Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Chłopaki do wzięcia” (2014)

Amerykańska komedia w reżyserii Chrisa Nelsona. Zbliża się bal maturalny. Michael (Nicholas Braun) i Matty (Hunter Cope) nadal są prawiczkami. Przy okazji balu chcą to zmienić, lecz sytuacja zmienia się, gdy Matty wyznaje swojemu przyjacielowi, że jest gejem…

Wydawać by się mogło, że ,,Chłopaki do wzięcia” będą kolejną przaśną i wulgarną komedią o amerykańskich, zboczonych nastolatkach. Byłoby dobrze, gdyby twórcy filmu poszli tą drogą. Zamiast komedii wyszedł kiepski film dla młodzieży z banalnym przesłaniem, że przyjaźń przezwycięży wszystko z wątpliwymi elementami komediowymi. Twórcy chcieli chyba być oryginalni i zamiast tak jak w większości tego typu komedii przedstawić zlepek scen o tym, jak to nastoletni zawadiaka szuka dziewczyny dla prawiczka fajtłapy, obejrzeć można heteroseksualnego fajtłapę szukającego geja ,,do zaliczenia” w lokalach przeznaczonych dla gejów dla fajtłapy geja. Człowiek oglądając film nie wiedział, co się za chwilę wydarzy: czy to Michael okaże się być gejem i zwiąże się z partnerem Matty’ ego (Zach Gregger) czy Matty przestanie być gejem i wróci do swojej byłej dziewczyny (Dakota Johnson). W to wszystko wplecione zostały sceny ocierające się o granice dobrego smaku oraz kompletnie nieśpieszne, epizodyczne postaci jak brat Matty’ ego będący trzydziestoletnim gościem grającym w licealnej kapeli (Brian Geraghty), krawcowa – nimfomanka, gej Jarred (Adam diMarco) czy rodzice Matty’ ego. W ogóle wszystko, co jest związane z postacią Huntera Cope’ a jest złe. Nawet to, że gość wygląda na więcej niż trzydzieści lat, a gra licealistę.

Już w pierwszych scenach widać, że chłopaki może i są do wzięcia, ale nie mają rozmachu. Szkoda, że oprócz rozmachu nie mieli też za grosz humoru…

 

Ocena: 1/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353418
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  441
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.01.2014
  • Status:  Offline

Pachnidło: Historia mordercy (2006)

"W osiemnastym stuleciu żył we Francji człowiek, którego spośród jakże licznych w tej epoce genialnych i odrażających postaci zaliczyć wypada do najbardziej genialnych i najbardziej odrażających. (...) Nazywał się Jean-Baptiste Grenouille."

"Pachnidło", adaptacja bestsellerowej powieści Patricka Süskinda, to historia człowieka obdarzonego genialnym węchem. Jean-Baptiste Grenouille, zafascynowany zmysłowym światem aromatów, pragnie stworzyć najpiękniejsze pachnidło na świecie. Z chwilą gdy poznaje zapach kobiety, jego fantazja staje się obsesją. Aby zaspokoić swoje pragnienie, nie zawaha się zostać mordercą.

 

Jest kilka filmów które trudno ocenić, bo tak naprawdę nie wiadomo czemu mają służyć. Ogląda się je płynnie, ale nie wnoszą za dużo do własnych refleksji na jakikolwiek temat. Tak jest w tym przypadku. Zakończenie dało mi tyle radości co oglądanie komedii romantycznej, czyli praktycznie nic. Bohater mimo dążenia do głównego celu( i tuż po jego osiągnięciu) jakim jest idealny zapach dokonuje niezrozumiałych wyborów, a samo zakończenie tylko to potwierdza. Dochodzę do wniosku, że występuje tu syndrom bohatera z powieści „Obcy” Alberta Camusa, więc Patrick Suskind pisząc powieść miał się na czym wzorować. Jest też kilka niepotrzebnych scen jak np ta z

orgią przed próbą egzekucji, mimo że jeśli byłaby ta scena użyta w innym, lepszym kontekście zostałaby zapewne najlepszą w tym filmie, zwłaszcza z tak genialną rolą biskupa

 

Ocena 2.75/5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353474
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Ocena 2.75/5

 

Możesz podać skalę według której doszedłeś do tak dokładnej oceny? Bo nie wiem od czego zależy to że ten, notabene świetny, film dostał od Ciebie taką notę. Nie neguję jej wysokości, po prostu nie wiem jakie czynniki składają się na poszczególne 0,25 i chcę się dowiedzieć :grin: Przykładowo ja jak oceniam film to używam skali z filmwebu, czyli 1-10 i nie ma nic skomplikowanego, ale lecieć co ćwierć to zbyt zaawansowane i trzeba być wybitnym znawcą żeby tak oceniać....

 

SailorJerry, jak napisałem że używam skali z filmwebu to wystarczy że wejdziesz na tą stronę i zobaczysz jak sie prezentuje opis każdej z ocen. Zazwyczaj po obejrzeniu filmu ma się o nim zdanie że był dobry, zły itp. I ja wolę dopasować to do powszechnie używanej skali niż bawić się w bardzo głębokie analizy. Ja tylko chciałem wiedzieć co autor miał na myśli i dzięki za odpowiedź.

 

Odpowiadam tutaj żeby nie nabijać posta :grin:

 

 

 

Edytowane przez Kowal
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353478
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  441
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.01.2014
  • Status:  Offline

Ocena 2.75/5

 

Możesz podać skalę według której doszedłeś do tak dokładnej oceny? Bo nie wiem od czego zależy to że ten, notabene świetny, film dostał od Ciebie taką notę. Nie neguję jej wysokości, po prostu nie wiem jakie czynniki składają się na poszczególne 0,25 i chcę się dowiedzieć :grin: Przykładowo ja jak oceniam film to używam skali z filmwebu, czyli 1-10 i nie ma nic skomplikowanego, ale lecieć co ćwierć to zbyt zaawansowane i trzeba być wybitnym znawcą żeby tak oceniać....

Jasne :) Taką sobie przyjąłem skalę, to że w szkole w Polsce masz oceny 1-6 nie znaczy, że w USA nie możesz mieć ocen od A do F. Wiem, że nie negujesz wielkości skali, ale żeby odpowiedzieć na twoje pytanie muszę tego użyć. Jeśli pomnożysz sobie razy dwa to otrzymasz Twoją skalę z filmwebu. Moje 0,25 to 5%, więc jeśli użyje to w twojej skali to będzie to 0,5 oceny. Czyli np. ocena 5,5 czy to jest taka duża różnica? Gdybym przyjął skalę 1-20 to wtedy miałbyś same przyjazne dla oka liczby naturalne.

Ktoś może sobie przyjąć skalę samych liczb naturalnych od 1-5 gdzie

1- bardzo słabe

2- słabe

3- średnie

4- dobre

5- bardzo dobre

i zapytać się Ciebie dlaczego Ty masz skalę 1-10 i wyjaśnić co każda liczba oznacza(szczerze mówiąc chciałbym zobaczyć co oznacza Twoja, żebym mógł porównać ze swoją).

 

Moje 2,75(55%) jest to przeciętny film(2,5) + posiada jeden dodatkowy element(przez większość czasu wprowadza w widzu poczucie zainteresowania fabułą) czyli 0,25. Im więcej takich 0,25 tym większa ocena. W drugą stronę im film jest gorszy tym więcej odejmuję 0,25.

 

Kowal

Dzięki za odpowiedź, szczerze mówiąc to korzystam z filmwebu tylko, żeby przeczytać opis filmu i nie mam tam konta, ale z tego co widzę to nie ma tam jakiejś jednoznacznej skali, tylko po prostu sobie oceniasz i ewentualnie dodajesz komentarze, chyba że coś przeoczyłem.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353480
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Wkręceni

Zwolnieni pracownicy fabryki samochodów postanawiają wydać swoje odprawy na szalony wyjazd do Warszawy. W małym miasteczku, gdzie się zatrzymują, przypadkowo zostają wzięci za biznesmenów.

Piotr Adamczyk, Bartosz Opania, Paweł Domagała – to nasze trio. To oni są odpowiedzialni w głównej mierze za ten wrak. „Wkręceni” oferują znane wszystkim żarty, które nawet jeśli są dobre, to nie śmieszą przez to jak są przekazywane. Adamczyk nawet się nie stara, jego postać na to nie pozwala. Ot, zwyczajny lider ekipy, odpowiedzialny jedynie za wątki miłosne – bo i miłośc tu swe miejsce znalazła (shocker...) Pawel Domagała, to zapalony fan kabaretu Ani Mru Mru, i popisów tego bardziej charakterystycznego z dwóch braci. Gra idiotę, ale brakuje temu idiocie timingu. Miewałem momenty, że słyszałem niezły tekst, ale z takim dostawcą minął się on z powołaniem. Bartosz Opania jako Fikol jest agresorem tej trójki. To on się będzie wymądrzał, mimo bycia zwykłym mechanikiem, to on wydaje się najbardziej „nasz”. Taki spec od wszystkiego, który przeklnie jak będzie okazja. Bez okazji zresztą też. Z początku był dla mnie światełkiem w tunelu, a później spadł do poziomu kolegów i było mi wszystko jedno. Fabuła prosząca się o pomyłki, powinna się wstydzić z takiej prostoty. Małe miasteczko i wielcy biznesmeni, a oni najbardziej dopieszczali żart językowy, w którym to nasi bohaterowie mieszają niemiecki z polskim. Jesli kogoś bawi coś takiego, to proszę bardzo, macie tu tego pełno. Oczywiście, to nie są jedyne gagi, bo w końcu mamy na składzie idiotę zwolnionego z konieczności kaleczenia naszego języka, ale ratunek z niego żaden. Więcej PRÓB wywołania uśmiechu nie pamiętam, w ogóle tego nie żałuje. Przykro się patrzy na polskie kino. Kiedy klasyczne komedie potrafią bawić do dziś, o obecnych chce się zapomnieć jak najszybciej – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353520
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Wkręceni” (2014)

Polska komedia w reżyserii Piotra Wereśniaka. ,,Franczesko” (Piotr Adamczyk” ; ,,Fikoł” (Bartosz Opania) i ,,Szyja” (Paweł Domagała” tracą pracę w fabryce samochodów na skutek masowych zwolnień. Franczesko proponuje dwójce przyjaciół odreagować stres poprzez wypad do Warszawy. Spłukani przyjaciele próbują wrócić na Śląsk, lecz w drodze kończy im się benzyna. Z pomocą przychodzi im…prezydent Zamościa Mikulski (Krzysztof Stelmaszyk). Zdezorientowani bohaterowie podają się za obcokrajowców, co doprowadza do niebywałego splotu okoliczności…

,,Wkręceni” to nic innego jak współczesna polska komedia romantyczna. Twórcy chcieli połączyć modny w polskiej kinematografii przepych (szybkie samochody, drogie garnitury, nocne kluby, wielkie pieniądze) z polskimi klimatami, tj. Polakami ślepo zakochanymi w ludziach w garniturach z obcym akcentem, wietrzącymi wszędzie wielki zysk. Do tego niestety dodano kilka elementów typowych dla komedii amerykańskich, jak np. ciapowatego policjanta (Kacper Kuszewski jako komendant Grygalewicz) czy wszędobylską dziennikarkę (Kamila Baar). Ta mieszanka dała niestety bardzo słaby koktajl. Czasami wychodziło Opani i Adamczykowi udającemu Niemców, czasami Stelmaszykowi ćwiczącemu przemówienia po rzekomo wygranych wyborach na prezydenta kraju. Cała reszta zawodziła. Teksty i dialogi były nieśpieszne, czarny charakter bezbarwny (Piotr Głowacki jako asystent Mikulskiego), wszędobylska dziennikarka pojawiała się tylko momentami, a Grygalewicza chciano odesłać na wcześniejszą emeryturę, a nie się z niego śmiać. Ponadto wiele wątków było cholernie naciąganych. Polki zostały ukazane jako sprzedajne niewiasty mdlejące na myśl o tym, że ktoś nie jest doktorem Kowalskim, lecz doktorem Wolfem. Poza tym, czy tylko mnie para prezydencka nie wydawała się być bardzo mocno inspirowana wójtem i wójtową z serialu ,,Ranczo”?

,,Wkręceni” trochę jak kobiety w tym filmie: ślepo poszli za zagranicznymi trendami i nie nauczeni klęską ,,Kac Wawy” czy ,,Weekendu” nie uniknęli starych grzechów, tj. nieudolnego kopiowania, braku dostosowania sytuacji do realiów i humoru niskich lotów…

 

Ocena: 1/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353640
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Edge of Tomorrow / Na skraju jutra

Niedaleka przyszłość. Nieznana rasa obcych atakuje Ziemię, niszcząc miasta i zabijając miliony ludzi. Wojska z całego świata łączą siły, by wspólnie walczyć z najeźdźcą. Podpułkownik Bill Cage (Tom Cruise), który nigdy wcześniej nie uczestniczył w prawdziwej walce, bez odpowiedniego przygotowania i słabo wyposażony, zostaje rzucony na pierwsza linię. Po kilku minutach ginie, chwilę wcześniej jednak udaje mu się zabić jednego z obcych. W niewyjaśniony sposób ożywa znów na początku owego przeklętego dnia, znowu idzie do walki, ginie, znowu ożywa... Za każdym razem Cage jest jednak mądrzejszy, bardziej doświadczony i bezwzględny dla wroga. Wraz z Ritą Vrataski (Emily Blunt), żołnierzem sił specjalnych, która zabiła więcej kosmitów, niż ktokolwiek inny, z każdą kolejną walką zbliżają się do poznania sposobu na ostateczne pokonanie wroga.

Jeśli myślicie, że „Edge of Tomorrow”, to kolejny wakacyjny blockbuster, gdzie Cruise zwalczy inwazję obcych, w czymś, co nawet na trochę nie wychyli się ponad oklepane motywy, to... ... po części macie rację. Z tą różnicą, że pod tym projektem kryje się sporo rozrywki na dobrym poziomie. Nie tylko tej czysto wojennej akcji sci-fi. Znajdziemy pod tą płachtą sporo humoru, a ta pętla czasowa, wokół której się nasz Hollywoodzki, wiecznie młody scjentolog zaplątał, wcale nie nuży. Jego liczne śmierci są zrobione ze smakiem, i wydawać by się mogło, że możemy je oglądać bez końca. Z każdą kolejną, Cage nie tyle wie więcej o polu bitwy, ale nabiera coraz więcej pewności siebie, obrazując fajny charakter - gość w końcu nie boi się niczego! Jego ewolucja powinna przypaść widzom do gustu. Ba, ilekroć udaje mu się oddalić od nieuniknionego, film mocno zwalnia tempo, zasypując informacjami, które niekoniecznie będą nas interesowały – po mnie spływały. Ty jesteś wybrańcem, Ty musisz, Ty zrób, bla bla, bla. Byłem gotów sobie to wszystko dopisać, nie oczekiwałem tłumaczenia. Nie odmawiam odpowiedzialnej za to Emily Blunt uroku, bo dała dobrą kreację Stalowej Suki, ale taka była jej rola w tej historii, i ktokolwiek by się w ten pionek wcielił, nie spodobałby mi się aż tak bardzo. Jeśli porównam to wszystko do gry komputerowej - bo to wydaje się naturalne podejście – to sceny, kiedy Cage dostaje się do Rity, porównałbym do tamtejszych tutoriali, które często są konieczne, choć bardzo chcielibyśmy je ominąć. W końcu nie uczą nas niczego innego, co tysiąc innych dzieł z tego wora, które juz przewałkowaliśmy. Ta gra może nie zdobęcie naszych serc, ale uśmiech na twarzy powinien wygrać każdy. „Dzień Świstaka” spotkał „Dzień Niepodległości” – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353702
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Ślicznotka” (2013)

Dramat amerykański w reżyserii Jenee LeMarque. Audrey (Zoe Kazan) odwiedza swoją siostrę bliźniaczkę Laurel (Zoe Kazan) z okazji urodzin, a także po to, aby wyciągnąć ją z rodzinnej wsi do miasta. Dochodzi do wypadku, w którym ginie Audrey, choć za zmarłą zostaje uznana…Laurel. Rodzina niemal momentalnie przechodzi do porządku dziennego po śmierci nieśmiałej Laurel, która od tej pory musi radzić sobie w nieznanym mieście z problemami swojej siostry…

Na początku film ogląda się naprawdę ciekawie. Gdyby tylko Zoe Kazan potrafiła jeszcze lepiej oddać dramat swojej postaci, prawdopodobnie nie przeszkadzało mi odchodzenie od koncepcji dramatu i stopniowe rozwijanie wątku między Laurel, a lokatorem Audrey, Baselem (Jake Johnson). Kazan do końca roli nie sprostała, choć należy ją pochwalić za dobrą robotę przy okazji dwóch skrajnych postaci: energicznej Audrey i introwertycznej Laurel.

Oglądając ,,Ślicznotkę” (tłumaczenie tytułu nieadekwatne do urody głównej bohaterki) ma się wrażenie, że gdyby kilka detali będących na wyższym poziomie (np. brak dobrego epizodu czy też roli drugoplanowej oraz większa koncentracja na dramacie osoby muszącej niejako ,,żyć za kogoś”), można byłoby mówić i pisać o naprawdę dobrym dramacie. Tak otrzymaliśmy tylko, a może aż niezłym film o tym, że czasami ludzka obojętność potrafi być na tyle silna, że nawet śmierć danej osoby nie robi na nas wrażenia. Jenee LeMarque napisała historię o tym, aby żyć własnym życiem i nie dać się zawładnąć ani presji otoczenia, ani nadmiernemu poczuciu winy tudzież obowiązku. Szkoda, że nie zagrali tego lepsi aktorzy, a za reżyserię nie zabrał się większy specjalista od ludzkiej psychologii…

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353730
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Wkręceni

(2014)

Kiedy jeszcze Wereśniak bierze na celownik polski stosunek do Niemców, udaje mu się wywołać u widza kilka parsknięć. Bohaterowie kaleczą niemiecki, wymyślają sobie twardo brzmiące nazwiska, szpanują tytułami naukowymi i salutują na powitanie jak rasowi SS-mani. To tani humor, ale od biedy można powiedzieć, że trafnie piętnuje ksenofobiczne tendencje narodu. Niestety, reżyser tak bardzo ufa przyjętej konwencji, że nie przejmuje się za bardzo nakreśleniem wiarygodnych bohaterów.

 

„Wkręceni” to film o którym słyszałem wiele dobrego, jednak jak się można domyśleć opinia ta była wygłaszana przez kobiety, dla których ten film jest najwyraźniej przeznaczony. Bo mężczyzna nie znajdzie dla siebie nic, co przyciągnęłoby jego uwagę. Ani kobiety, które widać często w różnych produkcjach, w dodatku nie jakieś wybitnie ładne, nie jest w żaden sposób dobra również fabuła filmu, która wygląda jakby ktoś ją napisał jeden wieczór.

Film ten, z założenia komedia, nie rozśmieszył mnie ani razu. Wręcz przeciwnie, zachowanie pracowników w fabryce samochodów, zakończenie filmu, to wszystko czyni ten film oderwanym od rzeczywistości. W ogóle przebieg akcji toczy się w dziwnym tempie, przez co nie umiałem się wczuć w to co się dzieje a ekranie. Brak dialogów wartych zapamiętania również nie wpływa pozytywnie na ocenę tej produkcji. Ot, kolejną komedie trzeba wypuścić to wymyślmy coś głupiego, baby na pewno to łykną.

Trudno coś pisać o grze aktorskiej, bo jest taka jak zawsze w tego rodzaju filmach. Wepchnęli znanych aktorów żeby zamaskować niedoskonałości scenariusza, co im się z pewnością nie udało. Jedno dobre że nie wzięli Karolaka do tego filmu, bo tego to już bym zupełnie nie wytrzymał. Ale i tak Adamczyk gra gdzie się da i coraz trudniej się go ogląda. W ogóle wszyscy aktorzy, na szczycie z Bartoszem Opanią, wypadli sztucznie. Ale jak inaczej mogła wyjść gra w filmie, w którym ważna zmiana w życiu przebiega w mgnieniu oka. Mam pracę, zaraz mam kaca, aż tu nagle jestem niby szychą. Po prostu pomieszanie z poplątaniem, w dodatku beznadziejnie połączone.

Słowem podsumowania, obejrzałem ten film, bo słyszałem że jest dobry, ale okazało się że to katastrofa, która mam nadzieję skutecznie odwiedzie mnie od oglądania jakichkolwiek kolejnych polskich komedii tego rodzaju. Ten film jest tak słaby jak wygląd i zachowanie policjanta granego przez Kacpra Kuszewskiego. Ocena: 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353733
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

A Million Ways To Die in The West / Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie

"Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie" to opowieści o Albercie (Seth McFarlane), tchórzliwym hodowcy owiec. Gdy Albert wykręcił się od uczestnictwa w tradycyjnej strzelaninie, jego kapryśna dziewczyna (Amanda Seyfried) rzuciła go dla innego. Tajemnicza nieznajoma (Charlize Theron), która właśnie przybyła do miasta, pomogła Albertowi odzyskać wiarę w siebie, a co więcej para zaczęła mieć się ku sobie. Niestety, w mieście zjawił się również mąż kobiety (Liam Neeson), notoryczny przestępca, dysząc żądzą zemsty.

Nie jestem fanem westernów, więc jak dowiedzialem się, że odpowiedzialny za „Teda” Seth MacFarlane, nakręcił komedie na ten temat, byłem pozytywnie nastawiony. Kontakt z ziemią był brutalny, a doszło do niego nadzwyczaj szybko. Największym problemem nowej komedii Setha MacFarlane’a jest... Seth MacFarlane. O ile potrafi on zadbać o dobre, błyskotliwe, i śmiejące się ze wszystkiego teksty, tak nie ukryje faktu, że nie jest aktorem. Jego Albert jest okrutnie płytkim bohaterem, tonącym przy każdym towarzyszu z planu. Ciężko gościa lubić – w zasadzie to samo mógłbym powiedzieć tak o wszystkich postaciach.

Warstwa komediowa, to mieszanka seksu i kupy... z naciskiem na to drugie. Tu już nie chodzi o to, że większość żartów śmierdzi, to po prostu postawiło na humor klozetowy. Znajdziemy tu udane perełki - w tym jedna genialna, nawiązująca do hitu sprzed lat, niczym Flash Gordon z Teda - ale oczekiwania między jedną a drugą będą tak długie, że zdążymy zapomnieć z czego się śmialiśmy. Przy całej sympatii do Setha, dwie godziny to zbyt długo na coś, co olewa fabułę i strzela głupotą z taką prędkością. Utalentowana obsada nic nie zmieni. Neeson jest mocno zepchnięty na dalszy plan, Sarah Silverman gra na jedną nutę – tj. rzuca jednym żartem w kółko - a Neil Patrick Harris był chyba zabawniejszy w „Smerfach”. Giovani Ribisi ma ogólnie najciekawszą sytuację, ale pozostawie trochę radości tym, którzy się skuszą.

Podobnie jak w Tedzie, motorem napędowym u MacFarlane’a jest wątek miłosny. Tam hamowało to moje pozytywne nastroje, tutaj, przy tak znikomej ilości wartościowego humoru, wydawało się byc ratunkiem. Nie chodzi o to, że między nimi będzie ekranowa chemia, po prostu ciężko się czepiać Charlize Theron. Wizualnie robi ona na ekranie furorę, a i jej postać nie jest tak przejaskrawiona. Wciąż nierealnie idealna, ale przynajmniej nie zesra się na środku ekranu.

Na milion sposobów próbowałem się przekonać do tego filmu. Poległem. W zwiastunie dostajemy informacje, jak do dupy jest żyć na zachodzie. Nie było wzmianki, że film też taki będzie. Naprawdę trzeba nisko zawiesić poprzeczkę, żeby uznać ten czas za mile spędzony – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353736
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Smak zemsty" (2014)

Kanadyjski dramat sportowy w reżyserii Allana Ungara. W wieku dwunastu lat Michael Shaw (Cody Hackman) jest świadkiem, jak dwóch zamaskowanych przestępców morduje jego rodziców. Od ich śmierci, Michaelem opiekuje się jego dziadek (James Neely), jednak nie daje sobie rady z kolejnymi wybrykami wnuka. Michael musi odpracować społecznie karę za wyrządzone czyny. Trafia do klubu karate prowadzonego przez Reggiego (Michael Biehn). Tam poznaje jego siostrzenicę Jen (Jess Brown), która prowadzi go na galę MMA. Tam rozpoznaje on mordercę swoich rodziców (Krzysztof Soszyński) - gwiazdę podziemnej federacji...

Nie jestem miłośnikiem MMA, jednak jestem w stanie zrozumieć urażonych sympatyków tej dyscypliny, bowiem mieszane sztuki walki znowu zostały przedstawione jako średnio legalna dżungla (choć policjant kręcił się po galach tylko w celu złapania mordercy rodziców Michaela :smile: ), która nie ma nic wspólnego z duchem sportowej rywalizacji. Historia Michaela to chyba z kolei ukłon w stronę niezapomnianego ,,Karate Kid": zestawienie klasyki (karate) z nowymi czasami (MMA). Klasyka zwyciężyła, choć nie prezentowała ona poziomu sprzed lata, a i nowy gracz nie postawił wysoko poprzeczki. Mimo to mnie dobrze oglądało się tę historię. Może dlatego, że obejrzałem ją raz, spodobała mi się i teraz wracam do niej w kolejnych filmach ze sportami walki w tle. To taki odreustaurowany, pierwszy samochód sprzed lat. I nie przeszkadzał mi nawet przeciętny Cody Hackman w głównej roli, przypominający posturą raczej piłkarza niż wojownika, który z rozrabiaki w anioła przeistoczył się gdzieś po kwadransie filmu. Może przeszkadza mi mniej z racji w miarę atrakcyjnej partnerki oraz niezłego Michaela Biehna w roli trenera - mentora?

Nie zakocha się w tym filmie fan MMA z wieloletnim stażem, tak jak nie zakocha się fan kina z wieloletnim stażem. Na skromnego oglądacza wybranych projektów z kilkoma obejrzanymi galami MMA na koncie w zupełności wystarczy...

 

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353884
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Biegnij, chłopcze, biegnij

(2013)

Lato 1942 roku. Ośmioletniemu Srulikowi (w tej roli bliźnięta Andrzej i Kamil Tkacz), jako jedynemu członkowi siedmioosobowej rodziny udaje się uciec z warszawskiego getta i ukryć w Puszczy Kampinoskiej. Na początku żyje z grupą innych dzieci żydowskich, a później sam, żywiąc się czym popadnie - owocami lasu, złapanymi zwierzętami i jedzeniem zdobytym ukradkiem w okolicznych wsiach. Mimo samotności, męczących go koszmarów i nigdy niezaspokojonego głodu, udaje mu się tak przetrwać lato i jesień. Zbliżająca się zima zmusza go do szukania schronienia wśród ludzi i naraża na ryzyko zdrady. Srulik ma szczęście: samotna kobieta (Elisabeth Duda) ukrywa go przez kilka tygodni i pomaga chłopcu stworzyć nowa tożsamość. Srulik przeradza się z żydowskiego uciekiniera w Jurka - polską sierotę. Modli się jak katolik i nosi krzyżyk na szyi. Jego żydowska tożsamość jest tym samym zagrożona... Jest to prawdziwa historia, bazująca na powieści Uri Orleva i wspomnieniach Yorama Fridmana. O dalszych losach Srulika/Jurka dowiadujemy się z epilogu zakończonego dokumentalnym materiałem filmowym, pokazującym 75-letniego Yorama z sześcioma wnukami w Izraelu.

 

Film z niezbyt chwytliwym według mnie polskim tytułem mógł się okazać gniotem, tak jak wiele rodzimych produkcji z ostatnich lat. Jednak tak się nie stało i „Biegnij chłopcze biegnij” bardzo mnie wciągnął. W dużej mierze przez poziom gry Andrzeja Tkacza, który zagrał tytułowego chłopca. Może nie do końca idealnie, ale można było naprawdę uwierzyć w jego płacz czy smutek. Młody Andrzej ma talent i pewnie tonie będzie ostatni film w jakim go widzimy. Dostał na swoje barki cały film jako główna postać i bardzo dobrze ten ciężar udźwignął.

Mimo że mój stosunek do Żydow nie jest do końca przyjacielski, to takie filmy jak ten, czy „Ostatni pociąg do Aushwitz” chwytają człowieka za serce gdy się patrzy co musieli przechodzić kiedyś ludzie. A historia Jurka Staniaka to opowieść oparta na faktach, w dodatku dobrze przeniesiona na ekran. Jurek może czasem wydaje się być aż za bardzo niezniszczalny, ale to przez co musi przebrnąć jest przedstawione spójnie i jestem w stanie uwierzyć że takie „przygody” rzeczywiście mógł przeżywać.

Prócz samego Jurka i sposobu w jaki go zagrano bardzo ważną rolę spełniały osoby, które spotykał na swojej drodze. Mi najbardziej podobały się kreacje Mirosława Baki, który zagrał Mateusza Wróbla, gościa wydającego się ostrym na początku, a finalnie bardzo przyjacielskim. Także Magda Jończyk została bardzo dobrze zagrana przez Elisabeth Dudę. Swoją drogą musiałem się chwilę zastanowić skąd znam to nazwisko i okazje się że nie wszystkie międzynarodowe pajacyki z „Europa da się lubić” zniknęły z naszych oczu na zawsze. Oczywiście ważną rolę w filmie pełnili Niemcy, ale o tym jak zostali zagrani nie będę się rozwodził, bo oni taki sposób zachowania mają chyba we krwi. Oczywiście nie chodzi mi rasizm tylko o sposób bycia i mówienia takim a nie innym tonem.

Podsumowując, mi się ten film bardzo podobał. Akcja jest prowadzona w taki sposób, że widz jest cały czas ciekawy co się będzie działo dalej. No i kilka scen może wydusić kilka łez u mniej wytrzymałych widzów, bo były momenty, w których z Jurkiem było już źle i w połączeniu z dobrym zagraniem tego typu scen dało to odpowiedni efekt. Polecam ten film. Ocena: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353972
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Drive (2011) - mam bardzo mieszane uczucie względem tego filmu.

Pierwsza scena w której główny bohater bez słowa ucieka przed policją miała w sobie to coś. Coś, co zrobiło, mi smaka na więcej tego typu scen. Liczyłem że mniej więcej taki film dostane. Pościgi, akcja, a wszystko właśnie w takim stylu z cichym, ale mającym to coś bohaterem. Niestety nie dostałem tego. Wprawdzie genialna postać bohatera pozostała, ale nie miało to już takiej mocy, a "ciche" sceny z nim i jego uroczą sąsiadką po czasie zaczęły mnie trochę irytować.

Rzeczą która bardzo przypadła mi do gustu była ta subtelna brutalność. Nie było jej dużo, nie była głównym motorem napędowym filmu, ale było jej tak w sam raz. Idealnie pasowało to do całej (jakże świetniej) stylistyki filmu.

Tak jak pisałem na początku, mam mieszane uczucia. Po pierwszej scenie liczyłem na dynamiczny film akcji. Tutaj dynamiki było mało, wszystko było budowane powoli, ale dzięki temu miało to swój urok. Ciężko mi ocenić ten film, bo niby wszystko było w nim fajne i naprawdę podobał mi się on. Problem w tym, że po seansie czułem jakby niedosyt. Czegoś mi brakowało. Dlatego wystawiam mu bardzo mocne 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-353981
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Locke

Ivan Locke (Tom Hardy) jest jednym z najlepszych inżynierów budowlanych w całej Anglii. Bohater ma kochająca żonę i dwóch synów. Następnego dnia ma dopilnować położenia fundamentów pod największy budynek w swojej dotychczasowej pracy. Wieczorem jego idealne życie zmienia się za sprawą jednego telefonu. Ivan opuszcza plac budowy w Birmingham i wyrusza w długą podróż samochodem do Londynu, aby zmierzyć się z konsekwencjami popełnionego w przeszłości błędu.

„Locke” to teatr jednego aktora, który na naszych oczach przeżywa dramat. Film prowadzony w czasie rzeczywistym, w całości oparty na rozmowach telefonicznych. Trzyma w napięciu, choć akcja dzieje się tylko w samochodzie. Zawsze doceniam takie motywy. Kontakt jaki łapiemy z Ivanem, pomaga nam przeżywać jego problemy. Chyba najlepszą rekomendacją będzie to, że wraz z rozwojem akcji, kiedy widziałem kto dzwoni, obawiałem się podnosić słuchawkę razem z nim.

Wszystkie zasługi można przypisać dwóm osobom. Człowiekowi za kamerą, i temu przed nią. Steven Knight zapewnia nam świetne ujęcia, a Hardy genialną kreację. Same jego problemy dość szybko stoją przed nami otworem, i próżno tu szukać zwrotów akcji. To co się zmienia, to grymas na twarzy. Te emocje idzie poczuć. Z mimiką trafiał w „10”, co niekoniecznie mogę powiedzieć o jego Irlandzkim akcencie. Raził mnie od samego początku, a był totalnie zbędny. Gdyby Tom mówił po swojemu, to film by nie ucierpiał. Rozmówcy na szczęście się już tak bardzo na tym polu nie spinali. Ich największym atutem jest to, że nam ich twarz w ogóle potrzebna nie będzie. Po samym głosie jesteśmy w stanie wymalować ich wizerunek.

Nie jest to kino dla wszystkich, a niektórych może zanudzić ciągłe gadanie. Szczególnie rozmowy o pracy i wylewaniu betonu, które niekoniecznie pasjonują tak jak jego życie osobiste. Nie rozumiem kilku decyzji bohatera, inne uważam za głupstwa scenariusza, ale koniec końców, to bardzo dobre kino. Specjalnie nie wdaje się w samą historię, i polecam tego nie robić przed seansem (odpuścić zwiastun, nie czytać z zaciekłością maniaka tekstów, które mogą skrywać spoilery) – 7/10

 

Swoją drogą, na seansie byłem w ramach Kina Konesera, gdzie jakiś kretyn wychodzi i ma za zadanie zajawiać film. Przynajmniej takie odnosze wrażenie, co do jego roli. Ten wyszedł, i nie dość, że nie był w stanie poprawnie wypowiedzieć tytułu, to zaczął od słów, że „czeka nas nudny film” – f’n genius

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-354061
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

22 Jump Street

Po ukończeniu liceum po raz drugi funkcjonariuszy Jenko (Channing Tatum) i Schmidta (Jonah Hill) czekają duże zmiany. Tym razem przeprowadzać będą tajną operację w college'u. Gdy Jenko znajdzie bratnią duszę w drużynie futbolowej, a Schmidt zacznie zagłębiać się w środowisko artystyczne.

„21 Jump Street” było traktowane jak jedna z lepszych komedii ostatnich lat. Kontynuacja oferuje to samo. Niekoniecznie więcej tego samego, a zwyczajnie to samo. Punkt po punkcie przerabiają utarty schemat. Pytanie na ile można to uznać za minus, jeśli był to zabieg celowy. Oni mają świadomość, co robią, i się tego nie wstydzą. Z uśmiechem na twarzy wciskają nam ten sam produkt w nowym opakowaniu.

Między Tatumem i Hillem jest chemia, choć wciaż Bad Boysi z nich żadni. Humor często uderza w te same nuty, wyśmiewające gabaryty Jonaha, czy głupotę postaci Tatuma. I kiedy ta taśma się ewidentnie zacina, na pierwszy plan wskakuje Ice Cube. W życiu bym nie pomyślał, że gość w czymś tak zabłyśnie, a scena z nim – jak obejrzycie to będziecie wiedzieć która – ukradnie show. To był jedyny moment, kiedy na mojej twarzy był szczery uśmiech przez kilkanaście sekund. Wszystko inne to raczej tylko uśmieszki, a i ich był niewiele – lub były hamowane przez „ctrl+c – ctrl+v” z jedynki.

Fabularnie to sztampa, zbyt często zahaczająca o związek dwóch głównych bohaterów. Związek będzie sugerowany na wielu płaszczyznach – i to tych bardziej intymnych, niż partnerzy na służbie. Dorzućcie do tego narkotyki, obowiązkową jazdę na haju, wątek miłosny, klozetowy humor – mniej lub bardziej śmieszny – i otoczkę amerykańskich komedyjek studenckich, a współrzędne pokierują na Jump Street 22... lub komedie, która zbiera na razie recenzje z sentymentu do bohaterów i poprzedniej odsłony – 4/10 (naciągane ze względu na rapera :shock: )

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/145/#findComment-354281
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...