Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2010
  • Status:  Offline

http://1.fwcdn.pl/po/74/33/747433/7715923_1.3.jpg

 

Pitbull. Nowe porządki

 

Wielki szacunek dla Patryka Vegi za nowego Pitbulla. Długo czekałem i się nie zawiodłem. Film trzyma w napięciu cały czas. Jeśli chodzi o fabułę to w skrócie drwaloseksualny Majami (Piotr Stramowski) rzucony jest do rozpracowywania gangsterów z grupy mokotowskiej. Na swojej drodze przecina się z bohaterami dawnego Pitbulla, a więc z Gebelsem (świetny Andrzej Grabowski i aż szkoda, że jest go relatywnie tak mało), Igorem (Paweł Królikowski) i Barszczykiem (Michał Kula). W międzyczasie okazuje się, że sekcja zajmująca się zabójstwami z Pałacu Mostowskich także rozpracowuje grupę mokotowską. Policjanci z dwóch różnych komend już wiedzą i zaczynają rozumieć, że mają do czynienia z najsilniejszą organizacją przestępczą w Polsce i jeśli chcą ją rozbić definitywnie to muszą ze sobą współpracować.

 

Piotr Stramowski to dla mnie najlepszy debiut filmowy od kilku lat. Stworzył świetną postać Majami i wydaje się, że nie mógł zagrać jej nikt inny. Wierni fani powinni być zadowoleni. Bogusław Linda jako gangster świetny! On jako ten zły pasuje niesamowicie. Maja Ostaszewska w roli wyszczekanej i emanującej agresywnym seksapilem Olki stworzyła kapitalną kreację. Zupełnie po przeciwnej stronie Agnieszka Dygant, która wypadło jak na siebie (a jako aktorka daje przecież radę) zaskakująco słabo.

 

Jak na polskie realia bardzo dobry film!

Edytowane przez KaMaz
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397503
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Karbala

To były cztery dni piekła… Irackie miasto Karbala. 2004 rok, środek wojny w Zatoce Perskiej. Zaczyna się ważne muzułmańskie święto Aszura. Bojówki Al-Kaidy i As-Sadry atakują miejscowy ratusz City Hall – siedzibę lojalnych władz i policji, w którym przetrzymywani są też aresztowani terroryści. Ich kolejne wściekłe ataki odpiera osiemdziesięciu polskich i bułgarskich żołnierzy, którzy mają zapasy jedzenia oraz broni jedynie na 24 godziny walk. Tracą kontakt z bazą, nie wiadomo, kiedy dotrze wsparcie.

Polski film wojenny. Mnie samo to przeraża. Ja już widzę te cztery czołgi z kartonu i pseudo-dramaty. Już wyobrażam sobie ciężką przeprawę, podczas gdy Karbala, to... całkiem przyzwoite kino. Historię nakręca kilka postaci, które w Zatoce mają swoje wybory moralne, swoją wewnątrzną walkę z otaczającym ich światem. Bartłomiej Topa jako wódz całej bandy, ma ich najwięcej, ale położenie ciężaru na jego barkach służy wszystkim – tak samemu filmowi, jak i widzom. Gość zwyczajnie sprawdza się w swej roli, a jego stoicki spokój jest wymieszany z nieustającym lękiem, widzianym na twarzy przy większości ujęć. Tak to powinno wyglądać. Na drugim biegunie jest Kamil Grad, sanitariusz. Z początku wydawać by się mogło – nasz bohater. I jest w tym sporo prawdy, ale akurat tak silny nacisk na grającego go Antoniego Królikowskiego, wychodzi im bokiem. Widać od pierwszych minut, jak jego przygoda się skończy, ale ja pałałem do niego taką sympatią, że demonstracja terrorystów na jego osobie byłaby moim ulubionym fragmentem. Miało być od zera do bohatera, a było od zera do liczb ujemnych. Kreacja nie generująca żadnych emocji, obok której najlepiej przejść obojętnie – jakkolwiek nam to będą utrudniać.

Karbala bardzo dobrze zaczęła. Strzelania było niewiele, a jak było, to faktycznie takie, które ciągnęło za sobą dalsze wydarzenia. Budował się fajny klimat - w którym królował Piotr Głowacki - który gdzieś od połowy zaczęli gubić. Gdzieś się wdarła powtarzalność u Topy, i jeszcze większa obojętność do nieudolnego sanitariusza. Sama końcówka nadaje temu fajnego wyrazu, więc warto dotrwać do końca. Niezłe kino, choć nie pozbawione wad - 5/10 (byłem skłonny dać "6", ale poważnie się nudziłem w drugim i trzecim akcie)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397588
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Dirty Grandpa / Co Ty wiesz o swoim dziadku?

Dick (Robert De Niro) jest emerytowanym generałem amerykańskiej armii i świeżo upieczonym wdowcem. Jest także dziadkiem Jasona (Zac Efron) – młodzieńca nudnego jak seks ślimaków. Dick postanawia zrobić z wnuka mężczyznę i zabiera go w podróż w poszukiwaniu utraconego testosteronu. Pomysł jest dość prosty - zdeprawować chłopaka za pomocą maksymalnej ilości źle prowadzących się niewiast, a przy okazji samemu skorzystać z ich wdzięków. Jason początkowo opiera się jak może, szczególnie, że już wkrótce ma stanąć na ślubnym kobiercu. Dick potęguje jednak swe wysiłki, a że z niejednego pieca chleb jadał, wie, że są takie pokusy, którym nie oprze się nawet święty...

Komedie nie mają zjawiskowych fabuł, nie przyciągają opowieścią, nie zaskakują morałem – mają nas rozśmieszyć. A jeśli podeszlibyśmy do „Dziadka”, jak prawdziwi krytycy, to nie zostawilibyśmy na nim suchej nitki. Pocięte na skecze, coraz to dziwniejsze postaci, ani krzty realizmu. Wszystko przejaskrawione. Raziły mnie te aspekty, jednak skłamałbym, jakbym się nie przyznał, że trochę się pośmiałem. Głównie za sprawą De Niro, którego zboczenia i one-linery kradły show. Miło go posłuchać, w roli pociesznego dziadka, który w swój niekonwencjonalny sposób, chcę przeprogramować wnuczka. Jason stał się robotem zdecydowanie za szybko. Każdy zaczął podejmować decyzje za niego, skutecznie wmawiając mu, że tak będzie dla niego najlepiej. Gdzieś zagubił on swoją szaleńczą młodość, a to coś, czego nie powinno się za nic oddawać. Taki jest morał tego filmu – nie starzej się za szybko i nie pozwól, żeby życie przeszło obok Ciebie. Nieźle, całkiem nieźle. Ubrane jest to w dość sztampowe szaty. Jest tradycyjne ćpanie, dwuznaczne sytuacje, tępa policja, nawet pościg – elementarz jednym słowem. Jak tylko De Niro schodzi z ekranu, albo z kimś nie przerabia, to zaczyna do Ciebie dochodzić, że oglądasz jakiegoś gniota – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397637
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Król życia

Edward jest najeżony, zaimpregnowany na otaczający go świat. Wszystko go denerwuje. Jakby chodził ciągle w za ciasnych butach. Złośliwy dla żony, niecierpliwy dla córki, prawie nie ma czasu dla swego starego ojca. Któregoś dnia ulega groźnemu wypadkowi. W wyniku niespodziewanych zdarzeń porzuca swoje dotychczasowe życie, by na nowo odkryć żonę, córkę i otaczający go świat. Zaczyna być szczęśliwy i dostrzegać ludzi i rzeczy, które przecież ciągle go otaczały. Podobnoszczęście jest zaraźliwe na odległość 800 metrów. Na to wygląda, bo główny bohater roztacza taką pozytywną aurę. Edward nigdzie nie wyjeżdża, nie ucieka w podróż dookoła świata, nie jedzie do Amazonii. Mieszka w tym samym mieszkaniu, chodzi tym samym chodnikiem, spotyka tych samych ludzi, ale wszystko jest inne.

Znów Więckiewicz heroicznie ratuje przed katastrofą. Ale nawet z takim kapitanem, ten statek jest skazany by utonąć. Błąka się gdzieś w przestworzach, starając się choć trochę rozbawić. Rzadko się to udaje, a przez większość czasu śledzimy różnorakie wizje i pijackie spotkania w parku. „Król Życia” miał rzekomo czerpać z niego jak najwięcej, a wyglądał jak zdarta płyta, co chwila sięgając po te same nuty. Na dłuższą metę nie do strawienia, na starcie całkiem przyzwoite kino. O dziwo Edward sprzed wypadku, budził większą sympatię, niż ten uśmiechnięty świr, któremu brakowało celu. I ten statek też tego celu nie ma. Dla mnie pierdoły z charyzmatycznym aktorem i przyzwoitym drugim planem – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397668
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Boy

Amerykańska niania, Greta (Lauren Cohan), otrzymuje wymarzoną pracę w angielskiej posiadłości. Na miejscu okazuje się, że syn państwa Heelshire – Brahms, który ma być jej podopiecznym, to lalka ludzkich rozmiarów. Początkowo Greta podchodzi do zlecenia z przymrużeniem oka, traktując Brahmsa jako przejaw dziwactwa zmanierowanych bogaczy. Jednak kiedy łamie zasady kodeksu opieki nad „synkiem", do którego przestrzegania zobowiązali ją pracodawcy, dochodzi do serii przerażających zdarzeń. Dziewczyna zaczyna podejrzewać, że lalka nawiedzona jest przez złowrogą, mroczną siłę.

Jak na styczniowy horror, „The Boy” potrafi skutecznie zbudować atmosferę. Odstąpili mocno od scen wyskokowych, skupiając się na zagadce stojącej za dziwnymi wydarzeniami. Greta coraz bardziej zaczyna się zastanawiać nad lalką, a widz robi to wraz z nią. To efekt kombinacji dwóch składników – klimatu i samej Lauren Cohan, która zagrała przekonująco - no wiecie, jak na tani horror z niższej półki :wink:

Boimy się tego, czego nie widzimy. I „The Boy” atakuje niepokojącymi dźwiękami i thrillerową otoczką. Szkoda, że na koniec niemiłosiernie się wykłada. Trzeci akt, to zboczenie z dobrego kursu. Tak jakby zabrakło mocniejszego pomysłu i trzeba było zamknąć wszystko po linii najmniejszego oporu, w sposób nie tyle przerażająco głupi, co i niezbyt wyszukany. Za to chłosta – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397705
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Blue Mountain State: The Rise of Thadland

Thad (Alan Ritchson) podpisuje wielomilionowy kontrakt z NFL i jego podejście do życia w collegu się zmienia. Jednak gdy nowy dziekan planuje zamknąć niesławny Goat House, wszyscy muszą połączyć siły, by ocalić miejsce najlepszych imprez w mieście.

„Blue Moutain State” swego czasu było bardzo udanym serialem. Futbolowe fundamenty, imprezowa zawartość, kolorowe postaci. „Rise of Thadland” przywraca tylko imprezową zawartość, gdzie te postaci wypadałoby już znać, a futbolowe fundamenty są tylko umowne. W zasadzie tylko powiedzą nam, że oni grają – trener powinien być jedną z wiodących person produkcji – i przejdą do gigantycznej imprezy. Pełna narkotyków i pół-nagich studentek historia, garściami czerpiąca z dobrze znanych gagów. Kilku aktorów wciąż zachowała swój urok – na czele z tytułowym Thadem – ale jako całość, to nie jest udany twór. Widziałem to wszystko, a teraz miałem wrażenie przedłużenia jednego odcinka, co wcale nie wyszło mu na dobre. Boków nie zrywałem, ciekawy wydarzeń nie byłem. Trzymała mnie głównie sympatia do „starych znajomych”, i to chyba czynnik konieczny przy sięganiu po ten film. Order wyróżnienia za motyw z gejem i notoryczne reakcje Thada. Nic wyszukanego, ale wspominam najmilej. - 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397788
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Znów Więckiewicz heroicznie ratuje przed katastrofą. Ale nawet z takim kapitanem, ten statek jest skazany by utonąć. Błąka się gdzieś w przestworzach, starając się choć trochę rozbawić. Rzadko się to udaje, a przez większość czasu śledzimy różnorakie wizje i pijackie spotkania w parku. „Król Życia” miał rzekomo czerpać z niego jak najwięcej, a wyglądał jak zdarta płyta, co chwila sięgając po te same nuty. Na dłuższą metę nie do strawienia, na starcie całkiem przyzwoite kino. O dziwo Edward sprzed wypadku, budził większą sympatię, niż ten uśmiechnięty świr, któremu brakowało celu. I ten statek też tego celu nie ma. Dla mnie pierdoły z charyzmatycznym aktorem i przyzwoitym drugim planem – 3/10

 

A mi się ten film podobał i to nawet bardzo (oceniłem go 7/10, choć jest to ocena mocno subiektywna, bo raczej zasługiwał na 6/10, ale mocno trafiał w moje „czułe punkty”). Aktorstwo jest pierwszorzędne (i to nie tylko Więckiewicz. Drugi plan także mocno daje radę), sporo niezłych tekstów (i to nie tylko tych „zabawnych”, ale też takich, które potrafią dać do myślenia), film się nie dłuży i – co najważniejsze – jest totalnie mega-pozytywny i potrafiący zarazić widza optymizmem głównego bohatera. Oglądałem „Króla Życia” w nocy z niedzieli na poniedziałek, a więc byłem pospinany jak plandeka na Żuku, przed nadchodzącym tygodniem w tyrze. Do wyra kładłem się już jednak z bananem na mordzie, tak mnie ten film nastroił.

Jasne, że można mu zarzucić naciąganie, brak większego realizmu i operowanie schematem (odmiana życia o 180 stopni), ale trudno w czasie seansu oprzeć się myśli: „może to i mało prawdopodobne, ale któż z nas nie chciałby tak raz kiedyś pójść na żywioł i zacząć żyć tak jak zawsze pragnął?”. Teoretycznie – możliwe, ale praktycznie – trzeba by było mieć jaja większe niż słoń.

Ja tam doceniam w „Królu Życia” przede wszystkim jego wartości „terapeutyczne”, bo wiem, że jakbym miał chujowy dzień w pracy i chciał sobie poprawić nastrój, to spokojnie odpaliłbym sobie ten film raz jeszcze i byłbym pewny właściwego efektu.

Poza tym – z filmu płynie fajne przesłanie. Niby oklepane, ale i tak większość marzy o takich zmianach, choć najczęściej nie ma jaj, by je wdrożyć. Nie bez znaczenia jest to, że Więckiewicz odmienił całkowicie swoje życie po wypadku, gdzie doszło do urazu mózgu. Tak jakby reżyser chciał powiedzieć do widza: „człowieku – pierdolnij się w końcu w głowę i zacznij ŻYĆ!” :wink: Do mnie to trafia.

 

O dziwo Edward sprzed wypadku, budził większą sympatię, niż ten uśmiechnięty świr, któremu brakowało celu.

 

Nie wiem N!KO czy zdajesz sobie sprawę z tego, że od cholery ludzi (sprawdzone osobiście na znajomych) nie chce mieć żadnego konkretnego celu w życiu, typu podwyżka, awans, nowy samochód, czy uznanie otoczenia? Życie z samego założenia jest pozbawione sensu, bo i tak zdechniemy, a do grobu nie zabierzemy niczego (a uznaniem otoczenia można sobie co najwyżej dupę podetrzeć, bo dzieci nim nie wykarmisz), dlatego sporo osób chciałoby po prostu żyć sobie tak na light’cie, z dnia na dzień, jak właśnie Więckiewicz, mogąc robić to, na co się ma w danej chwili ochotę, a nie tracić połowę życia na spinanie dupy w pracy, którą większość osób i tak nienawidzi (a tyra tylko dlatego, by mieć kasę na przeżycie)? Dla tego typu osób, Więckiewicz w tym filmie jest prawdziwym „jednorożcem”, kimś kim marzymy by kiedyś być, ale ze smutkiem zdajemy sobie też sprawę, że zapewne nigdy nie będzie nam to dane.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397813
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie wiem N!KO czy zdajesz sobie sprawę z tego, że od cholery ludzi (sprawdzone osobiście na znajomych) nie chce mieć żadnego konkretnego celu w życiu, typu podwyżka, awans, nowy samochód, czy uznanie otoczenia?

 

No zdaje, ale co z tego? Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby tym tłumaczyć sobie ten film. Niby o tym jest, ale co w sytuacji, jak mi nie poprawił tego humoru? To tak jakby ktoś z takim przesadnym entuzjazmem za Tobą latał przez ponad godzinę i się szczerzył przed nosem, usilnie próbując zarazić Cię dobrym nastrojem. Nie uważam się za jakiegoś gbura - może błędnie - ale ja bym mu w końcu jebnął :wink: I myślę, że takiego banana u siebie wywołam innymi rzeczami - w tym nawet (a może przede wszystkim?) wrestlingiem. Dlatego ja nie mogłem się rozpływać nad tą zdartą płytą. Wynudziłem się. A to stwierdzenie, że Edward wzbudzał większą sympatię przed wypadkiem - chodziło o to, że jakoś milej go wspominam z początku, kiedy był bardziej życiowy, a też potrafił czarować (jak chociażby z tekstem o brwiach do żony - prosty, ale wspominam go najlepiej).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397819
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

To tak jakby ktoś z takim przesadnym entuzjazmem za Tobą latał przez ponad godzinę i się szczerzył przed nosem, usilnie próbując zarazić Cię dobrym nastrojem. Nie uważam się za jakiegoś gbura - może błędnie - ale ja bym mu w końcu jebnął :wink:

 

To tylko potwierdza teorię, że nic tak nie wkurwia Polaka jak szczęście drugiego Polaka :wink: Ja tam miałem do chłopa szacun, że zaczął na prawdę żyć, tak jak wielu by chciało, ale nie ma odwagi wszystkiego zmienić.

 

A to stwierdzenie, że Edward wzbudzał większą sympatię przed wypadkiem - chodziło o to, że jakoś milej go wspominam z początku, kiedy był bardziej życiowy, a też potrafił czarować (jak chociażby z tekstem o brwiach do żony - prosty, ale wspominam go najlepiej).

 

Serio? Dla mnie na początku był zwykłym małym chujkiem, który żyje żeby pracować, jakich wielu widuje w tyrze - a więc nie budził we mnie żadnych pozytywnych uczuć.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397844
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Serio? Dla mnie na początku był zwykłym małym chujkiem, który żyje żeby pracować, jakich wielu widuje w tyrze - a więc nie budził we mnie żadnych pozytywnych uczuć.

 

Nie mówie, że byłem nim jakoś zachwycony. Masz racje, był chujkiem. Chujkiem, którego oglądało i słuchało mi się lepiej, niż wersji powypadkowej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397845
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie mówie, że byłem nim jakoś zachwycony. Masz racje, był chujkiem. Chujkiem, którego oglądało i słuchało mi się lepiej, niż wersji powypadkowej.

 

No widzisz, mi natomiast 100 razy lepiej słuchało i oglądało się „wersję powypadkową”, ponieważ tamten Edward był kimś na swój sposób (jak na nasze realia i czasy) „wyjątkowym” (a więc i interesującym dla mnie), a „wersja korpo” – choć oczywiście kapitalnie (jak zwykle) zagrana przez Więckiewicza, była tylko „jednym z wielu” jakich się dziś widuje dookoła, a więc moje zainteresowanie tą postacią było na poziomie zainteresowania prognozą pogody w Bangladeszu.

 

Sunny Side Up: Through the backdoor (2015)

 

Powiedzmy sobie od razu – to nie jest pornos z Sunny! To słabe jebadło z Tammy Sytch, która z dawną Sunny ma tyle wspólnego, co obecny Michael Keaton z „prawdziwym” Batmanem. Słysząc o pomyśle porka z Sunny, ciekaw byłem jak producenci widzą ją w tego typu filmie, przy jej obecnej… „formie fizycznej”. Okazało się, że mają na to wyjebane, bo chcą tylko trzepnąć kasę na znanym w branży wrestlingowej nazwisku. Tak więc dostaliśmy „trzepaka” z podstarzałą, zniszczoną przez życie, opuchniętą od wódy i upasioną Tammy Sytch, która do miana MILF-a ma obecnie tak daleko jak my do emerytury. Wizualnie wygląda to fatalnie i jest tak podniecające jak niedzielna wizyta w kościele. Pomijam już to, że nie wystarczy mieć „znane” nazwisko i lubić się pobzykać – żeby odnaleźć się w tego typu produkcjach (tak samo jak nie wystarczy „prać wszystkich ziomeczków na dzielni” żeby sprawdzić się w MMA). Tammy nie dość, że „nie wygląda”, to jeszcze w wyrze prezentuje „skillsy” jak Great Khali w ringu – ot, zwykła kłoda i nic więcej.

Dostajemy 3 filmiki. W pierwszym – Sytch zabawia się sama ze sobą (motywy z problemem, by zdjąć galoty z wielkiego dupska – bezcenny komediowo. Wyszło to tak rajcownie jak seks z żoną, po 50 latach pożycia). W drugim – Tammy daje się zapiąć analnie… Dobrała – bo ponoć miała w „kontrakcie” taką możliwość - sobie aktora tak „obdarzonego” jak na porno, że nie wiem, czy tam w ogóle dochodziło do penetracji :twisted: a gostek dymając ją, ledwo potrafił postawić konar (zalecany Braveran) i na dokładkę dojechał na miękkim :schock: (pokazuje to, jak bardzo jest ona rajcowna w obecnej formie). W trzecim – standardowe rżnięcie z „normalnym” (a więc mającym odpowiednie atrybuty) aktorem porno, stosunkowo chyba „najlepsze”, choć sama Sytch, jej „podniecający wygląd” i „odgrywanie roli” – sprawiały, że człowiek miał chęć to wyłączyć już po kilku minutach.

Reasumując – jeżeli ktoś się kiedyś jarał Sunny w czasach WWF (dla mnie zawsze było sporo ładniejszych div niż ona), powinien ten film omijać szerokim łukiem żeby nie psuć sobie wspomnień, bo to co tutaj dostajemy, to tylko żenująca tragi-farsa i nekrofilia na dawnej Sunny. Film polecam tylko tym, którzy wybierają się na jakąś gorącą imprę i chcą na niej dochować wierności swojej partnerce. Efekt murowany, bo „Sunny Side Up” działa lepiej niż wiadro lodu wywalone na jaja (-99% do libido).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397868
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 867
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.03.2008
  • Status:  Offline

Pozwolisz -Raven-, że skonfrontuję Twoją recenzję ze stanem faktycznym - daj linka.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397869
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Proszę bardzo, ale wchodzisz w nią... ekhm... w linka, na własną odpowiedzialność :twisted:

 

https://thepiratebay.se/torrent/13417866/Sunny_Side_Up_%28Vividceleb%29_XXX_2016_WEB-DL_Split_Scenes

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397870
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.07.2008
  • Status:  Offline

to jeszcze w wyrze prezentuje „skillsy” jak Great Khali

Tekst roku :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397883
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 867
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.03.2008
  • Status:  Offline

Jak każdy szanujący się fan obejrzałem to na przewijaku, stosując zasadę złotego podziału oglądania porno i jak na moje oczekiwania zbudowane na zerowym życiu erotycznym to nie jest tak najgorzej. Rzeczywiście Sunny wygląda nie tak jak za czasów kariery (na to nawet nie liczyłem), ba, nawet nie tak jak sprzed choćby 5 lat. Ogólnie rzecz ujmując - I can fap to this.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/190/#findComment-397890
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KPWrestling
      Ten pojedynek to szansa na rehabilitację przed gdyńską publicznością po nieudanym starcie w turnieju. Zarówno Leon Lato, jak i Eryk Lesak, przegrali swoje walki ćwierćfinałowe w boju o tytuł pretendenta do mistrzostwa KPW. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj pozostają w dobrej dyspozycji. Eryk toczył bardzo wyrównany bój z Filipem Fuxem i momentami wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Leon Lato po listopadowej porażce zaliczył z kolei wygraną na włoskiej ziemi, pokonując Lello Boy Jonesa na gali Wrestling Megastars Main Event. Czy Eryk Lesak jako ten większy i silniejszy zdominuje przeciwnika i nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł, trzymając go w walce na swoich warunkach? Czy też Leon Lato wykorzysta szybkość, spryt i fantazję, zaskakując Lesaka i dopisując kolejne zwycięstwo do swoich statystyk? Jedno jest pewne - dla obu liczy się tylko zwycięstwo i zrobią w ringu wszystko, by je odnieść. Eryk Lesak vs. Leon Lato Instagram: heelesak leon.lato Gala Wrestlingu: KPW Arena 27 24 stycznia 2025 Nowy Harem Gdynia Ostatnia pula biletów: https://kpw.kupbilecik.pl/ Przeczytaj na oficjalnym fanpage KPW.
    • KL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...