Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

When the Game Stands Tall

Historia trenera futbolu z De La Salle High School, Boba Ladouceura (Jim Caviezel), który szkoli drużynę Spartan. Drużynę, którą wyciągnął z samego dna na szczyt, wygrywając 151 meczów z rzędu, bijąc wszystkie rekordy w Amerykańskich sportach – nie, wrestling to nie sport, Goldberg się nie liczy :wink:

Daleko im do klasyki gatunku. Jestem może frajerem na takie sportowe feel-good movies, ale tym razem nabrać się nie dałem. Nie czułem tej drużyny. Nie wiem, czy to wina bardzo przeciętnej obsady, grającej bardzo bezbarwne postaci, czy może usilnego starania się na zrobienie tej historii inspirującą. Jim Caviezel, Jezus we własnej osobie, miał tę niedoświadczoną obsadę poprowadzić, a szybko okazał się płytki i praktycznie niewidoczny – przypadek? :wink: Gość kompletnie nie pasuje do roli i jest największym problemem całości. Gdzie te motywacyjne speeche, jakimi mogą się poszczycić inni ekranowi trenerzy? Gdzie w ogole charyzma, żebym uwierzył, że gracze mogą tego parobka słuchać?

„Any Given Sunday”, „Remember The Titans”, “Blind Side”, “Varsity Blues”, “Program”, “Gridiron Gang”, “Rudy”, “Express”, „Friday Night Lights”, „We Are Marshall”, czy Disneyowskie “Invincible” z Wahlbergiem – lepiej złapcie za coś z tej listy, dadzą więcej niż “When The Game Stands Tall”. Wiele z nich to dobre dramaty, sprzedające sportowe emocje. Tutaj są znane dramaty, a o emocjach zapomnijcie – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-368667
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Predestination / Przeznaczenie

Tajna rządowa agencja podróży w czasie, mając na celu zapobieganie przyszłym zbrodniom, wysyła szpiega (Ethan Hawke), by uchwycił przestępcę, który uciekał mu przez lata.

Inaczej sobie to wyobrażałem. Po opisie pewnie każdy widział przed oczami liczne podróże w czasie, metodę prób i błędów, aż do finalnego złapania antagonisty. Nic z tych rzeczy. Kierunek obrany przez twórców, to nie kino akcji sci-fi, a po prostu sci-fi, gdzie głównym zwrotem pierwszej połowy jest widoczna gołym okiem od pierwszych minut, zmiana płci. Niestety, każde koleje zdanie o fabule, mogłoby skończyć jako spoiler, albo mega podpowiedź końcówki – unikamy!

„Predestination” wolno odkrywa przed nami swoje karty. Wszystko jest mocno przegadane. Nieporadność reżyserów sprawia, że łatwo wychwycić niektóre teksty bohaterów, które wyraźnie odsłaniają przed nami przedwcześnie finał. Ostatnie dwa kwadranse już tylko czekałem na oczywiste, i gdy oni chcieli wypuścić confetti – „patrzcie, jacy My pomysłowi” – ja już byłem na innej imprezie.

Raczej materiały odpadowe. Za dużo tu banalnych motywów, z którymi można iść w każdym kierunku. Obsada też nie zachwyca. Na papierze będzie szokować, w praktyce jest to zwykły przeciętniak – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-368928
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Drop / Brudny Szmal

Thriller zrealizowany przez Michaela R. Roskama ("Głowa byka") na podstawie opowiadania Dennisa Lehane'a, autora "Wyspy tajemnic" i "Rzeki tajemnic". Barman z podrzędnego lokalu (Tom Hardy) w podejrzanej dzielnicy Nowego Jorku uwikłany jest w proceder prania brudnych pieniędzy lokalnej mafii. Gdy część pieniędzy pada łupem złodziei podczas rabunku, na jaw wychodzą pilnie strzeżone sekrety z przeszłości i zaskakujące motywacje działań bohaterów. Ostatnia rola zmarłego w 2013 roku Jamesa Gandolfini, niezapomnianego bohatera serialu TV "Rodzina Soprano".

Scenariusz „The Drop” bazuje na charakterach postaci. Nie jest to typowo filmowa historyjka, gdzie niektóre podkręcone piłki są rzucane przez reżysera dla dobra konkretnej produkcji i zaszokowania widza. To jest bardziej życiowe. Niestety, wiąże się to z dość powolną budową. Wszystko rozwija się naturalnie, a proces niekoniecznie należy do bardzo widowiskowych.

Gdyby nie obsada, mielibyśmy do czynienia z niszowym kryminalnym dramatem. Tom Hardy ratuje show. Gość naprawdę rozwija się w szybkim tempie, a teraz stanowi o sile filmu, nawet gdy ma u boku takie znakomitości jak Gandolfini. Oczywiście superlatywy nie tyczą się wszystkich, bo taka Noomi Rapace ma do zaoferowania stanowczo za mało, a trzyma się ekranu stanowczo za długo. Mały szczeniaczek jest od niej ciekawszy.

Mimo, że było nieźle, to się zawiodłem. Liczyłem na naprawdę mocne i mroczne kino. „The Drop” jest przegadane, a ja zapamiętam maksymalnie jedną scenę w barze. Doceniam obsadę, historyjka mnie wynudziła – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369071
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Dumb & Dumber To / Głupi i Głupszy Bardziej

Najbardziej nierozgarnięty duet od czasów Flipa i Flapa ponownie w akcji. Choć minęło już trochę czasu od ich ostatniej przygody, nadal stanowią parę półgłówków pakujących się we wszystkie możliwe tarapaty. 20 lat temu Lloyd (Jim Carrey) i Harry (Jeff Daniels) przemierzyli Stany Zjednoczone, by odnaleźć tajemniczą piękną nieznajomą, która pozostawiła w ich rękach walizkę pełną dolarów. Teraz ponownie wyruszają w podróż. Tym razem ich celem jest odnalezienie nieślubnej córki Harry'ego, od której mogliby pozyskać dla niego nerkę do przeszczepu.

Przede wszystkim należy się pochwała, jak zgrabnie połączyli obie części. Czas, jaki czekaliśmy na kontynuacje, wyjaśnili w komiczny sposób. 20-lat minęło, a Harry i Lloyd to wciąż idioci. Humor z oryginału pozostał. Bracia Farrelly nie zapomnieli, na czym bazowała ich kultowa komedia.

Pierwsza połowa, to więcej tego samego. Jazda bez trzymanki, gdzie praktycznie nie pozostawiają chwili oddechu. Jeden tekst za drugim, każdy coraz głupszy – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Później fabuła przejmuje stery, a jej ograniczenia obniżają. Śmiałem się zdecydowanie mniej, kiedy już znaleźli dziewczynę – dość kiepsko przekolorowaną Rachel Melvin. Niby od razu widać, że to córka jednego z nich, ale odstaje umiejętnościami, co razi po oczach. Urok tego duetu jest większy, gdy znajdują się w otoczeniu normalnych ludzi. Ona jest taka jak oni, wiec czar gdzieś tam prysł. Matka (Kathlyn Turner) jest o wiele lepsza, i nie tak nachalna.

Jim Carrey jest wreszcie sobą. Pamiętacie tego mistrza komedii? Gdzieś nam się zgubił z biegiem czasu, ale teraz wraca z tarczą. To jest Jim, do którego skeczów wracam. To jest gość, którego świat pokochał w Saturday Night Live. Pajacuje całym sobą, a ja mogę na to patrzeć non-stop. Do tego ma sporo one-linerów, którymi rozbraja. Jeff Daniels gra drugie skrzypce, ale przy takim wirtuozie to nie wstyd.

Dobrze spędzony czas, choć ocena zawyżona z sympatii do tych dwóch bohaterów. Żeby mieli ochotę i zdrowie wrócić za, może nie 20, ale 10-lat – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369077
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Theory of Everything / Teoria Wszystkiego

Opowieść o życiu wybitnego kosmologa, Stephena Hawkinga (Eddie Redmayne), jego osiągnięciach zawodowych, walce z chorobą, a przede wszystkim o uczuciu, jakie łączyło go z żoną (Felicity Jones).

Może nie znajdziemy tu teorii wszystkiego, ale teorii jak ruszyć po Oscary na pewno. Jest historia miłosna z mocnym naciskiem dramatycznym, jest aktor, który musi się wcielić się w osobę chorą – zawsze szanowany ruch – a na dodatek, jest to osoba prawdziwa, nie zmyślona. Wszystkie klocki są na miejscu.

Wiele dobrego słyszałem o kreacji Eddiego, a mimo to i tak mnie bardzo miło zaskoczył. Wierzyłem, że to Stephen Hawking. Gość naprawdę da się lubić, a po odkryciu choroby, jego ruchy są wiarygodne. Ładnie została przedstawiona jego walka o kontakt ze światem, niekoniecznie rozwodzili się nad samymi teoriami – nie weszli w jego głowę. Nominacja do Oscara – patrząc na to, jak ważna to postać – pewna.

Felicity Jones jest na pewno ładna. Niekoniecznie jestem przekonany, co do wielkości jej kreacji. Na pewno nie zawiodła, ale zwyczajnie u boku Redmayne’a ciężko jej się wybić. Nie można tego zgonić na brak pracy, bo żona Hawkinga gra w jego życiu niezwykle ważną rolę. Jej poświęcenie jest bezcenne. Mimo, że była wyganiana i wiedziała, co czeka jej wybranka, została przy nim. To czyni z „Teorii Wszystkiego” dobry film miłosny. Może niekoniecznie idący według ogólnie przyjętego kanonu takich filmów, ale wywołujący odpowiednie emocje – w nienachalny sposób.

Mimo dwóch godzin, czas leci szybko. Dałem się wkręcić. Nie powiem, że niektóre zwroty akcji mnie zaskoczyły, ale na pewno niosły ze sobą wartość dodatnią. Nie jestem tylko przekonany do nacisku, jaki położyli na religie. Hawking raczej miał swoje teorie, jeśli chodzi o Boga, a tutaj zobrazowali to tak, jakby się nawrócił, bądź też był na to w pełni gotowy. Niepotrzebna scena marzeń bohatera, przy której po pytaniu o podejście do „stwórcy”, wstaje z wózka. Jeśli nie byli nachali w kwestiach uczuciowych, to na pewno stali się, gdy przyszło do tematu chrześcijaństwa. Mimo to, dobre kino – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369093
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Listen Up Philip / Do ciebie, Philipie

Philip (Jason Schwartzman) zajmuje się głównie jednym zagadnieniem – samym sobą. Młody pisarz i wzorowy mizantrop właśnie wydaje drugą powieść – postanawia więc spotkać się z dawnymi przyjaciółmi, by udowodnić im swoją wyższość.

Lubię takie aspołeczne postaci. Zwykle wywołują u mnie sporo uśmiechu. Philip jest tym nieśmiesznym dupkiem – poza jednym, może dwoma żarcikami - którego oglądanie mnie męczyło. Zaczął od zaprentowania się jako ciekawa osoba, potem zaczął przynudzać i tkwił w tym do samego końca. Odkąd wpadł w nowy związek, cała produkcja siadła na dupie, a nam pozostało odliczanie minut do końca.

Fajnie prezentuje się relacja głównego bohatera ze starszym kolegą po fachu (Jonathan Pryce), ale to marne pocieszenie w tym dość bezbarwnym miłosnym dramacie. Wszystko nakręca były związek Phillipa, z bardzo dobrze zagraną przez Elisabeth Moss, Ashley. Aktorzy generalnie wyciągają z tego maximum. Bez nich, to byłaby utarta schematami katastrofa – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369101
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Blue Ruin

Dwight Evans (Macon Blair) mieszka na plaży w swoim starym samochodzie i jest samotnikiem z wyboru. Jego spokojne życie z dala od cywilizacji zostaje jednak brutalnie zakłócone. Pod wpływem szokującej informacji będzie musiał wrócić do domu swojego dzieciństwa. Demony mrocznej przeszłości zmienią tego na co dzień delikatnego człowieka w mściciela, dokonującego aktu zemsty za zbrodnię, która rozbiła jego rodzinę...

Od potulnego bezdomnego, do bezwzględnego killera w dwie sekundy. „Blue Ruin” to mieszanka thrillera z kinem niezależnym/artystycznym. Mieszanka momentami intrygująca, ale niekoniecznie satysfakcjonująca. Zaczyna się jako niezły portret samotnika/psychopaty – Macon Blair ma te psychopatyczne spojrzenia i podejrzany wyraz twarzy – a dalej kroczy ściężką mocno podyktowaną przez akcje. Nie znaczy, że zmieni się to w GI Joe, ani inny szybki pokaz fajerwerków. Wciąż wszystko jest powolne i stonowane, ale już nic nie zaskakuje, nie ciekawi,. No może oprócz tego, jak ten nieudacznik – bo wraca do roli „potulnego, zagubionego samotnika” – wykończy kolejne osoby, gdzie się zająknie, i jak sobie poradzi z ranami. Jest brutalnie, ale jest to raczej brutalność komiksowa. Nic nie wywoła niesmaku na twarzy. Ten psychol traci swój urok wraz ze zgoleniem brody. Może jestem krytyczny – film został bardzo ciepło przyjęty – ale dupy to mi zwyczajnie nie urwało – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369144
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Coś się te dwie doby, w czasie których posty się łączyły, bardzo skróciły :D

 

Powstanie Warszawskie

(2014)

Film fabularny w całości złożony z dokumentalnych materiałów archiwalnych nagranych przez dwóch młodych reporterów w sierpniu 1944 roku. 

Pierwszy film zmontowany w całości z materiałów archiwalnych okazał się całkiem dobrym pomysłem. Może nie w połączeniu z dogrywanym komentarzem, ale same sceny kręcone w okresie powstania pozwalają widzowi zobaczyć jak to wyglądało z perspektywy osoby tam będącej. I to nie kręcone obecnie na podstawie dawnych wydarzeń, tylko można zobaczyć autentyczne osoby, które zginęły, zostały ranne lub przetrwały ten trudny czas i co przechodziły w czasie powstania. Szczególnie sceny związane ze śmiercią ludzi były wstrząsające, bo tutaj nie było już wymówki że to tylko film. Tutaj widzimy to co się stało kiedyś i przez to mocno działa to na wyobraźnię widza. W dodatku producenci filmu bardzo się postarali z nałożeniem kolorów na oryginalnie czarno-biały film, bo finalnie wyglądał on jakby już był kręcony jako kolorowy. Momentami efekt trochę psuje to że czasem widać jakby postaci na filmie tylko ruszały ustami żeby ktoś inny podłożył im kwestie. Widocznie materiały archiwalne były bez dźwięku. Co do historii Karola i Witka to mimo początkowej niechęci dotyczącej tego że do materiałów, które same w sobie są bardzo ciekawe ktoś dokleił wymyślona historię. Ale z czasem te postaci stały się coraz lepsze i stały się dobrymi narratorami do filmu. Warto obejrzeć Powstanie Warszawskie żeby zobaczyć jak wyglądały tamte wydarzenia z perspektywy uczestnika Powstania. Nie wystawiam oceny ze względu na fakt że film został w całości zrobiony z tego co zostało nagrane kiedyś i ewentualna nota byłaby tylko za dodatki typu narracja.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369150
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 258
  • Reputacja:   257
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

Wolny strzelec/Nightcrawler

 

Szukający desperacko pracy złomiarz Lou Bloom wpada na pomysł, by filmować nocne wypadki i zbrodnie, po czym sprzedawać materiały lokalnej telewizji.

Film powoli się rozkręca a Jake Gyllenhaal, który schudł podobno 10 kg dla tej roli wypada bardzo dobrze być może będzie nominacja do Oscara a jeśli nie to będzie mocne przegięcie pałki. Jake gra po prostu genialnie w tym filmie. Świetnie pasuje do tej roli. Najlepszym elementem „Wolnego strzelca” jest absolutnie opanowany obłędem główny bohater, który zrobi wszystko by odnieść sukces. Z początku "grzeczny" Lou pokazuje w miarę upływu filmu swoje prawdziwe oblicze i jaki potrafi być bezwzględny. Te prawie 2 godziny spędzone w kinie zleciały bardzo szybko. Jedna z lepszych pozycji listopada - 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369153
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Calvary

Dobroduszny ksiądz (Brendan Gleeson) musi stoczyć walkę z siłami zła, które zbliżają się do niego po tym, jak zagrożono mu podczas spowiedzi.

Niech ten krótki opis Was nie zniechęca, „Calvary” ma o wiele więcej treści. Tam poruszyli tylko początek przygody księdza – btw. świetna scena spowiedzi, gdzie obserwujemy bardzo wymowną twarz głównego bohatera - który po wyżej wspomnianej groźbie, postanawia iść za swoim powołaniem. Fajnie łamie to konwencje. Tutaj nie szukamy uparcie winnego z konfesjonału przez cały czas trwania, a patrzymy jak ojciec James wykorzysta dany mu tydzień. Widz jest wodzony za nos tym, że główny bohater zna tożsamość, a My możemy się jej tylko domyślać – dla mnie bajka, choć nie ponieśli się na wielkiego, złożonego shockera.

Powolny, ale mocny. Nastrój tej produkcji jest przygnębiający, ale pozwala sobie na nutkę humoru. Przyjemny mix z tego wyszedł. Otoczka pro-religijna mnie jakoś przesadnie nie razi, bo takową głosi wyłącznie główny bohater, przypominający w swoim działaniu samego bossa Jezusa. Reszta kolorowych postaci, to niekoniecznie fanatycy niebiańskiej dyktatury. Każda reprezentuje jakiś oddzielny problem. Mało realistyczne, ale w języku tego filmu akceptowalne.

Dobroduszny klecha i jego depresyjna Irlandia. Dobra obsada, przyjemna tematyka, urodziwe krajobrazy i świetna reżyseria, która zebrała to wszystko do kupy. Zasłużone – 7/10 – Jedno z przyjemniejszych zaskoczeń 2014.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369158
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Starred Up / Przeniesiony

Sprawiający problemy nastolatek (Jack O’Connell) zostaje przeniesiony do więzienia dla dorosłych, gdzie wyrok odsiaduje jego ojciec (Ben Mendelsohn).

Wychowywanie w takim miejscu? Czy w ogóle jest możliwe? Takiego zadania podejmuje się reżyser „Starred Up”, kiedy niepokorny nastolatek wchodzi na trudny grunt. Nie jest to bynajmniej jakaś bezbronna, zbłąkana dusza, której ojciec będzie musiał bronić. Eric, bo tak mu na imię, to mądry dzieciak, który już niejedną placówkę zwiedzil i wie jak sobie radzić. Wychował się sam, ale była to przede wszystkim szkoła przetrwania. Kiedy syn chcę wzbudzać respekt u współwiężniów, ojciec łagodzi temat, namawiając do posłusznego odbycia wyroku. Wysyła go na lekcje u lokalnego psychologa, choć sam też nie ma zamiaru zaprzestawać nauczania. Jakoś trzeba do tego młodziaka trafić.

Jako dramat, „Przeniesiony” ma swoje momenty. Ma kilka bardzo wymownych scen. Obsada też daje radę wciągnąć w ten więzienny klimat i tamtejsze problemy – bardzo dobry Jack O’Connell. Z czasem trochę popadają w znane klisze, a główny bohater traci swój największy atut – nieprzewidywalność. Przemiany wielkiej nie zanotowałem. To znaczy wiem, że do niej doszło, ale śledzenie tego procesu nie sprawiało, że chciałem się nad tym zastanawiać, Zostałem postawiony przed faktem dokonanym, i bardziej kupuje fakt, że główny bohater po prostu pękł, niżeli że stał się bardziej ulożony dzięki grupowym spotkaniom na które uczęszczał. Za mało było na nich konkretów – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369174
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Lucy

(2014)

Młoda kobieta Lucy (Scarlett Johansson) dokonuje na zlecenie przemytu narkotyków przez granicę. Jej zleceniodawcy, chcąc zminimalizować ryzyko niepowodzenia, mieszankę substancji, która przypadkowo przedostaje się do jej organizmu, zaszywają w żołądku dziewczyny. Szczęśliwie unikając śmiertelnego zatrucia, zyskuje ona ponadprzeciętne zdolności pozwalające na skuteczne unikanie handlarzy, którzy pragną odzyskać swoją własność.

Film z tego co czytałem zbiera różne opinie, a niektóre spowodowane chyba usilną chęcią udowodnienia że nie wszystko w historii rozwoju świata toczyło się tak jak zostało to pokazane w „Lucy”. Ale to jest film Sci-Fi i ja nie oczekiwałem tutaj idealnego odwzorowania tego co twierdzą naukowcy. Szczególnie dlatego, że to co poznaje główna bohaterka jest nowe, nikomu wcześniej nieznane i może tylko potwierdzić lub zaprzeczyć domysłom. A moim zdaniem to co przeżywała Lucy zostało bardzo ciekawie wymyślone i spełniło moje oczekiwania odnośnie tego, jak potoczyły się jej losy na każdym z etapów kontroli mózgu. Faktem jest że twórcy musieli się mocno postarać żeby wymyślić to wszystko tak żeby miało sens.

Rola którą miała do zagrania Scarlett nie była wcale łatwa, bo z biegiem czasu Lucy przeżywała coraz to inne emocje i stany wtajemniczenia we własny umysł i nie było to proste przedstawić to tak żeby było wiarygodnie. A jej się udało i będąca na innym etapie wtajemniczenia niż wszyscy, ale zawsze spokojna Lucy ciągnęła ten film na swoich barkach w świetny sposób. Według mnie obronili się tym jak wyszedł film z pomysłu, który łatwo mógł nie wyjść. Sama postać Lucy mogła zawieść na wielu etapach, szczególnie tych dalszych, które mogły się stać za bardzo przekolorowane, ale moim zdaniem wyszły odpowiednio i pasowały do reszty. W sumie przyczepić się można do wielu momentów, nawet do tego że nie padła nieżywa po przyjęciu takie partii koksu do organizmu, ale może to rzeczywiście był nadzwyczajny narkotyk pozwalający się rozwijać a nie niszczyć. Nie wszystkim się ten film musi spodobać, można go uznać za zbyt wielką fantazję na temat możliwości ludzkiego mózgu, ale ja jestem zadowolony. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369181
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Big Bad Wolves / Duże złe wilki

Tę bajkę napisała izraelska policja. Pewnym spokojnym miasteczkiem wstrząsa seria okrutnych morderstw. Podejrzenie pada na nieśmiałego nauczyciela, jednak ciężko znaleźć przeciw niemu wystarczające dowody. Jeden z policjantów decyduje się samemu wymierzyć sprawiedliwość. Jego plan nie jest skomplikowany... oko za oko, głowa za głowę, śmierć za śmierć. Nieoczekiwanie powstrzymuje go ojciec jednej z ofiar. Ogarnięty żądzą zemsty, ma własny plan. Nagle jednak przestaje być jasne, kto w tej sprawie jest mordercą, kto ofiarą, a kto mścicielem.

Quentin Tarantino rozpływał się w zachwytach nad tą Izraelską produkcją. Po seansie już wiem czemu - Duże Wilki ogląda się, jakby on sam je napisał. Jest to kino mroczne, brutalne, ale jednocześnie przyjemne, momentami nawet w swym mroku rozrywkowe. Posiada sporo kolorowych postaci, fajne dialogi i trzymającą w napięciu fabułę.

Bohaterów mamy praktycznie trzech – jest świeżo zwolniony z pracy policjant, podejrzany za morderstwa pedofil (bez konkretnych dowodów na jego osobę), oraz ojciec ostatniej z ofiar (mój ulubieniec). Ich relacje potrafią się zmienić jak w kalejdoskopie. Z początku wydaje się to prosty thriller, ale od rozpoczęcia tortur – po dwóch kwadransach - była to dla mnie jazda bez trzymanki. To co lubię w kinie, a do tego wszystko trzyma w napięciu w jednym pomieszczeniu – dla mnie bajka.

Tzahi Grad zasługuje na najwyższe laury. Zgarnie je pewnie na swoim podwórku, ale i w Hollywood mógłby śmiało się o nie upomnieć. Jeden z przyjemniejszych psycholi, z jakimi można mieć do czyniania. Im bardziej był brutalny, tym więcej rozrywki mi dawał. Kamienne twarze przy najbardziej chorych pomysłach.

Łapcie za Złe Wilki, chyba że już to zrobiliście. Trafiłem na nie dzięki liście filmów, które walczą o Oscarową nominacje, i mam nadzieję, że gdzieś ten tytuł tam w styczniu wyczytam – 7/10 (bo początek mnie okrutnie wynudził, aż zastanawiałem się, gdzie ten geniusz tego wszystkiego, jednak z czasem ocena może pójść +1)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369187
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Best of Me / Dla Ciebie Wszystko

Dawson Cole (James Marsden) to chłopak wychowywany w rodzinie uważanej w miasteczku za najbardziej niebezpieczną. Jego rodzinna skłonna jest do przemocy, ma problemy z alkoholem i jest zamieszana w sprawy związane z narkotykami. Amanda Collier (Michelle Monaghan) to dziewczyna, która wychowywana była w tradycyjnej rodzinie. Wartości, które jej przekazano sprawiły, że chce zostać nauczycielką. Różnice pochodzenia oraz nieprzychylni ludzie sprawiły, że tych dwoje nie mogło być razem, choć oboje bardzo tego pragnęli. Dawson, który w młodości zabił niechcący człowieka nie może się z tym pogodzić. Pokutuje za dawne winy żyjąc samotnie i pracując na platformach wiertniczych. Amanda wyszła za mąż, ma trójkę dzieci, ale mimo to nie może zaznać szczęścia. Po latach dawni kochankowie spotykają się w rodzinnym miasteczku z okazji pogrzebu starego przyjaciela. Uczucia, którymi kiedyś się darzyli powracają, ale przeszłość i konflikty również powracają ze zdwojoną siłą.

Na powieściach Nicholasa Sparksa, powstało kilka dobrych – i niebywale popularnych – romansideł. Gość napisał „Pamiętnik” (6/10), czy „Szkołe Uczuć” (6/10). Mimo typowo babskiego targetu, te filmy da się oglądać. „Best of Me” takim czymś zwyczajnie nie jest. Utarty schemat – dobry dom, zły dom, spotkanie po latach, pierwsza miłość nie rdzewieje – został przez niego najwyraźniej przewałkowany tyle razy, że najwyższy czas na zmianę. Nastąpiło zmęczenie materiału, a „Best of Me” jest tak przesłodzone, że odruchy wymiotne następują jeszcze w trakcie spożycia. Jest tak nierealistyczne, że jestem w stanie uwierzyć w Arkę Noego. Jest tak nudne, że amatorscy tenisiści z Rumuni wywołają u mnie większe emocje. Młoda wersja naszych zakochańców, to jakiś nieśmieszny żart – pozbawiony chemii - a starsza – choć stara się ratować młodszych kolegów (pomijając, że Marsden nijak nie wygląda jak swoja "młodsze ja") – zasłynie ze sceny seksu w spodniach. Jeśli „dla mnie wszystko”, to ja poproszę zaprzestać pisania takich filmów, bo takie coś jest w stanie wyrzygać na kartkę każdy. Nawet kobiety będą się śmiać. Idźcie zobaczyć „Fault in Our Stars” – 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369213
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Still Alice

Bohaterką filmu jest pani profesor Alice Howland (Julianne Moore), która odkrywa, że cierpi na wczesne objawy Alzheimera. Najpierw zaczyna zapominać słów, potem więzi rodzinne są wystawione na próbę.

Prawdopodobnie jeden ze smutniejszych i poruszających filmów roku. Julianne Moore tym występem powinna przyjąć pozycję startową w wyścigu po Oscara - rok temu wcześnie przewidziałem Blanchett, teraz moje pieniądze idą na Moore do odwołania. Kamera jest praktycznie non-stop na niej, a tam próżno szukać jakiegoś błędu. To jak Alice Howland jest wyniszczana przez chorobę, jest mocno przygnębiające. To jak stara się z nią radzić, godne podziwu.

Alzheimer jest dziedziczny, więc tu nie tylko Alice jest „na celowniku”. Trójka jej dzieci, jest wystawiona na równie dużą próbę, kiedy musi podjąć decyzję o badaniu. Czy się przebadać i wiedzieć – jak sobie z tym poradzę? – czy może odpuścić i żyć w nieświadomości? Kristen Stewart – jedna z córek, ta najczęściej eksponowana – nie rzuci na kolana, kiedy dookoła są tak dobzi aktorzy. Inna sprawa, że często jest zepchnieta do wideokonferencji, gdzie ciężko o coś konkretnego. Na pewno jest progres od czasu Trylogii „Zmierzch”, ale wciaż nie widzę w niej wielkiej aktorki.

Film mocno oparty na kreacjach, które sprzedają emocje - warto też wspomnieć o Alecu Baldwinie, który robi dobrą robotę z rolą męża, któremu z początku trudno zaakceptować bieg wydarzeń, ale będącego niezastąpionym oparciem. Fabularnie nie ma tu żadnych niepotrzebnych zwrotów, jednak o pewnych zaskoczeniach może być mowa – szczególnie przy kolejnych atakach, jak i wiadomościach, które sama sobie zostawia – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/165/#findComment-369218
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • IIL
      @StuPH moje konto też wtedy poleciało...   @ SinMaker  od niedawna też jest z nami tutaj na forum. Pamiętam te forum PWZ. Nawet jakiegoś wywiadu odnośnie śmierci Misawy tam udzielałem i potem jechano mnie tam za jego treść. Trzeba by wykminić jaki tam był link i poszukać na IWM. W tamtym czasie istniało też forum Evo Wrestling na prywatnym hostingu. Nie pamiętam jednak linka do niego. Mam gdzieś zapis z SB WF z tamtego czasu. Musiałbym poszukać...      
    • StuPH
      Nie pamiętam jak inni, wiem że ja wtedy wyleciałem właśnie za to xD i to był syn Andrzeja a nie Pawła! Wtedy też powstał mój nick, który w oryginale brzmiał Stupron Hart (czy Stu Pron Hart). Na taki zmienił mi go właśnie wspomniany SinMaker, który z admina zleciał na moderatora (ale bana się ustrzegł). Tak było! 
    • HeymanGuy
      A te bany od Boryssa były za wyśmiewanie się z sympatii jego syna do Reya Mysterio?
    • StuPH
      Ale tylko jako cmentarzysko  Będąc przy temacie forum WF, przypomniał mi się fakt, że na wiosnę 2009 r. sporo użytkowników wyłapała bany (chyba nawet od samego Boryssa) i w tamtym okresie wygnani założyli własne forum, którego nazwy w stu procentach nie jestem w stanie sobie przypomnieć, ale coś mi świta, że mogło to być Polish Wrestling Zone. Przez jakiś pierwszy miesiąc (lub dwa tygodnie?) było na darmowym serwerze, później już bardziej profeska. Oczywiście forum nie przetrwało zbyt długo, bo w gruncie rzeczy jedynymi użytkownikami byli ex-WFowcy (SinMaker był adminem na nowym forum i WF - ten to się umiał ustawić ). Ciekawostka - na wspominanym przeze mnie forum pojawił się Wee Man Pawłowski, który nawet dostał moderatora i promował jako swoje jakieś przedsięwzięcie wrestlingowe. Później okazało się, że nie miał z tym nic wspólnego, lecz brnął, że "został wyrzucony z własnego projektu". Ot historia krótko żyjącego forum. 
    • HeymanGuy
      Liczby, choć na pierwszy rzut oka mogą wyglądać spoko, to nie są takie super mega spektakularne, zwłaszcza jeśli chodzi o Stany. 2,6 miliona widzów w US to w sumie niemało, ale trzeba wziać pod uwagę, że USA to gigantyczny rynek, a WWE to marka z ogromnym zasięgiem. Kiedy patrzy się na takie globalne wydarzenia jak Super Bowl, tam leci po 100 milionów widzów. Dla porównania – 2,6 miliona to jakby tylko czubek góry lodowej. No, to tak, jakby się miało Ferrari, ale jeździło się tylko po osiedlu – niby fajnie, ale jest gdzieś z tyłu głowy świadomość, że można więcej. I teraz, serio, rozumiem tych, którzy mówią, że te liczby nie robią wrażenia. To jest Netflix, który ma miliony subskrybentów, a WWE to marka, która ma swoje stałe, mocne grono fanów na całym świecie. Więc na pewno można było liczyć na więcej. Jasne, debiut, trzeba się przyzwyczaić do tej całej zmiany, ale patrząc na potencjał tej współpracy, to spodziewałem się czegoś, co by naprawdę wstrząsnęło rynkiem. Netflix to nie tylko platforma streamingowa, to globalna potęga, więc te wyniki powinny być mocniejsze, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że WWE to nie jest sport, a rozrywka – coś, co nie zawsze przyciąga aż takie masy ludzi. Ale żeby nie było – ja bym na ich miejscu nie tracił nadziei. To dopiero początek i na pewno te liczby jeszcze będą rosnąć, bo jak na razie to Netflix trochę jakby testuje wodę. Może będą wprowadzać zmiany w sposobie promocji, godzinach emisji, może jakiś dodatek w postaci nowych treści z WWE? Więc w sumie nie ma co skreślać, ale z drugiej strony – jakieś większe emocje i oczekiwania to chyba nie do końca zostały spełnione.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...