Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

A Good Old Fashioned Orgy

N!KO – Eric (Jason Sudeikis) i jego paczka znajomych, to 30-latkowie lubujący się w imprezach. Każde ich party kończy się wizytą policji, i ma jakiś motyw, którego każdy gość musi przestrzegać. Wszystkie odbywają się w domu należącym do ojca głównego bohatera (Don Johnson – Miami Vice), który na ich nieszczęście planuje sprzedać swoją własność. Zostjae jedna impreza, a pomysłem na mocne zakończenie jest orgia.

Grupka znajomych jest dość standardowa. Przypałowy grubas, niedoszła gwiazda rocka, dojrzały nieudacznik, chętna blondynka, desperatka po związku, nieproszone małżeństwo i miłość głównego bohatera, która spada jak grom z jasnego nieba tuż przed orgią. Gagi rozkładają się pomiędzy głównym bohaterem i jego kompanem (ten przypałowy), ale wcale nie jest to jakiś zabawny duet. Mieli kilka momentów, ale było tego zdecydowanie za mało, i były tak przeciętne, że ich nawet nie pamiętam (pamiętam tylko, że się śmiałem), a to o czymś świadczy. Cały motyw jest chyba nie do końca wykorzystany, bo zamyka go marna klamra. W zasadzie najmilej wspominam początkową imprezę i dzień po. Odkąd wpadają na pomysł orgii, to i elementów dla mnie zabawnych było coraz mniej. Jeden patent bransoletek był mocno obgadany, a skończył na niczym (wcale nie zapowiadał się źle).

Podsumowując miało być lepiej. Sudeikis jest teraz na fali, i potrafi być o wiele bardziej zabawny. Chyba lepiej sobie radzi jako drugoplanowa postać, lub jedna z wielu (Szefowie Wrogowie), bo film na jego barkach się załamał – 4/10

 

[ Dodano: 2011-12-18, 16:29 ]

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Bag of Bones (Worek Kości)

N!KO – Bag of Bones wszędzie reklamują jako serial. Serial, który powstał na podstawie książki Stephena Kinga o tym samym tytule. Z racji tego, że całość składa się z dwóch odcinków, można to śmiało potraktować jako film, i tym samym zamieścić kilka słów w tym temacie. Główny bohater – Mike Noonan (Pierce Brosnan) – to pisarz żyjący w Derry. Każdą książke kończy jego żona, Jo (pisze ostatnie zdanie), gdyż to ona zawsze była za nim i jak sam twierdzi – bez niej nie byłby w stanie napisać żadnej noweli. Po ukończeniu swojego najlepszego dzieła, Jo umiera w wypadku drogowym. Od tego czasu zaczyna się koszmar Mike’a. Zaczyna on doświadczać przedziwnych wizji, a jedno pytanie rodzi kolejne (u Kinga się niektóre rzeczy nie zmieniają). Tajemnic jest tu masa, ale największa wydaje się kryć w domku nad jeziorem, którym głównie zajmowała się Jo. Dręczony pytaniami i koszmarami wdowiec, postanawia odpocząć w małym miasteczku. Tylko tam może znaleźć odpowiedzi których szuka.

Pierwsza część to budowanie atmosfery. Dziwne rzeczy dzieją się w jego koszmarach, jak i na jawie. Napisy (magnesy) na lodówce zaczynają przekazywać informacje. Żona zaczyna odpowiadać na pytania sygnałami w telefonie (jeden na tak, dwa na nie). Wszystko jest mocno pogmatwane, a do tego dochodzi historia matki, która walczy o zachowanie opieki nad swoim dzieckiem. Jej teść chcę odebrać małą Ky, a jest wpływowym człowiekiem w tym miasteczku. Ky również wydaje się nie przypadkowa, bo takie właśnie imię miała nosić niedoszła córka Mike’a.

Druga część zaczyna się tam gdzie pierwsza kończy, i tutaj już odkrywamy wszystkie tajemnice. Jeśli pierwsza mnie potrafiła wkręcić, to przy drugiej godzinie większość zaczynała zawodzić. Wszystko rozgrywało się w kiepski sposób, a i umiejętności aktorskie niektórych zaczęły razić po oczach niemiłosiernie. Zdawali się być bardziej sztuczni od zjaw i duchów, które tutaj się przewijają. Fani książki narzekają, że to nie to samo, ale oni mają tak zawsze. Ze słowem pisanym nie miałem doczynienia, a po obejrzeniu tego, nie mam zamiaru tego nadrobić. Mogło być lepiej, wyszło jak zawsze – 4/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Carnage (Rzeź)

N!KO – Roman Polanski is back! Nasz najbardziej znany reżyser wrócił z kolejnym dziełem, który okazał się zabawnym filmem. Przyznam, że nie tego się spodziewałem po produkcji, której akcja ma dziać się w calości w jednym mieszkaniu.

Mamy teatr czterech aktorów – Waltz, Foster, Winslet i Reilly – a co za tym idzie mieszankę charakterów. Christoph Waltz to pracoholik z ciętym językiem. Jeśli coś mu chodzi po głowie, to nie zawaha się ubrać tego w słowa. Jego żoną jest Kate Winslet, czyli dobra dusza związku. Krzywo reagująca na krzywdę innych, tak ludzi jak i zwierząt. Reilly to potulny miś, który jest tak miły, że aż ciężko w to momentami uwierzyć, a Foster jest najbardziej zaangażowana w zdarzenie, które doprowadziło do spotkania nieznajomych.

W szkole doszło do bójki, w której syn pary Waltz/Winslet, uszkodził kijem twarz synka drugiej dwójki. To cała historia, ale możecie być pewni, że rozmowa nie będzie się trzymała tylko jednego tematu. Od dzieci, po osobiste problemy obu par, czy niespodziewane sojusze. Może nie jest to komedia, w której będziecie wspominać wszystkie sceny, i moment, gdy zrywaliście z nich boki, ale to ta, która nie pozwoli wam przestać się chichotać. Waltz i Reilly są głównie za to odpowiedzialni. Komentarze Christopha warto śledzić, bo parę mistrzowskich tekstów tam pada. Dodajmy do tego ciekawe motywy z telefonem, czy z liczną próbą opuszczenia mieszkania, i mamy bardzo fajna ekranizacje przedstawienia teatralnego (bo i stamtad bodajze pochodzi pomysl Romana). Jeśli przebolejecie dość wolno rozkręcający się początek, i lubicie przegadane produkcje, to nie sposób tego nie polecić – 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

  N!KO napisał(a):
Carnage (Rzeź)

N!KO – Roman Polanski is back! Nasz najbardziej znany reżyser wrócił z kolejnym dziełem, który okazał się zabawnym filmem. Przyznam, że nie tego się spodziewałem po produkcji, której akcja ma dziać się w calości w jednym mieszkaniu.

Mamy teatr czterech aktorów – Waltz, Foster, Winslet i Reilly – a co za tym idzie mieszankę charakterów. Christoph Waltz to pracoholik z ciętym językiem. Jeśli coś mu chodzi po głowie, to nie zawaha się ubrać tego w słowa. Jego żoną jest Kate Winslet, czyli dobra dusza związku. Krzywo reagująca na krzywdę innych, tak ludzi jak i zwierząt. Reilly to potulny miś, który jest tak miły, że aż ciężko w to momentami uwierzyć, a Foster jest najbardziej zaangażowana w zdarzenie, które doprowadziło do spotkania nieznajomych.

W szkole doszło do bójki, w której syn pary Waltz/Winslet, uszkodził kijem twarz synka drugiej dwójki. To cała historia, ale możecie być pewni, że rozmowa nie będzie się trzymała tylko jednego tematu. Od dzieci, po osobiste problemy obu par, czy niespodziewane sojusze. Może nie jest to komedia, w której będziecie wspominać wszystkie sceny, i moment, gdy zrywaliście z nich boki, ale to ta, która nie pozwoli wam przestać się chichotać. Waltz i Reilly są głównie za to odpowiedzialni. Komentarze Christopha warto śledzić, bo parę mistrzowskich tekstów tam pada. Dodajmy do tego ciekawe motywy z telefonem, czy z liczną próbą opuszczenia mieszkania, i mamy bardzo fajna ekranizacje przedstawienia teatralnego (bo i stamtad bodajze pochodzi pomysl Romana). Jeśli przebolejecie dość wolno rozkręcający się początek, i lubicie przegadane produkcje, to nie sposób tego nie polecić – 7/10

 

W prawdzie filmu jeszcze nie widziałem, ale byłem na sztuce ("Bóg Mordu" Rezy) na podstawie której powstał ten film i była naprawdę świetna. Temat bardzo aktualny ("maski", które na co dzień wszyscy nosimy... Gombrowicz byłby dumny :wink: ) + doskonała, pogłębiona psychologia postaci. Poza tym - zajebista gra aktorów w szczecińskim Teatrze Polskim.

Film z pewnością chętnie obejrzę (chociażby po to aby sobie porównać go do sztuki), a ze swojej strony - polecam oryginał, bo na teatralnych deskach wypadł naprawdę ekstra.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

What's Your Number? (Ilu Miałaś Facetów?)

N!KO – Anna Faris doszukuję się pewnej statystyki, mówiącej że średnia liczba partnerów seksualnych każdej kobiety to 10,5, a kobiety, które miały 20, mają problem ze znalezieniem męża. Z racji, że sama ma 19, postanawia odszukać swoich byłych, żeby sprawdzić, czy przypadkiem któryś z nich nie jest materiałem na tego jedynego. Pomoże jej w tym sąsiad o policyjnych korzeniach (Chris Evans). W zamian ona będzie pomagać mu uniknąć jego licznych partnerek, z którymi śpi w nocy, i chcę się pozbyć nad ranem. Wszystko to w nowej komedii... ... ... romantycznej! To w sumie materiał na coś ostrzejszego niż ekranowy harlequin. Przez to historia jest do bólu przewidywalna, i mało zabawna. Pomijając fakt, że nigdy nie byłem zwolennikiem Anny. Niby ma to coś – potrafi być głupia/zabawna i seksowna – ale jej humor do mnie nie przemawia. Rzadko zdarzają się produkcję, żebym się śmiał z jej poczynań. Evans to inna bajka, on potrafi mnie rozbawić, i tutaj też sprostał wyzwaniu. Problem w calej historii. Na dobrą sprawę wiedziałem jak to się zakończy od samego początku (po opisie można do tego dojść), i tylko czekałem na finał. Ex-chłopaki, to rozpoznawalne nazwiska, ale żaden nie wniósł swoją zakręconą osobą nic (każdy musi mieć jakieś zboczenie, ale nic w tym zabawnego). Kończę to pisanie, bo już zaczynam wymuszać od siebie coś konkretnego. W takich filmach jest to towar deficytowy – 3/10

 

[ Dodano: 2011-12-25, 21:41 ]

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Sherlock Holmes: A Game of Shadows (Sherlock Holmes: Gra Cieni)

N!KO – Sherlock (Downey Jr.) i Watson (Law) wracają, by zmierzyć się z prof. Moriartym (Jared Harris). W zasadzie to tyle jestem w stanie powiedzieć o fabule...

Urok tego filmu tkwi w chemii między główną dwójką. Chemii, którą już widziałem w poprzedniej odsłonie nowych przygód detektywa. Tutaj miałem wrażenie, że dostałem jakąś mniejszą porcję. Niby jest to wykwintne danie, ale żeby odgrzewać i dawać go mniej? Nie jestem zadowolonym klientem.

Robert jest świetny, ale w tej części przesadnie słodki. Co chwilę przebiera się w jakieś dziwaczne kreacje i działa incognito. Jego partner mu dogryza, i robi to w taki sposób, że ciężko tego nie umieścić w plusach całej serii. Wielu się cieszy, że postać Watsona nie została zepchnięta na dalszy plan, i nie sposób się z nimi nie zgodzić. Antagonista jest reklamowany jako wielki mózg przez cały seans, ale to sprawiło jedynie, że się na nim zawiodłem. Twórcy nie postawili dostatecznie dużo na interakcje z Sherlockiem. Powinno tu być więcej walki wielkich umysłów, i swego rodzaju szachowej rozgrywki.

Jak ocenić film, w którym kompletnie nie bawi mnie fabuła? Przechodze kolejne etapy, w których przeplata się efekciarstwo z humorem. Niby takie było założenie, ale i tak nie byłem zachwycony ani jednym, ani drugim. Do tego tempo było przerażająco wolne, co oczywiście nie było pomocne w przetrwaniu.

Typowy sequel. „Weźmiemy więcej tego samego”. Wyszło jak zawsze – przynajmniej w moich oczach. Gra aktorska na plus, ale scenariusz nie pozwalał na wiele – 4/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

The Sitter (Facet do Dziecka)

N!KO – Komedia o zawieszonym studencie, który jest zmuszony pilnować dzieci sąsiadów. Wcale nie przygotowany do przydzielonego mu zadania, dostarczy niezapomnianych wrażeń sobie i podopiecznym.

„Pan niania” to Jonah Hill, czyli standardowo, otyły nieudacznik. Dzieciaków jest trójka - mała złośnica lubująca się w makijażach i przebraniach księżniczki, trzynastolatek z problemami zdrowotnymi, oraz adoptowany chłopak z Salwadoru. Ten ostatni niszczy wszystko na swojej drodze, a gdy uda się go usadzić w miejscu, to ogląda sporty walki (mały zabijaka), wysadza coś w powietrze, lub sika.

Od początku wszystko się psuje. „Niania” jest owinięty wokół palca przez swoją dziewczyne, więc nie problem go wyciągnąć z domu. Jeśli Noah (bo tak niemocie na imię) chcę wkońcu zaliczyć swoją – o wiele za seksowną dla siebie – miłość, musi wziąć brzdąców ze sobą. Jeden szybko się urywa, inni są w stanie wpędzić go w dwuznaczne sytuacje, i ... film się kończy. Epizodyczna rola Sama Rockwella, to w zasadzie wszystko, co zasługuje na pochwałę w tym filmie. Trudno, że motyw z dzieckiem, który z łazienki gangstera wynosi „biały proszek”, jest wyssany z palca. To niestety „urok” takich filmów.

Jonah Hill to taka sama niania, jak Hulk Hogan, Vin Diesel, czy Jackie Chan.. Najwyższy czas skończyć z tą tematyką! – 2/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  212
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.09.2008
  • Status:  Offline

Raven, jaką masz opinię na tematu filmów z trylogii August Underground ? Chętnie poznam, co inni myślą o tych filmach.
Dwa razy się zastanów, zanim poczęstujesz się miodem podanym na ostrym nożu.

2349695364ab77fee2b70b.jpg


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

  Lakil napisał(a):
Raven, jaką masz opinię na tematu filmów z trylogii August Underground ? Chętnie poznam, co inni myślą o tych filmach.

 

Wiesz Lakil, nie przepadam za "gore dla gore". Nie mam nic przeciwko gore jeżeli służy ono do uwypuklenia pewnych treści (vide Cannibal Holocaust, który dla mnie wymiata), ale pokaz rzeźni tylko po to, aby wstrząsnąć widzem i... nic więcej (vide: seria Guinea Pig) jakoś do mnie nie przemawia. August Underground należy do tej drugiej kategorii i osobiście mi się nie podobał. Po prostu pokaz najgorszych ludzkich dewiacji, bez żadnego celu, poza zaszokowaniem. Faktycznie - szokujące, ale nie tego (a przynajmniej nie tylko tego) szukam w filmach z gatunku "horroru".

A co Ty sądzisz o tej trylogii?

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  212
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.09.2008
  • Status:  Offline

Na początku dałem 1/10, czułem się kompletnie zdezorientowany, mózg miałem kompletnie zresetowany. Pochłaniałem te obrazy, gapiąc się ślepo w ekran. Obrzydził mnie ten film niemiłosiernie, co jak sądze było głównym założeniem tego dzieła. Film obejrzałem przed świętami, a w głowie siedzi mi do dzisiaj. Przeczytałem kilka recenzji, i pomyślałem jaki w ogóle był sens tworzenia czegoś takiego. Czy chodziło oto, aby pokazać, że szaleniec nie musi być postacią skrajnie wyjątkową vide Doktor Lecter, czy może w reżyser po prostu chciał na zasadzie szoku, jaki niesie ze sobą ten film, wybić się z podziemia, pokazać światu co może zaoferować ? Tego nie wiem, choć skłaniam się bardziej ku drugiej opinii, bo jest to najbrutalniejszy, najbardziej odrażający obraz jaki powstał ( choć jeszcze nie oglądałem żadnej części Guinei Pig, ale te filmy mam w planach na przyszłość ). Jednak sam fakt, że film skłonił mnie do przemyśleń, do tego, że po raz pierwszy od dawna jakikolwiek obraz siedział mi tyle w głowie, nie mogłem "ukarać" tego dzieła oceną najniższą. Dałem w końcu 4/10. Seans jest na własną odpowiedzialność, nie polecam, ani nie odradzam.

 

 

Choć ja oglądałem August Underground, to na Filmwebie widziałem, że oglądałeś drugą część, czyli August Underground Mordum. Wydaje mi się, że wystarczy obejrzeć tylko jedną część, aby mieć opinię na temat całej serii. Bo reszta to tylko powielanie pomysłu części pierwszej, urozmaicone coraz to wymyślniejszymi dewiacjami ( jak Piła :P ).

Dwa razy się zastanów, zanim poczęstujesz się miodem podanym na ostrym nożu.

2349695364ab77fee2b70b.jpg


  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Paris, je t'aime/Zakochany Paryż (2006)

Pewnie nie zwróciłbym uwagi na ten film, gdyby nie fakt, że został on wyreżyserowany przez dwudziestu uznanych reżyserów z całego świata. Każdy z nich przedstawia swoją wizję miłości w Paryżu w krótkich, 5/6-minutowych historyjkach. Bodaj największym mankamentem filmu jest fakt, że historie są na bardzo różnych poziomach, niektóre są wyśmienite, innych z kolei nie oceniłbym wyżej niż na 4. Kolejnym błędem twórców jest fakt, iż historie nie są ze sobą w żaden sposób powiązane. Można dojść do wniosku, że przedstawiają one po prostu miłość w Paryżu, jednak niektóre opowiadania pomijają miasto, w którym rozgrywa się akcja, opowiadają jedynie o miłości. I tak otrzymujemy kilka króciutkich wyciskaczy łez, jedną mrożącą krew w żyłach historię od Vincenzo Natali, Nobuhiro Suwa z kolei przedstawia nam ciekawą wizję zaświatów oraz bólu po stracie bliskiej osoby. Jednak w czołówce IMO znajduje się duet Auburtin/Depardieu, którzy ukazują nam rozwodzące się małżeństwo, całej tej sytuacji towarzyszy zapach wciąż niewygasłej miłości, w opowieści Isabel Coixet czuć kobiecą rękę, naiwna, ale i wzruszająca historia, no i wreszcie najlepsza historyjka wyreżyserowana przez Toma Tykwera. Czuć włożone w to serce, świetnie swe role zagrali aktorzy (w tym Natalie Portman), polecam tę scenę nawet ludziom, którzy nie są zainteresowani resztą filmu. Jako że historie nie są ze sobą ‘spokrewnione’ to i spoilerów nie uświadczycie. W niektórych scenach ciekawie przedstawione są problemy nie tylko Paryża, ale i innych metropolii, po obejrzeniu filmu można dojść do wniosku, że stolica Francji faktycznie jest miejscem niesamowicie romantycznym i posiadającym duszę, jest miastem miłości, ale… Głównie w naszej wyobraźni.

Podsumowując- całość jest dostępna na YouTube, były historie lepsze, jak i gorsze, mimo wszystko polecam, 7/10.

Szef wszystkich szefów.

140584860950408dc238d96.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Your Highness/Wasza Wysokość (2011)

”Wasza Wysokość!”- zwrot ten, zgodnie z tytułem, podczas seansu wypowiadany był przez różnych bohaterów bardzo często. Spoglądając na tematykę nie powinniśmy być zdziwieni, ale czy film zasługuję na wysoką ocenę? Moim, bardzo subiektywnym zdaniem tak. Komedia ta prezentuje typowy prosty humor, na który składa się przede wszystkim humor sytuacyjny, gagi są tak głupie, że aż śmieszne. Dodatkowym plusem są świetnie zagrane role przez Danniego McBride i Natalie Portman (mówcie co chcecie, ale wyglądała świetnie!). James Franco także zapisał się pozytywnie, sama opowieść jest dość ciekawa. Ot gorszy, głupszy, mniej odważny brat udaje się na swoją pierwszą wyprawę, aby uratować narzeczoną następcy tronu. Arogancki w stosunku do kochającego go starszego brata książę ostatecznie znajduje się w sytuacji podbramkowej, mimo wykrętów musi przeżyć dziewiczą przygodę. Jaki będzie jej rezultat? Sprawdźcie sami, 7/10.

 

 

Source Code/Kod Nieśmiertelności (2011)

Osiem minut może zmienić Twoje życie, osiem minut może zmienić bieg historii, w osiem minut można streścić tysiącletnią historię Polski, osiem minut może uratować, lub też zabić człowieka. Dokładnie tyle czasu ma Kapitan Colter Stevens na znalezienie przestępcy. Nie będę zagłębiał się fabułę, bo czego bym nie tknął może być potraktowane jako spoiler, ale sam zamysł filmu jest ciekawy. Można stwierdzić, że zahacza on o reinkarnację- niecodziennym wydarzeniem jest ‘pobudka’ w nowym ciele z wspomnieniami innej, nie żyjącej już osoby. Niektórzy uważają, że jest to próba wyjaśnienia zjawiska spotykanego na całym świecie- deja vu. Cóż, nie mnie to oceniać, powiem tylko, że film wciągnął mnie totalnie, trzymał w napięciu od początku do końca, niejednokrotnie zaskakiwał, na uwagę zasługuje także chemia, która była widoczna między dwójką głównych bohaterów, aktorzy zostali dobrze dobrani. Po obejrzeniu filmu nasuwa się jedno pytanie- czym jest rzeczywistość?

8/10

 

Stepfather/Ojczym (1987)

W sumie nie wiem, co spowodowało, że zainteresowałem się tym filmem. Może wysoka średnia ocen (7.1), może komentarze wskazujące na odczuwalny klimat lat ’80, nie wiem. Wiem natomiast, że film jako thriller swego czasu pewnie się sprawdzał, teraz jednak jest już dość przewidywalny, ale fakt faktem klimat lat 80. da się odczuć. Konserwatywny tata-psychopata krąży po rodzinach i zabija swe kochanki i stepcórki za niesubordynację. Nic specjalnego. Sporym plusem natomiast jest świetna rola Terry’ego O’Quinn’a. „Zagubiony” Locke doskonale odnalazł się w roli psychopaty zmieniającego swój wizerunek kiedy trzeba, faktycznie są momenty, w których czuć delikatny dreszczyk emocji, jednak niestety więcej jest momentów, w których można parsknąć śmiechem (a może to dlatego, że miałem tak dobry humor?). Komedia bardzo dobra, thriller bardzo przeciętny. Na koniec mały kwiatek znaleziony w napisach.

4/10

 

 

Crash/Miasto Gniewu (2004)

”Crash” to był dobry film, bo mówił prawdę”- mogę śmiało powiedzieć, że ten cytat LaikIkeOne’a zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu. Cóż mogę stwierdzić? Laik się mylił. „Crash” nie jest filmem dobrym. „Crash” jest filmem rewelacyjnym! Swego czasu film ten zdobył Oscara pokonując przy okazji bardzo głośną produkcję o parze homoseksualistów. Wielu krytyków nie kryło oburzenia, ja jestem zdecydowanie zadowolony, że tak się stało. Cała akcja rozgrywa się w Los Angeles, otrzymujemy kilkoro kompletnie nie związanych ze sobą bohaterów, a przed nami skrócone 36 godzin z ich życia. Nieciekawe? Nic bardziej mylnego! Otóż ścieżki owych ludzi spotykają się ze sobą i to w sposób bardzo wyjątkowy. Film ukazuje prawdę o rasizmie i szeroko pojętej dyskryminacji, ludzie o różnych kolorach skóry, różnych narodowości obwiniają się wzajemnie o własne błędy, jakby nie patrzeć problem wciąż aktualny. „Miasto Gniewu” ma wiele plusów- dobra gra aktorska, świetny scenariusz, niemal doskonałe dialogi i to co najważniejsze- porusza, wzrusza, interesuje widza. Myślę, że ciężko będzie komukolwiek przejść obojętnie obok tego dramatu, Paul Haggis stworzył wspaniałe dzieło i grzechem jest nie podjęcie próby obejrzenia tego filmu, gdy nadarzy się okazja. Dodatkowym atutem, który zadecydował o mojej ocenie jest fenomenalny wręcz soundtrack, piosenki są dobrane znakomicie. Podsumowując- pozycja obowiązkowa, sięgajcie śmiało!

9/10

Szef wszystkich szefów.

140584860950408dc238d96.jpg


  • Posty:  5
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2012
  • Status:  Offline

Polecam wam film Warrior (2011). Występuje m.in. Tom Hardy. To opowieść o dwóch skłóconych braciach wrestlerach i ich ojcu trenerze-alkoholiku. Bracia niezależnie od siebie przystępują do największego turnieju walk MMA Sparta. Eliminując swoich przeciwników stają na przeciw siebie w walce finałowej. Zwycięzca bierze wszystko. Kto wygra? Zobaczcie sami. Film jest naprawdę wzruszający, polecam, ja prawie się popłakałem przy nim. Z miłą chęcią obejrzałbym go jeszcze raz.

 

[ Dodano: 2012-01-06, 14:49 ]

A co do miasta gniewu to również polecam, sory za off topa

http://wrestle-universe.blogspot.com

Wrestlemania XXVIII Online dzień po gali !

Tygodniówki i PPV online z wielu federacji !

Galeria najseksowniejszych Div !

11396792594f071cb69c62d.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

  Vision napisał(a):
Crash/Miasto Gniewu (2004)

”Crash” to był dobry film, bo mówił prawdę”- mogę śmiało powiedzieć, że ten cytat LaikIkeOne’a zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu. Cóż mogę stwierdzić? Laik się mylił. „Crash” nie jest filmem dobrym. „Crash” jest filmem rewelacyjnym! Swego czasu film ten zdobył Oscara pokonując przy okazji bardzo głośną produkcję o parze homoseksualistów. Wielu krytyków nie kryło oburzenia, ja jestem zdecydowanie zadowolony, że tak się stało. Cała akcja rozgrywa się w Los Angeles, otrzymujemy kilkoro kompletnie nie związanych ze sobą bohaterów, a przed nami skrócone 36 godzin z ich życia. Nieciekawe? Nic bardziej mylnego! Otóż ścieżki owych ludzi spotykają się ze sobą i to w sposób bardzo wyjątkowy. Film ukazuje prawdę o rasizmie i szeroko pojętej dyskryminacji, ludzie o różnych kolorach skóry, różnych narodowości obwiniają się wzajemnie o własne błędy, jakby nie patrzeć problem wciąż aktualny. „Miasto Gniewu” ma wiele plusów- dobra gra aktorska, świetny scenariusz, niemal doskonałe dialogi i to co najważniejsze- porusza, wzrusza, interesuje widza. Myślę, że ciężko będzie komukolwiek przejść obojętnie obok tego dramatu, Paul Haggis stworzył wspaniałe dzieło i grzechem jest nie podjęcie próby obejrzenia tego filmu, gdy nadarzy się okazja. Dodatkowym atutem, który zadecydował o mojej ocenie jest fenomenalny wręcz soundtrack, piosenki są dobrane znakomicie. Podsumowując- pozycja obowiązkowa, sięgajcie śmiało!

9/10

 

A właśnie wczoraj leciał ten film na TVP2 i nie ukrywam byłem ciekaw czy to coś ciekawego. Czytając recenzje i zapowiedź filmu nastawiałem się na coś ciekawego, ale się zawiodłem. Może to dlatego, że nie bardzo przepadam za dramatami tego typu. Film był ok, ale mnie jednak nie zachwycił. Gdybym miał mu wystawić ocenę, to dałbym 7/10.


  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Mały, wiesz, ja właśnie byłem dość sceptycznie nastawiony, a zostałem pozytywnie zaskoczony, może stąd tak wysoka ocena. W sumie wahało się u mnie między 8 i 9, ale świetny soundtrack zadecydował, zresztą i tak nie żałuję ocen filmom.
Szef wszystkich szefów.

140584860950408dc238d96.jpg


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

  Vision napisał(a):
Your Highness/Wasza Wysokość (2011)

”Wasza Wysokość!”- zwrot ten, zgodnie z tytułem, podczas seansu wypowiadany był przez różnych bohaterów bardzo często. Spoglądając na tematykę nie powinniśmy być zdziwieni, ale czy film zasługuję na wysoką ocenę? Moim, bardzo subiektywnym zdaniem tak. Komedia ta prezentuje typowy prosty humor, na który składa się przede wszystkim humor sytuacyjny, gagi są tak głupie, że aż śmieszne. Dodatkowym plusem są świetnie zagrane role przez Danniego McBride i Natalie Portman (mówcie co chcecie, ale wyglądała świetnie!). James Franco także zapisał się pozytywnie, sama opowieść jest dość ciekawa. Ot gorszy, głupszy, mniej odważny brat udaje się na swoją pierwszą wyprawę, aby uratować narzeczoną następcy tronu. Arogancki w stosunku do kochającego go starszego brata książę ostatecznie znajduje się w sytuacji podbramkowej, mimo wykrętów musi przeżyć dziewiczą przygodę. Jaki będzie jej rezultat? Sprawdźcie sami, 7/10.

Kilka dni temu również sięgnąłem po tą pozycję. Przekonali mnie do tego twórcy Pineapple express oraz Natalie (mówcie co chcecie? tylko zazdrosny pedał nie powie, że wygląda fantastycznie!). Dostałem to co chciałem, czyli głupią komedię o ćpunach, Red style :) Super wymieszały się tu piękne ideały szlachetnych rycerzy i chamski egoizm Reda. Te połączenie dało mnóstwo zabawnych sytuacji, po których nie mogłem wyrobić ze śmiechu (propsy dla gości, który wymyślił wątek z minotaurem. Normalnie nie znoszę takich gejowskich motywów, ale to wymiatało). Z drugiej jednak strony to bardzo ciekawy film przygodowy, którego fabuła może wciągnąć. Niby schemat, ale kilka szczegółów dodaje filmowi dużo świeżości. Co do aktorów, to Danny McBride dalej gra Reda, co dalej wychodzi mu fenomenalnie, Natalie żywo wyjęta z baśniowej opowieści, Zooey słabiej, jej postać wyszła zbyt naiwnie, Justin Theroux to zły charakter w tym słowa znaczeniu, autentycznie czuć było do niego odrazę, a do tego bardzo wyrazisty epizod Damiana Lewisa. Ale i tak towarzystwo rozwalił James Franco. Gościa kojarzę jako Saula- kompletnego ćpuna, brudasa i wszystko co najgorsze. Tutaj był wielkim księciem, ostoją zasad i męstwa. Jestem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności aktorskich (a jak jeszcze doszło do mnie, że to on był w 127 godzinach to w ogóle szacun).

Ogólnie film warty uwagi i jeśli nie jesteś poważni jak najebany grabarz na pogrzebie to na pewno się uśmiejesz. Ode mnie 8/10.

"Chciałbym tak zawszę, rzucić plik na brudne biurko,

Od dziś, mam nowe motto, żyję dziś, umrę jutro,

Za długo wierzyłem, że inna może być codzienność,

Kapitalizm ma to w dupie i nie zmienia nic w wzajemność"


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

The Skin I Live In / La piel que habito (Skóra, w której żyje)

N!KO – Jakaś filmowa posucha zmusza do szukania filmów Europejskich, od których zwykle trzymam się z daleka. Opis i Banderas mnie skusiły na najnowsze dzieło Almodovara (nawet nie wiedziałem, że to jego). Przyznam, że wciąż mam problem z produkcjami, których języka nie rozumiem. Pewnie ilość baboli tłumacza od napisów była spora, ale innej opcji na zobaczenie tego nie było. Antonio wciela się w doskonałego chirurga plastycznego, który traci swoją żonę – uległa wypadkowi i prawie spłonęła żywcem. To zdarzenie rodzi jego obsesje, na stworzenie skóry idealnej. Takiej, która zatrzyma ogień, i nie ulegnie innym ranom. Mimo, że koledzy po fachu są oburzeni jego metodami, to zdaję się on być coraz bliżej sukcesu. Cierpi na tym wszystkim Vera. Kobieta więziona w luksusowym mieszkaniu. Co tam robi? Co ją łączy z chirurgiem? To pytanie będzie dręczyć do samego końca, i to jest największy plus tej produkcji. Od początku nie mamy pojęcia w jaką stronę powędruje film. Odpowiedź możemy sobie tylko namalować, wyciąć, i liczyć, że trafiliśmy we właściwą. Jeśli film pozwala nam na takie przemyślenia, to ciężko go słabo ocenić. Szczególnie, że mamy za kamerą wybitnego reżysera, który pieści każdy szczegół. To czy końcówke kupuje, to już inna bajka...

Banderas spisał się przyzwoicie, choć w fotel mnie nie wgniótł. Miał naprawdę ciekawą personę do przedstawienia, ale jakoś nie potrafił mnie w nią wkręcić. Największe wzloty miewał, gdy obserwowaliśmy przeszłość bohatera, ale ta sama w sobie jest ciekawa, i on po prostu zrobił co do niego należało. Dąze do tego, że na papierze, główny bohater zdaję się być kimś kogo zapamiętamy na długo, a po seansie już wiem, że tak pięknie nie będzie. Vera (Elena Anaya) radzi sobie lepiej. Kupiłem ją w tej roli, bo i momentami przypominała bezwładną kukłe, z która robią co chcą.

Jedynie może ludziom przeszkadzać nadmiar erotyki. Nie mówie, że to produkcja pornograficzna, ale gwałty zdają się tu być motorem napędowym – 6/10

 

--------

 

Nadszedł koniec roku, więc najwyższy czas zajrzeć na listę ocenionych filmów i sprawdzić, które były godne polecenia, a których każdy powinien unikać. Około 150 tytułów przerobiłem z 2011 rokiem wydania. Pamiętam, że nie odmówiłem sobie przyjemności stworzenia takiej klasyfikacji w 2010, więc i teraz krótką listę zaserwuję. Nietypowo zacznę od tej dobrej strony (wszystkie recenzje dostępne w tym temacie):

 

Top 10:

10. Idy marcowe – Polityka jest jak nurkowanie w szambie na zlecenie. Idealny temat na taki dramat o kombinowaniu na zapleczu.

9. Drive – Tak nietypowy, że aż intrygujący. Kino nie dla każdego, ale grzech nie spróbować

8. Harry Potter i insygnia smierci: Czesc II – Kamień Filozoficzny na pewno nie był zwiastunem takiego finishu. Harry się rozpędzał bardzo topornie, ale wpadł na mete na pełnej kur...

7. Szefowie wrogowie – Jedna z przyjemniejszych komedii tego roku, gdzie cała główna trójka jest sobie równa.

6. Rzez – Polański potrafił mnie wkręcić, bo i przegadany styl mi odpowiada. Gwarantuję, że po seansie zrobicie sobie kolejny, tylko z wypowiedziami Christopha Waltza.

5. Lincoln Lawyer – Rozprawy sądowe w filmach bardzo często do mnie trafiają. Dopisując do tego aroganckiego McConaughey, w roli prawnika z lincolna, ja będę daleki do narzekań.

4. X-Men: Pierwsza klasa – Gdy wszyscy myśleli, że ekranizacje X-Menów lecą w dół, i już nic ich nie uratuje - bo Nolan robi w uniwersum DC – młody reżyser zaskakuje wszystkich. Świetne dwie główne role.

3. Geneza planety malp – Małpa Cezar powinna dostać Oscara! Gollum odgrywany przez Serkisa został przebity przez szympansa. Kolejna seria (Planeta Małp), która została uratowa, bo już dawno postawiłem na niej grubą krechę. Czekam na kontynuację, i jeśli okaże się tak dobra jak to, to pewnie skusze się na jakiś pakiet DVD.

2. Warrior – Ogłądałem dwukrotnie i – o dziwo – za drugim razem potrafiłem docenić bardziej. Może fani MMA się czepią przekolorowanych starć, ale Nolte się może upomnić o złotą nagrodę akademii. Prosta fabuła nie przeszkadza.

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Worst 5:

5. Drzewo zycia – Jeśli ciekawi was 2godzinny pokaz screenów, które maja wzbudzić w was emocje, to zapraszam. Jeśli nie, to nie dajcie się skusić na Penna i Pitta, bo ich tam zbyt wiele nie ma. Poza tym przesłanie filmu jest badziewne! Najokrutniejszy cios w krocze patrząc na zapowiedzi.

4. Prom – Każde pokolenie ma swój amerykański film studniówkowy. Ja miałem American Pie, a dzisiesza młodzież... ... została skrzywdzona

3. Dziewczyna w czerwonej pelerynie – Aktorka której nie lubie, w ekranizacji bajki, która niczym nie zaskakuje. Czerwony Kapturek w horrorowej konwencji? Chciałbym móc powiedzieć pas.

2. Conan Barbarzynca – Według wielu najgorszy film roku. Idiotyzmy fabularne się prześcigają co 15min. Za dotrwanie do końca powinna się należeć jakaś nagroda... chociażby zwrot za bilet

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

50608915156a3743c1fa34.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Aigor
      1. Solo Sikoa vs. LA Knight vs. Penta vs. Seth Rollins vs. Andrade vs. El Grande Americano - Money in the Bank ladder match for a men's championship match contract 2. Alexa Bliss vs. Roxanne Perez vs. Rhea Ripley vs. Giulia vs. Naomi vs. Stephanie Vaquer - Money in the Bank ladder match for a women's championship match contract 3. Cody Rhodes and Jey Uso vs. John Cena and Logan Paul - Tag team match 4. Lyra Valkyria (c) vs. Becky Lynch - Last Chance match for the WWE Women's Intercontinental Championship If Lynch loses, she can no longer challenge for the title for as long as Valkyria is champion. If Valkyria loses, she will be forced to raise Lynch's hand and acknowledge Lynch as the better woman.
    • CzaQ
      1. Solo Sikoa vs. LA Knight vs. Penta vs. Seth Rollins vs. Andrade vs. El Grande Americano - Money in the Bank ladder match for a men's championship match contract 2. Alexa Bliss vs. Roxanne Perez vs. Rhea Ripley vs. Giulia vs. Naomi vs. Stephanie Vaquer - Money in the Bank ladder match for a women's championship match contract 3. Cody Rhodes and Jey Uso vs. John Cena and Logan Paul - Tag team match 4. Lyra Valkyria (c) vs. Becky Lynch - Last Chance match for the WWE Women's Intercontinental Championship If Lynch loses, she can no longer challenge for the title for as long as Valkyria is champion. If Valkyria loses, she will be forced to raise Lynch's hand and acknowledge Lynch as the better woman.
    • CzaQ
      MITB facetów - kurde zaskakujący skład - byłem pewny, że znajdzie się Jimmy Uso oraz/albo Sami Zayn i byliby dla mnie pewniakami, bo goniliby za Geyem Uso i pasem WHC, bo Cena jest nietykalny na ten moment. A tak? Mamy : - Andrzeja z Meksyku, który wrócił do WWE i mógł sobie wysępić jakiś pas przy negocjacjach, - Pente, który robi jakąś furore, ale szans nie ma za bardzo. Musi jeszcze odpłacić frycowe za bycie w AEW o wiele bardziej niż Adrade. - Solista Sikacz, który może zrobić ciekawy myk i wykorzystać waliche na... mistrzu US Jakubie Grubasie, bo WHC jest na RAW, a na Cene jest za cieńki w uszach. - LA Knight - fajna i słuszna opcja, ale czy W pójdzie na to? Ostatnio bardziej wkurwiają z wynikami niż cokolwiek.  - El Grande Americano - eee też ciekawa opcja, nie wykluczam, ale widzę bardziej gagowe zdjęcie maski na PPV i szok toż to Chad Gable! - Seth... z takimi plecami ma szansę, ale dla mnie to głupota, bo on o pas może zawsze z marszu lecieć w dodatku walizkę już miał, a ja nie lubię takiego marnotrastwa.  Szczerze? Jak dla mnie najlepszą opcją byłoby jakby ktoś wypadł z walki z powodu niespodziewanego ataku i zastąpił go ktoś inny bardziej użyteczny kto by wygrał. Oby nie Wujek Howdy, który miał na pieńku z Chadem.  Jeśli miałby stawiać to jednak Seth wygra. Choć widzę Knighta z neseserem, pasuje mu do rączki  A sama walka na spokojnie powinien być git.    MITB kobiet - trochu wyjebane. Mistrzyniami są Stratna oraz Karetka. Uczestnicy :  - Alexa Bliss z nowymi cycorami - nie niemożliwe, ale jej niepotrzebne.  - Roxanne Perez - do niedawna w NXT. Świeża krew dla obu mistrzyń. - Giulia - za cieńka w uszach. - Vanquer - ma coś w sobie, może? Kto wie. - Rhea - raczej bez szans. Co za dużo to niezdrowo. Niech da szanse innym. - Naomi - niestety bardzo możliwa opcja. W inkasacji będzie jej przeszkadzać Jade, aż w końcu Glow zdobędzie pas, a Jade uzyska przez to title shot i singlowy run jak już ją pokona.    Becky vs Lyra o pas IC kobiet Jak dla mnie stypulacja to jawny spojler wygranej Rudej. Już na poprzednim PLE obstawiałem jej wygraną, ale uratowali się DQ żeby nie zmienić mistrzyni. Teraz już to nie przejdzie, bo Beczka będzie szła po Grand Slam Championa kobiet.    Tagi Logan i Cena vs Cody i Jey Szkoda strzępić ryja. Na ostatnim SD górowali źli. Tym razem face'owie powinni sobie odbić i to będzie jedna z nielicznych porażek Ceny w tym roku.    Prócz walk o walizki to szykuje się stypa. 
    • IIL
      Logika podpowiada, aby nie liczyć na jakiś nie wiadomo kosmos ze względu na to, że minęło już tyle lat, ale z drugiej strony Kenny i Okada wciąż potrafią dowieźć w ringu na najwyższym poziomie.  Omega po ponad rocznej przerwie ze względu na poważne problemy zdrowotne był niezłym znakiem zapytania, ale oceny jego występów mówią same za siebie: Dwie walki ponad 9/10 i cztery na ponad 8/10 w tym ponad cztery 5-stary WON Okada jest ostatnio często krytykowany za przystopowanie w ringu: Jednak jego walka w finale Continental Classic 2024 była mocarna (9.36/10 na cagematch, 5-star 1/4 dla WON).  Można tutaj zrobic argument, że Ospreay robi z każdym robotę i ciągnie ich do góry. Wydaje mi się jednak, że Okada po prostu zwolnił ze względu na wpasowanie się w swój heelowy charakter i gdy trzeba, wciąż potrafi dodcisnąc gazu. Kenny wyciąga oponentów podobnie jak Ospreay zresztą, no i... jest tu taka historia między nimi pisana głównie przez akcje w ringu, że mimo astronomicznych oczekiwań jestem o i ch walkę na All In spokojny. Bardzo płynnie rozumieli się w ringu, mieli tę tak zwaną chemię i to przez walki, a nie segmenty czy proma zrobili z tego spektakl, który ruszył biznes wrestlingowy poza monopolem na tyle, że doprowadził do postawienia konkurenta dla WWE.    Okada ma sporo świeżości do zaproponowania w tej serii ze względu na występy w heelowej roli. Będzie się to świetnie komponować z Omegą sprzedającym obijanie bebechów (co będzie na maxa wiarygodne).  Oceny walk całej serii:   Warto sobie odświeżyć:   To akurat najmocniejsza walka kobiet jaką AEW ma w zapasie. Mone z gimmickiem kolektora pasów i Storm jako główna mistrzyni Womens champ w ich first time ever matchu nadaje się właśnie na galę formatu All IN. Toni tutaj powinna wygrać.    Hangman powinien jak najbardziej dostać drugi run z pasem, ale chyba lepszym momentem dla mnie byłaby obrona i zrzucenie tytułu na rzecz powracającego Darby Allina. Mam nadzieję, że Darby po powrocie zostanie wrzucony od razu w main event. 
    • Kaczy316
      1. LA Knight 2. Roxanne Perez 3. Cody Rhodes and Jey Uso 4. Lyra Valkyria (c)  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...