Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

 

After Life/Życie po Życiu

 

Anna (Christina Ricci), nauczycielka z prowincjonalnego miasteczka, po nagłym wyjściu z restauracji (gdzie pokłóciła się ze swoim chłopakiem - Justin Long) ginie potrącona przez samochód. Jej ciało zostaje przewiezione do miejscowego domu pogrzebowego prowadzonego przez Eliota Deacona (Liam Neeson). Tam okazuje się że pomimo tego iż ciało jest martwe, to dusza pozostaje w zawieszeniu w oczekiwaniu na pogrzeb. Tego wszystkiego Anna dowiaduje się od właściciela miejsca. Twierdzi on, że poosiada dar przygotowania dusz do ostatecznego rozstania się z tym światem.

Film skupia się ma dwóch wątkach. Pierwszy to relacja pomiędzy Deaconem (która przedstawia jak wygląda sytuacja nauczycielki i innych zmarłych) a Anną, która pomimo tego, że w pewnym momencie wydaje się, iż godzi się z sytuacją, to jednak ostatecznie od początku do końca kontestuje to, co się dzieje (niezła rola Ricci). Drugi, to reakcja Paula, który nie mogąc się pogodzić ze śmiercią ukochanej, w związku z otrzymanymi od ucznia Anny informacjami, stwierdza iż ona żyje. Chęć udowodnienia tego doprowadza do śmierci w wypadku samochodowym i znalezienia się we wspomnianym już zakładzie pogrzebowym...Ocena 4/10.

Edytowane przez filomatrix
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351382
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Child of God

Osadzony w górskim Sevier County, Tennesee, “Child of God” opowiada historię Lestera Ballarda (Scott Haze) - aspołecznego, odrealnionego brutala, którego narrator określa jako “dziecko Boga, możliwe, że takie jak Ty sam”. Życie Ballarda to desperacka ucieczka. Zostawiały go rodziny zastępcze, bądź on sam się na nich wypierał.. Żyje na poziomie jaskiniowca, a zbrodnia nie jest mu obca.

Scott Haze jako Ballard utrzymuje wysoki poziom przez... jedną scenę. Serio! Pierwszy kadr, to obraz totalnego pojeba, którego kazdy ominąłby na ulicy szerokim łukiem. Potem jednak przychodzi chodzić po górach (tego tu jest pełno) i gadać z innymi ludźmi, a sam Scott Haze zaczyna balansować ze swą postacią pomiędzy tym szaleńcem z początku, a jednym z głównych bohaterów filmu „Głupi i głupszy”. Facet niekiedy wywoływał u mnie odmienną reakcję od zamierzonej. I o ile byłbym w stanie mu wybaczyć – takie mogło być załozenie tej postaci, bo oprócz wariata, to taki „wiejski głupek” – tak wyłożył się reżyser. A mówiąc o nim, objawi się powód mojego seansu. Za kamerą stanał James Franco, a na warsztat wziął prozę Cormaca McCarthy’ego. To ostatnie nazwisko pamiętam po bardzo dobrych „Sunset Limited”, czy „No Country for Old Men”, ale każdy kolejny film promowany jego nazwiskiem na jakimś polu zawodzi. Franco zwalił totalnie przedstawienie historii, o ile mogę o niej tak mówić. Nie dość, że to TYLKO opowiastka o gościu samotnym, którego szaleństwo sięgnęło zenitu, a jego jedynymi kumplami są pluszaki, które wygrał na strzelnicy, to została ona przedstawiona w formie krótkich scen. Taki zlepek, jak w płytkich komediach. James się z tym nie kryje, bo po każdej z nich, ekran gaśnie. Ciągle wybijało mnie to z rytmu, i nic nie sprawiło, że się wkręcę. Brakuje tu też jakiejś mocniejszej końcówki, czy akcentów godnych zapamiętania. Jak widziałeś 15-minut, widziałeś wszystko. Jest tam zmienna w postaci kobiety – rzekomo główna dla „fabuły” – ale nie wprowadzi ona nic, czym bylibyśmy zaskoczeni. Był sobie Lester Ballard, był sobie film. Ja ... ok, już zapomniałem. – 3/10

 

 

Ida

Lata 60. w Polsce. Anna (Agata Trzebuchowska) jest nowicjuszką, sierotą wychowywaną w zakonie. Przed złożeniem ślubów matka przełożona stawia warunek: Anna musi odwiedzić swoją ciotkę Wandę (Agata Kulesza), jedyną żyjącą krewną. Obie wyruszają w podróż, która ma im pomóc nie tylko w poznaniu tragicznej historii ich rodziny, ale i prawdy o tym, kim są. Poruszający, kameralny, wybitny w obrazie dramat, którym reżyser wraca do rodzinnego kraju. Z wielkim wyczuciem łączy intymną historię młodej kobiety z historycznym i społecznym tłem.

Reżyser skutecznie pomaga nam w powrocie do przeszłości. Czarno-białe zdjęcia, nostalgiczny klimat, i one – dwie dobre aktorki. Pod względem realizacyjnym, to prawdopodobnie czołówka ostatnich lat w naszym kraju. Pod względem samej historii - już niekoniecznie. Musicie się nastawić, że tempo będzie żółwie, a motywy dość znane. Owszem, wciąż wzniosłe i chwytające za serce, ale pod kolana nic podkładać nie trzeba – nie zostaniecie na nie rzuceni. Jedna życie poznaje, druga się z niego powoli rozlicza – choć najstarsza nie jest. Nie są to postacie z największą głębią, ale są „jakieś” – a jak na polskie kino, to już coś. Robi to furorę tak u nas, jak i za oceanem. Możliwe, że to wciąż bolące rany po Holokauście. Mi ciężko coś z tego wyciągnąć – coś, czego nie byłem świadom przed seansem. Raczej zapamiętam za dłużące się sceny artystyczne, jak i kompletnie zbędny wątek miłosny – płytki i nijaki. Mimo 80min, odczuwałem lekką nudę. Tak być nie powinno. Jednak potrzebuje od kina innych walorów, bo mimo dostrzegania tutejszych, nie przeskoczę pewnej bariery z oceną – 5/10

 

 

Anna / Mindscape

John (Mark Strong), posiadając zdolność widzenia cudzych wspomnień, zajmuje się sprawą genialnej nastolatki, Anny (Taissa Farmiga). Czy jest socjopatką, czy ma jakieś traumatyczne wspomnienia w swojej głowie? Zaczyna się rozgrywka o prawdę, a Mark może liczyć tylko na swoją intuicję.

Fajny pomysł i fajne tempo. Niskobudżetowy, nieznany thriller, musi sie bronić takimi czynnikami. Dopiero podczas seansu wyjdą na jaw pewne niedoskonałości, ale nie można „Annie” odmówić tego, że mnie wkręciła. Oprócz samego pomysłu, podobało mi się oparcie całości o dialogi. Wizje wspomnień nie trwają długo, ale zwykle pchają naprzód historyjkę. Niestety, im dalej w las, tym za dużo drzew...znaczy dziur. Coraz ciężej było mi kupić fabularne zawirowania, prócz ostatniego twista, który był przewidywalny, ale trafny - dla thrillera słowo „przewidywalny”, to jak wirus zaniżający ocenę.

Taissa Farmiga daje radę, a jej kamienna twarz jest jak znalazł. Mark Strong mocno musiał opuścić loty, bo jak niedawno widywaliśmy go w największych produkcjach, tak teraz spadł kilka półek niżej. Jak na to popatrzeć obiektywnie, to całkiem słusznie, bo jego atutem było to, że jest charakterystyczny. Jego John w tym filmie nie jest :wink:

„Cluedo”, czyli kto zabił/zawinił. Tylko dom został zamieniony na głowę Anny. Poruszają tu kilka ważnych społecznie kwestii, ale nie są o nich wielce przekonani. Zwykle tylko „lizną” dany temat, i uciekają do nory, żeby ktos przypadkiem nie zwrócił zbyt dużej uwagi na ich projekt – jakaś głowa „PG” musiała nad nimi siedzieć – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351390
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 258
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.10.2011
  • Status:  Offline

 

Prostytutki

 

Rosyjski film opowiadający historię trzech moskiewskich prostytutek, a także kulisy ich zawodu. Każda z nich ma swoje marzenia i swój sposób na wyjście z tego co robią.

Produkcja nie powala na kolana, jednakże w przypływie braku innych rzeczy do oglądania można się z nią zapoznać (tylko 85 minut(, aby dowiedzieć się jak wyglądają kulisy tego biznesu w rosyjskiej stolicy. Dodatkowe plusy: całość na youtube i polski lektor. Ocena 4/10

Edytowane przez filomatrix
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351455
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Scooby-Doo! WrestleMania: Tajemnica ringu (2014) - 6/10

Grawitacja (2013) - 6/10

Człowiek z blizną (1932) - 7/10

Syn Spartakusa (1963) - 5/10

Wyścig po życie (2013) - 5/10

Ostatni z wielkich (1976) - 7/10

Wilk z Wall Street (2013) - 10/10

 

Wilk z Wall Street

Nie chce mi się opisywać wszystkich filmów, więc opiszę tylko ten, który oglądałem wczoraj. Widziałem tylko kilka filmów reżyserii Martina Scorsese ( Chłopcy z ferajny, Kasyno, Infiltracja i Wyspa tajemnic ) i muszę przyznać, że zrobił tutaj świetną robotę. Podobała mi się również fabuła za co plus wędruje do Terence'a Wintera ( właśnie go sprawdzałem i pisał scenariusz do Rodziny Soprano i Zakazanego Imperium, czyli dwóch seriali, które mam w planach obejrzeć ). Dziwie się, że za tę rolę Leonardo DiCaprio nie zdobył Oscara... Świetnie zagrał rolę maklera, któremu później sława i bogactwo ( i przede wszystkim narkotyki ) nieco uderzyło do głowy. Podobało mi się to, że miał to być taki poważny film, ale mimo tego nie brakowało tutaj humorystycznych wstawek. Widziałem porównania, że "Wilk z Wall Street" to tacy "Chłopcy z ferajny" w świecie giełdy z czym można się zgodzić. Głównego aktora można również porównać pod pewnym względem do Tony'ego Montana ze Scarface'a. Obaj w pewnym momencie mieli taką władzę i tyle pieniędzy, że stracili rodzinę. Warto było przeznaczyć te trzy godziny. Jest to najlepszy film, który powstał w 2013 roku jaki widziałem, a jedynym, który również oceniłem na 10 był Gangster Squad. Pogromcy mafi.

Ocena: 10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351706
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  885
  • Reputacja:   82
  • Dołączył:  08.01.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wczoraj wybrałem się na nowego Spider-Mana. Niestety jedyny seans jaki pozostał to 3D, no ale trudno, ten film to był dla mnie totalny must-watch jako wielkiego fana pajęczaka. Będzie pisane ogólnikami, bo uważam że tak jest bardziej przejrzyście :

 

Opis z filmwebu : "Zbliża się zakończenie szkoły, ale pomimo tego Peter Parker (Andrew Garfield) ma ważniejsze sprawy na głowie. Jego życie utknęło pomiędzy ściganiem złych facetów jako Spider-Man, a spotkaniami z ukochaną Gwen Stacy (Emma Stone). Peter nie zapomniał o obietnicy złożonej ojcu dziewczyny, jednak nie potrafi jej dotrzymać. Wszystko zmienia się, gdy w mieście pojawia się nowy złoczyńca, Electro (Jamie Foxx)... "

Na samym początku chciałbym wspomnieć, że pierwsza scena z pajęczakiem pokazująca lot przez Nowy Jork zza jego pleców jest chyba najlepszą sceną jaką miałem oglądać w technologii 3D. Jest zrobiona wprost świetnie. W ogóle trójwymiar w tym filmie nie sprawia wrażenia wciśniętego na siłę i efekciarskiego, nie jest też jednak integralną częścią. To po prostu miły dodatek, który w wielu scenach cieszy oczy.

Wiele osób narzeka na wątek miłosny, że jest robiony na siłę, wciskany bez sensu i w ogóle ten z trylogii Raimiego był lepszy. yyy... WHAT? Sceny z udziałem Gwen i Petera są pozbawione tego komicznego patosu, który występował choćby w 2 i 3 części "starej" trylogii. Nie ma filozoficznych wyznań i idiotycznych dyskusji, widać, że bohaterowie mają te 18-19 lat. Moja opinia na temat wątku miłosnego jest pewnie mocno pobłażliwa, gdyż Emmę Stone mógłbym oglądać na ekranie cały czas :)

Fabuła... zaskakująco trzyma się kupy, nie ma szczególnie rażących niespójności.

Jeśli chodzi o wrogów w tej części : Electro dużo bardziej podoba mi się w takiej formie, aniżeli ten z komiksu. Jest o wiele bardziej... współczesny (w końcu w komiksach pojawił się w 1963, no ale cóż...), zarówno już po przemianie Maxa Dillona w superzłoczyńcę, jak i przed. Zielony Goblin zajmuje wraz z Vulturem pierwsze miejsce w moim rankingu ulubionych przeciwników Spider-Mana więc cieszyłem się jak małe dziecko gdy zobaczyłem że pojawi się w drugiej części. Ucieszyłem się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem, że Harry'ego Osborne'a zagra Dane DeHaan, który do tej roli pasował wprost idealnie. Potrafi wkurwić samym wyglądem i o to chodziło. Wygląd Goblina wreszcie był taki jak powinien, bo ten z filmu Raimiego to jakaś parodia. I nie zgodzę się z tym co wcześniej napisał N!KO, Dafoe wcale nie był taki genialny jako Goblin, trochę popsuł tę postać, zwłaszcza przez przerysowanie alter-ego Normana Osborne'a (scena z lustrem). Wracając do tematu : szkoda, że Goblina było tak mało, liczę że w 3 części będzie go znacznie więcej.

Muzyka... chyba drugi, ewentualnie trzeci raz zwróciłem uwagę na muzykę w filmie. Fragmenty grane w czasie walk Electro ze Spideyem (ucharakteryzowane na kształt wewnętrznych głosów Maxa) są genialne.

Teraz mały spoiler :

 

Śmierć Gwen była zrobiona w porządku. Czytałem gdzieś, że wycięli z tej sceny szaleńczy śmiech Goblina w momencie gdy Peter płacze nad ciałem Gwen. Szkoda, dodało by to klimatu i dodatkowo ukazało Goblina jako totalnego psychola (którym oczywiście jest). W usuniętej scenie po napisach, której w końcu w kinach nie puścili da się zauważyć zamrożoną czy jakoś tak "zakonserwowaną" głowę Normana Osborne'a. Biorąc pod uwagę to, że prawdziwym Green Goblinem był właśnie Norman, chyba można po cichu liczyć na jego powrót w jakiś sposób.

 

 

Podsumowując, każdy fan człowieka-pająka MUSI obejrzeć ten film. Wreszcie coś co można śmiało nazwać adaptacją komiksu, świetne efekty, brak patosu (co tak denerwowało mnie choćby w Dark Knight Rises). Totalny must watch. Ludziom którzy nie są fanami Spider-Mana bądź też filmów o superbohaterach nie polecam. Raczej się wam nie spodoba.

 

Moja ocena : 9/10 (tak, według mnie ten film na aż tyle zasługuje)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351716
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Fading Gigolo / Casanova po przejściach

Murray Schwartz (Woody Allen), właściciel antykwariatu, popada w problemy finansowe. Postanawia namówić nieśmiałego przyjaciela, pracującego w kwiaciarni Fioravante (John Turturro), na spotkanie ze swoją dermatolog (Sharon Stone). Nie chodzi jednak o zwyczajną wizytę u lekarza, tylko o spełnienie seksualnych fantazji znudzonej życiem pani doktor. Oczywiście za pieniądze. Fioravante, choć z oporami, zgadza się na propozycję. W końcu czego nie robi się dla przyjaciół w potrzebie? Tak zaczyna się dochodowy biznes dwójki panów, który z dnia na dzień przynosi większe zyski, gdyż sława kochanka do wynajęcia zatacza coraz szersze kręgi.

Sprawiało to wrażenie produkcji namaszczonej przez Woody Allena. Od zwiastunu, przez wprowadzenie, czuć było mistrza w akcji. Za kamerą jednak nie stał występujący tu Woody, a sam John Torturro. Niestety, nie tak błyskotliwy i odkrywczy jak jego kolega. Z tego, z czego Allen umie się mistrzowsko naśmiewać, Torturro robi oklepaną papkę. Z jednej strony romantyczną, z drugiej artystyczną - czyt. z obu stron nieciekawą. Całość wydaje się być historią żigolaka, i zamieszania wokół jego nowej pracy, jednak szybko okazuje się, że największe zamieszanie dzieje się w głowie samego Fiorovante. Mimo tego, że radzi sobie wysmienicie w nowej roli, odnajduje swoją drugą połówkę, a wtedy dla widza zaczynają się schody. W tym związku z żydówką (Vanessa Paradis) nie ma żadnej pasji. Allen stara się przemycić kilka mocnych tekstów o podłożu religijnym, ale to za mało, żeby się dobrze bawić, czy chwalić warstwę komediową. Kilka ciekawszych postaci zeszło na dalszy plan - seksowny duet klientek Fiorovante (Sharon Stone i Sofia Vergara), który zdawał się być centrum zamieszania, jest okrutnie pomijany - a kilka było wyciętych z kartonu. Taki Liev Schreiber gra gościa zakochanego w żydówce, i pracującego w straży sąsiedzkiej. Na papierze wydaje się być ważny dla przebiegu akcji, a naprawdę jest tylko bezbarwnym pionkiem, błąkającym się po ekranie, wyznając miłość.

Ani to Casanova, ani nawet Żigolak. Kobiety nie były uwodzone, uwodziły się same. Damko-męskie relacje pominięte, na rzecz problemów żydowskiej wdowy - 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351719
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Koneser" (2013)

Włoski film w reżyserii Giuseppe Tornatore. Virgil Oldman (Geoffrey Rush) jest uznanym na całym świecie koneserem sztuki. Jest staromodnym człowiekiem lubiącym porządek i harmonię. Virgil nie jest jednak krystaliczny. Wraz ze swoim wspólnikiem Billym Whistlerem (Donald Sutherland) zawierają układ, dzięki któremu Oldman prędzej czy później zdobywa licytowane przez siebie obrazy. Pewnego dnia z prośbą o wycenę wszystkich pamiątek należących do rodziców dzwoni do niego Claire Ibbetson (Sylvia Hoeks)...

Giuseppe Tornatore serwuje widzom naprawdę świetną historię. Stary dziwak uwielbiający tylko i wyłącznie sztukę, zakochuje się w młodej dziewczynie cierpiącej na agorafobię (lęk przed miejscami publicznymi). Ułożony i lekko nudnawy Virgil przeistacza się w romantycznego mężczyznę. Claire z kolei stopniowo pokonuje swoją fobię, właśnie dzięki Oldmanowi. Ich relacja nie przebiega harmonijnie, dlatego naprawdę przyjemnie ogląda się tę historię. Kiedy wydaje się, że ,,Koneser" to banalna, choć dobrze opowiedziana historia, następuje zwrot, dodający filmowi jeszcze więcej uroku. Sfałszowana miłość dopadła Virgila, tak jak i on fałszował dzieła sztuki. Oldmana zgubiła to, że doskonale znał jedynie świat sztuki, a nie świat ludzi...

Najmocniejszym jej punktem jest Geoffrey Rush - wiarygodny zarówno jako biznesmen z zasadami, jak i staruszek z duszą nastolatka. Prowadził on nie tylko przeróżne licytacje, ale również cały film. Równie dobrze ogląda się Sylvię Hoeks w roli nadwrażliwej, młodej kobiety. O dziwo sceny z udziałem tej dwójki wyglądają już znacznie gorzej, jakby tajemniczy pokój Claire naprawdę był barierą między tym duetem i to nie postaci. Pochwalić należy również kapitalne zdjęcia, dodające filmowi niezwykłego klimatu...

Sacrum zamieniło się w profanum - mógł pomyśleć sobie główny bohater po tym, jak został oszukany przez ukochaną kobietę i jedynych przyjaciół. Całe szczęście, że film przez cały czas jego trwania oscylował bliżej sacrum...

 

Ocena: 4.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351745
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Transcendence / Transcendencja

Grupa naukowców pracuje nad stworzeniem pierwszego na świecie komputera obdarzonego ludzką inteligencją i empatią. Gdy jeden z nich – Will (Johnny Depp) - ginie z rąk terrorystycznej organizacji, jego żona Evelyn (Rebecca Hall) podejmuje decyzję o przeniesieniu umysłu mężczyzny do pamięci powstającej maszyny. Will ożywa, ale skutki operacji okazują się dalekie od pożądanych.

- Czy nie chcę Pan przypadkiem stworzyć swojego Boga?

- Dobre pytanie. Czy ludzie nie robili tak zawsze?

Ten dialog z początkowej konferencji prasowej wyznacza tor dla tego filmu. Filmu o wielu warstwach, co wcale nie jest jakimś komplementem. Cóż mi po wielu warstwach, jak przełknąć to ciężko - cebula? Jest tu odrobina akcji rodem z filmów sci-fi, milosna opowieść zahaczająca o niedawne "Her", a przede wszystkim historia o tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. A dokładniej, że ta maszyna chcę coraz większej władzy. Wszystko w jednej wielkiej papce, która stara się udawać coś więcej, niż w rzeczywistości jest. Patrząc po recenzjach, i ogromnych stratach jakie produkcja przyniosła – niewielu się nabrało.

Zahacza to o niedawne „Her”, bo mamy kobietę, która świadomie przesłała mózg swojego męża, do ich niedokończonego projektu - super komputera z ludzkimi odruchami. Jasne, to „Her” dla ubogich, ale wątek miłosny jest mocno eksponowany. Rebecca Hall raziła mnie od samego początku. Twórcy po macoszemu potraktowali jej cierpienie po stracie ukochanej osoby. Wyszła na dziewczynę, której pierwszym pomysłem po wiadomości o śmiertelnej chorobie męża, był „transfer danych” z mózgu do komputera. Ok, uroniła później kilka łez, ale wszystko szybko wróciło na poprzedni tor. Tam pojawia się zagwozdka – czy wciąż go kocham, i czy tu w ogóle mam z nim do czynienia? Wzniosłe na papierze, przeciętne na ekranie – choć to i tak jeden z atrakcyjniejszych motywów całości.

Złe maszyny widzieliśmy juz wielokrotnie, i „Transcendencja” nie wniesie nic nowego. Przebieg jest przewidywalny, a akcje okrutnie oklepane. Trochę jak z kina lat 90’. Może wtedy robiłoby to furorę, dzisiaj zasługuje na uśmiech politowania. Są źli – z początku grupa przeciwników projektu, później armia sługusów sztucznej inteligencji – są dobzi – Paul Bettany i Morgan Freeman wraz z rządem, niech się biją!

Johnny Depp często wybiera dziwne role. Will nie jest tak wykręcony, jak chociażby niedawny Indianin Tonto, ale na pewno nie ustępuje mu jeśli chodzi o koloryt. Obaj są bezbarwni, jak cała reszta tej obsady. Początek budzi jeszcze nadzieje na coś lepszego. Później tempo zwalnia, fabuła tonie w głupocie i kiczu, a efekty są płytkie (cięzko mi uwierzyć, że uznali taką rekonstrukcje za „cool”) – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351773
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Wielkie piękno" (2013)

Włoski film w reżyserii Paolo Sorrentino. Jep Gambardella (Toni Servillo) jest 65-letnim dziennikarzem, a zarazem jedną z najbardziej szanowanych osób w Rzymie. Jep ma powoli dość wszystkich nadskakujących mu kobiet oraz spotkań w towarzystwie innych reprezentantów śmietanki towarzyskiej z Wiecznego Miasta, będącej zwyczajną grupą snobów. Dziennikarz szuka w swoim życiu czegoś głębszego niż tylko pusty podziw...

,,Wielkie piękno" to bardzo dobry, prześmiewczy portret przedstawicieli szeroko pojętej inteligencji, ludzi w gruncie rzeczy próżnych, którzy przy pierwszej lampce wina poruszają istotne, górnolotne tematy, jednak wraz z kolejnymi kieliszkami wypitego alkoholu, zaczynają plotkować o homoseksualnych przygodach nieobecnych kolegów czy też zwykłym szkalowaniem, wydawałoby się krystalicznych postaci rzymskiego środowiska. Pośród nich, a właściwie ponad nimi jest Jep - inteligentny, dowcipny, czarujący mężczyzna, któremu takie życie już dawno przestało się podobać. Paradoksalnie najlepiej czuł się nie wśród pisarzy czy filmowców, a w towarzystwie córki swojego przyjaciela, właściciela klubu ze striptizem - kobiety po czterdziestce, która nie mając pomysłu na swoje życie, nadal tańczy w klubie ojca. To właśnie Toni Servillo w połączeniu ze świetną muzyką nadają temu filmowi odpowiedni klimat. Jep bywa złośliwy, zabawny, ujmujący, irytujący, wrażliwy...Duże brawa dla Servillo za stworzenie kolejnego zagubionego indywidualisty, który zostanie w mojej pamięci na długie lata...

,,Wielkie piękno" to momentami zabawny, momentami pouczający film o ulotności życia, pokazujący, że tak naprawdę żyjemy w zakłamaniu, a tematy, którymi się zajmujemy, tak naprawdę są błahe. Oczywiście, widać ewidentne dążenie do morału wysoce skażonego egzystencjalizmem, jednak widziałem o wiele filmów, które raziły artystyczną nachalnością. Film Paolo Sorrentino przyjemnie się ogląda i chwała mu za to...

 

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-351803
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Obywatel Kane -1941

 

Główny bohater w debiucie reżyserskim Orsona Wellsa umiera już w pierwszej scenie. Obraz otwiera widok upiornego zamku na wzniesieniu, a w jednej z komnat widzimy postać na łożu śmierci. Ostatnie słowo jakie wypowiedział Charles Foster Kane to różyczka, słowo klucz, zwrot nad którym będzie rozmyślał dziennikarz prowadzący wywiad o jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Żurnalista przeprowadza rozmowy z najbliższymi Kana, stara się dowiedzieć czym była różyczka. Dowiaduje się kim naprawdę był Charles, co robił by być podziwianym i kochanym i kogo tak naprawdę darzył wielkim uczuciem.

Aby w pełni docenić dzieło Wellsa, trzeba się przenieść na początek lat czterdziestych i znać kilka fachowych określeń z dziedziny filmu. Przede wszystkim twórca zastosował kilka nowinek w swoim filmie, przez które to ów film został doceniony dopiero po latach. Jak wspominałem uśmiercił głównego bohatera na początku drogi, przez co narracja opierała się głównie na retrospekcjach. Zaczynając opowiadanie o losach bohatera od jego śmierci, zaszokował nie przygotowanych na taki zabieg widzów. Wprowadził także montaż wewnątrz klatkowy, opierający się na ukazaniu w jednej scenie więcej niż jednej sytuacji. Przez co widz musi skupić swoją uwagę na pierwszym, drugim, a czasami i trzecim planie jednocześnie. Dziś takie kręcenie nikogo nie dziwi, ale w latach czterdziestych było novum i wielkim szokiem dla widowni. Oględnie mówiąc, reżyser stworzył dzieło wyprzedzające swoje czasy, które musiało czekać na europejskich widzów i z ich pomocą po raz drugi trafić do amerykańskich kin. A gdy uświadomimy sobie, że za tym zamieszaniem stał 25-latek, to głowa mała.

A jak dziś prezentuje się siedemdziesięcioletni Obywatel Kane? Nadzwyczaj dobrze. Film potrafi przykuć do ekranu, zastosowane sztuczki nadal cieszą oko, a nie banalny bohater i jego ogromne ego są ciekawym materiałem na film. Cieszy każda minuta spędzona na oglądaniu, niespotykana w tamtych czasach praca kamery, nowatorskie kadrowanie składa się na coś wyjątkowego, może nie najlepszego w całej kinematografii, ale godnego sporej uwagi. 9/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-352217
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,The Double" (2013)

Film w reżyserii Richarda Ayoade' a na podstawie noweli autorstwa Fiodora Dostojewskiego. Jesse Eisenberg wciela się w dwie postacie: zahukanego, nieśmiałego introwertyka Simona Jamesa oraz energicznego i przebiegłego Jamesa Simona. Obaj panowie spotykają się na swojej drodze w pracy. James stopniowo zaczyna wchodzić w życie i tak niedocenianego już Simona, m. in. zdobywa Hannah (Mia Wasikowska), w której Simon podkochuje się...

Początkowo film nie wciąga zbyt mocno. Bliżej mu do nieśmiesznej komedii o kolejnym nieudaczniku, który lada chwila przemieni się w bohatera. Twórcy filmu próbują uzmysłowić widzom, że mamy tutaj do czynienia z ludzkim dramatem, m. in. przez mroczną aurę filmu. Wszystko wokół Simona jest ponure: bar, w którym jada, praca czy też mieszkanie. Nawet jego marynarka jest szara i nie napawa optymizmem. Akcja ożywia się wraz z pojawieniem się Jamesa Simona. Przy nim odżywa również Simon James. Niestety Mia Wasikowska w roli Hannah wciąż jest tak samo słaba. Dopiero odkąd Jesse Eisenberg musi zmierzyć się z zadaniem zagrania dwóch, różnych, choć nie całkowicie odmiennych postaci (nawiasem pisząc robi to bardzo dobrze), widz może wkręcić się w ten ,,The Double". Może przekonać się, jak bardzo samotny w dzisiejszym, nieczułym świecie jest człowiek i jak łatwo stracić wiarę w to, co się robi, gdy nie widać światełka w tunelu, choćby drobnej pochwały czy też innego dowodu empatii.

Szkoda, że im dalej w las, tym film robi się bardziej nierealny i ,,artystyczny". Richard Ayoade nie mógł się oprzeć banałowi, choć nawet taka błahostka jak dobór imion dla postaci (czy tylko mnie imię Simon kojarzy się z kimś ciapowatym, a James z kimś towarzyskim?) został dopracowany. Plus dla filmu również za wyczuwalne poglądy takich pisarzy jak Fiodor Dostojewski czy Franz Kafka, których bardzo lubię. Oby częściej reżyserzy tworząc swoje projekty sięgali po dzieła takich twórców jak Dostojewski, a radziej po nastawione tylko na kontrowersje współeczesne powiastki...

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-352221
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Sąsiedzi to komedia która jest w mojej czołówce komedii XXI wieku - na prawdę dawno nie bylo tyle tekstów/sytuacji które pamiętam kilka dni po seansie...

 

 

 

"Państwa dziecko ma HIV"

" -Coonie wsadzał ci penisa do buzi jak spałeś!"

" -Wcale nie spałem!... Ha"

- Imitacja De Niro Party i Samuel L Jackson z Jackie Brown

- Wspomnienia nękania przez ASSjuice'a

 

 

i tak można wymieniać... Godna polecenia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-352246
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Ride along” (2014)

Amerykańska komedia w reżyserii Tima Story’ ego. Ben Barber (Kevin Hart) to lekko zakręcony i niezdarny miłośnik gier wideo. Zachęcony genialnymi wynikami w grze, postanawia zostać policjantem. Kiedy otrzymuje zgłoszenie do akademii, pozostaje mu tylko jeden krok do spełnienia swojego marzenia – przekonanie do siebie brata swojej partnerki Angeli Payton (Tika Sumpter). Szkopuł w tym, że James (Ice Cube) jest nieufnym, przekonanym o swojej sile policjantem. Chrztem bojowym ma być dla Bena akcja mająca na celu złapanie tajemniczego gangstera Omara (Laurence Fishburne)…

Od współczesnych komedii nie wymagam zbyt wiele, tak jak od filmów w ogóle. Nikt już nie jest pionierem, nikt kina raczej nie zrewolucjonizuje. Nie oznacza to jednak, że będę pochwalał fuszerkę, bowiem inaczej nie można nazwać tego, co zrobili twórcy ,,Ride along”. Jeśli nie wymyślili nowych, zabawnych gagów to mogli przynajmniej zebrać do jednej kupy żarty oklepane, ale śmieszne. Niestety na kupie się skończyło, a konkretnie zrobieniu jej. Nie przeszkadzałoby mi to, że infantylny fajtłapa po raz kolejny uporał się z groźnym przestępcą, gdyby nie fakt, że główny bohater kompletnie nie bawił. Kevin Hart mógł uratować chociaż swoją postać w chwilach, gdy maniak gier komputerowych poważnieje. Niestety tego nie uczynił. Jego partner gra z kolei bardzo jednowymiarowo. Ice Cube w każdej scenie był taki sam, niczym Steven Seagal w memach. W ogóle żadnego aktora nie można pochwalić za ten film. Dobrzy byli nijacy, a źli niewiarygodni. Jeśli na siłę miałby szukać kogoś, kto aspirowałby do miana tego, który zapadnie w moją pamięć, postawiłbym na Johna Legiuzamo w roli latynoskiego partnera Jamesa…

Najgorsze jest jednak to, że na 2016 rok planowany jest sequel filmu. Obawiam się, że może on być jeszcze gorszy niż pierwsza część, w której chodziło głównie o to, aby Ben z mięczaka zamienił się w twardziela. Co będzie za dwa lata? Kolejna ciapa (np. pryszczaty, blady i rudy geek) zostanie gliniarzem pod wpływem innej gry? Nie wiem, czy chcę to zobaczyć…

 

Ocena: 1/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-352247
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Godzilla

Wszyscy zastanawiali się, jakim filmem będzie nowa „Godzilla” – lub jak kto woli Gojiraaaa. Mgła tajemnicy opadła, stwór wyszedł z dna oceanu, a My dostaliśmy coś, co chciało uniknąć „popcornowego” kina akcji, jak tylko to było możliwe. Walka z tymi naleciałościami trwała do ostatnich chwil, a werdykt wskazał na ... remis.

Szybko jesteśmy wciągani w wir akcji – co mi się bardzo podobało. Nie było żadnego poznawania postaci, ledwie suchy, kilkuminutowy zarys. Jest rodzina przesiąknięta pracą w elektrowni, która odkrywa u siebie nieproszonego, prehistorycznego gościa. Rząd zamyka teren, wmawia ludziom, że to tylko trzęsienie ziemi, a głowa rodziny (Bryan Cranston) walczy o ujawnienie prawdy – ma ku temu swoje powody. Ta nierówna batalia trwa 15-lat, i wtedy też dostajemy prawdziwych bohaterów spektaklu, z już dorosłym synem na czele (Aaron Taylor-Johnson). Jednowymiarowy żołnierz, jakich masa w filmach akcji sci-fi. W zasadzie „kopiuj + wklej”. Wydarzenia rozbijają jego szczęśliwą familię, a głównym torem leci pragnienie ponownego ujrzenia bliskich. I o ile ta walka z „popcornowym kinem” wydaje się być wygrana, emocji w tej tęsknocie niewiele, a wzruszenia najlepiej określić jako „tanie”.

Ten niesmak w ustach potrafi zatrzeć klimat, który starają się budować. Lepiej im wychodzą krótsze sekwencje w ciemnych jaskiniach, niżeli objawienie się stworów, ale widać w tym odrobinę „Obcego”. Gdzie czas jakby zwalniał, wokół panuje ciemność, jest cicho, a My wiemy, że coś tam gdzieś się czai – potrafią wkręcić!

Aktorsko nie spodziewajmy się kreacji wybitnych. Wszyscy grają znane melodie. Jest sztampowy żołnierz, jego sztampowa - tfu stęskniona - żona, sztampowy doktorek, sztampowy generał - który losy ludzi ma w swoich rękach - i osamotniony Cranston, któremu szczerze kibicowałem. Jedyny, który wywoływał u mnie jakieś emocje, nawet w sytuacjach śmierdzących na kilometr.

A teraz Main Event. Godzilla. Najlepszy dowód na to, co napisałem wcześniej. Na to, jak bardzo chcieli uniknąć „popcornowego kina”. Ten film pokazuje całą sytuacje bardziej z perspektywy ludzi w obliczu zagłady. Sam stwór to może i jest główna atrakcja, ale tylko wykonująca swoje – znane z klasyków – zadanie. To chyba jedyna przestroga dla tych, którzy chcą obejrzeć ten film. Nie spodziewajcie się „Pacific Rim”. To nie ta bajka. Poszli w innym kierunku. I ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy był on zły. Z jednej strony jest niedosyt, że tej Godzilli tak mało w „Godzilli”. Z drugiej jej obecność mogłaby bardziej przypominać przeciętny film Emmericha z 1998. Będzie rozwałka, budynki będą się walić, a potwór zawyje na naszych oczach. Tylko krótko i momentami troszkę kiczowato. Wizualnie spoko, ale dupy nie urywa. – 5/10

Edytowane przez N!KO
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-352327
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Sexslista 101" (2007)

Amerykańska czarna komedia w reżyserii Daniela Watersa. Roderick Blank (Simon Baker) jest szczęśliwym człowiekiem sukcesu. Lada dzień ma poślubić Fionę (Julie Bowen). 2 kwietnia przychodzi do niego e-mail z listą 101 kobiet. Z 29 z nich Roderick uprawiał seks. Pozostałych kobiet Blank w ogóle nie znał. Lista zaczęła intrygować mężczyznę do tego stopnia, że odwołał ślub i zaczął skreślać z listy kolejne nazwiska...

,,Sekslista 101" miała potencjał na naprawdę dobry film. Twórcy filmu mogli zrobić z tego typową komedię z happy endem, gdzie Roderick trafiałby do łóżka w mniej lub bardziej śmiesznych sytuacjach z kolejnymi niewiastami. Można było pójść zupełnie inną ścieżką, tj. stworzyć naprawdę intrygujący obraz o erotyce. Poszczególne kobiety w życiu głównego bohatera mogłyby wnosić odrobinę świeżości w historię. Mogliśmy również otrzymać kawał rozrywkowego kina z nagością, używkami i zwierzęcymi instynktami w tle. Niestety nie było ani śmiesznie (o uśmiech dbał jedynie Patton Oswalt w roli Freda), ani magnetycznie (lepsze sceny seksu widziałem w ,,M jak miłość", a seks Blanka z prostytutką był wręcz idiotyczny). Jedyne, co zaserwowano to nijakiego bohatera, który nie wiedzieć czemu przyciągał kobiety jak magnes (Simon Baker ewidentnie nie udźwignął tej roli), nieśmieszne historie jak ta z dwiema ,,lesbijkami" i Roderickiem), idiotyzmy pokroju zgonów spowodowanych...potknięciem o ołówek lub potknięciem w wyniku śliskiej podłogi czy też sceny niesmaczne, jak np. główny bohater próbujący kopulować z trupem. I jeszcze ta banalna, sztampowa końcówka z iluminacją dwójki złych bohaterów. Naprawdę nie wiadomo, co tutaj chwalić. Może Mindy Cohn w roli asystentki Rodericka?

Materiał na film był. Niestety brakowało wykonania oraz odwagi, by stworzyć coś innego niż 123457890 historię o tym, jak to zagubiony człowiek po mniejszych lub większych perturbacjach odnajduje sens życia...

 

Ocena: 2/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/143/#findComment-352332
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...