofiarom zapobiec może jedynie Nick, lecz w tym celu będzie musiał przechytrzyć błyskotliwego socjopatę w makabrycznym pojedynku umysłów, w którym nawet najdrobniejszy błąd oznacza śmierć. Zdając sobie sprawę, że na muszce Sheltona znalazła się teraz jego własna rodzina, Nick zaczyna rozpaczliwy wyścig z czasem, stając do walki ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem, który zawsze zdaje się wyprzedzać go o krok.

 

N!KO - Film o ślepej sprawiedliwosci i planie doskonalym. Lubie takie filmy o planach ktore krok po kroku sa wprowadzane w zycie.. jednak tutaj jest pewien spory minus ... nic nie jest wyjasnione od polowy filmu ten plan sie poprostu dzieje i nie ma nic co by wskazywalo na to, ze tak sie stanie i nawet jakbysmy chcieli nie wpadniemy na to jak on to zrobil, a to spory problem tego filmu. O wiele lepiej gdyby po kazdym wiekszym wydarzeniu planu pokazany byl by flashback z tego jak to glowny bohater zrobil.. niestety tego brakuje, a rzeczy sie dzieja tak innowacyjne, ze G.Butler wciela sie w osobe doskonala, ktora posiada mozg Michaela Scofielda z Prison Break... opanowana sztuke zabijania.. i innowacyjne patenty bijace na glowe samego McGuyvera.... to troche za wiele i jest to poprzeczka ktorej tworcy nie powinni przeskoczyc bo sobie tylko takim czyms szkodza. Poza tym to bardzo dobry film, ktory pewnie bym sie skusil kupic gdyby nie te dwa wyzej wymienione DUZE bledy, ktore obnizaja ocene na i tak dobre 6/10

 

Next: Operacja Dunaj, Extract

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/21/#findComment-159541
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...