Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE WrestleMania 22 - opinie i komentarze


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

-Raven- napisał/a:

[ Dodano: 2006-04-09, 18:28 ]

To się chyba nazywa "zostać papierowym mistrzem"...

 

 

bez przesady. w koncu Rey 3 razy pokonal Eddiego na PPV i wygral Royal Rumble do ktorego wszedl z numerem 2. ponadto, mimo ze jest bylym cruiserem (pomijam fakt ze Benoit i Eddiego tez mozna zaliczyc do tego grona, tylko ze oni przykoksowali, no i nie byli az tak niscy) to to co do tej pory wykonal bylo dla mnie wiarygodne - "nie sila, a zwinnosc" itp Pewnie w najblizszej walce na ppv (ew w kolejnej) Rey straci tytul na rzecz Angle'a, badz kogos z draftu, bo na dzien dzisiejszy smackdown ma bardzo male mozliwosci manewru.

 

Widzisz, tu nie chodzi o to, czy Rey zasługiwał na ten tytuł, czy nie i czy został do niego dobrze poprowadzony - bo to zupełnie inna bajka. Chodziło mi o to, co będzie z Reyem teraz i jaką rolę wyznaczy mu Vince na Smack'u. Jeżeli będzie to rola taka jaką miał Benoit podczas swojego "panowania" - a więc drugorzędna lub nawet trzeciorzędna, to śmiało można nazwać będzie Reya właśnie "papierowym Champem", bo prawdziwy HW Champion powinien grać ZAWSZE pierwsze skrzypce w swoim rosterze.

 

Odnośnie kilku wpisów "podziwiających" Vince'a w jego walce z HBK'em - ja tam mimo wszystko nie gloryfikowałbym występu Vince'a na WrestleManii i nie patrzył na to przez pryzmat "miłości McMachona do wrestligu" (jeżeli chodziłoby tu np. o Shane'a - to jeszcze mógłbym w to uwierzyć). Z miłości do wrestlingu to może Zanding dawać wieszać się na hakach - w takie bezinteresowane poświęcenie jestem w stanie uwierzyć, bo koleś robi to dla 200 osób zgromadzonych w maleńkiej hali. Vinnie robi wszystko dla kasy i zwiększenia oglądalności, a także - ewentualnie dla zaspokojenia własnej próżności (tak się jakoś ładnie zrymowało...:). Myślę, że jego występ i "poświęcenie" (przyjmowanie bumpsów) na WM, było spowodowane dwiema rzeczami. Po pierwsze - Vince jako człowiek próżny nie mógł sobie odmówić występu w jakiejś "nie-pobocznej" roli na największym wrestlingowym show roku (tym bardziej, że dawno już na WM aktywnie nie "występował"). Po drugie (i najważniejsze) - Vince założył (zresztą jak widać słusznie), że po wejściu Harta do HoF ponownie ożyje temat Montrealu 97 i fani z miłą chęcią zapłacą, aby obejrzeć jak "ten podły McMachon" zostaje totalnie zdemolowany w ringu. Kontrowersyjny wydaje się tylko wybór HBK'a na pogromcę Vince'a, ale widać że McMachon stwierdził iż, mimo że Michaels sam był zamieszany w Montrealski Screw Job, to mimo wsio - obecnie jest uwielbianym przez publikę face'em i spokojnie nada się do tej roli. Sądząc po wpisach tu na forum - zamysł Vinniego udał się w pełni, bo chociaż sama walka była jak dla mnie ogólnie bardzo słabiutka (nie porywają mnie jednostronne pojedynki, zwłaszcza kiedy młody heros niszczy 60-cio letniego dziadka) - w wielu wpisach pojawia się opinia, że był to niezły pojedynek i że ogólnie się podobał. Vince'owi wiele można zarzucić, ale z pewno nie można mu odmówić zdolności do trzepania kasy. Posądzanie go jednak o "miłość do wrestlingu" (what?), czy bezinteresowność - jest zdecydowanie ryzykowną teorią i zagraniem z dalekiej piłki...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • Odpowiedzi 83
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    15

  • evertonian

    12

  • -Raven-

    9

  • Hartfan

    6

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Takie spekulacje, czy Vince zrobił to z miłości do wrestlingu czy dla pieniędzy nie mają sensu. Moim zdaniem i jedno i drugie miało znaczenie. McMahon marzył o tym żeby zostać profesjonalnym wrestlerem, na przeszkodzie stanął mu ojciec. Można powiedzieć o nim wszystko, ale na pewno nie to, że nie kocha wrestlingu. Gdyby tak było to nie siedziałby w tym biznesie tyle lat. Czy pieniądze mają dla niego znaczenie? Mają, a dla kogo nie mają? McMahon może czuć się zadowolony, robi to co lubi i zarabia na tym duże pieniądze. Kto z nas nie chciałby tak żyć?

 

Na pewno nie zrobił tego bezinteresownie. Zgadzam się z Ravenem, że bezinteresowny może być Zandig, który dla dwustu ludzi robi cuda na ringu. Ale w przypadku Vince'a nie możemy wykluczyć tego czynnika sentymentalnego. Na pewno jest setki rzeczy, na których mógłby zarobić więcej niż na swojej walce. Czasami wydaje mi się, że w ten sposób rekompensuje sobie karierę, ktora nigdy się nie rozpoczęła.

 

nie porywają mnie jednostronne pojedynki, zwłaszcza kiedy młody heros niszczy 60-cio letniego dziadka

 

Nie przesadzajmy, Michaels ma 41 lat ;).

 

w wielu wpisach pojawia się opinia, że był to niezły pojedynek i że ogólnie się podobał

 

Nie tylko tutaj. Tę opinię podtrzymuje m.in. Wrestling Observer ;).

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Taaaa Michaels ma 41 lat, co nie zmienia faktu, że mógłby być synem Vince'a...

 

Co do Vince'a, to gdyby na prawdę preferował "miłość do wrestlingu" ponad kasę, to nie gnoił by tak cruiserów, którzy pokazują wrestling na maksymalnie wysokim poziomie, ale niestety nie są komercyjni a także nie pushowałby w większości gości mogących pochwalić się tylko i wyłącznie gabarytami zamiast tych, którzy na prawdę mają talent do tego "sportu" i potrafią coś pokazać. Jednak on tego nie robi... Myślę, że Vince kiedyś, dawno temu, na prawdę mógł kochać wrestling. Tylko teraz po prostu zapomniał co znaczy słowo "kochać"...

 

-Raven- napisał/a:

w wielu wpisach pojawia się opinia, że był to niezły pojedynek i że ogólnie się podobał

 

 

Nie tylko tutaj. Tę opinię podtrzymuje m.in. Wrestling Observer .

 

Jak dla mnie - mogą tak twierdzić nawet i w "Wyborczej" :mrgreen: Wg mnie - poza kilkoma na prawdę fajnymi spotami - nie było tam nic ciekawego, a już na pewno żadnej dramaturgii.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.02.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ja pierdole... Napisałem chyba najdłuższy post w życiu, ale oczywiście awaria i brak zapisania spowodowały że wszystko poszło w chuj... :kill: :kill: :kill:

  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Co do Vince'a, to gdyby na prawdę preferował "miłość do wrestlingu" ponad kasę, to nie gnoił by tak cruiserów

 

Ja nie napisałem, że miłość do wrestlingu stoi ponad pieniędzmi.

 

Jeżeli chodzi o dywizję cruiserweight to mógłbym polemizować. Oczywiście ubolewam nad tym jak jest ona traktowana, ale nie uzależniałbym od tego tej miłości McMahona do wrestlingu, o której mówimy. Bo tak to można gadać bez końca, nie robicie tego - nie kochacie wrestlingu, nie robicie tamtego - nie kochacie wrestlingu ;). Vince to stara szkoła, dla niego wrestling to wielkoludy i nie sądze aby zmienił swoje konserwatywne nastawienie. Przypuszczam, że gdyby wychował się na cruiserach to nie wpuściłby na ring nikogo kto waży i mierzy za dużo.

 

[ Dodano: 2006-04-11, 23:25 ]

Tommy: dlatego ja swoje dłuższe posty wklejam przed wysłaniem do notatnika, bo czasami forum wycina takie numery :/.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  1 295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wielka szkoda, ze nie ma tego magazynu w KC... Ehhh :P

 

Heh, dajże spokój... Wiele bym dał, żeby mieszkać w USA...

 

pod pistoletem chyba Cie nikt nie trzyma ? a moze sie myle :afro:

129287286446c8a666924a3.jpg


  • Posty:  2 492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.03.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

pod pistoletem chyba Cie nikt nie trzyma ? a moze sie myle :afro:

 

Nie mylisz się... ale jestem za młody, mam tu naukę, rodzinę... Więc z jednej strony chciałbym tu zostać, szkoda to tak wszystko zostawić... No ale jak widzę, co się dzieje w naszym pięknym kraju to znowu mnie ochota na emigrację nachodzi...

Niestety, nie ma lekko...

 

Ale wróćmy do tematu.

Sprzedaję CD z wrestlingiem i autografy wrestlerów... kontakt: gg 4358363 mail weemanowski@gmail.com

 

http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=3417898 -> Kup coś :)

11099216134562f5382d0da.jpg


  • Posty:  295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.02.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ok, nie wiem jak, ale jakoś zmusiłem się do napisania całego tekstu jeszcze raz. Pewnie mało kogo zainteresują moje uwagi, ale mam nadzieję, że nikomu krzywdy nie wyrządzę. Przepraszam, że tak późno, będę pewnie jednym z ostatnich, ale tak jakoś... no. Przejdźmy zatem do rzeczy. W związku z tym, że od obejrzenia Wrestlemanii minęły mi już 5 dni, a dodatkowo mam już za sobą Raw, który odbył się dzień po WM XXII, myślę, że tekst powinien być bardziej obiektywny. Lepiej jest pisać o czymś, podchodząc do tego z dystansem, biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw. Nie znaczy to oczywiście, że będę wychwalał Johna Gangstera Cenę, choć będzie pewien pozytyw o nim z mojej strony.

 

Zacznę od tego, co ogólnie (lecz nie jako typowa walka wrestlerów) najbardziej mi się podobało, a więc skopanie dupska Vince'a przez HBKa w ogomnym stylu. Moim zdaniem Michaels pokazał po raz kolejny, że jest showstopperem. Świetnie pokierował całą "walką" i sprawił, że publika wyła jak szalona. O elbow dropie z wysokiej na dobre kilka metrów drabiny wspominał nie będę, po prostu wstałem po tym z krzesła i przez chwilę stałem zdumiony. Z drugiej strony nie spodziewałem się, że McMahon zdecyduje się na takie poświęcenie własnego zdrowia, a przede wszystkim reputacji, chociaż to, jak postrzegają go inni chyba niezbyt go obchodzi, co dosadnie pokazał wieczór później, posuwając się już chyba do kompletnego braku moralności i jakichkolwiek zasad. Naprawdę, uważam pojedynek "no holds barred" za taki, który wbrew opiniom niektórych innych użytkowników, powinien znaleźć się w karcie WM i bardzo dobrze, że się tam znalazł. Była przy tym świetna atmosfera, klimat i satysfakcja. Inna sprawa, że po prostu jestem fanem takich demolek :P .

 

Teraz przenieśmy się w dół karty, aby w miarę szybko przelecieć przez słabsze walki. Pierwszą był pojedynek o Tag Team titles. Co tu dużo mówić, walka niezbyt długa, dosyć słaba i z nieoczekiwanym rezultatem. Sądzę, że jeśli już WWE chciało tworzyć feud między Carlito a Mastersem, to dobrze byłoby wmieszać w niego pasy. Oczywiście wówczas duet młokosów mógłby potrzymać tytuły przynajmniej miesiąc, może 1,5 . To, co się stało z pasem na Raw, to po prostu kpina, ale to już w innym temacie.

 

Słabym pojedynkiem był także casket match, ale chyba nikt nie spodziewał się, że mogło być lepiej. Sporadyczne akcje Takera, które zważywszy na masę Henry'ego niekoniecznie mu się powodziły, to wszystko. Dosyć szybkie też zwycięstwo, bez historii. Cieszy wynik 14-0 w pojedynkach Undertakera na Wrestlemaniach, ale nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Tak sobie myślę, że jak już Taker będzie u kresu swej kariery i będzie pewny, że powiedzmy 16. Wrestlemania w jego wykonaniu będzie jego ostatnią, WWE mogłoby dla celów wypromowania kogoś użyć jego rekordu. Oczywiście, ten, komu podłożyłby się Taker musiałby być nie byle kim, bardzo dobrze wypromowanym i znanym. Cheat win, a potem ewentualnie na którymś kolejnym PPV, w celu zatarcia klęski Takera, HIAC i wygrana DeadMana.

 

No i czas na akapit krytyki. Wiadomo, że jak krytyka, to Boogeyman oraz playboy pillow match. Co do tego drugiego, po co to komu? Jak ktoś chce sobie gołe dupy pooglądać, to od tego są playboye i inne piśmidełka, a wrestling to wrestling, szczególnie na Wrestlemanii. I przede wszystkim dlaczego tak wysoko w karcie? To pytania retoryczne, cały ten segment po prostu zawalił napięcie i klimat, jaki panował pomiędzy dwoma main eventami. Apropos, pisano, że PPM był co - main eventem zamiast ME grupy Smackdown, tymczasem ja bym to określił inaczej. PPM był krótkim przerywnikiem pomiędzy dwoma main eventami. Nie wiem, czy tak samo chciał zrobić Vince czy ktoś z zaplecza WWE, ale tak to dla mnie wyglądało, jakby chcieli nam dać odsapnąć (choć zważywszy na długość ME SD! nie było po czym...). Boogeyman to wszystkim znana historia, więc nie będę się rozpisywał. Chciałbym jednak powiedzieć, że szkoda mi Bookera oraz każdego kolejnego wartościowego wrestlera, który będzie musiał tracić kilka tygodni swej kariery na pana straszaka i dodatkowo podkładać mu się na kolejnych ppv.

 

Benoit w walce z JBLem nie pokazał się ze zbyt dobrej strony. Ktoś słusznie zauważył, że ostatnio Chris robi trochę gorsze pojedynki. Stają się one schematyczne, podobne jak u Ceny. Wiadomo, że jest on wciąż świetnym wrestlerem, ale w jego walkach brak mi świeżości. Do do U.S. Championship matchu na Wrestlemanii, obaj panowie nie przedstawili pełni swych możliwości. Pojedynek był nudnawy i ogólnie słaby. Co do końcówki, nie widzę w niej niczego złego. Stara, klasyczna od strony heela. Mam nadzieję, że to nie koniec ich feudu, bo był on zbyt krótki, aby pas zmienił właściciela.

 

Miło zaskoczył mnie mecz pań o tytuł. To już kolejny ich pojedynek i jeszcze nie widziałem słabego. Zarówno Trish, jak i "Psycho" są dobre w ringu, a uroda też niczego sobie. Zaskoczyła mnie gwałtowna reakcja fanów w Chicago na byłą mistrzynię, ale faktycznie trzymała pas długi czas, a w kolejce po niego czekają młode rządne. Świetna walka, która pasuje na uwieńczenie ich przyzwoitego feudu.

 

A teraz nadszedł czas na trochę hardcore'u. Jako pierwszy opiszę Money In The Bank Ladder Match vol. 2. Tu wypadałoby omówić każdego zawodnika z osobna, bo każdy z uczestników zaprezentował coś innego, inaczej. Finlay - irlandzka "legenda hardcore'u" zaprezentowała moim zdaniem wielkie g**** i nie wniosła nic specjalnego do walki. Jego gwiazdka świeciła najskromniej. Lepiej zaprezentował się Lashley, nie sądziłem, że da radę w czymś poza zwykłym wrestling matchem. Mimo to również nic specjalnego. Kilkudziesięcioletni Ric Flair pokazał, że robi zdecydowanie lepsze wszelkie matche z hardcorem i daje w nie więcej poświęcenia niż wielu młodych zdolnych. Po tym pamiętliwym bumpie klamka mi opadła i dzięki dobrym umiejętnościom aktorskim Flaira naprawdę uwierzyłem w jego kontuzję. Wielkie brawa dla tego pana. Od Sheltona Benjamina oczekiwałem nieco więcej. Myślałem, że jego świetne umiejętności techniczne i szybkościowe pozwolą mu na zrobienie świetnego widowiska, tymczasem również był mało widoczny. Hardy i RVD to starzy wyjadacze tego typu walk. Było ich najwięcej na ringu, no i bardzo cieszy fakt wygranej Roba Van Dama. Obawiam się jednak, że jego panowanie nie potrwa dłużej niż miesiąc, może 2.

Druga walka to już oficjalny hardcore match. Pozytywnie zaskoczył mnie Edge, który zrobił kolejną dobrą walkę z krzesłami, śmietnikami, drutami kolczastymi itp. Foley to stara szkoła, więc o niego nie należało się raczej obawiać. Spear na płonący stół zrobił na mnie ogromne wrażenie, chyba obaj nieźle się poparzyli. Bardzo fajna walka, IMO podstawa/klasyka w dziedzinie hardcore.

 

Pozostał nam więc finał. Main event grupy Smackdown pozostawił spory niedosyt. Miałem nadzieję, że będzie to jedno z głównych widowisk gali, tymczasem czas trwania chyba nie pozwala na przyznanie tego określenia. Miałem nadzieję, że kiedy w ringu staje trzech obytych, doświadczonych zawodników, z conajmniej dobrymi umiejętnościami, to obejrzymy długą, ciekawą i trzymającą w napięciu walkę. Niestety 9 minut to za mało, aby pokazać się trzem zawodnikom w main evencie WM. Owszem, w czasie tego czasu pokazali się z dobrej strony i to nie ich obwiniam właściwie za gorszy pojedynek. Już chyba PPM trwał nieco dłużej lub tyle samo. Jeżeli chodzi o wynik - jasne, że nie jestem strasznie zadowolony ze zwycięstwa liliputa w walce o pas Heavyweight championa, ale mam wrażenie, że za bardzo czepiamy się tego. Można by go bronić stwierdzeniem, że zasługuje na ten tytuł swoją pracą, a jego wzrost to wina losu, ale nie będzie to brzmiało zbyt przekonująco. Jak dla mnie natomiast najbardziej liczą umiejętności in-ringowe, przy mikrofonie oraz prezentowania się jako mistrz, przekonujący mistrz. Myślę, że przynajmniej większość z tych cech Rey posiada i być może wynagrodzi nam swe gabaryty, o których być może jeszcze zapomnimy. Tak samo jak kiedyś cieszyliśmy, gdy Cena odbierał pas JBLowi, a potem okazało się to jeszcze większą kaszaną, tak teraz być może uprzednie krytykowanie go (lub raczej zarządu WWE) stanie się bezpodstawne, gdy Mysterio okaże się dobrym championem. Myślę, że warto dać mu szansę, z pewnością ma ogromne szanse by być lepszym mistrzem niż Cena, JBL, czy nawet Batista.

 

"We will have a great main event here tonight..." - gówno prawda. Pojedynek HHH - Cena był nudny, a przede wszystkim ciągnął się jak stare gacie. Dopiero końcówka nabrała rumieńców i pojawiło się nieco dramaturgii. Pod względem czysto teoretycznym walka była słaba, jednak i tak emocje, jak to się mówi, sięgały zenitu, a jeszcze raz dzięki publiczności. Heat dla Ceny był po prostu miodem dla uszu :) . Byłem przekonany, że właśnie widzimy kompromitujące odejście mistrza, przy tych wszystkich okrzykach publiczności, gdy niemal cały świat w tej walce kibicował Trypelowi. Ale nawet tu WWE musiało zaskoczyć. Przyznam szczerze, że po tap-oucie HHH'a nie mogłem uwierzyć w to, co się właśnie stało, minę miałem podobną do tego faceta, którego ujęcie zostało zaprezentowane chwilę po odklepaniu Conana Barbarzyńcy. Jednak z perspektywy dni muszę przyznać, że był to sprytny ruch WWE. Wiedzą doskonale, że ten match przyciągnął wielu widzów, a to oznacza wielką kasę. Było to wielkie wydarzenie w świecie wrestlingu. Tymczasem po Wrestlemanii WWE jest z zarobioną kasą i jeszcze jedną możliwością jej zarobienia. Rewanż na Backlash (czy tam kiedy) będzie kolejnym wydarzeniem, którego nawet przeciętny fan nie może po prostu przegapić. Szykuje się więc kolejna zadyma wokół tej walki i kolejna szansa na zdetronizowanie obecnego mistrza. To jest w tej chwili dla mnie jedyne sensowne wytłumaczenie takiego posunięcia federacji. Niby Cena nudzi jako champ, ale przyznam szczerze, że teraz, gdy z face'a praktycznie zrobił się heel, a z heelowego HHH'a face #1 w konfrontacji z Ceną. Dodatkowo dochodzi jeszcze Edge, robi się z tego bardzo interesująca sytuacja. No i na koniec krótki powrót do zapowiedzi ze wstępu nt. Ceny. Gdybym ja był mistrzem świata w największej wrestlerskiej federacji, miałbym bronić swego tytułu przeciwko komuś takiemu jak Triple H, na takiej gali jak Wrestlemania i jako teoretyczny face #1 byłbym wygwizdywany przez publiczność jak najgorszy heel, to chyba bym się mocno wkurwił, powiedział kilka słów publiczności i uciekł czym prędzej za kulisy. Po prostu bym nie wytrzymał. Mina Ceny podczas ME pokazywała również, że mocno się powstrzymuje przed jakąs niekontrolowaną reakcją. Jest to jedyna rzecz, za jaką podziwiam Jasia :) .

 

Podsumowując tegoroczną Wrestlemanię, nie uważam jej za zbyt dobrą galę, ale nie była też najgorsza. Dużo w ogólnym odczuciu pomogła świetna publiczność, wspaniały klimat i atmosfera całej gali. Było kilka zmian tytułów, co na pewno odświeży nieco sytuację w obu rosterach. Liczę na nowego champa Reya, dobre poprowadzenie feudu nr 1 na Raw i zakończenie go zwycięstwem kogoś innego niż Cena oraz na mądrzejsze wykorzystywanie postaci Benoit i Bookera na Smackdown.

 

To wszystko ode mnie. Mile widziane komentarze i kolejne dyskusje :) .

 

Tommy: dlatego ja swoje dłuższe posty wklejam przed wysłaniem do notatnika, bo czasami forum wycina takie numery .

 

Po tym doświadczeniu z pewnością będę to robił. Never more...


  • Posty:  1
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.04.2006
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Słuchajcie, pytanie może mało w temacie, ale czy to SpikeTV jest kodowane??? Jak kto wie, to niech szybko napisze!!

  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Nie jest kodowane i nie jest dostępne w Europie.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  2 485
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Dokladnie. Jest to ogolnie dostepna stacja w USA. Dostepna w kablowkach i przez satelitke. Maja ja w swojej ofercie oba giganty TV kablowej. DirectTV oraz Time Warner.
The best there is, the best there was, the best there ever will be... Hartfan

1683510344acb5553018c.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Vince to stara szkoła, dla niego wrestling to wielkoludy i nie sądze aby zmienił swoje konserwatywne nastawienie. Przypuszczam, że gdyby wychował się na cruiserach to nie wpuściłby na ring nikogo kto waży i mierzy za dużo.

 

Wiesz Six, myślę że w dużej mierze możesz mieć rację odnośnie Vince'a i jego postawy wynikającej z wychowania na starej "szkole wrestlingu" oraz przywiązania do walk monsterów, jednak chyba nie do końca mógłbym się z tym zgodzić... Widzisz, gdyby faktycznie chodziło tylko i wyłącznie o konserwatyzm McMachona i jego "korzenie" tkwiące w "starej szkole wrestlingu", to nigdy nie doczekalibyśmy się Ery Attitude i do dzisiaj oglądalibyśmy w ringu cartoonowych herosów pokroju Ultimate Warriora (błagam, tylko nie mów mi o BoogeyMan'nie:) , bo konserwatywny Vince wolałby mieć Federację #2 na wrestlingowym rynku niż zrezygnować z wpojonych w dzieciństwie wrestlingowych ideałów. Może i jestem cyniczny (a z pewnością jestem:), ale sądzę że McMachon potrafi być kurewsko elastyczny kiedy trzeba zwiększyć oglądalność oraz wydusić z ludzi trochę więcej kasy i jest zdolny zapodawać takie (mało konserwatywne) numery (nie ma barier, których nie byłby w stanie przekroczyć i świętości, których nie byłby w stanie zdeptać), że jego - wpajający mu do głowy "old schoolowe" ideały - ojciec, przewróciłby się w grobie, gdyby to widział. Do czego zmierzam - myślę że u Vince zawsze na pierwszym miejscu stoi kasa (a jego "rzekoma" miłość do wrestlingu - o ile pozostało jej jeszcze cokolwiek w McMachonie - przegrywa z nią w cuglach) i dla forsy jest w stanie zrezygnować z każdego swojego "ideału". Co do pushowanych osób, to myślę, że podobnie jak jeden nasz wspólny znajomy z sieci - Vinnie ma kompleks "dużego faceta" (ma to pewnie też związek z wrestlerami, na których się wychował w dzieciństwie i do których chciał się zawsze upodobnić) i jakieś tam "karzełki" nie są po prostu w stanie go usatysfakcjonowć, bez względu na umiejętności jakimi by dysponowali. Z resztą McMachon doskonale wie, że marki zdecydowanie łatwiej kupią dwumetrową kupę mięśni z monster-pushem i miernymi umiejętnościami (bo każdy z tych pryszczatych nastolatków, chciałby właśnie tak wyglądać i budzić podobny respekt), niż "zwykłego kolesia z ulicy", który może być nawet i ringowym czarodziejem. Nie czarujmy się, Vince'owi zdecydowanie nie sposób zarzucić nonkonformizmu i gdyby większość marków srała po gaciach na sam widok cruiserów, to w main evencie przyszłorocznej WrestleManii mielibyśmy z pewnością walkę np. Londona z Noble'em (o HW World Title'a, of course:).

 

Odnośnie jeszcze walki HBK z Vince'em - to to czy była ona dobra, czy też nie, zależy od gustu oglądającego, a o gustach podobno się nie dyskutuje, tak więc tej kwestii poruszał już nie będę. Nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem, że walka ta zasługiwała, by znaleźć się na karcie tegorocznej WrestleManii. Pomijając nawet już jej poziom - uważam, że takie zblokowanie Michaelsa, było zwykłym marnotrastwem potęcjału wrestlera #2 w WWE i HBK powinien dostać jakiś "poważny" pojedynek na największym PPV roku, a nie "squash-zapchajdziurę", w którym nie mógł pokazać nawet ułamka swoich umiejętności.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Widzisz, gdyby faktycznie chodziło tylko i wyłącznie o konserwatyzm McMachona i jego "korzenie" tkwiące w "starej szkole wrestlingu", to nigdy nie doczekalibyśmy się Ery Attitude i do dzisiaj oglądalibyśmy w ringu cartoonowych herosów pokroju Ultimate Warriora

 

Może coś w tym jest. Wprowadzenie ery Attitude było rewolucyjnym krokiem do przodu. Ale opierała się ona na wrestlerach wagi ciężkiej, jej symbolem jest Stone Cold ;). Mówiąc o wrestlekonserwatyźmie miałem na myśli umiłowanie Vince'a do dużych wrestlerów i dyskredytowanie cruiserów. Austin może nie był gigantem, ale miał silną pozycję w dywizji heavyweight.

 

sądzę że McMachon potrafi być kurewsko elastyczny kiedy trzeba zwiększyć oglądalność oraz wydusić z ludzi trochę więcej kasy

 

W niektórych kwestiach na pewno potrafi. Ale stara miłość nie rdzewieje i dlatego mamy m.in. Dalipa. McMahon jest jak Putin, który potrafił odnaleźć się nowej postkomunistycznej rzeczywistości, ale w serduszku pozostał żal po rozpadzie Związku Sowieckiego. Mówiliśmy o dywizji cruiserów i poprzez to porównanie chciałem powiedzieć, że dopóki Vince będzie rządził WWE siłą napędową tej federacji nie będą cruiserzy. Tak samo jak stosunki polsko-rosyjskie nie zmienią się znacząco do czasu, w którym towarzysz Władimir nie zejdzie z fotela prezydenckiego ;).

 

Nie czarujmy się, Vince'owi zdecydowanie nie sposób zarzucić nonkonformizmu i gdyby większość marków srała po gaciach na sam widok cruiserów, to w main evencie przyszłorocznej WrestleManii mielibyśmy z pewnością walkę np. Londona z Noble'em (o HW World Title'a, of course:).

 

Nie byłbym tego taki pewny :). Ale niczego Ci nie udowodnię, ani Ty mi niczego nie udowodnisz, bo nie wiemy co by sie stało gdyby było tak jak mówisz ;).

 

Nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem, że walka ta zasługiwała, by znaleźć się na karcie tegorocznej WrestleManii. Pomijając nawet już jej poziom - uważam, że takie zblokowanie Michaelsa, było zwykłym marnotrastwem potęcjału wrestlera #2 w WWE i HBK powinien dostać jakiś "poważny" pojedynek na największym PPV roku, a nie "squash-zapchajdziurę", w którym nie mógł pokazać nawet ułamka swoich umiejętności.

 

Nie ubolewam nad tym. Myślałem, że walka bedzie do niczego, ale pozytywnie mnie zaskoczyła. Dla Ciebie to jest zablokowanie potencjału, ja mialem dobrą zabawę. Jeżeli walkę da się oglądać, to nie jest źle. Tę się dało. Gdybym chciałbym oglądać niewiarygodne pojedynki to włączyłbym sobie ROH.

 

Pewnie, że HBK mógl na największej gali roku zmierzyć sie z kimś innym (chociaż stawiam, że gdyby walczył z jakimś średniakiem również nie byłbyś zadowolony ;)), ale zmierzył się z Vincem, moim zdaniem wyszło nieźle i będe tę walkę miło wspominał.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  676
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.12.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Pewnie, że HBK mógl na największej gali roku zmierzyć sie z kimś innym (chociaż stawiam, że gdyby walczył z jakimś średniakiem również nie byłbyś zadowolony ), ale zmierzył się z Vincem, moim zdaniem wyszło nieźle i będe tę walkę miło wspominał.

 

Ale szkoda ze to byl Vince bo w tej walce caly czas przewazal HBK. Gdyby zamiast Vinca był ktos bardziej utalentowany to mogło by byc ciekawiej.

20726886454675b1540758e.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Nie ubolewam nad tym. Myślałem, że walka bedzie do niczego, ale pozytywnie mnie zaskoczyła. Dla Ciebie to jest zablokowanie potencjału, ja mialem dobrą zabawę. Jeżeli walkę da się oglądać, to nie jest źle.

 

Wiesz Six - można do tego i tak podejść, ale po największym show roku spodziewam się po prostu trochę lepszych walk niż takie, które "da się oglądać". Co do osoby HBK'a, to zgadzam się z powyższym postem Tigera - walka z Vince'em była na maksa jednostronna i dla mnie jakoś ciężko było się nią emocjonować.

 

Pewnie, że HBK mógl na największej gali roku zmierzyć sie z kimś innym (chociaż stawiam, że gdyby walczył z jakimś średniakiem również nie byłbyś zadowolony )

 

Nie Six - nie krytykuję dla samej zasady. Jeżeli z tym średniakiem potrafiłby zmontować pasjonujący, wyrównany i szybki pojedynek, to byłbym po prostu w niebowzięty. Z chęcią zobaczyłbym sobie na takiej WM walkę HBK'a np. z Benjaminem, bo obaj zawsze (pomimo tego, że Shelton - z punktu widzenia promocji - to średniak-midcarder (co niezmiernie mnie irytuje, bo chłopak zasługuje na spory push) potrafili zrobić zajebiste widowisko, pomimo tego, że były to walki "main eventer vs. mid carder".

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Pamiętam jak wtedy LU miało premierę to faktycznie na początku Penta przegrywał i zaliczał średnie wyniki, ale też od razu było widać w nim duży potencjał. Miał tę swoją aurę, a fani szybko podłapali 0 miedo
    • Kaczy316
      Ostatnie Monday Night Raw przed Survivor Series, zobaczmy co Hunterek nam dzisiaj zaserwuję!   Raw rozpoczyna Romuald! Oczywiście wcześniej była powtóreczka tego co wydarzyło się tydzień temu, ale zobaczmy co nasz Tribal Chief ma nam do powiedzenia! W sumie za dużo nie powiedział, posłuchał chantów i kazał siebie uznać i tyle i wszystko przerywa Cody Rhodes! Wymiana zdań tych dwóch zawodników akurat może być ciekawa. Cody pyta się fanów o czym chcą porozmawiać, a potem jednak zwraca si
    • MattDevitto
      World Tag League 2025 (IV) Monster Sauce (Alex Zayne & Lance Archer) vs. United Empire (Callum Newman & Great-O-Khan) - całkiem zgrabnie poprowadzony pojedynek, aż do samego końca, gdzie warto zaznaczyć United Empire zgarnęło zwycięstwo odwracając uwagę sędziego. Nic specjalnego, ale dało się obejrzeć, El Phantasmo & Hiroshi Tanahashi vs. David Finlay & Hiromu Takahashi - trochę mi się dłużyło, ale parę akcji naprawdę fajnych, szczególnie, gdy w ringu przebywał El Phant
    • Bastian
      W ringu jest bardzo przeciętnie, przy mikrofonie Punk to czołówka WWE. Nie słyszy się o żadnych kwasach na zapleczu, więc ego chyba Phil trzyma na wodzy. Przydałoby się zacząć promować innych. Chciałbym zobaczyć Punka w poważnych programach z Knightem, Loganem czy nawet Rhodesem.
    • Attitude
      Nazwa gali: NJPW World Tag League 2025 - Dzień 4 Data: 25.11.2025 Federacja: New Japan Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Koriyama, Fukushima, Japan Arena: Big Palette Fukushima Publiczność: 699 Format: Live Platforma: NJPWWorld.com Karta: Wyniki: Powiązane tematy: New Japan Pro Wrestling - dyskusja ogólna
×
×
  • Dodaj nową pozycję...