Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Raven: moja interpretacja filmu pokrywa się bardziej z Twoją interpretacją # 1. A przynajmniej było tak dopóki nie przeczytałem punktu drugiego.

 

Ghost, jeszcze w kwestii Birdmana i opcji: „interpretacja #1 vs. interpretacja #2”:

 

 

Bardziej do wizji reżysera (choć moim gustom zdecydowanie bardziej leży pierwsza wersja) pasuje mi opcja #2 z jeszcze jednego powodu. Otóż, odwijanie z twarzy bandaża przez Bohatera, gdzie zoperowany i owinięty nos wygląda niczym „ptasi dziób”, a sama owinięta głowa – niczym maska, jest wg mnie mocno symboliczne (tak jakby facet zdejmował z twarzy maskę Ptaka) i ma chyba mówić, że Riggan jednak na dobre pozbywa się ze swego życia Birdmana. Jeżeli do tego dodamy „wizję postaci Birdmana”, który siedzi już tylko na kiblu i w końcu milczy – można to zinterpretować, że bohater na dobre okiełznał głosy w swojej głowie, a postać Birdmana – choć zawsze będzie jego częścią – nie ma już wpływu na życie Riggana, który spod niej się w końcu wyzwolił (wtedy to jego „pierdol się!” w kierunku imaginacji Człowieka-Ptaka faktycznie chyba oznacza: „pierdol się, dłużej cię już nie potrzebuję!”).

Dlatego też wydaje mi się, że jednak „interpretacja #2” jest tutaj bardziej prawdopodobna i zbieżna z tym, jak chciał to zakończyć reżyser :wink:

 

 

Thrawn - jak dla mnie to zbyt naciągana teoria, ale spoko, siła tego filmu tkwi właśnie w tym, że można go sobie zinterpretować na wiele sposobów

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374243
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Wedding Ringer / Polowanie na drużbów

Doug Harris (Josh Gad) to kochany dziwoląg, który na dwa tygodnie przed swoim ślubem z dziewczyną swoich marzeń (Kaley Cuoco-Sweeting), nie ma drużby. Doug zwraca się do Jimmy’ego Callahana (Kevin Hart), właściciela firmy Best Man, Inc. świadczącej usługi wynajmu takiego człowieka.

„Wedding Ringer” to bromans. Z pozoru dwa odmienne charaktery - przebojowy Jimmy i ciamajdowaty Doug – które odnajdą wspólny język. I błagam, niech mi ktoś nie wyskoczy, że to spoiler, bo śmierdzi ten film takim zabiegiem na kilometr. Jeden desperacko potrzebuje drugiego, bo naopowiadał niestworzonych rzeczy swojej wybrance, która jest zdecydowanie ponad jego możliwości. Teraz gdy jeden będzie spędzał najlepsze chwile życia, drugi nauczy się czegoś o sobie samym – same old shit. Hart dwoi się i troi, żebyśmy nie zrezygnowali z oglądania w trakcie trwania filmu. Nie jest to jego najzabawniejsza rola, ale kilka śmieszniejszych akcentów z całości należy do niego. Momentami przyjemnie śledzić, jak jego Jimmy radzi sobie ze swoją rolą drużby, gdzie często leje wodę kręcąc wszystkimi wokół. Cała ekipa fałszywych gości to „Ci zabawni”. Jedni mniej, inni bardziej, żaden się nie wyróżnia, żaden nie da się zapamiętać, ale na tle całej reszty kręcącego się tu dziadostwa, ich pomoc w przetrwaniu do napisów końcowych również jest bezcenna – ohydnie zmarnowali potencjał Jeffrey Rossa. „Cheesy”, to najlepsze określenie na tutejszy humor. Ciężko przenieść to na polski, jednak założenie polega na usilnej, często nieudanej próbie rozśmieszenia widza. Bardzo chcą, ale nie wychodzi, a ich żarty były wałkowane setki razy i nie śmieli ich jakkolwiek modyfikować – no może poza gejem organizatorem, do którego podejście z czasem nabiera kolorów, ale i tak spływa na niczym. Nie polecam nikomu, nawet fanom gatunku. To „Polowanie” wypada blado. Nawet jak dostrzegałem coś zabawnego, to szybko dochodziło do mnie, że się nie śmiałem. Twórcy w chwilach desperacji rzucają wulgaryzmami bez większego celu. Warto zobaczyć tylko wesela = wartościowe .... 20min ze 100 – matematyka nakazuje 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374272
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  403
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.03.2014
  • Status:  Offline

Ostatnio sobie obejrzalem cala serie Hellraisera, i musze przyznac, ze dosc pozytywnie sie zaskoczylem. Zadna czesc nie schodzila ponizej pewnego poziomu, niektore byly gorsze (jak osemka, ktora uratowala fajna koncowka, i sciezka dzwiekowa), a inne jak dla mnie byly cholernie dobre (jak swietna piatka, jeden z lepszych horrorow/thrillerow psychologicznych jaki ogladalem). Cenobici, jak i sam Pinhead zrealizowani bardzo fajnie, z pomyslem. Na pewno lepiej mi sie to ogladalo, niz serie Piły, której dwie ostatnie cześci jak dla mnie posysały dość mocno.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374371
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

John Wick

(2014)

John Wick był najlepszym płatnym zabójcą w USA, ale dla ukochanej żony wycofał się z biznesu. Po jej śmierci nie dane mu będzie w spokoju przeżyć żałoby. Gdy syn rosyjskiego mafiosa odbierze mu ostatnią pamiątkę po ukochanej, zemsta będzie tylko kwestią czasu. Przestępczy świat na wieść o tym, że John Wick wrócił do gry, zamiera w przerażeniu, a rosyjski mafioso wydaje na niego wyrok śmierci.

Bardzo dobry, trzymający w napięciu film. Po przeczytaniu opisu nie pomyślałem, że będzie aż tak dobry. John Wick na początku nie zapowiada się na tak groźną osobę, jaką tak naprawdę jest. Ale już przy pierwszej okazji można zauważyć, że boi się go każdy, a na taki szacunek trzeba sobie zasłużyć. Jak widać Wick zasłużył, a po tym jak zagrał go Keanu Reeves, to i widz może nabrać do niego szacunku. Mistrz w tym co robi, nie ważne ile osób miałby przeciwko sobie.

Chciałoby się napisać że wrażenie robi jego skuteczność Wicka w zabijaniu i przez to ilość trupów w filmie, ale zaraz bym usłyszał że tylko na tym zależy mi w filmach i zadowoliłbym się takim, w którym przez półtorej godziny non stop ktoś dostawałby kulkę w łeb. Nie, w Johnnym Wicku każde zabijanie poprzedza jakaś, zazwyczaj krótka historia. Bo przecież Wick musi odnaleźć swoje ofiary, a to w jego sytuacji nie było łatwe. A to jak ustawione jest wszystko w biznesie w którym działa pozwala pomyśleć, że może to i lepiej że nie mieszka się w takim mieście, bo tam śmierć może czyhać na każdym kroku, bo gangsterzy są wszędzie. Prosty przykład to sytuacja, w której zaczęły się kłopoty Johna- przecież miejsce w którym był jest odwiedzane przez wielu ludzi i mogło trafić na każdego. Trafiło na Wicka i jak się okazało, to nie on miał problemy, ale ci którzy go zaatakowali.

Bardzo dobra rola Reevesa, wiarygodni Rosyjscy gangsterzy, ciekawe miejsca w których rozgrywają się poszczególne sceny w filmie, no i motywacja Wicka do tego co robi nie związana z pieniędzmi, dzięki czemu można sobie wyobrazić jak by to było, gdyby ktoś nam taką krzywdę zrobił. Moim zdaniem bardzo udany film, więc i ocena musi być wysoka. Ocena: 8/10

Edytowane przez Kowal
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374382
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Raven: moja interpretacja filmu pokrywa się bardziej z Twoją interpretacją # 1. A przynajmniej było tak dopóki nie przeczytałem punktu drugiego.

 

Ghost, jeszcze w kwestii Birdmana i opcji: „interpretacja #1 vs. interpretacja #2”:

 

 

Bardziej do wizji reżysera (choć moim gustom zdecydowanie bardziej leży pierwsza wersja) pasuje mi opcja #2 z jeszcze jednego powodu. Otóż, odwijanie z twarzy bandaża przez Bohatera, gdzie zoperowany i owinięty nos wygląda niczym „ptasi dziób”, a sama owinięta głowa – niczym maska, jest wg mnie mocno symboliczne (tak jakby facet zdejmował z twarzy maskę Ptaka) i ma chyba mówić, że Riggan jednak na dobre pozbywa się ze swego życia Birdmana. Jeżeli do tego dodamy „wizję postaci Birdmana”, który siedzi już tylko na kiblu i w końcu milczy – można to zinterpretować, że bohater na dobre okiełznał głosy w swojej głowie, a postać Birdmana – choć zawsze będzie jego częścią – nie ma już wpływu na życie Riggana, który spod niej się w końcu wyzwolił (wtedy to jego „pierdol się!” w kierunku imaginacji Człowieka-Ptaka faktycznie chyba oznacza: „pierdol się, dłużej cię już nie potrzebuję!”).

Dlatego też wydaje mi się, że jednak „interpretacja #2” jest tutaj bardziej prawdopodobna i zbieżna z tym, jak chciał to zakończyć reżyser :wink:

 

Dlatego napisałem, że skłaniałem się ku #1 interpretacji zanim nie przeczytałem #2. Argumenty, które przytaczasz są solidne. Coraz ciężej obronić interpretację #1, którą sobie sam wykminiłem po seansie bez jakiegoś wnikania i analizowania, czy aby nie jest inaczej (zwłaszcza, że film mnie nie ujął). Początkowo chciałem jej bronić jeszcze argumentem, że...

 

 

główny bohater nie mógł się uwolnić od Bridmana skoro jego sztuka odniosła tylko medialny sukces. Nic nie wiemy o tym, żeby główny bohater zaczął tworzyć coś lepszego. Podczas filmu mieliśmy raczej sygnały tego, że bohater grany przez Keatona nie potrafi się wgryźć w "prawdziwą sztukę", że coś go jednak ogranicza, że nie może wznieść się na ten poziom dostępny tylko nielicznym. Dlatego jest Birdmanem. Ale... przecież z jego wypowiedzi jasno wynika, że jemu chodzi o poklask, o akceptacją krytyków bez względu na to czy to, co tworzy jest prawdziwą sztuką, czy chłamem. OK - lepiej, żeby tworzył coś wielkiego, ale skoro ten wyższy poziom nie jest mu dany, to niech przynajmniej krytycy i publiczność przyklaśnie. Skoro już to się dzieje, to Thomson jest wolny, wyzwala się od Birdmana. I tutaj pasuje bardziej interpretacja #2. Trudno mi z nią polemizować. Od biedy mógłbym szukać jakichś argumentów, ale byłyby one naciągane.

 

 

Chciałoby się napisać że wrażenie robi jego skuteczność Wicka w zabijaniu i przez to ilość trupów w filmie, ale zaraz bym usłyszał że tylko na tym zależy mi w filmach

 

Właśnie Kowal! Ghostwriter czuwa. ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374383
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Mów mi Vincent

(2014)

Vincent (Bill Murray) to zgryźliwy mizantrop, któremu dni upływają na wyścigach konnych, w ulubionym barze i w towarzystwie zaprzyjaźnionej nocnej damy (Naomi Watts). Pewnego dnia do domu obok wprowadza się Maggie (Melissa McCarthy) z synem Oliverem. Powitanie nowych sąsiadów odbywa się bez ciepłych słów i nie zapowiada początku pięknej przyjaźni. Jednak wiecznie spłukany Vin dostrzega szansę na podratowanie swego opłakanego budżetu. Zostaje może nie najtańszą, ale na pewno najbardziej ekscentryczną niańką w mieście. 

Niby wiadomo co się stanie, że skoro w filmie mają się skrzyżować drogi dziecka i starego, nie lubiącego świata mężczyzny, to w tym drugim będzie musiała zajść jakaś zmiana. Ale żeby do tego doszło, dziecko będzie musiało dać mu ku temu jakiś powód. Vincent miał szczęście, bo w jego sąsiedztwie zamieszkał mały Oliver, który nie przestraszył się starego Vince'a, który przy pierwszym spotkaniu nie przywitał się z nimi tak jak powinien i wiekszość dzieci unikałaby go jak ognia. Jednak nie Oliver, który najwidoczniej zobaczył u niego inną, bardziej ludzką stronę. To że jego matka go z Vince'm zostawiła to już inna kwestia, bo rozumiem desperację w poszukiwaniu niani dla dziecka, ale żeby zostawiać go u dziwnego faceta, a potem nie dowierzać że mógł się nieodpowiednio nim opiekować. Oczywiście nieodpowiednio w oczach dorosłych, bo szkoła życia jaką zafundował Oliverowi dla małego chłopaka w nowym mieście była bardzo cenna, no może nie we wszystkich kwestiach, ale nauczył go większej samodzielności, a to w przypadku kiedy matka cały czas pracowała było dla niego bardzo pomocne. No i pozwoliło mu to także uporać się z problemami w szkole, a jakby powiedział matce o tym co go tam spotyka, to pewnie ta kazałaby mu się nie narażać innym i siedzieć cicho żeby nie było problemów. A Vincent ugryzł tą sprawę od innej strony i Oliverowi wszystko się w szkole poukładało.

Główny duet filmu, czyli Vincent i Oliver, to dwie świetne zagrane role. Vincent to facet, który mimo tego, że stara się być zły, to potrafi być opiekuńczy i dobry. Do tego dochodzi jeszcze kilka innych osób, które dodały trochę od siebie do tego filmu, bo Naomi Watts jako Daka, czy Chris O'Dowd jako Brat Geraghaty, podobnie jak Vincent, mają ciekawe i czasem zabawne kwestie. Film okazał się dobry, a ja się cieszę że na koniec roku pojawiają się zestawienia najlepszych filmów, bo pewnie gdybym go w takim nie zobaczył, to bym po niego nie sięgnął. Polecam, nie zawiedziecie się. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374412
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Miasto 44

Film "Miasto 44" to opowieść o młodych Polakach, którym przyszło wchodzić w dorosłość w okrutnych realiach okupacji. Mimo to są pełni życia, namiętni, niecierpliwi. Żyją tak, jakby każdy dzień miał okazać się tym ostatnim. Nie wynika to jednak z nadmiernej brawury czy młodzieńczej lekkomyślności - taka postawa jest czymś naturalnym w otaczającej ich rzeczywistości, kiedy śmierć grozi na każdym kroku. Warszawa, lato 1944. Stefan (Józef Pawłowski) opiekuje się matką i młodszym bratem. Przejął obowiązki głowy rodziny po tym, jak ojciec - oficer Wojska Polskiego - zginął w kampanii wrześniowej w 1939 roku. Pracuje w fabryce Wedla, z coraz większym trudem znosząc upokorzenia ze strony Niemców. Marzy o chwili, kiedy będzie mógł im za wszystko odpłacić i spełnić obowiązek wobec Ojczyzny. Obiecał matce, że nie zaangażuje się w działalność ruchu oporu, jednak - kiedy tylko nadarza się okazja - wstępuje w szeregi Armii Krajowej. Do konspiracji wciąga go Kama (Anna Próchniak), sąsiadka z kamienicy na warszawskiej Woli, z którą przyjaźni się od dziecka. Dziewczyna skrycie kocha się w Stefanie, mając nadzieję, że po wojnie będą razem. Ale to za sprawą spotkania z subtelną i wrażliwą Biedronką (Zofia Wichłacz) Stefan zazna smaku pierwszej, młodzieńczej miłości. Jednak Stefanowi i Biedronce nie jest dane zbyt długo cieszyć się wzajemnym zauroczeniem.

Kiedy w Polskich filmach wojennych jeżdżą zwykle czołgi z kartonu, „Miastu” należy oddać to, że podwyższyli poprzeczkę. Efekty stały na wyższym poziomie, co miało niestety dwie strony medalu. Wyglądało może lepiej, ale utonęli w tanim efekciarstwie zasypując nas bezemocjonalną, często komiczną papką, godną serii Transformers. Pocałunek, kiedy do nas strzelają? Spoko, kule zaczną tańczyć wokół nas.

To, że jesteśmy kilkanaście lat za USA, wiedzą wszyscy. „Miasto” to tego świetny dowód. Ile lat temu bullet-time (zwolnienie czasu) był tam popularny? U nas najwyraźniej dopiero teraz się z nim zapoznali. Matko, jedne z najgorszych decyzji o zwolnieniu akcji, jakie można podjąć. Każdy bieg na polu walki zrobiony jest w takim powolnym montażu. Szybko staje się to nudne, wybijając widza z jakiegokolwiek rytmu. Zresztą, tu nawet scena łóżkowa jest w zwolnionym tempie... Transformers? :shock:

Pieniądze bezmyślnie wpompowane we wciąż tanie efekciarstwo, niosło za sobą ubytki na innych polach. Naliczyłem tu jednego aktora w roli „Kobry” – gość z Jesteś Bogiem. A poza tym, od głównego do pobocznych, jest ta sama nieprzekazująca emocji zgraja, która na razie nie powinna wychylać nosa poza telewizyjne seriale.

Na domiar złego, film jest po prostu głupi, pocięty, i nie trzyma się kupy. Raz główny bohater jest w stanie wyskoczyć na Niemców z łopatą – true story! - by później, niczym pijany, błąkać się po ulicach spalonej Warszawy. Naginają swoją rzeczywistość na potrzeby filmu. Do teraz się zastanawiam, co kobiety robiły na pierwszej akcji, kiedy tylko stały na schodach, gdzie swoją drogą 50 jeńców pilnowało 2 niemców – tia... – chyba tylko dbały o nakręcanie wątku miłosnego, bez którego twórcy nie mogli się obejść.

Katastrofa dla gimnazjalistów. Wszyscy, którzy już wyszli z tej szkoły powinni unikać. Ja się więcej śmiałem, niż przejmowałem. Bo i jak mam się przejmować śmiercią bohaterów, którzy na ekranie spędzili garść minut? – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374414
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Historia Alana Turinga (Benedict Cumberbatch), genialnego matematyka żyjącego w XX wieku. Do jego osiągnięć należą m.in. skonstruowanie maszyny służącej do łamania kodów niemieckiej Enigmy czy jednego z pierwszych elektronicznych komputerów. W 1952 na jaw wyszły informacje o jego homoseksualizmie. Turing chcąc uniknąć więzienia za swoją orientację poddał się terapii hormonalnej. Mimo tego kroku rząd odsunął go od badań nad konstrukcją komputera, co popchnęło zrozpaczonego matematyka do samobójstwa.

Jak widać złamanie kodu Enigmy to przejściowe osiągnięcie, które można nadawać w filmach wedle uznania. W sumie nic dziwnego, skoro Brytyjczykom wiele lat zajęło przyznanie, że złamanie kodu to zasługa Polaków, a wyczytałem, że był jakiś film, w którym to Amerykanie rozwiązali kod. Widać więc, że każdy chce się szczycić tym wielkim osiągnięciem, choć wiadomo że to nasi rodacy mieli w tym największy udział. Także w "Grze Tajemnic" widz nie dowie się, kto tak naprawdę rozgryzł Enigmę, bo praktycznie całe zasługi przypisano Brytyjczykom, a o Polakach jedynie wspomniano, ale tak krótko, że łatwo ten moment przegapić.

Oprócz tego, że film przedstawia złamanie kodu, dzięki któremu Niemcy przesyłali tajne informacje, to możemy także śledzić początki konstrukcji komputera, tak bliskiej nam przecież rzeczy. I właśnie przez te dwie kwestie- praca nad czymś, co ma pomóc zakończyć wojnę, a także przy okazji tworzenie czegoś, co jest nam teraz tak bliskie- to jest dobrą podstawą filmu, któremu dodatkowo w kwestii realizacji nie można niczego zarzucić, bo aktorzy i ich otoczenie zostali dobrze przedstawieni, dzięki czemu film, mimo trudnej tematyki, oglada się dobrze. Trudnej, bo nie każdy może lubić wojnę od kulis, czyli jak się okazało ważniejszej strony.

Oczywiście geniusz łamiący kod Enigmy nie mógł być do końca normalnym człowiekiem, więc od dzieciństwa przedstawiono go jako wyróżniającą się osobę. Niekoniecznie zawsze pozytywnie się wyróżniał, ale uważam że dobrze zrobili mieszając historię z trzech różnych okresów jego życia. Dzięki temu widz ma przedstawiony obraz jego postaci bardzo dobrze. Początkowo trochę nie podobało mi się, że tak skaczą z czasów wojennych do dziciństwa, ale szybko się zorientowałem, że to jest jednak pozytywna cecha tego filmu.

Na duży plus należy zaliczyć to, że złamanie kodu nie jest równoznaczne z końcem filmu czy też końcem emocji. Właściwie te zaczęły się dopiero wtedy, bo wcześniej miałem wrażenie, że ekipa Turinga nie jest aż tak bardzo przejęta swoim zadaniem jak być powinna. Albo się uda albo nie, a przecież wiedzieli jak ważne jest złamanie kodu. Ogólnie film jest ciekawy, zwłaszcza w drugiej połowie i jak ktos lubi tematy związane z wojną to "Gra Tajemnic" powinna mu się spodobać. W moim przypadku nawet bez zamiłowania do takich tematów ten film okazał się dobrym wyborem. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374523
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  502
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.05.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Miasto 44

 

Straszne to było. Tak głupiego filmu nie widziałem od bardzo dawna, być może pierwszy raz.

Po bardzo dobrym wg mnie Czasie Honoru, liczyłem, że skoro tam bardzo dobrze wykorzystali pozostałości po scenerii powstania, to tutaj w oryginalnym wykorzystaniu będzie jeszcze lepiej. No i fakt efekty nie były najgorsze, ale fabuła totalnie beznadziejna, kompletnie bezsensowne sceny w zwolnionym tempie i fatalne ujęcia kręcone kamera w stylu "z ręki".

Główny bohater kompletnie bezpłciowy ciągle z jedna zdziwiona miną i zachowaniem niegodnym powstańca bo pozostawienie ukochanej, która go uratowała samej w nocy w trakcie walk to wg mnie haniebne zachowanie. Dalej kocha się z inną kompletnie nie interesując się losami poprzedniej by na koniec powrócić do pierwszej. Nie mówiąc już o totalnym szczęściu gdzie kule sięgają wszystkich innych tylko nie jego.

Dalej najbardziej idiotyczne słowa Kamy do Biedronki o tym że tamta jest dz.... mimo, że to ona sama przespała się ze Stefanem. A i dochodzimy do kwintesencji czyli sceny miłosnej i puszczonej w tle muzyki. Dla mnie to brzmiało jak techno. serio film o wojnie scena miłosna a tam taka muzyka :shock:

 

Dla mnie bardzo słabe 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374908
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  29
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.06.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Miasto 44

Dla mnie to brzmiało jak techno.

techno vs
brostep, bo to koło dubstepu nawet nie leżało.

 

Rozumiesz już? ;]

 

Jak oglądałem tę scenę to Mi się przykro zrobiło. Ciekawy jestem reakcji starszych ludzi, którzy oglądali ten film.

Do tego scena z tym "krwawym deszczem"...

 

Nie rozumiem sensu powstania takiego filmu. Albo może: dla kontrowersji?

Bo tak: starsi będą zniesmaczeni takim wykorzystaniem efektów, zaś młodsi? No cóż, będą się może i jarać, ale... gdzie tu jakaś równowaga? Można by było zrobić film bez takiej muzyki, bez takich efektów i takiej krytyki mocnej by nie było.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374943
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  502
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.05.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

techno vs
brostep, bo to koło dubstepu nawet nie leżało.

 

Rozumiesz już? ;]

 

Ja się na muzyce mało znam, ale to dla mnie brzmiało jak techno, a ze słowami brostep czy dubstep spotykam się pierwszy raz, co nie zmienia faktu, że taka muzyka pasuje do tego filmu jak dziura w moście.

 

Jak oglądałem tę scenę to Mi się przykro zrobiło. Ciekawy jestem reakcji starszych ludzi, którzy oglądali ten film.

Do tego scena z tym "krwawym deszczem"...

 

Z tego co czytałem to film bardziej dla młodzieży i reżyser nie przejmował się reakcjami starszych. A co do samego Powstania to niby konsultował się z weteranami, ale oni sami podobno byli bardzo niezadowoleni z tego jak zostało pokazane i że tylko małą część ich uwag wziął pod uwagę.

 

Nie rozumiem sensu powstania takiego filmu. Albo może: dla kontrowersji?

Bo tak: starsi będą zniesmaczeni takim wykorzystaniem efektów, zaś młodsi? No cóż, będą się może i jarać, ale... gdzie tu jakaś równowaga? Można by było zrobić film bez takiej muzyki, bez takich efektów i takiej krytyki mocnej by nie było.

 

Też uważam, że taki film na 70 rocznicę Powstania to kompletna pomyłka i zmarnowanie pieniędzy i potencjału bo widać po efektach, że mógł powstać całkiem niezły film.

A co do kontrowersji to myślę, że to celowe zagranie reżysera aby o tym filmie było głośno, szkoda tylko że stało się tak tylko z tego powodu a nie z tego że film jest dobry.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-374944
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Mortdecai / Bezwstydny Mortdecai

Mortdecai (Johnny Depp) wśród płci pięknej znany jest ze swego uroku oraz najbardziej zniewalającego wąsa na Wyspach Brytyjskich. Pewnego dnia wpada na trop zaginionego obrazu Goi zawierającego wskazówki pozwalające przejąć konto bankowe pełne zrabowanego złota. Mortdecai z właściwym sobie wdziękiem i nonszalancją rusza tropem obrazu flirtując przy tym z niemal każdą napotkaną pięknością. Apetyt na skarb ma jednak także rosyjski oligarcha, amerykański miliarder i pewien tajemniczy terrorysta. Największym rywalem Mortdecaia okaże się jednak jego dawny kolega, a obecnie agent wywiadu Alistair Martland (Ewan McGregor), który ma chrapkę nie tylko na obraz Goi, ale także na piękną żonę Charliego – Johannę (Gwyneth Paltrow).

Jak kreskówkowa komedia kryminalna. Nie do końca wie, do jakiego targetu celować. Niby są jacyś złodzieje, niby jest jakaś intryga, niby jest jakieś uwodzenie, ale wszystko jest tak kolorowe, że trudno się wykwintnie, po angielsku, nie porzygać – kojarzy mi się z „Różową Panterą”. „O boże, ktoś strzela do samochodu! O boże, ktoś strzela do mnie!” (mówione w momencie, gdy umierasz) – Looney Tunes? Nawet jakby była w tym jakaś komedia, to naciągany akcent Deppa ją nam skutecznie popsuje. Te wszystkie brytyjskie „ąę” są przykre i trudne do zrozumienia. Zawsze wiedziałem, że mam awersje do tego języka mówionego, a Johnny mi to uwypuklił.

Mortdecai to przeraklamowana postać. Jak zobaczyłem wąs, pomyślałem komedia, jak zobaczyłem uwodziciel, pomyślałem, że do mnie trafi. I tak te przyklejane kręciołki pod nosem stały się często czesanym przez bohatera przekleństwem, a uwodziciel z niego na dobrą sprawę żaden – niby nim jest, ale zostało to tylko powiedziane, nie zobrazowane. Niestety, próźno szukać innych ciekawych postaci. Chyba najlepiej prezentował się Paul Bettany jako ochroniarz Jock... Paul Bettany najlepszy. Czy to nie jest dobre podsumowanie dna jaki niektórzy tu osiągnęli?

Jest jeden motyw, który może się podobać. Niestety, decydują się na niego zbyt późno – mógłby się na nim opierać cały film. Mowa o angliku na obcym terenie, w USA. Nie ma w tym nic wymyślnego, ale w tym zestawieniu dwóch kultur znaleźliby o wiele więcej żartów.

Największa finansowa wtopa Deppa od 1999 roku. Gość nie przyciąga już takich rzesz do kin. Troszkę się nam Jack Sparrow wykoleił – „Transcendencja”, „Jeździec znikąd”, „Mroczne Cienie”, a teraz to - do punktu, gdzie nawet zapowiadany powrót do roli pirata nikogo nie grzeje. Ciekawskim AttitudeManiakom powiem, że przez chwilę oglądają tu walkę Sheamusa z Big Showem. Nic z tego nie wynika i absolutnie nie traktujcie tego jako argument do wciśnięcia „Play”. Po prostu poczułem się zobowiązany o tym wspomnieć. Lepiej zrobicie jak wrócicie do jednej z ich walk, bo choć była pewnie denna, to jest lepsza od „Bezwstydnego Mortdecaia”. Wstydu to nie mieli twórcy oferując aktorom taki scenariusz – 1/10 (zaczynamy układać listę Najgorszych z 2015)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-375352
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Służby specjalne

Gdy dochodzi do likwidacji elitarnych Wojskowych Służb Informacyjnych, politycy orientują się, że pozbawiono Polskę oczu i uszu. Zostaje stworzona nowa, tajna jednostka do zadań specjalnych. Trafiają do niej m.in. niepokorna, wyrzucona z ABW podporucznik (Olga Bołądź) , kapitan, który wrócił z misji w Afganistanie (Wojciech Zieliński) oraz były pułkownik SB (Janusz Chabior). Pracując nad aferami z pierwszych stron gazet będą musieli zmierzyć się z demonami przeszłości. Pewnego dnia odkryją, że tak naprawdę nie wiedzą dla kogo pracują.

Bezsensowny. Fabularnie i realizacyjnie. Ogląda się to jak zlepek maksymalnie 2-minutowych scen, gdzie każdy aktor miał wytyczne mruczenia pod nosem jak robot. Wszyscy grypsowali, ale nawet jakbyś rozumiał terminologie, to i tak nie zrozumiesz całej wypowiedzi. Historia skupia się na trójce bohaterów, których kiepskie akcje w terenie, przeplatane są przez reżysera z ich życiem prywatnym. Jeden chory, drugi pragnie dziecka – ze swoją, przesadnie amerykanizującą polski język kobietą – a trzecia jest zwyczajnie trudna – co ma związek z przeszłością w najbliższej rodzinie. Nic zjawiskowego, ale ta ich warstwa prywatna, często przesłania ich byt w tytułowych Służbach. Akcji praktycznie brak.

Są postaci śmieszne – Szef SKW, grany przez Krzysztofa Horbacza, szczególnie na pogrzebie – i mniej śmieszne – całkiem niezła Olga Bołądź. Kolebka może bardziej rozpoznawalna od zgrai nieudaczników z „Miasta 44”, ale wcale nie wypadająca lepiej. Ci co powinni przewyższać kolegów z planu, przewyższają. Jak jest Frycz, to zaczniemy widzieć odrobinę aktorstwa. Jak jest Chabior, to zacznie nas interesować jego dramat, mimo, że strasznie się on gryzł z moimi przekonaniami, bo był mocno oparty na Bogu i religii.

Patryk Vega zaczyna mi się jawić jako polski M Night Shyamanamanamanamanalamanan. Czego się nie dotknie, zepsuje. Wyszedł mu dawno temu Pitbull – jak Nightowi „Szósty Zmysł” – a potem było tylko gorzej – Last Minute, Hans Kloss, Ciacho, itp potworki. „Służby” napawały optymizmem, bo zahaczał o klimaty, które już przerabiał. Niestety, rozrywki i sensu tu się doszukać ciężko. Nawet nie wiem, czy doszukałbym się tu poczatku i końca. Wrzucili mnie na jakiś wycinek ich marnego życia i wypuścili niewzruszonego. Kolejny wybryk polskiej kinematografii – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-375548
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Wild Card

Nick Wild (Jason Statham) jest ochroniarzem w Las Vegas, z wielkim profesjonalizmem do fachu i uzależnieniem od hazardu. Kiedy jego przyjaciółka zostaje pobita, Nick staje w obronie. Szybko dowiaduje się, że zaatakował nieodpowiednią osobę – syn potężnego bossa mafii. Ochroniarz zaczyna grać „all or nothing”, idąc na wymianę ciosów z bezwzględnymi kryminalistami.

Jean Claude Van Damme dzisiejszych czasow wraca! W tym samym filmie, który pod inną nazwą nakręcił już wcześniej, i wcześniej, i jeszcze wcześniej też! Statham gra Stathama. Sporo w nim uroku, trochę błyskotliwych tekstów, dobre serce i jaja ze stali. Tyłki będą kopane, kończyny łamane, a widzom zostanie ziewanie. Wiadomo, że zemsta, że stado zbirów, że zabijanie i uwalanie w dobrej wierze. Akcja jak w każdym innym „B-movie” w jego wykonaniu – no, może jest tych bijatyk trochę mniej, co wcale nie wygląda na pozytyw w ogólnym rozrachunku. Sporo przyszło mi czekać na zastrzyk adrenaliny. Ten nadszedł w „widowiskowym” slow-motion. Co oni mają w głowach, licząc, że to jeszcze kogoś rajcuje...

Jason jest spoko, jak zawsze, słabo wypada tylko jako hazardzista, ale przede wszystkim brakuje mu wsparcia. Niby jest Tucci, ale jako bonus, a na Sofie Vergare można tylko popatrzeć. Cała reszta godna zapomnienia. Czarny charakter marny, pokrzywdzona fatalna.

Kiczowate to trochę. Od takich filmów oczekuje klimatu, który pozwoli zaakceptować całą przewidywalną akcję, jak i potężnej dawki „machismo”. Tutaj tego nie było – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-375717
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Boy Next Door / Chłopak z sąsiedztwa

Kiedy przystojny i czarujący nastolatek Noah (Ryan Guzman) przeprowadza się obok kobiety świeżo po separacji (Jennifer Lopez) rodzi się między nimi przyjaźń. Po próbie niewinnego flirtu, Claire pozwala się uwieść. Kiedy jednak postanowi zerwać kontakt ze sporo młodszym sąsiadem, nie przyjmie się to zbyt dobrze.

Noah pojawia się znikąd i staje się przyjacielem wszystkich. Charyzmatyczna dusza towarzystwa, z mroczną stroną objawioną dopiero po czasie – w tym przypadku po odrzuceniu. Ostatnio mieliśmy takiego podejrzanego typa w „The Guest”, z tą różnicą, że... był dobry. Ryan Guzman pasuje do roli wyglądem i niewiele poza tym. Każde jego działanie jest przewidywalne, a zwiastun okazuje się świetnym streszczeniem. Nie chcesz oglądać – obejrzyj zwiastun. Chcesz zobaczyć film – unikaj zwiastunu. Nie tak to powinno działać. Sorry Ryan, ale nie wierzę w Twoją obsesję.

Jeśli o wizualnych względach mowa, to J-Lo wpasowała się tak samo dobrze, jak nie lepiej. Idealna do roli ponętnej matki... w tak mało wymagającym filmie. Aktorsko jest słaba, ale wciąż wygląda świetnie.

Produkcji z prześladowcami jest wiele, ta niczym szczególnym się nie wyróżnia. Kino raczej dla mało wymagających kobiet w średnim wieku, które oglądają kilka filmów rocznie. Tak samo interesujący jak Twoi sąsiedzi. Po prostu tam są – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/174/#findComment-375783
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Kaczy316
      W sumie teraz ja dodam swoją kontrowersyjną opinię, ale tylko jedną, bo obecnie chyba tylko jedną taką mam.   Cena NIE POWINIEN wygrywać już Royal Rumble Matchu, pomimo tego jak ta walka jest obecnie traktowana czyli w sumie zazwyczaj kiepsko, większość zawodników wygrywających RR przegrywa, a na przestrzeni lat 2010-2019 to większość nawet nie Main Eventowała największej gali roku pomimo wygrania tej walki, więc to mówi samo za siebie, dopiero od tej dekady to się zmieniło, gdzie od 2020 to każdy zwycięzca RR Main Eventował WM'kę, także dobrze, że to zmienili, ale wracając do Lidera Cenation, tu nie chodzi o brak szacunku dla legendy jaką bez wątpienia jest, nie chodzi, że nie zasługuję na pobicie rekordu Flaira czy zrównanie się zwycięstwami w RR Matchu z SCSA, chodzi o to, że jeśli chcieli to zrobić to powinni to zrobić NAJPÓŹNIEJ w 2018 roku kiedy Cena jeszcze potrafił w miarę regularnie występować  i był w formie, żeby dać zarówno dobry feud jak i walkę, a nie teraz, gdzie gość nie ma formy, co wyjdzie na ring to daję to samo promo, a walki nie miał dobrej chyba od walki z Romanem w 2021, chociaż tej walki zbytnio nie oglądałem, ale ponoć była solidna, niemniej jednak tak jak mówię jedna jaskółka wiosny nie czyni, wcześniejsza jego dobra walka była z Wyattem, a to i tak był bardziej jakiś teatr czy coś niż walka z WM 36, a jeszcze wcześniej to musimy się cofnąć do chyba nawet 2017, bo w 2018 to już powoli przechodził na ten part timing i ciężko mi coś znaleźć dobrego z jego strony jak tak szukam pamięcią, ale chyba początek jeszcze nie wyglądał najgorzej po WM było o wiele gorzej, bo przed to jeszcze tam kręcił się wokół głównych tytułów i tam jakieś wieloosobówki były solidne czy nawet pojedyncze walki ze Stylesem, ale od okresu 2018 po WM to już tragedia była, przejście na part timing i kompletny brak formy z roku na rok co raz gorzej, 2018 to był dla mnie ostatni dzwonek dla niego, teraz już za późno ze względu na to, że to będzie totalny zawód, a danie mu takiego czegoś jako forma "nagrody" za cały rok to słaba sprawa, wygranie EC to najwyżej co może zrobić według mnie i pójście na tego Rhodesa powiedzmy, ale ten feud i walka nie będą dobre jeśli ma taką formę jaką miał ostatnim razem chociażby, a to już będzie dużo, a co dopiero mówić o wygraniu RR i kreowaniu WM wokół niego, nie jestem tego fanem, dla mnie nawet najlepiej jakby zawalczył na WM z kimś singlowo bez tytułu na szali jakaś walka Orton vs Cena, McIntyre vs Cena, Rollins vs Cena, naprawdę uważam, że jest sporo rywali, z którymi Cena mógłby się zmierzyć na WM bez tytułu, Punk vs Cena to byłoby coś, a jak już musi być tytuł to dałbym mu walkę o tytuł IC, Breakker vs Cena też chętnie bym zobaczył i Cena nawet mógłby to wygrać i to byłaby najlepsza nagroda dla niego jeśli mówimy o ostatnim runie, zdobycie tego tytułu, którego mu brakuję do bycia Grand Slam Championem, a Cena w tym feudzie nawet za wiele by nie musiał, to się samo piszę, Cena, który jest jak zwykle miły dobry super hero i Bronik, który rozwala go za każdym razem gdy go widzi, nawet nie dając mu dojść do słowa, nie trzeba wiele, a Rhodes vs Cena tu trzeba się mega postarać i wątpię, żeby WWE to rozpisało dobrze, bo oboje są jednowymiarowi i tacy sami, także to jest moja opinia, że jeśli chodzi o okres Road To WM, to Cena powinien próbować gonić za tytułem, ale nie powinien wygrywać ani RR ani EC w mojej opinii, ani nawet walczyć o tytuł na WM, po prostu fajnie byłoby zobaczyć tą pogoń i tyle, a po WM już mógłby dla mnie walczyć, po prostu nie lubię sytuacji w której zawodnik sobie powraca, dalej jest part timerem, totalnie niczym nie zasłużył na to, żeby zdobyć takie wyróżnienie, a szczególnie, że miał je już nie raz w przeszłości, w sensie, że był kluczową postacią w drodze do WM czy to jako pretendent czy jako Champion, od kilku lat mówi i robi to samo i jest z nim co raz gorzej, a nagle ma wygrywać najważniejszą walkę i być w ME największej gali.....tymczasem zawodnicy, którzy cały rok(Drew, Jey, Gunther, Punk, Rollins, Priest) lub nawet od kilku lat(Tak mam na myśli Ciebie Sami Zayn) pracują na to, żeby chociaż zdobyć jeden jedyny raz tytuł mistrza świata.......Nigdy nie byłem i nie będę fanem takich zagrywek, żeby to jeszcze storyline'owo się zgrywało jak w przypadku wygrania RR przez The Rocka by się to zgrywało to byłoby git, bo dla story, ale w takiej sytuacji jaka jest teraz to jest to dla mnie nie do pomyślenia i z całego serca liczę, że nie pójdą w wygranie RR Matchu przez Cenę. 
    • Kaczy316
      To lecimy z kolejnym SD i w sumie pierwszym, które można obejrzeć na Netflixie od razu, Knight vs Nakamura, kurde fajnie by było jakby Knight odzyskał ten tytuł, zobaczmy co Tryplak nam zgotował!   Ulala zaczynamy od Paula Heymana, ale zobaczymy czy ma coś znaczącego do powiedzenia. No mówi o tym, że Romuald jest prawdziwym i jedynym Tribal Chiefem i teraz ogólnie Reigns chcę się skupić na czymś innym, Heyman wie na czym, ale chcę się podzielić tym z jedyną osobą, która musi to usłyszeć oficjalnie przy spotkaniu twarzą w twarz i jest to Cody Rhodes! Którego Heyman chętnie zaprasza do ringu, a ten wychodzi, tak przypuszczałem. Oczywiście dowiadujemy się, że Roman po odzyskaniu władzy w rodzinie i "wisorka z papryczek" xD chcę z powrotem swój tytuł, a jego obecne plany zakładają, a właściwie to nie plany, a jest to spoiler, że Romuald wygrywa Royal Rumble i idzie po swój tytuł na WM i Heyman chcę wiedzieć czy Cody chcę o tym porozmawiać i w sumie to się nie odzywa, ale KO bardzo chcę o tym porozmawiać. KO wypomniał Rhodesowi to wszystko, wypomniał mu pomoc Reignsowi na Bad Blood i na ostatnim Raw, wypomniał mu uścisk z The Rockiem oraz wypomniał mu uścisk dłoni z Heymanem obecnie oj gruby feudzik, KO jedzie po całości mega mi się to podoba, a Cody jak zwykle gdy nie ma racji to wkurzony idzie zatłuc Kevina na trybuny xD. KO i Rhodes idą sobie gdzieś w otchłań korytarzy areny, natomiast w ringu Heyman się temu przyglądał, a za plecami pojawili się Jacob i Tama Tonga, czuję, że chcą mu oddać to co jego czyli hołd nowemu Tribal Chiefowi, ale zobaczymy. Nie wiemy w sumie co planowali, bo wyglądało to jakby chcieli zaatakować Heymana, ale tego nie zrobili, a w końcu przybiegł Jimmy Uso na ratunek! Już myślałem, że sam Jimmy rozwali dwójkę w tym JACOBA, ale na szczęście Fatu się obudził i przypomniał, że ma kody na nieodczuwanie bólu xD. Kodeusz uporał się z KO i teraz leci na pomoc Jimmy'emu. No i w sumie udało mu się i tyle, fajny segmencik łączący kilka wątków, podobał mi się i story poszły na przód, nie był on bez znaczenia jak wiele potrafi ostatnio być.   Hmm dzisiaj 2 Title Matche mamy, komentatorzy coś o tym wspominali, jeden znałem, ale o drugim kompletnie nie wiedziałem, a to też rewanż tylko, że za Saturday Night's Main Event Chelsea vs Michin o tytuł kobiet United States, nie jestem fanem, bo Michin cały czas dostaję te same walki z tymi samymi zawodniczkami, to już nudne się robi, ale no dajmy szansę. Niecałe 9 minut pojedynku, który wygrywa Green, nie wiem czy walka nie była lepsza niż ta z SNME ostatniego, być może, niemniej jednak sam pojedynek był przyjemny, może nie jakiś wybitny, ale tego raczej od tego typu Pań nie oczekujemy, był dobry i tyle, a Green broni tytułu, możemy teraz wycofać Michin z TV na dobre pół roku? Ja bym chętnie od niej odpoczął, mam wrażenie, że co chwila dostaję walki z tymi samymi osobami lub title shoty z niczego.   Los Garza vs Pretty Deadly lecimy! Kolejne niecałe 9 minut walki, ale bardzo dobrej walki, Garza, Berto, Elton i Kit każdy dał z siebie wszystko moim zdaniem, fajnie to wyglądało i przyjemnie się oglądało, Los Garza wygrali, zemścili się za kłamanie PD i dobrze, walka oddała moim zdanie, jedyny minus to praktycznie martwa publika na tej gali, druga walka i druga walka ma taką ciszę, jak na pogrzebie po prostu, masakra jakaś.   Shinsuke Nakamura vs LA Knight o tytuł United States, druga walka mistrzowska dzisiaj, zapowiada się interesująco, a wiecie co nie jest interesujące? Kolejny run Nakamury z mistrzostwem mid cardowym hehehehe, miejmy nadzieję, że to koniec tej tragedii. Lekko po ponad 14 minutach mamy No Contest, Jacob i Tama wbili i zaatakowali Knighta za to, że wypchnął ich z areny po segmencie początkowym jak byli już na backu i wsparł ochroniarzy, no cóż zdarza się niestety, ale sama walka jak Panowie się rozkręcili to naprawdę bardzo dobra i nawet Knightowi udało się rozruszać publikę, która była praktycznie martwa xD, więc gitara, Knight rozwalony, więc Cody i Jimmy mogą wbić i rozwalić Fatu oraz Tonge, a Cody potem proponuję Cody i Jimmy vs Jacob i Tama i to dostaniemy zapewne w ME, ciekawe jak to się skończy xD.    Piękna powtórka jak Tiffany zrobiła Cash In na Jax w zeszłym tygodniu, świetnie to wyglądało i ten Theme, który był jakby Tiffany była jakimś herosem czy największym facem w federacji, pasowało to mega do momentu, świetne rozpoczęcie roku to było dla kobiecej dywizji na SD.   MCMG vs A-Town Down Under, to może być bardzo dobry pojedynek. Ponad 12 minut naprawdę bardzo dobrego pojedynku, Panowie z czasem się ładnie rozkręcili, MCMG wygrało i pewnie pójdą na pasy WWE Tag Team z powrotem, ale naprawdę walka mega przyjemna, szkoda, że o większości walk dzisiaj nie da się napisać nic więcej, bo są i tyle, żadne to walki feudowe w większości ani nic, po prostu są dobre solidne i zobaczymy co dalej dla zwycięzców, więc zobaczymy jak to się rozwinie wszystko, niemniej ta walka naprawdę dobra.   It's Tiffy Time! Oj tak dostaniemy teraz Tiffany, mega czekam na ten segment i ciekawe co się w nim wydarzy, Nia chcę jej niby pogratulować, no zobaczymy czy faktycznie tak będzie xD.  Pięknie Tiffy wyglądasz z tytułem, pasuję jak ulał. To tylko zwykły wywiad no cóż jest jak jest, ale powiedziała, że to wszystko to był plan, który opracowała, bo Nia myślała, że Tiffy to tylko durna blondynka, a pokazała jej, że się myliła i wszystko przerywa Jax, xDDDDDDDDDDDD co to za kłamstwa z ust Jax, ona stworzyła Tiffany? BABO zobacz sobie reakcję na Stratton z przed sojuszu z Tobą, a na reakcję na Ciebie nawet do tej pory, NIA JEST NIKIM! To Tiffy sprawiła, że run Jax był jakkolwiek interesujący. Nia daję wybór albo Tiffy oddaję dobrowolnie tytuł jej albo Nia sobie go zabierze, ciekawe co dostaniemy xDDD, a dostaliśmy Bayley! Może być ciekawie, chociaż kolejne Bayley vs Nia tym razem możliwe, że o pretendenta do WWE Women's Championship....meh. Bayley nic ciekawego nie powiedziała, a wszystko przerywa Naomi i wszystkie zapewne chcą po prostu walki o tytuł hmm, może jakiś F4W na Royal Rumble? W sumie to bym brał, ale pewnie zdecydują się na jakiś Triple Threat Match o pretendentkę. Ostatecznie doszło do brawlu, który w sumie ładnie zakończyła Tiffany, a Aldis sobie wbił obok Stratton i zapowiedział ostatecznie F4W o pretendentkę do tytułu WWE Women's, spodziewałem się Triple Threatu, ale Pianek jeszcze się dołączył xD, no cóż liczę na wszystkich poza Jax, ale pewnie ona wygra, no to lecimy.   Liczę tutaj na wygraną kogokolwiek naprawdę, nawet Pianek niech to wygra, byle nie ta Nia xD. Po ponad 17 minutach świetnej w sumie walki mi się ona mega podobała, sporo near falli, prób finisherów i ogólnie finisherów nawet, dobre tempo, każda z Pań miała swoje 5 minut, Pianek i Bayley największą robotę tutaj moim zdaniem zrobiły, naprawdę bardzo dobre starcie i generalnie kontrowersyjna opinia, ale Tag Naomi z Piankiem wygląda o wiele lepiej niż Pianka z Jade, Bayley ostatecznie wygrała i mi się to podoba chętnie obejrzę Tiffy vs Bayley na Royal Rumble, będzie coś świeżego!   Next Week: Tiffany Stratton vs Bayley o tytuł WWE Women's aha, jakie Royal Rumble, jakie SNME, damy to za tydzień, a na SNME albo RR dajmy Nia vs Tiffy no tak xDD logiczne meh, Tiffany vs Bayley za tydzień ehh, świetne starcie, a dajemy to na zwykłym SD...... szkoda. MCMG vs Los Garza, oj tak pojedynek może być świetny. Ulala prawdziwy Tribal Chi.....a nie czekaj on już nie ma Ula Fali, szyli powraca zwykły mid cardowy Solo Sikoa, a zapowiadają go jako nie wiadomo kogo, znaczy no w walce z Reignsem pokazał się bardzo dobrze według mnie i jako main eventer, ale no w sumie to ciekawi mnie co dla niego dalej, dajcie mnie to. To tyle i w sumie aż tyle, mocne walki, mocny powrót po wielkiej przegranej, ja czekam.   No to pora na Main Event! Jacob Fatu & Tama Tonga vs Cody Rhodes & Jimmy Uso, pewnie face'owie tutaj wygrają, bo The New Bloodline już nie musi być wiarygodne dla OG Bloodline xD, więc można ich gnoić zapewne, ale sama walka może wyjść ciekawie. Kurde RR Match zapowiada się mega ciekawie, dwie pierwsze gwiazdy zapowiedziane na tę walkę to Cena i Roman, samo RR też jak na razie nie najgorzej KO vs Cody w Ladder Matchu o Undisputed WWE Championship, naprawdę oczekiwania znowu pewnie będą spore, a wyjdzie jak zwykle xD, ale przejdźmy do ME. No powiem tak pierwsza połowa to standardowy nudnawy Tag Team Match, a druga połowa oddała, bardzo fajnie się oglądało, Cody ostatecznie opuścił Jimmy'ego, bo zobaczył Kevina na stage'u, którego zaczął atakować i dlatego Jimmy przez to, że był w pojedynkę to przegrał i ostatecznie to Fatu i Tama wygrali, więc jest git, a na koniec mamy jeszcze brawl Kevina i Rhodesa, który zakończył się połamanym stołem, ciekawe jakie pokłosie będzie tego wszystkiego, czuję obwinianie Rhodesa o wiele rzeczy jak zwykle xD, ale solidna walka, a przynajmniej druga połowa, a sama walka trwała około 13,5-14 minut.   Plusy: Segment otwierający Women's United States Championship Match Pretty Deadly vs Los Garza United States Championship Match MCMG vs A-Town Down Under Segmencik It's Tiffy Time Fatal 4 Way o pretendentkę do WWE Women's Championship Main Event   Podsumowanie: Nie widziałem większych minusów w tej gali, bardzo mi się podobała i oglądałem z przyjemnością, walki były moim zdaniem bardzo dobre, nie było złego pojedynku, dostaliśmy kontynuację feudów i podbudowy już trwających, a także pokazanie, kto gdzie zmierza w niektórych przypadkach, jak chociażby w przypadku Romualda, który wiemy już, że leci po wygranie RR Matchu i osobiście uważam, że nie byłby to taki głupi pomysł, na pewno lepszy niż wygrywający ledwo dychający Cena, który jeśli by wybrał Rhodesa to ani nie będzie to dobry feud ani nie będzie to dobra walka, więc ja jestem na stanowcze NIE dla Ceny wygrywającego RR i Main Eventującego prawdopodobnie drugi dzień WM, to powinno się stać najpóźniej w 2018 roku, bo potem to już tendencja spadkowa była w wykonaniu tego zawodnika i jest co raz gorzej, jak zobaczę, że jest lepiej to może bym zmienił zdanie, ale po tym co pokazywał na przestrzeni ostatnich kilku lat to zdecydowanie NIE! Ale wracając do samego SD to tak jak mówię bardzo dobre show i polecam, fajne do obejrzenia, dużo story, nawet sporo się działo, ja jestem usatysfakcjonowany.
    • IIL
      Z tym brakiem WWE na Netflix w Belgii to faktycznie poszaleli...  Tłumacza się tym, że jakaś francuskojęzyczna stacja ma kontrakt na cały rok i Netflix wejdzie dopiero w 2026. Co ciekawe, WWE w Polsce na ESC zostało ponoć usunięte z ramówki nagle i według oficjalnych komunikatów ze strony Extreme Sports Channel, WWE nie informowało ich o nadchodzących zmianach... Elimination Chamber 2026 w BE brzmi interesująco, ale ceny zapewne znów byłyby zaporowe.  Coraz bardziej wkurwia mnie ten trend nabijania "the largest arena gate in the history of WWE" kosztem astronomicznego wręcz windowania cen wejściówek w górę. 
    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...