Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Dostęp do pełnej zawartości forum wymaga zalogowania się. Możesz przyśpieszyć proces logowania lub rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach.

    W przypadku problemów z dostępem do konta prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum(@)wrestling.pl

     

Zawód: Wrestler


Red Arrow

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  7
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.01.2015
  • Status:  Offline

Witam wszystkich. Mam ostatnio sporo wolnego czasu, więc pomyślałem, że jakoś go sobie zagospodaruję i zacznę pisać diary. Byłem w połowie pierwszego RAW, kiedy uznałem, że nie chce mi się tego prowadzić w takiej formie. Poczytałem sobie kilka tematów z tego działu i pomysł Badu mnie zainspirował. Będę pisał historię wrestlera, który niespodziewanie dla siebie dostaje szansę na pracę w WWE. Żeby to ubarwić, mój bohater musi walczyć nie tylko z rywalami w ringu, ale przede wszystkim ze swoim trudnym charakterem i nałogiem.

 

Ten odcinek to przedstawienie zawodnika, jego życiowej sytuacji i w większości wspomnienia. Mam nadzieję, że się spodoba.

 

 

 

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

 

 

WWE? No bez jaj

 

 

Umieram. Głowa mi pęka, nie czuję mięśni, chyba zaraz znowu będę rzygał. Jak to jest, że najgorsze poranki zawsze następują po najlepszych nocach? Zauważyłem to niedawno, po jednej z takich właśnie nocy. Czy jestem alkoholikiem? Nie, zdecydowanie nie... Chyba nie... Tak myślę. Takie dni mam ochotę po prostu przeleżeć i wyłączyć telefon, żeby nikt mi nie przypomniał, co narobiłem. Raz puknąłem dziewczynę kumpla, innym razem nasrałem komuś na wycieraczkę. Różnie bywało i zasadniczo nie jestem z tego dumny. To miał być jeden z tych dni, gdy nagle z telefonu zaczęła grać piosenka Katy Perry. No co? Lubię ją. Sięgnąłem po niego obolałą ręką i zobaczyłem wyświetlający się nieznany numer. "Lepiej bądź pieprzonym Vince'm McMahonem" - pomyślałem zdenerwowany.

 

 

Ja: Halo.

 

???: Halo? Witaj, tu Vince McMahon.

 

Ja: Kurw... To znaczy... Słucham?

 

???: Hahahaha ale cię nabrałem. Nie jestem Vince, ale pracuje dla niego. Nazywam się Simon Brown i od niedawna pracuje dla World Wrestling Entertainment. Obserwujemy cię od pewnego czasu i...

 

Ja: Czekaj. Ty mówisz poważnie?

 

Simon: Jak najbardziej. Wnioskuję po twoim głosie, że nie jesteś teraz w dobrej formie, więc może zadzwonię później?

 

Ja: Nie, nie. Nawijaj.

 

Simon: Dobrze. W WWE czujnie obserwujemy poczynania zawodników ze sceny niezależnej i jesteśmy zachwyceni tym, jak się prezentujesz. Byłbyś może zainteresowany treningiem w Performance Center?

 

Ja: Jak to? Teraz?

 

Simon; Jasne, za 20 minut... Chyba naprawdę z tobą źle. Dojdź do siebie, przemyśl sprawę i zapraszam w przyszły czwartek. Do zobaczenia.

 

 

Rozłączył się. Posiedziałem chwilę na łóżku, myśląc o tym, co się wydarzyło... i pobiegłem do kibla się zrzygać. Już nie tyle z powodu tamtej nocy, ale ze stresu. Jak to? WWE? Teraz? Szczerze mówiąc uważałem siebie bardziej za żałosny kawał gówna, aniżeli wrestlera, który budzi zainteresowanie, wśród rekinów. Może przybliżę teraz swoją sylwetkę. Mam na imię Adam i od 5 lat jestem profesjonalnym wrestlerem. Urodziłem się i wychowałem w Warszawie, blisko centrum miasta. Jestem jedynakiem, moi rodzice zawsze byli zgranym małżeństwem, więc niczego mi nie brakowało. Straszne nudy, prawda? Teraz będzie ciekawiej. Wyleciałem z liceum, bijąc rekord nieusprawiedliwionych nieobecności, chociaż nie sądzę, żeby moje zdjęcie zawisło tam na ścianie z tego powodu. Próbowałem jeszcze dokończyć edukację w szkołach nocnych, ale to była bardziej gra na zwłokę, niż realna chęć edukacji. Szkołę omijałem szerokim łukiem. Pomyślicie - pewnie czuł, że jego powołaniem jest wrestling. Po części tak. Wrestling fascynował mnie od dziecka, ale nigdy nie myślałem na poważnie o karierze w tym sporcie, bo w Polsce możliwości są strasznie ograniczone. Trenowałem za to sztuki walki. Najpierw kickboxing, później muay thai, a ostatnimi czasy nawet MMA. Gdybym wszedł do ringu z Velasquezem, czy Andersonem, to pewnie by mnie roznieśli, ale chciałem poznać podstawy. Miałem 19 lat, kiedy uznałem, że spróbuję zrealizować swoje marzenie. Żeby trenować wrestling, postanowiłem wyruszyć do Anglii, co nie do końca podobało się moim rodzicom, a szczególnie ojcu, który wykrzyczał nawet, żebym nie wracał i że nigdy niczego nie osiągnę. To smutne, ale nie rozmawiałem z nim od tamtego czasu, a minęło już kilka lat. Treningi łączyłem z pracą na zmywaku, ledwo wiązałem koniec z końcem, ale czułem, że jeśli mi się nie uda, to mogę równie dobrze palnąć sobie w łeb i nikt by nie zapłakał. Moją motywacją było nadanie swojemu życiu jakiegoś sensu i to mi się nawet udało. Trafiłem pod skrzydła ludzi, którzy wypuścili w świat Wade'a Barretta, czy Marty'ego Scurlla, chociaż to pierwsze nazwisko pewnie mówi wam nieco więcej. Dość szybko zacząłem występować na pierwszych eventach, moje walki zbierały niezłe recenzje. Anglia była dla mnie rajem na początku kariery. Ci ludzie kochają techniczny wrestling, a dzięki mojemu zapleczu, o którym już mówiłem, mogłem im dawać to, czego chcieli. Później przełamałem strach przed lataniem, choć długo nie mogłem sobie z tym poradzić. Jednego dnia mój trener przywalił mi w pysk i krzyknął coś w stylu "masz 185 cm wzrostu i 90 kg wagi. Albo zaczniesz fruwać nad tym pieprzonym ringiem, albo utyj, jak świnia, żeby ludzie przestali tego wymagać". Miał rację. Jeśli nie budzę podziwu budową, to muszę go wzbudzić swoimi umiejętnościami. Kiedy już wszyscy byli pewni, że jakąś zbotchowaną planchą nie zabiję przeciwnika, zacząłem dostawać coraz ważniejsze walki, a co za tym idzie - było o mnie coraz głośniej.

 

 

Swój pierwszy występ w USA miałem 3 lata temu w PWG. Pasowałem tam fantastycznie. Od samego początku moim wielkim atutem była gra z publiką, a tam dopiero mogłem dać czadu. Najlepsza widownia na świecie? Chyba tak. Potem poszło z górki. CZW, PWX, DGUSA. Jeździłem po Stanach i z czasem zaczęło mi brakować czasu na Anglię. Nigdy nie zapomnę, gdzie nauczyłem się wszystkiego, ale taki jest biznes. Kolejna rzecz, którą warto o mnie wiedzieć. Nie jestem sentymentalny. Większa kasa i rozgłos były w USA, więc pożegnałem Wyspiarzy. ICW chciało, żebym pożegnał się w walce wieczoru, ale odmówiłem. Już nie pamiętam, czy miałem jakiś booking w innej federacji, czy zwyczajnie wyskoczyłem na miasto się napić. Dupek ze mnie. Wiem tyle, że nie chciało mi się tam jechać i nie pojechałem. Tak mam. Jestem leniwy, nieodpowiedzialny, a w dodatku cholernie uparty, co powinno ze mnie czynić najmniej pożądanego gościa na listach promotorów. O dziwo działało to w drugą stronę. Za każdym razem, gdy dostawałem telefon z ofertą, byłem zaskoczony. Na jedną galę PWG przyjechałem spóźniony, pobiłem się z woźnym, a po swojej walce tak się schlałem z Ciampą, że zdemolowałem całą szatnię. Wiecie, co zrobili? Zabookowali mnie na następny miesiąc. A wiecie, co się stało po tym, jak dotarłem skacowany i musieli przesunąć moją walkę w karcie, żebym doszedł do siebie? Wygrałem Battle of Los Angeles! W tamtym czasie nie byłem pewien, czy ratuje mnie skill, czy Excalibur po prostu ma gdzieś profesjonalizm. W każdym razie nasza współpraca zawsze była dobra, a od 4 miesięcy jestem nawet mistrzem federacji.

 

 

O ile PWG akceptowało mnie, jako niedorozwiniętego geniusza, to inni mieli z tym problem. Telefon od Simona z Performance Center zdziwił mnie, ze względu na moją historię z Ring of Honor. Było o tym całkiem głośno. Delirious skontaktował się ze mną osobiście, kiedy wygrałem BOLA. Wtedy każdy chciał mnie bookować u siebie, ale odrzucałem wszelkie oferty, które dotyczyły podpisywania kontraktu. Wiedziałem, że nie jestem gotowy na poważne zobowiązania. Podziękowałem TNA, czy Lucha Underground, oraz ROH, ale oni wrócili z nową propozycją. Przez pierwszy rok płacą mi za występy, a jak wszystko się będzie układać, to pomyślimy o umowie. Zgodziłem się, ale pod warunkiem, że nie rzucą mnie, jako mięcho dla jakiegoś grubasa, tylko postaramy się zbudować moją postać. Dokładnie półtora miesiąca później jobnąłem jakiemuś grubasowi w Top Prospect Tournament... Nosz by ich chuj. Byłem naprawdę wkurwiony, więc zrobiłem wszystko, żeby mój przeciwnik nie wyglądał zbyt kozacko, sabotując kilka jego akcji, w których miał pokazać siłę. Udało mi się to doskonale, internet nie miał litości dla niego i dla federacji za to, że to nie na mnie postawili. Delirious nawrzeszczał na mnie, a ja pokazałem mu środkowy palec i wyszedłem. Uznałem, że ten rozdział jest zamknięty. Kilka tygodni później bawiłem się na urodzinach Biffa Busicka (on i Ciampa byli moimi najbliższymi znajomymi w Stanach), kiedy odebrałem telefon. To był Delirious. Czego on chce?

 

 

Ja: Jeśli chcesz na mnie znowu nawrzeszczeć, to zrzucę cię na głośnik, żeby chłopaki załapali się na show.

 

Delirious: Jesteś bezczelny. Nie wiem, czemu to robię, ale chcę dać jeszcze jedną szansę tobie i twojej postaci. Spróbujemy cię odbudować.

 

Ja: Wow, co za zmiana nastroju. Ostatnio nazwałeś mnie gównem.

 

Delirious: Będziesz się o to obrażał? Słuchaj, mam na ciebie plan. Pamiętasz tego kolesia, którego ośmieszyłeś na Top Prospect? Jutro przeszkodzisz mu w walce, a potem pojedziesz kantem na iPPV. Zrobimy z ciebie heela.

 

Ja: To nie przejdzie. Ludzie mnie uwielbiają, zbieram cheer wszędzie w tym kraju.

 

Delirious: Jeśli zrobisz to, co trzeba, to sobie z tym poradzimy. Mogę na ciebie jutro liczyć?

 

Ja: Zapłacicie za przelot?

 

Delirious: Dobra. Staw się na czas.

 

 

Tu rozmowa się zakończyła. Nie miałem dobrego przeczucia. Facet brzmiał, jakby robił mi łaskę, płacąc za przelot. To normalna procedura, w dodatku przywołują mnie na ostatnią chwilę. Wtedy jednak popełniłem błąd. Powinienem był podziękować Busickowi za gościnę i najlepiej od razu udać się na lotnisko, żeby tam przespać się na podłodze i poczekać na lot. Cóż... Powiem tylko tyle, że na lot ledwo zdążyłem, a stewardessy musiały mnie zawlec na moje miejsce i przypiąć pasem. Jednej z nich zaproponowałem na głos seks w toalecie, za co dostałem w pysk, a inni pasażerowie mieli ze mnie ubaw. Tragedia. Kiedy dotarłem wreszcie na miejsce gali, Delirious czekał na mnie na zewnątrz. Najwidoczniej byłem spóźniony. Podszedłem do niego, zataczając się i wtedy się zaczęło.

 

 

Delirious: Wypierdalaj stąd.

 

Ja: Jak to?

 

Delirious: Co jak to? Ty pieprzony debilu! Pytałem, czy mogę na ciebie liczyć! Pytałem cię! Nie chcę cię tu teraz widzieć!

 

Ja: To już mnie nigdy nie zobaczysz! Pierdolę tą waszą żałosną federację! Dajesz mi jakieś gówno i myślisz, że to potraktuję poważnie?!

 

Delirious: To po co w ogóle się tu pokazujesz? Idź stąd, zanim jakiś fan cie zobaczy. Oddasz mi kasę za ten przelot i nasze drogi się rozejdą.

 

Ja: Nic ci kurwa nie oddam! Zjebałeś mi postać, rozumiesz?

 

Delirious: Nie będę z tobą dyskutował. Odejdź, albo zadzwonię po policję.

 

Ja: Po psy będziesz dzwonił? To dzwoń!

 

 

Delirious wyjął z kieszeni telefon, a ja wytrąciłem mu go z ręki i powaliłem go na ziemię. Zaczęliśmy się szarpać, ale pijany byłem bez szans. Przywalił mi kilka razy, oparł o ścianę, kiedy widział, że nie mam siły kontynuować i wezwał policję. Potrzymali mnie i wypuścili, kij w to. Ważne, że jakiś cwaniaczek nagrał całą sytuację telefonem i wrzucił to do sieci. Pożarli mnie żywcem. Straciłem wielu fanów, straciłem też wielu pracodawców. Nawet w PWG powiedzieli mi, że dadzą mi teraz przerwę, żeby burza ucichła. To wszystko zdarzyło się jeszcze zanim dali mi pas. Nie było tak, że czułem, że moja kariera się kończy. Po prostu mocno zwolniła. Minęło kilka tygodni, udzieliłem paru wywiadów, w których okazałem skruchę i przeprosiłem Ring of Honor (chociaż miałem ich w dupie), oraz wszystkich fanów, oburzonych moim zachowaniem (ich nie miałem w dupie) i propozycje powróciły. Niestety niesmak pozostał. Pierwszy raz naprawdę poczułem, że zawaliłem sprawę. Nie tylko dlatego, że ROH mogło mi dać więcej, niż ktokolwiek inny na rynku. Do tej pory wszystkie moje występki zostawały wewnątrz, a tu nagle cały świat miał mnie za pijaka. Nigdy nie czułem się tak głupio. Czy przestałem pić? Nie. Czy przestałem robić burdel na galach? Tak i to jest wielki pozytyw tej całej akcji. Zacząłem podchodzić trochę poważniej do swoich obowiązków i wkrótce odbudowałem pozycję jednego z liderów sceny niezależnej.

 

 

Niedawno minął rok od historii z ROH, a ja co? Leżę w zarzyganym łóżku, jako mistrz PWG i właśnie się dowiedziałem, że mogę trafić do WWE, choć sądziłem, że prędzej, niż tam, trafię na wytrzeźwiałkę. Jeb się, Delirious! Nie potrzebuję twojego głupiego feudu z grubasem! Teraz będę walczyć z Undertakerem, Triple H'em, Ortonem i... może walnę sobie jeszcze jednego. Jestem piekielnie dobry w ringu i dobrze o tym wiem. Talent ratował mi dupę wiele razy, ale czy to wystarczy na WWE? Nie wiem i boję się dowiedzieć. Pewnie zmuszą mnie, żebym przestał pić. Pewnie każą mi chodzić pod krawatem i ściskać dłonie ważniakom... Nie, nie może być tak źle. Albo i może... Naprawdę muszę się teraz napić.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/37980-zaw%C3%B3d-wrestler/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

  • Posty:  1 157
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2009
  • Status:  Offline

Pierwsza moja myśl była mieszana po tym jak napisałeś, że inspirowałeś się moim diary. Nie spodziewałem się jak i również chyba nie chciałem mieć konkurencji w postaci diary podobnego do mojego, ale po przeczytaniu całości, uważam, że jest bardzo dobre i na razie nieco inne niż moje, więc myślę, że taka mała potyczka między nami dobrze nam zrobi :D Bohater ma bardzo ciężki charakter i nie daje sobie nic powiedzieć. Myślę, że będzie to fajny motyw, po którym odbędzie wiele kłótni z oficjelami i wrestlerami, no i ogólnie zobaczymy wiele ciekawych sytuacji. Wszystko fajnie napisane i co mogę więcej powiedzieć? Czekam na następne odcinki!
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/37980-zaw%C3%B3d-wrestler/#findComment-373356
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...