Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Need for Speed

(2014)

Kierowca rajdowy - Tobey - wychodzi z więzienia po odsiedzeniu kary za przestępstwo, w które wrobił go dawny wspólnik. Szukając okazji do zemsty zgłasza akces do nielegalnych, ekstremalnych rajdów ulicznych. Tymczasem dawny wspólnik na wieść o jego uwolnieniu, wyznacza nagrodę za jego głowę.

 

Sięgając po ten film miałem wobec niego spore nadzieje. Jednak nie wobec dialogów, relacji między bohaterami, ale wobec tego, jak będą wyglądały sceny wyścigów. Bo to w końcu ekranizacja jednej z najlepszych gier wyścigowych. I te wspomnienia pięknych czasów, kiedy każdy grał w NFS. Szczerze mówiąc to jest jedna z niewielu gier, w które lubiłem grać. I dlatego tak bardzo czekałem na to, jak będą wyglądały wyścigi, bo to one były główną atrakcją gier.

Początek filmu nie napawał optymizmem, bo dialogi były słabe, a przedstawiony wyścig toczył się w taki sposób, jakby samochody jechały z pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, a nie o wiele większą prędkością. Całe szczęście później wszystko zmieniło się na lepsze, a szczególnie w końcowym wyścigu. Nawet jak komuś nie chce się oglądać całego filmu, to ostatni wyścig, który stanowi podsumowanie całego filmu i najlepsze odwzorowanie tego, co widzieliśmy w grach. Naprawdę dopiero wtedy wkręciłem się w ten film, bo akcja toczyła się szybko, trasy wyglądały jak z gry przeniesionej do prawdziwego świata, a pościgi też wyglądały jak wyciągnięte z gry. I właśnie dlatego czasem nie wyglądało to tak, jakby toczyło się w realnym świecie, ale ogólnie było dobrze.

Moją ulubioną częścią NFS było Most Wanted i przez jej pryzmat patrzyłem na to, jak gra została ukazana w wersji filmowej. No i przyznam że odwzorowanie jest fajne jeśli chodzi o trasy, ale kilka elementów zostało dołożonych. Głównie chodzi o wyznaczanie zdań bohaterowi. W grze było to proste, bo starczyła mapka i kilka wiadomości, a w filmie zostało to wzbogacone o kilka elementów, które stanowią całkiem ważną część filmu.

Super prezentują się samochody zaprezentowane w filmie. Niektóre wyglądają wręcz jak wyciągnięte z gry, zresztą tak samo jak odgłosy ich pracy. Jeśli miałbym kiedyś marzyć jak ma wyglądać film o NFS to z pewnością bym chciał żeby te odgłosy przenieśli do niego i muzykę z MW, która była genialnie dobrana.

Gra aktorska poza wyścigami była dla mnie średnio ważna. Para złożona z Tobey’a i Julii prezentuje się całkiem dobrze, ale tylko dobrze. Aaron Paul zagrał Marschalla całkiem nieźle i, jakby to określić, nie odwracał swoją grą uwagi od wyścigów, ani pozytywnie ani negatywnie. Nawet nie miał jak się wykazać za bardzo, bo dialogów dużych mu z tego co pamiętam nie dano do wypowiedzenia.

Podsumowując, czekałem na dobre wyścigi i je dostałem, dlatego moja ocena jest wysoka. Niestety poza tym ten film ma już mało do zaoferowania, szczególnie patrząc na dialogi i to trochę obniża ocenę. Na pewno mnie ta produkcja nie zawiodła. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-349923
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Heaven Is for Real / Niebo istnieje... naprawdę

Film "Niebo istnieje... naprawdę" zrealizowany został na podstawie światowego bestselleru. To prawdziwa historia Coltona Burpo (Connor Corum) - chłopca, który podczas operacji znalazł się na granicy życia i śmierci. Rodzice nie spodziewali się, że w ciągu następnych kilku miesięcy usłyszą piękną i wyjątkową opowieść o podróży chłopca do nieba i z powrotem.

Stworzona przez chrześcijan, dla chrześcijan. I mimo tej otoczki – za którą wybitnie nie przepadam – „Heaven is for Real” da się zaakceptować. Greg Kinnear jest przekonujący w roli ojca. Gość jest tym księdzem, którego można polubić, jednak nawet jego dotychczasowe wierzenia zostaną zachwiane po historii synka w niebie. Dobrze, że twórcy zdają sobie sprawę z nieprawdopodobności tej opowiastki. Sami balansują między prawdą, a wyobraźnią dziecka. Im dalej w las, tym bliżej pierwszej opcji, ale dobrze, że o drugiej nie zapomnieli, bo inaczej tego przedstawiać nie wypada.

Sceny z samego nieba wyglądają mega kiczowato. Zamiast dać się nam wkręcić i bazować – tak jak inni bohaterowie – na słowach dziecka, oni potraktowali nas jak idiotów, wykładając wszystko na tacy, i dorzucając przykre żarty. Dzieciak i tak jest dość uroczy, nie potrzebuje sypać tekścikami.

Fajna obsada nie zatuszuje telewizyjnego feelingu i miałkiej tematyki. Nie prawili zbyt wielu morałów – uff.. - ale za bardzo propsowali koncept nieba. Wszystko, co z nim związane, to płytkie chwyty. Mocno bijące słońce, itp. Zabrakło uśmiechu dziecka – Teletubbies! – jednorożca i tęczy – 4/10 (naciągane, choć i tak dobrze - zastanawiałem się nad sensem oglądania tego, a przez tematyke, zrezygnowałem z biletu do kina za darmo)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-349946
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  692
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.06.2007
  • Status:  Offline

Don Jon

(2013)

 

Ten film prezentujący oziębłość seksualną niszczącą związek, wywołaną filmami porno ogląda się bardzo dobrze, a mimo początkowej pozornej płytkości tego filmu okazuje się, że niesie w sobie głębsze przesłanie. Ocena: 8/10

 

Jakiś czas temu oglądałem ten film i jest tam jeszcze poruszony o wiele ciekawszy wątek.

O uzależnieniu od porno mówi się dużo. O tym, że faceci, którzy kreują swoją seksualność na podstawie porno i mają później zakrzywiony obraz seksu, mówi się jeszcze więcej.

Mało się jednak mówi o przypadłości Barbary. Co prawda nie jest ona uzależniona w tym sensie, w jakim człowiek uzależnia się od porno, ale na podstawie filmów romantycznych wykreowała sobie ideał związku. A tam ciągle mężczyzna romantycznie zabiega o partnerkę, wyznaje jej miłość, obsypuje prezentami, a partnerka ma leżeć, pachnieć i wspaniałomyślnie nagradzać mężczyznę seksem. Niestety jest to taki sam problem jak kreowanie ideału seksu na podstawie porno.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-349949
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

A Haunted House 2

Po dokonaniu egzorcyzmów na byłej dziewczynie Malcolm (Marlon Wayans) układa sobie życie z nową partnerką i jej dziećmi. Niespodziewanie znów zaczyna doświadczać paranormalnych zjawisk.

Rok po jedynce robicie kontynuacje? Nie ma opcji, że jesteście tak kreatywni by podeprzeć to argumentem śmiechu! Marlonie Wayans, przestań marzyć, „Straszny Film” już nie wróci. „A Haunted House 2”, to – podobnie do jedynki – prosty zlepek scen. Jest tu „Conjuring”, „Sinister”, i inne najnowsze horrory. Wiecie czego brakuje? Śmiesznych scen! Nic na to nie poradził nawet komik Gabriel Iglesias. Lubię gościa, i choć dał on chwilę radości w tym wszystkim, to jechali na rasistowskim wózku, opowiadając w kółko ten sam żart. Fabuły tu mniej niż w filmach porno, edycja jest amatorska, i nawet wulgarni być nie potrafili. To nie są błyskotliwe żarty, tu nikt nie pomyślał jak połączyć je w zgrabną całość. Powiedzialbym, że żarty są momentami jak Looney Tunes pozbawione uroku – zgnieciony na płasko i pompowany jak balonik pies, upadek na krocze, itp. - ale to mogłoby być odebrane jako komplement, a tego tu wolę uniknąć. Każdy zamieszany w tworzenie tego czegoś, powinien ogłosić zakończenie kariery. Z drugiej strony, większośc z nich już tej kariery nie ma – nawet przewijający się w jednej ze scen Mark Henry. Prędzej popadniesz w depresje, niż się przy nim ubawisz - 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350067
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

300: Początek imperium

(2014)

Grecki przywódca, Temistokles, walczy z inwazją potężnej armii perskiej, na czele której stoi Kserkses.

Film 300 z 2006 roku mi się podobał i wróciłem do niego kilka razy. Dlatego bardzo chętnie sięgnąłem po tą produkcję, która jest w pewnym sensie kontynuacją tego co widzieliśmy w filmie o Leonidasie i jego dzielnych wojownikach.

Wydaje mi się że w tym filmie zobaczyliśmy więcej akcji niż w pierwszej produkcji. Tam była jedna główna bitwa, a tutaj było ich wiele i to całkiem fajnie zrobionych. Nie jestem w stanie ocenić, czy tutaj finałowa walka była najlepsza ze wszystkich, ale była ciekawa. W ogóle jestem miło zaskoczony ilością scen bitew w tym filmie, bo obawiałem się trochę że go przegadają i dadzą nam tylko na koniec jakąś bitwę. A tu co kilkanaście minut zaczynała się nowa walka i poziom akcji nie spadał.

O dziwo najlepszego wrażenia w tym filmie nie zrobił na mnie Termisokles, czyli główny bohater, ale jego największa rywalka, czyli Artemizja. Została ona bardzo dobrze zagrana przez Evę Green i nie miała właściwie słabej sceny, choć była pokazywana bardzo często. Dobre sceny walk, ciekawe choć krótkie dialogi i dobre oddanie żmijowatego charakteru Artemizji zrobiły z niej świetną postać.

Film 300: Początek imperium w pewnym znaczącym aspekcie różni się od pierwowzoru. Mianowicie mimo idealnej budowy ciała bohaterów, tutaj nie była ona aż tak bardzo dorabiana komputerowo i dzięki temu ciała bohaterów nie wyglądały jak wyciągnięte żywcem z bajki. Wiadomo że krajobrazy, w jakich toczy się akcja musiały wyglądać trochę nierealistycznie i bajkowo. Ale wyszło to fajnie dla oka.

Niestety sposób połączenia historii miedzy dwoma filmami nie był do końca jasny przez większość czasu, a zostało to wyjaśnione dopiero w drugiej części filmu. Choć nie było to istotne dla przebiegu tej produkcji, to pozwoliło scalić oba filmy i wyobrazić sobie cały przebieg wydarzeń w bitwie pomiędzy Grekami i Persami.

Podsumowując, film jest do obejrzenia, dialogów nie ma za dużo, więc nie będę ich oceniał, ale są ważnymi elementami filmu. Podobały mi się sceny walk, choć było w nich dużo sztuczności, np. przy rozlewie krwi podczas zabijania, ale przymknąłem na to oko, bo mimo wszystko ten film wyszedł lepiej niż się spodziewałem. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350099
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Potwór z Czarnej Laguny -1954

 

Miałem wielkie oczekiwania względem tego filmu i większość z nich została spełniona, ale po kolei. Mamy tu do czynienia z rasowym horrorem z krwi i kości w starym, dobrym stylu. Mamy sporo ciekawych scen (szczególnie w drugiej połowie filmu), genialną atmosferę i dobrą muzykę oraz doskonałe zdjęcia (zwłaszcza podwodne). W końcu mamy wrażenie, że oglądamy porządny film, w którym każdy aspekt został wykorzystany i nie pozostaje niedosyt niewykorzystanego potencjału. Jednak nie ma róży bez kolców, pierwsza połowa jest nieco nudnawa, choć stanowi dość ciekawe wprowadzenie do fabuły, to momentami naukowe wywody bohaterów są nieco naciągane i nużą, sam wygląd tytułowego potwora jest doskonały, ale przy zbliżeniu po prostu widać, że jest on zrobiony z gumy co nieco psuje efekt grozy. Grozy, której w tym filmie nie brakuje, bowiem jest on bardzo dobrze udramatyzowany ze stopniowanym napięciem. Dziś oczywiście już nie straszy choć jak damy się porwać klimatowi tej produkcji to parę razy da się poczuć mały zastrzyk adrenaliny. Oczywiście polecam każdemu kto nie ogląda tylko nowych produkcji, ponieważ te stare są często lepsze niż nowości. I nie mozna zapomniec o dodatkach w edycji DVD, ktore jeszcze bardziej warto kupic ten film. Ocena . 9/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350120
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  212
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.09.2008
  • Status:  Offline

Potwór z Czarnej Laguny -1954

 

Miałem wielkie oczekiwania względem tego filmu i większość z nich została spełniona, ale po kolei. Mamy tu do czynienia z rasowym horrorem z krwi i kości w starym, dobrym stylu. Mamy sporo ciekawych scen (szczególnie w drugiej połowie filmu), genialną atmosferę i dobrą muzykę oraz doskonałe zdjęcia (zwłaszcza podwodne). W końcu mamy wrażenie, że oglądamy porządny film, w którym każdy aspekt został wykorzystany i nie pozostaje niedosyt niewykorzystanego potencjału. Jednak nie ma róży bez kolców, pierwsza połowa jest nieco nudnawa, choć stanowi dość ciekawe wprowadzenie do fabuły, to momentami naukowe wywody bohaterów są nieco naciągane i nużą, sam wygląd tytułowego potwora jest doskonały, ale przy zbliżeniu po prostu widać, że jest on zrobiony z gumy co nieco psuje efekt grozy. Grozy, której w tym filmie nie brakuje, bowiem jest on bardzo dobrze udramatyzowany ze stopniowanym napięciem. Dziś oczywiście już nie straszy choć jak damy się porwać klimatowi tej produkcji to parę razy da się poczuć mały zastrzyk adrenaliny. Oczywiście polecam każdemu kto nie ogląda tylko nowych produkcji, ponieważ te stare są często lepsze niż nowości. I nie mozna zapomniec o dodatkach w edycji DVD, ktore jeszcze bardziej warto kupic ten film. Ocena . 9/10

 

 

Akurat trafiłeś na klasyka monster movies pełnej okrasy, więc aż tak duża ocena, która i tak zaskakuje. Naukowe pseudo wywody to norma i standard w każdym filmie z tego okresu, więc są one złem koniecznym, przez które trzeba niestety przebrnąć. Te filmy monster movies w nas nie wywołują żadnych emocji poza śmiechem i radością (co nie może dziwić, z powodu takich a nie innych technik filmowych), ale to chyba właśnie to drugie uczucie jest tym, co najbardziej skłania do oglądania kolejnych dziełek z tego gatunku. Większość po prostu warto doceniać ze względu na to głównego złego bohatera, bo standard jego wykonania, wygląd, czy sposób w jaki niszczy i będzie zniszczony, to, moim zdaniem, jedyne wyznaczniki oceny dla takiego monster movies. One muszą mieć fajną, prostą, nawet nielogiczną fabułę, gdzie te inteligenckie bzdety nie będą bardzo razić, do tego fajny potwór i radość przez seans zapewniona. I zgodzę się, że są lepsze od nowości, właśnie przez te przyjemności, które są dostarczane współczesnemu widzowi.

 

 

PS. Apel do Euza. Widzę po filmwebie, że sporo teraz takich filmów oceniasz. Które są według Ciebie warte uwagi (szczególnie jakieś obskurne, mało znane dzieła). Od siebie mogę szczerze polecić The Cyclops z 1957 - wykonanie potwora wygląda naprawdę okazale!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350124
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

The Sting (1973) – Chicago w latach 30tych dwudziestego wielu to kolebka hazardu, szulerni, różnego rodzaju szumowin, gotowych do wyłudzenia pieniędzy od „jelenia” w każdej chwili. Jeśli do tego dodamy odtwórców głównych ról w osobach: Robert Redford oraz Paul Newman to czy może powstać nudny film? Nie!

Żądło to historia wielkiego przekrętu, to opowieść o zemście za śmierć przyjaciela. Bohaterzy obmyślają sprytny plan, jak ukarać mafioza który pozbawił życia ich przyjaciela. Wymyślili odwet na wielka skalę, zaangażowali do niego pół miasta, ponieważ wszystko musiało wyglądać i wypaść perfekcyjnie. Podczas seansu poznajemy tajniki sztuczek gry w pokera, podmieniania pieniędzy na oczach poszkodowanego, czy przekręty jakie można było w tamtych czasach robić za pomocą telegrafu na wyścigach konnych.

Obraz kręcony bez pomocy komputerów, a oddanie klimatu tamtych lat wypadło przyzwoicie. Ciekawe kadry miasta, gdzie ciężko się dopatrzeć elementów z 1973 (wtedy był kręcony film), wnętrze baru szybkiej obsługi, czy też miejsce spotkań w którym można postawić pieniądze na wyścigi konne, jak żywcem wyjęte z kat historii.

Wspominając bar gdzie za 85 centów można było zjeść posiłek, nawet o 1 w nocy, znowu dopadają mnie przemyślenia jak różniło się życie w tamtych czasach u nas i za oceanem, ale to już rozprawka na kiedy indziej. Film gorąco polecam.Ocena 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350163
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Oculus

Dziesięć lat temu rodzinę Russellów dotknęła tragedia, na zawsze zmieniając życie rodzeństwa – Tima (Brenton Thwaites) i Kaylie (Karen Gillan). Tim został oskarżony o brutalne zabójstwo rodziców. Mając już 20 lat, chłopak zostaje zwolniony z aresztu i pragnie zapomnieć o przeszłości; lecz Kaylie, nawiedzana wspomnieniem owej feralnej nocy, jest przekonana, że śmierć ich rodziców spowodowało coś zupełnie innego.

Przeklęte lustro nie zrewolucjonizuje gatunku. „Oculus” wylewa fundamenty pod psychologiczną historyjkę, na której stawia tylko domek z kart. Akcja jest podzielona na dwie osie. Pierwsza to przeszłość, w której lustro trafia do rodziny Russellów, a My obserwujemy, jak to wszystko dzieciaki widziały. Druga to moment, kiedy już są dorośli, a dziewczyna chcę udowodnić, że to lustro jest wszystkiemu winne, gdyż potrafi opętać ludzi znajdujących się nieopodal. Ma rację, czy może jej odwaliło? To w końcu zwykły antyczny mebel – brzmi spoko!

Lustro, mimo ograniczonego zasięgu działania, potrafi wywoływać u ludzi halucynacje, tworzyć iluzje, a zaatakowane, bronić się. Śmieszne, że wyliczyli zasięg działania, i nie wpadli na to, żeby do zniszczenia tego czegoś użyć broni palnej - tak, czepiam się. Ważniejsza w tym wszystkim jest jednak pierwsza część, dająca twórcą otwarte pole do działania. Nigdy nie wiemy, co jest prawdą, a co iluzją. Parę razy wykorzystali to fajnie, ale to wciąż „deus ex machina”.

Aktorstwo nie powala, dialogi są miałkie, a i przestraszyć się cięzko. Tak jak ciężko to nazwać horrorem. Niekiedy buduje fajne napięcie, ale nie wyciska z tego soków. Nie będziecie się bać, jeśli tego tu szukacie. Ot, historyjka z potencjałem, idąca w sztampę, pod sztandarem najbardziej nielogicznego motywu w historii sztuki. Oceny wskazywały na udaną pozycję WWE Studios – bez wrestlera w obsadzie – a wyszedł przeciętniak. Zabrakło chłopakom celu w tym storylinie – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350259
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Piękne dni" (2013)

Film francuski w reżyserii Marion Vernoux. 60-letnia Caroline (Fanny Ardant) jest świeżo upieczoną emerytowaną dentystką. Carolne nie może poradzić sobie ze starością. Kilka miesięcy temu jej przyjaciółka zmarła na raka piersi. Rodzina także jej nie pomaga. Mąż Philippe (Patrick Chesnais) wyraźnie stetryczał, natomiast córki traktują swoją matkę jak osobę ułomną. Z okazji urodzin kupują jej karnet do klubu seniora o nazwie ,,Piękne dni". Tam Caroline poznaje 40-letniego nauczyciela informatyki Juliena (Laurent Lafitte). Romans tych dwojga napędza gasnące życie dentystki...

Ostatnimi czasy filmy dotykają problemów młodzieży oraz singli po trzydziestce. Film Marion Vernoux opowiada historię jeszcze starszej bohaterki, kobiety wyczuwającej uciekające życie, kobiety, która chciałaby przeżyć jeszcze coś przyjemnego i nie ograniczać się do obowiązków typowych dla przeciętnego seniora. Tempo ,,Pięknych dni" nie jest zbyt szybkie, jakby miało oddawać wolno płynącą starość głównej bohaterki. Fanny Ardant dobrze spisuje się w roli dojrzałej, acz nie starej kobiety. Wraz z żądnym romansów informatykiem Julienem tworzą naprawdę ciekawą parę. Ich relacja potrafi zmusić nie tylko do refleksji nad wiekiem kalendarzowym i wiekiem ducha, ale także zwyczajnie rozbawić. Uśmiechnąć można się także słuchając rozmów członkiń klubu, które bardziej przypominają pogawędki licealistek na temat przystojniaków ze szkolnego korytarza, a nie porad, jak powinno robić się powidła.

,,Piękne dni" pokazują nieco inny odcień starości: bardziej dynamiczny, sugerujący, że jeśli zdrowie pozwoli to nawet po 60-tce można życiem się bawić, a nie tylko biernie spoglądać jak upływa. ,,Piękne dni" - niezły film z pozytywnym przesłaniem...

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350330
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Tokarev

Kiedy rosyjska mafia porywa córkę byłego kryminalisty (Nicolas Cage jako Paul Maguire), mężczyzna zbiera swoją starą ekipę i wymierza sprawiedliwość porywaczom.

Opis krótki, bo i fabuła prosta. Nie, nie rozumiesz, kiedy piszę „prosta”, mam na myśli okrutnie sztampowa. Zawsze staram się to jakoś szerzej zajawić. Korzystam może z bazowego opisu dystrybutora, ale dopisuje coś swoimi słowami. Tutaj zwyczajnie nie ma punktu zaczepnego. To co widzicie na górze, to to czego możecie się tu spodziewać. Zemsta „straight to DVD”. Nawet ten wstęp ma cel zwiększyć obszernośc całej recenzji ( :wink: ), bo cholera, oceniać też nie ma czego. Mam głęboką nadzieję, że „Tokarev” był nakręcony przed niedawno recenzowanym „Joe”. Tam zwiastowałem możliwe wyjście na prostą Nicolasa, tutaj musiałbym je cofać. Gość traci córke i wraca do starego życia po ciemnej stronie mocy. Większość dialogów to tłumaczenie znajomych, że powinien odpuścic, nauczyć się z tą stratą żyć – wiedzą, że gość zacznie śledztwo od trupów. I tak miesza się to z brawurowymi, często mało realistycznymi akcjami, gdzie wpadają z shotgunami i wybijają stado Rusków, zanim Ci będą w stanie wystrzelić z pistoletu – szybki shotgun to musiał być. Cage nie miał tutaj z czym pracować. Wsparcie marne – lub stare i bezwartościowe – postać bez koloru. Końcówka ratuje show przed katastrofą, choć też jest okraszona sporą dawką głupoty. Przed seansem średnia ocen wskazywała na 6.1, w trakcie wystawiania oceny 5.3 (ludzie się poznali) – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350334
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Balanga" (1993)

Polski dramat obyczajowy, będący debiutem reżyserskim Łukasza Wylężałka. Nocą ginie nauczyciel (Marcin Troński) - alkoholik narzekający na swoje życie. Został on potrącony przez taksówkarza (Piotr Gąsowski), jednak głównymi podejrzanymi są ,,Święty" (Paweł Fesołowicz) i ,,Snajper" (Jacek Pałucha) - dwaj licealiści, którym nie było po drodze z nauczycielem...

Tak naprawdę ,,Balanga" opowiada o pierwszych latach ,,wolnej" Polski, gdzie każdy nastawiony jest na zysk. Wszyscy zwietrzyli szansę zarabiania milionów. USA wydaje się być tuż za rogiem, a nie tysiące kilometrów stąd. Przekaz filmu jest dość prosty - po 1989 roku miała zacząć się wielka, wystawna impreza, a skończyło się na tytułowej balandze, gdzie smakowite dania i drogie alkohole zastępuje najtańsza wódka i wymiociny w toalecie. Film bardzo przypomina kultowy już ,,Dzień świra". Niemal żaden bohater nie zasługuje na miano pozytywnego. Stara się Maciej Kozłowski w roli policjanta, jednak nawet i jego słabości wydają się być odpychające. Obraz Polaków jest przedstawiony w jeszcze czarniejszy sposób. O ile Marek Koterski dodał przerywniki dla zadumy w postaci zabawnych scen, o tyle Wylężałek serwuje nam ciężkie wątki, niestrawne raczej dla sympatyków współczesnych seriali, gdzie wszyscy bohaterowie są dobrze wykształceni, świetnie ubrani i zarabiają wielkie pieniądze. W ,,Dniu świra" ujrzymy zabawną kłótnię małżeństwa w pociągu. W ,,Balandze" zobaczymy dywagacje czy człowiek leżący na trawniku jest martwy czy też pijany zakończone...porzuceniem go przy jednoczesnym zabraniu pieniędzy brakujących na nowy gadżet. Po obejrzeniu tego filmu mam nieodparte wrażenie, że ,,Dzień świra" zawdzięcza swój sukces przede wszystkim znanemu reżyserowi i znanemu odtwórcy roli głównej. U Koterskiego mamy Marka Kondrata, a u Wylężałka...założyciela Formacji Nieżywych Schabuff...

,,Balanga" nie przedstawia jakiejś porywającej historii, a raczej tylko, a może aż zagląda w najciemniejsze zakątki polskiej mentalności. Każdy aktor w tym filmie mógł dorzucić nieco więcej do swojej postaci, a mimo to otrzymałem ,,brudny", ciężki film, który mniej lub bardziej utkwi w mojej pamięci...

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350515
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Legendy ringu

(2013)

Stallone i De Niro wcielają się w role Henry'ego "Żylety" Sharpa oraz Billy'ego "Dzieciaka" McDonnena, dwóch lokalnych bokserów z Pittsburgha, których zacięta rywalizacja wzbudziła zainteresowanie w całym kraju. W czasach świetności obojga każdemu z nich udało się pokonać drugiego. Jednak w 1983 roku, w przededniu ich decydującego, trzeciego starcia, Żyleta, nie podając żadnego konkretnego powodu, niespodziewanie ogłosił, że kończy z boksem. Jego decyzja skutecznie położyła kres karierom sportowym obu pięściarzy. Trzydzieści lat później, promotor boksu Dante Slate Jr., węsząc okazję do zrobienia dużych pieniędzy, składa im ofertę nie do odrzucenia — żeby powrócili na ring i raz na zawsze udowodnili, który z nich jest lepszy.

Jak się kiedyś osiągnęło w czymś sukces, to na starość można się starać wyciągnąć z tego jeszcze trochę kasy, tak jak to widzimy w tym filmie. I to nie tylko chodzi mi o postacie Kida i Razora, którzy teraz próbują wrócić do czegoś, dzięki czemu osiągnęli kiedyś sukces. Również Stallone tym filmem wyciągnął jeszcze trochę dolarów z serii o Rockym, która jest jednym z jego największych sukcesów. Legendy ringu jakby nie tytuł i to jak nazywa się główny bohater, to można by pomyśleć, że to kolejna część serii o Rockym.

To jak przebiega ten film czyni go jeszcze mniej atrakcyjnym dla widza niż Rocky 6, o tam chociaż rywalem Sylwka był ktoś młody, a tutaj był nim ktoś w podobnym wieku do niego, a Stallone był wtedy też trochę młodszy, tak więc na co by nie popatrzeć, to wszystko przemawia na niekorzyść tej produkcji.

Ten film jest klasyfikowany jako komedia, ale niewiele było w nim momentów, w których się zaśmiałem. Raz jak dostaliśmy ewidentną docinkę w kierunku pierwszych odcinkach Rocky’ego, a drugi dopiero przed samymi napisami. Niestety jako komedia to ten film jest mocno nieudany.

Konflikt dwóch dawnych rywali i dalej jeszcze wrogów to schemat, którym już nie raz szli twórcy filmów, a więc teoretycznie jest to przepis na sukces. W dodatku jak się ma w nim legendę filmów o boksie, to powinniśmy dostać ciekawy film. A ten niestety taki nie jest. Ocena: 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350541
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Brick Mansions / Brick Mansions: Najlepszy z Najlepszych

Niedaleka przyszłość. Tajny agent policji Damien (Paul Walker) ma zaledwie 24 godziny, by odszukać skradziony pocisk z głowicą nuklearną i powstrzymać katastrofę. Wszelkie tropy wiodą do bezwzględnego handlarza narkotyków, rezydującego w odciętym od świata getcie, zwanym Brick Mansions. W niebezpiecznej misji, na terenie niepodzielnie rządzonym przez gangi, Damien zyskuje nieoczekiwanego sprzymierzeńca – twardziela o imieniu Lino (David Belle), mistrza walk ulicznych i parkouru, który zna getto jak własną kieszeń i ma prywatne porachunki z bossem przestępczego podziemia.

Kilka ładnych lat temu, w naszym kraju robił furorę film „13 Dzielnica”. Jako ówczesny „hater” Luca Besson – który był odpowiedzialny za scenariusz - świadomie ominąłem to szerokim łukiem. Na nic się zdały namowy znajomych, że to jest fajne. „Brick Mansions” to amerykańska wersja tego francuskiego hitu. Tym razem zebrałem się w sobie i stwierdziłem, że zobaczę, czym się Paul Walker pożegnał z tym światem. Efekt tego jest nieoczekiwany – chęć powrotu do oryginalnej wersji! ... Muszę sprawdzić, czy tamto też było tak samo gówniane!

Jak na film akcji, który oferuje ogrom bezmózgich, nierealistycznych scen walki, „Brick Mansions” jest bardzo mało atrakcyjny. Ja rozumiem, że tu wszystko jest możliwe, że wszyscy strzelają do nich ze ślepych naboi, a oni są w stanie wybrnąć saltem z każdej opresji, ale kogoś ewidentnie poniosło ze zwalnianiem czasu! Tutaj nawet zwykły punch potrafi dostać swoje – niestety dosłowne – 5sekund. Po paru sekwencjach miałem wrażenie, że cały wątek fabularny – o ile o takim czymś może być mowa - też się potoczy na popularnym slow-motion. Nie zdziwię się jak oryginał będzie okraszony tym samym, tylko 10-lat temu było to bardziej „trendy”. Wciąż kiczowate, ale jeszcze nie tak wyekploatowane. Powinni mieć tego świadomość.

Jeśli Paul Walker dysponuje w Twoim filmie najlepszym warsztatem aktorskim, to prawdopodobnie Twojej ekipie brakuje talentu. Kolejny raz, mógłbym wziąć poprawkę na to, że te postacie biorą udział w przedstawieniu pozbawionym głębi, ale ludzie za nie odpowiedzialni, czynią z tych bohaterów jeszcze gorszych, niż byli na papierze. RZA jest fatalnym aktorem i powinien sobie darować całkowicie występy przed kamerą, oddając się muzyce – która notabene jest tu jedynym pozytywnym akcentem. Jego czarny charakter, to zabijanie wszystkich bez większego celu, i wypowiedzi godne Elmera Fudda ścigającego Królika Bugsa – słysząc jego akcent, kiedy mieszał jakiś sos i mówił o składnikach „ingłidients”, wybuchłem śmiechem. David Belle może i ma swoje parkourowe sztuczki, ale jest strasznie sztywny z tą samą miną przez całym film. Dodatkowo jego kwestie dialogowe brzmią jakby były dograne przy edycji – czego do tej pory nie wykluczam ( :shock: )

Odmóżdzacze są niekiedy spoko – taki „Snowpiercer” był głupiutki, a niezwykle satysfakcjonujący. Ten był po prostu zły. Wszystko było mniej lub bardziej złe. Mogli liczyć na moje dwie reakcje – albo uśmiech szyderczy, albo politowania – 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350560
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Gniew oceanu

(2013)

Kiedy rzesze potwornych istot, znanych jako Kaiju, zaczęły wyłaniać się z wód oceanu, wybuchła wojna, która mogłaby pochłonąć miliony istnień i na lata pozbawić ludzkość jej zasobów. Aby pokonać gigantyczne Kaiju, wynaleziono specjalny rodzaj broni: olbrzymie roboty o nazwie Jaegers, sterowane jednocześnie przez dwóch pilotów, których umysły zostały uwięzione w moście neuronowym. Niestety, nawet Jaegersi okazują się niemal bezbronni w obliczu bezwzględnych Kaiju. Na progu klęski, siły broniące ludzkości mają tylko jedno wyjście — zwrócić się o pomoc do dwóch wątpliwych bohaterów, byłego pilota (Charlie Hunnam) i niedoświadczonego stażysty (Rinko Kikuchi), którzy mają połączyć siły, aby pokierować legendarnym, pochodzącym z przeszłości, pozornie przestarzałym Jaegerem. Wspólnie stają się ostatnią nadzieją ludzkości w obliczu narastającej apokalipsy.

Dla mnie Pacific Rim to taka trochę nowsza wersja Power Rangers. Duże roboty kierowane przez dzielnych wybrańców stawiają czoła ogromnym potworom, którym ktoś kazał przygotować naszą planetę na ich przybycie. Nawet te potwory wyglądają tak jak ten, z którym wojownicy mocy musieli się mierzyć przez kilka odcinków. Oczywiście obu produkcjom do siebie daleko, ale takie skojarzenia przyszły mi do głowy w trakcie seansu. No i oczywiście istnieje pewne podobieństwo do wydanego w tym samym roku filmu World War Z, w którym również świat musi ratować niewielka liczba śmiałków, a zagraża im nie coś przynoszącego zagładę dla całej ziemi, ale jedynie dla ludzkości. Tam były to zombie, a tutaj wielkie potwory.

Postanowiłem sięgnąć po ten film, bo film web miał go podpisanego jako polecany, więc uznałem że pewnie warto go zobaczyć. No i było, bo nawet jeśli fabuła nie była powalająca, a wszystko opierało się na tym, że trzeba pokonać coraz większe potwory, to mimo wszystko ten film potrafi zadziałać na wyobraźnię, bo dotyka problemu dotyczącego istnienia innych wymiarów, a w tym wypadku tego, że stanowią one zagrożenie dla ziemi. Wiem że to co jest pokazane w filmie to fikcja, ale nigdy nie wiadomo co się kiedyś wydarzy. Kiedyś myślano że ziemia jest płaska i nie dopuszczano do siebie myśli, że coś nas trzyma przy błękitnym globie zapobiegając spadnięciu z niego, a udało się dowieść że jednak istnieje grawitacja, więc jest minimalne, ale jednak prawdopodobieństwo, że inne wymiary też istnieją.

Główne postaci tego filmu, czyli Kaiju, wyglądają jak wyciągnięte z komiksu, ale w tym filmie sprawdzają się dobrze jako postaci, które przyszły z innego wymiaru, żeby zniszczyć ziemian. Choć miejsce z którego wychodzą to taka odwrotność matrioszki, bo zamiast wychodzić coraz mniejsze, to wychodzą coraz większe i większe.

Wysoce zaawansowane roboty Jaegery, które ratują świat przed Kaiju nie zaskakują może tyle swoim wyglądem, co sposobem, w jaki się go prowadzi. Ale o tym nie będę pisał, bo to jest dość ważny wątek tego filmu.

To jak zostali zagrani główni bohaterowie nie przyciąga tak dużej uwagi jak efekty specjalne i maszyny, którymi sterują, ale mimo wszystko postaci Mako i Backeta wzbudzają sympatię i dobrze się wpisują w obraz tego filmu. Dużo wybuchów, walki, efektów specjalnych, to sprawia że ten film to dobra propozycja, jak chce się obejrzeć coś z robotami czy monstrami rodem z komiksów. Także zdecydowana większość oceny jest za efekty pokazane w filmie. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/141/#findComment-350728
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...