Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Pain and gain (2013)

Trzech kulturystów porywa bogacza i torturami zmusza go do oddania swoich pieniędzy i nieruchomości. I pomimo, że porywacze do najbystrzejszych nie należą (łagodnie mówiąc) wszystko idzie zgodnie z ich planem. Przynajmniej początkowo. Z czasem bohaterów zaczyna gubić nie tylko głupota, ale i zachłanność.

 

Tytuł, trailery, opinie znajomych ("W tym filmie tylko pakują, ćpają i ruchają") i nazwisko reżysera (Bay - czyli głównie patetyczno-efekciarskie gnioty, których fabułę znamy już po obejrzeniu trailera) skutecznie zniechęcały mnie do obejrzenia tego filmu. Po seansie śmiało jednak mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych produkcji jakie obejrzałem w tym roku, a 7/10 na filmwebie nie jest wcale naciągane. To nie tylko najlepszy film w dorobku Michaela Baya, ale także The Rocka. Warto tutaj jednak zaznaczyć, że jeżeli chodzi o ekswrestlera, to jego rola do wybitnych nie należy. Dwayne Johnson to aktor dobry do filmów akcji i tylko do filmów akcji (bo nawet od głupawych komedii familijnych powinien trzymać się jak najdalej), a jeżeli chodzi o role dramatyczne, to szczytem jego możliwości są role takie jak w "Pain and gain", czyli osobników niezbyt skomplikowanych... Fakt, że film chwycił nie jest zasługą Johnsona, ale przede wszystkim grającego pierwsze skrzypce Marka Wahlberga, samej historii i niezłego generalnie pomysłu na jej przedstawienie. Oparta na faktach opowieść o trzech pakerach, którzy postanowili się wzbogacić idąc na skróty w najgorszy z możliwych sposobów (oszukując, porywając, kradnąc i w końcu mordując) aż prosiła się o takie przedstawienie. Mam wrażenie, że są reżyserzy, którzy nakręciliby to lepiej (to historia wręcz idealna dla braci Coen, od biedy dla Tarantino), ale nie oznacza to, że M. Bay źle wywiązał się z zadania. Nienajgorzej wypadło porównanie amerykańskiego snu do kulturystyki i przestroga, że uporczywa pogoń za takowym, wiara w fałszywych proroków (kitajec, który radzi ludziom, żeby byli odważni i brali, co chcą) i kiepscy idole (grany przez Wahlberga bohater uwielbia m.in. Tony'ego Montanę z "Człowieka z blizną" oraz "typów" z "Ojca chrzestnego") nie prowadzą do niczego dobrego. Zwłaszcza jeżeli w pogoń za bogactwem rzucają się kretyni. Amerykańska flaga tym razem nie powiewa u Baya jako symbol świetności USA, ale ma znaczenie ironiczne. Ścieżka dźwiękowa też niezła. Do gustu przypadł mi kawałek otwierający i kończący film "I belive in fitness". Jednego tylko trudno mi odżałować - że do roli Victora Kershawa, ofiary bandziorów, nie udało się zaangażować - z uwagi na grafik - genialnego Johna Turturro. Tony Shalhoub aktorsko jest bez zarzutu, także w tym filmie, ale też nie jest to nazwisko, które przyciągałoby mnie przed ekran. Zatrważające, że Turturro zagrał u Baya we wszystkich częściach "Transformers", a na dobry "Pain i gain" nie mógł się załapać, zwłaszcza, że rola złośliwego i nieznośnego bogacza była dla niego wymarzona.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337239
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dwayne Johnson to aktor dobry do filmów akcji i tylko do filmów akcji (bo nawet od głupawych komedii familijnych powinien trzymać się jak najdalej), a jeżeli chodzi o role dramatyczne, to szczytem jego możliwości są role takie jak w "Pain and gain", czyli osobników niezbyt skomplikowanych...

 

Sprawdz "Snitch", bo pod kątem czysto aktorskim, to był chyba jego szczyt na chwilę obecną. Co do głupkowatych komedii, to mam słabość do "Game Plan", a z początków aktorzenia, odnalazł się w "Gridiron Gang".

 

 

The Class of 92

The Class of 92 to dokument ukazujący jak sześciu niezwykle utalentowanych młodych piłkarzy z Manchesteru United osiagnęło sławę i znaczącą pozycję w piłkarskim świecie. Sportowcy, o których tu mowa to: David Beckham, Nicky Butt, Ryan Giggs, Paul Scholes, Phil i Gary Neville.

Całość skupia się głównie na ich latach młodości, jak i pamiętnym sezonie 98/99, w którym Manchester, z tymi młodziakami w składzie, zdobył potrójną koronę. To wtedy pokonali w finale Ligi Mistrzów Bayern Monachium 2-1, strzelając obie bramki w doliczonym czasie gry, otwierając nowy rozdział w historii klubu. Dla fanów ManUtd, pozycja obowiązkowa. Można docenić kunszt Fergusona, jak i wartość każdego z tej szóstki. Nicky Butt był trochę potraktowany po macoszemu, ale i jemu koledzy nie szczędzili komplementów. W dokumencie wypowiadają się wszyscy, wspierani takimi gwiazdami jak Zidane czy Cantona. Zabrakło tylko większej ilości powtórek. Film mógłby być nawet te 30min dłuższy, bo najprzyjemniej się na takie flashbacki to patrzy. Rajd Giggsa w meczu z Arsenalem, czy bramki Beckhama, można oglądać non-stop.

Miło wrócić pamięcią do chwil chwały, bo bez Alexa Fergusona mogą prędko nie wrócić – piszę to jako fan Czerwonych Diabłów. Dla mnie solidne 7/10, ale wiadomo, że to produkcja nie dla wszystkich.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337240
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Sprawdz "Snitch", bo pod kątem czysto aktorskim, to był chyba jego szczyt na chwilę obecną.

 

 

Infiltrator (2013)

 

[...] "Dwayne Johnson pokazał, że jest aktorem z prawdziwego zdarzenia i nie musi występować tylko w roli gości, którzy piorą innych po gębach" - takie mniej więcej opinie słyszałem przed obejrzeniem tego filmu i postanowiłem zobaczyć to na własne oczy. Zawsze powtarzałem, że Johnson to najlepszy aktor spośród wszystkich wrestlerów. Hulk Hogan i Stone Cold mogliby razem się zesrać, a nawet na milę nie zbliżyliby się do poziomu eks-Rocka. Nie oznacza to jednak, że Dwayne Johnson to jakiś wybitny aktor. Bo do tego, żeby uwolnić się o jakiegoś wizerunku, to trzeba nieprzeciętnego talentu. W "Infiltratorze" tej sztuki Dwayne'owi dokonać się nie udało, co nie oznacza, że zagrał źle. Oglądając ten film wiedziałem, że jest mnóstwo aktorów, którzy zagraliby tą rolę bardziej przekonująco (fakt, że Dwayne potrafi zrobić kilka min, w tym zamyśloną, nie sprawi niestety, że zacznę bić brawo), a oglądam gościa ze znanym nazwiskiem, który zagrał dość solidnie, ale nic więcej, a całkowicie przyćmił go i tak Jon Bernthal.

 

:)

 

Co do głupkowatych komedii, to mam słabość do "Game Plan", a z początków aktorzenia, odnalazł się w "Gridiron Gang".

 

"Planu gry" nie zdzierżyłem przez więcej niż 15 minut, ale jako, że córka zaczyna łykać tego typu filmy, to może kiedyś wymęczę do końca. "Gangu z boiska" nie widziałem i może kiedyś się wezmę. Aczkolwiek przyznam, że średnio mnie ciągnie. ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337241
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

"Planu gry" nie zdzierżyłem przez więcej niż 15 minut, ale jako, że córka zaczyna łykać tego typu filmy, to może kiedyś wymęczę do końca.

 

Córka zna się na kinematografii! Plan Gry, to jedyny film z The Rockiem, który mam na DVD :wink:

 

 

Last Vegas

Trzej przyjaciele po sześćdziesiątce – Paddy (Robert De Niro), Archie (Morgan Freeman) i Sam (Kevin Kline) – porzucają swoje codzienne życie, by towarzyszyć czwartemu z paczki Billyemu (Michael Douglas), który zamierza stanąć przed ołtarzem, z o wiele młodszą partnerką. Wszystkich czeka wieczór kawalerski w Las Vegas.

„Last Vegas” to komedia, której ciężko coś konkretnego zarzucić, poza tym, że czerpie z utartych schematów. Nie wiem, czy to źle, wielu osobom może taki obrót spraw odpowiadać, ale cała fabuła, jak i większość gagów, są przewidywalne. Szczególnie boli to drugie, hamując skutecznie salwy śmiechu.

Starsi ludzie – nowy świat. Cały ton był z góry narzucony od początku, a mimo zapowiedzianego ślubu, dziwi mnie mocny nacisk na wątek miłosny. Będzie tu kobieta, a dwóch się będzie podkochiwać, tak jak to przerabiali za młodu. Stąd wyciągniemy tę nutkę dramatu, niezbędną do pchania historii naprzód. Najgorszy motor napędowy z możliwych.

Cztery postacie, każda oferuje coś innego. De Niro to zgorzkniały starzec, wciąż cierpiący po stracie żony, na której pogrzeb nie przyjechała wielka szycha, którą jest tu M. Douglas – co oczywiście jest powodem ich kłótni. Freeman traktowany jest jak dziecko odkąd miał zawał, a na barkach Kline’a – nieszczęśliwego męża - ciąży w głównej mierze komedia. To on będzie dowcipkował przy każdej okazji, to u niego bardzo ciężko o powagę – choć i na nią przyjdzie czas. Ten ostatni pewnie znajdzie drogę do serc widzów, za sprawą tekstów, ale na czele peletonu stoi De Niro. Jego nastrój = nastrój panujący w filmie.

Portret przyjaźni, obrazujący jak starsi ludzie mogą się bawić. Film z którego czerpie się przyjemność – jest pocieszny – ale nie jest komedią, przy której będziemy „boki zrywać” – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337322
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Roman Barbarzyńca (2011)

 

 

Plemię Barbarzyńców-Kulturystów zostaje wzięte do niewoli przez okrutnego księcia Zamordora. Uwolnić ich może tylko wątły i chudy Roman.

 

Muszę przyznać że to była jedna z najlepszych bajek jaką miałem okazję w życiu oglądać. Choć z pewnością dla dzieci się ona nie nadaje, bo jest tam za dużo scenech z podtekstami seksualnymi, ale fajnie zrobionych. Od pierwszej minuty filmu jest śmiesznie, ale też ciekawie, bo fabuła jest zrobiona w ciekawy sposób, a dzięki temu przez ten film można przebrnąć jednym tchem. Choć w sumie to właśnie te zboczone podteksty najczęściej doprowadzały mnie do śmiechu. Bo jak już na początku filmu widać że głównymi bohaterami będą lekko głupi napakowani faceci w stringach i babki o gabarytach Chyny z WWE to wiadomo że będzie śmiesznie. Choć nie przeginali ze zbytnim wykorzystywaniem tych motywów i żarty w tym filmie były w miarę smaczne. Oczywiście Roman, jako główny bohater i ewidentna łajza musiał być tak przedstawiany przez większość filmu, ale jedną część ciała to ma tak przerośniętą że pewnie wielu oglądających mu zazdrości :D Swoją drogą dla mnie najbardziej śmiesznym momentem tego filmu była sytuacja, w której Roman znalazł pozabijanych gości i jeden z nich miał nóż wbity w takie miejsce, że momentalnie padłem ze śmiechu. Bajkowe efekty specjalnie też były całkiem niezłe, dzięki czemu jeszcze lepiej się ogląda tą bajkę. Zdecydowanie polecam ten film. Ocena: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337400
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

"Planu gry" nie zdzierżyłem przez więcej niż 15 minut, ale jako, że córka zaczyna łykać tego typu filmy, to może kiedyś wymęczę do końca.

 

Córka zna się na kinematografii! Plan Gry, to jedyny film z The Rockiem, który mam na DVD :wink:

 

Moja córka to się na pewno zna, ale z tobą to ja bym nie był taki pewny, zwłaszcza biorąc pod uwagę za jakie gówniane filmy się czasami zabierasz. :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337432
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Dziewczyna z szafy

Jacek (Piotr Głowacki) opiekuje się upośledzonym bratem Tomkiem (Wojciech Mecwaldowski). Pewnego dnia musi zorganizować nad nim opiekę, a z braku alternatyw, trafiają do depresyjnej sąsiadki Magdy (Magdalena Różańska). Między dwójką rodzi się nietypowa więź.

Wyalienowani. Każda zaprezentowana postać jest w pewnym stopniu samotna, każda dąży do szczęścia. Jest nałogowy internauta Jacek, jego upośledzony, małomówny brat, niezdarnie zakochany policjant, jak i tytułowa dziewczyna z szafy, która boi się świata.

Ich problemy często są przedstawione w pocieszny dla widza sposób. Sporo tu niewinnych żartów, mimo bezapelacyjnej tragedii. Mieszanka dramatu z komedią, z mało kreatywnym scenariuszem. Trochę tanio się sprzedali, jeśli chodzi o historyjke, idąc po najmniejszej linii oporu. Z drugiej strony, nie wiem na ile można tu narzekać, bo próba innowacyjności w polskim kinie, często kończy się fatalnie. Tutaj takie momenty, to narkotykowe odchyły i halucynacje dziewczyny. Często pozbawione smaku, przedstawione w przykry, tandetny sposób – już nie wspominając, że są tam zbędne.

Nie jest tak, że doceniam każdego, kto gra upośledzonego – bo, niestety, często mam wrażenie, że tak właśnie jest – ale Mecwaldowski faktycznie odnalazł się bardzo dobrze. Spełnia powierzone mu zadanie, często zmuszając do uśmiechu na twarzy. Ciężko sobie wyobrazić kogoś, kto taką kreacją, wywołałby takie emocje – temperując wszystko dopiero pod koniec, kiedy to i scenariusz się wykłada. Pozostali dają radę, choć na ich barkach nie ciaży tak wiele. Może, gdyby nie cały otaczający ją kicz, to i Różańską bym lepiej odebrał.

Nie ma Karolaka, Szyca, Adamczyka, jest dobrze! Mimo swoich niedoskonałości, „Dziewczyna z szafy” jest wyróżniającym się polskim filmem w tym roku. Ma swoje momenty, ma dobrych aktorów, zabrakło lepszego pomysłu – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337622
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Powoli wkraczam w Oscarową zajawkę, która pcha mnie do pomijanych wcześniej produkcji. Mam listę tytułów ubiegających się o nominacje, które są wysyłane do jury. Sporo już widziałem, inne powoli nadrabiam. Tak trafiłem na dwa poniższe...

 

 

Frances Ha

Greta Gerwig okrzyknięta "Woodym Allenem" w spódnicy w roli Frances Ha - niespełnionej tancerki, niepoprawnej optymistki, uroczej neurotyczki. Frances ma 27 lat i każdego dnia budzi się z nowym pomysłem na przyszłość.

... i tak jak ona miewa te pomysły, My skaczemy po epizodach jej życia, nie wynosząc tak naprawdę wiele. Rozumiem takie proste, życiowe scenariusze, ale one mają jeden niezbędnik, świadczący o tym, jak zostaną odebrane – główny bohater/bohaterka. Jeśli ten nie trafi w nasze gusta, to nijak nie będziemy zainteresowani ich historią. Tak jest z Frances Ha, która tak naprawdę jest taka samo szara, jak czarno-biały ekran tego filmu. Zwykła dziewczyna, borykająca się z codziennymi problemami, szukająca swojego miejsca na ziemi - dosłownie, bo nie ma mieszkania.

Finalnie i tak bym na to trafił, ze względu na przytoczonego – bardzo na wyrost – Woody’ego. Wartości tekstowej nie ma tu praktycznie żadnej, a przeciętne/zjadliwe teksty można wyliczyć na palcach jednej ręki. Inspiracja „Manhattanem” nie przyniosła zamierzonych rezultatów. Do tamtej klasyki temu bardzo daleko.

Dziwie się, że ta płytka grupa ludzi, ma tylu zwolenników. Średnie rzędu 7.5, to dla mnie dużo za dużo, a sama „Frances Ha”, za wszeogarniającą nudę, brak komedii – mimo nazywania się takową – i porówniania do mistrza wagi ciężkiej, jeśli chodzi o dialogi... – 3/10

 

 

Europa Report

Akcja skupia się na współczesnej misji na jeden księżyców Jowisza zwany Europa, aby zbadać prawdopodobne istnienie istot pozaziemskich w naszym systemie słonecznym.

Samotnośc w kosmosie, ale nie siląca się na przesadną widowiskowość, jak uznana „Grawitacja”. Grupka astronautów i najdłuższa wyprawa w historii ludzkości. Jak na nich wpłynie, przez co przejdą, wszystko przedstawione w quasi-dokumencie.

Powolne, trzymające w napięciu tempo temu służy. Podobnie ma się sprawa z porzuceniem chronologii wydarzeń. Już na początku dowiemy się o zerwaniu komunikacji z bazą lotu czy utracie jednego członka, ale zamiast poznać powód, najpierw zobaczymy jak to wpłynęło na resztę. Widać, że twórcy mieli wizję i skutecznie ją wyegzekowawali na ekranie. Tak przemyślana zabawa emocjami potrafi utrzymać w napięciu. Widz będzie się zastanawiał nad dalszymi wydarzeniami, a nie czekał na – jak to często bywa - oczywisty finał.

Dokumentalne wypowiedzi aktorów, skutecznie wybijają z rytmu. Często skupiają się na tłumaczeniu technicznych niuansów, psując tym samym klimat, który udało się wytworzyć za sprawą wydarzeń na statku. Wśród załogi – pod kątem aktorskim – również próżno szukać wybitnych kreacji. Shartlo Copley wydaje się być najlepszy, a nawet można się odważyć pisząc - jedyny. Cała reszta, mimo pełnienia ważnych funkcji w opowieści, to role do zagrania przez każdego. Postacie te są przez większość czasu przezroczyste, a zachwycić mogą tylko urodą – patrz Karolina Wydra.

Może nie stawiam tego ponad „Grawitacją”, ale też nie nazwałbym tego filmem gorszym. To są produkcje od siebie różne, choć poruszające podobny temat i mierzące w ten sam target. „Europa Report” powinna ucieszyć fanów sci-fi. Jej atuty są po prostu z innej beczki – 6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337803
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Fruitvale Station

Dzień z życia 22-latka, który popełnił w przeszłości wiele błędów. Oscar (Michael B. Jordan) nie jest idealny, a w jego aktach widnieje wyrok za handel narkotykami. Budząc się w Sylwestra 2008 roku, postanawia poprawić relacje z bliskimi i zmienić dotychczasowe życie – być lepszym ojcem, chłopakiem, synem. Jego plan przerywa tragiczny splot wydarzeń w metrze, gdzie zostaje zatrzymany przez policjantów.

Całość oparta na prawdziwej historii, która wywołała swego czasu sporą burzę w USA. Historia z tego ciekawa, film dość przeciętny. Wszystko „stoi” na kluczowej, finalnej scenie, nie oferując wiele więcej – nawet nie mam o czym pisać. Aktorsko nie dostaniemy tu wielkich kreacji, reżyseria momentami trąci amatorszczyzną, a postacie są sterotypowe, godne zapomnienia. Momentami potrafią złapać za serce, jeśli chodzi o relacje ojciec-córka, ale raczej bliżej temu do poziomu telewizyjnych dramatów. Schemat jest prosty - podpowiemy Wam, że Oscar był kiedyś zły, ale zaspamujemy Was scenami, jaki z niego fajny chłopak teraz, żebyście finalnie jedli nam z ręki.

Produkcja o tyle kontrowersyjna, bo nagłaśniająca tragiczną w skutkach wpadkę policji. To raczej pogoń za sensacją, niżeli wielkie oscarowe kino. Wydaje mi się, że próba fabularyzowania była zbędna. Pewnie stworzono wiele ciekawszych dokumentów na ten temat – z wypowiedziami zamieszanych osób na czele – 4/10 (Średnia 7.7 świadczy, że ludzie wciąż są zszokowani tą historią, choć aż takiego nakładu wstrząsów ze sobą nie niesie)

 

 

The Spectacular Now / Cudowne tu i teraz

Stosunek do życia licealisty – imprezowicza Suttera (Miles Teller) zmienia się, gdy poznaje nietypową, "miłą dziewczynę” (Shailene Woodley). Choć z początku wydaje się ona z innego świata i nijak nie przypomina jego byłej Cassidy (Brie Larson), między dwojgiem rodzi się więź.

O dorastaniu znajdziemy masę filmów, które będą zabawniejsze, bardziej romantyczne, i z trafniejszym przesłaniem. Choć „Cudowne tu i teraz” łączy te wszystkie elementy, to często robi to w mocno naciągany sposób. Dramaty przeżywane przez głównego bohatera, to próba usilnego wyciśnięcia łez, okraszona często kiepskimi wahaniami nastrojów bohatera. Oczekiwałem czegoś ambitniejszego od twórców „500 Days of Summer”.

Sam Miles Teller daje radę, będąc tym szalonym licealistą, któremu bliżej do szkolnego klauna, niż wielkiego podrywacza. Nie jest stereotypowym „macho”, w którym podkochuje się większość – jak to często bywa w tych produkacjach - a zwykłym gościem, który stara się czerpać z życia jak najwięcej – „nie traktuj życia poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy” – czym często zyskuje w oczach kobiet. Shailene dotrzymuje kroku, za co wypada pochwalić ludzi odpowiedzialnych za casting. Nie dość, że udźwignęła tę postać, to jeszcze wizualnie pasuje do roli, a jej uroda dopiero objawia się przy dłuższym przyjrzeniu.

Sporo tu postaci drugoplanowych, które niestety tylko złudnie sprawiają wrażenie ważniejszych, niż są w rzeczywistości. Żadna nie niesie ze sobą jakiegoś wielkiego pokładu emocji. Są tam, niekiedy nawet rzucą ciekawszy tekst, ale tak naprawdę zaraz znikną całkowicie.

Życie jest słodko-gorzkie, tak jak „Spectacular Now”. Są tu dwa mocne filary, na których położono banalną historię. Cel może i został osiągnięty, ale tylko minimalny. Niedosyt pozostał – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337937
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Kilka filmów, które widziałem od ostatniego posta:

 

Green Street 3: Never Back Down - 7/10

Syberiada polska - 7/10

Egzorcyzmy Dorothy Mills - 6/10

Jackass - świry w akcji - 7/10

Jackass: Świry w akcji 2 - 7/10

Jackass 2.5 - 7/10

Jackass 3.5 - 7/10

Jackass 3D - 7/10

Eliot Ness kontra Al Capone - 8/10

American Gangster - 8/10

Masakra w dniu świętego Walentego - 7/10

Klątwa laleczki Chucky - 7/10

 

Nie będę opisywał wszystkich filmów, bo większość oglądałem jeszcze w listopadzie, a o Jackassach nie ma zbytnio co pisać, bo wiadomo na czym te filmy polegają.

Miałem taką fazę, że obejrzałem kilka filmów o Al Capone ( ogólnie uwielbiam takie filmy o mafii ). Eliot Ness kontra Al Capone świetnie pokazuje całe życie przestępcze Ala. Zaskoczyło mnie takie stwierdzenie, że gdyby Capone poszedł w legalne interesy po kilku latach byłby szefem General Motors. W tym dokumencie świetnie pokazali to co zgubiło Ala - koleś był zbyt pewny siebie. Eliot Ness był twórcą Nietykalnych ( nawet film został o nich nakręcony, który został dość mocno podkolorowany ), czyli grupy policjantów, którzy nie dali się przekupić. Wiele osób uważa, że to grupa Eliota Nessa zniszczyła Capone, a tak na prawde byli oni bardzo blisko klęski po nieudanych akcjach, a za kratki Capone trafił przez zupełnie innych ludzi. Jak ktoś chciałby zobaczyć jak żył Al Capone to ten krótki dokument mu to umożliwi.

Masakra w dniu świętego Walentego to również film oparty na przygodach Capone. Ukazuje przygotowania do jednej z najlepszych i bardzo przemyślanych morderstw zrobionych przez mafie. Film jest troszke chaotyczny i brakuje mu lepszego wykończenia, ale jak na film z 1967 roku to dawał rade. Trzeba przyznać, że samo zniszczenie przeciwnika zostało bardzo dobrze wymyślone, a w filmie dobrze ukazane.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337965
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W 1975 wyszedł film „Capone”, całkiem przyjemny, gdzie pada jeden z fajniejszych tekstów, z ust bodajże młodego Sylvestra Stallone: „Człowiek, którego musisz się strzec, nie stoi po przeciwnej stronie ulicy. Stoi na tej samej drabinie, co Ty... tuż za Tobą.”

Poza tym, „Nietykalnych” już pewnie znasz. Gdyby było tam więcej De Niro – scena z baseballem rlz – to pewnie bym chętniej wracał do tego filmu. A tak, mimo bycia fanatykiem mafijnych klimatów, nie mam go na DVD.

Sprawdź sobie dokument „Inside the American Mob”, gdzie pokazywana jest prawda o wszystkich pięciu rodzinach, z wypowiedziami gangsterów na czele. Fajna rzecz.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337966
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

"Capone" i "Nietykalni" jeszcze nie widziałem, ale już zaczynam pobierać.

Jeśli chodzi o „Inside the American Mob” to mam to już na dysku od kilku tygodni, ale nie miałem zbytnio czasu, żeby się za to zabrać, bo nadrabiałem "Gre o Tron". Obejrze to i "Mafia - The Mafia" jak tylko skończe oglądać "Tajemnice polskiej mafii". Jestem w połowie, ale śmiało można oglądać, bo można się troche dowiedzieć o tym co było w naszym kraju. Nawet "Masa" zgodził się na wzięcie udziału w tym.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-337971
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Out of the Furnace

Russell (Christian Bale) to opiekuńczy typ z ojcowskimi zapędami. Nie oczekując nic w zamian, co chwile wyciąga z kłopotów swojego brata Ronniego (Casey Affleck). Wypadek na drodze sprawia, że trafia do więzienia, gdzie zaczynają się problemy - dziewczyna (Zoe Saldana) odchodzi do lokalnego policjanta (Forest Whitaker), ojciec umiera, a braciak wdaje się w nielegalne, uliczne walki, gdzie pieniądze są coraz większe, a ludzie coraz bardziej niebezpieczni.

Oglądamy jak sypie się życie gościa, który i tak nie mógł się cieszyć jakimś wielkim szczęściem. To znaczy cieszył się tym co miał, choć nie miał wiele. „Out of the Furnace” ma bardzo dobrą obsadę, oraz mroczny, przygnębiający klimat, ale podaje to wszystko w trudnej do strawienia formie. Nie tyle trudnej, bo takie to „ciężkie” kino, co trudnej, bo jest niesamowicie mało wartościowe, pocięte i wolne. Zanim dojdziemy do konkretów, to film powoli będzie się zbliżał do napisów końcowych.

Przedstawienie postaci, zdaje się być o wiele za długie. Dobre 60minut, to wstęp, z którego wyciągamy, że ten (Woody Harrelson) jest zły do szpiku kości, ten (Bale) stara się być dobry, ten (Affleck) jest zagubiony, ta (Saldana) zagubiona, temu (Willem Dafoe) zależy tylko na pieniądzach, a ostatani (Whitaker) sam nie wie, czy jest w filmie potrzebny. I ta mocno posępna gromadka daje nam historie, w którą ciężko się wkręcić. Jasne, grają dobrze, bo to dobzi aktorzy. Ba, Woody Harrelson gra nawet bardzo dobrze – równoważy go nijaki Affleck - ale to tak naprawdę nie prowadzi do niczego. A już na pewno niczego więcej, niż sensacyjna sztampa o zemście... Tylko taka, gdzie strzelania nie będzie zbyt wiele, a akcji trochę mniej.

Życie jest do dupy, a potem umierasz. Świetnie... – 3/10 – Dla mnie totalny zawód. Może się wydawać, że nie napisałem wiele o historii, ale wierzcie mi, napisałem wszystko! Nie sprecyzowałem dokładnie jedynego wydarzenia, które wpływa na końcowe kilkanaście minut. Spoiler z gatunku tych, które padają we wszystkich innych opisach tego filmu, na wszystkich innych portalach (wiec bez stresu klikać, nikt się suchą bułką nie potnie, jak się tego dowie)

Zły zabije tego zagubionego braciszka, a dobry będzie się mścił, bo policja nie będzie zbyt pomocna. Fn Priceless...

Nie wiem, czy jest sens sobie wmawiać, że aktorzy grali spoko, bo tak naprawdę, to te postacie nie były wyjątkowe, ani nie miały jakichś pamiętnych tekstów – tj. zapomnimy o wszystkich na następny dzień. Reżyseria fajna, booo kamera się nie trzęsła? Może i mógłbym znaleźć jakieś plusy – kolejny raz, poza Woodym – ale spójrzmy prawdzie w oczy, suche nazwiska na kolana nie rzucą, tak „Kowalskiego”, jak i Akademii. A patrząc po tym, kiedy ten film wychodzi i kto w nim gra – chcieliby :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-338010
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

,,Niebiańska plaża" (2000)

Film produkcji amerykańsko - brytyjskiej oparty na powieści Alexa Garlanda. Młody Amerykanin Richard (Leonardo di Caprio) jest znudzony swoim dotychczasowym życiem. Postanawia więc pojechać do Bangkoku, choć i tam nie odczuwa zbyt wielu przyjemności. Dla wielu Tajlandia to prawdziwa przygoda, a dla Richarda miejsce, które może i kiedyś fascynowało czymś, czego nie ma w innych miejscach kuli ziemskiej, jednak dziś to kolejny skomercjalizowany kurort.

W jednym z hoteli Amerykanin poznaje Daffy’ ego (Robert Carlyle) oraz dwójkę Francuzów: Francoise (Virginie Ledoyen) i Ettiene’ a (Guillaume Canet). Ten pierwszy opowiada mu o rajskiej wyspie, do której udaje się dostać tylko wybrańcom. Richard nie chce wierzyć w opowieści notorycznie palącego marihuanę, zwariowanego gościa. Na drugi dzień główny bohater znajduje swojego sąsiada z hotelu martwego. Daffy przekazał też Richard’ owi mapę, dzięki której spokojnie mógłby dotrzeć do ,,raju”. Richard próbuje zarazić swoim entuzjazmem poznanych Francuzów. Trójka młodych ludzi po kilku perypetiach w końcu dostaje się na wyspę. Tam poznaje nowy, pozornie idealny świat.

,,Niebiańska plaża” to bardzo dobry film opowiadający o tym, że ludzie są…słabi. Ich obecność niszczy urok każdego miejsca, niezależnie czy mówimy o wielkim mieście czy cudownej wysepce. Raj jest wszędzie, dopóki nie pojawi się tam człowiek. Jego pragnienia, żądze i przyziemne potrzeby są źródłem wszelkiego zła.

Początkowo Richarda miała grać Ewan mcGregor, ale dobrze się stało, że jego miejsce zajął Leonardo diCaprio. Facet ze swoją fizjonomią pasował wówczas idealnie do roli młodzieńca – marzyciela. Moim zdaniem nieco gorzej jest ze wczuciem się w postać, choć Leo bardzo się stara dodając do swoich wypowiedzi ogrom wulgaryzmów. Ocenę jego postaci burzy końcówka filmu, kiedy to cherlawy chłopaczek zamienia się w Johna Rambo i biega po dżungli niczym Usain Bolt po bieżni. W ogóle aktorzy dobrze spisują się w swoich rolach, choć nikt nie pokazał przebłysku geniuszu: ani przerysowany wariat w osobie Daffy’ ego, ani przeciętny do bólu Guillaume Canet w roli Ettiene’ a. Kobietom także ta sztuka się nie powiodła: Virginie Ledoyen była wówczas przepiękną kobietą, a zarazem mizerną aktorką. Tilda Swinton pod względem urody pozornie prezentuje się jeszcze gorzej niż Ledoyen jako aktorka, jednak momentami jako liderka grupki hedonistów potrafiła intrygować.

Chciałbym poznęcać się nad logiką tego filmu, bo jak to możliwe, że jedynym zagrożeniem dla ludzi odciętych od świata są rekiny? Nie wydaje mi się, aby można było przeżyć w dobrym zdrowiu przez sześć lat jedząc wyłącznie samemu złowione ryby, owoce i okoliczną roślinność. Nie będę jednak tego krytykował, ponieważ sam film krytykuje sielankę. Poddaje ją pod wątpliwość i nie pokazuje jej jako coś bezkresnego, a wprost przeciwnie – coś ulotnego. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to do niezbyt udolnej próby przeobrażenia tej dobrej opowieści egzystencjalnej w mrożący krew w żyłach thriller.

Reasumując – nie uważam jednak ,,Niebiańskiej plaży” za film pesymistyczny. Projekt Danny’ ego Boyle’ a ma raczej uzmysłowić nam, żebyśmy cieszyli się próbowaniem: życia, spełniania marzeń i pragnień. Prawdziwy podróżnik bowiem nie podróżuje, aby gdzieś dojść, ale po to, aby iść…

Ocena: 4.5/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-338089
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Potępiony/ The Condemed (2007)

 

Główny bohater Jack Conrad (Steve Austin - supergwiazda World Wrestling Entertainment) oczekuje na wykonanie wyroku śmierci w jednym ze skorumpowanych więzień gdzieś w Ameryce Środkowej. Jednak los się do niego uśmiecha, gdy zostaje uwolniony przez jednego z bogatych producentów filmowych. Nie wie jeszcze, iż weźmie udział w nielegalnym show. Doprowadzony na odizolowaną wyspę, Conrad musi walczyć z dziewięcioma innymi skazanymi zabójcami z każdego zakątka świata. Bez szans na ucieczkę, z milionami widzów ekscytujących się niecenzurowaną przemocą, Conrad musi użyć całej swojej siły i przebiegłości, aby pozostać jedynym żywym człowiekiem na wyspie... i zdobyć cenną nagrodę: wolność.

 

Filmy akcji, w których występuje Stone Cold zazwyczaj da się obejrzeć i nie narzekać za mocno na ich poziom. I ten również taki był, bo oglądałem go z przyjemnością i zainteresowaniem co będzie działo się dalej, a zdarza się, że ogląda się film na totalnej olewce i nie obchodzi widza co się stanie dalej. A w tym filmie akcja toczyła się w fajny sposób, choć na początku trochę w zbytnim skrócie, ponieważ za szybko od rozpoczęcia filmu przestępcy dostają się na wyspę. Właściwie nie mija dziesięć minut i już zaczyna się walka o życie. Już na początku filmu pojawia się pewna nieścisłość, bo producent show ot tak mówi, że dyrektorzy więzień zgodzili się oddać tych więźniów skazanych na śmierć na właściwie pewną śmierć z dużym dodatkiem męczarni. To tak wolno wypuszczać skazańców z więzień? Dziwne to trochę, ale oczywiście wszystko mogło się skupiać na łapówkach, jednak w ogóle nie zostało to wyjaśnione, a powinno, żeby podkreślić z jak strasznych więzień ich wzięli i jak bardzo dyrektorzy skupieni są na kasie a nie na więźniach. Ale to jest tylko mały urywek filmu. Film w pełni zaczyna się dopiero wtedy, gdy akcja przenosi się na naszpikowaną kamerami wyspę, dzięki czemu Breckel może trzepać kasiorę na show, w którym giną ludzie. W sumie sposoby eliminacji kolejnych osób były pomysłowe, ale tak na prawdę kwintesencją tego filmu były starcia Conrada z McStarley'em, którego bardzo fajnie zagrał Vinnie Jones. Widziałem że znam skądś tego aktora, a przecież on grał główną rolę w m.in Meczu ostatniej szansy, czyli w filmie, w którego trochę przerobionej wersji kilka lat później zagrał m.in Stone Cold. A wracając do filmu, to raziła mnie trochę niezniszczalność Conrada, bo skoro nie raz, ale kilka razy wydawało się pewne, że on zginął, a tu niespodzianka i dalej wraca i tłucze innych. Wiadomo, główny bohater musi przeżyć i odzyskać wolność, ale tutaj to zostało zbyt dobitnie pokazane. Ale i tak nie żałuję że przedświąteczne porządki uprzyjemniłem sobie właśnie tym filmem:D Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/125/#findComment-338172
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...