Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

brutalnosci jest tam zero, krwi tez, a co najgorsze rozwiazanie calej fabuly proste, za proste.

 

Kompletnie nie czaję takiego rozumowania. Według Ciebie bez krwi, fruwających flaków i miliarda trupów nie ma dobrego horroru? Jest wiele produkcji, w których te elementy nie występują, a mimo to są one uznawane za klasykę gatunku (dajmy na to "Lśnienie", "Halloween" lub "Psychozę"). "Obecność" jest właśnie ukłonem w stronę tych klasyków. Twórcom udało się stworzyć film, który mimo oklepanego pomysłu nawiedzonego domu, potrafił mnie pochłonąć rosnącym napięciem (oglądało mi się go tak samo dobrze, jak "1408", kiedy od sceny wejścia do hotelowego pokoju, miałem oczy przyklejone do monitora). Klimat rodem z horrorów lat '70 i '80, wierne oddanie tamtej atmosfery i scen (szczególnie ta z klaskaniem w piwnicy). Zgodzić się mogę jedynie a propos zbyt banalnego zakończenia.

 

Koncowka filmu zakrwawa o kpine, co to za horror

 

gdzie nikt nie ginie :D

 

 

I to właśnie odróżnia "Obecność" od reszty horrorów XXI wieku. Amerykanie wychodzą z takiego samego założenia, co Ty - horror musi się składać z samych trupów i hektolitrów sztucznej krwi. Nie przypisuje się im jakiegoś wyższego celu. Fabuła też jest nieważna. Liczą się obleśne sceny z fruwającymi częściami ciał. Te wszystkie współczesne rimejki klasyków są właśnie tego przykładem. Horror ma straszyć, a nie irytować głupotą płynącą z ekranu. Wan pokazał, jak powinien wyglądać dobry film tego gatunku.

W "Dziecku Rosemary" nikt nie ginie. W "Duchu" nikt nie ginie. W "Zemście po latach" nikt nie ginie. W "Nawiedzonym domu" nikt nie ginie. Czy te filmy też są według Ciebie słabe bez trupów?

 

 

A teraz najlepsze.

 

siegnolem, orginalny (x2), wogole, napewno (x2)

 

Tylu błędów w jednym poście nigdy nie widziałem, a to pisał 31-latek. Uciekałeś z lekcji, kiedy polonistka robiła dyktanda? Tylko nie odpisuj , że był piątek, późna godzina i pochlałeś sobie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-327798
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Obecnosc jest uklonem, nieudanym, o jakim ty napieciu piszesz? Jak w sytuacjach zagrozenia, film przypomina bardziej komedie.

W tamtych filmach gdzie nie bylo trupow, nie bylo sytuacji gdzie az sie prosilo o usmiercenie, tutaj innaczej zupelnie by wygladalo jaky nawiedzona usmiercila jakies dziecko, a byla ganianka smieszna.

w tamtych filmach byl klimat, tu tego zabraklo, postacie byly nieciekawe domownikow, a to najgorsze ze jest sie obojetnym.

Kazdy ma inny gust i o pisownie sie tak nie czepiej "polonisto", widac ze na cisnieniu pisales, bo smiem wytknac slaby horror.

To moj ulubiony gatunek i wiem co pisze, ten film jest na liscie horrorow moim zdaniem bardzo nisko.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-327908
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Jasne, każdy ma prawo do własnej opinii i wcale się nie napinam. Zdziwiło mnie tylko, że oceniasz film przez pryzmat brutalności, trupów, itp. i do tego się odniosłem. Wiadomo, są produkcje, w których im więcej flaków tym lepiej, ale nie jest to wyznacznik dobrego horroru. Może oglądasz dużo filmów tego gatunku dla Ciebie "Obecność" jest słaba, ale jednak ma ona wysokie oceny na najpopularniejszych portalach i zbiera zaskakująco dobre recenzje. Zaskakujące, bo zapowiadał się mało kreatywny film z powielonym schematem, który powtarza się w co drugim horrorze. Co do wytykania ortografii - wiadomo, zdarza się każdemu popełnić błąd, ale nie sześć w kilku zdaniach. Sprawdzaj chociaż posty przed ich wysłaniem, bo niezbyt miło czyta się takie bawoły.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-327930
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

We’re the Millers / Millerowie

Drobny narkotykowy diler (Jason Sudeikis) wpada w tarapaty, kiedy lokalni bandyci zabierają mu towar. Teraz, tłumacząc się przed szefem, musi spełnić jego przemytniczą zachcianke przewiezienia marihuany z Meksyku. W tym celu werbuje fałszywą rodzinkę – sąsiad idiota, bezdomna i striptizerka - która pod kryptonimem „Millerowie”, niepostrzeżenie wjedzie na teren USA – na granicy nie zwracają uwagi na typowych Kowalskich.

Zwiastun zapowiadał się nieźle, finalny produkt zaskoczył mile. Były obawy, że wszystko co najlepsze wystrzelili w zajawce, ale wartości komediowej, jest tam na szczęście więcej. Od dawna podpatruje Sudeikisa, jako niezłego, choć niedocenianego, aktora. Zwykle jego filmom czegoś brakowało, a on najczęściej stał w tle (rola drugoplanowa), jako ten pozytywny atrybut. W „Millerach” się odnalazł, dostając więcej czasu. Jest wredny, ironiczny i za wszelką cene dąży do celu – w końcu to jego żywot wisi na włosku. Reszta familii też nie wypada blado, choć prezentują nieco inne poczucie humoru. Córka marudna – komediowo nijaka – a syn to ciamajda – wiadomo, że będą się naśmiewać z jego głupoty. Mamuśka (Jennifer Aniston) stara się nadrabiać braki młodzieży i można odzyskać wiarę w aktorskie perypetie „Rachel z Przyjaciół”, po serii nieudanych produkcji – inna sprawa, że nie przypominam sobie udanej na ten moment (mowa o dużym ekranie) :wink: Gagi zwykle będą oparte na seksie, a ten jak wiemy sie sprzedaje – srednia ocen 7.2 dla reprezentanta tego gatunku, to niezłe zaskoczenie. Co 10-minut, można liczyć na lawinę śmiechu, bądż przynajmniej uśmiech... Uśmiech, który będzie odrywał od głębszych przemyśleń, które – lekko mówiąc – wskazane nie są. Millerowie, niczym rodzinka jaką chcą się stać, są do bólu przewidywalni. O każdej scenie byłem przekonany, na długo przed egzekucją. Wszystkie pozostałe postacie, to wycięci z kartonu Machos-Nieudacznikos, których traktować trzeba jako zło konieczne. Zło prowadzące do znanych i utartych zmian charakterów, do sztampowych zgrzytów, do happy-endów. Chciałoby się powiedzieć standard. Zaczynają mocno, kończą tam gdzie wszyscy. Wciąż zabawni, ale z uczuciem, że już się to widziało. Zbudowane z tych samych klocków, ale z większą finezją i przyzwoitą egzekucją. Pytanie, czy można prosić o więcej? Śmiać się śmiałem, głębszej fabuły wymagać nie wypada. Przynajmniej nie, jeśli wracać zbyt często do ich przejażdżki nie planuje. To i tak topowa komedia tego roku – 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-328257
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Chociażby "Bruce Wszechmogący" czy "Żona na niby".

 

Kwestia gustu. To znaczy, Bruce'a nijak nie kojarzę z nią, a i nie wiem, czy w ogóle cokolwiek sie dorzuciła do finalnego produktu - oprócz tego, że była - a "Żona na niby", to dla mnie Sandlerowskie dno. Dopiero jak wszedłem w jej filmografie, przypomniałem sobie "Szefowie Wrogowie", gdzie nie miała może wielkiej roli, ale dała jak najbardziej radę. Poza tym, Wanderlust (3/10), The Switch (2/10), The Bounty Hunter (2/10), a jak cofać się dalej, to dostaniemy jeszcze kilka przeciętniaków. Przeważają kiepskie kom-romy, z łudząco podobnymi kreacjami. Z tym mi się kojarzyła, kiedy pisałem ten post, stąd to zdanie. "Millerów" może odhaczyć jako udany występ, przywracający wiarę :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-328266
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Kilka mniej popularnych produkcji na szybko (bo i wszystkie z 2013):

A Single Shot – Sam Rocwell wybrał się na polowanie, a zamiast jelonka trafił młodą kobietę. Potem doszly do tego znalezione pieniądze, kłopoty prywatne i mamy bohatera w ciężkim bagnie. Mroczny, ale bardzo prosty w budowie. W prostocie siła? Tym razem w prostoście nuda – 4/10

 

Empire State – The Rock chyba wcześniej złożył podpis, bo po tym udanym 2013, raczej nie będzie łatwo go namówić, na takie „Empire State”. Film klasy B z prostą historią, i nędzną obsadą – Liam Hemsworth Sucks! – gdzie czekałem tylko na sceny z Peoples Champem. Tych nie ma zbyt wiele... Polsat nawet o 9.00 tego nie puści – 2/10

 

Terms and Conditions May Apply – Dokument o zagrożeniu, jakie czai się w podpisywanych przez nas regulaminach wielkich korporacji, niczym Google, YouTube, czy FaceBook. Można się dowiedzieć kilku ciekawych i mocno podejrzanych faktów, ale to, w jakim kierunku idą, nie było dla mnie nowością. Bardzo ciekawe sa historie niektórych ludzi, którzy pisząc podejrzanego posta na swojej tablicy – koleś spisał cytat z Fight Club, tylko zmienił podmioty – zaraz mieli policje pod drzwiami, mimo, że dopiero się wprowadzili do nowego mieszkania. Z racji, że pewnie dojdą do mojej recenzji i ją sobie przetłumaczą – Dzień dobry! – zostawiam 5/10 i zamykam gębę :wink: Zabrakło pierdolnięcia w tym wszystkim. Temat jest grubszy i warto by było go zrealizować lepiej/ciekawiej.

 

Frozen Ground – Wpompowali masę hajsu, a finalnie wydali na VOD. Na premiere kinową byli za krótcy, mimo że historia oparta na faktach – koleś wywożący nastolatki na Alaske, gdzie były gwałcone i mordowane – a obsada opierająca się na znanych nazwiskach (Nicolas Cage, Vanessa Hudgens, John Cusack). Sensacja dość jednowymiarowa. Ten typ, który nie robi nic złego, ale dobrych posunięć ma tyle samo. Na następny dzień nikt nie będzie pamiętał – 4/10

 

Rapture-Palooza – Możnaby pomyśleć, że komedia na temat biblijnej apokalipsy, to coś, co bardzo łatwo zasłuży na moją dobrą ocene. Możnaby pomyśleć, że grająca główną rolę Anna Kendrick, nie pozwoli by to była jakaś totalna szmira. Najwyższy czas zaprzestać myślenie i po prostu unikać takiego gówna. Religie to się punktuje z głową, a nie w idiotycznych żartach, gorszych od najnowszych Strasznych Filmów. Głupie, nieciekawe, wszyscy przyjmują apokalipse z kamienną twarzą, tak jak widzowie przyjmą ten film. Craig Robinson jako antychryst się stara, ale na niewiele się to zdaje – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-328808
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Elysium / Elizjum

Pod koniec XXI wieku, Ziemia się przeludniła. Bogatsi obywatele zasiedlili stacje Elizjum, a biedniejsi zostali u Nas. Tam chorują, umierają, żyją w brudzie. Obywatele kosmicznej stacji, mogą zaś liczyć na wsparcie zmechanizowanej załogi (Androidy), czy nawet życie wieczne. Max (Matt Damon) pracuje w fabryce. Jako były skazaniec musi być potulny, a za najmniejszy błąd grozi mu zwolnienie. Desperacka próba wyjścia na życiową prostą, przynosi mu śmiertelne skażenie wirusem. Zostaje 5-dni życia, a jedynym ratunkiem wtargnięcie do upragnionego Elizjum.

Mocny, polityczny fundament, w postaci dysproporcji jakie dzielą jednych od drugich. Nie dość, że fabularnie przedstawia sie to okazale, to i wizualnie nie pozostawia złudzeń. Ziemia jest niczym Brazylijska fawela – choć akcja dzieje się w LA – a Elizjum to kurort wypoczynkowy, dla Billa Gatesa i równie zamożnych kolegów. Przyjemne dla oka. I to by było na tyle z pozytywów.

Max to prosty chłopak marzyciel, który za młodu obiecywał dziecięcej miłości – oczywiście przewijającej się w dorosłym życiu – że zabierze ją do Elizjum. W tym celu zaczął też kraść schodząc na ciemną stronę. My na dobre łapiemy z nim kontakt, kiedy już chcę się poprawić. Marzenia pozostawił za sobą, skupiając się na nudnej pracy przy taśmie. Śmiertelna choroba, wcale nie pomaga wywołać jakiejś empatii, a i Damon nie ma z czym pracować. Prosty, jednowymiarowy charakter. Przez większość czasu przezroczysty na tle innych. Niby walczy o życie swoje i innych, ale jego losem przejąć się ciężko. To wszystko było zbyt ckliwe, słodko-pierdzące, przewidywalne. Wystarczy, że powiem, iż jego ukochana ma teraz chorą córeczkę, i też musi się dostać do uzdrawiajacej kapsuły. To chyba rysuje obraz całości.

Heroiczna walka na tle ciekawszej, politycznej intrygi, która znika z ekranu tak szybko, jak tytułowy raj. „Elizjum”, to tylko polewa, do filmu pościgowego, z pół-Terminatorem w roli głownej. Nie odnoszę się do jego zdolności zabijania, a do faktu, że jest... pół robotem, za sprawą pomagających przyjaciół. Przyjaciół, którzy wydaja się mieć jakieś ukryte cele, a kończą na jednym wymiarze, jak cała reszta. Wyciętych z kartonu jest tu więcej, choć na niektórych narzekać nie wypada. Jodie Foster gra twardą babkę, rządną władzy nad światem, a to, że sobie z tym radzi nie jest żadnym zaskoczeniem. Nie rozpływam się nad jej występem tylko dlatego, że mam wrażenie, iz każda wiekowa – i tak doświadczona – aktorka, sprostałaby temu wyzwaniu. Nie zapamiętam nic konkretnego, ale wiem, że było dobrze. Podobnie ma się sprawa z agentem Krugerem (Sharlto Copley). Chwalony przez wszystkich... jak i każdy inny antagonista, w tego typu filmach. Ostatnio jest modne, żeby wychwalać złych, choć często jest tak tylko dlatego, że Ci dobrzy są do bólu nudni. Geniuszu Sharlto nie stwierdzono, choć jedna mocna scena się znajdzie. Nie ma co składać rąk do oklasków, przed każdym psychicznym killerem.

Pierdzą pistolety, biegają roboty, po godzinie wzrok kieruje się na zegarek. Reżyser „Dystryktu 9” nie wyłożył się tylko na tym, co przedstawiał w swoim hicie sprzed 4-lat– obraz nędzy. Cała reszta przypomina „Johnny Mnemonica”, zmiksowanego z łychą patosu i męskością filmów akcji lat 80-tych. Początek pozwalał mieć nadzieje na coś lepszego. Był momentami sympatyczny, spokojny, wyrazisty, jakiś. Później się zrobiła papka, wywołująca na mojej twarzy zgrzyty. El-Stupid-ium – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329165
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Zawitałem tu po raz piewszy chcąc napisać o jednym z filmów, które ostanio oglądałem, ale jak widze jest on już opisany przez niko.(nie napierdzielaj tak bo nie ma o czym pisać! :P )Mianowicie millerowie, komedyjka mogła być całkiem niezła,wyszła jak zawsze. Dziwię się, iż tak wysoko ją oceniasz. Raptem kilka ciekawszych tekstów(wyliczyć, je można na palcahc jednej ręki), po za tym całość oklepana. Bullshitem,b ym tego nie nazwał, ale do genialnych a nawet dobrych komedii bym tego nie zaliczył.

Roony(czy jakoś tak) promowany jako prawiczek w 18 roku życia-nie no rzadkość, czy jescze coś takiego się zdarza? Dobro ostatecznie triumfowało nad złem(a jakby inaczej), bohaterowie nie zostali ukarani, bo ...tu pomysłu nie mam. Przez całą podróz rodzinka,trafiała na różne przeszkody, jednak ich ,,wrogowie '' do końca nie potrafili odgadnąć, co tak naprawdę jest ich celem. Podsumowując film nijaki, warty obejrzenia dla sceny mokrego podkoszulka Jennifer(mimo wieku cały czas ma to coś, albo jak kto woli te cosie) :twisted: Teraz wiem, iż jeśli chce napisać coś o stosunkowo nowych filmach, należy je oberzeć , najszybciej jak sie da, by wyprzedzić Nikodema... :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329377
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Zawitałem tu po raz piewszy chcąc napisać o jednym z filmów, które ostanio oglądałem, ale jak widze jest on już opisany przez niko.(nie napierdzielaj tak bo nie ma o czym pisać! )

 

To, że napisalem o jakimś filmie, nie znaczy, że już nie można się na jego temat wypowiedzieć. Jak byśmy takie same warunki stosowali wszędzie, to byście sobie RAW też nie pokomentowali :wink:

 

***

 

 

Kick-Ass 2

Kick-Ass (Aaron Taylor-Johnson), dołącza do grupy zamaskowanych obywateli, którzy zainspirowani jego wyczynami, zapragnęli pomóc społeczeństwu. W między czasie, jego były przyjaciel Red Mist (Christopher Mintz-Plasse), planuje zemstę stając się głównym superzłoczyńcą w mieście, Motherfuckerem.

Wciąż niedorzeczny, wciąż brutalny, już nie tak zabawny. Śmiem twierdzić, że kontynuacja nie miała w ogóle powstawać, ale zaskakujący sukces oryginału, zmusił ludzi do napisania scenariusza. Scenariusza słabego, wnoszącego do uniwersum zbędne problemy nastolatków.

Hit-Girl (Chloë Grace Moretz), po śmierci ojca, wciąż stara się pomagać potrzebującym, co nie spotyka się z aprobatą nowego opiekuna. Obiecuje porzucenie fioletowego alter-ego i zaczyna normalne życie nastolatki. Jej wahania i smęty, to motor napędowy fabuły (!) Kick-Ass chcę, żeby walczyli razem, ona stara się przedostać do grupki popularnych dziewczyn w szkole. Jedyne, co w tej warstwie przyjemne, to przedstawienie analogii do walk superbohaterów. Ona – dobra i skromna, a po przeciwnej stronie, blond liderka grupy lanserek – okrutna niczym zamaskowany łotr.

Tytułowy bohater dołącza do grupy Justice Forever, dowodzonej przez byłego mafioze, który odnalazł chrystusa (Born Again Christian)... a później stwierdził, że finalny produkt (tj. Kick-Ass 2) jest zbyt brutalny i nie będzie go promował – Jim Carrey. Spodziewałem się większego uderzenia z jego strony. Jakiejś ciekawszej postaci, jakichś lepszych akcji. Momentami ciężko stwierdzić, czy to w ogóle Jim, i tym razem nie uznaje tego jako pozytyw. Średnio wykorzystywał swoją mimikę, średnio wypadł pod kątem komedii. Cage z jedynki – jako ten ceniony aktor, wśród młodych gniewnych – wypadł o wiele lepiej.

Show kradnie Christopher Mintz-Plasse, jako nowy antybohater. Wciąż jest największą parówką, która mocą pieniędzy w kieszeni, jest w stanie sobie pozwolić na wszystko. A tym wszystkim będzie wlasna ekipa prawdziwych morderców, których wciśnie w kostiumy. Idiotyzmem było niewykorzystanie tego przez twórców. Tam drzemie mega potencjał komediowy. Warto zwrócić uwagę na genezę powstania Motherfuckera, bo to chyba moment filmu. Już nigdy takiego szczytu nie osiągają... A szkoda, bo jedynka była mocna. Zaskakiwała, śmiała się z gatunku, wcale nie była produktem dla dzieci. Tutaj dalej nie jest to produkt dla najmłodszych, choć cała fabuła na to niestety wskazuje. Młodsi oglądać nie powinni, po starszych te „dramaty” spłyną – 4/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329529
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 403
  • Reputacja:   66
  • Dołączył:  26.08.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Edukatorzy (2004)

Film opowiadający historie dwóch przyjaciół którzy w ramach buntu włamują się do domów zamożnych ludzi a następnie przestawiają im wszystkie meble jednak nic nie kradną.Gdy podczas jednej akcji uczestniczy dziewczyna jedno z chłopaków wszystko zaczyna się komplikować.Tak można szybko skrócić ten film by zbytnio nie zaspoilerować.Film ten obejrzałem przez przypadek ostatnio na TVP Kultura i wspominam go bardzo fajnie.Nie jest to jeden z tych filmów gdzie akcja ciągle rośnie.Zamiast efektownych włamań,pościgów itp raczej głównie skupiamy się na dialogach,charakterach oraz ogólnej idei działania "Edukatorów".W filmie często pojawia się wiele ciężkich pytań dotyczących panującego systemu oraz życia. Osobiście bardzo lubię filmy podczas który albo po można mieć konkretne przemyślenia.Jednakże jeżeli ktoś nie lubi takich dramatów to kompletnie nie polecam bo się na pewno zanudzi.

Ocena: 7/10

 

Kid (2012)

http://www.youtube.com/watch?v=D3VrxYryL50

Tutaj natomiast bardzo świeży film który wyciekł do sieci z jakiegoś festiwalu.Film przedstawia na życie kilkuletniego Kida który mieszka na prowincjach Belgi z matką i bratem. Film nie należy do tych energicznych lecz raczej jest z kategorii "nie oglądaj nocą".Ja niestety oglądałem nocą i było dosyć ciężko mimo że jest to bardzo dobry film.Od początku dostajemy bardzo dobre zdjęcia które towarzysza nam przez cały seans oraz muzykę/dźwięki które idealnie nam opisuje "stan" w jakim znajduje się malutki Kida.Dla widzów którzy nie są przyzwyczajeni do filmów spoza hollywood film okaże się pewnie kompletnym gniotem, jednak mimo jego wolnego tępa,melancholijnej muzyki można dostrzec w tym wiele dobrego.Najbardziej podoba mi się że nie jest tutaj nic przerysowane.Wszystkie sceny jakie obserwujemy z Kidem wyglądają bardzo realistycznie,nic nie jest zrobione na siłe.Sama postać Kida została pięknie przedstawiona i pokazuje jak brak normalnego,stabilnego domu wpływa na dziecki, mimo że Kid nie był bity ani nie kochany widać jak problemy rodzinne wpłyneły na jego stan i charakter.Jednak żeby się przekonać o czym mówię musicie obejrzeć go.

Ocena:6/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329668
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Paranoia / Paranoja

Szantażowany przez swojego szefa młody chłopak (Liam Hemsworth), zostaje zmuszony do szpiegowania konkurencyjnej spółki. Zwalniamy gościa, mamy na niego haka, wysyłamy go, żeby wykradał technologie szykowane przez konkurencje i liderujemy w wyścigu. W obsadzie Gary Oldman i Harrison Ford. Powinno być ciekawie... Powinno

Suspens - chwyt w filmach i powieściach polegający na wstrzymaniu biegu akcji, stosowany w celu wzmożenia napięcia albo zaskoczenia widza lub czytelnika niespodziewanym zwrotem akcji. W thrillerach absolutnie niezbędny. Pozbawiony go film tego gatunku, to chora antylopa, uciekająca przed lwem. Od tej chwili nazywajcie mnie Lion King...

Żadnych urojeń nikt mieć nie powinien. To tylko błyszczy, gdy czytamy listę aktorów, na której widnieją nazwiska Ford czy Oldman – szefowie konkurencyjnych firm. Cała reszta to prosty film szpiegowski, przez który jesteśmy prowadzeni za rączkę. Nie ma nic gorszego.

Emocjonalne podejście do bohatera nie istnieje. Hemsworth się snuje po ekranie, popadając w paranoje, że jest śledzony, a jego romans – z dziewczyną, która gra niedostępną, choć puściła się pierwszej nocy - kuleje bardziej niż Oscar Pistorius. W zasadzie podobnie do tego paraolimpijczyka, fabuła ma ręcę i nogi... Gary Oldman od czasu do czasu rzuci jakimś tekstem, a Ford robi co może, by uniknąć katastrofy. Można im pogratulować, bo misja zakończyła się sukcesem. Wrakiem totalnym to nie jest, ale minęli się z tym o kilka centrymetrów. SZTAMPA! – 2/10

 

 

Lovelace

Historia Lindy Lovelace (Amanda Seyfried), która zasłynęła jako aktorka w głośnym filmie pornograficznym „Deep Throat” / „Głębokie gardło”. Produkcja stała się pierwszym filmem dla dorosłych, dopuszczonym do dystrybucji publicznej. Po premierze aktorka ujawnia, że została zmuszona do występu w szokującym filmie przez swojego męża, Chucka Traynora (Peter Sarsgaard).

Samo podejście do tej produkcji, wymagało małego researchu ( :wink: ), który postawił mocny znak zapytania, przy samej osobie Lindy. Napisała cztery autobiografie i każda stawiała tę całą sprawę w innym świetle. Nikt nie wie, czy wierzyć gwieździe porno, odrodzonej chrześcijance, feministce, czy starzejącej się kobiecie, której brakuje kasy. Chyba wolałbym jej prawdziwą historię, opowiadającą o tych wszystkich etapach, niżeli obranie jednej z tych historyjek jako prawdę – tej którą najłatwiej sprzedać w filmie.

Amanda Seyfried jest nieprzekonująca. Wręcz za słodka w porównaniu do oryginału. Patrząc na Linde, widzę gwiazdę porno. Patrząc na Amande, widzę dziewczyne z sąsiedztwa. Reszta też nie zachwyca. Nad Sarsgaardem to chyba więcej siedzieli przy stylizacji, niż on nad tekstem. Możnaby go wyciąć i wrzucić w każdy inny film przedstawiający lata 70-te, jako statystę. Ważna postać dla historii, ale z tym aktorem nie odznacza się jakoś szczególnie. Możemy tylko liczyć na mniejsze kreacje, pokroju Hanka Azarii, jako reżysera, bo i Franco grający Heffnera, jakoś średnio pasuje. Wystarczy chyba to podsumować tym, że kreacje nie były wystarczająco... głębokie :wink:

Plaskaczem dla widza, jest stawianie osoby tak obłudnej, jako pokrzywdzoną – co dobitnie podkreślają w końcowych scenach. To sprawia, że film jest jednowymiarowy i po człowieku spływa. Nie widzę sensu jego powstania. Strata czasu. Chyba człowiek by lepiej spożytkował tę godzinę, na oglądaniu „Głębokiego gardła” ( :wink: ) lub chociażby innych dokumentów, jakie powstawały na temat Lindy - 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329670
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Jobs

Steve Jobs był wizjonerem. Dbał o swoje projekty, jak o nic na świecie. One miały budzić podziw, być odpicowane do granic możliwości, a tłumy miały moczyć się w pidżamy, na sam widok nowych produktów marki Apple. Szkoda, że chłop nie dożył by położyć łapę na filmie o swojej osobie.

Przedstawiony tu Steve to ćpun, dupek i geniusz w jednym. Rozumiem, że takie było założenie, że tak mogło być naprawdę, ale w rękach nieudolnego reżysera – za jakiego możemy uznać totalnie anonimowego Joshua Michaela Sterna - minus i minus, plusa nie zrobi. Wziął najgorsze motywy z „genialnego Jobsa”, narzucając pompatyczny klimat jego wypowiedziom – często budzącym odmienne odczucia od oczekiwanych – jak i wylądował gdzieś w oddali, od „fajnego dupka”, jakim był chociażby Zuckerberg w „Social Network”. Kutcherowy Jobs nie jest ciekawy. Kutcherowy Jobs szybko się nudzi. U Kutcherowego Jobsa nikt nie chciałby pracować. Kutcherowemu Jobsowi najchętniej dalibyśmy w ryj. Największym atutem Ashtona jest charakteryzacja, a w to wkład miał raczej niewielki. Za oddanie się w ręcę wizażystów, Oscarów się nie dostaje. Nie dał plamy, ale umówmy się, to miało otworzyć mu drzwi do ciekawszych ról – ba, nawet wyróżnień Akademii - odciągnąć na jakiś czas od komedyjek... do których powrót może być natychmiastowy. Odbiór tego filmu/jego kreacji, nie wróży lepszych dni.

„Biografia” w przyspieszonym tempie. Tu stworzył to, tam dał takie promo, z tymi się pokłócił, jest bohaterem, kochajcie go. Zapamiętasz jakąś scenę? Nie. Jakiś tekst? Nie. Przyczepisz łatkę reklamy Apple’a i odwrócisz się na pięcie, nie wynosząc absolutnie nic! Wszystko pociętę na losowe sceny z jego życia, nie trzymające się kupy. Jeśli ktoś wpadłby z tym scenariuszem do Hollywood, ale zamiast tytułu Jobs, byłby fikcyjny komputerowy geniusz, to wykopaliby gościa z biura i wrzucili kartki do niszczarki. Oczekiwania były spore. Wyszedł mały potworek. iPOTwór – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329842
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Widzę, że pojawiają się tutaj przede wszystkim opinie na temat najnowszych produkcji, więc może ja - dla odmiany - napiszę kilka zdań o filmie, który jest starszy nawet od mojego ojca. :P

 

,,Pętla" (1957)

 

Film na podstawie opowiadania Marka Hłaski z 1956 roku w reżyserii Wojciecha Jerzego Hasa. Malarz Kuba Kowalski (Gustaw Holoubek) ma problemy z alkoholem. Wszyscy jego znajomi uważają go za nieszkodliwego pijaczka. Jedyną osobą, która w niego wierzy jest jego dziewczyna Krystyna (Aleksandra Śląska). Krystyna i Kuba mają dzisiaj udać się do lekarza po pastylki (antabus lub inaczej esperal), dzięki którym mężczyzna rozpocznie leczenie. Jest jeden problem - malarz musi wytrzymać do godziny osiemnastej, kiedy to Kyrstyna wróci z pracy. Kuba obawia się, że nie wytrzyma i znowu sięgnie po alkohol. Boi się telefonów od wścibskich znajomych i dłużącego się wyczekiwania na ukochaną. Kowalski nie wytrzymuje i wychodzi w miasto. Tam czekają go spotkania z wieloma ludźmi, które wpłyną na jego dalszą decyzję.

Kiedy na ekranie widzę czarno - biały obraz to film już na starcie zyskuje w moich oczach. ,,Pętla" ma o wiele więcej atutów. Gustaw Holoubek w roli Kuby rozkręca się z każdą minutą filmu. Znakomitą rolę drugoplanową zagrał Tadeusz Fijewski, grający saksofonistę Władka. Scena, w której na komisariacie policji pojawia się deliryk (Stanisław Milski) także może porwać na kolana. Świetnie zostało ukazanie miejsce akcji - szare, mokre i brudne miasto, które wręcz zaprasza na wypad do knajpy.

Reasumując - świetny film przedstawiający drogę, jaką człowiek pokonuje, aby stać się alkoholikiem: przyczyny wpadnięcia w nałóg, życie w roli alkoholika, stosunek otoczenia do pijaka i zmiany w charakterze uzależnionego.

 

Moja ocena: 6/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329887
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Dirty Dancing -1987

 

Jest lato roku 1963. Frances Houseman, zwana Baby, jedzie wraz z rodziną do ośrodka wypoczynkowego Maxa Kellermana – przyjaciela ojca Frances. Baby poznaje tam przystojnego instruktora tańca - Johnny’ego Castle. Wkrótce połączy ich uczucie, któremu przeciwny będzie pan Houseman.

 

„Dirty Dancing” jest dzisiaj uważany za jeden z klasyków filmów tanecznych. Można spotkać się z opiniami o tym, że jest również dziełem kultowym. Wydaje mi się, że takie określenia są jak najbardziej słuszne. Mojej osobie „Dirty Dancing” od razu przypadł do gustu. A jedną z zachęt do obejrzenia był Patrick Swayze (odszedł 14 września 2009 roku, miał zaledwie 57 lat, R.I.P.). Wiele się nasłuchałem o jego roli w tym obrazie Emile Ardolino. Tak naprawdę kariera Patricka wtedy ukierunkowała się i zaczęła nabierać odpowiedniego tempa.

Bardzo intryguje mnie beznadziejny tytuł – „Wirujący seks”, który został wymyślony niepotrzebnie. Tytuł powinien w miarę możliwości określać charakter filmu, a nazwa „Wirujący seks” raczej kojarzy się z innym gatunkiem niż muzyczny lub taneczny. Na szczęście obecnie częściej funkcjonuje normalny, oryginalny „Dirty Dancing”.

 

Zdziwiło mnie także to, jaki człowiek zasiadł za kamerą. Emile Ardolino absolutnie nie kojarzył mi się z żadnym filmem (no może po obejrzeniu „Dirty Dancing” pamiętałem trochę „Zakonnicę w przebraniu”). Ardolino nie miał jakichś obrazów, które zwróciłyby uwagę krytyków lub publiczności. A mimo to miał swoje mięć minut po wyreżyserowaniu recenzowanego dzieła.

 

Patricka Swayze pierwszy raz zobaczyłem w „Na fali”. Wiedziałem, czego się mogę spodziewać teraz. Swayze udowodnił, że jest rewelacyjnym aktorem. Mało tego, tańczy również wyśmienicie. Dosyć trudne zadanie czekało Jennifer Grey. Musiała grać postać, która była o 10 lat młodsza niż ona sama. Generalnie wychodziło jej to bardzo dobrze, lecz momentami można było mieć obiekcje co do wiarygodności jej wieku.

 

Fabuła może nie wnosi czegoś nowego, ale nie można interpretować jej jako wadę. „Dirty Dancing” to naprawdę dobry melodramat, który oczywiście nie ustrzegł się kilku niedociągnięć, ale jednak nie są one aż tak ważne dla przebiegu akcji.

Scenariusz nakreśla poszczególne sytuacje nieustannie zmierzając do finału. Ale szczerze mówiąc, mógł być lepszy. Za to dużym jego plusem jest to, że oddaje bardzo fajny klimat obrazu Ardolino.

 

Film największe laury zbiera za ścieżkę dźwiękową i choreografię. Zaczynając od pierwszej zalety, trzeba wspomnieć, iż ten soundtrack jest jednym z najlepszych, jakie słyszałem. Można posłuchać takich wiecznie żywych piosenek jak „(I've Had) The Time of My Life”(Oscar) lub „Hungry Eyes”.

Choreografia wymyślona przez Kenny’ego Ortegę niczym nie ustępuje dzisiejszym filmom, a nawet czasami jakościowo je przewyższa. Oczywiście najbardziej pamiętam scenę finałową, czyli ostatni taniec sezonu Johnny’ego Castle i Baby. Wcześniej ujrzymy naukę trudnej sztuki, jaką jest taniec – ćwiczenia równowagi w lesie bądź wyskoku w otaczającej bohaterów wodzie.

 

W sumie „Dirty Dancing” to bardzo dobrze opowiedziana historia miłosna, okraszona kapitalną muzyką i świetną choreografią taneczną. Jest to kolejny film, o którym spokojnie można powiedzieć, że przetrwał próbę czasu.Ocena 9/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329895
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  67
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Temat, chyba nie do końca odpowiedni, ale piszę to bardziej w formie ciekawostki. Ostatnio na TVP2 emitowany był program pt. "Dzieci 11 września" //do znalezienia na YT - polecam, według mnie całkiem nieźle zrealizowany. Padło tam kilka naprawdę mądrych słów, wypowiedzianych przez zupełnie zwyczajnych ludzi.// Uwagę zwróciła na mnie jedna kobieta, łudząco kogoś przypominająca. Sprawdziłem dane na zagranicznej wikipedii i miałem rację. Jedną historię opowiadała Thea Trinidad, znana z TNA jako Rosita.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/117/#findComment-329942
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...