Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Unfinished Business / Niedokończony interes

Komedia z udziałem Vince'a Vaughna, bohatera "Stażystów" i "Polowania na druhny", w roli właściciela drobnego biznesu, który wraz z dwoma współpracownikami wyrusza do Europy, by podpisać najważniejszy kontrakt w całej swej dotychczasowej karierze. Rutynowy z pozoru wyjazd służbowy zmienia się w koszmar, gdy nic nie idzie zgodnie z planem, a bohaterowie zmuszeni zostają do udziału w zlocie fetyszystów seksualnych i globalnym spotkaniu ekonomicznym na szczycie.

Vince Vaughn. Śmieszny koleś. Grany przez niego Dan Trunkman? Niekoniecznie. Dave Franco. Zdążył już pokazac, że ma papiery na grę w komediach. Jego postać, Mike Pancake? Średnio powinna mieć coś wspólnego z tym gatunkiem. Tom Wilkinson. Utalentowany gość. Timothy McWinters, którego gra? ... Wiecie już do czego dążę.

„Unfinished Business” zaczyna się, jak większość komedii z Vaughnem. Schemat powielany do znudzenia, jednak zwykle dający kilka wartościowych gagów... Nie zaśmiałem się tu ani razu! Tak jak z kamienną twarzą patrzyłem na pierwszą scenę zwalniania się z pracy, tak dotrwałem do końca, do samych napisów. Są problematyczne dzieciaki, jest rywalizacja z byłą szefową, jest też jakaś tam podróż po innych krajach. W składzie idiota, którego ma nam być finalnie żal, i dziadek... którego ma nam być finalnie żal. I faktycznie tutaj spełnili swoją powinność, zapominając od rozśmieszaniu.

Skandalicznie złe. Oklepane. Chyba w trakcie kręcenia sami się zorientowali, że nie mają absolutnie nic do zaoferowania. Kto i kiedy stwierdził, że napisany scenariusz niesie ze sobą jakąkolwiek wartość? - 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-383545
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

San Andreas

Na skutek przesunięcia, cieszącego się złą sławą, uskoku San Andreas w Kalifornii dochodzi do trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera. Pilot helikoptera ratunkowego (The Rock Johnson) i jego żona (Carla Gugino), z którą nie utrzymuje kontaktów, muszą udać się z Los Angeles do San Francisco, aby uratować swoją jedyną córkę (Alexandra Daddario). Okazuje się jednak, że karkołomna podróż na północ jest jedynie początkiem, a gdy oboje myślą, że najgorsze już za nimi... jest tylko gorzej.

Kino katastroficzne nie wymaga od scenariusza wiele. Musi być jakaś tam rodzina, jakaś tragedia, jakies tanie dramaty i rozpiedol. Beton ma się kruszyć, ziemia rozstąpić, ludzie ginąć. O ile tego ostatniego miałem spory niedosyt, tak „San Andreas” robi to co musi. Nie robi tego z gracją i stylem, dzięki czemu moglibyśmy się tym zachwycać... po prostu robi, po prostu jest, „nie szarpmy się za bardzo, The Rock już złożył podpis”.

Nic dziwnego, że cała promocyjna machina została oparta na barkach byłego mistrza WWE. Niczym innym nie skuszą ludzi do kina, a zamiana tego aktora na kogoś mniej znanego, spuściłaby San Andreas do roli nic nie znaczącego filmu, który trafił prosto na DVD, bądź też w ogóle nie trafił nigdzie. To obrazuje jak solidne są fundamenty pod występ Rockyego...

Ray (Johnson), to złoty chłopak. Złego słowa się nie da o nim powiedzieć. Słodko pierdzi na każdym kroku, i dzielnie znosi smutek, który tłumi w sobie. Nie krzyknie, nie zezłości się. Kiedy zona i córka przeprowadzają się do nowego faceta, nie da się na to zareagować lepiej, niż zrobi to on. Na pewno widzieliście juz w kinie takich typów. Mało ciekawi. Nie ma znaczenia, kto w nich się wcieli - nie intrygują, nie chce się ich oglądać. Dla mnie to była jedna z bardziej bezbarwnych ról Dwayne’a, a niech swiadczy o tym fakt, że po jego imię musiałem zajrzeć do internetu, bo po paru godzinach już pamiętałem go tylko jako „pilot helikoptera”.

Gugino i Daddario są przyjemne dla oka, a jak w tarapatach jest piękan kobieta, to najwyraźniej przejmować się trzeba bardziej. W zasadzie najwięcej dał temu filmowi Paul Giamatti, który jest specjalistą od takich kataklizmów i to on podkręcał emocje przed kolejnym efektownym zniszczeniem, przy czym grał na dobrym, tutaj najlepszym, poziomie - 4/10 (naciągane)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-383703
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Mad Max: Fury Road

Jeśli ktoś oczekuje tu głębokiej historii, jakiegoś przesłania, to się rozczaruje. Tylko czy w ogóle ktoś powinien takich rzeczy tu oczekiwać? Nie wiem jakie były stare Mad Maxy, bo ich nie widziałem, ale oglądając trailer dokładnie wiedziałem czego oczekuję.

Słowo które idealnie oddaje ten film to "intensywność". Przez dwie godziny jesteśmy zarzucani kolejnymi scenami akcji i tylko co jakiś czas mamy przerwy na mniej intensywne sceny, które koniec końców i tak prowadzą do kolejnej akcji :D Generalnie pod tym względem jest grubo.

Jednak to nie akcja i efekty zachwyciły mnie najbardziej. Najbardziej zachwycił mnie przedstawiony świat. Od scenografii, ubrań, konstrukcji pojazdów, aż po przedstawienie pewnych zwyczajów i wierzeń ludzi w tym świecie żyjących. To wszystko powoduje, że film aż kipi klimatem. Co ciekawe, to cały czas mamy świadomość że to tylko pewien urywek tego świata. Człowiek od razu myśli o grze z otwartym światem w tym klimacie, albo o jakiś kolejnych częściach przedstawiających przygody Maxa.

A właśnie Max. Dziwny główny bohater, bo mimo iż tytułowy to prędzej powiedziałbym, że

protagonistą jest tutaj Furiosa. Max jest małomówny, trochę gburowaty. Przyznam, że z początku trochę mnie to irytowało, jednak z czasem zacząłem to akceptować i koniec końców stwierdzam, że Hardy dał radę, a tak przedstawiona postać Maxa pasowała do tego filmu.

Nie ma wątpliwości, że gwiazdą filmu jest Charlize Theron. Ja jednak chciałbym wyróżnić aktora grającego Nuxa. Generalnie te "blade świrusy" są świetne :D To ich samozaparcie by tylko dogodzić swojemu władcy, brak strachu przed śmiercią. Świetnie stworzona grupa społeczna (jeśli można ich tak nazwać ;) ). Nux na początku wydaje się jakimś mało ważnym pionkiem, który pewnie zaraz zginie. On jednak nie poddaje się tak łatwo, a z czasem jego postać ewoluuje i staje się jedną z ciekawszych osób w filmie.

Na koniec słowo o jeszcze jednym bardzo pozytywnym aspekcie filmu. Soundtrack. Świetnie dobrany i idealnie wpasowujący się w sceny. Rzadko zwracam uwagę na muzykę, ale tutaj była ona na tyle dobra, że nie dało się przejść obok tego obojętnie.

Chwalę film i chwalę, ale daję mu 8/10. Dlaczego? Bo to prosty film akcji z nieskomplikowaną fabułą, wieloma efektami i ogólnym rozmachem. Ogląda się super, wrażenie robi całkiem spore, ale nic poza tym. Jeśli lubisz takie kino, to naprawdę warto.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-383707
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

She's Funny That Way / Dziewczyna warta grzechu

Arnold (Owen Wilson) - żonaty reżyser przybywa do Nowego Jorku, by rozpocząć próby do swej najnowszej komedii. Zanim jednak przystąpi do pracy, postanawia skorzystać z uroków wielkiego miasta. Upojna noc w towarzystwie uroczej dziewczyny do towarzystwa o imieniu Izzy (Imogen Poots) nastroi go tak romantycznie, że zaproponuje jej pewien układ. W zamian za porzucenie niegodnego procederu, Izzy otrzyma okrągłą sumkę, by móc zrealizować swe życiowe marzenia. Ta wielkoduszna propozycja rozpęta w życiu Arnolda prawdziwe tornado. Okazuje się, że Izzy całe życie marzyła, by zostać aktorką. Nic dziwnego więc, że zjawia się na castingu do sztuki reżyserowanej przez… Arnolda. Nie byłoby w tym jeszcze nic strasznego, gdyby nie fakt, że jedną z głównych ról w przedstawieniu gra jego żona (Kathryn Hahn).

W celu promocji, wielokrotnie używane jest nazwisko Woody’ego Allena. „Komedia romantyczna jak u Woody’ego Allena.” „Świetne jak Woody”. Wiadomo, o co chodzi. W przypadku „She’s Funny That Way”, nie znając prawdziwego reżysera, byłbym skłonny uwierzyć, że tworzył to właśnie on. Ta zawiła historyjka miłosna zaczyna się dość niewinnie. Arnold jest słodki, nie zależy mu wcale na seksie, chcę dać wybranej call-girl szansę na zmianę swojego życia. Takie ma hobby, bo Izzy nie jest pierwszą i ostatnią. W każdy mieście można znaleźć wybawioną przez Arnolda. Pech chciał, że zaczyna je spotykać na swojej drodze, a one wciąż pamiętają tego romantyka, który w nie uwierzył. Żona ma nieco inne zdanie na ten temat.

„Dziewczyna warta grzechu”, to lekka komedyjka, gdzie los postaci krzyżuje się w nieprawdopodobnych momentach. Znany schemat, ale skutecznie wykorzystany. Ta jest żoną tego, która miała romans z tym, a on się buja z tamtą, która zna tą, która jest teraz z tym, choć wcześniej była z tamtym, a jej randka to naprawdę chłopak jej psycholog, której pacjentem jest też jej wielbiciel. Wspominałem już, że wielbiciel wynajął detektywa, który jest ojcem... mniejsza z tym. Mnie się ich reakcje na kolejne wydarzenia śledziło przyjemnie.

Aktorsko wszyscy wypadają naturalnie. O dziwo najjaśniejszym punktem był dla mnie Owen Wilson, co przy mojej wieloletniej karierze z filmami zdarza się chyba pierwszy raz. Imogen – jako brytyjka – też fajnie pokazała prostą dziewczynę z Brooklynu. Nieco przejaskrawiła, ale ma być lekko i przyjemnie, więc takie zagrywki są akceptowalne. Wszystko ze smakiem. A najpiękniejsze przychodzi w ostatnich minutach :wink:6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-383813
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Insidious: Chapter 3 / Naznaczony: Rozdział 3

Rozdział trzeci odsłoni przed nami historię sprzed wydarzeń, jakie działy się w nawiedzonej rodzinie Lambertów w obu poprzednich częściach. Początkująca aktorka Quinn Brenner (Stefanie Scott) czuje, że z zaświatów próbuje się z nią skontaktować matka. O pomoc zwraca się do utalentowanego medium - Elise Rainier (Lin Shaye). Elise, poruszona sytuacją wrażliwej nastolatki, próbuje ochronić ją przed duchami, ale tragedia, jaką przeżyła sprawia, że niechętnie używa swoich mediumicznych zdolności. Podczas gdy owdowiały ojciec dziewczyny, Sean (Dermot Mulroney), próbuje scalić rodzinę po śmierci żony, szokujący wypadek przykuwa nastolatkę do łóżka. To właśnie wtedy nad bezsilną Quinn gromadzą się złe, nadprzyrodzone moce. Wciąż niechętna Elise, walcząc z własną wiarą, postanawia pomóc przerażonej nastolatce i skontaktować się ze zmarłymi. Pomagają jej w tym nielicencjonowani parapsychologowie - Tucker (Angus Sampson) i Specs (Leigh Whannell). Szybko okazuje się, że duch, któremu ma stawić czoła Elise jest najbardziej bezwzględnym wrogiem, z jakim kiedykolwiek przyszło jej się zmierzyć - nienasyconym demonem o niepowstrzymanym głodzie ludzkiej duszy.

Zgodnie z podejrzeniem, zmiana reżysera na nich ciążyła. Gdzieś ten klimat się ulotnił, gdzieś te przyjemne jak na ostatnie czasy horrory (Naznaczony (6/10), Rozdział 2 (5/10)), stoczyły się do prostego horroru, prześladowanego przez ducha filmów klasy B. Duch ten „Rozdziałem 3” nie zawładnął, ale jego oddech czujemy na plecach przy większości scen wyskokowych.

Mamy wyraźny podział na dwie historie. Prześladowanej przez złe moce nastolatki, i znanej z poprzednich odsłon medium, która obiecała sobie nie korzystać ze swych mocy. Ich drogi się skrzyżują – wiadomo - dowiemy się o nich nieco więcej – bo jak inaczej – a za straszaki odpowiadał będzie... jakiś nagi stary koleś w masce. Poważnie. Daleki jestem do przerażania przy tak ewidentnych motywach, jakimi oni tu dysponowali. Jak tylko scena wyskokowa będzie nadchodzić, to dostaniecie znaki ostrzegawcze. Ewidentne nawet dla niedzielnego fana kina grozy.

Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec historii, a ten prequel – rozdział 0,5 prędzej niż 3 – nie jest ostatnią odsłoną. „Paranormal Activity”? Zaczynamy kręcić byle co, żeby oprzeć na znanej marce i sprzedać, jako „nowy, przerażający horror”? Chyba tak. Jeśli Wan nie wróci, to kolejna odsłona spadnie pewnie jeszcze niżej. Jedynie Lin Shaye w roli medium może to uratować przed katastrofą, tak jak zrobiła to tutaj – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-384204
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Spy / Agentka

Susan Cooper (Melissa McCarthy) jest skromnym i niedocenianym analitykiem pracującym dla CIA. Gdy działający w ukryciu agenci zostają zdekonspirowani, Susan musi porzucić wygodne biurko i wkroczyć do akcji. Jej zadaniem jest rozpracować szajkę handlarzy bronią i zapobiec światowemu kryzysowi. Brak doświadczenia nadrabia brawurą i nieszablonowymi metodami działania, które budzą grozę zarówno jej przeciwników, jak i przełożonych.

Melissa McCarthy zaczęła już irytować, tonąc w tandetnym humorze podyktowanym swoim wizerunkiem. Gruba to, gruba tamto, z grubej wszyscy się już śmiali. Powoli zaczynałem tracić w nią wiarę. I tak, dalej uważam, że za chwilę znów zobaczę z nią coś marnego a’la „Tammy”, jednak jest jeden reżyser, który umie ją wykorzystać. Reżyser „Spy”, Paul Feig. Wcześniejsze dokonania tego aktorsko-rezyserskiego duetu? „Druhny” – 6/10. Dwa lata później „Gorący Towar” – również 6/10. Jedno i drugie dało się zapamiętac, a najnowsze ich dziecko ten trend kontynuuje.

Nie można się do tej Agentki zrażać. Tak jak początek przypomina tę parodię Bondowskich klimatów, która też już gości na naszych oczach nie po raz pierwszy, tak dalsze perypetie agentki z przypadku, to już góra śmiechu. Twórcy próbowali różnych żartów, jednak stawiając na wulgaryzmy, na dosadne teksty, pokazali jaja. Melissa świetnie się sprawdza sprowadzając na ziemię wszystkich wokół. Tak jak na początku tonęła gdzieś przy postaciach drugoplanowych i takich gwiazdach jak Statham, później pokazała, kto tu rozdaje komediowe karty. Główna bohaterka zaczyna błyszczeć, dosłownie. Tak jak przejęła kontrolę nad misją, przejęła tez kontrole nad naszym uśmiechem.

Niektórzy drugoplanowi świetnie się tu odnaleźli. Peter Serafinowicz, jako włoski podrywacz związany z agencją, to zapewne ulubieniec wszystkich. Kradnie większość scen, rozbraja do łez. Statham parodiując siebie też nie mógł się nie wyróznić. Całkiem fajna ekipa... gdyby nie ta Miranda Hart w roli prawej ręki, przyjaciółki, idiotki. Reprezentantka żartów irytujących, nie śmiesznych.

Rozgrywka jest napędzana przez sporo zwrotów akcji. Tutaj jest cała masa ukrytych tożsamości, podwójnych agentów, tajemniczych person, tajnych planów. Typowe kino szpiegowskie, w komedii zdrowo przejaskrawione, a cierpi na tym chyba tylko końcówka, podczas której słowo komedia zostaje skutecznie wyparte. Jest jeden „comeback”, który był dla mnie totalnie zbędny, ale nie poświęce mu ani chwili dłużej.

„Agentka” to przede wszystkim dobrze spędzony czas. Jest zabawnie, coś tam się dzieje – by nie powiedzieć, że to nadzwyczaj ciekawa historia – są dobre kreacje utalentowanych aktorów. Od tak luźnej komedyjki nie wypada oczekiwać więcej. Gdyby pierwsza połowa filmu była lepsza, byłoby oczko wyżej. A spodziewałem się gniota – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-384252
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Unfriended / Cybernatural

Laura Barns (Heather Sossaman) jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Zmienia się to, gdy zostaje publicznie ośmieszona przez zamieszczone w sieci wideo. Nie mogąc poradzić sobie ze stratą przyjaciół i ciągłymi docinkami uczniów, popełnia samobójstwo. Rok później grupa nastolatek, które najbardziej dokuczały Laurze, otrzymują wiadomość od niej.

Paczka znajomych ma konferencje na Skype. Są tak przerażeni tym tajemniczym okienkiem, które do nich dołącza, że paraliżuje to ich myślenie, tak jak bywa z większością ich rówieśników w tym gatunku filmów. I tak siedzą, gadają, piszą, ale żadne nie wpadnie by wyjść ze swojego pokoju. Najwyraźniej żadne nie ma też rodziny, która mogłaby reagować na te krzyki. Siedzą jak te ofermy, dając się terroryzować tajemniczej sile. Nam pozostaje się przyglądać temu samemu ekranowi, podobnym dramatom, i odliczać aż odpaleni zostaną wszyscy. Niestety, w ich śmierci widowiskowości żadnej. Ekran się zatrzymuje, dostajemy jakieś screeny, że niby połączenie sieciowe pada, zaraz rozmówca zostaje rozłączony i już... podobno nie żyje.

Ni to ciekawe, ni to fajne realizacyjnie. Z jednej strony ponieśli się na coś nowego i chwała im za to, z drugiej ten pomysł się kompletnie nie nadaje by zbudować jakiekolwiek napięcie. Nic tu nie wydaje się ważne, a całość się dłuży – mimo, że trwa 80minut. Sceny wyskokowe są bardzo wymuszone, straszaków poza tym praktycznie brak. Jedyny przyjemny motyw, to chora psychologiczna gierka, w jaką są muszeni grać bohaterowie, wyjawiając swoje sekrety. Wychodzą z tego kłótnie niedawnych przyjaciół i walka o przetrwanie. Tylko, czy aby na pewno ktoś przetrwa? Widzów będzie takich niewielu – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-384335
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Mad Max: Na drodze gniewu

 

Mad Max 4, na wstepie napisze, jestem fanem trylogi z Melem G. Wszystkie 3 czesci mi sie podobaly. dlatego pomyslalem, po tylu latach odgrzewaja to , do tego z innym aktorem... Bylem sceptycznie nastawiony, a dostalem? Swietny film, klimat nie dosc ze zachowany, to jeszcze bylo naprawde niezle. Tak to sobie wyobrazalem, swietna kontynuacja, fajni bohaterowie, nadal cyberpunkowo i bez zbednych wpierdalan poprawno politycznego sosu, jak ma obecnie miejsce w filmach i serialach z usa. Super, brawo dla rezysera, przypomnialy mi sie dawne lata.

A tym ktorzy nie widziely, wczesniejszych przygod Maxa, polecam, bo to naprawde swietna seria.

 

8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-384340
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

While We're Young

Skryty twórca filmów dokumentalnych (Ben Stiller) i jego żona (Naomi Watts) zaprzyjaźniają się z wyzwoloną młodą parą. I tyle. To chyba jedyny opis tej produkcji dostępny w sieci. Film z tych ambitnych, przedstawiających „coś”. Tym czymś jest tu starzejąca się para, która absolutnie nie pasuje do swoich młodszych przyjaciół, jednak stoją przed dylematem – czy postarać się o dziecko i być jak inni przyjaciele z maluchem na rękach, czy jednak znaleźć w sobie tę odrobinę młodzieńczego szaleństwa? Jest tu odrobina uśmiechu, jednak ciężko to nazwać komedią. Druga oś fabularna to biznes filmowy, w którym tkwią i Ben Stiller i Adam Driver. To ten wymuszony motorek napędowy, który nie dowiezie całości w żaden konkretny cel. Daje tylko wymowkę do połączenia obu gości, do rzucenia ich na kilka scenerii, do rozpisania im kilku dialogów. Dla mnie mocno bezemocjonalne i absolutnie nieinteresujące.

Szczerze? Absolutnie nie czułem tych postaci. Najwyraźniej cięzko mi było się utożsamiać z jednymi i drugimi. Jestem gdzieś pomiędzy. Driver jest tu za dużym pajacem, a Stiller za dużym sztywniakiem. Wydają mi się przejaskrawieni. Bezpiecznie mogę założyć, że to film pod krytyków – którzy zresztą świetnie się wypowiadają w recenzjach – a nie dla widzów – którzy mogą mieć problem z czerpaniem satysfakcji z seansu – 4/10

 

Bonus (na szybko): Vendetta – Nowe dzieło WWE Studios jest polane takim samym sosem klasy B, jak cała reszta. Historia jest prosta – zły zabija dobremu dziewczynę, dobry zabija mu brata, żeby spotkać go w więzieniu. Jest jeszcze wątek, kto faktycznie sprawuje władzę w zakładzie karnym i jak ten temat zostanie rozstrzygnięty, ale w gruncie rzeczy chodzi o tytułową zemstę. Pełną krwi, bijatyk i jeszcze raz krwi. Fajnie, bo często plują tu na czerwono. Nie jest to PG, jak dzisiejszy produkt WWE. Big Show radzi sobie... przyzwoicie. Lepszy taki Paul, niż ten z komediowego Knucklehead. Jest stworzony do tego typu ról, jednak lepiej będzie sobie radził, gdy będzie postacią drugoplanową. Tym robiącym wrażenie gigantem, który zostanie uwalony w jakiejś duzej scenie walki. Mimo, że te barki są ogromne, to ciężko na nich oprzeć poważne widowisko akcji. „Vendetta” takim nie jest, więc jeszcze przeszło. Naciągane - 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-384603
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Jurassic World

Rok 2015. Od wydarzeń ukazanych w "Parku jurajskim" mija 22 lata. Wyspa Isla Nublar wyposażona jest w pełni działający park rozrywki, w którym żyją przywrócone za pomocą klonowania dinozaury. Pewnego dnia prowadzący eksperymenty naukowcy tworzą zupełnie nowego dinozaura, który posiada cechy dwóch gadów: welociraptora i tyranozaura. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, gdy stwór wymyka się z parku.

Proszę, nie bądź kolejnym „monster movie”. Proszę, nie skończ jak kolejny „monster movie”. Cholera, to kolejny „monster movie”.

Nakręceni przez chęc zapewnienia ludziom nowej rozrywki, właściciele parku tworzą nowego dinozaura – wow, ciekawe jak to się skończy. Łączy się to z przyjazdem dwóch chłopaków – sztampowych do bólu – do pracującej tam ciotki – która naturalnie jest pogrążona pracą i oddala się od familii (tak, też sztampa). Dinozaur się wydostaje, przyjeżdża Chriss Pratt, musimy go wytropić i uwalić. Proste? Proste! Monster Movie, nie Jurrassic Park. Pozbawione to wszystko klimatu, zalane zaś blockbusterową polewą, gdzie słowo „zróbmy cool scenę” ciśnie się na usta wszystkim twórcą. To wszytko jest takie kolorowe...

Mam wrażenie, że te dinozaury były bardziej prawdziwe, od charakterów tu przedstawionych. Wszystkie z nich, to jakaś kreskówka. Niektóre sceny, to kpina i nawet nie chce myśleć, kto stwierdził, że można użyć tak oklepanych motywów. Pomijając efekty, ciężko tu o jakąś większą frajdę z seansu. Zapomnijcie o emocjach, zapomnijcie o klimacie, zapomnijcie o logice – na motorze z welociraptorami, bo jesteśmy cool! - to ma Wam pomóc przetrawić popcorn. I do tego się tylko nadaje - 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-384773
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Danny Collins / Idol

Danny Collins (Al Pacino) był kiedyś piękny i młody. Teraz jest już tylko piękny. I odcina kupony od swej piosenkarskiej kariery. Wciąż żyje szybko, nadużywa ile się da i zadaje się z nieprzyzwoicie młodymi kobietami. Gdy odkryje list napisany do niego 40 lat temu przez samego Johna Lennona, postanowi dać sobie jeszcze jedną szansę. Rzuci scenę, zbyt młodą kochankę i większość innych używek, by zaszyć się w małym hotelu i zacząć pisać nowe piosenki. Choć okaże się to trudniejsze niż myślał, uświadomi mu, że jeszcze nie jest za późno, by zejść na ziemię i spróbować zrealizować młodzieńcze marzenia, poznać kobietę swego życia, a przede wszystkim odszukać nigdy nie widzianego dorosłego syna.

Wszystko na barkach Pacino. Alowi daleko do formy sprzed lat, ale patrząc na jego odcinanie kuponów, to „Danny Collins” jest jednym z lepszych filmów. Przynajmniej w jego wykonaniu. Podstarzały muzyk wciąż ma w sobie sporo życia, choć to go chyba przerosło. Mimo, że zdaje sobie sprawę jak gówniano się prowadził, uśmiech nie schodzi mu z ust. Dalej potrafi zauroczyć kobiety – tak młodsze, jak i starsze – jednak tej jedynej u boku brak. Kariera w młodym wieku go zgubiła.

Choć oparte na jednej, charyzmatycznej postaci, „Idol” jest prostym dramatem, o nieskomplikowanej budowie. Historia o naprawianiu błędów przeszłości, szczególnie tych rodzinnych. Danny, dopiero jako stara gwiazda udaje się poznać swojego syna, jego żonę, swoją wnuczkę. Oni nakręcają go na dalsze zmiany, ale największym problemem pozostanie on sam. Pewne bariery mu ciężko przeskoczyć.

Ogląda się szybko - Pacino nie schodzi praktycznie z kadru. Czy jednak możemy mówić o wielkiej przemianie po liście Lennona? Nie. Cięzko mi tu nawet mówić o wielkiej karierze muzycznej, bo tę dostajemy jak już jest „po frytkach”. Przemiana nie istnieje, bo i nie dają nam się przyzwyczaić do tego rozrywkowego Danny’ego. Dostajemy go tylko przez parę minut, by później obserwować jak łata dziury, które po sobie zostawił. Nieźle, ale tylko nieźle. Nierówna ta piosenka. Refren wpada w ucho, ale zwrotki już gdzieś słyszeliśmy – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-385080
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  21
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2015
  • Status:  Offline

Oglądałem film "Opona". Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem fanem tego typu produkcji, ale ten film akurat mnie poruszył. Być może dla niektórych to dzieło, to błahostka lub shit, ale naprawdę, jeśli się w czujemy możemy poznać historię i wciągnąć w ten wir ciekawości. Dosyć fajnie trzyma w napięciu. Szkoda, że jest taki krótki.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-385085
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Polskie gówno

Jerzy Bydgoszcz (Tymon Tymański), lider zespołu Tranzystory z Pruszcza Gdańskiego, popada w coraz większe zadłużenie. Nieoczekiwanie pomoc w wyjściu z kryzysu oferuje komornik Czesław Skandal (Grzegorz Halama), który za część zysków ze sprzedaży biletów zostaje menadżerem grupy. Razem z kierowcą Stanem Gudeyką (Robert Brylewski), byłym liderem punkowej kapeli Iperyt, wyruszają w trasę koncertową po Polsce.

Satyra. Komediowy-musical. Jak wygląda polski show-biznes muzyczny w krzywym zwierciadle. „Polskie Gówno” wypada rozpatrywać pod dwoma aspektami. Pod kątem reżyserskiego kunsztu, patrząc na to jak na każde inne dzieło kinematografii, to obrzydliwie prosty zlepek scen. Nawet nie wiem, czy mają one jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy. Niby jakieś wydarzenia z tej trasy prowadzą do następnych, ale wszystko jest właśnie takie... „niby”, trochę na siłę. Ciężko mówić o konkretnej fabule.

A jednak w tym szeregu skeczy, jest przesłanie. Jest dość wyraźna niechęć do dzisiejszego biznesu muzycznego i – przede wszystkim – jest sporo humoru. Bawiłem się świetnie, bo i – jak wskazuje na to tytuł – nie szczędzili słów, nie dali się ograniczyć producentom – z tego co wiem, mieli spore problemy, żeby dokończyć ten projekt. Ba, nawet piosenki mi się podobały, bo były z jajem, zabawne. Halama, czy Dziędziel, to może nie Modern Talking, ale poradzili sobie z zadaniem na ile potrafili. Ta nieudolność wokalna, w takiej satyrze jest wrecz wskazana.

„Polskie gówno”, gównem się nie okazało. Nawet wychodzi na to, że polskie gówno nie śmierdzi, a jest powiewem świeżości w natłoku komedii romantycznych, jakie generujemy z kapelusza. Sporo tu alkoholu i przekleństw, i choć za prymitywa się nie uważam, to takie coś odpowiada mi bardziej od słodko-pierdzących wątków miłosnych – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-385138
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Ktoś z Was kojarzy może taką amerykańską komedię z gatunku tych głupich, że aż śmiesznych (takie typowe 2/10)? Bohaterami są czarnoskóry ojciec i syn, który ma twarz swojego ojca (albo przynajmniej w podobnym wieku). Przeszukałem trochę Filmwebu, ale z takimi informacjami mogę liczyć tylko na to, że ktoś to kiedyś obejrzał ;)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-385213
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  759
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.12.2010
  • Status:  Offline

Ktoś z Was kojarzy może taką amerykańską komedię z gatunku tych głupich, że aż śmiesznych (takie typowe 2/10)? Bohaterami są czarnoskóry ojciec i syn, który ma twarz swojego ojca (albo przynajmniej w podobnym wieku). Przeszukałem trochę Filmwebu, ale z takimi informacjami mogę liczyć tylko na to, że ktoś to kiedyś obejrzał ;)

 

http://www.filmweb.pl/film/Ma%C5%82y-2006-228136 to?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/179/#findComment-385216
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KPWrestling
      Ten pojedynek to szansa na rehabilitację przed gdyńską publicznością po nieudanym starcie w turnieju. Zarówno Leon Lato, jak i Eryk Lesak, przegrali swoje walki ćwierćfinałowe w boju o tytuł pretendenta do mistrzostwa KPW. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj pozostają w dobrej dyspozycji. Eryk toczył bardzo wyrównany bój z Filipem Fuxem i momentami wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Leon Lato po listopadowej porażce zaliczył z kolei wygraną na włoskiej ziemi, pokonując Lello Boy Jonesa na gali Wrestling Megastars Main Event. Czy Eryk Lesak jako ten większy i silniejszy zdominuje przeciwnika i nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł, trzymając go w walce na swoich warunkach? Czy też Leon Lato wykorzysta szybkość, spryt i fantazję, zaskakując Lesaka i dopisując kolejne zwycięstwo do swoich statystyk? Jedno jest pewne - dla obu liczy się tylko zwycięstwo i zrobią w ringu wszystko, by je odnieść. Eryk Lesak vs. Leon Lato Instagram: heelesak leon.lato Gala Wrestlingu: KPW Arena 27 24 stycznia 2025 Nowy Harem Gdynia Ostatnia pula biletów: https://kpw.kupbilecik.pl/ Przeczytaj na oficjalnym fanpage KPW.
    • KL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...