Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Nebraska

Podstarzały alkoholik Woody (Bruce Dern) dowiaduje się, że wygrał na loterii milion dolarów. By odebrać nagrodę, musi jednak się udać aż do Nebraski. Postanawia zabrać ze sobą swojego syna, Davida (Will Forte), lecz mężczyzna nie wierzy w wygraną ojca i sądzi, że padł on ofiarą oszustów, wysyłających zwycięskie losy po całej Ameryce. Pomimo sceptycznego nastawienia, David dołącza do ojca i wspólnie udają się w podróż, spotykając po drodze krewnych i znajomych, którym Woody jest winny pieniądze.

Film drogi, z czarno-białą, dramatyczną polewą. Woody to zgryźliwy, uparty starzec. Wyraźnie nie jest zadowolony ze swojego życia, narzeka na cały otaczający świat i ślepo wierzy w wygrane pieniądze. Ciężko go polubić, a jeszcze ciężej się jego historią zainteresować. Wygląda to wszystko, jakby było oparte na domie starców. Powolne, w sumie bezcelowe. Centrum fabuły stanowi bezbarwny starzec, otoczony często bardziej bezbarwnymi emerytami, i swoim synem.

Nawet jakby ludzi z wioski młotkiem lać po głowach, że to farmazon z tą wygraną, to oni i tak zrobią z niego celebrytę. Głównie po to, żeby wyłudzić pieniądze. Każdy czegoś chcę, każdy się Tobą interesuje, kiedy widzą, że masz pełne kieszenie. To jest paliwo dla całej fabularnej podróży. Szybko się spala, a później jadą na oparach.

Aktorsko nikt na kolana nie rzuca, bo i materiału ma bardzo mało. Bruce Dern jest w porządku, ale nominacje do Oscara, to dostał chyba z litości. Niczym Ci starsi z zeszłorocznego „Amour”, bo i grająca żonę June Squibb, również znalazła się na liście w swojej kategorii. Jeden się złości na świat, druga się złości na niego. Ni to śmieszne, ni to jakoś przesadnie dramatyczne. Dochodzi do tego syn, ale daleko mu do wniesienia jakiejkolwiek świeżości. Will Forte to aktor komediowy, który nawet tam nie może mówić o oszałamiających sukcesach. Ze swoją postacią nie robi nic.

To jedna z tych produkcji, która ma odrobine do zaoferowania – szczególnie w ostatnich scenach - jednak nie ma tu nic, czego byśmy nie widzieli. Starość jest smutna – uuu – każdy chcę pożyczyć pieniędzy – uuu – ojciec z synem się do siebie zbliżają – uuu – a to wszystko w czerni i bieli – wszystkie „uuu” x2. Nie pykło między mną, a tymi bohaterami – 4/10

 

Obejrzałem ostatnio "Miłość po francusku" (4/10) komedie romantyczną o mamuśce, która chcę się przypodobać otoczeniu i zaczyna uwodzić małolata ze szkoły średniej. Wszystko prowadzi do przewidywalnego finału, ale da się przeżyć. Gorzej było w przypadku "Welcome to the Jungle" (2/10). Był fajny komediowy zwiastun, Van Damme parodiujący siebie, a wyszedł gniot, z którego ten humor jakoś wyparował, a JCVD zrobił mniej, niż oczekiwałem. Walka dwóch pracowników o przewodnictwo w stadzie. Sztampa. Chciałem na temat tych filmów napisać coś więcej - bo nowe (z 2013) - ale po obejrzeniu zwyczajnie się nie dało :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-342992
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Młoda i piękna” (2013)

Dramat francuski w reżyserii Francois Ozona. Isabelle (Marine Vacth) spędza wakacje z matką, ojczymem i bratem. Poznaje tam Niemca Felixa (Lucas Prisor), z którym traci dziewictwo. Pierwszy raz rozczarował nastolatkę, która nadal chciała uprawiać seks, ale szukała do tego odpowiedniego bodźca. Odpowiednim okazał się być seks za pieniądze. Sytuacja komplikuje się, gdy podczas stosunku z Isabelle umiera jeden z jej stałych klientów Georges (Johan Leysen).

,,Młoda i piękna” to kolejna opowieść o młodocianej prostytutce. Francois Ozon pokazuje oddawanie się za pieniądze z innej strony, bowiem główna bohaterka nie może narzekać na niski standard życia. Reżyser chce, abyśmy sami odpowiedzieli sobie na pytanie, dlaczego Isabelle jest prostytutką. Jej głównym problemem wydaje się brak ojca, którego poszukuje wśród swoich klientów. Nie interesują ją imprezy z rówieśnikami. Woli trudnić się nierządem, choć zarabiane pieniądze leżą w szafie. Matka (Geraldine Palihas) nic nie wie o zajęciu córki, ponieważ jest uwikłana w romans z czarnoskórym Peterem (Djedje Apali).

Isabelle jest typową lolitką, wodzącą mężczyzn na pokuszenie swoim wyglądem małej dziewczynki. Marine Vacth umiejętnie wykorzystuje swój wygląd, nieco gorzej z talentem aktorskim. Jej postaci brakuje momentami wyrazu. Isabelle nie jest ani wyrachowana, ani kompletnie zagubiona. W kwestii aktorstwa na słowa uznania zasługuje tylko Cahrlotte Rampling, która znakomicie zagrała wdowę po zmarłym kliencie Isabelle, czyniąc swoją postać najmocniej pamiętaną prócz głównej bohaterki. Jej filmowy mąż również pokazał się z dobrej strony.

Atutami filmu są bez wątpienia zdjęcia Pascala Martiego, a przede wszystkim muzyka Phillipe’ a Rombi, która znakomicie oddaje klimat filmu.

Tak jak napisałem wyżej - ,,Młoda i piękna” to jeden z wielu filmów nakręconych w ostatnim czasie, który porusza tematykę prostytucji wśród nastolatek, jednak z racji niebanalnego sposobu ukazania tematu spokojnie można po niego sięgnąć.

 

Ocena: 4/6

 

,,Wyścig” (2013)

Brytyjsko – niemiecki film w reżyserii Rona Howarda przedstawiający sylwetki dwóch legend Formuły 1 – Brytyjczyka Jamesa Hunta (Chris Hermsworth) i Austriaka Niki Laudy (Daniel Bruehl). Ci dwaj kierowcy toczyli między ze sobą zaciekłe boje w latach 70. Pozornie obydwaj byli jak ogień i woda: bezkompromisowy hulaka i ulubieniec publiczności Hunt kontra perfekcyjny do bólu, zadziory i wyrachowany Lauda. Ich drogi spotkały się już na zapleczu wielkiej kariery. W końcu nastał czas, kiedy te dwie charyzmatyczne postaci mogły mierzyć się ze sobą w jednym z najbardziej elitarnych dyscyplin sportu – F1. W cyklu Grand Prix każdy miał swoje chwile chwały jak i chwile kryzysu. Hunt, który w dramatycznych okolicznościach zdobył tytuł mistrza świata, choć na włosku wisiał jego angaż w Formule. Z drugiej strony mamy Laudę – dominatora, którego sposób postrzeganie wyścigów zmienił dramatyczny wypadek.

Pozostając w tematyce filmu – akumulatorem każdego filmu są aktorzy. W ,,Wyścigu” mieliśmy do czynienia z aktorstwem na wysokim poziomie. Chris Hermsworth w roli zawadiackiego ulubieńca tłumu znakomicie współgrał z postacią Daniela Bruehla – zdyscyplinowanego, opętanego żądzą sukcesu Laudy. Ci dwaj nie mieli sobie równych ani w filmie ani na torze…

Pozostałe elementy filmu nie rzucają na kolana. Sceny wyścigów nie podnoszą adrenaliny, a muzyka nie dodaje uroki kolejnym scenom.

Naprawdę znakomicie wypadło z kolei zakończenie filmu. Pokazało ono, że pozornie dwa skrajne charaktery tak naprawdę miały ze sobą wiele wspólnego. Obydwaj byli dobrzy w swoim fachu, obydwaj to kochali, obydwaj byli ambitni i obydwaj przebyli długą i trudną drogę ku temu, aby wspiąć się na sam szczyt. Obaj byli zarówno w raju jak i w piekle. Wzajemna niechęć Brytyjczyka i Austriaka pozwoliła im stać się legendami…

 

Ocena: 4.5/6

 

,,Millerowie” (2013)

Amerykańska komedia w reżyserii Rawsona Marshalla Thrubera. Handlarz narkotyków David (Jason Sudeikis) popada w kłopoty. Jego szansą na odkupienie win u gangstera Brada (Ed Helms) jest przewiezienie marihuany przez granicę z Meksykiem. Aby nie wzbudzać podejrzeń, David proponuje swoim znajomym mistyfikację. Striptizerka Rose (Jennifer Aniston) ma zostać jego żoną, a zdegenerowana nastolatka Casey (Emma Roberts) i fajtłapowaty Kenny (Will Poulter) jego dziećmi. Kwartet ten przeobraża się w Miller’ ów – typową amerykańską familię wyjeżdżającą na wakacje. Podczas wykonania zadania, Millerowie natrafiają na szereg zwariowanych postaci i sytuacji.

,,Millerowie” to typowa amerykańska komedia, z kontrowersyjnym, pieprznym, nierzadko wulgarnym i prostym humorem. Mimo to dzięki utalentowanym aktorom i niezłemu humorowi można obejrzeć ją dystansując się myślami od wszystkich amerykańskich projekcji z szarymi ludźmi uwikłanymi w mafijne porachunki. Jasona Sudeikisa w roli złośliwego, ironicznego ,,pana domu” ogląda się z przyjemnością. Jego ,,dzieci” także stanowią mocny punkt filmu, podobnie jak spotkana przez nich rodzina Fitzgeraldów, z Edie (Kathryn Hahn) na czele. Sceny z dotykaniem piersi Rose przez Edie czy też nauka całowania Kenny’ ego na długo pozostaną w mojej pamięci.

Amerykański humor nie wprowadza wiele innowacji. Komedie z kraju Jerzego Waszyngtona ciągle dryfują wokół stylistyki ,,Borata” i ,,American Pie”. Mam nadzieję, że każdy efekt inspiracji tymi kultowymi filmami będzie mieć taki finalny efekt jak ,,Millerowie”.

 

Ocena: 4/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343000
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Statek widmo/ Ghost Ship (2002)

 

 

W odległych regionach Morza Beringa kilku narwańców, których codziennym zajęciem jest szukanie wraków i przypisywanie sobie do nich praw własności, przeprowadza szczegółowe poszukiwania kolejnego statku. Według prawa ktokolwiek znajdzie cokolwiek na otwartym oceanie, znalezisko należy do niego. Ich najnowszą "nadzieją" na niezły zarobek jest statek, który w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął ponad 40 lat wcześniej. Po udanej operacji wydobycia wraku, podczas podróży w kierunku rodzimego lądu dochodzi do serii dziwnych "wypadków", która uzmysławia śmiałkom, że na statku nie są tak zupełnie sami...

 

Osobiście nie przepadam za filmami określanymi jako horrory. Ale ta produkcja nie wystraszyła mnie w ani jednym momencie, bo też nie jest zbyt ambitne kino, a raczej takie, które puszczają praktycznie codziennie w pulsie albo innej mniejszej telewizji.

Może i początkowo wydawało mi się że film nie będzie najgorszy, bo i oceny miał niezłe, ale jednak finalnie się zawiodłem, bo za mało było strasznych momentów. No bo jeden duch to nie jest wystarczająca ilość, żeby wywołać strach u kogokolwiek.

Tytułowy statek widmo, który bohaterowie filmu chcieli przejąć i odholować do portu, wyglądał dość sztucznie, zresztą tak samo jak ich obity oponami holownik. To w jaki sposób przygotowywali swoje zdobycze do transportu też zbyt realistycznie nie wyglądało. Bo jakby naprawdę była możliwość ratowania statków w taki sposób, to zatonięć by w ogóle nie było. A już z pewnością Titanic stałby teraz w muzeum, a nie leżał na dnie morza.

Co do postaci, które mamy okazję oglądać w tym filmie, to jedynie wie osoby odegrały swoje role w przekonujący, moim zdaniem, sposób. Chodzi mi o filmowych Epps i Greer. Babka fajnie grała i to wokół niej się toczyła akcja przez większość filmu.

Ogólnie to film da się polecić, bo da się go obejrzeć jednym ciągiem, ale akcja nie porywa. Ocena: 5/10

 

Prima Aprillis/ April Fool’s Day (2008)

 

 

Remake filmu Freda Waltona z 1986 roku pod tym samym tytułem.

Bogate rodzeństwo urządza przyjęcie dla swojego przyjaciela w trakcie którego rozpoczyna się tragedia - ich przyjaciel zostaje wypchnięty z balkonu i umiera. Rok po tym zdarzeniu nastolatkowie odpowiedzialni za wypadek stają się celem psychopatycznego mordercy. Wkrótce zaczynają ginąć jeden po drugim.

 

Kolejny horror, który mnie zawiódł. Znów nie było strasznie, ani mrocznie, w ogóle myło nijako. W sumie to ładnie to wymyślili, żeby zbrodnia miała miejsce w dzień żartów, a świadkowie ponosili konsekwencje nie od razu, ale dopiero w następne takie święto.

Film kończy się w taki, a nie inny sposób, choć spodziewałem się tego, bo pewne momenty wyglądały dość sztucznie. Bo jak grozi ci śmierć i ktoś ci mówi żebyś się schronił, to nie przechodzisz obok całej sytuacji obojętnie, tylko robisz co każą, bo chcesz zostać przy życiu. I to się wcale nie stało raz. A jak jedzie na ciebie samochód, to czy usiłujesz przed nim uciec biegnąć do przodu, czy uciekasz na boki, żeby znaleźć jakieś schronienie? Bo od auta szybciej się poruszać nie będziesz.

Bohaterowie, czyli zgraja bogatych i samolubnych młodych ludzi, zostali tak przedstawieni, że nawet się widz nie może starać o to, żeby te postacie polubić. Film nie jest zły, akcja jest w miarę składna, ale wszystko jest trochę sztuczne. Ocena: 5/10

 

Cela 211/ Cell 211 (2009)

 

 

Początkujący strażnik więzienny podczas wybuchu buntu zostaje zamknięty w celi. By przetrwać wśród więźniów, musi udawać jednego z nich.

 

Trzeci z kolei film, za który się wczoraj zabrałem i dopiero ten spełnił moje oczekiwania, jeśli chodzi o akcję. Nie jest to horror, ale to co `musiał przeżywać majtas z pewnością mogło podchodzić pod kategorię strasznych przeżyć. Bo zostać zamkniętym w pierdlu, w którym się ma zacząć pracę to prawdziwa szkoła życia. A jak cię wszyscy z zewnątrz mają gdzieś to wcale nie ułatwia walki o przetrwanie, którą trzeba toczyć, oszukując przy tym współwięźniów. Do tego Majtas zostawił na wolności swoja żonę, która jest w ciąży, co jednak dodaje mu trochę woli przetrwania.

Wprawdzie nie wiem czy takie przypadkowe zamknięcie klawisza z więźniami miało już miejsce, ale z pewnością bunty w więzieniach zdarzają się dość często i mogą wyglądać właśnie tak jak to przedstawiono na tym filmie, wiec wydaje się w miarę realistyczny i podobał mi się. Ocena: 7/10

 

Wałęsa. Człowiek z nadziei (2013)

 

 

Historia Lecha Wałęsy, który razem z "Solidarnością" walczył o Polskę wolną od komunizmu.

Jak wiadomo zmiany ustrojowe to bardzo ważny czas w dziejach naszej ojczyzny, więc film nakręcony o głównym ich bohaterze, czyli Lechu Wałęsie, nie mógł się okazać chybionym pomysłem. Wiec i te dwie godziny spędzone przy tej produkcji nie były czasem straconym.

O fabule filmu nie ma co się rozpisywać, bo porusza się te motywy na lekcjach historii w każdej szkole. Chciałbym się jednak odnieść do głównego bohatera. Wałęsa został świetnie zagrany przez Roberta Więckiewicza. Miałem wrażenie jakbym naprawdę oglądał naszego byłego prezydenta, a nie grającego go aktora.

W momencie przedstawienia czasu, w którym wprowadzano stan wojenny zabrakło mi jednej piosenki, która dopełniłaby całość bardzo dobrego soundtracku, na którym oparty został ten film. Niestety w refrenie tego utworu pojawia się niecenzuralne słowo, więc nie mogli tego puścić. Chodzi mi mianowicie o ten utwór:

 

 

Może dam trochę nie na miejscu porównanie, ale pod koniec filmu pojawia się przemówienie Wałęsy do polityków USA, to już wiem skąd Zeb Colter wziął powiedzenie, którego teraz używa :D

Podsumowując, bardzo przystępnie została przedstawiona historia naszego kraju, który walczył z czerwonym reżimem. Całe szczęście nie pamiętam tych czasów. Ocena: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343038
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Siła perswazji” (2012)

Amerykański thriller w reżyserii Craiga Zobela. Kolejny dzień pracy w restauracji fast food. Do kierowniczki Sandry (Ann Dowd) dzwoni detektyw Daniels (Pat Healy). Podobno ktoś złożył zawiadomienie o kradzieży pieniędzy na terenie restauracji przez jedną z pracownic Sandry – Becky (Dreama Walker)…

Mam ambiwalentny stosunek do tego filmu. Z jednej strony ta oparta na faktach (!) historia trąci na kilometr przerysowaniem. Jakim cudem dorośli ludzie mogą bowiem uwierzyć w historię o ,,policjancie”, który w ramach procedur śledczych każe klepać podejrzaną po tyłku? Tego typu zagrywki ocierają się o film pornograficzny. Nie byłoby tak źle, gdyby sceny ,,erotyczne” nie kończyły się w ramach ,,szlifowania tulipana” ujętego przez kamerę przez ułamek sekundy…

Każdy kija ma jednak dwa końce, ten wystrugany przez Zobela również. Można się śmiać, że detektyw Daniels, który finalnie okazał się gościem od wciskania ludziom korzystnych ofert abonamentu tak łatwo dał sobie omotać wszystkich pracowników fast foodu, ale posłużono się w filmie technikami manipulacyjnymi. Daniels wmówił Becky kradzież umiejętnie korzystając z tego, że jej brat był już karany. Ponadto zastraszył ją beznadzieją sytuacji. Zupełnie inaczej postąpił z Sandrą, której okazał sympatię, chwaląc ją za sprawne wykonywanie poleceń. Z kolei węszącego podstęp Kevina (Philip Ettinger) postawił do pionu posługując się swoją funkcję. Z policją jak wiadomo lepiej żyć w zgodzie…

W kwestii gry aktorskiej pochwały także należą się tylko i wyłącznie odtwórcy roli fałszywego policjanta. Jego głos sprawia, że po kwadransie filmu rzeczywiście można odnieść wrażenie, że dzwoni policja. Plus przy nazwisku Zobela, który pod względem wyglądu idealnie dobrał aktora do roli psychopaty, którego bronią nie jest pistolet czy też nóż, ale telefon…Reszta postaci albo rozczarowuje albo dostała postacie tak nijakie, że ciężko byłoby im wycisnąć z nich coś więcej. Głównym dowodzącym jest Healy, który rozstawia pracowników po kątach i manipuluje nimi…

,,Siła perswazji” momentami bywa tandetna. Nuży 90 minut akcji w dwóch pomieszczeniach. To tak jakby zachwycać się meczem, w którym jedna drużyna nie wyszła z piłką z własnej połowy boiska. Po kilkunastu minutach wiadomo, o co chodzi w ,,śledztwie detektywa Danielsa”. Aktorzy nie wywindowali filmu dwa piętra wyżej. Chyba lepiej byłoby osadzić ideę manipulowanej grupki ludzi w realiach komediowych, gdzie dwóch zjaranych licealistów dzwoni do fast foodu i podszywa się za policjantów poszukujących groźnego przestępcy…

 

Ocena: 2/6

 

,,Wieczór panieński” (2012)

Amerykańska komedia w reżyserii Leslye Headland. Becky (Rebel Wilson) wychodzi za mąż za Dale’ a (Hayes MacArthur). Z tej okazji zaprasza na swój ślub i wesele trzy przyjaciółki: prowadzącą poukładane życie Regan (Kirsten Dunst), głupiutką Katie (Isla Fischer) oraz objawiającą oznaki nimfomanii Genę (Lizzy Caplan). W trakcie wieczoru panieńskiego Gene i Katie sprawiają przykrość otyłej pannie młodej, która nie chce ich widzieć na swoim ślubie. Ponadto przyjaciółki dopuszczają się jeszcze jednego przewinienia – niszczą suknię ślubną Becky. Próbując naprawić swoje czyny napotykają wiele przygód.

Skąd my to znamy? Ślub jednego z członków paczki i ostatni wieczór w roli kawalera…Niestety twórcy ,,Wieczoru panieńskiego” stworzyli film delikatniejszy, przygotowany głównie z myślą o kobietach, przez co salwy śmiechu będą ograniczone. Zamiast sprośnych historii i wątku kryminalnego, dostaliśmy problemy sercowe i egzystencjalne. Rozbawić próbuje Isla Fischer grając niezbyt skomplikowaną, wiecznie pijaną Katie. Stara się również Gene, której opowieść o robieniu fellatio jest chyba najzabawniejszą sceną w filmie. Panna młoda zostaje zepchnięta do miana bohaterki drugoplanowej. Do pewnego momentu rozwija się wątek Regan, która ma już dość swojego przykładnego życia. Niestety w pewnym momencie jej historia gaśnie.

Gra aktorska w filmie nie rzuca na kolana. Lizzy Caplan i Isla Fischer są jedynie niezłe. Z kolei wszyscy odtwórcy ról męskich są zwyczajnie nijacy. Żadna rola epizodyczna także nie zapadnie na długo w mojej pamięci…

,,Wieczór panieński” miał potencjał na naprawdę dobrą komedię. Niestety bardziej postawiono na obyczajowość, nie dopracowano wątków humorystycznych (w wielu filmach słyszałem ostrzejsze żarty na temat otyłości), przez co projekt Lesyle Headland jawi mi się tylko jako przeciętny…

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343067
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

A Case of You

Film opowie o młodym pisarzu (Justin Long), który stara się zaimponować dziewczynie poznanej w sieci (Evan Rachel Wood), zamieszczając nieprawdziwe informacje o sobie na swoim profilu. Jego problemy rozpoczną się, gdy dziewczyna się w nim zakocha i będzie musiał podtrzymywać fikcję.

Twórcy nie chcieli szarżować. Rozegrali to wszystko bezpiecznie. To co czytacie w opisie, to dostaniecie. Nikt tu się nie wysilił na jakiekolwiek zwroty. Kawa na ławę. Gość się zauroczył i robi wszystko, żeby rozkochać w sobie dziewczyne. Jest dla niej wszystkim, tylko nie sobą. Wiadomo do czego to prowadzi od samego początku.

Justin Long pasuje do roli takiego nieudacznika, choć ciężko nią zachwycić kogokolwiek. Dostosował się do twórców – grał bezpiecznie. To jeden z tych filmów, który doświadczeni aktorzy ogarnęliby w jednym ujęciu, będąc w przerwie zdjęciowej między większymi hitami. Takich rozpoznawalnych twarzy znajdziemy tu kilka. Gościnnie wpadli dorobić – Sam Rockwell, Brendan Fraser, Vince Vaughn, czy karzeł Peter Dinklage, znany z „Gry o Tron”.

Prosta, liniowa (mało) komedia (mało) romantyczna. Nawet scene końcową ma jak ... ... wszędzie – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343150
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Do zaliczenia” (2013)

Amerykańska komedia w reżyserii Maggie Carey. 1993 rok. Brandy Clark (Aubrey Plaza) jest wzorową uczennicą. Matematyka i historia nie mają przed nią żadnych tajemnic, w przeciwieństwie do tematu seksu. W tej kwestii Brandy jest bowiem kompletnie zielona. Z pomocą przychodzą jej przyjaciółki: Fiona (Alia Shawkat) i Wendy (Sarah Steele) oraz zaprawiona w erotycznych bojach starsza siostra Amber (Rachel Bilson).

Główna bohaterka traktuje seks jak rok szkolny – chce zaliczyć wszystkie możliwe przedmioty, by finalnie zdać egzamin końcowy, tj. uprawiać seks z przystojnym kolegą z pracy Rusty Watersem (Scott Porter). Przechodzenie kolejnych etapów seksualnej edukacji przez Brandy ma bawić widza, czego specjalnie nie czyni. O uśmiech prędzej zadbają mało wybredne dialogi. Amerykańskie komedie od dawna wnoszą niewiele dobrego, szczególnie kiedy scenariusz oparty jest na przeżyciach nastolatków. W ,,Do zaliczenia” uświadczymy wszystko, co jest kanonem amerykańskiej komedii – fajtłapę przeradzającego się w bohatera, przejście czarnych charakterów na jasną stronę mocy i morał końcowy, z którego wynika, że w życiu liczy się przede wszystkim przyjaźń. Nie zmieniono nawet nic w postaci brzydkiego kaczątka, które przez cały czas trwania filmu i tak wydawało się ładniejsze od ,,łabędzi”, choć to kaczątko – eufemistycznie rzecz ujmując – zbyt hojnie obdarzone przez naturę w biust…

Wyżej napisałem, że gagi serwowane przez film bawią tylko momentami. Może dlatego, że aktorzy nie wznoszą się na wyżyny aktorskiego rzemiosła? Nieźle wypadła Audrey Plaza w roli Brandy, ale z pewnością nie jest ona tak dobra jak rzekomo była w zdobywaniu najwyższych ocen w szkole. Na podobnym, a może nawet nieco wyższym poziomie stoją członkowie jej rodziny – ojciec (Clark Gregg) i siostra Amber. Pozostając na moment przy niej – niezrozumiałe zestawienie jej pod koniec filmu z ratownikiem Willym (Bill Hader) miało chyba na celu udowodnienie, że Amber to rzeczywiście specjalistka od seksu. Dziwnie by to wyglądało, gdyby ,,ekspertka” nie została pokazana w trakcie robienia tego, co robi najlepiej, choć w sumie Brandy w scenach erotycznych wystąpiła więcej razy niż jej ,,nauczycielki”…

Czy ,,Do zaliczenia” jest do zaliczenia przez sympatyka kina? Powiedzmy…

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343151
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Dyktator -1940

 

Początek filmu był dla mnie szokiem. Pierwszy raz usłyszałem głos Chaplina. Wypowiadał się się jako żołnierz armii Tomanii (nazwa wymyślona na potrzeby filmu), obsługując zmyślne działo, mające zniszczyć kawałek Europy. Wspomniany bohater to Żydowski fryzjer, marny szeregowy o gołębim sercu. Podczas obławy ratuje, przełożonego, co jest początkiem wielkiej przyjaźni. Po zakończeniu wojny, postać grana przez komika wraca do getta. Misja ratownicza nadszarpnęła jego zdrowiem, powraca do domu z amnezją i wpada w coraz gorsze tarapaty.

Chaplin w wyreżyserowanym przez siebie filmie wciela się w dwie role. Jedną z nich jest wspomniany fryzjer. Druga to rola dyktatora, potwierdzająca jego wielki talent. Działania i zachowania Hynkela, przedstawione są w sposób przezabawny, ale nie są pozbawione głębszych przemyśleń. To drwina z jednego z największych barbarzyńców współczesnego świata, zrealizowana i dopracowana w najmniejszym szczególe. Jego przemowy w udawanym niemieckim, bawią i przyprawiają o ciarki na plecach jednocześnie. Scenę, gdzie Chaplin dyktuje list, wypowiada kilka zdań, a maszynistka uderza tylko dwa razy w klawisze, by za moment, po wypowiedzeniu przez wodza jednego słowa, zapełnić dwie linijki tekstu, odtwarzałem kilka razy. Mistrzostwo! Takich smaczków, zabiegów świadczących o błyskotliwości Chaplina jest w obrazie sporo, ich wykrycie to wielka frajda. The Great Dictator, stawia autora na szczycie szyderców, względem Rzeszy. Gorąco polecam.Ocena 10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343177
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Wałęsa. Człowiek z nadziei” (2013)

Polski film biograficzny w reżyserii Andrzeja Wajdy przedstawiający sylwetkę lidera ,,Solidarności”, laureata Pokojowej Nagrody Nobla i prezydenta Polski Lecha Wałęsy (Robert Więckiewicz). Filmy o interesujących jednostkach mają na celu dać poznać bohatera szerokiej publiczności, jeśli jest on pomijany przez karty historii lub pokazać ludzką twarz prawdziwym symbolom danych czasów czy też wydarzeń. Postać Wałęsy została ukazana w ten drugi sposób. Wałęsa został ukazany jako trzeźwo myślący facet, który niewielką ilość lat spędzonych w szkolnej ławie nadrabia dość sporą ilością lat życia spędzonych w państwie socjalistycznym jakim był PRL. Nie skupiono się może na pokazaniu Wałęsy w roli męża i ojca, ale wątku rodzinnego nie zignorowano. Twórcy filmu chcieli dać wykazać się Agnieszce Grochowskiej grającej Danutę jako żony niepewnej swojej przyszłości u boku pochłoniętego ideologią solidarności i wolności męża. Ukazano też Wałęsę jako personą charyzmatyczną, nieustępliwą i zdeterminowaną. Swoje dorzucił Robert Więckiewicz, któremu brawa należą się przede wszystkim za wyuczenie się mówienia w stylu byłego prezydenta. Niestety jego filmowa żona znowu zagrała postać krystaliczną, ponownie wykazując się lenistwem aktorskim. Pozostałe kreacje to tylko epizody, choć niektóre bardzo się udały. Mowa tutaj o postaciach granych przez Cezarego Kosińskiego i Zbigniewa Zamachowskiego.

Pochwała ,,Wałęsie” należy się również w kontekście muzyki, bo choć piosenki wykorzystane w filmie średnio mi się podobają, idealnie oddają specyfikę czasu akcji.

Czytając powyższe zdania można odnieść wrażenie, że film bardzo mi się podoba, a nie do końca tak jest. Władza komunistyczna została ukazana w filmie dość łagodnie jak na skalę ich występków w latach 1970-1981. Poza tym oglądając ,,Człowieka z nadziei” nie czułem, że oto śledzę fragment życia jednej z najważniejszych postaci w nowożytnej Polsce. Może dlatego, że urodziłem się w tzw. ,,wolnej Polsce”?

 

Ocena: 3.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343178
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Dawno nic tu nie pisałem, więc oto kilka filmów, które widziałem w styczniu:

Olimp w ogniu - 8/10

Iluzja - 9/10

Koneser - 9/10

Kraina Tygrysów - 7/10

Sztanga i cash - 5/10

Gangster - 7/10

Bitwa potępionych - 7/10

Infiltrator - 8/10

Kronika opętania - 6/10

Nietykalni - 7/10

Appaloosa - 5/10

Spring Breakers - 5/10

Droga do zatracenia - 8/10

Johnny English Reaktywacja - 7/10

Capone - 8/10

Śmierć w Tombstone - 6/10

Kapitan Phillips - 9/10

 

Większość tych filmów oglądałem jeszcze w grudniu i na początku stycznia, więc o nich nie będę nic pisał.

 

Dzisiaj oglądałem dwa filmy. "Śmierć w Tombstone" to taki typowy western naszych czasów. Jak zawsze w tego typu filmach głównie chodzi o to, żeby było jak najwięcej strzelaniny i widać, że mocno się tego trzymali. Podobał mi się nawet motyw tego filmu. Główny bohater jest szefem gangu, którego ktoś postanawia wyeliminować i przejąć władzę. Główny bohater trafia do piekła, gdzie dogaduje się z szatanem dzięki czemu może wrócić do świata żywych i zemścić się na ludziach, którzy go zdradzili ( to nie spoiler, bo to można przeczytać w opisie filmu na filmwebie ). Danny Trejo do tej roli pasował idealnie i warto pochwalić ich stroje, które wyglądały jak z tych dawnych czasów. Jak ktoś lubi tego typu filmy to może go sobie obejrzeć, ale jakiegoś wybitnego kina w tym nie ma.

 

"Kapitan Phillips" to film, który wszyscy powinni obejrzeć. Świetna gra aktorska Toma Hanksa połączona z ciekawą fabułą daje nam dwie godziny rewelacyjnego filmu. Dawno już nie oglądałem żadnego filmu o piratach, a tym bardziej o zwykłych, a nie takich przekolorowanych z dawnych czasów, gdzie kapitan miał opaskę na oku i kawałek drewna zamiast nogi. :D Film od początku do samego końca trzyma w napięciu przez co te dwie godzinki całkiem szybko mijają. Oprócz Hanksa podobało mi się jak grał Barkhad Abdi, dla którego był to pierwszy film i już dostał dość ważną rolę.

Najbardziej rozbawił mnie jeden fragment w tym filmie, gdy kapitan przyznał się, że mają na pokładzie 30 tysięcy dolarów, które chciał oddać piratom na co Muse odparł " 30 tysięcy dolarów? Czy ja wyglądam na żebraka?" Aż się prosiło o jakąś mocno ironiczną odpowiedź Philipsa. :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343181
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Gorączka Złota-1925

 

Chaplin to geniusz. Po tym co właśnie zobaczyłem jestem przekonany, że twórca mając do dyspozycji dzisiejsze możliwości montażu i efektów specjalnych powalił by widza na kolana. Akcja filmu, plenery to zaśnieżone stoki Alaski, gdzie główną rolę gra prawdziwy śnieg i piasek który go emituje. W realistycznym odbiorze białego puchu pomógł zapewne czarno biały obraz ale i tak prezentuje się lepiej niż ten w ekranizacji książki Geporga R. R. Martina przez HBO. Widać także kiedy reżyser pozwolił śledzić swoją postać przez prawdziwego niedźwiedzia (czy to, że pierwowzór Puchatka nie spał snem zimowym tez było żartem pozostawiam do oceny publiczności), a kiedy mamy do czynienia z człowiekiem przebranym za misia. Także podczas scen z chatką chwiejącą się na skarpie widać podtrzymujące ją linki, oraz to kiedy poszukiwacz złota znajduje się nad przepaścią jako kukiełka, to nie można mieć pretensji to Chaplina. Osiemdziesiąt siedem lat temu publiczność w kinie zachowywała się pewnie podobnie do dzisiejszej na premierze filmu "Avatar" (mam na myśli 3D, nie fabułę).

Treść filmu rozbija się o dwa zazębiające się pod jego koniec ze sobą tematy. Początek opowiada o poszukiwaniu złota w górach Alaski przez Little Fellow, jak zwali go przygodnie napotkani ludzie, w niezmiennym stroju włóczęgi. Któremu przyjdzie spędzić mroźne dni w chatce z nie do końca przychylnymi mu mężczyznami. Każdy z nich szuka złota, nikt nie ogląda się za siebie, a jeden poszukiwany jest przez władze. Drugi wątek opowiada o miłosnym zaślepieniu o zalotach tylko w mniemaniu głównego bohatera owocnych.

Chaplin potrafi stworzyć niezapomniane sceny, potrafi z kilu migawek z skromnego posiłku wycisnąć tylko ile się da. Tak było scenie w "Brzdącu" z naleśnikami tak jest i w tutaj z obiadem na Święto Dziękczynienia gdzie indyka zastąpił but. Komik zajada się w najlepsze podeszwą, oblizuje z wielką pieczołowitością gwoździe, natomiast towarzyszowi przypadło „nadwozie”, ta delikatniejsze część obuwia z którą aktor (Mack Swain stworzony do roli oprycha) także wspaniale sobie radził. Sekwencja ma w sobie sporo humoru, dystansu, ale też wielką dawkę realizmu, but wygląda jak but. Następną taką sceną jest sen poszukiwacza złota o sylwestrowej imprezie, gdzie odstawił piękny taniec posługując się tylko dwoma widelcami z bułkami na końcach. Proste, piękne, ponadczasowe! Obraz odznacza się ogromną ilością gagów i motywów muzycznych stosowanych w kinie od lat. To co reżyser stworzył w 1925 roku inny kopiowali przez następne lata, nie tylko w filmie bo i ścieżki popularnych kreskówek pokrywają się z tą z Gorączki.

Film można zobaczyć w dwóch wersjach. Oryginalną z tradycyjnymi planszami dialogowymi oraz tą z 1942 w której jako lektor udziela się sam mistrz. Ja wypowiadam się o tej drugiej i choć już nie tak klasycznej to jednak wartej poświęcenia uwagi!Ocena 10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343196
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The To Do List / Do zaliczenia

Nastolatka Brandy Clarke (Aubrey Plaza) desperacko próbuje odbyć inicjację seksualną, zanim zacznie naukę w college’u. Jej aspiracją nie jest jednak zaliczenie wyjątkowego "pierwszego razu", ale kolekcja doświadczeń z długiej listy "do zaliczenia".

Jest szkolna prymuska (na pierwszym planie), są szalone przyjaciółki, puszczalska siostra, dokuczliwy szef, zazdrosny ojciec, wiecznie goły przystojniak i podkochujący się romantyk - wszyscy na planie, kręcimy sztampę. Mądry tytuł wymyślili, chcąc ukradkiem dostać się do listy filmów, które w przyszłości macie zamiar obejrzeć. Szkoda, że nie dostosowali się treścią, bo... to już widzieliście. Wszystkie miłosne perturbacje są przewidywalne, wszelkie zwroty czuć z kilometra.

Komedia z tych nieśmiesznych, lecz mających do zaoferowanie coś z prawdziwego życia. Trzeba to tylko odkopać, przeczesując utarte schematy. Na pewno wypada pochwalić dobitne słownictwo. Choć wydaje się ono jedyną możliwością na chłopski rozum, tak już niejednokrotnie, chęć przedstawienia tworu szerszemu gronu pokazała, że to nie jest takie oczywiste. Łóżkowe terminologie obowiązkowe, nawet dla obrzezania wątek znaleźli. Pozostaje niesmak, że z gagami nie szarżowali. To rozegrali bezpiecznie, a nam pozostaje żreć to g... - jak w jednym z tutejszych żartów.

Jest Bill Hader, przewija się Andy Samberg, show kradnie Clark Gregg w roli ojca. Na ich tle, Aubrey nie ma żadnych komediowych argumentów. Śmiać się będziemy raczej z Hadera i Gregga, a zachwycać urodą siostrzyczki (Rachel Bilson - nie jakaś rewelacja, ale w tym filmie o dziwo jedyna ładna :shock: ). Plaza może i jest trafiona w roli prymuski, którą łatwo ucharakteryzować na paskudę, a i można wycisnąć jakąs urodą - taka BrzydUla - ale jej Brandy wypluwa wszystko na starcie - nie dosłownie! Jak w przypadku wyżej opisywanego "A Case of You" - kawa na ławę.

Ciesze się, że obejrzałem to na spokojnie teraz, a nie pognałem do kina, kiedy zainteresowali mnie zwiastunem. Nie jest warte biletu, od biedy można się wyłączyć w domowym zaciszu - tylko pod warunkiem, że komuś nie przeszkadzają schematy - 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343230
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Cudowne tu i teraz" (2013)

Film amerykański w reżyserii Jamesa Ponsoldta. Sutter Keely (Miles Teller) prowadzi beztroskie życie. Lubi dobrze się bawić, nieszczególnie przejmują go kolejne oceny niedostateczne, a whisky popija często nawet w swojej pracy, gdzie sprzedaje krawaty. Od lekkodusznego Suttera odchodzi mająca ambitne plany Cassidy (Brie Larson). Keely postanawia odreagować rozstanie idąc na imprezę. Jej finał ma miejsce nad ranem na trawniku domu Aimee Finecky (Shailene Woodley). Od tej pory tych dwoje znacznie zbliży się do siebie...

Filmy o dorastaniu są obecnie chyba tak samo modne jak filmy o tańcu i nastoletnich prostytutkach. Bardzo często z problemem dojrzewania w filmach borykają się młodociani tancerze lub młodociane prostytutki. James Ponsoldt nie zaprezentował nam niczego odkrywczego: luzaka w amerykańskim stylu (Sutter) skojarzył z szarą myszką (Aimee). Z głównymi bohaterami nie zrobił niemal nic, za wyjątkiem rozdziewiczenia Aimee. Sutter przez cały film jest nieodpowiedzialny, a Aimee przez półtej godziny seansu jest w nim zakochana. Keely poznaje nową dziewczynę, poznaje prawdę o swoim ojcu, jego ukochana o mały włos nie ginie potrącona przez samochód, a on wciąż...pozostaje niezmienny. W tym przypadku aż prosiło się o przemianę, nawet tę sztampową, w pilnego studenta kochającego wszystkich. Bez tego główny bohater jest taki sam, co nie pozwala, aby zapadł nam w pamięć, bowiem Miles Teller nie odgrywa roli Suttera rewelacyjnie. Główny bohater nie bawił ani nie wzruszał, czyli pisząc w skrócie - zawiódł...

W ogóle aktorstwo w filmie nie stoi na najwyższym poziomie. Czarne charaktery są tak bezbarwne, że aż idzie pomyśleć, że w ,,Cudownie tu i teraz" wszyscy są...cudowni. Niestety nie są. Nie spisała się Jennifer Jason Leigh w roli matki Suttera, tak jak nie spisał się Kyle Chandler w roli nieodpowiedzialnego ojca. Shailene Woodley dobrze wywiązuje się z odgrywania roli wrażliwej, skromnej dziewczyny, ale to było tylko i wyłącznie przekazanie treści...

,,Cudownie tu i teraz" nawet ładnie się ogląda, cieszy nawet brak tego szkolnego humoru dla amerykańskich filmów dotykających szkolną tematykę. Czeka się z nawet sporym zainteresowaniem na dalszy rozwój wydarzeń, po czym widzi się napisy końcowe i...stwierdza, że tak naprawdę niewiele się wydarzyło...

 

Ocena: 2/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343328
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Philomena / Tajemnica Filomeny

Filomena Lee (Judi Dench) jest prostą, religijną Irlandką. Jako młoda dziewczyna zaszła w ciążę i zhańbiona została odesłana do klasztoru. Tam urodziła dziecko, które zakonnice oddały do adopcji. 50 lat później Filomena postanawia odnaleźć syna. Pomaga jej Martin Sixsmith (Steve Coogan) – błyskotliwy dziennikarz polityczny, zainteresowany kontrowersyjnym tematem.

Dwa światy we wspólnej podróży. Rozmawiają na różne tematy, ale cel jest jeden. I jak to w filmach z taką intrygą, z każdą minutą przybywa faktów. Filomena jest coraz bliżej, radując się słysząc najbardziej błahe niuanse. Ciekawe? Niekoniecznie. Szokujące? Tylko na papierze.

Mimo, że się z czymś nie utożsamiam, to razi mnie stronniczość. Nie jestem republikanem, nie jestem chrześcijaninem, ale to jak bardzo im się obrywa jest dość przykre – nawet bardziej, niż aktorka grająca główną zakonnice. Twórcy znaleźli prawdziwą historię, dzięki której mogą wylać swoje żale. Innego celu tu nie widzę. Historia Filomeny, to materiał na pół-godzinny reportaż w „Uwadze”, a nie pełnometrażowy film.

Przekonująca Judi Dench i dotrzymujący jej kroku Coogan, stworzyli fajne kreacje, ale zabrakło tu treści. Nie zapamiętam nic, wyniose jeszcze mniej. Doceniam obsade, doceniam mieszankę gatunków, jednak nigdy nie zostałem wciągnięty w dramat tej kobiety. Zabrakło szybszego tempa i ciekawszych zwrotów. To wszystko było takie przewidywalne. Na planszy stoi pionek biały i czarny – ciakawe, który coś kręci – 4/10 – Spodoba się prędzej Waszym rodzicom :wink: Oscarów to ja w tym nie widzę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343351
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

,,Kumple od kufla" (2013)

Film amerykański w reżyserii Joe Swanberga. Kate (Olivia Wilde) i Luke (Jake Johnson) są przyjaciółmi, a zarazem kolegami z pracy. Oboje mają jedno, wspólne hobby - picie piwa. Oboje są także zajęci - Kate jest partnerką Chrisa (Ron Livingston), zaś dziewczyną Luke'a jest Jill (Anna Kendrick). Wspólny wyjazd obu par zmienia ich wzajemne postrzeganie siebie.

,,Kumpli od kufla" należy docenić za oryginalność. Scenariusz ograniczył się jedynie do zarysu fabuły, a banału będzie w filmie jak na lekarstwo. Niestety nie wszystko, co oryginalne jest lepsze. Jedynie przyjacielska relacja na linii Kate i Luke może ciekawić. Wszystko inne jest niezbyt ciekawe lub kiepsko zagrane. Nawet Olivia Wilde i Jake Johnson mogli wycisnąć więcej ze swoich postaci. Gdybym miał wskazać najlepszą postać filmu, postawiłbym mimo wszystko na Wilde w roli chłopczycy Kate.

Nie popisali się także polscy spece od tłumaczenia, ponieważ w filmie nie uświadczymy ani jednej sceny, gdzie bohaterowie sączą złocisty trunek z kufla. Mało jest też o samym piwie. Właściwie jest ono jedynie stałym elementem spotkań tytułowych kumpli i ich miejscem pracy. To tak jakby w tytuł ,,Wilk z Wall Street" wpleść słowo ,,kokaina" lub ,,prostytutka".

Tak jak pisałem wyżej; scenarzysta, a zarazem reżyser filmu napisał jedynie zarys scenariusza. Podczas oglądania trochę to widać. Dialogi nie są skażone ani humorem, ani przesłaniem. Choćby jeden wątek w filmie nie pozostał wyjaśniony, a wątpię, że dostąpimy wątpliwego zaszczytu obejrzenia drugiej części ,,Kumpli od kufla". Swanberg mógł stworzyć naprawdę dobry film z ciekawą historią. Niestety tworząc ,,Kumpli..." zasłynął jedynie puszczeniem aktorów samopas, co wielu widzów mogło wpędzić w kinowego kaca...

 

Ocena: 1.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343356
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Martwica mózgu

Słyszałem, że to prawdziwy klasyk, który nie jest straszny co po prostu obrzydliwy. Jak dla mnie film strasznie nudny, przy którym jadłem sobie spokojnie obiad i nic mi się nie działo. Całość to po prostu bezsensowna rzeź, z której wyciskali znacznie więcej niż można było wycisnąć. Jedynie podobał mi się motyw z kosiarką, ale jak się oglądało to przez kilka minut to traciło cały swój urok.

Ocena: 1/10

 

Ostatni bastion

Film, który oglądałem wiele razy w młodszych latach. Robert Redford dobrze zagrał swoją rolę generała, która na początku nie chce się mieszać, ale później postanawia walczyć o dobro współwięźniów. Podobało mi się to jak pułkownik Winter szybko zmienił swoje nastawienie do Eugena Irwina, a następnie wykorzystywał swoją pozycję do dawania mu kar. Takim momentem mogło być to, że upomniał pułkownika odnośnie kary dla jednego z więźniów przez co później musiał dłużej odbywać swoją karę. Ogólnie bardzo dobry film, który pokazuje honor żołnierzy, którzy mimo tego, gdzie się znajdowali nadal walczyli o dobro.

Ocena: 8/10

 

Carrie

Po tym jak widziałem trailer w telewizji uznałem, że ten film muszę kiedyś obejrzeć. Niestety film troche mnie rozczarował, bo liczyłem na znacznie ciekawszy film, ale nie było źle. Nie chce mi się zbytnio pisać o tym filmie. :D

Ocena: 6/10

 

Szkoła na haju

Fajna komedia, w której mamy pokazaną grupkę uczniów, którzy lubią sobie zajarać ziółko oraz pewnego kujona, który walczy o najwyższą średnią w szkole. Jak można się spodziewać coś poszło nie tak przez co panowie musieli połączyć siły, aby nie zostać wywalonym. Tytuł tego filmu jasno pokazuje jaki był ich plan, aby nikt nie wykrył, że oni byli najarani. Może nie ma tu zbyt dużego humoru i na pewno ten film jest gorszy od "Super zioło", ale jak najbardziej można go sobie obejrzeć.

Ocena: 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/131/#findComment-343405
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
    • SinMaker
      @IIL ja już jestem w tym wieku że nie pamiętam co było tydzień temu 😉
    • IIL
      Chodzi o dochód z sprzedaży biletów. 
    • Nialler
      A właśnie o co chodzi z tym "largest arena gate"? Nie chodzi chyba o frekwencję? 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...