Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Depresja


czy kiedyś miałeś lub masz depresje?  

33 użytkowników zagłosowało

  1. 1. czy kiedyś miałeś lub masz depresje?

    • Nigdy nie miałem tego problemu
      14
    • Miałem depresje-wyszedłem z tego
      12
    • Mam depresje
      7


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Problem depresji może spotkać każdego z nas wychodząć na przeciw forum, zakładam kolejny, temat, gdzie ktoś sie zastanowi, wpisze swoje przemyślenie, może przeżywał takie załamanie nerwowe, depresja, to poważny problem, potrafi człowieka stłamsić na jakiś czas, pozbawić chęci do życia do poznawania nowych osób, cieszenia się chiwlą, to demon, jak walczyć z tym czymść , albo jeśli ktoś kto miał z tym do czynienia i wygrał da wskazówki, wpisywać sie, zakladamy tematy ciekawe na myslenie to sa wątki na tym forum, ktore powinny byc. Edytowane przez Streetovs
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 17
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Streetovs

    3

  • -Raven-

    2

  • Krzychu

    2

  • Rated R Lukasz

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

Zaznaczyłem - "Miałem depresje-wyszedłem z tego"

 

Prawde mówiąc to depresje czasami ma każdy, nawet jeżeli chodzi o zmiane pogody. Depresja to nie jest tylko stan w którym ktoś chce popełnić samobójstwo, według mnie występuje to w każdym momencie życia. Naukowo udowodnione jest to że w jesień i zime stany depresji są czymś naturalnym, bo jakieś cholerstwo idzie z powietrza czy coś takiego.

 

[ Dodano: 2015-01-16, 23:37 ]

Zaznaczyłem - "Miałem depresje-wyszedłem z tego"

 

Prawde mówiąc to depresje czasami ma każdy, nawet jeżeli chodzi o zmiane pogody. Depresja to nie jest tylko stan w którym ktoś chce popełnić samobójstwo, według mnie występuje to w każdym momencie życia. Naukowo udowodnione jest to że w jesień i zime stany depresji są czymś naturalnym, bo jakieś cholerstwo idzie z powietrza czy coś takiego.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373596
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Depresja to okrutny demon - nie wiem czy nie gorszy od alkoholizmu (w końcu od niego zaczynają się inne problemy, chociażby z alkoholem). Nic nie cieszy, ciągłe przekonanie że wszyscy są przeciwko nam, ciągłe poczucie porażki czy bycia piątym kołem u wozu, czy też, moim zdaniem, najgorszy demon wiążący się z deprechą - samotność w towarzystwie. Bardzo ciężko z tym sobie poradzić - szczególnie kiedy w życiu nie idzie, a trezba zrobić życiowy przeskok (np. z liceum do studiów - w końcu tak się rozpoczyna dorosłe życie).

 

Najważniejszym IMO czynnikiem pomagającym poradzić sobie z depresją to obecność drugiej osoby - druga połówka, czy też przyjaciel/przyjaciółka - najważniejsze żeby mieć do kogo się odezwać. To bardzo pomaga, ważne jest by mieć kogoś kto pomoże uwierzyć w siebie oraz pomóc odzyskać poczucie własnej wartości. Czasami dużo czasu musi minąć by sobie z tym poradzić - ale trzeba wierzyć że się uda.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373598
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Nie zawsze tzw; "druga połówka" pomogła. Problem z depresją załatwiły, sytuacje tzw: wyjazdy na wakacje, ale czy to nie usiadzie za jakis czas, po raz kolejny? Tego nie wiem,, jest to mocno psychicznie zakorzenione czasami w człowieku, są ludzie podatni na tio a są ludzie którzy wolni są od tego ,takie jest moje zdanie. Ja jestem podatny, mocno sie trzymam, ale wiem że jeszcze to może zaatakowac i dac popalić w moim życiu, narazie jest dobrze ale to wszytko kruche jest.

Zaznaczylem opcje 2, mam nadzieje że na długo.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373599
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  441
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.01.2014
  • Status:  Offline

Najważniejsze jest żeby znaleźć jakieś zainteresowanie, hobby, ogólnie coś co sprawia przyjemność i pozwala dostrzegać uroki życia i skończyć z użalaniem nad tym czego się oczekiwało, a nie dostało w przeszłości. Dla mnie uzależnianie tego szczęścia od innych osób (dziewczyny/znajomych) nie jest wyjściem z sytuacji. Chociaż to pewnie zależy też od charakteru danej osoby. Niektóre osoby spełniają się w grupie, a inni są indywidualistami.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373603
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Masz rację, druga połówka nie załatwi problemu permanentnie - natomiast często jest tak że jak się ma tą deprechę to nie myśli się o tym żeby pozbyć się jej na jak najdłuższy okres czasu, tylko żeby po prostu się jej pozbyć. Druga połówka pozwala zapomnieć o tym na pewien okres czasu - to jest niezły początek.

 

Jednak z mojego doświadczenia wiem że ważniejsza od drugiej połówki, dla mnie jest przyjaciółka którą mam wielkie szczęście posiadać. Pomogła mi w trudnych chwilach i bez niej byłbym ... wrakiem to za duże słowo, ale kimś w o wiele gorszej sytuacji emocjonalnej. Wiem że jeśli gorsze dni powrócą będę miał się do kogo odezwać.

 

Sam też zaznaczyłem opcje drugą - wychodzę na prostą i liczę że poukładam swój bałagan na strychu na długo.

 

BTW. Może to nie temat stricte wrestlingowy, ale pozwolę sobie posłużyć stwierdzeniem Razor Ramona z ostatniego Hall of Fame: "kiedy pytałeś Razor Ramona jak się ma to on odpowiadał lepiej niż ty - jednak za kurtyną Scott Hall miał się źle" (coś w ten deseń). Chodzi mi o to, że takie życiowe tematy na tym forum też są potrzebne - wrestling to bajkowy świat postaci, a prawdziwe życie sprowadza z niego na ziemię. O prawdziwym życiu też powinniśmy pisać.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373604
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Zastanawiałem się nad zaznaczeniem opcji "Nigdy nie miałem tego problemu". Bo tak właściwie, to będąc w wieku gimnazjalnym ciężko powiedzieć, aby 15-latek miał depresję. To jest wg. mnie za mocne określenie - po prostu miałem problem z dogadaniem się z rówieśnikami (z perspektywy czasu uważam, że nawet dobrze na tym wyszedłem :) ). Doszło do tego trochę zazdrości i zmieniająca się sytuacja w rodzinie i gotowe. Ale tak jak mówię - z perspektywy czasu nie nazwałbym tego depresją. Raczej było to dojrzewanie, tylko że w kiepskich warunkach. Wiadomo - człowiekowi potrzebne jest wsparcie i te sprawy, a jak się tego nie ma, to łatwo się zatracić. Ja potrafiłem specjalnie pogłębiać sobie zły humor dodatkowo puszczając jakieś smęty w słuchawkach i rozmyślając o tym, jak to wszystko idzie chujowo, nie po mojej myśli itp. Ale tak jak mówię - zostawiłem to za sobą wychodząc z gimnazjum, a najlepszym dowodem tego jest mój obecny kontakt z ludźmi z klasy - absolutnie zerowy. I tak jak napisałem - nie żałuję, bo to mnie w sumie czegoś nauczyło ;) Co prawda dzisiaj też miewam sytuację, gdy dopada mnie coś dołującego, ale to już całkowicie nie podchodzi pod deprechę - po prostu gorszy dzień - i łatwo to spławiam :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373620
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2008
  • Status:  Offline

Zaznaczyłem opcję "Mam depresję".

 

Zanim przejdę to sedna to chciałbym zaznaczyć, ze nie jestem typem normalnego człowieka. Wiele razy wychodzę naprzeciw ludziom, nie boję się mówić tego co myślę (mimo, że często tworzę sobie przez to nowych wrogów, a ludzie mnie ostro krytykują) i raczej płynę pod prąd...

 

Moje problemy zaczęły się mniej więcej w wakacje 2013 przed klasą maturalną. Zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, że nie potrafię sobie znaleźć miejsca na świecie. Do tego dość poważne problemy rodzinne, wieczne kłótnie, awantury itp. Mniej więcej na przełomie lipca i sierpnia miałem pierwszy taki "atak depresji", gdzie było mi wszystko jedno i wewnętrznie wręcz błagałem o to, żeby zniknąć. Nic nie sprawiało mi radości. Wakacje minęły i zaczęła się klasa maturalna. Wróciłem do swojego powiedzmy "normalnego" trybu życia: szkoła, nauka, olimpiady, siatkówka, obowiązki przewodniczącego szkoły... Miałem tego tyle, że nie było czasu na myślenie. W dodatku szkoła była miejscem gdzie się dobrze czułem: świetna atmosfera, nauczyciele można powiedzieć "pushowali mnie", jeszcze do tego stypendium Premiera. Wszystko się ładnie kręciło ale...

... po maturze (czerwiec 2014) i po złożeniu papierów na uczelnię (lipiec) znowu powróciły mi do głowy czarne myśli - drugi taki poważniejszy "atak depresji". Pewne zdarzenia spowodowały, że wszystkie moje wartości życiowe upadły (a ja stałem się totalnym psychicznym wrakiem, którym jestem do dziś...) Godzinami potrafiłem siedzieć w ustronnym miejscu i słuchać muzyki, która miała zagłuszyć wszystkie myśli... Miałem dość bycia "obrońcą wszelkich cnót i wartości". Zacząłem się zastanawiać, czy ja w ogóle wiem co chcę w życiu robić. Do tego obawiałem się cholernie nowego środowiska (12 lat w jednej szkole - od SP do LO - zrobiło swoje) jak się okazało bezpodstawnie. Do tego doszły kolejne problemy, trochę się zawiodłem na ludziach mi (niby) bliskich. Krótko mówiąc jeden wielki mix :/ ...

Studia się zaczęły i wrócił stary tryb. Niby wszystko przez pierwsze tygodnie się układało, ale teraz przed sesją jakoś to wszystko czarno widzę niestety...

 

Gdzieś tu się przewinęła opinia, że potrzeba "drugiej osoby" itp.

Szczerze ? Nie. Bardzo często jest tak, że ta druga osoba nie pomaga, bo albo nie potrafi, albo nie rozumie problemów. Słowa: "wszystko będzie dobrze", "weź się ogarnij", "zrób coś ze sobą", czy "spróbuj zapomnieć" i wiele innych nie pomagają. Depresja to choroba. I tak jak osobie z bólem głowy czy gardła mówienie: "spróbuj zapomnieć" albo "no weź się poczuj lepiej" nie pomogą, tak samo przy depresji nic to nie daje... Tu potrzeba konkretnych działań, nawet tych drastycznych.

I być może to co napiszę teraz nadawałoby się do tematu "moja kontrowersyjna opinia"... ale niestety prawda jest taka, że najwięcej bólu, smutku i przykrości nie powodują wrogowie, a rodzina, przyjaciele i inne bliskie osoby. Wiele razy byłem naiwny i się na ludziach zawiodłem. 99,5% ludzkości się ze mną nie zgodzi ale wg mnie nie ma czegoś takiego jak "miłość"... to tylko uzależnienie naszego mózgu od danego człowieka, które czasem staje się chorobą. Ja teraz próbuję sobie wprowadzić swoisty "detoks" i trochę zmienić moje relacje z "bliskimi". Czuję, że życie w samotności będzie dla mnie najlepsze. I chodź jest mi teraz trochę ciężko, to liczę, że będzie co raz lepiej.

 

I jeszcze jedno: nie potrzebuję, żeby ktokolwiek się nade mną użalał, bo mi to nie jest potrzebne. Nie chciałbym być też odebrany jako płaczek, bo to nie o to tu chodzi.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373637
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 208
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Prawde mówiąc to depresje czasami ma każdy, nawet jeżeli chodzi o zmiane pogody. Depresja to nie jest tylko stan w którym ktoś chce popełnić samobójstwo, według mnie występuje to w każdym momencie życia. Naukowo udowodnione jest to że w jesień i zime stany depresji są czymś naturalnym, bo jakieś cholerstwo idzie z powietrza czy coś takiego.

 

Wg mnie, pojęcie "depresji" jest obecnie mocno nadużywane. Każdy kto ma gorszy dzień, jest zdołowany jakimś wydarzeniem, czy wkurwiony na cały świat - mówi, że ma depresję. A przecież depresja, to nie jakiś tam sobie "dołek", tylko prawdziwa jednostka chorobowa, która - pozostawiona samej sobie - dość często kończy się próbami samobójczymi. To prawdziwa niechęć do życia, niechęć do wstania z łóżka, poczucie bezsensu istnienia i jakiegokolwiek działania, paraliżujący lęk przed światem...

 

Mam to szczęście, że pomimo wielu chujowych, dołujących dni w moim życiu (a było tego sporo...), żaden nie śmiałbym nazwać "prawdziwą depresją" (były to po prostu mniejsze lub większe "doły"). Wszystko jednak zależy od sytuacji i tego jak ktoś jest mocny psychicznie. Jeden może popaść w depresję, bo jest nielubiany w szkole. Innego nie złamie nawet śmierć członka rodziny...

 

Odnośnie sposobów na depresję, to powiem inaczej - kwestią jest jak do niej nie dopuścić, a nie jak z niej wychodzić. To pierwsze, to tak jak ktoś wspomniał wcześniej, posiadanie swojego wewnętrznego świata, pasji, ludzi na których można liczyć, czy innych odskoczni od szarości dnia codziennego. Wówczas pomniejsze doły da się przeskoczyć, uciekając w swój własny, mały światek. Pomaga także "gruba skóra" i nie przejmowanie się pierdołami pokroju "co o nas ludzie myślą", bo ci ludzie dzisiaj są, a jutro może ich nie być w naszym życiu. Wszystko przecież zależy od nas.

 

Zupełnie inną sprawą jest to, kiedy ktoś już wpadnie w tą prawdziwą depresję... Sądzę, że wówczas nie ma co się krygować, tylko udać po pomoc do specjalistów typu "psycholog - psychiatra", którzy - wbrew obiegowej opinii - wcale nie leczą tylko "wariatów". W przypadku młodego wieku - nie odcinanie się od rodziców, tylko pozwolenie by pomogli (zaprowadzając np. do odpowiedniego specjalisty). Sądzę, że prawdziwa (a nie ta "obiegowo nazywana") depresja, to zbyt poważna sprawa, by grać twardziela i udawać, że sobie z tym poradzimy sami.

 

Reasumując, mogę tylko przytoczyć finalne zwrotki kawałka szczecińskiej kapeli Quo Vadis, o jakże znaczącym tytule "Depresja": "... Nie wiem jak wyszedłem z tego. Nadal nie znam recepty na życie. Nic wam nie poradzę. Sami... to przejść musicie. "

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373696
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nigdy nie miałem depresji. Może to dziwnie zabrzmi, ale w sumie wcale się nie dziwię. To co napisał tu Raven:

 

To pierwsze, to tak jak ktoś wspomniał wcześniej, posiadanie swojego wewnętrznego świata, pasji, ludzi na których można liczyć, czy innych odskoczni od szarości dnia codziennego. Wówczas pomniejsze doły da się przeskoczyć, uciekając w swój własny, mały światek. Pomaga także "gruba skóra" i nie przejmowanie się pierdołami pokroju "co o nas ludzie myślą", bo ci ludzie dzisiaj są, a jutro może ich nie być w naszym życiu. Wszystko przecież zależy od nas.

 

to trochę opis mnie samego. Nigdy nie przejmowałem się opinią innych ludzi, a wręcz uważam, że aż do przesady się nią nie przejmuję ;)

Tak naprawdę mało jest rzeczy, które mogą mnie doprowadzić do bardzo fatalnego stanu. Wiadomo, są dni lepsze i gorsze, ale nigdy nie miałem tak, żebym przez dłuższy czas chodził czymś załamany, zmartwiony itd. A nawet jeśli mam jakiś gorszy dzień, to szybko potrafię o tym zapomnieć, np. przez muzykę lub odpalenie jakiejś gry komputerowej.

 

Jeszcze w kwestii walki z depresją, to myslę, że ważna jest umiejętność pozostania z samym sobą, odpowiednie przeżywanie samotności. Często, gdy jesteśmy sam na sam ze swoimi myslami możemy pogłębiać tą depresję. Dlatego trzeba nauczyć się z tym walczyć i umieć być ze sobą.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373710
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2008
  • Status:  Offline

Opinia innych ludzi, czy ostra i nieuzasadniona krytyka to jeden z najmniejszych problemów...

 

W moim odczuciu w depresję wpada się w momencie kiedy pojawiają się w życiu sprawy, z którymi nie można sobie poradzić, albo nie potrafi sobie znaleźć miejsca na tym świecie. Człowiek chce postępować dobrze, a.... wychodzi jak zawsze. I nie jest kwestia jednego złego dnia, czy dwóch, ale tygodni, podczas których nakładają się różne, czasem błahe problemy, aż w pewnym momencie ten balonik pęka. Taka osoba czuje się totalnie bezradna i mimo, że stara się normalnie funkcjonować w społeczeństwie, to gdzieś tam w środku ma już dość. Taki stan najlepiej opisują słowa: "samotny w tłumie ludzi".

Mnie w najgorszych momentach ratowała wiara - chyba mój ostatni fundament życiowy. Wiem, że niektórzy forumowicze mają dość krytyczne podejście do religii, ale ja nie zamierzam nikogo nakłaniać i przekonywać, bo każdy ma swój światopogląd. Być może działa to jak efekt placebo, ale nawet jeśli, to chciałbym, żeby to działało za każdym razem.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373728
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  77
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2011
  • Status:  Offline

Myślę że mimo mojego młodego wieku (mam 19 wiosen) mogę się wypowiedzieć.

 

Z natury jestem introwertykiem, i zawsze uważałem to za przeszkodę w relacjach towarzyskich w związku z czym kołatały w mojej głowie negatywne myśli, zdarzało się nawet że przez całe tygodnie byłem "wycyckany" z energii życiowej. Tą przeszkodę introwertyzmu potęgowali moi rodzice którzy mówili mi że muszę być aktywny społecznie,"przecież człowiek jest istotą społeczną!" i tak dalej. W szkole miałem kilku kolegów, jednak nie byłem akceptowany, to potęgowało frustrację i starałem się zachowywać jak ten "najfajniejszy dzieciak z klasy" co rzecz jasna tylko odtrącało ode mnie równieśników. Gdy udałem się do liceum to napięcie w moim umyśle sięgnęło zenitu. Byłem zmęczony tą ciągłą walką z tymi emocjami, myślami. I po raz pierwszy od wielu lat odpuściłem tą iluzję "kontroli". I stała się rzecz niezwykła. Zupełnie jakbym przeniósł się do jakiegoś raju. Zacząłem szukać informacji

o tym stanie w internecie, tak natrafiłem na termin "przebudzenie duchowe", "oświecenie". Stany depresyjne powracały oczywiście ale im cięższy balast emocjonalny tym większe szczęście gdy się z tego wydostaniemy! I odkryłem rzecz niebywałą. Nasz świat zaczyna się w nas. Jeden lubi motoryzację, inny pasjonuje się wrestlingiem. Kluczem jest tu akceptacja tych myśli, tzw "depresji" która stricte nie istnieje :). To w co wierzysz jest dla Ciebie faktem. Wszystko zależy od nas. Zarówno stany radośći, miłości do świata jak i stany depresyjne, negatywne są częścią życia. Nie można być szczęśliwym cały czas przyjaciele :) Gdy jesteśmy w "oporze' do życia wszystko wydaje się być przeciwko nam. Chodzi o to aby radować się zarówno gorszymi dniami jak i tymi "gównianymi" :)

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373734
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Jak w życiu w miarę się wszystko układa, jest względna stabilizacja i ma się jakieś tam wsparcie rodziny, to trudno wpaść w depresję. Przynajmniej w moim przypadku. Sam się zastanawiam co by się stało, gdyby życie porządnie dało mi po dupie (bo jak dotąd chyba nigdy nie dało) - czy bym się załamał, czy może wręcz przeciwnie. Do tej pory ciężkie okresy w życiu wynikały tak naprawdę z pierdół: a to dziewczyna mnie rzuciła, w pracy mnie ludzie wkurzali, na mojej ulubionej plaży wyjebali gazoport itp. Nigdy nie było to jednak coś z czym nie mógłbym sobie poradzić, czy nawet nazwać depresją. Ot, byłem wkurwiony albo było mi smutno. Właściwie jak dotąd z dnia na dzień wychodziłem z dołków. SailorJerry dobrze prawi, że warto sobie znaleźć jakąś pasję lub hobby. Ogólnie polecam wszystkim aktywny tryb życia, jakiś sport. Ja w ten sposób poradziłem sobie (przynajmniej częściowo) z upierdliwą chorobą, która mnie kiedyś dopadła. Ruch okazał się również dobrym lekarstwem na wszelkiego rodzaju frustracje. Dzisiaj demony dnia codziennego zostawiam na macie. Ogólnie polecam coś takiego, gdzie nie ma się czasu na myślenie i analizowanie. Przykładowo: bieganie nie musi być wcale dobrym lekiem. Rozmowy z lekarzem? Powiem szczerze, że dla mnie to jakiś kosmos i niepotrzebne wydawanie pieniędzy. No ale jak komuś pomaga… Co do leków, to też jestem przeciwnikiem. Uważam, że warto samemu radzić sobie z samym sobą, znaleźć jakąś pasję (przy czym pasją nie jest np. długotrwałe ślęczenie na forum ;) ), stawiać sobie jakieś cele, być konsekwentnym i utwardzać własną dupę na tyle na ile jest to możliwe.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373735
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 208
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gdy jesteśmy w "oporze' do życia wszystko wydaje się być przeciwko nam.

 

Bo tutaj potwierdza się stara maksyma: "kiedy się śmiejesz - cały świat śmieje się z Tobą. Kiedy płaczesz - zawsze płaczesz w samotności"

 

Ogólnie polecam coś takiego, gdzie nie ma się czasu na myślenie i analizowanie.

 

Zdecydowanie tak. U mnie, na wszelkie frustracje, kapitalnie sprawdzają się aeroby po treningu, kiedy daję sobie tak w pizdę, że później nie mam już siły przejmować się niczym :wink: Poza tym, gdyby nie to, to pewnie już dawno kilku osobom bym przypierdolił :D

 

Co do leków, to też jestem przeciwnikiem. Uważam, że warto samemu radzić sobie z samym sobą,

 

Nic bardziej mylnego, amigo. Czasem depresja (ale ta "prawdziwa") jest wynikiem czysto "fizycznym" i może wynikać z popierdolenia się proporcji pewnych składników chemicznych w mózgu (podobnie jak przy chorobach psychicznych), a wtedy - bez odpowiednich tabsów może na prawdę dojść do nieszczęścia. Oczywiście masz rację pisząc: "Uważam, że warto samemu radzić sobie z samym sobą, znaleźć jakąś pasję (przy czym pasją nie jest np. długotrwałe ślęczenie na forum ;) ), stawiać sobie jakieś cele, być konsekwentnym i utwardzać własną dupę na tyle na ile jest to możliwe.", ale jeżeli przez dłuższy czas nie zdaje to egzaminu, to należy jak najszybciej pozwolić sobie pomóc jakiemuś specjaliście.

 

Rozmowy z lekarzem? Powiem szczerze, że dla mnie to jakiś kosmos i niepotrzebne wydawanie pieniędzy.

 

Wg mnie to dobra opcja jeżeli nie ma się na tyle dobrych przyjaciół, by bez krępacji powiedzieć o wszystkim co leży na wątrobie (wygadać się). Czasami jest to o wiele łatwiejsze przy obcej osobie (psycholog) niż np. przy kumplu (który może nie być do końca obiektywny w ocenie sytuacji).

Choć wg mnie to także ostateczność i ja osobiście nie preferuje takiego rozwiązania (czyt. mam komu "wypłakać się" na ramieniu :wink: )

 

Najgorsze co można zrobić w takich sytuacjach, to szukać chwilowego ukojenia w alkoholu lub dragach. Bardzo łatwo wówczas wpaść w nałóg, tym bardziej, że w tych chwilach człowiek wykazuje duże skłonności do autodestrukcji.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373800
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Tak jak tu już było napisane, dużo pomaga sport.

Tylko że majac depresje, nie chce sie go uprawiać. Ja jak miałem to się zmusiłem w końcu, ale musiało troche minąć, wpierw rower, długie trasy, by po jakimś czasie wejść w bieganie i zrobić maraton oraz bieg w górach. Po którym na jakiś czas zainteresowałem sie wspinaczka, ale po zaliczeniu paru gór, temat zniknął, za dużo kasy cały sprzęt kosztuje, a po drugie nienawidzę brnąc w śniegu, a taka opcja nawet w lato przy dużych wysokościach sie pojawiała.

Co do lekarzy, to nie ufam im, oczywiście są b. dobrzy psycholodzy, którzy naprawdę pomagają Ci wyjść z dołka. Ale to człowiek i czy trafisz na taakiego to loteria, możesz równie dobrze trafić na pajaca, który przepisze Ci leki, niektóre tak ostre psychotropy że równie dobrze można zacząć ćpać, równie szkodliwe.

Jeśli ktoś szuka ukojenia w wiarze, to tez sam dla siebie najlepiej, nie wchodzić w żadne wspólnoty kościelne, sekciarskie itp; bo Ci ludzie właśnie żerują na takich osobnikach co mają gorszy okres, szczególnie średnio-zamożnych lub bogatych, oczywiście zdania w tej kwestii są różne.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/38004-depresja/#findComment-373937
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Zgadza się, jedziesz dalej.
    • MattDevitto
      Nowy rok, nowe postanowienia to i może jakieś nowe fedki, które każdy z nas chce oglądać. Warto się zastanowić, szczególnie, że obecnego wrs jest bardzo dużo do ogarnięcia. Z roku na rok też czasu jakby mniej do śledzenia tego wszystkiego. Stąd też tradycyjnie w styczniu przybywam do was z pytaniem:  ile fedek zamierzacie oglądać w 2025? Oczywiście oprócz ich wymienienia, napiszcie też co będziecie śledzić na bieżąco, z jakiej fedki np. rezygnujecie etc. Można też dodać jakieś federacje retro - choćby LU, macie jak zawsze pełną dowolność Poniżej dodaję link do tematu sprzed 12 miesięcy:
    • -Raven-
      Poza tym, całkiem sprytnie to rozgrywają, bo niby w tej walce Szefów żadne Bloodline nie może interweniować, ale Jokerem jest tu Drew, który może pomóc Soliście. Niby teoretycznie wiadomo, że Romek powinien ogarnąć, ale zawsze pozostaje ten element niepewności. Po drugie, bez sensu jest kończyć tak duży feud na zwykłej tygodniówce (a wygrana Rzymskiego to by było game over), co jeszcze bardziej zwiększa szanse Sikacza.   Oby nie, bo Stratna może w takim wypadku długo się pasem nie nacieszyć, a szkoda by było.
    • -Raven-
      Parasolkę.
    • RomanRZYMEK
      - Drew przechodzi na stałe na SmackDown i w sumie spoko, bo co miałby robić na RAW? Od razu dostaje segment z Blondasem, który doprowadza do kolejnego brawlu Owensa z Cody’m. Spoko, tylko dla mnie trochę za dużo tych brawli ostatnio w rywalizacji Cody’ego z Kevinen. Mogliby trochę z tym przystopować, bo szybko się ludziom znudzi i cały feud na tym traci. Co jeszcze warte odnotowania w tym segmencie - czyżbyśmy dostali zalążek stajni Owensa, Drew i ewentualnie Rollinsa? Każdy z nich działa z podobnych motywów, więc ma to jakiś sens.     - Solo bardzo rozwinął się na MICu od czasu jego solowego runu jako Tribal Chef. To kolejna osoba po Jey’u, Samim i Jimmy’m która zostaje jednym z głównych beneficjentów story z Bloodline. Ciekaw jestem co się z nim stanie po programie z Romanem. Raczej czeka go los Romka i program z podopiecznym Jacobem Fatu.    - IT’s Tiffy Time! Wow - co za pop. Fajnie rozegrany Cash-In, bardzo logiczny. Tiffy dostaje swój moment, nawet fajerwerki, ciekawe jaki będzie jej run. Potencjał na Micu, jak i w ringu ma nieograniczony. Czuję że na WM’ce dostaniemy jej walkę z powracającą Charlotte Flair.   - LA Knight dalej Over, ale w sumie ta strata pasa nic mu nie dała. Program z Nakamura na razie miałkły. Liczyłem że może Knight pójdzie wyżej, dostanie znowu szansę na Title Shota na WWE Championship, ale niestety na to się nie zanosi. Jedyna droga w tym roku, to walizka, ale raczej Knight jej nie wygra.    Ogolnie, to nie wiem czy zmiana decyzji na 3h wyjdzie na plus długofalowo. Co prawda roster SmackDown ma potencjał jeśli dodamy osoby, których obecnie nie ma - Orton, Styles i mocniej postawią np na Carmelo, Theory itp. Boję się jednak że przez przejście na 3h poziom tygodniówki spadnie i będą się musieli ratować zapychaczami, jak na tym show dostaliśmy kolejne starcie Michin vs Piper, które było tylko zapychaczem. Obym się mylił, ale jestem sceptyczny. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...