Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Movie 43

 

Czego mozna sie spodziewac po filmie ktory dostal zlota maline?

Totalnej tepoty bijacej z ekranu, ale tu to bylo zamierzone od poczatku.

Glupkowaty humor w wielu miejscach mi przypasowal i wiele razy banan pojawil sie na twarzy.

Film jest zlozony z roznych krotkich scenek, a takze z paru zajawek reklamoych ( ktore wyszly bardzo smiesznie).

To nie powinien byc film ktory zasluguje na zlota maline, wogole nie trafiona nagroda, film jest glupi ale jest naprawde momentami bardzo smieszny, a oto chodzilo w komedii.

Kolejnym zaskoczeniem , jest swietna obsada, w kazdej scence jest czolowka aktorow, od razu zaznaczam ze zarty sa na poziomie gowna, robienia laski itp; ale tego typu zarty sa w uznanych komediach i jakos tam nikomu to nie przeszkadza, dla mnie zaskoczenie na +

 

7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346005
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Movie 43

 

Czego mozna sie spodziewac po filmie ktory dostal zlota maline?

Totalnej tepoty bijacej z ekranu, ale tu to bylo zamierzone od poczatku.

Glupkowaty humor w wielu miejscach mi przypasowal i wiele razy banan pojawil sie na twarzy.

Film jest zlozony z roznych krotkich scenek, a takze z paru zajawek reklamoych ( ktore wyszly bardzo smiesznie).

To nie powinien byc film ktory zasluguje na zlota maline, wogole nie trafiona nagroda, film jest glupi ale jest naprawde momentami bardzo smieszny, a oto chodzilo w komedii.

Kolejnym zaskoczeniem , jest swietna obsada, w kazdej scence jest czolowka aktorow, od razu zaznaczam ze zarty sa na poziomie gowna, robienia laski itp; ale tego typu zarty sa w uznanych komediach i jakos tam nikomu to nie przeszkadza, dla mnie zaskoczenie na +

 

7/10

:piwo:

Wreszcie ktoś kto rozumie pojęcie "komedia".

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346007
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Może film nie był tragiczny, ale jedyna scena, jaka mnie tam naprawdę rozwaliła, to ta o dzieciach w automatach.

 

Dla mnie kwintesencją pojęcia "komedia" są Nagie bronie, ile razy bym tego nie oglądał, za każdym razem tak samo bawi :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346018
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Mr. Peabody & Sherman / Pan Peabody i Sherman

Pan Peabody to najmądrzejszy pies na świecie, naukowiec-geniusz, który wynalazł wehikuł czasu, laureat nagrody Nobla i doradca głów państw. Gdy jego podopieczny, chłopiec o imieniu Sherman wyrusza w podróż wehikułem czasu, najsłynniejsze wydarzenia z historii wymykają się spod kontroli, a efektem jest wielka katastrofa i równie wielka dawka humoru. Niezwykły pies i jego pan muszą załatać dziurę w czasie, zanim nasz świat zmieni się raz na zawsze.

Siłą tej bajki jest różnorodność. Przenoszenie w czasie daje możliwość zmian klimatu, więc ciężko narzekać na nudę. Ma to wszystko na pewno jakąś wartość edukacyjną, bo spotykane postacie, to znane nazwiska z kart historii, a i przedstawione są w krzywym zwierciadle, więc i humoru tu nie brak. Głównym motorem napędowym jest wątek miłosny, gdzie Sherman kłócąc, podkochuje się w koleżance ze szkoły. To ona odpowiada za cale zamieszanie, to ona zmusza go do odrobiny szaleństwa. Nic wymyślnego.

Pan Peabody wydaje sie szczekać na odpowiednie drzewo. Ma to swój urok. Twórcy trafiali w te emocje, które chcieli. Ma to swoje gagi, ma to swoje wzniosłe monologi, ma to swój morał. Dzieciaki powinny być zachwycone, dorośli trochę mniej – ale nie będą mieli poczucia straconego czasu – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346289
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Scooby-Doo! Wrestlemania: Tajemnica ringu

(2014)

Scooby i Kudłaty wygrywają bilety na WrestleManie. Wraz z przyjaciółmi udają się do miasteczka WWE, by z wysokości trybun zobaczyć sportowe wydarzenie. Przygotowania do gali zakłóca pojawienie się ducha złego niedźwiedzia, który chce zniszczyć szykowany spektakl. Scooby, Kudłaty, Daphne, Velma i Fred łączą siły z gwiazdami WWE. Muszą działać szybko, jeśli chcą rozwiązać zagadkę i uratować największą galę wrestlingu.

 

Film łączący Wrestling i filmy o Scooby’m Doo był zapowiadany już od dawna i ja osobiście bardzo na niego czekałem, ponieważ jestem fanem poczynań dzielnego psa, co zresztą nie jest dziwne, skoro bardzo często leciało to w TV w czasach mojego dzieciństwa. Od razu musze powiedzieć, że nawet nie ma co czekać na wersję z lektorem, bo dialogi są łatwe do zrozumienia, a głosy pod swoje własne postacie podkładali wrestlerzy, dzięki czemu ich kwestii dobrze się słuchało.

Według mnie film ten będzie bardzo dobrą promocją nie tylko nadchodzącej WrestleManii, ale także wrestlingu wśród młodszej widowni, ponieważ akcje w ringu są strasznie podkręcone względem tego, co widzimy na co dzień w ringu. Zresztą tak samo jak sylwetki zawodników. Cena czy Hunter w rzeczywistości są wypakowani, a tu tylko trochę ich podpompowali i wyrzeźbili. Natomiast jak zobaczyłem del Rio to pomyślałem ze w programie wprowadzili dane mówiące, że ma być dwa razy większy niż w rzeczywistości.

Ten film trochę różni się od tych, jakie zazwyczaj opowiadają o Scooby’m. Zagadka nie była rozwiązywana przez cały czas trwania filmu, Sporo było motywów opowiadających o zafascynowani bohaterów wrestlingiem, czy tez zostało przedstawione miasteczko WWE, które zapewne jest kolejnym mokrym snem Vince’a po WWE Network. Tylko trochę dziwne było to, że live event był organizowany w tej samej hali co WM-ka. Przekolorowane postaci nie rażą w oczy, no może prócz Sin Cary, który od razu został określony jako luchador- niemowa.

Potwór z którym walczą bohaterowie trochę nie pasuje mi do tej historii, bo takie stwory pojawiały się już dość często. Mogli choćby wymyślić ducha jakiegoś dawnego wrestlera czy coś. Ale w sumie historia tego stwora została fajnie wyjaśniona, więc wszystko trzyma się kupy.

Podsumowując musze przyznać, że film mnie nie zawiódł. 80 minut niezłej zabawy i połączenia Scooby’ego z wrestlingiem. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346380
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Mój biegun

„Mój biegun” to prawdziwa historia Jana Meli (Maciej Musiał), najmłodszego w historii zdobywcy dwóch biegunów, a zarazem pierwszej niepełnosprawnej osoby, która dokonała takiego wyczynu. Zanim jednak do tego doszło, jego rodzina musiała poradzić sobie z serią tragicznych wydarzeń. Śmierć młodszego syna, a po kliku latach – ciężki wypadek nastoletniego Jaśka. To historia, w której rodzina odnajduje na nowo wiarę i miłość. Historia chłopca, który walcząc o powrót do normalnego życia, odnajduje w sobie siłę charakteru obcą niejednemu dorosłemu.

TVN Presents, czyli nakręcimy film bezpośrednio dla swojej stacji, a jak będziemy mieli kaprys, to wypuścimy go do kina. Niestety, taki kaprys mieli przy tym rodzinnym dramacie. To śmieszne, że kiedy dzieci/nastolatki grają w Hollywood, to potrafią oczarować wszystkich, a nawet startować po najbardziej prestiżowe nagrody. Kiedy ich rówieśnik gra w naszej rodzimej produkcji, musimy go usprawiedliwiać „bo to dziecko”, „bo doświadczenia jeszcze brakuje”. Na większość scen tu się nie da patrzeć. Tragedia tej rodziny jest jedną z brutalniejszych, jakie mogą kogokolwiek spotkać. A jej przedstawienie przez zebraną obsadę, jest jednym z brutalniejszych, jakie mogło spotkać nas, widzów. Nie wiem, jakie emocje chcieli mi przekazać, ale wiem, że im się nie udało. Krzyki są nienaturalne, załamanie sztuczne. Bartłomiej Topa jest jednym z lepszych polskich aktorów, ale tutaj może zaledwie pochwalić się kilkoma scenami, pomimo, że stoi w centrum tego wszystkiego. Nie uświadczycie tutaj tego wyczynu, którego Jasiek dokonał – o biegunach nie ma praktycznie nic. To raczej jego kłótnie z ojcem napędzają ten film. Z ojcem, który niebezpiecznie balansuje między próbą wpojenia dyscypliny, a tyranią. W założeniu brzmi to fajnie, ale wykonanie już takie nie jest. To tak samo, jak z całą tą historią. W niej naprawdę czuć ogromny potencjał, ale został on okrutnie zmarnowany – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346403
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

Scooby-Doo! Wrestlemania: Tajemnica ringu

(2014)

 

Scooby i Kudłaty wygrywają bilety na WrestleManie. Wraz z przyjaciółmi udają się do miasteczka WWE, by z wysokości trybun zobaczyć sportowe wydarzenie. Przygotowania do gali zakłóca pojawienie się ducha złego niedźwiedzia, który chce zniszczyć szykowany spektakl. Scooby, Kudłaty, Daphne, Velma i Fred łączą siły z gwiazdami WWE. Muszą działać szybko, jeśli chcą rozwiązać zagadkę i uratować największą galę wrestlingu.

 

Zaczyna się od tego że Kane wraca do WWE City, początek nawet ok. Osoba która nie jest zainteresowana wrestlingiem może od razu zrozumieć że to nie jest normalny człowiek. A następnie Miza atakuje dziwny niedźwiedź. W tym samym momencie do WWE City ruszają nasi bohaterowie, tylko początek był dobry. Według mnie nie warto tego oglądać, co było największym minusem tego filmu ? Szybkie zakończenie, bo gdy tylko się trochę rozkręciło to miało być ciekawie to powoli nadchodził koniec. Faktycznie nie trzeba czekać na polską wersje, nawet jeśli ktoś prawie wcale nie rozumie języka angielskiego to i tak da sobie radę. Zdziwiłem się że Sin Cara robił tutaj aż za tak dużą postać, bo była to osoba pierwszoplanowa. Za to Triple H był jednym z wielu, razem z Brodusem czy Santino pomagał on w złapaniu potwora. Można było się spodziewać że zrobią z Ceny aż takiego SuperHero, ale to bajka dla dzieci więc nie narzekam na to. Bo John który wyciąga sam wielkie samochody i przesuwa głazy to coś co dzieci chcą widzieć. Ale największym błędem jest to że nikogo nie obchodziło kto jest tym niedźwiedziem, mogli to zrobić lepiej np. dać tam jakąś byłą wielką gwiazdę. Jeśli ktoś na siłę chce to oglądnąć z ciekawości to proszę bardzo, ale nie radzę bo nie jest to wielki film na Oscary, to tylko WWE Studios.

 

Moja Ocena - 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346469
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

300: Rise of an Empire / 300: Początek imperium

Film "300: Początek imperium" na podstawie najnowszej powieści graficznej Franka Millera pt: "Kserkses", nakręcony w stylu hitu kinowego "300", to kolejny rozdział epickiej sagi opowiadający — tym razem w scenerii bitwy morskiej — historię greckiego generała Temistoklesa (Sullivan Stapleton), który próbuje zjednoczyć Grecję, idąc na bitwę, która zmieni bieg wojny. "300: Początek imperium" ukazuje losy Temistoklesa stającego przeciwko wielkiej inwazji wojsk perskich, którymi dowodzą Kserkses, śmiertelnik obdarowany boskimi siłami, oraz Artemizja (Eva Green), mściwa dowódczyni perskiej floty morskiej.

Fanem oryginału nie jestem. Ma on swoich wyznawców, mi do nich daleko (4/10). Do kontynujacji podchodziłem ze sporą rezerwą, bo choć ostała się stylistyka, próżna tu szukać wielkich nazwisk na planie. Sullivan Stapleton potwierdza obawy. Gość został wybrany ze względu na swoją muskulaturę, bo umiejętności ma proste do zastąpienia. Temistokles jest tak nijaki i przezroczysty, jak tylko można być. Bardzo się silili, żeby merytorycznie jego teksty miały power, ale wypływając z jego ust traciły na uroku. Dość powiedzieć, że nie będzie tak budował morali – swoich podwładnych i widzów – jak robił to Leoniadas (Butler). Tego ostatniego zobaczymy tylko w retrospekcjach i innych montażach, których tu sporo. Pierwszy kwadrans filmu, to wspominki z narracją wdowy po bohaterze (Królowa Gorgo – Lena Headey). Fabuła rozgrywa się przed wydarzeniami z jedynki, w trakcie wydarzeń z jedynki, i po wydarzeniach z jedynki.

Początek Imperium bardzo luźno oparł się na wspomnianej wcześniej powieści „Kserkses” – raczej działa ona jako polisa ubezpieczeniowa na niedowiarków, którzy nie wierzą w powtórke sukcesu poprzedniczki. Nie czytałem, ale wnioskuje po tym, że tego Kserksesa to tu nie ma za wiele. Poczatek należy do niego, ale potem znika walczyć z Leonidasem, a naszą uwagę skupia Artemizja – najlepszy punkt filmu. Antagonistka pełną gębą. Dziewczyna nie musi nic mówić, a widzimy jej zepsucie. Nie chcę przesadnie chwalić Evy Green, bo na kolana mnie nie rzuciła, ale na tle reszty to najlepiej nakreślona postać. To znaczy na tle „reszty”, bo ja tu widziałem cztery postacie – wszystkie wspomniane w tym tekście. Wszyscy inni to statyści. Często sztampowi, swoim istnieniem narażają na śmieszność – ojciec z synem, gdzie śmierć tego pierwszego jest... a zresztą, zobaczycie sami (tani motyw).

Co mi się totalnie nie podobało, to bitwy. Kiedyś zwolnienie czasu było używane w momentach efektownych, bądź dla bitwy kluczowych. Teraz, czego przykładem jest ten film, mam wrażenie, że wszystko jest w zwolnionym tempie. Tym sieczkom brakuje dynamiki, ale nie głupoty. Niektóre momenty – akcja na koniu – to jakiś ciężko strawny żart. Rozumiem, że to bajeczka, że wszystko się może zdarzyć, ale miejmy trochę oleju w głowie, nie dajmy się zaślepić chęci wrzucenia jak największej ilości taniego efekciarstwa – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346500
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Veronica Mars

Wiele lat po wyjeździe z Neptune, do Weroniki Mars (Kristen Bell) dzwoni były chłopak, by pomogła mu wykaraskać się z niesłusznych zarzutów o morderstwo.

„Veronica Mars” to kryminalny serial telewizyjny dla młodzieży, który w tym roku, za sprawą społecznościowej zbiórki pieniędzy, został wydany jako pełnometrażowy film. O ile z tym tasiemcem nie mam nic wspólnego, tak powyższy film wydał się wystarczająco ciekawy po zwiastunie. Mamy tu mieszankę kryminału z komedią. Sama Veronica to bardzo pocieszna postać. Przebiegła, inteligentna, przepełniona sarkazmem. Nie dość, że na Kristen Bell się przyjemnie patrzy, to i miło słucha. Śmiałem się bardziej niż na niejednej komedii.

Czuć w tym wszystkim telewizyjne korzenie. Domniemam, że użyte zostały te same kamery, które w kinie dają dość ubogi efekt. Podobnie ma się sprawa z historią, która momentami przypominała kilka zlepionych odcinków, narzucając coraz nowsze warstwy do głównej osi. Oprócz głównej sprawy, dochodzą kolejne, pomniejsze, często porzucane na chwile po egzekucji.

Film jest wręcz dedykowany fanom serialu – którzy w głównej mierze są pewnie odpowiedzialni za powodzenie kickstarterowej akcji. Dostajemy szybkie wyjaśnienie genezy postaci na starcie, ale każdą kolejną postać drugoplanową powinniśmy najwyraźniej znać. Z każdą, Veronice łączy przeszłość. Gdybym znał odcinkowy oryginał, to pewnie z większą radością bym reagował na widok niektórych. Tak, to po prostu nowi podejrzani, bądź pomocnicy. Pewnie wiele w ich życiu się zmieniło, a takie nawiązania by podwyższyły notę. Ode mnie – 5/10 – Luźny film, na odmóżdżające chwile. Czerpałem sporą radość z poczynań Veronici, ale finał całej historii pozostawił spory niesmak. Nie lubie jak coś spada z powietrza, i zwyczajnie nie ma opcji, żebyśmy rozwiązali tę zagadkę przed czasem.

 

 

Scooby-Doo! WrestleMania Mystery / Scooby-Doo! WrestleMania: Tajemnica ringu

Scooby i Kudłaty wygrywają bilety na WrestleManie. Wraz z przyjaciółmi udają się do miasteczka WWE, by z wysokości trybun zobaczyć sportowe wydarzenie. Przygotowania do gali zakłóca pojawienie się ducha złego niedźwiedzia, który chce zniszczyć szykowany spektakl. Scooby, Kudłaty, Daphne, Velma i Fred łączą siły z gwiazdami WWE. Muszą działać szybko, jeśli chcą rozwiązać zagadkę i uratować największą galę wrestlingu.

Standardowa historyjka o Scoobym-Doo. Dokładnie tak je zapamiętałem. Jedyna różnica to wmieszanie wszystkiego w klimaty wrestlingowe. Mimo ubogiego wątku fabularnego – i przewidywalnego końca - miło popatrzeć na gwiazdy w kreskówkowej formie, jak i miło posłuchać nawiązań do tego biznesu – teksty czy theme songi. Mam im za złe, że całość nie była tym przesiąknięta. Było tego za mało. Niepotrzebne mi tam były postacie drugoplanowe, stworzone na potrzeby bajki. Czy nie mogła ich ponieść większa fantazja? Czy nie mogli wrzucić tam większej ilości gwiazd? Wystarczyła odrobina odwagi. Z chęcią bym sprawdził, kogo finalnie mianowali „tym złym”. Facet z lasu mógłby śmiało być zastąpiony jakimś Colterem. Skoro mieli już szkic Jerry’ego Lawlera, mógł on dołączyc do Cole’a na komentatorskim stołku. Drobiazgi, ale łatwe do nadrobienia. Generalnie byłem daleki od satysfakcji. Kilka momentów to za mało – 3/10

 

 

Anchorman 2: The Legend Continues

Legenda telewizyjnych wiadomości z lat 70. powraca. Ron Burgundy (Will Ferrell) znów ma szansę zasłynąć w telewizji. A wraz z nim powracają: człowiek od prognozy pogody Brick Tamland (Steve Carell), człowiek ulicy Brian Fantana (Paul Rudd) i redaktor sportowy Champ Kind (David Koechner). 24-godzinny kanał informacyjny z Nowego Jorku nie będzie na nich gotowy.

Za każdym razem jak słyszałem, że pierwsza część, to jedna z lepszych komedii ostatnich lat, zastanawiałem się, czy nie obejrzeć jej raz jeszcze – ode mnie wisiała ocena 4/10. Za dwójkę – która notabene tez zbiera pozytywne noty – wziąłem się z wielką ochotą by... przypomnieć sobie, czemu jestem innego zdania od reszty tłumu. Anchorman – tak jeden, jak i dwa – to komedia głupia, kropka. Absurdalna, łamiąca wiele barier. I to nie tak, że to są dla mnie złe zabiegi, tylko ich wykonanie przez tę obsadę mnie rzadko bawi.

Cała ekipa to idioci do potęgi, którzy przez swój idiotyzm wpadają na najbardziej chore pomysły na wiadomości. Zdobywają coraz lepsze ratingi, są coraz bardziej sławni. Fabuła skupia się właśnie na wewnętrznej rywalizacji Rona Burgundy’ego, z nieomylnym Jackiem Limem (James Marsden), jak i mocno zahacza o jego relacje z rodziną – synem i żoną (Christina Applegate). Zbierając to wszystko do kupy, mieszając z jeszcze bardziej idiotycznym wątkiem miłosnym Bricka Tamlanda, dostajemy papkę, wiszącą między motywami oklepanymi, a żartami mocno wymuszonymi. Usiedli w pokoju, spisali wszystkie żarty, i wyrzygali na ekran. Takie mam odczucia. Jasne, niekiedy jest to tak głupie, że aż śmieszne, ale dziwie się, że to może mieć swoich wyznawców. Ja swojego stanowiska nie zmieniłem. Uratowali mi ten film ostatnią bitwą, gdzie dostajemy masę gościnnych występów – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346628
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Need for Speed

Egranizacje nie mają się dobrze. Chęć odwzorowania gry komputerowej zwykle kończy marnie. Przeniesienie na duży ekran „Need for Speeda” wydaje się nieco łatwiejsze. Twórcy nie mają sztywnych ram, których przekroczenie mogłoby zrazić fanów serii. To po prostu musi mieć szybkie auta, i jakąś fabułę, która da powód do śledzenia poczynań.

Historyjka jest prosta. Kierowca rajdowy – Tobey (Aaron Paul) - wychodzi z więzienia po odsiedzeniu kary za przestępstwo, w które wrobił go dawny wspólnik. Szukając okazji do zemsty zgłasza akces do nielegalnych rajdów ulicznych. Tymczasem dawny wspólnik na wieść o jego uwolnieniu, wyznacza nagrodę za jego głowę. Wymieszane jest to z wątkiem utraty bliskiej osoby, zawirowaniami miłosnymi z byłą dziewczyną, i rodzącym się uczuciu do nowej. Jak szybkie samochody, to i kobiety - napisałbym ładne, ale wyjątkowych nie stwierdzono.

Wyścigów samych w sobie jest dość mało. Bodajże zobaczymy trzy. Początkowy – na zachętę – fabularny – żeby wyznaczyć ścieżkę – i końcowy – żeby to wszystko spiąć klamrą. To nie znaczy, że cała reszta dwóch godzin – co jest chyba zbyt długim czasem na taki „popcornowy” film akcji – odbywa się z dala od aut. Tobey ciągle siedzi za kółkiem, a przez pół produkcji jedzie z jednego miasta do drugiego, budując relację z towarzyszką, werbując starą – dość nijaką – ekipę, i uciekając przed policją bądź „łowcami kół”. Wpasowuje się to idealnie w stylistykę gry, niekoniecznie wygląda dobrze na dużym ekranie. Są momenty emocjonujące, ale przeważa nuda. Ich przejażdżka potrafi się niesamowicie dłużyć, czego głównym powodem jest przewidywalność.

Nie są tak szybcy, nie są tak wściekli. Odrobinę zabrakło, żeby doścignąć Paula Walkera i spółkę – mowa tu o oryginale. Tamtejsza postacie zapadały bardziej w pamięć. Relacje między nimi były bardziej klarowne, a i oni sami byli jacyś. Tutaj, płacę jak za prezydenta temu, kto wymieni mi imiona tych gości dzień po seansie. Nie do końca jestem pewny, czy w ogóle takowe padały. Jest powietrzny pilot – ten czarny – jest mechanik – ten meksykanin – i drugi mechanik – ten meksykanin, tylko że z zarostem. Razem stanowią ekipę przyjaciół głównego bohatera. Bezwartościowe tło, nadające się tylko do tankowania samochodu.

Fajne fury, oklepana fabuła, fatalne postacie. Do celu dojechali, ale rezerwa paliła się przez większość trasy. Ci, którym to podpasuje, będą bronić tekstem „a czego więcej oczekiwałeś, po filmie o wyścigach”? Ja odrobinę więcej rozrywki, trochę humoru, i może jakichś bohaterów, którzy nie są maszyną na kółkach – 4/10

 

 

About Last Night

Dwaj przyjaciele, Bernie (Kevin Hart) i Danny (Michael Ealy), spotykają się z dwiema współlokatorkami w barze – Joan (Regina Hall) i Debbie (Joy Bryant). Po zakrapianej alkoholem nocy, tworzą się z tego dwie pary. To ich historia. Jedni żyją w ciągłęj kłótni, drudzy mają wrażenie, ze właśnie spotkali bratnią duszę. Jak skończy cała czwórka?

Jak na komedie romantyczną, zaskakująco zadbano o pierwszy człon całości. „About Last Night” oferuje sporo gagów, najczęściej prosto od Kevina Harta, który nie pajacuje jak zwykle. Ok, dalej jest małym, przesadnie głośnym Kevinem Hartem, ale uderzył trochę w inny ton humoru, a skutek jest najprzyjemniejszym motywem całości. Razem z równie wyszczekaną Regina Hall, tworzą wybuchowe duo.

Ta szczęśliwa parka to Danny i Debbie. Oni nadadzą ton historii. Nie są już tak wybuchowi jak ich przyjaciele, i toną w sztampie. W tym filmie nie będzie żadnych zaskakujących zwrotów. W zasadzie ciężko mówić o jakiejś fabule, poza tym, że „ludzie się kochają”. Ta zakochana w tym, tamten w tej, a tamci drudzy się kłócą. Który będzie szczęśliwszy? Myślę, że taką tezę postawili przed tym filmem. Zresztą, mam wrażenie, że każdy szybko się domyśli.

Nie włożyli nic od siebie. Nie stworzyli żadnych nowych charakterów, nie pokusili się o przedstawienie nowych wątków. Ten film już widzieliśmy, co nie znaczy, że nie można już z niego czerpać satysfakcji. Widoczna jest chemia pomiędzy bohaterami, a Hart jest wyszczekanym dupkiem, którego słucha się z przyjemnością. Wolę taki twór „walentynkowy”, niż te z ładnymi aktorami, czy z baśnią w tle. Jak przyjdzie co do czego, to i tutaj będą „słodko pierdzieć”, ale twórcy nie każą nam tego wąchać. Kiedy smród zacznie się roznosić, wjadą na ekran napisy końcowe. – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346783
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Żeby Niko nie narzekał, że musi dawać post pod postem to opisze w skrócie film, który dzisiaj widziałem. :D

 

Bugsy

Tytułowa postać to nie kto inny jak Benjamin "Bugsy" Siegel (Warren Beatty), który jako pierwszy zobaczył prawdziwy potencjał jaki drzemie w Las Vegas. Film przyjemnie pokazuje nam życie tego znanego gangstera, który w jednej chwili potrafił ująć każdego swoim urokiem osobistym, a chwilę później pobić kogoś do nieprzytomności lub nawet zabić. Trzeba przyznać, że Warren w tej roli czuł się bardzo dobrze i z przyjemnością mi się go oglądało. Jak na mafiose przystało miał szczęśliwą rodzinę, ale mu to nie wystarczało, więc po romansie postanowił odejść od swojej żony i dzieci. Strasznie podobał mi się klimat tego filmu, widać że postarano się odwzorować czasy drugiej wojny światowej. Czym było wtedy Las Vegas? Kawałkiem pustyni, który bohater postanowił zmienić w coś co będzie przynosiło miliony zysku ( warto zauważyć, że tam hazard był w pełni legalny ). Ale zanim będą zyski wpierw trzeba wydać sporo kasy co nie bardzo podobał się innym członką mafii. Zakończyć to się mogło tylko w jeden sposób i jak się okazało panowie w garniturach popełnili spory błąd, bo mimo fatalnego początku hotel przyniósł im miliardy dolarów ( do 1991 roku było to ponad 100 miliardów ). Nie jest to tak dobry film jak Ojciec Chrzestny czy Chłopcy z ferajny, ale śmiało można go obejrzeć w takie deszczowe dni jak dzisiaj.

Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346798
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Może nie do końca o filmach, ale jak wam się podoba nowa odsłona Filmwebu? Moim zdaniem na plus, ale oczywiście wszyscy narzekają.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346832
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

To akurat nic nowego. Przyzwyczają się po kilku tygodniach, nad poprzednią zmianą z tego co wiem też wszyscy płakali. Taka mentalność. Nowe = gorsze.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346851
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Żeby Niko nie narzekał, że musi dawać post pod postem to opisze w skrócie film, który dzisiaj widziałem

 

Dzięki :wink:

 

 

Bilet na księżyc

Rok 1969. Fascynujący się lotnictwem Adam (Filip Pławiak) zostaje powołany do wojska. Jednak, ku własnemu rozczarowaniu, dostaje przydział do służby w Marynarce Wojennej. Z Antkiem (Mateusz Kościukiewicz), starszym bratem, wyruszają nad morze. Podczas kilkudniowej podróży przez Polskę odwiedzają starych znajomych i zawierają nowe znajomości. Antek – niepoprawny podrywacz i król nocnych lokali – chce przygotować nieśmiałego brata do życia. Jednak spotkanie z piękną i tajemniczą kobietą (Anna Przybylska) wywoła mnóstwo komplikacji w życiu Adama, inicjując serię zaskakujących wydarzeń.

Liznęli wątek tamtych czasów. Bilet na księżyc nie jest żadnym wielkim powrotem do przeszłości, a jeśli coś starali się przypomnieć, to właśnie ówczesną służbę wojskową. Ma to wszystko jednak swój urok. Nie wiem, czy to pocieszne teksty, czy niezłe role pierwszoplanowe, ale tę przygodę dwóch braci śledziłem z przyjemnością. Nie ma tu jakichś wielkich wątków, czy przesłania. Ot, podróżują sobie przez Polskę, spotykając barwne postacie. Dialogi często trafiają w samo sedno, jeszcze częściej wywołują uśmiech na twarzy.

O ile Pawlak i Kościukiewicz dają radę - to dwa rózne charaktery, co udaje się im uchwycić - tak ciężko się rozpływać w zachwytach nad kreacjami żeńskimi. Wszystkie są mdłe i nijakie, tak jak cały wątek miłosny tu zaserwowany. Chłopak zakochać się musiał, a My musimy zacisnąć zęby żeby w jego przemianę uwierzyć.

Przed startem filmu drapałem się mocno po głowie, czy w ogóle to oglądać. Nie widziałem powodu by to robić. Teraz nie żałuję. Nie jest to wielkie kino, ale czasem straconym to ciężko nazwać. Z biegiem historii stawało się mocno naciągane, a i odsunęli starszego brata – najlepszą postać – na rzecz Anny Przybylskiej. Wychodzi na to, że wolałem go słuchać, niż na nią patrzeć – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346913
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Wyścig śmierci 3: Piekło

(2012)

Zasady są proste, jedź lub giń! Skruszony skazaniec Carl Lucas (Luke Goss) – znany jako Frankenstein – jest legendarnym kierowcą brutalnych i bardzo krwawych wyścigów śmierci, które odbywają się na terenie więzienia. Od wolności dzieli go tylko jeszcze jedno zwycięstwo. Lucasa pochłaniają przygotowania do tego decydującego i jednocześnie najbardziej okrutnego wyścigu w historii, który po raz pierwszy odbędzie się na pustyni. Przemierzając piekielną pustynię Kalahari w Południowej Afryce, Lucas musi zmierzyć się z bezwzględnymi przeciwnikami oraz potężną siłą, która za wszelką cenę chce uniemożliwić mu zwycięstwo. W filmie występują również: Danny Trejo i Ving Rhames. "Death Race: Inferno" to ekscytująca, naszprycowana wartką akcją jazda.

Natknąłem się przypadkiem na kontynuację filmu, w którego pierwszej części zagrał Jason Statham. No i niestety to tamten epizod był najlepszy, a kolejne to tylko odgrzewane kotlety. Bo pierwsza część była świeża, teraz właściwie akcja ma małe znaczenie, a liczą się jedynie wyścigi, które oprócz częściowo innych uczestników i innej trasy nie różnią się w tych trzech częściach za bardzo.

Tym razem niebezpieczne wyścigi odbywały się w innym miejscu niż w dwóch pierwszych częściach, ale dzięki temu zmienione zostało otoczenie i mogły zostać wymyślone nowe przeszkody. Nie zmieniła się natomiast główna obsada filmu, bo Frankensteina nadal grał Luke Gross, który według mnie pasuje do tej roli bardzo dobrze i nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie lekkiego podobieństwa do Stathama.

Filmy ze scenami wyścigów, szczególnie gdy jest ich tyle, zawsze maja szansę mi się spodobać, bo lubię gdy to co widzę na ekranie potrafi mi dać trochę wrażeń. No ale poza tym reszta akcji jest na słabym poziomie, ale mimo wszystko nie jest to najgorsza produkcja. Tyle że zakończenie jest zrobione w taki sposób, że jakby chcieli nakręcić kolejny film z tej serii to nie mieliby problemu z połączeniem wątków z obu filmów. No i wystarczy dołożyć wyścig i scenariusz gotowy.

Efekty specjalne w tej produkcji nie powalają, no może prócz takich rzeczy jak miotacz ognia. Podczas wyścigu otoczenie było surowe więc z przekolorowywaniem rzeczywistości nie ma co przesadzać, bo wyglądałoby to mało realnie. Ocena: 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/136/#findComment-346972
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...