Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Don’t Breathe / Nie oddychaj

Grupa nastolatków włamuje się do domu niewidomego mężczyzny. Ze względu na okoliczności są przekonani, że dokonują przestępstwa doskonałego, które ujdzie im na sucho. Nic bardziej mylnego...

 

Nic bardziej mylnego, bo tym niewidomym jest Stephen Lang. On na ślepo też jest zgorzkniałym zabijaką :wink: Gość świetnie pasuje do tej roli. Wzbudza respekt i strach samym wizerunkiem. Nie potrzebuje maski, nie potrzebuje nawet jakiejś broni – eliminacja gołymi rękami przychodzi mu z łatwością.

 

Tym sposobem powstał jeden z fajniejszych horrorów tego roku. Absolutnie nie stawia na sceny wyskokowe – choć takie też się trafią – bo tu dominuje cisza. Kiedy tylko otwierają się drzwi, a u ich progu stoi właściciel - musisz zachować milczenie. Coś jak ta zabawa dzieci, żeby stać bez ruchu. Wydaj najmniejszy dźwięk, a zdradzisz swoje położenie. Fajne!

 

Trochę bolał mnie kierunek, w jakim podążał ten film. Tak jakby chcieli nam powiedzieć, że ktoś tu nie do końca jest zły, ma swoj motyw, choć prawdę powiedziawszy, znajdziemy tu samych dupków. Ciężko ubierać kogoś w szaty protagonisty, a każda proba wydawała mi się pokraczna. Nie mam za złe, że spuścili ze slasherowego tonu - bo tak naprawdę złodziei jest tylko trójka, więc nie ma kogo eliminować - ale sam nie wiem, co myśleć o tej historyjce ukrytej w mieszkaniu. Raczej wielkiej wartości ze sobą nie niesie. Jest dziwaczna. Tak jak początkujące ją pobudki dobroci u bohaterów.

 

Brać i sprawdzać samemu. „Don’t Breathe” zasłużenie zbiera solidne noty. Może nie szokuje, ale czuć w tym powiew świeżości. Jest dobrze nakręcone, przyzwoicie zagrane, potrafi trzymać w napięciu – nie opowieścią, a konfrontacjami z siwym gospodarzem – 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Morgan

Przedstawicielka wielkiej korporacji (Kate Mara), która specjalizuje się w rozwiązywaniu ryzykownych sytuacji, wysłana zostaje do odległego, ściśle tajnego laboratorium, by wyjaśnić sprawę przerażającego wypadku. Na miejscu przekonuje się, że za wypadkiem stoi z pozoru niewinna „istota ludzka” (Anya Taylor-Joy), która kryje w sobie zarówno niezwykły potencjał, jak i ogromne zagrożenie.

 

„Morgan” może się wydawać innym filmem po zwiastunie. W rzeczywistości to dość powolny dramat (?), który dopiero na ostatnie pół godziny zmienia się w akcje z udziałem tytułowej bohaterki. I trzeba przyznać, że ta pierwsza godzina, to jedno z bardziej bezproduktywnych 60-min w tym roku filmowym. Kate Mara sobie chodzi po kompleksie, rozmawia z ludźmi, zachowuje kamienną twarz. Coś jakby „Ex-Machina”, minus wszystko co dobre :wink: Potrzeba Paula Giamattiego by wyciągnąć z letargu. On aktorsko pokazuje klasę, do której pozostałość obsady pewnie nigdy nie dociągnie. Taylor-Joy jest w porządku. Całkiem nieźle obrazuje tykającą bombę, jaką jest Morgan. Tylko to za mało, żebyśmy się przejęli ewentualnym wybuchem.

 

Wszystko prowadzi do końcowego objawienia, którego zaczynałem się domyślać zbliżając się do końca. Nakłada to przyjemne światło na to, co przed chwilą oglądaliśmy, ale niewielka to pociecha. Ani jako dramat to nikogo nie ruszy, ani tym bardziej tymi bijatykami nie podniesie poziomu adrenaliny. Twórcy sami chyba nie wiedzieli, czym ta ich „Morgan” ma być. Emocji finalnie nie było tu żadnych. Luke Scott w swoim debiucie za kamerą zagrał w bezpieczne karty. Nie opłaciło się - 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Kubo and the Two Strings / Kubo i dwie struny

Kubo jest dobrym, pokornym chłopcem, który u boku matki mieszka w skromnej wiosce na końcu świata. Każdy dzień toczy się tym samym spokojnym rytmem - do czasu, kiedy chłopca odwiedza duch przeszłości, który zmienia jego przeznaczenie. Aby przetrwać, Kubo musi odnaleźć magiczną zbroję należącą do jego ojca - największego samuraja, jakiego kiedykolwiek nosiła Ziemia.

 

Nie wiem, co napisać. Kilkukrotnie zaczynałem i jakoś nigdy nie byłem przekonany do tego, co wstukuje w klawiature. „Kubo” jest bardzo dobre. Wystarczy?

 

Dostajemy historię młodego potomka wielkiego samuraja, który posiada tylko jedno oko. Młody uwielbia słuchać opowieści o swoim ojcu, którego nigdy nie poznał, jednak matka jest ciężko chora. W wyniku uderzenia w glowę ma zaniki pamięci. Żadnej historii nie jest w stanie mu dokończyć, bo w połowie drogi zapomni o czym mówiła. Kubo ma podobny problem, kiedy mieszkańcom wioski próbuje przekazać te historie z pomocą papierowych ludzików. Teatrzyk, który wystawia, to jedna z większych lokalnych atrakcji, jednak ludzie wciąż czekają na finał opowieści. Czy swojego finału doczeka sam bohater? Tak jak dziadek zabrał mu jedno oko, gdy ten jeszcze był dzieckiem, drugie jest wciąż przez niego pożądane.

 

Tak zaczyna sie magiczna przygoda wyjątkowego chłopca. Chłopca, któremu matka zapewniła właściwą opieke. W podróży po zbroje ojca, towarzyszyć mu będzie nadopiekuńcza małpa i mocno zakręcony rycerz, cierpiący na poważne luki w głowie. To genialne duo, którego wymiany zdań można słuchać w nieskończoność. Dwa totalnie odmienne charaktery. To chyba w Kubo urzekło mnie najbardziej. Ta niewymuszona komedia. Te żarty, które tam są, choć całej opowieści daleko do innych, komediowych animacji. Tu uderzyli w poważniejsze tony, z nietypowym morałem.

 

Widocznie każdego roku czeka mnie bajka, która porwie. W poprzednim było „W głowie się nie mieści”, w 2016 jest „Kubo” - 8/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Sully

Historia Chesleya "Sully`ego" Sullenbergera (Tom Hanks), pilota który bohatersko wylądował uszkodzonym i wypełnionym przerażonymi pasażerami samolotem na rzece Hudson.

 

Większość z nas kojarzy historię. Zna Sully’ego, jako bohatera. Film obrazuje te wydarzenia, o których nie wszyscy wiedzą. Zadaje pytanie – co jeśli można było uniknąć lądowania w rzece, i wrócić na lotnisko? Taką wersję przyjmują ubezpieczyciele. Liczne symulacje, badania wraku, a w między czasie wątpliwość w głowie samego pilota.

 

Tom Hanks odwalił kawał solidnej roboty. Na jego twarzy widać wątpliwość w samego siebie. Tak jakby w tym wirze wydarzeń – wywiady, dziękujący mu obcy ludzie – trapiła go myśl, że faktycznie mógł popełnić błąd. Żyje, uratował wiele żyć, a wciąż wątpi.

 

Za kamerą stał Clint Eastwood i samo lądowanie wyszło mu świetnie. Nie wiem, czy lepiej udałoby się to komuś przedstawić. Problem mam z częstymi skokami po osi czasu, które w ostatecznym rozrachunku chyba zabiły emocje. Nikt mi na nich nie zagrał. Warto tę historie zobaczyć z innej perspektywy, jednak nie odciśnie ona jakiegoś większego piętna na człowieku.

 

Ten samolot wzbił się i leci na bezpiecznej wysokości, z bezpieczną prędkością. Poprawny, bezbolesny lot - 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Maggie’s Plan / Plan Maggie

Maggie (Greta Gerwig) jest nowoczesną dziewczyną z Nowego Jorku, która nie jest w stanie zakochać się na dłużej niż 6 miesięcy, ale bardzo chciałaby zostać matką. Postanawia po prostu zajść w ciążę i wybiera do tego celu potencjalnie najlepszego mężczyznę. Tymczasem zakochuje się w zupełnie innym (Ethan Hawke). Po kilku latach cudzy mąż, który w międzyczasie został jej własnym, powszednieje i Maggie znów potrzebuje zmiany. W jej głowie pojawia się nowy plan, ale żeby go zrealizować będzie potrzebowała pomocy byłej żony swojego obecnego partnera (Julianne Moore).

 

Przy nadmiarze historyjek, w których dwoje ludzie jest dla siebie „stworzonych”, a wszystkie kobiety na widowni trzymają kciuki, żeby doszło do tego, do czego i tak dojdzie, bo to kom-rom - lubię odmiany. Lubię kiedy nie wszystko pierdzi tęczą. Kiedy ta miłość z przypadku nie okazuje się idealnym życiowym wyborem. Może jednak ten idealny, staję się tym pospolitym. Może po prostu ktos ma drugiej połówki dość. Nie dlatego, że tamta jest zepsuta i zła do szpiku kości, a dlatego, że tylko z pozoru do siebie pasowali. Czymś takim jest dość dysfunkcyjny związek Maggie z Johnem. Z początku sprawiał on wrażenie idealnego faceta, by potem wdało się w ich związek przyzwyczajenie, a on zatracił wszystkie cechy, którymi zachwycał na początku. Takie jest życie, i dobrze, że czasami film to obrazuje.

 

Problem w tym, że jeśli to obrazuje związek nudny, w który wdało się przyzwyczajenie, to co może odczuwać widz? Jest dość nudno. Tempo pozostawia sporo do życzenia. Wcześnie się dowiadujemy o zawodzie, jakim John okazał się dla Maggie, a tkwimy w tym zdecydowanie zbyt długo.

 

Plan jest prosty. Zeswatać obecnego partnera, z jego byłą żoną. Przekonać ją, że są dla siebie skazani, a potem zaaranżować „przypadkowe” spotkanie. Nie płynie z tego zbyt wiele czystej komedii - "Plan Maggie" jest praktycznie jej pozbawiony - a i sam proces jest dość zwyczajny. – Hej jesteście dla siebie stworzeni! – Masz racje, zgadzam się. Poza tym, nie wiem, co można widzieć w tutejszej Julianne Moore. Z tym akcentem i bufonadą, jest tak atrakcyjna, jak gra Legii Warszawa w Lidze Mistrzów.

 

Najciekawiej prezentuje się koniec całej mistyfikacji. Kiedy John dowiaduje się o tym, jaką zabawką się okazał być w grze swoich żon. Bo jeśli chodzi o samą ostatnią scenę w filmie, to przywodzi na myśl te wszystkie płytkie kom-romy, o jakich pisałem w pierwszym akapicie. Jak dobrze, że film się urywa i nie musiałem na to patrzeć – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Blair Witch

Grupa studentów wyrusza do lasów Black Hills w poszukiwaniu dawno zaginionej siostry jednego z nich. Wiele wskazuje na to, że wyprawa może przynieść efekt, szczególnie, że swoją pomoc oferują dwaj miejscowi przewodnicy. Jednak wkrótce po wejściu w głąb lasu, po zapadnięciu zmroku, wędrowcy zaczynają doświadczać niepokojącej obecności. Jasne staje się, że legenda o klątwie wiedźmy z Blair jest bardziej przerażająca i bardziej prawdziwa niż ktokolwiek mógł przypuszczać…

 

Matka Chrzestna filmów found footage powraca. Znów kusi do wejścia do lasu, a potem eliminuje swoich gości. Tym razem jest ich szóstka. Czwórka przyjaciół, pomagających kumplowi w rozwikłaniu zagadki zaginionej przed laty siostry, i dwójka mocno niepewnych przewodników, którzy wręcz palą się do czekającej przygody. Ja się nie paliłem. Pierwszy Blair Witch – jeszcze wtedy Project – był innowacyjny. Przedstawił horrory w innym świetle, dzięki czemu dziś nazywany jest filmem kultowym. Minęło 17-lat, a te „odnalezione taśmy”, to już przeżytek. Niewielu ma ochotę na to patrzeć.

 

Wiele bolączek gatunku nowy „Blair Witch” odziedziczył. Osobiście nie lubię trzesących się kamer, a te są tu obowiązkiem. W końcu jak ktoś biegnie, to musimy widzieć to, co widzi nasz bohater. W rezultacie nie widzimy nic, a conajwyżej rozboli nas głowa. A skoro nie wystraszą nas obrazem, to zaczną atakować dźwiękiem. A tymi scenami naparzają jak z karabinu. Ma być głośno, mają być piski, masz się zastanawiać, o co chodzi.

 

Tempo jest przerażająco wolne. Pod wrażeniem tego, kto nie spojrzy na zegarek w ciągu pierwszych 40-minut. Rozbijanie obozów, pierwsze nieśmiałe lęki, podejrzane szumy. Nuda. W zasadzie kolejne 30-minut, to bieganie z kamerą po lesie ze łzami w oczach i dopiero ostatnie sceny da się zapamiętać. To one ratują film i muszę przyznać, że mocno się wybijają na tle przeciętnej reszty – a nawet na tle tegorocznych horrorów. Oczywiście to te momenty, kiedy już nikt nie biega, nikt nie piszczy, tylko walczy o życie. Wtedy widać emocje na twarzy, wtedy czujesz ten strach. Zaczynasz współczuć. Gdyby cały film trzymał ten poziom, to byłby tak kultowy, jak oryginał. Niestety, to tylko garść przebłysków. A ile musisz na nie czekać. Ilu się nie doczeka... – 4/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Bridget Jones's Baby / Bridget Jones 3

Na trzecią filmową część niekończących się miłosnych zawirowań w życiu Bridget Jones fani na całym świecie czekali lata. Laureaci Oscara – Renée Zellweger i Colin Firth powracają w kontynuacji ikonicznej komedii o miłosnych i zawodowych przygodach Bridget Jones, autorki najzabawniejszego pamiętnika w historii kina i literatury. Od premiery pierwszej filmowej części minęło 14 lat, Bridget to dziś zupełnie inna kobieta. Dobiega pięćdziesiątki, zamiast szelestu kartek w jej pamiętniku usłyszymy raczej odgłos stukania w klawiaturę laptopa. Parę dni po urodzinach dowiaduje się, że jest w ciąży. Problemem jest tylko ustalenie tożsamości ojca.

 

Kontynuacja Bridget, to dość oklepana komedia romantyczna. Jeśli chodzi o fabularny trzon, to nie wyróżnia się absolutnie niczym. To czym błyszczy, to kreacje. Cała główna trójka aktorów daje bardzo dobre kreacje. Wpasowali się w charaktery idealnie.

 

Szczegolnie sama komedia stoi na przyzwoitym poziomie. Smiałem się dość często z tych zawirowań. Nie były niczym wyszukanym, ale bawiły – cel osiągnięty. Poza tym, na tożsamość ojca czekamy do ostatniej sceny, więc praktycznie na całej długości produkcji możemy bawić się tą sytuacją. A wyciskają z niej chyba maksimum.

 

Nie rozwijam przesadnie wątku tego filmu, bo nie ma co rozkładać na części pierwsze. Dla mnie to chyba najpocieszniejsza część serii. Ale nie jestem targetem, więc pewnie dla wielu kultowe „Dzienniki” pozostaną nienaruszone - 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

I.T. / Kontrola absolutna

Mike Regan (Pierce Brosnan) ma wszystko, cokolwiek sobie wymarzy, wspaniałą rodzinę i inteligentny dom. Wszystko to do momentu, kiedy psują się jego relacje z najbliższym doradcą, jego córka staje się ofiarą stalkingu, a rodzina zostaje zaatakowana w każdym technologicznym aspekcie ich życia.

 

Mike nie spodziwał się, że otwarcie drzwi domu dla hackera ze swojej firmy, tak mocno pomiesza jego życie. Ed miał naprawić internet, a gdy tylko zdobył zaufanie, chciał coraz więcej. A nie jest to jednostka stabilna. Kiedy tylko nie idzie wszystko po jego myśli, dostaje furii. Klasyczny thrillerek.

 

Eda gra James Frecheville. Wy teraz zastanawiacie się kto, a ja odpowiadam – nie warto. Dość świeża postać, co widać dość wyraźnie na tle takiego wyjadacza jak Brosnan. Ed to bolączka całej historii. Raz, że jego kreacja jest marna i popada często w karykaturę złoczyńcy, to jeszcze twórcy obrazują go jakby w przyspieszonym tempie. Jak dostaje furii, to zwykle pokazują nam to w formie montażu. Zero emocji, tylko zlepek technologicznych pierdół. A wizualnie trąci to budżetówką. Jego motywy są często owiane mgłą tajemnicy. Od początku wydaje się podejrzany i wiemy, że to on bedzie kręcił, ale nie wiem, czy kręciłby mimo wszystko – bo na to wskazuje zdobycie zaufania – czy jednak jakby został dopuszczony bliżej rodziny, to by odpuścił.

 

Mam wrażenie, że im dalej zagłębiałem się w tę historię, była coraz głupsza. Brosnan podejmował idiotyczne decyzje, i ściągał do pomocy ludzi, którzy byli wyjęci z kreskówki. Zaczęło objawiać się oblicze kina klasy B. Taniego, z Brosnanem dla zainteresowania ludzi. Polska jest jednym z niewielu krai, który zdecydował się na premiery kinowe – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

N!KO, Wybierasz sie moze na Kamienne Piesci?

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

N!KO, Wybierasz sie moze na Kamienne Piesci?

 

Z checia bym zobaczył, ale niestety w premierowy tydzien nie dałem rady, a teraz jest on już puszczany tylko raz dziennie, o godzinie 11.15. Nie ma jak iść. Poszedlbym w sobotę, jak nie będę w pracy, ale podejrzewam, że w natłoku premier Multikino to w ogóle zdejmie z repertuaru.

 

Edit: Zgadlem, zdejmują. Musiało mało ludzi na to iść, skoro tak szybko zeszło. W weekend pewnie znajdę czas na Siedmiu Wspaniałych #Denzel.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

Slyszalem wiele dobrego o tym filmie, a jako ze temat dotyczy boksu to ciekawosc jeszcze rosnie. Niestety w moim kolobrzeskim kinie jedyny film jaki pokazali zaraz po polskiej premierze to Smolensk :/ Na Creeda czekalem kilka miesiecy az sie wkurwilem i w necie obejrzalem :/

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Na granicy

Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia ojca (Andrzej Chyra) i dwóch synów, którzy przyjeżdżają w Bieszczady, aby ułożyć sobie relacje po niedawnej rodzinnej tragedii. Tajemniczy nieznajomy (Marcin Dorociński), pojawiający się w odciętej od cywilizacji górskiej bazie, wciąga bohaterów w mroczny i niebezpieczny świat przestępczego pogranicza. Aby przetrwać, bracia będą zmuszeni do odrobienia trudnej lekcji dojrzałości.

 

Ale ten Dorociński był dobry! Ogółem od dawna go uważałem za czołówkę polskich aktorów, ale tutaj zagrał coś, co w polskim kinie rzadko przechodzi. Wiarygodnego psychopatę, którego aż chce się słuchać. Każda mimika, każdy gest, każdy ton głosu – w punkt.

 

„Na granicy”, to jednak tylko Dorociński. Thriller z tego przeciętny, wtórny. W zasadzie ani przez chwilę nie budował atmosfery. Ciężko tu mówić o dynamice, kiedy najjaśniejszy punkt śpi, Chyra robi sobie wypad środowiskowy, który trwa stanowczo za długo i nie niesie ze sobą nic – śmiało mogli wziąć kogoś innego – a cała akcja leży na barkach dwóch dzieciaków. Nie wiem, z której telenoweli się oni urwali, ale są marni. Tak źli, że nawet współczucie dzieciakom w trudnej sytuacji nie obowiązywało. Jakby zginęli, to nikt by się przesadnie nie przejął. I to nie tylko dlatego, że starszy jest okrutnie zniewieściały, oburzony na wszystkich wokół, niesympatyczny, gburowaty i głupi. Znalazłoby się pewnie jeszcze kilka innych powodów.

 

Sporo luk w tej historii. W zasadzie całe tło fabularne zostało owiane mgłą tajemnicy. Ktoś żywi do kogoś urazę, ale nie przekonasz się dlaczego. Próżno tu mówić o budowaniu postaci. Scenariusz ktoś mocno podziurawił i nie silił się, żebyśmy się nim przejmowali. Mamy wiedzieć, że ten jest zły, ten jest przesadnie opiekuńczy, a Ci dorastają w trudnym czasie. Tyle! Ale ten Dorociński był dobry – 5/10*

 

* - Gdyby nie on, to o "4" można by było pomarzyć.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Swiss Army Man

Hank (Paul Dano) chce sobie odebrać życie przebywając na bezludnej wyspie, kiedy to na brzeg wyrzucone zostaje ciało Manny’ego (Daniel Radcliffe). Rozkładanie się ciała pozwala wydostać się z odludnionego miejsca, bliżej cywilizacji. Tam zaczyna walkę o przetrwanie, podczas gdy zwłoki zaczynają mówić.

 

Harry Potter nie żyje :sad: Kto by pomyślał, że rola trupa może być tak zjawiskowa. W zasadzie cały czas zachwycał mnie kunszt Radcliffe’a. Nie cała otoczka, nie podróż, na pewno nie pierdzące żarty, a Radcliffe. Jak skupionym trzeba było być, żeby ruszać tylko ustami, kiedy cała reszta ciała jest zwiotczała. W natłoku głupiego humoru i wszechogarniającej nudy, nie pomincie tego występu.

 

Właśnie – nuda. Przez około 100-minut, obserwujemy teatr dwóch aktorów. Tę rzekomo cudowną i nietypową przyjaźń, z nadmiernym udziałem pośladów Radcliffe’a, i Dano przebierającego się za kobietę. Kiepski sposób na przedstawienie założeń, jakie film sobie obrał. O tych nie wspominam, bo to w zasadzie sama końcówka filmu i w tym cały sens oglądania. Szczerze? Nie polecam. Danie główne nie jest tak wykwintne, żeby cierpieć czekając na nie. „Swiss Army Man” jest dziwny i nie tak mądry, jak się twórcom wydawało – 4/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Magnificent Seven / Siedmiu Wspaniałych

Remake legendarnego westernu "Siedmiu wspaniałych" w reżyserii Antoine'a Fuqua ("Dzień próby", "Do utraty sił"). Armia bandytów terroryzuje małą wioskę na pograniczu amerykańsko-meksykańskim. Zrozpaczeni farmerzy zwracają się z prośbą o pomoc do grupy rewolwerowców. Siedmiu najemników postanawia stawić czoło przeważającym siłom przeciwnika, choć wydają się nie mieć szans. Czy najtwardsi rewolwerowcy będą w stanie uwolnić wioskę spod bandyckich rządów? Czy zapewnią mieszkańcom spokój i bezpieczeństwo?

 

Remake westernu z 1960 roku, który jest remakiem „Siedmiu Samurajów” Kurosawy z 1954. Dla mnie jednak wartość niósł ze sobą Denzel Washington, który notabene stawał przed kamerą gościa, do spółki z którym stworzył „Dzień Próby”, oraz obok Ethana Hawke’a, z którym na tamtym planie się spotkał. A że jestem fanem „Training Day”...

 

Westernu tu niewiele. Niewiele w tym typowo męskiego kina. Mało klasycznego machismo. Widzisz raczej rozrykowe wersje z kowbojskimi kapeluszami. Cała otoczka dzikiego zachodu też pozostawia sporo do życzenia. Ani tu jakiejś wielkiej muzyki w tle, ani ładnie nakreślonego klimatu.

 

To nie oznacza, że nowych „Siedmiu”, to kino bezwartościowe. Skład jest bardzo pocieszny. Śmiałem się z żartów Hawke’a czy Pratta. Inni też potrafili sporo wnieść swoją postacią, choć nie byli przesadnie nakreśleni. Nie dali nam poznać ich charakterów. Pierwsza połowa filmu jest dość bolesna. Co dziwi, bo zbieranie składu mnie zwykle cieszy. Dopiero od momentu, gdy w komplecie trafiają do wiosku i zaczynają przygotowywać mieszkańców na czekającą wojnę, film delikatnie podnosi się z kolan. Zaczyna miewać lepsze momenty.

 

Zawiódł mnie Denzel. Bo o ile Pratt, jest Prattem, a reszta nie ma zbyt wiele do roboty, tak Washington nie wyniósl tego filmu wyżej. Pod koniec ma jedną scenę, gdzie faktycznie mógł pokazać kunszt, ale cała reszta bardzo zwyczajna.

 

Trochę to przydługie. Wiem, że westerny zazwyczaj nie są filmami krotkimi, ale tak jak wspomniałem – western z tego żaden. Tam mogli w ten czas zbudować klimat, tutaj tylko nudzili oczywistościami. Spokojnie mogłoby to być pół godziny krótsze, nie tracąc absolutnie nic – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Storks / Bociany

Bociany przynoszą dzieci... A przynajmniej tak było kiedyś. Teraz bowiem zajmują się dostarczaniem przesyłek dla światowego giganta sprzedaży internetowej Cornerstore.com. Junior to najlepszy kurier w firmie, który na dodatek spodziewa się awansu. Przypadkowo jednak uruchamia Maszynę Produkującą Dzieci

 

Kiedy „Potwory i spółka” miały problem z dzieckiem – wyszła jedna z lepszych animacji tamtych lat. Sid i ekipa, przedzierający się przez „Epokę Lodowcową” z dzieckiem, stali się kultowi. Tu Bociany próbują dostarczyć dziecko do odpowiedniej rodziny i... chcesz, żeby to się skończyło jak najszybciej. Rzadko trafiają się bajki, które nie trafiłyby do mnie żadnym bohaterem. Trzecioplanowe wilki bawią przez moment, ale to zaledwie marny procent całości. A żartów jest całe mnóstwo. Większość chybiona. Główny bocian, bocian szef, dziewczyna, czy – o zgrozo – przydupas szefa, gołąb – wszyscy słabi.

 

Tempo jest stosunkowo szybkie, ale strzelają materiałami wtórnymi. Przyjaźń rodząca się w bólach, poszukiwanie swojego miejsca, zła korporacja. Opowiadali, że bociany przynoszą dzieci. O „Bocianach” nikt opowiadać nie będzie – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE Backlash 2025
      Dyskusje na temat wydarzenia WWE Backlash 2025!
      • 32 odpowiedzi
    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 048 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 713 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
      • 107 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 187 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 606 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 896 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Speed #74 Data: 16.05.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: Online Stream Lokalizacja: Greensboro, North Carolina, USA Arena: Greensboro Coliseum Format: Taped Data emisji: 21.05.2025 Platforma: X Komentarz: Corey Graves Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
    • Kaczy316
      No dokładnie przy Becky widać pracę, serce i jej wkład własny, to że niektórym(w tym mi) jej postać się przejadła to jedno, ale nie można odmówić skilla, który nie słabnie, a przy Charlotte to jakiś dramat jaki regres zaliczyła.   Też to słyszałem, jeśli jego drugi run ma mieć tak samo pretendentów, którzy nawet cienia szansy na odebranie mu tytułu nie mają to ja podziękuję, daliby mu jakiegoś Ortona, Drew, Punka, nawet Samiego czy Jeya i już by to inaczej wyglądało, Cenie od razu walnęli z grubej rury Ortona i podziałało.
    • Kaczy316
      No właśnie o to chodzi, że wyglądał aż za przeciętnie, a w NJPW wyglądał o wiele lepiej i dalej go na to stać i ten Standing Moonsault pomimo takich gabarytów to pokazuje, tylko tutaj nie wiem czemu został sprowadzony do absolutnego minimum i przez większość czasu to też Knight dominował, tutaj wyglądał dosłownie jak typ co nie ma żadnego doświadczenia albo minimalne bym nawet powiedział, a przecież wiemy, że tak nie jest.
    • KyRenLo
      Parę krótkich słów o niebieskiej tygodniówce: Walki Solo i tego drugiego o tej dziwnej nazwie ssały na całego. Nudne wolne i nieciekawe. Jest JD, to jest i JC teraz czekać na JB i JA. Ja jestem na nie. Chłopaki z Fraxiom tradycyjnie dają popis swych umiejętności. Giulia na Smackdown? Miło, chociaż myślałem, że będzie dalej szaleć na RAW z Perez, zwłaszcza że spoko razem wyglądały. Wkrótce, mam nadzieję, do głównego rosteru trafi też Steph. Cieszy wygrana Lexi, a sama walka była na plus może nie jakiś wielki, ale wrażenie pozytywne. Na koniec muszę pochwalić zawodniczkę, za którą za bardzo nie przepadam, ale jak trzeba to trzeba. Main Event, czyli starcie o Pas więcej niż dobrze. Walka mi się podobała i pochwała dla obu Pań. Nia czasem jest w stanie dać dobrą walkę jak, chociażby tutaj. Walka z Rudą ponad rok temu na RAW też była elegancka. Jak zwykle RAW oceniam lepiej. Smackdown było niezłe, ale to ocenka 5,5 może 6 na 10, więc niżej niż czerwona tygodniówka.
    • Giero
      Za nami kolejny epizod WWE Friday Night SmackDown w drodze do Money in the Bank 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych informacji z tego show. Alexa Bliss pokonała Chelsea Green i Michin, tym samym kwalifikując się do kobiecego Money in the Bank Ladder Matchu. Solo Sikoa z kolei zapewnił sobie miejsce w męskim MITB Matchu. Pokonał on Reya Fenixa i Jimmy’ego Uso. Okazało się, że Jeff Cobb będzie występował w WWE pod innym ringname’em niż dotychczasowe – jako JC Mateo. Na SmackDown zaliczył ringowy debiut, wygrywając z LA Knightem z pomocą Sikoi i Fatu. Nick Aldis przekazał, iż Giulia oficjalnie dołączyła do rosteru SmackDown. W walce wieczoru Tiffany Stratton ostatecznie pokonała Nię Jax i obroniła mistrzostwo kobiet, mimo zamieszania z udziałem Jade Cargill i Naomi. Skrót SmackDown: Za tydzień: * WWE Tag Team Championship Match: Street Profits vs. Fraxiom * Women’s Money in the Bank Qualifying Match: Charlotte Flair vs. Zelina Vega vs. Giulia * Men’s Money in the Bank Qualifying Match: Aleister Black vs. LA Knight vs. Shinsuke Nakamura Aktualna rozpiska najbliższego Saturday Night’s Main Event, które odbędzie się 24 maja: * WWE World Heavyweight Championship Match: Jey Uso vs. Logan Paul * Steel Cage Match: Damian Priest vs. Drew McInyre * CM Punk i Sami Zayn vs. Bron Breakker i Seth Rollins * R-Truth vs. John Cena
×
×
  • Dodaj nową pozycję...