Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Stewart jest mocno niedocenianą aktorką, ale na własne życzenie.

 

Nigdy się nie wygrzebie z bycia obiektem miłosnych westchnień wampira?

 

Z tych co wymieniłeś widziałem Still Alice. Nie pamiętam jak na nią zareagowałem, kiedy pisałem o tym filmie tutaj, ale wiem, że z perspektywy czasu pamiętam tylko J. Moore :wink:

 

 

 

The Transporter Refueled / Transporter: Nowa moc

Najlepszy kurier samochodowy świata, były agent specjalny Frank Martin (Ed Skrein), otrzymuje nowe zlecenie. Wynajęty przez piękną Annę i jej trzy seksowne towarzyszki, szybko odkrywa, że stał się marionetką w rękach przebiegłej femme fatale. Kobieta porywa mu ojca (Ray Stevenson), a jego samego zmusza do konfrontacji z bezwzględnym gangiem rosyjskich handlarzy żywym towarem. Popychany chęcią zemsty mistrz kierownicy rusza na ratunek uprowadzonemu. W najeżonej niebezpieczeństwami misji na malowniczej Francuskiej Riwierze nie zatrzyma go żaden człowiek, ani żadna z zasad transportera.

Pogrążony w kiczu, zmagający się z o wiele niższym budżetem, wałkujący to samo, a jednak potrafiący zaoferować choć odrobinę frajdy. „Refueled” nie jest dobrym filmem pod żadnym względem, ale nie stara się ścigać o nagrody, tylko dawać ludziom prostą rozrywkę. Uszy się nie trzęsą, ale odrobinę uroku to wszystko posiada. Szczególnie głowna obsada, ojciec Ray Stevenson, sam Frank i jego fura. Może razem nie tworzą dobrego kolektywu, a relacje rodzinne w ogóle ciężko strawić, jednak jako jednostki zdają egzamin. Starszy Frank to taki nieco komediowy akcent, dający kontrast od sztywnego do bólu synalka, który bardzo chcę być Stathamem. Jak na kompletnego anonima, to i tak wycisnęli z niego maksimum. Sceny walki są dość słabe, ale niektóre warstwa tekstowa daje radę, a kamienna twarz nie schodzi mu z twarzy nigdy. Facet w końcu ma kipieć machismo. A żeby nie wiem, jak się szarpali, to króluje tutaj Audi. Nie tylko na drogach, ale i jako główny bohater widowiska. Nikt nie będzie chciał być Frankiem, ale każdy chciałby jeździć jego autem.

Fabularnie ma to kilka oklepanych, jednak wciąż przyjemnych motywów. Małe pieniężne zawirowanie, przez które przyjaciele czy partnerzy biznesowi patrzą na siebie spode łba. Próżno jednak kiwać głową z uznaniem, jak to fajnie sobie wykminili, bo sam proces nie daje żadnej satysfakcji. Taka luźna papka, która może nie została zatankowana do pełna, ale porafiła się prawie doczołgać do celu. Zabrakło niewiele, a to i tak wiele więcej, niż od niej oczekiwaliśmy przy tym baku – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-389584
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nigdy się nie wygrzebie z bycia obiektem miłosnych westchnień wampira?

 

Skoro Leo mógł się wygrzebać spod wizerunku titanicowego pizdusia-lovelasa, to i ona może. Kwestia tylko rozsądnego doboru ról (a z tym ma ewidentny problem), bo skilla dziewczyna mimo wszystko ma.

 

Z tych co wymieniłeś widziałem Still Alice. Nie pamiętam jak na nią zareagowałem, kiedy pisałem o tym filmie tutaj, ale wiem, że z perspektywy czasu pamiętam tylko J. Moore :wink:

 

Wiesz, przy Moore, podobnie jak przy Streep, 90% aktorek wypada blado i nie zapada w pamięć :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-389588
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

12 Rounds 3: Lockdown

Po ukończonej rekonwalescencji po postrzale, policjant Show (Dean Ambrose / Jonathan Good) powraca do pracy i odkrywa dowody na nieuczciwe działania swojego byłego partnera (Roger Cross). Ponownie naraża swoje życie, by ujawnić prawdę.

Ambrose momentami sprawia wrażenie, jakby wiedział co robi, ale to tylko złudne nadzieje na to, że postać rozpisana na scenariuszu Made in WWE Studios, będzie choć odrobinę ciekawa. Pogrążony w akcji przestaje się wyróżniać czymkolwiek i mam wrażenie, że mógłby być zastąpiony przez kogokolwiek. Charyzmatyczny z niego gość, ale tutaj tego nie zobaczycie.

Prosta historyjka, gdzie w zamkniętym budynku z brudnymi glinami, gość ma 12 naboi na wydostanie się, wyeliminowanie ich, i objawienie ludziom prawdy. Tak jakby „Szklana Pułapka”, tylko że nie :wink: Marne sceny walki, oklepane motywy, niskobudżetówka z całym bagażem niedoskonałości. Ognie Kane’a wyglądają bardziej wiarygodnie niż tutejsze wybuchy. Próbują nas zaskoczyć jednym zwrotem na koniec, ale dotyczy on tak mało eksponowanej postaci, że nikogo nie ruszy. Sympatia do Deana może tylko pomóc to przetrwać – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-389633
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Mississippi Grind

Życiowy pechowiec zmagający się z problemami finansowymi, Gerry (Ben Mendelsohn), łączy siły z młodszym, charyzmatycznym pokerzystą, Curtisem (Ryan Reynolds). We dwójkę wyruszają na północ, by odzyskać to, co zostało stracone, z nadzieją, że odwróci się los.

Film o uzależnieniu, o finansowych problemach z tym związanych, film drogi, a przede wszystkim film o nietypowej przyjaźni. Chemie między Gerrym i Curtisem, wychwycimy bardzo szybko – nic dziwnego, bo spotkało się dwóch utalentowanych gości na planie. Jeden podstarzały, ale z nie zardzewiałymi umiejętnościami i wiedzą pokerową, a drugi przebojowy, charyzmatyczny i... przy kasie. Razem postanawiają zainwestować w Gerry’ego, by ten mógł odbić się od finansowego dna. Trudne zadanie, bo zamierza to zrobić przy bardzo nieprzewidywalnym pokerowym stole.

O ile reżyser bardzo łatwo wkręca nas w historie, jak i domaga się byśmy tym dwóm Panom kibicowali, tak... zabrakło zawartości. Ładne opakowanie, starannie wykonane, ale w środku praktycznie nie ma nic. A już na pewno nie coś, co by wykraczało poza znane wszytkim motywy miłosne, ukrytą prawdę, czy obowiązkową wtopę do przetestowania przyjaźni. Jak dla mnie zero zaskoczenia, a największa przyjemność płynie z urzekającego momentami Curtisa. Zalicza mocne wejście i trzyma poziom do końca. Końcówka choć niczym szczególnym nie jest, to niewątpliwie gra na odpowiednich nutach - 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-389866
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Me and Earl and the Dying Girl / Earl i ja, i umierająca dziewczyna

Wyróżniona nagrodami jury i publiczności na festiwalu Sundance 2015, entuzjastycznie przyjęta przez amerykańskich krytyków ekranizacja powieści Jesse Andrewsa, którą wyreżyserował Alfonso Gomez-Rejon (seriale TV: "Glee" i "American Horror Story"). Greg (Thomas Mann) jest uczniem ostatniej klasy liceum, który unika głębszych związków i próbuje zachować anonimowość, wtapiając się w tłum. Nawet swego nieodłącznego towarzysza, Earla (RJ Cyler), z którym realizuje amatorskie parodie słynnych filmów, nazywa nie najlepszym przyjacielem, a ”współpracownikiem”. Jego życie zmieni się na zawsze, gdy za namową matki zdecyduje się dotrzymywać towarzystwa Rachel (Olivia Cooke), szkolnej koleżance, u której zdiagnozowano raka…

Kolejny film o nastolatkach, na podstawie popularnej książki. Mam jednak nadzieje, że to nie zrazi potencjalnych widzów, bo historia umierającej dziewczynki, to produkt zdecydowanie bliższy „Gwiazd Naszych Wina”, niżeli „Zmierzchom” i innym dziwactwom. To produkt... niewymuszony. Mam przez to na myśli, że wszelkie wątki miłosne wydają się rozwijać naturalnie i nieinwazyjnie, a dzięki temu nawet jak zahaczą o motywy oklepane, to nie będzie to na nas ciążyć. Z żartami sprawa ma się podobnie.

Narodziły się trzy gwiazdy kina. Thomas Mann dźwiga na swoich barkach całość, bo to historia jego życia. Historia skomplikowanego chłopaka, którego życie wywraca się do góry nogami. Łatwo zaobserwować jaką zmianę przechodzi, i jakim uczuciem zaczyna dażyć Rachel, choć sam się do tego nie przyzna – tak jak nie przyznaje, że Earl to jego jedyny przyjaciel. Nie będzie to dosłowne, ale jego ekranowe zachowania, mimika twarzy, dadzą nam taką odpowiedź, a to już aktorstwo na wysokim poziomie. Olivia Cooke przechodzi za to przez test bycia prawdziwym kameleonem, z potężnymi wahaniami nastrojów.

Oglądając to miałem uczucie świeżości. Jest sporo dziecięcej kreatywności, sporo serducha i urzekająca historia. Jeśli będzie mowa o największych zaskoczeniach tego roku, to „Earl i ja i umierająca dziewczyna”, będzie gdzieś u szczytu tej listy. Raven, powinien Ci się spodobać :wink:7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-389947
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Maze Runner: Scorch Trials / Więzień Labiryntu: Próby Ognia

Druga z cyklu ekranizacji bestsellerowych powieści Jamesa Dashnera, thriller science fiction, którego akcja rozgrywa się w świecie dotkniętym wielkim kataklizmem. Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas (Dylan O’Brien) był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie. W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu…

Ciężko szydzić z polskiego tytuły, bo słówko „runner” nie zostało wiernie przetłumaczone. A wierzcie mi, oni tu będą biegać. W zasadzie całe 2-godziny, to jedna wielka ucieczka. Najpierw uciekają przed tymi złymi, potem przed tamtymi, a finalnie jeszcze przed tymi. O ile twórców nie można pochwalić za taki rozwój historii, tak aktorów za kondycję już jak najbardziej.

Kiedy już się wybiegają, a co ucieczka stracą jakiegoś z grupy, to mamy zalążki fabuły, która... na dobrą sprawę buduje następną część. Jedynka (5/10) zrobiła to samo, budując kontynuacje, by teraz ta kontynuacja nakręcała kolejną – a odpowiedzi nie dawała praktycznie żadnych. Poprzedniczka miała klimat. Ten cały labirynt był całkiem tajemniczym zjawiskiem, a wraz z pojawiającymi się nastolatkami, pojawiały się kolejne pytania. Tu już tego nie ma. Zdecydowanie większy nacisk został położony na akcje.

Straciłem zainteresowanie. Ten świat staje się coraz dziwniejszy, a ponadto coraz bardziej sztampowy. Ileż ja już tych post-apokaliptycznych sytuacji widziałem. A jak mnie bardzo dziwi, że w sytuacji tak gównianej, jakaś złowieszcza korporacja, jest w stanie wybudować labirynt, w którym zabija mechaniczny Skorpion! To dopiero marnowanie środków. W ogóle korporacja nazywa się „Wicked”, tak jakbyśmy byli gamoniami i potrzebowalibyśmy kierunkowskazów na to, którzy będą źli :wink: Ale wizualnie jest to momentami całkiem przyjemne, a i Dylam O’Brien, jest zjadliwy jako główny bohater – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390004
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Everest

Spektakularny thriller akcji oparty na jednej z najtragiczniejszych w historii wypraw na Mount Everest. Wszystko działo się w maju 1996 r., kiedy jednego dnia w śniegach Mount Everestu zginęło 15 wspinaczy. Film opowiada historię grupy ośmiorga himalaistów, którzy pod przewodnictwem Roba Halla (Jason Clarke) próbują zmierzyć się z ekstremalnymi warunkami niedostępnego szczytu. Walka ze śmiertelnym zimnem, nawałnicami śnieżnymi, walka o tlen i przetrwanie. „Everest” to film o granicach ludzkiej wytrzymałości - fizycznej i psychicznej.

Nie rozumiem ludzi, którzy ponoszą się na taką misję. Co możesz myśleć, żeby tam wchodzić? Na to pytanie też starają się odpowiedzieć twórcy, ale mimo dobrego – choć mocno ckliwego – materiału od Johna Hawkesa, dalej nie rozumiem ludzi, którzy wchodzą na Everest. Nie ma z tego żadnych profitów, a z naturą możesz być wszędzie. W każdym bądź razie, od samego filmu nie oczekiwałem wiele. Raczej mienił się na przesadnie opierającą się o efekty papkę. Myliłem się. Everest to całkiem niezłe kino, a sama góra została przedstawiona lepiej, niż większość potworów z horrorów razem wziętych. To cholerstwo jest strasznie, a zarazem wizualnie pięknie. Uchwycili balans tego zjawiska.

Zebrała się mocna obsada. Znane nazwiska, gdzie taki Gyllenhaal nie jest głównym bohaterem, czy nawet postacią pierwszoplanową. Te skrzypce przejął Jason Clarke, który zrehabilitował się za Terminatora. Bardzo emocjonalne przedstawienie z jego strony, jako przewodnika jednej z wycieczek, szczególnie, kiedy do głosu dochodzi jego żona grana przez Keirę Knightley. Trudno mu nie kibicować, jak i większości z nich. Gdyby to było prawdziwe życie, daleki bym był od kibicowania im, a całą energię włożyłbym w próbę przemówienia im do rozsądku, ale tutaj wiadomo, chciałem żeby im się udało. Szczególnie biednemu, wychudzonemu Doug’owi (wspomniany John Hawkes, który wypadł najlepiej ze wszystkich). To on po części staje się gościem, za którego sukces trzymamy najmocniej kciuki. Nawet robią to postaci w filmie, z dość zgorzkniałym Beckiem (Josh Brolin) na czele.

Zwiastun nie ukrywa, że natura nie będzie dla nich łaskawa podczas tej podróży. Trzeci akt, to walka o przetrwanie, o życie. I jak mawia jeden ze stałych bywalców – Nie potrzebujemy tu wojen między ludźmi. Już mamy wojnę między człowiekiem, a tą górą. I to góra ma zawsze ostatnie słowo... Mam jednak za złe twórcą, że to był moment, gdzie nie tylko podnieśli ciśnienie, ale i tempo. Budowali wszystko pod te emocjonalne chwile walki o życie, by finalnie przyspieszyć tak, jakby ginęli czarnoskórzy w horrorach. W zasadzie bywały chwile, że gubiłem się, kto jeszcze walczy. Został nacisk na naszym bohaterze, a cała reszta, gdzieś tam się ulotniła. Samą końcówkę określam za kreskówkową, i bardzo trudno mi ją przełknąć - 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390156
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Visit / Wizyta

Mroczny, pełen zaskakujących wydarzeń film opowiada historię wizyty dwojga nastolatków, którzy spędzają kilka dni u dziadków. Dziadków, których nigdy wcześniej nie widzieli. Niezrozumiałe, dziwne, niepokojące zachowanie babci i dziadka jest wynikiem przerażającej tajemnicy...

Od zwiastunu to wszystko było jakieś za jasne, zbyt przejaskrawione, by mogło być na serio. M. Night Shyamalan – mój „ulubiony’ reżyser – wraca łącząc horror z komedią – moja „ulubiona” mieszanka. A z jego talentem nie będzie nam tu ani do strachu, ani do śmiechu, a wszystko kręcone w formie „found footage”, przewałkowanej już do granic możliwości. Brakuje zawartości. Historia jest dalaka od wciągającej. Dziadkowie ich zgarniają, ale budzą spore wątpliwości po północy. Zakazują opuszczania pokoju, bo za drzwiami dzieją się dziwne rzeczy. Później 1 – słownie: JEDEN – fabularny twist, i już jesteśmy na prostej do mety. Dość powiedzieć, że nie będzie to jakiś wielce wyszukany zwrot akcji.

Shyamalamanananamamama ratuje tylko utalentowana obsada. Chłopak Ed Oxenbould jest całkiem charyzmatyczny, a przed kamerą czuje się świetnie. To on zdaje się być najbardziej eksponowany. Świadoma decyzja. Pozostała trójka już może nie świeci tak mocno, ale ciężko się ich czepiać. Babcia i dziadek budzą wątpliwości od pierwszego kontaktu, a Olivia DeJonge, jest tą dobrą starszą siostrą. I tak... – 2/10 - bo choć nie wiem jakby się starali, to jakość "Wizyty", jak i poziom mojego zainteresowania podczas seansu, wskazywał na niższą ocenę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390354
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Hotel Transylvania 2

Drakula (głos Adam Sandler) i przyjaciele, próbują udowodnić jego córce, że jej potomek, jego wnuk, jest rzeczywiście potworem. Mały jest w końcu dzieckiem człowieka i wampirzycy. Musi być w drzemać jakieś zło, prawda?

Oryginał doceniłem (7/10), jednak sequel wpisuje się w podręcznik przeciąganych historii. Fabularne zagrywki są zaczerpnięte z elementarza. Ciąg przyczynowo-skutkowy został zachowany, dodano kilka postaci, ale żadna – no, może poza jedną - nie ma wielkiego wpływu na jakość. Pierwsze skrzypce wciąz gra potworna szajka Draculi, która okazuje się już nie tak straszna jak dawniej. Ten element świeci najjaśniej. Wtedy też humor wydaje się stać na najwyższym dostępnym poziomie. Świat poszedł do przodu, Dracula niekoniecznie. Przytłaczają go zmiany w tradycyjnych środkach, jakie zaszły w społeczeństwie podczas jego nieobecności. Obóz, w którym uczył się bycia wampirem, przerodził się w obwarowany prawnymi regulacjami kempingiem. Wciąż dla krwiopijców, ale w najlżejszej z dostępnych form. A co najstraszniejsze dla niego - ludzie przestali go postrzegać jako postrach. Teraz są gotowi strzelić sobie z nim fotę, niżeli uciekać do światła.

Trafne i zabawne skecze, zostały przytłoczone historyjką z morałem. Jasne, w każdej bajce on jest, ale w jednych razi bardziej niż w innych. Tutaj był dla mnie, jak czosnek dla Draculi. Kiedy tylko się pojawiał byłem gotowy przeskoczyć dalej, bo wiedziałem dokładnie, jak się potoczy. Wszystkie kropki miałem już dawno połączone. Buscemi, James, czy sam Sandler, przestali bawić. Mają po jednej scenie na głowę, a dalej robią za dość bezbarwne tło. Offerman jest jak zwykle wyjątkowy na swój spokojny sposób, ale wolałbym jeszcze trochę nacieszyć się starą gwardią – 5/10 (naciągane za wciąż istniejącą sympatię do postaci)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390454
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

 

 

Irackie miasto Karbala. 2004 rok, środek wojny w Zatoce Perskiej. Zaczyna się ważne muzułmańskie święto Aszura. Bojówki Al-Kaidy i As-Sadry atakują miejscowy ratusz City Hall – siedzibę lojalnych władz i policji, w którym przetrzymywani są też aresztowani terroryści. Ich kolejne wściekłe ataki odpiera osiemdziesięciu polskich i bułgarskich żołnierzy, którzy mają zapasy jedzenia oraz broni jedynie na 24 godziny walk. Tracą kontakt z bazą, nie wiadomo, kiedy dotrze wsparcie. Wystrzelawszy niemal całą amunicję, na racjach głodowych, zabijają ponad stu napastników, nie tracąc ani jednego żołnierza. Wygrywają największą polską bitwę od czasów II wojny światowej.

 

Dawno nie oglądałem solidnego filmu wojennego, a Karbala zachęciła mnie pójściem z kumplem do kina pozytywnym odbiorem jak i tematyką, nad którą spory okres czasu milczano. Efekty wizualne i specjalne, motywy muzyczne, montaż, ujęcia. Wygląda to ładnie i zostało zmontowane solidnie. Film miał jak to niestety bywa u nas mały budżet (Bułgarskie studio dało również nie wiele od siebie), ale wyszło to przyzwoicie. Polski "Helikopter w ogniu" czerpie stylistyką od Amerykańskich filmów wojennych, ale mu to wychodzi. Bohaterska obrona, przewaga liczebna wroga, wątek poboczny z tchórzem w oddziale, który jednak pod koniec dowodzi odwagi i zyskuje poparcie, czy Iracki oficer policji zmuszony do przejścia na stronę terrorystów dla dobra rodziny. Schemat oklepany, ale przedstawienie go jest jak najbardziej na plus. Przede wszystkim mamy tutaj obraz obrońców broniących się przed wściekłym tłumem, ale bez przesadyzmu, z podkreślonymi zasadami zorganizowanych sił pokojowych jak nie odpowiadanie ogniem, gdy w pobliżu są cywile. Nie uświadczymy tutaj rannego Polaka w rozbitym helikopterze, który przytykając zdjęcie żony i córki do serca leży ze zmiażdżoną nogą i zasypanym pistoletem broni się przed hordami wściekłych islamistów. Reżyser trzymał się realiów i prawdziwych zdarzeń zatem efekt walk oraz straty w postaci jednego Bułgara i kilku rannych są prawdziwe. Mamy rozsądnego dowódcę, cieszącego się respektem, będącego tutaj dla pieniędzy, których on i jego żona potrzebują (bo przecież misję pokojowe są dla dobra miejscowych :twisted: ). Podoba mi się tutaj podejście do sytuacji, gdzie żołnierze wprost mówią, że są tutaj, aby zarobić. Na plus dialog między dowódcami - Polskim i Bułgarskim o tym, że są nadal pionkami na szachownicy, a zmienił się jedynie "wielki brat". Kiedyś ze wschodu, teraz z zachodu. Scena ze sprzedażą wódki jankesom również może mieć troszkę głębszy przekaz. Najpierw uśmiechy, a potem Jankesi gadają między sobą jakimi to gównami nasi przyjechali. Wydaje mi się, że to smutna prawda. Przestarzałe zabawki, kupione od Niemców i USA może i stykną na terrorystyczne bojówki i najemników, ale nie zrobią wrażenia na groźniejszym wrogu. Kolejny punkt w tym temacie to końcówka kiedy Amerykanie okazują uznanie naszym, ale uważają, że atak na cerkiew z cywilami był ryzykowny, zatem robotę odwalili Irakijczycy, a Polaków jak i Bułgarów tu nie było. Daje do myślenia. Ponownie nadstawiamy karki za czyjeś interesy i nic z tego nie mamy? Warto pamiętać o odwadze naszych, chociaż z drugiej strony czy, aby na pewno w słusznej sprawie? Po części tą odwagą przyczyniamy się do trwającej od lat destabilizacji Bliskiego Wschodu. Ostatnia, ważna rzecz to gra aktorska. Obsada złożona z paru doświadczonych aktorów i masy początkujących. Coś, co wypaliło m.in. w "Kompanii Braci" wypaliło także tutaj. Początkujący aktorzy spisali się naprawdę dobrze. Sprzedali emocje i zagrali wiarygodnie, chociaż za dużo kwestii nie mieli. Oczywiście najlepiej wypadli tutaj ci bardziej doświadczeni jak Królikowski lub Żurawski. Pierwsze miejsce zdecydowanie, jednak dla Bartka Topy. Postać kapitana najbardziej przypadła mi do gustu. Surowy, ale rozsądny. Przerażony, ale tłumiący to w sobie, bo przecież dowodzi. Jak dla mnie poradził sobie w tej roli świetnie.

 

"+"

- gra aktorska

- oprawa audiowizualna

- trzymanie się realnych wydarzeń i rezultatu

- wątki na temat "wielkiego brata"

- walki bez przesadzonego bohaterstwa

 

"-"

- lekkie przeciąganie walk

- opadające napięcie na koniec

- wyczuwalny momentami nadmierny patos

 

Może i Karbala nie będzie miała ogromnego rozgłosu, ale można ją nazwać małym sukcesem. W czasach kiedy na siłę przyjmuję się imigrantów do Europy i każda krytyka jest cenzurowana trzeba mieć trochę odwagi kręcić film o konflikcie w Islamskim państwie. Mały budżet i duża liczba nowicjuszy w obsadzie nie przeszkodziła zrobić niezłego kina.

 

Ocena: 4/5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390696
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Intern / Praktykant

Robert De Niro gra w filmie Bena Whittakera, 70-letniego wdowca, który odkrył, że emerytura nie jest wcale taka wspaniała. Dlatego wykorzystuje nadarzającą się okazję, aby wrócić do aktywnego życia i zatrudnia się jako starszy stażysta w redakcji strony internetowej poświęconej modzie, założonej i prowadzonej przez Jules Ostin (Anne Hathaway).

Ten film będzie kiedyś robił furorę. Kiedyś, jak trafi do telewizji. Nie chodzi o to, że jest zły, ale jest to na tyle luźne kino, że większych emocji u widza wzbudzać nie powinno. Grany przez Roberta De Niro, Ben, zwyczajnie w świecie jest pozbawiony wad. Jako główny bohater, silnik całej tej maszyny, nie odpowiada za żaden dramat. Ma przed sobą jeden dylemat, ale niewiele poza tym. Nie nadaje żadnego tonu opowieści. Jest po prostu piekielnie czarującym staruszkiem, który wpływa na życie absolutnie wszystkich ze swojego otoczenia. Pomoże młodym stać się mężczyznami, pomoże im w podrywie, widać, że twórcy lubią z uśmiechem wspominać minioną epokę. Wszystko co nowe, jest przedstawione jako głupie. Wszystko co stare, jest cool. Dość jednostronny podział.

Seans jest przyjemnym doznaniem. Chemia między Robertem i Anne Hathaway, stoi na wysokim poziomie, a Rene Ruso swoimi podrywami nadaje temu wszystkiemu odrobiny pikanterii. Świetna obsada nawet z prostej historii zrobi fajne kino. Słabiutko wypada tylko wymuszona komedia. Bywają tu sceny przepisane z innych przedstawicieli śmieszkowego gatunku, które zwyczajnie w świecie nie zdają tu egzaminu – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390774
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Black Mass / Pakt z diabłem

Oparta na faktach historia James'a Bulgera (pseudonim "Whitey" – Johnny Depp), brata senatora (Benedict Cumberbatch) oraz najbardziej bezwzględnego i brutalnego przestępcy w historii południowego Bostonu, który został informatorem FBI, aby pozbyć się mafijnej rodziny, działającej na jego terenie.

Miło informować, że wielki aktor wreszcie trafił na materiał, z którym mógł stworzyć magię. Whitey Bulger, to świetna kreacja Deppa. Ma swoje zasady, których złamanie kończy się najczęściej śmiercią, ale i dba o swojego syna wręcz wzorowo. W tych oczach siedzi diabeł, a Depp wykorzystuje to za każdym razem. Monologi Bulgera, trafiają do widza z celnością godną ostatniej formy Roberta Lewandowskiego. Nie sposób nie podchodzić do tej postaci z należytym szacunkiem, przeplatanym z panicznym strachem.

Z czasem Bulger odchodzi trochę na drugi plan. Jego bliska współpraca z FBI, zapoznaje nas z jego znajomym z dzieciństwa – Johnem Connolly (Joel Edgerton) – który nieco bardziej subtelnie, ale z wcale nie gorszą precyzją trafia do widza. Kiedy Bulger kręci światem przestępczyn, Johna czeka o wiele cięższe zadanie chronienia przyjaciela po jasnej stronie mocy.

Słuszne były obawy, co do reżysera. Scott Cooper, mający na swoim koncie garść filmów, w tym średnio udany „Out of the Furnace”, jest zwyczajnie za krótki na ten projekt. Miał mocną obsadę, a i tak potrafił gubić się w tych fabularnych klockach. Zagrał dobrze znaną melodię, która już do nas nie trafia. Mimo świetnych postaci, byłem skłonny przejść obok całej opowieści. Ważna dla całości postać brata Bulgera, senatora granego przez Cumberbatcha, jest tak odległym tłem, że aż mi było szkoda naruszenia budżetu filmu na takie nazwisko, w tak malej roli. Z tego po prostu aż wypadało wycisnąć więcej. Uderzyć czymś mocniejszym. Brakowało mi tu tych zaskakujących zwrotów, a sceny które wspominam, to te z genialnym aktorstwem – 7/10 – choć nieco naciągane ze względu na słabość do filmów gangsterskich. Prawda jest jednak taka, że więcej tu FBI, niż mafii. Cała wojna, jak i informowanie Bulgera, gdzieś się tam zgubiło, na rzecz maślanych oczów Connollyego, którymi musiał uraczyć wszystkich pytających, dlaczego Bulger jest wciąż na wolności. Mam niedosyt – więcej Whiteya poproszę!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390820
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Sicario

Młoda agentka FBI Kate Macer (Emily Blunt) przyłącza się do supertajnej akcji CIA mającej na celu pojmanie szefa wielkiego meksykańskiego kartelu narkotykowego. Macer stopniowo poznaje szczegóły operacji, która często ociera się o granicę prawa i moralności, prowadząc do najgłębszych czeluści przestępczego piekła. Przewodnikiem po jego kolejnych kręgach będzie dla Macer tajemniczy współpracownik CIA o meksykańskim pochodzeniu, zwany "konsultantem" (Benicio Del Toro), który jak się okaże ma dla całej akcji kluczowe znaczenie.

Miało sadzać na dupę. Miało trzymać w napięciu i nie puszczać ani przez moment. Puszcza. Puszcza zaskakująco często, a scen gdzie faktycznie emocje sięgają zapowiadany poziom, jest garstka. Mowa tu o 3-4 dłuższych scenach akcji, które faktycznie zostały dopieszczone przez Villeneuve’a.

Jeśli mam być szczery, to nieco zawiodłem się na postaci konsultanta. Znów jest to powód tego, że hype związany z tym filmem mi się bardzo udzielił. Tyle pochwał w kierunku Del Toro, a on po prostu zagrał na swoim – bardzo dobrym – poziomie. Nie bylem wgniecony w fotel. Dał po prostu popis, którego zawsze oczekuje od takiego gościa jak on. Może to wynika z faktu, że jestem wciąż zachwycony Deppem z „Black Mass”, a Alejandro takiego wrażenia na mnie nie robi. Nawet nie wiem, czy z przebiegu całej historii nie interesowała mnie bardziej postać grana przez – równie dobrego – Josha Brolina.

Film sporo oparł na barkach Emily Blunt, a ona niekoniecznie schodzi z ringu zwycięsko. Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o jej kreacje. Nie grała na emocjach i jakoś miałem problem, żeby jej kibicować. Była po prostu pionkiem. Potulnym harcerzykiem, w o wiele za grubej rozgrywce. To nie zbieranie szyszek, tu nie działało się według protokołu, a z tym Kate Mercer ma największy problem. Postać „girl-scout” do mnie zwyczajnie nie przemawia. Kiedy ona ma wahania, ja również chciałbym je mieć. Tu tego nie było.

Sicario to wciąż dobry film akcji, niezły dramat. Daję dużo jeśli chodzi o warsztat aktorski, sporo mniej w temacie historii. Dla mnie była ona dość jednowymiarowa, mimo, że bardzo chcieli mną kręcić. - 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390923
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Vatican Tapes / Taśmy Watykanu

27-letnia Angela Holme (Olivia Dudley) w zagadkowy sposób sprowadza cierpienie i śmierć na każdego, kto znajdzie się w jej pobliżu. Miejscowy ksiądz, ojciec Lozano (Michael Pena), zaczyna badać jej przypadek i dochodzi do wniosku, że kobieta padła ofiarą opętania. Bezradny w konfrontacji z siłą nieczystą, zwraca się o pomoc do Watykanu. Na prośbę kapłana, Stolica Apostolska wysyła na miejsce parę doświadczonych egzorcystów – kardynała Bruuna i asystującego mu wikariusza Imaniego (Djimon Hounsou). Duchowni nie wiedzą, że przyjdzie im zmierzyć się ze starożytnym demonem, którego szatańskie moce wykraczają poza wszystko, z czym dotychczas mieli do czynienia.

Kolejne egzorcymy. Wiedz, że główna bohaterka będzie musiała się krzywić, szczerzyć zęby i pajacować na ekranie. A jak jest słabą aktorką – jak Olivia Dudley – to u widza będzie uśmiech, nie przerażenie.

Od poczatku nie opuszczało mnie wrażenie, że oglądam, albo film tworzony z myślą o telewizji, albo odcinek serialu. Bieda wyciekała z ekranu, tak aktorska, jak i realizacyjna. Byłem w małym szoku, że Michael Pena – którego lubię – czy Hounsou, są w stanie grać tak marnie. Jakby przyszli na plan w przerwach od czegoś ciekawszego, by wypowiedzieć kilka religijnych linijek i popsikać wodą święconą.

Szkoda poświęcać czas na pisanie o takiej sztampie. Widzieliście już ten film, i był zrobiony o niebo lepiej od tego. Poszli po linii najmniejszego oporu, a nawet zakończyli tak, jakby się taśma skończyła, bo znikomu budżet poszedł na ciekawe nazwiska – 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-390973
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Gift / Dar

Młode małżeństwo – Simon (Jason Bateman) i Robyn (Rebecca Hall) – kupuje wymarzony dom, by w nim rozpocząć nowe życie. Przyszłość rysuje się w pięknych barwach. Spotkany przypadkiem dawny kolega Simona (Joel Edgerton) staje się nowym przyjacielem domu. Miło mieć kogoś znajomego w nowej okolicy. Kogoś, kto jest tak miły, że przesyła czasem drobne podarunki. Gdy jednak podarunki stają się niepokojące, a potem przerażające, staje się jasne, że nowy przyjaciel jest kimś innym, niż się wydawało. Kimś, kogo łączy z Simonem mroczna przeszłość, za którą trzeba będzie zapłacić.

Jestem pod wrażeniem reżyserskiego debiutu Joela Edgertona. Film, w którym sam zagrał jedną z głównych postaci, zasłużenie zbiera bardzo dobre noty na całym świecie, choć na dobrą sprawę jest stworzony z materiałów odpadowych. Nie zobaczymy tu nic, czego byśmy już gdzieś wcześniej nie ujrzeli. Jest pozornie szczęśliwa para, i podejrzany człowiek, który nagle pojawia się w ich życiu. Proste, nie? Ale tajemnica jaką skrywa, zwyczajnie wkręca – a tym już nie wszystkie filmy tego typu się mogą pochwalić. Tempo jest bardzo dobre, a kolejne odkrywane elementy układanki nie pozwalają oderwać się od ekranu. Edgerton zbudował wokół tej opowieści świetny klimat. Momentami to było jak horror, bo tak dobrze budował napięcie. Sztuka jest zrobić coś z niczego, a w wielu rękach ten „Dar” by był niczym.

Kreacje aktorskie nikogo w fotel nie wgniotą. Miło widzieć Batemana, który nie pajacuje na lewo i prawo, i to, że sprawdza się w kompletnie nie swojej strefie komfortu. Edgerton ma wiecznie tę samą minę, ale akurat to owiewa jeszcze większą mgłą tajemnicy graną przez niego postać. Największe zastrzeżenia miałbym do tej, która z czasem przejmuje stery. Rebecca Hall mogłaby być śmiało zastąpiona praktycznie przez każdego, a nie wiem, czy odczułbym różnicę. Jakiś bezemocjonalny ten pokaz. Przynajmniej ja nie kibicowałem jej personalnemu śledztwu, ani nie współczułem, gdy odczuwała strach. Jak nad tym myślę, to ona jest jednym z głównych powodów, że nie zakochałem się w tym filmie – 7/10 (poważnie myślałem nad wyższą oceną)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/183/#findComment-391035
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KPWrestling
      Ten pojedynek to szansa na rehabilitację przed gdyńską publicznością po nieudanym starcie w turnieju. Zarówno Leon Lato, jak i Eryk Lesak, przegrali swoje walki ćwierćfinałowe w boju o tytuł pretendenta do mistrzostwa KPW. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj pozostają w dobrej dyspozycji. Eryk toczył bardzo wyrównany bój z Filipem Fuxem i momentami wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Leon Lato po listopadowej porażce zaliczył z kolei wygraną na włoskiej ziemi, pokonując Lello Boy Jonesa na gali Wrestling Megastars Main Event. Czy Eryk Lesak jako ten większy i silniejszy zdominuje przeciwnika i nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł, trzymając go w walce na swoich warunkach? Czy też Leon Lato wykorzysta szybkość, spryt i fantazję, zaskakując Lesaka i dopisując kolejne zwycięstwo do swoich statystyk? Jedno jest pewne - dla obu liczy się tylko zwycięstwo i zrobią w ringu wszystko, by je odnieść. Eryk Lesak vs. Leon Lato Instagram: heelesak leon.lato Gala Wrestlingu: KPW Arena 27 24 stycznia 2025 Nowy Harem Gdynia Ostatnia pula biletów: https://kpw.kupbilecik.pl/ Przeczytaj na oficjalnym fanpage KPW.
    • KL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...