Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Legends of Oz: Dorothy's Return / Czarnoksiężnik z Oz: Powrót Dorotki

Chociaż od powrotu Dorotki z Oz minęła zaledwie chwila, na dziewczynkę czeka już kolejna przygoda. Wezwana przez przyjaciół – Stracha na wróble, Tchórzliwego Lwa i Blaszanego Drwala, ponownie przenosi się do zaczarowanej krainy. Na miejscu odkrywa, że pod jej nieobecność władzę nad Oz przejął brat Złej Czarownicy z Zachodu – złośliwy i przebiegły Błazen. Jedyną osobą zdolną powstrzymać złoczyńcę jest Dorotka. Aby tego dokonać, dzielna dziewczyna będzie musiała udać się w daleką podróż do Szmaragdowego Grodu. Zanim tam dotrze, by zmierzyć się z Błaznem, przeżyje mnóstwo przygód, spotka starych znajomych oraz zupełnie nowych, zaskakujących sojuszników.

Próba reanimacji postaci zakończyła się powodzeniem. Próba zaszczepienia klimatu z oryginału – niekoniecznie. Wygląda to momentami jak filmy American Pie Presents, które mylone były z oryginalną serią. Chwytliwa, znana wszystkim nazwa, i prosty produkt w środku. Metoda na dobry zarobek, przy minimalnym wkładzie pracy. „Oh, Toto, to nie wygląda jak Oz, które pamiętam”, Dorotka powiedziała do swojego kompana. Trafniej tego podsumować nie mogła.

To nie jest fatalna bajka, to po prostu kiepski „Czarnoksiężnik z Oz”. Jest tu kilka mocnych postaci – choć Błazen powinien dostawać więcej czasu ekranowego - jest odrobina humoru i animacja w starym stylu – ustępująca technologii Pixara, ale mająca swój urok. Kilka scen mi się szczerze podobało, choć szybko bywały one zastąpione występami wokalnymi. Z tymi zawsze mam problem.

Dzieci powinny być zadowolone. Pewne jest jednak to, że nie opłaca się kupować biletu do kina czy DVD. Dorotka najlepiej powinna powrócić na ekrany telewizorów w jakiś świąteczny poranek – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357086
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Martin, który przeżył atak nazistowskich zombie, odzyskuje przytomność w szpitalu i dowiaduje się, że przyszyto mu rękę jednego z nich.

Nie oglądałem pierwszej odsłony tego filmu, ale po seansie dwójki myślę że poszukam w necie jedynki i również ją obejrzę. Bo może i nie jest to kino najwyższych lotów, ale lekko śmieszny horror z nazistami w roli głównej oglądało mi się całkiem przyjemnie.

Nazistowscy zombie kroczący przez Norwegię to dziwaczny pomysł na film, w dodatku posiadający mocno niecodzienne moce. Na początku nawet mnie obrzydziły niektóre krwawe sceny, ale szybko się przyzwyczaiłem do dużej ilości krwi, która tryskała z dziesiątek zabijanych ludzi i zombie.

Historia z przyszyciem ręki przywódcy nazistów przedziwna i krwawa, ale rozwinęła się na cały film i finalnie dała możliwość rozwinięcia się najlepszych scen tego filmu, czyli prawdziwej wojny zombie.

Właściwie pomimo całej banalności tego, że jakaś trójka Łowców Wampirów i gościu z ręką zombie walczą z cała bandą umarlaków, to film jest ciekawy i trzyma w napięciu, choć mimo że to horror to nie przestraszył mnie ani razu. No i na minus można zaliczyć wygląd zombiaków, którzy wyglądali obrzydliwie, ale dość sztucznie żeby dało się zauważyć że nie są prawdziwi. No może poza ich przywódcą, który był bardzo dobrze zagrany.

Jak ktoś lubi dużo krwi i mało strachu to śmiało może po to sięgnąć. Ja akurat lubię, więc mi się film podobał i sięgnę po pierwszą część żeby zobaczyć jak ginęli znajomi Martina. Ocena: 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357088
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Czysta ciekawość – no i brak nowości - zwyciężyła

 

Za takie rzeczy się zabierasz a ja tutaj nie widziałem jeszcze recenzji "The Wind Rises".Zapomniałeś?Przeoczyłeś?Albo może nie jarasz się takimi rzeczami i nawet Ci się nie chce, bo nie jesteś fanem Miyazakiego?A fajne animacje robił, a to jego pożegnalna baja.Sam jeszcze nie widzałem, ale mam w planach :P.Może recka mnie zachęci.

 

To czas ogłosic własną listę TOP 10 najlepszych i najgorszych filmów A.D.2014

 

z tych co można było już obejrzec, nie widziałem:

-22 Jump Street

-Jak Wytresowac Smoka 2

-Cesar Chavez

-Niezgodna

-Snowpiercer - Arka Przyszłości

-They Came Together

 

A zatem do dzieła :)

 

Najgorsze:

 

10.Oculus - horrory ostatnimi latami nie mają sobą nic do zaoferowania(wyjątkiem była tutaj zeszłoroczna "Obecnośc"[7/10]) i prędzej bawią i usypiają niż straszą i przyprawiają o zawał.Ten horror od WWE Studios nie jest najgorszy z nich wszystkich, ale nic moim zdaniem sobą nie oferuje.Za nic nie kupuję całej historii. 2/10

 

09.Dom Strasznie Nawiedzony 2 - już jedynka nie zachwyciła.Ale że odniosła jako taki sukces finansowy to zrobiono 2 częśc.I do pewnego momentu te wszystkie wstawki mnie jakoś bawiły.Aż w końcu zaczęli się powtarzac i w zasadzie nie było sensu dalej tego ciągnąc(czyli dokładnie od 20 minuty filmu!!!).Strasznym Filmem ten film nie był i nie będzie. 2/10

 

08.Sabotage - Arnie na starośc rozmienia się w kinowych wersjach akcyjniaków klasy b.Banalna historia, nudno poprowadzona, usypia a nie angażuje.Nie takiego powrotu Arniego sobie życzyliśmy. 2/10

 

07.Paranormal Activity:Naznaczeni - seria już dawno się zestarzała i się powtarza, a co gorsza dalej się ludzie dają na to nabrac.Słyszałem, że kolejna już w drugiej połowie roku...whatever, ja swojej kasy nie dam. 2/10

 

06.Diabelskie Nasienie - horrory zapełniają listę.Ten od początku nie miał pomysłu co ze sobą zrobic.Fabuły brak, jak ma byc nareszcie coś, co ma szansę postraszyc, to reżyser ucina sprawę i idzie do następnej sceny...bo o to w horrorach chodzi, no nie?Aktorzy to chyba nie wiedzieli czy grają w filmie czy ktoś kręci ich prywatne życie, tak to badziewiarsko wyglądało. 1/10

 

05.Akademia Wampirów - Zmierzch 2.0. Nic więcej nie mam do powiedzenia, na poziomie najgorszej części sagi(Zacmienie). 1/10

 

04.Ja, Frankenstein - raczej Ja, Adam, bo to tyle miało wspólnego z nim co San Marino z piłką nożną.Tak złe, że można się pośmiac przy tym. 1/10

 

03.The Legend of Hercules - reżyser ma na koncie "Szklaną Pułapkę 2" i parę innych może nie jakichś wielkich filmów, ale solidnych.Tutaj się skompromitował po całej linii, jeden z kandydatów do Złotych Malin. 1/10

 

02.Grace Księżna Monaco - miały byc Oscary, skończyło się na gwizdach w Cannes.Tegoroczna Diana, ale moim zdaniem nieco lepsza jej odmiana.Ale i tak należy unikac. 1/10

 

01.Transformers:Wiek Zagłady - Michael Bay przeszedł samego siebie.Przez niemalże 3 h filmu łącznie 10 minut może jest, gdzie nic nie wybucha naokoło.Fabuły brak, fatalnie dobrani aktorzy, pomimo efektów wieje nudą.Nawet dla takiego nadmiaru efektów nikt nie powinien na to tracic pieniędzy i czasu.Pierwszy i ostatni raz byłem na filmie Michaela Baya. 1/10

 

[ Dodano: 2014-07-14, 22:24 ]

Najlepsze:

 

10.Pan Peabody i Sherman - Do tej pory najlepsza bajka przeze mnie obejrzana w 2014 roku.Na 1000% przebije ją Smoczek 2, ale na tą chwilę niech się cieszy.Przyjemna historyjka o wartościach rodzicielskich z aspektami edukacji historycznej. 6/10

 

09.Nimfomanka - Mówcie co chcecie, że to bełkot Von Triera, ale ja takie coś kupuję.Co prawda 1 częśc moim zdaniem lepsza od drugiej, ale jako całokształt się sprawdza.Mroczna opowieśc o nałogu seksualności z mocnym finałem i wieloma nawiązaniami kultury swiatowej. 7/10

 

08.Kapitan Ameryka:Zimowy Żołnierz - tak wiem, historyjka mało oryginalna i bardzo przewidywalna(wiele rzeczy mogłem sobie po 30 minutach powiedziec), ale w porówaniu z 1 odsłoną KA to jest ogromny postęp.3 moim zdaniem najlepszy film Marvela(zaraz po Mścicielach i Iron Manie 1). 7/10

 

07.X-Men:Przeszłośc, Która Nadejdzie - 2 częśc rebootu serii i znów przyzwoicie, a mogło byc lepiej.Pogubili się trochę w paru momentach i wyszło trochę nielogiczności, ale reszta jest na tyle dobra, że można przymknąc oko.Najlepsze aktorstwo z filmów blockbusterowych.Już czekam na 3 odsłonę. 7/10

 

06.Gwiazd Naszych Wina - bardzo przyjemny i angażujący melodramacik o 2 chorych nastolatkach i ich zmaganiach ze znalezieniem sposobu na normalne życie z chorobą.Trochę za ckliwe czasami i jeden ważniejszy wątek poboczny tak nie do końca został zrealizowany odpowiednio, ale i tak wywoła na wielu twarzach łzy a czasami nawet i śmiech(oceny na Filmwebie i IMDB powyżej 8.5 mowią same za siebie).Shailene Woodley może zrobic karierę w przyszłości, oby tak dalej. 7/10

 

05.Na Skraju Jutra - aż trudno nie oglądac tego filmu i nie myślec ile razy my to samo przeżywaliśmy, ale podczas grania w gry video :P.Tutaj jednak wpletli to w życie.Pomysł fajny, aktorsko dobrze, tylko końca szkoda - lepiej bym to wymyślił.Jeden z lepszych filmów z Tomkiem w ostatnich latach. 7/10

 

04.Jack Strong - polski thriller szpiegowski zrealizowany w hollywoodzkim stylu i z międzynarodową obsadą, Pasikowskim za kamerą i z Dorocińskim w głównej roli.To nie mogło się nie udac.Chyba lepszego polskiego filmu w tym roku już się nie doczekamy. 8/10

 

03.Tylko Kochankowie Przeżyją - trudno mi powiedziec, czemu akurat mi się tak to spodobało.Czy to genialne aktorstwo, czy ten mroczny, gotykowy klimat, czy ten nastrojowy soundtrack, nie wiem.Wiem jedno, oczu nie mogłem oderwac, nie dało się zasnąc. 8/10

 

02.Ewolucja Planety Małp - komu podobała się "Geneza", ten powinien pokochac "Ewolucję".Jak tam mieliśmy fajny film rozrywkowy, tak tutaj mamy bardziej dojrzały scenariusz(nie bez wad jednak), poruszający poważniejsze tematy.Trochę wolno przebiega narracja, nie każdemu może podpasowac.Od strony technicznej majstersztyk - brac notatki panie Bay :P 8/10

 

01.Grand Budapest Hotel - odsyłam do recenzji N!KO.Nic dodac nic ując.Ja miałem przez cały film zaciesz na japie i czułem się po filmie jakbym był na haju a nic nie brałem.Komedia dekady chyba. 10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357089
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

King Kong -1933

 

Są tacy filmowi bohaterowie, którzy zaledwie pojawią się na ekranach kin, a już z miejsca i bez większego problemu zjednują sobie przychylność widzów. Nawet, jeśli są to postaci z założenia złe, potworne, budzące grozę oraz odrazę, to mają w sobie coś takiego, że nie sposób o nich zapomnieć. Przemysł filmowy z powodzeniem wykorzystuje popularność tych bohaterów, co jakiś czas oddając widzom kolejne, odświeżone wersje ich przygód. Dzieje się tak chociażby w przypadku Draculi, Frankensteina, Godzilli czy wreszcie King Konga. Tego ostatniego kilka lat temu mogliśmy oglądać w wizualnie olśniewającej wersji Petera Jacksona, stanowiącej swojego rodzaju hołd dla oryginału z 1933 roku, o którym chciałbym w tej recenzji opowiedzieć.

 

Oryginalna historia dotyczy losów reżysera Carla Denhama, marzącego o zrealizowaniu wielkiego, kasowego hitu. Zebrawszy na statek ekipę filmową i wziąwszy ze sobą piękną, ubogą aktoreczkę Ann Darrow, wyrusza w podróż w celu nakręcenia najnowszej produkcji. Załoga dociera do tajemniczej Wyspy czaszek, gdzie tubylcy odprawiają dzikie rytuały, a na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo w postaci morderczej, prehistorycznej flory i fauny. Co najgorsze jednak - gigantyczny goryl nazywany przez dzikusów Kongiem, porywa Ann, złożoną mu przez miejscowych w ofierze. Ekipa Denhama rusza dziewczynie na ratunek.

 

Sam motyw wyspy zamieszkanej przez dinozaury nie był niczym nowym nawet w latach trzydziestych. Ewidentnie widać bowiem, że twórcy King Konga garściami czerpali z powstałego kilka lat wcześniej, jeszcze w okresie kina niemego, Zaginionego świata w reżyserii Harrego O. Hoyta. Właśnie to, oparte na prozie Arthura Conan Doyle'a dzieło, jako jedno z pierwszych używało techniki stop-motion (animacja poklatkowa) dla przedstawienia na ekranie prehistorycznych gadów. Twórcy King Konga wykorzystali tę technikę na jeszcze większą skalę, ożywiając na oczach widzów mnóstwo potwornych bestii: od pełzających po latające, tworząc produkcję zachwycającą efektami specjalnymi, które do dzisiejszego dnia robią ogromne wrażenie. Wystarczy wspomnieć końcową scenę, w której ostrzeliwany przez krążące samoloty goryl, wdrapuje się na szczyt Empire State Building. Ta kultowa już sekwencja na stałe zapisała się w historii popkultury. Za to gratką dla dzisiejszych kinomanów, może być porównywanie niektórych fragmentów (jak chociażby pojedynek Konga z Tyranozaurem) z tymi powtórzonymi w filmie Petera Jacksona.

 

Równie wspaniała co efekty specjalne, jest scenografia. Odpowiadający za nią ludzie dokonują niebywałych rzeczy, szczególnie jak na czasy, w których film powstał. Najpierw bowiem zabierają widzów w nieznane. Siedzący bezpiecznie w kinowej sali, nagle odwiedzają miejsce, do którego do tej pory mogła zaprowadzić ich jedynie wyobraźnia. Dżungla pełna najróżniejszych rodzajów roślin i drzew, zamieszkana przez potwory z koszmarów, dzikie plemię, którego tajemnicze rytuały mogą mrozić krew w żyłach, czy wreszcie tytułowy bohater, ściskający w gigantycznej dłoni malutką Ann Darrow. Wszystko to zapewne dostarczało ówczesnej widowni niesamowitych emocji, pozwalając im wyobrazić sobie, co by było, gdyby oni sami znaleźli się w tym dzikim świecie. Ale to nie koniec, ponieważ w drugiej części filmu akcja przenosi się do Nowego Jorku, oddziałując na widza w zupełnie odmienny sposób. Teraz bowiem nie ma już mowy o odległej, tajemniczej wyspie; bestia niszczy znane widzom miejsca, siejąc panikę na znanych im ulicach - to musiało wywołać jeszcze większe wrażenie. King Kong walczy z samolotami, niszczy kolej, rzuca w ludzi autami - a przy tym sięga czasem po nieco bardziej drastyczne środki, na przykład odgryzając ofiarom głowy. Słowem - rozmach jest imponujący.

 

Nie ulega wątpliwości, że King Kong w reżyserii Meriana C. Coopera i Ernesta B. Schoedsacka to niepodważalny klasyk. Oczywiście, trudno oczekiwać, aby w dzisiejszych czasach (w których przeciętny kinomaniak widział już na ekranie niemal wszystko) film ten robił na widzach równie duże wrażenie. Raczej nie ucieklibyśmy dzisiaj z kina, widząc gigantycznego pająka, pożerającego człowieka żywcem. Nie zmienia to jednak faktu, że King Kong wniósł do światowego kina nową świeżość, szczególnie w kontekście przełomowych efektów specjalnych, i stał się prekursorem gatunku. Magia kina oraz przygoda, którą film z sobą niesie, nigdy przedtem nie były tak emocjonujące. Ale nawet dziś, kiedy produkcję tę można traktować bardziej jako ciekawostkę, dostarcza dużo rozrywki i znakomitej zabawy.Ocena 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357193
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Rok 1945. W Norwegii w okolicach Øksfjord już od lat trwa okupacja niemiecka. Mieszkańcy nękani przez nazistów postanawiają krwawo się z nimi rozprawić. Uzbrojeni w to, co pod ręką, ruszają na Niemców. Jedynie batalionowi porucznika Herzoga udaje się zbiec w góry, gdzie dopada ich północny mróz.

Wiele lat później w te same okolice trafia ośmioosobowa grupa studentów medycyny. Zamierzają spędzić tu wesoło ferie wielkanocne. Mają wszystko, czego trzeba do szczęścia: narty, skutery śnieżne, mnóstwo piwa. Niestety, radosne ferie zamieniają się w koszmar, kiedy okazuje się, że batalion Herzoga wciąż grasuje w okolicy jako oddział nazistowskich zombie, którzy szukają zemsty na Bogu ducha winnych studentach.

Widziałem filmy z tej serii w odwrotnej kolejności, bo najpierw oglądałem drugą część, a dopiero po tym jak mi się spodobała postanowiłem obejrzeć również pierwszą. I jestem zadowolony, choć dwójki nie przebiła.

Przede wszystkim podczas oglądania tego filmu zdarzyło mi się wystraszyć, co jest dla niego plusem, choć to były odosobnione przypadki. Choć po raz kolejny więcej niż strachu było krwi, a niektórych scen by się nawet w filmach typu "Piła" nie powstydzili. Bo wymyślność sposobów, w jaki zabijane były kolejne osoby, są bardzo ciekawe, a sceną filmu jest dla mnie śmierć gościa ze skutera i to co naziści z nim zrobili.

Nie podobały mi się w filmie sceny, w których przedstawione było, jak bohaterowie przyjeżdżają w góry itp. Były to oczywiście sceny potrzebne, ale były zrealizowane jak z jakiegoś taniego filmu, w którym jedynie widoki gór napawają optymizmem, w przeciwieństwie do toczącej się w ślimaczym tempie akcji. Pocieszające było tylko to, że wiedziałem że zaraz zacznie się jazda.

Podsumowując krótko ten film muszę stwierdzić, że druga część podobała mi się bardziej. Tutaj za dużo było nudnych scen, a za mało porządnej ucieczki przed śmiercią. Choć w przeciwieństwie do drugiej części, tutaj udało mi się wystraszyć. Tak więc sumując plusy i minusy obu filmów wyszło, że jedynkę ocenię tak samo jak dwójkę. Ocena: 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357304
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Za takie rzeczy się zabierasz a ja tutaj nie widziałem jeszcze recenzji "The Wind Rises".Zapomniałeś?Przeoczyłeś?Albo może nie jarasz się takimi rzeczami i nawet Ci się nie chce, bo nie jesteś fanem Miyazakiego?A fajne animacje robił, a to jego pożegnalna baja.Sam jeszcze nie widzałem, ale mam w planach .Może recka mnie zachęci.

 

Zasady się nie zmieniły. Ciężko mnie przekonać do czegoś, czego nie będę rozumiał w oryginale :wink: Ewolucja widzę mocno w zestawieniu półrocza. W weekend powinienem mieć czas na wizytę w kinie, więc zweryfikuje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357319
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Dawn of the Planet of the Apes / Ewolucja planety małp

Kontynuacja “Genezy planety małp”, w której poznamy dalszą historię przejęcia przez inteligentne małpy panowania nad naszą planetą i upadku cywilizacji człowieka. Rosnąca w siłę rasa genetycznie zmutowanych małp pod wodzą Cezara (Andy Serkis) zmaga się z grupą ludzi, którzy przetrwali atak śmiertelnego wirusa, siejącego spustoszenie dziesięć lat wcześniej. Rozejm, który udaje im się osiągnąć, okazuje się krótkotrwały. Świat staje na krawędzi wojny, której zwycięzcy staną się dominującym gatunkiem na Ziemi.

Każdy walczy o przetrwanie, ale robi to na własny sposób. „Ewolucja” oferuje fajny zestaw charakterów. Może nie są one wielce innowacyjne, ale trafiają w samo sedno. Pod kątem wywoływania odpowiednich emocji, film Matta Reevesa trafia w „10” z bardzo dobrą skutecznością. Powiadają, że Serkis powinien wystartować po statuetkę do Oscara – popieram. Może z najwyższymi laurami bym się wstrzymał, ale sama nominacja powinna być wystarczającym wyróżnieniem. Ta małpa gra tu pierwsze skrzypce, co wcale nie było łatwe, mając u swego boku Kobe. Koba to ten najbardziej gnębiony przez ludzi. To on pała nienawiścią, będąc totalnym przeciwieństwem lidera. Mniej więcej wiadomo, do czego to wszystko prowadzi, ale ma to kilka satysfakcjonujących warstw i twistów.

Ludzie nie pochwalą się tak bogatym arsenałem. Reprezentujący nas Malcolm (Jason Clark), jest chyba najbardziej kreskówkowy ze wszystkich, choć występuje obok gadających małp! Jego heroizm jest przesłodzony. On nawet się nie zastanawia nad niebezpieczeństwem. Rzuci się w ogień, bo „to jedyne wyjście”.

Wizualnie jest to genialne – zapierające dech w piersiach nawet. Wszelkie krajobrazy robią spore wrażenie, a odwzorowanie małp jest z najwyższej półki. Aktorzy, dając im ludzką twarz, zacierają linię dzielącą małpy od ludzi. Przyświecał twórcom taki cel – pokazać jak niewiele te dwa gatunki różni. Misja zakończona powodzeniem.

Nowa Planeta Małp nie jest dynamicznym filmem akcji. Owszem, są tu sceny batalistyczne – bardzo dobre zresztą – ale przez większość czasu będziecie zaskoczeni, jak spokojne to kino. Wszechogarniający spokój, z odgłosami małp w tle – to wszystko. Pierwsza godzina w zasadzie tylko tak wyglądała, a ja... ja się troszkę nudziłem. Wprowadzenie trwało zbyt długo, a moje oczy potrafiły przegrać walkę z gestykulującymi małpami. Patrząc na dalszy rozwój fabuły, mogli śmiało skrócić obrazowanie wartości, jak dom czy rodzina. Nie mówie, że one nie są ważne, ale jest na nie położony zbyt duży – największy? – nacisk – 7/10 (Jedynka podobała mi się bardziej, ale na kilku płaszczyznach kontynuacja jest lepsza – ocena końcowa taka sama)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357609
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Kontynuacja barwnych przygód bohaterów animowanego przeboju z roku 2011. Blu, Julia i trójka ich dzieci wiodą rodzinny tryb życia, ale Julia obawia się, że jej dzieci nigdy nie poznają, co to znaczy być wolnym ptakiem. Ku jej zdumieniu Blu postanawia zabrać całą rodzinę na wyprawę do dżungli. Wyruszają do Amazonii, gdzie na ich trop wpada dawny przeciwnik, Nigel.

Naszła mnie ochota na obejrzenie jakiegoś filmu animowanego, wi ęc sięgnąłem po najnowszy jaki udało mi się znaleźć. Nie oglądałem pierwszej części filmu Rio, ale po seansie dwójki jakoś nie bardzo korci mnie żeby sprawdzić co się działo w jedynce. W sumie dość szybko można się zorientować jeśli chodzi o postacie, które są głównymi bohaterami w filmie. Na początku myślałem że zgodnie z nazwą filmu cała akcja będzie się rozgrywała w Rio, ale okazało się że razem z bohaterami byliśmy tam tylko na początku filmu. Moim zdaniem to dobrze, bo to co zobaczyć można było w dalszej części filmu było fajne w dużej mierze ze względu na ładne obrazki z rozległych lasów, które są jednak w ciągłym niebezpieczeństwie.

Ogólnie animacje opatrzone sporą, ale nie przesadzoną, dawką humoru i toczące się w rytm muzyki ogląda mi się dość przyjemnie. No i tutaj nie mogło ich zabraknąć. Wszak Blu został udomowiony w Rio, a tam tańca w rytmie samby nie brakuje. Mi się sceny z muzyką podobały. Niestety do końca nie można tego powiedzieć o tym co się działo w filmie. Prócz kilku scen z walkami między ptakami to reszta toczyłą się w ślamazarnym tempie, a pierwsze pół godziny filmu oglądało mi się dość trudno.

Nie ma co się rozpisywać nad tym, że film ma trochę wartości edukacyjnych dla dzieci, a przynajmniej w założeniu miał chyba uczulić je na wycinanie dżungli, w której żyje wiele zagroonych gatunków zwierząt. W sumie czasem taka nauka lepsza niż zwyczajna w szkole.

W sumie zabawnie pokazane zostało, w jaki sposób Blue został nauczony pewnych ludzkich cech. Bo jako ptak powinien bez trudu potrafić odnaleźć się w terenie i dolecieć do wyznaczonego celu. Tymczasem wychowanie u ludzi tak go zepsuła ze musiał swoich krewnych szukać przy pomocy...GPS-u. W sumei takich dziwacznych połączeń ludzkich nawyków z ptasimi jest w tym filmie więcej, choć nie zawsze są tak zabawne jak powinny.

Podsumowując, jak ktoś lubi filmy animowane to powinien polubić tą produkcję. Choć nie ukrywam że całość akcji nie była dla mnie odpowiednio wciagająca, stąd ocena jest jaka jest. Ale jest kolorowo, rytmicznie i zrobione zostały fajne widoki, więc za całość ocena 5/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357629
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Kowal pierwsza czesc Rio jest dwa razy lepsza.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357773
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Kowal pierwsza czesc Rio jest dwa razy lepsza.

 

True. Dwójka to gniot.

 

 

The Purge: Anarchy / Noc oczyszczenia: Anarchia

Podążając samochodem, młoda para stara się dotrzeć do domu przed coroczną czystką. Niespodziewanie braknie im paliwa. Kontynuacja filmu “The Purge” (2013), przenoszącym akcję do niedalekiej przyszłosci, w której przez 12-godzin, każdego roku, każde naruszenie prawa jest całkowicie legalne

Pisałem o tym przy wcześniejszych okazjach, „Purge” miało fajny pomysł, ale zrobili z tego zwykły film o rodzinie uwięzionej w domu. Twórcy postanowili posłuchać głosu fanów – za to propsy – i przenieśli akcje na ulicę, gdzie wszystko jest legalne. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Gdyby to wyszło w latach 80’, mówilibyśmy o tym, jak o klasyku. Ma to taki feeling starego kina, i pokonywania kolejnych przeszkód przez grupkę ludzi.

Nie skupili się na wątku jednej osoby. Takich grup jest kilka, każda w inny osób została wciągnięta w mało atrakcyjne święto. Są też tacy, którzy oczyszczają z uśmiechem na twarzy, w imię Boga, i tacy, którzy mają niedokończone rachunki. Tych ostatnich reprezentuje jeden z głównych bohaterów Sergeant (Frank Grillo). Typowy twardziel, z ukrytymi przed nami motywami. Ma on mimo wszystko dobre serce, i pomaga biedniejszym od siebie. Temu typowi wszystko jedno czy zginie. Jest wredny, ale musimy mu kibicować. Zresztą, aktorsko przewyższa całą resztę. Wiadomo, że to kino akcji, więc nie ma co oczekiwać Oscarowych kreacji, ale panuje tu okrutna bieda.

W zeszłym roku – dwa lata temu? – wyszedł „Dredd”. Był on bezmózgą papką, z lejącą się krwią i macho tekstami. Mimo to, zaskarbił sobie moją sympatię. Z tą „Anarchią” jest podobnie. Świadomy niedoskonałości, bawiłem sie przednio. Jest efektownie i przede wszystkim został wykorzystany pomysł, który mieli na to od początku. Nie zdziwie się, jak będziemy mieli do czynienia z kolejną „Piłą”, której ciężko bedzie się skończyć. Zależy od ludzi. – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357790
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  692
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.06.2007
  • Status:  Offline

W tym roku obejrzałem dwa dobre filmy, po których coś pozostaje w głowie. Chce się o nich rozmawiać ze znajomymi. Jeden jest włoski, a drugi niemiecki. Chyba to już ten wiek, że zaczynam przedkładać filmy z dobrymi dialogami, nad te z szybką, dynamiczną akcją:

 

 

La Grande Bellezza/Wielkie Piękno

(2013)

 

Jep Gambardella obchodzi swoje 65'te urodziny. A imprezę zrobić potrafi. Rzym, dach apartamentu z widokiem na Koloseum. Jep - pisarz, który jedną książką zapewnił sobie dostatnie życie przemierza nocami Rzym spacerując pomiędzy zabytkami tego antycznego miasta. I wciąż czegoś szuka, ale przede wszystkim obnaża życie "wyższych sfer", a także poddaje pod wątpliwość jakość współczesnej sztuki. Pomimo życia, którego na pewno wielu widzów mu pozazdrości - świetnie ubrany, wyrywający kobiety w każdym wieku, jeśli tylko ma ochotę i mieszkający w luksusowym apartamencie singiel otoczony adoratorami, którzy spijają słowa mądrości z jego ust. A on sam tą mądrość poddaje pod wątpliwość. Sam, bez kokieterii stwierdza, że jego życie jest puste, że całe jego towarzystwo, które pozuje na panów tego świata, to w rzeczywistości uszkodzeni przez życie ludzie. Nie robi tego jednak użalając się nad sobą. Po prostu z rozbrajającą szczerością stwierdza fakt.

Ten film to przede wszystkim popis aktorski Toni'ego Servillo. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę obejrzeć coś więcej, niż tylko amerykańską papkę rozrywkową.

 

 

 

Feuchtgebiete/Wilgotne Miejsca

(2013)

 

Film do lekkich nie należy i nie każdy będzie go w stanie obejrzeć, bo film jest po prostu skrajnie naturalistyczny, a dla niektórych będzie zwyczajnie obleśny. Jeśli ktoś ma problem z ludzkimi wydalinami we wszystkich możliwych postaciach, to lepiej niech sobie odpuści. Dla tych, którzy się mimo wszystko zdecydują obejrzeć ten film, odradzam oglądania go "do obiadu".

Sięgnąłem po ten film, bo wywołał sporo kontrowersji (tak film jak i książka, na podstawie której film nakręcono), a już tak mam, że lubię sam sprawdzić o co tyle szumu. O czym to?

Głowna bohaterka - Helen to taka anty-Amelia. Z resztą film utrzymany jest w podobnej konwencji. Jest pierwszoosobowa narracja, są sceny wyjęte wprost z wyobraźni głównej bohaterki. O ile Amelia była słodka i skryta, Helen jest prowokująca i ciekawa świata. Wciąż testuje ludzi wokół i sprawdza, ile są w stanie wytrzymać. Eksperymentuje też ze swoim życiem i seksualnością. Na początku wszystko wskazuje na to, że dostaniemy obraz wyzwolonego, współczesnego feminizmu. Helen testuje warzywa pod kątem przydatności w sprawianiu sobie przyjemności, uprawia przygodny seks, smakuje własny śluz, eksperymentuje z narkotykami i nie ma oporów przed pójściem do burdelu i skorzystaniem z prostytutki. Wszystko się jednak zmienia gdy trafia do szpitala po tym, jak .... zacięła się jednorazową maszynką w hemoroid podczas golenia okolic odbytu....

Tu zmienia się trochę klimat filmu. Reżyser powoli odkrywa przed widzem fakty z życia Helen, które spowodowały, że jest taka, jaka jest. A pod spodem jest znacznie więcej. Zadziorny uśmiech przykrywa traumy dzieciństwa.

Ten film bardzo dobrze pokazuje, jak działa ludzki umysł i jak radzi sobie z traumami, albo raczej, co robi, gdy sobie z nimi nie radzi i myślę, że to tu jest ukryty główny przekaz filmu.

Film polecam tylko widzom +18 i to tylko tym, którzy mają silne nerwy i niewiele jest ich w stanie zniesmaczyć. Ja obejrzałem go z żoną, ale jeśli nie jesteś pewien swojej drugiej połówki, to raczej odradzam "Wilgotne miejsca" jako wybór na romantyczny wieczór filmowy.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357826
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Deliver Us from Evil / Zbaw nas ode złego

Oficer nowojorskiej policji Ralph Sarchie (Eric Bana) prowadzi dochodzenie w sprawie serii tajemniczych morderstw. Pomaga mu niekonwencjonalny ksiądz (Edgar Ramirez), który jest przekonany, że w sprawy są zamieszane siły nieczyste.

Zbaw nas od scen wyskokowych. To jest zmora horrorów, strasząca tylko młodych i nieświadomych. Doświadczeni „gracze” wyczują każdą z nich na kilometr, a później załamią się jak płytka była – coś pokroju miauczącego znienacka kota. Co gorsza, często te wyskakujące mordki, czy inne skrzypiące bzdety, nie mają większego sensu, czy związku z głównym wątkiem. Po prostu są tam, by festiwal tych scen trwał w najlepsze. Skoro ustaliliśmy, że ten straszak straszny nie jest, możemy przejść dalej...

Interesujące? Nie bardzo. Mamy sztampowy zestaw bohaterów, tonących w sztampowych motywach. Nie przepracowali się nad scenariuszem. Bardziej przysiedli do części rozrywkowej. Nie tyle chodzi o ilość krwi na ekranie – jak ktoś lubi gore, to jak na „main stream”, powinien być usatysfakcjonowany - a o czysto humorystyczne akcenty. Nucenie muzyki z Rodziny Adamsów, czy niektóre teksty, to zabiegi zaskakująco skuteczne. Jednak nie to powinno stanowić o sile horroru.

Bana jest płytki – ciężko z nim sympatyzować – a ksiądz na siłe zrobiony jako przeciwieństwo tego, czego można by było się po jego profesji spodziewać – nie jest pedofilem (to żart z filmu, ja tylko cytuje). Kiepski film serowany przez gościa odpowiedzialnego za “Egzorcyzmy Emily Rose” i “Sinister” - po takich tytułach oczekiwałem więcej - oraz zespół The Doors i ich hit “Break On Through (To The Other Side)”. Serio, jak obejrzycie, zrozumiecie. – 3/10 (naciągane)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-357880
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Ale wyciek. 3 tygodnie przed premierą już jest screener Niezniszczalnych 3 :P
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-358051
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Kowal pierwsza czesc Rio jest dwa razy lepsza.

Rzeczywiście jest lepsza i dzięki że o niej wspomniałeś, bo pewnie bym po jedynkę nie sięgnął. Jednak w jedynce historia jest bardziej świeża i cały film został poświęcony na poznawanie się Blue i jego wybranki, co ogólnie okazało się bardzo wyboistą drogą. No ale po raz kolejny połączenie tego z rytmami samby dało całkiem przyjemny film. No i właśnie dlatego czasem warto sięgnąć po takie filmy animowane, bo czas przy nich płynie szybko i przyjemne. Na filmwebie dałem mu ocenę 7/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-358109
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Zero Theorem / Teoria wszystkiego

W niedalekiej przyszłości ludzie zostają pozbawieni resztek prywatności, a odpowiedzią na każde - nawet najskrytsze ich pragnienia - są wszechobecne wirtualne usługi, którymi sterują wielkie korporacje. Ukrywający się przed światem ekscentryczny geniusz Qouen Leth (Waltz) otrzymuje od prezesa zarządu najpotężniejszego koncernu świata (Damon) tajną misję. Korzystając z wszelkich dostępnych ludziom środków ma rozszyfrować sens istnienia wszechświata.

Przyszłość oczami Terry’ego Gilliama zawiera kolory. Dużo kolorów. Niewiele fabuły, ale kolorów cała paleta. Słodko-pierdzący koszmar, jeśli chodzi o barwy. Wszystko jest dziwne, oby bardzo odbiegające od tego, jak będzie wyglądać przyszłość. Przesyła to wyraźny sygnał – reklamy nas niebawem przytłoczą, komputery tak samo, lepiej przestać ściągać i udostępniać, a się po prostu wylogować (żyć). Wizualnie wyszedł z tego „Austin Powers”, tylko nieco bardziej poważnie. Nie jest to bynajmniej komedia, ale częstotliwość chybionych żartów i żarcików zdecydowanie zbyt duża. Wspominałem o tym, że jest kolorowo?

Nie bardzo miałem się za co złapać. Artystyczne podejście to kwestia gustu, ale już brak wyraźnego wątku fabularnego, jakiejś wytyczonej trasy nakręcającej nas na metę, to poważny minus. Ten film po prostu jest, obrazuje taką, a nie inną wizję, i ... już.

Bohaterowie są karykaturalni. Dostosowując się do barw. Christoph Waltz zrobił z materiałem ile mógł, ale miał trochę związane ręce. Jeśli ktoś liczy na Hansa Lande, czy King Schultza, to lepiej odpuścić. Dostaniecie za to nietypową rolę Matta Damona.

Jakieś to niedopieczone – zdjęcie trwały podobno 36dni. Widać małe niuanse, które wyolbrzymiają już raczkujące problemy – na imprezie wszyscy słuchają muzyki z komórek dla przykładu – ale albo są one tylko dodatkiem, albo/i już zwyczajnie je gdzieś widzieliśmy. „Zero Theorem” nie wnosi sobą niczego nowego – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/149/#findComment-358143
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • IIL
      Chodzi o dochód z sprzedaży biletów. 
    • Nialler
      A właśnie o co chodzi z tym "largest arena gate"? Nie chodzi chyba o frekwencję? 
    • StuPH
      To je to! Matko kochana, tej soboty cofam się o 16 lat. Czas pisać promo na e-fed, a później odpalać serwer na sampie! A dobra jeszcze korki z matmy xD
    • HeymanGuy
    • StuPH
      Uwaga – mój post może być jak promo The Rocka podczas tej gali.* WWE na Netflixie póki co wpływa mega pozytywnie na mnie jako widza wrestlingu. Choć po latach przerwy, do bycia w miarę bieżąco wróciłem jakoś w 2019 r. (NXT się na to nie załapało), mniej więcej okresie gdy Eric Bischoff miał być dyrektorem wykonawczym SmackDown, ale prędko zastąpił go Bruce Prichard, a Bret Hart prezentował pas AEW podczas pierwszej edycji Double or Nothing (tak strzelam, może to zupełnie dwie różne części tamtego roku), to poza największymi galami raczej oglądałem skróty. W ostatnim czasie obejrzałem w całości noworoczne SmackDown, Raw i przed chwilą skończyłem NXT. Dobra koniec zachwytów, bo zaraz się okaże, że ostatniego SD już nie obejrzę… Nie wspominając dzisiejszym Collision xD. Żeby było jasne – z osób występujących w tym odcinku przed seansem znałem tylko młodego Pillmana, Tricka Williamsa, The Rocka i kojarzyłem jego córkę, choć gdy ta zaczęła się rządzić na zapleczu miałem małe WTF. A całkiem duże kiedy ogarnąłem, że jest GM NXT. Powiem wam, że jeszcze jakiś czas temu, gdybym już zdecydował się odpalić taką galę, to pewnie obejrzałbym jej dwie ostatnie walki. Dopiero niejako za pośrednictwem Tośki Storm stopniowo przekonywałem się do kobiecego wrestlingu w poważniejszym wydaniu (w moim łbie niepojętym było, że era Divas jest już dawno za nami, co dzięki wyżej wymienionej stopniowo się zmieniało. Ale spokojnie - gal od pana Rossy Ogawy jeszcze nie oglądałem xD). Dobrze się na to patrzyło. Wiadomo, trochę problem w odbiorze, bo w tych trzech pierwszych walkach żadnej z pań nie ogarniałem i nie miałem pojęcia, kto jest kim. Nie to co w dwóch kolejnych, gdzie w każdej z nich znałem po jednym typie! Promo The Rocka – kurwa, jestem fanem tego gościa od moich początków z wrestlingiem (no dobra, takich trochę późniejszych początków, kiedy poza Raw na ESC już czytałem o wrestlingu i oglądałem walki z poprzednich lat) i za każdym razem szukałbym pozytywów w jego pojawieniu się na gali (a pamiętam czasy kiedy jarałem się, że w 2009 r. dał jakieś promo via satellite z okazji X-lecia SmackDown), ale to niestety było lipne totalnie. Na początku gali kminił z córką, co przekazać publiczności… i mam wrażenie, że nic nie wykminił. Standardowe teksty The Rocka i to w słodkim, face-owym wydaniu (boli mnie fhuj, że po kapitalnym Final Bossie przeszliśmy do takiej wersji Rocka – oby to była jakaś zasłona dymna, której dotychczas nie kumam). Jego wizyta w NXT to fajna sprawa dla publiczności na miejscu, mogli go zobaczyć, strzelić stories na insta, ale w TV (necie) wypadło to słabo. Szkoda.   *w sumie po chuj w takim wydaniu, ale jest.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...