Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

The Immigrant (1917)

 

Tym razem Chaplin bawi się z widzem w bardziej subtelny sposób. Już w otwierającej scenie, gdzie widzimy komika jednoznacznie cierpiącego na chorobę morską, reżyser daje do zrozumienia, że obraz będzie czymś więcej aniżeli tylko biciem w facjatę osobę stojącą akurat obok.

Opowieść o imigrancie można podzielić na dwie części. Pierwsza sekwencja kręcona jest na statku płynącym do Nowego Jorku, opowiada o perypetiach pasażerów o tym jak radzą sobie w ciężkich warunkach na pokładzie statku, gdzie zjedzenie posiłku jest sporym wyczynem.

 

W tej części Chaplin ujawnia swój urok i słabość do kobiet. W zalotny i jednoznaczny sposób ustępuje kobiecie miejsca przy stole, pociesza ją kiedy ta dowiaduje się, że okradziono jej matkę. Człowiek o charakterystycznym kroku nawet podczas gry w kości, prowadzonej nie całkiem uczciwie, jawi się jako postać pozytywna i urokliwa. Druga połowa obrazu to już wielki pokaz umiejętności, demonstracja talentu twórcy. Akcja bez ceregieli przenosi się na ląd, do tak prozaicznych czynności jak posiłek i radzenie sobie z rachunkiem, gdy pustka w kieszenie. Wizyta w restauracji przepełniona jest smaczkami, delikatnym mruganiem do widza, gestami które bawią i są genialne w swojej prostocie. Twórca serwuje w jadłodajni co prawda sekwencję slapstickową, ale nie służy ona pokazywaniu przemocy jako takiej, a dobitnie obrazują gościowi restauracji jak kelnerzy traktują delikwenta bez pieniędzy. Zapraszam, takie filmy należy pielęgnować, warto o nich pamiętać.Ocena 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-370583
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Dawca pamięci

(2014)

W świecie bez wad oraz uczuć nastoletni Jonas zostaje wybrany i szkolony przez poplecznika, by stać się odbiorcą wspomnień ukrywanych przed społeczeństwem. Informacje o przeszłości sprawiają, że chłopak zaczyna inaczej patrzeć na otaczającą go rzeczywistość. 

Początek filmu przypominał mi trochę „Niezgodną”, w której każdy młody człowiek musiał dostać przydział do dalszego życia. Całe szczęście później film nabrał już swojego, bardzo specyficznego klimatu. Bo jest to film o świecie pozbawionym emocji i uczuć, w którym ludzie mają zupełnie inne priorytety niż my, którzy żyjemy w normalnym świecie. Wprawdzie film jest oparty na książce, ale i tak dużym wyzwaniem przedstawić jej treść w taki sposób, żebym mógł uwierzyć, że bohaterowie rzeczywiście idą przez życie nie czując złości na kogokolwiek, czy też nikt wobec drugiej osoby niczego nie czuje. Moim zdaniem udało im się to całkiem dobrze, bo mimo że tempo tego filmu było raczej powolne, to potrafi on zadziałać na wyobraźnię, szczególnie dzięki odpowiedniej grze kolorami. Bo oglądając świat obdarty z emocji okazuje się, że widzimy świat pozbawiony również kolorów, skierowany tylko na przetrwanie w niezmienionym stanie. W sumie nic dziwnego że oglądamy czarno- biały świat, bo przecież kolory też wywołują w nas emocje, więc musiały zostać wyeliminowane jako bodźce wywołujące w ludziach emocje. Dlatego też wizje Jonasa przedstawiane w kolorze potrafią człowiekowi mocniej pobudzić wyobraźnię i dzięki temu końcówkę filmu oglądałem z dużym zainteresowaniem i muszę przyznać że uratowała ona trochę wizerunek filmu jako całości, bo jakby nie ona to aż tak pozytywnie bym się o nim nie wypowiadał.

Jeśli chodzi o grę aktorską to nie mam zastrzeżeń. Każdy pasował do swojej roli, szczególnie Jeff Bridges jako Dawca pamięci. Podobało mi się jak odegrał postać człowieka, który wie więcej niż inni i nie do końca umie sobie z tym poradzić, a w dodatku musi się tym dzielić z Jonasem, choć wie że jego też ta wiedza nie uczyni szczęśliwym. Brenton Thwaites jako biorca pamięci dobrze pokazał rozterki młodego chłopaka, który oczekując przydziału i spokojnego życia dostał rolę, na którą nie był przygotowany, a która miała mieć wpływ na całe społeczeństwo, w którym przyszło mu żyć. Jonas był przedstawiony jako osoba na skraju dwóch zupełnie różnych światów. Bo z jednej strony był tam gdzie nie ma żadnych emocji, a z drugiej poznawał zupełnie inny, gdzie jego piękno było naznaczone bólem i cierpieniem. Moim zdaniem Twaites dał radę udźwignąć ten film na swoich barkach i mi się „Dawca pamięci” podobał. Jak ktoś chce zobaczyć wizję świata, gdzie w ludziach zabija się wszelkie emocje i w ten sposób sprawuje nad nimi kontrolę, to ten film jest dobrym wyborem. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-370800
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Pieskie życie (1918)

 

Sen w pomieszczeniu z przeciągiem nie służy niczemu dobremu, zdając sobie z tego sprawę włóczęga eliminuje tę niedogodność zakrywając nieszczelności szmatką. Wszystko było by w porządku, gdyby nie to, że bohater zażywał biernego odpoczynku na łonie natury, pod chmurką. Uwielbiam takie wstępy u Chaplina, rozbrajają widza w pierwszych chwilach seansu, wprowadzając w dobry nastrój.

Wnosząc po tytule, wnioskując po wstępie trwającym połowę filmu, można się spodziewać fabuły, której trzonem będzie przyjaźń człowieka z uratowanym z opresji psem.

 

Fakt, zażyłości między wymienionymi istnieje na prawdę i do końca seansu, aczkolwiek Chaplin nie byłby sobą gdyby nie umieścił w filmie kobiecej roli. Jest nią nieśmiała śpiewaczka , dziewczyna niewinna, dowiadująca się z złych źródeł czym jest flirt. Odtwórca głównej roli mimo ciężkiego początku z artystką, szybko darzy ją uczuciem zwieńczonym doskonałym związkiem.

Chaplin pod koniec lat dwudziestych był bardzo zapracowany, przeglądając listę produkcji w których brał udział można dostać zawrotu głowy. Nad „Pieskim życiem” trwającym ponad pól godziny, filmie o dwóch wątkach z rozwinięta jak na nieme kino historią, komik zasiadł i wykonał niezłą robotę. Zagrywki komediowe, siłą rzeczy powtarzające się w jego dziełach, tutaj rozłożone są w sposób idealny. Jest czas na sprytne ucieczki przed policją, jest czas na mimikę, przekaz niewerbalny i tradycyjnie obrywanie po głowie. Tutaj nie ma przesytu jednego rodzaju żartu, obraz ma sporo powietrza, przestrzeni i ten odrobinę groteskowy klimat tamtych lat.

Zapraszam na seans w którym doznacie wspaniałej okazji (w niemym wydaniu) zobaczenia Chaplina w porządnym, dobrze skrojonym stroju w słomkowym kapeluszu, posiadającym dom, rodzinę i kominek (dymiący do wewnątrz?!).Ocena 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-370819
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Bez litości

(2014)

Uznany za zmarłego były żołnierz sił specjalnych wiedzie spokojne życie. Kiedy decyduje się pomóc Teri, wchodzi w konflikt z rosyjskimi gangsterami. 

Nie jest to pierwszy film o takim tytule, który oglądam, ale wszystkie swoją treścią bardzo do niego pasują. I tak było też z filmem, którego oryginalny tytuł to The Equalizer. Choć właściwie wyszedł z tego teatr jednego aktora, to poczynania Roberta McCalla, granego przez Denzela Washingtona bardzo dobrze pokazują jak można się zemścić na ludziach, którzy w życiu zrobili tobie lub twoim bliskim wielką krzywdę. No może wizja zemsty z tego filmu jest trochę zbyt brutalna, ale McCall sam przeciwko rosyjskiej mafii prezentuje bardzo dobrą skuteczność, wręcz ośmiesza ludzi, którzy trzymają w garści wielu ludzi, a on sam sobie z nimi radzi. Wprawdzie był żołnierzem sił specjalnych, ale na grupę rosyjskich mafiozów mogło to się okazać zbyt mało.

Robert McCall okazał się być na swój sposób bohaterem, bo postanowił pomóc obcej mu dziewczynie- Teri- wydostać się z piekła, czyli uwolnić ją od mafii. Bardzo to miłe z jego strony, zwłaszcza że Teri przez cały czas walki Roberta z wrogiem nie pojawiła się w filmie, choć powinna, choćby próbując się z nim skontaktować żeby poinformować że jeszcze jej nie dorwali- wiedziała przecież że jej szukają, w dodatku Robert był jedyną osobą, którą uważała za przyjaciela, a o takich ludziach się nie zapomina. Wprawdzie zostało to tam jakoś pod koniec wyjaśnione, ale według mnie osobę, dla której McCall narażał życie, powinniśmy zdecydowanie częściej oglądać na ekranie.

Jak już pisałem- Denzel Washington wyciągnął ze swojej postaci wszystko co można było- była realistyczna, skuteczna w bojach z wrogiem, do tego te zbliżenia w pewnych momentach filmu- chyba chcieli jak najbardziej wykorzystać jego dobrą mimikę, bo dzięki temu było wiadomo że za chwilę zdarzy się coś mocnego. To że po tym wszystkim co zrobił był w stanie zachowywąć się normalnie- wymagało to od Roberta żelaznej psychiki, bo mało kto potrafiłby przejść do porządku dziennego z tym co on zrobił.

Krótko podsumowując, mimo ponad dwóch godzin seansu, film jest ciekawy, głownie dzięki świetnej grze Washingtona, który do roli trochę już podstarzałego mordercy nadawał się idealnie, bo aktorem jest świetnym, a i forma fizyczna pozwoliła mu realistycznie odegrać sceny, w których przyszło mu walczyć z ruskimi. Mocno tajemnicza postać, a mimo to bardzo mocna psychicznie- dzięki temu mógł się porwać na misję, która była dla niego śmiertelnie niebezpieczna. Według mnie The Equalizer jest dobry i miłośników filmów trzymających w napięciu powinien zadowolić. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-370897
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Exodus: Gods and Kings / Exodus: Bogowie i królowie

Opowieść o życiu Mojżesza (Christian Bale), który uwolnił Izraelitów z niewoli egipskiej i poprowadził do Ziemi Obiecanej.

Jeśli 2,5 godzinny film można streścić w jednym zdaniu, to wiedz, że czeka Cię ciężka przeprawa. Ridley Scott ruszył po serca chrześcijan, a zabawił ich tak, jak zabawiano Jezusa na krzyżu... Ok, może nie było AŻ tak brutalnie, ale „Exodus” na pewno został pozbawiony duszy. Scenariusz – pisany przez 4 osoby – jest jedną wielką papką. Gwiazdy - Bale, Edgerton jako Ramzes, Turturro, Kingsley czy Sigourney Weaver (no...przez 3 sceny :wink: ) – zostały przygniecione niedoskonałościami tego tekstu. Niekończące, bezsensowne przedzieranie się przez pustynie, na czele z gościem godnym zapomnienia – bo Bale nie będzie się równał Mojżesz po seansie – rywalizującym z Australijskim Faraonem. Mimo fajnych nazwisk, cięzko nie kwestionować doboru niektórych aktorów... Nie wyczuli tempa, przez co walczymy ze sobą by się w to wkręcić.

Świetny pokaz technologicznych sztuczek, który emocjonalnie nie sięga nigdzie wyżej, niż to co oczywiste. Przykro stwierdzić, ale Ridley Scott ponownie zawodzi. Często chciał wyjaśnić coś, czego nie powinno się ruszać. Przy okazji grzebiąc w tym, co dla wielu kultowe. Chrześcijanie są oburzeni, fani kina zanudzeni, miliony na koncie i tak będą, bo twarze na plakacie się zgadzają. Pewnie miały być Oscary, ale należy obejść się ze smakiem – 2/10 - Tak, to było gorsze od "Noe"!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-370899
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Mów mi Vincent” (2014)

Komediodramat w reżyserii Theodore’ a Meli. Vincent MacKenna (Bill Murray) jest złośliwym, nadużywającym alkoholu podstarzałym gościem, który nie lubi ludzi, w przeciwieństwie do swojego kota i wyścigów konnych. Gdy jego sąsiadami zostają Maggie Bronstein (Melisa McCarthy) i jej syn Oliver (Jaeden Lieberher), widzowie mogą zobaczyć drugie oblicze Vincenta…

Zgorzkniały mężczyzna zmieniający się pod wpływem dziecka…Zabieg stary jak świat, jednak, gdy za podgrzanie kotleta w nowym sosie odpowiadają wybitni kucharze kinowi, tacy jak Bill Murray, można być spokojnym o jakość ,,potrawy”. Murray jako Vincent robi wszystko: bawi, wzrusza, naucza i zmusza do refleksji. Można go polubić, bo jest taki jak my – ze swoimi słabościami, czasem nieznośny, jednak mający w sobie także ogromną ilość empatii i ludzkich odruchów.

Filmowi służy również zestawienie ze sobą dwóch różnych światów: filmowego starego wygi Murray z debiutującym Jaedenem Lieberherem, który udanie partneruje swojemu mentorowi. Jeśli chłopak wiąże swoją przyszłość z filmem, a za mentorów będzie mieć takich ludzi jak Murray – może zrobić wielką karierę. Reszta bohaterów nie przeszkadza, może za wyjątkiem Naomi Watts w roli prostytutki Daki Paramovej. A może po prostu mnie nigdy nie bawił typ ,,amerykańskiej, różowej idiotki”? Plus za niezły epizod dla Chrisa o’Dowda grającego nauczyciela Olivera. On mnie bawił, w odróżnieniu od Watts…

,,Mów mi Vincent” ma oczywiście kilka innych słabych elementów, jak np. zbędny według mnie motyw ojca ubiegającego się o swoja prawa. Człowieka w filmie praktycznie nie ma, ale to tylko subtelność. Do szczęścia w filmie wystarczały mi tylko teksty Murraya i jego wycieczki z Oliverem. Wycieczkę do kina na ten film tez polecam…

 

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371016
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

American Beauty (1999)

 

Początkowo wydaje się, że otrzymujemy obraz spokojnie żyjącej, amerykańskiej rodziny z przedmieścia. Tymczasem w miarę upływu filmu, okazuje się, że każdą z trzech osób (na swój sposób) uwiera obecna sytuacja i dlatego poszukuje szczęścia. Ojciec narzeka na jakość małżeństwa i rozgląda się za młodszymi kobietami (co ostatecznie doprowadza go do zbliżenia z jedną z koleżanek córki). Matka czuje frustracje z powodu słabych wyników osiąganych w pracy i w poszukiwaniu pomocy zaczyna romansować z przedstawicielem konkurencji. Córka, która chce poddać się operacji plastycznej, wiąże się z chłopakiem z sąsiedztwa, który nie dość, że uznawany jest za dziwaka, to jeszcze zamiast żyć z bycia kelnerem (jak to oficjalnie deklaruje), utrzymuje się będąc dilerem marihuany. Zakończenie filmu nie jest typowe, można jednak przypuszczać, że w pewnym sensie swój cel osiągnęła tylko córka.

Film nie jest lekki, łatwy i przyjemny, nie mniej ogląda się go dobrze. Inne plusy, to niezła rola Kevina Spacey i muzyka (mam tu głównie na myśli hity classic rocka). Moja ocena to 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371127
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Hardkor Disko” (2014)

Dramat polski w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego. Pewnego dnia Marcin (Marcin Kowalczyk) odwiedza mieszkanie państwa Wróblewskich. Na początku wdaje się w relacje z Olą (Jaśmina Polak), by z czasem poznać również ich rodziców (Agnieszka Wosińska i Janusz Chabior) i wymierzyć zemstę…

Oglądając ten film nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że oglądam polską wersję pseudo – artystycznego filmu ,,Borgman”. O dziwo polska produkcja wypadła lepiej od zagranicznej, co nie znaczy, że dobrze. Niespecjalnie wiadomo, o czym ten film jest. Tajemniczy główny bohater wymierza zemstę i…koniec. Dlaczego to robi? Dlaczego jego ofiarami są akurat te osoby? Przydałoby się choćby lakoniczne wyjaśnienie zamiast tych wszystkich ,,artystycznych” scen z alkoholem i współczesną muzyką tle. Wykombinowałem jedynie przesłanie głoszące, że granica między beztroską, ostrą zabawie z używkami, a wariacjami na tle psychicznym jest bardzo cienka.

Nie przekonał mnie Marcin Kowalczyk. Dla jednych może to była gra chłodna, lecz dla mnie była to gra bez wyrazu. Mocy nie czułem również widząc, jak główny bohater przyciąga do siebie najpierw Olę, a potem jej matkę. Mam wrażenie, że tak jak Kowalczyk poskromił w filmie całą rodzinę Wróblewskich, tak pod względem gry aktorskiej oni poskromili jego…

Nie było źle. Było artystycznie, hipstersko, off – owo, pseudo – filozoficznie i średnio strasznie, jednak dało się to oglądać i człowiek nawet był ciekaw, co się dalej wydarzy. Szkoda tylko, że film Skoniecznego to ani disko, ani na pewno hardkor…

 

Ocena: 3/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371131
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Penguins of Madagascar / Pingwiny z Madagaskaru

Kinowy film animowany o przygodach paczki pingwinów, bohaterów bijącego rekordy popularności serialu TV i trzech filmów z serii "Madagaskar", które w polskich kinach obejrzało w sumie niemal 5 500 000 widzów.

Skipper, Kowalski, Rico i Private, wracają by ratować świat. Jednak ich misja podboju sal kinowych ma bardzo ubogi plan działania. Fabuła jest znajoma, wałkowaliśmy ją już setki razy. Na pierwszy plan wychodzi urodziwy dzieciak z czwórki bohaterów – Private. Mocno pomijany przy ważniejszych zadaniach, zaczyna miewać tego dość. Czując się spychany, będzie musiał w końcu udowodnić swą wartość. Ratowanie świata and shit.

Mimo, że plan działania mają marny, to przy takiej ekipie ciężko o porażkę. Strasznie lubię te pingwiny. Całe ich założenie mi się podoba, a wałkowane żarty nie przeszkadzaja. Warstwa komediowa jest tu satysfakcjonująca. Szczególnie te cliffhangery zakończone punchlinem – skuteczność 100%. Uzupełnia ich inny skład tajnych zwierzęcych agentów. Można ich zobaczyć na zwiastunie, jednak jest tam uwzględniona ich najlepsza „chrupiąca” scena. Wilczy lider sprawdza się przez cały czas trwania filmu – coś sobą wnosi - reszta jest godna zapomnienia i sztampowa – oferuje nawet totalnie zbędny wątek miłosny.

Dubbing daje radę. Do oryginalnych głosów dorzucili znane nazwiska. Benedict Cumberbatch może nie będzie brzmiał tak genialnie jak Smaug, ale John Malkovich w roli czarnego charakteru – notabene całkiem dobrego – ubarwia produkcję.

Za „dobrą” oceną przemawia sympatia wyrobiona już wcześniej. Czekałem na tę animację i się nie zawiodłem. Można było to ciekawiej rozpisać, ale też nie można na tym polu wymagać cudów od prostej produkcji dla dzieci. Dzieci, które będą z tej przygody zadowolone. Szybka, kolorowa, zabawna – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371140
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Mój mąż to frajer” (2014)

Komedia amerykańska w reżyserii Mike’ a Younga. Mike (John Stamos) jest czterdziestoletnim playboyem i ma dwóch przyjaciół: Marty’ ego (Michael Rapaport) i Paula (Bryan Callen). Kumple są prężnymi biznesmenami, jednak kompletnie nie potrafią żyć ze swoimi żonami. Paul koncentruje się jedynie na firmie, zaś Marty to pantoflarz. Mike chce pomóc przyjaciołom odbudować swoje małżeństwa. Robi to przy pomocy koleżanki z pracy Clarissy (Tika Sumpter)…

Jeden z wielu filmów, którego podstawowym problemem jest usiłowanie złapania dwóch srok za jeden ogon. ,,Mój mąż to frajer” jest filmem zbyt poważnym i ckliwym jak na komedię i zbyt płytkim na film obyczajowy. W dodatku wszystko sprowadzone jest do wielokrotnie zgranych modeli postaci: amant Mike (dobrze, że chociaż John Samos daje radę), lekko sztywniacki pracoholik Paul i pierdoła Marty, choć on i jego żona z zapędami do nimfomanii (Kathy Searle) są najjaśniejszymi punktami filmu. No, może z wyjątkiem zjawiskowej Tiki Sumpter, choć jej atuty kończą się ,,tylko” na wyglądzie…

W filmie Mike’ a Younga nic nie zaskoczy: żaden żart, o finale nie wspominając – kilka biustów, drwienia z innych nacji, odrobina wulgarności i wielkie szczęście podane na srebrnej tacy na deser. Myślę jednak, że małżeństwom z kilkuletnim stażem może się spodobać…

 

Ocena: 2.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371150
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Automata

(2014)

Druga połowa XXI wieku. Świat uległ prawie całkowitej automatyzacji. Jacq Vaucan (Antonio Banderas) pracuje jako agent ubezpieczeniowy w korporacji ROC, zajmującej się przypadkami wadliwie funkcjonujących robotów. Badając jedną z przydzielonych spraw, Jacq odkrywa coś, co może wpłynąć na przyszłość całej ludzkości.

Film, w którym główną rolę gra Antonio Banderas, przedstawia dziwną i zarazem tragiczną wizję tego, co ma się niedługo stać z naszym światem. Promieniowanie jest tak wysokie, że większość ludzi wygineła, a ci którzy zostali muszą się opierać na pomocy robotów, żeby przetrwać. Niestety ta współpraca nie układa się tak dobrze jak powinna i tutaj istotna stała się rola Banderasa jako Jacqa Vaucana, który jest agentem ubezpieczeniowym firmy produkującej roboty. Dość nietypowym agentem, bo angażuje się w swoją pracę aż za bardzo, co prawie doprowadziło go do zguby. Podobało mi się, że Vaucan przez cały film był przedstawiony jako ten, który faktycznie za chwilę może zginąć. Do tego wizja świata nieprzyjaznego ludziom otoczenia również robi odpowiednie wrażenie- pustynne klimaty poza ludzką osadą robią wrażenie nieprzystępnych i nie dających szans przeżycia. Oczywiście jeśli ludziom nie pomogą roboty. A właśnie w tej kwestii pojawił się problem, który Vaucan miał rozwiązać- roboty nie zachowywały się tak jak miały i przez to ludzie czuli się zagrożeni- w sumie trzeba przyznać że ludziom się te twory udały, bo skoro same potrafiły przy sobie majstrować to znaczyło że ludzie pomimo problemów nadal mieli szansę na przetrwanie i rozwój technologii, albo przynajmniej na powrót do takiego etapu, jak przez problemami z promieniowaniem.

Oceniając film trzeba powiedzieć, że wizja świata nękanego przez promieniowanie i trudne warunki do życia, jest prawdopodobna, ale to że tak szybko mielibyśmy się opierać na robotach, to już jest mniej prawdopodobne. W "Automacie" roboty zostały przedstawione jako inteligentne maszyny, które ludzi do przetrwania nie potrzebują. Takim pomostem pomiędzy robotami a ludźmi stał się Vaucan, który nie chciał źle ani dla jednych ani dla drugich, a dzięki temu okazało się że pomogło mu to przetrwać w skrajnie trudnej sytuacji.

Antonio Banderas w swojej roli spisał się dobrze, zresztą właśnie tego się po nim można było spodziewać. Jednak patrząc na film jako całość- nie był zły, ale nie było w nim momentów wzbudzających większe emocje. Według mnie ocena 5/10 będzie dla tego filmu wystarczająca.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371180
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Upadek” (2004)

Niemiecki film wojenny w reżyserii Olivera Hirschbiegla przedstawiający ostatnie dni z życia Adolfa Hitlera (Bruno Ganz).

Polakom, szczególnie tym młodym, film może kojarzyć się z jednej ze scen, w której to Hitler uświadamia sobie, że II wojna światowa jest już przegrana. Pomysłowi polscy internauci przerobili pełną ekspresji i pasji przemowę fuhrera, który z wściekłością reaguje na przeróżne sytuacje: począwszy pod przegranej Niemców z Polską, poprzez zamknięcie jednego z sopockich klubów, skończywszy na śmierci Hanki Mostowiak. Tymczasem ,,Upadek” ma do zaoferowania o wiele więcej. Twórcy filmu decydują się na śmiałe przedstawienie końcowych dni niemieckiej elity politycznej. Widz nie uświadczy katowania Hitlera czy też zestawienia go z jakimś jednostronnie dobrym bohaterem. Ludzkie oblicze pokazuje tutaj każdy. Generałowie są przerażeni tym, że ktoś, komu bezgranicznie ufali, traci panowanie nad sytuacją. Państwo Goebbels (Ulrich Matthes i Coranna Harfouch) zostali ukazani w filmie jako kochające się małżeństwo, muszące zmierzyć się z zabójstwem swoich dzieci. Nawet Hitler został przedstawiony nie jako tyran, lecz zmęczony człowiek potrafiący zdać się na wiele ludzkich odruchów. W sumie nie spodziewałem, że Niemcy przedstawią wielkiego wodza tak jak, np. chcieliby tego Polacy. Koszula bliższa ciału…

Co na koniec o tym filmie? Jest jak całe Niemcy – niezbyt efektowny, mało tam finezji, jednak solidności wykonania i rzemiosła aktorskiego na odpowiednim poziomie odmówić mu nie można…

 

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371187
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Pride / Dumni i wściekli

Konserwatywne, górnicze miasteczko, z którego ucieka, kto może. Kiedyś spokojne, dziś targane strajkami. Kiedy poczucie wrogości wobec wszystkiego, co obce osiąga apogeum, niespodziewanie przyjeżdżają tu kolorowym busem geje i lesbijki ze stolicy. Na ratunek potrzebującym!

Strasznie to wszystko gay-friendly. Jeśli oglądam film przedstawiający lata 80’, to mam problem uwierzyć w zagrywki tak nierealistyczne, jak twardzi i męscy górnicy proszący bohaterów o lekcje tańca. Jakkolwiek na to nie spojrzę, to jest to tak realistyczne, jak pierścień nad pierścieniami i Gollum. Całe życie pozbawione tolerancji dla gejów, potrafi iść w zapomnienie u niektórych postaci bez konkretnego powodu, w 5-minutowej scenie – z góry założyli, że kobiety będą traktować gejów jako najlepszych przyjaciół, co prowadzi do żenujących sporów pokroju:

A - Nie chcemy gejów w naszym miasteczku!

B - Ale oni pomagają nam zbierać pieniądze, będą naszymi gościmi

A - Ok

Gdyby ktoś nie znał realiów tamtych lat w UK, to może i by to łyknął.

Aktorstwo jest płytkie. W zasadzie nie sądzę by postawione były jakieś wyzwania przed obsadą. Grają sobie w swoim kolorowym świecie – podobnym do Disneyowskich filmów sportowych - którego prawda została nagięta tyle razy, by heteroseksualiści mogli zaakceptować ten film. Niby założenie było spoko, ale ja na ekranie nie mogłem ogarnąć, jak Ci geje sobie wszystkich zjednują. Z czasem seans stał się bolesny i Bill Nighy niewiele pomoże – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371193
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Son of a Gun

Zamknięty za zbrodnię, 19-letni JR (Brenton Thwaites) szybko przekonuje się, że ochrona jest na wagę złota. Znajduje się pod opieką znanego Australijskiego przestępcy, Brendana Lyncha (Ewan McGregor). Ma to jednak swoją cenę. Zaraz po odbyciu wyroku, JR musi zorganizować akcję ucieczki swojego mentora, dzięki której będzie mógł stać się częścią ekipy.

Przykro kolejny raz to pisać, ale ponownie fabuła opisywanego filmu nie przyniosła ze sobą nic nowego. Ponownie musiałem zmagać się z odczuciem, że gdzieś to już widziałem. I choć przykładów znalazłoby się kilka, to szkoda czasu na grzebanie w pamięci. Dzieciak wdaje się w nieodpowiednie towarzystwo, niekoniecznie tam pasuje, ale oni podrapali jego po plecach, teraz on się odwzdzięczy – bo i jaką ma inną opcję? Tam poznaje dziewczynę, zakochuje się, a koniec końców sam nie wie, komu ufać. Znajomy schemat, który i tak został za bardzo przyćmiony przez to love-story. Dziewczyna (Alicia Vikander) wcale nie jest jakaś piękna, a uczucie jakim daży ją główny bohater średnio widać. Ot, lata za nią i naraża całą operację w imię miłości. Za mało więzienia, które oglądało się najprzyjemniej.

Brenton dał radę jako zagubiony dzieciak wśród grubych ryb. Tam gdzie niedomaga sercowo, nadrabia zmieszanym wyrazem twarzy. Na tle Ewana McGregora ginie, ale nie można go za to winić. Ewan zagrał przekonująco, a taki charakter to nie jest jego chleb powszedni.

Nie da się ukryć, ze brakuje temu wszystkiemu wyrazu. Jakiegoś mocnego akcentu, który zostanie w pamięci na dłużej. Klimat jest akceptowalny, ale debiutujący reżyser chyba do końca się nie mógł zdecydować, jak to przedstawić. Czy ma być to film brutalniejszy, agresywny, czy przystępny dla większej widowni? Wypadało iść za bramką nr.1, on nieśmiało kroczy w kierunku „2”. Z każdą kolejną minutą, gaśnie coraz bardziej – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371206
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Sekstaśma” (2014)

Komedia amerykańska w reżyserii Jake’ a Kasdana. Annie (Cameron Diaz) i Jay (Jason Segel) byli kiedyś bardzo kochającą się parą. Po ślubie i powiększeniu rodziny, ogień w ich związku wygasł. Ratunkiem dla małżeństwa ma być nakręcenie swoich łóżkowych igraszek. Następnego dnia Jay nie usuwa filmu, który lada chwile może trafić do sieci. Para chce koniecznie dowiedzieć się, kto chce rozpowszechnić nagranie…

Wielkie koncerny chcą na siebie zarabiać na przeróżne sposoby, dzięki czemu wiele dziedzin życia z tego powodu odczuwa spore kłopoty. Nie inaczej jest z branżą filmową, którą niestety zalewać będą coraz częściej produkcje pokroju ,,Sekstaśmy”. Można byłoby wybaczyć twórcom i aktorom, że byli częścią mało śmiesznego filmu. Zdarzyło się to nie takim aktorom. Szkoda tylko, że nawet nie postarano się spróbować rozśmieszyć lub poruszyć widza. Historia miała potencjał, bo oto młode małżeństwo miało problem ze swoją intymnością. Twórcy niestety skoncentrowali się na reklamie iPad’ ów robiąc z głównych bohaterów kompletnych idiotów. To niesamowite wręcz, że wiedza technologiczna kobiety, której bloga chciała kupić firma z 75-letnimi tradycjami, sprowadza się do wiedzy 80-latki lub 2-latki. Liczono, że naga Cameron Diaz, ciapowaty Jason Segel i Rob Lowe w roli biznesmena – dziwaka wystarczą, aby rozbawić. Błąd. I ten denny motyw z otyłym dzieciakiem w roli szantażysty, w którym nagle budzi się przyjaźń do syna ofiar.

Nagle – słowo wytrych do tego filmu. Główni bohaterowie nagle na siebie wjeżdżają, nagle stwierdzają, że są wielkimi szczęściarzami i nagle wpadają na pomysły, na które średnio rozgarnięty człowiek wpadłby pięć godzin wcześniej. O dziwo ja nagle nie wyłączyłem tego filmu. Tytułowa sekstaśma trwała trzy godziny. Dobrze, że film trwał dwa razy krócej…

 

Ocena: 1.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/167/#findComment-371209
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • IIL
      @StuPH moje konto też wtedy poleciało...   @ SinMaker  od niedawna też jest z nami tutaj na forum. Pamiętam te forum PWZ. Nawet jakiegoś wywiadu odnośnie śmierci Misawy tam udzielałem i potem jechano mnie tam za jego treść. Trzeba by wykminić jaki tam był link i poszukać na IWM. W tamtym czasie istniało też forum Evo Wrestling na prywatnym hostingu. Nie pamiętam jednak linka do niego. Mam gdzieś zapis z SB WF z tamtego czasu. Musiałbym poszukać...      
    • StuPH
      Nie pamiętam jak inni, wiem że ja wtedy wyleciałem właśnie za to xD i to był syn Andrzeja a nie Pawła! Wtedy też powstał mój nick, który w oryginale brzmiał Stupron Hart (czy Stu Pron Hart). Na taki zmienił mi go właśnie wspomniany SinMaker, który z admina zleciał na moderatora (ale bana się ustrzegł). Tak było! 
    • HeymanGuy
      A te bany od Boryssa były za wyśmiewanie się z sympatii jego syna do Reya Mysterio?
    • StuPH
      Ale tylko jako cmentarzysko  Będąc przy temacie forum WF, przypomniał mi się fakt, że na wiosnę 2009 r. sporo użytkowników wyłapała bany (chyba nawet od samego Boryssa) i w tamtym okresie wygnani założyli własne forum, którego nazwy w stu procentach nie jestem w stanie sobie przypomnieć, ale coś mi świta, że mogło to być Polish Wrestling Zone. Przez jakiś pierwszy miesiąc (lub dwa tygodnie?) było na darmowym serwerze, później już bardziej profeska. Oczywiście forum nie przetrwało zbyt długo, bo w gruncie rzeczy jedynymi użytkownikami byli ex-WFowcy (SinMaker był adminem na nowym forum i WF - ten to się umiał ustawić ). Ciekawostka - na wspominanym przeze mnie forum pojawił się Wee Man Pawłowski, który nawet dostał moderatora i promował jako swoje jakieś przedsięwzięcie wrestlingowe. Później okazało się, że nie miał z tym nic wspólnego, lecz brnął, że "został wyrzucony z własnego projektu". Ot historia krótko żyjącego forum. 
    • HeymanGuy
      Liczby, choć na pierwszy rzut oka mogą wyglądać spoko, to nie są takie super mega spektakularne, zwłaszcza jeśli chodzi o Stany. 2,6 miliona widzów w US to w sumie niemało, ale trzeba wziać pod uwagę, że USA to gigantyczny rynek, a WWE to marka z ogromnym zasięgiem. Kiedy patrzy się na takie globalne wydarzenia jak Super Bowl, tam leci po 100 milionów widzów. Dla porównania – 2,6 miliona to jakby tylko czubek góry lodowej. No, to tak, jakby się miało Ferrari, ale jeździło się tylko po osiedlu – niby fajnie, ale jest gdzieś z tyłu głowy świadomość, że można więcej. I teraz, serio, rozumiem tych, którzy mówią, że te liczby nie robią wrażenia. To jest Netflix, który ma miliony subskrybentów, a WWE to marka, która ma swoje stałe, mocne grono fanów na całym świecie. Więc na pewno można było liczyć na więcej. Jasne, debiut, trzeba się przyzwyczaić do tej całej zmiany, ale patrząc na potencjał tej współpracy, to spodziewałem się czegoś, co by naprawdę wstrząsnęło rynkiem. Netflix to nie tylko platforma streamingowa, to globalna potęga, więc te wyniki powinny być mocniejsze, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że WWE to nie jest sport, a rozrywka – coś, co nie zawsze przyciąga aż takie masy ludzi. Ale żeby nie było – ja bym na ich miejscu nie tracił nadziei. To dopiero początek i na pewno te liczby jeszcze będą rosnąć, bo jak na razie to Netflix trochę jakby testuje wodę. Może będą wprowadzać zmiany w sposobie promocji, godzinach emisji, może jakiś dodatek w postaci nowych treści z WWE? Więc w sumie nie ma co skreślać, ale z drugiej strony – jakieś większe emocje i oczekiwania to chyba nie do końca zostały spełnione.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...