Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Jason Bourne

Prawie dwie dekady temu błyskotliwy młody żołnierz zgłosił się na ochotnika do eksperymentalnego programu specjalnego, po tym gdy dowiedział się, że terroryści zabili jego ojca. Wiedział, że tylko w ten sposób będzie mógł pomścić jego śmierć. Obiecano mu, że przysłuży się w ten sposób bezpieczeństwu kraju i nabierze niezwykłych umiejętności. Tyle tylko, że wszystko było kłamstwem. Poddawany nieludzkim treningom przez ludzi, których nie umiałby dziś rozpoznać, stał się Jasonem Bourne'm - wartą sto milionów dolarów bronią w ludzkiej postaci. Kiedy Bourne postanowił zakończyć grę, w jaką grali jego twórcy, ci starali się go usunąć i odebrali mu jedyną kobietę, którą kiedykolwiek kochał. Udało mu się zemścić, poznał swoją prawdziwą tożsamość, odczuł pozorny spokój i postanowił zniknąć. Na zawsze. Taką w każdym razie miał nadzieję.

 

Bourne ma trylogię. Koniec. Ultimatum zakończyło serię, a wszystko co powstało później, to nieporozumienie. Niby zjadliwe filmy, ale nie ukrywające swojej prawdziwej tożsamości. Skoki na kasę. Tak ten skok w bok z Rennerem, tak i nowy „Jason Bourne”, to produkcje wymuszone przez studia chcące zarobić. Nikt tu nie usiadł z sercem i pasją do kina szpiegowskiego. Usiadł, jak do comiesięcznego raportu, który nikomu się nie przyda, ale szef wymaga.

Jeśli wpiszecie w google „stupid and boring action movie with Matt Damon”, to prawdopodobnie wyskoczy wam scenariusz tego. Ciężko nawet się nad tym rozwodzić, bo zabrakło czynnika ludzkiego. Pełno tu robotów. Vikander kontynuuje swoją rolę z „Ex-Machina”, a Damon – jak na tą serię przystało – zapomniał... jak być ludzki. Pościgi, bijatyki i strzelaniny, są przerywane przez marną warstwę mówioną.

 

Teraz już jestem pewny – nie lubię Paula Greengrassa. Nienawidzę jego naleciałości do trzęsącej kamery. Ciężko mi było zaakceptować jego poprzednią randkę z Damonem – „Green Zone” – „Ultimatum” i „Krucjatę”, stawiam niżej od „Tożsamości” – w jedynce Greengrass udziału nie brał – a teraz nie mogę strawić tego. „Kapitan Phillips” byl wyjątkiem.

 

Ten zdradza, tamten zdradził, a ona zaraz zdradzi. Tylko jak trzon i postaci do nas nie przemawiają, to i takie zwroty nie mają prawa tego zrobić. Po pół godziny miałem dość tej sztampowej papki – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Neon Demon

Jesse (Elle Fanning) przyjeżdża do Los Angeles, aby rozpocząć karierę modelki. Wkrótce spotyka grupę kobiet owładniętych obsesją cielesnego piękna, obawiających się, że nowa krew wypchnie je z wybiegu

 

Wizualne mistrzostwo świata. Nicolas Winding Refn mnie zaczarował tym światem modelingu, do ktorego niepewnym krokiem wchodzi nastoletnia Jesse. Od razu widać, w jak kiepskie towarzystwo wpada, jak ciężko będzie się jej główce odnaleźć, jakie przeszkody mogą ją czekać. To jeden z tych filmów, przy których siedziałem bez ruchu, napawając się każdym kadrem. Czułem każdą scenę, napięcie rosło z każdą ciszą.

 

To było świetne doświadczenie. Bez wahania dawałem temu 8/10. Aż nasza księżniczka nieco dojrzała, a świat modelingu gdzieś się zgubił. Jasne, wciąż piękne modelki paradowały po ekranie, ale forma przerosła treść. Gdzieś się wkradła ta horrorowa warstwa, która zaburzyła wszystko. Czułem, jakby ktoś zaciągnął hamulec ręczny na tej urokliwej autostradzie. Jakby drzwi świetnej imprezy zostały zamknięte przed nosem. I może ta krwawa otoczka pasuje do tego świata, może to wciąż się przysłowiowej kupy trzymało, ale przestało być tym doświadczeniem. Zaczęło nużyć. Nagle te piękne widoki zaczęły być ograniczane. Statek odpłynął.

 

Refn był blisko zaserwowania mi kolejnego „Drive’a”. Kolejnego filmowego doświadczenia, które ciężko będzie komukolwiek polecić. To po prostu inne kino, nie dla wszystkich. Ale posypało się boleśnie. Zostały mi urodziwe aktorki – Abbey Lee!! - które wcześniej były tylko dodatkiem – 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Suicide Squad / Legion Samobójców

Jak dobrze być złym… Zebrać drużynę złożoną z najbardziej niebezpiecznych pojmanych superprzestępców. Następnie przekazać im najpotężniejszą broń, jaką dysponuje rząd. Wreszcie wysłać ich na misję, której celem jest pokonanie tajemniczego, nieprzeniknionego bytu. Amanda Waller (Viola Davis), oficer amerykańskiego wywiadu, doszła do wniosku, że do takiego zadania nada się jedynie zbieranina łotrów, którzy nie mają absolutnie nic do stracenia. Co zrobi Legion Samobójców, gdy jego członkowie zorientują się, że nie zostali wybrani dlatego, iż mają szansę wygrać, ale dlatego, że nikt nie będzie ich żałował, gdy poniosą klęskę? Czy dadzą z siebie wszystko, choćby mieli zginąć, czy będą walczyć o własne przetrwanie?

 

Trzeci film z DC Universe cierpi na podobne bolączki, co poprzednicy. Niby fajne postaci, ale ... film jakiś niemrawy.

 

Co do Willa Smitha i Margot Robbie – byłem spokojny. Od początku wiedziałem, że ich charyzma udźwignie powierzonych im bohaterów, i się nie pomyliłem. Margot nie musiała brać udziału w castingu, wzięli ją z marszu, a cel został osiągnięty. Seksowna psycholka. Można się zakochać, ale nie poleca się przy niej zasypiać. Wystrzelała się trochę we wszystkich zwiastunach, ale mi to nie przeszkadzało. Uwiodła. Deadshot prawdopodobnie zyskał tu – w „Legionie Samobójców” - najwięcej. Za sprawą Willa Smitha, nabrał tony serducha, jest tym, którego losami będziemy się przejmować. Czynnik ludzki mocno ubarwia tego złoczyńce. W zasadzie odpowiedzialny za jego pojmanie Batman – przewija się w kilku flashbackach na przestrzeni filmu - był o wiele większym dupkiem.

 

Moim prywatnym bohaterem drugiego planu był Diablo (Jay Hernandez). Nie oczekiwałem wiele, nie kojarzylem gościa z komiksów, a dostał fajne zaplecze. Obok Deadshota, chyba najbardziej oddziałujące na naszych emocjach. Dla Boomeranga, w którego wcielił się zabójca blockbusterów Jai Courtney – nie wiem, czy średnia moich ocen, filmów w których grał, przekroczyłaby 2.5/10 – wystarczy, że nie wadził. Momentami nawet rozbawiał swoją prostotą – a to już szok! Killer Croc... po prostu był. Widać, że nie mieli pomysłu. Wiedzieli, że muszą go wrzucić, ale nie było im to na rękę. Wymyślili, że będzie warczał w celach komediowych. Efekt ... taki sobie. A, i jest jeszcze ta Azjatka z kataną – nuda! Barwniejszą częścią składu był Rick Flag (Joel Kinnaman), który w zasadzie dopełnia trio wiodących postaci z Harley Quinn i Deadshotem. Inna sprawa, że ginie w każdej scenie.

 

Na ustach wszystkich, jest zapewne nowy Joker. Jaki jest? Czy lepszy od Ledgera? Nie. Czy lepszy od Nicholsona? Nie. Jest inny, to fakt, ale w zestawieniu z poprzednikami, Leto przegrywa przez brutalny nokaut. Akurat tę postać powinienem kochać od pierwszej sceny. Jestem godzinę po przedpremierowym seansie, i do teraz nie wiem, czy mi się podobał. Jest ok... chyba. Na pewno wygląd do mnie przemawiał.

 

I te wszystkie fajne postaci – Viola Davis, jako Waller, to też mocna karta w talii – walczą z takim kiczem, że ciężko się patrzy. To jak walka z Doomsdayem ze „Świtu Sprawiedliwości”, rozciągnięta na cały film. Główne zło do mnie nie przemawia, poboczne zło jeszcze mniej, a wystawiane przez nich mięso armatnie wolałbym w ogóle przemilczeć. Kitowcy z Power Rangers mają więcej do gadania. Nie czułem zagrożenia. Czułem, że pierdzą mi w twarz efektami specjalnymi. Kino klasy B... C... D.

 

Da się czerpać z tego rozrywkę. Nawet dużo, jak na tak średni film. Skład jest zabawny, jest między nimi chemia, a przy każdej scenie obowiązkowej strzelaniny, chcemy żeby skończyła się jak najszybciej, by trochę między sobą pogadali. Nie są tak przebojowi, jak chociażby „Strażnicy Galaktyki”, ale dają radę. Twórcom na pewno udało się przybliżyć nam ich sylwetki – choć wcześniej nie byli częścią uniwersum – w sporym streszczeniu, ale skutecznie. Może jeszcze przyjdzie nam zobaczyć ich misję. Może będzie lepsza. Powinna – 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

Lights Out / Kiedy gasną światła

Kiedy Rebecca (Teresa Palmer) opuściła rodzinny dom, myślała, że wraz z nim pozostawiła za sobą lęki z dzieciństwa. Dorastając, nigdy nie miała całkowitej pewności, co było prawdziwe, a co nie, zwłaszcza kiedy gasły światła. Teraz jej młodszy brat, Martin (Gabriel Bateman), jest świadkiem tych samych niewyjaśnionych i przerażających sytuacji, które kiedyś wystawiały na próbę jej zdrowie psychiczne i zagrażały bezpieczeństwu. Przerażająca istota w tajemniczy sposób związana z matką rodzeństwa, Sophie (Maria Bello), ponownie pojawiła się w ich życiu. Tym razem jednak, w miarę jak Rebecca zbliża się do odkrycia prawdy, nie ma wątpliwości, że ich życiu zagraża niebezpieczeństwo... zwłaszcza Kiedy gasną światła.

 

Potwór porusza się w ciemności. Czasami potrzebuje by otworzyły się drzwi, innym razem potrafi się teleportować. Zazwyczaj potrzebuje pewnego czynnika do działania, innym razem to olewa. Głupiutkie stworzenie, głupi scenariusz. Oczywiście, bohaterowie to też niezbyt bystre stworzenia. Mają spory problem z oświetlonymi przestrzeniami.

 

Festiwal scen wyskokowych. Coś co tak ładnie chciało wrócić do fundamentów – boimy się ciemności - wygląda dobrze tylko na papierze. W praktyce stosuje każdą możliwą klisze, gdzie wypunktować można straszaki na długo przed tym, jak się wydarzą. Zresztą, większość z nich pochodzi z warstwy dźwiękowej, co jest najniższym pułapem osiąganym przez horror.

 

Jak w moim pokoju dziś zgasną światła, to... już nie będę pamiętał o tym filmie – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Suicide Squad - ziewałem podczas najważniejszej walki. Nudziłem się w kinie - nie zdarzało mi się to za często, bo zwykle nie chodzę na coś, co mnie zbytnio nie kręci. Zrobiłem wyjątek, bo wyglądało mi to na ciut inny film, niż większość związana z DC. Jak np. Marvelowych X-Menów oglądam i nie narzekam (nawet Apokalipsę mi się miło oglądało, choć wybitna nie była - dobre na jeden spokojny seans), tak z tymi mam ciężej. Nawet pierwsi Avengersi mnie nie porwali.

 

Co my tu mamy... Krótko o fajnych: Deadshot dostał sporo czasu i wypadł spoko, Harley też była niezła. Joker - może i nie był zły, ale dostał tak mało czasu, że ciężko więcej napisać. Tak pisali na necie, czego ten Leto nie robił, by się wczuć... dla paru minut. Inne plusy? Wybrali świetną muzykę.

 

Cała reszta postaci mi zwyczajnie zwisała. Diablo miał jakąś historyjkę za sobą i się trochę wyróżniał, ale sprawiał wrażenie, jakby go tu wrzucili tylko dla efektów specjalnych. Gość z bumerangiem - trochę nienachalnej komedii, tyle że bez niego nic byśmy nie stracili (no i przez cały seans myślałem, że mógłby go zastąpić... Sheamus). Croc - podobnie. Wstawki komediowe przyjemne i w sumie niespodziewane, ale mogłoby go nie być. Reszta - olewam. Nawet główny przeciwnik... Jak to było? Film tak dobry, jak main antagonist?

 

Nie było to tragiczne, parę postaci trzymało mnie przed ekranem, jednak bez ziewnięć się nie obyło. Drugiego seansu nie planuję.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tak pisali na necie, czego ten Leto nie robił, by się wczuć... dla paru minut

 

Leto podobnież mocno zawiedziony, bo nakręcili sporo więcej, ale przy ostatnich cięciach potawili na inne sceny. Pewnie wyjdzie znowu jakiś Uncut, jak w przypadku BvS, który będzie lepszy od kinówki.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 346
  • Reputacja:   305
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Pewnie wyjdzie znowu jakiś Uncut, jak w przypadku BvS, który będzie lepszy od kinówki.

 

Oglądałeś tą rozszerzoną wersję? Możesz coś o niej napisać w porównaniu do zwykłej kinowej wersji.

Najdłużej panujący w historii Attitude Mówi Typer Champion of the world!!!

1. Miejsce - Typer AEW 2020

1. Miejsce - Typer AEW 2021

2. Miejsce - Typer WWE 2020

3. Miejsce - Typer Mistrzostw Świata 2014

3. Miejsce - Typer Ligii Europy 2014/2015

156429637657b4c00661021.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Oglądałeś tą rozszerzoną wersję? Możesz coś o niej napisać w porównaniu do zwykłej kinowej wersji.

 

Nie, nie. Na takie rzeczy trzeba poczekać do wydania DVD/BR

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

Suicide Squad

 

Nie chodzę zbyt często do kina ale Legion Samobójców był akurat filmem na który czekałem od dłuższego czasu. Czy jestem zawiedziony? Nie. Czy jestem spełniony? Też nie.

 

Harley Quinn była taka jaką jej oczekiwałem(seksowna badassówa bez piątej klepki...szarpałbym jak Reksio szynkę) ale najlepszą postacią był dla mnie Deadshot. Bawił, był badassem i angażował emocjonalnie. Jared Leto? Nie był zły... ale dołączam się do lamentu co do tego jak mało dostał czasu. Wydaje mi się, że fani DC nie będą zadowoleni z tego jak wyglądał jego Joker, nie chcieli go w tej roli in the first place a do tego nie był on niczym wyjątkowym. Diablo nie interesował mnie absolutnie... niby był jakiś... ale znam już jednego lepszego protagonistę/antagonistę, który zabił swoją rodzinę. Scena jego śmierci po mnie spłynęła

 

Sam film... był ok. Pośmiałem się i w ogóle ale tak poza tym to jako całość podobał mi się dużo bardziej na początku... potem pojawił się znów ten motyw przyjaźni a razem z nim uciekło całe moje zainteresowanie. Główny zły... jak dla mnie z dupy ale możliwe, że to moja opinia spowodowana brakiem znajomości DC Universe. Podobnie jak przedmówców nie interesowała mnie zbytnio ostatnia walka i ziewałem.

 

Jeśli są jakieś powody do obejrzenia tego filmu drugi raz to dla mnie są to Harley Quinn i Deadshot.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Suicide Squad

Przed pójściem do kina czytałem o słabych ocenach filmu i szedłem na niego mając to wszystko w głowie. No i całe szczęście, bo to uratowało mi seans.

Początek filmu jest naprawdę fajny. Przedstawiają nam postacie, dostajemy trochę zabawnych scen. Generalnie wszystko jest super, aż pojawia się główny zły, a nasi "bohaterowie" ruszają do akcji. Paradoksalnie, gdy zaczyna się akcja mamy powolny zjazd w dół aż do ostatniej walki, która w ogóle nie emocjonuje.

Na całe szczęście, początek filmu nastawił mnie na tyle pozytywnie, że jakoś to przeleciałem czekając tylko na sceny po walkach, z interakcją między bohaterami.

 

A bohaterowie to największy plus tego filmu.

Deadshot ze swoją historią jest świetny, choć mało "villainowy" (ale to generalnie problem całego filmu).

Faworytka wszystkich Harley również super, choć wszystkie zabawniejsze rzeczy od niej widzieliśmy już w trailerach.

Na plus oceniłbym Diablo, który miał fajną historię i był bardzo ciekawą postacią. Oceniłbym, gdybym nie zobaczył sceny z nim w ostatniej walce... WTF!?

Zaskoczeniem na plus był też Boomerang, który zapewniał prostą, ale fajną rozrywkę.

Reszta z ekipy to po prostu meh...

Spoza ekipy na pewno na wyróżnienie zasługuje Amanda Waller. Świetnie zagrana zimna suka ;)

No i oczywiście Joker, którego było niestety za mało i przez to nie chcę podejmować się jego oceny.

A jak jeszcze o bohaterach, to fajnie że pojawił się Flash. Batmana się spodziewałem, bo była o tym mowa wcześniej. Flash jednak mnie zaskoczył.

 

Tak jak napisałem na początku, nastawienie się na film mocno średni pozwoliło mi się przy nim dobrze bawić. Szkoda, bo potencjał był naprawdę niezły. Żałuję na przykład, że film nie był bardziej "niegrzeczny" (nie mówię by robić z niego od razu R'ki). Szkoda, że bohaterowie nie byli bardziej źli. Patrząc na same sceny walki, to nie różnili się oni od choćby takich Avengersów. No, a tu był w moich oczach największy potencjał tego filmu.

Nie wiem czy polecam. Sam dałbym 6/10, czyli film średni. Niech każdy sam sobie zinterpretuje czy tak mu zależy na zobaczeniu tego filmu.


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Ratchet and Clank

Po zdewastowaniu własnej planety, złoczyńca Drek wraz z armią posłusznych mu Blargów wyrusza na podbój kolejnych światów. Nieoczekiwanie na jego drodze staje para najbardziej zdumiewających bohaterów, jakich kiedykolwiek widział kosmos. To przedstawiciel legendarnej rasy Lombaxów – Ratchet oraz jego wierny druh Clank – mały robot o wielkim sercu i potężnym intelekcie. Aby ocalić wszechświat, Ratchet i Clank dołączą do Strażników Galaktyki, grupy śmiałków dowodzonych przez samozwańczego superbohatera – Kapitana Qwarka. Razem zrobią wszystko, by powstrzymać Dreka przed podbojem malowniczej Galaktyki Solana. A przy okazji odkryją, czym są przyjaźń, honor i prawdziwa odwaga.

 

Nie grałem w gry, znam jedynie ich motyw. Co w ogólnym rozrachunku powinno cieszyć, bo pełnometrażowa produkcja jest... dość biedna. Im więcej sympatii do nich bym miał, tym bardziej bym się oburzył na panującą na ekranie przeciętność. Od pierwszych minut wygląda to jak odcinek serialu. Jak telewizyjny twór, któremu daleko do srebrnego ekranu. Historia pozostawia wiele do życzenia. Ok, bądźmy szczerzy – jest nudna w ch*j. Ciężko się przejmować kimkolwiek.

 

Skłamałbym jednak, jakbym napisał, że się nie śmiałem. Nie mówię, że to obowiązkowa pozycja dla zwolenników humoru w bajkach, ale moje niezbyt wygórowane oczekiwania przeskoczyła. Uśmiechnąłem się – wystarczyło, żeby przeskoczyć :wink: Ratchet i Qwark dają radę. Nikogo nie interesuje, co tam zrobią, ale głupkowatym tekstem czasem trafią.

 

Dzieci się nabiorą - chyba! - starszych ta prostota nie urzeknie. Widac to po bardzo oczerniających recenzjach. Zgadzam się, ze nie jest to ratunek dla filmów na podstawie gier, ale ... ktoś oczekuje, że taki nadejdzie? – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Bad Moms / Złe mamuśki

Młoda i piękna matka cudownego synka, żona wspaniałego męża, po prostu perfekcyjna pani domu. To oficjalny wizerunek Amy Mitchell (Mila Kunis). W rzeczywistości przepracowana i wykończona monotonią matczynych obowiązków Amy ma już dość bycia chodzącym ideałem. Pod wpływem wyzwolonych przyjaciółek, wkurzona przez leniwego męża egoistę porzuca gary i pieluchy, a kuchenny fartuch zamienia na seksowną kieckę. I rusza w miasto, by znów poczuć, że żyje! Zakręcone na lokówkę obłudne kury domowe ze szkolnej rady rodziców gotują się z oburzenia, ale Amy nic już nie powstrzyma. Z dziką rozkoszą sieje ferment i zgorszenie, odkrywając przy tym, że szczęśliwa mama to lepsza mama.

 

Cóż, aż tak złe one nie są. Mamuśki uruchamiają wewnętrzną dzicz. W ich szaleństwach jednak nikt nie utonie. Nie z zachwytu, a już na pewno nie z nadmiaru. Szaleństwa zostały najwyraźniej zachowane na menopauze, bo tutaj sporo z nich, to mało znaczące muzyczne skróty. To co fabularne, jest bardzo matczyne, pouczające, ubrane w szaty tradycyjnej rywalizacji dobra ze złem. Głowna bohaterka kontra sztywna matka. Mila Kunis kontra Christina Applegate. Wynik przewidywalny na długo przed początkowym gwizdkiem. Nawet wyjściowe składy – koleżanki jednej i drugiej – to praktycznie to samo zestawienie co zawsze.

 

Widowiskowość spotkania zostanie jednak określona przez pryzmat humoru, gdzie na boisku są jedynie dwie zawodniczki. Koleżanki Amy, Carla (Kathryn Hahn) i Kiki (Kristen Bell). Przebojowa i skromna. Wybuchowa i wstydliwa. Na barkach Hahn twórcy położyli największy nacisk. Zwiastun dał się poznać z dość wulgarnej strony, a to jej chleb powszedni. Jest taką Melissą McCarthy. Nawet w komedii, gdzie nie ma Melissy McCarthy, zadbali o to, by była Melissa McCarthy Pośmiałem się trochę. Na dobrą sprawę te „one-linery”, to pozytywny akcent. Chyba jedyny...

 

Historia stawia moralne znaki zapytania przed bohaterką. Utrzymać za wszelką cenę rodzinę w całości – mimo internetowej zdrady męża – czy rzucić się na lokalne ciacho? – którym notabene jest Diablo z „Legionu Samobójców”. Czy szaleństwa faktycznie zrobią z niej lepszą matkę, czy zaraz coś sknoci, a dzieci ją znienawidzą? Liczyłem, że nie pójdą tą ścieżką. Nie wpadną w spirale sztampy. Nie będą chcieli nauczać, bo do nauczania się nie nadają. Nie mają do tego narzędzi, postaci. Komedie muszą się nauczyć śmiać z siebie, z otoczenia, ze wszystkiego. Muszą być przebojowe jak „Deadpool”, gdzie żarty mogą uderzyć widza z każdej strony, w kazdym momencie. Tutaj jak jest fabułka, to jest fabułka – idziemy spać – jak ma być żart, to też dadzą nam znać. Podpowiadam – jak Mila Kunis jest na ekranie, to żartów nie będzie. A już na pewno nie tych dobrych – 3/10 (i to mimo zasady +1 za wizerunek Kunis :wink: )

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Suicide Squad

 

Jako fan Gotham/Nietoperza i całego tego świata musiałem oczywiście się na to wybrać... I w sumie było OK. Film połączył zarówno pozytywne jak i negatywne aspekty ostatnich dzieł od DC. Dostaliśmy tu niestety rodem z "Człowieka ze stali" pseudofilozoficzny, magiczny bełkot oraz dennego antagonistę z którego nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Na plus jednak fakt, że zachowano klimat Gotham i co najważniejsze główni bohaterowie - członkowie Legionu sprawdzili się. Każdy moim zdaniem był jakiś i dołożył cegiełkę do ogólnej chemi pomiędzy bohaterami. Masa fajnych dialogów (nie obyło się bez sucharów niestety) i sytuacji. Z tej mąki może być chleb na przyszłość. Za Margot oczywiście duży + w ciemno choć wole ją w Scorsese-owskiej wersji. Co do Jokera bo to oczywiście dla wielu (nie dla mnie) główny wabik - Leto zagrał OK, na tyle na ile mógł. Nie da się ukryć, że to nie on był osią filmu (jak Ledger czy Jack) więc ciężko było by faktycznie coś niesamowitego pokazał. Mi się ten pół Joker pół Gangster podobał - oryginalny. Ale tak jak Leto wspomina - masa scen z nim wyciętych. Trzeba czekać na film o duecie Harley+Joker bo widać było chemie między tą dwójką.

6.5/10

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Sausage Party

Historia Franka, parówki, która odkrywa prawdę o sobie - o tym, kim jest i jaka jest jej rola. Po upadku z koszyka na zakupy, tytułowa parówka wraz z innymi przyjaciółmi z supermarketu odbywa wielką podróż przez sklep, podróż, która pozwala im odkryć prawdę o sobie. Za pomysł i scenariusz odpowiedzialny jest Seth Rogen, możemy więc spodziewać się kontrowersyjnego humoru i znakomitych tekstów.

 

Shit, Rogen ma naprawdę popaprany humor. Sex & Drugs, to motyw przewodni. Nie tyle na tapetę wzięli życie jedzenia od strony umierania, co głównym żartem są ich pragnienia. Jak to parówka chcę wejśc w bułkę, jak to masło orzechowe i dżem są razem. I nikt tu nikogo oszczędzać nie będzie. Obciąganie i rżnięcie aż do ostatniej sceny. Podejrzewam, że wiele osób opuści kino lekko zniesmaczona. Jednak nie da się odebrać im jednego – jest zabawnie!

 

Tak jak w „Sekretnym życiu zwierzaków domowych”, podoba mi się wykorzystanie naturalnych dla nas scen, widzianych od tej drugiej strony. Co mogliby mówić i czuć. Tam zwierzeta, tu jedzenie. Sporo z tego najsłodszego miodu widać już w zwiastunie, ale kilka gagów ukryli, bo... pewnie przekraczały wiele granic dobrego smaku.

 

Takie podejście, to jednak tylko szata. Sama historia jest ... o miłości, religii i zemście. Miłości, bo wszyscy pasują do siebie – robią to ze swoimi – religiii, bo ludzie są uznawani za Bogów, którzy zabierają do ziemi obiecanej, a zemsta, bo... musi być jakiś czarny charakter czlapjący za protagonistami. Dla mnie o wiele spójniejsze od wspomnianych „zwierzaków”. Nikogo przesadnie nie poniosło. Zaden królik autobusem jeździć nie będzie. Jedzenia mają swoje ograniczenia, co tylko dodaje całości uroku. Większośc akcji dzieję się w markecie, gdzie niektóre alejki zostały zaprezentowane, jak nieznany ląd z filmów przygodowych.

 

Żarty bawią, ale kręcą się wokół jednej tematyki. Tak jakbyś czytał dowcipy o (tu wstaw cokolwiek) i wałkował różne metody na wyśmianie tego samego. Dochodzi do tego, że już wiem, jaki gag mnie czeka, zanim go jakaś parówka wypowie. Pochwalam za odwagę. Nigdy nie zjem parówki. ŻADNEJ! – 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Mike & Dave Need Wedding Dates / Randka na Weselu

Mike i Dave (Adam Devine i Zac Efron), dwaj dorośli bracia, słyną ze szczeniackich wygłupów, które psują każdą rodzinną uroczystość. Gdy zostają zaproszeni na wesele swojej siostry na Hawajach, rodzice stawiają im warunek: muszą pojawić się w towarzystwie dziewczyn, które w razie potrzeby będą mieć na nich oko. Bracia umieszczają w internecie ogłoszenie, szukając idealnych partnerek. Nie przypuszczają nawet, że dwie dziewczyny (Anna Kendrick i Aubrey Plaza), które poznają, okażą się jeszcze bardziej szalone i nieprzewidywalne niż oni sami, a sytuacja szybko wymknie się spod kontroli.

 

Lubię Efrona. Ma coraz lepszy timing komediowy, więc i tutaj śmiałem się z jego ataków najmocniej. Był – o dziwo – najbardziej przyziemną postacią z całej czworki. A jak gość z High School Musical, zaczyna być najdojrzalszy, to skąd dobraliście resztę? Ok, jest Anna Kendrick, i ją jestem w stanie jeszcze rozgrzeszyć, ale Aubrey Plaza i w szczególności Adam Devine, to kompletnie nie moja bajka. Gość jest karykaturalny. Tak idiotyczny, że aż Ci go żal i głupio się śmiać. Każda mina trąci sztucznością. Ten jego grymas jest zjadliwy, gdy jest jakimś trzecioplanowym aktem. Kiedy ma ciągnąc wózek, to można być pewnym, że się wywróci.

 

Schematy bolą, a podrywom Mike’a i Dave’a daleko do „Polowania na druhny”, do którego swoją drogą się tu w jednej scenie odnoszą. Jake Szymanski nakręcił to samo, co setki jego poprzednikow, próbując opowiedzieć ten sam dowcip, co tysiące poprzedników. Czasami się na niego nabierzesz. Czasami... – 4/10

 

 

Cafe Society / Smietanka Towarzyska

Bobby (Jesse Eisenberg) jest wrażliwym romantykiem z Bronxu. Licząc na spełnienie marzeń o wielkiej karierze, wyrusza w podróż do Los Angeles, gdzie zaczyna pracę u swojego wujka Phila (Steve Carell) – agenta topowych gwiazd Hollywood. Na miejscu poznaje piękną sekretarkę Vonnie (Kristen Stewart). Chłopak bez pamięci zakochuje się w dziewczynie, nie wiedząc jeszcze, że ta znajomość wywróci jego życie do góry nogami.

 

Allen wraca i znów mnie zaczarował. Trochę podstępem, nie do końca wiem kiedy to się stało, ale zrobił to. Cofnął mnie w czasie, przeprowadził do Hollywood i pozwolił przejąc miłosnymi rozterkami bohaterów. „Cafe Society”, jest jednak filmem stricte dla fanów reżysera. Wszyscy inni mogą czuć się znużeni i oczekiwać zbyt wielu wzruszeń. To nie ten kom-rom!

 

Woody’ego brakuje przed kamerą. Działa tylko jako narrator. Dla mnie zbędna rzecz. Nie jest to wina głosu reżysera, co samego zabiegu, który nijak nie zbudował klimatu – choć było takie założenie. Nie czułem się bliżej tego miejsca, kiedy narrator przedstawiał mi gości, o których już więcej nie usłyszę. Nie czułem też, jakbym wiele więcej wiedział o głównych aktorach przedstawienia. Służył tylko przyspieszeniu czasu.

 

A jak nie ma Woody’ego, to i tak jest Allenowy bohater. Ktoś, kto ma go zastąpić. Taki, który ma przypominać genialnego reżysera. W tej roli postawiono Eisenbera, który choć nieźle zaczyna, tak nigdy nie dorasta do pięt mistrzowi. Bobby zwyczajnie nie jest tak zabawny. Nie do końca reprezentuje te cechy, którymi bawi do łez oryginał. Z zachowania owszem, nieco go przypominał, ale to chwilę później gdzieś się rozmyło...

 

Rozmyło na rzecz historii, bo o ile „Smietanka” nie jest tak zabawna, jakbym sobie tego życzył, to ma solidną opowieść. Opowieść o miłości, i to tej niespełnionej. Ubranej w szaty zakochanego trójkąta. On zakochany w niej, ale nawet nie wie, że ten, którego kocha ona, jest tak blisko. Pionki zgrabnie – i realnie – poruszają się po tej szachownicy. Scena końcowa jest dla mnie idealna.

 

Typowy Allen, choć z religii nie naśmiewa się aż tak często. Prawdziwie mocna jest jedna scena, praktycznie na samym końcu. W ogóle za mało się śmiałem, choć nie ukrywam, kilka tekstów wryło się w głowę. Z chęcią kiedyś to zobaczę raz jeszcze – 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE Backlash 2025
      Dyskusje na temat wydarzenia WWE Backlash 2025!
        • Lubię to
      • 32 odpowiedzi
    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 048 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 713 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Haha
      • 107 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 187 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 603 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 896 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Bastian
      WWE zaczyna drogę do Money in the Bank. Zawsze czekam na tę galę, ciekawy zdobywców walizek. W tym roku jedno życzenie - żadnych Ortonów, Punków, Blissów z walizkami, niech przyszłe gwiazdy korzystają.  Walki z dywizji Tag Team na SmackDown, czyli gwarancja jakości. Tak też było w przypadku DIY i Fraxiom. Przydałoby się tam jednak trochę świeżej krwi, bo oprócz niedawnych mistrzów NXT, ciągle oglądamy te same twarze. Cena kontra R-Truth na SNME, bez pasa na szali. To już chyba serio mogli tam dodać tego Ortona i tytuł w tle. Przy takim układzie jedynym sensownym układem jest squash na korzyść Jasia. LA Knight utkwił przy US Title, i jeszcze jobbnął nowemu przydupasowi Solo. Jeff Cobb, fajny nickname, a WWE ze wszystkich najgorszych możliwych imion postanowili dać mu JC Mateo  Chłop wygląda jak bandyta, a dali mi pseudo niczym ważącemu mniej niż jego łańcuchy raperowi. Fajnie, że Giulia na SD, ale za tydzień w pierwszej walce zapewne jobbnie Charlotte Flair, podobnie jak Zelina Vega. Mocarne promowanie nowej mistrzyni US, nie ma co  I jeszcze Nakamurę wyciągnęli z lodówki razem z nieświeżym sushi... Momentami kuriozalny main event. Barrett i Tessitore przy mikrofonie rozgrzani tak, jakby ktoś im puścił Undertaker - HBK z WM25 Co do samej walki to zamiast władować do niej Cargill oraz Naomi i zostawić to na jakiś PLE, mamy 2137 walkę Tiffy - Jax ze zbędnymi interwencjami, ale jedynym słusznym finałem.   
    • Kaczy316
      Oj tak lecimy z tym SD, pierwsze walki kwalifikacyjne i jak widać nawet walka mistrzowska, dobrze, że tutaj, a nie na jakimś PLE czy coś, to się jedynie nadaję na tygodniówkę lub ewentualnie Saturday Night's Main Event xD, zobaczmy co nam Tryplak zgotował!   Solo wbija na ring razem ze swoją ekipą i dostaje mikrofon, ciekawe, chwali Jeffa i mówi na niego JC, kurde czyli chyba zmienią mu ten ringname xD ajajaj szkoda, w sensie gdyby to był lepszy ringname albo chociaż dobry to byłoby git, ale ponoć to ma być JC Mateo no jak dla mnie to ringname jakiegoś no name'a/jobbera xD, ale niech będzie, Solo mówi też o Romanie i jak on utracił pas na WM i zniszczył wszystko, ale Jacob wyrywa mu mikrofon! No no lubię takiego Fatu. No widać, że Panowie mają problem do siebie, potem jeszcze Solo powiedział, że Jacob nie mówi tego swojego "I Love You Solo" z taką dumą jak kiedyś i chcę, żeby powiedział to tak jak zawsze mówił xD, ale zanim Jacob cokolwiek powiedział to wszystko przerwał LA Knight! Który zaatakował JC od tyłu i w sumie tyle, dziwne trochę to było, od razu uciekł, a New Bloodline dalej w ringu no ok, w sumie segment jedynie miał podgrzać atmosferę pomiędzy Jacobem i Solo, ale do niczego większego nie doprowadził jak na razie, ale był w porządku.   Pierwsza walka kwalifikacyjna do walki o walizkę kobiet! Alexa Bliss vs Michin vs Chelsea Green, kurde chciałbym, żeby i Green i Bliss były w tej walce, ale no cóż jest jak jest, w takim razie niech Green to wygra, Alexa miała już walizkę, a Green może być ciekawą Ms. Money In The Bank! Sama walka pewnie odda, same utalentowane zawodniczki tutaj. 9 Minut bardzo dobrego pojedynku, ale WWE umie w Triple Threaty oj umie i ogólnie w walki wieloosobowe, chyba od czasu przejęcia sterów przez Tryplaka to nie było złego Triple Threatu czy walki wieloosobowej, mało tego dwa Triple Threaty nawet dostały Five Stara z WM 39 i WM 41, także no zdecydowanie jest moc, ale co do walki to też bardzo dobra, Alexa wygrała i to też dobra decyzja, ale szkoda, że Green przypięta, ale no jest jak jest, może zobaczymy jeszcze jakieś starcie ostatniej szansy, Battle Royal czy coś, ale jak go nie będzie to jakiś zły nie będę, po prostu chciałem Green w tej walce też, a to jedyny sposób, żeby w niej się znalazła po dzisiejszej przegranej xD.   Fraxiom vs DIY, kurde jakie to powinno być świetne starcie i liczę, że takie będzie, dzisiaj w sumie same bangerki mogą być praktycznie poza Tiffy vs Nia. Prawie 11 minut genialnego pojedynku, kurde jakie to było świetne, jaki to był bangerek, Fraxiom wygrywa i leci sobie dalej, wygrywa z każdym jak leci, nawet z mistrzami wygrali tydzień temu, nie dziwię się, że w nich inwestują, naprawdę świetny Tag Team, a ja nie byłem ich fanem w NXT, jak ja się myliłem oj strasznie, wyglądają niesamowicie, pasują do siebie i mega dobrze się ich ogląda, dają bangerek za bangerkiem, kto dalej w kolejce? MCMG? Ich chyba jeszcze nie pokonali, DAWAJCIE ICH! Po walce jeszcze atak DIY na Fraxiom, ale na ratunek wbijają właśnie MCMG!   Na backu Fraxiom dowiadują się, że dostaną walkę o pasy WWE Tag Team! Szybko i dobrze, naprawdę świetnie się ich ogląda, mega zasługują.   Wywiadzik z R-Truthem, w sumie spoczko wywiad, Truth mówił o tym, że ten kto mu zrobił AA na stół to nie był John Cena i ogólnie o samym Johnie wypowiadał się w samych superlatywach i ostatecznie dowiadujemy się, że dostaniemy Truth vs Cena na Saturday Night's Main Event, ale chyba nie o tytuł? Czyli co Cena ma szansę tutaj przegrać? xD.   Oj tak świetne wideo promo Priesta na backu i zapowiedź Steel Cage Matchu Drew vs Damian na Saturday Night's Main Event, kurde ta gala się zapowiada bardzo fajnie, a sam feud McIntyre'a i Priesta jest naprawdę dobry, przyjemny i czuć w nim personalną nienawiść za to co się działo chociażby przez cały 2024 i początek 2025, bardzo dobrze to się ogląda, widać ogromną historię pomiędzy nimi.   Black vs Melo, drugi ich pojedynek i też czuję bardzo dobrą walkę! Prawie 10,5 minuty kolejnego bardzo dobrego pojedynku, nie wiem czy nie w każdej walce dzisiaj fani skandowali "This Is Awesome" Tryplak co Ty robisz z tymi tygodniówkami, te walki tak dobrze się ogląda, Black to wygrywa, ale po ataku Miza, więc przez DQ to Melo nie traci za dużo i po walce dostajemy ciąg dalszy ataku na Aleistera czyli feud będzie trwał i czuję, że Black będzie musiał sobie znaleźć przyjaciela, może jakiś Uncle Howdy? xD Jest szansa, chociaż nie ma większego sensu, bo on ma swoje Wyatt Sicks, ale no zobaczymy jak to będzie.   Flair i Bliss na backu, Charlotte dziwi się co Alexa od niej chcę, przecież nigdy nie były tak blisko, Alexa wspomina NXT, a Charlotte nie pamięta tego o czym Bliss mówiła czyli, że Flair brała ją pod swoje skrzydła, hmm też nie pamiętam chyba takiego czegoś, ale może pamięć mi szwankuje, potem jeszcze Aldis wychodzi i Giulia leci na SD, ciekawie w sumie, myślałem, że razem z Perez polecą na Raw, ale jak widać jedynie Roxanne tam zostanie.   Drew wbija na ring! Dobrze wiedzieć, że z nim wszystko w porządku po tej niefortunnej akcji na Backlash. Drew jest niesamowity, kolejna osoba po Punku, która ma obsesje na jego punkcie xDDD, Priest ma obsesje xDDD. Krótkie treściwe promo od Drew, które buduję feudzik, w sumie imo mogli to zostawić na za tydzień i byłoby git. Drew idzie na backstage, ale wychodzą New Bloodline, z którymi Drew wymienia spojrzenia czyli co po feudzie z Damianem, Drew będzie leciał na Bloodline? No kurde dajcie mu feud o główny tytuł, a nie jakieś Bloodline'y xD.   Czas na kolejną walkę kwalifikacyjną do walki o walizkę Money In The Bank tylko tym razem męską, Solo vs Rey Fenix vs Jimmy Uso, kurde powiem tak, tak naprawdę to każdy tutaj może wygrać, każda z tych postaci pasuję do walki o walizkę, ale chyba najbardziej bym chciał Fenixa, świetne spoty tam może wykręcić, ale tak sobie myślę.....Jimmy z walizką i wykorzystanie na bracie? Brzmi interesująco, raczej w to nie pójdą, ale no no mogłoby być ciekawie, niemniej sama walka też powinna wyjść bardzo dobrze. Hahaha kurde nie wiem czy to był botch czy celowe zagranie, ale mega śmiesznie wyglądało jak Solo trzymał Reya, a Jimmy skakał z narożnika ostatecznie nie trafiając i Fenix zrobił roll upa na Solo, a sędzia zamiast odliczać to patrzy się na Jimmy'ego xDDDD. Lekko ponad 13 minut kolejnej kapitalnej walki, tutaj Panowie naprawdę fajnie się zgrywali, dobrze to wyglądało, no kolejny dobry ringowo Triple Threat i w sumie wygrała osoba po której się tego chyba najmniej spodziewałem, wydaję mi się, że Fenix bądź Jimmy mieli większe szanse, ale no Solo też nie jest zły, ale mam nadzieję, że nie wygra walizki xD, gość jest solidny mid card lub upper mid card, ale ME to to nie będzie raczej, także nie powinien dostawać walizki, ale może odszczekam to jeśli się sprawdziłby z walizką potencjalnie, po walce mamy atak Knighta na Bloodline znowu tym razem z krzesełkiem, ale wszystko przerywa Nick! Uaaa i dostajemy walkę JC vs LA Knight! YEAAAH!   JC vs LA Knight, walka kurde no może być dobra i to debiut Cobba, czyli jednak jego oficjalny ringname to będzie samo JC? Też nie wiem czy jestem fanem, ale no niech będzie, a nie po reklamach dostaliśmy match card tej walki.....jednak JC Mateo.....nie podoba mi się ten ringname, jak już zmieniają to niech zmienią na coś dobrego, a nie jak ringname lokalnego jobbera. Kurde ponad 15 minutowa walka, ale prawda jest niestety taka, że jedynie ostatnie 5 minut było warte jakiejkolwiek uwagi, 10 minut tej walki to wolne tempo i nic ciekawego, publika w większości nawet spała, JC jak dla mnie dość kiepsko pokazany, bardzo niewiele mocnej ofensywy, Knight miał jej zdecydowanie więcej, a JC jedynie przebłyski, no nie wiem mi ta walka nie siadła, mocny średniaczek, ale to taka subiektywna opinia, Jeffa stać na o wiele więcej.   Historia z Legado Del Fantasma powoli się rozwija. Meh kolejne wideo promo Nakamury, kiedyś były one spoko, teraz wiadomo, że to nic ciekawego, ale chyba obiera za cel Aleistera, nie wiem, bo to przewinąłem.   Next Week: Shinsuke Nakamura vs Aleister Black vs LA Knight, no mamy dwóch świetnych kandydatów nawet do wygrania walizki + Nakamura, WWE nie zawiedźcie mnie xD, ale walka powinna być solidna, czyli to jednak Nakamura mówił po prostu chyba o tej walce w przyszłym tygodniu xD. Charlotte Flair vs Giulia vs Zelina Vega, kurde kolejna walka, która naprawdę może oddać, tutaj w sumie tylko Flair mi przeszkadza jako zwyciężczyni, ale raczej nie wygra.....nie dadzą jej walizki.......w tym samym roku co wygrała RR......prawda? Niemniej jednak walka odda oj odda. Street Profits vs Fraxiom o tytuły WWE Tag Team oj tak kolejny pojedynek, który będzie świetny, ale tym razem pewnie wygrają Street Profits albo jakaś interwencja będzie, chociaż.....Fraxiom imo nie są bez szans, mocno w nich inwestują i tyle, mocne walki zapowiedziane jak dla mnie, kolejne bardzo dobre SD się zapowiada.   Jade i Tiff na backu, Jade mówi, że sięgnie po walizkę i ściągnie tytuł z Tiff, ciekawie, może Charlotte i Jade w walce o walizkę przez co wzajemnie sobie będą przeszkadzały w wygraniu tej walki? Chociaż Jade z walizką też nie byłaby złą opcją, chociaż widzę lepsze, Lyra, Roxanne, Giulia oj tak.   Ehh miejmy to już za sobą main event Tiffany vs Nia, może będzie lepiej niż się spodziewam. Oj tak po 10 minutach o dziwo dość dobrej i solidnej walki wbija Naomi z krzesłem, no tak przecież Naomi jeszcze mogłaby walizeczkę wygrać oj tak to też bym widział, ale nie używa krzesła, bo Jade także się wtrąca i przegania Naomi, a w tym czasie Prettiest Moonsault Ever i....kick out....kurde czemu to Nia jako pierwsza w historii odkopała po tej akcji, przecież to bez sensu to już mogli to dać dla Charlotte na WM bądź dla Jade jakby kiedyś walczyły albo którejkolwiek zawodniczce, której by to coś dało, a tak to zmarnowana możliwość wypromowania kogoś mocniej, bo Jax tego nie potrzebuję, bo jak widać może sobie powracać i dostawać title shoty od powrotu z niczego, ale no jest jak jest lecimy dalej. Prawie 14 minut kurde muszę to powiedzieć naprawdę dobrej walki, Nia i Tiffany naprawdę dobrze się tu pokazały i był moment, że myślałem, że Jax faktycznie odzyska tytuł, ale na szczęście tak się nie stało, sekwencja końcowa bardzo fajna i ciekawi mnie czy to prawdziwa czy sztuczna krew była u Jax, nie wiem czy było to planowane, ale jeśli tak to wyszło to super, bardzo dobra walka, Stratton broni tytuł i dobrze, z Jax niech broni, o dziwo mam wrażenie, że z Jax ma jedne z lepszych walk o ten tytuł xD, a przynajmniej to starcie takie było.   Plusy: Segment otwierający Walka kwalifikacyjna do walki o walizkę Money In The Bank kobiet Fraxiom vs DIY i świetne pokazywanie umiejętności Fraxiom Wywiad z R-Truthem i zapowiedź jego walki z Ceną na Saturday Night's Main Event Zapowiedź Steel Cage Matchu Damian vs Drew na Saturday Night's Main Event Aleister Black vs Carmelo Hayes Giulia dołącza do SD! Krótkie mocne promo od Drew, które buduję feud z Priestem Main event i obrona przez Tiffany   Minusy: Dość kiepsko pokazany JC Mateo w swojej pierwszej walce w WWE   Podsumowanie: Kolejny bardzo przyjemny odcinek SD, walki na mega wysokim poziomie poza Knight vs JC Mateo to była dla mnie katorga do oglądania, myślałem, że main event będzie gorszy, a o dziwo nie odstawał aż tak bardzo od reszty walk z tego show, feudy podbudowane, zapowiedzi takich walk jak Truth vs Cena i Drew vs Priest w Steel Cage, Giulia leci na SD, kurde no ja się bawiłem bardzo dobrze i czekam na kolejne tygodnie i na samo nawet Saturday Night's Main Event, które zapowiada się nieźle.
    • Nialler
      JC Mateo to jakiś nowy krewny JD McDonagha? xD Jak ktoś zna kulisy tej zmiany to chętnie poczytam.
    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Friday Night SmackDown #1343 Data: 16.05.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: TV-Show Lokalizacja: Greensboro, North Carolina, USA Arena: Greensboro Coliseum Format: Live Platforma: USA Network Komentarz: Joe Tessitore & Wade Barrett Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
    • -Raven-
      Flara to wygra. Zrobią to "bezboleśnie" dla siwej, bo pewnie Jabłecznikowej pomoże Naomi, tak więc Callgirl nie będzie musiała czysto jobować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...