Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Absolutely Anything / Czego dusza zapragnie

Zwyczajny z pozoru nauczyciel gimnazjum Neil Clarke (Simon Pegg) odkrywa w sobie magiczne moce. Może brzmi to trochę nieprawdopodobnie, ale to szczera prawda: wystarczy, że Neil ruszy małym palcem, a wszystko co sobie wymyśli staje się faktem. W ten właśnie sposób może sprawić, że gdzieś w czarnej dziurze zniknie banda rozwrzeszczanych bachorów z jego klasy, albo że jego kumpel z brzydkiego nudziarza zmieni się w obiekt kobiecych westchnień na wzór niejakiego Greya o wielu twarzach. Skromny dotąd i niepozorny Neil Clarke wkrótce przekona się, że magiczne moce to nie żarty i trzeba bardzo ostrożnie się nimi bawić.

Widocznie było zapotrzebowanie na komedie o sondach wysyłanych w kosmos. Zaatakowały nas „Piksele”, a teraz Simon Pegg dostaje moce od kosmitów. Chcą sprawdzić, czy odróżniamy dobro od zła, i czy jesteśmy gatunkiem godnym życia. Daję to mnogość możliwości na humorystyczne gagi, z których twórcy nie korzystają. Rozegrali to bezpiecznie, po bożemu. Jest dziewczyna, jest nieudacznik, jest miłość, piesek, przyjaciel, czarny charakter i zły szef. Nikt niczym się nie wyróżnia, nikt nigdzie się nie wychyli. Jak znalazł na popołudniowy film w telewizyjnej ramówce – bo tam to finalnie trafi.

„Czego dusza zapragnie” niesie ze sobą jedną ważną cechę dodatnią. Daje możliwość posłuchania w akcji zmarłego Robina Williamsa, który jak łatwo się domyślić, przewyższa swoim humorem całą resztę. Po seansie, to pies Dennis, mówiący głosem aktora, będzie przywoływał uśmiech na twarzy. Specyfika psa w krzywym zwierciadle Williamsa. Niby humor familijny, ale nie sposób przejść obojętnie.

Momentami jest ładnie – Kate Beckinsale! – z przesłaniem – bo z mocami przychodzi odpowiedzialność – ale ląduje to w worze wszystkich innych komedii o przypadkowych supermocach, które nie były w stanie się wyróżnić. Kopia, kopii, kopii. Powielanie schematów nie musi być złe, tu było. Czułem się zmęczony tym samym żartem o niedokładnie wypowiedzianym życzeniu. A to w zasadzie jedyny żart jaki posiadają w repertuarze – 3/10

Edytowane przez N!KO

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Paper Towns / Papierowe Miasta

Ekranizacja bestsellerowej powieści Johna Greena, autora ”Gwiazd naszych wina”.

Quentin Jacobsen (Nat Wolff) - dla przyjaciół Q - od zawsze jest zakochany we wspaniałej koleżance, zbuntowanej Margo Roth Spiegelman (Cara Delevingne). W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum. Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni niż sądzimy.

Papierowy romans. To nie miłość, to obsesja. Q sprawia wrażenie, jakby mu się ta Margo należała. Nie ma tam uczucia. Raczej zabawka, która ma rozbujać jego przesadnie nudne życie. Q to typowym nieudacznik ze szkolnej ławki. Ona to buntowniczka, która akurat zamieszkała naprzeciwko. Za małolata się kumplowali, jasne, a później ich drogi się rozeszły, bo... zwyczajnie do siebie nie pasują. Nie widziałem chemii między Wolffem, a Delevingne, a już na pewno ona nie sprawiła, że kupowałem tą fascynacje jej osobą.

Początek daje radę, wylewa niezłe fundamenty, ale to całe śledztwo Q, mnie zwyczajnie przerażało. Nie, nie dlatego, że jestem nieczuły i nie rozumiem tego co chcieli w filmie osiągnąć, ale dlatego, że tego nie osiągnęli. Jakbym zrobił mały twist i wyciął wszystkich pociesznych znajomych – notabene w ich drugoplanowych historyjkach było więcej miłości - to równie dobrze końcówką filmu mogłoby być spektakularne morderstwo - Margo! Run, Bitch, Run! To nawet nie leży obok „Gwiazd naszych wina”. A... i ten Quentin, to dupek. Obiecał coś przyjaciołom, a potem był na nich oburzony, że się tego domagali. Akurat ich zawieść nie powinien, bo ta cała paczka, to fajny element tej układanki – 4/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Vacation / W nowym zwierciadle: Wakacje

Kolejne pokolenie Griswoldów wyrusza na wakacje. Dorosły Rusty Griswold (Ed Helms), pełen nadziei na zacieśnienie rodzinnych relacji, idąc w ślady swojego ojca, organizuje niespodziankę dla swojej żony Debbie (Christina Applegate) i dwóch synów. Jest nią wycieczka do Wallay World - ulubionego parku rozrywki całej Ameryki.

Można mieć różne poczucie humoru, rozumiem, ale takich „Wakacji”, nikomu nie życzę. To nie było złe, to było fatalne. Tu nawet nie można mówić, że zwiastun pokazuję to, co najlepsze, bo sama zajawka nie napawała wielkim optymizmem. Ed Helms nie drażni, kiedy jest na drugim planie. Kiedy jest głównym bohaterem ma się go dość po kwadransie. Jest po prostu durny i reprezentuje klozetowy humor. Mamy tutaj masę kupy, rzygania, czy tekstów o penisach, wałkowanych na wszelkie możliwe sposoby. Do znudzenia, a to przychodzi szybko. Nawet myśleli, że dowcipkowanie o molestowaniu dzieci im wyjdzie... Nie wyszło! Rozejdzie się niezręczna cisza. Taka sama, jak wtedy, gdy myśleli, że ludzie będą pękać ze śmiechu, gdy 8-latek przeklina i dokucza starszemu bratu.

W tym „road movie”, jest sporo rodzinnych klimatów. Kulejące małżeństwo, dorastające dzieciaki, ich pierwsze miłości i poznawanie świata. Tanie moralizatorstwo polane kiepskimi żartami. Na papierze to też nie brzmi dobrze, ale chociażby „Millerowie” udowodnili, że się da.

Bolesne doświadczenie, gdzie największą perełką, jest Thor, Chris Hemsworth. Nie często pokazuje swój komediowy talent, a tutaj nie pajacując przebił wszystkich. Może to był właśnie klucz do sukcesu. Żeby to wszystko nie było takie kiczowate i przewidywalne. Miłym akcentem jest na pewno powrót starych znajomych z oryginalnych „Wakacji”, ale to tylko przypomni nam, jak dobrze bawiliśmy się tam, i jak daleko nam do tego uśmiechu teraz - 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Self/less / Klucz do wieczności

Wiekowy multimilioner dzięki osiągnięciom współczesnej medycyny przenosi swoją świadomość do ciała zdrowego, młodego człowieka. Choć operacja przebiega pomyślnie, mężczyznę zaczynają nawiedzać koszmarne wspomnienia związane z tajemniczą przeszłością dawcy. Musi odkryć jego tożsamość i dowiedzieć się dlaczego komuś tak bardzo zależy na jego śmierci.

Dobry materiał, spożytkowany w niewłaściwy sposób. Umówmy się, ale przenoszenie świadomości do innego ciała, daję naprawdę wiele możliwości. Całe przystosowywanie się do nowego „środowiska”, to jak osobne dzieło psychologiczne, przy którym można ponieść wodzy fantazji. Twórcy obrali tu ten... niekoniecznie wymagający kierunek. Linia najmniejszego oporu byłaby tu dobrym określeniem. Zamiast rozkminiania, jak się w tym odnajdzie, mamy serię pościgów, strzelanin i bijatyk, bo najwyraźniej nowe ciało musi dawać też super możliwości do rozwalania wszystkich złych ludzi w iście Hollywoodzkim stylu. Self/Less tylko na papierze prezentuje się specjalnie. Pod tą słodką polewą jest odgrzany kotlet. Przesadnie nastawiony na pościgi, i mający zbędny wątek familijny napędzający to wszystko.

Zapewnili fajną obsadę. O ile Ben Kingsley, gra tu tylko we wstępie, to daję się zapamiętać. Reynoldsa z drugiej strony ciężko nie lubić, więc łatwo tym jego wszystkim ucieczkom kibicować. Nie widzę jednak, żeby musiał się przesadnie starać przed kamerą. Zamiast zbudować postać starego Damiana, milionera, który walczy o życie, a potem dać się wykazać jego młodszej wersji tak, by przypominała nam oryginał, to przedstawili dwie różne postaci, dwie różne historie. Momentami nawet zapominałem o fundamentach tego wszystkiego. Reynolds odbębnił robotę, ale gdyby Liam Neeson był młodszy, to pewnie by się do niego zgłosili – jeśli wiecie, co mam na myśli.

Z początku napawało optymizmem. Było takie, jakbym sobie to wyobrażał. On nie chcę umierać, ma problemy ze zdrowiem, ale i pokaźną kieszeń, więc korzysta z dobrodziejstw technologii. Potem korzysta z dobrodziejstw nowego ciała, imprezując i spotykając się z kobietami. Rozumiem, że musiało to zejść na tory, kim był kiedyś mój nowy „gospodarz”, ale całe śledztwo i akcja z nim związana była pozbawiona emocji. Przy 43 pościgu zaczynało się spoglądanie na zegarek. Raczej oczekuje się, że film o takiej tematyce będzie... ... mądrzejszy – 4/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Ziarno prawdy

W Sandomierzu zostaje popełniona straszliwa zbrodnia. Ciało zamordowanej kobiety, powszechnie lubianej działaczki społecznej, zostaje podrzucone nagie w miejscu publicznym. Sposób w jaki pozbawiono ją życia przywodzi na myśl mord rytualny. Lokalni stróże prawa pod wodzą niedawnego gwiazdora stołecznej prokuratury, Teodora Szackiego (Robert Więckiewicz), będą musieli nie tylko rozwiązać zagadkę kryminalną, ale także stawić czoło rozhisteryzowanej opinii publicznej.

Nie wierzę w polskie kino, ale wierzę w jego poszczególne jednostki. Z obawą patrzę, że staramy się sięgać po jakiś nietypowy gatunek, bo zaczyna mnie prześladować wizja kiczu. To dziwne, zważywszy, że chwilę wcześniej potrafię narzekać na mnogość komedii romantycznych, które niczym zabójcza zaraza opanowały naszą kinematografię. Tak źle, tak niedobrze, mniejsza z tym. Wierzę w jednostki, a jedną z nich jest Robert Więckiewicz. Dla mnie absoluty top wśród naszych aktórów, który rzadko mnie zawodzi. Nie zawiódł i tutaj. Teodor Szacki jest bezwzględnym prokuratorem, który nie ufa nikomu... bo nie może. U każdego doszukuje się prawdy, a czyniąc to gestami i mową Więckiewicza, daje niezwykłą satysfakcją odbiory. Cięte riposty, brak pohamowania w dążeniu do celu, pewność siebie, charyzma. Z takim prokuratorem, nawet najprostsze śledztwo potrafi być ekscytujące. A to mimo wszystko do takich należy. Jeśli przymknąć oko na jakże skandaliczne dla polaków rozdrapywanie ran antysemityzmu, które mnie zwyczajnie w świecie nie rusza – jestem za małym patriotą najwyraźniej – to dostaniemy historię, w której ilość podkręconych piłek rzucanych przez reżysera nikogo o zawrót głowy nie przyprawi.

Jak na polskie standardy, to udany thriller. Emocje są budowane w bardzo dobrym tempie, a karty reżyser odkrywa z wielką precyzją – rzadko spotykaną u nas. Jest mrocznie, Sandomierz przedstawili jak spowitą mgłą stolicę kryminału, a postaci drugoplanowe są często niejednoznaczne. Często, bo dochodzą do głosu kobiety, których byt jest tu na dobrą sprawę zbędny. Do tej pory nie wiem, co w tej całej układance robiła Basia (Magdalena Walach), bo tylko na papierze prezentowała się jak postać kluczowa – 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  102
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.12.2013
  • Status:  Offline

Niko zalinkowałbyś do swojego profilu na imdb?

129015919552c4b3100be8c.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  ShowOff Punk napisał(a):
Niko zalinkowałbyś do swojego profilu na imdb?

 

http://www.imdb.com/user/ur19762540/

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

We Are Your Friends

Szukający swej drogi przez życie DJ Cole (Zac Efron) spędza dni włócząc się po Hollywood z paczką kumpli. Nocami pracuje nad hitem, który podbije świat. Jego życie odmienia przypadkowe spotkanie z Jamesem (Wes Bentley) - starszym, sławnym DJem, który postanawia wziąć go pod swe skrzydła i pomóc w karierze. Cole, James i jego piękna dziewczyna Sophie (Emily Ratajkowski) stają się nierozłączni. Sprawy się skomplikują, gdy między Cole’m i Sophie zacznie iskrzyć. Chłopak będzie musiał wybrać między lojalnością, miłością i marzeniem, za którym gonił przez całe życie.

W tym menu nie będzie nic nowego, ale serwowane potrawy da się strawić ze smakiem. Efron, Bentley i Ratajkowski, to całkiem fajne trio, które robi co może z danym im materiałem. Największa odpowiedzialnośc aktorska ciąży na Wesie, który jest najbardziej skomplikowanym charakterem. Z jednej strony, jest prawdziwym dupkiem dla swojej urodziwej dziewczyny, podrywając inne na boku, a z drugiej dał szasnę świeżo poznanemu Cole’owi, na rozwinięcie skrzydeł w biznesie. Szansę, bez której dalej błąkałby się ze swoją paczką. Momentami zahacza to o bromans, jakby miałbyć to film o przyjaźni, jednak trzech kumpli nie jest dostatecznie dobrze wyeksponowana, żeby wycisnąć z nas emocje. Scenariusz próbuje to zrobić, ale efekt nie powala. Szybko stanowią tło całości, którym reżyser się posiłkuje, kiedy trzeba zwolnić tempo. Kiepski tytuł wybrali.

Na papierze nie jest to nic specjalnego. Jeśli popatrzymy na to, jak rozstawione są pionki, to wiemy do czego to wszystko zmierza. Niczym nas twórcy nie zaskoczą. Jest trochę komedii, trochę dramatu, romans. Akcja przenosi się z miejsca na miejsce, często bez większego celu. A mimo to, całkiem przyjemnie spędziłem czas. Wkręciłem się w tą pogoń za marzeniami, karierą i dziewczyną – pewnie dlatego, że to Emily Ratajkowski. Darowaliby sobie tylko odrealnione wstawki po narkotykach, czy przy tłumaczeniu bicia serca tłumu. Tanie efekciarstwo, któremu brakuje jednego... ... efekciarstwa – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Southpaw / Do utraty sił

Billy Hope (Jake Gyllenhaal) ciężką pracą osiągnął wszystko, czego można oczekiwać od życia. Ma piękną i kochającą żonę (Rachel McAdams), uroczą córkę (Oona Laurence) i wielkie osiągnięcia na ringu. Choć wydaje się to niemożliwe, w ciągu jednego dnia traci wszystko. Billy sięga dna, a jedynym sposobem, by się od niego odbić, jest rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Wsparcie znajduje na sali treningowej prowadzonej przez emerytowanego pięściarza i trenera najtwardszych bokserów amatorów (zdobywca Oscara Forest Whitaker). Dzięki jego wsparciu, Billy rozpoczyna największą walkę swojego życia, która ma przynieść mu odkupienie i zwrócić zaufanie bliskich. Najważniejsze stracie odbędzie się jednak poza ringiem.

Znacie bokserskie historie o odkupieniu, o finalnej walce z „tym złym”, o próbie powrotu na szczyt. „Southpaw” bierze sobie do serca upadek. To on jest tutaj eksponowany najbardziej. Poznajemy Billy’ego, kiedy ma wszystko – kochającą żonę i dziecko, wszystkie mistrzostwa, status niepokonanego, wielką chatę, wierną ekipę. Kiedy w wyniku kłótni z niedoszłym pretendentem ginie jego żona – tak, tanie, ckliwe, naciągane, ale niezbędne do sprzedaży całej reszty – nadzieja zostaje stracona. Gość idzie na dno dna. Traci żonę, prawa do opieki nad dzieckiem, ma skłonności samobójcze. Wiemy, że musi to przezwyciężyć, znamy tę bajkę i jej morał, a Gyllenhaal jest po prostu bardzo dobrym przewodnikiem tej wycieczki. Kolejna świetna kreacja Jake’a, do której przygotowania widać gołym okiem. Osobiście nie będę się zachwycał jego budową ciała, co skupie się na portrecie boskera z zamiłowaniem do dostawania po twarzy – w celu nakręcenia się na walkę. Jake świetnie odegrał tego niedouczonego chłopaka, który ma wszystko, ale jest pogrążony w swej agresji, nad którą nie jest w stanie zapanować. Mamrocze coś pod nosem, bardzo często ciężko go zrozumieć, i to jest paradoksalnie świetne.

Bardzo wiele relacji na różnych płaszczyznach. Młoda Oona Laurence dała sobie świetnie radę w roli przeżywającej tą całą sytuację córki. Wiadomo, że tam mamy do czynienia z Billym-człowiekiem, któremu ciężko nie współczuć straty, mimo ewidentnego dna jakie sięgnął. Bardzo fajną kreacją drugoplanową popisał się Forest Whitaker. Miło go widzieć w dobrym filmie, a nie jakimś szmatławcu, który trafił bezpośrednio na DVD. Tick Wills, to nowy trener Billy’ego, gdzie nie tyle dostaniemy jego twarz od strony sportowej, co poważnej przyjaźni, a nawet relacji ojciec-syn. Moralizatorstwo Foresta często trafia w samo sedno – szczególnie scena w knajpie – choć nie uniknął dość tanich tekstów o tym jak niezrozumiały jest świat. Finalnie mamy Billy’ego-biznesmena, a raczej obraz tego, jak bardzo się do tego nie nadaje. Na szczęście to najrzadszy widok, a idzie z nim przekomiczna decyzja o obsadzeniu 50 Centa. Dysproporcja jaka jest na ekranie, kiedy on ląduje w scenach z Jakiem, Rachel, czy Forestem, jest wręcz przykra. Ważna rola gościa, który stawia pieniądze ponad wszystko, spłycona przez rapera. Jordan Mains miał pociągać za sznurki w przedstawionym tu świecie boksu, ale z tą twarzą i tym „aktorem”, jest postacią godną zapomnienia.

Znany schemat, ale ja się zawsze na niego nabieram. Przyznaje, że „szóstka” byłaby bardziej adekwatna, ale wiele z tych emocji do mnie trafiało. Zawsze trafia. Nagana należy się za ostatnią walkę, bo o ile ringowo dawała radę unikając przesadnej karykatury w stylu Rocky’ego – wciąż jest masa tanich motywów, ale bardziej przyziemnych niż u Sylvka – tak wpadli na kretyński pomysł pokazywania akcji z oczu bohaterów widowiska. Człowiek się gubi, nic z tego nie wyniesie, a już na pewno nie będzie się czuł, jakby wyprowadzał ciosy. To tak jak pokazać karabin w filmach wojennych. W grach to zdaje egzamin, i nie powinno to poszerzać swoich horyzontów – 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  635
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.05.2008
  • Status:  Offline

Oglądał ktoś Sinistera 2? Film ogólnie jest słaby i nie przypadł mi do gustu, ale mała ciekawostka - główny bohater jest chodzącym sobowtórem Alberto Del Rio.

 

http://cdn.moviestillsdb.com/sm/f11472d347f98d03d7e2445353697f01/sinister-2.jpg

 

http://i.onionstatic.com/avclub/5529/42/16x9/1200.jpg

12501231434d3da85730ba0.png


  • Posty:  72
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.07.2012
  • Status:  Offline

Ten na krześle odwrócony? Bo ten przodem tylko Steva Carella mi przypomina.

72808822254bc0bb0ef609.jpg


  • Posty:  1 813
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.10.2012
  • Status:  Offline

Codebreaker-, gdzie Ty widzisz podobieństwo? Jakieś minimalne jest, aczkolwiek tak niewielkie, że większe szanse w ciemno daję na to, że panowie nie są spokrewnieni niż, że są choćby bardzo dalekimi kuzynami.

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  Codebreaker- napisał(a):
Oglądał ktoś Sinistera 2?

 

Nieznajomość tego tematu powinna być karana :P

 

 

American Ultra

Mike (Jesse Eisenberg) wraz ze swoją dziewczyną, Phoebe (Kristen Stewart), wplątuje się w rządową aferę. Jest jednak zbyt naćpany, żeby ogarnąć swoją zaskakującą przeszłość. Mike należał do programu dla specjalnych żołnierzy Ultra, którzy są „uśpieni” i mogą być każdym z nas. Uruchomić ich można odpowiednim hasłem, które przydaje się, gdy zmiana kierownictwa w agencji zechce pozbyć się Mike’a. Trochę komedii, trochę akcji, słodko-gorzki duet na czele obsady. Eisenberg wypada bardzo fajnie. Jest niepozornym ćpunkiem, z częstymi napadami paniki, w czym potrafi być i zabawny i wiarygodny. Towarzysząca mu Kristen, to naturalnie teatr wszystkich dwóch min, jakie posiada w repertuarze od Trylogii Zmierzch. Fenomen tej Pani nie przestanie mnie nigdy dziwić. O dziwo w roli czarnego charakteru wystąpił Topher Grace. Zazwyczaj jakiś nieudacznik, oferma, a tutaj całkiem przyzwoity występ. Jasne, te cechy, z którymi mu do twarzy też jego postać posiada, ale ładnie to współgra ze scenariuszem, gdzie właśnie ten nieudacznik zostaje kierownikiem liżąć odpowiedni tyłek.

Ten humor niekoniecznie do mnie trafia – zawsze miałem problem z ćpunkami - a i z czasem nie ma go tu wcale, bo stery przejmuje akcja. Życzyłbym sobie więcej takich scen, jak ta sprzed napisów końcowych, gdzie Mike wciąż poznaje swoje zdolności, które wydają się być nieogarniczone. Żeby tego zdziwienia było więcej, bo Eisenberg fajnie je sprzedaje. Jakby zastąpili Stewart, to pewnie i zielone światło pojawiłoby się przy kontynuacji. Ta dziewczyna pozostaje słabiutka – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

No Escape

Przebywająca na wakacjach amerykańska rodzina stara się uciec z pogrążonego w rewolucji południowoazjatyckiego państwa. Wiem, co sobie teraz myślicie – Owen Wilson w thrillerze?! To dość niespotykane, tez byłem zaskoczony. Jest jednak dobry – ok, niezły - thriller z Wilsonem... ale nie jest to „No Escape”, tylko „Behind Enemy Lines” – w czasach, kiedy seria nie została jeszcze skażona przez WWE Studios... Studios. Jego najnowsza wycieczka z rodziną do Azji, jest nijaka. Pełna biegania, ucieczek, rasistowskich strzelanin i krzyczących terrorystów. Niby jest jakiś powód tego całego zamieszania, ale poznamy go dopiero pod koniec i nikt specjalnie się nim nie przejmie. Na pewno nie będzie to wymówka dla psychopatów, których jedynym celem są obcokrajowcy stąpający po ich gruncie. Rzekomo z początku obrazują to jako jakąś wojnę z policją, ale to tylko na potrzeby efekciarskiej sceny, żeby jakoś ten chaos rozpocząć. Później już próżno tego szukać. I biegają, biegają, płaczą, a potem znów biegają, tylko trochę szybciej. Pomaga im w tym wszystkim Pierce Brosnan - bo jak biegać to z Bondem u boku! Fajnie. Akurat ex-007 spisuje się całkiem przyzwoicie na tle miałkiej reszty. Taki już jego urok najwyraźniej. I co? I dobiegną w końcu gdzieś, co nie? A żeby nie było tak ponuro, to dodam, że są tam dwie/trzy trzymające w napięciu sceny, ale ciężko im uratować całośc, bo połowe z nich i tak popsuli obawiając się poważniejszych rozwiązań – 3/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 280
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  N!KO napisał(a):
Towarzysząca mu Kristen, to naturalnie teatr wszystkich dwóch min, jakie posiada w repertuarze od Trylogii Zmierzch. Fenomen tej Pani nie przestanie mnie nigdy dziwić.

 

Obejrzyj ją sobie w "Sils Maria", "Welcome to the Rileys", "The Runaways", czy nawet w "Still Alice", a przekonasz się, że dziewczyna ma na prawdę niezły warsztat aktorski, o ile bierze role, która wymagają od niej czegoś więcej niż grania miną pt. "tęsknota za rozumem w twarzy". Stewart jest mocno niedocenianą aktorką, ale na własne życzenie. To coś jak nasz Linda, którego przez dobór ról, większość ma za "kolesia z gun'em", zapominając, jak facet świetnie potrafił grać dramatyczne role w kinie ("Tato", "Kobieta Samotna"), oraz w teatrze (vide: "Monolog z lisiej jamy").

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: Marigold 1st Anniversary Series ~ Burning Desire - Dzień 3 Data: 05.06.2025 Federacja: Dream Star Fighting Marigold Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Shinjuku FACE Publiczność: 412 Format: Live Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Kobiecy Pro Wrestling - dyskusje
    • Attitude
      Nazwa gali: NJPW NZ Dojo Lion's Den Data: 07.06.2025 Federacja: NJPW New Zealand Dojo Typ: Event Lokalizacja: Auckland, New Zealand Karta: Wyniki: Powiązane tematy: New Japan Pro Wrestling - dyskusja ogólna
    • DarthVader
      Raczej nie zmienią planów na Cenę i jego emerytalną trasę, ale WHC od Uso mógłby zgarnąć 
    • Kowalski
      Women's MitB  5 minut walki i amerykańce już domagają się stołów ... ehh Jakaś ta walka taka... nie wiem, czegoś tu brakowało. Brakowało jakichś fajnych spotów, jedynie ten Devill Kiss na drabinie powiedzmy orginalny. Mami miała dwie króciutkie ofensywy a spodziewałem się że będzie tu dominować siłowo i porzuca trochę rywalkami. Zdecydowanie na plus zwyciężczyni, podoba mi się jej postać po turnie (ciekawsza niż kiedykolwiek) Domino vs kolejny typ w masce co umie skakać  Nie rozumiem po co to.  Lyra vs Lynch Znowu fajnie ringowo. W głowie sobie ułożyłem że wraca tu Bayley skopać Becky a to by oznaczało koniec tego  feudu. Na szczęście się myliłem. Na szczęście dla Lyry, bo mam obawy że po tym może przepaść. Men's money in the bank  Cena w main evencie, to pewnie coś szykują. Sklad trochę bida jak tak patrzeć po kątem zwycięscy. Knight i Rollins (dla fabuły) a reszta raczej bez szans.  I hate you! Solo vs Fatu - czekam, liczę że będzie dobra TV Gdzie Punk? Gdzie Sami? Tak płakali żeby Seth wygrał i nawet się nie pokazali - bzdura. Z jednej strony pasuje ta walizka Rolkowi (główna zła siła plus porządna obstawa) i będzie kontent a z drugiej po cholere mu ona. Dostałby walkę o pas ot tak a nawet jak nie to z taką obstawą wywalczył by ją. Szkoda w chuj LA, było kilka okazji wrzucić go w główny obrazek a tak szanse maleją z każdym miesiącem. Walka gali zdecydowanie, tylko ten zwycięzca na minus Tag Team match  Na odnotowanie zasługuje tylko końcówka. Powrót roku! Z uśmiechem na ustach kończę ten event (niewiele mi trzeba, wystarczy Ron Cena), a finish poprzedniej walki jak i ta tego nie zapowiadały. Cody pinuje Jaśka to może dostanie rewanż bez konieczności wygrywania KotR Chad Gable - MVP soboty  
    • Lukasz_Kukas_Tm
      Po tym powrocie R Truth powinien dostać walkę o pas wwe na konieć kariery i ją wygrać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...