Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Dżej Dżej

(2014)

Jerzy urozmaica swoje życie nadając przedmiotom dookoła siebie cechy ludzkie. Samochód, GPS, telewizor – każdy z tych sprzętów ma imię, jest dla niego osobnym bytem, zasługującym na indywidualne traktowanie. Nie spodziewa się, że dzięki temu odnajdzie miłość swojego życia.Carmen jest wyjątkowa. Chce, żeby jej mężczyzna był prawdziwym facetem i traktował ją jak księżniczkę. Był jej i tylko jej. Jak Jurek. Marzą się jej dalekie podróże, odkrywanie nieznanych tras. Ma seksowny głos i nie zawaha się go użyć, żeby jej Jerzy jechał dokładnie w tym kierunku, w którym ona chce żeby podążał. Ale to ona prowadzi, to ona zna każdą trasę na świecie na pamięć. I nie pozwoli, żeby ktoś nią rządził. Do czego zdolny jest zakochany facet, kiedy jego miłość to… tak wymagająca kobieta?

Kto mądry dopuścił ten film do produkcji? Przecież to już na etapie scenariusza musiało wyglądać tragicznie. Facet dający sterować swoim życiem głosowi z GPS-u. No i fakt że ten film jest określany jako komedia- w którym niby momencie można się tu pośmiać? Bo ja cały czas miałem wrażenie że ten film opowiada o tragedii Jurka, który zagubił się w życiu i miłość odnalazł w seksownym głosie z nawigacji, który prowadzi go do złego. W sumie wiadomo że GPS gada tylko to co ma wgrane, więc to co on słyszy może być jego wyobrażeniami związanymi z problemami psychicznymi. No ale to może być związane też z nudną pracą, bo otwieranie śluzy to nie jest porywające zajęcie, więc coś w głowie może się poprzestawiać od zbyt częstego przebywania sam ze sobą i człowiek wariuje. No i Jurek znalazł sobie koleżankę, w sumie gwiazdę tego filmu, bo to ona ustala wszystko to co się w filmie dzieje. No a to że on wierzy jej bez granic to inna kwestia. Z kolei Szyc powinien się wstydzić za tą rolę, bo miewał już lepsze, a tutaj przyjął taką, której nie powinien. Wiadomo że to reżyser wybrał go do tej roli, ale Borys mógł odmówić. Bo sceny miłości z nawigacją nie będą łatwe do wymazania z jego opinii. Zresztą dali początek napisów tak szybko, że prawie przegapiłem końcówkę filmu, która okazała się być najlepszą jego częścią i pokazała jak do tej pory był kiepski. Nie polecam. Ocena: 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365155
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Earth to Echo

Grupa przyjaciół prowadzi śledztwo dotyczące dziwnych wiadomości, które otrzymują od czasu rozpoczęcia budowy w sąsiedztwie. Seria zakodowanych informacji zaprowadzi ich do kosmity, który potrzebuje pomocy.

„Earth to Echo” popełnia wiele błędów. Wiele rzeczy jest zrobionych na odwal się, a inne wykorzystane motywy nigdy do mnie nie przemawiały. Ma to jednak jeden pozytyw, który jest pomijany we wszelkich opisach. Przyjaźń. Młodzi aktorzy ładnie zobrazowali zgraną paczkę, która przeżywa ostatnią wspólną przygodę przed przeprowadzką. Jako aktorzy wypadli bardzo naturalnie, a i nie brakowało im komediowego timingu – jest przed nimi przyszłość.

Korzysta to z techniki „found-footage”, która zawsze ma uwiarygodnić ekranowe wydarzenia, a jedyne co zapewnia, to kiepskie kadry, niedokończone sceny, a efekt końcowy wygląda jak jakiś zlepek.

Kosmita – wyglądający jak mechaniczna sowa - jest niby motorem napędowym, a tak naprawdę go nie ma. Postać mocno drugoplanowa, potraktowana po macoszemu, jest bo coś być musi. Prawie tak samo kiepsko zbudowana, jak dziewczyna, która dołącza do ekipy w trakcie trwania filmu. Po co dołącza? Nie mam pojęcia, nic tam nie robi. Widocznie „mózgi” panujące nad finalnym produktem nakazali występ jakiejś kobiety, żeby male dziewczynki też się skusiły na ich podróbkę „ET” – nawet na plakacie dotykają go palcem :shock:

Może i chcieli sięgnąć gwiazd, ale to co najlepsze, jest tu przyziemne – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365166
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Someone Marry Barry

(2014)

Trójka przyjaciół poszukuje towarzyszki dla wycofanego społecznie kolegi. Kłopoty zaczynają się, gdy on sam znajduje kandydatkę na żonę, podobną do niego.

Zazwyczaj w gronie znajomych występuje bardziej takie osoby, które wiecznie zamulają i psują zabawę. Tymczasem tutaj wykreowano nową postać- Barry'ego, który nie ma zahamowań przed tym co mówi i robi, przez co niszczy innym zabawę, a tutaj również życie. Tutaj przedstawiono to w komediowy sposób, bo każdy z bohaterów robi coś zabawnego albo jara blanty. No a filmowy człowiek klasyfikowany jako gatunek Barry nazywa się, a jakby inaczej, Barry i gdyby nie przywiązanie do niego to nie miałby znajomych. W sumie dziwne że z nim wytrzymywali, bo gościu ma naprawdę fatalny charakter, ale serce dobre i może dlatego dalej się z nimi trzymali. No ale jednak przegiął to postanowili poszukać mu żony. No i poznał Mel,... która jest z charakteru podobna do Barry'ego i to dzięki tej dwójce film wkracza na dobre komediowe tory i można się trochę pośmiać, bo oboje nie mają oporów i wiele ich zachowań potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Aktorka grająca Mel nie jest pierwszorzędnej urody, ale trudno żeby taki dziwny facet spotykał się z modelkami, no ale jednak znalazł swoją miłość.

Moim zdaniem „Ożenić Barry'ego” to taka luźna komedia, przy której może nie da się uśmiać do łez, ale ogląda się ją przyjemnie. Barry i Mel to wesoła parka, a koledzy głównego bohatera to fajna paczka znajomych, którzy mimo problemów mają całkiem przyjemne życie. Myślę że śmiało mogę polecić ten film, bo historia w nim przedstawiona jest całkiem ciekawa. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365177
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

A Walk Among the Tombstones / Krocząc wśród cieni

Eks-glina Matt Scudder (Liam Neeson) zarabia na życie jako prywatny detektyw. Zostaje wynajęty przez handlarza narkotyków (Dan Stevens), którego żonę porwano, a następnie zamordowano w brutalnych okolicznościach. Scudder rozpoczyna śledztwo i wkrótce odkrywa, że za śmiercią kobiety stoi zorganizowana grupa przestępcza, mająca na koncie szereg krwawych zbrodni. Balansując na granicy prawa, detektyw zrobi wszystko, by powstrzymać gangsterów przed kolejnym atakiem.

Pomimo prostej budowy, fajnie było kroczyć wśród cieni z Liamem Neesonem. Historyjka jest znana – mamy detektywa z ciemną przeszłością, który teraz pomaga tym, którzy go potrzebują. Zbiera informacje, tropi, zabija. Nie spodziewajcie się zwrotów, czy niespodziewanych akcentów. Prostolinijne kino.

Nie jego wina, że bardzo do takich ról pasuje. Liam przerabiał to wielokrotnie, udało mu się znowu. Ze Scudderem się nie rozstaniemy na dlużej niż parę minut. Na ekranie go pełno, ale nie sposób się nim znudzić. Końcówka śledztwa mi niezwykle przypadła do gustu. Machismo kipi z ekranu. Większość facetów chciałoby być Scudderem.

Neesonowi towarzyszy nietypowy asystent. Bezdomny, schorowany chlopak – TJ. To już drugi film, jaki oglądałem z Astro – gral też w „Earth to Echo” – i mały potwierdził swoją wartość. TJ to najbardziej kolorowa postać w tym całym widowisku. Tak tekstami, jak i samym aktorstwem, zyska sympatie widzów.

Dobre dialogi w połączeniu z głosem Neesona, potrafią zaspokoić moje oczekiwania w takim kinie. „A Walk Among Tombstones” nie niesie ze sobą absolutnie żadnych nowości – stąd rozumiem narzekania – ale wszystko co znane, prezentuje w bardzo dobrym stylu. Chyba największy żal można mieć do czarnych, wyciętych z kartonu charakterów – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365183
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Aby urozmaicić związek, Adam i Jill udają się do opuszczonego dworku, gdzie nagrywają erotyczne zabawy. Nie podejrzewają, że ktoś ich obserwuje.

Chciałem obejrzeć film Sex Tape i omyłkowo trafiłem na ten hicior. Można powiedzieć że to kara za niedostrzeżenie różnicy w tytule, bo Sxtape to jeden z większych gniotów jakie widziałem. Niby to miał być horror, a wyszedł film o niczym, mało straszny i sprawiający wrażenie jakby scenariusz był napisany na kolanie. Bo film opowiadający o Jill i Adamie, młodej parze lubiącej sex w nietypowych miejscach, którzy trafili do dawnego szpitala, gdzie niby ma być strasznie, a tak naprawdę udało im się podnieść mi ciśnienie tylko raz, ale głównie dlatego że zrobili to z całkowitego zaskoczenia. A poza tym momentem straszna nędza, film bez polotu i emocji, nawet stary szpital nie robi oczekiwanego wrażenia. Dodatkowo pomysł na przedstawienie akcji tak jakby była kręcona amatorską kamerą- niby dobry, ale tutaj nie zawsze się sprawdzał. Podsumowując- film jest tak słaby że nie wiem nawet czy stacja pokroju TV Puls puszczająca największe gnioty nakręcone za małe pieniądze zdecydowałaby się na puszczenie tego czegoś. Mało emocji, mało strachu, kiepscy aktorzy- nie oglądajcie tego. Jedynie końcowa, taka dodatkowa scena jest warta zobaczenia, acz brutalna. Szczegóły w spojlerze:

Jill robi gościowi loda i... odgryza mu wacka, co jest pokazane w zbliżeniu... ała.

Ocena: 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365251
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

This Is Where I Leave You / Powiedzmy sobie wszystko

Czwórka rodzeństwa po przejściach i burzach dorosłego życia, wraca do rodzinnego domu, zmuszona na tydzień ponownie zamieszkać pod jednym dachem. Towarzyszy im ich nadopiekuńcza matka, a także zbieranina małżonków oraz byłych i niedoszłych partnerów. W gronie najbliższych osób rozliczają się z przeszłością i problemami w związkach, co ostatecznie, za sprawą przezabawnych i wzruszających wydarzeń, prowadzi do odbudowania nadszarpniętych relacji. Pojednaniu towarzyszy chaos, radość, smutek oraz przebaczenie, których można doświadczyć tylko w rodzinie — tej samej, która z jednej strony doprowadza nas do szaleństwa, a z drugiej przypomina o tym, kim naprawdę jesteśmy i co w nas najlepsze.

Trochę zwiedli nas za nos, mówiąc, że mamy do czynienia z komedią. Bo jeśli „Powiedzieli sobie wszystko”, to na pewno nie w przesadnie żartobliwym tonie. Owszem, jest kilka gagów, ale tyle też znajdzie się w kazdym innym komromowym dramacie, do którego to aspiruje. Jest tu sporo spraw miłosnych, jest też cierpienie postaci. Adam Driver stara się rozbawić, ale tylko dlatego, że przypadła mu rola tego najbardziej młodzieżowego z rodzeństwa. Tina Fey nie dowcipkuje, Bateman podobnie. To nie są role do jakich nas przyzwyczaili. Już Jane Fonda dawała więcej uśmiechów.

Jeśli już pogodziliśmy się z faktem, że mocno komediowa obsada, gra w czymś, co do nich średnio pasuje, to czas zweryfikować to wszystko tym poważniejszym okiem... Nic rewolucyjnego. Rodzinka, jak każda inna. Ma swoje problemy, przyjadą do domu po nowe związane z przeszłością – często miłosną. Całość skupia się na Batemanie, który choć stara się nadać swojej postaci wyrazu, to nie jest to wyraz ciekawy. Wali mu się życie, a problemy chodzą parami. Nic, czego byśmy nie znali po sobie.

Obsada przekraczająca bariery, nie bojąca się żartować z tabu, gra w bezpieczną gierkę reżysera. To wszystko szybko wydaje się bezcelowe. Sukces „Sierpnia w hrabstwie Osage” nie zostanie powtórzony. „This is Where I Leave You”, to jego brzydszy brat bliźniak. Taki, któremu w życiu nie wyszło. – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365253
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Miasto odkupienia

(2014)

Czwórka niebezpiecznych przestępców ucieka z więzienia, w którym odsiadywali wyrok za napad sprzed 10 lat. Zamierzają odnaleźć wspólnika, który ich wsypał i odzyskać przejęte przez niego 10 mln dolarów. By zrealizować swój plan, będą musieli stawić czoła mieszkańcom położonego w sercu kalifornijskiej pustyni miasteczka, którzy okazują się być bardziej zdemoralizowani i bezwzględni, niż oni sami.

Film rozgrywa się na głębokiej prowincji, co daje okazję do popełniania wielu przestępstw, o których wiedziało będzie niewiele osób i szeryf Bishop, który ma luki w pamięci i nie pamięta najważniejszego- gdzie ukrył pieniądze. Cóż za ironia losu, że zawsze zapomina się o tym co istotne, a pamięta to co mniej. A fakt że bardzo pracowity jest z Bishopa szeryf to inna kwestia- zaprowadził porządek w mieście, można powiedzieć że nawet całkowity, bo zniwelował wszelkie przejawy łamania prawa we wszystkich zakątkach jego miasteczka. Ogólnie podobał mi się Lennie James w roli Bishopa, bo zagrał go w taki sposób, że rzeczywiście byłem w stanie kupić tą postać jako taką jaka ma być, czyli skryta, ale odważna i to, że Bishop mimo nie najlepszej przeszłości potrafił odpowiednio zająć stanowisko szeryfa w Baker.

No ale spokojne życie szeryfa Bishopa nie trwało długo, bo w mieście pojawili się jego dawni znajomi, których on raczej nie pamiętał, ale oni go już jak najbardziej tak, bo siedzieli przez niego i to on ma ich kasę. Ale biedaczek miał wypadek i nie pamięta tego co powinien. W sumie to szeryf jest najważniejszą postacią w tym filmie, ale niewiele ustępują mu Stillman i reszta, a szefa zbiegów gra Van Damme, więc i scen walki zabraknąć nie mogło.

Miasto odkupienia jest jak najbardziej filmem akcji- trochę zadym, strzelania, zabijania, Stillman i jego spółka próbują za wszelką cenę rozwikłać nurtujący ich od lat problem. No i muszą zmierzyć się z szeryfem Bishopem, więc robi się z tego taki lekko nowoczesny western, choć stróż prawa nie nosi ze sobą broni, więc pojedynki w samo południe odpadają. Film może na kolana nie powala, ale ogląda się go przyjemnie i potrafili mnie zainteresować na tyle, żebym oglądał z zaciekawieniem co się wydarzy i czy w końcu odnajdą pieniądze. Ocena: 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365302
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Horns / Rogi

Ig Perrish (Daniel Radcliffe), budząc się po nocnej imprezie, zauważa, że z jego czoła wyrastają czerwone rogi. Niedługo odkrywa, że skrywają one moc, która może zmusić każdego by wyjawił swoje najmroczniejsze grzechy i najskrytsze pragnienia. Moc tę wykorzystuje, gdy próbuje znaleźć sprawcę, który zgwałcił i zamordował jego dziewczynę.

Tak jak rogi ma dwa, tak i dwa są oblicza filmu. „Horns” to mieszanka horroru i komedii. Ciężkostrawna rzecz, nawet na tak rozreklamowanym poziomie. O ile trzon fabuły jest śmiertelnie poważny, bo mamy tajemniczą śmierć ukochanej i posądzające o zbrodnie miasto, tak przy pojawieniu się tytułowych atrybutów, napotykane osoby zaczynają mówić prawdę, i robić wszystko zgodnie ze swoim sumieniem. To prowadzi do „komicznych” sytuacji z jedzeniem pączków, czy wydziedziczającą matką. Niby jakis zamysł w tym wszystkim jest, ale do śmiechu mi było daleko.

Twórca zapewnił nam częste wycieczki do przeszłości, i niekoniecznie będzie to miało związek z nowymi faktami w śledztwie. Większość czasu spędzimy celebrując „puppy love” głównego bohatera. Jakże kochane przez nas wątki miłosne. Chcieli ugryźć to nietypowo, a we flashbackach zrobili kropka w kropkę to samo, co inni.

Pochwały na pewno należą się Radcliffowi, którego na dobre można przestać nazywać Potterem – tak piszę teraz, ale sam do końca nie wierzę, że przestanę. Dał dobra rolę zakochanego mściciela, którego coraz bardziej pochłania piekło. Rogi coraz większe, prawdy coraz bliżej, krwi nie zabraknie.

Miałkie to wszystko. Minimalne plusy – samo odkrycie mordercy – nie przesłonią przeciętnej, często wręcz kiczowatej całości - 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365313
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Po nieudanej misji specjalnej Alexander (Steven Seagal) zostaje przeniesiony w stan spoczynku. Próbując jakoś ułożyć sobie życie, zatrudnia się jako złota rączka w kompleksie miejskich apartamentowców. Gdy jedna z mieszkanek zostaje porwana przez gangsterów, Alexander decyduje się pospieszyć z ratunkiem. Nieoczekiwanie wplątuje się w środek mafijnej wojny między Rosjanami a Chińczykami. Musi stawić czoła dawnemu śmiertelnemu wrogowi i tym razem wyeliminować go raz na zawsze.

Tym razem Steven Segal wcielił się w Alexadra, któremu wojenna przeszłość nie daje spokojnie żyć i zmusza do szukania zemsty. Idealna rola dla niego- gra twardziela, zabija na wszelkie sposoby i niewiele mówi. Ciężko to zepsuć jak się całe życie grało takie role. No i moim zdaniem film wypadł całkiem dobrze, bo oczekiwałem brutalności i krwi i je dostałem w sporej ilości, a trupami można by obdzielić kilka filmów, bo było ich tak wiele.

Alexander próbował wieść spokojne życie po zakończeniu służby wojskowej, ale jak się okazało trafił do kolejnego bagna, w którym nie dane mu było odpoczywać po tragedii podczas misji. W sumie na jego miejscu wylałbym się na to całe wojsko, skoro dwóch żołnierzy wysłali żeby pokonali kilku bardzo niebezpiecznych przestępców. No ale na przestrzeni całego filmu fakt że on przeżył ma duże znaczenie, bo szuka zemsty na winowajcy całej sytuacji.

W sumie schemat filmu jest prosty- po trupach do celu. Ale jak się bliżej przyjrzeć to jest jednak ciekawiej- Alexander to twardy gość, opanowany i potrafi za wszelką cenę osiągnąć to co sobie założył, choć w tym filmie w dużej mierze musi ratować osoby mu obce aby dotrzeć do swojego największego wroga. Jego sąsiadki sprawiały sporo problemów, ale odegrały ważna rolę w tym filmie, bo wraz ze swoim bratem mają długi po ojcu i przez to mają wielkie problemy. No ale od czego jest Seagal, dla którego nie ma trudnych sytuacji. Mi się film podobał, pewnie dlatego że było dużo krwi, strzelania i zabijania. Aktorzy też zostali nieźle dobrani do swoich ról, myślę że czas poświęcony na jego obejrzenie nie jest czasem straconym. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365334
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

See No Evil 2

Grupa przyjaciół udaje się do kostnicy, by zrobić Amy urodzinową niespodziankę. W tym samym czasie zostaje tam przywieziony Jacob Goodnight (Kane) - seryjny morderca.

Jeśli mielibyśmy zrobić listę najlepszych filmów od WWE Studios - to krótka lista by była :wink: - gdzieś na jej szczycie znalazłoby się "See No Evil". Slasher jakich wiele, ale przede wszystkim coś, w czym wrestler nie musiał przesadnie aktorzyć, on do roli pasował. Dwójka to bezpośrednia kontynuacja, gdzie wskakujemy w fabułę zaraz po wydarzeniach z jedynki. Wszyscy spóźnialscy nie muszą się martwić, bo osoba Jacoba zostanie im w krótkich flashbackach przybliżona. Twórcy zapewnili mu małe backstory, co wychodzi im całkiem przyjemnie.

Wiadomo, że Kane bedzie zabijał nastolatków, których idzie powiesić na bezprzewodowym telefonie, ale mam za złe ludziom za to odpowiedzialnym, bo nie poniosła ich fantazja. Niczym brutalnym nie zaskoczy. Zaskoczą jedynie fatalnym dobieraniem momentów na slow-motion. Kapiąca krew to chyba lekka przesada?

Ostateczny rozrachunek trupów - a dokładniej to, kto z nich przeżyje - zadowala. W pozostałych aspektach czuć biede, i ograniczony względem jedynki budżet. WWE zdało sobie sprawę, że Hollywood nie zwojuje, więc pieniędzy inwestują mniej. Czuć nie tyle po braku premier kinowych, ale i po scenerii, kamerze, czy choćby aktorach. "See No Evil" to i tak ich największa perełka. Gdyby Jacob trafił do czasów z Myersem, Jasonem, czy Freddym, to pewnie siedziałby im na piętach, jako czwarta, niszczycielska siła - 4/10 (naciągane)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365347
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Mi się film podobał, pewnie dlatego że było dużo krwi, strzelania i zabijania

 

Uwielbiam czytać na naszym forum takie głębokie przemyślenia do porannej kawy. Z jednej strony powinienem zacząć wątpić w ludzi mieszkających w tym kraju, a z drugiej myślę "to przecież Kowal napisał" więc w zasadzie tylko poprawiam sobie humor.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365354
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Czarownica

(2014)

Zrealizowany z wielkim rozmachem film "Czarownica", z udziałem Angeliny Jolie w roli tytułowej, został zainspirowany postacią znaną z disneyowskiej "Śpiącej królewny" – Diaboliną. 

Tytułowa Czarownica była niegdyś piękną i dobrą dziewczyną. Jej radosną młodość przerwała wojna, podczas której bohaterka z oddaniem broniła swojej ojczyzny. Jednak zdrada, której doświadczyła, zmieniła jej czyste serce w kamień... Żądna zemsty rzuca klątwę na Aurorę – nowonarodzoną córkę następcy tronu wrogiego królestwa. 

Baśniowy klimat, bardzo dobra gra Angeliny Jolie i świetnie pasująca do roli Aurory Elle Fanning- to dało podstawę pod film, który ogląda się bardzo przyjemnie i naprawdę pozwala się wciągnąć w świat baśni, którego w filmach jakimś wielkim fanem nigdy nie byłem, nie oglądałem produkcji typu Hobbit czy inne produkcje przenoszące widza w świat dziwnych stworów, ale po seansie „Czarownicy” jest szansa że to się zmieni i dość szybko postaram się ogarnąć właśnie obie części Hobbita, bo obejrzany dzisiaj film narobił mi apetytu na więcej produkcji tego typu.

Film już od samego początku przyciąga uwagę- dlaczego mała dziewczynka/ wróżka ma tak dziwne imię jak Diabolina- to przecież w późniejszym czasie musi doprowadzić do wykazania u niej złych cech i przejście na ciemną stronę mocy. Tak też się stało, oczywiście przez niespełnioną miłość naznaczoną zdradą przez Stefana, którego zagrał Sharlto Copley. Swoją drogą jego postać była wyrazista jedynie w tych młodszych wersjach, a jak już został królem i teoretycznie powinien być jeszcze ważniejszy i widoczny- on pojawia się rzadko i to w scenach traktujących często o tym samym, a dopiero pod koniec filmu stał się postacią pokazywaną tyle ile powinna być- jak na największego wroga głównej bohaterki przystało.

Diabolina mimo tego że ma być w filmie czarnym charakterem wcale nie jest taka zła i dzięki temu jeszcze bardziej potrafi przyciągnąć uwagę widza, ponieważ nie jest schematyczna i nie dąży tylko do jasno określonego celu, tak jak ma to miejsce np. w przypadku króla Stefana. Dzięki temu Diabolina może raz okazywać złe emocje i wykorzystywać swoje moce do zrobienia czegoś nie do końca dobrego, a niedługo później zaczyna jednak przejawiać dobre cechy w stosunku do tej, która miała być jej zemstą na Stefanie, który ją zawiódł. No ale komu by serce nie zmiękło wobec tak idealnej istoty jak Aurora, która swoim zachowaniem nie wyzwala żadnych negatywnych emocji, co zresztą działa na plus grającej ją Elle Fanning, bo odnalazła się w tej roli bardzo dobrze i moim zdaniem dopełniła tą rolą świetną jako Diabolina Angelinę Jolie, która grała tak jakby to nie ona została wybrana do roli, ale jakby to rola została napisana dla niej.

„Czarownica” to film, który szybko potrafił mnie do siebie przekonać, bo pozwala przenieść się do baśniowego świata, gdzie kraina, w której wychowywała się Diabolina jest piękna i spokojna, a ludzie chcą ją przejąć i zniszczyć. Wiadomo że żyją tam postaci, których człowiek mógłby się przestraszyć, ale jak się czegoś nie zna to nie jest od razu równoznaczne z tym że trzeba to zniszczyć lub zabić. Całe szczęście Diabolina, według ludzi zła i przez ludzi nieszczęśliwa, potrafi się im przeciwstawić wraz ze swoją niezwykłą armią. Konflikt pomiędzy światem ludzki i baśniowym jest w tym filmie kluczowym wątkiem, a najważniejszy motyw wyrasta obecne źródło konfliktu, czyli dawne nieporozumienia pomiędzy królem Stefanem a Diaboliną i wynikającymi z tego problemami córki władcy. Mi się ten film bardzo podobał, przyjemnie śledziło mi się to jak zmieniają się postaci Aurory i Diaboliny, jak zmienia się świat w którym żyją, zresztą kolorowo i ładnie przedstawiony, co jest oczywiście bardzo ważnym elementem baśni. Jolie w głównej roli spisała się świetnie, dała radę udźwignąć cały film na swoich barkach i sprawiła że bardzo dobrze się go oglądało. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365426
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Hobbit: Niezwykła Podróż

(2012)

"Hobbit: Niezwykła podróż" to pierwsza cześć wyczekiwanej trylogii Petera Jacksona będącej adaptacją popularnego arcydzieła J.R.R. Tolkiena pt. "Hobbit". Tytułowy bohater Bilbo Baggins wyrusza w epicką podróż, aby odzyskać utracone Królestwo Krasnoludów - Erebor i wyzwolić je spod władzy przerażającego smoka Smauga. Niespodziewana wizyta czarodzieja Gandalfa Szarego całkowicie odmienia jego życie. Bilbo dołącza do kompanii trzynastu Krasnoludów, dowodzonej przez Thorina Dębową Tarczę. Drużynę czekają zmagania ze śmiertelnymi niebezpieczeństwami, wędrowcy muszą bowiem przemierzyć zdradzieckie ziemie opanowane przez zabójczych Orków i Goblinów oraz tajemniczą i złowieszczą postać znaną jako Czarnoksiężnik. Podróż kieruje ich na Wschód, do Samotnej Góry, ale zanim tam dotrą muszą pokonać tunele Goblina, gdzie Bilbo spotka stworzenie, które na zawsze zmieni jego życie... Golluma. 

Na brzegu podziemnego jeziora, Bilbo Baggins nie tylko odkryje głębię swojej pomysłowości i odwagi, ale przejmie również "skarb" należący do Golluma - pierścień, który posiada niezwykłą moc. Prosty, złoty pierścień, związany jest z losem całego Śródziemia w sposób, którego Bilbo nie może się domyślać. 

Tak jak pisałem w poprzednim poście po seansie „Czarownicy” postanowiłem trochę nadrobić filmowe hity obracające się w baśniowym klimacie i jako pierwszego wybrałem Hobbbita, choć długość filmów z tej serii jest straszna, trzygodzinny film to jest jednak kawał czasu. No ale tutaj ten czas nie został zmarnowany, ale czasem wydawało mi się że film jest przeciągany na siłę. Bo jak bohaterowie są stale w drodze to muszą się przydarzyć momenty mniej ciekawe, choć w sumie film jako całość mnie satysfakcjonuje i z chęcią obejrzę dzisiaj drugą część.

Hobbity- niezwykle wytrzymałe stworzenia to potencjalnie dobra postać do zabrania na wyprawę, choć Bilbo Baggins nie jest do końca o tym przekonany i nie wierzy w swoje umiejętności, ale jakby mi do domu weszło tyle osób, w dodatku innej rasy, to też bym pewnie stracił grunt pod nogami. No ale Bilbo zdecydował się jednak iść, a przecież cel szczytny- pomóc Thorinowi i reszcie odzyskać ich dom. Fakt że zgodnie z tytułem bohaterowie ciągle podróżują w stronę najważniejszej bitwy tej wyprawy, a do niej, co pokazuje tytuł drugiej części filmu, nie mogło dojść jeszcze tutaj, Ale mimo to Bilbo i reszta kompanii przeżyli bardzo wiele przygód, choć średnio raz na pół godziny bardzo prawdopodobne było że zginą z racji przewagi liczebnej przeciwnika lub jego wielkości. Ale akcja musi się toczyć dalej, więc zawsze w jakiś cudowny sposób udaje im się wygrać/ uciec. O ile pokonanie Trolli można jeszcze z łatwością kupić, to już fakt jak przetrwali oni walkę z armią stworów, które chciałby dostarczyć głowę Thorina Anzogowi - mimo gigantycznej przewagi przeciwników- to się wydaje aż za bardzo wyolbrzymione. Latanie na kawałku mostu i wybijanie rywali po kilka sztuk, myślę że postawili tutaj za bardzo na efekty specjalne, a za mało na walkę, bo widzimy setki stworów, a ekipa wędrownicza wybija ich tylko trochę i ucieka- dużo pracy filmowców jak na scenę jedną z wielu, wcale nie najważniejszą ze wszystkich. Ta najbardziej istotna nadchodzi na koniec, kiedy ogromne ptaki pomagają bohaterom uniknąć coraz bardziej prawdopodobnej śmierci. Tylko właściwie dlaczego one uch uratowały? No ale może w drugiej części się to wyjaśni, bo raczej wielkie orły to nie są anioły stróże Bilbo i reszty jego znajomych i nie będą ich ratować przy wszystkich groźniejszych momentach. Ale przynajmniej sama końcówka daje podstawę pod następny film, który mam nadzieję że będzie bardziej obfitował w emocje niż ta część. Oczywiście, było tutaj sporo fajnych momentów takich jak np. rozmowa Bilbo z Gollumem albo sam początek filmu, kiedy wszyscy się dopiero poznają i akcja dopiero się zaczyna, ale wprowadza to widza w odpowiedni klimat i przygotowują do wyruszenia w podróż wraz z Gandalfem i resztą. Podróż długą i niestety często zwracającą uwagę bardziej na otoczenie w którym przyszło się bohaterom znaleźć, niż na to co się z nimi aktualnie dzieje, bo np. kraina Elfów wyglądała świetnie, a w tym czasie towarzysze podróży Gandalfa i Bilbo wygłupiają się i kąpią w fontannie, co niewiele wnosi do całości akcji, a w tym czasie lepiej przyjrzeć się jak twórcy wymyślili sobie wygląd krainy Elfów. Według mnie jak na trzy godziny filmu to mimo zmian otoczenia i napotykania różnych przeciwników zbyt mało jest w tym wszystkim emocji i scen, w których śledziłbym to co się dzieje z bardziej wzmożoną uwagą niż normalnie. Nie podoba mi się również to że najczęściej ze wszystkich opresji wędrowników wybawia Gandalf, więc właściwie po co ich wybrał- żeby mu się nie nudziło samemu i miał kogo wybawiać z opresji? Bo skoro twierdzi że Bilbo ma na niego pozytywny wpływ to musi być z nim coś nie tak.

Podsumowując krótko mogę powiedzieć że film wypadł całkiem dobrze i te trzy godziny seansu były dość przyjemne. Ciekawe postaci, dobre efekty specjalne- to trochę maskowało fakt, że nie było jakichś większych emocji przez większość czasu, a nawet bitwy toczone przez bohaterów nie były tak porywające jak powinny. Mimo wszystko film jak najbardziej na plus i jak najszybciej postaram się ogarnąć drugą część. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365617
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Bogowie

Opowieść o buntowniku, który rzucił wyzwanie naturze, władzy i własnym ograniczeniom. To film o pierwszym udanym polskim przeszczepie serca dokonanym przez prof. Religę (Tomasz Kot) w Zabrzu. Dramat nieudanych operacji, walka o każde uderzenie serca, wielkie ambicje i bolesne porażki, samotność geniusza, który stanął sam przeciwko swoim mentorom i rozpoczął rewolucję w polskiej medycynie. Jaką cenę musiał zapłacić za sukces?

Z przyjemnością donoszę, że kolejna próba amerykanizacji naszego kina, tym razem zakończyła się powodzeniem. „Bogowie” mają wiele warstw i skutecznie poruszaja na większości z nich. Tym odpowiedzialnym za tak skuteczną egezkucję, jest Tomasz Kot. Od „Skazanego na Bluesa”, jest to jego najlepsza rola – chyba odtwarzanie postaci będzie mu wychodziło najlepiej. Świetna charakteryzacja, genialna mimika, otarcie się o perfekcję.

Wśród tej mieszanki gatunków jest dramat rodzinny, jest nutka komedii – bardzo trafnej, ludzkiej – a nawet można wyczuć mały akcent z „heist movie”, gdzie to zbieranie ekipy do swojej nowej kliniki, jest jak przygotowywanie odpowiednich ludzi do wielkiego skoku. Aktorzy już nie z najwyższje półki, ale nie ustępujący głównemu bohaterowi – wyraziste postaci.

Można się przyczepić do samej treści, bo choć trzyma za serce, to nie ma jej aż tak wiele. Większosć napotykanych przeszkód, jest rozciągniętych na całe dwie godziny. Czy to problem z ludźmi postawionymi wyżej – fatalnie obsadzony „Paździoch” z Kiepskich, który już tak przesiąkł serialową rolą, że budzi śmiech, kiedy nie trzeba – czy niemożliwość uzyskania pieniędzy, „Bogowie” szybko przestają zaskakiwać.

Bardzo udanie zobrazowane operacje, potrafią poruszyć nawety tych najwytrwalszych. To dobry znak, bo człowiek nie pozostaje obojętny na ekranowe wydarzenia. Jeśli nawet przypadkiem ktoś z tego toru wypadnie, to Kot powinien wskazać drogę – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365700
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Hobbit: Pustkowie Smauga

(2013)

Po przejściu przez Góry Mgliste, pokonaniu króla goblinów i ucieczce przed wargami Bilbo Baggins (Martin Freeman), Gandalf Szary (Ian McKellen) oraz kompania trzynastu krasnoludów na czele z Thorinem Dębową Tarczą (Richard Armitage) wyruszają w dalszą drogę ku Samotnej Górze. Wspólnie kontynuują niezwykłą podróż, odwiedzają dom Beorna (Mikael Persbrandt), przemierzają Mroczną Puszczę, a za pomocą beczek udaje się im uwolnić z elfiej niewoli. Docierają do Esgaroth, a stąd już niedaleko do Ereboru, gdzie wewnątrz krasnoludzkiej twierdzy budzi się ze snu największy smok tych czasów, Smaug (Benedict Cumberbatch).

Niestety zawiodłem się na tym filmie, choć pozytywnie nastawiony po pierwszej części Hobita po dwójkę sięgnąłem bardzo szybko i od samego początku „Pustkowie Smauga” nie przyciągało tak bardzo mojej uwagi jak „Niezwykła podróż”. A jest to trochę dziwne, bo akcja miała lepsze tempo niż w jedynce, od samego początku dzieje się wiele, Krasnoludy z Bilbo i Gandalfem walczą o przetrwanie i dotarcie do Samotnej Góry, czyli domu Krasnoludów, w którym aktualnie zamieszkał smok- najważniejsza postać w tym filmie. Właściwie jakby mi ktoś pokazał tylko sceny ze smokiem to i tak pewnie miałbym podobne zdanie o tej produkcji. Bo tytuł sam w sobie sugeruje że możemy się nastawić na to że Bilbo i spółka w końcu dotrą do celu i będą musieli stawić czoła Smaugowi. Jednak droga do tego momentu w filmie nie była łatwa zarówno dla bohaterów jak i dla widzów, bo względem pierwszej części zmieniło się sporo w zachowaniu poszczególnych postaci, nie zawsze na dobre. Bilbo nie bał się już tak jak w pierwszej części, więc stracił to co było ważna częścią jego postaci. No ale mimo to Thorin dalej w niego nie wierzył i nie chciał na niego czekać, bo w dalszym ciągu uważał go za zbędny balast. Zapomniał facet jak mu Bilbo życie ratował, niewdzięcznik. Jednak Bilbo za bardzo dogonił jeśli chodzi o odwagę swoich kompanów i nie było widać takiej dysproporcji jak w pierwszej części. W sumie można to wytłumaczyć w taki sposób że w drugiej części walczyli często i miał szansę zdobyć doświadczenie. No i miał ten wspaniały pierścień, którego w sumie powinien częściej używać- w końcu to był idealny sposób na uniknięcie problemów, a on wolał wystawiać się na niebezpieczeństwo.

Po wielu problemach, styczności z elfami i innymi stworami chcącymi zniszczyć gromadę Krasnoludów, Bilbo został wysłany na spotkanie ze Smaugiem, więc właściwie na pewną śmierć. Jednak w momencie obudzenia smoka zaczął się najlepszy czas w tym filmie. Świetnie zrobiony smok, ogrom złota i super efekty specjalne- wiadomo było że żeby pokonać Smauga i w ogóle przetrwać spotkanie z nim- nie tylko Bilbo, ale i Krasnoludy musieli się mocno postarać, a wiadomo że w takim filmie musiało to oznaczać zwiększenie emocji i przyspieszenie tempa akcji. No i naprawdę etap walki ze smokiem był bardzo efektowny i godnie kończyła ten film. Mimo dobrej końcówki cały film wypadł słabiej niż jedynka, a boje się co będzie jak w trzeciej części Bilbo stanie się jeszcze bardziej waleczny, to w sumie może przegonić w tej materii Thorina. Fajne efekty wizualne niestety nie przysłaniają tego że to co działo się w filmie nie powalało i dopiero pod koniec wszystko weszło na dobre tory. Dlatego według mnie film wypadł średnio. Ocena: 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/159/#findComment-365738
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...