Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Filmy ostatnio widziane


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

Luzak15, bez jaj. Knowing to do bólu naiwny film, bez żadnej tajemnicy. Może inaczej- na początku zagadka jest i to nawet niezła: mała dziewczynka do "kapsuły czasu" wrzuca kartkę z jakimiś numerkami, a pisząc je zachowywała się jakby opętał ją demon. To było ciekawe, ale zagadka rozwiązuje się po (z tego co pamiętam) pół godzinie i dalej mamy zwykłą amerykańską akcje, gdzie jeden goni drugiego, drugi pierwszego, trzeci chce się dowiedzieć coś o czwartym, czwarty okazuje się ojcem drugiego, a trzeci córką pierwszego. Z 2012, oprócz motywu końca świata (inaczej przedstawionego), nie ma nic wspólnego, ale owszem, zgadzam się, że film z Cagem bije na głowę bieganinę Cusacka. Dodatkowo na plus dla Zapowiedzi nietypowe zakończenie. Obie produncje dostały u mnie 3/10- pierwszy chyba za tą zagadkę na początku, drugi za efekty. Żadnego z nich nie polecam ;)

 

ps. Czy tylko mnie irytuje to, że niektórzy kopiują z portali filmowych wielkie opisy filmów, a od siebie ledwo skrobną jedno zdanie?

ps2. Dzisiaj obejrzę swój pierwszy film od ponad dwóch miesięcy :D Jutro zapewne recenzja ;)

"Chciałbym tak zawszę, rzucić plik na brudne biurko,

Od dziś, mam nowe motto, żyję dziś, umrę jutro,

Za długo wierzyłem, że inna może być codzienność,

Kapitalizm ma to w dupie i nie zmienia nic w wzajemność"


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

The Greatest (Najlepszy) - Dramatyczna historia pewnego małżeństwa , które po stracie nastoletniego syna pogrążone jest w głębokiej rozpaczy. Niespodziewanie wokół pary pojawia się dziewczyna , wprowadzając przy tym totalny chaos i niepokój w ich życiu.

 

N!KO - Średni film 4/10 ... ... tak mniej wiecej przedstawiaja sie recenzje niektorych z was, wiec postanowilem, ze skorzystam z tej opcji... ... a tak calkiem powaznie to obsada w postaci Pierce'a Brosnana i Susan Sarandon polaczone z interesujacym opisem spowodowaly, ze oczekiwalem zbyt duzo. Film zaczyna sie od utraty syna w wypadku. Ostatnie slowa jakie wypowiedzial to to, ze kocha swoja dziewczyne z ktora siedzial w samochodzie. Ta sama dziewczyna zjawia sie po paru dniach u progu drzwi zalamanej rodziny (przezyla, zeby zaraz ktos nie doszukiwal sie historii paranormalnej) mowiac, ze... jest w ciazy. Problem tkwi w tym, ze atmosfera w domu wcale nie sprzyja ciezarnej kobiecie. Ojciec mial romans i szerokim lukiem postanawia omijac wszystkie tematy zwiazane ze zmarlym synem. Matka coraz bardziej sie podlamuje i nie wie jak sobie poradzic z ta dramatyczna sytuacja twierdzac, ze to jego dziewczyna powinna zginac nie on. Do tego jeszcze dochodzi brat, ktory ma problem z narkotykami i alkoholem. Ocena chyba ucierpiala przeze mnie. Z poczatku doszukiwalem sie jakiejs tajemnicy, ktora wywroci fabule do gory nogami. Od tego, ze ona wcale nie jest w ciazy do innych tego typu rozwazan. Dzieki temu sie jakos wkrecilem, by wkoncu dotrwac do.. malo satysfakcjonujacej koncowki. Jest dramaturgia, ale gdyby historia miala jakis ciekawy zwrot byloby o niebo lepiej. Fanom takich historyjek moze sie spodobac, bo Pierce i Susan trzymaja poziom.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 055
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2006
  • Status:  Offline

Niko, Raven na waszym wykazie zajebistych filmów z typu "must see" nie widziałem filmu The Snatch (Przekręt). Chyba małe przeoczenie z Waszej strony, prawda? :D

4143166924a5dc43430e70.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Niko, Raven na waszym wykazie zajebistych filmów z typu "must see" nie widziałem filmu The Snatch (Przekręt). Chyba małe przeoczenie z Waszej strony, prawda?

 

Ja tam dalem swoje "dziesiatki", dziesiatke w miare obiektywna i dziesiatke imdb (Snatch jest na 132 miejscu). W moich wszystkich filmach z DVD juz Przekret sie znalazl :smile:

Roznie mozna to rozpatrywac. Polecajac Przekret mozna rownie dobrze wymienic "Lock, Stock and Two Smoking Barrels", co wedlug wielu jest lepszym filmem Ritchiego. Osobiscie wole Snatch za pamietna role Pitta, a i Statham mi sie tam upodobal na dobre. W zwiazku z tym, ze nie przepadam za "angielskimi klimatami" (takie zboczenie, bo za czesto tam bywalem) Przekret dostal ode mnie 8, a Lock, Stock... 7. Polecam napewno bo mam na DVD, ale nie wymieniam tego jednym tchem z moimi filmami mafijnymi :)

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Niko, Raven na waszym wykazie zajebistych filmów z typu "must see" nie widziałem filmu The Snatch (Przekręt). Chyba małe przeoczenie z Waszej strony, prawda? :D

 

"Przekręt" to klasyka w swoim gatunku, ale gatunek ten - pomimo, że lubię sobie od czasu do czasu obejrzeć ciekawą "gangsterkę" - nie należy do filmów, bez których nie potrafiłbym żyć :wink: Dla mnie Snatch to max 7-7,5/10. Przez przeoczenie to w swoim spisie nie podałem np. "Ojca Chrzestnego" (I - 10/10, II - 10/10, III - 9/10), co jest wręcz niewybaczalne (nie miałem go po prostu ocenionego na FilmWebie, skąd przekopiowałem listę).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

The A-Team (Druzyna A) - Grupa weteranów wojny w Iraku zostaje wrobiona w zabójstwo i postanawia za wszelka cenę odzyskać dobre imię. Kinowa wersja bijącego rekordy popularności komediowego serialu TV, wyreżyserowana przez Joe Carnahana (autora "Asa w rękawie" oraz "W cieniu chwały").

 

N!KO - Nie bylem fanem serialu, ale z tego co mi wiadomo, powiazanie obu tych produkcji jest dosc luzne. Fabula w Druzynie A schodzi mocno na drugi plan i nie ma o czym pisac. Intryga jest, ale nie jest to nic szczegolnego. Film opiera sie na nadzwyczajnych akcjach i wplecionych w to komediowych dialogach. Calkiem milo spedzilem przy tym czas, a ekipa zebrana do odtworzenia glownych rol zdala egzamin. Nie na najwyzsza ocene, bo o ile Liam Neeson (Hannibal), Bradley Copper (Face) i Sharlto Copley (Murdoch) spisali sie dobrze.. tak Quinton Jackson (BA) juz troche kulał. Nie byla tu tak wyrazna wina Rampage'a o dziwo, choc swoja droga to dziwne, ze "aktorowi" tak niedoswiadczonemu dali role.. a) najpopularniejsza z serialu i b) postaci, ktora przechodzi w filmie wewnetrzna przemiane. Ten drugi punkcik to najbardziej przykry widok z calego filmu. Owszem nie podobaly mi sie tez przesadzone sceny akcji, ale na nie bylem przygotowany. W bezposrednim starciu z dosc podobnym filmem... nieoficjalnie ochrzczonym "Druzyna B", czyli "The Losers", produkcja na bazie serialu wypada lepiej. Copley i Cooper potrafia rozsmieszyc i o ile pierwszy ma taka role.. tak drugi mnie osobiscie bawil jako podrywacz. W zwiazku z tym, ze to film glownie z targetem na meska czesc publicznosci to i "ktos dla oka" musial sie znalezc i padlo na Jessice Biel. Bajka dla duzych chlopcow. 6/10

 

---------------------------------------------

 

Shrek Forever After (Shrek 4) - Czym zajmują się ogry, kiedy już rozprawią się ze straszliwym smokiem, poślubią piękną królewnę i ocalą królestwo teścia? Shrek został pantoflarzem. Małorolni nie uciekają już przed nim z krzykiem. Dziś proszą, żeby podpisał im się na widłach. Tęskniąc za czasami, kiedy "żył jak na ogra przystało", Shrek nieopatrznie zawiera pakt z podstępnym Rumplesnickim i ląduje w rządzonej przez niego, spaczonej, alternatywnej wersji Zasiedmiogórogrodu. Tu na ogry się poluje, a Shrek i Fiona nigdy się nie spotkali. Czy Shrekowi uda się odwrócić zaklęcie, uratować przyjaciół i odzyskać ukochaną?

 

N!KO - Zielony ogr... ... ... znowu! Pierwsza czesc Shreka to chyba najlepsza animacja jaka widzialem (8). Od tamtejszych gagów zdobyla sobie rzesze fanów, ktorzy wyczekuja kolejnych czesci. Dwojka juz sporo gorsza od jedynki, ale wciaz trzymala znosny poziom (5), a trzecia odslona byla bardzo bliska dna (2). Ciezko bylo podejsc po poprzedniczce do kolejnej historii wesołej gromady robionej wyraznie na sile. Trojka miala wiele zartow jawnie zerżnietych z jedynki, ktore tworcy lekko zmodyfikowali. Fabuly tamtego czegos juz nawet nie pamietam i jakos latwiej odtworzyc te ogladane wczesniej. Czworka na cale szczescie uratowala sie calkiem niezlym pomyslem i nie okazala sie straconym czasem. Shrek podirytowany tym, ze kazdy dzien wyglada tak samo i wiekszosc otaczajacych go znajomych to wrzody na dupie marzy o tym, by przez jeszcze jeden dzien byc typowym ogrem. Tutaj pojawia sie nowa postac w serii Rumpelstiltskin (imie ma przednie), ktory lubuje sie w magicznych podstepach i w zamian za dzien bycia ogrem Shreka, chce jeden dzien z jego przeszlosci. Nasz zielony ogr jednak nie jest swiadom, ze tuz przed wydarzeniami z jedynki i tym jak uratowal Fione, maly Rumpelstiltskin, byl bliski dobicia targu z rodzicami ksiezniczki. W zamian za wladze nad krolestwem uratuje ich corke ze strasznej klatwy. Wszystko przerwal posłaniec informujacy Króla, ze Fiona zostala uratowana, wiec wszystko by bylo dobrze, gdyby Shrek sie nie urodzil. Plan sie udaje, a Shrek poczatkowo zadowolony ze swojej przemiany dowiaduje sie o podstepie i probuje temu naturalnie zaradzic, jak to na bajke przystalo. Motyw przewodni jest taki, ze jego byli znajomi nigdy go nie poznali. Osiol i Kot w Butach znowu ukradli show. Pierwszy ucieka przed zielonym monstrum, ktore podaje sie za jego przyjaciela, a drugiemu... sie lekko utylo. Troche sie posmialem, ale tez wylapalem kilka wczesniej wykorzystanych motywow... nie poruszajac juz tematu, ze z nikczemnym karłem Shrek juz mial do czynienia w jedynce i byl on postacia barwniejsza od ! Rumpelstiltskina ! ... Szkoda, ze powstala trojka, bo psuje cala serie. Przy czworce widac, ze choc troche posiedzieli i nie mialo sie wrazenia, ze robione to bylo az tak na sile. Mimo to mam nadzieje, ze to naprawde bedzie FINAL Chapter, bo ilez mozna... 5/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  350
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.05.2009
  • Status:  Offline

Dobry, zły i brzydki

Zaczęło się od przypadkowego buszowania po YT w celu wyszukania jakiegoś fajnego filmu. Los chciał, że trafiłem akurat na trailer filmu "The good, The Bad, The Ugly", który niesamowicie mi się spodobał. Uważałem filmy o dzikim zachodzie jako nudne i przewidywalne, jednak ten zwiastun jest niesamowity, jak całe dzieło Leone zresztą. Świetne połączenie muzyki z obrazem. Jeśli kogoś zaciekawiłem tym filmem - uprzedzam oglądanie trailera na własną odpowiedzialność, zawarte w nim jest dość sporo spoilerów kluczowych momentów.

 

Ale przejdźmy do samego filmu - bohaterami filmu są trzej mężczyźni: Zły (Angel Eyes) - bezwzględny łowca nagród, Brzydki (Tuco) - wielokrotny przestępca i Dobry (Blondie) - łowca głów z zasadami. Wszyscy trzej usiłują dotrzeć do ukrytego przez wojsko skarbu. Sam początek filmu może zwykłego, przeciętnego kinamaniaka troszkę przynudzić - wędrówki przez pustynię, wizyty w róznych domach. Natomiast tak od połowy filmu to jest za przeproszeniem istny rozpierdol. Ciągle jakieś zwroty akcji, towarzysząca nam muzyka niesamowicie zgrywa się z opowieścią na ekranie. Warto zaznaczyć doskonałą grę aktorską głównych bohaterów - Clint Eastwood bardzo fajnie utożsamiał się z postacią cichego rewolwerowca "z klasą". Cechą odznaczającą Sergio Leone od innych reżyserów z jego branży był brak jednoznacznego pozytywnego bohatera, co oznacza, że "Blondie" grany własnie przez Eastwooda nie był taki cukierkowy. Dam coś na przykładzie wrestlingu - Jeff Hardy i Stone Cold. Oboje są face'ami, jednak odbiera się ich zuuuuuupełnie inaczej. Lee Van Cleef grał typowego, heelowego bandytę, badassa... Angel Eyesa. "When I'm paid, I always follow my job through" - jego główne motto. Postać Eliego Wallacha - Tuco była takim tweenerem, raz zachowywała się w porządku, raz coś jej odbijało. Pewne jest jednak, że była zabawna i głupkowata.

Zdjęcia również robią wrażenia, można naprawdę poczuć klimat dzikiego zachodu.

Końcowy pojedynek... wręcz epicki. Przedłużany ile się da, zbliżenia na oczy, na kabury od pistoletów, znów na oczy, potem ujęcie z daleka... coś niesamowitego. Całemu starciu towarzyszy również wspaniała otoczka dźwiękowa. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć samą końcówkę (czego zdecydowanie nie polecam) to zapraszam na youtube.

 

Troszkę o wcześniej wspomnianej muzyce. Już na samym początku seansu wita nas główna muzyka towarzysząca nam praktycznie przez cały czas. Myślę, że powinniście skojarzyć, bo melodia jest dość znana.

Prześwietny kawałek, znany za pewne coponiektórym fanom zespołu Metallica, a także wrestlera sceny niezależnej, Eddiego Kingstona - Ecstasy of Gold w filmie gra tylko jeden raz, ale za to w kluczowym momencie, świetnie wpasowuje się do rozgrywanych na ekranie wydarzeń.

 

Słówko podsumowania całego filmu: arcydzieło! Najlepszy film, jaki oglądałem w moim całym życiu. Prawie 3 godziny świetnego kina. Tego się po prostu nie da wyrazić słowami... kto tego nie widział, ten tak naprawdę nie wie, co oznacza zwrot "film doskonały" ;) .

 

Za garść dolarów

"Dobry, zły i brzydki" tak mnie zachwycił, że postanowiłem sięgnąć po inną, pierwszą część tzw. "Dolarowej trylogii" Sergio Leone - "A Fistful of dollars". Samotny wędrowiec przybywa do miasteczka leżącego przy granicy z Meksykiem. Zastaje tu dwie rodziny przemytników, które się zwalczają. Postanawia wkroczyć do gry... Dobra część na rozpoczęcie przygody z westernami - trwa "tylko" 1,5 godziny, jest więcej strzelanin niż w TGTBTU. Całość jest o wiele bardziej humorstyczna od części trzeciej opisywanej przeze mnie wcześniej, rewolwerowiec grany przez Clinta często rzuca jakimiś ironicznymi, "czarnymi" żartami.

 

[Do grabarza, przed strzelaniną] Przygotuj trzy trumny.

[Po strzelaninie, również do grabarze] Moja pomyłka: cztery trumny.

 

Niestety, przynajmniej w moim przypadku muzyka nie wpada tak bardzo w ucho. Co prawda dobrze zgrywa się z obrazem na ekranie, ale "nie gra mi cały czas po głowie".

Zwrotów akcji, jak to już zwykło w westernach bywać jest sporo.

Końcowy pojedynek, podobnie jak w opisywanym wcześniej filmie - PRZEŚWIETNY.

Koleś ze strzelbą strzela do głównej postaci w serce. Bez skutku, Joe się podnosi. Próbuje drugi raz - efekt ten sam. Próbuje jeszcze kilka razy, po czym się poddaje. Charakter grany przez Eastwooda przerzuca swoje charakterystyczne poncho za siebie, widzimy kawałek jakiegoś metalu na jego klatce piersiowej - skonstruował coś w rodzaju kamizelki kuloodpornej.

 

Warto było czekać na tą scenę przez cały film.

 

Całość wyszła bardzo dobrze, aczkolwiek słabiej od "The Good, The Bad, The Ugly". Warto również zaznaczyć, że jest to remake "Straży przybocznej" w reżyserii legendarnego, japońskiego reżysera, czyli oczywiście Akira Kurosawy.

 

Za kilka dolarów więcej

"For a few dollars more" to druga część "dolarowej trylogii", a także ostatnia, która została mi do obejrzenia. Na początku pozytywny zaskok - Lee Van Cleef gra w filmie! Bardzo dobrze udało mu się wczuć w rolę Angel Eyesa. Tym razem grał jednak "tego dobrego".

Pułkownik Douglas Mortimer i tajemniczy, małomówny Manco trudnią się tą samą profesją - są łowcami nagród. Gdy z więzienia ucieknie groźny bandzior przezwiskiem Indio, obaj panowie staną do polowania na tę cenną a niebezpieczną zdobycz, co nieuchronnie doprowadzi do konfrontacji między nimi, wszystko zaś wskazuje że konieczna będzie współpraca. Właściwie w opisie zostało juz cała fabuła opowiedziana, przynajmniej ta część spoiler-free. Oczywiście główne postacie były świetne wykreowane, a także grane.

Muzyka tym razem powraca już, że tak powiem "do mojej głowy" ;) Świetnie skomponowana przez najprawdopodobniej najwybitniejszego twórcę muzyki filmowej - Ennio Morricone.

Zastosowany został bardzo ciekawy patent - "Kiedy muzyka się skończy, spróbuj mnie zastrzelić". To właśnie słowa głównego bandziora z filmu, Indio, który posiadał zegarek z melodyjką. Kiedy się kończyła, dawał szansę, by się zastrzelić.

Przywykłem już, że reżyser opisywanych przeze mnie westernów robi świetne końcowe pojedynki. W tym przypadku nie było inaczej. Rzekłbym nawet, że równie epicko, co w części trzeciej.

 

Pułkownik Douglas Mortimer i El Indio spotykają się na pustkowiu. Ten drugi wypowiada przytoczone troszke wyżej słowa - "Kiedy muzyka się skończy, spróbuj mnie zastrzelić". Muzyka gra, lecz przerywa ją ten sam dźwięk, z innego zegarka. Pojawia się Manco, bezimienny rewolwerowiec grany przez Clinta Eastwooda. To on będzie pełnił tutaj rolę sędziego w pojedynku między pyłkownikiem, a bandziorem. Po wygranej przez Mortimera strzelaninie, podczas dzielenia się pieniędzmi mówi mu, że są mu niepotrzebne. Bierze tylko zegarek, w którym widnieje podobizna jego zabitej siostry i odchodzi w stronę zachodzącego słońca. Wzruszyłem się w tym momencie :)

 

 

Ogólnie film wyszedł odrobinę słabiej niz TGTBU, aczkolwiek lepiej niż FoD. Kolejne, udane spędzone 2 godziny.

 

Dawno temu w Ameryce

Słynna gangsterska saga. Akcja opowieści rozpoczyna się w 1922 roku, kiedy Noodles (Robert De Niro) poznaje Maxa (James Woods). Chłopcy zaczynają się przyjaźnić. Po kilku latach kierują własnym gangiem.

 

Epicka opowieść Sergio Leone dziś uważana jest za jedno z najważniejszych dzieł w historii kinematografii, choć w czasach, w których wchodziło na ekrany, uznawane było za najgorszy film roku. Prawie 4 godziny seansu nie poszły na marne. Zaraz po obejrzeniu, czułem się jakby film ten trwał co najmniej 2 razy krócej. Po wielu przeczytanych opiniach na temat na temat ostatniego dzieła w dorobku Leone, zarówno tych pochlebnych, jak i tych mniej, postanowiłem w końcu się za to wziąć. I nie żałuję ani sekundy poświęconej na to przedsięwzięcie. Film ten jest idealną mieszanką gatunku gangsterskiego i dramatu, lecz przede wszystkim, jak już w swoich filmach przyzwyczaił mnie Sergio - jest on EPICKI i ŻYCIOWY. Momenty wesołe, sielankowe przeplatają się z tymi drastycznymi i okropnymi. Nie brak tu, jak przystało na dramat z prawdziwego zdarzenia, wstrząsających momentów takich jak gwałty, bójki, strzelaniny, zemsty. Główne postacie grane przez De Niro i Woodsa były bardzo wyraziste i tragiczne. Aż dziw, żaden z aktorów nie dostał nominacji do Oskarów (nie wspominając już o tym, że w ogóle "Dawno temu w Ameryce" nie miało żadnej nominacji...). Wszystkiego dopełnia fenomenalna (jak zwykle) muzyka Ennio Morricone w najlepszych latach jego kariery.

 

Niekwestionowane arcydzieło. Tyle mogę powiedzieć. Film o niezwykłym klimacie, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam przede wszystkim fanom wychwalanego "Ojca Chrzestnego". Nie tylko ze względu na tematykę i fabułę. Najwięcej smaczku dodaje tutaj fakt, że do ekranizacji powieści Puzo jako pierwszy przymierzany był właśnie Sergio Leone. :) 10/10

 

Pewnego razu na Dzikim Zachodzie

Brett McBain szykuje wspaniałą ucztę ku czci mającej właśnie przyjechać, świeżo poślubionej żonie. Jednakże zdesperowani bandyci zabijają jego oraz trójkę dzieci. Jak się okazuje za tym wszystkim stoi niejaki Frank, jeden z bandziorów związanych z koleją, która zamierzała zbudować tutaj swój trakt. Pomocy wdowie Jill udziela tajemniczy człowiek zwany Harmonijką.

 

Był gangsterski dramat, jest i western, zostajemy jednak przy tym samym reżyserze. Na początek krótka historia: po wielkim sukcesie "Dolarowej Trylogii", którą recenzowałem bodajże stronę lub dwie temu, Sergio Leone postanowił nakręcić pierwszy w swojej karierze film gangsterski - "Dawno temu w Ameryce", którego recenzję macie z kolei troszkę wyżej :) Fani tego reżysera byli jednak mocno tym faktem zawiedzieni. Zaprotestowali, wysyłali do niego masę listów, w których pisali, że pozwolą mu nakręcić "Once upon a time in America" dopiero, gdy zrobi kolejny western. Leone zgodził się. Mało tego - postanowił wydać kolejną trylogię, zwaną "Amerykańską", która miałaby opowiadać właśnie o historii tego państwa. Rozpoczynałaby się ona na "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", następnie byłoby "Za garść dynamitu" (którego niestety nie dane było mi jeszcze obejrzeć), a kończyłaby się właśnie na "Dawno temu w Ameryce".

 

Jeśli chodzi o film to właściwie tak, jak przy okazji każdego dzieła Włocha: dla przeciętnych nuda, dla wymagających uczta. Fabuła rozwijała się powoli, podobnie jak w niektórych walkach wrestlingowych, zazwyczaj uważanych za najlepsze: na początku trochę submissionów, gierek psychologicznych, a potem zaczyna się ostry brawl i spotfest. Początek mógł ludzi, którzy westernami się nie interesuję trochę zanudzić, lecz ostatnia godzina filmu przypadnie do gustu KAŻDEMU. Aktorzy po raz kolejny dobrani wzorcowo - Bronson w roli "Harmonijki" sprawuje się wspaniale. Jego mimika, sposób mówienia, zachowanie idealnie pasują do najprawdopodobniej najbardziej tajemniczej postaci w historii kinematografii. Fonda zagrał równie fenomenalnie w - uwaga - JEDYMEJ "CZARNEJ" ROLI W JEGO KARIERZE! Wielka szkoda, wydawałoby się, że Henry jest do tego wprost stworzony. Przeszywające spojrzenie, podobnie jak w przypadku Charlesa - sposób mówienia i mimika naprawdę zasługują na stojące owacje. Muzykę do filmu skomponował niezawodny Ennio Morricone, więc o jej jakości wspominać raczej nie muszę, ale powiem, że soundtrack do filmu jest tak samo interaktywną jego częścią, jak postacie, czy lokacje.

Podsumowując, kolejne fenomenalne dzieło S.L., i jednocześnie jeden z lepszych filmów który dane mi było obejrzeć. Krótka piłka - 10/10

 

[REC] 2

Druga część horroru [Rec] zaczyna się w chwili, gdy funkcjonariusze hiszpańskiej jednostki antyterrorystycznej GEO wraz z lekarzem wchodzą do domu opanowanego przez ludzi zarażonych nieznaną odmianą wirusa, przez którego stają się żądnymi krwi bestiami. Cała akcja jest nagrywana przez kamerki, które maja agenci. Ich cel to przejęcie kontroli w budynku.

 

Po świetnej jedynce czekałem ponad pół roku, by wreszcie obejrzeć część drugą. Na początku miałem iść do kina, jednak ten plan nie wypalił. Następnie miałem "załatwić sobie" z internetu - wtedy nie było jednak żadnych napisów, nawet angielskich. Ostatecznie zaliczyłem ten film ze 3 tygodnie temu. I...

OGROMNIE się zawiodłem. Liczyłem na kontynuację w tym samym stylu, w którym zrobiona była część pierwsza. Tutaj jednak nie mieliśmy ani żadnego klimatu, ani jump scenek, ani tak na prawdę niczego fajnego, czy też intrygującego. Jedyne, co ratuje ten film to sceny egzorcyzmów, które były bardzo dobre, no i bądź co bądź - poprzednia część, która wypadła o wiele korzystniej. Bardzo nie podobało mi się też zakończenie, i co za tym idzie, rozwiązanie zagadki całej "śmierci" reporterki.

Ogólnie tragedii nie było, ale spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. Powiedzmy... 5/10.

 

Mam nadzieję, że brak recenzji któregokolwiek z wyżej opisywanych filmów (oprócz reca 2) w tym temacie to tylko czysty przypadek bądź moje niedopatrzenie? :D Jeśli nie to łapcie prędko za te dzieła, bo na prawdę poświęcić na nie te kilka godzin.


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Invictus (2009)

 

"Republika Południowej Afryki, upadek apartheidu. Po dwudziestu siedmiu latach więzienia Nelson Mandela (Morgan Freeman) opuszcza Robben Island. Wkrótce bierze udział w wyborach i zostaje prezydentem. Kraj jest słaby ekonomicznie i wyczerpany podziałami rasowymi. Pewnego dnia Mandela ogląda mecz rugby z udziałem narodowej reprezentacji. Springboksi są znienawidzeni przez czarnoskórych obywateli jako symbol dawnego ustroju. Na domiar złego odnoszą same porażki i nikt nie stawia na ich powodzenie w nadchodzących Mistrzostwach Świata, których gospodarzem ma być RPA. Prezydent dostrzega jednak w turnieju idealną okazję do zjednoczenia narodu..."

 

Po raz kolejny (po "The Blind Side") piszę o filmie, który nieomal olałem ze względu na mało interesujący mnie temat (rugby), co byłoby niesamowitym błędem.

"Invictus", pomimo że rugby gra tam istotną rolę, nie jest absolutnie filmem o tej grze ale raczej o samym RPA i o niesamowitym polityku oraz człowieku, jakim jest Nelson Mandela.

Gdyby ten film nie był na faktach, moja ocena poleciałaby z miejsca o 2 oczka niżej, jako przesłodzona bajeczka o czymś co nie ma prawa się zdarzyć w dzisiejszym, brutalnym świecie. Bo czy prawdopodobnym jest, że więziony przez 27 lat facet (Mandela) po wyjściu na wolność i objęciu prezydentury w RPA, wyzbywa się nienawiści do swoich dawnych oprawców (czasem nawet ich broni przed nietolerancją ze strony czarnej społeczności) i dla dobra Państwa - potrafi podjąć z nimi dialog i współpracę a nawet zarazić co niektórych swoim idealizmem i wiarą w lepsze jutro dla całego narodu?

Do tego dochodzi jeszcze sama drużyna rugby... Zbieranina przeciętniaków, którym nikt nie daje większych szans niż ćwierćfinały. Mandela dostrzega fakt, że rugby (i sukces drużyny w mistrzostwach) może być tym elementem, który zbliży do siebie zwaśniony (afrykanerzy i czarnoskóra społeczność) naród. Postanawia zrobić wszystko, aby drużyna Kapitana Pinaara odniosła sukces i scaliła naród... Czy takie coś miałoby szanse na powodzenie?

 

Powiem tak - "Invictus" to świetny dramat i brawurowo zagrana rola Morgana Freeman'a w roli Nelsona Mandeli. Film przez to, że jest na faktach - niesie ze sobą tak niesamowitą dawkę optymizmu i wiary w dokonanie niemożliwego, że nawet taki cynik jak ja (nielubiący nieżyciowych, przesłodzonych filmów) dał się mu porwać :wink:

Polecam wszystkim "Niepokonanego". Moja ocena to solidne 7,5/10. Nie pozwólcie żeby tak dobry dramat przemknął Wam koło nosa ze względu na związek z mało popularnym sportem (ja przez to nieomal a bym sobie odpuścił ten obraz), bo tak na prawdę to nie on tam jest najważniejszy a służy tylko za pretekst do przemycenia o wiele ważniejszych treści...

 

Tutaj pojawia sie nowa postac w serii Rumpelstiltskin (imie ma przednie)

 

N!KO - imię "Rumpelstiltskin" to żadna nowość a już na pewno żaden wymysł twórców Shreka. Jest to postać z baśni braci Grimm, opowiadającej o ubogim młynarzu, który chcąc zyskać poważanie u króla, wmawia mu, że jego córka potrafi zmienić słomę w złoto. Jeden z ministrów władcy postanawia uwięzić dziewczynę i karze jej zamienić zgromadzoną we dworze słomę w cenny kruszec. Niestety, córka młynarza nie potrafi tego zrobić. Wtedy z pomocą przychodzi jej karzeł Rumpelstiltskin. W zamian za wsparcie dziewczyna obiecuje oddać mu swoje pierworodne dziecko...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

O prosze. Wysoko jak na Invictus dales Raven. Jak pytales to pamietam, ze bardziej bylem przychylny Ci polecic Blind Side nizeli Invictus. Zreszta sam BS mnie jakos bardziej wkrecil. Co do Rumpelstilskina to widze, ze caloksztalt postaci wzieli i nie jest to przypadkowa zbieznosc imion. Shrek to taka animacja.. wkoncu przewinal sie tez tam Kot w Butach i wiele innych. W kazdym badz razie i tak trafny wybor jesli chodzi o "tego zlego".

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

O prosze. Wysoko jak na Invictus dales Raven. Jak pytales to pamietam, ze bardziej bylem przychylny Ci polecic Blind Side nizeli Invictus.

 

Invictus - 7,5/10, The Blind Side - 8/10 (u mnie wyjściowa ocena dla filmu to 5/10, czyli "typowy przeciętniak", później - w zależności od czynników - idzie ona w górę lub w dół. Nie oceniam aż tak rygorystycznie jak Ty, N!KO :wink:). W każdym z tych przypadków ocena poszła o jakieś 1-2 oczka w górę za to, że film był kręcony na faktach (w przeciwnym wypadku nie kupiłbym tak mało życiowo prawdopodobnego scenariusza :D).

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  38
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.06.2010
  • Status:  Offline

Cocaine Cowboys (Kokainowi kowboje)

Jaram się. Ciekawa i umiejętnie opowiedziana historia o tym, jak Miami z miasta biednego jak jakaś wiocha z Alabamy w kilkanaście lat przeobraziło się w piękną i bogatą metropolię, a wszystko dzięki ogromnemu hajsowi z narkotyków. Jak ci mobsterzy to wszystko pokminili to koniec. A Griselda Blanco? Aż dreszcz po plecach przebiega, taka baba. Polecam.


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Toy Story 3 - Andy stał się już dużym chłopcem i wybiera się na studia. Pragnie zabrać wraz ze sobą swą ulubioną zabawkę z dzieciństwa Kowboja Chudego, a resztę jego podopiecznych mama chłopca postanawia oddać do miejskiego przedszkola. W obawie o los swoich przyjaciół Chudy postanawia ich nie opuszczać. W przedszkolu zabawki nawiązują nowe znajomości, oraz napotykają na niebezpieczeństwo ze strony niesfornych przedszkolaków. Od tej pory Chudy wraz z przyjaciółmi robią wszystko by się stamtąd wydostać i wrócić do domu.

 

N!KO - Rzadko sie zdarza, ze wszystkie czesci trylogii stoja na wysokim poziomie. Ciezko juz bywa z "dwojka", ale sytuacje, kiedy i "trojka" jest dobra mozna policzyc na palcach u jednej reki... i napewno wypada wymienic Toy Story. Animacja, ktora jest odpowiedzialna za popularyzacje tego gatunku powraca. Widac, ze nie byla tworzona na sile, bo tworcy kazali czekac fanom ponad dekade i nie spieszyli sie z wydaniem najnowszej (ostatniej) odslony. Mialem mimo wszystko lekkie obawy. Glownie ze wzgledu na fakt, ze jest to Toy Story 3...D, a te filmy maja tendencje do niepotrzebnych scen, tworzonych tylko po to, by gloryfikowac trojwymiarowa technologie. Na cale szczescie z obcowania z Toy Story wyszedlem bez szwanku i moge zapewnic wszystkich, ktorzy maja zamiar obejrzec, ze sie nie zawioda. Fabularnie wlasciciel juz dorosl i wybiera sie na studia, wiec zabawki juz od dluzszego czasu leza w pudle. Od poczatku mamy desperackie proby zmuszenia Andyego by sie nimi pobawil .. oraz decyzje o ucieczce (pierwsze uciekaja popularne "zolnierzyki", ktore pozegnaly sie tekstem "Misja wykonana. Andy jest dorosly, a jak pojawia sie worek na smieci to my wojskowi ladujemy w nim pierwsi"). Odgorna decyzja mamuski mowi o segregacji starych zabawek i oddanie niepotrzebnych... potrzebujacym. Tym sposobem za wyjatkiem lidera Chudego, plastikowa gromada trafia do osrodka, gdzie czekaja na nich.... krwiozercze i bezwzgledne dzieci. Na tym przerwe opowiesc fabuly i dam wam sie z nia zapoznac samemu. Trzeba podkreslic, ze jest to najbardziej mroczna czesc serii i poza humorem mamy troche dramatu. Swietnie nie jest, ale jest bardzo dobrze i na rowni z poprzednimi czesciami, a skoro tamtym dalem jednakowe oceny ... tak i ta otrzymuje 7/10

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Transporter 3 - Frank Martin (Jason Statham) wciela się po raz trzeci w "transportera", który tym razem przenosi się do Paryża, by kontynuować swoją pracę kuriera nie zadającego pytań. Nowe zlecenie, które otrzymuje od niejakiego Johnsona (Robert Knepper) jest dość nietypowe - córka ukraińskiego urzędnika Valentina(Natalya Rudakova) musi zostać bezpiecznie przetransportowana Marsylii do Odessy. Ta trasa nigdy jeszcze nie była tak niebezpieczna.

 

Longer - Może i jestem trochę zacofany, bo premiera tego filmu była 2 lata temu, ale dopiero dziś znalazłem czas na obejrzenie tego filmu akcji. Film Oliviera Megatona, od początku jest trzymany w napięciu, co oczywiście jest dobrym posunięciem, gdyż mało kto w filmach akcji lubi oglądać happy początki. Cieszy mnie również to, iż nawet w takim filmie akcji, w którym cały czas widzimy pistolety, szybkie auta oraz kobiety są chwile zabawne, a chodzi mi oczywiście o to wyjście z jeziora Franka Martina. Bardzo dobrze zostały przedstawiony pościgi aut, lecz trochę za dużo było fantazji, chociażby wtedy, gdy auto jechało na dwóch kołach pomiędzy dwoma tirami. Dość dobry motyw z tymi opaskami na rękach. Mam drobne zastrzeżenia co do muzyki, która moim zdaniem w poprzednich częściach była znacznie lepsza. Jeżeli jest ktoś taki kto nie oglądał tego filmu to musi go zobaczyć, bo na prawdę warto spędzić 105minut i pooglądać właśnie ten film. Ostatecznie mogę spokojnie stwierdzić, że film jest najlepszy z wszystkich wcześniejszych części. A ocena to: 8/10.


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Toy Story 3, cóż moge dodać do wypowiedzi N!KO. Chyba jedynie to że nie zawiodłem sie jak to przeważnie bywa na kolejnych odsłonach takich filmów. Zdecydowanie wszystkim polecam, nie tylko dzieciakom ale też starszym, z kumplami uznaliśmy że był to wspaniały powrót wspomnieniami do dzieciństwa, którego Toy Story są napewno cześcią !

 

8,5/10 sie należy ! ;-)


  • Posty:  10 282
  • Reputacja:   297
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Unthinkable - "Unthinkable" to thriller psychologiczny skupiający się wokół zagrożenia jakie niosą dla Stanów Zjednoczonych bomby jądrowe podłożone przez jednego terrorystę (Michael Sheen) w trzech miejscach na terenie USA. Mając tylko dwa dni nim zostaną zdetonowane, niezależny, stosujący brutalne metody przesłuchań tajniak "H" (Samuel L. Jackson) oraz agentka FBI Helen Brody (Carrie-Anne Moss) muszą zdecydować jak daleko się posuną by je odnaleźć.

 

N!KO - Kolejny "Straight 2 DVD" przede mna sie znalazl. W poprzednim siegnalem bo wrestler wystepowal w roli glownej, a tutaj? Samuel L Jackson. Taka gwiazda w produkcji bezposrednio trafiajacej na plyty DVD? Dziwne. Chociaz napewno wiele osob sie ze mna zgodzi jak napisze, ze Sam ostatnio zanizyl loty i nie trafial na jakies wybitne produkcje, wiec przed wlaczeniem tego mialem na uwadze by sie nie napalac przypadkiem.... a po seansie? Po seansie dalej nie moge uwierzyc, ze to jest Straight 2 DVD. Cholernie dobry film. Samuel L. Jackson wraca do formy. Film praktycznie caly kreci sie wokol przesluchania, ale trzyma w napieciu do ostatniej minuty. Metody przesluchan czlowieka nazywanego "H".. wrazliwych pewnie odrzuca od monitorow. Posuwa sie do rzeczy.. "nie do pomyslenia". Jednak na pierwszy plan dla mnie wysuwaja sie w filmie dialogi i kwestie (czesto zabawne/ironiczne) Jacksona. Cenie sobie cos takiego. Polecam zobaczyc w wolnej chwili po sprawdzeniu minutowego trailera na YT, a na chwile obecna daje i tak niebotyczne jak na tego typu produkcje 7/10 .. choc nie wykluczam, ze jeszcze zrewiduje swoj poglad i dam oczko wyzej bo zabraklo naprawde niewiele. Cholera wie czy to w ogole bedzie dostepne do nabycia w Polsce. (...na imdb srednia ocen to aż 8.9, choc tylko na 76 glosow, ale to chyba potwierdza, ze to nie jakies moje widzimisie)

 

Potwierdzam. Film na prawdę konkretny, momentami kojarzący się z "Seven" (postać czarnego charakteru). Moja ocena to 7,5/10. Zastanawiałem się nad 8/10, ale niestety błędy logiczne (facet ma kilka dni na złamanie kolesia torturami i totalnie "wolną rękę" a nie potrafi tego zrobić.. Jaaasne :lol: kilka numerów opatentowanych przez Wielką Inkwizycję i KAŻDY by się złamał. Nie ma bata! Poza tym - czy w USA nie znają czegoś takiego jak "serum prawdy"? To powinien być w ogóle pierwszy krok, w celu wydobycia prawdy) i tendencyjne postawienie sprawy (reżyser zamiast pozostawić możliwość odpowiedzi widzowi, ewidentnie pokazuje swoje stanowisko w pewnych sprawach).

Poza tymi kwiatkami jest to naprawdę świetny, trzymający w napięciu thriller, poruszający bardzo istotną kwestię - jak daleko można się posunąć w walce z terroryzmem, zanim przekroczy się pewną, cienką granicę i stanie takim samym barbarzyńcą jak agresorzy...

Świetna rola Samuela L. Jacksona, który w końcu - po całym zalewie średnich drugoplanowych rólek - pokazuje swój warsztat aktorski w pełnej krasie.

Dla wielbicieli thrillerów - pozycja obowiązkowa :wink:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Attitude
      Nazwa gali: WWE Friday Night SmackDown #1347 Data: 13.06.2025 Federacja: World Wrestling Entertainment Typ: TV-Show Lokalizacja: Lexington, Kentucky, USA Arena: Rupp Arena Format: Live Platforma: USA Network Komentarz: Joe Tessitore & Wade Barrett Karta: Wyniki: Powiązane tematy: World Wrestling Entertainment - dyskusje ogólne WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
    • Giero
      Za nami kolejny epizod WWE Friday Night SmackDown w drodze do Night of Champions 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Jeszcze przed SmackDown ringowy debiut dla WWE zaliczył… Hikuleo. Co warto podkreślić, właśnie pod tym ringname’em. Pokonał Kita Wilsona, a walka została nagrana w ramach Main Event. John Cena nie miał dziś łatwego życia. Dwukrotnie doszło do bójki mistrza WWE z Ronem Killingsem. Najpierw Ron zaatakował Johna, gdy skonfrontował się z Codym Rhodesem, Randym Ortonem i LA Knightem, a potem, gdy Cena miał potyczkę słowną z CM Punkiem. W efekcie za tydzień dojdzie do rewanżu Killingsa z Ceną na SmackDown. Tego wieczora miały miejsce po dwie walki w ramach pierwszej rundy King Of The Ring 2025 i Queen Of The Ring 2025. U mężczyzn Randy Orton pokonał Aleistera Blacka, Carmelo Hayesa i LA Knighta. Z kolei Cody Rhodes wyszedł zwycięsko ze starcia z Andrade, Damianem Priestem i Shinsuke Nakamurą. Natomiast u kobiet awansowała Jade Cargill po wygranej nad Michin, Nią Jax i Piper Niven. Później Alexa Bliss triumfowała w pojedynku z Albą Fyre, Candice LeRae oraz Charlotte Flair. Skrót gali:
    • Bastian
      Cena za tydzień walczy na tygodniówce z R-Truthem Ronem Killingsem, niedawno wygrał brawl... Cuda, cuda ogłaszają!  Tyle było narzekania, że Jasiu obija się na tej swojej pożegnalnej trasie, a na tym SD był w obrazku chyba z godzinę  Ostatni run już na półmetku, a generalnie jest dość biednie. 5 starów od 48-letniego Ceny się nie spodziewałem, ale liczyłem chociaż, że jako heel będzie smacznie gotować na majku, a od kilku tygodni Jaś tylko stoi, robi głupie miny i słucha, tak jak Punka na tej gali. Napisałbym wręcz, że John Cena wykręcił najbardziej rozczarowujący powrót roku w WWE, ale są z nami jeszcze Charlotte Flair i Alexa Bliss  Szczególnie córka Rica mocno zawodzi. Zaczęło się od niezbyt dobrze odebranego przez fanów zwycięstwa w Royal Rumble, potem na szczęście jobbnęła Tiffany na WM41. Teraz nie ma na nią pomysłu, na Bliss zresztą też, więc prawdopodobnie obie panie zmierzą się ze sobą na Evolution. Czy Tiffy Time z pasem mistrzowskim może dobiec końca? To raz. Czy możemy odsunąć Stratton od Jax? To dwa. Za długo to trwa, tu powinien wjechać prokurator z zakazem zbliżania się.   Żeby nie było, że tylko narzekam, poziom walk eliminacyjnych KOTR nie schodzi poniżej solidności. Z koroną mam ten problem, że potencjalny zwycięzca musi do niej pasować. Taki Zayn czy Orton u mężczyzn nie pasują za cholerę, ale taka Jade Cargill u kobiet jak najbardziej.  Uroczy był w ME moment, kiedy Cody Rhodes wyciągnął stół z logiem SlimJim. Poczciwi Amerykanie na trybunach liczyli, że "American Nightmare" robi to dla nich, bo przecież przy każdej walce krzyczą "we want tables". Tymczasem Cody - jak przystało na wzorową twarz korporacji - zrobił lokowanie produktu, samemu lądując na SlimJim Table  
    • Kaczy316
      Pierwsze SD po Money In The Bank! Naomi z walizeczką, Cena dalej z mistrzostwem, Cody dalej bez mistrzostwa, jak to wypadnie?! Zobaczmy!   Zaczynamy od naszego The Last Real Championa Johna Ceny! Ciekawe co nam powie, pewnie to samo co cały czas od czasu heel turnu, zwróci się do fanów powie jakie to jest łatwe dzięki nim i tyle, chyba, że przerwie mu Punk albo Cody, ale zobaczymy. No mówi na początek, że nie było nikogo, nie ma obecnie i nigdy nie będzie drugiego Johna Ceny, mówi o tym jak wykorzystywał swoją pozycję do wszystkiego co ma teraz w sumie tak w skrócie można powiedzieć, mówi o wyborze swoich opponentów w trakcie runu pożegnalnego, mówi, że sprowokował Punka do bycia hipokrytą, bo ten chcę zdobyć ten tytuł, przynajmniej tak to zrozumiałem i jeszcze o Sethie, który nie scash inuje na nim walizki, ale nie ogarnąłem z jakiego powodu, ale wyłapałem "Because he will be only champion" jakoś tak czyli, że będzie tylko mistrzem? Nie ogarnąłem zbytnio, później trochę jeszcze mówi, że nie ma nikogo, kto by mógł trzymać ten tytuł...ponownie, interesujące, a wszystko przerywa Kodeusz! Cody nazywa go geniuszem że zrobił wszystko co powinien, żeby być tutaj gdzie jest teraz, a potem zastanawia się jaki to plan z tym, że Cody przypiął go na środku tego ringu w ostatnią sobotę? Ulala Kodeusz w sumie sam odpowiedział na to pytanie mówiąc, że nie jest częścią jego planu....to On jest częścią planu KODEUSZA! Jednak wszystko przerywa Randy Orton! Który wspomniał historię z Backlash, a następnie słyszymy, że nieważne kto jest lub będzie mistrzem, to on zdobędzie tytuł i zrobi wszystko, żeby to uczynić, nawet rozwali Rhodesa, którego traktuję jak swojego brata. LA KNIGHT IS HERE! No no robi się co raz lepiej. Gadanko kolejne gadanko, Knight twierdzi, że plan Johna Ceny na pewno nie zakładał jego, a potem, że pokona wszystkich obecnych tutaj w ringu i odbierze to co jest jego, ale problem w tym, że nigdy do niego nie należał ten tytuł niestety xD. Cena miał to gdzieś i sobie po prostu wyszedł śmiejąc się, ale od tyłu zaatakował go Ron Killings! Generalnie ciężko coś powiedzieć o tym segmencie, nie był to za bardzo budujący feudy segment, chociaż feud Rona i Ceny lekko podbudował tym atakiem, ale jeśli chodzi o część mówioną to bardzo podbudowało turniej King Of The Ring, także taki miał cel ten segment i wyszło naprawdę spoko.   Lecimy z pierwszym Fatal 4 Wayem od strony SD w ramach turnieju King Of The Ring! W przeciwieństwie do Raw to dzisiaj zobaczymy wszystkie 4 Fatal 4 Waye, 2 od męskiego rosteru i 2 od kobiecego, oj będzie ciekawie! Black vs Carmelo vs Orton vs Knight, czy to może się nie udać? Powiem tak nieważne też kto tu wygra to będę zadowolony, sami świetni zawodnicy, chociaż Orton chyba by najbardziej pasował, w sumie widziałbym finał właśnie Rhodes vs Orton, a taki może być, bo obaj są po przeciwnej stronie drabinki, ale wracając do F4W to liczę na świetny pojedynek! Prawie 16,5 minuty niesamowitego pojedynku oj tak dwie reklamy były, ale odbiór walki dalej był bardzo dobry, mega podobały mi się to, że wszyscy próbowali dość często wykonywać swoje finishery ostatecznie nieudanie, ale bardzo dobrze to wyglądało, było kilka miłych spotów dla oka jak Jumping Neckbreaker od Knighta na Ortonie, który już prawie wykonał podwójne Spike DDT, w sumie nie wiem jak to się do końca nazywa, ale głównie dlatego, że to ma chyba wiele nazw albo po prostu każdy mówi na to inaczej, kiedyś było Second Rope DDT, teraz Spike DDT, kiedyś jeszcze chyba było Hangman DDT czy jakoś tak, przynajmniej w grach WWE xD, albo spot końcowy z Frog Splashem dla Knighta i w tym samym czasie cyk RKO dla Melo, oj fajna walka naprawdę fajna i Ponton wygrywa! Jego potencjalne starcie z Rhodesem co raz bliżej, a no i Knightowi przeszkodziła stajnia Setha oczywiście, przydałaby się jej jakaś nazwa, Bronson zrzucił Knighta z narożnika, a młody Steiner jak zasadził mu Speara no no, czyli to oznacza Zayn vs Orton w półfinale, no Zayn ma dość marne szansę moim zdaniem xD, ogólnie poznaliśmy tajemniczego uczestnika i tak czułem, że po utracie pasa to może być Jey Uso i faktycznie tak jest tylko nie wiem czy to zbotchowali, że teraz pokazali, bo wydaję mi się, że raczej byłoby ciekawe zaskoczenie jakby wszedł tajemniczy uczestnik i byłby to Jey Uso, ale zaraz.....czyżbyśmy mieli dostać Cody vs Jey w jednym z półfinałów? Oj ale bym chciał taka waleczka historycznie by siedziała.   Jacob Fatu wbija na ring! Oj tak chętnie zobaczę co tam nam powie po swoim odwróceniu się od Solo! No mówił o tym, że Solo uważa, że Jacob byłby nikim gdyby nie On i to jest też główny powód dla którego odwrócił się od Solo na Money In The Bank, trochę pomówił jeszcze i na Titantronie Solo bije mu brawo, a potem powiedział, że na Money In The Bank Jacob popełnił wielki błąd, lecz jest w stanie mu go wybaczyć i potem jeszcze mówi, że to on stworzył Jacoba odkąd go sprowadził do federacji. Mówi, że za tydzień będzie czekał na środku ringu z otwartymi ramionami dla Jacoba, ale ten oczywiście będzie musiał powiedzieć 4 słowa "I Love You Solo" No i oczywiście, żeby Jacob pamiętał, że Solo go wciągnął w ten świat i może go z niego wyrzucić oj czuję mocny pop dla Jacoba za tydzień kiedy będzie udawał, że chcę wybaczenia, ale jak dojdzie do mówienia tych słów to usłyszymy I....HATE YOU SOLO! Oj tak ale zamarkuje wtedy nawet ja sam! Krótki, ale treściwy segment, za tydzień może być dłuższy, przyjemnie prowadzony jest na razie ten feud, nie zaczynamy od nienawiści tylko tak spokojnie z wyczuciem, fajnie to wygląda.   Na backu The Secret Hervice podaję telefon Nickowi, gdzie Green dzwoni do niego na wideo rozmowie i prosi o przełożenie jej walki na przyszły tydzień, bo akurat nie ma jej w Lexington xD, a Aldis standardowo nie przystał na to i zamiast Green to w tej walce zobaczymy Albe Fyre, czyli Flair to wygrywa pewnie xD szkoda, chociaż jeszcze Alexa ma jakieś szansę w tej walce, jednak nie zdziwi mnie finał Jade vs Charlotte w tym turnieju. Zelina chcę Giulii tylko nie ma jej dzisiaj, szkoda, więc może w przyszłym tygodniu spotkają się face to face tylko pytanie czy w walce czy w segmencie, no zobaczymy.   Kolejny Fatal 4 Way tym razem w ramach turnieju Queen of The Ring Jade vs Nia vs Michin vs Piper, ogólnie poza Jade to nie widzę tutaj innej zwyciężczyni, niby Nia mogłaby....ale po co? xD Jade lepszy wybór, a walka no wydaję mi się, że dupy nie urwie, dość specyficznie dobrany skład, akurat pod wygraną Jade. Kurde powiem tak, walka była i tak lepsza niż się spodziewałem i nawet nieźle się ją oglądało, prawie 13 minut fajnego pojedynku, bardzo przyjemny sojusz Jax z Piper i to na prawie cały pojedynek, Jade fajnie tu wyglądała, a Michin była kukiełką do bicia i generalnie ten booking naprawdę był dobry i wpasował się do tego pojedynku, także brawa dla Pań i dla bookerów, bo mi się to dobrze oglądało, Jade ostatecznie wygrywa i dobrze, lepszej opcji tutaj nie było. Cargill vs Perez, jeśli Naomi tu się nie wtrąci, a raczej tego nie zrobi, bo wydaję mi się, że jak Jade zdobędzie tytuł to od razu poleci cash in, to Roxanne pewnie odpada z turnieju w półfinale i tak jest to wysokie miejsce top 4.   Oj tak i o wilku mowa NAOMI! Zobaczmy co nam powie Ms. Money In The Bank! Widać, że Naomi nie zapomina, bo z tego co mówi to Stratton z walizką przeszkadzała jej w zdobyciu tytułu od Jax w tamtym okresie, mówiąc wprost to nie pamiętam, może i tak było, a jeśli tak to fajnie, że o tym wspominają, a Naomi jest tu teraz po zemstę! Jednak wszystko przerywa Tiffany! Która trochę prowokuję do cash inu Naomi, ale też mówi, że jest "same old Naomi" czyli że cały czas gada, ale nic nie robi. Naomi w sumie ma rację, bo powiedziała, że nie będzie cash inowała teraz tylko wtedy, kiedy Stratton nie będzie się spodziewała no i tak powinno być, tak powinni robić posiadacze walizek, bo na tym to powinno polegać, a następnie mówi, że chcę zmienić życie Tiffany w piekło! Podoba mi się ta Naomi, tak dobrze się ją ogląda, kurde i niech ktoś mi powie, że to był zły wybór, wygląda jak typowa wariatka i wiedźma, niesamowicie się to ogląda, a w ringu.....znowu Nia Jax atakuję Tiffany, co jest, ja ten feud oglądam od pół roku....kiedy to się skończy? Ile razy Tiffany musi pokonać Jax? Ale to jest bez sensu xD Jeszcze na Evolution dajmy im pojedynek, bo czemu nie xD. Naomi myślała o cash inie, ale Nia szybko odwiodła ją od tego pomysłu xD.   Na backu ustalone zostało, że MCMG dzisiaj zajmą się Wyattami i ta walka jest teraz! MCMG vs Wyatt Sicks! Może być ciekawie. 9,5 minuty przyjemnego pojedynku kolejnego, tag teamy na SD nie schodzą poniżej pewnego poziomu i cały czas bardzo dobrze się je ogląda no niestety Motor City Machine Guns nie podołali zadaniu jakie im wyznaczono i nie rozprawili się z W6, bo przegrali cały pojedynek i lecimy dalej z tym ciekawym story, Wyatt Sicks świetnie się ogląda.   Cena na backu pyta się Jimmy'ego w dosadny sposób czy widział R-Trutha, a potem czy widział Rona Killingsa xD, a następnie wspomniał, żeby powiedział im obu, że spotkają go w ringu, kurde zobaczymy dzisiaj Cenę dwukrotnie w ringu? Wooooow, czy to się zalicza jako dwie daty? Nie no raczej nie, ale śmiesznie by to wyszło wtedy xD. Cena w ringu! Johnik mówi, że R-Truth przekracza linie i ciekawie się zapowiada, bo mówi, że to czas na rozmowę i na walkę, więc walczmy teraz! Jednak wszystko przerywa CM Punk! Który mówi o nie szanowaniu innych i że John jest zmęczony brakiem szacunku, a tak naprawdę to fani są zmęczeni brakiem szacunku, a potem daję Cenie szansę, żeby dał ludziom to czego chcą i dał im szczęśliwe zakończenie! Fajna jest ta próba zwrócenia Johna na właściwe tory, interesująco się to ogląda, a Cena się jedynie pyta czemu po czym dodaję, że mistrzostwo to jest jedyne co się liczy, Punk coś tam pogadał i faktycznie ma rację, brzmi jak PG John Cena xd, z kolei Cena brzmi jak...CM Punk, gość, który chciał zrujnować wrestling w sumie to ma sens, Punk faktycznie chciał upadku tego biznesu przecież po odejściu i znienawidził na pewnym etapie swojego życia wrestling, to ma sens i Cena chcę zrobić to samo co Punk kiedyś czyli opuścić ten biznes z tytułem. CM Punk totalnie zmiażdżył Lidera Cenation na mikrofonie przynajmniej moim zdaniem, ale no Punk to jest kozak to nic dziwnego, bardzo fajny segmencik i kurde no tak chciałbym tego Punka z tytułem, chciałbym, żeby rozwalił Cenę oj chciałbym tak samo jak chciałem, żeby Ponton to zrobił xD i skończy się pewnie tak samo jak z Pontonem, ostatecznie po wyjściu Punka mamy Rona Killingsa, który atakuję znowu Johna! Aż zapomniałem o nim praktycznie xD.   Ulala Cena vs Ron Killing w przyszłym tygodniu? Kurde co jest, Cena zawalczy na tygodniówce? xDDD Co tu się dzieję.   Pora na drugi Fatal 4 Way od strony Pań w ramach Queen Of The Ring! Alexa vs Charlotte vs Alba vs Candice, no tutaj wydaję mi się, że Charlotte to wygra, ale Bliss też ma szansę, nikogo innego nie widzę, jednak po składzie uważam, że ta walka powinna być lepsza niż poprzedni F4W kobiet, który mimo wszystko ostatecznie też wyszedł solidnie. Po około 11 minutowej walce wygrywa Alexa Bliss, kurde to jednak moja teoria poszła się walić można powiedzieć, ale to dobrze, nikt już nie chcę Charlotte, szczególnie po tym co pokazała w drodze do WM i na samej WM, chociaż trzeba przyznać, że teraz jest już lepiej, trochę wróciła do formy mam wrażenie albo powoli wraca, ciekawa końcówka, walka spoko taka standardowa, dobrze się oglądało, ale to był bardziej chaotyczny booking mam wrażenie, a na poprzedni F4W babek był jakiś pomysł co było widać i mimo wszystko to pierwsze starcie bardziej mi siadło pomimo, że obydwa były bardzo dobre, cieszę się wygraną Alexy, fajnie to wyszło, chociaż nie wiem czy nie planowali czegoś w stylu, że odliczenie do 3 i klepnięcie od Alby miało być w tym samym momencie, ale to byłoby ciężkie do zrobienia, więc chyba nie było to w planach, ale nie wiem, brawa dla Alexy!   Podoba mi się to teasowanie, że kiedyś w końcu Punk i Cody spotkają się w ringu jeden na jednego i nawet Cody wspomniał o tym, że nie mogą siebie nawzajem zawsze omijać, ja mam hype na to starcie jak kiedyś do niego dojdzie, bo jest naprawdę fajnie teasowane w przyszłości, lubię takie rzeczy tak samo jak kiedyś Jey vs Sami lub Jey vs Cody czy Sami vs Cody, to są starcia, które nie są obecnie planowane, ale kiedyś może do nich dojść i będą to naprawdę fajne momenty.   Next Week: Randy Orton vs Sami Zayn półfinał turnieju King Of The Ring zapowiada się bardzo dobrze oj tak. Alexa Bliss vs zwyciężczyni ostatniego Fatal 4 Wayu kobiet, który odbędzie się na Raw i to też będzie półfinał turnieju tylko Queen Of The Ring, oj czuję, że dostaniemy Alexa vs Stephanie, ale by siedziało! R-Truth vs John Cena no no tylko czemu to R-Truth jest jak to Ron Killings? xD Ale w tym wydaniu ten pojedynek może być dużo ciekawszy. Tyle, uważam, że zapowiada się kolejny dobry odcinek niebieskiej tygodnióweczki.   Czas na main event! Cody vs Priest vs Nakamura vs Andrade, no wydaję mi się, że poza Rhodesem i Priestem to nie ma tutaj innych faworytów, a że Priest leci ponoć na tytuł US, chociaż dziwne to trochę jest, bo zapowiadał się feud Damiana z Jacobem o ten tytuł, a ostatecznie pociągnęli za sznurek z feudem z Solo, więc nie wiem jak to będzie planowane, ale zobaczymy, na razie może nas czekać świetna ringowo waleczka, kolejna w ramach tego pięknego turnieju King Of The Ring! Wooooow co to był za pojedynek, mówiąc wprost to gdybym nie znał pozycji Nakamury i Andrade to bym pomyślał, że dosłownie każdy może wygrać to starcie, każdy zawodnik został tutaj świetnie zabookowany, ringowo było niesamowicie, naprawdę bardzo dobry pojedynek i najlepszy chyba z dzisiejszego show, Cody Rhodes wygrywa i leci dalej! Kurde w jednym turnieju możemy dostać Cody vs Jey, a w finale Cody vs Sami lub Cody vs Orton, albo.....JEY VS SAMI! Kurde Jey vs Sami teraz jak tak o tym pomyślałem, ale by siadło oj tak, kurde tyle potencjalnie świetnych opcji! Ale wracając do walki to naprawdę świetna lekko ponad 17 minutowa walka, bardzo dobrze się oglądało brawa dla Kodeusza i dla Panów oraz dla bookerów!   Plusy: Segment otwierający Bardzo dobry pojedynek pomiędzy Blackiem, Carmelo, Ortonem i Knightem Segment Jacoba i Solo i spokojne prowadzenie feudu O dziwo bardzo przyjemna walka Jade vs Nia vs Piper vs Michin Przyjemny segmencik Naomi, Tiffany i potem niestety Nii Jax MCMG vs Wyatt Sicks i całe story z tag teamami na SD Bardzo dobry segment Ceny z Punkiem Alexa vs Charlotte vs Alba vs Candice i wygrana Bliss! Main event   Minusy: Ile można ciągnąć Nia vs Stratton?   Podsumowanie: Powiem tak, skupili się prawie w 100% na turniejach KOTR i QOTR i wyszło to bardzo dobrze cztery co najmniej bardzo dobre Fatal 4 Waye, z odpowiednimi wynikami, a im dalej w turnieju tym będzie tylko lepiej, a przynajmniej na razie tak to wygląda, Sami vs Orton i potencjalne Cody vs Jey to będą mega mocne półfinały, a potem świetny finał oj tak, ale wracając do tego odcinka to wszystko tutaj mi siadło poza tym, że kontynuujemy feud Nia vs Tiffany bez sensu, ale no niech będzie, reszta była bardzo dobra bądź świetna, wszystko grało i buczało no tak samo jak Raw tak ten odcinek SD był jednym z najlepszych w tym roku zdecydowanie, wszystko miało sens, znaczenie i feudziki mocno podbudowane, a wykonanie co najmniej bardzo dobre w każdym aspekcie.
    • KyRenLo
      Prawidłowo. Twoja kolej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...