Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  Bonkol napisał(a):
Jeżeli chodzi o Stathama to nie tylko "Przekręt" i "Porachunki", bo śmiało mógłbym rzucić jeszcze "Włoską robotę" i "Angielską robotę", a nawet niedocenianą "Komórkę" gdzie grał z Kim Basinger.

 

Tylko w Porachunkach, to nie pamiętam, żeby on pełnił jakąś bardzo ważną rolę. W ogóle przez tą całą rozmowę, zorientowałem się, że oglądałem praktycznie całą jego filmografie... Oprócz najnowszego "Kolibra" - którego zobacze - do kompletu brakuje mi tylko "Turn It Up" i "Duchy Marsa" - średnie poniżej 5.0, nie zachęcają do nadrobienia zaległości.

Jeśli poruszamy role, w których się wyróżnił, ale nie był główną postacią, to od biedy można ten "Mecz ostatniej szansy" zobaczyć. To jest przeciętniak - 4/10 - ale na tą ocenę, wyciągnął ich właśnie Statham grajacy Mnicha.

Osobiście podobał mi się w "London" i "Teorii Chaosu". To lepsze dzieła niż ten popularny Transporter, którego trzeciej częsci zakazuje oglądać :wink:

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

  N!KO napisał(a):
To lepsze dzieła niż ten popularny Transporter, którego trzeciej częsci zakazuje oglądać :wink:
To nie wiem czy będziesz zadowolony, ale parę tygodni temu w Cannes potwierdzono że czwarta część Transportera jest już w początkowej fazie rozwoju (oprócz tego wytwórnia zamierza wypuścić jeszcze dwie części- aż do Transportera 6), jest więc duża szansa że zobaczymy Stathama jeszcze trzykrotnie wbitego w garniaka :)

  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

  N!KO napisał(a):
Ale w sumie nie napisałeś, co jest dobre, co jest złe. Apelowałbym o jakąś, choćby wstępną interpretacje - wiem, że takich się znajdzie sporo (sam byłbym pewnie w stanie jakąś wysmarować) - bo ja może jestem ignorantem, ale nie jest tak, że kino artystyczne jest u mnie skazane na porażkę. Nie jest tak, że przesiedziałem ten film, czekając na "fajerwerki". Walczyłem, ale najwyraźniej z wiatrakami. Starałem się to łączyć, interpretować, pojąć, ale jak człowiek bada kupę z każdej strony, to czekolady tam nie znajdzie.

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Ale wcale nie to mnie urzekło, sam zresztą zaraz po seansie wrzuciłem pod filmwebowską ocenę notkę, że "Tylko Bóg wybacza" zachwyca przede wszystkim formą. Nieziemski, klaustrofobiczny klimat, powodujący momentami ciary, przegenialne kadry, świetna muzyka Martineza. Wizualne arcydzieło jak dla mnie. Dodatkowo mistrzowska, przerysowana do bólu postać Scott Thomas i najlepiej nakręcona scena pojedynku jaką widziałem w życiu. Czuć w tym filmie jeszcze taką szczyptę ironii, jakby Refn chciał sobie z nas troche pożartować - wrzucę tutaj to i to, szukajcie ile chcecie i a znajdujcie ile chcecie, ja i tak nie miałem nic na myśli. Dali dupy dystrybutorzy, podkreślając wszędzie, ze to film twórcy "Drive". Wygląda na to, że był to jego jednorazowy wyskok, który dał mu przepustkę do Hollwyood, dał mu nagordę w Cannes i możliwość pójścia w ślady Kubricka czy Andersona, czyt. teraz będę kręcił co będę chciał i jak będę chciał, a wy pocałujcie mnie w dupę. Jedni to kupują, drudzy nie.

 

Gandolfiniego pamiętam z "Rodziny Soprano", ostatnio podobnie jak Bonkol widziałem go w "Zabić, jak to łatwo powiedzieć" (swoją drogą trochę niedoceniony film) i był tam znakomity. Nie jest mi jakoś cholernie znanym aktorem (z 5 filmów z nim widziałem tylko), ale i tak uważam, że gdzie by nie zagrał i tak był genialny. Cholerna szkoda.

 

  Cytat
Przez chwilę chciałem przystać na te warunki, ale jak zobaczyłem, kto gra główną rolę, to ...

Nowego Malicka... no nie polecam. Zdaje się być jeszcze gorszy niż drzwo życia, ale bynajmniej nie z powodu Afflecka, który może i był drewniany, ale w sumie jego postać jest tak pusta, że ciężko było coś z niej wycisnąć. Znów reżyser chce opowiedzieć o wszystkim a mówi o niczym, jedyne co zachwyca to zdjęcia Lubezkiego. Znów tylko to. A szkoda, bo "Cienka czerwona linia" to jeden z moich ulubionych filmów, a przez te jego nowe perełki ciężko mi było przebrnąć.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Co do Stathama, to widzę, że nikt nie wspomina o filmie Revolver. Uważacie go za tak słaby film, czy po prostu zapomnieliście? Bo mi osobiście bardzo się podobał, chociaż trzeba przyznać, że chwilami jest przegięty :D

  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Z racji tego, że w tak pozytywny sposób wypowiadacie się o filmach z udziałem Jasona Stathama, to postanowiłem się wziąć za jego filmografię.

 

Adrenalina

 

Chev Chelios (Jason Statham) pewnego poranka dowiaduje się, że w jego żyłach oprócz krwi płynie niezwykle toksyczna substancja. Zostało mu niewiele życia, ale może je odrobinę przedłużyć. Wytwarzając duże ilości adrenaliny, częściowo neutralizuje działanie trucizny, co daje mu dodatkowe godziny na tym świecie. Główny bohater rusza więc w miasto, by doznać ekstremalnych wrażeń oraz zemścić się na ludziach odpowiedzialnych za jego nieszczęście.

 

Po obejrzeniu drugiej części tego filmu byłem na jedynkę bardzo optymistycznie nastawiony i w żadnym stopniu się nie zawiodłem. Gra aktorska Stathama i sceny walki z jego udziałem są ukazane w bardzo realistyczny sposób. Naprawdę gościu robi to świetnie. Sam scenariusz filmu też całkiem pozytywny. Poszukiwanie różnych źródeł adrenaliny aby przeżyć jest dobrym motywem na film. Najlepszym pokazanym źródłem było oczywiście przelecenie przez Cheliosa swojej dziewczyny przy dużej grupie gapiów. W poszukiwaniu adrenaliny facet demoluje pół miasta, robi miazgę z niezliczonej liczby facetów, a po wstrzyknięciu adrenaliny biega z prędkością dobrego samochodu. Ostatnia scena filmu mnie rozwaliła. Chelios leci sobie na pewną śmierć, ale jeszcze dzwoni do swojej dziewczyny. Super film, sama akcja, zero lipy.

 

Ocena: 8/10

 

Transporter

 

Bohaterem filmu jest przystojny i bardzo dobrze zbudowany Frank, były komandos, mieszkający na południu Francji i zarabiający na życie jako najemny transporter. Jego praca to przewożenie przesyłek według ogólnych zasad: szybko, solidnie i bez zbędnych pytań. Polecane mu zadania bywają różne, część z nich jest nawet bardzo niebezpieczna, ale podejmowane ryzyko ulega poważnemu zmniejszeniu dzięki temu, że bohater trzyma się trzech podstawowych reguł: 1. nigdy nie zmienia warunków umowy, 2. nigdy nie pyta dla kogo i co przewozi, 3. nigdy nie zagląda do przesyłki. Przychodzi jednak dzień, kiedy podczas transportu odkrywa, że jego przesyłka się porusza. Wiedziony bardzo człowieczymi instynktami zagląda do środka i z przerażeniem odkrywa, że przewozi młodą zakneblowaną kobietę. Złamanie trzeciej reguły ma oczywiście bardzo niekorzystne skutki i już wkrótce Frank zostaje wplątany w śmiertelnie groźną intrygę.

 

Kolejny świetny film akcji z Jesonem Stathanem. Już pierwsza scena, w której ma przewieźć bandytów po napadzie na bank nakręca na oglądanie filmu. Na sam początek dostajemy dobry pościg. Następnie Frank bierze zlecenie na przewóz torby i jak się okazuje z żywym towarem, czyli fajną japonką. W dalszej części prym wiodą sceny walki, gdzie Frank napierdziela wszystkich jak leci. Co by nie mówić, gra je bardzo dobrze. Oczywiście jak w każdym filmie Stathan musiał sobie podupczyć, on to ma chyba w umowie zapisane, że zawsze musi zagrać scenę erotyczną. Następnie Frank dąży do uwolnienia czterystu emigrantów z kontenera, w którym są więzieni i oczywiście mamy szczęśliwe zakończenie, bo mu się udaje. Film tak jak Adrenalina robiony na podobnym motywie, czyli akcja, jeszcze raz akcja i dużo walki.

 

Ocena: 8,5/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

  maly619 napisał(a):
Co do Stathama, to widzę, że nikt nie wspomina o filmie Revolver. Uważacie go za tak słaby film, czy po prostu zapomnieliście? Bo mi osobiście bardzo się podobał, chociaż trzeba przyznać, że chwilami jest przegięty :D

 

W ogóle nie skumałem tego filmu. Im bliżej końca, tym bardziej mnie męczył.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

  Cytat
W ogóle nie skumałem tego filmu. Im bliżej końca, tym bardziej mnie męczył.

Dokładnie, po 10 pierwszych minutach normalnie czułem się jakbym oglądał coś a'la "Przekręt", ale im dalej to ten film stawał się kompletnie nie znośny, niezrozumiałe wątki, nudne rozmowy, nowe historie bez sensu - no film, nie na moją głowe. :D...z tego co pamiętam to dałem 5 na FW.

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Człowiek ze stali

Początkowo mocno się na ten film napaliłem, bo i pierwszy teaser - mimo, że wali od niego patosem na pięć kilometrów - był świetnie wykonany, a i nazwisko reżysera (który komiksowego wyzwania już raz się podjął i IMO wyszło genialnie) do mnie przemówiło. Później pojawiły się następne zwiastuny i niestety tak kolorowo nie było. Streszczać fabuły nie ma co, bo i każdy historię Supermana pewnie zna, a jak nie zna to ma od tego filmwebowskie opisy.

Problem tego filmu polega na tym, że wygląda jakby kręcili go na spółkę Michael Bay z Rolandem Emmerichem, a przy scenariuszu pomagał im Paolo Coelho. Tak taniego efekciarstwa połączonego z banalnością to ja dawno nie widziałem. Pierwsza trwająca kawałek czasu akcja dziejąca się na Kryptonie tak mnie odrzuciła, że miałem ochotę yebnąć tym wszystkim i pójść spać. Nie ma w nim nic czym charakteryzowały się poprzednie produkcje Snydera, a w szczególności wyżej już wspomniane Watchmen. Nie poszło to wszystko w stronę Nolana a co drugiego efekciarskiego filmu science-fiction, których w ostatnim czasie jest na pęczki. Oczywiście to nie jest tak, że ten obraz nie posiada plusów. Bo posiada - przede wszystkim Cavilla, który w moim odczuciu zadaniu sprostał. Adams, która kolejny już raz udowadnia, że jest w tej chwili jedną z najbardziej utalentowanych aktorek. Ciekawe postaci wraz z głównym czarnym charakterem (zagranym przez człowieka, którego znałem tylko z "Zakazanego imperium"). Znakomite efekty specjalnie i kilka bardzo dobrych scen, przeplatanych niestety z tymi gorszymi, od których waliło albo mieszaniną "Transformers" z "2012" albo... nowymi arcydziełami Malicka. Na temat muzyki nic nie powiem, bo w sumie każdemu pasuje co innego. Zdanie na temat Zimmera w ostatnim czasie diametralnie zmieniłem i obecnie momentami psuje mi on wręcz przyjemność z oglądania. Nie tylko swoją powtarzalnością, ale robieniem z kolejnych obrazów teledysków. Nie byłem fanem tej postaci i "Man of steel" uświadamia mnie w tym, że nigdy nim nie będę. Wolę ludzkich bohaterów, których losami jestem w stanie się przejąć - 5/10


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Movie 43

 

“Movie 43” to amerykańska komedia wyprodukowana w 2012 roku, wyreżyserowana przez rekordową ilość reżyserów. Scenariusz do obrazu napisali Rocky Russo, Jeremy Sosenko i Patrik Forsberg. Muzykę skomponował William Goodrum. Film składa się z dwudziestu pięciu krótszych opowieści. Reżyserzy, którzy przysiedli do projektu to m.in.: Patrik Forsberg, Peter Farrelly, Elizabeth Banks, Steven Brill, Steve Carr, Rusty Cundieff, James Duffy, Griffin Dunne, James Gunn, Bob Odenkirk oraz Brett Ratner. Za produkcję odpowiadają Charles B. Wessler, Peter Farrelly oraz Ryan Kavanaugh. W "Movie 43" producenci Peter Farrelly i Charles B. Wessler zebrali wielu śmiesznych i utalentowanych aktorów w jednej antologii komedii, składającej się z kilku nowel. W jednej z nich, noweli opowiadającej o dwóch najlepszych kumplach, których przyjaźń zostaje wystawiona na próbę z powodu dziewczyny, a konflikt załagodzić może dopiero agresywny, rozmiłowany w przemocy karzeł, gra właśnie Gerard Butler. W „Movie 43” wielkie gwiazdy Hollywood – Kate Winslet, Hugh Jackman, Halle Berry, Naomi Watts, Richard Gere, Elizabeth Banks, Gerard Butler, Emma Stone, Kevin Spacey, Uma Thurman, Terrence Howard i dziesiątki innych – obnażają swoje prawdziwe oblicza, nie próbując się powstrzymywać przed absurdalnym, niedorzecznym, kontrowersyjnym, przekraczającym wiele granic humorem.

Panie zlituj się nad tymi którzy obejrzeli ten film i zniszczyli sobie psychikę i postrzeganie komedii jako czegoś co ma śmieszyć a nie ogłupić. Już przy pierwszym skeczu odniosłem wrażenie że ten film będzie nieźle pojeb**y. Jajka na brodzie to nie jest dobry motyw nawet na najgłupszą komedię. A to co pokazali w motywie gimnazjalistki która pierwszy raz miała ciote to już woła o pomstę do nieba. Normalnie jakby jej ktoś wiadro ketchupu wlał do gaci. W ogóle ta małolata która ją grała będzie miała teraz ciężko w życiu, bo ją tylko z tej roli będą kojarzyć. Skecz z dziewczyną pragnącą gówna na swojej klacie to też niezłe przegięcie. Najlepszy był według mnie skecz z Halle Berry, bo był w miarę śmieszny, chociaż wacek na policzku to też głupie. Skecz z kotem to dopiero odjazd. Ogólnie film głupi, a jak jakieś dziecko to obejrzy to będzie przez wiele lat musiało się leczyć u psychiatry żeby dojść do siebie po traumie związanej z seansem. Jakim cudem na filmwebie taki szajs ma 4,9?

 

Ocena: 1,5/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

Jesteś Bogiem (2012)

 

Dla fanów hip-hopu i ludzi, którzy słuchali Paktofoniki zanim to było modne, wydaje się to być pozycją obowiązkową. Im nie trzeba przedstawiać Magika, który do dziś jest uważany za jednego z najlepszych polskich raperów. Mam jednak mieszane uczucia do tego, co zobaczyłem.

 

Film niczym nie zaskakuje. Historia o chłopakach ze śląskich, szarych osiedli z lat 90., którzy oglądając czarnych raperów na MTV i chcieli również tworzyć taką muzykę. Tak to się zaczyna i dalej jest bardzo sztampowo - pierwsze nagrania i problemy z nimi związane, koncerty, pierwsza wydana płyta i kolejne problemy z wydawcą. Podczas pierwszego koncertu, mamy teatr jednego aktora i od razu podkreślenie, jak wielką postacią był Magik na tle swoich kolegów. Aktor grający go świetnie wciela sie w postać, a podczas wykonywania utworów PFK brzmi naprawdę jak Piotr Łuszcz.

 

Problemy osobiste pojawiaja się dosyć późno, ale wcale nie kupiły mnie... co więcej, cała produkcja niczego nie wyjaśnia i nie rozwiewa wielu wątpliwości czy teorii spiskowych, które się pojawiły. Na dodatek, nie są one ani trochę wyolbrzymione, a sam moment samobójstwa następuje dosyć nagle. Owszem, takie zdarzenia w życiu następują zwykle dosyć nagle, ale jednak spodziewałem się czegoś innego.

 

Może się nie znam, ale nie oceniłem tego filmu wysoko. Może postronni obserwatorzy, którzy słyszęli o Magiku tylko tyle, że był raperem i nie interesowali się całą sprawą, odbiorą to dużo lepiej.

 

Drogówka (2013)

 

Jak zwykle nie oglądam polskiego kina, tak i tym razem skusiłem się na (podobno) dobrą polską produkcję.

 

Początek wywołał we mnie dosyć ciekawe emocje (ksiadz wręczający łapówkę? priceless!) i zarazem wrażenie, że "skądś to znam". Dziwki i wóda przelewają się przez pierwszą połowę filmu i dosyć barwnie opisują życie policjantów (że panowie mundorowi są dobrzy w procentowe klocki, wiem po biesiadzie weselnej z ich udziałem... a dziewczyny? Cóż, za mundurem panny sznurem ;) ). I wszystko to do momentu zwrotnego, który zmienia nam film... kino akcji.

 

I tutaj muszę kierować spore zarzuty - całość jest dynamiczna i wydaje się, że dobrze ułożona, ale dzieje się to aż za szybko i bez zbędnej dramaturgii. Główny bohater po prostu robi, co do niego należy i wszystko odbywa się niemal bez komplikacji. Na szczęście, calą tą całość ratuje kreacja, którą odgrywa Bartłomiej Topa.

 

Na uwagę zasługuje wiele ujęć, które oddają wrażenie kręcenia amatorską kamerą lub telefonem komórkowym. Dodaje to mocnego realizmu do opisania przebiegających wydarzeń.

 

Z mojej strony, gratulacje należą się nie tyle za realizację, co wybór tematu dalszej części filmu (czyli tam, gdzie zaczyna się akcja) - podjęcie problemu korupcji i powiązań przestępczych w wyższych sferach. Całość oceniam dość dobrze - zawsze chętnie obejrzę taką produkcję stworzoną w naszym kraju, aniżeli pseudośmieszną komedię. I polecam to też innym, którzy jeszcze nie widzieli "Drogówki".


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Spring Breakers

Opowieść o czterech dziewczynach, dla których najważniejsza jest zabawa. Od dłuższego czasu nastawiają się na wiosenny wyjazd, ale brakuje im pieniędzy. Niewiele myśląć, organizują napad na lokalny sklepik i jadą na wymarzony odpoczynek. Tam wpadają w nieodpowiednie towarzystwo.

Harmony Korine (reżyser), to koleś specjalizujący się w krótkometrażowych filmach – przynajmniej tak wygląda jego cała filmografia. Po obejrzeniu tego, jestem wręcz przekonany, że na papierze również był to film krótkometrażowy. Coś go widocznie ugryzło w dupę, i kazało wpuścić to do kin. Nie wiem, czy była to wizja obsadzenia młodocianych ślicznotek Hollywood, czy po prostu ślepa wiara w napisany tekst – jest również odpowiedzialny za scenariusz – ale fabuły znajdziemy tu niewiele. Wszystko płynie na scenach montażawych. Jak kończy się jedna, zaczyna druga. Zwykle motywem jest impreza, gdzie musimy oglądać jak dziewczynki palą, piją i ćpają, z każdego możliwego kąta. Marnowanie filmowej taśmy, jest równoznaczne z marnowaniem naszego czasu.

Tak jak wspominałem, opowieść rozbudowana nie jest. Wakacje szybko kończą się na tarapatach, z których wyciąga ich nieznajomy raper/gangster (James Franco). Jeśli ktoś ma zamiar oglądać ten film, to tylko dla niego. Postać przekolorowana, nieświadomie komediowa, ale dobra. Najprościej określić ją jako białego motherfuckera, który całe życie wychowywał sie z murzynami i przesiąkł ich kulturą.

W przypadku „Project X” pisałem, że nie ma nic fajnego, w oglądaniu jak imprezują inni. Tu zostało to jeszcze słabo zaprezentowane. Robienie jakiejś ekranowej psychodeli, z ćpających małolatek, to żadne arcydzieło. Idźcie pod jakieś gimnazjum, a widoczność będzie lepsza - 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

Szybcy i Wściekli 6

 

W końcu, udało mi się wybrać na ten "must see" na mojej liście. Oczywiście, ten film nie znajduje się w tym zestawieniu, aby doszukiwać się głębi, ale ciężko ominąć mi kolejny film z serii, która towarzyszy nam już 11 lat.

 

Początek całkiem przyjemne wprowadzenie do klimatu filmu, w którym zostały stare twarze, ale gdzieś wprowadzono nowy porządek i bohaterowie teraz stają po dobrej stronie, a ceną jest ich wolność. Na początku oczekiwałem, że nieco inaczej rozegrają wątek Briana (tzn. że będzie miał wątpliwości co do zostawienia rodziny i znajdzie się w filmie dopiero później), ale ponieważ na koniec wykorzystali jego dziecko i żonę, wszystko jest dla mnie w porządku.

 

Moją uwagę w filmie przykuł powrót Michelle Rodriguez. Jej wątek wydaje się ważnym, chociaż chyba nikt nie miał wątpliwości, że ostatecznie ona dołączy do Dominica i pozostałych. Nie zmieniła to nawet pierwsza scena, gdzie Letty bez zastanowienia postrzeliwuje swojego dawnego ukochanego.

 

Na pewno wszystkich interesuje The Rock. Oglądałem kilka filmów z jego udziałem i uważam, że w roli Hobbsa odnajduje się dobrze. Oczywiście, przesadzili mocno z kreacją jego postaci jako niezniszczalnego koksa... rozumiem, że to rozgrzewka przed Herkulesem? ;)

 

Jako fana MMA, interesowała mnie kreacja Giny Carano, Wydaje się takim przyklejeńcem do Hobbs'a, która nic nie znaczy, a jednocześnie jest powodem początkowych porażek całej ekipy. Niestety, mnie to ani trochę nie ruszyło - może i moment, w którym to ona odchodzi z Shawem mógł niektórych zadziwić, ale - tak naprawdę - ona nie odegrała żadnej roli w tym filmie. No dobra, pokazała trochę MMA, ale balachy z bocznej nawet nie umiała dopiąć skutecznie. ;) Tak już poważnie i krótko - najsłabsze ogniwo w tym filmie.

 

Tak jak w tym filmie zabrakło mi gorących lasek (w Rio było ich więcej... miejscem akcji m.in. Hiszpania, więc i tutaj można było się pokusić o nieco lepsze widoki ;) ), tak absurdalno-efektownych scen nie brakuje nigdy. Czy moment z zatrzymaniem ciężarówki liną, skok Doma po Letty czy uniemożliwienie startu samolotowi przegięły scenę z sejfem? Nie umiem na gorąco tego ocenić.

 

Gdzieś w tych kilku schockerach znalazła się śmierć jednego z bohaterów. Ale końcówka filmu pokazuje, że ta strata nie będzie miała jakiegokolwiek skutku dalej, bo ... do akcji wkracza ANTONIO CESARO! :lol: Statham, który był pod uwagę brany jako Owen Shaw, zagra w następnej części jako Ian Shaw - mniemam, że będzie to motyw z pomszczeniem brata.

 

Gdzieś tutaj trzeba zmierzać do podsumowania filmu. Co o nim można powiedzieć? Typowe Fast & Furious. Jeśli oglądało sie wszystkie części, można wybrać się i na tą. W innym wypadku, warto poczekać na wersję DVD i obejrzeć w dobrej jakości później. Dlatego ciężko polecać tą produkcję wszystkim.

 

Mój Rower (2012)

 

Teraz przechodzimy do oceny polskiego filmu. Jak nigdy ich nie ogladam, tak w kilka dni łyknąłem 3 jak pelikan. Co ta sesja robi z ludźmi...

 

Historia trzech mężczyźn z różnych pokoleń, czyli dziadek, ojciec i syn. W takiej ekipie powinien być jakiś heel i jest nim nie kto inny, jak... Artur Żmijewski! Może to być małe zaskoczenie dla osób, które spodziewałym się takiej roli po najmłodszym-pyskatym (z definicji) czy po starym dziadku, którego rolę gra słynny muzyk Michał Urbaniak - owszem, zapewne lepszym jest saksofonistą, niż aktorem, ale na ekranie tego wcale nie widać. Bardzo podobała mi się gra tego Pana.

 

W zasadzie... o co w tym wszystkim chodzi? Między tą trójką panują specyficzne relacje rodzinne, gdzie panowie nie widują się nacodzień. Paweł (ojciec) jest muzykiem koncertującym po całym świecie, Włodzimierz (dziadek) - również muzykiem na emeryutrze, zaś Maciek to syn Pawła i jego byłej żony. To wszystko powoduje, że Panowie nie widują się ze sobą zbyt często, a łączy ich najpierw choroba Włodzimierza, a następnie poszukiwania żony najstaszego Pana, która od niego odeszła.

 

I właśnie podczas tych poszukiwań możemy zobaczyć, jak Paweł z bad guy'a podejmuje decyzję o opiece nad samotnym ojcem, Gdzieś zostaje wykorzystany motyw muzyczny, który wyraźnie idzie z przysłowiem "muzyka łączy pokolenia". Świetnie przedstawione jest, że wszystko jest możliwe i można naprawić nawet najtrudniejsze relacje rodzinne (w filmie oczywiście znajduje się rozmowa, która pokazuje nam, skąd u Pawła takie usposobienie i negatywny stosunek do ojca).

 

Wspomniałem również o poszukiwaniach matki/babci/żony.... no właśnie tu jest ciekawa sprawa. Skoro film opowiada o przyjaźni męskiej, to raczej nie potrzebne są do tego kobiety. Myślę, że ilość minut, w których one się pojawiają, znalazłaby się na palcach jednej ręki.

 

Na pewno nie warto zrażać się tym, że film jest produkcją TVN i spisywać go od początku na straty. Odebrałem to jako dość przyjemne 1,5h , a reakcje Żmijewskiego na pewne "niefortunne" wydarzenia (poważne lub mniej) wzbudzały uśmiech na mojej twarzy. Myślę, że warto sobie obejrzeć i wyciągnąć jakieś morały - nawet, jeśli perspektywa zostania ojcem lub dziadkiem to jeszcze kwestia długiego czasu.

 

EDIT: A propo "Drogówki" - temat wykorzystywania kobiet przez policjantów wydaje się na czasie http://spoleczenstwo.newsweek.pl/w-najnowszym--newsweeku---policja-w-stanie-podniecenia,105662,1,1.html

Edytowane przez Bullinho

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Monsters University / Uniwersytet potworny

Prequel „Potworów i spółki”, który przenosi nas do szkolnych lat głównych bohaterów. Czasy, kiedy dopiero poznawali tajniki straszenia, i przede wszystkim nie byli jeszcze przyjaciółmi. Jeden musi siedzieć w książkach by coś osiągnąć, drugi zdaje się mieć wszystko wyłożone na tacy. Próbując wrócić do programu straszenia – z którego wylecieli podczas jednej kłótni - muszą wygrać zawody ze swoją grupą nieudaczników.

Amerykańska komedia, w której bractwa rywalizują w prestiżowych dla uczelni zawodach, ubrana w szaty animacji Pixara. Zabieg rażący przewidywalnością, potrafiący zaskoczyć na sam koniec – co jak na bajke jest wynikiem bardzo dobrym. Idąc utartą ściężka, oferuje humor na przyzwoitym poziomie i całą gamę kolorowych postaci. Znajomość oryginału pomocna, ale niekonieczna.

To co śmieszne, zwykle jest na drugim planie. Niebieski futrzak i małe zielone oczko, sprzedają nam historyjke. Są najgorsi z całej gromadki. Cierpiałem na brak zainteresowania ich poczynaniami. Nie byli tragiczni. Mieli swoje zadanie i je wykonali. Tylko, że ich misje wałkowano na wszystkie możliwe sposoby.

Pozostałe rzeczy stoją na Pixarowym poziomie. Nawet te nic nie wnoszące sceny przerywnikowe, dają człowiekowi frajdę. A niektórzy bohaterowie – nawet mogę powiedzieć większość – są genialni. Od nic nieznaczącego ślimaka – który dostaje 10sek – przez grupę antagonistów i Panią dziekan, aż po gościa odpowiedzialnego za promocje zawodów – mój numer 1. Warto ich zobaczyć.

W momencie gdy wydaje się wszystko zmierzać do happy endu, film robi mały zwrot akcji. Zaskakując, tworzą przyjemne momenty. Trochę w innym tonie, trochę mniej komediowe, ale powinny sie spodobać. Tak jak i cały „Uniwersytet potworny” – 6/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

  Ghostwriter napisał(a):
  maly619 napisał(a):
Co do Stathama, to widzę, że nikt nie wspomina o filmie Revolver. Uważacie go za tak słaby film, czy po prostu zapomnieliście? Bo mi osobiście bardzo się podobał, chociaż trzeba przyznać, że chwilami jest przegięty :D

 

W ogóle nie skumałem tego filmu. Im bliżej końca, tym bardziej mnie męczył.

 

Sorry za cytowanie po kilku dniach, ale muszę przyznać Ci rację. Włączyłem sobie ten film po południu i jakoś w połowie tak mnie wzięło na spanie że zasnąłem. Do połowy da się jakoś jeszcze obejrzeć, te historie z więzienia i początkowe wątki są w miarę ciekawe, ale dalej jest taka lipa, że oglądałem ją już przewijając. Te kreskówkowe momenty też nie pasują do filmu i ten ogólnie mi się nie podobał. Taka rola nie pasuje do Stathama z racji braku scen walki. Planuję obejrzeć kolejne jego fimy w tym tygodniu, bo zafascynował mnie ten aktor, więc jakoś na koniec tygodnia się wypowiem o tym co myślę o innych jego filmach.

 

Ocena: 2/10

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Monsters University - Uniwersytet Potworny

 

Trzecia animacja obejrzana przeze mnie w tym roku(po "Krudach" i "Ucieczce z Planety Ziemia") i do tej pory jak na razie najlepsza.Co prawda to nie ten Pixar co był jeszcze w 2009("Odlot"), ale i tak myślę, że i dzieci i starsi będą się przy tym nieźle bawić.Podkład jak zwykle trafiony w "10", z nie tak dużą ilością gagów jak w poprzedniej części, ale za to jak najbardziej trafiające w humor każdego.Historia dotyczy początków znajomości Mike'a i Sully'ego od ich spotkania w Uniwersytecie Potwornym.Nie chciałbym tutaj za bardzo wchodzić w szczegóły jeżeli chodzi o samą historię, mogę tylko wydać własną opinię na temat jej samej.No cóż, to jest jedyny element, który tutaj kuleje.Jest trochę przewidywalny rozwój zdarzeń(poza samym zakończeniem, które było w mojej opinii właściwe) i sama fabuła taka dosyć prosta jak na Pixar, jakby robione tylko pod dzieci.Poza tym, nie ma nic czego by się można czepiać.O animacjach nie ma co mówić, świetne jak zawsze.O komedii już wspomniałem, o głosach też.Chyba wszystko.A, jeszcze można dodać, że drugoplanowe postacie mają momenty, gdzie potrafią przyćmić głównych bohaterów, co zaliczam jak najbardziej na plus.To tyle z mojej strony.Gwarancja dobrej zabawy dla każdego.7/10

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MissApril
      Obie walizki moim zdaniem zmarnowane, lepiej byłoby dać je komuś bardziej świeżemu, niż w kółko wszystko ma się kręcić wokół tych samych twarzy. U pań prędzej walizkę dałbym Roxanne lub Stephanie, zaś u panów LA Knight'owi.  Becky z pasem może być, w końcu coś lepszego będzie się działo, bo Lyra była nijaka jako mistrzyni. Spoko opcja dla lepszego wypromowania tego tytułu.  Super końcówka z R-Truth  
    • GGGGG9707
      Czyli Cody wygrywa KOTR aby na SummerSlam walczyć z Ceną a Killings na NOC lub następnym SNME
    • Giero
      7 czerwca, w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu odbyła się gala WWE Money In The Bank 2025 w Intuit Dome. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Na otwarcie dostaliśmy kobiecy Money in the Bank Ladder Match. Zwycięsko wyszła z niego Naomi, pokonując Alexę Bliss, Giulię, Rheę Ripley, Roxanne Perez i Stephanie Vaquer. Naomi może teraz zrealizować kontrakt z walizki na dowolnej mistrzyni. Dominik Mysterio w dość krótkiej, ale intensywnej walce pokonał Octagona Jr i obronił WWE Intercontinental Championship. Sam pojedynek potwierdzono nieco wcześniej, podczas Worlds Collide. Becky Lynch pokonała Lyrę Valkyrię i przejęła WWE Women’s Intercontinental Championship. Valkyria po walce nie wytrzymała i zaatakowała Becky. Następnie przeszliśmy do męskiego Money in the Bank Ladder Match. Tu triumfował Seth Rollins, drugi raz w karierze zdobywając kontrakt. W walce brali jeszcze udział Andrade, El Grande Americano, LA Knight, Penta oraz Solo Sikoa. W decydujących momentach Bronson Reed i Bron Breakker próbowali pomóc Rollinsowi. Z odsieczą Solo przybyli Jacob Fatu oraz JC Mateo. Potem jednak ostatecznie Jacob i tak odwrócił się od Sikoi i zaatakował go. W main evencie Cody Rhodes i Jey Uso wygrali z Johnem Ceną oraz Loganem Paulem. Niespodziewanie doszło do… powrotu R-Trutha, który zaatakował Cenę. Skrót gali:
    • Giero
      Za nami historyczna, wspólna gala AAA i WWE – Worlds Collide 2025. Przedstawiamy podsumowanie tego show. Po krótkiej oficjalnej ceremonii otwarcia, fanów przywitał legendarny Rey Mysterio. Podkreślił, jak dumny jest z bycia częścią ewolucji Lucha Libre. Przemowę wygłosił, mieszając język hiszpański i angielski. Następnie przywitał uczestników pierwszej walki. Aero Star, Mr. Iguana i Octagon Jr. pokonali Lince’a Dorado, Cruza Del Toro oraz Dragona Lee. Ważne wydarzenia miały miejsce po walce – Dominik Mysterio obserwował ją jako widz, a następnie prowokował luchadorów. To przerodziło się w bójkę Dominika i Octagona. Zdenerwowany Mysterio zaproponował Octagonowi… pojedynek o Intercontinental Championship na późniejszym Money in the Bank. Lola Vice i Stephanie Vaquer pokonały Chik Tormentę oraz Dalys. Legado del Fantasma pokonali zespół złożony z El Hijo de Dr. Wagner Jr., Pagano i Psycho Clowna. Ethan Page obronił NXT North American Championship w pojedynku z Je’Vonem Evansem, Laredo Kidem i Reyem Fenixem. W walce wieczoru po świetnym pojedynku El Hijo del Vikingo obronił AAA Mega Championship przeciwko Chadowi Gable’owi. Skrót gali:
    • Bastian
      Money in the Bank kobiet - widząc, ile czasu są w ringu Perez i Giulia, pewne było, że z walizką do domu wróci ktoś inny. Mało było Vaquer, nie oglądałem Worlds Collide, może TT Match z jej udziałem kosztował trochę zdrowia. McAfee podczas słynnej akcji "La Primery" równie mocno spermiarski jak Booker T 😀  Naomi z walizką, więc rosną akcje... Cargill i Belair. 😀 O samej walce nic, bo szału nie było. 😀  Dom Mysterio vs Octagon - chcieliście 5 walk, no to macie 😀 Wujek Hunter dał starcie rodem z rozpisanego na kolanie Smackdown, gdzie emocji było tyle, ile 5 starów w karierze Jindera Mahala 😀  Lyra Valkyria vs Becky Lynch - w ringu źle nie bylo, ale ta stypulacja to jawny spoiler wyniku końcowego. Becky kolekcjonuje pasy jak Charlotte mężów, feud bedzie kontynuowany, można rozpisać kolejne brawle na tygodniowkach i zaraz SummerSlam, Bożenko... Money in the Bank mężczyzn - bylo nieźle, kilka spoko akcji z drabinami, ale stało się to, czego się obawiałem. Interwencje z zewnątrz, dobrze, że chociaż Reigns, Punk i Zayn zostali w domu. Fatu zaatakował Solo, lepiej byłoby chyba na odwrót, gdyby Jacob był w MITB, a Solo zabrał mu zwycięstwo. Rollins z walizką, cash in na 99 proc. na Uso. Cody Rhodes & Jey Uso vs John Cena & Logan Paul - spodziewałem się mizernej walki, ale pod koniec zrobiło się nieźle, były bumpy na stołach. Wrócił R-Truth, czyżby był to casus ubiegłorocznej WM, gdzie po oburzeniu fanów to nie Rock, a Rhodes walczył z Romanem?  😀 Cena przypięty, Cody może śmiało próbować odzyskać WWE Title. Jaś powinien w sumie też rozprawić się z Truthem. Te tarcia Ceny z Loganem świadczą o tym, że to chyba Paul będzie tym, który przywróci Jasia na jasna stronę mocy. Dobry wybór, publika nie znosi Logana, będzie feta jak mu Cena sprzeda AA. Reasumując, gala na kolana nie rzucila. Brakowało przede wszystkim walk mistrzowskich, dających cień nadziei, że jedna z walizek będzie zrealizowana jeszcze na MITB.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...