Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  174
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.01.2013
  • Status:  Offline

Łowca jeleni (1978)

To jeden z tych filmów wojennych który nie pokazuje przemocy, scen batalistycznych, a opiera się na emocjach. Obraz przepełniony jest uczuciami, prawdziwą przyjaźnią. Początkowo bojaźliwą, beztroską by na koniec zamienić się w szczere oddanie i pamięć. Twórcy przedstawiają bohaterów z małego miasteczka, prostych pracowników huty, jakimi są przed i po trudach wojny w Wietnamie.

Trójka przyjaciół dostaje przydział do wojska. Impreza pożegnalna jest połączona z ślubem jednego z nich. Zabawa na weselu rozwija się w najlepsze, a na twarzach przyszłych wojskowych zaczyna rysować się strach. Uzmysławiają sobie, że to już, że za chwilę znajdą się na froncie, a ciężka praca zawodowa okaże się niczym w porównaniu z tym co ich czeka. W przed dzień wyjazdu wyruszają w góry na polowanie. Tam poznajemy (na weselu także) jakie są relacje między nimi, jakim darzą się szacunkiem i czym dla nich jest lojalność. Początek filmu to impreza weselna, polowanie i nagły przeskok do dusznego i gorącego Wietnamu, gdzie trójka głównych bohaterów dostaje się do niewoli. Reżyser zabiera widza tam tylko na kilkanaście minut, ale to wystarczy by wytłumaczyć i uzmysłowić nam jakie piętno może odcisnąć na człowieku nienawiść.

Łowca Jeleni został wybrany przez członków akademii najlepszym filmem 1978 roku. Drugoplanowa rola Christophera Walken także została doceniona statuetką. Doliczyć do tego można jeszcze oskara za reżyserię, muzykę i najlepszy montaż. Robert de Niro (w wyśmienitej formie) jak i Meryl Streep (zawsze doskonała i olśniewająca) byli nominowani. To wszystko składa się na wyjątkowy film, na solidne i niezapomniane doznania. Wyciskać łzy potrafią filmy familijne w ckliwych scenach z pieskami bądź dziećmi. The Deer Hunter potrafił trzymać za serce prawie trzy godziny, a w ostatniej scenie rozłożyć na łopatki. Gorąco polecam. 9/10

5763280895bf14346ca4d0.jpg


  • Posty:  2 155
  • Reputacja:   45
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

,,Umowa ślubna" (2014)

Amerykańska komedia romantyczna w reżyserii Matta Bermana. Elizabeth Carter (Haylie Duff) i Mitcha Bakera (Chris Soldevilla) poznajemy, gdy kończą studia w Bostonie. Oboje obiecują sobie, że jeśli przez dziesięć lat nie zwiążą się z nikim, spotkają się i wezmą ślub. Przez dziesięć lat Mitch nie znalazł drugiej połówki, więc postanowił wyruszyć w poszukiwaniu ukochanej...

W pierwszym zdaniu napisałem, że ,,Umowa ślubna" jest komedią romantyczną. Niestety, to film bardziej romantyczny niż komediowy. Z historii o tym, jak to ukochany przemierza kilka stanów, aby odnaleźć swoją największą miłość można było stworzyć naprawdę kilka śmiesznych scen. Było spotkanie z policją, ale skończyło się jedynie na wręczeniu mandatów. Była napalona kobieta z motelu (Angie Everhart), ale lada chwila z wariatki przeistoczyła się w poczciwą babeczkę. Było pokręcone bractwo, ale szkoda, że ich lider Rudy (Eric Scott Woods) zupełnie nie bawił. Najśmieszniej było chyba, gdy Mitch spotkał popijającego przed lotem pilota samolotu na Hawaje (Eddie Jemison), a i tak daleko mi było do zrywania boków ze śmiechu...

Główny bohater mógł odbyć długą, pełną przygód podróż. Kino drogi dawałoby tego typu możliwości. Niestety Baker pokonywał USA z prędkością bolidu Formuły 1 na prostej startowej. Zrezygnowano z uśmiechu, postawiono na ewentualne łzy wzruszenia wrażliwych kobiet, kiedy to Elizabeth w końcu przejrzała, że jej przyszły narzeczony to kawał dupka (Scott Michael Campbell). W tej materii też było źle. Źle, bo banalnie. Łzy rzeczywiście mogły popłynąć, ale z bolącej przewidywalności i ckliwości, a nie z zachwytu...

Pod względem gry aktorskiej również nie było szału. Chris Soldevilla miał być ciapowaty i był, tak jak słodziutka i zagubiona miała być Haylie Duff. Przewżyszał ich Campbell w roli synka bogatego tatusia, choć mam wrażenie, że gdyby dostał cukierkową rolę, mógłby wypaść gorzej. Na niego patrzyło się ciekawiej, wzbudzał jakieś (negatywne) emocje, bo przy swojej narzeczonej i rywalu, negatywne emocje wzbudzałby nawet święty Franciszek z Asyżu...

,,Umowa ślubna" miała potencjał na film przeciętny lub niezły, a okazała się filmem bardzo słabym. Wiele filmów tak skończyło, dlatego akurat o tym nie ma sensu pamiętać i do niego wracać...

 

Ocena: 1/6

70800448856fb97a41e5eb.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Quiet Ones / Uśpieni

Charyzmatyczny profesor uniwersytecki Coupland (Jared Harris), którego metody pracy wzbudzają wiele kontrowersji, zachęca swoich studentów do udziału w niebezpiecznym eksperymencie. Ich wspólne działanie ma doprowadzić do wywołania poltergeista, co według teorii Couplanda jest możliwe, gdy skumuluje się odpowiednią ilość negatywnej ludzkiej energii.

Jeśli zastanawiam się, co jest lepsze, „The Quiet Ones” czy „Devil’s Due”, to chyba nie muszę mówić w jakim tonie będzie pisany ten tekst. Niewiedziałem, że polski tytuł odnosi się do widzów, którzy kupili bilety... Próżno tu szukać pozytywnych aspektów. Od obsady, przez przewidywalną historię, aż po to, co w horrorze najważniejsze, jak klimat czy „straszaki”. Nienawidzę, kiedy te ostatnie wywodzą się tylko z gatunku tych wyskokowych. Jeszcze gorzej, kiedy te wyskokowe, są oparte tylko na dźwięku. Bo tu nie ma nic strasznego, jest za to ogrom głośnych nut próbujacych zaskoczyć widza. Przesadnie wrażliwi – nastolatki do 12 roku życia – powinni podskoczyć z miejsca. Wszyscy inni muszą przyglądać się akcji... której na dobrą sprawę nie ma. Cały film przebiega w jednym tempie. Nie ma tu żadnych emocjonalnych scen, ale to też za sprawą miałkiej obsady. Nikt tu nie przekazuje żadnych emocji, poza sztucznym zaciekawieniem, lub obawą przed nieuniknionym – nieuniknionym, bo twórcy nie pozostawiaja wątpliwości, jak to się zakończy, a My wręcz życzymy sobie, żeby doszło do tego jak najszybciej.

„Uśpieni” to ten horror, który trafił do kin, choć nie powinien. To to „dzieło”, które z worka filmów klasy B, wskoczyło niezasłużenie na srebrne ekrany. Unikać jak... jak... „Paranormal Activity” (są zjawiska paranormalne, jest denna obsada, są marne straszaki, i niezastąpiona trzęsząca kamera :wink: ) – 1/10

Edytowane przez N!KO

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  2 155
  • Reputacja:   45
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

,,Jack Ryan: Teoria Chaosu” (2014)

Amerykański film akcji w reżyserii Kennetha Branagha. Rosja planuje przepuścić atak na USA. Nie dojdzie do niego drogą militarną, lecz gospodarczą. Misji wykrycia planu Rosjan podejmuje się Jack Ryan (Chris Pine) – doceniony za bohaterską postawę podczas wojny w Afganistanie…

Amerykańska opinia publiczna pewnie będzie z tego filmu bardzo zadowolona. Amerykanie po raz kolejny ratują świąt i to detronizując największego wroga – Rosję. Sam film to kolejny przykład kina akcji, gdzie coraz więcej uwagi zwraca się na akcje przy komputerze, a nie bijatyki, pościgi i eksplozje. Jedyne, co eksploduje w czasie filmu to policyjny samochód. Mało, nieprawdaż? Mało wiarygodny jest również Chris Pine w roli tytułowego bohatera. Gość wygląda jak bohater komedii romantycznej, podobnie jak jego ekranowa partnerka Cathy (Keira Knightley – to skandal nie dbać o zęby przy tak interesującej reszcie). Jego mentor Harper (Kevin Costner) idealnie podsumował Ryana pod koniec filmu, określając jego wyraz twarzy jako ,,mina zadowolonego skauta”. Patrząc na głównego bohatera ma się wrażenie, że jest on w stanie co najwyżej ocalić psa, a nie cały świat. Wracając do Costnera – czułem jak przez cały czas trwania filmu próbuje być jego bratnią duszą nie tylko w dziedzinie agentury, ale także aktorstwa. Lepiej od Pine’ a spisał się również reżyser filmu w roli czarnego charakteru Viktora Cherevina. Jego rodzinna próba zdetronizowana Stanów Zjednoczonych ciekawiła o wiele bardziej niż droga Ryana do odzyskania sprawności. Niestety, zabrakło dopieszczenia, rozbudowania, ale ta przywara jest niestety powtarzalna w ,,Teorii chaosu”. Zabrakło rozwinięcia historii z wypadkiem w Afganistanie, który zastąpiono pościgiem za głównym konkurentem i ukochaną – a jakże – niedociągniętym…

Dałbym tej produkcji ocenę dobrą, gdyby nie wyżej wymienione niedociągnięcia. Tak musi się zadowolić ,,czwórką”…niedociągniętą…

 

Ocena: 3.5/6

70800448856fb97a41e5eb.jpg


  • Posty:  10 275
  • Reputacja:   289
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PH93 napisał/a:

Ktoś oglądał (N!KO?) Enemy z Gyllenhall'em? Ja osobiście jestem pod mega wrażeniem tego filmu i praktycznie nie mogę przestać rozmyślać o jego interpretacji? - ktoś ma swoją i ktoś może się podzielić jak widział tą historię a głównie zakończenie?

 

 

Kliknij tutaj aby zobaczyć wiadomość (Uwaga! może zawierać spoilery)

 

Odnośnie interpretacji N!KO, to w większości się z nią zgadzam (bo ogólna interpretacja jest tylko jedna). Od siebie mogę dodać tylko tyle (w kwestii szczegółów):

 

 

- początkowa scena gdzie laska w klubie go-go ma możliwość (i ewidentnie zamierza to zrobić) zdeptania pająka, to oznaka tego, że główny bohater dość poważnie zastanawia się nad porzuceniem swojej ciężarnej kobiety oraz obecnego, nudnego życia i powrotu do życia jakim kiedyś lubił żyć (próby zaistnienia w aktorskim światku, imprezy, dupeczki, przygodny seks itp.). Niewielki rozmiar pająka i łatwość z jaką „tancerka” może go za chwilę zdeptać świadczy o tym, że bohater coraz bardziej przychyla się do myśli o porzuceniu życia jakie obecnie toczy (symbolizowanego przez postać „profesorka”) i powrotu do wcześniejszego stylu życia (symbolizowanego przez postać „aktora”).

 

- ogromny pająk nad miastem to faktycznie symbol matki i problemów bohatera jakie z nią ma. Kobieta nie akceptuje życia jakie bohater chciałby wieść, otwarcie neguje jego zapędy aktorskie i zapewnie ciśnie go w stronę małżeństwa i bycia odpowiedzialnym ojcem, czego ten cholernie się boi. Dlaczego pająk jest tak ogromny?(o wiele bardziej niż pająki symbolizujące jego ciężarną kobietę) Bo to matka – i nie ma bata by w jakikolwiek sposób pozbył się jej ze swojego życia (czyt. zawsze będzie mu smrodzić oraz negować to jak chciałby żyć i gość nic z tym nie może zrobić), w przeciwieństwie do „narzeczonej”, którą może w każdej chwili pogonić.

 

- Główny bohater nie jest żonaty. Pewnie dlatego też jedno alter-ego gania z obrączką (aktor) a drugie (profesorek) nie. Obstawiam, że facet strugnął dzieciara swojej dziewczynie i ta teraz ciśnie go na małżeństwo, co sprawia że koleś robi pod siebie ze strachu (jego życie zmieni się o 180 stopni). Ładnie pokazuje to scena kiedy „aktor” z „profesorkiem” zamieniają się rolami, czyli główny bohater godzi się w swojej świadomości z myślą o porzuceniu życia jakie mu się zawsze podobało (śmierć postaci „aktora” w wypadku) i wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny (zapewne ślub, rodzicielstwo, wspólny dom itp.). Później oczywiście nieźle jest pokazane, że jednak jego prawdziwa natura szybciutko dochodzi do głosu i facet jednak postanawia nie rezygnować z wszystkiego co kiedyś (zapewne zanim zapylił swoją kobietę) sprawiało mu przyjemność. Symbolizuje to odnalezienie nowego klucza do tajnego klubu go-go (symbol tego wszystkiego, co by utracił pakując się w pieluchy i małżeństwo) i tekst do „ciężarówki”, że wieczorem musi wyjść (a więc jednak definitywnie postanowił wrócić do dawnego życia).

 

- Ogromny pająk (wg mnie – w pozycji gotowej do ataku) na końcu filmu, to symbol tego, że bohater doskonale zdaje sobie sprawę, że jego decyzja powrotu do dawnego, hulaszczego życia i ucieczka od odpowiedzialności, spowoduje kurewsko wielkie problemy z jego panią, która za cholerę tego nie zaakceptuje i mu nie odpuści (facet wie, że będzie musiał stawić czoła rozwścieczonej babce, która pewnie da mu prosty wybór „albo ja, albo imprezki, dupeczki i alimenty, kolego”). Jednak jego mina świadczy o tym, że podjął już decyzję i z pewnością się ona nie spodoba „ciężarówce”.

 

- Wydaje mi się, że nie chodzi o to, że główny bohater miał w przeszłości romans, który mu wybaczyła obecna partnerka i obawia się, że facet wróci do tamtej (a przynajmniej nie jest to głównym motywem w filmie). Wydaje mi się, że chodzi ogólnie o jego tryb życia, kiedy jeszcze nie był z nią (lub dopiero zaczynali być razem), czyli imprezy, laski, przygodne bzykanko, aktorska bohema i luzacki styl życia, bez żadnej odpowiedzialności. Facet zmienił wszystko o 180 stopni, zapewne po tym jak baba zaciążyła (i wymusiła na nim aby „wydoroślał” – co symbolizuje postać „profesorka”), ale nie sprawiło to, że stał się szczęśliwszy i jego podświadomość (prawdziwa natura) dopomina się o własne prawa, dlatego gość rozkminia w głowie różne scenariusze, a pająki to symbole kobiet, które chcą go (jego marzenia o aktorstwie, czy jego styl życia, który zawsze mu odpowiadał i sprawiał, że był szczęśliwy) ujebać i uwięzić w „pajęczynie”, czyli życiu jakiego nigdy nie chciał prowadzić, którego się boi i z którego już później nie będzie – w jego mniemaniu – odwrotu.

 

- Reasumując: wg mnie ten film nie jest o romansie, o którym przez całym film gość chce zapomnieć. To film o facecie, który do tej pory wiódł szczęśliwy żywot kawalera, pełny imprez, lasek, i realizacji marzeń o aktorstwie. W pewnym momencie związał się z kobietą, z którą wtopił i która wymogła na nim zmianę życia o 180 stopni (musiał porzucić wszystko co sprawiało mu przyjemność i wziąć na siebie odpowiedzialność). Zapewne też laska (skoro już będą mieli dzieciara) ciśnie go na małżeństwo, czego (ślub + rodzicielstwo) obawia się 99% mężczyzn. Facet głęboko zastanawia się czego tak naprawdę chce i dojrzewa do podjęcia ważnej decyzji, która odbije się na całym jego życiu. To film o odpowiedzialności i stawianiu czoła wydarzeniom, które zmieniają nasze życie na zawsze. Są tacy, którzy zaciskają zęby i biorą to na klatę, a są tacy, którzy – bez względu na to jak bardzo skrzywdzą partnerkę i nienarodzone dziecko – rzucają wszystko i idą dalej swoją drogę. „Enemy” to film właśnie o takim facecie, który miota się pomiędzy opcją „a” i „b”, a jego wrodzona przyzwoitość i jakaś tam jednak odpowiedzialność (symbolizowane przez postać „profesorka”) walczy z prawdziwą naturą i ciągotami do życia jakie zawsze prowadził i chciał prowadzić (symbolizuje to postać „aktora”). Strach przed takimi poważnymi zmianami w życiu sprawia, że w głowie faceta dzieje się prawdziwy mętlik, który my właśnie oglądamy na ekranie.

 

 

Co do samego „Enemy”, to dla mnie jest to film w ”lynch’owych klimatach”, ale bez klimatu Lyncha. Niby ciekawy pomysł, życiowa problematyka, konieczność „poskładania sobie” fabuły i niezłe aktorstwo, ale surrealistycznego klimatu jest tu jak na lekarstwo (sama dwoistość głównego bohatera oraz symboliczne pająki – nie wystarczą), a sam film momentami się ciągnie i potrafi przynudzić. Jak dla mnie – film ogólnie całkiem niezły (6/10), ale potencjał był tu zdecydowanie większy i porównywanie tego z chociażby „Zagubioną Autostradą” czy „Mulholland Drive” to kiepski żart. Zabrakło tej prawdziwie gęstej, surrealistycznej atmosfery za którą ludzie kochają filmy Lyncha. Obejrzeć? – Zdecydowanie warto! Czy jednak będę kiedyś do niego wracał? – Mało prawdopodobne (z quasi-Lynchowych klimatów zdecydowanie ciekawsze są chociażby „Stay”, czy „Drabina Jakubowa”)

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Tapped Out

Desperate Times call for Desperate Measures. Sięgnąłem po film, który w zarysie fabuły miał praktycznie klarowny finał. Jest chłopak, który traci rodziców w młodym wieku, a po buntowniczym okresie, kiedy jest już wychowywany przez dziadka, znajduje mordercę w podziemnych walkach w klatce. Wraca do treningów karate, które odbywał za młodu, i w magiczny sposób zaczyna uwalać większych od siebie. Cięzko to nazwać filmem o MMA, choć jest klatka i cała obsada w tym wyspecjalizowana. Antagoniste gra Krzysztof Soszyński - bo kto inny? :wink: - i chyba jest najprzyjemniejszym akcentem całości. Nie chcę powiedzieć, że Polish Experiment ma przyszłość w Hollywood, ale przy takich rólkach nie musi się starać. Przychodzi mu to naturalnie, a wizerunkiem nadrabia. Na okładce - czym nie ukrywam trochę się sugerowałem - widnieją również na pierwszym planie dwaj Brazylijczycy, Anderson Silva i Lyoto Machida, ale ku mojemu późniejszemu zdziwieniu, odbębniają oni tu tylko rolę trenerów przez... ... niecałe 10min. W zasadzie, gdyby ich wyciąc z filmu - bo odpowiedzialni za sukces chłopaka nie są - to nikt by nie zauważył różnicy. To jest nudne. Nawet jak na inne produkcje tego typu, które mój wewnętrzny nastolatek jest w stanie zaakceptować. Tonie w banałach, walki nie są ciekawe, ani dobrze nakręcone - 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

X-Men: Days of Future Past / X-Men: Przeszłość, która nadejdzie

Spektakularny film science fiction ukazujący dalsze losy legendarnych superbohaterów, kulisy konfliktu między nimi i walki o akceptację. X-Meni łączą swe siły, by zawalczyć o przetrwanie gatunków w dwóch epokach. Znani z poprzednich części bohaterowie łączą siły z młodszymi wersjami samych siebie, znanymi z filmu "X-Men: Pierwsza klasa" i przenoszą się w przeszłość, by ocalić swoją i naszą przyszłość. Wysyłają Wolverine’a (Hugh Jackman), który jako jedyny jest w stanie przetrwać tak daleką podróż, i teraz to on będzie musiał wykazać się cierpliwością do Profesora Xaviera (James McAvoy), który jest w największym życiowym dołku.

Fabularnie mocny nacisk kładą na Mystique (Jennifer Lawrence), której DNA ma pomóc Bolivarowi Trask (Peter Dinklage) w stworzeniu Sentinelów, które zdemolują świat przyszłości. Wszystko przez wpadkę zmieniającej kształty mutantki, która zabijając wcześniej wspomnianego, uruchomiła rządową machinę zezwalająca na start projektu tych robotów. Świat jest w opłakanym stanie, a mutanci bezsilni. Teraz Wolverine musi skrzyknąć skłóconego Profesora i Magneto (Michael Fassbender) w przeszłości, żeby powstrzymać ich wspólną niebieską miłość. O ile zmiana przyszłości w ogóle wchodzi w grę. Bardzo często wydaje się to niewykonalne. Ale dość o przeszkodach, jakie się pojawią. Wiele wątków – jak chociażby nogi Profesorka – akceptuje. Zostały przedstawione i wytłumaczone w należyty sposób, a ich powiązanie we wmiarę akceptowalną całość, nie przyprawi nikogo o ból głowy. Mówie o związkach z poprzednimi odsłonami X-Menów, które... mimo wszystko najlepiej olać – za dużo niescisłości, za dużo palców w tym bylo maczanych. „Pierwsza klasa” i „Przeszłość, która nadejdzie”. Nic więcej się nie liczy, na czele z ostatnim „Wolverinem”. Miejcie tego świadomość.

Nowa przygoda, nowe postacie, nowa obsada. Pamiętacie Rebecce Romijn? Nie jest to aktorka z najwyższej półki, ale jej Mystique wspominał będę lepiej od Lawrence’owej. Jennifer od dłuższego czasu mnie irytuje, gdziekolwiek się nie pojawi. Ja widzę ten sam zestaw min. Czy to „Igrzyska”, czy „X-Meni”, czy jakiś horrorek. Dziewczyna po mnie zwyczajnie spływa, i nie inaczej było tutaj. Mimo, że Mystique była tu zagubiona, i nie wiedziała kogo słuchać, tak ja tej głębi na jej twarzy nie widziałem. Niby ważna postać dla historii, ale ciężko mi będzie ją zapamiętać – Lawrence znowu na mojej czarnej liście.

Na pewno wielu nowych fanów zyska Evan Peters, jako Quicksilver. To jego scena rządzi w tym filmie, i pozostaje żal, że: a) gość szybko oddalił się w cień ; b) mam wrażenie, że wycisnęli tu z niego najlepsze co może być, i tej sceny już nigdy nie doścignie – :wink: Obym się mylił, bo choć góruje tam prostota, to nie sposób się nie uśmiechnąć. Czekamy na Avengersów, bo to tam jego wątek ma być rozwijany – o ile mnie pamięć nie myli.

Najbardziej cieszą drobnostki. Takie małe akcenty, zgrabnie wcisniętę w główny tor fabuły. Często komediowe, czasami wymagające sporej znajomości komiksów – jak chociażby scena w windzie i rozmowa „szybkiego” z Magneto. Tutaj zasługi trzeba przypisać powracającemu za kamerę Bryanowi Singerowi, który jako jedyny był gotów wziąc na swoje barki sprzątanie po swoich następcach/poprzednikach – on odpowiadał za część pierwszą i drugą.

Akcja pewnie wielu usatysfakcjonuje, choć scen walki nie ma zbyt wiele, a poczatek prezentuje dość wolne tempo. Mnie to wszystko nie ruszyło. Poziom typowy dla blockbusterów, choć bitwa z Sentinelami w przyszłości daję radę. Tak jak cały film - daję radę. Nie nazwałbym tego tworem genialnym, ani też najlepszym X-Menem, ale ciężko mu odmówić wielu pozytywnych aspektów. McAvoy i Fassbender, wciaż nie dają oderwać od siebie uwagi, więc poziom „Pierwszej klasy” został zachowany – szczególnie u McAvoya. Jackman to klasa sama w sobie, i jakimkolwiek gniotem by nie był film o „Rosomaku”, to i tak będzie znośny mając w sobie Hugh – stworzony do tej roli – 6/10

A... i po napisach końcowych warto zostać. Niby prosta scena bez dialogu, ale bardzo wymowna i nakręcająca na przyszłą odsłonę.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Angriest Man in Brooklyn

Zgorzkniały mieszkaniec Nowego Jorku, Henry Altmann (Robin Williams), dowiaduje się, że zostało mu 90 minut życia. Postanawia naprawić krzywdy, jakie wyrządził najbliższym. Nie wie jednak, że diagnoza nie do końca jest prawdziwa.

Dramedia przewidywalnie sentymentalna u podstaw, z chybionymi gagami. Robin Williams jest energetyczny, jest wszędzie, ale najwyraźniej gdzieś zezwolono mu zgubić swój komediowy timing. Widzę tam starego dobrego komika, który najwyraźniej stał się ofiarą kiepskiego scenariusza. Towarzyszą mu fajne nazwiska – Mila Kunis i Peter Dinklage – ale cierpią na tą samą dolegliwość. Choćby dali tu Oscarowe przedstawienie, to nie zmieniliby tego w wartościowy film. A już na pewno nie w innowacyjny. Kiepska narracja aktorów jeszcze to dobija. Chyba nie do końca byli pewni, czym ten „Angriest Man in Brooklyn” ma być. Brakuje w tym celu, brakuje emocjonalnej inwestycji widza – a flashbacki są tanim sposobem na jej wywołanie. Trochę popatrzyłem na Kunis, trochę posłuchałem cisnącego ze wszystkimi Williamsa – tyle! Postawienie za kamerą gościa, który ostatni film nagrał 12-lat temu (Phil Alden Robinson), daje się we znaki. Telewizyjny zlepek scen – 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  2 155
  • Reputacja:   45
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

,,Ten przeklęty moment" (2014)

Amerykańska komedia romantyczna w reżyserii Toma Gormicana. Trójka przyjaciół: Jason (Zac Efron), Daniel (Miles Teller) i Mikey (Michael B. Jordan) postanawiają raz na zawsze singlami. Niestety w zrealizowaniu planów przeszkadzają im kobiety stojące na ich drodze. Jason spotyka się z Ellie (Imogen Poots), Daniel z Chelsea (Mackenzie Davis), zaś Mikey chce odbudować relacje z żoną (Jessica Lucas)...

,,Ten przeklęty moment" to dość zabawny i pouczający film o...wrażliwych mężczyznach. Trójka bohaterów oczywiście zalicza panienki, pije dużo alkoholu i rozmawia o błahostkach , jednak tak naprawdę jest to maska. Każdy z nich pragnie bliskości ukochanej osoby, jednak ma w sobie na tyle niedojrzałości, by zrozumieć powagę sytuacji dopiero, gdy są bliski utraty swoich kobiet. Wobec miłości pozowanie i przyjacielskie przysięgi są bezsilne.

Film przyciąga przede wszystkim dlatego, że jego bohaterowie są wyraziści. Zac Efron kojarzony był do niedawna z rolami słodkich romantyków, którym w filmie i tak się okazuje, jednak przedtem pokazuje się z innej, komediowej, a przede wszystkim dobrej strony. Świetnie partneruje mu Imogen Poots, która tak jak Mackenzie Davis nie dała się wrzucić do szuflady, gdzie przebywa setki filmowych, zakochanych kobiet. Mistrzem w materii rozrywki pozostaje jednak Miles Teller, który robi to, czego wielu aktorów niestety nie potrafi - błaznuje z klasą...

Wielu facetom ten film może się nie spodobać, bowiem ,,Ten przeklęty moment" to prztyczek w nos dla wielu przedstawicieli naszej płci. Chyba jednak nawet urażony samiec doceni dobry poziom tej produkcji...

 

Ocena: 4/6

70800448856fb97a41e5eb.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Blended / Rodzinne rewolucje

Po katastrofalnej randce w ciemno, samotni rodzice, Lauren (Drew Barrymore) i Jim (Adam Sandler) zgadzają się tylko co do jednego – nie chcą się już nigdy więcej widzieć. Kiedy jednak każde z nich postanawia wyjechać na niezapomniane wakacje z dziećmi, okazuje się, że przez tydzień będą skazani na swoje towarzystwo w luksusowym afrykańskim kurorcie.

Wiemy do czego to prowadzi. Wiemy, jak to wszystko się zwinie, jakie zabiegi komediowe i emocjonalne będą stosować. Wiemy nawet, który dzieciak z którym się skumpluje – bo Jim ma trzy córki, a Lauren dwóch synów – a którzy będą bodźcem do pojednania samotnych rodziców. I mimo tej oklepanej, familijno-komromowej otoczki, nie uważam tego czasu za stracony. Jeśli oddzielić „zło konieczne”, to można czerpać radość z warstwy tekstowej/humorystycznej. Sandler gra ironicznego gościa, który szybko zaskarbił sobie moją sympatię. Takiego Adama mogę oglądać - dopóki nie pajacuje w typowy dla siebie sposób. Barrymore stara się nie pozostawać dłużna, ale brakuje jej takiego komediowego zmyslu. O wiele lepiej na tym polu wypada jej wredna przyjaciółka Jen (Wendi McLendon-Covey), choć to kolejna postać wyciągnięta z komromowego elementarza.

Nie jest bynajmniej tak, że Sandler ma zabawiać, a Drew być typowym, kochającym rodzicem. Tutaj oboje dodają coś od siebie, a i nie wiem, czy kolejny raz Adam nie stoi wyżej. To naturalnie może się wiązać z tym, że samotny ojciec jest rzadszym widokiem, i od razu interesuje nas bardziej. Nie radzi sobie z córkami, ale nie stara się wychodzić z każdej sytuacji żartem. Próbuje przekazać odpowiednie emocje, i robi to na tyle, na ile pozwala scenariusz. Jego córki potrzebują matki, a synowie Lauren ojca.

Trochę guilty pleasure. Świadomy niedoskonałości, spędziłem przyjemnie czas. Film jakich wiele. Największą wadą jest czas trwania, bo 2h, to stanowczo za dużo jak na tę treść - 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Wczoraj obejrzałem sobie 3 filmy, więc tak krótko o nich coś napiszę.

 

Królowie nocy - Historia pewnego managera klubu, który próbuje ocalić swojego brata i ojca przed mafią z Rosji. Spodziewałem się znacznie lepszego filmu, w którym będzie dużo akcji itp, a tego nie dostałem. Troche oklepany motyw z tym, że ten zły chce uratować swoich bliskich przez co przyłącza się do tych dobrych i razem przeciwstawiają się złu. Brakowało mi tutaj czegoś co można by zapamiętać na dłużej, dlatego dałem 6/10.

 

R-Point - Fajny horror wojenny, w którym dużo się działo. Akcja dzieje się w 1972 roku podczas wojny w Wietnamie. Specjalny oddział musi wrócić po zaginionych żołnierzy ( zostali uznani za zmarłych, gdyż ich dowódca tak twierdził, a ponoć tylko on przetrwał ), którzy po 6 miesiącach odzywają się przez radiostację. Spodobało mi się połączenie filmu wojennego z horrorem, bo w tym filmie zostało to tak pokazane jakby żołnierze, którzy tam byli doświadczyli okropnych rzeczy na tej wojnie i po prostu ich psychika nie wytrzymała. Kilka zwrotów akcji, które trzymają w niepewności do końca filmu plus dobrze rozegrane zakończenie sprawiło, że dałem temu filmowi 7/10.

 

Wrogowie publiczni - Ten film czekał na mnie od kilku tygodni, bo chciałem wpierw przeczytać książkę, a dopiero później go zobaczyć. Dobrze, że w filmie skupiono się tylko na wrogu publicznym numer 1, a nie na wszystkich, którzy byli w książce ( Bonnie i Clyde, Machine Gun Kelly, Barker i Karpis choć ten ostatni był obecny w filmie, ale bardzo krótko ). Dzięki temu można było lepiej przyjrzeć się życiu Johna Dillingera oraz jego kompanom. Lubie takie filmy gangsterskie, które dzieją się w latach 30 ze względu na ich ubiór i samochody. Dillinger został tu pokazany jako prawdziwy mężczyzna z zasadami, który nawet, gdy obrabował bank nie zabijał zwykłych ludzi, ani nawet nie brał ich pieniędzy. Dostaliśmy również wątek miłosny głównego bohatera z Billie Frechette. Strasznie podobały mi się sceny strzelanin, które wyglądały świetnie, a i dźwięk wystrzałów był bardzo realistyczny. Bardzo fajnie został również pokazany motyw, gdzie Dillinger uciekł z więzienia mając pistolet wyrzeźbiony z mydła co tylko pokazuje, że był mądrym i sprytnym facetem. Jak dla mnie film po prostu rewelacyjny ze względu na aktorstwo jak i fabułę. 9/10.

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals


  • Posty:  2 155
  • Reputacja:   45
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

,,Mindscape” (2013)

Hiszpańsko – amerykański thriller psychologiczny w reżyserii Jorge Dorado. John Washington (Mark Strong) potrafi pojawiać się w ludzkich wspomnieniach jako obserwator. Po uporaniu się z problemami spowodowanymi samobójstwem żony, otrzymuje zlecenie terapii z szesnastoletnią Anną Greene (Taissa Farmiga). Dziewczyna jest podejrzana m. in. o otrucie swoich koleżanek ze szkoły. Ponadto ojczym Robert (Richard Dillane) chce posłać nastolatkę do szpitala psychiatrycznego w celu przejęcia jej ogromnego majątku. John chce pomóc dziewczynie, choć nie zdaje sobie sprawy, że z czasem stanie się jej kolejną ofiarą…

,,Mindscape” miał spory potencjał na stworzenie historii. Dobrze się stało, że twórcy filmu nie poszli po najmniejszej linii oporu i nie przygotowali romantycznej opowieści o zagubionej nastolatce łamiącej serce statecznemu terapeucie po przejściach. Problem w tym, że film tak naprawdę nie wzbudza większego napięcia. Wędrówka po wspomnieniach Anny miała szokować, tymczasem jest zbiorem niedopowiedzianych historii. Kilka wątków natomiast jest przeprowadzonych w sposób bardzo chaotyczny, jak np. relacja Washingtona z pokojówką Greene’ ów, domniemana pedofilia przełożonego Johna (Brian Cox) czy też matka, która ze spokojem patrzy jak jej partner próbuje umieścić córkę w szpitalu psychiatrycznym. Oglądając projekt Jorge Dorado, widz czeka na psychologiczne fajerwerki, których nie dostaje. Otrzymuje zaś niedopracowaną historię o tym, jak szesnastolatka przechytrzyła terapeutę, po czym czmychnęła nie wiadomo gdzie. Mało było psychologii w psychologii…

Ratować sytuację próbowali aktorzy. Dwudziestoletnia Taissa Farmiga zagrała bardzo dojrzale. Jej gra idealnie komponowała się ze spokojem Marka Stronga. Gość rzeczywiście pokazał siłę...

Szkoda niewykorzystanego potencjału, szkoda zmarnowanego wysiłku dwóch sztandarowych postaci. Za dużo było w ,,Mindscape” chaosu i naiwnej wiary, że widz zachwyci się tak niedopracowaną całością…

 

Ocena: 2/6

70800448856fb97a41e5eb.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Maleficent / Czarownica

Zrealizowany z wielkim rozmachem film "Czarownica", z udziałem Angeliny Jolie w roli tytułowej, został zainspirowany postacią znaną z disneyowskiej "Śpiącej królewny" – Diaboliną. Tytułowa Czarownica była niegdyś piękną i dobrą dziewczyną. Jej radosną młodość przerwała wojna, podczas której bohaterka z oddaniem broniła swojej ojczyzny. Jednak zdrada, której doświadczyła, zmieniła jej czyste serce w kamień... Żądna zemsty rzuca klątwę na Aurorę (Elle Fanning) – nowonarodzoną córkę następcy tronu wrogiego królestwa.

Jolie jest stworzona do tej roli. W każdym tekście, w każdym spojrzeniu, była niebywale naturalna. Aż sam się sobie dziwiłem, że dzięki niej, byłem w stanie polubić tak bardzo jakąś postać z baśni. Momentami zabawna, momentami śmiertelnie poważna. Mieszanka jak w charakterystyce postaci, która nie wskazuje na dobro czy zło. Nie jest to bynajmniej zaskakująca niejednoznaczność – film raczej leci po znanych punktach – ale dobrze, że główny bohater nie pierdzi na słodko.

Trudno coś dobrego powiedzieć o reszcie bohaterów. Aurora ma być tą bezgranicznie czystą/dobrą, opiekujące się nią wróżki zwykle mijają się z moim humorem, a wrogi król (Sharlto Copley) z każdą minutą zjeżdża na dalszy plan, a w tych momentach kiedy wariuje, chcielibyśmy go oglądąć najbardziej. Poprawne role, niewiele poza tym.

Dzieci będą zadowolone, dorośli nieco mniej. Jest to ładna historyjka, ale z góry wiemy, co nam przekaże. Akcja – choć jej mało – stoi na przyzwoitym poziomie, wizualnie ta kraina wygląda bardzo dobrze, ale fabularne kroki na ostatniej prostej nieco ostudziły mój entuzjazm. Zrobili to, czego unikałbym jak ognia... „Czarownica” wyszła jak wszystkie inne filmy ze swojej kategorii. Zachowała dobre tempo podawania przystawek, każda dbała o kubki smakowe wszystkich gości... i na przystawkach się skończyło, dania głównego nie podali – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  2 155
  • Reputacja:   45
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

,,In secret” (2013)

Amerykański thriller erotyczny w reżyserii Charlie Strattona inspirowany powieścią francuskiego naturalisty Emila Zoli z 1867 roku pt. ,,Therese Raquin”. Therese (Elizabeth Olsen) jako mała dziewczynka zostaje zesłana do swojej ciotki, pani Raquin (Jessica Lange). Po śmierci swojego ojca żołnierza, Therese jest zmuszona już na zawsze żyć pod opieką jego ciotki. Gdy dziewczyna dorasta, przeprowadza się z Vernon do Paryża wraz z Raquin i jej synem Camillem (Tom Felton), z którym bierze ślub. Nudne życie w obskurnym mieście odmienia malarz Laurent (Oscar Isaac). Kochankowie postanawiają upozorować wypadek Camille’ a i pobrać się. Nowe życie nie okazuje się jednak być takie, jakie przypuszczali…

Twórcy filmu nie odbiegali zbyt mocno od książki Zoli. Naturalizm wylewa się z każdego kadru, z każdej sceny. Paryski dom i sklep Raquinów jest ponury. Bohaterowie wydają się być brudni nie tylko pod względem moralnym, ale i fizycznym. Kierują nimi najprostsze instynkty, takie jak pożądanie czy strach. Nastrój filmu jest wyjątkowo ciężki, jednak film ogląda się z zaciekawieniem. Dobrze oddano klimat i sens XIX wiecznych powieści…

Rolę kochanków – zabójców mieli otrzymać Kate Wintslet lub Jessica Biel oraz Gerard Butle. Nieco mniej znani Elizabeth Olsen i Oscar Isaac udowodnili, że nazwiska nie grają. Olsen była dobra zarówno w roli nieszczęśliwej i niewiernej żony jak i przestraszonej morderczyni. Isaac z kolei odpowiednio skaził swoją postać złem. Pokaz gry aktorskiej na wysokim poziomie prezentuje również Jessica Lange, której także w filmie miało nie być, jednak ostatecznie zastąpiła Glenn Close…

,,In secret” tak jak ,,Therese Raquin” pokazało, że ludzie są z natury źli, że nie kieruje nimi nic górnolotnego, w przeciwieństwie do najbardziej ordynarnych potrzeb. Dobrze, że tylko obraz człowieka w filmie jest zły…

 

Ocena: 4/6

70800448856fb97a41e5eb.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

The Grand Budapest Hotel

Ciężko nie docenić warstwy wizualnej. Sam Hotel to barwne dzieło sztuki, a wszystko inne mu dorównuje. Włącznie z postaciami. Głównym bohaterem opowieści – bo wydarzenia przedstawiane są w takiej formie – jest Gustave H (Ralph Fiennes). Wyrafinowany dozorca ekskluzywnego hotelu, który lubuje się w podrywaniu bogatych starszych Pań. Po śmierci jednej z nich (Tilda Swinton) i otrzymaniu w spadku drogocennego obrazu, Gustave wraz ze swoim nowym boyem hotelowym (Tony Revolori), zostaje wkręcony w wir wydarzeń kręcących się wokół niezbyt płaczącej po stracie rodziny, na czele z synem Dmitrim (Adrien Brody). Intryga może nie jest zaskakująca, ale w swej prostocie urzeka. Tu wiadomo, kto jest zły, kto dobry, ale ma to swój urok i trzyma w napięciu, mimo, że jest to wyłącznie wymówka dla widoków i czarnego humoru w błyskotliwych dialogach.

Charaktery nie byłyby tak żywe, gdyby nie genialna obsada. Ralph Fiennes, F. Murray Abraham, Mathieu Amalric, Adrien Brody, Willem Dafoe, Jeff Goldblum, Harvey Keitel, Jude Law, Bill Murray, Edward Norton, Saoirse Ronan, Owen Wilson…i wielu innych. Co ciekawsze, nikt nie zawodzi. Jedni mogą odstawać, ale ciężko jest im mieć to za złe, kiedy dostają tak mało czasu. Pierwsze skrzypce gra Ralph Fiennes, a jego Gustave to jedna z fajniejszych postaci tego roku. Zabawny, trochę przemądrzały, ale niebywale elokwentny. Emocje przez niego przekazywane są adekwatne do kolorów tego świata. Młody Revolori dotrzymuje mu kroku, a jego siła tkwi w wymownej mimice. Na to warto zwracać uwagę oglądając „Grand Budapest Hotel”. Często postacie w tle potrafią rozbawić do łez. Drobnostki, a cieszą. Zadbali tu o najmniejszy szczegół.

Tempo jest niesamowite. Scena po scenie, ciężko się oderwać. Zapomnijcie o jakichkolwiek przestojach, tu lecą na złamanie karku. Pozostaje ochota na ponowny seans, i wypatrzenie jakiegoś niuansu, który za pierwszym razem pominąłem. A nawet jeśli nic mi nie umknęło, to i tak będę czerpał sporo radości z takiej powtórki. Oglądasz kreskówkowy świat, ale postacie są tak dobrze zagrane, że z czasem o tym zapominasz, i jesteś skłonny pomyśleć, że to, gdzieś tam daleko, dzieję się naprawdę. O ile nie jestem fanem Wesa Andersona - mimo jego rosnącej popularności – tak „Grand Budapest Hotel” jest absurdalny, zabawny, uroczy, ekscytujący, brutalny i kolorowy. W prostszych słowach – to cholernie dobry film! – 8/10

50608915156a3743c1fa34.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE Backlash 2025
      Dyskusje na temat wydarzenia WWE Backlash 2025!
        • Dzięki
      • 32 odpowiedzi
    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 051 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 713 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 107 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 187 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 606 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 896 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: NJPW Best Of The Super Junior 32 - Dzień 7 Data: 20.05.2025 Federacja: New Japan Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Takasaki, Gunma, Japan Arena: G Messe Gunma Publiczność: 842 Format: Live Platforma: NJPWWorld.com Karta: Wyniki: Powiązane tematy: New Japan Pro Wrestling - dyskusja ogólna
    • Bastian
      Milutko, że Roxanne Perez weszła do MITB, i to kosztem Becky Lynch, która - jak widać - nadal będzie tłuc się z Valkyrią. Przyjemna walka Irlandki, Prodigy i Natalyi. Ripley kontra cudem uratowana przed zwolnieniem Zoey Stark i wracająca po 100 latach przerwy Kairi Sane. Kto to ugra, ciekawe...  Stark w pierwszej walce od 100 lat i jeszcze kontuzja, pech...  Rhea wygrywa, oprócz niej w MITB Bliss, Perez, być może Flair. Walizka pasuje do Roxanne idealnie, a wygrana w takim składzie to już byłby potężny kop dla niej. Jak już się tak rozpływam nad Perez to czas na łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Nie wiem, czy jej obecność w Judgment Day to dobry pomysł. Wygląda to na potencjalny face turn Liv Morgan po powrocie i feud z RP, choć uważam, że po tej jej roli w filmie, dobrą opcją byłby helowy gimmick Hollywood Morgan. No i JD do rozpadu, z tej stajni już się chyba nic nie wyciśnie. Dużo o paniach, bo u panów nuda i dłużyzna. 150 osób kręci się wokół Jeya i WHC, podobnie z tą nową stajnią Rollinsa. Śmierdzi to finałem i War Games.  Rusev niedawno zadebiutował, a już znika na tygodnie. Jak już nie było na niego pomysłu i miał od początku być jednym z wielu to mogli z niego zrobić np. przydupasa helowego Ceny, przynajmniej Jaś odhaczyłby kolejny punkt obowiązkowy w byciu tym złym.   
    • Kaczy316
      Lecimy z ostatnim Monday Night Raw przed Saturday Night's Main Event!   Zaczynamy od Loganika uuuu no czyli zaczynamy dość dobrze. Myślałem, że to będzie jakieś mocne dobre promo, a tutaj typowo heelowe i nic ciekawego, w sensie mówi do publiczki to czego ona nie chce zbytnio czyli, że wygra tytuł, że pokona Jeya i zdobędzie tytuł World Heavyweight i zrobi to 12 lat szybciej niż Jey, na szczęście wszystko przerywa Gunther! Nie wiem, dziwny był ten segment, Gunther mówił coś o braku szacunku do niego ze strony Logana Paula, dobrze, że na koniec wbił Jey Uso i wywalił Superkicka dla Paula, Logan mnie na micu strasznie nudzi przez dłuższy czas, gość wbija i jedynie mówi to co publice się nie podoba i zwraca się głównie do publiki, takie zagrywki działają na początku, ale szybko się nudzą przynajmniej mi, segment dobry, ale dziwny dla mnie.   Giulia na SD to Roxanne oficjalnie na Raw! Ulala i od razu walka kwalifikacyjna do walki o walizkę! Dwie walki dzisiaj kwalifikacyjne kobiet, Roxanne vs Becky vs Natalya oraz Rhea vs powracająca Kairi Sane! vs Zoey Stark ulala będzie się działo! Na Backu Jey spotyka Heymana i Paul fajnie tutaj wypadł, jak praktycznie zawsze w sumie.   Pentagon i Styles vs JD McDonagh i Balor, to może być bardzo dobry pojedynek. Lekko ponad 17 minut genialnego starcia, kurde aż sam nie wierzę, że to starcie było na Raw i wyszło tak niesamowicie, ciężko dzisiaj będzie to przebić, AJ i Pentagon wyglądają bardzo dobrze jako Tag Team i ciekawi mnie czy pociągną to dalej, ja bym zobaczył takie połączenie na dłużej zdecydowanie, ale niestety Pentagon i Styles przegrywają, bo Gigacha.....znaczy El Grande Americano znowu atakuję naszego kochanego Luchadora i Balor z JD wygrywa i nawet Finn zdobywa pin ulala, ale walka genialna polecam mega.   Rollins na backu ostrzega w pewnym sensie Logana i wspomina WM 39, że możemy dostać powtórkę z tej WM tylko tym razem z tytułem World Heavyweight ON THE LINE!   Pierwsza walka kwalifikacyjna dzisiaj! Becky vs Natalya vs Roxanne Perez! Liczę oczywiście na Perez i mam nadzieję, że się nie zawiodę! Kurde no kolejna świetna walka 14,5 minuty bardzo dobrego starcia, które oglądało się z mega przyjemnością i mamy powrót Lyry, która przeszkodziła Becky w wygraniu tego starcia i to tak mocno, Becky próbowała wrócić do walki, a Lyra NIE NIE NIE WRACAJ TU KOLEŻANKO! I cyk nawalanka, ale ten feud mi się podoba Lyra jest obecnie tak genialna do oglądania, a Roxanne sobie wygrywa i jest w walce o walizkę! Jak dla mnie to powinna to wygrać, mam nadzieję, że tak się stanie.   Sami na backu sobie gada z Jeyem. Ulala Akira dostanie Ruseva, a wbija jeszcze Gigachad i American Made dostanie szansę na walkę o tytuły World Tag Team za tydzień, dobre wieści, a Gigachad jest wkurzony trochę, bo Julius i Brutus coś dostali, a On z Ivy nic i chcę coś od Pearca, ale ostatecznie nic nie dostaję.   Sheamus vs Grayson, walka raczej poprzednich nie pobiję, ale też może być mega przyjemna. CO JEST Austin Theory dostał najlepszą reakcje swojego życia przy walce, w której nawet nie uczestniczy xDDDD On w ogóle dostał jakąkolwiek reakcję od jakichś dwóch lat xDDD szkoda tylko, że nie wiem za co, bo była reklama i po reklamie nagle słyszę głośne chanty "Austin Theory" xD. Prawie 12 minutowa walka, która była tak samo bardzo dobra i mega przyjemna do oglądania, kolejna tygodniówka na której walki oddają i to niesamowicie, czekam na kolejne pojedynki, Sheamus tutaj wygrywa, a Theory ma beke, że jego ziomek obrywa xD, ajj fajnie się oglądało dzisiaj Austina.   Co to za jakiś wywiad z no namem. No teraz mamy prawilny wywiad z Guntherem, znaczy miał być, ale od razu wbił Seth Rollins, ale Seth nas okłamał, mówił, że Gunther był bardzo dobrym Championem, no niestety nie był Seth nie był. No lekka kłótnia się wywiązała z tego.   Pora na kolejną walkę kwalifikacyjną! Rhea vs Zoey vs powracająca Kairi Sane! Oj kolejny pojedynek, co może oddać zdecydowanie! Kairi imo tutaj mogłaby wygrać, Ripley ta walizka byłaby tak samo potrzebna jak Becky, One tego nie potrzebują i w walce też nie muszą być. Kurde początek walki i jedna z pierwszych walk Zoey i już wypadła z akcji i to chyba był wypadek przy pracy i jakaś prawdziwa kontuzja, nie wyglądało to na nic planowanego, po reklamach mamy już jedynie walkę pomiędzy Ripley i Kairi, dalej to może być dobra walka, ale szkoda Stark, ale no cóż zdarzają się wypadki. No po prawie 10 minutowej walce wygrywa Ripley, dobry pojedynek, ale widać, że Panie były trochę pogubione, ale no nic dziwnego, walka po prostu była w porządku jak na to co się stało, wydaję mi się, że Kairi miała to wygrać, ale jak Zoey odpadła to nie chcieli podkładać Ripley, chociaż może się mylę.   Co jest? Roxanne Perez w Judgment Day? Kurde ciekawie się zapowiada, Balor wprowadza nową zawodniczkę do formacji i to akurat kobietę pod nieobecność Liv oj coś czuję, że Morgan nie będzie zadowolona, Roxanne nawet dała prezenty swoim nowym przyjaciołom, ale Raquel dalej się to nie podobało.   Next Week: Kolejne walki kwalifikacyjne do Money In The Bank Ladder Matchy, no właśnie dzisiaj żadnych walk męskich nie było o dołączenie do tego Ladder Matchu, może za tydzień będą. Akira Tozawa vs Rusev, no może być niezły comedy match xD. Ulala American Made vs The New Day vs War Raiders o pasy World Tag Team, zapowiada się dobrze. Kolejne Raw zapowiada się w porządku, w sumie poza Triple Threatem o tytuły World Tag Team to jest po prostu ok, szczególnie, że walk kwalifikacyjnych jeszcze nie znamy to ciężko coś powiedzieć.   Lecimy z main eventem! Jey Uso vs Bron Breakker! No Ci Panowie dawali bangerki w walkach o IC Title, więc teraz też na to liczę! Prawie 16 minut tak samo bardzo dobrego pojedynku pod koniec oczywiście Heyman zaczął się wtrącać i nawet chciał się bić z Uso xD, śmiesznie to wyglądało, ale ostatecznie Seth zaatakował poza ringiem Jeya i mamy DQ, pojedynek naprawdę fajny i przyjemny, atak na Jeya kontynuowany, ale na ratunek wbija Sami Zayn! Seth i Bron gotowi, a Zayn niepewny, lecz pojawia się też CM Punk! Mamy spory brawl, a Jey był w ringu i jeszcze Logan na sam koniec go rozwalił xD, fajna walka, feudy podbudowane, czekam na Saturday Night's Main Event!   Plusy: Segment otwierający Pentagon i AJ vs Finn Balor i JD McDonagh Roxanne vs Becky vs Natalya Waller vs Sheamus i przyjemna postać Austina Ripley vs Kairi Main event   Podsumowanie: Oj to Raw walkami stało zdecydowanie, każda walka poza tą gdzie Zoey musiała zostać wycofana z walki to były na co najmniej bardzo dobrym bądź świetnym poziomie, ale Rhea vs Kairi mogły dać gorszy pojedynek, bo trochę się pozmieniało i trzeba było improwizować i tak bardzo dobrze z tego wyszły, bo to, że walka była gorsza niż reszta nie znaczy, że była zła, bo była dobra, ogólnie fajne Raw, ostatnio te tygodniówki są świetne dla mnie i tą też polecam, to widzimy się na SD i na Saturday Night's Main Event!
    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Monday Night RAW #1669 Data: 19.05.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: Online Stream Lokalizacja: Greenville, South Carolina, USA Arena: Bon Secours Wellness Arena Format: Live Platforma: Netflix Komentarz: Michael Cole & Pat McAfee Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
    • CzaQ
      Po wyborach, więc politycznie     Również gratulacje dla Adriana Zandberga :       
×
×
  • Dodaj nową pozycję...