Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Sprawiający problemy nastolatek zostaje przeniesiony do więzienia dla dorosłych, gdzie wyrok odsiaduje jego ojciec. 

Filmy opowiadające historie ludzi, którzy odsiadują wyroki w więzieniach to tylko potencjalnie łatwy pomysł na film, bo tam życie jest monotonne i ograniczone czterema ścianami. Ale właśnie największym wyzwaniem jest znalezienie takiego pomysłu, aby stało się to ciekawsze i nie opierało jedynie na ciągłych bójkach. No i przede wszystkich postać na której oparty jest film musi być wiarygodnie stworzona i zagrana. No i Jack O'Connell w roli Erica spisał się bardzo dobrze, choć rola jaką mu rozpisano była aż za bardzo kozacka. Bo 19- latek trafiający do więzienia dla dorosłych powinien być zagubiony, a Eric to kozak, który może i trochę z młodzieńczej głupoty szybko odnajduje się w nowej sytuacji, choć najchętniej każdy by go zlał za jego zachowanie.

W sumie Eric powinien mieć w więzieniu łatwiej, bo od lat przebywa w nim jego ojciec, który jednak chce wyprowadzić syna na lepszą drogę, a przez to Eric nie bardzo chce skorzystać z jego pomocy. No ale to w sumie przez atrakcje które organizuje mu ojciec film w wielu momentach robi się ciekawszy.

Klimaty więzienne to trudny temat, a tutaj dotyczy on jeszcze chłopaka, który w tym wieku nie powinien jeszcze trafić do zakładu dla dorosłych. No ale udało mu się przetrwać, a dzięki ciekawej fabule film da się obejrzeć z zaciekawieniem i niekiedy wywołuje nawet spore emocje, szczególnie pod koniec. Nie daję wyższej oceny, bo jakoś nie pasuje mi że tak młoda osoba tak łatwo odnalazła się w takim środowisku i nikt Erica tam porządnie nie postawił do pionu zaraz po przyjęciu. Zresztą w ogóle to było chyba jedno z bardziej spokojnych więzień pokazanych w filmach. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361468
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Grawitacja (2013)

Przenosimy się do kosmosu, gdzie Ryan Stone (Sandra Bullock) oraz Matt Kowalski (George Clooney) są skazani na siebie po katastrofie stacji kosmicznej, do której doszło z przyczyn niezależnych od dwójki wspomnianych astronautów. Od tej chwili Stone i Kowalski muszą współpracować, jeśli chcą przetrwać i wrócić na Ziemię. Oczywiście po drodze czeka ich kilka niespodzianek, które sprawią, że marzenia o porannej kawie, czy też kładzeniu się spać pójdą na marne i znikną (ironio losu) w próżni. Sama fabuła filmu jest dosyć prosta. Główną (śmiem twierdzić, że jedyną) zaletą w tym filmie są, jak dla mnie efekty specjalne. Soundtrack także mnie nie przekonał mimo tego, że muzyka z tego filmu wygrała Oscary. Jeśli ktoś spodziewa się filmu na miarę "Apollo 13" to mocno się zawiedzie. Opinie jakie słyszałem o tym filmie, zanim zdążyłem go obejrzeć sprawdziły się. Zresztą wydarzenia zawarte w nim są dosyć przewidywalne do czego sami dojdziecie/doszliście oglądając "Grawitację". Moja opinia o tym filmie nie będzie zbyt pochlebna. Może to właśnie przez to, że to i owo na temat filmu autorstwa Cuarona słyszałem, jak już wspomniałem. Co mogę napisać więcej? Jeśli ktoś chce oderwać się od rzeczywistości i zobaczyć kilka urywków z kosmosu (niektóre ujęcia były niezłe), to ewentualnie mogę ten film polecić. Osobiście uważam, że jak na półtorej godziny filmu Cuaron i spółka mogli postarać się o coś więcej. Piję tu do fabuły. Oczekiwałem dużo i chyba głównie dlatego się zawiodłem. Niech będzie 3/6 - za efekty.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361493
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Leprechaun: Origins

Podczas wędrówki przez Irlandię, dwie młode pary odkrywają, że jedna z lokalnych legend to przerażająca rzeczywistość. WWE Studios wzięło się za reboot starej – i nie tak dobrej – serii horrorów. Wszystko w myśl „genialnej” idei wykorzystania Hornswoggle’a w filmie. Pomysłów tam nie ma wielu, więc wykorzystuje się każdy w miarę sensowny. Mamy karła, horrory nam względnie wychodzą – „See No Evil” – co może pójść nie tak? No... praktycznie wszystko :wink: Filmy klasy B z lat 80’, dzwoniły po swojego antagoniste. Karzełek jest bardziej śmieszny, niż przerażający, a i większość czasu widzimy wszystko z jego „złotej” perspektywy, co razi tandetą. Z filmu wyciągnąc można jednego dość fajnego killa, i to by było na tyle. Nie warte czasu. Nie ma fabuły, nie ma bohaterów, nie ma grozy. Horni jest tu najmniej winien, bo nawet ciężko stwierdzić, czy to on faktycznie biega w tym przebraniu. Może robił to za niego któryś z małych robolusów, którego szczytem kariery do tej pory było pokazanie tyłka w segmencie DX? – 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361504
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Brick Mansions. Najlepszy z najlepszych

(2014)

Niedaleka przyszłość. Tajny agent policji Damien (Paul Walker) ma zaledwie 24 godziny, by odszukać skradziony pocisk z głowicą nuklearną i powstrzymać katastrofę. Wszelkie tropy wiodą do bezwzględnego handlarza narkotyków, rezydującego w odciętym od świata gettcie, zwanym Brick Mansions. W niebezpiecznej misji, na terenie niepodzielnie rządzonym przez gangi, Damien zyskuje nieoczekiwanego sprzymierzeńca - twardziela o imieniu Lino (David Belle), mistrza walk ulicznych i parkouru, który zna getto jak własną kieszeń i ma prywatne porachunki z bossem przestępczego podziemia.

Jeden z ostatnich razy, w których widzimy Paula Walkera na ekranie nie wypadł okazale. Mimo że jego oglądanie mnie jakoś wybitnie nie znudziło, to jak się człowiek zastanowi co ciekawego zobaczył na ekranie, to nic prócz skakania po budynkach nie przychodzi mi do głowy. Głównie dlatego że fabuła była wybitnie uboga. Dajemy detektywa który musi rozbroić bombę i stawiamy mu na drodze mnóstwo uzbrojonych po zęby facetów. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że musi się on poruszać w obszarze łudząco przypominającym 13 dzielnicę. Jak wyczytałem to jest remake trzynastej, ale moim zdaniem zupełnie nieudany. Tamten film miał świeżość i oglądało się go dużo lepiej. Tutaj oprócz parkouru nie ma nic przyciągającego uwagę. Jedyny raz kiedy poczułem się zadowolony że oglądam ten film to chwila przed napisami, kiedy zaczęła lecieć piosenka Aloe Blacka. Bo jak się robi remake filmu to powinno się starać żeby nowa wersja była lepsza, a przynajmniej nie gorsza od pierwowzoru. Tymczasem tutaj wyszło to marnie. Ocena: 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361506
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Pies baskerville'ów -1939

 

Postać Sherlocka Holmesa to jedna z ikon popkultury. Uczyniono go bohaterem nie tylko opowiadań, powieści i filmów fabularnych, ale też licznych komiksów, gier komputerowych, seriali oraz spektakli teatralnych. Sir Arthur Conan Doyle jego niezwykłe perypetie opisał na kartach 4 powieści i 56 opowiadań. Jakakolwiek wzmianka o nim we współczesnych przekazach kultury zawsze budzi skojarzenia z erudycją, nietuzinkową osobowością oraz błyskotliwym intelektem. Czy literackie dokonania „ojca” Sherlocka Holmesa, kojarzone przede wszystkim z kryminałem, mają cokolwiek wspólnego z horrorem? Doyle przez większość swojego życia interesował się okultyzmem i spirytyzmem. Odzwierciedlenie tych pasji znajdziemy w kilku opowiadaniach stylizowanych na XIX-wieczne romanse gotyckie oraz w jednej z najsłynniejszych powieści z Sherlockiem Holmesem, „Psie Baskerville'ów”.

W tajemniczych okolicznościach umiera sir Charles Baskerville, właściciel Baskerville Hall, ogromnego domu położonego na wrzosowiskach Devonshire. Władze orzekają, iż przyczyną śmierci mężczyzny był zawał serca. Nie zgadzają się z tym niektórzy przyjaciele sir Charlesa. Podejrzewają, iż Baskerville został zamordowany. Obawiają się także, iż taki los może spotkać jego bratanka, sir Henry’ego Baskerville’a, który lada chwila z Kanady przybyć ma do Anglii. Dr James Mortimer, lekarz od lat zajmujący się zdrowiem mieszkańców Baskerville Hall, postanawia udać się do Londynu, by sprawą zainteresować najsłynniejszego angielskiego detektywa, Sherlocka Holmesa. By podsycić jego ciekawość, Mortimer opowiada historię klątwy, jaka ciąży na rodzie Baskerville’ów. Detektyw usłyszawszy o wielkim ogarze od ponad dwustu lat polującym na dziedziców Baskerville Hall, podejmuje się wyjaśnienia okoliczności śmierci sir Charlesa Baskerville’a.

Pomimo upływu kilkudziesięciu lat od premiery, film Sidney’a Lanfielda ogląda się bez uśmiechu politowania, jakim nieraz kwituje się filmowe ramotki drażniące statycznymi ujęciami, niewprawnym montażem oraz charakterystyczną dla kina niemego manierą aktorską. W „The Hound of the Baskervilles” od razu wrzucani jesteśmy w ciąg szybko następujących po sobie wydarzeń. Najpierw jesteśmy świadkami śmierci człowieka, by później dowiedzieć się, iż mężczyzna (sir Charles Baskerville) najprawdopodobniej został zamordowany. Zaraz później przenosimy się do Londynu, by usłyszeć historię o klątwie ciążącej na rodzie Baskerville’ów. Zanim akcja znowu przeniesie się na angielską prowincję, dane jest nam zobaczyć próbkę tego, w jaki sposób pracuje Sherlock Holmes – detektywowi udaje udaremnić zamach na życie dr. Jamesa Mortimera.

W dobie kina epatującego przemocą lub ogłupiającego feerią cyfrowych efektów wizualnych o produkcjach podobnych do tej autorstwa Sidney’a Lanfielda coraz rzadziej się wspomina. A przecież to w nich zawarte jest to, co przez lata stanowiło esencję kina – świetne aktorstwo, starannie dobierane lub z pietyzmem odtwarzane plenery, precyzyjnie skonstruowana opowieść, wreszcie unikalna atmosfera tworzona przez pełnych inwencji techników, a nie speców od animacji komputerowej. Stąd dla widzów, którzy kino traktują jako przestrzeń unikalnych przeżyć, seans ekranizacji prozy sir Arthura Conana Doyle’a może okazać się przyjemną, z zarazem pouczającą wycieczką w przeszłość, do czasów, kiedy obraz filmowy był czymś więcej niż tylko laurką dla coraz wymyślniejszych technik cyfrowych. Ocena 9/10

Edytowane przez kajetan79
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361555
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Rover

10 lat po globalnym kryzysie ekonomicznym, samotnik Eric (Guy Pearce) rusza w pościg za facetem, który ukradł jego jedyną własność, samochód. Kiedy jego drogi krzyżują się z ciężko rannym bratem złodzieja (Robert Pattinson), przygarnia umierającego i naiwnego faceta, jako swojego kompana w podróży.

„The Rover” jest filmem bardzo surowym. Prostym, brutalnym, dosłownym. Dialogów nie ma dużo, raczej przemierzenie pustkowi. Różnica między podejściem zastosowanym tutaj, a tym Hollywoodzkim, jest taka, że jak ktoś będzie musiał zginąć, to nie dostaniemy widowiskowej strzelaniny, tylko ten ktoś dostanie kulkę między oczy – ot tak, po prostu. Kino nie dla wszystkich.

(anty)Bohaterowie są tak samo brutalni, co ... nudni. Twórcy wszystko postawili na klimat, niewiele na fabułę, czy rozwój postaci. Potrafi się to mocno wydłużyć, a wartościowej akcji próżno szukać. Dla jednych będzie to plus, inni zaczną ziewać – należę do tych drugich.

Dziury, wszędzie dziury. W głowach dziury, w scenariuszu też dziury. W tym filmie, z miłości potrafią zamknąć w bagażniku. Aby odzyskać swoją własność, wychodzą z kamieniem na strzelaninę. Ciężko poważnie podchodzić do niektórych decyzji. Momentami są tak głupie, jak nastolatki w horrorach, dający się powiesić bezprzewodowym telefonem.

Pearce i Pattinson dają radę, co w przypadku tego drugiego jest dla mnie szokujące. To była jego najlepsza rola, jaką widziałem. Ja tego „bladego wampira” autentycznie akceptowałem, i po raz pierwszy doceniam. Na jego nieszczęście, film nie sprostał oczekiwaniom. Historyjka o dwóch takich, co zabijali wszystkich tych, którzy nie chcieli im dać tego, co chcą, średnio mnie interesuje. Końcówka trafia w odpowiednie nuty, ale długa była do niej droga – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361651
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Leprechaun: Origins

(2014)

Podczas wędrówki przez Irlandię, dwie młode pary odkrywają, że jedna z lokalnych legend to przerażająca rzeczywistość.

Hornswoogle dostał swoją filmową rolę życia, przynajmniej dla widzów, którzy przez cały film nie musieli go oglądać mimo że grał główną postać. Bo gdyby nie plakat promujący film i napisy końcowe to nawet jego największy fan by się nie skapnął że on tam grał, tak dobrze go ucharakteryzowali, tzn. ubrali mu maskę.

Miał z tego filmu wyjść horror, ale wyszła kaszana. Mroczne klimaty nie przysłonią mi słabo zagranych głównych bohaterów i faktu że wiele kiepskich komedii zaczyna się od tego, że bohater jest w pułapce i dostrzega coś strasznego przez okno. No i to był to najstraszniejszy, o ile można to tak nazwać, moment filmu, bo jak wydawało się że z bohaterami będzie już ok, a to była dopiero połowa filmu, to spodziewałem się że coś się jeszcze musi wydarzyć.

Najważniejszą kwestią której nie do końca zrozumiałem w tym filmie jest zachowanie ludzi działających przeciwko tym dwóm głównym parom? Wydaje się że chcą leprikona zająć innymi żeby dał spokój wiosce. No ale nie daje to efektów i nie wiadomo po co dalej męczą ludzi. No chyba że po prostu lubią jak giną obcy.

Nie daję filmowi najniższej oceny, bo pomysły na okaleczenie ludzi i zabijanie były całkiem ciekawe. Ale poza tym film jest nudny i miał na celu zrobienie horroru jak najmniejszym kosztem. Bo ani aktorzy dobrzy nie byli, ani też Horniego nie musieli być może opłacać, bo po co miał się chłopak kisić w stroju skoro ktoś mógł go zastąpić. Osobiście nie polecam. Ocena: 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361856
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Sin City: A Dame to Kill For / Sin City 2: Damulka warta grzechu

Dwight (Josh Brolin) jest detektywem-fotografem, który specjalizuje się w zdjęciach kompromitujących zdeprawowanych bogaczy. Jego życie staje na głowie, kiedy na nowo wkracza w nie Ava (Eva Green) - dawna miłość, kobieta warta każdego grzechu. Ruszając na pomoc kochance, Dwight szybko odkryje, że znalazł się w środku intrygi, która może przerosnąć nawet największego twardziela. W tej sytuacji przyjdzie mu połączyć siły z nieobliczalnym zabijaką - Marvem (Mickey Rourke).

Jestem dużym fanem oryginału (8/10). 9-lat przyszło mi czekać na kontynuacje, i jak się szybko okazało, czekałem na marne. Kluczowa różnica między tymi dwoma filmami jest taka, że o ile jedynka była wierną i klimatyczną adaptacją komiksu, nagrywaną w czerni i bieli, dwójka to po prostu ... film czarno-biały. Klimat gdzieś się ulotnił, kamera zaczęła „jeździć” bez większego celu, a postacie zwyczajnie nie dorastają do tych z pierwowzoru.

Z nowych kreacji, najjaśniej świecą Joseph Gordon-Levitt i Powers Boothe. Obaj są odpowiedzialni za jeden z wątków – „Sin City” to wiele mniejszych historyjek, które z czasem się krzyżują – znacznie przewyższający pozostałe. Niestety, nie jest to wątek główny – a dokładniej ten, któremu zostało poświęcone najwięcej czasu ekranowego. W nim pojawia się tytułowa damulka, Eva Green, dla której wszyscy zabijają, że niby z niej taka seksowna manipulatorka. Jakoś tego nie czuję, i daleki jestem od pochwał. Miło ją wspominam z drugiej części „300”, ale tutaj jest nijaka.

Te historyjki już nie intrygują tak jak te z 2005. Nawet nie obwiniałbym tutaj braku klimatu. One same w sobie są mało komiksowe, jeszcze mniej widowiskowe, a już najmniej ciekawe. Można je śmiało oglądać bez znajomości poprzedniczki, choć nie z taką samą satysfakcją. Kilka nawiązań jest, szczególnie pod koniec. Wraca ulubieniec Marv (i wcielający się w niego Mickey Rourke), ale jego demolka też nie jest taką gratką.

Jak widać wiele się zmieniło przez te 9-lat. A jeśli jest coś, czego nienawidzę, to jak psują „moje filmy”. Kręcą kontynuacje, i wykładają się na całej linii. Chciałem więcej tego samego, dostałem damulkę, dla której bym nie zgrzeszył – 4/10 (naciągane – chyba z sympatii do komiksów)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-361901
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

http://www.youtube.com/watch?v=Hfje0hnT8DI

Niesamowity Spider-Man

(2012)

Nastoletni samotnik, Peter Parker (Andrew Garfield), który wychował się w domu stryja, stara się dowiedzieć, dlaczego rodzice jako dziecko oddali go krewnym. Prywatne śledztwo w tej sprawie doprowadza go do doktora Curta Connorsa (Rhys Ifans), dawnego współpracownika ojca. Naukowiec nie chce jednak zdradzić Peterowi tajemnicy jego rodziny. Młody Parker, który po ukąszeniu przez pająka o zmodyfikowanym DNA zmienia się we wspinającego się po ścianach Spider-Mana, już wkrótce przekonuje się, że także Connors ma drugie oblicze. Jako Jaszczur staje się największym wrogiem Petera, ale nie jedynym. Spider-Man walczy z przestępcami w Nowym Jorku, ale przez policję sam uważany jest za bandytę. Stróże prawa wciąż depczą mu po piętach. Czy Peter pozna prawdę o matce i ojcu? Czy uwolni miasto od coraz bardziej bezwzględnych złoczyńców?

Historia Petera Parkera i jego drogi do stania się Spider-manem i obrońcą miasta nie jest nowym pomysłem na film, bo przecież kilka filmów o tym super bohaterze już powstało, a komiksy o nim też kiedyś czytałem. Tak więc nowa seria o Spider-manie mogła wypaść różnie, bo jest ją do czego porównywać. No i moim zdaniem pierwsza część się obroniła, bo prócz efektownie zrobionych scen walki dodana została też ciekawa fabuła i przyjemny wątek miłosny z dobrze zagraną Gwen przez całkiem ładną Emmę Stone. W ogóle podobała mi się gra aktorska w tym filmie, a Andrew Garfield jako Peter wyglądał dobrze i w scenach gdzie miał zachowywać się swobodniej wyglądał całkiem autentycznie.

Nie pamiętam już zbyt dobrze tego co widziałem w tej poprzedniej serii Spider-Mana, ale zapewne nie były one lepsze od tej części. Tutaj wszystkie miejsca są idealnie dopracowane, a firma badawcza w której Parker został ugryziony przez pająka wygląda kozacko i pasuje idealnie do wyobrażenia miejsca, w którym dziesiątki jajogłowych prowadzi badania nad ważnymi dla świata kwestiami.

Ogólnie historia Petera i jego rodziny jest bardzo pokręcona i do końca nawet wszystkie fakty nie zostały w tej części wyjaśnione. No ale nie można wszystkiego dostawać na talerzu i trochę tajemnic musi zostać też na kolejną część.

Jak się okazuje Peter jest nie tylko bardzo dobrym uczniem, ale wręcz geniuszem. Bo zrobienie z taką łatwością urządzeń do wystrzeliwania sieci to nie jest robota dla każdego. Zresztą bardzo miło że do zrobienia takiego a nie innego stroju zainspirował go widok zamaskowanego wrestlera. Choć ring na który upadł nie bardzo zachowywał się jak prawdziwy do wrestlingu, a raczej jak twardy, posiadany przez naszą rodzimą federację.

Potwór z jakim przyszło mu walczyć okazał się potężny, ale przecież Peter sam pośrednio przyczynił się do jego powstania. No ale ja filmowi nic konkretnego zarzucić nie mogę i pozostaje tylko powiedzieć że to świetny sposób na spędzenie aż dwóch godzin seansu. Jest sporo akcji, ładne widoki gdy Spider-Man przemyka przez miasto w celu ratowania świata i są całkiem ciekawe dialogi. Z pewnością jeszcze wrócę do tego filmu, bo naprawdę warto. Ocena: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362063
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Let's Be Cops / Udając gliniarzy

Dwóch kumpli przebiera się za gliniarzy na imprezę kostiumową, stając się sensacją w sąsiedztwie. Jednak kiedy nowo narodzeni „bohaterowie” zostają uwikłani w prawdziwą intrygę z mafią w jej środku, będą musieli postawić na szali swoje podrobione odznaki.

Znany schemat nieudaczników w środku poważnej intrygi. Wykorzystali też wszystkim znane żarty – na czele z przypadkową zbrodnią w ich miejscu postoju, czy rozbieraną sesją na wieczorze panieńskim. Humor bardziej głupkowaty, niżeli błyskotliwy.

To, co pozwala ten film przyjąć na klatę bez zgrzytu na twarzy, to dwójka bohaterów i ich chemia. Jake Johnson i Damon Wayans Jr. – tak, z rodziny tych Wayansów – większość karier spędzili w telewizyjnych serialach, ale pierwszą duzą rolę mogą zaliczyć do udanych. Mają komediowy timing, jeśli coś kuleje, to materiał z jakim się zmierzyli.

Nie napocili się nad scenariuszem, czy pomysłem. Sztampa w dobrym wykonaniu, to chyba najtrafniejsze określenie. Choć odgrzany ten kotlet, to da się go zjeść. „Bad Boysi” to nie są – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362066
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Dzisiejsze czasy -1936

 

Obraz otwiera owczy pęd w sensie dosłownym i tym metaforycznym. Robotnicy jak te barany biegną do fabryk, pracują w pocie czoła wyrabiając normy. Właściciel wyciska z nich ile wejdzie, a i to zawsze było za mało, interesowała go tylko wydajność, czynnik ludzki przestawał istnieć. Chaplin w latach 30 przewidział jak będzie wyglądał rynek pracy, geniusz i wizjoner, ale to już chyba kiedyś pisałem. Tutaj tylko to potwierdza i zaczynam rozumieć, dlaczego kolega Mariusz tak się upierał podczas rozmów o filmach mistrza, że Współczesne czasy to coś wyjątkowego. Ten ostatni niemy film reżysera ma mnóstwo treści, wizji które sprawdzają się w codziennym życiu i piękny morał, a także smaczki które w dzisiejszym kinie by nie przeszły. Niech wspomnę tylko scenę, kiedy niezdarny pracownik fabryki rozbroił współwięźniów podczas próby ich ucieczki, będąc pod silnym wpływem, jak to pięknie nazwano, nose-powder. Klasa sama w sobie, komik grający kogoś pod wpływem narkotyku, mistrzostwo!.

Główny bohater chce pracować, pragnie być zwykłym obywatelem z kobietą przy boku, domem i gromadką dzieci biegających po ogródku. Przeszkadza mu w tym fala strajków w zakładzie w którym pracuje i ogromny pech. To zostaje wzięty za przywódcę manifestujących, to chroni kobietę (aktorka Paulette Goddard, była ówczesną żoną Chaplina, da się zauważyć, że małżeństwo zawarte zostało w 1936 roku, aż iskry szły) przez odsiadką, albo zwyczajnie robi coś przez co wszystko dookoła się wali. Obserwowanie aktora jest tutaj wyjątkowo zabawne. Artysta wspiął się na wyżyny i każdy jego ruch, każde kopnięcie kogoś komu mówi do widzenia, każdy gag jest zabawny. Przyglądanie się jak zgrabnie porusza się na wrotkach, śpiewa bez znajomości słów piosenki czy karmi swojego szefa zaklinowanego w przepastnej maszynie zębatej to czysta poezja. To doskonały przykład na to, iż kino nieme radziło sobie bez dźwięku, że wybitny twórca mimiką twarzy wyraził wszystko co trzeba było powiedzieć.

Zobaczyłem już wszystkie dzieła uznane za największe Chaplina, teraz czas na te mniej popularne, o których oczywiście tutaj wspomnę. Za Modern Times.Ocena 10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362069
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Step Up: All In

Do rywalizacji we wnętrzach luksusowego hotelu Valhalla w Las Vegas przystąpią uwielbiani przez widzów uczestnicy wcześniejszych tanecznych turniejów: Sean (Ryan Guzman), Andie (Briana Evigan), Moose (Adam Sevani), Jenny Kido (Mari Koda), Eddy (Misha Gabriel), Camille (Alyson Stoner), Jason (Stephen 'tWitch' Boss), Hair (Christopher Scott), Monster (Luis Rosado), Vladd (Chadd Smith) i bliźniaki Santiago (Martin Lombard i Facundo Lombard). Wszyscy oni sprawią, że parkiety Miasta Grzechu rozgrzeją się do czerwoności.l

„All In” dla fanów Step Up, to z założenia mecz gwiazd – oprócz Tatuma, Tatum za drogi :wink: I choć nie jestem specjalistą od tych tanecznych twarzy, to nie trudno sprawdzić, że większośc „gwiazd”, całkiem przypadkiem - :wink: - pochodzi z czwartego, do niedawna najnowszego „Revolution”. Cały czar prysł...

Seria zwykle ratowana przez choreografie, zaczyna nimi męczyć. Każda poprzednia część wyróżniała się konkretnym motywem, tutaj tego brakuje. Brakuje też wątków humorystycznych, jakiejś rozrywki, czy poczucia rywalizacji. O brak fabuły czy konkretnych postaci ich nie posądzam. To pierwsze tu nie istnieje, to drugie zawsze było marnie odegrane – na czele z głównym bohaterem.

Ostatni taniec nie uratuje całości, jak i nie ma co się spodziewać jakiejś ewolucji serii. Mam jednak nadzieję, że faktycznie „postawili wszystko”, że to faktycznie jest „All In”, bo skoro przegrali, to nie będzie kolejnych odsłon – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362169
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

The Immigrant -1917

 

Tym razem Chaplin bawi się z widzem w bardziej subtelny sposób. Już w otwierającej scenie, gdzie widzimy komika jednoznacznie cierpiącego na chorobę morską, reżyser daje do zrozumienia, że obraz będzie czymś więcej aniżeli tylko biciem w facjatę osobę stojącą akurat obok.

Opowieść o imigrancie można podzielić na dwie części. Pierwsza sekwencja kręcona jest na statku płynącym do Nowego Jorku, opowiada o perypetiach pasażerów o tym jak radzą sobie w ciężkich warunkach na pokładzie statku, gdzie zjedzenie posiłku jest sporym wyczynem. W tej części Chaplin ujawnia swój urok i słabość do kobiet. W zalotny i jednoznaczny sposób ustępuje kobiecie miejsca przy stole, pociesza ją kiedy ta dowiaduje się, że okradziono jej matkę. Człowiek o charakterystycznym kroku nawet podczas gry w kości, prowadzonej nie całkiem uczciwie, jawi się jako postać pozytywna i urokliwa. Druga połowa obrazu to już wielki pokaz umiejętności, demonstracja talentu twórcy. Akcja bez ceregieli przenosi się na ląd, do tak prozaicznych czynności jak posiłek i radzenie sobie z rachunkiem, gdy pustka w kieszenie. Wizyta w restauracji przepełniona jest smaczkami, delikatnym mruganiem do widza, gestami które bawią i są genialne w swojej prostocie. Twórca serwuje w jadłodajni co prawda sekwencję slapstickową, ale nie służy ona pokazywaniu przemocy jako takiej, a dobitnie obrazują gościowi restauracji jak kelnerzy traktują delikwenta bez pieniędzy. Zapraszam, takie filmy należy pielęgnować, warto o nich pamiętać.Ocena 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362173
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Hardkor Disko

Współczesna, pełna kontrastów metropolia. Nowobogaccy rodzice i ich pochłonięte hedonizmem, żyjące chwilą dzieci, a wokół nich rzeczywistość, w której wzbiera gniew i napięcie bliskie eksplozji. W takiej scenerii poznajemy Marcina (Marcin Kowalczyk), młodego chłopaka, który zaraz po przyjeździe do miasta spotyka trochę młodszą od siebie Olę (Jaśmina Polak). Zafascynowana nim dziewczyna zaprasza go do swojego świata, w którym królują mocne używki, niekończące się imprezy artystycznej bohemy i nielegalne wyścigi samochodów. Marcin przyjechał jednak z głęboko skrywaną tajemnicą i dokładnym planem zemsty, o którym ani dziewczyna, ani jej najbliżsi nie mają pojęcia

W polsce takie „niedopowiedziane” kino jest w sumie rzadkością. Samo to już wyróżnia „Hardkor Disko”. Jedni docenią, inni będą się głowić (narzekając), czym kierował się bohater. Nie nastawiajcie się jednak na coś skomplikowanego, gdyż odpowiedź wydaje się jedna i, choć nie wyłożona na tacy, dość oczywista.

 

Marcin przyjechał zemścić się na swoich rodzicach, którzy go porzucili. gdy był jeszcze dzieckiem.

 

Jeśli ktoś kliknął wyżej, to po tym jednym zdaniu już może wiedzieć, że sam wątek fabularny, to nic wyjątkowego. Ma on też swoje liczne niedoskonałości, będąc często naciąganym dla dobra mocniejszych akcentów – haniebny, lecz często spotykany motyw w filmach. Pozytywnie na tym tle wypada świat, który jest ponury, mimo że ludzie w nim wydają się zamożni, jak i szczęśliwi.

Kowalczyk kolejny raz daję radę. Nie tak dawno błysnął jako Magik z Paktofoniki w „Jesteś Bogiem”, teraz potwierdza swoje aktorskie umiejętności grając chłopaka skrzywdzonego za młodu, którego ciężkie dzieciństwo zahartowało. Chodząca anarchia – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362255
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Hardkor Disko

(2014)

Współczesna, pełna kontrastów metropolia. Nowobogaccy rodzice i ich pochłonięte hedonizmem, żyjące chwilą dzieci, a wokół nich rzeczywistość, w której wzbiera gniew i napięcie bliskie eksplozji. W takiej scenerii poznajemy Marcina, młodego chłopaka, który zaraz po przyjeździe do miasta spotyka trochę młodszą od siebie Olę. Zafascynowana nim dziewczyna zaprasza go do swojego świata, w którym królują mocne używki, niekończące się imprezy artystycznej bohemy i nielegalne wyścigi samochodów. Marcin przyjechał jednak z głęboko skrywaną tajemnicą i dokładnym planem zemsty, o którym ani dziewczyna, ani jej najbliżsi nie mają pojęcia...

Jeden z najlepszych polskich filmów jaki od dłuższego czasu widziałem. Może i od pewnego momentu wydarzenia stają się bardzo przewidywalne, ale wszystko zostało przedstawione w taki sposób, że trudno oderwać się od oglądania. Mnóstwo scen wprowadzających w filmie taki dziwny nastrój, bo na ekranie niby nic się nie dzieje, widzimy osobę która niby nie robi nic znaczącego,ale mimo to trudno oderwać się od oglądania bo wydaje się że można przegapić coś ważnego.

Czasem piosenka promująca film potrafi człowieka bardzo zachęcić człowieka do jego obejrzenia. I tak też było z utworem”Niesiemy dla was Bombę” autorstwa Gurala. Bo właściwie poza nią mało było słychać o tej produkcji, a ja już po jednym przesłuchaniu tej piosenki i zobaczeniu teledysku nabrałem ogromnej ochoty żeby obejrzeć ten film. Zresztą utwory pojawiające się w filmie idealnie pasują do scen przy okazji których się pojawiają. Czasem nawet tylko poprzez odpowiedni dobór muzyki do filmu można wiele wygrać. No ale wyczytałem że Hardkor Disko miał bardzo mały budżet, co w wielu scenach można dostrzec, więc trzeba się chwytać różnych sposobów żeby film wypadł dobrze.

Zresztą jeśli chodzi o budżet, to jego wysokość można poznać nawet po obsadzie aktorskiej. Oprócz Marcina Kowalczyka nie ma tutaj znanych i drogich aktorów. Wbrew pozorom dzięki temu film zyskuje świeżość, a my unikamy oglądania po raz kolejny tych samych aktorów. A ci którzy zagrali w tej produkcji pasowali do swoich ról idealnie, choć w ich dokonaniach nie ma znanych szerszej widowni filmów. Marcin Kowalczyk jest stworzony do grania osób innych niż wszyscy, nie umiejących odnaleźć się w życiu. Filmowy Marcin właśnie taki jest, bo jego postać idealnie pasuje do piosenki „niesiemy dla was bombę”. Marcin tą bombę odpalił w filmie nie raz, a między tym zachowywał się niepozornie niczym ładunek wybuchowy, który nie odpalony jest cichy i niepozorny jeśli człowiek nie wie do czego służy, a jak się uaktywni to mocno i wyraźnie, zostawiając po sobie bardzo widoczny ślad.

Ola zagrana przez nieznaną mi wcześniej Jaśminę Polak również jest bardzo udana. Bardzo realistycznie wyglądają sceny w których oddaje się w wir szaleństwa. I dla mnie to ona oddaje swoim zachowaniem tytuł filmu. Bo jeśli Marcin odpalał bombę, to Ola wiedziała co to Hardkor Disko i pomogła również i jemu się tego dowiedzieć.

Hardkor Disko nie jest filmem, który może się spodobać każdemu. Wiele scen spowalniających akcję, niewielka liczba zapadających w pamięć dialogów, bo i główny bohater jest bardzo małomówny. Ale wszystko to zostało połączone i zagrane w taki sposób, że ja ten film oceniam bardzo wysoko. Szkoda że nie wybrałem się na niego do kina, ale z tego co pamiętam szybko zniknął z ekranów. A taka dawka ostrej zabawy połączonej z wewnętrznym dramatem Marcina ukrytym pod jego tajemniczością jest ciekawym pomysłem na film, który bardzo mnie wciągnął. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/155/#findComment-362305
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...