Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 353
  • Reputacja:   307
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

  PH93 napisał(a):
Kowal, co tak surowo oceniasz teraz? :twisted:

 

No dokładnie Millerowie byli jedną z najlepszych komedii 2013 roku 6 trochę niska ocena.

Najdłużej panujący w historii Attitude Mówi Typer Champion of the world!!!

1. Miejsce - Typer AEW 2020

1. Miejsce - Typer AEW 2021

2. Miejsce - Typer WWE 2020

3. Miejsce - Typer Mistrzostw Świata 2014

3. Miejsce - Typer Ligii Europy 2014/2015

156429637657b4c00661021.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

  Jeffrey Nero napisał(a):
PH93 napisał/a:

Kowal, co tak surowo oceniasz teraz?

 

No dokładnie Millerowie byli jedną z najlepszych komedii 2013 roku 6 trochę niska ocena.

 

Według mnie nie zasłużyli na więcej, więc dałem taką. Zresztą ostatnie filmy puszczam sobie na połowie ekranu, a na drugiej piszę pracę magisterską, wiec te filmy to takie umilacze czasu spędzonego przed kompem. Możliwe że nie złapałem klimatu, ale pewnie kiedyś jeszcze sięgnę po ten film i może moja ocena się zmieni. Na wieczór mam do zobaczenia Kamienie na Szaniec albo Herkulesa i je na pewno będę oglądał z pełną uwagą :grin:

Edytowane przez Kowal

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Tym bardziej, że mam w pamięci filmy klasy B. którym Kowal dawał 8 lub 9 :D Edytowane przez PH93

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

  PH93 napisał(a):
Tym bardziej, że mam w pamięci filmy klasy B. którym Kowal dawał 8/9

 

Po pierwsze nigdy nie stosowałem skali do 9, tylko taka jak na filmwebie, czyli do 10 :D Po drugie o gustach się nie dyskutuje, więc jak mi się coś podobało a Tobie nie to niestety trzeba się z tym pogodzić że ile gustów tyle opinii :grin: No i wtedy może rzeczywiście dawałem czasem trochę zbyt wysokie oceny, ale mało filmów oglądałem i nie byłem zbyt wybredny. A teraz jak widać oglądam więcej, więc i oceny są surowsze, bo bardziej przemyślane...

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Enemy

Adam Bell (Jake Gyllenhaal) jest profesorem historii. Życie, jakie prowadzi, jest nudne i zaniedbane do tego stopnia, że nie poświęca zbyt wiele uwagi nawet swojej dziewczynie, Mary (Mélanie Laurent). Wszystko zmienia się, gdy pewnego razu ogląda film, który polecił mu znajomy. W trakcie seansu Adam dostrzega w jednej z ról własnego sobowtóra. Zaintrygowany tym, co zobaczył, postanawia odszukać mężczyznę z filmu. Nie wie jeszcze, że decyzja, którą właśnie podjął, nieodwracalnie odmieni całe jego życie.

Gdyby David Lynch nakręcił książkę Kafki, to wyszłoby coś zbliżonego. Ok, pewnie byłoby lepiej niż tu, ale sama myśl już jest niezłą rekomendacją dla mało znanego „Enemy” – Raven, Tobie powinien się spodobać. To jedna z tych produkcji, którą najlepiej zobaczyć dwukrotnie, a wtedy większość niuansów stanie przed nami otworem.

Naprawdę ciężko brnąć dalej w fabułę, bez przekazywania swoich przemyśleń. Tego wolę uniknac, nie chcąc sugerować rozwiązań, czy też walić gotowców. To skomplikowany film, z surrealistycznymi wstawkami. Opowiadający o tożsamości, kiedy nigdy do końca nie wiesz, kim tak naprawdę jesteś, albo... - no, i już bym powiedział za duzo. Jake Gyllenhaal sprawdza się w podwójnej roli. Mimo, że twarz ta sama, widać różnicę miedzy Adamem – profesorem historii – i Anthonym – aktorem.

Ok, z Davidem Lynchem mnie trochę poniosło (choć nim wyraźnie się inspirowali). Denis Villeneuve nie stworzył dzieła aż tak złożonego, i aż tak pokręconego, ale często udanie rzuca w nas podkręcone piłki. Satysfakcjonujące było tempo tego wszystkiego. Scena po scenie można było pomyśleć na czym obecnie stoimy, i gdzie to wszystko zmierza. I choć końcówka była dość prosta, to ciężko być z niej niezadowolonym. To nie jest coś, z czego będziecie czerpać prostą rozrywkę, a coś, co będzie Was zachęcało do myślenia. Ma niepokojący klimat, niekoniecznie udane efekty (albo ja nie wiem, czy były one aż tak potrzebne), i klimat, który wkręca – 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

"Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo." Oto dewiza jaką w życiu kierują się trzej młodzi przyjaciele Alek, Zośka i Rudy. Harcerze, maturzyści warszawskiego liceum snujący ambitne plany na przyszłość przerwane przez wrzesień 1939 roku. Wkraczają w dorosłość w niezwykle dramatycznych czasach, które stawiają ich przed wyborem – przetrwać za wszelką cenę, czy przyłączyć się do walczących o wolną Ojczyznę, ryzykując wszystko. Chłopcy, wychowani w patriotycznych domach, kształtowani przez harcerskie ideały, postanawiają walczyć. Stają się żołnierzami i choć codziennie ocierają się o śmierć, to jednak nawet w tych okrutnych czasach potrafią żyć pełnią życia. Walczą ofiarnie i z honorem. Odchodzą "jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec", zostawiając po sobie wielką lekcję przyjaźni, honoru i miłości do Ojczyzny.

 

Rudy, Alek i Zośka to postaci, które z książki Aleksandra Kamińskiego zna chyba każdy, kto miał styczność ze szkołą średnią, bo z tego co pamiętam była to lektura obowiązkowa. Zresztą chodziłem do liceum mieszczącego się przy ulicy Szarych Szeregów, więc tym bardziej musiało się to znaleźć wśród tych lektur, z których kartkówka po przeczytaniu była obowiązkowa (gorsze trucie było już chyba tylko z Dziadów, ale te akurat mi się podobały). Może i treści książki nie pamiętam za dobrze, ale przynajmniej mogę z czystym sumieniem powiedzieć że najpierw przeczytałem książkę, a później obejrzałem film, co daje lepszy pogląd na to, co się reżyser do spółki ze scenarzystą postanowili pokazać na kinowym ekranie.

Od razu muszę zaznaczyć, że bałem się podobnej kichy jak w przypadku „sierpniowego nieba”, ale okazało się że do tego filmu jego twórcy podeszli z większą powagą i wyszedł z tego całkiem niezły film, który pokazuje walkę młodych Polaków o wolność, oczywiście na miarę ich możliwości, a także okrucieństwo czasów drugiej wojny światowej. Film jest według mnie jedynie niezły, ponieważ dopiero pod koniec, gdy miało dojść do akcji pod arsenałem, zaczął mnie naprawdę wciągać. Początek filmu jest zrobiony w dość kiepski sposób, a tempo jest wolne, choć wiadomo że musieli nam w jakiś sposób przedstawić głównych bohaterów, ale niestety mimo nieodczuwalnego do tej pory zmęczenia przez pierwszy kwadrans filmu oczy kleiły mi się dość mocno.

Troje głównych bohaterów zostało dobrze dobranych do swoich ról, choć Alek był w nim bardzo mało widoczny. Natomiast Tomasz Ziętek miał trudną rolę do zagrania, ponieważ przez większą część filmu był katowany i musiał odpowiednio sprzedać ból. Myślę że mu się to udało, bo jakiegoś nadmiernego przejaskrawienia w tych scenach nie dostrzegłem.

O fabule nie ma co się wypowiadać, bo jest oparty na książce i prawdziwych wydarzeniach, więc lepiej przeczytać książkę i porównać ją z filmem, zamiast zastanawiać się czy sceny pokazane w filmie były fajne czy nie.

Zapewne z premiery tego filmu cieszą się uczniowie, którym kolejna z lektur została zekranizowana i będą mogli ją obejrzeć a nie przeczytać. Wiadomo ze w przypadku takich książek jak przykładowo Krzyżacy jest tyle czytania, że jak się dochodzi do końca książki to można nie pamiętać co się działo na początku i wtedy można podeprzeć się filmem, ale Kamienie na szaniec maja na tyle przystępną długość, że można je spokojnie przeczytać w jeden dzień. Daję taką a nie inną ocenę, ponieważ film nie był ciekawy przez cały czas trwania, a jedynie na końcu. Poza tym nie jestem wielkim zwolennikiem takich filmów, ale w przypadku tego podczas seansu nie cierpiałem na wielką nudę, dlatego oceniam ten film jako niezły. Spotkałem się na necie z opinią,że to bardzo dobry film i moim zdaniem jest to jednak przesadzona opinia, bo nie trzymał dobrego poziomu przez cały czas trwania, szczególnie na początku, kiedy powinienem się wkręcić w jego klimat.

Ocena: 6/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

  Kowal napisał(a):
[...] może rzeczywiście dawałem czasem trochę zbyt wysokie oceny, ale mało filmów oglądałem i nie byłem zbyt wybredny. A teraz jak widać oglądam więcej, więc i oceny są surowsze, bo bardziej przemyślane...

 

Słowem Kowal - prawdziwym koneserem kina się stałeś. :)

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Joe

Historia byłego więźnia o imieniu Joe (Nicolas Cage), który na swej drodze spotyka nastolatka, Gary'ego (Tye Sheridan), i jego lekkomyślnego ojca alkoholika (Gary Poulter). Joe zamierza pomóc nastolatkowi w trudnej sytuacji dając mu pracę. Ich więź niekoniecznie zamknie się na relacji pracodawca-pracownik, a obaj będą mieli na siebie wpływ. Jeden potrzebuje wzoru do naśladowania, drugi docenia optymizm i chęć do życia – jakże nietypową dla tego miejsca.

Mimo wielu podobieństw do zeszłorocznego „Mud” – nie kończących się na Tye Sheridanie – świat przedstawiony w „Joe” jest o wiele mroczniejszy. Tutaj ludzie żyją w nędzy. Alkohol, seks, narkotyki, morderstwa, to chleb powszedni. Wszystko wymiera, a Ci, którzy mają Cię kochać, są gotowi wbić nóż w plecy. Film zaczyna się od przemocy na dziecku, co wyznacza ton całości, utrzymany do samego końca.

Jeśli głównym celem tutejszych postaci jest wyjście na prostą, to takie samo zadanie miał Nicolas Cage. Misja zakończona powodzeniem. Po wielu nieudanych filmach/kreacjach, Cage przypomina jak dobry niegdyś był, i jak dobry może jeszcze być. Joe jest niejednoznaczny, ma wiele odcieni. Mimo, że wydaje się wzorem do naśladowania, to takim na pewno nie jest. Sam często korzysta ze wszystkich możliwych używek, a mroczna przeszłość nie poszła całkowicie w zapomnienie. Nie do końca jesteśmy pewni, czy powinniśmy mu kibicować.

O ile Tye Sheridan znów prezentuje się bardzo dobrze, tak po filmie wszyscy mówią o grającym ojca Garym Poulterze. Alkoholik bez żadnych aspiracji. Gość jest momentami przerażający, choć aparycje ma dość potulną. Co ciekawsze – jeśli lubicie takie historyjki z zaplecza – jest to jego debiut (nie licząc występu jako statysta 30-lat temu!). Jak kolejnemu debiutantowi – po Barkhadzie Abdim z „Kapitana Phillipsa” – udało się tak dobrze zagrać? Otóż, co smutne, Gary gra siebie. Gość został sciągnięty z ulicy, żeby wystąpić w tym filmie, a wrócił na nią, kiedy produkcja została zakończona. Niestety, nie dożył zobaczyć siebie w akcji. Gary zmarł parę miesięcy po skończonych zdjęciach.

„Joe” > “Mud” – Mimo, że ocene dostają taka samą. Ta historia miała trochę mniej wartości do przekazania (generalnie nie jest zbyt oryginalna – odkupienie, itp.), ale spędziłem z jej zepsutym światem lepszy czas. Aktorsko Cage był może słabszy od McConaughey, ale G-Daawg i tak przeważył szalę na rzecz tutejszej ekipy – 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

The Legend of Hercules

(2014)

Grecja rok 1200 p.n.e. Młody Herkules (Kellan Lutz) zostaje zdradzony i sprzedany do niewoli z powodu zakazanej miłości. Syn Zeusa decyduję się wykorzystać swoje nadludzkie zdolności na arenie. Mężczyzna, którego przeznaczeniem jest bycie herosem, postanawia odzyskać swoją ukochaną oraz zdetronizować króla i przywrócić pokój w kraju.

 

Wiedząc że w tym roku mają się pojawić dwa filmy o Herculesie domyślałem się, że jeden może okazać się kiepski. No i nie myliłem się, choć mam nadzieję że to ten będzie tym gorszym, bo liczę że Rock w czymś gorszym niż to się nie pokaże i film z jego udziałem okaże się produkcją godną pochwały.

W filmie o kimś niezwyciężony spodziewałem się dużej liczby scen walki na przyzwoitym poziomie. A tutaj niektóre z nich wyglądały, jakby robili je młodzi adepci szkółki wrestlingowej. Przykładowo jeśli mnie pamięć nie myli, to już na początku filmu ktoś obrywa ewidentnego chokeslama, który wyglądał jakby robił go Big Show. Takich scen było więcej w tym filmie, a do tej konkretnej się odnoszę, bo nie była robiona nawet Herculesa, czyli syna Boga Zeusa.

Fabuła filmu nie powala, bo mimo że wiemy jakie jest pochodzenie Herculesa, to przez długi czas nie chce tego zaakceptować, choć serca do walki mu odmówić nie można. Tyle że nawet gdy już działa jako pół-bóg, to nie przekonuje mnie że jest aż tak ważną postacią. Wiadomo ze musi ocalić swój lód, ale to wyglądało bardziej jak finisher megazorda w Power Rangers, niż zakończenie starożytnej bitwy. Ale spoko, Hercules może więcej.

Filmy nawiązujące do czasów starożytnych zazwyczaj ogląda mi się dość przyjemnie i to chyba ta starożytność była powodem, dla którego obejrzałem tą produkcję do końca. Ale moim zdaniem już na Pulsie można załapać się na lepszą produkcję pt. Spartakus: krew i piach. Mimo ze to serial, to jednak jest lepiej zrobiony niż ten film. Tutaj nawet aktorzy mnie nie przekonują, szczególnie zbyt mało umięśniony Hercules, a jednak z tym ta postać zawsze mi się kojarzyła. Ocena: 3/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Adwokat

(2013)

Pewien uznany prawnik, którego imię nie jest ujawnione (Michael Fassbender), zostaje skuszony możliwością zarobienia łatwych pieniędzy. Mimo ostrzeżeń ze strony Westraya (Brad Pitt) oraz podejrzanego charakteru sprawy arogancja bierze górę nad rozsądkiem. Adwokat jedną nieprzemyślaną decyzją wplątuje się w tajemnicze, ciemne interesy, podejmując współpracę z ekstrawaganckim właścicielem klubu nocnego, Reinerem (Javier Bardem). Na horyzoncie pojawia się również Malkina (Cameron Diaz), bezwzględna socjopatka i dziewczyna Reinera. Wraz ze swoją piękną narzeczoną, Laurą (Penelope Cruz), Adwokat musi zmierzyć się z niebezpieczeństwami narkotykowego podziemia, z którego ucieczka zdaje się przerastać jego możliwości.

 

Po tym filmie spodziewałem się o wiele, więcej, bo nawet patrząc na obsadę, w której widnieją m.in. Brad Pitt i Cameron Diaz, można było mieć nadzieje na dobre kino. W sumie średnia ocen na filmwebie nie jest dla tej produkcji za wysoka, ale do tego trzeba podchodzić z dystansem, więc mimo wszystko zabrałem się za ten film. No i zawiodłem się, choć potencjał był duży.

Film, gdyby bardziej skupiono się na lepszym ułożeniu scen, które są przerywnikiem dla głównego wątku, to ocena pewnie byłaby wyższa z mojej strony, bo przez sporą część filmu było to przedstawiane w taki sposób, że nie umiałem się wkręcić w ten film. Po prostu z początku miałem problem z dojściem do tego, co jest wątkiem głównym w tej produkcji.

Moim zdaniem mało było momentów, w których naprawę mogłem się cieszyć ze oglądam ten film. I myślę że wszystkie były związane z jakąś formą agresji, czyli głównie strzelaniem i jeszcze jedną sceną zabójstwa pod koniec filmu. Nie będę jedyną sobą która powie, że ten film został za bardzo „przegadany”, bo spotkałem się w necie z takimi. Faktycznie jest bardzo dużo dialogów, które nie wnoszą dużo do sprawy, a tempo filmu i tak spowalniają.

Zakończenie filmu nie trafiło do mnie ze swoim przesłaniem. Wiem że polegało to na tym, że Adwokat się domyślił o co chodzi i dlatego rozpaczał, ale jednak można było to pokazać bardziej wymownie. Choć przecież nie w każdym filmie koniec musi być dosłowny, tylko powinien dać trochę do myślenia.

Podsumowując, ja nie twierdzę że ten film jest zły. Po prostu mi się nie spodobał, ale nie należy do kategorii tych, których oglądania kategorycznie bym odradzał. Możliwe że komuś się spodoba, jeśli mu nie będzie przeszkadzało że to wszystko nie jest posklejane w sposób przystępny dla widza. Ocena taka a nie inna, bo kilka scen było dobrych. W sumie pomysł na film też, ale realizacja nie przypadła mi do gustu. Ocena: 4/10

 

Bad Ass 2: Twardziele

(2014)

Frank Vega spełnia swoje marzenia i otwiera dom kultury, gdzie jest mentorem dla młodych bokserów. Kiedy jeden z podopiecznych zostaje zamordowany, mężczyzna szuka sprawiedliwości.

 

Nie będę się za bardzo rozpisywał tym filmie, bo jest to jedna z tych pozycji, którą można sobie obejrzeć, nie musząc się za bardzo wgłębiać w to co się w nim dzieje. Vega ma klub bokserski, nie lubi przestępców to ma kłopoty, a ostatecznie i tak jest górą. No i na tej podstawie rozpisany został cały film.

Pierwszej części nie oglądałem, ale z tego co przedstawiona na początku filmu, to tam również Frank skupiał się na walce z przestępczością, tyle że samotnie, a tu ma do pomocy kolejnego starszego pana, który nie ma przyjemnego charakteru, ale za to serce do walki jak najbardziej. No i w sumie połączyli ich dobrze, bo wyszła z nich całkiem niezła para poskramiaczy zła.

Danny’ego Trejo widywałem już w innych produkcjach, ale nie w głównych rolach. Robił na mnie dobre wrażenie i w tym filmie też mu się to udało. Pomimo wieku emerytalnego, patrząc przez pryzmat naszego kraju, to trzyma się bardzo dobrze i sceny walk zagrał wiarygodnie. Danny Glover też się pokazał z fajnej strony, choć mimo że jest młodszy od Trejo, to wygląda na zdecydowanie starszego.

Film nie porywa skomplikowaną fabułą, ale przyjemnie się go ogląda, więc ocenę 6/10 za dostarczenie mi rozrywki może dostać.

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

  Kowal napisał(a):
Podsumowując, ja nie twierdzę że ten film jest zły. Po prostu mi się nie spodobał, ale nie należy do kategorii tych, których oglądania kategorycznie bym odradzał. Możliwe że komuś się spodoba, jeśli mu nie będzie przeszkadzało że to wszystko nie jest posklejane w sposób przystępny dla widza. Ocena taka a nie inna, bo kilka scen było dobrych. W sumie pomysł na film też, ale realizacja nie przypadła mi do gustu. Ocena: 4/10

 

Jak dla mnie to właśnie ten film realizacją i aktorstwem się ratuje. Scenariusz to jest jakiś pieprzony żart z widza. Pseudofilozoficzny bełkot i zero jakiejkolwiek interesującej treści, żenujące, puste dialogi, Scott nie mógł tego uratować. "Prometeusz" to przy tym mądry i głęboki obraz. Oczekiwałem po "Adwokacie" naprawdę dobrego kina, a z sali wyszedłem zażenowany. Taka obsada..


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Rio 2

Kontynuacja barwnych przygód bohaterów animowanego przeboju z roku 2011. Blu, Julia i trójka ich dzieci wiodą rodzinny tryb życia, ale Julia obawia się, że jej dzieci nigdy nie poznają, co to znaczy być wolnym ptakiem. Ku jej zdumieniu Blu godzi się zabrać całą rodzinę na wyprawę do dżungli. Wyruszają do Amazonii, gdzie na ich trop wpada dawny przeciwnik, Nigel.

Jeśli ten sequel czemuś dowodzi, to temu, że więcej niekoniecznie znaczy lepiej. Rio ma bardzo zbliżony poziom do swojej poprzedniczki, z tą różnicą, że tutejsze postacie już powinniśmy znać, a i wisi nad tym aura tworu zrobionego na siłę, dla łatwych pieniędzy. Nie dość, że zmiany są kosmetyczne, to jeszcze skorzystali z „gotowców”. To jest jak pierwsze Rio, zmieszane z „Poznaj moich rodziców”, gdzie Blu poznaje ojca swojej wybranki. Łatwo przewidziec, że patrzącego na niego niezbyt przychylnie.

Momentami miałem wrażenie, że oglądam musical. Piosenki były, żeby pokazać kolorowe, tańczące ptaki. Niekoniecznie miały jakiś wielki związek z historią. Podobnie ma się sprawa z bohaterami (!!!!!) Większość nie miała absolutnie żadnego celu, by tam w ogóle być, czego pojać nie jestem w stanie. Nigel to wciąż najbarwniejsza postać, ale cholera, on tu nie zrobił zbyt wiele.

Głos Jessego Eisenberga niekoniecznie pasuje mi do roli nieudolnego ptaszyska – gość za bardzo kojarzy mi się z przemądrzałymi postaciami pokroju Zuckerberga – a humor nie trafił w me gusta. Wynudziłem się, bo już to oglądałem setki razy, i w większości w lepszym wydaniu. Nawet dzieci nie powinny piać z zachwytu – 2/10 (Pierwsza część dostała 4/10)

 

 

Generation Iron

Środowisko kulturystów widziane oczami gwiazd sportu, którzy rywalizują o tytuł Mr Olympia. Po zwiastunie wypieki na twarzy, po seansie zaledwie lekki uśmieszek. Dokument nie jest zły, tylko obrał mało atrakcyjną dla widza drogę. Śledzimy kilku kandydatów do najbardziej prestiżowego wyróżnienia w kulturystyce i... to tyle. Ich rywalizacja między sobą, jak i walka z samym sobą. Jeden bazuje na talencie, drugi na ciężkiej pracy - jest dzieckiem z poprawczaka - trzeci to Japoniec chcący udowodnić, że Azjaci też mogą walczyć o to trofeum, a jeszcze jeden jest trenowany prze popularną w środowisku „Babcię”. Przeskakujemy z kwiatka na kwiatek, aż do samych wyborów. Kilka słów o treningu, kilka o sterydach, mnóstwo o smarowaniu ciała przed zawodami – 6/10

 

 

Gimme Shelter

16-letnia Apple (Vanessa Hudgens) nigdy nie miała łatwego życia. Jej matka June (Rosario Dawson) to uzależniona prostytutka, która znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. Apple zna każdy zakątek swej dzielnicy, każdą ciemną uliczkę, w której niejednokrotnie szukała schronienia. Dziewczyna jednak jest twarda, sprytna i nie poddaje się łatwo losowi. Chcąc czegoś więcej od życia, postanawia uciec od matki i odnaleźć swego biologicznego ojca (Brendan Fraser).

Choć fabuła jest dość ponura, a sama dziewczyna szybko przekonuje się, że jest w ciąży, „Gimme Shelter” przedstawia wszystko w jasnym świetle. Większość scen jest kręconych w dzień, nie nocy – co daje się we znaki, i nie jest dziełem przypadku – a napotkani ludzie, poza matką, raczej nie przypominają nędznych i zdesperowanych. Ojcu się powodzi, jego rodzina to definicja szczęścia, na ulicach próżno szukać podobnie spragnionych. Takie podejście spowodowane jest ukrytym motywem, i postacią księdza (James Earl Jones), którego nieodłącznym kompanem jest Bóg... a dokładnie jego księga. Coś co zapowiadało się na mroczny dramat, kończy jako chrześcijanska propaganda – za to spore F* You. A skoro juz promujemy jednych złodziei, to możemy śmiało zasugerować drugich, wchodząc na temat polityki.

Vanessa Hudgens wciąz nie zostanie nazwana dobrą aktorką, ale chyba „aktorką” zwać ją już można. Dziewczyna poświęciła się tej roli - przytyła, scieła włosy. Odstąpiła od wizerunku urodziwej perełki Disneya, przypominając bardziej chłopca. Może jej kwestie nie były przekonujące, ale karygodne też nie. Taka poprawna rólka. A poprawna w jej przypadku to ogromny postęp.

Liznęli ważne tematy – narkotyki, nastolatki w ciąży, aborcja – ale bez zamiaru rozwodzenia się nad nimi. W zamian zrobili chrześcijańską bajeczkę. Brak tu dojrzałej narracji, niezbędnej dla dobrego dramatu. – 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz

(2014)

Akcja filmu rozgrywa się po nowojorskim kataklizmie, w którym znaczącą rolę odegrała drużyna Avengers. Steve Rogers, znany również jako Kapitan Ameryka, zostaje wplątany w intrygę, która zagraża całemu światu. W jej rozwikłaniu decyduje mu się pomóc m.in. Czarna Wdowa. Bohaterów czeka niebezpieczne starcie z potężnym Zimowym Żołnierzem.

 

Z filmami o super bohaterach typu Kapitan Ameryka spotkałem się stosunkowo niedawno, choć komiksy o nich zdarzało mi się już czytać. Mianowicie stało się to dzięki filmowi Avengers, który tak bardzo mi się spodobał, że jeszcze tego samego dnia obejrzałem wszystkie części Iron Mana i Kapitana Amerykę, a także Hulka. Tak więc gdy pojawiła się nowa część filmu o herosie z tarczą, to nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Niestety trafiłem na wersję z dubbingiem, który mimo ze nie był zły, to jednak pod względem niektórych głosów nie był dobrze dobrany, bo głosy trochę nie pasowały do postaci. Zdecydowanie lepiej ogląda się takie filmy z napisami.

Podobała mi się gra w tym filmie, ale to jest standard w filmach o których pisałem wyżej. Chris Evans jako Kapitan Ameryka spisuje się bardzo dobrze i jest przekonujący w swojej roli. Ale i tak dla mnie najlepsze były sceny, w których pojawiała się Czarna Wdowa. Ale nieważne jest jak była zagrana, choć oczywiście gra była dobra. Chodzi mi o to, kto ją zagrał, a więc piękna Scarlett Johansson. Idealnie się wpasowała po raz kolejny w rolę Natashy.

Historia przedstawiona w tym filmie jest ciekawa, choć podstawy ma nie do końca dobrze zbudowane. W jednym momencie na całą organizację zwala się mnóstwo problemów, które sięgają drugiej wojny światowej. No i pojawia się też tytułowy zimowy żołnierz, który pomimo że od niego nazwano tą produkcję, to pojawia się dość rzadko. Nie jest to wielką wadą tego filmu, ale jak już się umieszcza w tytule zimowego żołnierza, to nie powinno się go pokazywać jedynie przez kilkanaście minut. A postać ta była zagrana przez Sebastiana Stana całkiem dobrze, choć przez tak krótki czas trudno jakąś postać dobrze poznać.

Efekty specjalne są zrobione bardzo dobrze, szczególnie pod koniec filmu, ale tego się spodziewałem. Do tego dochodzą dobre sceny walki i fajne dialogi, dzięki czemu cały film zasługuje według mnie na wysoką ocenę. Ocena: 8/10

Edytowane przez Kowal

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Labor Day

Samotna matka, Adele (Kate Winslet) wraz z synem Henrym (Gattlin Griffith), oferują podwiezienie rannemu mężczyźnie (Josh Brolin). W tym czasie w mieście trwają poszukiwania zbiegłego skazańca. Wkrótce mężczyzna uświadamia im kim jest i jakie ma wobec nich oczekiwania.

Niech Was opis nie zwiedzie. „Labor Day” może i ma thrillerową fabułę – i początek filmu – ale mamy tu do czynienia z romansem pełną gębą. Prostym, życiowym, momentami urzekającym. Mimo, że nie jestem targetem, to muszę pochwalić twórców, że wkręcili mnie tą prostą historią o braku miłości. Adele jest samotna i popadła w depresję, a jej syn potrzebuje ojca. Te dwie luki może zapełnić jedna osoba. A i ten więzień nie jest jakimś złym gościem. Ma ciemną przeszłość, ale w gruncie rzeczy, to w porzadku facet, który docenił, co zrobili dla niego nieznajomi. Cała trójka szybko przypomina rodzinę, kiedy to Frank (Brolin) wykonuje wszystkie męskie czynności – imponując tak matce, jak i dzieciakowi.

„Labor Day” nie jest wielkim kinem. Spełnia swoje założenia punkt po punkcie, i tyle. Z czasem trochę twórców ponosi – i z tym mam największy problem - bo korzystając z najprostszych motywów, popadają w naciąganą tandetę. Nasi bohaterowie nie potrafią wyjśc z najprostszych sytuacji, próbując nam sprzedać przerażenie. Dodają do tego zauroczenie dzieciaka, tak zbędne, jak i psujące całość. Dość powiedzieć, że jakaś kilkuletnia dziewczynka, staje się jednym z błyskotliwszych detektywów w tamtej części miasta – co nawet nie ma jakiegoś wielkiego wpływu na rozwój historii (po co to wszystko?). Generalnie, nie spodziewajcie się genialnych kreacji, czy jakichkolwiek zwrotów, ale można przy tym nieźle spędzić czas. Mija szybko, a fabularne niedoskonałości nie ciążą na sercu zbyt długo – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  2 169
  • Reputacja:   62
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

42 dni...Przez tyle czasu nie oglądałem żadnego filmu. Obiecałem sobie nadrobić zaległości w świątecznym okresie i z tej okazji poniższe wypociny...

 

,,Don Jon" (2013)

Film amerykański w 2013 roku w reżyserii Josepha Gordona - Levitta, który wciela się także w postać tytułowego bohatera. Jon prowadzi bardzo ,,poukładane" życie: chodzi z kumplami do klubów, by wychodzić z nich w towarzystwie kobiet. Po imprezie udaje się do kościoła, aby wyspowiadać się z grzechów. Po mszy wpada na obiad do rodziców, a następnie na siłowni dba nie tylko o swoje ciało, ale i ducha, odmawiając pokutę zadaną przez księdza. Najwięcej czasu Jon poświęca jednak na oglądanie filmów pornograficznych. Zmiany w jego próżnym życiu chce wprowadzić poznana na imprezie Barbara (Scarlett Johansson) - miłośniczka komedii romantycznych i spotkań rodzinnych...

,,Don Jon" to kolejna opowieść o człowieku, którego miałkie życie zmienia się pod wpływem kobiety. Gdy tytułowy bohater poznaje przepiękną Barbarę widz może poczuć się zawiedziony, bo zanim na dobrze poznaliśmy Jona jako erotomana, za chwilę zamiast pornografii będzie oglądać komedie romantyczne, a zamiast na imprezy, zacznie chodzić do szkoły. Niebanalna zmiana kursu w filmie następuje. Dobrze zostaje również rozpisana historia głównego bohatera. Pozornie jest on zwykłym człowiekiem: Amerykaninem o włoskich korzeniach, dla którego ważna jest rodzina. Jest jednak coś, co zawładnęło Jonem - pornografia. Szkoda, że w filmie nie poznajemy początków ,,romansu" bohatera z filmami dla dorosłych, choć z drugiej strony może to i lepiej, bo mogliśmy otrzymać ckliwą historyjkę o tym, jak to biedny Jon nie miał w dzieciństwie przyjaciół i zainteresował się nagimi paniami z ekranu komputera...

Joseph Gordon Levitt nie potrafił oryginalnie spuentować swojego reżyserskiego debiutu, jednak w roli dużego chłopca zawładniętego manią pornografii wypada całkiem dobrze. Film najlepiej ogląda się, gdy główny bohater zasiada wraz z rodziną do rodzinnego stołu. Sprzeczki syna z ojcem (Tony Ganza) są chyba najlepszym elementem filmu. Roztrzepana mamuśka (Glenne Headly) wraz z milczącą niemal przez cały film siostrą (Brie Larson) także dodają mocy spotkaniom amerykańsko - włoskiej familii. Scarlett Johansson tym razem dba raczej o efekty wizualne, choć w tej kwestii pozostaje nieoceniona...

,,Don Jon" pozornie jest bardzo lekkim i przyjemnym filmem, choć jego morał jest bardzo, ale to bardzo poważny. Nałóg można pokonać, o ile jest przy nas ktoś, komu naprawdę na nas zależy...

 

Ocena: 3.5/6

70800448856fb97a41e5eb.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      1. Syf z walizą (pozdro @ CzaQ )... 2. Naomi z walizą... 3. Becky z kolejnym pasem... HHH: PS: Oczywiście gali nie oglądałem, tylko wyniki, ale teraz widzę, że na walizce jest już nawet miejsce na sponsora
    • Attitude
      Nazwa gali: DDT A Love Letter from Me 2025 Data: 07.06.2025 Federacja: DDT Pro Wrestling Typ: Event Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Shinagawa Prince Hotel Club eX Official video: Link Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • Kaczy316
      Money In The Bank czas zacząć! Jedynie 4 walki w karcie, ale wypowiadałem się już o całym show w predykcjach, więc zaczynamy!   1.Alexa Bliss vs Rhea Ripley vs Roxanne Perez vs Giulia vs Naomi vs Stephanie Vaquer, Women's Money In The Bank Ladder Match W sumie liczyłem na męski Ladder Match jako opener, ale ten jest jeszcze lepszy, niemniej jednak szansę na cash in w ME trochę spadają przez to, ale to walka, która moim zdaniem skradnie show to albo Becky vs Lyra, kobiety dzisiaj górą! Liczę na Perez! Świetna walka i wyszło lepiej niż chciałem nawet jeśli chodzi o zwyciężczynie oj tak Naomi to genialny i najlepszy dla mnie wybór był, myślałem, że pójdą bardziej w Perez albo Stephanie, a ostatecznie Naomi i genialnie, zasłużyła za ostatnie miesiące i jest genialnym heelem, bardzo dużo spotów, fajny Springboard Moonsault na drabinę od Perez, Devil's Kiss na drabinie od Stephanie wyglądało maśniutko, podwójne Code Red na drabinach genialne potem Sister Abigail DDT i Riptide od Ripley i Alexy, a drabina to botcher, ja bym zwolnił, nie chciała się złożyć przy akcji kiedy Ripley leżała w środku, a Giulia i Perez próbowały ją złożyć, żeby zaatakować Ripley, ogólnie fajna współpraca Giulii i Roxanne i fajnie wyglądała Ripley przykryta drabinami i to chyba był Pat z tekstem "UNDERTAKER GIVES UP FROM THE LADDERS!" Dobre dobre, mega dobra walka, świetna zwyciężczyni, a to może oznaczać jedno, Knight albo ma dzisiaj mega duże szansę albo Rollins wygrywa....czyli w sumie nic się nie zmieniło w kwestii męskiego ladder matchu xD, ale dobrze, że Naomi wygrała, mega mnie to ucieszyło, około 25-26 minut genialnego pojedynku.   2.Dominik Mysterio vs Octagon Jr., Intercontinental Championship Singles Match No ciekawi mnie jak wyjdzie ten pojedynek, Dom raczej tytułu nie straci, ale walka może być przyjemna.....serio? 5-6 minut? Mniej niż na tygodniówce? Ja wiem, że fajnie pokazać zawodników innej federacji i promowanie Meksyku i tak dalej, ale kurde dalibyście więcej czasu niż 5-6 minut i to na PLE, taki pojedynek to na tygodniówkę, a nie na Money In The Bank no i mamy minusa, ale dobrze, że Dom obronił, chociaż to było pewne, ale walka nie dość, że dodana na ostatnią chwilę to krótka, totalnie nic nie wniosła no ja bym już wolał dać te kilka minut innej walce.   3.Lyra Valkyria vs Becky Lynch, Women's Intercontinental Championship Singles Match If Lynch loses, she can no longer challenge for the title for as long as Valkyria is champion. If Valkyria loses, she will be forced to raise Lynch's hand and acknowledge Lynch as the better woman. Długa stypulacja, ale pasuję do tego pojedynku, nie wiem czy skradną show, bo kobiecy ladder match był świetny, ale nie wątpię w Becky i Lyrę, na pewno dadzą niesamowity pojedynek i liczę na Ciebie Lyra! Panie od początku się na siebie rzuciły oj czuć nienawiść! No i mamy to Becky jednak wygrała, pewnie żeby przedłużyć feud, szczególnie, że wygrała w podobny sposób co Lyra na Backlash, także na Evolution dostaniemy ostateczne starcie tej dwójki i bardzo dobrze, bo nie mam dość, ta walka była genialna i trylogia tutaj siedzi mocno, czy ja się cofnąłem do NXT 2k15? Tak się  czułem przy tej walce, świetny pojedynek tak samo dobry jak ten z Backlash, a może i lepszy, niesamowite około 16 minutowe starcie, mega dużo emocji, Panie odnalazły idealne tempo dla siebie nie za szybkie nie za wolne, oj niesamowity pojedynek czekam na ich ostateczne starcie, może jakiś Iron Woman Match? Pasowałaby ta stypka do tej rywalizacji, a po walce Lyra musiała zrobić dokładnie to czego oczekiwała od niej stypulacja ustalona wcześniej, a nawet więcej, bo jeszcze atak po walce i nie było to heelowe, a zrozumiałe, rywalizacja trwa a najlepsze! Nie wiem czy nie była to lepsza walka od openeru mimo wszystko, ciężko ocenić.   4.Seth Rollins vs LA Knight vs Solo Sikoa vs Penta vs El Grande Americano vs Andrade, Men's Money In The Bank Ladder Match Kolejny pojedynek, walka może wyjść bardzo dobrze i pytanie jak ostatecznie zostanie to rozwiązane, kto wygra i czy zobaczymy dzisiaj cash in? We Will See LET'S GO KNIGHT! Piękny początek z osobami, które zaatakowały Rollinsa, bo na SD zostały zaatakowane przez niego samego i jego stajnie, ładne chanty "We Want Gable!" Też bym go chciał xD. Świetna około 33,5 minutowa walka ile tutaj było story tellingu ile przyjemnych akcji spotów i wrestlingu ogólnie, kurde kolejny Money In The Bank Ladder Match, który był naprawdę świetny do oglądania, Mexican Destroyer na drabinę to jest coś co zapamiętam na długo, odwrócenie się Jacoba od Solo w końcu, pojawili się Bron i Bronson, jedyne co to brakowało mi tutaj Romualda lub Punka, ale w zeszłym roku Punk też przeszkodził Drew dopiero podczas cash inu, więc zobaczymy jak to będzie w tym roku, walka oddała niesamowicie, na razie wszystkie walki poza tą o tytuł IC dodaną z niczego to są świetne i bardzo wyrównane poziomem, naprawdę ciężko ocenić najlepszą, a wygrana Rollinsa no cóż, jedyny sensowny zwycięzca tak naprawdę, ale to oznacza, że możemy zobaczyć cash in już dzisiaj bądź na Raw po walce Jeya z Guntherem, ale zobaczymy, ja się na razie dobrze bawię.   Turnieje KOTR i QOTR rozpoczną się na Raw, powróci Nikki Bella, Jey vs Gunther o WHC, może być dobrze.   5.Cody Rhodes & Jey Uso vs John Cena & Logan Paul, Tag Team Match No i w sumie dostajemy ME, jeśli nic kluczowego tu się nie wydarzy to uważam, że gale powinien zamykać męski ladder match, ale nie zdziwi mnie jeśli dostajemy to w ME tylko dlatego, bo Cena i Cody. Dobra Panowie się rozkręcili w okolicach 14 minuty, można oglądać xD. CO JEST XDDDDD 24 Minuty walki, której pierwsze 14 minut dla mnie do kosza, ale ostatnie 10 minut przyjemne, fajny chaos i na koniec powrót Trutha WTF xDDD Fajnie to wyszło naprawdę fajnie, spodziewałem się jakiegoś main eventera, a dostajemy R-Trutha xDDD Ale no nie powiem zaskoczyli mega i dobrze to wyszło oj dobrze i ostatecznie Rhodes i Jey to wygrywają no chociaż jeden typ mi dobrze wleciał xD, połowa walki do skipa trochę mniejsza połowa oglądalna, fajny spot z Truthem no ogólnie wyszło w porządku, myślałem, że będzie gorzej, ale brak cash inu niestety, szkoda, ale spodziewałem się, że mogą tego nie zrobić.   Match Of The Night: 4.Seth Rollins vs LA Knight vs Solo Sikoa vs Penta vs El Grande Americano vs Andrade, Men's Money In The Bank Ladder Match Plusy: Women's Money In The Bank Ladder Match i najlepsza możliwa zwyciężczyni na ten okres Lyra vs Becky II i kontynuacja rywalizacji! Men's Money In The Bank Ladder Match Main event i odwet Trutha na Cenie   Minusy: Walka o tytuł Interkontynentalny   Podsumowanie: Ogólnie gala pod względem walk naprawdę przyjemna, a chyba tego głównie oczekuję się od gal PLE prawda? Pod względem story też rozwiązania dla mnie były sensowne, powiem tak, każda walka, która była normalnie zapowiedziana to wyszła nawet powyżej moich oczekiwań, jedynie starcie o tytuł IC było po prostu totalnym zapychaczem co było czuć mocno, dodane na ostatnią chwilę, ale reszta gali no muszę przyznać ja jestem usatysfakcjonowany i czekam na to jak będzie to wszystko wyglądało z Sethem i Naomi, czy walizki zostaną szybko wykorzystane, czy Pan i Pani Money In The Bank jednak postanowią nas trzymać w niepewności? No ogólnie jest ciekawie mimo wszystko i Truth vs Cena na NoC pewnie o tytuł tym razem.
    • Attitude
      Nazwa gali: PpW Ledwo Legalne V Data: 07.06.2025 Federacja: PpW Ewenement Wrestling Typ: Event Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie, Polska Arena: Minska 65 Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • Attitude
      Nazwa gali: AAA x WWE Worlds Collide 2025 Data: 07.06.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment, Lucha Libre AAA World Wide Typ: Online Stream Lokalizacja: Inglewood, California, USA Arena: The Kia Forum Format: Live Platforma: YouTube.com Komentarz: Corey Graves & Konnan Official video: Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...