Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE Main Event (komentarze,dyskusje)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  47
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.10.2013
  • Status:  Offline

10-man tag team match

Sporo fajnych wrestlerów. Dobrych w ringu i ogólnie. W walce było dużo dobrych akcji chociaż wykończeniówka dość przewidywalna i oczywista. Mimo wszystko akrobacje i pokazy techniczne w tej walce dużo podnoszą ocenę tej walki.

Ocena: 8/10

 

Darren Young vs. Titus O'Neal

Walka podobna jak na PPV, powiedziałbym nawet że trochę lepsza. Może dlatego, że tu dostali więcej wolnej woli. Wiadomo jak to jest w tym biznesie, trzeba uważać. Darren Young raczej pozostanie już w jobber, a to było jego ostatnie zwycięstwo.

Ocena: 6/10

 

Sin Cara vs. Damian Sandow[/b]

Taka typowa walka na Main Event zupełnie bez feudu, ani bez niczego. Ringowo taka sobie. Nie ma opisywać.

Ocena: 5/10

 

Cała gala dość fajna. Aż żałuje, że Main Event jest takie krótki, bo zdarza się, że jest ono lepsze od RAW czy SmackDown. WWE pushuje nie te osoby co trzeba jak widać, ale to każdy wie już od dawna. Na tej gali mogli trochę pogłówkować i dać kolejność walk zupełnie odwrotną, wtedy emocje rosłyby z walki na walkę. W tym wypadku spadały bądź tonęły jak Titanic z filmu z Leonardo Di Capriem. Jednak Main Event poprawiło się od ostatnich tygodni i jestem bardzo zadowolony.

Ocena gali: 6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-345124
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 536
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Kowal

    77

  • Kcramsib

    55

  • VillainLee

    49

  • aRo

    43

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

To był strasznie słaby odcinek Main Event, jak ktoś nie oglądał to niech tego nie robi. Pierwsza walka to było najlepsze, byli bracia Rhodes oraz całe Los Matadores razem z El Torito. Ich rywalami byli 3MB oraz Rybaxel, tylko to nie było dobre. Jedyne co pamiętam to rewelacyjny Goldust który wykonał niesamowity Cannonbal Senton z krawędzi ringu !! On chyba zapomniał ile ma lat :shock:

 

W drugiej walce dostaliśmy walkę div której nikomu nie polecam.

 

Darren Young vs Titus O'Neil, bliźniacza walka z Elimination Chamber, tylko tutaj było jeszcze gorzej.

 

I Main Event, Sandow vs Cara, nie było fatalnie ale dali im 5 minut i do tego większość czasu dominował Sandow. Więc Hunico trochę polatał ale to było za mało, walka słaba jak cały ten odcinek o którym będę chciał szybko zapomnieć.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-345130
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Najbardziej zadowoloną osobą po tym MainEvencie jest chyba Fandango. Co innego wylecieć przez El Torito z RR matchu, co innego zostać przez niego przypinowanym.

 

Inna sprawa, że skakać byczek potrafi i ogląda się go w tego typu humoreskach całkiem przyjemnie (znacznie przyjemniej, niż towarzyszących mu clownów). A i Slater akcje sprzedawać umie... lata bycia workiem treningowym dla każdego robią swoje ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-345215
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline

Po obejrzeniu Main Event, które tym razem było nadawane na żywo, rzuca się w oczy całkiem znośna dla oka walka Kane'a z Danielem Bryanem. Znośna, bo wiadomo, że Jacobs nie jest w wieku pozwalającym mu robić five-stary, a to oglądało się całkiem strawnie i oczy, ani inne części ciała nie bolały.

 

Całkiem spoko segment w ringu, z którego ostatecznie wychodzi, że Road Dogg jest kontuzjowany i do rewanżu NAO z Usos nie dojdzie na planowanej gali. Outlawsów zastąpili Los Matadores, zamiana po waflu, no ale Usosi muszą jakoś doczekać rewanżu z dziadkami, także więc gładko odprawili matadorów.

 

A na sam koniec Billy Gunn został zniszczony przez El Torito, który chyba lekko zbotchował końcowy skok z trzeciej liny :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-345683
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Skoro WWE kusi walkami, jakich nie widzieliśmy od początków powstania tej tygodniówki to trzeba dać się skusić. No bo walk tak wielkich gwiazd dawno nie było na ME.

 

Kane vs Bryan W miarę dobre starcie, choć zbyt długie. W końcu na ME walki są zawsze dość długie, ale szczególnie Kane się do walki trwającej około dziesięciu minut moim zdaniem nie nadaje. Po prostu tempo zwolniło strasznie i mimo tego że akcje były całkiem niezłe, np. fajnie wykonany przez Kane’a DDT, to zaczynałem się bać że zasnę w trakcie trwania tej walki. Po prostu w pewnym momencie zaczęła mi się nudzić. Całe szczęście Daniel skończył walkę przez roll-up, a więc silny z niego gość, bo dał rade utrzymać w takiej pozycji dość długo ze dwa razy cięższego rywala.

 

Usos vs Los Matadores To że w tej walce pojawili się Los Matajobbers nawet mnie ucieszyło, bo dzięki temu otrzymaliśmy o wiele lepszą walkę, niż miałoby to miejsce w starciu z dziadkami z NAO. Tyle że nie wiem z jakiej paki Matadorzy byli pretendentami, bo moim zdaniem to nie powinna być walka o pasy. Poziom ringowy był całkiem dobry, było szybko, było parę skoków za ring, akcje były dobre, więc narzekać nie mam prawa. Ale Los Matadores nie są teamem, który mógłby przejąć pasy, więc ani przez chwilę nie wierzyłem w ich wygraną.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-345685
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Całkiem niezła była walka kobiet na ostatnim ME. Jak dostaniemy coś w tym stylu na WM, nie będzie źle.

 

Można też zerknąć na mały segment Emmy i Santino. Głupi, ale nawet się uśmiechnąłem przy uderzeniu w stół :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346307
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Rybaxel vs Los Matadores Nienajgorsza walka jak na tą tygodniówke, ale gdzie mają robić walki tych teamów jak nie na drugo rzędnej tygodniówce? Bo tutaj przynajmniej da się to obejrzeć, a jakby dali to w MR to poprzez mniejszą ilość czasu byłoby mniej do zapamiętania. A tak i Axel pokazał że potrafi walczyć, Matadores robili to co zawsze. Zaskoczyło mnie że pomimo zestawienia tych dwóch teamów ze sobą i dania im większej ilości czasu nie nudziłem się podczas oglądania, a to jest dziwne i dla nich na plus.

 

AJ vs Natalya Bardzo dobra walka pań o pas, moim zdaniem nadająca się na większą tygodniówkę, albo PPV. Bo one dwie potrafią się dogadać w ringu i dobrze sprzedają emocje, dzięki czemu walka mogła się podobać. Nie spodziewałem się zmiany mistrzyni na tej tygodniówce, ale mimo oprócz końcówki reszta była bardzo dobra. Po prostu na koniec zbyt pewne było że zaraz AJ założy Black widow i Nattie odklepie.

 

Santino nie jest zbyt romantyczny, skoro zabiera Emmę do baru z plastikowymi sztućcami i talerzami. Ale fajnie to wymyślili i było to nawet śmieszne.

 

Ambrose vs Henry Mark jak na takiego wielkiego gościa to słabo sobie radził z o wiele mniejszym Deanem. Właściwie przez cały czas to mistrz miał przewagę w tej walce, niszcząc nogę Marka, dzięki czemu miał szansę na wygraną. Jedyny plus to ten, że pas był broniony w walce z dobrym zawodnikiem.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346383
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Real Americans vs BrHodes W tym tygodniu ME rozpoczął się walką, która z takim składem nadawałaby się nawet na PPV. Widać że chcą wypromować ta tygodniówkę, bo mimo jej statusu panowie dali całkiem dobra walkę, niestety wygraną przez mało znaczących obecnie braci Rhodes. Ale to ich podwójny skok za ring podobał mi się najbardziej podczas tej walki. No i po raz kolejny nie było śladu po konflikcie w RA. Myślałem że przegrają przez kontuzję Jacka, którą ten w pewnym momencie zaczął sprzedawać, ale szybko się rozmyślił. Tak więc albo z rozpadu rezygnują na ten moment albo szykują nam jakąś petardę, bo to się już zbyt długo i nieregularnie ciągnie.

 

Funkadactyls vs Layla & Alicia Fox Walkę kobiet obejrzałem mocno przewijając. Layla wróciła na drugorzędnej tygodniówce i nawet tu nie dostała wygranej, mimo że walczyła z beztalenciem i cyklopem. Wiem ze to niefajne określenie w stosunku do Naomi, ale moim zdaniem ona powinna do końca wyleczyć kontuzję, a nie wracać z opaska na oku, bo dziwnie mi się taką panią ogląda w ringu. No chyba ze mają co do niej duże plany na WM-kę, ale na to się jak na razie nie zanosi. W ogóle zapomniałem już jaka ona jest niska, co było widać mocno przy reszcie pań.

 

Big Show vs Titus O’Neil Brawo, Titus po raz kolejny przegrywa, a widać już z pewnością że pushu dla niego nie będzie. Wprawdzie dali mu wykonać finisher na wielkim rywalu, do którego musiał go podnieść a wiec pokazać że ma siłę, ale finalnie za chwilę został powalony i tyle go widziano.

 

Właściwie to małe znaczenie miało to co Heyman dzisiaj powie, bo i tak wszyscy czekali tylko na pojawienie Takera. Tym razem powiedział trochę więcej niż ostatnio, ale brakowało jakiegoś chokeslama na koniec.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346784
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Ciężko będzie się przyzwyczaić, że we wtorki mamy tygodniówkę, którą warto czasem obejrzeć. Choć akurat tym razem z tym "warto" było różnie.

 

- Czyli na Smackdown zobaczymy tagowy 4-way, o title-shota, tak? Ciekawe...

 

- Jack Sparrow idzie na pas, Jack Sparrow wygrał więc z wracającą (yay!) Laylą. Szkoda, że na jej pushu korzysta również Cameron, która ring-skillami stoi gdzieś między Evą Marie a Davidem Arquette. Oj źle się ją ogląda, źle...

 

- Titus jobberem był w PTP, jobberem jest i w karierze solowej. Oh, well...

 

- Ciekawy jestem, czy Lesnar i Taker przed WM choć raz się spotkają. A Calaway przed wyjściem do ludzi mógłby się ogolić - te siwe włosy na klacie i ramionach wyglądają, w połączeniu z pofarbowaną brodą etc, naprawdę komicznie. W ogóle gość powinien zapuścić na nowo włosy, w długich nie wyglądał jak taki dziad ;P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346800
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Ciekawy jestem, czy Lesnar i Taker przed WM choć raz się spotkają.

 

Już na następnym raw. ;)

 

Tak apropos, czy tylko ja mam wrażenie, że wwe juz teraz promuje main event wm 31?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346803
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Ciekawy jestem, czy Lesnar i Taker przed WM choć raz się spotkają
Już raz się spotkali na RAW 24 lutego "face to face" :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346806
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Myślałem że będzie trochę więcej Takera, a tu wyszedł na ostatnie 3 minuty. I w sumie story nie ruszyło nawet o milimetr.

 

Poza tym był powrót Layli(wychodziła przy theme z czasów Laycool, a zachęcali, by kupić na iTunes ten poprzedni, lol). Przegrała na dzień dobry, ale najważniejsze że można było na nią popatrzeć :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-346810
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Jakby ktoś zamierzał oglądać jutro ME ze względu na walkę, która przygotowana została na RAW, to właśnie się pojawiła informacja nt. pretendenta.

 

 

http://www.wwe.com/shows/wwemainevent/2014-03-25/christian-not-competing-main-event-26214967

 

Także albo walki o pas nie będzie, albo co bardziej prawdopodobnie zmieniony będzie pretendent. Pewnie na kogoś innego z tego fatal 4 way'u.

 

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-347300
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 236
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

WTF? Wiadomo co się stało? Bo jakoś za dużo tam na stronce nie piszą... szkoda.

Teraz zapewne postawią na Del Rio ze względu na ich historię na tygodniówkach zeszłych oraz przede wszystkim oprą to na tym, że ALberto jest heelem. W sumie Dolph ma długą historię z Langstonem i też mógłby być, a walka face vs face byłaby dobra, ciekawe czy szykują to tylko na Main Event czy może jakaś podbudowa na walkę na WM? hmm...

 

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-347308
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

#1 Contender Match A wiec w taki sposób rozwiązali sytuację z niby-kontuzją Christiana. Aż nie chce mi się wierzyć że zmienialiby cały skrypt tej tygodniówki, bo nie oszukujmy się, jakby nie ta sytuacja to tej walki byśmy nie zobaczyli. Dali wygrać Dolphowi i to w bardziej urozmaicony sposób, bo dołożył zig zag do akcji robionej już przez del Rio. Walka była dobra, ale cały czas niepokoiłem się że może wygrać taki jeden rudy gość, który lepiej żeby się koło pasa nie kręcił.

 

Intercontinental Title match Niezbyt długa walka i niestety dla Zigglera na koniec Big E wziął go na barki jakby plecak szkolny zakładał a nie człowieka. Spodziewałem się że ten ciemniejszy pan obroni pas, ale jednak liczyłem że więcej zdziała.

 

Rozumiem że WWE chce promować tą tygodniówkę robiąc na niej walki najlepszych zawodników. Ale tym sposobem dla osób, które nie mieszczą się w karcie RAW i Smacka, a teraz także ME, pozostaje jedynie Superstars, na którym są zazwyczaj dwie walki. A oni muszą się czasem pokazać w TV zęby o nich nie zapomniano. I po to oglądałem ta tygodniówkę, a teraz dostaje tych których widuję cały czas, chyba po to żeby mi się jeszcze bardziej znudzili.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31205-wwe-main-event-komentarzedyskusje/page/16/#findComment-347322
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...