Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Możesz przyśpieszyć proces logowania bądź rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach. 

japońska symbolika imperialna


Robespierre

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  425
  • Dołączył/a:  23.03.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

"Ognie na grobach

I nam przyjdzie iść drogą

Przez nie wskazaną"

Issa (1763-1827)

 

---------------------------------------------

przełom marca i kwietnia roku 2006

Tokio, Cesarstwo Japońskie

--------------------------------------------

 

Akcja toczy się w jakimś bliżej nieokreślonym pomieszczeniu, realizator wcześniej poinformował nas, że dzieje się to w Japonii, dla wygody widzów wszystkie rozmowy, które rzecz jasna prowadzone są w języku japońskim automatycznie tłumaczone są na polski (przy pomocy napisów, w wersji TVP zapewne daliby jakiegoś idiotycznego lektora). W każdym razie nie za bardzo można podziwiać wystrój wnętrza, gdyż pomieszczenie nie odznacza się wielkimi ilościami światła. Dostrzegamy, więc: fotel odwrócony tyłem do kamerzysty (tzn. nie za bardzo widać czy ktoś tam siedzi czy też nie), bliżej nieokreślonego Japończyka ubranego w jakiś ich tradycyjny ubiór, z gustownym mieczem paradnym przypiętym do boku, w oddali widzimy sylwetki dwóch Japonek, te ubrane są na modę zachodnią. Panujący tutaj półmrok wyraźnie utrudnia ostrość widzenia. Zacny Japończyk stoi obok wyżej wymienionego fotela ze spuszczoną głową, jest jednak odwrócony w przeciwnym do niego kierunku, kamera uchwytuje go z profilu i w takiej pozycji będziemy go oglądać. Konserwatywny Azjata lekko porusza ustami i tym sposobem słychać ciche, werbalne przekazywanie informacji (przypominam o napisach).

 

Japończyk – Sire... ten, pozwolę sobie nazwać rzeczy po imieniu – całkowicie idiotyczny pomysł na który raczyłeś wpaść jest zupełnie oderwany od rzeczywistości. Nie wiem czy wiesz, ale znajdujemy się w tej chwili w zupełnie innej sytuacji niż przed laty. Posłuchaj zatem mnie i duchów mych przodków. Musisz zrozumieć, że dawne Twe życie minęło. Czas porzucić jakiekolwiek mrzonki i złudzenia. Twój stan zdrowia – który notabene sam sobie zafundowałeś – uniemożliwia Ci jakąkolwiek partycypację w tego typu przedsięwzięciach. Nie mówię tego w złej wierze, lecz dlatego, że jestem Twoim przyjacielem. Rozumiem, że zaistniała sytuacja jest dość kusząca, lecz pamiętaj, że Co było - nie wróci i szaty rozdzierać by próżno...

 

Głos z fotela (cichym głosem) - Cóż, każda epoka ma własny obyczaj i ład...

 

Japończyk - ... a Twoja epoka dawno przeminęła.

 

Głos z fotela – Przyjmuję pojętny mój wiek, mego stwórcę i mistrza, ten trzeźwy mój wiek, doświadczony mój wiek pragnę czcić... No cóż, nie na darmo zwycięstwem nasz szlak się uświetnił... żal mi, ze nad naszym zwycięstwem niejednym górują cokoły... na których nie stoi już nikt. Nikt nie stoi... nikt nie pamięta...

 

Japończyk – Sire... czyżbyś popadał w jakiś rodzaj sentymentalizmu? To aż do Ciebie nie podobne.

 

Głos z fotela (wzdychając) – No, bo widzisz. To już minęło tyle lat. Dni mych triumfów, dni mych zwycięstw... przeminęły.. odeszły w niepamięć, rozpłynięte w niebycie. Czasem nachodzi mnie takie dziwne pragnienie by znów.. poczuć tą siłę.. tą moc... tą atmosferę... (pauza, chyba na zaczerpnięcie oddechu) ...ale nie mogę. Paradoksalnie doszło do sytuacji w której czuje w sobie pustkę.. jakby coś się skończyło... ogień się wypalił już dawno temu... ale czułem dziwne przywiązanie, czułem związek z tym wszystkim, z całą tą moją przeszłością... teraz wiem, że tak naprawdę ja byłem już martwy wtedy... wygrałem wszystko... pokonałem wszystkich... a później rządziłem nimi. Pamiętam te spojrzenia na korytarzach. Patrzyli na mnie z nadzieją, że może odmienię ich los, dlatego byli mi całkowicie posłuszni. To był ten rodzaj ubóstwienia, ja osobiście nigdy bym nie postępował tak jak oni, no ale cóż... poza mną niewiele osób miało jakiekolwiek poczucie honoru czy moralności. Tak... moja przychylność, moje spojrzenie... to wszystko znaczyło wiele... no ale cóż... Źle się to skończyło, mogłem wszystko inaczej rozegrać. Mogłem... Mój drogi książę...

 

Japończyk – Tak?

 

Głos z fotela – Myślałem, że mógłbyś zrobić to za mnie.

 

Japończyk (zdziwiony) – Że niby co?

 

Głos z fotela – Moje dziedzictwo upadło, leży na ziemi, wystarczy wyciągnąć rękę i je podnieść. Unieść w górę i w moim imieniu jeszcze raz zatriumfować.. tak... (pauza) to byłby mój triumf zza grobu. Już mrok zapada, nigdzie drogi...

 

Japończyk – Sire... ale... to... raczej niemożliwe... wiesz przecież drogi przyjacielu, że nie posiadam podstawowych umiejętności i w sumie napawa mnie to dość sporym obrzydzeniem.

 

Głos z fotela (nie zwracając na niego uwagi) - Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi.. Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi... Stójmy! - jak cicho! W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie, że słyszałbym głos z Ojczyzny...

 

Japończyk – Próbujesz uderzyć do mojej artystycznej duszy? To absolutnie niemożliwe.

 

Głos z fotela (nie zwracając na niego uwagi) – Jedźmy... nikt nie woła.

 

Japończyk – Mój drogi przyjacielu. To co mi sugerujesz, to o co prosisz, jest ponad moje siły. Jak już wspomniałem non solum nie mam adekwatnych zdolności, sed etiam nie mam umiejętności, nie mam doświadczenia. Nie mam nic. No i co najważniejsze nie mam ochoty brać udział w rzeczach, które będą uwłaczać mej godności i pamięci mych przodków. Jeśli chodzi o to co pragniesz mi zaproponować... prosisz o zbyt wiele. Opuścił cię zdrowy rozsądek.

 

Głos z fotela (uderzając ręką o poręcz fotela) – Ja ci nic nie proponuje, ja pokornie – co nieczęsto mi się zdarza – proszę o drobną przyjacielską przysługę. Musisz zrozumieć, że z dziką chęcią chciałbym ich jeszcze raz olśnić, ale osobiście nie mogę tego zrobić. No, bo cóż mi pozostało? 69% akcji idei, która upadłą, która okazała się zbyt niezrozumiała dla innych. To wszystko co mam! Wszystko! Ale Ty... Ty, mój drogi przyjacielu możesz sprawić by pamięć o mnie w pewien sposób odżyła. Nie chcę by moje sławetne dziedzictwo rozpłynęło się w otchłani niepamięci. Niepamięć jest w tym przypadku najgorszą karą za moje grzechy jaka mogłaby mnie spotkać. Nie chcę by jedynym wspomnieniem tamtego życia było to 69%. Nie mogę tego w żaden sposób zaakceptować, nie mogę się na to zgodzić. Mój wysublimowany honor, mój kodeks moralny, który stworzyłem sam dla siebie sprawił, że stałem się niegdyś najlepszy, najcudowniejszy i najwspanialszy. Nie było nikogo kto był wstanie mi się przeciwstawić, chociaż wielu próbowało. To samo wewnętrzne samozaparcie pozwoliło mi później pokierować losem innych. Uzyskałem władzę nad duszami... i było to piękne uczucie. Chciałem czuć potęgę, poczuć tą siłę i moc. Byłem stwórcą, byłem kreatorem, byłem absolutem. Nic nie działo się bez mojej wiedzy, nikt nigdy nie robił nic bez mojej wiedzy. Absolutna kontrola, słowa moje były prawem, a dogmat o mej nieomylności był ukoronowaniem mej pychy... i mej próżności. Teraz rozumiem, że niektóre zachowania były niepoprawne. Lecz niczego nie żałuję, nic nie przekreślam, wszystko zrobiłbym dokładnie tak jak niegdyś. Wszystko bym powtórzył... gdybym mógł... ale nie mogę... (pauza) ... szukam, więc osoby, które mógłbym zaufać... i nie znajduje nikogo oprócz Ciebie, kto mógłby mi w tym pomóc. Zrób, więc to nie tylko dla mnie, lecz dla ukoronowania wspaniałej idei – niepohamowanej pychy i żądzy władzy! Zacznij, więc tą historię na nowo... jeszcze jeden raz... jako mój sukcesor... mój dziedzic... Jeśli kiedyś mogłem się nazwać Cezarem, co było w pewien sposób ciekawym doświadczeniem. Teraz mogę powiedzieć, że nikt nie stał wyżej ode mnie... ja byłem cezarem, a oni wszyscy niczym. Ja Cezar... ja Imperator.... Ja... imperator caesar divi filius augustus... i teraz, gdy coś się skończyło, coś nowego musi się zacząć... w tej chwili, gdy Cezarowi oddano już to co cesarskie i jednocześnie chce pozostać tylko Cezarem... aut caesar aut nihil.... Trzeba, więc by rok 44 znów się powtórzył... dlatego powinieneś być moim Oktawianem...

 

Japończyk – Sire... znasz moje podejście co do zachodniej cywilizacji. Wspomniałem też, że ja się do takich rzeczy nie bardzo nadaję.

 

Głos z fotela (lekko wzburzony) – Słuchaj moich kwiecistych porównań, a nie wymądrzaj się tu swoimi nacjonalistycznymi hasłami. Cezar potrzebuje Oktawiana, by cykl trwał dalej. Postanowiłem, że to Ty nim będziesz. Masz wobec mnie dług wdzięczności, chcę więc byś spełnił mą prośbę. Nie wymagam od Ciebie wiele... będziesz Oktawianem... mścicielem... ostatnim blaskiem mej chwały... jeśli zawiedziesz ja pogrążę się w niepamięci wraz z Tobą... a niepamięć... jest straszliwsza niż śmierć. Powierzam Ci wszystko co miałem, powierzam Ci moją przeszłość – zarówno tą chwalebną jak i mniej chwalebną – dostajesz ja całą, żadnych kawałków... ofiarowuję Ci wszystko... (pauza) ... i nie chcę byś mnie zawiódł... nie wyobrażam sobie tego... znam Cię... i wierzę, że to by się nie stało... wszystko jest tylko kwestią czasu... a czas ucieka, coraz szybciej i szybciej... powierzam Ci całe moje dziedzictwo... (pauza) ... nie chcę pewnego dnia obudzić się i krzyknąć za Augustem „Quintili Vare, legiones redde!”... będziesz Oktawianem, a nie Warrusem... będziesz wszystkim... a wraz z tobą... będę ja... znów... poczuje to... dzięki Tobie... nawet tutaj w Japonii, mój przyjacielu, dzięki Tobie znów odżyję. Mam nadzieję, że przedstawiłem mą sprawę w sposób nie za bardzo zagmatwany. Co Ty na to, książę?

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ...

 

Głos z fotela - Milczysz! - Jam Ci do głębi serce me otworzył!

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ...

 

Głos z fotela - Milczysz! - ...nie dasz dla serca, dajże dla rozumu. - Widzisz, żem pierwszy spośród ludzi!

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ...

 

Głos z fotela - Odpowiedz - ...milczysz! Ja nie kłamię. Milczysz i ufasz, że masz silne ramię - Wiedz, że uczucie spali, czego myśl nie złamie - Widzisz to moje ognisko: - uczucie, Zbieram je, ściskam, by mocniej pałało, Wbijam w żelazne woli mej okucie...

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ...

 

Głos z fotela – Zaczynasz nadużywać mojej cierpliwości. Cóż ma oznaczać to milczenie? Zgodę? Akceptację? Odmowę? Negację? Ignorancję? Cóż chcesz mi, drogi książę przekazać! Mów!

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ... Wiedz, więc, że robię to niechętnie. Wiedz, że nie korzystam w tej chwili z mej wolnej woli. Choć niektóre rzeczy jakich ode mnie żądasz wywołują we mnie obrzydzenie. To podejmę się tego trudu... zrobię to dla Ciebie... Twe słowa... ich siła... ta improwizacja... wiem, że nie przemawiałeś słowami twymi... lecz to nic nie zmienia. Zrobię to. Mam nadzieję, że żeś zadowolony z tego co uczyniłeś.

 

Głos z fotela – Zadowolenie nie ma tutaj nic do rzeczy. Potrzeba jednak jeszcze jednego dodatkowego czynu. Przysięgnij.

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) – Przysięga to rzecz święta.

 

Głos z fotela – Dlatego, przysięgnij!

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) – Skoro tego oczekujesz, a wiem, że nie dałbyś mi spokoju. W takim razie przysięgam.

 

Głos z fotela – Na duchy Twych przodków.

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ... przysięgam na duchy mych przodków...

 

Głos z fotela - ... i na życie Cesarza... przysięgnij na cesarza...

 

Jego Książęca Mość (Japończyk) - ... przysięgam... choć musisz wiedzieć, że tą wymuszoną przysięgą raczej mi nie imponujesz.

 

Głos z fotela – Oj Yamato. Dziękuję Ci... musisz wiedzieć, że to wiele dla mnie znaczy. Chciałbym wręczyć ci z tej okazji ten skromny podarunek. Naoko (zwracając się do jednej z Japonek) pozwól i podaj mi mój miecz.

 

Panna z Japonii wręcza miecz.

 

Głos z fotela – To bardzo ładna broń biała... nazywa się Naraku-no-Tsurugi... rękojeść pochodzi z miecza ostatniego szoguna Yoshinobu Tokugawy, dość ładne i staranne wykonanie muszę przyznać. Jako, że same ostrze się nie zachowało to, które tutaj widzisz pochodzi z paradnego miecza Napoleona III używanego w bitwie pod Magentą w 1859. Jako, że oba miały pewne braki połączyłem je w jedno. No, a teraz daje ci go w prezencie... wiesz jaki zrobić z niego użytek w przypadku splamienia swego lub mojego honoru.

 

Jego Książęca Mość Yamato – Z radością przyjmuję ten dar. (bierze sobie miecz)

 

 

 

Głos z fotela – Przechodząc do konkretów. Napisałem list polecający do Kravena, wręczysz mu go, gdy go zobaczysz. Mam też kilka innych, zależnie od tego kogo spotkasz na swojej drodze będziesz mógł im dać te listy. Dostaniesz nazwiska, adresy, kontakty. Większość z tych ludzi ma wobec mnie dług wdzięczności, nie będą mieli wyjścia i ci pomogą. No i powinieneś zająć się nauką polskiego.

 

Jego Książęca Mość Yamato – Skoro to konieczne.

 

Głos z fotela – To jest konieczne, widzisz... Polska to dość dziwne państwo... pełne paradoksów i wewnętrznych sprzeczności, ale to dobry kraj. Musisz uważać gdzie zostawiasz samochód, schodzić z drogi kibicom piłki nożnej, unikać rolników i polskiego sejmu no i jest jeszcze parę innych rzeczy, ale długo by o tym opowiadać, poza tym dostaniesz wszelkie instrukcje. Oprócz tego dam ci książę „E-fedy duże i małe”, w sumie to nawet nie sądzę by się specjalnie przydała, opisuje bowiem sytuacje zaledwie do roku 2001, ale lepsze to niż nic. No i co najważniejsze... nie myślisz chyba, że wysłałbym Cię tam samego? Aż takim niemiłym typem to ja nie jestem. Nie dość, że wymusiłem na Tobie przysięgę... to jeszcze miałbym rzucić cię na pożarcie tym wilkom? O nie. Dostaniesz tłumaczkę... jedną z moich uroczych asystentek.

 

W tym momencie ożywiły się dwie Japonki, które do tej pory przysłuchiwały się tylko konwersacji, jak łatwo się domyślić, temat zszedł na ich urocze persony, z czego sądząc po minach nie były chyba zadowolone.

 

Głos z fotela – Wolisz Naoko czy Asukę? Naoko jest młodsza... a Asuka.. cóż... to chyba jakaś Twoja daleka krewna.

 

Jego Książęca Mość Yamato – No cóż... oboje jesteśmy przedstawicielami rodu Fujiwara... z tym, że ja tej szlachetniejszej linii Konoe, a ona... linii Nijo.

 

Głos z fotela – Cóż za zabawna sytuacja. Wydaje mi się, że w ten sposób wybór się sam dokonał. Naoko zostaje ze mną, a Asuka jedzie do Polski.

 

W tym momencie jedna z Azjatek nachyla się nad fotelem i z lekka szlochając potrząsa ręką siedzącego tam mężczyzny.

 

Asuka Nijo – Sire... Sire... nie wysyłaj mnie tam... nie rób mi tego... czy czymś Ci zawiniłam? Czy źle prowadziłam interesy? Sire... chcę zostać w Tokio... nie chcę jechać do Polski.... Sire... Sire...

 

Głos z fotela – Moja Droga... wybór się dokonał, nie można walczyć z przeznaczeniem. Pojedziesz ze swoim dalekim kuzynem do mojej ojczyzny i wspólnie zaprowadzicie tam ponownie moją wizję...

 

Asuka Nijo – Ale... ale... Sire.... Sire... Sire...

 

Jego Książęca Mość Yamato Konoe – Nie powiem, żebym był zachwycony jej udziałem w mej wyprawie. Prędzej bym zginął niż wziął jedną z tego marnego rodu Nijo... ale skoro poprzysiągłem... no cóż... przysięga to rzecz święta.

 

Głos z fotela –Amabat vos quoque Caesar.

 

Jego Książęca Mość Yamato Konoe – Jeszcze ten jeden z barbarzyńskich języków zachodu.

 

Głos z fotela – Ten akurat jest już martwy.

 

Jego Książęca Mość Yamato Konoe – Marna mi pociecha, ale dobre i to.

 

 

W tym momencie kończy się swego rodzaju transmisja, wszyscy idą do domu, dzieci idą spać, telewizja puszcza reklamy i pozbawia społeczeństwo resztek mózgu.

---------------------------------------------------------------------

 

 

jakiś czas później,

Polska Rzeczpospolita Ludowa... znaczy się III (albo IV, ale raczej jeszcze III) Rzeczpospolita,

najprawdopodobniej 08.04.2006

Katowice

----------------------

 

 

Miasto podobno uchodzi za brzydkie, jednak nie wypada dyskutować na takie tematy, bo to w sumie nie jest ważne. Widzimy halę, nie wyróżnia się ona niczym specjalnym, więc nie należy wdawać się w jakieś bardziej konkretne opisy. Następnie dostrzegamy korytarz, którym to przechadzają się poznani wcześniej Japończycy: Yamato Konoe oraz Asuka Nijo. Prowadzą jakąś rozbudowaną dysputę w języku japońskim (tłumaczenie przy pomocy standardowych napisów).

 

książę Konoe – Co za temperatura, co za pogoda, co za niemili ludzie, co za zatrute powietrze... za jakie grzechy ja tu trafiłem?

 

Asuka – Nie jest tak najgorzej. Jedzenie jest całkiem smaczne.

 

książę Konoe – Widzę, że wysublimowane podniebienie nie jest twoją mocną stroną. No cóż, ja na wieczór kazałem kucharzowi przygotować „Buta teriyaki” i mam zamiar delektować się japońską kuchnią. Poza tym... widziałem tutaj Wietnamczyków. Nawet tutaj te szczury się rozpanoszyły. Bądź tak dobra jak ograniczona i sprawdź czy w mojej szatni są czyste ręczniki i porządne mydło. Tu jest tak no... to staje się wręcz nie do wytrzymania... a ten ring, po którym musiałem biegać... jaki niehigieniczny... i na dodatek uderzono mnie... mnie...krew z krwi Fujiwarów uderzony przez jakiegoś... nie umiem tego nawet wymówić...

 

Asuka – Chris More Attitude?

 

książę Konoe – Bodajże, nie mam talentów do barbarzyńskich języków... a ta cała gala na której występuje niczym jakiś... ahhh.. nieważne... jak ona się zwie?

 

Asuka – Outbreak?

 

książę Konoe – Nie widzisz w tym paradoksalnej sytuacji? Jesteśmy w Polsce, więc wydaje się, że pewne rzeczy powinny być polskie... a tutaj jakiś kult tego marnego języka z zachodu. Lepiej nazwać siebie w stylu anglosaskim, albo coś nazywać po angielsku, bo ma się wtedy ułudę, że to coś jest lepsze. Nic dziwnego, że zwą ten kraj papugą narodów. Doprawdy nie rozumiem tej sytuacji, ale to wskazuje na pewne paradoksy. Brak szacunku dla własnego kraju z reguły przez powolną agonię prowadzi do finalnej katastrofy.

 

Asuka – Nic na to nie poradzisz.

 

książę Konoe – Nie czujesz tego zaduchu? Tego przegniłego powietrza? (rozpina fragment swego konserwatywnego ubrania w okolicach szyjnych) Brak mi tchu... nie mogę tak dłużej wytrzymać... słabo mi... muszę odpocząć... napić się wody... zmyć to wszystko ze mnie....

 

W czasie tej niezbyt rozgarniętej konwersacji doszło do sytuacji, że bohaterowie tegoż opisu dotarli pod drzwi szatni. Ktoś był na tyle miły, że wywiesił tam napis „Yamato Konoe”.

 

książę Konoe (kaszląc) – Ja.... trochę... odpocznę... a ty zorganizuj moje przybycie na ring... ja odpocznę... tak.... odpocznę.... (Asuka chce się oddalić, lecz Yamato powstrzymuje ją kładąc swą dłoń na jej ramieniu) ... i proszę cię... dopilnuj.... (znów kaszel) .... dopilnuj aby zmienili napis na „jego książęca mość Yamato Konoe”... to uwłacza mojej godności... zasługuje na szacunek...

 

Yamato otworzył drzwi i chwiejnym krokiem wszedł do przeznaczonego dla jego książęcej osoby pomieszczenia. W tym samym czasie Asuka Nijo oddaliła się w sobie tylko znanym kierunku.

 

 

---------------------------------------------

jakiś bliżej nieokreślony czas później

 

 

Obserwujemy arenę ze wszystkimi elementami jakie się tam znajdują, czyli standardowym ringiem, standardowymi trybunami ze standardowymi kibicami (tłum całkiem spory i rozentuzjazmowany), wyjście jest standardowe, transparenty kibiców są standardowe, standardowe jest oświetlenie, standardowe są wszelkie efekty, standardowe jest stanowisko komentatorskie. Teoretyzując, więc nie ma tu nic szczególnie ujmującego. Na ringu widzimy poznaną wcześniej pannę Asukę Nijo (oszczędzono nam oględzin jej wyjścia na ring jako, że to nic szczególnego, ona sama nie jest jakaś szczególnie interesująca, kibice nie są nią zainteresowani, bo w sumie to nie wiedzą kto to). Japonka w ręku umiejscowiony ma mikrofon i dość ładną polszczyzną (trzeba przyznać, ze uroczy akcent) próbuje się wysławiać.

 

 

Asuka Nijo – Panie i panowie. Mam zaszczyt zaprezentować, a państwo mają niezrównaną okazję do powitania Jego Książęcej Mości Yamato Konoe z wspaniałego rodu Fujiwara! Proszę o powstania i głośne oklaski dla jakże szacownego gościa.

 

Zaczyna grać kompozycja Nobuo Uematsu i „Tatakau Mono Tachi”... publiczność aż taka zainteresowana nie jest, owszem jako, że namieszał w końcówce ostatniej gali rozpoznaje go, nie zna go jednak na tyle by otrzymał jakiś większy heel heat. Na rampie pojawia się poznany wcześniej Japończyk ubrany w przedwojenny mundur japońskiej Armii Imperialnej (Teikoku Rikugun, bo tak to się zwało), przy boku przypięty ma miecz otrzymany na materiale prezentowanym wcześniej. Widać, że pośpiesznie przygotowywał się do wyjścia, bowiem w drodze na ring zakłada swoje rękawiczki. W międzyczasie poprawia jeszcze nieistniejące zagięcie na rękawie, strzepuje nieistniejący pyłek. Z wielkim obrzydzeniem przechodzi między linami, uważając, żeby nie otrzeć się i brońcie bogowie nie załapać jakiegoś paskudztwa. Ktoś tam odpowiedzialny za tego typu sprawy chce mu rzucić mikrofon, ale Japończyk pokazuje, że komu jak komu, ale jemu nic się nie będzie rzucać. Technik jest, więc zmuszony wejść na ring i wręczyć mu sprzęt do głośnego artykułowania się. Konoe wyciąga z kieszeni jedwabną chusteczkę i zaczyna czyścić raczej nieistniejący brud. Po wykonaniu zadania zwraca się do publiczności, która ze zdziwieniem obserwowała do tej pory jego zboczenia.

 

 

książę Konoe – Nie będzie żadnych ciepłych powitań, miłych słówek i.... Asuka czego?

 

Asuka – ...podlizywania się...

 

książę Konoe - .. właśnie... pod-li-zywania się (łamaną polszczyzną)... Sytuacja ogólnie jest dziwna. Ląduje w kraju, którego nie rozumiem. Zaczynam zadawać się z ludźmi, którzy mają inne zapatrywanie na świat. Ludźmi dla których ten cały „wrestling” jest jakimś fascynującym zjawiskiem. Doprawdy nie pojmuję tego. Na duchy mych przodków, ludzie, czy wy nie macie nic lepszego do roboty? Nie możecie w jakiś bardziej ciekawy sposób spędzać czasu? Gdybyście tak poświęcili czas na literaturę, malarstwo, poezję... ten smutny kraj byłby lepszy, ciekawszy. Marnujecie i zatracacie swój czas. Zamiast tego jakiejś dziwnej radości dostarcza wam tania rozrywka, która nawet nie stoi na najwyższym poziomie. Mieliście kiedyś porządną federację, dawno temu... EWF jednak już nie istnieje i jesteście skazani na marną imitację... na drętwy substytut. Ja na waszym miejscu w ogóle nie interesowałbym się tym. Czyż nie lepiej oglądać to co z natury jest najlepsze niż z kiepską odmianę? Rozumiem jednak, że robicie to... Asuka?

 

Asuka – ... z braku laku...

 

książę Konoe – No właśnie. Nikt wam nie pokazał prawdziwej, duchowej rozrywki. Żyjecie w ciemności, w bezbożnym świecie bez reguły. Czas jednak to zmienić, czas jednak zacząć was edukować. Ze wschodu nadciągają wzniosłe ideały, które raz na zawsze zburzą porządek jaki tutaj panował. Ta tzw. „inwazja ze wschodu”, no cóż.... Trzeba przyznać, ze zyskaliście wielką szansę. To dla was nieprawdopodobna okazja zobaczyć jak wyglądają inteligentni ludzie. Mój drogi towarzysz, Kraven reprezentuje tutaj całą kwintesencję wrestlingu. Jest doskonałym przykładem wrestlera idealnego, który osiągnął wszystko, lecz nadal posiada głód zdobywania kolejnych szczytów. Kraven jest najlepszym zawodnikiem w historii całego polskiego wrestlingu.. no może oprócz mojego drogiego przyjaciela, którego niegodni jesteście oglądać, a który w tej chwili przebywa w mojej ojczyźnie. Czyż nie jest to paradoksalna sytuacja, w której najlepsi wrestlerzy w Polsce nie mają już związku z waszym krajem? Kraven to Rosjanin, a z łatwością pokazał wszystkim polskim gwiazdom ich miejsce w szeregu, mój imperialny przyjaciel mimo, że wasz rodak opuścił ten kraj i wybrał to co najlepsze we świecie czyli Japonię. Kolejnym z pewnością będzie słynny Kosiarz spod Konstantynopola, który według teorii spiskowych jest starszy niż świat, a poza tym jest pochłonięty kulturą arabską. Z tą elitą mógł się równać jedynie łysy fan kawy i paprotek.... on w istocie stanowił wielką siłę... ale...ale... no właśnie... trochę zdziwaczał swoimi związkami z paprociami i poza tym ma ciekawsze rzeczy do roboty niż marnowanie się w tej federacji. Idzie tu jeszcze przeżyć zaraz... zaraz... jak to miałem powiedzieć, moja droga?

 

Asuka – Ksero ksera ksera ksera ksera Juice’a.

 

książę Konoe - ... no właśnie... jest jeszcze jakiś uzurpator do EWF World title... i później cała masa, nic a nic nie wartych ludzi. Prawda jest jednak taka, że prawdziwą dominację w tej marnej federacji ukaże Kraven... no i ja... no właśnie... nie jestem wstanie tak jak Kraven powalić i olśnić was moją techniką i umiejętnościami. Mam inne zalety... Siła mojej erudycji i wymowy jest tak potężna, że z łatwością stanę się dla was nieosiągalnym bóstwem. Przejdźmy zatem do meritum sprawy, bo widzę, że jesteście tak ograniczeni, że nie rozumiecie mojego wywodu.

 

Publiczność faktycznie nie jest specjalnie inteligentna i zgubiła sens tej wypowiedzi, zwłaszcza, gdy okazało się, że pan z Japonii zna więcej mądrych, polskich słów niż oni.

 

książę Konoe – Jestem ukształtowany w zupełnie innej kulturze, wszystko czym jestem reprezentuje sobą wzniosłe ideały tradycyjnej Japonii, nawet moje imię jest symboliczne, a ród z którego pochodzę położył wielkie zasługi dla mojego kraju. Postaram się, więc wysławiać dość jasno. Przede mną swego rodzaju debiut w tej federacji, której nawet nazwy brzydzę się wymawiać. Moja droga, przypomnij mi gdzie mnie umieszczono...

 

Asuka – 6 man Tag Team Match: Jupiter, Chris "More" Attitude & Ruthless Scyther vs Yamato Konoe, Kraven & BackStabber.

 

książę Konoe – No cóż... o Kravenie wypowiedziałem się... mój drugi partner.. no cóż.. był tak miły, że zdecydował się zatrudnić mnie i mojego rosyjskiego towarzysza. Oprócz tego posiada jakieś związki z moim ojczystym krajem, wprawdzie nie tym kręgiem kulturowym, którego to chciałbym wywyższyć i dokonać apoteozy... ale zawsze, miło jest spotkać kogoś kto w jakiś sposób docenił Kraj Kwitnącej Wiśni. Tym sposobem czas przejść do rywali. Nie wątpię, że mają spore doświadczenie, w przeciwieństwie do mnie. Nie mają jednak mojej siły charakteru, motywacji.. i nie stoi za nimi dwa i pół tysiąca lat najwspanialszej kultury świata! Ruthless Scyther... hmmm... to chyba miejscowy szef mafii podwórkowej... uważający się za jakiegoś władcę, posiadający moc decyzyjną. No cóż... jakby to powiedzieć... nade mną nikt nie jest wstanie panować... a tym bardziej jakiś bliżej nieokreślony alkoholik – osobiście nie mam nic do alkoholików – ... ale...ale... zasiadając na pewnych stanowiskach, trzeba się nauczyć umiaru i odpowiedniego zachowania. Widzę, że miejscowy wataszka tego nie potrafi. Nie dość, że tak naprawdę nie kontroluję federacji to jeszcze nie kontroluję samego siebie, co w istocie przedstawia dość marny obraz tegoż pana. Osobiście trudno mi o nim coś powiedzieć, zwłaszcza, że coś chorego jest w fakcie, że ten pożal się boże prezydent czy jak tam się zwie staje do walki. Oczywiście może się zdarzyć, że będzie tak zalany w trupa, że nie będzie wstanie walczyć. Co sprawi mi podwójną przyjemność, bo będę mógł w pewien sposób łatwo sobie z tym dziwnym człekiem poradzić. No i mamy tu przy okazji jakiegoś Jupitera... podobno wieeeeelki weteran... a to wypowiedziane przeze mnie „e” jest tak długie jak stąd do Tokio. On nawet walczył w legendarnym PCW o którym to już nikt nie pamięta i którego to do dzisiaj szukają archeologowie. Doprawdy stanięcie w szranki z tam kimś i zniszczenie tej quasi-legendy.. cóż to będzie za przyjemność! Cóż to będzie za rozkosz! Polacy, wy chyba nie zdajecie sobie sprawy, ze wasi idole, wasi bohaterowie, obiekty waszego uwielbienia... nie mają szans w starciu z naszą jakże wspaniałą drużyną. Jupiter będzie doskonałym przykładem jak to wasze gwiazdy waszej marnej federacji są nic nie warte. Idealny obiekt do ukazania naszej prawdziwej mocy, naszej siły destrukcji i wszystkiego co jest w nas najlepsze, a dla tych „gwiazdeczek” nieosiągalne. Jupiter... hahahaha... śmiać mi się chce na myśl o nim... kimże on jest? Pierwszą ofiarą....

 

Asuka – ... na drodze do wieczności i ubóstwienia.

 

książę Konoe – Sam bym tego lepiej nie ujął. Jupiter to tylko mały człowieczek na naszej drodze, nie mamy postawionych sobie celów, nie mamy jakiegoś planu... może oprócz takiego, że udowodnimy wam różnicę klas... między nami, a Polakami... i to zabije polski wrestling... bo my was porzucimy... z premedytacją kiedyś was zostawimy... a wy nie będziecie wstanie oglądać tych swoich polskich, gwiazdorów... i zrozumiecie co straciliście.. zrozumieliście czym była dla was technika Kravena i moja erudycja... świat nigdy nie będzie taki sam... zatęsknicie, oj zatęsknicie... Ale... ale został jeszcze jeden, ciekawy osobnik... no... nie jestem wstanie wymówić jego pseudonimu artystycznego.

 

Asuka – Chris More Attitude.

 

książę Konoe – ... o właśnie... Chris... to chyba jeden z miejscowych bożyszczy... doprawdy jakże upadł polski wrestling od czasów EWF skoro jakiś Chris musi być gwiazdą i idolem Polaków. Straszne... straszne... brak mi słów na ten upadek.... trudno cokolwiek rzec... (kaszel) .... przepraszam, za tą oznakę fizycznej ułomności. Wracając do tematu. Chris... Świat stał się dziwny, skoro taki ktoś jest uwielbiany, skoro taki ktoś zdobywa szansę by walczyć o miejscowy, najważniejszy pas... on jest dla mnie postacią zupełnie anonimową... bo o ile takiego Jupitera mogłem sobie obejrzeć na archiwalnych galach EWF, które dla mnie są kwintesencją wrestlingu... to o nim... nie wiem o nim nic... i mam nadzieję, że w tej nieświadomości pozostanę. Jak mniemam, nie prezentuje zapewne jakiegoś niesamowitego poziomu, choć rozpowiada o jakiejś „wyższej kulturze wrestlingu”... chociaż w tym przypadku trudno łączyć coś tak prymitywnego jak wrestling z pojęciem kultury.. i do tego wyższej! Śmiechu wartę, że ten kraj musi się staczać do tego typu zboczeń. Gdzie tutaj duchowość? Symbolika? Wzory myślenia? Brak! Brak, po trzykroć brak! Taki ktoś śmie tu mówić o kulturze? Zwłaszcza, gdy do tej marnej federacji przybył przedstawiciel najwspanialszej cywilizacji globu... ja go nie znam.. i mam nadzieję, ze po tej walce, oglądać go nie będę musiał... nigdy... przenigdy.... niech popadnie w zapomnienie... na duchy przodków, przeklinam go... nasze spotkanie będzie ostatnim... ostatnim....

 

Asuka – Jego Książęca mość chciał przez to powiedzieć, że oczekuje, że wrestler ten zaprezentuje się tak nieciekawie, że nigdy już nie będzie musiał zniżać się do jego poziomu. Jednocześnie chciałbym zauważyć, że fakt, że tenże człowiek osiągnął World title shot być może zmusi go do ponownego stanięcia z nim w szranki, będzie to jednak tylko formalność i jeśli nie teraz to wtedy nastąpi ostateczne zerwanie kontaktów dyplomatycznych z tym jakże marnym człowiekiem.

 

Książe Konoe – ... a teraz łaskawie się pożegnam, a wy będzie mogli spędzić najbliższe godziny w gdybaniu cóż też chciałem wam przekazać. Być może kiedyś to zrozumiecie, teraz jednak oddalę się. Słabo mi się robi... brak mi tlenu... i to powietrze... takie zepsute... te bakterie... zarazki... to wszystko... nie.... już dłużej z wami nie wytrzymam....

 

 

Zaczyna grać „Tatakau Mono Tachi”... książę Yamato Konoe w towarzystwie panny Nijo opuszcza ring, a następnie arenę żegnany przez trochę większe niezadowolenie publiczności niż przedtem. Kilku fanów próbuje zrozumieć co też chciał im przekazać, lecz szybko poddają się. Reszta zaczyna zajadać się jakimiś mało zdrowymi potrawami i czekać na kogoś, kto wreszcie rzuci trochę słów w marnej polszczyźnie, zaprezentuje marną gramatykę, a wszystko to uzupełni tanią angielszczyzną.

 

 

Koniec transmisji

 

 

-------------------------------------

Może trochę długie, ale nie pisałem eRPa od roku 2001 i jakoś mnie tak naszło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 817
  • Dołączył/a:  20.12.2004
  • Status:  Offline

świetny eRP... co ja moge wiecej powiedziec... pisales, ze jestes nieco zakrecony w kierunku kultury Wschodu, ale i tak mnie zaskoczyles... fajne nawiazanie do postacie Game'a, na ktore liczylem, a przy okazji uzmyslowiles mi, ze sciagniecie Yamato i Kravena do AWF przez Stabbera fajnie wypadlo wlasnie ze wzgledu na "znajomosci" ex-Yakuzy w Japonii... :) serio, jak wymyslalismy ten motyw ze Scy, nie pomyslalem o tej prostej logice, ze "Japonczyk" sciaga do federacji innego Japonczyka, zeby pokrzyzowac dobre plany dobrym ludziom :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  178
  • Dołączył/a:  19.10.2005
  • Status:  Offline

Niesamowicie, Robespierre, czy raczej - Game :P

Nie wyszedłeś z formy jak widzę, :piwo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 492
  • Dołączył/a:  23.03.2004
  • Status:  Offline

Game is back for good... o mój Boże, ja chcę pisać TAKIE RPy... ;]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Poleć znajomemu

    Podoba Ci się Attitude Wrestling Forum? Podziel się tym ze znajomym!
  • Najnowsze posty

    • Świetny Countdown. Nakręca na te ppv. Szkoda, że nie organizują już ppv w soboty bo chętnie zobaczyłbym na żywo...   Co ciekawe, w tym Countdown właśnie w 19:18 Darby wspomina o tym, że będzie to jego pierwszy main event ppv! Oznacza to, że... Bryan Danielson vs Zack Sabre Jr nie będzie kończyć tej gali! Co najmniej dziwne, ale zapewne przesuną to w takim razie do openera.  Allin vs Christian Cage w walce wieczoru może oznaczać jeszcze jedną rzecz - plotki mogą się potwierdzić i w AEW pokaże się po raz pierwszy Edge! Do tej pory chłodno podchodziłem do tych doniesień, ale sam układ karty przemawia za tym, że szykują coś wielkiego. 
    • WWE podpisało kontrakt z stacją ABEMA w Japonii, gdzie pokazywane będą gale tygodniowe i ppv (nie ma tam Network?). Keiji Muto przekazał na twitterze, że możliwa jest współpraca między NOAH i WWE w przyszłości...  Warto przypomnieć sobie, że Keiji Muto został wprowadzony do WWE Hall of Fame w tym roku, pojawił się w publiczności na Payback podczas walki Nakamura vs Rollins, a także podczas jego trasy emerytalnej, WWE pozwoliło Nakamurze wystąpić w NOAH. Vince najprawdopodobniej sprzedaje wszystkie udziały w TKO i się wycofuje, także nowe szefostwo może pozwolić poluźnić nieco politykę WWE w sprawie współpracy z innymi federacjami...    Jakby taka współpraca mogła wyglądać?
    • Rampage 29.09.2023 Walka o pasy trio to jedna z tych walk w której znamy wynik, ale i tak miło ją obejrzeć, zwłaszcza jak w ringu mamy takich weteranów jak Bracia Hardy, którzy owszem, do formy sprzed lat nie mają podbicia, natomiast ja w nich widzę taką magię, że stojąc całą walkę i nic nie robiąc, ja bym dalej się jarał, że Jeff w ringu xD Wszyscy wiedzieliśmy, że Acclaimed i Billy opuszczą te galę jako mistrzowie, nic nowego. Hardysi to bez wątpienia legendy biznesu, ale chyba na nic poważnego liczyć już nie mogą. Zresztą Rampage na otwarcie show rzadko kiedy pokazuje wejścia zawodników. A wejścia Hardysów i Acclaimed pokazali, mały detal ale jaki znaczący. Dużo się zmienia ale Swanton Jeffa nadal perfekcyjny, miło widzieć też jak technicznie rozwija się Bowens. Kingston jako mistrz Strong i ROH jest best for business, ciężko go nie lubić i nie doceniać. Romero już długi czas nie oglądałem w ringu, nigdy nie zapomnę jego tag teamu z Koslovem, nazywający się chyba Forever Hooligans. Lata świetności ROH i PWG się przypomniały. Tu wynik też był przewidziany przed rozpoczęciem walki przez sędziego. Warta obejrzenia walka, głównie ze względu na Eddiego. Technicznie mistrz ROH i Strong też nie odstaje, mimo tego że jego styl przeważający to brawler, to daje radę na obu płaszczyznach.  Righteous przedstawili się nowym fanom, okej, nic specjalnego. Shida wygrywa z Soho? Ok. Collision chyba lepiej nas podbuduje pod WrestleDream, bo Rampage troszkę mnie zawiodło walkami zamykającymi show, otwarcie było o niebo lepsze. Kingston Romero zdecydowanie MOTN, choć Shida wygrywająca w ME i to z Soho też warta docenienia mimo tego, że dywizja kobiet lata mi bardziej niż praworządność rządzącym w naszym państwie. Rampage zawsze się szybko ogląda i przyjemnie, więc jeśli dają nam takie walki jak dwie pierwsze z tego show, to całe show zlatuje elegancko.
    • Albo podczas segmentu na backu podczas wywiadu z Maxem przyjdzie Piper Niven zabierze mu siłą pas, przewiesi sobie go na swoim ramieniu, powie, że teraz jest jego tag partnerem i też jest mistrzem, bo w końcu ma pas i idą bronić.... a nie, czekaj, nie ta federacja    
×
×
  • Dodaj nową pozycję...