Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czołowymi postaciami byli tu oczywiście Iron Man i Kapitan Ameryka i widać to też pod względem aktorskim. Chris Evans jako Kapitan jest świetny. Aż dziwię się, że to piszę, ale naprawdę zaczynam go lubić. Dość powiedzieć, że przed filmem liczyłem że Kapitan skończy jak w komiksie o tej samej nazwie Teraz cieszę się, że do tego nie doszło.

 

A Evans był jeszcze lepszym Human Torchem :wink: Jedyny pozytyw tamtych dwóch filmów. Zawsze gościa lubiłem. Zamiana raczej nie wchodziła w grę. Wystarczy zobaczyć, jakie nazwisko miałoby go zastąpić (nie ten pułap medialny).

 

Przed filmem miałem też problem ze Starkiem, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, że ten buntujący się i zawsze idący swoją drogą Stark nagle będzie chciał się podporządkować ONZ. W ogóle obu panów postawiłbym po przeciwnych stronach konfliktu przed seansem. A oni swoją grą i tym jak zostały te postacie rozpisane przekonały mnie do siebie i już nie miałem żadnych wątpliwości.

 

Stark się ewidentnie zestarzał i trafiła do niego ta matka, która go spotkała zaraz po występie na początku. Bez Pepper jest chłop o wiele wrażliwszy. Poza tym, podporządkowanie się ONZ, sprawiłoby, że mógłby bardziej się skupić na związku z Pepper - a jak dowiedzieliśmy się w filmie, mają od siebie przerwę głownie ze względu na "Iron Manowanie".

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404299
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

X-Men: Apocalypse

Apocalypse to pierwszy i najpotężniejszy mutant z uniwersum X-Men, którego od zarania cywilizacji czczono niczym boga. Apocalypse przejął moce wielu innych mutantów, co czyni go nieśmiertelnym i niepokonanym. Gdy budzi się do życia po wielu tysiącach lat, postanawia podbić świat i gromadzi wokół siebie grupę potężnych mutantów, wśród których jest rozczarowany i pozbawiony złudzeń Magneto (Michael Fassbender). Wspólnie postanawiają oczyścić rodzaj ludzki i zaprowadzić nowyporządek na świecie, którym odtąd niepodzielnie władać będzie Apocalypse. Mimo iż los Ziemi wydaje się przesądzony, Raven (Jennifer Lawrence) i Profesor X (James McAvoy) postanawiają wkroczyć do akcji i z pomocą grupy młodych X-Menów powstrzymać wroga i ocalić nasz świat przed totalnym zniszczeniem.

Pogubiłem się. Myślałem, że do tego nie dojdzie, ale ta historia X-Menów, jest mocno zakręcona. Nie wiem, co było gdzie, kto żyje, kto nie, a tym bardziej, kto z kim trzyma. Zdarzenia z przeszłości mi się plątają, często potrzebuje chwili, żeby wiedzieć, do ktorych wydarzeń się odnoszą. Trzymam się danego filmu, i staram się ogarnąć historię, którą oferuje ten jeden film – podejście fair. A „Apocalypse”...

Oscar Isaac jest dobrym aktorem, nie zaprzeczę. Przyznam, że tyle twarzy, ile mógł pokazać, to pokazał dobrze. Czuć moc jego postaci w przemowach, widać ją w oczach, ale jest to charakter dość jednowymiarowy. Ludzie narzekają na Ultrona, a dla mnie, jest on o wiele ciekawszy od mutanta nad mutanty. Apocalypse, jest jak tutejsze efekty. Fajne dla oka, ale szybko okazują się wydmuszką.

O płytkość nie posądzę za to Magneto. Dla mnie najciekawsza postać całego uniwersum. Złożona jednostka. Trochę męczące mogą być to jego skakanie ze złej strony na dobrą w nieskończoność, ale mimo tego, jest to jakieś. A że świat dość kartonowy i prosty, to jakikolwiek przejaw tego typu zagrań wysuwa się naprzód. Mieszane uczucia mam, co do polskiego języka. Wiadomo, że trzyma się to całości – sceny w Polsce, to i język nasz – i fajnie, że taka gwiazda gada po naszemu, ale gwarantuję, że 90% Polaków zareaguje śmiechem. Jak nie od razu, to za moment. To nieuniknione. Przykre, ale nieuniknione. Wygląda to czasami, jak jakiś ponury film klasy B, nagrany przez lokalnych studentów. Scena z policjantami – o zgrozo!

Może niechronologicznie, ale wrócę jeszcze do Apocalypse’a. Scena otwierająca – dla mnie słabizna. Jakoś trzeba było go przedstawić, pewnie trzyma się to kanonu, ale wyglądało słabo – po prostu! A tych przedstawień postaci dostajemy tyle, że początek wygląda jak typowe „originsy”. Jak w każdym starcie/restarcie serii filmów o superbohaterze. Tylko to start nie jest, i ja się męczyłem. Wiele nowych twarzy do mnie zwyczajnie nie przemawia. Nowa Storm kiepska, nowy Nightcrawler bez szaleństw, a Psylocke tylko ładnie wygląda – i cholera wie, o co jej w ogóle chodzi. Cyclops trzyma poziom i już teraz wiadomo, że będzie ciągnął ten wózek do spółki z Jean Grey – bo ja widzę już tylko jeden film z „X-Menami” do zrobienia. Poziom utrzymują Xavier i Quicksilver. Ten drugi jak zawsze dostaje najbardziej pocieszną scenę w filmie, a pierwszy jest najlepszym aktorem. McAvoy trafia w punkt każdą sceną. Dla mnie gość jest bezbłędny. A i Jennifer Lawrence mnie nie irytowała – a to już coś!

Ponad 2h, to stanowczo za dużo na tak prosty materiał. Często odczuwałem nudę, skakali po scenach bez większego sensu, za mało postawili na rozrywkę. A lubię się dobrze bawić na tych filmach. Pośmiać szczególnie. Tu wiele okazji zwyczajnie nie miałem. Więcej gratki dostaną wielbiciele efektów i wszelkiego zniszczenia. To wygląda ładnie, ale kto to będzie wspominał miesiąc po seansie? A co mnie boli najbardziej? Że ja przy następnym filmie o „X-Menach”, znów nie będę wiedział co było gdzie, kto żyje, kto nie, a tym bardziej, kto z kim trzyma – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404475
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Moje córki krowy

Marta (Kulesza), gwiazda popularnych seriali, ma 42 lata, jest silna i dominująca. Pomimo sławy i pieniędzy wciąż nie może ułożyć sobie życia. Niestabilna emocjonalnie 40-letnia Kasia (Muskała) tkwi w dalekim od ideału małżeństwie (w roli męża Marcin Dorociński), wychowując nastoletniego syna (Jeremi Protas). Siostry niezbyt za sobą przepadają, kompletnie nie rozumieją i nawet nie starają się zrozumieć swoich życiowych wyborów. Choroby, a w konsekwencji utrata jednego zrodziców zmuszają je do wspólnego działania. Kobiety stopniowo zbliżają się do siebie, odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.

Bardzo dobre – Dziędziel – dobre – Kulesza – i przyzwoite – Muskała – role, w filmie pozbawionym wydarzeń. Serio. Ja wiem, że tu ludzie umierają, scenerią zazwyczaj jest szpital, a ta tragedia ma połączyć dwie siostry, ale dla mnie przez większość czasu stało wszystko w miejscu. Jakby zatrzymali się na planie wydarzeń przy pierwszym punkcie. Wątki rodziny Kasi, czy depresji Marty, są tylko lekko nakreślone i nigdy nie rozwijają skrzydeł. Nawet nie poniósłbym się na stwierdzenie, że jakkolwiek wpływają na zachowanie sióstr. Paraduje gdzieś tam w tle Dorociński, nie robiąc nic, niczym jego bezrobotny bohater. Szkoda takiego aktora dla takiej czwartoplanowej postaci. I dlatego mam z oceną spory problem. Bo oni aktorsko wykonali robotę. Grali twarzą, dobrze się wczuli w swoje postaci – choć Muskała z początku była karykaturalna – tylko widowisko nie zaserwowało dostatecznej ilości wrażeń. Nie czułem, a powinienem. A końcówka to dla mnie w ogóle jakieś nieporozumienie, które spadło z powietrza – 5/10 (naciągane)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404548
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Nice Guys / Równi goście

Prywatny detektyw Holland March (Ryan Gosling) i gruboskórny mięśniak do wynajęcia Jackson Healy (Russell Crowe) nie pałają do siebie sympatią. Zostają jednak wynajęci do rozwikłania tej samej sprawy zaginionej dziewczyny. Zapewne każdy prowadziłby ją na własną rękę, gdyby obaj nie stali się celem wynajętych morderców. Niechętnie muszą połączyć siły, by rozwiązać sprawę i ocalić życie. Tym bardziej, że wkrótce odkryją, że wdepnęli w większe bagno niż sądzili. Zaginięcie dziewczyny jest jedynie czubkiem góry lodowej w sprawie, której nie tknąłby nikt komu życie miłe. Historia staje się więc coraz bardziej dramatyczna, ale mimo zagrożenia Holland i Jackson skupiają się głównie na dogryzaniu sobie nawzajem.

Faktycznie jest między nimi chemia, a Gosling pokazuje odrobinę komediowego timingu. Pozytywne opinie na ten temat, nie są aż tak przesadzone. Wymiany zdań głównej dwójki są dynamiczne, przyjemnie się ich słucha, ale nie pękałem ze śmiechu. Komediowo liczyłem na znacznie więcej, a szybko okazało się, że to co śmieszniejsze już widzieliśmy w zwiastunie – doszło do tego ledwie kilka tekstów.

Intryga nabiera tempa z czasem – po godzinie - jednak próżno tu szukać jakiegoś zaskoczenia. Twórcy bardzo sztywno trzymali się szablonu. Wiedziałem, kto będzie zły, kiedy główni bohaterowie udają, a i te zaskakujące pojawienia się drugoplanowych postaci nie są zaskakujące. W zasadzie tylko jeden motyw był nagły, i za niego należą się oklaski – zaraz po tym, jak dziewczyna ucieknie im przez okno (no spoilers).

Nie będę zabierał Was na Odyseję, walę prosto z mostu – 6/10 – Mimo znanych schematow, dobrze spędziłem czas. Wyróżnienie dla młodej Angourie Rice, która jako dzieciak stała się jedną z mocniejszych kart w tej talii. Nie często chwalę młodych, ale ona była prawdziwym plusem... dodatnim!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404613
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

All the Way / Do końca

Rok 1963. Stanami Zjednoczonymi wstrząsa wiadomość o śmierci uwielbianego prezydenta Johna Kennedy’ego. Zgodnie z konstytucją jego obowiązki przejmuje wiceprezydent Lyndon B. Johnson (Bryan Cranston). Pierwszy rok prezydentury Johnsona jest niezwykle trudny – polityk musi scalić społeczeństwo po dramatycznej śmierci poprzednika, poradzić sobie z trudną sytuacją międzynarodową (wojna w Wietnamie) i utrzymać pokój w kraju targanym niepokojami wewnętrznymi, związanymi z walką Afroamerykanów o prawa obywatelskie.

Polityczna walka o głosy od zaplecza. HBO przygotowalo telewizyjne dzieło o LBJ’u, prezydencie z przypadku. Zastępując JFK’a miał ciężkie zadanie. Zaczął z wysokiego C, walcząc o prawa obywatelskie mniejszości. I tak jak Cranston był świetny i przekonujący w roli prezydenta – utwierdzając mnie, że to jeden z lepszych aktorów dzisiejszych czasów – tak towarzyszący mu Mackie jako Martin Luther King, to chyba jeden z mniej inspirujących portretów tej postaci w dziejach kinematografii. Strasznie nijaki ten nasz Falcon. Wiecznie ta sama mina, brak mocnych akcentów. Powinien odgrywać ważną rolę w tym przedstawieniu, a stanął gdzieś w cieniu. Momentami inni afroamerykanie robią większą robotę na planie. Oni przekonują, kiedy to powinna być jego rola.

Spełnia założenia filmowej biografii. Nakreśla dane czasy, pokazuje kto jest kto, ucina się w momencie wielkości bohatera – później już tak kolorowo nie było. Nie będzie to film wspominany po latach, ale rola Cranstona może się taką okazać. Mogą polerować nagrodę Emmy – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404704
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  213
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.03.2016
  • Status:  Offline

N!KO, coś dużo ostatnio tych 6/10 i 5/10 w Twoich recenzjach, co zbytnio nie przekonuje mnie do obejrzenia recenzowanych przez Ciebie filmów. Ps. nie wiem, czy za dużo wymagam, ale chciałbym prosić o jakiś link do filmu, w którym przewijałby się temat Iluminatów, oraz do jakiejś petardy, po której obejrzeniu opadłaby mi szczena.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404711
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

N!KO, coś dużo ostatnio tych 6/10 i 5/10 w Twoich recenzjach, co zbytnio nie przekonuje mnie do obejrzenia recenzowanych przez Ciebie filmów.

 

5 - niezły

6 - dobry

 

Śmiało można spróbować, jak tematyka odpowiada. Generalnie nie myślę o ocenie, którą dałem ostatnio przy ocenianiu kolejnego filmu. Wyszłoby na to, że coś musi dostać mniej lub więcej niż faktycznie zasluguje, żeby się ocena nie powtórzyła :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404712
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy

„Excentrycy” to niezwykła historia jazzmana (Maciej Stuhr), który u schyłku lat 50-tych XX wieku powraca z Anglii do Polski. Wraz z grupą ekscentrycznych muzyków zakłada swingowy big-band. Gwiazdą zespołu zostaje Modesta (Natalia Rybicka), wspólnie odnoszą wielki sukces. Muzyk szybko traci głowę dla uwodzicielskiej 
i tajemniczej femme fatale. Wkrótce zaczyna ich łączyć gorący romans. Jako „Król 
i Królowa swingu” ruszają w trasę koncertową po Polsce, a ich życie zaczyna przypominać hollywoodzki film. Czy uczucie okaże się prawdziwe?

Muzycznie mi odpowiadało, ale nuty filmowe nie zagrały na emocjach wcale. Gdzieś tu rodziła się na moich oczach miłość, ale Modesta poza urodą do zaoferowania nie ma za wiele. Irytowała mnie niemiłosiernie. Angielskim zwrotami sypanymi co zdanie, czy kaprysami niegodnymi nastolatek. Powiedziałbym jednym słowem – disaster.

Przenosiny do przeszłości uznaje za całkiem udane. Dałem się ponieść w tamtejszym klimacie, ale w tym głowna zasługa muzyki i warsty tekstowej. Wizualnie nie było tu nic specjalnego.

Choć Stuhr był dyrygentem na scenie i wśród aktorów, to trochę mam żal, że reszta bandy tak szybko zeszła na trzeci plan. Wiktor Zborowski miał udane wejście, a potem to nawet nie wiem, czy grał w tym filmie – te sceny co miał, to jednego dnia na planie zdjęciowym by ogarnął. Gdzieś mi zniknał, okazjonalnie grając na trąbce.

Poza wykonami, nie zapamiętam absolutnie nic. A jak nie lubisz takich klimatów, to w ogóle odwróć się na pięcie, bo nawet sympatia do głównego aktora nie pomoże. W „Step Upach” fajnie tańczą, a filmy z tego denne – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404870
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Darkness

Z wycieczki do Wielkiego Kanionu rodzina Taylorów przywozi niecodzienną pamiątkę - złe duchy. Zaczyna się walka o przetrwanie.

Kevin Bacon i Radha Mitchell, to doświadczeni aktorzy. Wypada oczekiwać od nich więcej. Nawet w takich ciemnych, pozbawionych wizji projektach. Ci tylko odbębnili swoje krzyczące miny i spakowali się do domu. „The Darkness” to festiwal scen wyskokowych - który nawet tego nie robi dobrze. W dodatku dość ponury – w negatywnym słowa znaczeniu – i bezbarwny. Rodzinka wyjeżdża, mały łapie za kamień i zaczyna widzieć duchy. Reszta przymyka oko, bo jest to dość nietypowe dziecko, ale z czasem przekonają się, że coś jest na rzeczy. W tle starają się nam przemycić niedoskonałość familii, tylko do niczego to nie prowadzi. Niby stary zdradza, córka chora, ale co z tego?

Przechodzimy przez wszystkie schematy. Nawet dociekliwa matka dowiaduje się o demonach w znany wszystkim sposób. Widzieliście już to. Nawet najmniej wymagający fani horrorów zaczną na to psioczyć. Co gorsza, mimo 90-minut dłuży się to niemiłosiernie. Tempo jest fatalne, nic nie trzyma w napięciu, nic nie zachęca do dotrwania napisów końcowych. Sorry, ale kupa jakich mam nadzieję wiele nie zobaczyć w tym roku – 1/10

Edytowane przez N!KO
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-404997
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Brothers Grimsby / Grimsby

Absolutna jazda bez trzymanki! Komedia absurdu według scenariusza Sachy Barona Cohena. Film opowiada historię brytyjskiego agenta do zadań specjalnych (Mark Strong), który wmieszany w spisek, musi ukrywać się w rodzinnym Grimsby, przy którym najciemniejsze zakątki warszawskiej Pragi wydają się centrum kulturalnym wszechświata. W wyplątaniu się z dramatycznej życiowej sytuacji pomaga mu brat (Sacha Baron Cohen). Kibol-degenerat o złotym sercu.

Momentami komedia tak głupia, że aż obrzydliwa. Sacha zawsze miał jazdę na punkcie sexu, ale tutaj pewne granice zostały przekroczone. Nie jestem przesadnie wrażliwy, ale to mnie brzydziło. Było parę scen, po których skręcało od środka. A nawet po nich wjeżdża akcja słoń na słonia i ta niechlubna poprzeczka zostaje jeszcze przeskoczona. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby to było śmieszne, ale mnie zwyczajnie nie ruszyło. Więcej niesmaku niż śmiechu.

Nie jest to jednak komedia totalnie bezwartościowa. Skłamałbym, jesli bym napisal, że przesiedziałem z kamienną twarza. Trudno, żeby Sacha przez całe 90-minut kogoś nie rozśmieszył. Zawsze znajdzie się jakiś „strzał w 10”. Do mnie trafiły najbardziej zabawy w agenta i podryw dziewczyny w zielonej sukience, tekst z Legolandem i wiadomości na koniec filmu – te akurat skradły show. Trochę mało, a i większość miodu wypłynęło w zwiastunie.

Przed seansem trzeba wziąć poprawkę na beznadziejnie sztampową historię. To już tak zgrane nuty, że aż wstydziliby się je wykorzystywać gdziekolwiek. Złota malina za to idzie do słabiutkiego Stronga. Na papierze prezentował się jako fajny kontrast dla Cohena. Podobny by zagrać brata, ale poważny, by móc zaatakować innym humorem. Ten jednak nie ma w repertuarze nic. Pusty magazynek – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-405001
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Na szybko:

The Do Over, to kolejny Netflixowy filmik od Sandlera. Gość znalazł swoje powołanie w animacjach i tam powinien zostać. „Hotel Transylvania” to udane dwie produkcje, a przejście do Netflixa każe nam znów męczyć się z jego słabnącym żartem. Upozorowanie śmierci, przejęcie tożsamości, próba rozwikłania przeszłości swoich nowych osobowości – tylko w moim zdaniu to wygląda spoko. W między czasie strzelaniny, miłość i ogrom kiepskim żartów o seksie – tak trafniej. Są zalążki chemii między Spadem i Sandlerem, ale czasami przypomina mi to „Duże dzieci” – a i z początku wyglądało bardzo podobnie – 2/10

 

Never Back Down: No Surrender – Seria kiczowata, ale lubię się przy niej odmóżdzyć. Michael Jai White kontynuuje uwalanie w MMA, jako Case Walker. Do jedynki często wracałem – choć nie miała z Walkerem nic wspólnego - dwójkę uważam za film znośny, a trójka odchodzi trochę do schematów innych filmów z Whitem. Gość praktycznie nigdy nie wychodzi poza znaną sobie postać, jednak wolę, jak bardziej skupia się na trenowaniu innych. Tutaj tych scen jest niewiele. Wszystko jest zapchane szemranym promotorem, nową miłością i zamieszaniem wokół przyjaciela. Nie da się odmówić głównemu bohaterowi wiarygodności, ale to nie wystarczy. Są lepsze i gorsze filmy z nim. Większosć podobna, ale temu bliżej do tej gorszej kategorii – 3/10 – Ze znanych twarzy – z MMA czy Wrestlingu - gra Josh Barnett i Nathan Jones. Przewijają się inni, ale w dalekim tle.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-405043
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Angry Birds Movie / Angry Birds Film

Film zabierze nas na egzotyczną wyspę zamieszkaną przez szczęśliwe kolorowe ptaki-nieloty. Na rajskiej wyspie żyją jednak także ptasi outsiderzy - temperamentny Red, szybki jak wiatr Chuck i nieco wybuchowy Bomb. Idylliczny krajobraz wyspy przerywa przybycie tajemniczych zielonych świnek...

Polubiłem Reda. Głos Sudeikisa jest stworzony do cynizmu, który ta postać serwuje. Może nie każdy tekst to komediowy geniusz – prawdziwych perełek praktycznie brak - ale do mnie podważaniem wszystkiego trafił. Bomb i Chuck to dobre dopełnienie, na którym można było zbudować kilka żartów, kiedy odskakujemy od opowiadanej historii. Ta najwyższych lotów nie jest – ptaki nieloty w końcu :wink: Przerabia sprawdzone wzorce, gdzie nielubiany bohater wyczuwa spisek, a podczas przygody będzie musial się nauczyć działać w grupie.

Animacja z tego prosta. Wpompowali pieniądze, zrobili ją ładnie, liczyli na sprzedaż za samą nazwę. Nikt tu się nie silił na dobre kino, jak w przypadku „Lego”. Może to jest powód tych negatywnych opinii? Oczekiwania były za duże. Ja zagorzałym fanem oryginału nie jestem, wiec podszedłem na chłodno. Trochę się pośmiałem, postaci dawały radę – do tria dochodzi świetny Orzeł - widać było odniesienia do materiału źródłowego. Czego oczekiwać więcej? Problemem jest tylko niezdecydowanie twórców z humorem, który skacze od dziecinnego po tego dla dorosłych. Nie balansuje zgrabnie – co jest cechą familijnego kina z najwyższej półki - a skacze z jednego bieguna na drugi, nie obierając żadnego celu. A to chyba w grze „Angry Birds” najgorsze? – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-405067
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Keanu

Dwójka przyjaciół planuje odzyskać skradzionego kota, podając się za dealerów ulicznego gangu.

Jeśli ktoś śledzi Comedy Central, to duet Key & Peele nie jest mu obcy. Goście zwykle rozbrajają w krótkich scenkach, teraz wzięli się za pełnometrażówkę. Keegan-Michael Key może być już kojarzony, bo ostatnimi czasy występował w różnych komediach, gdzie zwykle z drugiego planu kradł show. Ich wspólne dzieło, to absurdalna historia kota, który ląduje w środku narkotykowej wojny.

Po stracie dziewczyny, Rell (Peele) jest załamany. Życie nie ma sensu, po czym Keanu drapie w drzwi. Nowy pupil, to odzyskanie sił i postawienie się na nogi. Urodziwy kociak oczarowuje swojego nowego Pana, jednak ma innych właścicieli, którzy będą go szukać. To sprawia, że ta spokojna dwójka ląduje w gangsterskim półświatku, udając kogoś, kim zwyczajnie nie są. A moment, kiedy zaczynają gangsterke, to start dobrej zabawy w filmie. Nawet nie zwracałem uwagi na główny trzon fabuły, bo dobrze się oglądało ich poczynania. To urodzeni komedianci, którzy często samą mimiką potrafią rozbawić. Ma to budowę krótkich skeczy luźno powiązanych fabułą – przez co krytycy pewnie nie będą mega przychylni – ale to nie przeszkadza. Mam tylko za złe, że nie odważyli się na mocniejszą parodię samego kina. Że nie bawili się formą i wpadli w schematy. Czy nawet tutaj musi być historia miłosna? Tak, ona rodzi się nietypowo, ale po co w ogóle tam jest? Prędzej czy później i tak zepchnie calość na te oklepane tory. Sprawiając, że końcówka to zło konieczne i koniec uśmiechu - 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-405093
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Alice Through the Looking Glass / Alicja po drugiej stronie lustra

Alicja (Mia Wasikowski) wraca do magicznej Krainy Czarów, gdzie zastaje Kapelusznika (Johnny Depp) w fatalnym stanie. Z pomocą przyjaciół, Alicja musi odbyć podróż w czasie, by uratować Kapelusznika i odmienić los całej Krainy.

Nigdy nie byłem zwolennikiem jedynki (3/10), która zachwycić mogła głównie pełną paletą kolorów. Ten świat pozostał i tutaj, jednak historia, jak i dodatki w postaci bohaterów drugoplanowych, dźwignęły to dzieło nieco wyżej. Podróże w czasie, jak i sam Czas (Sacha Baron Cohen), potrafiły nadać temu widowisku tempa, a przede wszystkim poszerzyły naszą wiedzę o poznanych już postaciach – co jest największym pozytywem. Poznamy dorastanie Kapelusznika, czy historię dużej głowy Królowej.

Dalej nie lubię Wasikowskiej. Ktoś może powiedzieć, że pasuje do zagubionej Alicji, jednak dla mnie to strasznie bezbarwna aktorka, którą mógłby zastąpić każdy. Rzadko jestem tak obojętny do tytułowej postaci filmu. Zresztą Kapelusznik Deppa, to też przeciętna postać. Dla mnie zbyt przejaskrawiona. Kolejny raz – taki ma być, co nie znaczy, że musi mi smakować. Lubię za to całą resztę. Kota, psa, królika i tych, którzy sypną okazjonalnym żartem.

Cohen budził z początku mieszane uczucia, bo w końcu grał uosobienie czasu, a nie uniknął typowych dla siebie głupkowatych tekstów. Czuć było ten mocny nacisk komediowy, choć dla takiej postaci wskazana by była mądrość – przynajmniej tak to sobie wyobrażałem. Z biegiem historii zacząłem go akceptować, a finalnie i tak wylądowałby w plusach filmu. Wizerunkowo prezentował się świetnie.

Kontynuacja lepsza od oryginału? Dla mnie tak, choć pewnie krytycy będą innego zdania. Film zaliczył słaby start w kinach i niewiele wskazuje na poprawę. Trochę źle obrali datę premiery, gdzie dzieciaki mają wokół inne swoje perełki – z filmami o superbohaterach na czele. Ja tam widziałem dziecięcą magię i przyjemną historie – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-405109
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Money Monster / Zakładnik z Wall Street

Bohaterem filmu jest Lee Gates (George Clooney) - prezenter programu telewizyjnego, udzielający widzom porad finansowych. Jeden z oglądających, Kyle (Jack O’Connell), za sprawą rady Gatesa traci cały rodzinny majątek. Sfrustrowany, podczas programu na żywo bierze prezentera jako zakładnika. Oglądalność stacji, ku zadowoleniu producentów, idzie w górę zaskakująco szybko...

Spóźniony o jakieś 20-lat. Wyobrażam sobie, że wychodząc na początku lat 90’, mógłby zrobić karierę. Jeśli ktoś gustuje w starych sensacjach, to tej będzie do nich bardzo blisko. Jest detonator, więc róbcie co mówię, bo wysadzę Waszą gwiazdę. Na papierze to wszystko wygląda przyzwoicie, a i pierwszy akt napawa optymizmem. Zaczynają wylewać się solidne fundamenty, gdzie antagonista ma swój motyw, producentka kombinuje, żeby uratować gwiazdę, a telewizja myśli, jak utrzymać bądź wykorzystać genialną oglądalność. Z tym ostatnim wiążą się sceny conajmniej śmieszne, nierealne. Takie, po których czulem się spoliczikowany i gdybym oglądał taki program na żywo, to bym wyłączył uznając to za haniebną ustawkę. Dalsze decyzje nie są wcale lepsze, a sama końcówka i pokonanie większego zła, jest linią najmniejszego oporu dla twórców. Telewizja kłamie, a grube szychy są nieuczciwe – oryginalnie?

Podobał mi się Jack O’Connell. Sprzedał sporo emocji i często zmieniał „maskę”. W jego głowie działo się najwięcej, był zwyczajnie najciekawszy. Clooney i Roberts nie spadną poniżej jakiegoś poziomu. Ich postaci mogą być mało rozbudowane, nieciekawe, i choć ciągną ten wózek, to ich śmierć by nas nie ruszyła, ale aktorsko się bronią.

Nic oryginalnego. Był moment, że spodziewałem się lepszego thrillera, a ten szybko wpadł w klisze. Zaczęli mnie karmić głupotami. Mam wrażenie, że gdyby w centrum uwagi było to zaplecze, gdzie telewizja debatuje, jak rozwiązać tę sytuację, to by wyszedł z tego lepszy film – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/198/#findComment-405284
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KL
    • Attitude
    • MattDevitto
    • HeymanGuy
      Mówicie o @ KL ? That makes us two... ROH on Honor Club 09.01.2025 Trish Adora vs. Harley Cameron: No dobra, Trish Adora jest w dobrej formie. Już samo jej wejście z STP w narożniku robiło wrażenie. Harley Cameron próbowała, nie powiem, że nie. Pokazała zwinność i niezły timing, ale kiedy Trish odpaliła swój Lariat Hubman, to było jak... bum, end of story. To jeden z tych finisherów, które robią wrażenie i sprawiają, że czujesz moc przez ekran. Mam wrażenie, że Trish powoli zmierza w stronę czegoś większego – może tytułu? Byłoby przyzwoicie, bo to jedna z tych osób, które naprawdę zasługują na spotlight. Blake Christian vs. Serpentico: Blake Christian jest jak błyskawica w ringu – szybki, techniczny, po prostu niesamowity, od zawsze robił na mnie wrażenie. Serpentico, wiadomo, zawsze daje dobre show, ale tu nie miał większych szans. Ta Meteora na koniec? Coś pięknego. W sumie spodziewałem się szybkiego zakończenia, ale mimo to walka była widowiskowa. Dla fanów lucha libre myślę, że jak najbardziej do polecenia. Boulder vs. Griff Garrison: Powiem tak: jak tylko zobaczyłem Bouldera w akcji, to wiedziałem, że Griff będzie miał ciężki wieczór, przypomina mi trochę Mastiffa z brytyjskiej sceny indy, ale trochę mu do niego brakuje. Griff próbował walczyć sprytem, ale kiedy masz przed sobą człowieka tak dużego jak Boulder, to wiesz, że to się nie skończy dobrze. Boulder Dash to absolutna demolka – oglądając to, miałem wrażenie, że Griff dosłownie wbił się w matę. Z jednej strony szkoda mi Griffa, bo ma potencjał, ale Boulder? On jest po prostu maszyną, którą można lepiej wykreować niż się to robi teraz. Billie Starkz vs. Brittany Jade: Billie Starkz to dla mnie taki powiew świeżości, mimo że trochę już występuje w Tonylandzie (AEW) i Tonylandzie v2 (ROH). Oglądam jej karierę od jakiegoś czasu i za każdym razem mnie czymś zaskakuje. Brittany Jade dała radę, ale Billie... lubię bardzo jej styl. Gładkie, perfekcyjne wykonanie, aż chce się oglądać więcej. Mam nadzieję, że Billie dostanie niedługo większy program, bo dziewczyna ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się jej kibicować. Queen Aminata vs. Rachael Ellering: Queen Aminata to ma fajny gimmick, ma spory potencjał – i to widać. Rachael próbowała, ale Aminata od początku wyglądała, jakby miała plan na tę walkę. . Aminata ma ten vibe dominatorki, która może zamieszać w każdej dywizji. Myślę, że to tylko kwestia czasu, aż zacznie walczyć o główne tytuły, czy to w ROH czy AEW. Throwback: Sumie Sakai vs. Hazuki (2018): Nie zwykłem komentować Throwbacków z gal, ale tu zrobię wyjątek, do ROH z tamtych m.in. lat mam spory sentyment, w sumie głównie z tego sentymentu powstaje ten komentarz, dość pozytywny, bo nie potrafię patrzeć na tą perełkę jaką jest ogół Ring of Honor złym okiem, nawet jak Tony Khan robi sobie z tego Velocity, Heat, Main Event, Superstars, nazywajcie to jak chcecie, pewnie rdzennym fanom się nawet nie chce na to patrzeć, bo szkoda sobie psuć pogląd i wspomnienia. Wspomnienia, wspomnienia... jak tylko zobaczyłem, że dostaniemy ten klasyk z 2018 roku, od razu się uśmiechnąłem. Hazuki z Kagetsu i Haną Kimurą w narożniku – to był ten czas, kiedy Women of Honor naprawdę rozkwitało i się dobrze zapowiadało. Walka była świetna, Sumie Sakai to absolutna legenda, szanuję za uśmiech w stronę starszych (choć są starsi) fanów. MxM Collection vs. The Dawsons: MxM Collection jest kolejnym świetnym duetem, który WWE puściło bez żalu. Mansoor i Mason Madden mają w sobie coś świeżego, co od razu przyciąga moją uwagę. The Dawsons to takie trochę noname'y, ale szczerze? Cieszę się, że MxM wygrali.  Mam nadzieję, że zobaczymy ich w większym programie w tej dywizji w bliższej przyszłości, pewnie skończą w AEW. Red Velvet vs. Jazmyne Hao: Red Velvet to całkiem przyzwoita mistrzyni ROH TV. Jazmyne Hao miała swoje momenty, ale Velvet to zupełnie inny poziom. Jej Right Jab to cios, który wygląda na równie groźny, co skuteczny, choć czy w tej walce nie pomyliła jej się ręka i czy nie użyła przypadkiem Left Jab? Walka była dobra, choć przewidywalna – mam nadzieję, że Red Velvet wkrótce dostanie bardziej wymagającą rywalkę o swój pas, bo obijać placki to każdy może. Shane Taylor Promotions vs. Gates of Agony: Uwielbiam Shane Taylor Promotions, ta ekipa to definicja dobrej chemii w ringu, a zwłaszcza Lee Moriarty. Gates of Agony próbowali zdominować siłą, ale Shane i Lee pokazali, że technika i strategia zawsze wygrywają. O'Connor Roll Bridge? Klasyk, ale działa, i to jak! Mam nadzieję, że Shane Taylor Promotions dostaną większe wyzwania, bo potencjał mają ogromny, a już za długo stoją w miejscu. Jericho/Rock'n'Roll Express: Na koniec – prawdziwa uczta dla fanów nostalgii. Chris Jericho jako część „The Learning Tree”? No powiedzmy, że w ROH nie wygląda to tak źle jak w AEW, mniejsza konkurencja może xD Z pasem ROH wygląda na większy deal w ROH, niż w AEW, niby proste ale Tony chyba tego nie ogarnia. Jego promo było idealnym balansowaniem między arogancją, a czystą rozrywką - typowy Y2J. Kiedy Rock N Roll Express weszli na ring publika nawet się ożywiła, dla odmiany. Ich atak na Jericho i Keitha to ukłon w stronę starej szkoły wrestlingu, który zawsze działa, przynajmniej na mnie. Widok Mortona i Gibsona triumfujących na koniec gali całkiem przyjemny, ale nie ma się co przyzwyczajać. Chris musi zacząć występować w ROH TV jeśli ma być choć trochę wiarygodnym ROH Champem. Co mogę powiedzieć? ROH dało nam wszystko, czego można oczekiwać od takiego formatu gali jaki od nich dostajemy: nie takie złe walki, rozwój jakichś tam historii i trochę nostalgii dla starszych fanów. Każda walka miała coś tam do zaoferowania, a momenty takie jak atak Rock N Roll Express czy nawet ten throwback z '18 roku sprawiły, że to nie był zwykły odcinek tygodniówki typu squashe i wywiady bez celu. Czekam na przyszły tydzień w sumie, bo QT Marshall vs. Komander o bodajże pas ROH TV zapowiada się nawet dobrze. Jeśli ROH dalej będzie trzymać taki poziom i konsekwentnie go podnosić, to może wreszcie coś zacznie się dziać. Sypnę klasykiem w takim razie od kolegi, którego wyżej oznaczyłem. OGLĄDAJCIE RING OF HONOR!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...