Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Combat Girls. Krew i Honor

(2011)

Marisa, dwudziestoletnia niemiecka dziewczyna, nienawidzi obcokrajowców, Żydów, gliniarzy i każdego, kogo obarcza winą za pogorszenie sytuacji w jej kraju. Zachowuje się prowokująco, pije i wdaje się w bójki, a jej kolejny tatuaż będzie portretem Hitlera. Jedynym miejscem, gdzie czuje się jak u siebie jest gang neonazistów, gdzie nienawiść, przemoc i ostre imprezy są na porządku dziennym.

Combat girls to film opowiadający historię Marisy, młodej neonazistki, która dzielnie towarzyszy swojemu chłopakowi i jego znajomym w znęcaniu się nad przedstawicielami innych nacji. Jak się okazało takie zasady wpoił jej dziadek. Skini muszą mieć swoje kobiety wyznający takie same poglądy i właśnie nimi zajęto się w tym filmie. Dla mnie z góry oznaczało to że ta produkcja nie będzie mogła równać się z takimi dziełami jak Romper Stomper. Ale mimo ślimaczego tempa akcji filmu obejrząłem go w całości, bo im dłużej trwał, tym Marisa miała więcej problemów ze sobą, a warstwa ludzka zaczęła przebijać u niej warstwę nazistowską.

W filmie na drugą główną bohaterkę wyrosła piętnastoletnia Svenja. Niby dobrze się uczyła i była grzeczna, ale tak naprawdę była zbuntowana, co mogła pokazać po dołaczeniu do grupy nazistów. Może i nie wyznawała takich poglądów jak oni, ale to pozwliło jej uciec od nie dajacego jej życć ojczyma. Tak to się kończy, kiedy ktoś chce za bardzo wytresować dziecko, bo w którymś momencie coś musi w nim pęknąć i schodzi ono na zupełnie inną, zazwyczaj gorszą drogę.

Moim zdaniem film miał za zadanie pokazać, że dziewczyny z nazistowskimi tatuażami wcale nie są zepsute do szpiku kości, a to że postępują tak a nie inaczej może być winą środowiska z którego się wywodzą. Środowiska na swój sposób patologicznego, ale z powodu przekonań a nie np. alkoholu.

Marisa zobaczyła w Svenji siebie z lat młodości, przez co poczuła do niej sympatię, choć od pewnego momentu starała się ją chronić przed złym światem, do którego próbowała się dostać.

Podsumowując, mi się film podobał, choć jego tempo i wydarzenia w nim przedstawione nie zwalają z nóg, to jednak można poznać świat kobiet, które zazwyczaj stoją za swoimi facetami i nikt się ich przeżyciami nie interesuje. Ocena: 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-359994
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Przeniesiony” (2013)

Dramat brytyjski w reżyserii Davida Mackenziego. Eric Love (Jack o’Connell) w wieku dziewiętnastu lat trafia do więzienia, w którym przebywa również jego ojciec Neville (Ben Mendelsohn). Eric sprawia ogromne kłopoty służbom więziennym. Hayes (Sam Spruell) chce pozbyć się agresywnego młodziana. Tymczasem Neville przy pomocy psychologa Olivera Baumera (Rupert Friend) chce wychować syna…

Mocne, więzienne kino…Film trochę ukazujący trudne więzienne życie: zarówno dla więźniów, jak i strażników oraz osób zajmujących się tego typu placówkami. O porządek w tym miejscu tylko pozornie dbają strażnicy, a kierownikom tylko pozornie zależy na resocjalizacji więźniów. Ci ludzie już nigdy nie będą traktowani równo. Zawsze będą tymi gorszymi, na których trzeba patrzeć bardzo dokładnie i podejrzliwie. Nie jest to jednak film dokumentalny, lecz dobrze opowiedziana historia ojca próbującego chronić swojego niedoświadczonego, niepokornego syna w tak trudnym miejscu jakim jest więzienie. Sceny więziennych starć nie przesłaniają, lecz ubarwiają film. Pewnie dlatego, że Jack o’Connell, a w szczególności Ben Mendelsohn nie dali się stłamsić nie tylko jako więźniowie, ale i aktorzy. Nieźle spisał się również Rupert Friend. Reszta nie obniża znacząco poziomu, co jest kolejnym sukcesem ,,Przeniesionego”. Do tego ponury klimat filmu sprawia, że ogląda się go jeszcze lepiej…

Twórcy filmu nie chcieli się chyba ze swoim projektem afiszować, ale im się to nie udało. Dobrze, że udało im się stworzyć naprawdę dobry film…

 

Ocena: 4.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360047
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Kochanie, chyba cie zabiłem

(2014)

Śledczy Wierzbowski (Ireneusz Czop) – samozwańczy twardziel i naśladowca Brudnego Harry'ego, doprowadza do załamania nerwowego kolejnego partnera, do reszty wyczerpując cierpliwość szefa. Zmęczony wybrykami Wierzbowskiego przełożony skazuje go na towarzystwo funkcjonariusza Grasia (Arkadiusz Jakubik), chorobliwie przesądnego specjalisty od... papierkowej roboty. Niekonwencjonalny duet, któremu nikt nie wróży powodzenia, szybko staje przed największym wyzwaniem w karierze.

Ten film jest jak grający w nim jedną z ważniejszych ról Arkadiusz Jakubik. Totalnie ogolony na zero, a dodatkowo obdarty z sensu i humoru. Właściwie od samego początku można się do tego filmu nastawić negatywnie. Do tytułowego wydarzenia dochodzi po tak bezsensownej rozmowie, schodzącej na tak dziwne tory, że odechciewa się dalej oglądać. Bo to żona zawiniła, a wina w tej rozmowie jest spychana na męża, który też wcale taki święty nie jest. Niby takie wydarzenia da się w filmie zaakceptować, ale zostały przedstawione tak, że nawet filmy z serii „Straszny film” maja większy sens, a o śmieszności nie wspominając.

W tym filmie, ponoć sensacyjnym, pojawia się dużo trupów, a więc musieli się pojawić również stróże prawa. Tyle że polscy policjanci nie są pewnie zadowoleni, w jaki sposób zostali przedstawieni. Chyba żaden nie jest normalny, a na pierwszy plan wysunął się Graś, który z żadną sprawą nie umie sobie poradzić, a do tego ma tyle fobii co klienci szpitali psychiatrycznych.

Główni bohaterowie to Kacper i Wika, którzy z problemów finansowych próbują wyjść poprzez szantaż. No ale przez to muszą przejść wiele dla nich i dla widza nieśmiesznych sytuacji. Dla mnie w tym filmie nie było wyróżniającej się postaci. Większość miała słabe dialogi, niektórzy kogoś zabili, inni coś ukradli, ale finalnie nikt nie wybił się ponad przeciętność. A jeśli najśmieszniejsza okazuje się niedowidząca babcia pojawiająca się w filmie ze trzy razy, to ten film zasługuje tylko na jedną notę. Ocena: 1/10

Edytowane przez Kowal
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360057
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Dorosły świat” (2013)

Komedia amerykańska w reżyserii Scotta Coffeya. Amy Anderson (Emma Roberts) marzy o tym, żeby zostać poetką. Kolejne wydawane w tym kierunku pieniądze nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Dziewczyna musi podjąć pracę. Zatrudnia się w sex shopie, w którym pracuje m.in. Alex (Evan Peters). Amy uważa, że jej ostatnią szansą, aby stać się poetką jest nawiązanie kontaktu z jej ulubionym pisarzem Ratem Billingsem (John Cusack)…

Ten film jest komedią, a nie bawi. Jedyne uczucie, jakie wywołuje ten film to irytacja. Irytująca Emma Roberts w roli infantylnej, nachalnej i obrażalskiej Amy. Do tego jej przyszły chłopak Alex, który jest niesłychanie nudny. Poznali się w pracy i zakochali…Sztampa. Relacje bohaterki zarówno z Alexem jak i z poetą Billingsem nie potrafią wciągnąć. Amy i Alex początkowo jakby się nie lubili, więc wiadomo, że na koniec będą parą. Billings zignorował młodą poetkę w pierwszej wspólnej scenie, zignorował w piątej i zignorował w ostatniej. Żadnej zmiany. Ani nie okazał się jej faktycznym mentorem, ani jej przyjacielem, ani się w niej nawet nie zakochał. Chyba nikt z obsady aktorskiej nie zasługuje na pochwały za ten film. Nic w tym filmie nikomu nie wyszło: reżyserowi film, Roberts bycie wrażliwą marzycielką, Petersowi bycie dobrym chłopakiem, a Cusackowi poetą wyklętym. Chłop się starał, ale dano mu do zagrania naprawdę ograniczonego bohatera. Jedynym, który wyglądał całkiem nieźle był Armando Riesco w roli transwestytki Rubii…

Po tym, co pokazała Emma Roberts w postaci Amy, nie kupiłbym żadnego wiersza jej bohaterki. Dobrze, że nie wzięła się za produkcję filmów, bo mogłoby być jeszcze gorzej. Pytanie – da się?

 

Ocena: 1/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360060
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Kochanie, chyba cię zabiłem

Śledczy Wierzbowski (Ireneusz Czop) – samozwańczy twardziel i naśladowca Brudnego Harry'ego, doprowadza do załamania nerwowego kolejnego partnera, do reszty wyczerpując cierpliwość szefa. Zmęczony wybrykami Wierzbowskiego przełożony skazuje go na towarzystwo funkcjonariusza Grasia (Arkadiusz Jakubik), chorobliwie przesądnego specjalisty od... papierkowej roboty. Niekonwencjonalny duet, któremu nikt nie wróży powodzenia, szybko staje przed największym wyzwaniem w karierze. Wszystko za sprawą Jana (Zbigniew Zamachowski) – który pechowo zastrzelił niewierną żonę (Iza Kuna) i jej kochanka (Leszek Lichota). Nieustępliwi policjanci ruszają tropem zabójcy, a lista ofiar kilera z przypadku niespodziewanie zaczyna się wydłużać

Jeśli spojrzymy na to, jak na każdą inną komedię, to nie jest to w żaden sposób film wyjątkowy. Jeśli jednak wezmę pod uwagę fakt, że to POLSKA komedia – a na tym polu posucha zwykle panuje - to kilka plusów z litości jestem w stanie dać.

Tempo jest przyzwoite, gagów nie brakuje. Z akcją ich nieco ponosi, a każde kolejne morderstwo, to jeszcze większy przypadek, w który nie sposób uwierzyć. Pisałem niedawno, że z przejaskrawieniem wątków w komediach też trzeba się umieć obchodzić. Tu popełnili ten sam błąd.

Obsada daję radę. Czop i Jakubik może nie mają w sobie chemii Willa Smitha i Martina Lawrence’a, ale ich odmienne charaktery gwarantują kilka uśmiechów. Często jest to tak głupie, że aż śmieszne, ale takie też było założenie. Zamachowski troszkę nie przekonuje, a niektóre zachowania jego postaci mnie dziwiły, ale nie wiem, czy w komedii powinienem się zagłębiać w psychikę bohatera – 4/10 (naciągane)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360119
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Pod Mocnym Aniołem” (2014)

Dramat polski w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego na podstawie powieści Jerzego Piącha pod tym samym tytułem. Opowiada on o walce z alkoholizmem pisarza Jerzego (Robert Więckiewicz).

Wojciechowi Smarzowskiemu do tej pory w miarę dobrze wychodziło szokowanie i zachwycanie Polaków ich własnymi przywarami. Z tego, co czytam, ,,Pod Mocnym Aniołem” ani za mocno nie zszokowało ani nie zachwyciło. Mam podobne odczucia na temat tego filmu. Jest multum scen upodlenia, kilka mniej lub bardziej ciekawych historii. Jest też główny bohater, który miał być najciekawszym i najważniejszym alkoholikiem w grupie. Niestety był tylko pomostem między kierowcą ciężarówki (świetna rola Arkadiusza Jakubika), księdzem pijakiem (Jacek Bracia), kierownikiem ośrodka Granadą (Andrzej Grafowski) czy też aktorami, którzy z racji swojej fizjonomii mają niemal zapewnioną rolę alkoholików (Lech Dyblik i Henryk Gołębiewski). To nie wina Roberta Więckiewicza, że historia postaci granej np. przez Mariana Dziędziela czy Iwonę Wszołkównę intrygowała bardziej niż historia Jerzego. Więckiewicz robił, co mógł, a mógł niewiele z tak słabo rozpisanym wątkiem miłosnym (w roli partnerki pisarza bardzo przeciętna Julia Kijowska. Nota bene całkiem niezłą córką ma mój były wykładowca) i fragmentem filmu, gdzie nie pokazywał nic poza przepitą facjatą. Zabrakło również ,,kartek z pamiętnika” naczelnego alkoholika tego filmu. Nie wiemy, od kiedy i dlaczego Jerzy zagląda do kieliszka. W jednym zdaniu było coś o byłej żonie. Można było to rozegrać lepiej: sława, która go przerosła czy zwyczajna wrażliwość artysty. W filmie zabrakło również choćby odrobiny humoru. Wiadomo, że temat filmu nie wywołuje uśmiechów na twarzach, jednak czasami dobrze byłoby odpocząć od wymiocin, dźwięku lejącej się wódki i szarości. No i ten Adam Woronowicz jako…No właśnie, co? Głos wewnętrzny? Dusza? Ucieleśniony nałóg?

W ,,Pod Mocnym Aniołem” mocy nie było zbyt wiele. Sam szok jest dobry w świecie celebrytów, a nie w świecie filmu…

 

Ocena: 3/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360121
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Jest też główny bohater, który miał być najciekawszym i najważniejszym alkoholikiem w grupie. Niestety był tylko pomostem między kierowcą ciężarówki (świetna rola Arkadiusza Jakubika), księdzem pijakiem (Jacek Bracia), kierownikiem ośrodka Granadą (Andrzej Grafowski) czy też aktorami, którzy z racji swojej fizjonomii mają niemal zapewnioną rolę alkoholików (Lech Dyblik i Henryk Gołębiewski). To nie wina Roberta Więckiewicza, że historia postaci granej np. przez Mariana Dziędziela czy Iwonę Wszołkównę intrygowała bardziej niż historia Jerzego.

 

Bo głównym bohaterem tego filmu nie jest tak na prawdę Jerzy, ale wóda i choroba alkoholowa. Ekranowi bohaterowie tak na prawdę tylko statystują Pani spod znaku 40%.

 

W filmie zabrakło również choćby odrobiny humoru. Wiadomo, że temat filmu nie wywołuje uśmiechów na twarzach, jednak czasami dobrze byłoby odpocząć od wymiocin, dźwięku lejącej się wódki i szarości.

 

Serio? To tak jakbyś po seansie Titanica napisał, że film jest spoko, ale zabrakło Ci tam choć kilku scen napierdalanek karate :D Smarzowski tu bardzo poważnie i bez znieczulenia podszedł do problemu alkoholizmu. Zdecydowanie nie było tu miejsca na żarciki, które tylko osłabiłyby wydźwięk tego, co reżyser chciał przez ten film przekazać.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360327
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W filmie zabrakło również choćby odrobiny humoru. Wiadomo, że temat filmu nie wywołuje uśmiechów na twarzach, jednak czasami dobrze byłoby odpocząć od wymiocin, dźwięku lejącej się wódki i szarości.

 

Serio? To tak jakbyś po seansie Titanica napisał, że film jest spoko, ale zabrakło Ci tam choć kilku scen napierdalanek karate :D Smarzowski tu bardzo poważnie i bez znieczulenia podszedł do problemu alkoholizmu. Zdecydowanie nie było tu miejsca na żarciki, które tylko osłabiłyby wydźwięk tego, co reżyser chciał przez ten film przekazać.

 

Nie liczyłem i nawet nie chciałem, żeby Jerzy popijał wódeczkę, rzucając rubasznymi żartami między kolejnymi kieliszkami w co drugiej scenie z udziałem alkoholu. Wystarczyła jedna, dwie ewidentnie zabawne, dopracowane pod kątem humoru sceny, może z jakimś epizodycznym bohaterem w ogóle nie będącym alkoholikiem. Nawet do sceny z taksówkarzem można było dorzucić detal humorystyczny, a nie sportowy z Cracovią. Lepszy byłby jakiś bohater ,,do śmiesznej sceny" jako przerywnik między kolejnymi upadkami chorych bohaterów niż Adam Woronowicz. To i tak tylko detal. Gdyby byłaby jakaś typowo rozrywkowa scena, 3.5 czy 4 film by ode mnie nie dostał. :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360328
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

W filmie zabrakło również choćby odrobiny humoru. Wiadomo, że temat filmu nie wywołuje uśmiechów na twarzach, jednak czasami dobrze byłoby odpocząć od wymiocin, dźwięku lejącej się wódki i szarości.

 

Serio? To tak jakbyś po seansie Titanica napisał, że film jest spoko, ale zabrakło Ci tam choć kilku scen napierdalanek karate :D Smarzowski tu bardzo poważnie i bez znieczulenia podszedł do problemu alkoholizmu. Zdecydowanie nie było tu miejsca na żarciki, które tylko osłabiłyby wydźwięk tego, co reżyser chciał przez ten film przekazać.

 

Było troszke humoru Smarzowskiego, tylko go nie zwuwazylicie.

Np; obeznanych z pilka polska, scena gdy jedzie taxowka i pyta sie taksiarza "gra dzis Cracovia?" i widzi zydow ortodoksow przechodzacych przez ulice, jesli ktos nie wie czemu, tak to wiki pomoze, http://www.wikipasy.pl/Żydzi

 

A film moim zdaniem, to jeden z lepszych jego filmow, mocne kino o uzaleznieniu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360404
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Sekretne życie Waltera Mitty” (2013)

Film amerykański w reżyserii Bena Stillera wcielającego się zarazem w tytułowego bohatera – pracownika magazynu ,,Life”. Walter Mitty ma za zadanie odnaleźć zagubione zdjęcie fotografa magazynu Seana o’ Connella (Sean Penn) będące materiałem na okładkę ostatniego numeru gazet w wydaniu papierowym…

Walter Mitty tak naprawdę przez cały film będzie poszukiwać nie zdjęcia, lecz ukrytej w sobie odwagi. Na naszych oczach bohater z zahukanego marzyciela przeobrazi się w pewnego siebie mężczyznę. Motyw oklepany, a co gorsza pasujący na film dla młodzieży. Poza tym to wszystko jest szyte zbyt grubymi nićmi. Ja Waltera jako ciapy nie kupowałem przez niemal cały film. To całe zaplecze z deską i irokezem skutecznie przyćmiewało te wszystkie sceny z dyrektorem do spraw przeniesień (Adam Scott) tak jak i niezbyt zabawne wyobrażenia Mitty jakim to bohaterskim osobnikiem jest. Scott w roli Teda Hendricksa to i tak jedna z lepszych ról drugoplanowych. Przebija go tylko Sean Penn w roli fotografa – indywidualisty. Ben Stiller stara się wyciągnąć z roli nieśmiałego nastolatka zaklętego w ciało dorosłego mężczyzny coś więcej, ale w tym starciu od początku do końca był bez szans…

Po stronie plusów filmu zapisać można piękne krajobrazy z Islandii i Afganistanu oraz niezłą, dopasowaną muzykę. Nie podobały mi się wszelkie próby odebrania powagi i tak temu lekkiemu filmowi. Reasumując – nie wciągnęła mnie historia sekretnego życia Waltera Mitty…

 

Ocena: 2/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360434
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Lucy

Lucy (Scarlett Johansson) - młoda studentka mieszkająca na Tajwanie, zostaje namówiona przez swojego chłopaka do dostarczenia ważnej teczki pewnemu biznesmenowi. Zanim dziewczyna zorientuje się, w co została wplątana, stanie się zakładniczką bezwzględnego Pana Janga (Choi Min Sik), na którego rozkaz do jej organizmu zostanie wszyta paczka z substancją, przypominającą narkotyk. Przypadkowo substancja przenika do organizmu Lucy. Pod jej wpływem ciało dziewczyny zaczyna ulegać transformacjom. Największe zmiany zachodzą w mózgu, którego potencjał zostaje uwolniony i osiąga zdumiewające możliwości. Rozwijają się u niej też cechy nadludzkie - telepatia, telekineza oraz niewyobrażalna kontrola nad materią.

Luc Besson przypomniał mi, czemu go nigdy nie trawiłem. Lucy to efektowna papka, gdzie wiele się dzieję, a i tak mocno przynudza. Nie jestem stworzony do filmow, które mnie obrażają. Nie potrafie się bawić i klaskać, kiedy widzę tyle głupot na ekranie. Każda scena ma w sobie choćby odrobinę idiotyzmu. Nie jest to bynajmniej wina obsady, bo Scarlett wpasowała się do roli, a i Morgan Freeman przekazuje wiedzę swoim głębokim głosem – choć nie pamiętam, kiedy ostatnio robił coś więcej w filmie, jak chociażby ... grał - tylko nie wiem, jak ma mi to zadośćuczynić scenariusz. O ile mogę o czymś takim mówić, bo sensem istnienia tej produkcji, jest pokazanie ile cool rzeczy może zrobić Johansson ze swoim mózgiem.

Kicz tylko dla wybranych. Te wszystkie odliczania jej rozwijającego się móżgu, te sekwencje, gdzie zaglądamy do jej organizmu – to nie dla mnie. Ciężko kibicować komuś, kto ma cechy Boga. Jeszcze ciężej temu czemuś zagrozić. Bez dużej ilości alkoholu nie podchodzić – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360662
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,13 grzechów” (2014)

Film amerykański w reżyserii Daniela Stamma. Elliot (Mark Webber) traci pracę. Fakt ten dołuje go tym bardziej, iż opiekuje się ona ciężarną narzeczoną Shelby (Rutina Wesley), a także niepełnosprawnym bratem Michaelem (Devon Graye) oraz ojcem (Tom Bower). Pewnego razu Elliot otrzymuje telefon od osoby, która zaproponowała mu udział w grze. Wykonanie trzynastu zadań ma mu zapewnić bogactwo. Zaczyna się bardzo niewinnie, jednak koniec gry będzie tragiczny…

Filmów o życiowym nieudaczniku wplątanym w śmiertelną grę jest wiele. Ciężko wkręcić widza w film tego typu historią. Niektórym się udaje, ale muszą być pewni, że to, co zaprezentują będzie innowacyjne, śmieszne lub po prostu wciągające. Twórcy ,,13 grzechów” tego warunku nie spełnili. Zadania, które ma wykonać bohater w zdecydowanej większości przypominają nocne harce pijanych licealistów po starówce. Ni to odważne, ni to śmieszne. Kilka zadań jest na granicy dobrego smaku. Gdy ,,na dzień dobry” Elliot ma zabić muchę, a potem ją zjeść, wiadomo, że finał będzie o wiele gorszy. Drugi gracz dodał nieco wigoru akcji, ale zdradził koniec rozgrywki. W połowie filmu wiadomo już, kto stoi za niebezpieczną ,,zabawą”. I jeszcze ta policja, którą z dziecinną łatwością ogrywa jakiś ciapowaty pracownik ubezpieczeniowy. Mało tego, po straszeniu dziewczynki i spaleniu szopki w kościele szuka go cały komisariat. Po serii o wiele cięższych przestępstw nie szuka go nikt…

Plus za nieźle ukazany wątek rodzinny, minus za słabość zadań: zarówno pod kątem pomysłowości jak i rozrywki. Ani one nie rozśmieszą, ani nie przestraszą. ,,13 grzechów” tak naprawdę popełniło tylko jeden grzech…Powstania…

 

Ocena: 1.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360664
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Boyhood

Opowieść o Masonie (Ellar Coltrane) i otaczających go osobach, ukazująca życie chłopca począwszy od lat 5 do 18. urodzin. Film, który zbiera niesamowite recenzje na całym świecie, na każdym portalu, po każdym festiwalu. Nie byłoby w nim nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że był kręcony przez całe 12-lat. Nie tylko napisana postać będzie dojrzewać na naszych oczach.

Dramat o życiu. Najzwyczajniejszym, ze znikomą ilością zwrotów, bez żadnych fajerwerków. Kino na pewno nie dla każdego. Bariera między tym, co dzieje się w wielu rodzinach, a napisaną historyjką na potrzeby srebrnego ekranu, została zamazana na ile to było możliwe. Jedni docenią pomysł, dadzą się zauroczyć, inni będą psioczyć, że mają swoje życie, swoje problemy, a od filmu oczekują czegoś innego.

Mamy się czuć, jakbyśmy oglądali swoją historię. Jasne, akcja dzieje się w Stanach, ale każdy przeżywa podobne etapy dojrzewania. Masonowi twórcy dodali odrobinę pikanterii. Nie jakiejś nadzwyczajnej, bo matka szukająca szczęścia, zmieniająca miejsce zamieszkania – i facetów – ciągnąc za sobą swoje pociechy do innych miast, to nie jakieś sci-fi. Motywy alkoholizmu czy agresji w rodzinie, to ozdobniki na które po prostu musieli się ponieść. Inaczej całość mogłaby okazać się bezcelowa – choć i takie wrażenia będą się przewijać w naszych głowach przez te 3h.

Richard Linklater jest najwyraźniej jasnowidzem. Obsada została świetnie dobrana – poza jednym wyjątkiem. Kto by pomyślał, że dobrze rokujący młody Ellar Coltrane, tak rozwinie swój aktorski warsztat. Na pewno zrobił to lepiej od ekranowej siostry, w role której reżyser wcisnął swoją córkę – to ten wyjątek. Mason to naprawdę wiarygodny bohater, z którym ta przygoda jest łatwiejsza – a i udało im się go upodobnić do ojca w końcowych scenach (mała rzecz, a cieszy).

Obecność Ethana Hawke (ojciec) w ogóle nie dziwi, bo i jest on oczkiem w głowie Linklatera. Grał główne skrzypce w jego trylogii, składajacej się z filmów „Przed wschodem słońca”, „Przed zachodem słońca” oraz „Przed północą”, które są oparte na podobnym motywie, co „Boyhood”. Tam obserwujemy parę i rozwijające się ich relacje na przestrzeni 18-lat (pierwsza część pojawiła się w roku 1995, a ostatnia w 2013).

Choć tu roboty nie walą w budynki, to to powinni być Transformersi :wink: Fizyczne, mentalne i emocjonalne dorastanie całej rodziny, zostało bardzo ładnie przedstawione. Idzie się wkręcić, ale wątpliwy byłby powrót. Nie ma tu scen, które bym zapamiętał na dłużej. Nie ma tu dialogów, które by zmieniły moje postrzeganie świata. Nie zostałem wstrząśnięty, na kolana nie padłem, przemyśleń też nie mam wielu. Mimo to, doceniam – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360675
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

,,Zdarzyło się w Saint Tropez” (2013)

Film francuski w reżyserii Daniele Thompson. Historia skłóconej francuskiej rodziny, którą tworzą bogaty biznesmen Roni (Kad Merad), jego głupia żona Giovanna (Monica Bellucci) i córka Melita (Clara Ponsot), która lada chwila ma wyjść za mąż. Cała trójka zwraca uwagę głównie na dobra materialne. Gdzieś obok żyje brat Roniego, Żyd Zef (Eric Elmosnino) i jego córka Noga (Lou de Laage). Oboje są muzykami. Ważne rodzinne uroczystości łączą rodzinę, a mąż Melity Sam (Max Boublil) sprawia, że ich życie już nigdy nie będzie takie samo…

Film jest doskonałym portretem współczesnych, bogatych rodzin spotykających się ze sobą tylko przy okazji ważnych uroczystości. Choć bohaterów łączą więzy krwi, żyją w dwóch oddzielnych światach. Roni to bogacz – podobnie jak jego żona i córka – uwielbiający wystawne przyjęcia, na których śpiewa przeboje Franka Sinatry. Zef jest z kolei bardzo religijnym człowiekiem, który z racji wyznania nie potrafi odnaleźć wspólnego języka z bratem. W zgodzie ze sobą żyją tylko córki obu panów, choć, kiedy w ich życiu pojawi się Sam, ich więź zostanie wystawiona na ciężką próbę. Wątek miłosny w filmie został ukazany o wiele od wątku braterskiego. Również ogląda się go lepiej, bowiem Kad Merad i Eric Elmosnino biją na głowę parę Clara Ponsot – Lou de Laage oraz ,,wspierającego” ich Maxa Boubila. Mimo to żaden aktor nie wzbija się na wyżyny tak jak Ivry Gitlis będący jedyną komediową postacią w filmie…

,,Zdarzyło się w Saint Tropez” ładnie się ogląda. Piękne widoki, wystawne przyjęcia, jachty (spodoba to się miłośnikom współczesnych polskich seriali o bogatych, acz samotnych trzydziestolatkach), piękne aktorki. Oprócz blichtru mamy również sporą dozę ironii, widoczną w końcówce. Tyle złego i skomplikowanego musiało się wydarzyć, aby rodzina ponownie się pokochała…

Francuskie kino wciąż trzyma poziom: niezależnie od gatunku, budżetu i wielkości nazwisk występujących w poszczególnych produkcjach…

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360680
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

Gran Torino (2008)

Clint Eastwood jako reżyser, a zaraze mpierwszoplanowa = film musi się udać i tak faktycznie było. Emerytowany weteran wojny w Korei, czyli Walt Kowalski po śmierci żony wiedzie spokojne życie. Mieszka w wielkim domu razem z psem, wydaje się aspołeczny, a do tego tuż za jego trawnikiem do domku jednorodzinnego wprowadzają się "żółtki". Z początku Kowalski traktuje ich jak... wszystkich, nawet jak własną rodzinę, czyli jak gówno. Pewnego razu za namową kuzyna (także Azjaty)i jego kumpli z gangu Tao, czyli młody chłopak, który jest sąsiadem Kowalskiego próbuje ukraść jego piękne Gran Torino. Oczywiście to się mu nie udaje, ale wtedy fabuła filmu ulega całkowitej przemianie. Kowalski postanawia, że zrobi z młodego imigranta mężczyznę. Powoli (ale jednak) obaj się ze sobą zaprzyjaźniają, Kowalski uczy młodego jak żyć, załatwia mu pracę, namawia go do tego, aby zagadał do laski, która mu się podoba itd. Wkrótce wydarzy się coś co także wstrząśnie tym filmem. Nie będę pisał co, bo nie chcę spoilerować. Niewątpliwie Gran Torino to film ciekawy, momentami komediowy (głównie przez teksty w wykonaniu ex-"Brudnego Harry'ego" jakimi zwraca się do ludzi, którzy próbują mu pomóc), a nawet wzruszający. Nie przepadam za takimi filmami, ale skoro zarwałem dwie godziny snu na oglądanie tego filmu, to jest w nim coś, co mnie przy nim przytrzymało i nie pozwoliło zasnąć. I nie chodzi tu o słabość do Eastwooda, który jest jednym z moich ulubionych aktorów (a teraz także reżyserów). Kojarzycie ten cytat? "Czasami spotykasz na swojej drodze osobę, której nie należy wkurwiać. To ja." - to właśnie Clint Eastwood, jako Mr Kowalski. :) 6/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/153/#findComment-360684
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...