Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

W pierwotnej wersji, Bane brzmiał nieco inaczej, mroczniej, co spowodowało, że ciężko było go zrozumieć, a twórcy musieli kombinować dalej. Efekt ich prac mnie nie zadowolił. Są momenty, gdy wygaduje bardziej wymyślne teksty, a i tak nie sposób go zrozumieć bez napisów...

 

To może zabrzmieć, jakbym się chwalił, ale jak oglądam filmy to ZAZWYCZAJ staram się nie zerkać na napisy(takie swego rodzaju ćwiczenie języka) i jak dla mnie Bane'a dawało się spokojnie zrozumieć(większe problemy miałem z Balem nie wiem czemu)

 

Z tego co wiem, mają w planach zrobić osobny film o jej przygodach. Jestem na tak, o ile zabierze się za to ktoś, kto tego nie spierniczy.

 

Jeżeli Hathaway będzie odgrywała Catwoman, to jestem jak najbardziej za.Tylko żeby nie wyszło z tego filmu coś w rodzaju tego gniota o podobnej nazwie z Halle Berry.

 

Zgadzam się do całej opinii o TDKR, ale mam spore zastrzeżenia do postaci Kobiety Kota. Zabrakło mi u niej przede wszystkim seksapilu i większego udziału w filmie

 

Ziom, jak jej brakło seksapilu, to komu nie brakuje? :D

 

P.S. Po czytaniu recenzji N!KO parafrazując go, sam poświęciłem co najmniej 1h na to, czy ja faktycznie widziałem to co widziałem, czy może N!KO ma rację.Ale jednak obstaję dalej przy swoim(przy czym nie twierdzę, że N!KO nie ma prawda do takiej a nie innej opinii - każdy ma, kwestia gustu)


  • Posty:  283
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.01.2005
  • Status:  Offline

 

Zgadzam się do całej opinii o TDKR, ale mam spore zastrzeżenia do postaci Kobiety Kota. Zabrakło mi u niej przede wszystkim seksapilu

 

Poważnie istnieje na świecie ktoś, kto twierdzi, że Anne w tym filmie nie była seksowna ??? ;)


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Poważnie istnieje na świecie ktoś, kto twierdzi, że Anne w tym filmie nie była seksowna ???

 

Hell No! Po prostu nie byla zwyklym szmatławcem, ale seksapil nie jest tego synonimem. Mam problem z tym filmem, ale do Hathaway nie sposob sie przyczepic. Ilosc zabaw jakie mialem w glowie, gdy widzialem ja w skorzanym kostiumie, przerosla kreatywnosc trzech zloczyncow z calej serii.

 

A dla mnie świetny ten głos. Taki spokojny. Pozwalający myslec, że Bane tak naprawdę nie boi się niczego.

 

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  929
  • Reputacja:   139
  • Dołączył:  08.01.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dawno nic nie pisałem na forum, a że byłem wczoraj wieczorem na seansie najbardziej oczekiwanego przeze mnie filmu w tym roku, The Dark Knight Rises, pomyślałem, że skrobnę kilka słów. UWAGA, SPOILERY.

 

Moim zdaniem jest to najsłabsza część trylogii. Film jest dobry, nic więcej. Strasznie trąci w nim typowym hollywoodzkim patosem. Pierwszy lepszy przykład : Zegar na bombie tyka, a wszyscy z napięciem słuchają mowy pożegnalnej Talii. Później oczywiście obowiązkowy buziak Batmana i Catwoman, brakowało tylko slow motion, objazdu kamery dookoła i sypiących się płatków róż.

Nie brakuje też kilku bezsensownych scen, na przykład powrót Wayne'a do Gotham po ucieczce z więzienia - oczywiście po drodze znalazł czas, żeby się ogolić i sprawić sobie garnitur, w końcu ratując miasto trzeba zachowywać klasę.

Kolejna rzecz - finałowa batalia to jak dla mnie kalka Avengers w skali mikro, czyli rozpierdziel w miarę kontrolowany. To nie pasuje w ogóle do klimatu Batmana, a Nolan, chyba nie mając na uwadze dwóch poprzednich części, wyrywających się ze standardowej koncepcji adaptacji komiksu, zrobił z części trzeciej typowy hollywoodzki film o superbohaterach.

Zakończenie - dużo osób pisze, że było świetne i zaskakujące. Nie. Nie było ani dobre, ani zaskakujące. Przynajmniej dla mnie, z racji znajomości komiksowego uniwersum. Typowy hollywoodzki syf. Całe szczęście, że Nolan nie uśmiercił Batmana, bo wtedy chyba obniżyłbym ocenę filmowi o jakieś 4 oczka :) (nie, nie jestem zwolennikiem happy endów, po prostu Batmana nie można uśmiercić).

Bane - rola dobra, nawet bardzo, postać też w porządku, ale skoro Krzysiu Nolan wykorzystuje komiks, to czemu nie mógł przenieść Bane'a na ekrany wprost z niego? Koksu napakowany Venomem byłby trochę wiarygodniejszy jako niszczyciel Batmana, który w poprzedniej części w pojedynkę rozpierdziela cały oddział SWAT (albo nawet 2). No i czemu nie można było tak poprowadzić scenariusza, żeby Bane złamał Batmanowi kręgosłup, tak jak to było w komiksie? Ból Wayne'a był strasznie naciągany, jeśli mówimy o kontuzji dysku (jeśli było inaczej, wybaczcie i poprawcie mnie), zachowywał się tak, jakby rzeczywiście miał złamany kręgosłup.

Z zalet należy wymienić grę całego składu pierwszo- i drugoplanowego. Wszyscy sobie poradzili, Bane jako "główny zły" nie zawiódł.

Bardzo spodobała mi się postać Alfreda. Tak po prostu.

No i Anne Hathaway jako kobieta-kot. Hell Yea.

Ogólnie cały film był solidny, ale jestem mocno wnerwiony przez wady, które wypisałem na początku. Moja ocena to 6,5/10.

Edytowane przez Tomos

6427638215a28716991f4b.jpg


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Uwaga! Moja opinia o "Dark Knight Rises" jest pełna spoilerów.

 

Anne Hathaway nie była tak ciekawa jako Kobieta-Kot jak Michelle Pfeiffer z „Powrotu Batmana”. I nie chodzi o to, że jest gorszą aktorką. Po prostu na swoją Catwoman Burton miał ciekawszy pomysł - femme fatale od początku do końca, szalona, tajemnicza, z ostrymi pazurkami (dosłownie i w przenośni), a do tego dochodził ten świetny, pikantny motyw jej relacji z Brucem Wayne’m/Batmanem. Czapki z głów dla Tima Burtona za tę genialną historię miłosną bez happy endu. I być może w przypadku „Dark Knight Rises” można byłoby piać z zachwytu także nad Hathaway, gdyby nie to, że Nolan postanowił na koniec po prostu przyciąć kocicy pazurki. Z postaci wieloznacznej zrobił kolejnego pomocnika Batmana, a na koniec - życiową partnerkę. Szkoda. Ten zabieg spowodował, że po wyjściu z kina miałem wrażenie, że Hathaway była reżyserowi potrzebna do tego, żeby: po pierwsze - fajnie wyglądać w obcisłym, seksownym stroju (chociaż prawda jest taka, że każda Kobieta-Kot miała takie zadanie), po drugie - odwracać uwagę od postaci granej przez Marion Cotillard (widzowi miało się wydawać, że Miranda Tate jest właśnie tą kobietą, z którą Bruce Wayne ma spędzić życie, a Kobiecie-Kot nie powinien ufać) i po trzecie - do końcowego happy endu. Co nie zmienia faktu, że Hathaway plamy nie dała, rolę udźwignęła, a scena zdrady, w której obserwuje jak Batman jest masakrowany przez Bane’a jest genialna. To jednak za mało, żeby jej występ porównywać do roli Jokera Hetha Ledgera i dawać Oscara za rolę drugoplanową. Chociaż… pewnie nie takie odpały fundowała już Akademia Filmowa…

 

Z postaci drugoplanowych show kradła nie Hathaway, ale wspomniany Bane. Tom Hardy miał piekielnie trudne zadanie, bo pokazanie czegoś zza maski na twarzy i góry mięśni nie było zadaniem łatwym. Ciekawie wypadł w roli fałszywego rewolucjonisty, a nie zaszkodziło mu to nawet końcowe złagodzenie jego postaci (bo to tylko sługa był, który robił to wszystko z miłości). Majstersztykiem była przemowa „do ludu” zakończona w ten sposób, że mimo maski wiedzieliśmy, że Bane jaja sobie robi. Niezłe były też filozoficzne gadki do Batmana w stylu Lorda Vadera.

 

W ogóle „Mroczny Rycerz powstaje” mi się podobał. Nolan jednak nie uśmiercił Batmana co wyszło moim zdaniem filmowi na dobre. W banalnych historiach o super-bohaterach nie ma sensu wieszać głównego hero na krzyżu i dorabiać ideologii tam, gdzie jej nie ma. Mieliśmy przykład w Matrixie… „Mroczny Rycerz powstaje” od początku do końca ogląda się bardzo dobrze. Nie ma tutaj roli na miarę Ledgera, a Nolan na szczęście nie próbował nam podobnej postaci w finale swojej trylogii wciskać. Podobała mi się także historia z Johnem Blakiem (w sumie to Robinem), którego koledzy-policjanci nie chcą przepuścić przez most. Od razu przypomniała mi się fatalna scena z promami z poprzedniej części, gdy bohaterscy obywatele Gotham postanowili nie wciskać guzików w detonatorze, żeby ocalić własną skórę kosztem innych. Tutaj takiego pokrzepienia serc nie mieliśmy i bardzo dobrze. Oczywiście mamy tutaj i tak dużo tego amerykańskiego patosu w innych scenach, ale jest on do przełknięcia. Seria o Batmanie służy rozrywce i nie ma sensu doszukiwać się tutaj czegoś głębszego.

 

Na filmwebie dałem 8/10.

Edytowane przez Ghostwriter

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Ziom, jak jej brakło seksapilu, to komu nie brakuje?

 

Poważnie istnieje na świecie ktoś, kto twierdzi, że Anne w tym filmie nie była seksowna ?

 

Jak dla mnie jej postać została słabo rozbudowana. Ona powinna kipieć seksem, prezentować swoje walory i uwodzić wszystkich dookoła. Nie udało jej się to i na moją wyobraźnie nie podziałała. Może dlatego, że ogólnie nie jestem fanem typu urody Anne Hathaway.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Rock of Ages

Dziewczyna z małej miejscowości (Julianne Hough) jedzie do Hollywood w poszukiwaniu szczęścia jako wokalistka. Na miejscu dostaje prace jako kelnerka w najpopularniejszym klubie, nie tylko grającym muzykę rockową, ale przede wszystkim goszczącym najlepsze kapele. Zbiega się to w czasie z ostatnim występem jej ulubionej grupy Arsenal, na czele której stoi Stacee Jaxx (Tom Cruise)

Do miłości przez muzykę, gdyż fabuła w musicalu nie miałaby prawa wykraczać poza pewne ramy. Jest dziewczyna, jest chłopak (Diego Boneta), jest ich zamiłowanie do jednego zespołu. To, że w tle przewija się jakiś plan wydarzeń, raczej nikogo interesować nie będzie. Dość powiedzieć, że dwójka przewodząca została wybrana za wokal i urodę – tym pierwszym Julianne może się pochwalić - a nie wcześniejsze osiągnięcia.

Prawdziwym aktorem głównym jest muzyka. Jeśli ktoś nie jest fanem klasycznego rocka lat 80’, to może omijać szerokim łukiem ten film, bo sama ciekawość co do śpiewajacych gwiazd, raczej go nie utrzyma przed ekranem. Sceny NIEśpiewane – które nie trwają więcej niż 5min/jedna – bardzo często starają się rozbawić do łez. Z oczu mi nic nie ciekło, ale na pewno starań nie można spisać na straty. Baldwin - jako podstarzały właściciel klubu – króluje pod względem komedii, Cruise ciekawi, a Russell Brand... w sumie jest taki sam jak zawsze – mnie nie rusza.

Popisy wokalne gwiazd są idealnie rozmieszczone, a przede wszystkim nie bolą od nich uszy. Baldwin co prawda bardziej recytuje niżeli śpiewa, ale po Tomku już widać starania. Nie był to najlepszy cover „Wanted Dead or Alive” (Bon Jovi) jaki słyszałem, ale dawał radę. Problemy mogę mieć jedynie z choreografią, a ta – dla przykładu - przy pierwszym wykonie Zety-Jones – tak, ona też tam jest – prowokowała do zamknięcia oczu i delektowania się tylko piosenką. Wlasciwie wszystko, co robila Catherine, zmuszalo do tego samego. Przesadzala z ekspresja twarzy.

Rock of Ages, to przede wszystkim świetna zabawa. Prawdziwe zatrzęsienie rockowych hitów sprzed lat, z komediową polewą od plejady gwiazd... i tej miałkiej dwójki głównej – 7/10

 

PS: Kevin Nash statystuje w kolejnym hicie. Tutaj tylko rola ochroniarza gwiazdy, ale warto odnotować, że wciąż się po Hollywood kręci.

 

 

 

 

Step Up Revolution (... po prostu Step Up 4)

Kolejny raz zebrali utalentowanych tancerzy, którzy nie mają za grosz talentu aktorskiego – równowaga we wszechświecie musi być - w filmie, który powstał by zaprezentować nowe choreografie i sztampową fabułe. Emily przyjeżdża do Miami z aspiracjami bycia profesjonalną tancerką. Poznaje faceta, który wraz ze swoją grupą walczy o... wyświetlenia na YouTube?! Przynajmniej wiemy, kto wyłożył pieniądze.

To coś robi prawdziwy mętlik w głowie. Przez nadmiar nieudolnych aktorów, zaczyna się docenić tych, którzy są mniej żałośni od innych! Czepiać się ich można w nieskończoność, ale tu chodzi o taniec. Specjalistą nie jestem, ale ich wygibasy są przyjemne dla oka. Jestem jednak racjonalistą i cały czas się zastanawiałem, skąd mają fundusze na tworzenie wymyślnych flashmobów? Skład złożony z kelnerów i innych popychli, każdego tygodnia, ogarnia wszystko do perfekcji. Jak tego dokonują, oczywiście nie raczyli nam pokazać. Dostajemy tylko efekty końcowe, w które miesza się okrutnie tania miłosna historyjka. My mamy się tylko cieszyć chwilą i jak młody pelikan łyknąć to, że tańczenie na środku ulicy po cudzych samochodach –kierowcy siedzą w środku – jest jak najbardziej w porządku.

Śmieszy dodanie motywu do ich tańczenia, którego się trzymają jak samobójca sznura. Swoisty morał całej fabuły. Ekipa jest niezależna i będzie wyrażać siebie, a przede wszystkim zarabiać na siebie, przez taniec. Odmawiali członkom rodziny pójścia na studia, nie chcieli też pracy w dużej firmie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby się – UWAGA spoiler, ale i tak pewnie nikt tego nie obejrzy, a nawet jeśli, to zdradzanie zakończenia takiego „epickiego dzieła”, nie powinno nikogo szczególnie zasmucić – na koniec nie sprzedali! Cały czas prowadzą walkę przeciwko dużej firmie, tylko po to, by z uśmiechem na twarzy nawiązać współpracę z innym Panem w garniturze. Nawet takiego inspirującego motywu – bądź niezależny/oryginalny – nie potrafili utrzymać do końca.

Swoją drogą, czy ktoś może mi wyjaśnić tą tytułową rewolucję? Najlepsze zmiany jakie można wprowadzić w tej serii, to przestać ją tworzyć! Step Up: Apokalipsa? – 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Brave (Merida Waleczna)

„Brave” opowiada historie Meridy, która nie chcę być typową księżniczką. Nie przekonuje ją życie jej matki, która układa cały plan dnia za swoją córkę. Jedyne czego pragnie ta rudowłosa, to wolności - chyba jedyna cecha łącząca ją z dotychczasowymi animowanymi księżniczkami. Plan działania jest jednak inny, a Merida musi wyjść za mąż.

Historia jest dość typowa, bo choć charakter postaci został zmieniony, to musi ona popełnić jakiś błąd, który sprowadzi „czarne chmury” nad bliskimi. Merida pragnie zmiany swojej matki. Ma dość wykonywania poleceń i trzymania się wieloletnich tradycji. Nie chce ślubu z żadnym dzielnym wojem i nie po drodze jej nauka o swoim przyszłym królestwie. Trafia na wiedźme, która pichci jej odpowiedni czar, ale... tutaj kończe opowiadanie.

Pixar wywraca do góry nogami obraz baśniowej księżniczki. Zamiast zamkniętej w wieży piękności - wyczekującej księcia na białym rumaku – prezentuje buntowniczke wielbiącą łucznictwo. Nie wiem, jak bardzo to poprzewraca w głowach Waszym córkom, ale może się okazać, że bliżej im będzie do oktagonu MMA, niżeli bycia piękną :wink: Feministyczne zapędy to na pewno mała rewolucja. Nie widzę w tej animacji żadnego wybitnego dzieła – humoru jakby mniej, a i wszystko toczy się strasznie szybko – ale doceniam jakiekolwiek zmiany – 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

 

 

Abraham Lincoln: Vampire Hunter (Abraham Lincoln: Łowca Wampirów)

W wieku 9 lat, Abraham Lincoln jest świadkiem śmierci swojej matki. Poprzysięga zemste, której próbuje jako dorosły mężczyzna. Próbuje, gdyż mimo strzalu prosto w oko, oprawca wciąż żył. Przygarnięty przez Henry’ego Sturgessa, Lincoln zaczyna się szkolić na łowce wampirów, a my zadajemy sobie pytanie, co siedziało w głowie twórców...

Historycznej produkcji raczej z tego nie będzie – to nawet nie było założeniem twórców – ale efektownym filmem akcji, też tego nazwać nie wolno – to już było założeniem. Seria tanich chwytów, które są eksploatowane do potęgi, to jak słuchanie tego samego, nędznego dowcipu przez 95min. Dla przykładu: za każdym razem, gdy ktoś oberwie, my oglądamy to w zwolniony tempie - a i nie odmówili sobie kilku piruetów w powietrzu. Mimo wcześniejszego zażenowania, pod koniec zdaża sie to tak często, że aż bawi – tj. zaczynamy się śmiać w nadziei, że już nie będą opowiadać tego samego „dowcipu”.

W Lincolna wcielił się Benjamin Walker. Znacie go najbardziej z tego, że.... właśnie napisałem jego nazwisko. Kariery na takich produkcjach nie zrobi zbyt wielkiej, szczególnie, że z najbardziej charyzmatycznego prezydenta USA, zrobił najmniej charyzmatyczną postać tego filmu – to dopiero sztuka. Z drugiej strony, nawet wielkie nazwiska nie poradziłyby sobie z takimi dialogami: A) Gdzie jest srebro ; (chwilowa pauza podczas, gdy mgła się unosi w powietrzu) B) Tutaj (wbijając srebro w serce przeciwnika). I to podczas jednej z kluczowych scen! To nie jest tak, że się czepiam dialogu, który pojawił się podczas walki z jakimś podrzędnym wampirem.

Skoro protagonista nie udźwignął cięzaru, to może antagoniści są znośni? Osobiście dawno nie widziałem tak słabo podbudowanych wrogów głównego bohatera. Większość jest zabijana w krótkich wstawkach, a Ci fabularnie ważni się praktycznie nie pojawiają w filmie. Gdzieś tam się szwędają po lasach i pod koniec ciężko wskazać, który jest tym „najbardziej złym ze złych”. Tak jakby w ogóle nikomu nie zależało na podbudowie finalnej walki. My mamy po prostu śledzić Lincolna, który trenowany jest niczym Karate Kid. Nie wiem, co się stało z tymi krwiopijcami, ale kiedyś miały za zadanie straszyc. Teraz albo są wyśmiewane, albo są blade i udają romantyków... czyli w gruncie rzeczy też są wyśmiewane.

Po przejęciu prezydentury przez głównego bohatera, produkcja podniosła się z dna. Co prawda szybko padła raz jeszcze, ale przynajmniej było widoczne światełko w tunelu. To jedyny pozytyw, ale ręki uciąć sobie nie dam, bo na dobrą sprawę to sam już nie wiem, czy w tym faktycznie było coś dobrego, czy ja po prostu pragnąłem jakiejkolwiek zmiany w tym mizernym scenariuszu – 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Mroczny Rycerz Powstaje

 

Niestety dałem sie namówic na pojscie do kina, bo film okazal sie gniotem.

Mnostwo niespojnosci, wiecej niz w slabym Prometeuszu, moglo nadrabiac akcja a tej tez bylo malo. Najbardziej smieszne zabicie glownego zlego, przez caly film twardziel, a ginie od jednego strzalu, tak nagle jakby to byla plotka. koncowka totalna zenada.

Juz dawne Batmany dawaly wiecej radosci, nie rozumiem zachwytu tym filmem.

 

2/10

Absence of War Does Not Mean Peace

3669750324873c0356f997.gif


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Mnostwo niespojnosci

 

Jakich?

 

Nie oglądałem Prometeusza, ale z tego co wiem to w Batmanie jest mniej niespójności niż w pierwszych 15 minutach filmu Scotta :)


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Sebu na prawdę chcesz je poznać ? (żeby nie było dałem DKR 7/10_) :)

 

59. Bomba neutronowa robi tylko efektownego grzybka. Falą uderzeniową i zabójczym (szczególnie w przypadku bomby termojądrowej) promieniowaniem się nie przejmuj.

 

Nie wiadomo czemu Batman nosi maskę, skoro prawie co druga osoba w filmie zwraca się do niego „Panie Wayne”. I to w obecności świadków.

 

. Nieużywanie broni przez Batmana jest zaraźliwe. Przestępcy, którzy trzymają w rękach pistolety, zamiast z nich strzelać, postanawiają próbować bić ręką z pistoletem w dłoni.

 

 

Każda, dosłownie każda scena akcji oparta na zasadzie "w ostatniej chwili", zabicie Bane'a, uratowanie... Robina. To też było śmieszne, już chyba gorszego pomysłu na koniec nie było... Nolan myślał czego tu jeszcze dowalić na siłę i wybrał bezsensu. Cotillard i jej tekst "to ja jestem tym dzieckiem" też dobre. Coś pokroju "to ja jestem Twoim ojcem" w kolumbijskiej telenoweli. Masa absurdów typu wyjazd na motorach z giełdy, motyw z meczem futbolu i flagami usa (już bardziej Nolan pod Amerykanów tego nie mógł zrobić), wspomniana Kobieta Kot na motorze (naturalnie wiedziała jak się włącza wszystkie bajery, a bajer z kołem to już w ogóle każdy potrafi), skok Wayne'a (nie wystarczyło zakończyć sceny na zamknięciu oczów i symbolicznych nietoperzach? Naprawdę trzeba było pokazać, że skoczył?), policjanta Murzynka i wymalowane na jej twarzy "o ja pierdolę!" podczas Batman Show. Czemu to służyło? Nie wspomnę o wszelkich głupich tekstach "that's impossible"... po co? A, no i Oldman z tekstem "Bruce Wayne?". Nie, Joker. Nolan to Brytyjczyk a zajebał scenariuszem przekraczającym standardowy amerykański. Sceny "walki" z Bane'm też słabe. One po prostu były. Bez żadnych konkretnych okoliczności, żadnych emocji... naturalnie jak to w zajebistym filmie tylu się zbrodniarzy i gliniarzy szamotało na ulicy, ale los sprawił, że Bane z lewej, Batman z prawej, no i się spotkali po środku, chwilę pogadali i do boju. A, no i tak walczyli, że się zapędzili idealnie pod drzwi gdzie była bohaterka Cotillard. No kurwa. Coś gorszego? A tak. Śmierć tej bohaterki. Zaraz bomba pierdolnie, ale Gordon i Kot uważnie słuchają i jeszcze Batman podleciał po chwili z wymalowanym na twarzy tekstem "dajcie też posłuchać". Cotillard padła "dobrze, bierzemy się do roboty". To nic, że została minuta. Jest wystarczający czas na wyjaśnienie Gordonowi prawdy, no i... pocałunek. Po chuja to było? Zero emocji, przeleciał raz dwa... był. I tyle. Czemu to służyła? Prognoza ostatniej sceny? Śmieszne. Hmmm co tam dalej. A, no tak. Cała policja poszła do jednego miejsca. Nikt nie pomyślał o żadnych zabezpieczeniach, alternatywnych rozwiązaniach... wszystko się pchają, a tu trach. Koniec. Jedna pułapka i miasto do dyspozycji. Aż takie Gotham głupie, czy Nolan przegiął udostępniając Bane'owi pole manewru w tak mizerny sposób? To drugie. No i patos. Rany, prawie każda scena. Głupota w tym filmie. Jedna wielka głupota. No i Gordon blokujący bombę. Normalnie byłem zszokowany jak Cotillard nacisnęła, a nic nie wyjebało i się okazało, że Gordon zdążył haha. W ilu to filmach było? No i motyw z lodem. Komu on służył? Nie można było po prostu strzałem w głowę i wrzucić do tego lodu? Bane miał wyjebane, nie oglądał tego, jego zbrodniarze też stali i patrzyli. "Dobra, wpadł, idziemy" no i naturalnie Batman wiedział, że tam Gordon będzie i.... podrzucił mu racę. Kiedy? Zanim ten wszedł na lód? A może przedtem i miał nosa, że akurat w tym miejscu postanie noga komisarza? Kolejny bezsens. Zero jakiś fajnych scen, ujęć kamery, zachowań bohaterów. No i schematyczne. Batman dostał wpierdol, odrodził się i powrócił. Nudy. Scena łamania kręgosłupa też powinna być lepsza. W komiksie to fajniej wyglądało. A, no i scena romansu Wayne'a z tą ziomką. W jakim celu? Nie mogli zachować relacji biznesowych, też mocno by to przeżył jakby dowiedział się, że jest po złej stronie... no ale miłość, materiał na przyszłą żonę... i podkreślenia co chwilę, że Hathaway to wyjebista sucz a Cotillard też niczego sobie. Kurde, sam to sobie mogę ocenić, a nie potrzebuję do tego opinii wytrawnego recenzenta w postaci Luciusa Foxa. Raz, drugi - ok. Ale tam się te tekst z cztery przewinął. Nie wspomnę o tym, że czarny charakter jak zwykle nie zabija najważniejszych. Lucius Fox jedynym, który potrafi roztroić bombę, ale co tam, niech sobie żyje, a jeszcze do tego ma dupną ochronę, którą pokonała Kocica. Śmieszne.

Zakończenie do dupy. Robin. Kurwa, Robin. Nie chcieli ludzie, żeby Nolan go dawał na pierwszy plan, Bale go nie chciał, bo będzie uważany za pedała, to nie mógł Chris się powstrzymać i zostawił chłopaczka na sam koniec no i to było tak naciągane, tak niepotrzebne, że już gorzej być nie mogło. I o samym Batmanie też mało. Właściwie o czym to było? Co tam dał ten film? Co pokazał? Chyba to, że cała, dosłownie cała policja Gotham radzi sobie w trudnych chwilach i uwięziona w tunelu na luzie sobie siedzi i wpierdala warzywka. To już w ogóle było dobre. "Co z nimi?" "Utknęli, ale mają jedzenie". Pokazanie jak się dożywiają i koniec. Zero zainteresowania nimi przez 3. miesiące, zdążył śnieg spaść, no ale ci wychodzą jak bohaterowie w mundurach i od razu wiedzą co robić, czyli kierować się w stronach ludzi Bane'a... po 3. miechach taka motywacja. Odcięci od świata. No imponujące. I też zajebiste, idą marszem, po środku stoi Batman... no ale co tam, niech sobie stoi, tylko ośmiu lat go nie było a dzięki komu się wydostaliśmy to nieważne.

Pięknie to opisał jeden z użytkowników na jednym z innych forum.

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Nie wiadomo czemu Batman nosi maskę, skoro prawie co druga osoba w filmie zwraca się do niego „Panie Wayne”. I to w obecności świadków.

Proszę o przykłady.

 

Masa absurdów typu wyjazd na motorach z giełdy, motyw z meczem futbolu i flagami usa

Pewnie mniej absurdalny był wyjazd autobusu w TDK, ustawienie się za pozostałymi i nie zwracanie uwagi przez ludzi na dziurę w bloku. A co złego w tym meczu fotbolu było to nie rozumiem.

 

wspomniana Kobieta Kot na motorze (naturalnie wiedziała jak się włącza wszystkie bajery

Potrafi otworzyć sejf w domu najbogatszej osobistości w Gotham City, a nie potrafi obsługiwac się motorem? Nie no spoko.

 

, skok Wayne'a (nie wystarczyło zakończyć sceny na zamknięciu oczów i symbolicznych nietoperzach? Naprawdę trzeba było pokazać, że skoczył?

Co w tym złego?

 

A, no i Oldman z tekstem "Bruce Wayne?". Nie, Joker

Co w tym złego?

 

Scena łamania kręgosłupa też powinna być lepsza.

To on mu zlamał kręgosłup? Pierwsze słysze. :roll:

 

, no i scena romansu Wayne'a z tą ziomką. W jakim celu? Nie mogli zachować relacji biznesowych, też mocno by to przeżył jakby dowiedział się, że jest po złej stronie... no ale miłość, materiał na przyszłą żonę... i podkreślenia co chwilę, że Hathaway to wyjebista sucz a Cotillard też niczego sobie.

Nie wiem w jaki sposób coś takiego moze wpłynąć na ogólną ocenę filmu.

 

Kurde, sam to sobie mogę ocenić, a nie potrzebuję do tego opinii wytrawnego recenzenta w postaci Luciusa Foxa. Raz, drugi - ok. Ale tam się te tekst z cztery przewinął. Nie wspomnę o tym, że czarny charakter jak zwykle nie zabija najważniejszych. Lucius Fox jedynym, który potrafi roztroić bombę, ale co tam, niech sobie żyje, a jeszcze do tego ma dupną ochronę, którą pokonała Kocica. Śmieszne.

Patrz wyzej.

 

Po prostu nie mogę ze śmiechu. Od czsau premiery zastanawiam sie, czy to film akcji o superbohaterze, czy dramat obyczajowy w którym trzeba czepić się każdego detalu. Błędy logiczne się zdarzają, ale tak czytam sobie ten tekst i nie znalazłem żadnego. Nie twierdzę, że one nie występują, ale zapytam jeszcze raz; to film o superbohaterze na podstawie komiksu czy nie? Bo jeżeli ktoś na tego typu film idzie nie po to, żeby się dobrze bawić, a po to, żeby wytykać mu śmieszne błędy (jeden koleś na FW stwierdził, że w pierwszej scenie Nolan łamie zasady fizyki), to ja nie zazdroszczę. Ale ludzie już dawno temu zapomnieli co oznacza słowo rozrywka.


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Od czsau premiery zastanawiam sie, czy to film akcji o superbohaterze, czy dramat obyczajowy w którym trzeba czepić się każdego detalu

 

Wiesz Nolan w swoich dwóch poprzednich częściach upodobnił bardziej DK do dramatu obyczajowego niż do filmu o superbohaterze - więc to co napisałeś mija się z prawdą.

 

PS: Ciężko mi odpowiadać za kogoś kto to napisał mimo że się z tym zgadzam, bo zgadzam się z ogólnym przedstawieniem tych niedoskonaleń a nie poszczególnymi fragmentami tekstu gdzie ty też wybrałeś te które ci bardziej odpowiadają :), skoro reszty narzekań nie cytujesz , postaram sie pózniej jeszcze podać więcej szczegółów skoro te cie nie satysfakcjonują.

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Sebu ty wogole ogladales ten film? :D

 

Czy sobie jaja robisz dajac takie odpowiedzi ;-)

 

Jak Twoim zdaniem ten film powinien byc tylko rozrywka, to czemu te pierdolety o psychice Batmana i przeciwnikow, w nowych odslonach o Batmanie. Zrobili by drugie Avengers, ale gosc chcial byc bardziej ambitny to mogl przynajmniej Batmana usmiercic.

 

Ambitnym filmem o superbohaterach to rewelacyjni moim zdaniem "Straznicy".

 

Tu proby byly ambitnego filmu, a wyszedl mialki film, z idiotycznym scenariuszem.

Absence of War Does Not Mean Peace

3669750324873c0356f997.gif

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE Backlash 2025
      Dyskusje na temat wydarzenia WWE Backlash 2025!
        • Dzięki
      • 32 odpowiedzi
    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 050 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 713 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 107 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 187 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 606 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 896 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Kaczy316
      Lecimy z ostatnim Monday Night Raw przed Saturday Night's Main Event!   Zaczynamy od Loganika uuuu no czyli zaczynamy dość dobrze. Myślałem, że to będzie jakieś mocne dobre promo, a tutaj typowo heelowe i nic ciekawego, w sensie mówi do publiczki to czego ona nie chce zbytnio czyli, że wygra tytuł, że pokona Jeya i zdobędzie tytuł World Heavyweight i zrobi to 12 lat szybciej niż Jey, na szczęście wszystko przerywa Gunther! Nie wiem, dziwny był ten segment, Gunther mówił coś o braku szacunku do niego ze strony Logana Paula, dobrze, że na koniec wbił Jey Uso i wywalił Superkicka dla Paula, Logan mnie na micu strasznie nudzi przez dłuższy czas, gość wbija i jedynie mówi to co publice się nie podoba i zwraca się głównie do publiki, takie zagrywki działają na początku, ale szybko się nudzą przynajmniej mi, segment dobry, ale dziwny dla mnie.   Giulia na SD to Roxanne oficjalnie na Raw! Ulala i od razu walka kwalifikacyjna do walki o walizkę! Dwie walki dzisiaj kwalifikacyjne kobiet, Roxanne vs Becky vs Natalya oraz Rhea vs powracająca Kairi Sane! vs Zoey Stark ulala będzie się działo! Na Backu Jey spotyka Heymana i Paul fajnie tutaj wypadł, jak praktycznie zawsze w sumie.   Pentagon i Styles vs JD McDonagh i Balor, to może być bardzo dobry pojedynek. Lekko ponad 17 minut genialnego starcia, kurde aż sam nie wierzę, że to starcie było na Raw i wyszło tak niesamowicie, ciężko dzisiaj będzie to przebić, AJ i Pentagon wyglądają bardzo dobrze jako Tag Team i ciekawi mnie czy pociągną to dalej, ja bym zobaczył takie połączenie na dłużej zdecydowanie, ale niestety Pentagon i Styles przegrywają, bo Gigacha.....znaczy El Grande Americano znowu atakuję naszego kochanego Luchadora i Balor z JD wygrywa i nawet Finn zdobywa pin ulala, ale walka genialna polecam mega.   Rollins na backu ostrzega w pewnym sensie Logana i wspomina WM 39, że możemy dostać powtórkę z tej WM tylko tym razem z tytułem World Heavyweight ON THE LINE!   Pierwsza walka kwalifikacyjna dzisiaj! Becky vs Natalya vs Roxanne Perez! Liczę oczywiście na Perez i mam nadzieję, że się nie zawiodę! Kurde no kolejna świetna walka 14,5 minuty bardzo dobrego starcia, które oglądało się z mega przyjemnością i mamy powrót Lyry, która przeszkodziła Becky w wygraniu tego starcia i to tak mocno, Becky próbowała wrócić do walki, a Lyra NIE NIE NIE WRACAJ TU KOLEŻANKO! I cyk nawalanka, ale ten feud mi się podoba Lyra jest obecnie tak genialna do oglądania, a Roxanne sobie wygrywa i jest w walce o walizkę! Jak dla mnie to powinna to wygrać, mam nadzieję, że tak się stanie.   Sami na backu sobie gada z Jeyem. Ulala Akira dostanie Ruseva, a wbija jeszcze Gigachad i American Made dostanie szansę na walkę o tytuły World Tag Team za tydzień, dobre wieści, a Gigachad jest wkurzony trochę, bo Julius i Brutus coś dostali, a On z Ivy nic i chcę coś od Pearca, ale ostatecznie nic nie dostaję.   Sheamus vs Grayson, walka raczej poprzednich nie pobiję, ale też może być mega przyjemna. CO JEST Austin Theory dostał najlepszą reakcje swojego życia przy walce, w której nawet nie uczestniczy xDDDD On w ogóle dostał jakąkolwiek reakcję od jakichś dwóch lat xDDD szkoda tylko, że nie wiem za co, bo była reklama i po reklamie nagle słyszę głośne chanty "Austin Theory" xD. Prawie 12 minutowa walka, która była tak samo bardzo dobra i mega przyjemna do oglądania, kolejna tygodniówka na której walki oddają i to niesamowicie, czekam na kolejne pojedynki, Sheamus tutaj wygrywa, a Theory ma beke, że jego ziomek obrywa xD, ajj fajnie się oglądało dzisiaj Austina.   Co to za jakiś wywiad z no namem. No teraz mamy prawilny wywiad z Guntherem, znaczy miał być, ale od razu wbił Seth Rollins, ale Seth nas okłamał, mówił, że Gunther był bardzo dobrym Championem, no niestety nie był Seth nie był. No lekka kłótnia się wywiązała z tego.   Pora na kolejną walkę kwalifikacyjną! Rhea vs Zoey vs powracająca Kairi Sane! Oj kolejny pojedynek, co może oddać zdecydowanie! Kairi imo tutaj mogłaby wygrać, Ripley ta walizka byłaby tak samo potrzebna jak Becky, One tego nie potrzebują i w walce też nie muszą być. Kurde początek walki i jedna z pierwszych walk Zoey i już wypadła z akcji i to chyba był wypadek przy pracy i jakaś prawdziwa kontuzja, nie wyglądało to na nic planowanego, po reklamach mamy już jedynie walkę pomiędzy Ripley i Kairi, dalej to może być dobra walka, ale szkoda Stark, ale no cóż zdarzają się wypadki. No po prawie 10 minutowej walce wygrywa Ripley, dobry pojedynek, ale widać, że Panie były trochę pogubione, ale no nic dziwnego, walka po prostu była w porządku jak na to co się stało, wydaję mi się, że Kairi miała to wygrać, ale jak Zoey odpadła to nie chcieli podkładać Ripley, chociaż może się mylę.   Co jest? Roxanne Perez w Judgment Day? Kurde ciekawie się zapowiada, Balor wprowadza nową zawodniczkę do formacji i to akurat kobietę pod nieobecność Liv oj coś czuję, że Morgan nie będzie zadowolona, Roxanne nawet dała prezenty swoim nowym przyjaciołom, ale Raquel dalej się to nie podobało.   Next Week: Kolejne walki kwalifikacyjne do Money In The Bank Ladder Matchy, no właśnie dzisiaj żadnych walk męskich nie było o dołączenie do tego Ladder Matchu, może za tydzień będą. Akira Tozawa vs Rusev, no może być niezły comedy match xD. Ulala American Made vs The New Day vs War Raiders o pasy World Tag Team, zapowiada się dobrze. Kolejne Raw zapowiada się w porządku, w sumie poza Triple Threatem o tytuły World Tag Team to jest po prostu ok, szczególnie, że walk kwalifikacyjnych jeszcze nie znamy to ciężko coś powiedzieć.   Lecimy z main eventem! Jey Uso vs Bron Breakker! No Ci Panowie dawali bangerki w walkach o IC Title, więc teraz też na to liczę! Prawie 16 minut tak samo bardzo dobrego pojedynku pod koniec oczywiście Heyman zaczął się wtrącać i nawet chciał się bić z Uso xD, śmiesznie to wyglądało, ale ostatecznie Seth zaatakował poza ringiem Jeya i mamy DQ, pojedynek naprawdę fajny i przyjemny, atak na Jeya kontynuowany, ale na ratunek wbija Sami Zayn! Seth i Bron gotowi, a Zayn niepewny, lecz pojawia się też CM Punk! Mamy spory brawl, a Jey był w ringu i jeszcze Logan na sam koniec go rozwalił xD, fajna walka, feudy podbudowane, czekam na Saturday Night's Main Event!   Plusy: Segment otwierający Pentagon i AJ vs Finn Balor i JD McDonagh Roxanne vs Becky vs Natalya Waller vs Sheamus i przyjemna postać Austina Ripley vs Kairi Main event   Podsumowanie: Oj to Raw walkami stało zdecydowanie, każda walka poza tą gdzie Zoey musiała zostać wycofana z walki to były na co najmniej bardzo dobrym bądź świetnym poziomie, ale Rhea vs Kairi mogły dać gorszy pojedynek, bo trochę się pozmieniało i trzeba było improwizować i tak bardzo dobrze z tego wyszły, bo to, że walka była gorsza niż reszta nie znaczy, że była zła, bo była dobra, ogólnie fajne Raw, ostatnio te tygodniówki są świetne dla mnie i tą też polecam, to widzimy się na SD i na Saturday Night's Main Event!
    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Monday Night RAW #1669 Data: 19.05.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: Online Stream Lokalizacja: Greenville, South Carolina, USA Arena: Bon Secours Wellness Arena Format: Live Platforma: Netflix Komentarz: Michael Cole & Pat McAfee Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
    • CzaQ
      Po wyborach, więc politycznie     Również gratulacje dla Adriana Zandberga :       
    • Attitude
      Nazwa gali: Panther Promotion / CMLL Data: 18.05.2025 Federacja: Panther Promotion Typ: Event Lokalizacja: Reynosa, Tamaulipas, Meksyk Arena: Arena Coliseo Reynosa Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Lucha Libre - dyskusje ogólne
    • PTW
      ZAGRANICZNA GWIAZDA PODEJMIE NASZEGO POTRÓJNEGO MISTRZA! Przyszedł czas ogłosić pierwsze z kilku mistrzowskich starć jakie będą miały miejsce na gali 31 maja. Rozpoczynamy POTĘŻNYM ogłoszeniem walki największego dominatora w historii polskiego pro wrestlingu! PTW Championship Match Dawid Puncher Seńko vs. Ben Rodgers Szkocja wypuściła w świat wielu wybitnych zawodowych zapaśników, ale ten, który odwiedzi nas 31 maja ma potencjał by być najlepszym z nich wszystkich! Puncher, który jest równie niebezpieczny co chimeryczny, zapowiedział, że znudził się łatwymi przeciwnikami i chciałby dostać w końcu jakieś prawdziwe wyzwanie. Powiada się, żeby uważać na życzenia, bo te potrafią się spełnić - i wszystko wskazuje na to, że nasz czempion nie będzie miał lekko z pretendentem! Wojownik z Glasgow to młody, głodny sukcesu atleta, który dzieli swój czas pomiędzy siłownię i pro wrestlingowy ring. Ta szalona etyka pracy, którą można porównać chyba tylko z Puncherem właśnie, sprawia, że Rodgers jest na ustach europejskiej sceny pro wrestlingu, bo widać, że chce być najlepszym z najlepszych. Czy szkocka duma i zawziętość sprosta polskiej potędze i niezłomności? To okaże się już na najbliższej gali! Kolejne elementy najmocniejszej karty pro wrestlingowej gali w Polsce w tym roku wkrótce! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...