Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

W Polsce ostatnio zrobić dobry film to tylko chyba uwypuklając wady naszego kraju("Drogówka" Smarzowskiego krytykowała Policję czy "Pokłosie" Pasikowskiego,które pokazywało, że za okupacji wcale nie było tylko białych charakterów) i nie jest to zła rzecz.Przyszedł zatem czas na obnażenie "grzeszków" administracji prawnej, czyli "Układ Zamknięty".Idąc na film zastanawiałem się, czy to będzie film na podobnym poziomie, co tamte 2 przeze mnie wymienione, czy będzie odbiegać od nich znacząco.Otóż trzyma i to bardzo.Jest to film ciężki, bardzo trudny w odbiorze, co lepsze, bo oparte na zdarzeniach prawdziwych(dodaje to również efekt w postaci wywołania niedowierzania a wręcz przerażenia u widza, że takie coś naprawdę miało kiedyś miejsce).Aktorstwo stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie.Mistrzowi Gajosowi nie odbiegają za bardzo Kaczor i spółka, ale i tak najbardziej zapamiętamy kreację prokuratora Kostrzewy, który jest bądź co bądź postacią dwuznaczną i tak naprawdę nie sposób powiedzieć, jaki on tak naprawdę jest, co dodaje tylko i wyłącznie smaczku jego postaci.Sam motyw wmówienia społeczeństwu, że ludzie są źli tylko po to, żeby na tym zarobić - bajka, jeżeli chodzi o realizację(bo trzyma w napięciu, głównie dzięki fajnej muzyce oraz scenariuszowi).Nie jest to film bez wad, ale to są małe wady.Jedynie czego można się przyczepić to przeskoki w fabule, które czasem sprawiały, że człowiek nie mógł się połapać, o co chodzi.Ale jeżeli to zignorujemy, to mamy kolejne dzieło polskiej kinematografii, które nie powinno pozostać obojętne wobec osób, które się na nie skuszą.

Zapewne film będzie krytykowany przez niektórych polityków i niektóre grupy społeczne, ale tak samo było w przypadku "Pokłosia", zatem i tutaj powiem:uderzcie się w pierś i zaakceptujcie to jak było.

8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-315462
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • N!KO

    1590

  • -Raven-

    277

  • Kowal

    171

  • Thrawn4

    131

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

G.I.Joe: Retaliation (G.I.Joe: Odwet)

Skoro mamy do czynienia, z serią G.I. Joe, to drążenie fabuły, uważam za mocno zbędne. Jest dobry oddział – tytułowy – i ich lokalni wrogowie – Cobra. Wszystko od wieków, kręci się wokół tych dwóch ekip. Podczas rutynowej misji, „Ci dobzi” zostają zdradzeni i finalnie wymordowani. Ocaleli członkowie, będą musieli przeciwstawić się antagonistom, i udusić w zarodku ich plan doskonały.

Miłe wspomnienia z dzieciństwa – seria zabawek - nieco mniej pochlebne opinie po pierwszej częsci – ta z 2009 roku (4/10). „Odwet” zapowiadał się naprawdę udanie. Pierwsze minuty, pokazywały ludzką stronę kreskówkowych charaktorów, o czym najlepiej świadczy interakcja, między The Rockiem – filmowy Roadblock – a Channingiem Tatumem – Duke. Wszystko grane ze sporym dystansem, serwując niezłe scenki komediowe. To niestety tylko początek. Im dalej, tym bardziej absurdalnie. Im dalej, tym więcej taniego efekciarstwa - z początku lat 90’. Im dalej, tym mniej argumentów, na jakąkolwiek obronę. Super twardy Roadblock, coraz częściej chodzi ze spuszczoną głową, i coraz mniej go na ekranie. Zaczynamy skakać pomiędzy jego oddziałem, a drugim składem, w którym ninja, wędruje by schwytać ninje przeciwników - dosłownie. Hucznie zapowiadana walka wieczoru. Biały ninja vs Czarny ninja. Uzi vs Shirukeny. Sub Zero vs Scorpion. A dokładnie Storm Shadow vs Snake Eyes. Budowali to jako coś wyjątkowego, a choreografia byłaby zawstydzona, przez niejedną produkcje klasy B, opowiadającą o ulicznych bataliach na pięści.

Nawet jeśli wybaczyć im to podejście rodem z Sci-Fi – fani mogli takich Joe’s oczekiwać – to nie sposób przymknąć oko na wpadki z obsadą. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak zaślepieni musieli być twórcy, zatrudniając rapera RZA, do roli Splintera z Wojowniczych Żółwi Ninja. Od momentu jego pojawienia się na ekranie, zaczynamy się zastanawiać, czy ktoś zmienił kanał – tak nisko to upada. Ogólnie, dysproporcja między Rockiem i Tatumem, a całą resztu ich „Józefów”, była dość mocno nakreślona na starcie. Ciężko wymienić ich ksywki, jeszcze trudniej zapamiętać twarze. Błąkają się w tle, nie interesując nikogo.

Czuję się lekko oszukany. Nie oczekiwałem wiele, a już na pewno nie takiego spadku jakościowego podczas seansu. Wiedziałem, że nikt po tym nie będzie walczył o Oscara, ale liczyłem na niezbowiązującą rozrywkę. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dali mi tego skosztować. Szkoda, że to był tylko „appetizer” (zakąska), a do dania głównego mi ktoś wrzucił włosy. Może nie łonowe, ale i tak wchodzą między zęby – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-315489
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

A Haunted House

Malcom (Marlon Wayans), właśnie planuje zamieszkac ze swoją dziewczyną. Szybko przekonuje się, że Kisha, nie wprowadziła się do jego mieszkania sama. Zabrała ze sobą klątwe, która ciąży nad nią od dzieciństwa.

„A Haunted House”, jest parodią horrorów, opowiadających o duchach i innych opętaniach. Głównie wałkują „Paranormal Activity”, co oznacza oparcie całości, o domowe wideo. Obstawiony kamerami dom, pozwala na podział całości na skecze. Skecze, które trafią do nielicznych, a większość z nich będzie koloru skóry głównego duo. Afro-amerykańska komedia, stworzona pod konkretny target, z którym się mijam. Krótkie scenki, nie służą niczemu. To jak wrzucić wszystkie składniki do potrawy, i oczekiwać, że będzie strawna. Niestety, takie ekperymenty, kończą się dłuższym posiedzeniem na kiblu, chyba, że ogarnięty kucharz, spuści tam wcześniej cały projekt. Tutaj na to nie wpadli. To wygląda i smakuje, jak nieskobudżetówka. Marlon musiał siedzieć, w jakieś leniwe niedzielne popołudnie, kiedy wpadł na takie okrucieństwo. Pojechał po stereotypach, powielając te same żarty, co wszędzie – tak, objarają się z duchem, bo jakby inaczej (to oczywiście wierzchołek góry lodowej). Sam też wyraźnie się zestarzał, i nie bawi tak samo, jak w oryginalnych „Strasznych Filmach”.

Uśmiechnąłem się, ze 2 i pół raza. To ta sama wartość, jaką wyłożyli na ten twór. 2,5 mln, gdzie pewnie większość poszła na odpowiednią reklamę, to cholernie mało. Inwestycja okazała się jednak udana, bo już zgarnęli milionów 40, i planują kontynuacje... Shit. Nie wiem, ile można nabijać się z tego samego. Nowe horrory też nie błyszczą niczym wyjątkowym, co zmusza tego typu filmy, do pastwienia się nad takim "Egzorcystą"... – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-316224
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Oblivion (Niepamięć)

Jest rok 2077: 60-lat temu, Ziemia została zaatakowana. Wojne wygraliśmy, ale połowa naszej planety została zniszczona. Wszyscy zostali ewakuowani. Nic co ludzkie się nie ostało. Śledzimy losy Jacka Harpera (Tom Cruise), który stacjonuje na ewakuowanej planecie, serwisując niesprawne drony. Gdy jego misja powoli dobiega końca, wbrew rozkazom ratuje dziewczynę, która gościła w jego podejrzanych snach.

Jack to typ ciekawski. Jego pamięć zostala wymazana, pozostawiając niezrozumiałe przebłyski. Szuka skradzionych wspomnień, kwestionując kim jest naprawdę, i jaka jest jego prawdziwa misja. Każdy może mieć ukrytą tożsamość, względem jego osoby.

Pierwszy akt, to ciężar nie do udźwignięcia, nawet dla najwytrwalszych. Przerażająco wolne tempo, mimo okazjonalnego biegania z kosmicznym karabinem. Naprawianie dronów, to nie najciekawsza robota, szczególnie, gdy jesteś osamotniony. Śmiało mógłbym obejrzeć dokument o hydrauliku, naprawiającym rury, z wystającą, owłosioną dupą, i wyniósłbym tyle samo, co z początku „Obliviona”. Polskie tłumaczenie tytułu, to moje życzenie, co do tych 40min. Dalej jest lepiej, ale wciąż nie na tyle, by zapomnieć. Mam straszny problem z rozmieszczeniem zwrotów akcji. Jakby ktoś się walnął przy edycji, źle układając sceny. Zamiast budować napięcie, one wydają się zbędne. Brakuje tu celu. Reżyser kręcił się w kółko, korzystając z najprostszej drogi wyjazdu.

Mieszanka motywów z Wall-E i The Moon, wyłożona na tacy, z wiecznie młodym Cruisem. Aktorsko wypada dobrze na tle reszty, ale jest to „zasługa” towarzyszy, nie Tomka. Andrea Riseborough (tag team partner w operacji na ziemi), mogłaby śmiało reklamować swoją twarzą, wspomniany – „epicki” – początek, bo emocji w niej tyle, co tam szybkiej akcji. Równie zbędna wydaje się być Olga Kurylenko (ta uratowana), mimo, że jest ważnym punktem historii. W materiałach promocyjnych, zobaczycie też Morgana Freemana – na dobrą sprawę, on zawsze gra Morgana Freemana :wink: - którego wyróżniająca kreacja, została kompletnie niewykorzystana.

Na ratunek przychodzi wartwa wizualna. Fani sci-fi powinni mieć czym nacieszyć oko, choć technologia tu zaprezentowna, na pewno nie zagości w 2077 – aż tak zaawansowani nie będziemy. Jeśli ktoś zakocha się w całej maszynerii i świecie przedstawionym, to może wybaczy im ten przewidywalny finał, pogmatwany środek, i nudny początek. Starali się, żeby to była płynna melodia, ale skrzypi zbyt często. – 4/10

 

 

 

 

The Host (Intruz)

Ziemia została skolonizowana przez kosmitów. Przenikając do naszych ciał, zabierają nam wspomnienia, uśmiercając od środka. Grupa ocalałych, maleje z każdym dniem. Jedną z ostatnich, jest nasza główna bohaterka Melanie (Saoirse Ronan). Schwytana, wcale nie ma zamiaru usnąć. Zamierza walczyć o wspomnienia, i tajemnice, które skrywa przed obcą cywilizacją. Zaaplikowany obcy, zaczyna współczuć dziewczynie, co daje nam dwa charaktery, w jednym ciele.

Inwazja kosmitów! Niemożliwe, że zrobią z tego romantyka dla nastolatków... Prawda? No chyba, że jest to na podstawie książki, autorki Zmierzchu. Ona widocznie przeżyła jakieś love-story z innym gatunkiem, bo ciągle topi się w tym bagnie.

Fabuła, mimo nijakiej egzekucji, zdawała się być spoko. Rozmowa z własną podświadomościa, dawała szeroki wachlarz możliwości. Nawet pierwszy kontakt z ruchem oporu, trzymał poziom. Mająć w sobie pasożyta, transformacji ulegają nasze oczy, więc nie jest tak, że dziewczyna mogła to ukryć. Wszyscy widzieli, że to członek ich rodziny, który wpadł w ręcę wroga. Jedni starali się pomóc, inni chcieli ją unicestwić. Szybko jednak okazało się to fundamentem, do historii miłosnej. Jest chłopak, który kochał prawdziwą Melanie, załamany jej obecnym stanem. Jest drugi, który zaczyna czuć coś więcej, do jej wersji kosmicznej. Efekt? Kolejny miłosny trójkąt – albo czworokąt (nie wiem, jak to ugryźć).

„Faceci” w tym produkcie, to jakieś ciężkie, oderwane od rzeczywistości parówki. Kiedy dziewczyna mówi, żeby się przespali, oni odpowiadają, że powinni rozwijać związek powoli, że mają czas. Ja rozumiem, że mamy tę romantyczną fantazję, wciskać nastolatkom, ale nie przesadzajmy z takim sci-fi, bo inwazja obcych, jest przy tym bardziej prawdopodobna. Płeć piękna z drugiej strony – w zasadzie ich główna przedstawicielka – nie różni się tak bardzo, od swoich odpowiedników z życia codziennego. Dwugłos w głowie, doprowadza do sytuacji, że połowa chcę gościa pocałować, druga część już niekoniecznie. Całkiem życiowe, jak na kobiety. Wniosek? Jak kiedyś spotkacie się z taką sytuacją, znaczy, że niewiasta ma w sobie obcego, i trzeba lać w mordę i wyrzucić za drzwi. True Story!

Może na papierze, wyglądało to dobrze. Może faktycznie, autorka miała niezły pomysł na powieść. Może nie powinni już kręcić jej książek... „The Host”, nieznacznie rozgrzesza, pamiętne trio „Zmierzchu”. Okazuje się, że to nie do końca wina ich aktorskiej nieudolności. Ta Meyer, po prostu nie umie pisać dialogów. Wszystkie są suche. Bez żadnych emocji. Tutaj naprawdę trzeba się postarać, żeby przejmować się kimkolwiek.

Dramatycznie nieskuteczny. Każdy „cios”, jakim chcieli mnie trafić, zrobił tylko wiatr, mimo że nie próbowałem żadnych uników. Finał to gwóźdź do trumny, który przypomina, że jedyną sastysfakcją z oglądania „Intruza”, to patrzenie na Diane Kruger. – 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-316467
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Imagine

 

Jak usłyszałem o tym, że jest jakaś polska produkcja, która ma całą obsadę zagraniczną,zdjęcia są kręcone też gdzie indziej, ale jest polski reżyser, to w pewnej chwili nie wierzyłem.Do tej pory z takich bardziej znanych reżyserów, którzy takimi produkcjami zasłynęli to był Polański i Kieślowski.Obu panów każdy powinien znać, wie, że kręcili naprawdę dobre rzeczy, zatem trzeba było dać i teraz szansę.No i powiem, że wyszło, ba, nawet całkiem dobrze wyszło.Historia ogólnie jest o tym, że jest ośrodek dla niewidomych, do którego przyjeżdża również niewidomy, który ma kontrowersyjne metody leczenia i próbuje tym ludziom jakoś pomóc, przy okazji poznając uroczą niewidomą niemkę.Relacja pomiędzy nimi a także pomiędzy nauczycielem a jednym z niewidomych uczniów jest kluczowa dla całej treści tego filmu.Tym, co buduje fabułę i ogólny przekaz tego filmu są właśnie rozmowy.Co prawda nie dostaniemy tutaj jakichś wybitnych kreacji, ale jest solidnie i nikt nie razi w oczy brakiem kompetencji.Rozmowy są prowadzone w dość ciekawy sposób, a chodzi mi o to, że to, o czym bohaterowie rozmawiają, tego nie widzimy.I tutaj reżyser zdaje się zadaje nam pytanie:Czy chcemy żyć w pięknym kłamstwie nieświadomi tego, czy chcemy dostać gorzką prawdę, ale być jej świadomi?Film nie pozostawia jednoznacznej odpowiedzi, musimy sobie na to sami odpowiedzieć.Skupiłem się na treści, a parę słów należy też się stronie technicznej.Mamy w filmie piękne zdjęcia Lizbony(a konkretniej jej części przybrzeżnej - chociaż nie jestem do końca pewny, czy to Lizbona, poprawcie mnie jeśli się mylę).Muzyka przez większą część filmu jest w wesołym tonie, by pod koniec przykurwić znacznie smutniejszym klimatem, który odważę się powiedzieć, jest w stanie wywołać wzruszenie u szarego widza.Ale tak jak w przypadku "Polowania", sam finał mógł być dość wyraźniej zrealizowany i to byłby ten jedyny minus, który z bardzo dobrego filmu daje mi najwyżej dobry.Co nie zmienia faktu, że mamy kolejną polską produkcję, której nie można się wstydzić.7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-316516
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

The Guilt Trip / Mama i ja

Andy Brewster (Seth Rogen), właśnie zamierza wyruszyc w podróż po kraju, w celu sprzedaży swojego nowego, opatentowanego produktu. To co ma być biznesową przejażdżką, po lepszą przyszłość, szybko zamienia się w koszmar, gdy towarzyszyć mu będzie mama (Barbra Streisand). Kobieta, której samotność, zamienia się w nadopiekuńczość, nad dojrzałym synem.

Zabójcza kombinacja, kolano-łokieć. „Road trip” z familijną polewą. W każdej komedii tego typu, grupa musi przejść przez wszystkie problemy napotkane na trasie. Punkt po punkcie, „Guilt Trip”, wałkuje utarte schematy. Z każdym kolejnym seansem, zaczynam kwestionować istnienie takich produktów. Zawsze te same żarty. Tutaj – na domiar zlego - humor jest czysto sytuacyjny, z haniebnym montażem na czele. „Och, och, w tym mieście nigdy nie pada śnieg” – stop klatka – Jadą w śnieżycy. I tak przez wszystkie, mocno narzucane gagi.

Polewa jest strawna, ale trzeba być mało wymagającym, by zajadać się nią ze smakiem. Chodzi o brak komunikacji, oraz okłamywanie siebie i bliskich. Mają dobre intencje, ale nie słuchają drugiej osoby. Wpędzają się w niezręczne sytuacje, bawiąc się w amora - szukają miłości dla bliskich, zamiast skupić się na sobie.

„Guilt”, to poczucie winy. Szkoda, że nie dotyczy ono jedynie bohaterów, a także widza. Wyboista droga, przez całe USA. Wiadomo, kiedy się pokłócą. Wiadomo, kiedy znów do siebie uśmiechną, wreszcie przestając kłamać. Warto by było, gdyby dali nam jeszcze ostrzeżenie, przed dialogami, którymi mieli intencje nas rozśmieszyć. Ja takie wynotowałem dopiero na ostatniej prostej – bynajmniej nie były to napisy końcowe, choć nie ukrywam, że one też cieszyły :wink: Świąteczny poranek na Polsacie za parę lat. True Story! - 2/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-316754
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Side Effects

 

Plusy:

 

- solidni Jude Law i Rooney Mara

 

- Tatum był krótko i nie zdąży nikomu obrzydzić wrażeń

 

- klimatyczna muzyka budująca napięcie w dobry sposób

 

- ciekawie opowiedziana historia

 

Minusy:

 

- zbyt wolno się rozkręca

 

- wydaje się, że paru utartych schematów dało się uniknąć, przez co końcówka już takiego wrażenia nie robi

 

7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317041
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

21 & Over (nieletni / pełnoletni)

Przyjaciele ze szkolnych lat planują się zjednoczyć, z okazji 21 urodzin jednego z nich. Jeff Chang (Justin Chon), wcale jednak nie ma zamiaru towarzyszyć swoim kolegom. Następnego dnia, czeka go najważniejszy egzamin w życiu. Po usilnych namowach, kończy nieprzytomny, a oni nawet nie mają pojęcia, gdzie on dokładnie mieszka. Zaczynają walkę z czasem, i jego ojcem, lekarzem-tyranem.

Imprezowo, komediowo, biednie. Prosta fabuła, która usprawiedliwia wprowadzanie coraz to nowszych – ... coraz to głupszych – postaci. Trójka napotyka przed sobą chore przeszkody, i aż przykro się patrzy, na szukanie adresu swojego kumpla, którego najwyraźniej nikt na całym campusie nie zna. Imprezowali wszyscy, pijany jest tylko jeden. Oprowadzająca go dwójka (Miles Teller i Skylar Astin), wydaje się być całkowicie trzeźwa. Może zadaje za dużo pytań jak na komedie, ale jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy, spotęgowałby wrażenia, bawiąc jeszcze bardziej. Inaczej, mamy szereg skeczy. Takich, które już inne kabarety przerabiały.

1/3 głównej ekipy, ma jakieś podstawy, do nazywania się aktorem komediowym. Szkoda, że chodzi o gościa, który przez większość czasu był nieprzytomny, a jak się budził, to był postacią mocno przerysowaną. Pozostali się starają, ale ich skuteczne próby, wyliczyć idzie na palcach u jednej ręki. Jeśli to produkcja tylko dla dorosłych, to życzyłbym sobie być nieletni – 3/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317288
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.04.2013
  • Status:  Offline

Julia X - Film postanowiłem obejrzeć po zobaczeniu trailera, który mnie zaciekawił.

No trochę się zawiodłem ponieważ miałem nadzieję na jakiekolwiek efekty poza krwią, ale się nie doczekałem i obejrzałem do końca tylko po to bo jak zacząłem to przydało by się obejrzeć cały.

Ocenę bym dał 4/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317313
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

Święta czwórca(2012) - produkcja, który nie jest ani górnolotny jeśli chodzi o fabułę, ani ... śmieszny. W rezultacie, otrzymałem słabego pornola, zamiast komedii. Po przygodzie, jaką odbywają bohaterowie pojawiły się spodziewane komplikacje, które nie prowadzą do niczego konkretnego... a raczej do słabo rozegranej końcówki, która nie porywa.

 

Tak się właśnie zastanawiam, po co to wszystko piszę, kiedy to "dzieło" można podsumować dwoma słowami - CZESKI FILM. Nie polecam nawet jako odmóżdżacz.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317384
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Drogówka

Smarzowski wciąż jest na szczycie polskich reżyserów, ale „Drogówka”, na pewno nie jest najwybitniejszym dziełem. Rozumiem, że temat, który został tu podjęty jest ciekawy i kontrowersyjny, ale został przedstawiony jednowymiarowo. Piją, gwałcą, oszukują... i to by było na tyle. Daję to mieszankę mocnej tematyki, z prostym humorem – potrafie sobie wyobrazić, jak wiele osób ma lepszy ubaw, niż na niejednej komedii – które z czasem przechodzi transformacje w tanią sensacje.

Cała ekipa przedstawiona – bodajże jest ich siedmiu – jest taka sama. Domyślam się, że to nie jest kraina mlekiem i miodem płynąca, ale też nie sądzę, by topiła się w tak wielkim szambie. Dla kontrastu, mogliby nakreślić jakiegoś przykładnego gline.

Jeśli ktos ma jakiś „wrodzony” uraz do policji, to pewnie będzie miał zaciesz przez cały seans. Ja musiałem się zadowalać aktorstwem, bo obsada jest mocarna, a próżno szukać słabego punktu. Szkoda, że nie sprzedali mi tu jakiejś bardziej wiarygodnej, ciekawszej historii. Robi się jedno wielkie śledztwo, gdzie główny bohater chcę poznać prawdę. Wszystkie przeszkody, jakie powinien spotkać na swej drodze, spływają po nim, jak po Tomku z Mission Impossible. Brakowała jebnięcia. Brakowało momentu, kiedy bym faktycznie stwierdził, że to jest dobre. Sceny z kontroli drogowych widziałem na zwiastunie. Są spoko, ale arcydzieła nie stworzą. – 5/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317653
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

Kiedy Ty to zdążyłeś obejrzeć?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317654
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Kiedy Ty to zdążyłeś obejrzeć?

 

11 już siedziałem w domu :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-317655
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Podejrzani zakochani

Poznają się w internecie, ale są zbyt wstydliwi, żeby przesłać swoje zdjęcie. Wysyłając na spotkanie kogoś innego, są skazani na działanie pod przykrywką, do końca pokręconej historii miłosnej.

Może i ta fabuła nie jest totalnym dnem. Może i żarty nie są z najniższej możliwej półki, ale „Podejrzani zakochani”, to dowód, że na papierze coś może wyglądać znośnie, a i tak to wykonawcy są kluczowi w drodze do sukcesu. Jeśli zbierzemy ekipę, której warsztat nie przeszedł nigdy pułapu seriali W11, czy Trudne Sprawy, a do tego nie mają oni żadnego zmysłu komediowego, to wiedz, że czeka widza ciężka przeprawa. Ten proces sądowy będzie się dłużył, a jako członek ławy przysięgłych, skazuje wszystkich na dożywocie.

Sonia Bohosiewicz, wygląda przy reszcie jak Meryl Streep – taka jest dysproporcja – ale co się dziwić, jak główny bohater – niewyględny gumiś – mógłby się mierzyć taki występem, z kreacjami ze studniówkowych czołówek - ... i wcale nie wróżyłbym mu sukcesu.

Zwroty akcji są naciągane. W głównej mierze podyktowane tym, że jeden aktor gra dwie postacie. Niby miała wyjść komedia pomyłek – ta myśli, że on jest tamtym, gdy tamtego porwali, bo myślał, że ciągle jest na castingu, który mu wmówił jeszcze inny – a jedyną był pomysł na kręcenie – 1/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-318008
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

I Give It a Year / Daję nam rok

Bardziej rom, niż kom. Bardziej sztampa, niż Woody Allen. Josh (Rafe Spall) i Nat (Rose Byrne), pobierają się zbyt szybko, a większość znajomych „daję im rok”, po którym dojdzie do rozwodu. Tę pierwszoroczną „walkę”, na świeżo złożonym ringu, obserwujemy przez całe 90min. Sporo tam kłótni, dwuznacznych sytuacji i poznawania sekretów drugiej połówki.

Całość zlepiona ze sprawdzonych składników. Smacznie podanych, ale wszyscy już jedli je w lepszej restauracji. Jest była dziewczyna – z którą oficjalnie nie zerwał nigdy – jest nowy przystojniak na horyzoncie, są wizyty u psychologów i oczywiście idiotyczny najlepszy przyjaciel – szkoda, że nieśmieszny.

Jeśli by zadbać o dialogi, to i na tym znanym szablonie, można by wymalować coś ciekawszego. Większość jest jednak opartych na seksie, bez żadnych ciekawszych przemyśleń. Można powiedzieć, że dopasowali je do oklepanej reszty. Niby coś tam gadali, ale chyba mało kogo to tak naprawdę interesowało. Aktorzy zdawali się odbębniać robotę, niż prezentować pełną skrajnych emocji kreację.

Można powiedzieć, że to Angielskie romansidło, plasuje się w hierarchii dokładnie tam, gdzie Angielskie kobiety. Większość opycha się w McDonaldzie, a po prawdziwą perełkę trzeba wytężyć wzrok – tu też mamy kozacką scenę. Spoko, w tej z cheesburgerem też się zakochać można, ale po co, skoro na świecie tyle fajniejszych. Nie jesteśmy tak zdesperowani. Oni im dają rok, ja im daję cztery – 4/10

 

 

 

 

Texas Chainsaw 3D / Piła mechaniczna 3D

Jeden z tych horrorów, które są tak głupie, że aż śmieszne. Najczęściej taki efekt osiągają produkcje sprzed lat. Trącą kiczem na kilometr, ale mamy tą świadomość, że tworzono je 30lat temu, więc wiele jesteśmy w stanie wybaczyć. Wmawiamy sobie, że przecierały one szlaki dla późniejszych klasyków gatunku. „Texas Chainsaw 3D”, zostawia taki posmak w ustach, tylko... ... tam widnieje rok 2013 :wink:

Absolutnym arcydziełem są postacie. Grupka aktorów, która pomyliła baraki z castingami, albo szybko przeszli do tego „Teksańskiego”, gdy nie spełnili oczekiwań w tym z szyldem „XXX”. Jestem przekonany, że w obu przypadkach, za kamerą stali tacy sami wirtuozi, ze zbliżoną wizją. Nie, ta „Masakra” nie jest gangbangiem, ale grupka aktorów chyba chciała właśnie tak się przebić do showbiznesu. Totalne stereotypy. Ostro wymalowana, ponętna brunetka, głupiutka blondyna, w – praktycznie - samych gaciach, wysportowany murzyn z tatuażem na klacie, i blond amant z rozpiętą koszulą – priceless. Wszyscy tak inteligentni, jak na horrory przystało – biorą autostopowicza, i po znikomej znajomości, zostawiają go samego w nowym domu, pełnym drogocennych przedmiotów :wink:

Teraz łamigłówka dla koneserów! Pierwsza „Teksanska Masakra Piłą Mechaniczną”, pojawiła się w 1974. Zebrała pozytywne recenzje, więc powstały sequele – dwójka w 86’ i trójka w 90’. W 1994, dostaliśmy pierwszy reboot, a przynajmniej coś, co brzmiało jak reboot, bo dostało podtytuł „The Next Generation” – swoją drogą z Renee Zellweger i Matthew McConaughey, w rolach głównych, i fatalną średnią ocen na poziomie 2.9. To jednak nie ma żadnego znaczenia – It Doesn’t Matter – bo w 2003 ujrzeliśmy kolejny restarcik z Michaelem Bayem, na fotelu producenta, który dostał swój tandetny prequel 3 lata później. Teraz dochodzimy do opisywanego tworu, który fabularnie, plasuje się jako sequel do oryginalnej wersji z 74’. Czym w takim razie jest tamta dwójka?

Bawi do łez, choć miało być horrorem. Gdyby sceny wyskokowe, czy rozczłonkowywanie niewinnych nastolatków, były zrobione na jakimś znośnym poziomie, to może bym dał więcej, choć i tak czułbym, że byłaby to ocena na wyrost – 1/10 – Tu po prostu innej opcji nie ma. Widać, że miało to trafić prosto na DVD, a same pudełka, do jakichś podrzędnych stacji benzynowych. 3D robi swoje. Jest skażone takim samym pomyślunkiem, co ta „Masakra”. W ogóle na początku dostajemy scene z lat 70’ – odnoszącą się w jakimś stopniu do oryginału. Widać, że to czasy drewnianych domków, itp. Tam zostaje porwane dziecko, którą jest nasza główna bohaterka – to jest pierwsze 5min filmu, więc nie spoiler. Teraz, ona wygląda na naście lat. Niech nawet będzie, że ma 20. Matematyk ze mnie żaden, ale skoro tam były lata 70 – wyraźnie! – a ona ma dwójke z przodu wieku – wyraźnie! – to wychodzi na to, że akcja filmu, dzieje się w latach 90’... ... To w takim razie czemu policjant podczas kontroli, chodził z pistoletem i smartfonem (!!) w rękach? To mieli smartfony w tamych czasach? Czy bohaterka ma 40stke na karku? CUDA SIĘ TU DZIEJĄ!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4401-filmy-ostatnio-widziane/page/104/#findComment-318259
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...