Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE WrestleMania 22 - opinie i komentarze


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wiedziałeś, chyba że nie przeczytałeś mojego postu na poprzedniej stronie :afro: .

 

nie wiem jak to zrobilem, ale go przeoczylem. wybacz :afro:

129287286446c8a666924a3.jpg

  • Odpowiedzi 83
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    15

  • evertonian

    12

  • -Raven-

    9

  • Hartfan

    6

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  196
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.11.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wedlug mnie Wrestlemania byla bardzo dobra i na pewno zapadajaca na dlugo w pamiec gala. Dziwi mnie tak wiele glosow krytycznych nt WM. Ale po kolei.

Walka otwarcia bez rewelacji ale mozna sie bylo tego spodziewac. Najwiekszy pop otrzymywal Carlito, wiec w sumie to dobrze ze Kane/Show wygrali i Carlito bedzie mogl zaliczyc face turn.

MitB rewelacyjna, imho niczym nie odstawala od walki zeszlorocznej, Shelton byl rewelacyjny, Flair chyba chce zakonczyc kariere np.lamiac sobie kark ale poki co na szczeście mu sie nie udaje :] .

JBL - Benoit w porzadku choc bez zadnych fajerwerkow.

Hardcore match byl niesamowity, spokojnie **** jak dla mnie. Foley po raz kolejny udowodnil, ze wciaz jak nikt inny potrafi zrobic brutalna walke. Edge stanal na wysokosci zadania i mysle ze teraz spokojnie moze powrocic do main eventu (przynajmniej ja bym sobie tego zyczyl)

Booker - Boogey- najlepszy z tego wszystkiego byl segment przed walka z tymi wszystkimi swirami. Jak ktos juz gdzies napisal Snitsky powinien dostac podwyzke za poswiecenie :zygi: Ogolnie walka tragiczna. Najslabsza na gali.

Fajnie Jim Ross probowal zrozumiec dlaczego wszyscy dopinguja Mickie. Chyba najlepsza walka kobiet jaka widzialem w WWE, szkoda tylko ze finisz tak kiepsko wyszedl. Ogolnie swietny feud ktory mam nadzieje jeszcze szybko sie nie zakonczy.

Kolejne zwyciestwo Takera przyszlo mu dosc latwo. Walka slaba ale jakos dalo sie obejrzec.

Shawn zgodnie z przewidywaniami pastwil sie nad Vince'm jak tylko mogl... i bardzo dobrze :piwo: Nie wiem co McMahon musi wciagac ze tak wyglada pomimo wieku :co: Zajebisty elbow drop, bylby to dobry koniec tego feudu, szkoda ze nie jest.

Walka o Smackdown title dostala skandalicznie malo czasu, nie mam pojecia dlaczego. Ale i tak trzeba przyznac ze byla to chyba jedna z najlepszych 9 minutowych walk jakie widzialem. Swietne tempo, ciekawie zabookowana i mysle ze dobrze sie stalo ze Rey wygral (chociaz publika byla zdecydowanie za Angle'm). Tylko czemu tak krotko?!! No i w zasadzie powinien to byc main event przeciez.

Pillow fight uwazam za strate czasu, i nie wiem skad ta nazwa skoro nie uzyto ani jednej poduszki.

Wbrew opinii wielu main event uwazam za bardzo dobry, moze dlatego tak samo jak widownia na gali strasznie sie wczulem i na te 20 kilka minut stalem sie wielkim fanem HHH'a :tak: Szkoda, ze przegral ale chcial tym chyba pokazac wszystkim ze nie do konca zasluguje na taka opinie jaka ma chociazby w internecie. Zajebiste wejsciowki (szczegolnie Trypla) i niesamowite zachowanie publicznosci przez cala walke. Moze jestem w tym poczuciu odosobniony ale naprawde czulo sie ze jest to main event najwazniejszej gali w roku. Uwazam tylko ze mogli jednak posluchac publicznosci i dac zwyciestwo HHH'owi, a z czasem jesli dalej H bylby cheerowany to pomyslec o double turnie.

Ogolnie tak jak pisalem gala bardzo mi sie podobala byla najlepszym PPV jakie widzialem .od dluzszego czasu.

2065388586447f43227c843.jpg


  • Posty:  789
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.09.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Uwazam ze Cena vs. Tripple H to była kupa dobrego brawlingu, okraszona czasem fajerwerkami w wykonaniu HHH. taki wlasnie króciutki komentarz rzuce :)

"Plaga dysleksji wśród mlodzieży, jest tylko, uprawomocnioną lekarskim stemplem, plagą lenistwa umysłowego"

 

"Kwestię wolności w internecie można włożyć Ad ACTA" - 25 January 2012

 

Now Heaven Has Some LATINO HEAT

1326192738437791faa06bf.gif


  • Posty:  234
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.01.2006
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

To ja znowuz pomarudze na temat deprecjacji rangi SmackDown... Kurde, niecale 10 minut walki, main event trzecia walka od konca ... i przede wszystkim... Mysterio mistrzem :( Dla mnie osobiscie jest to policzek dla prestizu tego pasa.

 

W ogole w Chicago byla chyba nieco specyficzna publicznosc ... Duuuuuzy heel heat dla Trish i Mystka, tego na galach dotad nie widywalem ...

 

Nie zgadzam sie co do main eventu RAW... Markowalem do samego konca, osobiscie na dlugo zapamietam finish i moje zaskoczenie. Zajebista reakcja publicznosci, to jest jednak podstawa wrestlingowego show. Hartfan wspominal, ze publicznosc z Detroit uwazana jest za wyjatkowo "dzika". Szykuje sie wiec niesamowita WMania XXIII...

 

Cena i Mysterio, nie wierze, jezeli ktos uwaza ze WWE jest przewidywalne ... to niech pokaze mi swego typera :P


  • Posty:  789
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.09.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

W ogole w Chicago byla chyba nieco specyficzna publicznosc ... Duuuuuzy heel heat dla Trish i Mystka, tego na galach dotad nie widywalem ...

 

co do tego heel heatu: Trish, Cena, Rey - to bylo do rpzewidzenia. Myslalem ze Rey bedzie zbieral Heel heat dopiero po Wrestlemani a tutaj zaskoczenie juz na tej gali. Zbyt duzy push - zbyt wielu bardziej wiarygodnych - bo nie chodzi o zasługi - wrestlerów podłożonych. Kurt Angle który długo gonił Cenę - potem zdemolował cale SD! na battle Royal, potem poradził sobie z Markiem Henrym (który Reya przeciez rozklepał na leżąco, jednym palcem), o wiele bardziej zasługiwał na ten Tittle i dłuższy run. a tak - mam nadzieje ze nie do Ortona pojdzie np na Backlash tytuł ....

 

Cena - wiadomo

 

Trish - po prostu postać Mickey James jest dużo wyrazistsza, ciekawsza, nowsza, agresywniejsza, nie jest mdła, mozna sie z nią utożsamiać - może kiedys ktos z nas równiez został odrzucony i rózne rzeczy chodziły mu pogłowie .... (wogóle nie moge sobie wyobrazić ze Trish odrzuciła Mickey - ja bym tego nei zrobil :] ;P :jupi: :bicz: :sex: ;P

 

Oprócz Angle'a ostatni naprawde wiarygodnym face'owym mistrzem był Batista - mam nadzieje ze niedlugo wróci - bo przy Reyu po prostu sie za nim tęskni.

"Plaga dysleksji wśród mlodzieży, jest tylko, uprawomocnioną lekarskim stemplem, plagą lenistwa umysłowego"

 

"Kwestię wolności w internecie można włożyć Ad ACTA" - 25 January 2012

 

Now Heaven Has Some LATINO HEAT

1326192738437791faa06bf.gif


  • Posty:  234
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.01.2006
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

mam nadzieje ze nie do Ortona pojdzie np na Backlash tytuł ....

 

Na Backlash na pewno nie, bo to PPV Raw. ;)

 

Mickey James .... mozna sie z nią utożsamiać

 

Alacer = psycho!!! ;)

 

Co do Batisty to w sumie sie zgadzam, szkoda tylko ze poza swym robiacym wrazenie superstar look'iem jest on tak koszmarnie przecietny :(


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Batista był nijakim mistrzem, cieszyłem się kiedy stracił pas. Na pewno był on bardziej wiarygodny niż Rey, ale ogólnie był słabym champem. Zawsze narzekaliśmy na Triple H, na to, że robi show pod siebie. I co? Okazuje się, że śpośród wszystkich mistrzów był najlepszy i teraz wszyscy (a przynajmniej większość) za nim tękni. Liczę, że na Backlash zniszczy Cenę. Potem (mam nadzieję) przyjdzie czas RVD.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  1 295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Batista był nijakim mistrzem, cieszyłem się kiedy stracił pas. Na pewno był on bardziej wiarygodny niż Rey, ale ogólnie był słabym champem. Zawsze narzekaliśmy na Triple H, na to, że robi show pod siebie. I co? Okazuje się, że śpośród wszystkich mistrzów był najlepszy i teraz wszyscy (a przynajmniej większość) za nim tękni. Liczę, że na Backlash zniszczy Cenę. Potem (mam nadzieję) przyjdzie czas RVD.

 

po tym jak Cena odbierany jest przez smart-markow oraz przeciwnikow wwe, mysle sobie ze fajnie by wygladal main event ONS2 RVD - Cena, gdzie Rob niszczy champa. publika bylaby zachwycona, nowy mistrz bylby super wypromowany, bo jako jedyny poradzilby sobie z Johnem (edge'a tu nie liczmy) czyli wszystko okej i dopiero potem RVD moze sie zabawiac z Edge'm i HHH, a Cena wybiera sie na krotkie wakacje, bo jakims ajebistym bumpie :]

 

Marzenia, marzenia...Mam niestety wrazenie ze jak Hunter juz zdobedzie tytul to za chwile przeciez nie odda go tak latwo RVD.

:afro:

129287286446c8a666924a3.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

Na One Night Stand nie chce widzieć Ceny. Niech to będzie PPV ECW, a on swoją obecnością wszystko by zepsuł. RVD mógłby wykorzystać swoją szansę wcześniej i na tej gali pojawić się już jako mistrz. Cena na wakacje może udać się i bez chorego bumpu, jego uszy przyjmują bump ze strony publiczności za każdym razem kiedy się pojawia.

 

Marzenia, marzenia...Mam niestety wrazenie ze jak Hunter juz zdobedzie tytul to za chwile przeciez nie odda go tak latwo RVD.

 

Masz rację. Chyba, że jak najszybciej będzie chciał wyrównać rekord Flaira ;). HHH nie musi tracić tytułu tuż po jego zdobyciu, niech troche porządzi. Wbrew temu co napisałem wyżej (że RVD mógłby wykorzystać swój title shot przed ONS, czyli w praktyce na Judgement Day) chciałbym aby walka RVD vs. Triple H odbyła się najwcześniej na SummerSlam. Jeżeli nie wtedy to dopiero na Survivor Series.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  1 295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

niestety ale i tak wyglada na to ze swoj title shot wykorzysta dopiero na one night stand. w takim wypadku wolalbym zeby upokorzyl cene niz huntera. jesli mial by zajobboweac w main evencie takiej gali to by to wszystko zepsulo.

129287286446c8a666924a3.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

WrestleMania XXII za nami, a oto jak wg mnie prezentowały się poszczególne walki:

 

Walk kobiet nie komentuję, bo w WWE oglądam je tylko pod kątem walorów "wizualnych", a te są standardowo na niezłym poziomie:))) Nie wczuwam się w ich ringowe umiejętności, bo po pierwsze - nie lubię się denerwować (a jeżeli nie walczy Trish, Victoria czy Lita, to tak właśnie się to zwykle kończy), a po drugie - w WWE kobiety występują tak na prawdę (z założenia) tylko i wyłącznie jako "przerywnik na reklamę" i "fajne kawałki mięsa" a nie jako osoby mające pokazać coś ciekawego (poza ciałem:) w ringu.

 

1. Kane & Show vs. Carlito & Masters

 

Bardzo słaby opener jak na największe PPV roku (sorry, ale jak zwykle nie sposób uniknąć tu porównań do PPV's spod znaku TNA, gdzie openery są zazwyczaj cholernie dobrymi walkami). Nie dość, że na walkę o Tag Titles przeznaczono tylko kilka minut (tak jak wszyscy przewidywali - Vince upchnął na WM za dużo walk, a później ciął je wszystkie czasowo jak cholera), to jeszcze obie pary nic ciekawego tu nie pokazały. Zaskakujący może być tu tylko wynik, bo Kane i spółka obronili tytuły, a większość (w tym i ja) obstawiała, że będziemy mieli nowych mistrzów Tag Team. Finish walki zapowiada, że będziemy mieli ciąg dalszy (trwającego już od dawna) konfliktu na linii Masters-Carlito, który pewnie skończy się w niedalekim czasie jakimś turnem i walką pomiędzy tymi dwoma wrestlerami.

 

2. Money In The Bank II

 

Cóż, co do tej walki mam mieszane uczucia, bo z jednej strony było tam jednak kilka wartych obejrzenia spotów i zwycięzca był ten co trzeba (chociaż bardziej wolałbym, by walizkę zgarnął Benjamin), ale z drugiej strony - Match był cieniem tego sprzed roku, "wrestlerzy z przypadku (w tej walce)" zgodnie z przewidywaniami nie wnieśli do niej nic ciekawego (Flair, Lashley, Finley) i tradycyjnie (jak przed rokiem) dano na tą walkę bardzo krótki limit czasu, przez co RVD, Benjamin i Hardy nie pokazali w niej całego swojego spotowego potencjału. Byłem przerażony, kiedy po przyjęciu bumpa z drabiny - Flair zaczął sprzedawać kontuzję i odprowadzono go na zaplecze. Normalnie wiedziałem, że Ric jeszcze wróci i srałem po gaciach, by nie wrócił "z partyzanta" i nie zgarnął walizki:))) Na szczęście jednak bookerzy wykazali się tu zdrowym rozsądkiem i Ric pomimo, że wrócił i sprzedał kilka chopsów - nic wielkiego nie wskórał (i dobrze!). Ogólnie można powiedzieć, że MIB II był o.k., ale zdecydowanie nie sprostał moim oczekiwaniom i nawet nie zbliżył się do porzeczki ustanowionej przez MIB I.

 

3. Benoit vs. JBL

 

Nie wiem, czy tylko mi się tak wydaje, ale Benoit (pomimo całego mojego uwielbienia dla jego talentu) ostatnio jakoś nie błyszczy. Po tych jego schematycznych walkach z Bookerem, ta z JBL'em nie była wcale lepsza. Jasne, że i przeciwnik był "ciężki" jak na standardy stricte-wrestlingowego pojedynku, ale Chris zawsze potrafił bardzo "podciągnąć" nawet o wiele gorszych niż Bradshaw rywali (patrz: A-Train) - tutaj niestety mu się to nie udało. Walka pomimo, że o U.S. Title, była standardowo (jak na tą WrestleManię) krótka (chociaż w tym przypadku jest to chyba błogosławieństwem a nie wadą), męcząca dla widza i z fatalną końcówką (JBL ślamazarnie odwracający Crippler Crossface w quasi - roll-up i pinujący Cripplera posiłkując się linami), niegodną finishu walki o "srebrny" pas Federacji. Jedyne na co było warto popatrzeć podczas tego żmudnego pojedynku to... Jillian, która w kowbojskim wdzianku wyglądała całkiem fajowo i wywaliła silikony tak, że nawet Tazz nie odmówił sobie małego komentarza (Taaz - po najeździe kamery na dekolt Jill - "Hmmm, Jillian ma całkiem niezły... kapelusz:)))"). Duży minus za kretyńskie wygłupy JBL'a parodiującego Eddiego Guerrero. No żesz kurwa, ile można? Dajcie facetowi spocząć w spokoju, bo widząc taką taniochę (sztuczne podkręcanie heatu heelowi) przewraca się pewnie w grobie...

 

4. Foley vs. Edge

 

No, w końcu pierwsza walka godna tego, by mieć miejsce na PPV pokroju WrestleManii. Solidny, brutalny Match z użyciem różnego harcore'owego Stuffu. Foley po raz kolejny udowadnia, że nie ważne jak długi miałby rozbrat z wrestlingiem i jak bardzo by przytył - nadal potrafi zmontować świetny, porywający meczyk. Fajowa zrzynka z motywu "Hitman i metalowa płytka vs. Goldberg" - tutaj Edge zajebał Spear'a Foley'owi i z bólu zaczął tarzać się po glebie trzymając się za krwawiacy bark, bo okazało się, że Mick pod koszulą był obwiązany drutem kolczastym!!! Sporo świetnych akcji tj. Mr Socko owinięty drutem kolczastym (najpierw na Edge'u a później na Licie), czy świetny finisch i Speer przez płonący stół. Walka na prawdę bardzo dobra, świetna gra aktorska Edge'a (zwłaszcza po zwycięstwie, kiedy wydawał się być zupełnie gdzie indziej i rewelacyjnie "sprzedawał" szok) i jak zwykle niesamowite poświęcenie Micka, który jest chyba jedynym wrestlerem, który im więcej jobbuje tym bardziej go ludzie kochają. Szkoda tylko, że nie dali Foleyowi wygrać tej walki, ale faktem jest to, że Edge'owi to zwycięstwo było bardziej potrzebne...

 

5. Boogi vs. Booker i Krzykaczka

 

Walka taka jak wszyscy przewidywali - nie pokazująca absolutnie nic ciekawego. Taki shit nie powinien znaleźć się nawet na Velocity a co dopiero na WM. Boogeyman udowodnił, że na prawdę jest ringową miernotą, kaszaniąc nawet najprostsze punche (wyglądały one jak pchnięcia). Walkę wygrał oczywiście Bugi wykonując partacko Choka-bomb. Ogólnie walka do przewinięcia. Fajowe były tylko segmenty przed nią i Goldust udzielający rad Bookerowi (uwielbiam śmiech Teda Dibiase!!! Aż się łezka w oku zakręciła...), chociaż Snitsky liżący stopy Moolah (a może to była Mae Young, whatever...) to było przegięcie na maksa. Nie oglądać przy obiedzie!!!

 

6. Mickie vs. Trisch

 

Miałem nie pisać o walkach kobiet, ale tutaj na uwagę zasługują dwie rzeczy. Oczywiście nie sama walka, bo ta była standardowo gówniana, ale: 1 - mistrzowska gra aktorska Mickie James, która rewelacyjnie gra psycholkę (w ogóle ten feud jest chyba najlepszym jak do tej pory feudem w WWE w tym roku) i 2 - publika, która potraktowała Stratus niczym Cenę - na maksa dopingując heelową James i heatując Trisch jak cholera.

 

7. Taker vs. Henry

 

Z pewnością nie był to jakis porywający match, ale... o dziwo był on spokojnie do obejrzenia. Walka nie trwała długo, co nie pozwoliło widzom za bardzo odczuć tego, że toczy się w baaardzo wolnym tempie. Było kilka ciekawych momentów tj. Powerbomb na Henrym (mimo tego całego podniecania się Tazza - nie można tego nazwać Last Ride, bo Taker złamałby się w pół, jeżeli spróbowałby podrzucić Henry'ego do góry ponad głowę, co jest stałym elementem tej akcji), czy świetna Plancha Takera poza ring, ponad linami i trumną. Ogólnie walka miło rozczarowała i (dla jej dobra) zdecydowanie przegrała (z walką Booker vs. Bugi) konkurencję na największego knota WrestleManii. No i fajnie, że Taker zachował rekord wygranych WrestleManii (14-0). Co jak co - ale należało się chłopinie.

 

8. HBK vs. Vince

 

Co w tej walce mogło się podobać? Rewelacyjna modlitwa rodziny MacMachonów przed pojedynkiem (Vince: "Boże - Ja nie lubię Ciebie, Ty nie lubisz mnie...":) i przepiękny Elbow Drop HBK'a z kurewsko wysokiej drabiny na leżącym na stole z kubłem na śmieci na łbie Vince'u. Co mogło się nie podobać? Cała reszta... Była to walka, którą spokojnie można było sobie odpuścić na WrestleManii (lub zrobić z niej "HBK vs. Shane", która pewnie miała by wszelkie predyspozycje ku temu by "Stole The Show". Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę poziom pozostałych walk...), typowy mecz do jednej bramki, podczas którego - Michaels przez 90% czasu niszczył dziadka-MacMachona, co było mało smaczne. Nagrodę Roku wygrywa u mnie Vince, który swoją obecną formą fizyczną (wygląda jak kulturysta-senior), daje wyraźny sygnał co sądzi na temat używania sterydów:)))) Brawo Vince, wszak przykład idzie z góry...

 

9. Angle vs. Orton vs. Misterio

 

Już na samym początku pytam, jak to możliwe, że walka w której występuje zwycięzca Royal Rumble nie była main eventem WrestleManii? Tak między Bogiem a prawdą, to nie była nawet Co-Main Eventem, bo drugą walką od góry na karcie WM był... Pillow Fight (Sic!). Jasno daje to do zrozumienia jak Vince podchodzi do faktu wygrania World Title'a przez Cruisera-Misterio... O samej walce można tylko powiedzieć 2 rzeczy - że była zajebista i kurewsko krótka jak na match o tej randze. Wrestlerzy pokazali całą swoją maestrię dając fanom na prawdę szybki, widowiskowy i emocjonujący pojedynek. Fajowo wyglądało wejście Rey'a, który wyszedł do ringu ubrany w strój azteckiego wojownika. Niestety wynik walki nie był już tak fajowy, bo zdobycie przez cruisera World Title'a i to na takim PPV jak WrestleMania zakrawa po prostu na kpinę (tym bardziej, że Rey'owi odnowiła się ostatnio znowu kontuzja kolana). Ktoś kiedyś dyskutował ze mną na temat prowadzenia Ortona i ja twierdziłem wówczas, że WWE samo nie wie czego chce - pushując Randy'ego a później zakręcając kurek (na zasadzie sinusoidy). Ta walka tylko to potwierdziła, bo był to najlepszy czas, by Randy zdobył title'a i wdał się w długi feud z Angle'em a później z powracającym Batistą. Niestety WWE tradycyjnie przykręciło Ortonowi kurek z pushem i musiał on czysto jobbować skrzatowi Misterio. Niech nikogo nie zwiedzie jednak to, że zdobycie Title'a przez Rey'a wiąże się z jakimś wielkim uznaniem Vince'a dla zasług Reya dla biznesu. Jest to tylko metoda na podtrzymanie tematu Eddiego Guerrero, którego Rey stał się orendownikiem i przyciągnięcie przed TV jeszcze większą liczbę latynoskich fanów, których Vinnie nie może lekceważyć ze względu na ich liczebność. Myślę, że Merchandise z Eddie'em sprzedaje się obecnie lepiej jak za życia tego wrestlera, a MacMachon trzepie na tym niezły cash i ma zamiar, by potrwało to jeszcze długo. Z resztą sam fakt - w którym miejscu karty WM umieszczono tak ważną walkę z tak bezprecedensowym zakończeniem daje jasno do zrozumienia, jak Vinnie się na to zapatruje.

 

10. HHH vs. Cena

 

Tą walkę można określić tylko jednym słowem: BOOOOORING! Nie wiem czemu w ogóle zrobiono ją main eventem, skoro nie budziła ona ani zbyt wielkiego zainteresowania wśród fanów ani też nie występował tam zwycięzca Royal Rumble? Pewnie Trypel nie mógł sobie odmówić występu w main evencie WM i puknął w tej intencji Stefkę... Niestety chyba nie sprawił się jednak aż tak dobrze, bo musiał jobbować Cenie, po bezbarwnym i wolnym jak diabli matchu. Nie sposób też nie wspomnieć o wejściach do ringu obydwóch wrestlerów. O ile Cena w roli "Gangstera z Chicago" wypadł jeszcze jako tako - o tyle Trypel stylizowany na Barbarzyńskiego Króla, siedzący na tronie, okryty niedźwiedzią skórą, z koroną na głowie i... mineralką w ręku (SIC!:), wyglądał conajmniej śmiesznie:))) Sama walka była typowym sleeperem (żaden z wrestlerów nie pokazał w niej nic ciekawego) - przez większość czasu Hunter robił z Ceną co chciał a na koniec musiał tap'ować po STFU. Nie wiem czy Vince jest już ślepy i głuchy od tego koksu, ale reakcja publiki mówiły same za siebie co sądzą o tej walce i jej zwycięzcy. Fani bezlitośnie piętnowali buczeniem każdy przejaw aktywności Johnny Boya i maksymalnie pop'owali każdą akcję Trypla. Nie wiem co za kretyn w tym kontekście wpadł na pomysł, aby Cena zachował tytuł? Ogólnie brałem pod uwagę to, że Vanilla Ice może zachować title'a ale myślałem, że nastąpią tu dwa turny i Johnny wygra jakimś kantem (przecież kolo aż się prosi o heelturn...) a tu Cena wygrał czyściutko jak się patrzy (publika skwitowała to przepiękną ciszą. Nie było słychać prawie wcale reakcji publiki przebijającej się przez Theme Ceny:). Był to z pewnością jeden z najsłabszych main eventów WM jakie pamiętam. O tym, że walka ta do pięt nie sięgała pojedynkowi "Orton vs. Angle vs. Misterio" już nawet nie wspominam.

 

Hmmm... czas krótkie na podsumowanie tego "największego w roku PPV" (cudzysłów zamierzony) i (po raz kolejny:) zapracowanie sobie na miano "jak zwykle najbardziej narzekającego członka Forum" :] Ogólnie pod względem przepychu, fajerwerków i oprawy - tegoroczna WM była jak zawsze bez zarzutu. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę całość (a zwłaszcza walki) - wyjdzie nam po prostu przeciętne PPV (w stosunku do pozostałych PPV's w roku, bo o tym, że WM XXII na tle pozostałych WrestleManii wypada nad wyraz blado już nawet nie wspominam...). Myślę, że nie jedno PPV spod znaku TNA w tym roku ma realne szane zakasować WM22 i to na luzaka. Tak jak pisałem wcześniej - Vince przesadził z ilością walk i te pojedynki, które były na prawdę warte obejrzenia (a było ich stosunkowo na prawdę niewiele) były tak krótkie, że po zakończeniu człowiek kiwał z niedowierzaniem głową myśląc sobie: "to już???". Spokojnie można było odpuścić sobie w karcie takie walki jak Booker vs. Bugi, HBK vs. Vince a także Co-Mainevent :] , czyli Pillow Fight (kto to kurwa dziadostwo w ogóle wciągnął na kartę WM?!) i przeznaczyć ten czas na perełki pokroju Hardore Match'u, "Orton vs. Angle vs. Rey", czy MIB II (tak na prawdę, to perełkami są dla mnie tylko te dwie pierwsze walki). Kiepskimi posunięciami było danie World Title'a Cruiserowi, którego nawet na chama nie da się "podciągnąć" pod dywizję, której tytuł dzierży oraz pozwolenie Cenie na zachowanie title'a (bez żadnego heelturnu), którym to zagraniem Vice po raz kolejny pokazał, że to czego chce publika tak na prawdę lata mu i powiewa. Zdecydowanym minusem był też zupełny (nie wliczając MIB II) brak walk interbrandowych (do MIB II nie prowadził żaden interbrandowy feud), na które większość fanów czeka przez cały rok.

 

Reasumując - po obejrzeniu tegorocznej WrestleManii pozostał we mnie spory niedosyt. Nie na takie PPV czekam z utęsknieniem przez cały rok. Jak na PPV spod znaku WM to wyszedł Vince'owi na prawdę przeciętny show, ze zbyt dużą liczbą walk, pojedynków o nienajlepszym poziomie i kontrowersyjnych (ale w tym negatywnym znaczeniu) wynikach. W sumie PPV jest spokojnie "do obejrzenia", ale chyba nie tego spodziewa się każdy fan wrestlingu po "największym wydarzeniu wrestlingowym roku"...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  562
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.12.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Cóż, szczerze powiedziawszy to spodziewałem się o wiele gorszego showu. Może tegoroczne WM nie byłe rewelacyjne, ba, nawet bardzo dobre, ale miało jaki taki poziom, który, jednakże miał tendencje do falowania niczym morze w czasie sztormu.

 

Pojedynek Big show i Kane vs Masters i Carlito był takim sobie openerem, typowy średniak. Króciutka walka w której olbrzymy zrobiły parę fajnych układzików. Masters i Carlito powinni być zadowoleni, bo nie przemęczyli się zbytnio. Milym zaskoczeniem był fakt, że olbrzymy zachowały pasy.

 

MITB II był walką bardzo przyzwoitą. Może i nie to samo co częsć pierwsza, jednkaże było na co popatrzyć. Każdy kombatant zrobił to co do niego należało. faworyci skakali po drabinach aż miło, Flair przyjął bumpa, a po krótkim odpoczynku wykazał się "wolą walki". Finlay jak to Finlay, użył shaleighleigh (tak to się pisze), a Lashley nawet stosunkowo mało raził. Co prawda zademonstrował swoje wspaniałe umiejętności wspinaczkowe, no ale cóż... Kolejne miłe zaskoczenie jeśli chodzi o wynik.

 

Walka JBL z Chrisem wyszła słabiutko. Ani JBL (co zrozumiałe) anie Benoit (co mniej zrozumiałe) nie pokazali właściwie nic wartego uwagi. Tragiczny finish.

 

Foley vs Edge hardcore match był chyba najlepszą walką na gali. Cóż za pomysłowość w wykorzystywaniu tego całego złomu! Owinięty drutem kolczastym Mr Socko to jest to. No i oczywiście obrona Foleya przed spearem Edga. A końcowka... Moment w którym Edge przespearowuje Micka przez płonący stół to czysta poezja!

 

Boogeyman vs Bookert i Sharmell, czyli bez dwóch zdań najgorsza walka wieczoru. Miałem nadzieję, że przeciwko gwieździe pokroju Bookera Boogy zastosuje chociaż bodyslam, chociaż jeden nędzny leg drop, może clothesline. Jednakowoż nasz ukochany pogormca zegarków miał jedynie w zanadrzu miażdżące klepnięcia i oszałamiające popchnięcia. Nawet mu się pump-handla nie chciało zrobić. A Booker nie kickoutujący z Chocka-bombu to śmiech na sali. Badziewie!

 

trish vs Mickey to jedna z lepszych walk Div jakie widziałem. W końcu jakiś wrestling i to nie tylko przy udziale Trish. Całość jednak psuje spieprzone stratisfaction i nie niewiele lepszy Mick Kick.

 

Undertaker vs Mark Henry - słabiutko. Do tanga trzeba dwojga jak mawiał połęta. Undertaker dwoił się i troił: wysoka plancha, lastrido podobny power bomb (chociaż nie taki fajny jak ten wykonany kiedyś przez Lesnara na Big shole), ale co z tego, skoro jedynym co mał zaprezentowania WSM był jaki taki power slam i kilka bzdurnych ciosów. Wg. mnie już lepszeg cascet matcha Undertaker zawalczył z cieższym od Henry`ego o 100 funtów Yokozuną. No ale cóż, był tam wtedy Chuck :glupi:

 

HBK vs Vince - oprócz końcówki walka była lekko kiepawa. No ile można wyprowadzić chopsów. Ale elbow drop z wysokiej drabiny na zapakowanego ładnie w kosz na śmieci Vinca - to było coś.

 

Angle vs Randy vs Rey - świetna walka, ale po pierwsze za krótka, a po drugie jakoś niewiele w niej było Ortona, chociaż to wzięcie się do rzeczy z kopyta - świetnie to Legend Killer rozegrał. Parę było naprawdę niesamowitych suplexów Angla, Rey także całkiem nieźle się sprawił. Wynik walki, trzeba przyznać był co najmniej kontrowersyjny...

 

Pillow Fight - czy to wymaga wogóle komentarza.

 

No i w końcu Main Event. Jasiu chyba nie na takie przyjęcie przez publiczność liczył, gdy se wyszedl w tym swoim płaszczy, kapelusiku i z Tommym Gunem u boku. Walka była co najwyżej średnia, nie zasługiwała na miano main eventu na "największej scenie z nich wszystkich, ale co poradzić". Triple pokazał kawał całkiem przyzwoitego wrestlingu - nawet nie wiedziałem że na tyle go stać. W walce nie brakowało "emocji". Uznanie należy się publicznosci reagującej żywiołowo na każde, nawet najbardziej prozaiczne posunięcie the Game`a i naprawdę przeżywającej walkę. No ale cóz, Cena to maszynka do robienia pieniędzy, więc HHH musiał jobbnąć ziomowi. Jak on to znosi? tak długo bez tego miłego ciężaru wokół bioder?


  • Posty:  1 066
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

na czas kiedy sciagam i do czasu az obejrze PPV, mam taki zwyczaj ze nie wchodze na forum bo nigdy nie wiadomo kiedy pojawi sie spoiler i mimo ze zastosowalem sie do tego nakazu to i tak jedna walke mialem zaspoilerowana, ale nie wazne.

 

Jesli chodzi o gale to musze stwierdzic ze dobra, ale nie dlatego ze walki byly swietne czy cos innego, tylko ze to poprostu Wrestlemania. Po obejrzeniu tej gali dotarlo do mnie ze bez wzgledu na to czy walki by ssasly ta gala i tak byla by dobra bo to Wrestlemania, swieto wrestlingu, najwieksza gala roku, wspanialy klimat, wszystko co tam sie wydarzy przechodzi do historii to jest cos wspanialego.

 

Najbardziej podobal mi sie segment z walką Vince'a i Shawna, w sumie to byl dla mnie najlepszy punkt tej wrestlemani, ze tez Vince zgodzil sie na te bumpy, no coz czego nie robi sie dla kasy.

 

Potem bardzo podobal mi sie world heavyweight championship. Walka byla bardzo dobra to byl taki 4 Star match, a 4 star dlatego ze byl krotki, jak by byl dluzszy to byl by 5 star matchem.

 

Nie zapomne reakcji publiki na Johna Cene, WWE probowalo sie przd tym wybronic ustami J.R-a ale nic z tego nie wszylo, no chyba z tego powodu z duzym zaciekawieniem ogladalem main event.

 

Kilka fajnych bumpow przyjeli Foley and Edge, bardzo dobry match o Women title, chyba njalepszy jaki w zyciu widzialem i mimo giga bledu Mickey w koncowce.

 

Z takich innych rzeczy to podobalo misie ze Torrie Wilson wygrala walke, bo na to zasluzyla, JBL w koncu dostal ladna nagrode w postaci zwyciestwa na WM no i fajne byly wejscia Reya ,Ceny i Triple H'a.

 

Co mi sie nie podobalo:

 

Przegrana HUntera, choc licze ze jest to wstep do powstania na nowo DX Generation. Symbole DX prezentowane na gali to nie mogl byc przypadek sadze ze DX za sprawa HBK'a i HUntera odrodzi sie kiedy Shawn pomoze HUnterowi poknac Cene.

 

Bugi mi sie ie podobal

 

slaby byl Hall of fame, a Bretowi Hartowi za olanie fanow posylam taunt " Suck it ".

 

ogolnie Money in the bank byl slaby, jak i fakt ze malo bylo takich przynajmnie 4 gwazdkowych walk, ale ten fakt nie jest tak bardzo istotny bo to jest the gratest stage of them all.

szpaler drzewek wydaje się kłaniać w powitalnym geście

205322999744c9c3acda6ae.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Klasyczny

slaby byl Hall of fame, a Bretowi Hartowi za olanie fanow posylam taunt " Suck it ".

 

Trzeba było oglądać ceremonię Hall of Fame. To co było na WrestleManii to tylko prezentacja wprowadzonych, a o tym, że zabraknie "Hitmana" wiedział każdy. Ja jestem mu za to wdzięczny, jak obiecał tak zrobił. Nikogo nie olał. Każdy kto chciał go zobaczyć, posłuchać jego przemówiania mógł to zrobić dzień wcześniej.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Dokładnie. Tym bardziej, że Bret już od dawna zapowiadał, że nie ma zamiaru pojawiać się na WrestleManii i po HoF zwija manatki. Z pewnością nie można mu zarzucić, że olał fanów, zapewne sam występ w HoF (czyli jakby nie patrzeć - u Vince'a) musiał go wiele kosztować...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Z początku myślałem, że chodzi o Króliczka z pierwszego odcinka drugiego sezonu - kiedy to nabijali się na castingu z jej waginy   Ale raczej chodzi o Hawkgirl, czyli Isabele Merced, która występuję oczywiście jako Dina w Last of Us sezonie drugim Absolutnie ładna babeczka. (W grze Dina była brzydsza ;p )
    • MattDevitto
      Podobno też gala z weekendu wyszła dobrze, choć jeszcze nie miałem czasu sam zajrzeć jak wypadła. Co ciekawe CMLL w ostatnich dniach również zebrało bardzo dobre recenzje
    • KyRenLo
      Podczas gali Worlds End 2025 odbędą się półfinały i finał turnieju Continental Classic. Dwie grupy. Złota i Niebieska w obrazku: Skład zapewni sporo bardzo, bardzo dobrych pojedynków. Trudno wskazać jednoznacznie głównego faworyta. Fletcher? Okada? Takeshita ? Zobaczymy.
    • Mr_Hardy
    • KyRenLo
      Ojejku. Ja jestem zdecydowanie i aż do przesady team Star Wars, ale będzie trzeba jednak zerknąć: Get a First Look at One of WWE’s Biggest Stars in Star Trek Spin-Off ‘Starfleet Academy’ [Exclusive] COLLIDER.COM Get an exclusive first look at WWE star Rebecca Quin, aka Becky Lynch, as a Starfleet officer in the upcoming Star Trek: Starfleet Academy series.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...