Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Endless Love / Miłość bez końca

„Miłość bez końca” opowiada historię Jade (Gabriella Wilde) i Davida (Alex Pettyfer), których romans staje się tym bardziej intensywny, im bardziej rodzice dziewczyny próbują ich rozdzielić. Po ukończeniu szkoły średniej żyjąca pod kloszem Jade zaczyna odczuwać fascynację Davidem. Młodzi zakochują się w sobie. Spędzając ze sobą niezapomniane lato, młodzi kochankowie wbrew wszelkiej logice pozwalają, aby wszechogarniająca namiętność stała się fundamentem ich wspólnej przyszłości.

Nieco rozbrajające jest baśniowe podejście do tego wszystkiego. Ta ich miłość nie ma w sobie nawet odrobiny realizmu. On jest wpatrzony w nią od pierwszych minut, ona w niego po kwadransie. Nie są to ciekawe osobowości, które się w sobie zakochują, bardziej te, które mają sprzedać „miłość od pierwszego wejrzenia”. To nowoczesny „Romeo i Julia”, niżeli coś, z czym moglibyśmy się utożsamiać. W większości scen brakuje tylko deszczu, kiedy radośnie biegną ku sobie.

Większe emocje wzbudzają tutejsi Kapuleci i Monteki – rodzice. Ojciec Jade (Bruce Greenwood – najlepszy w filmie) nie może pogodzić się z dystansowaniem się córki, i z tym, że stawia ona miłość ponad wszystko/ponad studia. Zaczyna stawiać przeszkody, utrudniać. Rywalizacja wybranka z ojcem to motor napędowy, oferujący kilka zwrotów. Reszta bohaterów dorzuca ile może. Matka Jade kibicuje miłości, ojciec Davida angażuje się za mało, a przyjaciel trafił w afro-amerykański stereotyp, pajacując ile wlezie.

Pettyfer i Wilde są ładni, a to tutaj wystarcza. Ona ma być urodziwa, za nim mają piszczeć nastolatki. Są baśniowymi pionkami, niczym więcej. Wszyscy z kategorii „ładne twarze Hollywood”, śmiało wypełniliby te role. Nie można mówić o jakiejś przesadnej chemii. Pozostaje zaakceptować formę i nie śmiać się zbyt głośno z oklepanych (i mocno przejaskrawionych) akcji. To walentynkowa produkcja. Tylko dla par... i chyba tylko w ten dzień – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345370
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Grawitacja (2013)

Szczątki satelity uderzają w stację kosmiczną na orbicie ziemskiej niszcząc i zabijając niemalże wszystkich poza parą astronautów, którzy walczą o przetrwanie i powrót do domu…

 

Z racji tego że ten film został bardzo doceniony na gali Oscarów to postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście był wart tych nagród. No i uczucia mam mieszane, choć z seansu jestem bardzo zadowolony i uważam że ani jedna minuta tej produkcji nie jest czasem straconym dla widza.

Odniosę się do kategorii, w których ten film dostał Oscary. Za montaż dźwięku, dźwięk i muzykę za cholerę nie dałbym im żadnej nagrody. Po pierwsze moje zdanie jest takie że jednak w kosmosie panuje próżnia, a więc dźwięk się nie rozchodzi, a jeśli już do tego dojdzie to są bardzo mocno odosobnione i rzadkie przypadki. Dlatego jak oglądam film, którego akcja przez prawie cały czas rozgrywa się w kosmosie to moje zdanie jest takie, że jak już producent podjął decyzje o podkreśleniu tego filmu daną muzyką, to powinna ona nie przeszkadzać widzowi w skupianiu się na akcji, która dzieje się przecież w kosmosie. No i właściwie podkład dźwiękowy taki był, bo jakoś nie bardzo mogę sobie przypomnieć jakie dźwięki się w tym filmie pojawiały, a miałem możliwość skupienia się na tym co mówią bohaterowie i przyglądać się widokom, które były świetne.

Za zdjęcia, montaż i efekty specjalne nagrodzone Oscarami nie mogę mieć pretensji, ponieważ widoki przedstawione w tym filmie były piękne i w połączeniu z ciekawą fabułą film mnie bardzo wciągnął.

Osobiście jestem fanem produkcji związanych z kosmosem, a „Podróż na kraniec wszechświata” produkcji National Geographic oglądałem wiele razy. Co do „Grawitacji” to obawiałem się że to będzie jakaś kolejna kopia „Apollo 13”. No i właściwie tak było, choć nie czułem się jakbym oglądał film, który wzorował się na powstałej już wcześniej produkcji, ale coś zupełnie nowego. Z tym podobieństwem do Apollo chodzi mi o to, że w obu filmach dochodzi do awarii, która prowadzi do ciężkiej walki bohaterów o przetrwanie i powrót na ziemię. Właściwie myśląc prostym schematem, to o kosmosie da się kręcić dwa rodzaje filmów. Albo o astronautach mających problemy i próbujących wrócić na ziemię, a drugi o ludziach lądujących na nowych planetach. No w sumie zapomniałem jeszcze o filmach z kosmitami, więc są możliwe trzy rodzaje filmów.

„Grawitacja” jest dla mnie dobrym filmem przede wszystkim ze względu na widoki, jakie w czasie jego trwania zostają przedstawione. Bohaterowie odpływający w otchłań kosmosu to straszna wizja nadchodzącej śmierci, ale wydaje mi się że jeśli umrzeć zachowując świadomość do ostatnich chwil życia, to właśnie taki koniec byłby najlepszy ze względu na widoki.

Wyczytałem w recenzji na filmwebie, ze ten film kosztował 80 milionów. To wychodzi niecały milion za minutę, wiec do tanich produkcji ten film raczej nie należy. Ale moim zdaniem to nie były zmarnowane pieniądze, bo Sandra Bullock grająca doktor Stone i George Clooney grający Kowalskiego spisali się bardzo dobrze, a dzięki temu razem z widokami wszystko stało się bardzo dobrym filmem, który każdy powinien zobaczyć. Ocena: 9/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345515
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Kill Your Darlings / Na śmierć i życie

Allen Ginsberg (Daniel Radcliffe) studiuje na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Młody chłopak znajduje się pod ogromnym wpływem swojego bliskiego kolegi z roku, Luciena Carra (Dane DeHaan). W czasie studiów przyjaciele poznają Williama Burroughsa (Ben Foster) i profesora Jacka Keruaca (Jack Huston). Cała czwórka postanawia odrzucić zasady krępujące społeczeństwo i tworzą nowy ruch beatników.

Lucien Carr to przebojowa osobowość. Potrafi wpływać na innych jak mało kto, a jego podejście do życia jest zaraźliwe. Mówi co chcę, robi co chcę, czyta co zakazane. Wielu młodych pisarzy, z którymi skrzyżował swe ścieżki, skończyło podkochując się z nim. Taki miłosny galimatias, to właśnie „Kill Your Darlings”. Jest stara miłość, obecna i nadchodząca – wszyscy faceci. Spokojnie, obleśnych scen nie ma wiele, ale razi zobrazowanie kobiet, które na dobrą sprawę mogłyby nie istnieć. Matka Ginsberga to wariatka, a żona jednego z przyjaciół ciągle się z nim kłóci, co by pokazać, jakie te heteroseksualne związki są nieszczęśliwe. Po drugiej stronie miłość męsko-męska, pełna radości i zabawy. Jakby to powiedział Ron Simmons – „DAMN!”

Dane DeHaan może nie jest głównym bohaterem, ale wokół niego wszystko się kręci. Metallica Through the Never, to nie był szczyt jego kariery. O nim jeszcze nie raz usłyszymy. Nie trudno uwierzyć w jego wpływ na innych. Może to dowód nijakiej konkurencji na planie zdjęciowym, ale to już czas pokaże. Przyjemnie zagrał też Ben Foster, bo jego Burroughs faktycznie jest ciągle na haju, tak jak na to wskazuje fabuła – został tylko zepchnięty na daleki drugi plan. Radcliffe wali do tego swoje wszystkie dwie miny, w czymś godnym zapomnienia – no, przynajmniej nie widziałem w nim Pottera, więc są postępy.

Fajnie został przedstawiony klimat lat 40-tych, a muzyka naprawdę daję radę – albo to moje zboczenie do takich nut. Chciałbym to samo powiedzieć o fabule, ale ona robi pozytywne wrażenie tylko na starcie, kiedy grupa pasjonatow się poznaje i zaczyna wprowadzać swoją anarchie. Im dalej w las, tym gorzej. Coraz więcej tu miłości, coraz mniej literatury i tej wizji, którą chcieli wyznawać. Główny zwrot akcji cierpi na luki, tak samo duże jak relacje Allena z matką. Gdyby odciąć ten cały wątek homoseksualny, a skupić się na ich postrzeganiu świata i tym, jak mają zamiar żyć, mógłby wyjść hit. Trochę się w tym wszystkim pogubili – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345520
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Podróż na tajemniczą wyspę (2012)

Sean Anderson (Josh Hutcherson) odbiera zakodowany sygnał o pomoc z wyspy, której nie ma na mapie. Znajduje się tam jego zaginiony dziadek (Michael Caine), którego Sean postanawia odnaleźć. Pomaga mu ojczym (Dwayne Johnson) oraz pilot helikoptera Gabato (Luis Guzman) i jego córka Kailani (Vanessa Hudgens). Razem wyruszają w niebezpieczną podróż, aby odnaleźć tajemniczą wyspę i uratować jej mieszkańców oraz swego dziadka.

 

Co jakiś czas staram się obejrzeć kolejny film, w którym zagrali Steve Austin lub The Rock. No i tym razem mój wybór padł na tą pozycję. Co dziwniejsze w tym samym roku była kręcona zarówno ona, jak i film o z pewnością niższym budżecie pt. „ Tajemnicza Wyspa Juliusza Verne”. Obie tematyką dotykają powieści tego autora, tyle że w tamtym filmie bohaterowie trafili na wyspę przypadkiem, a w wersji z Rockiem bohaterowie szukali jej. No i mieszkańcy wyspy też się różnią. Ale o filmie produkowanym na potrzeby bodajże stacji Syfy nie będę się rozpisywał, bo zamieszczałem posta o tym filmie jakieś dwa albo trzy miesiące temu.

Obsada tego filmu początkowo nie do końca mnie przekonywała. Szczególnie Vanessa Hudgens grająca Kailani, bo kojarzy mi się głównie z filmami Disney’a, które zbyt ambitne nie są. Nie zaprzeczę że oglądałem kilka filmów dla młodzieży z jej udziałem, a w „Podróży…” spisała się całkiem nieźle, a i na jej fajną buźkę można się z przyjemnością popatrzeć. Rock fajnie zagrał gościa, który chce przekonać do siebie syna swojej kobiety, a akcja np. z odbijaniem jagód klatą była świetna i nawet śmieszna. W sumie jeśli chodzi o lekko komediowe role, w których czasem trzeba użyć siły to Dwayne jest bardzo dobrym wyborem, przynajmniej moim zdaniem.

Filmy bazujące na książkach z którymi za młodu miałem styczność przywracają wspomnienia tego, jak wciągały mnie te książki, a tajemniczą wyspę, 20 000 mil podmorskiej żeglugi, napowietrzną wioskę czy Anaruka chłopca z Grenlandii czytałem nie raz. Osobiście uważam że najpierw należy przeczytać książkę a potem dla wizualizacji swoich wyobrażeń można obejrzeć ten filmy i porównać swoje wyobrażenia z tymi, które mieli autorzy scenariusza. Moim zdaniem środek wyspy jest pokazany zbyt bajkowo, a te ogromne potwory, z którymi musi się mierzyć Rock i spółka nie do końca mnie przekonują. Nie pamiętam już opisu, jaki Verne przedstawiał w swojej powieści, ale w wolnym czasie sięgnę po tej książki i sobie przypomnę.

Może niektórym wyda się dziwne, ze oceniłem tak wysoko ten film, ale ja lubię takie zahaczające o świat baśniowy pozycje, które jednak nie mają w sobie skrzatów albo innych dziwnych postaci. Gra aktorów też nie przyprawiała mnie o chęć wyłączenia filmu, więc ja jestem zadowolony z seansu. Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345643
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Non-Stop

Agent federalny Bill Marks (Liam Neeson) ma za zadanie bronić bezpieczeństwa pasażerów linii lotniczych. Nie znosi latać, a swoją pracę traktuje jako zło konieczne. Ale dzisiejszy lot będzie daleki od rutyny. Chwilę po starcie na jego szyfrowany telefon przychodzi wiadomość z żądaniem 150 milionów dolarów okupu. W przypadku odmowy co 20 minut ginąć będzie kolejny pasażer. 13000 metrów nad Atlantykiem, w pędzącej z prędkością 800 km/h maszynie rozpoczyna się gra o życie 146 podróżnych. Jeden z nich jest nieuchwytnym zabójcą...

Jakie to było naciągane :shock: Kazdy zwrot, każda akcja. Jak jedna sprawi, że złapiemy się przez jej głupotę za głowę, zaraz przyjdzie następna, gorsza. Non-stop dzieje się coś niemożliwego. O ile jestem w stanie kupić pierwszego poległego pasażera – to wyszło im całkiem nieźle – tak fabularne dziury w przypadku pozostałych są zbyt wielkie. Co chwilę pytałem się – jak? I daleko mi było do wkręcenia się w tę intrygę. Wyjaśnienie całej terrorystycznej akcji przybiło tylko gwóźdź do trumny.

Napięcie jakie starają się budować pozostawia mieszane uczucia. O ile Liam Neeson potrafi momentami – pojedyncze sceny - wkręcić w tę prościutką historyjkę, tak jego kompani zostali poinstruowani, żeby szwędać się jak idioci po samolocie, i zachowywać się podejrzanie w każdej sekundzie – bo film swoje trwać musi. Totalne niewykorzystanie obsady. Lupita Nyongo’o, która niedawno odebrała Oscara, chyba wypowiedziała ze dwa słowa przez cały film, a Julianne Moore jest tak nijaka, że zastąpić mógłby ją byle kto.

To była tak prosta historyjka. Aż nie mogę uwierzyć, że się na jej prezentacji wylożyli. To jak zrobić pokaz 3 slide’ów w powerpoincie, i nie ogarnąć materiału. Głupi film, który w momencie ponoszenia się na efektowną papkę, naraża się na jeszcze większą śmiesznośc niż ta fabularna. Spóźnili się z nim, o jakieś 20-lat – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345656
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Non-stop -2014

 

Po projekcji filmu "Non-stop" nieprędko wsiądziecie na pokład samolotu bez uprzedzeń i podejrzliwości w stosunku do innych pasażerów lotu.W filmie Jaume Colleta-Serry, którego akcja rozgrywa w się w aeroplanie na wysokości kilkuset tysięcy metrów, każdy jest podejrzany. O co? O wysyłanie SMS-ów z pogróżkami do agenta federalnego Billa Marksa (Liam Neeson), w których pada ultimatum: 150 mln dol. przelanych na konto nadawcy albo co 20 minut zginie jedna z osób na pokładzie. Intryga jest prosta jak tytuł filmu: spośród dziesiątek pasażerów lotu stróż prawa musi znaleźć tego, który wysyła brzydkie wiadomości.

Jest więc film Katalończyka kolejną wariacją fabuły "Morderstwo odbędzie się…" Agathy Christie. Wariacją udaną, która w równej mierze czerpie z klasyki i wprowadza unowocześnienia. Są więc tu zróżnicowane postaci i wysokie napięcie, jest wodzenie widza za nos, są nieoczekiwane wolty. No i są Liam Neeson i Julianne Moore, którzy tworzą intrygujący duet i przekonywające postacie. To wszystko składa się na kino rozrywkowe wysokich lotów, po które warto sięgnąć nie tylko z nudów w czasie transatlantyckiej podróży.Ocena 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345660
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Winter's Tale / Zimowa opowieść

Pewnego zimowego wieczora, Peter Lake (Colin Farrell) próbuje okraść zamożnych ludzi zamieszkujących wielką posiadłość. Będąc pewny, że teren jest czysty, spotyka młodą kobietę. Tak zaczyna się miłość Irlandzkiego włamywacza, do umierającej Beverly Penn (Jessica Brown Findlay). Film opowiada o cudach, przeplatających się losach i odwiecznej walce dobra ze złem w mitycznym Nowym Jorku na przestrzeni stu lat.

Większość gwiazd straciła czas. Oprócz Farrella zobaczymy tu również Russella Crowe’a i Willa Smitha. Może scenariusz (na podstawie ksiązki) wydawał im się specjalny, ale efekt końcowy wylądował gdzieś między kiczem, a wielorybim łajnem. Będziecie przecierać oczy ze zdumienia, kiedy zobaczycie, co robi – bądź też stara się robić – tu Smith, i jak przerysowany jest złowieszczy Crowe.

W tej historyjce miłosnej brak... miłości. Totalny brak chemii między główną dwójką, kamienne twarze, skandalicznie płytkie tekściki. Cienka jest linia między magicznym, a niedorzecznym. Balans udało się zachować tylko czasami. To wszystko z początku dawało podstawy myśleć, że elementów nadnaturalnych będzie garstka. Wylali fundamenty świata rzeczywistego. Oczekiwałem zaczarowanego, ale w ograniczonych dawkach, podkreślająych niektóre aspekty. Kiedy ilość nadnaturalnych wątków wzrasta, film faktycznie odrywa się od rzeczywistości, a gruntu pod nogami nie czuć. I tak sobie lata między „nudne”, a „po co to w ogóle kręcili”. Dość powiedzieć, że N!KO zaczarować się nie dał. Sądzę, że większosć też skutecznie się temu oprze. Czy będzie Ci sie chciało starać ogarnąć w pełni coś, co jest tak mało interesujące? Szczerze wątpie. Miewa swoje momenty, ale jako całokształt, radziłbym poszukać czegoś, co wywoła większe emocje. Tegoroczne „walentynkowe wyróżnienie” idzie do „Endless Love” – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345763
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Jack Strong

(2014)

"Jack Strong" to oparta na faktach opowieść o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim, który – będąc w samym środku systemu – samotnie podejmuje batalię przeciw Sowietom. Planując manewry Układu Warszawskiego, orientuje się, że Amerykanie odpowiedzą kontratakiem na terytorium Polski. Dzięki swojej determinacji, rozpoczyna wieloletnią, ryzykowną, wyczerpującą psychicznie współpracę z CIA. Odtąd życie jego i jego rodziny jest zagrożone, a jeden nieostrożny ruch może doprowadzić do tragedii.

 

Bardzo dobra moim zdaniem rola Marcina Dorocińskiego w filmie o Ryszardzie Kuklińskim, który nie bał się przeciwstawić czerwonym „braciom” i donosić na nich Amerykanom. Całe szczęście wydarzenia, na których opierano się w pisaniu scenariusza do tego filmu, miały miejsce w czasach gdy mnie jeszcze nie było na świecie i nie musiałem się uczyć obowiązkowo w szkole języka rosyjskiego, ani szanować komunizmu, który mimo że „niby” dawał wszystkim prace i czynił wszystko wspólnym, ale w dalszym ciągu jak myślę że mogłoby mi przyjść żyć w tamtych czasach to mi ciarki po plecach przechodzą.

Historia Jacka Stronga została przedstawiona w miarę ciekawie, ale momentami akcja trochę za bardzo się ciągnęła. No i najbardziej przeszkadzało mi to, że w scenach z kwestiami po rusku nie było napisów. Ze skąpstwa oglądałem wersje CAM, więc jak mniemam jeśli w kinie napisy by były to też bym je widział. A jednak po rosyjsku mówili sporo.

Jak już pisałem uważam że Marcin Dorociński zagrał bardzo dobrze, a oprócz niego w oczy rzuciła mi się rola Krzysztofa Dracza, który pojawił się w filmie jedynie kilka razy, ale po raz kolejny utwierdził mnie w przekonaniu, że jest bardzo, nie wiem czy się dobrze wyrażę, uniwersalny. Tutaj bardzo wiarygodnie moim zdaniem pokazał się jako Jaruzelski, dobrze zagrał w Drogówce, a Świat wg Kiepskich podpiera swoja osobą, poprzez ogromną ilość postaci, w którą się tam wcielił. Chciałbym oglądać więcej takich aktorów, którzy nie wyglądają sztucznie w każdej roli w którą się wcielają.

Sposób ewakuacji bohaterów za granicę był bardzo prosty, ale i niebezpieczny. Mogli chociaż położyć więcej skrzyń w tym busie, a tak jakby Niemiaszkom zachciało się jednak otworzyć jedną z nich to byłoby po nich.

Wracając do tego co zostało zawarte w tym filmie muszę stwierdzić, że wydarzenia pokazane do czasu rozpoczęcia śledztwa dotyczącego szpiega dla USA akcja nie toczyła się w porywającym tempie, ale w końcu wszystko weszło na dobre tory i w drugiej połowie filmu seans był bardzo przyjemny. Prawie dwie godziny to jest jednak dużo czasu, ale film jakoś ani mnie nie wynudził, ani nie porwał za bardzo, także taka ocena będzie chyba jak najbardziej sprawiedliwa. Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345765
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Najlepsze najgorsze wakacje” (2013)

Czternastoletni Duncan (Liam James) spędza wakacje ze swoją matką Pam (Toni Collette), jej nowym partnerem Trentem (Steve Carrell) oraz jego córką Steph (Zoe Levin). Nieśmiały chłopak nie potrafi odnaleźć się pośród matki pragnącej desperacko ułożyć sobie życie z facetem notorycznie strofującym Duncana, córką Trenta uważającą go za ostatnią ofermę oraz prymitywnymi przyjaciółmi Trenta. Pochłonięci sobą dorośli zostawiają dzieci samopas. Steph koniecznie chce przypodobać się miejscowemu przystojniakowi, zaś Duncan chce znaleźć odrobinę normalności. Paradoksalnie odnajduje ją poznając zakręconego Owena (Sam Rockwell) i równie zmęczoną wakacyjnym wypadem Susanną (Anna Sophia Robb)…

,,Najlepsze najgorsze wakacje” jest filmem o relacji młodych i starych, dzieciach i rodzicach. Pozornie są blisko siebie, lecz tak naprawdę dzielą ich lata świetlne…

Mogłoby się wydawać, że będzie to kolejna komedia, w której to fajtłapa staje się mężczyzną i po części rzeczywiście tak się staje, choć Duncan przez cały czas trwania filmu nie daje zabrać sobie resztek niezdarności i sztywniactwa. Niewiele jest tutaj gagów, a jeśli już się pojawiają to ich głównym inicjatorem jest Owen oraz jego kolega z pracy – Lewis, którego gra Jim Rash – jeden z dwóch reżyserów filmu (Nat Faxon także obsadził się w roli pracownika aquparku). To właśnie Sam Rockwell sprawia, że film nie jest ani kolejną komedyjką ani filmem obyczajowym z banalnym morałem. W miarę udanie partneruje mu Liam James. Na plus należy również zaliczyć rolę Trenta. Steve Carrell udowodnił, że potrafi widza nie tylko rozbawić. Rozbawić próbowała z kolei Allison Janney w roli nadużywającej alkoholu Betty. Niestety skończyło się tylko na próbach…

3 – taką ocenę w dziesięciostopniowej skali dał Trent głównemu bohaterowi…Ja dam notę o pół wyższą, ale przy maksymalnej możliwej nocie 6. Nieźle jak na film dla młodzieży…

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345888
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Nymphomaniac - Volume I / Nimfomanka - Część I

W zimowy wieczór stary kawaler Seligman (Stellan Skarsgard) znajduje na wpół przytomną, pobitą Joe. Przyprowadza dziewczynę do swojego mieszkania, ogląda jej rany i próbuje zrozumieć co takiego mogło się wydarzyć, że ta kobieta jest teraz w tak złym stanie. Mężczyzna uważnie wysłuchuje historii, jakie Joe zaczyna mu opowiadać. Historii obfitujących w wiele fascynujących momentów z jej życia, bogatych w dziwne, intrygujące zdarzenia. Film ten jest lekką, poetycką opowieścią o podróżach erotycznych kobiety - Joe (w tej roli Charlotte Gainsbourg).

Czy przesadze mówiąc, że Nimfomanka nie jest filmem sexy? Przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim bym się tego mógł spodziewać. Całość oparta jest na rozmowie głównej dwójki – czyli dla mnie bardzo dobry znak – gdzie przenosimy się do młodości Joe, śledząc jej poczynania. Chyba po raz pierwszy bawiłem się lepiej podczas retrospekcji, niż samej gadki. Kompletnie mijałem się z porównaniami Seligmana, których mamy na pęczki. A jeśli z jego podejsciem się miniemy, to co nam zostaje? Pornograficzna przygoda Duńskiej dziewczyny, gdzie większy nacisk położony jest na zobrazowanie tego wszystkiego, a nie na rozwoju warstwy dramatycznej. Ona mogła się moczyć, ale historyjka jest dość sucha. Szkoda, że patrząc przez pryzmat warsztatu aktorskiego, Joe trzeba oceniać przez miny podniecenia w łóżku. Poza tym, to bardzo nijaka rola. Prawie tak samo, jak Stellana Skarsgarda. Pojawienie się Umy Thurman udowodni taką teorię, bo dopiero po jej przyjściu mamy wrażenie, że oglądamy film na czymś innym niż Discovery Channel – albo Animal Planet, kto wie. Końcówka napawa optymizmem, że druga część będzie lepsza – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345919
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Wieczór kawalerski Kena” (2013)

Amerykańska komedia w reżyserii Bretta Hearda. Ken (Donald Faison) zaprasza swoich przyjaciół na wieczór kawalerski. Wśród gości są: dwaj geje ukrywający się przed towarzystwem, żądny zemsty na Kenie Rory (Brendan Gall), niespełniony aktor Carl (Pat Thronton) oraz przeżywający rodzinny kryzys Luke…

W filmie mamy wszystko – poruszenie frapującego świat problemu, jakim niewątpliwie jest homoseksualizm, wątek blogowania jako nowej mody współczesnego społeczeństwa i sztampowe postaci w osobach luzaka, który spoważnieje; fajtłapy, który wyrwie najlepszą pannę w mieście; zagubionego gościa, który odnajdzie szczęście w najbliższych oraz kilka wydawałoby się kontrowersyjnych scen jak chociażby pocałunek dwóch mężczyzn. Szkoda tylko, że nie ma w tym filmie jakiegokolwiek humoru. Wiem, ciężko w dzisiejszych czasach o humor dobry. Na imprezie kawalerskiej Kena nie uświadczymy choćby najbardziej prymitywnego humoru…

Oprócz twórców filmu nie popisali się także spece odpowiedzialni za tłumaczenie tytułu. Oglądając ,,Wieczór kawalerski Kena” można się w pewnym momencie zacząć zastanawiać, gdzie jest tytułowy bohater? Oglądając projekt Hearda można odnieść wrażenie, że postać grana przez Donalda Faisona miała za zadanie jedynie zebrać kumpli w określonym miejscu i o określonej porze. Reżyser z kolei był odpowiedzialny za sprowadzenie aktorów i jego decyzje także nie poprawiły jakości filmu. Faison jest jednym z najnudniejszych dowcipnisiów jakich widziałem, zaś reszta aktorów dostała mizerne role lub w sposób mizerny wykorzystała ich potencjał…

Pod koniec filmu główny bohater wyrażał żal, że jego kumple nie wywinęli mu numeru w czasie wieczoru kawalerskiego. Z czasem Ken nie zawiódł się. Ja przystępując do oglądania filmu liczyłem na choćby niezłą rozrywkę. Zawiodłem się i to finalnie…

 

Ocena: 1/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345940
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Nymphomaniac - Volume I / Nimfomanka - Część I

W zimowy wieczór stary kawaler Seligman (Stellan Skarsgard) znajduje na wpół przytomną, pobitą Joe. Przyprowadza dziewczynę do swojego mieszkania, ogląda jej rany i próbuje zrozumieć co takiego mogło się wydarzyć, że ta kobieta jest teraz w tak złym stanie. Mężczyzna uważnie wysłuchuje historii, jakie Joe zaczyna mu opowiadać. Historii obfitujących w wiele fascynujących momentów z jej życia, bogatych w dziwne, intrygujące zdarzenia. Film ten jest lekką, poetycką opowieścią o podróżach erotycznych kobiety - Joe (w tej roli Charlotte Gainsbourg).

Czy przesadze mówiąc, że Nimfomanka nie jest filmem sexy? Przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim bym się tego mógł spodziewać. Całość oparta jest na rozmowie głównej dwójki – czyli dla mnie bardzo dobry znak – gdzie przenosimy się do młodości Joe, śledząc jej poczynania. Chyba po raz pierwszy bawiłem się lepiej podczas retrospekcji, niż samej gadki. Kompletnie mijałem się z porównaniami Seligmana, których mamy na pęczki. A jeśli z jego podejsciem się miniemy, to co nam zostaje? Pornograficzna przygoda Duńskiej dziewczyny, gdzie większy nacisk położony jest na zobrazowanie tego wszystkiego, a nie na rozwoju warstwy dramatycznej. Ona mogła się moczyć, ale historyjka jest dość sucha. Szkoda, że patrząc przez pryzmat warsztatu aktorskiego, Joe trzeba oceniać przez miny podniecenia w łóżku. Poza tym, to bardzo nijaka rola. Prawie tak samo, jak Stellana Skarsgarda. Pojawienie się Umy Thurman udowodni taką teorię, bo dopiero po jej przyjściu mamy wrażenie, że oglądamy film na czymś innym niż Discovery Channel – albo Animal Planet, kto wie. Końcówka napawa optymizmem, że druga część będzie lepsza – 4/10

 

Nymphomaniac: Volume II / Nimfomanka - Część II

Zaczęli od mocnego bełkotu, gdzie facet wie o wizji swojej rozmówczyni wszystko, choć ona wcale dokładnie mu tego nie opisała. Może się czepiam, ale inteligencja Seligmana niekiedy była przesadna, czyniąc z niego mało realną postać. Im dalej w las, tym gorzej. Jego dalsza charakterystyka była... tania. Bardzo płytki ruch ze strony Von Triera. Jeśli chodzi o naszą Joe, to z czasem zwykły seks przestał wystarczac, więc kontynuacja oferuje coraz to dziwniejsze zachcianki. Dalej jednak mamy przerost formy nad treścią. Wiele z tych 4-godzin nie wyniesiecie. Dość powiedzieć, że zszokowany tym wszystkim nie byłem. Bardzo chciałem się przekonać, ale przez większość czasu mnie wynudziło – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345948
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Król Rynsztoka-Gutter King

(2010)

"Gutter King" to historia twardego chłopaka z ulicy, Willa, który właśnie wyszedł z poprawczaka. Nowy ojczym próbuje wpłynąć na Willa, by ten wyładowywał swój gniew w amatorskich walkach na gołe pięści, jednak jego zazdrosny brat ma co do niego zupełnie inne plany.

Po natrafieniu na ten film myślałem, że będzie jednak ciekawszy, a okazało się że mimo że obejrzenie tej produkcji jakoś za bardzo mnie nie wynudziło, to już akcja w całości klasyfikuje go do totalnych średniaków do obejrzenia w momencie, kiedy totalnie nie ma się co robić. Jednak sam tytuł. czyli król rynsztoka zobowiązuje do czegoś więcej niż tylko bójek za pieniądze.

Żadnego z aktorów, którzy wystąpili w tym filmie nie kojarzę zupełnie, ale nie było źle. Chociaż główny bohater Will grany przez Zeba Crowna nie bardzo do mnie przemówił. Z jednej strony sylwetkę miał całkiem spoko, ale jego twarz do grania roli takiego groźnego faceta według mnie zupełnie się nie nadaje. Zbytnio aktorami z Disneya mi zajeżdża taka twarz. Aktorzy grający Boba i Paula wydawali się bardzo sztywni i nie podobało mi się jak grają.

Akcja filmu nie jest porywająca, ale przynajmniej jest trochę scen walki, choć niektóre wyglądały dość sztucznie. No ale kilka walk prezentowało się bardzo fajnie. Film z takim motywem jak tutaj zdaje się widziałem już kiedyś. Chodzi mianowicie o to, że Bob odebrał Willa z poprawczaka i miał mu pomóc, a skończyło się na udziale w bójkach za pieniądze. Być może oglądałem coś podobnego, tyle że było tam wyciąganie z więzienia. Dziwne jest to, że Boba nikt nie kontroluje w związku z tym, że ma pomagać w resocjalizacji, a finalnie dzięki niemu kończą z bliznami na twarzy. Zakończenie filmu spodziewane, choć wydawało mi się że skończy się to tak dla innego z bohaterów.

Powiem tak, nie uważam żebym zmarnował czas oglądając ten film, ale zadowolony z seansu nie jestem. Ocena: 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345954
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Ona” (2013)

Theodore Twombly (Joaquin Phoenix) nie może dojść do siebie po rozstaniu z żoną Catherine (Rooney Mara). Nieoczekiwanie na nogi stawia go…system operacyjny, który nadał sobie imię Samantha (Scarlett Johansson). Z czasem maszyna staje się dla Theo pomocna nie tylko w selekcji maili, ale także w życiu prywatnym. Mężczyzna i komputer z czasem stają się…parą…

Pozornie ta historia może wydawać się idiotyczna, jednak tak naprawdę mamy do czynienia z rzeczywistym oddaniem roli technologii w życiu współczesnego człowieka. Maszyny już od dawna wykonują za nas ogrom rzeczy. Twórcy filmu snują wizję, że za jakiś czas komputer będzie odpowiadać nie tylko za nasze życie zawodowe, ale także uczuciowe. Nie jest to historyjka o tym, jak to dwójka ludzi zbliża się do siebie przy pomocy magii klawiatury. W tym zestawieniu tylko 50% potrafi czuć, choć po jakimś czasie okaże się, że i miłość nie jest czymś nie do przebrnięcia dla sztucznej inteligencji.

Tak jak system operacyjny umiejętnie uczy się kochać, tak umiejętnie postać zagubionego w futurystycznym i cybernetycznym świecie człowieka gra Joaquin Phoenix. Scarlett Johansson, a konkretnie jej głos dodają tajemniczości i wdzięki ,,partnerce” głównego bohatera. Bardzo dobrze w roli jedynej ,,żywej” bratniej duszy Theodore’ a wypadła Amy Adams. Niezły epizod zanotowała również Olivia Wilde (przelotna znajomość Twombly’ ego)…

,,Ona” jest manifestem nawołującym do zaprzestania oddawania się w całości maszynom i wszelkiego rodzaju systemom. Komputery choć potrafią bardzo wiele są ,,tylko” i ,,aż” maszynami. Doskonale wykonują za nas wiele czynności. W kwestiach uczuciowych są jednak równie źli, a może i jeszcze gorsi od ludzi…

,,Ona” mogłaby być naprawdę dobrym filmem, gdyby zrezygnowano nieco z romantyzmu, a postawiono np. na umiejętnie wplecioną ironię, wyśmiewającą bezgraniczne zaufanie ludzi do technologii. Mimo tego widocznego braku, można spędzić przy tym filmie dwie, przyjemne godziny…

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-345969
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Olbrzym- samolub

(2013)

14-letni Arbor (Conner Chapman) i jego najlepszy przyjaciel Swifty (Shaun Thomas) zostają karnie usunięci ze szkoły. Chłopcy poznają handlarza złomem o imieniu Kitten (Sean Gilder), który zatrudnia ich do pracy. We trzech tworzą zgrany zespół, w którym doskonale się uzupełniają. Trwa to do momentu, w którym Arbor i Kitten zaczynają ze sobą rywalizować. Ich napięte stosunki prowadzą do tragicznego wydarzenia.

 

Historia Arbora, granego przez Connera Chapmana pokazuje, w jaki sposób dziecko nadpobudliwe jest traktowane w domu i w szkole i co potrafi z tego wyniknąć. Jak rodzeństwo zabiera ci tabletki, nauczyciel w szkole drze się na ciebie prowokując jeszcze bardziej, to w konsekwencji wylatujesz ze szkoły i nigdzie indziej nie chcą cię przyjąć. O i właśnie Arbora spotkał taki los, który z jednej strony jest smutny i toczący się w nie najbogatszych angielskich przedmieściach, ale z drugiej strony ten chłopak potrafił znaleźć sobie cel, do którego dążył i co czasem łączyło, a czasem doprowadzało do konfliktów pomiędzy nim a jego najlepszym kolegą, czyli Swiffty’m granym przez Shauna Thomasa.

Arbor już na starcie, nawet jakby nie był chory, to i tak miałby bardzo ciężko. Rodzina z wielkimi kłopotami finansowymi, brat ćpun, biją go w domu. Czego więcej potrzeba żeby złożyć model rodziny nie idealnej? Ale on w jakiś sposób sobie z tym radził, choć konsekwencje okazują się finalnie trudne do zaakceptowania. Choć i tak najgorsza jest znieczulica, którą okazano w szkole wobec dziecka z ADHD. Jako że pochodził z biednej rodziny to i tak uczęszczał do szkoły o niskim standardzie, wiec jak już z niej się go pozbywają, to właściwie nie ma już gdzie się uczyć i zaczyna się włóczyć po ulicach.

Sposób w jaki rzeczywistość pokazana jest w tej produkcji pozwala się mocno w nią wczuć, ponieważ właściwie nie ma w niej nic przekolorowanego, tylko wszystko jest tak, jakby człowiek wszedł w taki świat i spotkał tam takiego Arbora, którego postać potrafi przemówić do widza. Bo Chapman, tak jak i reszta aktorów spisała się bardzo dobrze i dzięki temu trudno jest dostrzec jakąś sztuczność, a role Arbora, Swiffty’ego czy Kittena zostały zagrane bardzo przekonująco. Jak na fakt, ze w tym filmie główne skrzypce grają bardzo młodzi aktorzy, to musze przyznać, ze film jest bardzo ciekawy i warto go obejrzeć, bo zawiera naprawdę wciągającą historię. Ocena: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/135/#findComment-346004
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...